Państwo policyjne. Oficjalnie PiS będzie śledziło opozycję

Jak PiS będzie zwalczało opozycję?

Będzie ją „ochraniało”.

Inwigilowało.

Czysty Bareja.

Macierewicz ma już prywatne wojsko. Błaszczak – ten koleś, który obudził się po 30 latach i ogłosił, że tydzień temu upadła komuna – dostanie prywatną policję do śledzenia opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej.

Państwo policyjne.

Pisze o tym dziennikarka „Polityki” Ewa Siedlecka.

Na biurku prezydenta Andrzeja Dudy czeka na podpisanie ustawa, dzięki której – bez zgody sądu – specjalnie do tego utworzona Służba Ochrony Państwa będzie mogła inwigilować opozycję – parlamentarną i pozaparlamentarną.

SOP będzie prywatną służbą ministra spraw wewnętrznych, wyłączoną spod nadzoru koordynatora służb specjalnych, a więc premiera. Ma swoje prywatne wojsko (obrona cywilna) minister Antoni Macierewicz, będzie miał swoje i minister Mariusz Błaszczak. Z tym że wojsko Błaszczaka podlegać będzie kontroli prezesa PiS.

Ustawa może być reakcją na ujawnienie latem tego roku faktu śledzenia przez służby specjalne Obywateli RP i ówczesnego szefa Nowoczesnej Ryszarda Petru. Krytykowano wtedy służby za nadużycie władzy. To teraz nadużycia nie będzie: Służba Ochrony Państwa może opozycję inwigilować legalnie. I to nie tylko – jak ujawniono latem – „chodząc” za konkretnymi osobami, ale też stosując wszelkie inne techniki operacyjne, włącznie z inwigilacją telefonów i korespondencji, także elektronicznej. Nie mówiąc o śledzeniu poruszania się i ustalaniu sieci kontaktów za pomocą „billingowania”, co służby robią już od lat, sięgając, bez konieczności uzyskania zgody sądu, po dane od operatorów teleinformatycznych. I werbowaniu agentów.

(…)

Jest też w ustawie o SOP ubezwłasnowolnienie „ochranianego”, które można wykorzystać przeciwko opozycji. Z ochrony SOP można zrezygnować. Ale tylko z ochrony „fizycznej”, czyli chodzenia za osobą i zasłaniania jej – w razie potrzeby – własną piersią. Ale nie można zrezygnować z ochrony polegającej na inwigilacji, jeśli jej celem jest „pozyskanie informacji dotyczących bezpośrednich zagrożeń względem osób objętych ochroną”. Na przykład taka Kinga Kamińska, Obywatelka RP, która razem z czternastoma innymi paniami usiadła w środku Marszu Niepodległości, a wcześniej wielokrotnie protestowała przeciw demonstracjom „narodowców”, idącym pod nienawistnymi, ksenofobicznymi hasłami. Otóż jest ona stale zagrożona i atakowana, także fizycznie i poza demonstracjami. I to może być doskonałe uzasadnienie dla utrzymania wobec niej „ochrony” operacyjnej. Zresztą inni Obywatele RP, a także aktywiści KOD, działaczki Czarnego Protestu itd. stale otrzymują groźby i bywają atakowani fizycznie. Powodów do „ochrony” nie zabraknie.

Do tego SOP będzie mógł paraliżować komunikację telefoniczną czy internetową np. podczas obywatelskich protestów. Art. art. 39 stanowi: „Komendant SOP (…) może zarządzić zastosowanie urządzeń uniemożliwiających telekomunikację na określonym obszarze przez czas niezbędny do wykonywania czynności przez SOP”.

Ale z drugiej strony, nie ma co narzekać. W PRL opozycję zwalczano, w Polsce PiS będzie się ją „ochraniać”.

Dodaj komentarz