Grey, 01.12.2016

 

top01-12-2016

 

Cuda Bugały

1.12.2016
czwartek

Jeśli każda epoka ma jakiś symbol, to symbolem domu wariatów w TVP (copyright Piotr Gliński) jest Ewa Bugała. Ze sporym zainteresowaniem śledzę jej dokonania. Kto jej pisze te teksty? Kto podpowiada rozmówców? Czy to jej samodzielna radosna twórczość?

Dziś, business as usual, pani Bugała dzielnie zaatakowała Platformę i jej gabinet cieni, dwukrotnie udzielając głosu prorządowemu komentatorowi z „wSieci”. Do tych substandardów można się jakoś tam przyzwyczaić, dom wariatów rządzi się swoimi prawami.

Ale analfabetyzm? Nawet w „Wiadomościach” Jacka Kurskiego to jednak pewna nowość.

– Prace gabinetu cieni nie poprawiły notowań polityków PO – ucieszyła się Bugała. – Jak wynika z badania przeprowadzonego przez CBOS, cień premiera nie cieszy się zaufaniem Polaków – uściśliła.

Pani Ewo, czytanie ze zrozumieniem. Ale to nie „Jeden z dziesięciu”, ma pani więcej czasu; nie oczekuję zresztą odpowiedzi, nie mówiąc o odpowiedzi poprawnej.

Więc pytanie retoryczne: Jakim cudem prace gabinetu cieni mogły poprawić notowania polityków PO w sondażu CBOS, jeśli gabinet ów powstał 17 listopada, a sondaż został przeprowadzony między 4 a 13 listopada?

Cudem postprawdy chyba.

wojciech-szacki

szacki.blog.polityka.pl

Trzy pytania

1.12.2016
czwartek

Pytanie pierwsze: Czy to nie jest wstyd, kiedy prezydent Polski, Andrzej Duda, przybywa z wizytą do Szwecji, a tamtejszy premier, Stefan Loefven, udziela mu lekcji i mówiąc: „Rząd szwedzki uważnie przygląda się dialogowi, jaki Polska prowadzi z Unią Europejską w ramach procedury przestrzegania zasad państwa prawa”? Premier Szwecji przypomina polskiemu prezydentowi, że ważne, aby wszystkie państwa stały na straży wartości, jakie niosą ze sobą demokracja, konstytucja i praworządność, które stanowią fundament naszej współpracy. Okazuje się, że konstytucja pojawia się nie tylko w rękach delegatów na zjazd adwokatury, nie tylko w rękach pań z parasolkami, ale również w jakże dyplomatycznych słowach premiera bliskiego nam i ważnego kraju. Jak zachwiana musi być opinia o Polsce w Europie, jeżeli premier kraju – gospodarza wita naszego prezydenta takimi słowami?
Pytane drugie: Gdzie się podział i skąd się wziął Robert Grey, od kilku miesięcy wiceminister Spraw Zagranicznych, który był awizowany w składzie polskiej delegacji do Szwecji, ale tam nie dotarł? Dowiedzieliśmy się za to, że Mr. Grey, specjalista od spraw zagraniczno –ekonomicznych, został skierowany do innych zadań. Minister Waszczykowski mówi, że miał „roszadę” w MSZ, tymczasem media – także prorządowe – huczą, że Mr. Grey został odwołany ze stanowiska z powodu zatajenia związków z interesami (?) innego kraju. Nawet tygodnik „wSieci” ma wątpliwości, czy obywatel nie tylko Polski, ale i  amerykański, to właściwy człowiek na stanowisko wiceministra? Dodajmy: Czy Donald Trump mianowałby Polaka zastępcą sekretarza stanu? Dodajmy także, iż pani Grey, małżonka (byłego?) wiceministra pracuje w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, co rzuca nowe światło na rezygnację z Caracali. Przypomnijmy też , jaka była reakcja w Polsce, kiedy okazało się, że minister Radosław Sikorski miał także obywatelstwo brytyjskie. I przypomnijmy, że kilka tygodni temu MSZ poczuł się zmuszony do zakończenia krótkotrwałej współpracy z innym Amerykaninem, Tyrmandem Jr. Czy nie najwyższy czas, by odwołać ministra Waszczykowskiego? Podobno Kaczyński wybrał już jego następcę. Kto to może być?
Pytanie trzecie: Czy jest możliwe, żeby troje sędziów Trybunału Konstytucyjnego mianowanych przez PiS, zachorowało, i to tak ciężko, że nie mogli wziąć udziału w niezwykle ważnym zgromadzeniu sędziów, mającym wskazać kandydatów na przewodniczącego TK?
Pytanie dodatkowe: Czy gdyby Józef Pinior nazywał się inaczej, to zostałby zatrzymany o 6. rano w świetle kamer, czy też byłby wezwany do złożenia zeznań i potraktowany inaczej? Czy aresztowanie byłego senatora i legendy opozycji demokratycznej oraz wznowienie dochodzenia w sprawie tzw. willi Kwaśniewskich to zwykły zbieg okoliczności? Czy poręczenie takich ludzi jak Karol Modzelewski, Henryk Wujec i Janusz Pałubicki nie jest wystarczającą gwarancją, że Pinior nie ucieknie, nie będzie mataczył i stawi się na każde wyzwanie? Czy aresztowanie Józefa Piniora i powrót do Kwaśniewskiego to fragment szerszej operacji, mającej pokazać, że dla prokuratury Zbigniewa Ziobro nikt nie jest święty, wszyscy są równi wobec prawa, a zwłaszcza politycy lewicy?

daniel-passent

passent.blog.polityka.pl

Kulisy zwolnienia wiceministra Greya z MSZ. „Ta sprawa to wpadka naszych służb”

Agata Kondzińska, Roman Imielski, Paweł Wroński, 01 grudnia 2016
Robert Grey na dorocznym 'Tydzień Eurazji OECD'

Robert Grey na dorocznym ‚Tydzień Eurazji OECD’ (Foto: MSZ)

– Sprawa Roberta Greya to wpadka naszych służb – mówi wysoki rangą członek rządu, komentując nagłą dymisję wiceszefa MSZ, który miał zataić kontakty ze służbami specjalnymi USA. Zaprzeczają temu resort dyplomacji i Grey

– Nabraliście się na sensacyjną teoryjkę – drwił w czwartek w Sejmie szef MSZ Witold Waszczykowski na temat informacji „Wyborczej” o odwołaniu wiceministra Roberta Greyazaledwie siedem tygodni po mianowaniu. A resort wciąż zapewniał, że Grey stracił stanowisko z powodu „zmiany koncepcji kierowania MSZ”.

Jednak nasi informatorzy podtrzymują twierdzenie, że za dymisją stoi zatajenie przez Greya niejasnych kontaktów z amerykańskimi służbami. Wiceminister nie przyznał się do nich w specjalnym formularzu, który wypełniają kandydaci na wysokie stanowiska państwowe. Polskie służby miały potem dostać informację (Greya powinna prześwietlić ABW), że nie napisał prawdy.

Jak się okazuje, wiceministra odwołano po cichu i nagle. Według naszych informatorów przez kilka dni trwały w MSZ gorączkowe konsultacje, co zrobić z wiadomością o przeszłości Greya. Wreszcie w poniedziałek wieczorem wiceminister usłyszał, że zostanie zdymisjonowany. Był zaskoczony, dzień później miał lecieć z prezydentem Andrzejem Dudą do Szwecji. Wizyta miała służyć zacieśnieniu współpracy gospodarczej, a Grey odpowiadał w MSZ właśnie za dyplomację ekonomiczną oraz relacje z USA i Azją.

We wtorek minister Waszczykowski wystąpił do premier Beaty Szydło o odwołanie Greya, ale aż do popołudnia w środę – gdy „Wyborcza” jako pierwsza poinformowała o dymisji – resort i kancelaria premiera milczały.

– To wpadka naszych służb – mówi o mianowaniu Greya na wiceministra wysoki rangą członek rządu. – Los ministra Waszczykowskiego, który nigdy nie miał wysokich notowań u prezesa Kaczyńskiego, jest przesądzony. Pytanie, czy straci stanowisko do końca roku, czy wiosną, bo PiS ma problem ze znalezieniem dobrego następcy.

Według naszych informatorów sam Waszczykowski nie był zwolennikiem mianowania Greya. Do MSZ wprowadził go w maju br. Jan Parys, szef gabinetu politycznego ministra. I to on naciskał, by Grey został wiceministrem, choć Waszczykowski był zadowolony ze swojej zastępczyni Katarzyny Kacperczyk zajmującej się dyplomacją ekonomiczną. Jednak w oczach „twardego jądra” PiS obciążało ją to, że na wiceszefa MSZ awansowała w 2013 r., czyli za rządów PO-PSL. 25 sierpnia br. tę posadę straciła, ale potem została doradczynią premier Szydło.

Grey został powołany na następcę Kacperczyk 30 września. Odbył kilka zagranicznych podróży, przyjął parę delegacji. Nigdy nie stawił się jednak na posiedzeniu sejmowej komisji spraw zagranicznych, choć posłowie go wzywali.

Nie jest jasne, kiedy otrzymał polskie obywatelstwo. Urodził się w Rawie Mazowieckiej w 1973 r., a jako 13-letni Robert Piotr Grygiełko wyemigrował z rodzicami za ocean. Do Polski wrócił w 2010 r., MSZ przedstawiał go jako amerykańskiego eksperta. Dopiero po interwencjach prasy prawicowej w jego oficjalnym biogramie umieszczono informację o jego miejscu urodzenia.

Kilka godzin po naszym środowym artykule Grey przesłał PAP oświadczenie: „Nigdy nie byłem współpracownikiem żadnych służb specjalnych. (…) Zwracam się do mediów o uszanowanie mojej osoby i nierozpowszechnianie nieprawdziwych informacji na mój temat. Jednocześnie stanowczo domagam się sprostowania nieprawdziwych oraz szkalujących informacji i rozważam wystąpienie na drogę sądową w związku z tą sprawą, która narusza moje dobre imię”.

W czwartek Nowoczesna złożyła wniosek o zwołanie sejmowej komisji ds. służb specjalnych i zbadanie sprawy. PO domaga się informacji od premier Szydło.

 

jak-to-bylo

wyborcza.pl

Telewizyjne „Wiadomości” bez informacji, za to pełne komentarzy, sugerujących ludziom, co mają myśleć – Beata Tadla

Beata Tadla, Agnieszka Kublik; Zdjęcia: Miłosz Więckowski, Marcin Urban; Montaż: Katarzyna Szczepańska, 01.12.2016
http://www.gazeta.tv/plej/19,149607,21060359,video.html?embed=0&autoplay=1

Sposób, w jaki prowadziła wywiad doprowadził do irytacji Andrzeja Dudę, czego ‚dobra zmiana’ nie mogła jej zapomnieć i pozbyła się jej z TVP. Swój słynny wywiad z ówczesnym kandydatem do prezydentury Beata Tadla wspomina w ‚Temacie Dnia Gazety Wyborczej’. Gość Agnieszki Kublik recenzuje też obecne ‚Wiadomości’, które jej zdaniem, pełne są mocno nasyconych emocjonalnie komentarzy, sugerujących co mają myśleć ludzie. Trzeba mówić o tym, co robią ‚Wiadomości’, nie zrażać się tym, że ‚pokorni’ dziennikarze wytkną nam, że to ryk świń oderwanych od koryta – mówi Beata Tadla.

beata-tadla

wyborcza.pl

Znajdź różnice

cyirw0fxcaanf5c

Jest decyzja ws. Józefa Piniora. Były senator nie trafi do aresztu

PAP, mk, 01.12.2016

Józef Pinior

Józef Pinior (Fot. Wojciech Nekanda Trepka / Agencja Gazeta)

• Sąd w Poznaniu: b. senator Józef Pinior nie trafi do aresztu
• Prokuratura postawiła politykowi dwa zarzuty korupcyjne
• Pinior: Nie przyznałem się do winy, uznaję to za absurdalne

 

Sąd w Poznaniu po siedmiogodzinnym posiedzeniu zdecydował, że b. senator Józef Pinior nie trafi do aresztu. Były senator PO i eurodeputowany Józef Pinior wcześniej usłyszał zarzuty korupcyjne. – Przyjmuję tę decyzję sądu w Poznaniu jako dobrą oznakę stanu wymiaru sprawiedliwości, myślę, że możemy polegać na sędziach, prawnikach w walce o polską demokrację – powiedział Pinior. – Nie zgadzałem się z materiałem przygotowanym przez CBA i prokuraturę. Nie przyznałem się do winy, uznaję to za absurdalne. Przez ostatnie trzy dni czułem się jak w świecie Kafki – dodał polityk.

Dowiedz się więcej:

Kto sprzeciwiał się aresztowaniu Józefa Piniora?

Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, za polityka poręczyło ok. 20 osób, w tym m.in. Henryk i Ludwika Wujcowie, Danuta Kuroń, były koordynator ds. służb specjalnych Janusz Pałubicki, senator PO Jan Filip Libicki. – Zarabiał jako senator i europoseł. Żeby teraz połasił się na 46 tys. zł? To kiepski dowcip. Widzę w tej sprawie tylko kontekst polityczny – mówił cytowany przez „GW” Karol Modzelewski, b. opozycjonista.

O co śledczy podejrzewają Piniora i jego asystenta?

Prokuratura Krajowa podała, że Józef Pinior jest podejrzany o przyjęcie łapówki (40 tys. zł) „w zamian za załatwienie w instytucjach państwowych i samorządowych korzystnego rozstrzygnięcia spraw biznesmena inwestującego na Dolnym Śląsku”. Grozi mu za to do 8 lat pozbawienia wolności. O współdziałanie jest podejrzany Jarosław W. Obaj podejrzani są też „o przyjęcie korzyści majątkowej w kwocie 6 tys. zł za podjęcie się załatwienia koncesji na wydobywanie kopalin oraz powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych”. Za to również grozi do 8 lat pozbawienia wolności. „W. podejrzany jest także o dalszych pięć przestępstw z art. 230 par. 1 kodeksu karnego” – pisze prokuratura.

Kim jest Józef Pinior?

