KOD, 15.06.2016

 

Zwalczyć pokusę, czyli KOD w parlamencie?

Zwalczyć pokusę, czyli KOD w parlamencie?

Niemal w każdym wywiadzie z Mateuszem Kijowskim dziennikarze pytają lidera Komitetu Obrony Demokracji, czy ruch ten nie przekształci się w partię polityczną. Jednak nie tylko sympatyczny pan w czerwonych spodniach i żółtej marynarce musi tłumaczyć się ze swoich rzekomych zakusów parlamentarnych, ale także ja – zwykły aktywista – słucham na co dzień o proroczych wizjach transformacji anielskiego stowarzyszenia w diabelskie ugrupowanie. Opowiem więc, dlaczego byłoby to katastrofą.

Sprawa jest de facto bardzo poważna, bo ostatnio założyłem się z kolegą o wartościową rzecz w płynie, że w ciągu najbliższych pięciu lat KOD nie stanie się partią. Jeszcze wczoraj inny znajomy przekonywał mnie o swojej nieomylności względem niecnych planów ruchu Kijowskiego. Nawet kiedy chwyciłem gazetę, to Andrzej Wajda w wywiadzie dla „Die Welt”, przedrukowanym i przetłumaczonym w „Forum” (nr 11/2016), stwierdził, że jeśli KOD nie zdecyduje się na działalność parlamentarną, to nie będzie siły zdolnej przeciwstawić się PiS-owi (reżyser nawiązuje do objęcia mandatów w ’89 przez Solidarność).

O ile potrafię sobie wyobrazić KOD w Sejmie, który stanowi solidną opozycję wobec Prawa i Sprawiedliwości, o tyle nie widzę w tym dobrego planu na przyszłość. Po pierwsze, nie można zakładać, że obecność tego ruchu społecznego (który jest już oficjalnie stowarzyszeniem) w parlamencie cokolwiek zmieni, bo siła rażenia raczej nie byłaby tak silna jak na ulicach. Dzisiaj idą z nami zarówno ludzie lewicy, jak i prawicy, podczas gdy w Sejmie musielibyśmy propagować jakiś program wyborczy; zdecydować się, w którą stronę podążymy. To odjęłoby nam elektoratu, przez co energia w słupku zmalałaby jak bohaterowi GTA po uderzeniu.

Po drugie, zrobilibyśmy wówczas z Polską to, czego dopuszczono się po ’89 roku. Komunizm został obalony – pięknie! – ale za mało popularyzowano demokrację (nie piszę o jednostkach, ale o braku różnego rodzaju inicjatyw – przede wszystkim oddolnych). Powstało złudzenie, jakby została nam ona dana raz na zawsze, więc na pierwszy plan wskoczyło reformowanie systemu. Instalowanie firewalla o nazwie „Antyradykalizm” w głowach ludzi nie miało takiego znaczenia, bo przecież można było założyć, że każdy wie, czym kończą się zabawy ciężkimi zabawkami. A jednak – jak się dzisiaj okazuje – nie każdy.

Dlatego z łatwością imaginuję sobie moment, w którym zwyciężamy z PiS-em w wyborach i zaczynamy rządzić Polską. Wszyscy cieszą się jak Dżepetto Pinokiem, leje się szampan, a na drugi dzień nasz kraj ma wielkiego kaca, bo nadal nie ma nikogo do propagowania tej nieszczęsnej demokracji. Za kilka(naście) lat historia się więc powtarza. Rozumieją Państwo? KOD jest szczególnego rodzaju tarczą antyrakietową skierowaną w stronę pocisków autorytaryzmu. Nie mógłby nią być, gdyby sam podlegał takim pokusom.

Stąd myślimy raczej o planie długoterminowym niż krótkoterminowym. Jeśli uda nam się go realizować, to jesteśmy w stanie zdziałać wiele. Przede wszystkim budujemy społeczeństwo obywatelskie, którego tak de facto w Polsce jeszcze nie było. Nie opiera się ono jedynie na wykrzykiwaniu zbiorczych haseł pt. „Złe decyzje, idźcie se”, ale na równie ważnym budowaniu życzliwych relacji. Dzisiaj bardziej potrzeba nam łączenia się przy kawie i ciastku, niż dzielenia się ze względu na sympatie polityczne.

Kolejną sprawą, do której nawiązałem powyżej, jest edukacja. Zawiera ona w sobie zarówno promowanie demokracji, przestrzeganie przed wszelkiej maści autorytaryzmem, jak i czczenie pamięci różnych wydarzeń, postaci, które przysłużyły się naszemu krajowi. Oprócz tego, moim zdaniem dobrym posunięciem byłoby wpajanie ludziom zwyczajnej uczciwości. Dzięki temu, potem do polityki trafiałyby osoby, które swoimi działaniami przywracałyby zaufanie temu niełatwemu zawodowi. Nie wspominając już o tym, że społeczeństwo obywatelskie plus edukacja równa się lepsza frekwencja w wyborach.

Nie osiągniemy tego wszystkiego będąc w parlamencie. Proszę spojrzeć na Solidarność, której rola po wejściu do hermetycznego świata polityków zaczęła stopniowo maleć. Wolałbym więc zaryzykować dłuższe rządy PiS-u, ale w międzyczasie konsekwentnie budować coś trwałego poza sejmowym mainstreamem, niż przy najbliższych wyborach posłać obecną władzę na księżyc, kosztem wmieszania się KOD-u w politykę.

Wiem, że sporo osób od nas wejdzie w ten świat, bo perspektywa władania jest kusząca. Jestem jednak spokojny o całe stowarzyszenie, przynajmniej do czasu gdy u sterów będzie Kijowski (czyli w praktyce prawdopodobnie do jesieni 2017, ponieważ wedle statutu dłużej przewodzić nie może). Jeśli potem ktokolwiek odważy się wprowadzić KOD do parlamentu – pierwszy się z niego wypiszę. A swoje ostatnie składki przeznaczę na flaszkę dla kolegi…


Paweł BrolPaweł Brol

 

kod1

koduj24.pl