WszystkoCo, 12.01.2017

 

Chaos prawny Ziobry, jego sumienie i wola prezesa

Chaos prawny Ziobry, jego sumienie i wola prezesa

Zbigniew Ziobro zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego ważność wyboru 3 sędziów TK dokonanego przez Sejm w grudniu 2010 roku. Chodzi o sędziów rekomendowanych przez Platformę Obywatelską i PSL, wówczas nie uzyskała wymaganej ilości głosów Krystyna Pawłowicz.

Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Ziobro we wniosku powołuje się na Konstytucję, uzasadniając: „Za tym, że uchwała z dnia 26 listopada 2010 r. została przyjęta z naruszeniem Konstytucji RP, przemawia to, iż za jej pomocą dokonano wyboru sędziów TK w jednym głosowaniu. Okoliczność ta sprawia, że istnieje poważna i uzasadniona wątpliwość co do skuteczności wyboru Stanisława Rymara, Piotra Tulei i Marka Zubika na stanowiska sędziów TK”.

Art. 194 Konstytucji stanowi, że „Trybunał Konstytucyjny składa się z 15 sędziów, wybieranych indywidualnie przez Sejm na 9 lat”.

Wówczas odbyło się jedno głosowanie, ale każda kandydatura była głosowana imiennie, gdyż każdy z trzech kandydatów dostał inną ilość głosów, a Pawłowicz i kandydat SLD nie uzyskali potrzebnej wielkości. Zatem do interpretacji TK należeć będzie, czy indywidualne znaczy imiennie. Gwoli sprawiedliwości wybrani sędziowie zostali powołani do TK jedną uchwałą.

Wniosek Ziobry kłóci się z jego poglądami, bo rok temu stwierdził w programie Moniki Olejnik „Kropka nad i”, iż Trybunał Konstytucyjny nie jest uprawniony do tego, aby orzekać o ważności sejmowych uchwał. Jedynym organem uprawnionym do stwierdzenia legalności, kto został wybrany do TK, jest organ kreujący, czyli Sejm. Tak twierdził Ziobro rok temu, teraz zmienił orientację o 180 stopni.

Ale Trybunał Konstytucyjny nie stwierdza, kiedy Ziobro kombinuje i nagina prawo, bo to najwyżej może zrobić indywidualny trybunał sumienia Ziobry, jeżeli takowy posiada.

Jeżeli TK przychyliłby się do wniosku Ziobry, to w orzecznictwie TK nastąpiłoby pandemonium. Unieważnione zostałyby wyroki w ponad 100 sprawach, w których brali udział wspomniani sędziowie, zaś spraw osądzonych w pełnym składzie było 51, w tym tak ważne wyroki, jak delegalizujący stan wojenny, w sprawie kościelno-rządowej Komisji Majątkowej, ordynacji wyborczej do Parlamentu, ogródków działkowych, a także zasad inwigilacji.

W wielu dziedzinach nastąpiłby prawny chaos, jak twierdzą prawnicy na niespotykaną skalę od czasów II wojny światowej.

No, ale czego się nie robi dla woli prezesa, która jest ostatecznym prawem i nieformalną Konstytucją.

Waldemar Mystkowski

chaos

koduj24.pl

 

Ziobro zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego wybór trzech sędziów TK

Do Trybunału Konstytucyjnego wpłynął wniosek Zbigniewa Ziobry o zbadanie zgodności z konstytucją uchwały Sejmu z 2010 r. o wyborze trzech sędziów TK. Prokurator Generalny może chcieć w ten sposób doprowadzić do ich usunięcia. Jeszcze rok temu Ziobro twardo podkreślał, że Trybunał nie ma prawa badać uchwał. Wówczas chodziło jednak o uchwały przyjęte przez PiS.