Polityk jest jednym z historycznych liderów dolnośląskiej „Solidarności” w latach 80. Wspólnie z Władysławem Frasyniukiem tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego ukrył należące do związku 80 mln. zł. Po latach ujawniono, że pieniądze, które posłużyły „Solidarności” do podziemnej działalności, przechowywał metropolita wrocławski kard. Henryk Gulbinowicz. Po 1989 r. związany z różnymi formacjami lewicowymi. W 2004 r. z ramienia Socjaldemokracji Polskiej dostał się do Europarlamentu. W 2011 r. jako bezpartyjny kandydat z listy PO został senatorem. Zarówno w Europarlamencie jak i potem w Senacie angażował się m.in. w wyjaśnianie sprawy więzień CIA w Polsce.

Zobacz także: „Dla mnie Pinior to człowiek wręcz kryształowej uczciwości” 

jest

gazeta.pl

cyn88euw8aabwqp

Kleofas Wieniawa:

Rzepliński i Tusk, dwie wybitności

tk-wybralo

Wczoraj sędziowie Trybunału Konstytucyjnego: Marek Zubik, Stanisław Rymar i Piotr Tuleja zostali wybrani przez Zgromadzenie Ogólne TK jako kandydaci na nowego prezesa Trybunału. Wyboru dokonało dziewięcioro sędziów TK. Uznali, że mimo nieobecności trzech sędziów wybranych w grudniu przez obecny Sejm, kontynuowanie obrad jest „konieczne i uzasadnione”. Warunkiem ważności uchwał ZO jest obecność na nim minimum 10 sędziów. Posiedzenie zwołał prezes TK Andrzej Rzepliński, którego kadencja wygasa 19 grudnia.

Dzisiaj w TOK FM prof. Rzepliński uzasadniał decyzje.

rzeplinski

„Ja wydałem zarządzenie zgodnie z przepisami ustawy z 22 lipca celem rozpoczęcia procedury przedstawienia prezydentowi kandydatów na prezesa trybunału. Jest to nie przywilej, nie prawo, a obowiązek zgromadzenia ogólnego – przedstawić kandydatów tego właśnie zgromadzenia”.

„Jesteśmy świadomi, że to nie było uchwała zgromadzenia”

„Zgromadzenie nie podjęło takiej decyzji [o wyborze kandydatów], bo sędziowie obecni na początku zgromadzenia, kiedy ustalaliśmy, że trzej koledzy nie pojawią się, zdecydowali, że jako sędziowie zebrani na posiedzeniu zgromadzenia ogólnego, czyli nie zgromadzenie ogólne, proszę tego nie mylić, sędziowie konstytucyjni, w tym ja, jesteśmy świadomi, że to nie było uchwała zgromadzenia, bo nie mogła być podjęta uchwała zgromadzenia, natomiast wszystkie czynności, które przewiduje ustawa z 22 lipca, zostały wykonane, bo nikt nie może zwolnić sędziów od obowiązku, który wprost jest zapisany w konstytucji”.

Nie mogliśmy odstąpić od tej decyzji, bo ustawa określa termin

„Nie mogliśmy odstąpić od tej decyzji, bo ustawa określa termin między 15 a 30 dniem do końca kadencji prezesa trybunału. Prawo nie było aż tak zakręcone, żeby przewidywać taką sytuację [nieobecności trzech sędziów]. Sędziowie mają obowiązek uczestniczyć we wszystkich czynnościach Trybunału Konstytucyjnego”.

„Mamy spore problemy, jeżeli sprawa miała być rozpatrzona przez pełny skład”

„Nie jest to pierwszy przypadek, również mamy spore problemy praktycznie zawsze, jeżeli sprawa miała być rozpatrzona przez pełny skład. Nie ma pełnego składu, bo musi być co najmniej 11 sędziów i wystarczy nieobecność 2 sędziów, żeby rozprawa nie mogła się odbyć. I znowu obowiązkiem sędziów konstytucyjnych jest orzekanie i nikt nie może nas z tego obowiązku zwolnić”.

Nieobecność sędziów, przedstawicieli PG, Sejmu i premiera utrudnia nam robotę

„Ponieważ mamy do czynienia z oświadczeniami, że w tych w sprawach pełnoskładowych nie będą orzekać, powołując się na ustawę z 22 lipca, twierdząc, że trybunał powinien praktycznie nie orzekać przez pół roku i ponieważ orzeka, mimo braku, co bardzo utrudnia nam pracę, nieobecność przedstawiciela prokuratora generalnego, przedstawiciela Sejmu i nieobecność Prezesa Rady Ministrów, to naprawdę utrudnia nam robotę”.

rzeplinski-nigdy

Nigdy nie korzystałem ze zwolnienia lekarskiego, nie pamiętam, żeby któryś z sędziów korzystał

„To jest bardzo delikatna rzecz. Sędziowie to są najwyższej rangi funkcjonariusze państwa polskiego, wybrani przez Sejm. I choćby z tej racji nie można ich traktować jak uczniów w szkole. Są instytucje powołane do tego [badania zwolnień lekarskich]. To dotyczy też sędziów. Ze względu na to, w jakim miejscu są i kim są, konstytucja mówi o godności urzędu sędziego, to czasami choroby się zdarzają wśród sędziów, ale przewlekłe to jest co innego, a takie jakieś nagłe przeziębienia nawet jak były, ja sam nie korzystałem z takiego zwolnienia i nie pamiętam, żeby któryś z sędziów korzystał ze zwolnienia lekarskiego”.

Nawet gdyby było 10 ustaw, które zabraniałyby przedstawienia kandydatów, byłyby bezskuteczne

„Trybunał nie może dać się sparaliżować. Jest to organ konstytucyjny. Ustawa nie zabrania, a wręcz nakazuje, zgromadzeniu ogólnemu, bo to wynika wprost z konstytucji, przedstawienie kandydatów prezydentowi i nikt nie może, nawet, gdyby było 10 ustaw, które zabraniałyby przedstawienia prezydentowi kandydatów na prezesa, byłyby bezskuteczne, bo to jest nakaz konstytucyjny. Myśmy [to zrobili] w ramach tego nakazu i w okolicznościach, które zostały stworzone nie przez nas”.

Ustawa o przepisach wprowadzających to krok w kierunku prywatyzowania TK

„Jeżeli tak by to traktować, to byłaby to raczej bitwa przeciwko systemowi prawnemu w Polsce. Trybunał jest podstawowym elementem całego systemu tworzenia spójnego systemu prawa. To nie jest bitwa o trybunał. To jest bitwa przeciwko systemowi prawnemu”.

rzeplinski-ustawa

„Ustawa o przepisach wprowadzających to krok w kierunku prywatyzowania TK”

„Jeżeli ta trzecia ustawa zostanie uchwalona dzisiaj, w tym tygodniu, w najbliższym czasie, to będzie taki bardzo daleko idący krok w kierunku prywatyzowania Trybunału Konstytucyjnego, będzie swoistą własnością centralnego ośrodka dyspozycji politycznej. To jest niezrozumiałem i niespotykane w żadnym państwie”.

Nie będę politykiem, nie będę się ubiegał o jakikolwiek urząd. Mam co robić

– Nie będę politykiem. W tym sensie, że osobą ubiegającą się w wyborach samorządowych, parlamentarnych, prezydenckich o urząd. Jakikolwiek. Mam co robić – zadeklarował w Poranku Radia TOK FM prezes TK Andrzej Rzepliński.

Roman Giertych skomentował decyzję Trybunału Konstytucyjnego o wyborze trzech kandydatów na nowego prezesa TK!

roman-giertych

A chamowaty Stanisław Piotrowicz zagroził sądem wybitnemu Rzeplińskiemu. Pisowska Polska łajdacka.

piotrowicz

(cyt. za: 300polityka.pl)

Donald Tusk wyrósł nad głowy innych. Był w Polsce gwarantem normalności. Dlatego teraz takie jest oczekiwanie na niego, jak na Andersa, który przybędzie na białym koniu.

Z ust Tuska spija się słowa, jak miód. W wywiadzie dla TVN24 udzielonym w Brukseli m.in. powiedział:

tusk-jesli

Jeśli mój powrót do czynnej polityki miałby się okazać pomocny, to jest zawsze do rozważenia„.

Zatem liczy się, że może powrócić. Politycy Platformy Obywatelskiej liczą się z ta możliwością.

Wiceprezes PO Tomasz Siemoniak:

siemoniak

Donald Tusk w 2020 roku, jeżeli będzie chciał, bo to zawsze sam zainteresowany decyduje, będzie znakomitym kandydatem w wyborach prezydenckich całej opozycji. Będzie kandydatem tak silnym, że – sądzę – cała opozycja uzna jego kandydaturę”.

Joanna Mucha:

mucha

„Jeśli Donald Tusk wróci do Polski, to raczej nie do Platformy. Tusk jest osobą, która ma zdolność konsolidacyjną. Jest jedyną osobą, która ma taką zdolność.”

Brukselskie pukanie w głowę

Brukselskie pukanie w głowę

Kariera Donalda Tuska jest poza zasięgiem liderów polskiej polityki, dlatego jego postać budzi takie emocje. Dla jednych jest Andersem spinającym białego konia, na którym ma przybyć do kraju na odsiecz, aby przepędzić zagrożenia, które pojawiły się z chwilą dojścia do władzy partii Jarosława Kaczyńskiego. Dla drugich – głównie dla tego wymienionego – to ość w gardle, która stoi i powoduje najgorsze emocje, włącznie z wyrażaniem groźby postawienia szefa Rady Europejskiej przed sądem i tego konsekwencji prawnych, czyli krat.

Gdybyśmy byli normalnym krajem, to Tusk nie powodowałby tak silnych emocji, ale jesteśmy na dorobku cywilizacyjnym, demokracja więc jest pojęciem nie nazbyt zrozumiałym. Dlatego teraz mamy takie kłopoty ze standardami ustrojowymi i niezrozumieniem podstawowych pojęć.

Tusk w następnym roku przejdzie kolejną weryfikację polityczną, czy zaufają mu elity polityczne, aby został na stanowisku szefa RE na drugą kadencję. Szef PiS zrobiłby wiele, a może wszystko, aby Tuska utrącić, na szczęście niewiele może.

Z Donaldem Tuskiem w Brukseli rozmawiał korespondent TVN24. Padło pytanie o reelekcję w kontekście słów Witolda Waszczykowskiego, iż „na miejscu Tuska by się nie odważył ponownie kandydować na szefa RE”. Tusk odniósł się więc do tego braku odwagi polskiego ministra kiepskiej dyplomacji i powołał się na brukselskie odgłosy, mianowicie „tutaj wszyscy w Brukseli czasami pukają się w głowę i nie wierzą w to, co słyszą”.

Pukanie się w głowę to najczęstsza reakcja ocenna rządów PiS. Dopowiedzmy, nie tylko w Brukseli, ale głównie w Polsce, acz na miejscu się już to nam opatrzyło. Ale warto wysłuchać tak prostych konstatacji o wysiłku rozdawnictwa populistycznego obecnie rządzących: „To nie jest wielki intelektualny wysiłek: rozdać pieniądze czy obniżyć wiek emerytalny. Prawdziwym wysiłkiem, wymagającym i przemyślenia, i odwagi jest podniesienie wieku emerytalnego. Nie trzeba być szczególnym talentem politycznym, żeby wiedzieć, co wyborcy polubią – czy obniżenie, czy podwyższenie wieku, czy rozdanie 500 zł na każde dziecko, czy zaciskanie pasa. Prawdziwym pytaniem jest to, czy te decyzje były odpowiedzialne”.

Tusk zawsze jest indagowany o polski interes, który powinien być najważniejszym, takie polskie „moja chata z kraja”: „Polacy to najbardziej proeuropejska nacja w Europie. To paradoks, gdy rząd uznawany jest za eurosceptyczny. Ja bym bardzo prosił, by rozróżniać polski naród od polskich rządów. Ja będę robił wszystko, by uniknąć decyzji czy działań, które mogłyby zaszkodzić Polsce. Ale w pełni podzielam krytycyzm i niepokój w Polsce i poza Polską, jeśli chodzi o działania obecnej administracji. To nie jest uprzedzenie ze strony KE, są bardzo poważne powody, dla których Europa martwi się tym, co się dzieje z niektórymi prawami w Polsce, w tym z fundamentalnymi. Ja będę działał tak, żeby wszyscy słyszeli o złych działaniach rządu, ale nie zrobię niczego, coby zaszkodziło Polsce jako całości”.

Nieuchronne zatem pojawia się pytanie. Czy… tak!… tak!… czy wróci do polskiej polityki i do jej coraz gorszej kondycji?: „Mój powrót do czynnej polityki jest zawsze do rozważenia. Cieszę się, że jeszcze są tacy, którzy uważają, że miałbym zdolność odwrócenia politycznego trendu, jaki dzisiaj w Polsce jest”. Uff… niektórzy może odetchną, bo możliwości pojawiające się na horyzoncie to groźba dla tych, którzy zagrażają naszej normalności. Zatem ci ostatni na Tuska „powrót do czynnej polityki” zgrzytają zębami i wykreują kolejne metafory „najgorszego sortu, elementu animalnego”, a może jakiegoś lewactwa brukselskiego.

Sprawozdaję ten wywiad głównie w naszym polskim wsobnym kontekście (wszak rozmowa toczyła się także wokół Donalda Trumpa, Ukrainy, Rosji), o tym, co dla społeczeństwa obywatelskiego najistotniejsze: „Rzeczą o wiele ważniejszą jest kondycja opozycji i propozycję opozycji, nie tylko jej liderów, nie tylko Grzegorza Schetyny czy Ryszarda Petru, ale także tego, co jest wokół, myślę tutaj też o ruchach społecznych. To od ich kondycji będzie zależało, czy PiS będzie rządził w Polsce jedną kadencję, czy więcej”.

Ruchy społeczne, obywatelskie mają dzisiaj taką samą rolę do spełnienia, abyśmy powrócili do normalności, jak pod peerelowskim reżimem KOR i Solidarność. Ruchy społeczne to dzisiaj KOD, Czarny Protest i branżowe niezgody na zawłaszczanie pisowskie.

