Kaczyński wprowadza w PiS „podatek na Dudę”. Drogo! Po 1000 zł i 1000 euro
Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński (Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta)
PiS targuje się o debatę w TVP i Polsacie. Wroński: Upokarzające. Ostateczny upadek dziennikarstwa
Redakcja „Gazety Wyborczej”: Wyrok sądu wykonujemy, Brauna nie przepraszamy. Faszyzm nazywamy faszyzmem
Tryb wyborczy jako knebel
Braun zaskarżył nas w trybie wyborczym za negatywną agitację z powodu nazwania go faszystą.
O ten sam komentarz toczyły się dwie sprawy: jedna za jego publikację w wydaniu drukowanym „Wyborczej”, druga – w wydaniu internetowym. W sprawie dotyczącej publikacji w internecie ostatecznie (po czterech merytorycznych orzeczeniach) prawomocnie rozstrzygnięto, że wniosek Brauna jest całkowicie bezzasadny.
>> Sąd Apelacyjny odrzuca wniosek Brauna [UZASADNIENIE]
Jednak w sprawie komentarza wydrukowanego Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał Braunowi rację. Orzekł – po pierwsze – że nasz komentarz jest materiałem wyborczym i aktem agitacji wyborczej (bo został opublikowany w trakcie kampanii) oraz – po drugie – że nie mieliśmy prawa określać Brauna mianem faszysty, gdyż jest to zdaniem sądu nie opinia, ale informacja nieprawdziwa i zniesławiająca.
W uzasadnieniu Sąd Okręgowy w Warszawie twierdzi, że wszelkie poglądy i komentarze dziennikarskie publikowane w czasie kampanii wyborczej, a odnoszące się do poglądów i komentarzy wygłaszanych przez kandydatów, są takim samym materiałem wyborczym jak poglądy i opinie samych kandydatów.
Sąd więc orzekł, że politycy mogą w czasie kampanii zaskarżać publicystykę w trybie wyborczym. Jeśli opinie dziennikarzy o kandydatach nie podobają się kandydatom, to mają oni prawo do sądowego wymuszenia wycofania tych informacji, sprostowania lub przeprosin.
Wedle tego orzeczenia Braun ma więc prawo do przeprosin i do oczyszczenia swego dobrego imienia z zarzutu uprawiania propagandy faszystowskiej. Sąd uznał, że to, co mówi, nie jest faszyzmem. Posłużył się arbitralną (zaczerpniętą chyba z Wikipedii) definicją faszyzmu, która nie obejmuje ani antysemityzmu, ani wzywania do przemocy wobec politycznych przeciwników.
Absolutnie nie zgadzamy się z tym orzeczeniem w żadnym z dwóch kardynalnych punktów jego uzasadnienia.
Sąd zaprzecza istocie kampanii
Po pierwsze – w kampanii wyborczej biorą udział kandydaci i partie. Dziennikarze zaś mają prawo i obowiązek ich i je oceniać. Taki jest sens kampanii – kandydaci wystawiają się na osąd opinii publicznej.
Rozciągnięcie pojęć „materiały wyborcze” czy „agitacja wyborcza” na komentarze dziennikarskie oznacza natychmiastowe ukaranie publicystów, kiedy biorący udział w kampanii politycy czują się źle potraktowani.
Oznacza to prawny knebel w stosunku do wolnej prasy, odbieranie jej wolności wypowiedzi oraz prawa i obowiązku pełnienia jej podstawowej misji w czasie kampanii wyborczych, gdy swoboda słowa i oceny poglądów ludzi ubiegających się o urzędy publiczne są szczególnie potrzebne, bo wtedy decydują się losy władzy w kraju.
Na te wolności i szczególne obowiązki prasy w czasie wyborów wielokrotnie zwracał uwagę Europejski Trybunał Praw Człowieka. Regułą demokratycznego społeczeństwa jest bowiem zapewnienie nieskrępowanej dyskusji wyborczej. Wypowiedzi dotyczące wyborów winny być kwalifikowane jako mające publiczne znaczenie i przydatne do świadomego podejmowania decyzji wyborczych. Karanie dziennikarzy za takie publikacje niesie ze sobą „efekt mrożący” i drastycznie narusza standardy publicznej debaty.
Postanowienie warszawskiego sądu okręgowego oznacza swobodę głoszenia wszelkich poglądów przez polityków, którzy na czas kampanii zyskują bezkarność uprawiania także propagandy nienawistnej, kłamliwej lub nawołującej do zbrodni.
W efekcie specjalnego trybu wyborczego, który we własnym interesie uchwaliła klasa polityczna, politycy mogą w kampanii wyborczej wszystko, a dziennikarze nic.