Chodzi o trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego – Stanisława Rymara, Piotra Tulei i Marka Zubika, którzy w sporze PiS z TK byli kojarzeni jako stronnicy prezesa Rzeplińskiego. Informacja o zaskarżeniu ich wyboru pojawiła się popołudniu 12 stycznia na stronie internetowej Trybunału. Sprawie nadano już sygnaturę, brak jednak uzasadnienia wniosku. Nie wiadomo więc, jakie zarzuty wobec legalności wyboru sędziów wysuwa Zbigniew Ziobro.
We wniosku pojawia się jednak odwołanie do art. 7 konstytucji, który mówi, że „organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa” i  art. 194 ust. 1, z który mówi m.in., że „Trybunał Konstytucyjny składa się z 15 sędziów, wybieranych indywidualnie przez Sejm na 9 lat”.

Ja zauważył serwis internetowy Czasopismo Lege Artis można przypuszczać, że skoro Ziobro odwołał się do artykułu 194, to może chodzić o udowodnienie, że uchwała Sejmu o wyborze sędziów Rymara, Tulei i Zubika została podjęta niezgodnie z prawem. Dlaczego? Bo w jednym dokumencie wymieniono nazwiska trzech sędziów, tymczasem według konstytucji są oni „wybierani indywidualnie”.

Inny zarzut Ziobry według Czasopisma Lege Artis może dotyczyć tego, że w uchwale wskazano datę obsadzenia funkcji sędziego inną niż data wyboru. Tymczasem konstytucja mówi jedynie, że Sejm dokonuje wyboru na 9 lat i nie wskazuje możliwości określenia początku kadencji.

Ziobro chce usunąć sędziów z Trybunału Konstytucyjnego?

Jaki jest cel wniosku złożonego przez Zbigniewa Ziobrę? Być może chodzi o usunięcie z Trybunału Konstytucyjnego trzech sędziów wybranych w 2010 r., poprzez podważenie legalności ich wyboru. – Nie znam uzasadnienia wniosku prokuratora generalnego, ale jest to jego kompromitacja. Ci sędziowie orzekali siedem lat i nikt nie zgłaszał zastrzeżeń do ich wyboru – stwierdził poseł PO Borys Budka w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. – Gdyby TK uznał, że sędziowie zostali wybrani niezgodnie z prawem, wszystkie wyroki z ich udziałem zostałyby podważone. To demoluje państwo prawa – mówił Budka.

BORYS BUDKA, poseł PO„Ci sędziowie orzekali siedem lat i nikt nie zgłaszał zastrzeżeń do ich wyboru”.

Trybunał Konstytucyjny zajmował się już podobną sprawą w ubiegłym roku. Wówczas chodziło o zbadanie pięciu uchwał PiS, które unieważniły wybór sędziów TK dokonany przez koalicję PO-PSL i kolejnych pięciu uchwał, które powołały w to miejsce sędziów wybranych przez Prawo i Sprawiedliwość.

Trybunał umorzył wniosek posłów opozycji, bowiem uznał, że uchwały Sejmu nie są aktami normatywnymi (konstytucja nie wymienia ich jako źródeł prawa), dlatego ich badanie nie znajduje się w jego kompetencji. Od orzeczenia złożono trzy zdania odrębne. Sędziowie Andrzej Rzepliński, Andrzej Wróbel i Marek Zubik w zdaniach odrębnych uznali, że TK mógł zbadać sprawę uchwał. Ówczesny prezes TK Rzepliński uznał, że uchwały Sejmu „noszą w sobie istotny element nowości normatywnej”.

W uzasadnieniu tamtego umorzenia Trybunał przypomniał jednak, że w wyroku z 3 grudnia, w którym m.in. oceniał, czy poprzedni Sejm wybrał pięciu sędziów zgodnie z konstytucją, stwierdził, że uchwały „unieważniające” wybór sędziów nie wywołały skutków prawnych i „należy je traktować jako akty prawne o charakterze wewnętrznym, mające cechy częściowo oświadczenia, częściowo zaś rezolucji”.

PiS był przeciwko badaniu uchwał przez TK. Co się zmieniło?

Jeszcze przed wydanie tego orzeczenia prezydent Andrzej Duda oraz PiS podkreślali, że TK nie może badać uchwał Sejmu, bo dotyczą one indywidualnego wyboru sędziów, a TK „nie jest sądem faktów, ale prawa”.