Waldemar Mystkowski

brukselskie

koduj24.pl

CZWARTEK, 1 GRUDNIA 2016, 21:50

Siemoniak: Tusk, jeśli będzie chciał, będzie znakomitym kandydatem w wyborach prezydenckich całej opozycji

Donald Tusk w 2020 roku, jeżeli będzie chciał, bo to zawsze sam zainteresowany decyduje, będzie znakomitym kandydatem w wyborach prezydenckich całej opozycji. Będzie kandydatem tak silnym, że – sądzę – cała opozycja uzna jego kandydaturę – mówił Tomasz Siemoniak w rozmowie z Kamilem Durczokiem w programie „Brutalna prawda” w Polsat News. Poseł PO nie wykluczył, że ostatecznie Tusk byłby kandydatem całej opozycji w II turze.

19:532 godz. temu

Mucha: Jeśli Tusk wróci do Polski, to raczej nie do PO. Jest jedyną osobą, która ma zdolność konsolidacyjną

Jeśli Donald Tusk wróci do Polski, to raczej nie do Platformy – mówiła Joanna Mucha w „Faktach po faktach” TVN24. Jak dodała posłanka PO: – Tusk jest osobą, która ma zdolność konsolidacyjną. Jest jedyną osobą, która ma taką zdolność.

My nie możemy czekać na rycerza na białym koniu, tylko musimy robić swoją robotę – mówił dalej Mucha.

300polityka.pl

WAŁĘSY W PODSTAWIE Z HISTORII NIE MA. SĄ PILECKI, KORDECKI, KWIATKOWSKI…

MAGDALENA CHRZCZONOWICZ1 GRUDNIA 2016

 

Jak można opowiedzieć historię Polski, nie wymieniając Lecha Wałęsy? Minister Anna Zalewska to potrafi. W podstawie programowej do nauczania historii w nowej szkole podstawowej nazwisko lidera „Solidarności” nie pada. Są: Dobrawa, przeor Kordecki, niezłomny Pilecki, a nawet minister Kwiatkowski

Ministerstwo Edukacji Narodowej opublikowało 30 listopada przygotowaną w ekspresowym tempie nową podstawę programową, która będzie obowiązywać w szkole od września 2017, na początek w klasie I, IV i VII.

Do 9 grudnia 2016 r. resort dał czas na uwagi wszystkich zainteresowanych, w ramach „prekonsultacji”. OKO.press posyła pierwsza uwagę: w całej podstawie do nauki historii w klasach IV-VIII nie ma Lecha Wałęsy, choć dla całego świata jest on przywódcą ruchu, który obalił komunizm i symbolem walki o wolność.

„Oko” rozumie, że PiS tworzy nową wersję historii, ale czy to jednak nie przesada?

Zwłaszcza, że według podstawy pierwszym „celem wychowawczym i rozwojowym” nauki historii jest „poznanie ważnych wydarzeń z dziejów narodu polskiego, zwłaszcza przez dokonania wybitnych postaci historycznych”.

W podstawie dla klasy IV pojawia się rozdział „Postacie i wydarzenia o doniosłym znaczeniu dla kształtowania polskiej tożsamości kulturowej”.

Wśród 20 postaci o doniosłym znaczeniu znaleźli się m.in. (podajemy alfabetycznie) Dobrawa, Jadwiga, Władysław Jagiełło, Jan Paweł II, Mikołaj Kopernik, Augustyn Kordecki, Eugeniusz Kwiatkowski, Witold Pilecki, Maria Skłodowska-Curie, Romuald Traugutt, Józef Wybicki. „Solidarność” została wymieniona, ale bez nazwiska swego lidera.

Podstawa opowiada czwartoklasiście historię Polski w 18 punktach – najważniejszych momentach. Do 17 punktów przypisano konkretne postacie historyczne (czasem po dwie osoby). W 18 punkcie – „Solidarność”, nazwisk zabrakło. Mowa tylko o „jej bohaterach”.

Zgłoś uwagi do nowej podstawy programowej!

zrzut-ekranu-2016-12-01-o-14-31-05

Ministerstwo zachęca wszystkich do zgłaszania uwag, które należy kierować na adrespodstawaprogramowa@men.gov.pl. Jest na to czas do 9 grudnia 2016 r. OKO.press jest zainteresowane edukacją i dlatego zgłasza do MEN postulat umieszczenia w podstawie programowej Lecha Wałęsy.

Zachęcamy czytelników i czytelniczki OKO.press do przeczytania nowej podstawy programowej (nie tylko tej z historii) i zgłaszania własnych uwag MEN.

walesy

OKO.press

Tusk i brukselskie pukanie w głowę

tusk-jesli

Kariera Donalda Tuska jest poza zasiegiem liderów polskiej polityki. Dlatego jego postać wzmaga takie emocje, dla jednych jest Andersem spinającym białego konia, na ktorym ma przybyć do kraju na odsiecz, aby przepędzić zagrożenia, które pojawiły się z chwilą dojścia do władzy partii Jarosława Kaczyńskiego, dla drugich – głównie dla tego wymienionego – to ość w gardle, która stoi i powoduje najgorsze emocje, włącznie z wyrażaniem groźby postawienia szefa Rady Europejskiej przed sądem i tego konsekwencji prawnych, czyli krat.

Gdybyśmy byli normalnym krajem, to Tusk nie powodowałby tak silnych emocji, ale jesteśmy na dorobku cywilizacyjnym, demokracja więc jest pojęciem nie nazbyt zrozumiałym. Dlatego teraz mamy takie kłopoty ze standardami ustrojowymi i niezrozumieniem pojęć podstawowych funkcjonowania przedstwicielstwa.

Tusk w następnym roku przejdzie kolejną weryfikację polityczną, czy zaufają mu elity polityczne, aby został na stanowisku szefa RE na drugą kadencję. Szef PiS zrobiłby wiele, a może wszystko, aby Tuska utrącić, na szczęście niewiele może. Z Donaldem Tuskiem w Brukseli rozmawiał korespondent TVN24.

Padło pytanie o reelekcję w kontekście słów Witolda Waszczykowskiego, iż „na miejscu Tuska by się nie odważył ponownie kandydować na szefa RE”. Tusk odniosł się więc do tego braku odwagi polskiego ministra kiepskiej dyplomacji i powołał się nma brukselskie odgłosy, mianowicie „tutaj wszyscy w Brukseli czasami pukają się w głowę i nie wierzą w to, co słyszą.”

Pukanie się w glowę to naczęstsza reakcja ocenna rządów PiS. Dopowiedzmy, nie tylko w Brukseli, ale głównie w Polsce, acz na miejscu się już to nam opatrzyło. Ale warto wysłuchać tak prostych konstatacji o wysiłku rozdawnictwa populistycznego obewcnie rządzących: „To nie jest wielki intelektualny wysiłek: rozdać pieniądze czy obniżyć wiek emerytalny. Prawdziwym wysiłkiem, wymagającym i przemyślenia i odwagi jest podniesienie wieku emerytalnego. Nie trzeba być szczególnym talentem politycznym, żeby wiedzieć, co wyborcy polubią – czy obniżenie, czy podwyższenie wieku, czy rozdanie 500 zł na każde dziecko, czy zaciskanie pasa. Prawdziwym pytaniem jest to, czy te decyzje były odpowiedzialne”.

Tusk zawsze jest indagowany o polski interese, który pownien być najważniejszym, takie polskie „moja chata z kraja”: „Polacy to najbardziej pro-europejska nacja w Europie. To paradoks, gdy rząd uznawany jest za euro-sceptyczny. Ja bym bardzo prosił, by rozróżniać Polski naród od polskich rządów. Ja będę robił wszystko by uniknąć decyzji czy działań, które mogłyby zaszkodzić Polsce. Ale w pełni podzielam krytycyzm i niepokój w Polsce i poza Polską, jeśli chodzi o działania obecnej administracji. To nie jest uprzedzenie ze strony KE, są bardzo poważne powody dla których Europa martwi się tym co się dzieje z niektórymi prawami w Polsce, w tym z fundamentalnymi. Ja będę działał tak, żeby wszyscy słyszeli o złych działaniach rządu, ale nie zrobię niczego co by zaszkodziło Polsce jako całości.”

Nieuchronne zatem pojawia się pytanie. Czy… tak… tak… czy wróci do polskiej polityki i do jej coraz gorszej kondycji: „Mój powrót do czynnej polityki jest zawsze do rozważenia. Cieszę się, że jeszcze są tacy, którzy uważają, że miałbym zdolność odwrócenia politycznego trendu, jaki dzisiaj w Polsce jest”.

Uff… niektórzy może odetchną, bo mozliwości pojawiające się na horyzonecie to groźba dla tych, którzy zagrażają naszej normalności, zatem ci ostatni na Tuska „powrót do czynnej polityki” zgrzytają zębami i wykreują kolejne metafory „najgorszego sortu, elementu animalnego”, a może jakiegoś lewactwa brukselskiego.

Sprawozdaję ten wywiad głównie w naszym polskim wsobnym kontekście, wszak rozmowa toczyła się także wokół Donalda Trumpa, Ukrainy, Rosji. S tym., co dla społeczeństwa obywatelskiego najistotniejsze: „Rzeczą o wiele ważniejszą jest kondycja opozycji i propozycje opozycji, nie tylko jej liderów, nie tylko Grzegorza Schetyny czy Ryszarda Petru, ale także tego, co jest wokół, myślę tutaj też o ruchach społecznych. To od ich kondycji będzie zależało, czy PiS będzie rządził w Polsce jedną kadencję, czy więcej.”

Ruchy społeczne, obywatelskie mają dzisiaj taką samą rolę do spełnienia, abyśmy powrócili do normalności, jak pod peerelowskim rezimem KOR i Solidarność. Ruchy społeczne to dzisiaj KOD, Czarny Protest i branżowe niezgody na zawłaszczanie pisowskie.

Więcej >>>

Donald Tusk, PiS, TVN24, Platforma Obywatelska, KOD

 

Wojsko czeka totalna niemoc!

Wojsko czeka totalna niemoc!

Podczas wręczenia nominacji na nowe stanowiska służbowe w Ministerstwie Obrony Narodowej, szef resortu Antoni Macierewicz wygłosił do zebranych płomienne przemówienie. Powiedział, że będzie konsekwentnie dążył do tego, by armia się zmieniała i zdolni młodzi oficerowie zajmowali odpowiedzialne stanowiska. Wytyczając najpilniejsze zadania, minister na pierwszym miejscu postawił przed nimi pilną potrzebę działań na rzecz synchronizacji wojsk operacyjnych i wojsk obrony terytorialnej, czym wzbudził wiele kąśliwych komentarzy.

Odezwał się do nas płk Adam Mazguła, który bez pardonu storpedował ministerialne wystąpienie, a na Fb napisał: „Jeżeli Pan minister wojny z narodem określił, że zadaniem oficerów jest synchronizacja wojsk operacyjnych i obrony terytorialnej, to chyba znowu odleciał” – stwierdził z nieukrywaną irytacją pułkownik. – „Przecież podporządkował on sobie struktury Wojsk Obrony Terytorialnej, więc kto ma to robić za niego? Uległość, a nie autorytety dowódcze dominują w wojsku. Czystki wśród kadry generalskiej i oficerskiej powodują ruch w górę dla wielu karier wojskowych. Zawężenie ich do znajomych Macierewicza i jego gorliwych wyznawców, powoduje rozwarstwienie jedności wojska. Coraz więcej mamy byle jakich oficerów wyznaczanych na ważne stanowiska, co powoduje niepewność dla pozostałych i duże niezadowolenie żołnierzy ze służby. Wielu dobrych oficerów w ślad za swoimi przełożonymi odejdzie do WOT. Tam brak decyzji i organizacyjny chaos już deprawuje wszystkich. Po nich zostaje też pustka w operacyjnych jednostkach wojskowych. Wojsko czeka totalna niemoc i upadek jakości służby. Dominować będzie tymczasowość na stanowiskach, brak odpowiedzialności i autorytetów. Wojsko coraz bardziej jest kierowane przez polityków w mundurach i kapelanów, a nie przez dowódców z autorytetem, pewnych swoich celów i działań dla dobra narodu”.

koduj24

koduj24.pl

01.12.2016, czwartek, 17:31

Tusk: Stawię się przed komisją ds. Amber Gold

Śledzę to co dzieje się w Polsce. Też to co mówi pani Wassermman i inni politycy PiS. Nie mam wątpliwości, że to jest element presji i nagonki. Znam swoje obowiązki. Ale oczywiście stawię się przed Komisją i będę wyjaśniał wszystko co wyjaśnienia wymaga. Odnoszę wrażenie, że ktoś z bardzo złą wolą chce wmówić Polakom, że ta sprawa nie została wyjaśniona. Rzadko która z spraw została wyjaśniona tak dokładnie, też jeśli chodzi o działania organów panśtwowych. Komisja śledcza jest po to by wzbogacić agresywną metodę walki z opozycją i mną jako pewnym symbolem tego poprzedniego czasu.
Przyjemne to nie jest
– powiedział w TVN24 Donald Tusk.

17:30

Tusk: Wszyscy wiedzieli, że kiedy Kaczyński dojdzie do władzy to rozpocznie się polowanie na Tuska

Każdy normalny człowiek obawia się takich słów [Kaczyńskiego] i nie mówię tu o własnym bezpieczeństwie czy wygodzie. Ale niczego dobrego nie spodziewam się po Jarosławie Kaczyńskim nie tylko wobec mnie ale i wobec Polski. Obawiam się traktowania polityki i władzy jako narzędzia zemsty i odwetu, realizowania personalnych ambicji, dodatkowo nacechowanych złą wolą i agresją. To wszyscy wiedzieli, że kiedy Kaczyński dojedzie do władzy to rozpocznie polowanie na Tuska i nikogo to nie zaskakuje. Ja będę z tym żył. Straty są duże dla polskiego życia publicznego. Ta metoda walki mi nie odpowiada, ale sprostam tym metodom jeśli będzie trzeba.

17:26

Tusk o 500+ i obniżeniu wieku emerytalnego: Ja bym bardzo chciał, żeby Polska to wytrzymała

To nie jest tak czy się da, czy się nie da. To nie jest wielki wysiłek rozdać pieniądze czy obniżyć wiek emerytalny. Prawdziwym wysiłkiem jest podniesienie wieku emerytalnego. Nie trzeba być szczególnym talentem politycznym, żeby wiedzieć co wyborcy polubią – obniżyć wiek czy podnieść, rozdawanie pieniądzy na każde dziecko, czy zaciskanie pasa. Prawdziwe pytanie jest o to czy te decyzje były odpowiedzialne, czy Polska ponosząc ciężar finansowy… czy my to wytrzymamy, czy pójdziemy drogą niektórych państw w Europie, które przesadziły z wydawaniem pieniędzy. Ja bym bardzo chciał, żeby Polska to wytrzymała. Rolą polityków nie jest rozdawanie pieniędzy nie wiedząc, czy to trzyma się ryzów odpowiedzialności. Moi następcy podjęli decyzje bardzo popularne, ale nie wiadomo czy w średniej i długiej perspektywie będą Polsce służyli. – powiedział w TVN24 Donald Tusk.