Braun uporczywie toczy wojnę z żydowskimi i innymi antypolskimi spiskami oraz nawołuje do przemocy, w tym do rozstrzeliwania dziennikarzy, „stawiania pod ścianą” osób wybieranych na lewo i prawo spośród postaci życia publicznego, określanych przezeń „zdrajcami narodu”, wsadzania ich do więzień i urządzania procesów pokazowych.
Wypowiedzi Brauna, które wygłaszał on w kampanii wyborczej, paradując po mediach, nie spotkały się z żadną ostrą reakcją dziennikarzy (z wyjątkiem „Wyborczej”) ani innych kandydatów. Są również ignorowane przez prokuratury i sądy – mimo że mogą wyczerpywać znamiona przestępstw polegających na znieważaniu prezydenta RP oraz osób lub grup ludności z powodów dyskryminacyjnych.
Brauna nie pozywają też w trybie cywilnym osoby i grupy, które notorycznie spotwarza. Faszystowskie, antysemickie, nienawistne, wzywające do przemocy opinie pozostają więc bezkarne.
Sąd okrył się złą sławą
Twierdzenie, iż to, co uprawia pan Braun, nie jest faszyzmem – zwłaszcza w kraju, który stał się ofiarą tej ideologii i gdzie zginęło w Zagładzie ponad 3 mln polskich Żydów oraz kolejne 3 mln Żydów z innych państw – zakrawa na kołtunerię i zaprzeczanie, że czarne jest czarne, a białe – białe.
Taki pogląd jest niemożliwy do obrony w przestrzeni publicznej ani w sądach, w kraju, gdzie faszyzm przybrał najbardziej ludobójcze oblicze, czyli w Niemczech.
Ze zgrozą i z oburzeniem stwierdzamy, że sąd Rzeczypospolitej, który wybiela mowę nienawiści Brauna, okrył się złą sławą.
Orzeczenie sądu wykonujemy dlatego, że szanujemy wymiar sprawiedliwości naszego demokratycznego państwa. Oświadczamy jednak, że całkowicie nie zgadzamy się z treścią i wymową społeczną tego wyroku. Uważamy, że zasługuje on na potępienie także dlatego, że dojmująco kompromituje sąd, który go wydał.
Duda w TV Republika atakuje Komorowskiego: Ma zgodę z rządem, nie społeczeństwem. Może nie wie jak żyją Polacy
Andrzej Duda wystąpił na przyjaznej antenie Telewizji Republika. Antenę wykorzystał do mówienia o swoim programie i do ataków na konkurenta. To przedsmak debat prezydenckich. Taktyka PiS będzie prosta: spróbować obarczyć Bronisława Komorowskiego odpowiedzialnością za błędy PO.
Przepytywany przez trójkę dziennikarzy (kopia formatu z TVN24, gdzie przed I turą z kandydatami PO i PiS rozmawiali Justyna Pochanke, Monika Olejnik i Bogdan Rymanowski) Andrzej Duda sporo mówił o swoim programie. Ale wykorzystał też antenę Telewizji Republika do przeprowadzenia kilku ataków na Bronisława Komorowskiego. To o tyle niezrozumiałe, że dzisiaj to urzędujący prezydent musi gonić konkurenta i prowadzić ofensywną kampanię wyborczą.
Prezydent ma zgodę z partią i rządem, a ma niezgodę ze społeczeństwem. Chyba mu się zgody pomyliły. (…) Pan prezydent może nie wie jak żyją Polacy, ale ja objechałem całą Polską i mogę powiedzieć jedno, przywrócenie Polsce zrównoważonego rozwoju i przywrócenie Polski na drogę rozwoju gospodarczego jest dziś najważniejsze. Czytaj więcej
Źródło: TV Republika
Kandydat PiS… odcinał się od PiS. Pytany o politykę podatkową partii Jarosława Kaczyńskiego stwierdził, że trzeba pytać o to partię. Polityk zachował się tak, jakby nie był członkiem i posłem ugrupowania. Duda mówił też o polityce zagranicznej. Jak zauważa Wojciech Czuchnowski w „Gazecie Wyborczej” kandydat PiS dopuścił się kłamstwa, mówiąc o nieudolnej ewakuacji Polaków z Donbasu. Jak wskazuje Czuchnowski była to jedna z lepiej przeprowadzonych akcji.
Źródło: TV Republika, „Gazeta Wyborcza”
Pingback: Duda: Przedsmak IV RP | Raskolnikow
Pingback: Kaczyńskiego podatek na Dudę: dutki | Opat Henio