Ten sam pogląd, ale znacznie dosadniej wyraził szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki. – Trybunał nic nie ma do uchwał Sejmu, szczególnie tych podejmowanych na mocy regulaminu – stwierdził polityk. Teraz okaże się zapewne, że TK nie ma nic do uchwał Sejmu tylko wtedy, gdy uchwala je PiS.

Ba, to samo mówił również sam Zbigniew Ziobro. – Każdy student prawa wie, że Trybunał nie jest kompetentny, by orzekać w sprawie uchwał – stwierdził w styczniu 2016 r. pytany o zaskarżenie uchwał PiS.

 

newsweek.pl

Krótka pamięć Zbigniewa Ziobry. W rok zmienił poglądy o 180 stopni

Dokładnie rok temu minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w ostrych słowach stwierdził, że Trybunał Konstytucyjny nie ma prawa badać uchwał Sejmu. Wyśmiewał też posłów PO, którzy złożyli taki wniosek. A dziś? Sam zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego uchwały o wyborze trzech sędziów TK.

Wniosek Zbigniewa Ziobry dotyczy uchwały Sejmu z 26 listopada 2010 roku, na podstawie której do składu sędziowskiego Trybunału Konstytucyjnego dołączyli: Stanisław Rymar, Piotr Tuleja oraz Marek Zubik. Według ministra sprawiedliwości sędziowie zostali wybrani niezgodnie z obowiązującym prawem, ponieważ odbyło się to w jednym głosowaniu, a według Ziobry, każdy z kandydatów powinien zostać zatwierdzony przez posłów – pisze „Gazeta Wyborcza”. Według niektórych prawników to sposób, za pomocą którego PiS chce wprowadzić kolejnych „swoich” trzech sędziów w miejsce tych, wybranych jeszcze za czasów koalicji PO-PSL.

„Wie to każdy student”

Problem jednak w tym, że dokładnie rok temu sam Ziobro stwierdził, że Trybunał Konstytucyjny nie jest uprawniony do tego, aby orzekać o ważności sejmowych uchwał. W programie Moniki Olejnik „Kropka nad i” minister odniósł się do umorzenia przez TK skargi skierowanej przez posłów Platformy Obywatelskiej w sprawie wyboru sędziów dokonanego przez obecny Sejm.

– Tym samym Trybunał stwierdził, że jedynym organem uprawnionym do tego, by wyrazić stanowisko kto został wybrany przez polski parlament sędzią jest Sejm, czyli organ kreujący tę decyzję. Skoro Trybunał uznał, że nie jest kompetentnym organem, aby tej oceny dokonać, to oznacza, że jedynym kompetentnym organem (…) jest Sejm – twierdził wtedy Ziobro.

Zdaniem szefa resortu sprawiedliwości samo skierowanie przez posłów opozycji skargi do TK było wyrazem niekompetencji parlamentarzystów PO: „To rozstrzygnięcie jest w jakimś sensie kompromitujące dla kwalifikacji prawnych posłów Platformy Obywatelskiej, którzy zdecydowali się skarżyć tę ustawę (…). Każdy student prawa wie, że Trybunał Konstytucyjny nie jest właściwy, aby tego rodzaju decyzje badać”.

Podobne opinie wyrażali też prezydent Andrzej Duda, szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki czy poseł tej partii i twarz szturmu na Trybunał Stanisław Piotrowicz. – (…) Sam TK w swoim postanowieniu styczniowym stwierdził, że Trybunał jako taki nie ma uprawnień do badania tzw. nienormatywnych uchwał Sejmu. A więc konkretnie rzecz ujmując, nie ma prawa badania uchwał Sejmu dotyczących wyboru sędziów TK. W związku z tym, skoro TK nie ma takich uprawnień, to takich uprawnień nie posiada również prezes TK – mówił Piotrowicz w „Naszym Dzienniku”. Wówczas chodziło jednak o uchwały przegłosowane przez posłów PiS.