17:10

Tusk: Od kondycji opozycji zależy to, czy PiS będzie rządziło jedną czy więcej kadencji

Rzeczą o wiele ważniejszą [od mojego powrotu] jest kondycja opozycji, nie tylko Schetyny, ale też Petru i ruchów społcznych – to od nich, i od ich kondycji będzie zależało, czy PiS będzie rządziło jedną czy wiele kadencji. – powiedział Donald Tusk na antenie TVN24.

17:00
tusk00000ac

Tusk: Nie jestem wróżbitą, ale na pewno nie jest łatwo Platformie

– Jeśli chodzi o strukturę, organizację, to widać, że to już dobrze wygląda, że jest determinacja i gotowość do podjęcia politycznej walki, sporu. Pytanie jest o efekty. Ja nie jestem wróżbitą, ale na pewno nie jest łatwo Platformie. Być na poziomie między 13, 14 a 20 procent kiedy ma się w pamięci 40 procent to nie jest łatwe. Ja chciałbym, aby Polska była ponownie krajem, z którego Europa jest dumna – mówił na antenie TVN24 Donald Tusk.

16:51

Tusk o możliwych sankcjach wobec Polski: Użyję swojej władzy by Polska nie poniosła szwanku

Polacy to najbardziej pro-europejska nacja w Europie. To paradoks, gdy rząd uznawany jest za euro-sceptyczny. Ja bym bardzo prosił, by rozróżniać Polski naród od polskich rządów. Ja będę robił wszystko by uniknąć decyzji czy działań, które mogłyby zaszkodzić Polsce. Ale w pełni podzielam krytycyzm i niepokój w Polsce i poza Polską, jeśli chodzi o działania obecnej administracji. To nie jest uprzedzenie ze strony KE, są bardzo poważne powody dla których Europa martwi się tym co się dzieje z niektórymi prawami w Polsce, w tym z fundamentalnymi. Ja będę działał tak, żeby wszyscy słyszeli o złych działaniach rządu, ale nie zrobię niczego co by zaszkodziło Polsce jako całości. Użyję swojej władzy i kompetencji, by Polska jako nie poniosła szwanku. Dzisiaj nikogo bym nie namawiał aby taki wniosek wpływał do Rady Europejskiej. – powiedział Donald Tusk na antenie TVN24.

16:42

Tusk o sukcesie Trumpa: Trudniej będzie budować jednolitą politykę Zachodu wobec Rosji

Oczywiście można to zbyć żartem, że rozmawialiśmy jak Donald z Donaldem i wszystko było w porządku. Ten sceptyzym wobec UE był często wyrażany w kampanii. Utrzymanie jedności UE było możliwe też dzięki wsparciu Obamy. W tej konkretnej sprawie, ja miałem z jego strony nieustanne wsparcie. Dziś sądzę, że po zwycięstwie Trumpa trudniej będzie budować jednoznaczną i jednolitą politykę Zachodu wobec Rosji. Ale nie należy opuszczać rąk. Z rozmowy niewiele wynikało jeśli chodzi o szczegóły. Ta rozmowa miała dość ogólny charakter. Jego zainteresowanie koncentrowało się na Brexicie. – mówił w TVN24 Donald Tusk

16:40

Tusk o sankcjach wobec Rosji: Wszystko wskazuje na to, że jeszcze raz uda się je przedłużyć

To było moje główne zadanie by utrzymywać jedność Unii w takich sprawach jak stanowisko wobec Rosji. Jest oczywiste, że państwa się różnią w tym. To kosztowało bardzo dużo pracy i bez tego narzędzia jakim był format normandzki czyli współpracy Bez Berlina i Paryża trudno byłoby jedności UE wobec Rosji. Ten forma – nieskuteczny w wielu przypadkach – co do zasady umożliwił mi utrzymanie całej jedności. Wszystko na to wskazuje, że jeszcze raz przynajmniej uda się wspólnie sankcje uda się przedłużyć. – mówił w TVN24 Donald Tusk.

16:35

Tusk o Brexicie: Nie mówię, że to decyzja nieodwracalna

Brytyjczycy nie byli przygotowani do takiego wyniku, widać to bardzo wyraźnie. Nie zakładali, że wynik będzie negatywny. Potrzebują trochę czasu, by przystąpić do negocjacji. My od początku mówiliśmy żeby zrobić to możliwie szybko i bezboleśnie, by nie narażać ludzi i przedsiębiorstw. To Brytyjczycy muszą podjąć decyzję. Wydaje mi się, że decyzja zapadła. Nie mówię, że jest nieodwracalna, to nie jest w mocy człowieka przewidywać, co jest odwracalne czy nie. Ale podjęcie samych negocjacji jest nieodwracalne, ale będzie nam towarzyszył znak zapytania jaki będzie ich finał.

16:33

Tusk o pierwszych dwóch latach w Brukseli: To wyzwanie wyjątkowej rangi. Byłbym niewdzięcznikiem, gdybym narzekał

– To trudna rola wyważenia interesów narodowych, każdy tu przyjeżdża reprezentować swój krajowy punkt widzenia. Niestety narodowy interes jest ważniejszy, niż próba budowy interesu europejskiego. W pewnym momencie człowiek przestaje oglądać się wstecz. Mam tu bardzo poważną pracę dla wykonania. Dla mnie osobiście to jest wyjątkowej rangi wyzwanie, byłbym wyjątkowym niewdzięcznikiem gdybym narzekał. Najdłużej będę pamiętał pierwsze godziny tutaj – mówił Donald Tusk na antenie TVN24.

12:05

Tusk: Jeśli mój powrót do czynnej polityki miałby się okazać pomocny, to jest zawsze do rozważenia

Jeśli mój powrót do czynnej polityki miałby się okazać pomocny, to jest zawsze do rozważenia – przyznał Donald Tusk w rozmowie z Maciejem Sokołowskim w TVN24. Jak stwierdził:

„Cieszę się, że tacy jeszcze są w Polsce, którzy uważają, że miałbym zdolność odwrócenia tego politycznego trendu, jaki dzisiaj w Polsce jest. To jest dla mnie osobista satysfakcja, kiedy słyszę takie opinie”

Przewodniczący RE zastrzegł jednak, że „nie ma co przesadzać z rolą jednostki w historii, szczególnie w historii jednostki”.

300polityka.pl

http://www.tvn24.pl/rozmowa-z-donaldem-tuskiem-w-tvn24,696271,s.html

500+? „To nie jest wielki intelektualny wysiłek”. Oto 5 najciekawszych cytatów z wywiadu z Tuskiem

mk, 01.12.2016

Donald Tusk

Donald Tusk (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

– Mój powrót do czynnej polityki jest zawsze do rozważenia. Cieszę się, że jeszcze są tacy, którzy uważają, że miałbym zdolność odwrócenia politycznego trendu, jaki dzisiaj w Polsce jest – mówił szef Rady Europejskiej Donald Tusk w rozmowie w TVN24.

 

Szef Rady Europejskiej Donald Tusk udzielił wywiadu TVN24. Oto pięć, naszym zdaniem najciekawszych, cytatów z rozmowy z byłym premierem.

1. O rozmowie z Donaldem Trumpem, prezydentem elektem USA

Z mojej pierwszej rozmowy z prezydentem elektem niewiele wynikało, jeżeli chodzi o szczegóły. Próbowałem zainteresować prezydenta elekta sytuacją na Ukrainie, bo to będzie wymagało szybkich decyzji. Jednak ta rozmowa miała charakter dość ogólny. Zainteresowanie Donalda Trumpa koncentrowało się raczej na Brexicie.

2. O słowach szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego dla „Rzeczpospolitej”: „Na miejscu Donalda Tuska nie odważyłbym się ponownie kandydować na szefa Rady Europejskiej”

Nie jestem od tego, żeby oceniać poziom odwagi pana ministra Waszczykowskiego i powiem szczerze, nawet niespecjalnie się interesuję tym, na co on by się odważył w życiu, a na co by się nie odważył. Nie narzekam na mój temperament, lubię podejmować ryzyko wtedy, kiedy to ma sens. Sytuacja jest dość niezręczna, czymś dwuznacznym jest fakt, że wielu polityków PiS-u nieustannie mówi, że wolałoby kogoś innego niż Polaka na stanowisku szefa Rady Europejskiej. Mnie jest głupio, powiem szczerze, tak po ludzku, to komentować, ale tutaj wszyscy w Brukseli czasami pukają się w głowę i nie wierzą w to, co słyszą.

3. O powrocie do polskiej polityki

Rzeczą o wiele ważniejszą jest kondycja opozycji i propozycje opozycji, nie tylko jej liderów, nie tylko Grzegorza Schetyny czy Ryszarda Petru, ale także tego, co jest wokół, myślę tutaj też o ruchach społecznych. To od ich kondycji będzie zależało, czy PiS będzie rządził w Polsce jedną kadencję, czy więcej. Mój powrót do czynnej polityki, jeśli miałby się okazać pomocny, jest zawsze do rozważenia. Cieszę się, że jeszcze tacy są w Polsce, którzy uważają, że miałbym zdolność odwrócenia tego politycznego trendu, jaki dzisiaj w Polsce jest. To jest dla mnie osobista satysfakcja, kiedy słyszę takie opinie, ale nie ma co przesadzać z rolą jednostki w historii.

4. O decyzjach polskiego rządu

To nie jest wielki intelektualny wysiłek: rozdać pieniądze czy obniżyć wiek emerytalny. Prawdziwym wysiłkiem, wymagającym i przemyślenia i odwagi jest podniesienie wieku emerytalnego. Nie trzeba być szczególnym talentem politycznym, żeby wiedzieć, co wyborcy polubią – czy obniżenie, czy podwyższenie wieku, czy rozdanie 500 zł na każde dziecko, czy zaciskanie pasa. Prawdziwym pytaniem jest to, czy te decyzje były odpowiedzialne – czy pójdziemy drogą, jaką poszły niektóre państwa w Europie i do dzisiaj borykają się z tragicznymi skutkami kryzysu. Ludziom nalezą się pieniądze, ale rolą polityków nie jest rozdawanie pieniędzy bez pewności, że to się trzyma w ryzach. Na to pytanie nie ma jeszcze odpowiedzi.

5. O sejmowej komisji ws. afery Amber Gold

Znam swoje obowiązki, jestem polskim obywatelem, więc stawię się przed komisją i będę wyjaśniał wszystko, co wyjaśnienia wymaga. Mam absolutnie czyste sumienie. Odnoszę wrażenie, że ktoś z bardzo złą wolą chce wmówić Polakom, że ta sprawa nie została wyjaśniona. Nie mam wątpliwości, że komisja śledcza jest raczej po to, żeby wzbogacić tę agresywną metodę walki i z opozycją, i ze mną, jako pewnym symbolem tego poprzedniego czasu. Przyjemne to nie jest, inaczej sobie wyobrażam politykę, ale także temu będę musiał sprostać.

Zobacz także: „Nie chcę mi się tego komentować”. Tusk odpowiada na zarzuty A. Macierewicza ws. katastrofy smoleńskiej

gazeta.pl

Strażacy jak esbecy? Ich też obejmie obniżka emerytur. Będą protestować przed Sejmem

WOJCIECH CZUCHNOWSKI, 01 grudnia 2016

Centralna Szkoła Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie - ślubowanie słuchaczy Studium Dziennego Aspirantów PSP.

Centralna Szkoła Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie – ślubowanie słuchaczy Studium Dziennego Aspirantów PSP.(GRZEGORZ SKOWRONEK)

W piątek pierwsze czytanie projektu ustawy o obniżeniu „esbeckich” rent i emerytur. Związkowcy służb mundurowych zapowiadają protest przed Sejmem. Dołączą do nich strażacy, których także obejmie „ustawa dezubekizacyjna” rządu PiS.

Oficerowie Państwowej Straży Pożarnej, którzy pracowali w czasach PRL, mają pecha. Wielu z nich kształciło się w Akademii Spraw Wewnętrznych MSW, która dziś uznawana jest za „instytucję totalitarnego państwa”. Jej wykładowców, absolwentów, współpracowników, a nawet słuchaczy obejmą przepisy zmniejszające emeryturę mundurową do 2 tys. zł brutto lub rentę do 1,7 tys. zł brutto.

Strażacy piszą w sprawie emerytur mundurowych

Emerytowani generałowie straży pożarnej wysłali do posłów list z prośbą o interwencję. Jak piszą, „w odniesieniu do służby przed 1990 r. określenie ‘służba na rzecz totalitarnego państwa’ to worek bez dna, do którego zakwalifikowano tym razem i straż pożarną”. Tłumaczą: „w latach 1975-1985 Akademia Spraw Wewnętrznych zaproponowała Komendom Straży Pożarnych będącym wydziałami Urzędów Wojewódzkich kształcenie kadry oficerskiej mającej wyższe wykształcenie pożarnicze na wydziale administracyjnym. Z oferty tej skorzystało wielu oficerów. Nigdy ASW nie była odpowiedzialna, nie miała wpływu na szkolnictwo, dyscyplinę, kadry i aspekty ideowo-wychowawcze w straży pożarnej, a członkowie Korpusu Technicznego Pożarnictwa nigdy w historii nie pełnili służby na rzecz totalitarnego państwa, a więc w organach i instytucjach, które systemowo naruszały przyrodzone prawa człowieka i rządy prawa”. Zwracają też uwagę, że „strażacy byli i są przeciwieństwem tych, których ustawa dotyczy. To oni, narażając życie i zdrowie, ratują poszkodowanych, mając od lat najwyższy wskaźnik zaufania społecznego. Ratowali i ratują także tych, którzy dziś wprowadzają ustawę. Niesprawiedliwy, nieludzki i niespotykany w żadnym kraju na świecie jest ustawowy pomysł, by odebrać nabyte uprawnienia materialne strażakom i ich rodzinom (w tym sierotom po wypadkach w czasie akcji) tylko dlatego, że studiowali dwa lata prawo administracyjne na uczelni dziś uznanej za totalitarną”.

Ustawa dezubekizacyjna za jeden dzień pracy

W piątek o godz. 14 przedstawiciele straży zjawią się na demonstracji, którą przed Sejmem organizują Federacja Emerytów Służb Mundurowych i policyjne związki zawodowe. Funkcjonariusze są zbulwersowani skalą represji, jakie szef MSWiA Mariusz Błaszczak zamierza zastosować wobec każdego, kto chociaż jeden dzień przepracował w peerelowskiej bezpiece albo w związanych z nią organach, a po roku 1990 przeszedł do policji czy służb specjalnych. Zwracają też uwagę, że – jak pisaliśmy w „Wyborczej” – jeszcze w lipcu 2016 r. projekt ustawy dezubekizacyjnej miał obejmować tylko tych, którzy pracowali wyłącznie w czasach PRL. Zmiana nastąpiła w listopadzie, bez żadnych konsultacji.

„Projekt [MSWiA] zawiera szereg regulacji sprzecznych z ustawą zasadniczą i narusza gwarantowane prawa obywatelskie, pracownicze oraz socjalne” – piszą związkowcy do Sejmu. Przestrzegają przed stosowaniem odpowiedzialności zbiorowej i przypominają, że w 2011 r. Trybunał Konstytucyjny zapewnił, że wszyscy funkcjonariusze, którzy przeszli pozytywną weryfikację i pracowali dla niepodległej Polski, mają prawo do pełnych świadczeń z tytułu rent i emerytur mundurowych.

Zobacz także: 65, 67 a może 75? Im później, tym lepiej – ekspert o tym, kiedy przejść na emeryturę

strazacy

wyborcza.pl

Sejm ekspresowo debatuje o miesięcznicach smoleńskich i Marszu Niepodległości. Opinia RPO „zaginęła u marszałka”

PAWEŁ KOŚMIŃSKI, 01 grudnia 2016

Protest przeciwko zmianom w prawie o zgromadzeniach

Protest przeciwko zmianom w prawie o zgromadzeniach (MICHAŁ ŁEPECKI)

– Jestem w stanie sobie wyobrazić, że w każdym miejscu, gdzie wolni obywatele będą chcieli zaprotestować przeciwko władzy PiS, miejscowy proboszcz pokornie zgłosi manifestację religijną – mówił w Sejmie podczas debaty nad ustawą o zgromadzeniach Michał Kamiński.

Złożony przez grupę posłów PiS projekt ustawy jest procedowany ekspresowo, bez konsultacji społecznych. We wtorek w ciągu dnia włączono go do porządku obrad, a już w nocy odbyło się pierwsze czytanie. W środę posłowie zdecydowali, że komisja administracji i spraw wewnętrznych ma przygotować sprawozdanie w tempie umożliwiającym przyjęcie ustawy jeszcze podczas tego posiedzenia Sejmu. Zdominowana przez PiS komisja zebrała się jeszcze tego samego dnia i zarekomendowała Sejmowi przyjęcie ustawy. Przepadł wniosek opozycji o wysłuchanie publiczne.

W czwartek, podczas drugiego czytania, Mirosław Suchoń (Nowoczesna) zwrócił uwagę, że opinia Rzecznika Praw Obywatelskich „zaginęła u dbającego o autorytet wysokiej izby marszałka Kuchcińskiego”.

– Wczoraj otrzymaliśmy opinię RPO – w biegu drukowaną dla członków komisji, bo marszałek, który dostał ją dzień wcześniej, i przewodniczący komisji nie pomyśleli, że mogłaby się nam przydać. A może nie chcieli pomyśleć, bo ta opinia nie zostawia suchej nitki na projekcie? – dodała Dorota Rutkowska (PO).

Zobacz też: Jarosław Kurski do Jarosława Kaczyńskiego: stajesz się partyjnym kacykiem, zamordystą

Ustawa w Sejmie, organizacje krytykują

W swojej opinii Adam Bodnar napisał wprost: „Projekt nie powinien zostać uchwalony, ponieważ proponowane w nim rozwiązania są niezgodne z Konstytucją i międzynarodowym standardem wyznaczającym zakres wolności zgromadzeń”. Jak zapowiedział w rozmowie z portalem Wp.pl, jeśli ustawa zostanie przyjęta, skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego.

Ustawę skrytykowały również Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. Ale o tym, że ustawa jest niepotrzebna, mówią nawet przedstawiciele stowarzyszenia Marsz Niepodległości, którym mogłaby ona sprzyjać.

Projekt wprowadza bowiem pojęcie „zgromadzeń organizowanych cyklicznie” – takich, które odbywają się w jednym miejscu lub na tej samej trasie przynajmniej cztery razy w roku, a w przypadku świąt państwowych i narodowych – choć raz w roku. Oprócz Marszu Niepodległości w Warszawie dotyczy to również tzw. miesięcznic smoleńskich, od lat zwoływanych przez PiS na Krakowskim Przedmieściu.

Gdy wojewoda – organ władzy PiS – je zarejestruje (na trzy lata, z możliwością przedłużenia), nikt inny nie będzie już mógł w danym miejscu i czasie zarejestrować innego zgromadzenia. Ale forsowana przez PiS zmiana daje również pierwszeństwo Kościołom i związkom wyznaniowym oraz władzy publicznej. Oznacza to, że nawet jeśli ktoś inny jako pierwszy zgłosi w jakimś miejscu zgromadzenie, wobec konkurencji uprzywilejowanych instytucji będzie musiał zrezygnować. Ustawa ma wejść w życie bez vacatio legis, z dniem ogłoszenia.

PiS: To tylko korekta

– Biorąc pod uwagę to, co się dzisiaj w Polsce dzieje, ten sojusz tronu z ołtarzem, jestem sobie w stanie wyobrazić, że w każdym miejscu, gdzie wolni obywatele będą chcieli zaprotestować przeciwko władzy PiS, miejscowy proboszcz pokornie zgłosi manifestację religijną. I wtedy zgodnie z tym przepisem manifestacja obywatelska nie będzie miała prawa się odbyć – mówił podczas debaty Michał Kamiński (Europejscy Demokraci).

Dorota Rutkowska dodała: – Rząd PiS od roku systematycznie, w tempie ekspresowym, przy użyciu różnych metod, jak choćby projektów poselskich niewymagających żadnych konsultacji – rozregulowuje mechanizmy demokratycznego państwa. Ta ustawa jest kolejnym niecnym pomysłem prowadzącym do poważnego ograniczenia swobód obywatelskich wszystkich Polaków.

– Projekt narusza prawa obywatelskie i konstytucję, jest zbędny. Bo problemy, o których pisali wnioskodawcy, są już rozwiązywane na gruncie obecnych przepisów – podkreślał Mirosław Suchoń.

Jerzy Polaczek z PiS przekonywał jednak, że proponowana zmiana to tylko „stosunkowo niewielka korekta obowiązującej w Polsce ustawy o zgromadzeniach”.

Podczas drugiego czytania projekt PiS skrytykowały wszystkie pozostałe ugrupowania – z wyjątkiem koła Wolni i Solidarni. Opozycja złożyła też poprawki, w związku z czym został on ponownie skierowany do komisji administracji i spraw wewnętrznych, która ma zebrać się jeszcze w czwartek wieczorem. Według planu PiS głosowanie ma się odbyć w piątek.

chcesz

wyborcza.pl

PWPW do prokuratury: Sprawdźcie, czy dziennikarz „Newsweeka” to szpieg

ŁUKASZ WOŹNICKI, 01 grudnia 2016

Prezes PWPW Piotr Woyciechowski

Prezes PWPW Piotr Woyciechowski (Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta)

Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych chce, aby prokuratura zbadała, czy dziennikarz „Newsweeka” Michał Krzymowski dopuścił się… szpiegostwa. Państwowa spółka twierdzi, że wydawca tygodnika realizuje interesy gospodarcze Berlina.

Zawiadomienie dostał pod koniec sierpnia prokurator krajowy Bogdan Święczkowski, wieloletni współpracownik prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, za poprzednich rządów PiS szef ABW. Przekazał je prokuraturze w Radomiu. PWPW zawiadamia o dwóch przestępstwach: zniesławienia prezesów spółki przez dziennikarza oraz ujawnienia mu tajemnic firmy przez pracowników.

Ponadto PWPW wysuwa dużo poważniejsze podejrzenie o szpiegostwo z art. 130 Kodeksu karnego, czyli udziału w działalności obcego wywiadu przeciw Polsce. Grozi za to do 10 lat więzienia. Cytat z zawiadomienia PWPW: „sygnalizujemy okoliczności mogące wskazywać na usiłowanie popełnienia przestępstwa z art. 130 KK przez Michała Krzymowskiego [dziennikarza „Newsweeka”] i inne osoby”.

PWPW: przesłuchać 130 osób

Michał Krzymowski jest dziennikarzem śledczym, często przedstawia kulisy rządów PiS. W lipcu opisał sytuację w należącej do skarbu państwa spółce PWPW. „Inne osoby” to być może byli i obecni jej pracownicy. Zarząd PWPW chce, by prokuratura przesłuchała 130 z nich, by ustalić, czy przekazały dziennikarzowi informacje o Wytwórni. Zdaniem PWPW Krzymowski je wykorzystał, by szkalować kierownictwo i szkodzić spółce.

„W listopadzie wszczęliśmy śledztwo w sprawie ujawnienia – wbrew przyjętemu zobowiązaniu – informacji, z którą zapoznali się pracownicy PWPW w związku z wykonywaną pracą. Toczy się w sprawie, nikomu nie postawiono zarzutów” – poinformowała „Wyborczą” rzeczniczka prokuratury w Radomiu Małgorzata Chrabąszcz.

Czy wątek szpiegowski związany z dziennikarzem jest przedmiotem śledztwa? – dopytujemy. Chrabąszcz: „Nie udzielamy żadnych informacji z wyłączeniem jednej: śledztwo zostało wszczęte, a jego ustawowy termin zakończenia upływa 3 lutego 2017 r.”.

„Polska ekspozytura niemieckiej firmy”

Chodzi o tekst Krzymowskiego „Wielki strach w fabryce dokumentów” traktujący o zwolnieniach w PWPW od kiedy prezesem został Piotr Woyciechowski, współpracownik Antoniego Macierewicza i były wiceszef komisji likwidacyjnej WSI. „Ludzie z Wytwórni szacują, że od przyjścia Woyciechowskiego pracę straciło już ponad sto osób. PWPW zakończyła m.in. współpracę z sekretarką samotnie wychowującą dwóch synów” – pisał dziennikarz „Newsweeka”.

Na jego pytania PWPW nie odpowiedziała. Ale jeszcze przed publikacją artykułu zawiesiła współpracę z mediami Ringier Axel Springer, wydawcy tygodnika. We wrześniu pozwała wydawcę, żądając 1 mln zł za naruszenie „dóbr osobistych spółki”.

Woyciechowski skierował zaś przeciw Krzymowskiemu prywatny akt oskarżenia o zniesławienie. Gdy to ogłaszał, nazwał „Newsweek” „polską ekspozyturą niemieckiej firmy”.

Kto by skorzystał? Firmy niemieckie

Podejrzenie o szpiegostwo spółka oparła na kilku zdaniach z tekstu Krzymowskiego. „Mówi handlowiec, który właśnie rozstał się z PWPW: – (…) Armenia to jeden z naszych największych odbiorców, a teraz Ormianie zapowiedzieli, że nie przedłużą z nami kontraktu”.

Jednak po publikacji artykułu kontrakt został przedłużony. W sierpniu PWPW podpisała dwie umowy na produkcję armeńskich paszportów. Mimo to prezesi spółki twierdzą, że powyższe zdania, adresowane do analityków, miały wskazać możliwość przejęcia armeńskiego rynku. I że cały tekst był próbą zaszkodzenia ich pertraktacjom z Armenią.

„W przypadku niepowodzeń rokowań beneficjantem w naturalny sposób będą firmy niemieckie. Ringier Axel Spiringer jest podmiotem tradycyjnie realizującym interesy gospodarcze Berlina” – piszą do prokuratury prezesi PWPW, powołując się na ekspertów, którym zlecili analizy kontrwywiadowcze. Sporządzili je dwaj byli pracownicy specsłużb. Uznali, że czas publikacji starannie dobrano, a pytania dziennikarza do PWPW przygotowały osoby mające wiedzę wywiadowczą.

Media finansowane przez państwo na „N”

Ci eksperci to ppłk Arkadiusz Guzanek, niegdyś w ABW, oraz płk Piotr Wroński, dawniej związany z UOP i Agencją Wywiadu. Wroński często gości w prawicowych mediach. Wśród sympatyków prawicy uchodzi za „nawróconego esbeka” (był w Służbie Bezpieczeństwa PRL). W 2015 r. w tygodniku „wSieci” mówił o katastrofie smoleńskiej: – Im więcej mija czasu, tym więcej mamy poszlak, które prowadzą w stronę hipotezy o zamachu.

We wrześniu w TV Republika komentował doniesienia o narodowcach: – To, co robią media finansowane przez pewne państwo na „N”, nazywane kiedyś NRD, to jedna wielka paranoja.

W tej samej telewizji Wroński wystąpił w zeszłym roku wraz z Woyciechowskim. Wspólnie uczestniczyli też w wieczorze autorskim na temat książek o specsłużbach. Za rządów Woyciechowskiego PWPW podpisała kilka umów z Wrońskim na przygotowanie analiz i opinii.

„Moim zdaniem Krzymowski wykonywał zlecenie polegające na deprecjacji władz PWPW, a więc wykazaniu niezdolności spółki do wykonywania statutowych przedsięwzięć i neutralizację jej konkurencyjności na rynku” – pisał Wroński w analizie na temat tekstu „Newsweeka”.

Co grozi za rozmowę z dziennikarzem

PWPW zawiadomiła prokuraturę, że o umowie z Armenią wiedziało 54 pracowników spółki, a dalszych 76 miało wgląd w faktury wystawione Wytwórni przez firmy byłych polityków PiS. Krzymowski opisał bowiem umowy PWPW m.in. z firmą R4S współpracującą z byłym rzecznikiem PiS Adamem Hofmanem oraz z History&Business Counsulting byłego posła PiS Zbigniewa Girzyńskiego.