Ziobro chce sędziego, którego zachwalał Gowin

Zaskakujące jest również to, że w gronie trzech, znajdujących się „na cenzurowanym” u Zbigniewa Ziobry sędziów jest prof. Tuleja, którego wybór rekomendowany był przez… Jarosława Gowina – byłego posła PO, a obecnie ministra w rządzie Beaty Szydło.

– Myślę, że w przypadku prof. Tulei mamy do czynienia wręcz z wzorcowym kandydatem na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Jego droga dochodzenia do tej godności (…) to modelowy przykład poszerzania kompetencji oraz łączenia kompetencji naukowych z praktycznymi, aż do poziomu czyniącego z prof. Tulei niekwestionowany autorytet w środowisku polskich konstytucjonalistów – mówił Gowin o kandydacie na sędziego TK.

 

newsweek.pl

Zbigniew Ziobro zaskarżył do TK wybór trzech sędziów z 2010 roku
Chodzi o sędziów Stanisława Rymara, Piotra Tuleję i Marka Zubika. Czy PiS ich usunie i przegłosuje na ich miejsca swoich sędziów?

 

Ziobro zaskarżył uchwałę, a TK musi skargę rozpatrzeć bez udziału tych sędziów. Ziobro uzasadnia, że wybór trzech sędziów jest nieważny, bo zostali wybrani w jednym głosowaniu. Konstytucja w art. 194 mówi, że: „Trybunał Konstytucyjny składa się z 15 sędziów, wybieranych indywidualnie przez Sejm na 9 lat”. Oznacza to, że sędziów nie można wybrać w jednym głosowaniu, ale nad każdą kandydaturą sędziego trzeba głosować oddzielnie.

Rymara i Tuleję zgłosiło PO, a Zubika PSL. Wymaganej liczby głosów nie uzyskali wtedy Krystyna Pawłowicz, zgłoszona przez PiS, i kandydat SLD Andrzej Wróbel.

Sędziów wybrano wtedy rzeczywiście jedną uchwałą i w jednym głosowaniu.

Wybór sędziów 2010

W grudniu 2015 r. PiS wybierał swoich pięciu sędziów (w tym trzech dublerów Muszyńskiego, Ciocha i Morawskiego) w pięciu oddzielnych głosowaniach.

 

./Polityka

Wybór sędziów 2015

Jakie mogą być skutki uznania skargi Ziobry?

„Za tym, że uchwała z dnia 26 listopada 2010 r. została przyjęta z naruszeniem Konstytucji RP, przemawia to, iż za jej pomocą dokonano wyboru sędziów TK w jednym głosowaniu. Okoliczność ta sprawia, że istnieje poważna i uzasadniona wątpliwość co do skuteczności wyboru Stanisława Rymara, Piotra Tulei i Marka Zubika na stanowiska sędziów TK”  napisał we wniosku Ziobro.

Według niego z tego właśnie powodu dyskusyjna jest legitymacja wymienionych sędziów do zasiadania w składzie Trybunału Konstytucyjnego, a składy orzekające z ich udziałem można uznać za niezgodne z prawem. Oznacza to, że według Ziobry wyroki wydane przez składy sędziowskie, w których przez sześć lat zasiadali ci trzej sędziowie, mogą zostać uznane za nieważne.

Jeśli TK przychyli się do wniosku Ziobry, to ci trzej sędziowie będą musieli odejść z Trybunału. Zwolnione przez nich miejsca obsadzi PiS. W połowie roku kończy się kadencja sędziego Stanisława Biernata, więc w Trybunale z piętnastu sędziów dziesięcioro będzie nominowanych przez PiS.

TK już raz uznał, że nie może orzekać w sprawie uchwał

Trybunał zajmował się już sprawą ważności uchwał w sprawie wyboru sędziów TK. W grudniu 2015 r. grupa posłów PO, a także RPO Adam Bodnar, zaskarżyli uchwały Sejmu z 25 listopada 2015 r., stwierdzające unieważnienie wyboru przez Sejm poprzedniej kadencji pięciu sędziów TK oraz uchwały Sejmu o wyborze pięciu nowych osób w ich miejsce (Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego, Mariusza Muszyńskiego, Julii Przyłębskiej, Piotra Pszczółkowskiego).