Żądając przesłuchania pracowników, PWPW zarzuca ich nieustalonej grupie przestępstwo ujawnienia informacji służbowej, za co grozi grzywna lub do 2 lat więzienia.

W sierpniu zarząd zwolnił dyscyplinarnie jedną osobę za rzekome przekazanie dziennikarzowi „Newsweeka” nieprawdziwych informacji. W listopadzie wezwał niektórych byłych pracowników do „zaniechania działań naruszających dobre imię spółki i ujawniania tajemnic przedsiębiorstwa”, grożąc „podjęciem wszystkich możliwych kroków prawnych”.

W piśmie do prokuratury PWPW twierdzi też, że Krzymowski zniesławił jej kierownictwo. Sięga po art. 212 KK przewidujący karę grzywny lub pozbawienia wolności do 1 roku za pomówienie w środkach masowego przekazu. Organizacje praw człowieka i ONZ od dawna wzywają Polskę do usunięcia art. 212, bo służy do tłumienia krytyki.

Zniesławienie ściga się z oskarżenia prywatnego, ale prokurator może wszcząć postępowanie z urzędu, jeśli wymaga tego interes społeczny. PWPW o to wystąpiła.

Na naszą prośbę o komentarz spółka odpowiedziała, że udzieli go za dwa tygodnie.

Krzymowski: to zastraszanie

– Śledztwo oceniam jako szykanę wymierzoną w pracowników PWPW. Jestem w kontakcie z nimi. Czują się zastraszeni przez kierownictwo – mówi „Wyborczej” Michał Krzymowski. – Ja jestem pracownikiem dużego wydawnictwa, mam za sobą profesjonalną kancelarię prawną. Pracownicy wzywani na przesłuchania będą w gorszej sytuacji. To próba postawienia ich pod ścianą: Spróbujesz porozmawiać z dziennikarzem? Oto jakie sankcje zostaną uruchomione.

Krzymowski dodaje: – Wątek szpiegowski jest kuriozalny. Zarzuca się prokuraturę absurdalną pracą, wymuszając weryfikowanie bzdurnych tez.

O prezesach PWPW dziennikarz mówi: – Tacy ludzie mają dziś nieograniczone środki do dyspozycji. Ekspertyzy, które były podstawą do ich hipotez, zapewne też nie powstały za darmo.

Prawnicy: próba utrudniania krytyki

Śledztwa z zawiadomienia PWPW komentuje Dorota Głowacka z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która prowadzi Obserwatorium Wolności Mediów w Polsce: – Musimy poczekać na dalsze kroki organów ścigania. Istotne, by rzetelnie przeanalizowały sprawę, z uwzględnieniem standardów dotyczących swobody wypowiedzi, w tym dopuszczalnych ram krytyki prasowej.

Prawniczka fundacji dodaje, że działania, które PWPW przedstawia jako obronę dobrego imienia spółki, można również odbierać jako sprzeczną z prawem prasowym próbę utrudniania krytyki. – Funkcjonowanie spółki skarbu państwa ma istotne znaczenie publiczne. Dziennikarze, którzy w zgodzie z zasadami rzetelności publikują krytyczne materiały, nie powinni ponosić z tego powodu negatywnych konsekwencji – mówi.

– Zgodnie z art. 5 prawa prasowego każdy obywatel, w tym pracownik, może udzielać informacji prasie i nie może być za to narażony na zarzut czy uszczerbek – podkreśla radca prawny „Wyborczej” Piotr Rogowski.

– Władze spółki skarbu państwa mają zaś obowiązek udzielać prasie informacji o swojej działalności oraz umożliwiać dziennikarzom swobodne zbieranie wśród jej pracowników informacji czy opinii. Byłoby niedorzeczne, gdyby spółka zakazała pracownikom ujawnianie patologii czy naruszeń praw pracowniczych. Władze spółki skarbu państwa, które odmawiają prasie informacji, według art. 44 prawa prasowego popełniają przestępstwo zagrożone karą grzywny lub ograniczenia wolności. Prokuratura musi tę ewentualność rozważyć.

pwpw

wyborcza.pl

CZWARTEK, 1 GRUDNIA 2016

Nitras do PiS: Nawet ci, którzy chcieliby wprowadzić quasi totalitarny ustrój mówią, że przekraczacie wszelkie granice

14:21

Nitras do PiS: Nawet ci, którzy chcieliby wprowadzić quasi totalitarny ustrój mówią, że przekraczacie wszelkie granice

Jak mówił Sławomir Nitras w trakcie II czytania projektu zmian w ustawie o zgromadzeniach:

„Pracujemy nad tą ustawą najszybciej, jak się da, ale widać niewystarczająco szybko, żeby nie dotarły do państwa czy opinii publicznej argumenty. Słuchałem uważnie posła Czartoryskiego, który mówił, jakie są intencje ustawodawców. Jemu nie schodził z ust Marsz Niepodległości. Tu słyszymy jednego z głównych organizatorów, że ta ustawa jest przeciwko nim, że oni tego nie chcą. Naprawdę nie myślałem, że dożyję czasów, że wolności w Polsce będzie bronił poseł, który wcale z ochrony wolności nie jest znany, wręcz przeciwnie. Doprowadziliście do takiej sytuacji, że nawet ci, którzy chcieliby wprowadzić quasi totalitarny ustrój mówią, że przekraczacie wszelkie granice”

CZWARTEK, 1 GRUDNIA 2016 , 13:12
rom111

Tomczyk: Informacje, które ujawnił wczoraj Macierewicz o modernizacji armii były farsą

– Wczoraj odbyło się utajnione posiedzenie komisji Obrony Narodowej ws. modernizacji polskiej armii. I muszę powiedzieć, że jestem wstrząśnięty. Bo wszelkiego rodzaju dywagacje, jak ma wyglądać polska armia ze strony Macierewicza okazały się farsą. Opinia publiczna powinna żądać tego, jak wyglądają te szczegóły. Wiedza, którą wyniosłem z tego posiedzenia jest dla mnie porażająca. To co zaprezentował wczoraj minister obrony narodowej było farsą. Opinia publiczna powinna żądać ujawnienia tych danych, które są możliwe czyli np. informacji o przetargach – mówił na konferencji prasowej w Sejmie Cezary Tomczyk.

Nitras: Macierewicz niszczy wiarygodność Polski

Antoni Macierewicz niszczy wiarygodność Polski. To sytuacja wyjątkowo niebezpieczna i wymaga reakcji rządu. – mówił Sławomir Nitras o sprawie mistrali.

Posłowie PO zapowiedzieli też wniosek o utajnione obrady SKON, tak by minister Macierewicz mógł ujawnić swoje źródła ws. Mistrali. To reakcja na odpowiedź MON na interpelację posłów PO w tej sprawie. Ministerstwo zadeklarowało, że Macierewicz miał informacje o sprzedaży mistrali Rosji przez Egipt z „niejawnych źródeł”.

300polityka.pl

Zgrzyt w czasie wizyty Andrzeja Dudy w Szwecji. Premier uderzył w czuły punkt?

WB, PAP, 01.12.2016

Wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Szwecji

Wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Szwecji (fot. Andrzej Hrechorowicz / KPRP)

Premier Szwecji przed spotkaniem z prezydentem Andrzejem Dudą poinformował, że rząd przygląda się dialogowi Polska-UE i ważne jest, by państwa członkowskie stały na straży konstytucji. Duda szybko odpowiedział.

– Bliscy przyjaciele mogą ze sobą rozmawiać bez niedomówień i rząd szwedzki uważnie przygląda się dialogowi, jaki Polska prowadzi z UE w ramach procedury kontroli przestrzegania zasad państwa prawa – oświadczył premier Stefan Loefven przed spotkaniem w Sztokholmie z prezydentem Polski.

Premier podkreślił, że ogromnie ważne jest, aby państwa członkowskie „stały na straży wartości, które niosą ze sobą demokracja, konstytucja i praworządność, ponieważ to one stanowią fundament praw człowieka i wzajemnego zaufania oraz współpracy”.

Prezydent odpiera zarzuty

Odnosząc się do tych słów, prezydent Duda zaznaczył, że „wszystkie organy w państwie powinny działać na podstawie i w granicach prawa, tak stanowi polska konstytucja w jej artykule siódmym, zgodnie z zasadą praworządności”. – Na podstawie i w granicach praw powinien działać również w każdym państwie praworządnym i demokratycznym Trybunał Konstytucyjny – oświadczył Duda.

Porządek ważniejszy niż kiedykolwiek

Loefven powiedział, że Polska jest dla Szwecji jednym z najważniejszych partnerów handlowych w Europie oraz że mamy ogromne możliwości dalszego rozwoju tej współpracy, która powinna być głębsza i silniejsza. Mówił, że z prezydentem Dudą chciałby porozmawiać o tym, jak można pogłębić dwustronną współpracę naszych krajów i polsko-szwedzkie partnerstwo strategiczne.

Loefven zaznaczył, że podczas spotkania z polskim prezydentem chciałby przedyskutować także „budzący niepokój rozwój wydarzeń w Europie zagrażający jej bezpieczeństwu”. W tym kontekście podkreślił znaczenie podtrzymywania europejskiego porządku bezpieczeństwa i relacji transatlantyckich. – Stąd też koordynacja wewnątrz UE jest ważniejsza niż kiedykolwiek wcześniej – dodał szef szwedzkiego rządu.

zgrzyt

gazeta.pl

EWA SIEDLECKA

Sędzia Przyłębska nie pracuje, ale będzie rządzić Trybunałem Konstytucyjnym

01 grudnia 2016

Julia Przyłębska

Julia Przyłębska (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Być może sędzia Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska musi mieć nowe obowiązki powierzone specjalną ustawą, bo inaczej nie da się jej zmusić do pracy. Przez rok w TK nie zakończyła żadnej sprawy, w której była referentką. Teraz ma zostać p.o. prezesa Trybunału.

Kiedy w grudniu zeszłego roku PiS w ekspresowym tempie uchwalał pierwszą „ustawę naprawczą”, prezes Jarosław Kaczyński i inni politycy PiS uzasadniali: naprawa TK jest konieczna, bo sędziowie się lenią.

Z danych biura Trybunału Konstytucyjnego wynika, że wybrana rok temu przez PiS do TK Julia Przyłębska w tym roku nie zakończyła żadnej z przydzielonych jej do referatu spraw – ani w tzw. postępowaniu wstępnym (w którym Trybunał wydał w tym roku 472 postanowienia), ani w tzw. postępowaniu właściwym (97 spraw zakończonych, w tym 34 zakończone wyrokami).

Jedyne, co robiła Przyłębska, to zasiadanie w składach orzekających. Do dyskusji nad wyrokiem jednak się nie przyczyniała, zgłaszając za każdym razem podobnie brzmiące zdanie odrębne: że Trybunał nie miał prawa wydać wyroku, bo działa niezgodnie z ustawą. Ostatnio, razem z sędziami Piotrem Pszczółkowskim i Zbigniewem Jędrzejewskim, bojkotuje posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK i wydawanie wyroków w pełnym składzie.

Wybrany razem z nią sędzia Pszczółkowski ma na swoim koncie jedną zakończoną sprawę. Wybrany 28 kwietnia sędzia Jędrzejewski – dwie. Pozostali sędziowie w tym roku zakończyli więcej spraw: Stanisław Biernat (wiceprezes TK) – 14, Leon Kieres i Małgorzata Pyziak-Szafnicka – 13, Piotr Tuleja i Andrzej Wróbel – 11, Stanisława Wronkowska–Jaśkiewicz – 10, Stanisław Rymar i Marek Zubik – 7, Andrzej Rzepliński (prezes TK) – 5. Do końca roku po jednej sprawie zakończą jeszcze sędziowie Rzepliński, Tuleja i Zubik.

Na tym posiedzeniu Sejm przyjmie ustawę o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym, według którego do czasu wskazania przez prezydenta nowego prezesa TK jego obowiązki będzie pełniła Przyłębska.

Ustawa „wprowadzająca” tę ustawę, która ma na tym posiedzeniu Sejmu swoje pierwsze czytanie, powierza Przyłębskiej – jako p.o. prezesa – wiele kluczowych zadań, w tym włączenie do orzekania dublerów sędziów, zarządzanie publikacją wyroków czy zwołanie Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK do wyboru kandydatów na prezesa TK.

Gdyby dla odmiany teraz „starzy” sędziowie zrywali kworum Zgromadzenia Ogólnego i kandydatów nie dało się wybrać, Przyłębska może działać jako p.o. prezesa dowolnie długo, ponieważ ustawa „wprowadzająca” przewiduje, że na stanowisko p.o. prezesa mianuje ją sam prezydent. I to z kontrasygnatą premiera. To ona będzie więc wyznaczać składy sądzące, sprawozdawców, terminy rozpraw. De facto będzie prezesem, tyle że – wbrew konstytucji – arbitralnie wskazanym przez władzę ustawodawczą i wykonawczą.

Zobacz także: Troje sędziów skierowanych do TK przez PiS, nagle zachorowało. O czym to świadczy? Wyjaśnia Michał Kamiński

 

przez-rok

wyborcza.pl

Jarosław Kurski do Jarosława Kaczyńskiego: stajesz się partyjnym kacykiem, zamordystą

Jarosław Kurski, Zdjęcia: Marcin Urban, Montaż: Paweł Gil, 01.12.2016
http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21056181,video.html?embed=0&autoplay=1

Ograniczenie prawa do demonstracji, ograniczenie dziennikarzom dostępu do polityków – to symbole powrotu do czasów PRL – komentuje Jarosław Kurski, I zwraca się do Jarosława Kaczyńskiego – zamiast dekomunizatora Polski stajesz się jej rekomunizatorem.

wyborcza.pl

wideo-wyborcza

 

rzeplinski

 

rzeplinski-nigdy

 

rzeplinski-ustawa

CZWARTEK, 1 GRUDNIA 2016

Petru: Jak to się dzieje, że w TK panuje wirus na który zapadają tylko PiS-owscy sędziowie?

09:46
petru111

Petru: Jak to się dzieje, że w TK panuje wirus na który zapadają tylko PiS-owscy sędziowie?

Chciałbym się dowiedzieć, co robi ZUS w sprawie L4 dla tych bardzo chorych sędziów. Co oni takiego robili, że mają zapalenie płuc? Jak to się dzieje, że w TK panuje wirus na który zapadają tylko PiS-owscy sędziowie TK? To trzeba sprawdzić. To wygląda na nadużycie, na przekręt. Jeśli naprawdę są chorzy, to będzie mi głupio i przeproszę. – mówił dziennikarzom w Sejmie Ryszard Petru.

09:24
KKB_4147.view_-640x426

Sejm rozstrzygnął punkt sporny. W czwartek II czytanie prawa o zgromadzeniach

To zamach na demokracje. Będziecie wcześniej w opozycji niż wam się wydaje. Zastanówcie się co robicie – apelował do PiS poseł Andrzej Halicki przed głosowaniem o rozstrzygnięciu, czy w czwartek ma odbyć się II czytanie zmian w prawie o zgromadzeniach. PiS w ekspresowym tempie forsuje zmiany dotyczące m.in. wprowadzenia „zgromadzeń cyklicznych”. Za uzupełnieniem porządku dziennego było 229 posłów, przeciwko – 193.

08:57
wasasermann1

Wassermann: Przesłuchanie Tuska co najmniej za rok

– Być może rozmawiamy o kwestii co najmniej roku – mówiła o terminie przesłuchania Donalda Tuska Małgorzata Wassermann w „Jeden na Jeden” TVN24. Jak podkreśliła: Żeby słuchać Donalda Tuska, trzeba zgromadzić wszelką wiedzę. Musimy zgromadzić wiedzę, którą dysponowały służby specjalne, ministerstwo spraw wewnętrznych. To są tysiące tomów, są dziesiątki świadków. I dopiero wtedy jest sens zadawać pytania komuś, kto stał na czele wszystkiego

08:47

Rzepliński: Nie będę politykiem, nie będę się ubiegał o jakikolwiek urząd. Mam co robić

– Nie będę politykiem. W tym sensie, że osobą ubiegającą się w wyborach samorządowych, parlamentarnych, prezydenckich o urząd. Jakikolwiek. Mam co robić – zadeklarował w Poranku Radia TOK FM prezes TK Andrzej Rzepliński.

08:41
rzeplinski3

Rzepliński: Ustawa o przepisach wprowadzających to krok w kierunku prywatyzowania TK

Jak mówił w TOK FM prezes Andrzej Rzepliński:

„Jeżeli tak by to traktować, to byłaby to raczej bitwa przeciwko systemowi prawnemu w Polsce. Trybunał jest podstawowym elementem całego systemu tworzenia spójnego systemu prawa. To nie jest bitwa o trybunał. To jest bitwa przeciwko systemowi prawnemu”

„Ustawa o przepisach wprowadzających to krok w kierunku prywatyzowania TK”

„Jeżeli ta trzecia ustawa zostanie uchwalona dzisiaj, w tym tygodniu, w najbliższym czasie, to będzie taki bardzo daleko idący krok w kierunku prywatyzowania Trybunału Konstytucyjnego, będzie swoistą własnością centralnego ośrodka dyspozycji politycznej. To jest niezrozumiałem i niespotykane w żadnym państwie”

08:34

Rzepliński: Nawet gdyby było 10 ustaw, które zabraniałyby przedstawienia kandydatów, byłyby bezskuteczne

Jak mówił w TOK FM prezes Andrzej Rzepliński:

„Trybunał nie może dać się sparaliżować. Jest to organ konstytucyjny. Ustawa nie zabrania, a wręcz nakazuje, zgromadzeniu ogólnemu, bo to wynika wprost z konstytucji, przedstawienie kandydatów prezydentowi i nikt nie może, nawet, gdyby było 10 ustaw, które zabraniałyby przedstawienia prezydentowi kandydatów na prezesa, byłyby bezskuteczne, bo to jest nakaz konstytucyjny. Myśmy [to zrobili] w ramach tego nakazu i w okolicznościach, które zostały stworzone nie przez nas”

08:31
rzeplinski2

Rzepliński: Nigdy nie korzystałem ze zwolnienia lekarskiego, nie pamiętam, żeby któryś z sędziów korzystał

Jak mówił w Poranku Radia TOK FM prezes Andrzej Rzepliński:

„To jest bardzo delikatna rzecz. Sędziowie to są najwyższej rangi funkcjonariusze państwa polskiego, wybrani przez Sejm. I choćby z tej racji nie można ich traktować jak uczniów w szkole. Są instytucje powołane do tego [badania zwolnień lekarskich]. To dotyczy też sędziów. Ze względu na to, w jakim miejscu są i kim są, konstytucja mówi o godności urzędu sędziego, to czasami choroby się zdarzają wśród sędziów, ale przewlekłe to jest co innego, a takie jakieś nagłe przeziębienia nawet jak były, ja sam nie korzystałem z takiego zwolnienia i nie pamiętam, żeby któryś z sędziów korzystał ze zwolnienia lekarskiego”

08:22

Rzepliński: Nieobecność sędziów, przedstawicieli PG, Sejmu i premiera utrudnia nam robotę

Jak mówił w TOK FM prezes Andrzej Rzepliński:

„Ponieważ mamy do czynienia z oświadczeniami, że w tych w sprawach pełnoskładowych nie będą orzekać, powołując się na ustawę z 22 lipca, twierdząc, że trybunał powinien praktycznie nie orzekać przez pół roku i ponieważ orzeka, mimo braku, co bardzo utrudnia nam pracę, nieobecność przedstawiciela prokuratora generalnego, przedstawiciela Sejmu i nieobecność Prezesa Rady Ministrów, to naprawdę utrudnia nam robotę”

08:21

Rzepliński: Nie mogliśmy odstąpić od tej decyzji, bo ustawa określa termin

Jak mówił w TOK FM prezes Andrzej Rzepliński:

„Nie mogliśmy odstąpić od tej decyzji, bo ustawa określa termin między 15 a 30 dniem do końca kadencji prezesa trybunału. Prawo nie było aż tak zakręcone, żeby przewidywać taką sytuację [nieobecności trzech sędziów]. Sędziowie mają obowiązek uczestniczyć we wszystkich czynnościach Trybunału Konstytucyjnego”

„Mamy spore problemy, jeżeli sprawa miała być rozpatrzona przez pełny skład”

„Nie jest to pierwszy przypadek, również mamy spore problemy praktycznie zawsze, jeżeli sprawa miała być rozpatrzona przez pełny skład. Nie ma pełnego składu, bo musi być co najmniej 11 sędziów i wystarczy nieobecność 2 sędziów, żeby rozprawa nie mogła się odbyć. I znowu obowiązkiem sędziów konstytucyjnych jest orzekanie i nikt nie może nas z tego obowiązku zwolnić”

08:19
rzeplinski1

Rzepliński: Jesteśmy świadomi, że to nie była uchwała zgromadzenia. Nikt nie może zwolnić sędziów od obowiązku konstytucyjnego

Jak mówił w Poranku Radia TOK FM prezes TK Andrzej Rzepliński:

„Ja wydałem zarządzenie zgodnie z przepisami ustawy z 22 lipca celem rozpoczęcia procedury przedstawienia prezydentowi kandydatów na prezesa trybunału. Jest to nie przywilej, nie prawo, a obowiązek zgromadzenia ogólnego – przedstawić kandydatów tego właśnie zgromadzenia”

„Jesteśmy świadomi, że to nie było uchwała zgromadzenia”

„Zgromadzenie nie podjęło takiej decyzji [o wyborze kandydatów], bo sędziowie obecni na początku zgromadzenia, kiedy ustalaliśmy, że trzej koledzy nie pojawią się, zdecydowali, że jako sędziowie zebrani na posiedzeniu zgromadzenia ogólnego, czyli nie zgromadzenie ogólne, proszę tego nie mylić, sędziowie konstytucyjni, w tym ja, jesteśmy świadomi, że to nie było uchwała zgromadzenia, bo nie mogła być podjęta uchwała zgromadzenia, natomiast wszystkie czynności, które przewiduje ustawa z 22 lipca, zostały wykonane, bo nikt nie może zwolnić sędziów od obowiązku, który wprost jest zapisany w konstytucji”

300polityka.pl

Piotrowicz grozi Rzeplińskiemu sądem. „Mamy do czynienia z bezprawnym działaniem grupy sędziów”

Piotrowicz grozi Rzeplińskiemu sądem. "Mamy do czynienia z bezprawnym działaniem grupy sędziów"
Piotrowicz grozi Rzeplińskiemu sądem. „Mamy do czynienia z bezprawnym działaniem grupy sędziów” Fot. Sławomir Kamiński, Wojciech Olkuśnik / Agencja Gazeta

Były PRL-owski prokurator w sprawie Trybunału Konstytucyjnego nie odpuszcza. Właśnie ogłosił, że decyzja sędziów Trybunału jest bezprawna i że grozi im za to odpowiedzialność karna. Zapowiedział też, że już dziś w Sejmie zaczną się prace nad kolejną zmianą ustawy o TK autorstwa PiS. W nowelizacji będzie mowa o tym, kto ma być prezesem Trybunału na „czas wyjątkowy”.

Stanisław Piotrowicz był gościem „Sygnałów Dnia” w radiowej Jedynce. W porannym programie odniósł się do wczorajszej decyzji TK o wyborze kandydatów na następcę prezesa Andrzeja Rzeplińskiego. Wyboru tego dokonano bez udziału sędziów „namaszczonych przez PiS”, bo – jak pisaliśmy – dopadła ich tajemnicza epidemia i wczoraj nagle się rozchorowali. Nie dostarczyli jednak zwolnień lekarskich i prof. Rzepliński postanowił kontynuować posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego TK.

– Mamy do czynienia z bezprawnym działaniem grupy sędziów. Te działania mogą rodzić odpowiedzialność prawną, bo przekraczanie uprawnień jest zabronione – pogroził sędziom Trybunału poseł Piotrowicz. Jego zdaniem, to co stało się wczoraj, jest „przerażające”, bo „prawo jest ostentacyjnie łamane przez tych, którzy uchodzą za wyróżniających się wiedzą prawniczą”.

.@s_piotrowicz: prezes łamał konstytucję i ustawy na przestrzeni całego ostatniego roku @pisorgpl

Poseł PiS z plamami na życiorysie ma jednak już plan, jak opanować Trybunał Konstytucyjny. W porannym wywiadzie zapowiedział, że już dziś Sejm zacznie prace nad kolejną „zamykającą” nowelizacją ustawy o TK. – Zgodnie z nią obowiązki prezesa Trybunału będzie pełniła osoba, której te obowiązki na czas wyjątkowy powierzy prezydent – oświadczył poseł PiS. No i stało się jasne, że Andrzej Duda wczorajszej decyzji TK o wyborze kandydatów na prezesa Trybunału nie uwzględni.

piotrowicz

naTemat.pl

Mecenas Roman Giertych skomentował decyzję Trybunału Konstytucyjnego o wyborze trzech kandydatów na nowego prezesa TK!

roman-giertych

Ewa Siedlecka

Wolność zgromadzeń władzy

01 grudnia 2016

Jarosław Kaczyński przemawia podczas 75. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu

Jarosław Kaczyński przemawia podczas 75. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu (ADAM STĘPIEŃ)

Kiedy PiS rozpoczynał demolowanie Trybunału Konstytucyjnego, prezes Jarosław Kaczyński wyjaśniał, że to konieczne, bo Trybunał zablokowałby program 500 plus i w ogóle „dobra zmianę”. Wtedy jeszcze wielu z nas się nie śniło, co ona oznacza.

W rocznicę rozpoczęcia ataku na Trybunał Prawo i Sprawiedliwość wnosi ustawę demolującą wolność zgromadzeń. Nie przedstawiło żadnego uzasadnienia. Jedyny powód, którego można się domyślić, to zemsta prezesa Kaczyńskiego. Chodzi o wyświetlanie przez nieformalną grupę Obywatele RP podczas miesięcznic smoleńskich na fasadzie Pałacu Prezydenckiego słów prezydenta Lecha Kaczyńskiego afirmujących Trybunał Konstytucyjny.

Teraz miesięcznice będą chronione ustawą jako uprzywilejowane „zgromadzenia cykliczne”. Jakiekolwiek inne zgromadzenie będzie się mogło odbyć w odległości minimum stu metrów, co zważywszy na szerokość Krakowskiego Przedmieścia, zepchnie je na Nowy Świat lub plac Zamkowy.

Żyjemy w państwie, w którym urażona duma jednego człowieka dyktuje prawo. Demoluje wolność zgromadzeń, która obok wolności słowa jest solą demokracji, bo pozwala obywatelom w sposób bezpośredni komunikować się z władzą i publicznie ją rozliczać.

Prawo, które dotyka wolności każdego obywatela i istoty demokracji, zostaje wniesione do Sejmu tak, by uniknąć konsultacji społecznych, czyli jako projekt poselski. Następnie PiS przegłosowuje uchwałę, że ma być uchwalone w trzy dni, czym zamyka możliwość wniesienia wniosku o wysłuchanie publiczne, które jest prawem obywateli. Wreszcie Straż Marszałkowska zatrzymuje przedstawicieli organizacji pozarządowych chcących zabrać głos podczas obrad komisji sejmowej nad tym projektem. I wzywa na nich policję.

Tak państwo PiS traktuje suwerena i konstytucyjne gwarancje tego, żeby mógł tę swoją suwerenność od władzy egzekwować.

Teraz „władze publiczne” będą miały pierwszeństwo w organizowaniu w dowolnym miejscu i czasie swoich zgromadzeń. Przepisy są tak napisane, że władza może po zgłoszeniu jakiegoś obywatelskiego zgromadzenia ustanowić w tym samym miejscu i czasie swoje. I to wcześniej zarejestrowane będzie automatycznie zakazane. Może się oczywiście przenieść gdzie indziej.

Władza bardzo się spieszy z tą ustawą. Czy chce udaremnić np. demonstrację w symbolicznym dniu, 13 grudnia, pod siedzibą PiS na Nowogrodzkiej?

A może władza ma dość namiotów KOD-u rozstawionych od dziewięciu miesięcy naprzeciwko kancelarii premiera w proteście przeciwko blokowaniu publikacji wyroków Trybunału Konstytucyjnego przez premier Beatę Szydło? Teraz będzie mogła rozstawić tam własne – z wystawą o sukcesach programu 500 plus i grupką wynajętych staczy, którzy go będą zachwalać.