Przedstawiciel Sejmu, prezydent Andrzej Duda, a także PiS wnosili o umorzenie tej sprawy. Zwracali uwagę, że TK nie może badać uchwał Sejmu, bo dotyczą indywidualnego wyboru sędziów, a TK „nie jest sądem faktów, ale prawa”. W styczniu 2016 r. pełny skład TK umorzył to postępowanie, uznając, że nie ma kompetencji w sprawie oceniania uchwał o wyborze sędziów.

 

polityka.pl

c19sb81wqaaghsc

Stenogram potwierdza, że głosowanie było indywidualne. Nie ma co do tego cienia wątpliwości.

c2asnkpwiaegcb7

Mój anioł stróż

Kazimierz Misztal, 22 grudnia 2016

ARCHIWUM PRYWATNE

AKADEMIA OPOWIEŚCI. Skrzydlaci opiekunowie z dzieciństwa odeszli strzec innych, natomiast ja, 70-latek, od 47 lat mam prawdziwego, najlepszego i naprawdę kochającego anioła stróża – żonę Danutę.

* O co chodzi w Akademii Opowieści?

* Wyślij zgłoszenie konkursowe

* Zapoznaj się z regulaminem konkursu

Mój anioł nie odpoczywał na chmurce, mój anioł od życia najczęściej otrzymywał zamiast róż tylko kolce, mój anioł harował, pazurami i zębami ratował naszą rodzinę przed niebytem. Dlaczego tylko ona? Dlaczego ja byłem nikim w tej walce? Dwa lata po ślubie mieliśmy już dwójkę wspaniałych synów. Zamieszkaliśmy w małym domku do remontu. Miało być pięknie. Miało…

Dwa lata po ślubie potrącił mnie samochód. Pogruchotana noga z otwartymi złamaniami. Leczenie, łącznie pięć lat gipsu, liczne operacje w Opolu i Zabrzu. Mój anioł został sam z dwójką malutkich dzieci, w domu bez bieżącej wody i łazienki. Codziennie o szóstej rano dojeżdżał do pracy. Sobót wolnych nie było. Ja stałem się zbędnym, dodatkowym ciężarem. Moja Docia (tak ją nazywam) nie skreśliła mnie. Kiedy byłem w szpitalu, to w każdą niedzielę była u mnie. W każdą niedzielę z podopolskiej wioski od piątej rano autobusem, pociągiem, tramwajem jechała taki kawał, aby pobyć ze mną przez dwie godziny! Powrót wieczorem, odbiór dzieci od dziadków. Poniedziałek, od nowa kierat, a w niedzielę podwójny.

Gdy byłem w domu, to nie było lepiej, niewiele pomagałem, dodatkowo odór ze zropiałych ran był okropny. Chyba zgodzicie się, że anioły powinny jej buty czyścić.

Tak minęło pięć lat. Zaczynałem chodzić, dzieci poszły do szkoły, ja dostałem pracę na pół etatu. Wreszcie, oprócz skromnej renty, mogłem choć trochę wspomóc moją żonę. Wydawało się, że najgorsze za nami. Trzy lata minęły jako tako. W 1980 r. zaangażowałem się w działania „Solidarności” i w rocznicę Sierpnia zwolniono mnie z pracy. Nie usłyszałem od żony ani jednego słowa wymówki. Znowu było mizerniej. Nie było za co gdziekolwiek wyjechać.

W 1985 r. dostałem pracę w Spółdzielni Inwalidów, znów było lepiej. Zamieszkaliśmy w blokach wybudowanych przez firmę mojej żony. Luksus – trzy pokoje i kuchnia. Być może ten dobrobyt sprawił, że urodziła się nam córeczka, młodsza od braci o 17 i 19 lat. Świat nabierał kolorów. Chciało się żyć. Wreszcie widziałem prawdziwą radość w oczach żony.