Ustawa posłuży oczywiście nie tylko władzom centralnym, ale i lokalnym. PiS szykuje się do przejęcia samorządów i przepis, dzięki któremu będzie można wypychać protestujących obywateli sprzed siedzib władz, pomników i rozmaitych prestiżowych miejsc, będzie jak znalazł.

„Gdzie ta dyktatura, skoro jest wolność zgromadzeń, czego dowodem są demonstracje KOD-u?” – pytał dotąd triumfalnie PiS.

Teraz uchwala ustawę, która z fundamentalnej wolności obywatelskiej czyni prawo dla władzy.

Zobacz też program Ewy Siedleckiej „Mamy prawo”:

 

miesiecznice

wyborcza.pl

Oświadczenie Greya: Nigdy nie byłem współpracownikiem służb

Łukasz Woźnicki, Roman Imielski, 01 grudnia 2016

Robert Grey i Witold Waszczykowski

Robert Grey i Witold Waszczykowski (fot. KAROLINA SIEMION-BIELSKA / MSZ)

„Zwracam się do mediów o uszanowanie mojej osoby i nierozpowszechnianie nieprawdziwych informacji na mój temat” – napisał w oświadczeniu Robert Grey, odwołany wiceminister spraw zagranicznych.

Robert Grey został we wtorek w trybie pilnym odwołany z funkcji sekretarza stanu w MZS. W ostatniej chwili wycofano go ze składu delegacji, która we wtorek poleciała do Szwecji z prezydentem Andrzejem Dudą.

Według źródeł „Wyborczej” stracił stanowisko, bo zataił swoje niejasne kontakty ze służbami specjalnymi USA w przeszłości. Był o to pytany, gdy znalazł się w MSZ, ale zaprzeczył.

Czy to prawda? – zapytała „Rzeczpospolita” polityka PiS znającego kulisy polskiej dyplomacji. – Słyszałem, że zdecydowała kwestia dotycząca bezpieczeństwa państwa. I nie było to źródło gazetowe – powiedział.

„Nigdy nie byłem współpracownikiem żadnych służb specjalnych” – napisał Gray w oświadczeniu opublikowanym w czwartek przez „Rzeczpospolitą”. „Oświadczenie przesyłam, aby nieprawdziwe informacje na mój temat znajdujące się w przestrzeni publicznej nie były powielane” – pisał były podsekretarz.

„Zwracam się do mediów o uszanowanie mojej osoby i nierozpowszechnianie nieprawdziwych informacji na mój temat. Jednocześnie stanowczo domagam się sprostowania nieprawdziwych oraz szkalujących informacji i rozważam wystąpienie na drogę sądową w związku z tą sprawą, która narusza moje dobre imię” – dodawał.

Gdy w serwisie Wyborcza.pl jako pierwsi poinformowaliśmy o dymisji Greya, rzeczniczka MSZ Joanna Wajda oficjalnie potwierdziła nam tę informację, ale stwierdziła: „Nie komentujemy tej decyzji”. Potem resort wydał oświadczenie: „Odwołanie wiceministra Roberta Greya wynika ze zmiany koncepcji kierownictwa MSZ. Stanowczo dementujemy bezpodstawne doniesienia niektórych mediów, że dymisja ta ma związek z rzekomym zatajeniem przez niego współpracy z amerykańskimi służbami”.

Grey został wiceministrem 30 września. Odpowiadał za dyplomację ekonomiczną oraz politykę amerykańską i azjatycką. Ma dwa obywatelstwa: polskie i amerykańskie. Jako 13-letni Robert Piotr Grygielko wyjechał wraz z rodzicami do USA. Był tam m.in. regionalnym doradcą legislacyjnym w senacie stanu Massachusetts.

W 2010 r. Grey wrócił do Polski. W latach 2012-13 doradzał zarządowi Polskiego Holdingu Obronnego/Grupy Bumar. Od maja był członkiem gabinetu politycznego ministra Waszczykowskiego, ale o tym opinia publiczna nie wiedziała. Z naszych informacji wynika, że miał go polecić Jan Parys, szef gabinetu w MSZ.

Zobacz także: Sprawy Greya c.d.: niejawne oświadczenie majątkowe b. wiceszefa MSZ – w 3×3 mówi Michał Kamiński

grey

wyborcza.pl

Prokurator w emocjach przerywa konferencję ws. Józefa Piniora. „Uważam go za bohatera”

WB, 01.12.2016

Konferencja prokuratury ws. Józefa P.

Konferencja prokuratury ws. Józefa P. (TVP Info)

• Prokurator informował o decyzjach śledczych w sprawie Józefa Piniora
• Tuż po rozpoczęciu konferencji przeprosił zebranych i wyszedł
• Sprawa dotyczy osoby, którą uważam za bohatera – mówił po powrocie

Prokurator Piotr Baczyński miał ogłosić decyzję w sprawie aresztowania byłego senatora Józefa Piniora (zgodził się na podawanie nazwiska). Tuż po rozpoczęciu konferencji łamiącym się głosem przeprosił i wyszedł. –  Bardzo przepraszam państwa, ale proszę o zrozumienie emocji. Sprawa dotyczy osoby, którą osobiście uważam za bohatera z przeszłości naszej ojczyzny – powiedział po powrocie. Poznański prokurator poinformował jednak, że podjęto „bardzo trudną decyzję” o skierowaniu wniosku o tymczasowe aresztowanie w związku z obawą matactwa, a także koniecznością podjęcia „czynności o charakterze osobowym, gromadzenia dokumentów i ich analiz i badań”. Wniosek został przekazany do sądu.

Dowiedz się więcej:

O co śledczy podejrzewają Piniora i jego asystenta?

Prokuratura Krajowa podała dziś, że Józef Pinior jest podejrzany o przyjęcie łapówki (40 tys. zł) „w zamian za załatwienie w instytucjach państwowych i samorządowych korzystnego rozstrzygnięcia spraw biznesmena inwestującego na Dolnym Śląsku”. Grozi mu za to do 8 lat pozbawienia wolności. O współdziałanie jest podejrzany Jarosław W. Obaj podejrzani są też „o przyjęcie korzyści majątkowej w kwocie 6 tys. zł za podjęcie się załatwienia koncesji na wydobywanie kopalin oraz powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych”. Za to również grozi do 8 lat pozbawienia wolności. „W. podejrzany jest także o dalszych pięć przestępstw z art. 230 par. 1 kodeksu karnego” – pisze prokuratura.

Kim jest Józef Pinior?

Polityk jest jednym z historycznych liderów dolnośląskiej „Solidarności” w latach 80. Wspólnie z Władysławem Frasyniukiem tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego ukrył należące do związku 80 mln. zł. Po latach ujawniono, że pieniądze, które posłużyły „Solidarności” do podziemnej działalności, przechowywał metropolita wrocławski kard. Henryk Gulbinowicz. Po 1989 r. związany z różnymi formacjami lewicowymi. W 2004 r. z ramienia Socjaldemokracji Polskiej dostał się do Europarlamentu. W 2011 r. jako bezpartyjny kandydat z listy PO został senatorem. Zarówno w Europarlamencie jak i potem w Senacie angażował się m.in. w wyjaśnianie sprawy więzień CIA w Polsce.

Były senator PO zatrzymany przez CBA

prokurator

gazeta.pl

 

Adwokat Piniora: Nie ma podstaw do aresztowania. Prokuratura wraca do złych praktyk

Łukasz Woźnicki, 01 grudnia 2016

Jacek Dubois, adwokat Józefa Piniora

Jacek Dubois, adwokat Józefa Piniora (Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta)

W czwartek sąd rozpatrzy wniosek prokuratury o tymczasowy areszt dla Józefa Piniora. Były senator ma zarzuty korupcyjne i nie przyznał się do winy. – Zupełnie nie rozumiem wniosku o aresztowanie mojego klienta. Byłem nim zdumiony – mówi znany warszawski adwokat Jacek Dubois.

Jacek Dubois był w czwartkowy poranek gościem Radia TOK FM. Opowiadał o kulisach sprawy byłego senatora PO Józefa Piniora zatrzymanego we wtorek przez CBA. Prokuratura zarzuca legendarnemu działaczowi „Solidarności” przyjęcie dwóch łapówek w wysokości 6 i 40 tys. zł. Oprócz Piniora zatrzymano dziesięć osób, w tym jego asystenta Jarosława W. Część osób została zwolniona po złożeniu wyjaśnień. W przypadku Piniora, jego asystenta i jeszcze jednej osoby prokuratura wystąpiła do sądu o tymczasowy areszt.

Dubois: Prokuratura wróciła do złych praktyk

– Przyznam, że zupełnie tego nie rozumiem. Byłem zdumiony, bo sam charakter zarzutu, kwoty, które są zarzucane, i osoba podejrzanego zupełnie nie uzasadniają tej decyzji – mówił w TOK FM Jacek Dubois.

– W tej sprawie jest jakaś teoria prokuratury i ona oczywiście będzie musiała zostać zbadania. Natomiast nie ma żadnego powodu, aby do czasu zapadnięcia orzeczenia sądu mój klient był izolowany. Nie zachodzi tu jakakolwiek obawa matactwa, ucieczki. A w takich sytuacjach składa się wniosek o areszt – mówi Jacek Dubois.

Według adwokata prokuratura wraca do złych praktyk. Jak mówił, odkąd wróciła pod nadzór ministra sprawiedliwości, częściej występuje o areszt tymczasowy. – Przez lata Polska była ganiona przez Trybunał w Strasburgu, że nadużywa tego środka. Wróciliśmy do dobrej praktyki i środek nie był nadużywany. I nagle mamy znowu kolosalną zmianę – mówi adwokat.

– Takie są moje doświadczenia. Nie mam statystyk i mogę mówić tylko o swojej praktyce, ale od tego roku dużo częściej składne są wnioski o zastosowanie aresztu. I to w sprawach błahych, gdzie jeszcze rok, dwa lata temu prokuratura zadowalała się poręczeniem czy dozorem, a sprawy bez zakłóceń trafiały do sądu – dodawał.

Wielu znaczących ludzi ręczy za Piniora

Wiadomo, że za Piniora poręczył senator PO Jan Filip Libicki, a także poseł Stefan Niesiołowski. Dubois poinformował, że poręczeń jest więcej, ale nie zdradził kolejnych nazwisk.

– To osoby z pierwszych stron gazet, o najlepszej opinii i przeszłości. Sąd, podejmując decyzje, może wziąć pod uwagę poręczenia osobiste. I szereg osób, które słysząc, co się stało, postanowiło dać za Józefa Piniora gwarancję, że pozostając na wolności, nie będzie w żaden sposób utrudniał postępowania.

– Co chwilę przychodziła wiadomość, że ktoś bardzo znaczący jest gotów publicznie zaręczyć za mojego klienta. Wskazuje to na to, jakim się cieszy zaufaniem i że nie będzie utrudniał postępowania. Myślę, że wagą tych poręczeń przekonamy sąd, aby nie stosował aresztu i abyśmy w warunkach wolnościowych mogli dowodzić niewinności mojego klienta – mówił Dubois.

Adwokat przypomniał, że Piniorowi postawiono dwa zarzuty: przyjęcia korzyści majątkowej w związku z pełnioną funkcją i powoływania się na wpływy. Więcej szczegółów nie mógł podać. – Mój klient jasno powiedział, że nie przyznaje się do zarzucanych czynów i uważa, że nie wyczerpał znamion przestępstwa – mówi adwokat.

Dlaczego Pinior odmówił składania wyjaśnień? – Bo trudno polemizować z zarzutami, nie wiedząc, skąd one się wywodzą. Gdy był przesłuchiwany, nie znaliśmy jakichkolwiek dowodów. W momencie, gdy je ujawniono, już nie prowadzono wobec niego żadnych czynności – mówi Dubois.

Wśród nagrań z podsłuchów są rozmowy Piniora

– Media podawały informacje, że służby specjalne i prokuratura dysponują nagraniami osób zatrzymanych. Czy Pinior był nagrywany, czy tylko jego asystent? – pytała Dominika Wielowieyska. – Są nagrania, w których pojawiają się różne osoby, i są fragmenty rozmów w różnych konfiguracjach. W niektórych z nich uczestniczył mój klient.

– Pojawiły się opinie, że Pionior padł ofiarą asystenta, który załatwiał w jego imieniu i nie był świadomy, co się dzieje – mówiła Wielowieyska. – Nie chcę na nikogo rzucać oskarżeń. Często w różnych rozmowach ludzie są niefrasobliwi, dochodzi do różnych konfabulacji, nadinterpretacji – mówi Dubois.

– Mamy do czynienia z sytuacją, że rozmawia kilka osób w różnych konfiguracjach. Sposób myślenia prokuratury jest taki: jeśli ludzie rozmawiają w różnych konfiguracjach, to zawsze działają wspólnie i w porozumieniu. Jeden wie, co mówi drugi, i słowa tamtego są zgodne z wolą nieobecnego. Przy takiej metodologii można dowieść wszystkiego, ale my wychodzimy z założenia, że pewne dowody, którymi dysponuje prokuratura, działy się poza wiedzą i wolą mojego klienta. Będziemy się starać to wykazywać – dodawał.

Czy ta sprawa ma charakter polityczny?

W obronie Piniora w ostatnich dniach protestowali działacze KOD. Uważają, że doszło do nadużycia władzy wobec byłego senatora. – Nie znając całych akt, nie mogę się wypowiadać, czy ta sprawa ma charakter polityczny. Widziałem tylko określone dowody, czyli wynik podsłuchów. Nie wiem, jaki był powód ich założenia – komentuje adwokat.

– Spotkałam się z opinią: zdumiewające, że służby zatrzymały Piniora w domu o 6 rano – mówiła Wielowieyska.

Ja nie wiedzę powodu, dla którego został zatrzymany o 6 i przywieziony na prokuraturę. Można było to załatwić wezwaniem – zgadzał się adwokat.

– Ale już od wielu lat jest taka „moda” wśród służb i prokuratury: jeśli się kogoś nie przywiezie rano, to działanie nie ma stosownej wagi. Powstał zły zwyczaj. W 50 proc. spraw, z którymi się spotykam, wystarczyłoby wezwanie – mówi Dubois.

adwokat

wyborcza.pl