Przełom w Polsce 1990 r. Zachodzą szybkie zmiany. Przekonałem biznesmenów z Wrocławia do uruchomienia fabryki mebli w Niemodlinie. Zostałem szefem zakładu. Życie jest piękne, pracujemy tam wszyscy, synowie też. Otwierają się nowe perspektywy. I nagle…

Zawał, ląduję w szpitalu, gdy jako tako się podleczyłem, zwolniono mnie z pracy. Odwdzięczono mi się okropnie. Pracowaliśmy tam całą rodziną, więc zwolniono wszystkich. Znowu kłopoty. Wiadomo, co człowiekowi chodzi po głowie w takiej sytuacji. I znowu mój anioł zaczął o nas wszystkich walczyć. Ja miałem mizerną rentę, żona zasiłek przedemerytalny, synowie założyli rodziny i też walczyli o przetrwanie. Takie to były czasy. Dla pełni szczęścia mnie dopadł drugi zawał, a nowotwór zabrał mi nogę, tę, o którą tak walczyłem.

Wpadliśmy w długi. Dramat. Ale nie dla mojej żony. Ze łzami w oczach wyjechała do pracy w Niemczech. Pomagała nam wszystkim. Jest prawie moją rówieśnicą, a ciągle jeździ, bo przecież długi trzeba spłacić. Wychodzimy na prostą, dzieci pracują. Ja, kamień u nogi mojego anioła, mam nadzieję zobaczyć ją znowu szczęśliwą.

NAJWAŻNIEJSZY CZŁOWIEK W MOIM ŻYCIU

to temat Akademii Opowieści, akcji, do której „Gazeta Wyborcza” zaprasza swoich czytelników, widzów i internautów. Namawiamy do opisania najważniejszego dla Was człowieka.

Autorom opowieści, które będą podobały się nam najbardziej – zaoferujemy pomoc dziennikarzy „Dużego Formatu” w przygotowaniu tekstów do druku. Najlepsze opublikujemy.

W nowym roku nasi mistrzowie Mariusz Szczygieł, Michał Nogaś i Włodzimierz Nowak zapraszają na warsztaty Akademii do 12 miast w Polsce. Będziemy uczyć, jak dobrze opisać Waszego bohatera.

Do Akademii będziemy powracać w „Dużym Formacie”, a szczegóły znaleźć można w naszym serwisie Akademia Opowieści.

Wasze prace będziemy przyjmować od 12 stycznia do 31 marca 2017 roku

 

 

ZOBACZ TAKŻE

 

wyborcza.pl

Dorn: PiS mógł wygrać z opozycją przez nokaut, ale tego nie wykorzystał. Ja bym to zrobił tak…

WYWIAD
Rozmawiała Agnieszka Kublik, 12 stycznia 2017

Ludwik Dorn

Ludwik Dorn (Fot. Filip Klimaszewski / Agencja Gazeta)

Dla PiS skończył się miodowy rok, następują trudy rządzenia. Marszałek Kuchciński jest chodzącym proszkiem. PiS go wymieni – mówi Ludwik Dorn, były marszałek Sejmu i członek PiS.

Agnieszka Kublik: Panie marszałku, był kryzys z Trybunałem Konstytucyjnym, kryzys parlamentarny, a teraz jeszcze kryzys budżetowy.

Ludwik Dorn: Nie ma żadnego kryzysu budżetowego.

16 grudnia w Sali Kolumnowej budżet został przegłosowany bez jakichkolwiek wątpliwości?

– Zapewne będzie wniosek opozycji do Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał, który jest skolonizowany przez PiS, orzeknie, że wszystko było w porządku.

Odrzucam na bok kwestię kworum, i to, czy przy uchwalaniu budżetu byli dziennikarze. To są didaskalia, pryszcze. Istotą rzeczy było głosowanie zblokowanych poprawek, które zdarzyło się do tej pory raz – w 2012 r., ale tak było z racji obstrukcyjnej akcji klubu Palikota.

Trybunał w obecnym składzie nie dostrzeże tego problemu, w związku z tym budżet ukaże się w „Dzienniku ustaw”. Taki budżet może mieć niekorzystny wpływ na sytuację gospodarczą, ale nie będzie wstrzymania wypłat. Nie będzie działań Komisji Europejskiej, Banku Światowego, itd. Ale ponieważ legalność uchwalenia budżetu jest kwestionowana przez istotne partie opozycyjne, to wszystko może mieć pośredni wpływ na oceny agencji ratingowych ze względu na zmniejszenie stabilności politycznej, a to dla długoterminowych inwestorów ma znaczenie.

Zobacz: 34. posiedzenie Sejmu zostało odroczone do 25 stycznia 2017 roku

Trybunał Konstytucyjny, skolonizowany przez rządzący PiS, może skutecznie potwierdzić legalność budżetu?

– Istnieje coś takiego, jak przemożny urok faktów dokonanych. Który jest tym bardziej przemożny, im bardziej nikt ich nie może podważyć. A kto tu może podważać? Nikt.

Czyli wygrał Kaczyński.

– Generalnie rzecz biorąc tak. Ale kwestia budżetu była dla opozycji nie do wygrania. Nie wydaje się bitew, by osiągnąć cel, który i tak jest niemożliwy do osiągnięcia.

PiS w środę proponował opozycji uchwałę, w której chciał przegłosować, że budżet został 16 grudnia legalnie przyjęty. Potrzebował opozycji do zalegalizowania głosowania z Sali Kolumnowej?

– Nie. Po to proponował taką uchwałę, by opozycja straciła twarz. Przecież Jarosław Kaczyński wiedział, że opozycja ją odrzuci.

To są pryszcze i didaskalia bieżączki politycznej. Nie na tym rzecz polega.

A na czym?

– A kto zadał pytanie, dlaczego PiS zaproponował – i zostało to przez opozycję przyjęte – przesunięcie posiedzenia na 25 stycznia? Tutaj otwiera się pole do interpretacji.

Ten ostatni kryzys parlamentarny pokazał, że przy potężnej przewadze strategiczno-taktycznej obozu władzy, we wszystkich wymiarach, PiS ma fundamentalną słabość. W środę postawiłem hipotezę, że ta słabość, jeśli o Sejm chodzi, ma imię i nazwisko: Marek Kuchciński.

Dowody poproszę.

– Po 19 grudnia opozycja sama wlazła do pułapki, kontynuacja tego protestu była wtedy skrajnie niemądra. Już 17 grudnia po południu, a najdalej 19 grudnia, wśród wiwatujących członków KOD można było ogłosić zwycięstwo, bo PiS cofnął się w sprawie dziennikarzy w Sejmie i jednocześnie postawić postulaty „legalizacji” budżetu, choćby przez Senat. Oraz zapowiedzieć, że w przypadku takich ekscesów marszałka Kuchcińskiego, jak wykluczenie z obrad bez najmniejszego powodu posłów, opozycja nie zawaha się przed okupacją mównicy, natomiast uważa to za środek ostateczny, którego nie użyje bez najwyższej potrzeby.

Zwycięstwo byłoby realne, bo opozycja zagnała obóz władzy do kanciapy, czyli Sali Kolumnowej. Uzyskała przewagę i narzędzie nacisku. Zamiast tego poszła na konfrontację, stawiając sobie nierealny cel, bo zażądała, by obóz władzy wywiesił białą flagę. Gdyby trzeszczała podstawa parlamentarna obozu władzy, a PiS był w takim stanie jak SLD w późnym okresie afery Rywina, to miałoby to sens. Ale obóz władzy jest skonsolidowany. Opozycja przegrała na punkty, a nie nokautem, co było możliwe, tylko PiS tego nie wykorzystał okazji.

Wystarczyło przeprowadzić operację, która w sposób zręczny, elastyczny skotłowałaby zupełnie opozycję. Ja bym to zrobił tak: 11 stycznia nad ranem, kiedy na sali plenarnej jest jakieś pięcioro posłów, wprowadzam 25-osobowy pododdział straży marszałkowskiej, który kordonem zabezpiecza stół prezydialny i mównicę. W najbardziej narażonych na ewentualne starcia punktach umieszczam strażniczki, bo w Polsce nikt nie będzie bił się na widoku z kobietą. Wewnątrz kordonu, tuż przy mównicy, umieszczam dwóch, trzech rosłych i obeznanych z chwytami obezwładniającymi strażników. Otwieram posiedzenie, i oczywiści wszystkich zgłaszających się do głosu posłów opozycji dopuszczam do mównicy, i ze spokojem wysłuchuję tyrad o zamordyzmie, represjach, Białorusi, totalitaryzmie itp., nawet wydłużając posłom w granicach rozsądku czas na obrzucanie mnie obelgami. Ale jeśli któryś nie podporządkowuje się marszałkowskim poleceniom i chce blokować mównicę, strażnicy usuwają go poza kordon. Do tego stosuję kombinację ogłaszania przerw, kar finansowych, które wymierza prezydium Sejmu, i realizuję porządek obrad punkt po punkcie, a po 5 godzinach straszliwego kociokwiku ogłaszam, że nie odroczę posiedzenia i będzie ono trwało, choćby i dwa tygodnie, póki nie zostanie zrealizowany porządek dzienny.

No i co ma zrobić opozycja? Pobulgocze jeden dzień, a potem ogłosi bojkot tego posiedzenia – krzyż na drogę – lub się ze wstydem podporządkuje.

Marszałek Kuchciński tego nie zrobił, bo w mojej ocenie przeżywa ciężkie załamanie nerwowe i jest w stanie nieczynności. I to jest ta fundamentalna słabość PiS.

Myślę, że Schetyna zdaje sobie sprawę z tej sytuacyjnej słabości PiS. Schetyna wiedział, że nic Platformie poważnego nie grozi. I z tej pułapki okupacji sali plenarnej – w której konstruowaniu wziął udział sam z siebie, bądź przymuszony przez grających wspólnie z panem Ryszardem Petru czterdziestolatków w Platformie – w czwartek wylazł. I dlatego można powiedzieć, że po stronie opozycji Schetyna jest wygrany, bo najmniej przegrał. Ma tylko siniaki. A Nowoczesna i pan Petru to jest ciężki krwotok wewnętrzny.

Bo?

– Nie chodzi o pana Petru bryknięcie na terytorium portugalskie. Wbrew zadyszanym komentatorom uważam, że to nic nie zmieniło w jego bazie operacyjnej. Czyli wśród tych 7 proc., które na niego głosowały. Bo to ludzie o mentalności – mówię to bez obrazy i bez ironii – korpoludków. Mamy grafik, w ramach tego grafiku korpoludek wypruwa z siebie żyły przez pięć dni w tygodniu, a weekend jest jego. Wolność do fajnego spędzania wolnego czasu jest równie istotną wartością, a może istotniejszą, niż wolność polityczna i demokracja.

Więc jak w grafiku jest czas wolny, to chłopak z dziewczyną mogą lecieć do Portugalii na Sylwestra.

Ale baza operacyjna Nowoczesnej traktuje PiS jak świat kulturowo, politycznie, społecznie obcy, straszliwie wrogi i obrzydliwy. Więc kiedy oni ujrzeli, jak Petru pielgrzymuje, w dodatku kopiąc po kostkach Schetynę i plącze się później w zeznaniach, to mu to zapamiętają.

I gdy podnoszą wzrok znad Excella, w którym ślęczą, rzucają okiem na to, co leci w TVN24, widzą tego plączącego się w zeznaniach Petru, to zadają sobie pytanie: Czy ja bym chciał, by szefem oddziału w mojej korpo był taki facet? I dochodzą do wniosku, że nie.

Dlatego pan Petru to jest ciężkie krwawienie wewnętrzne.

Po co PiS te dwa tygodnie przerwy w obradach Sejmu?

– Na negocjacje.

Z opozycją? W jakiej sprawie?

– Funkcjonowania Sejmu. Bo pan marszałek Kuchciński jest w stanie nieczynności. I w sytuacji jakiegokolwiek napięcia, z racji załamania nerwowego, które przeżywa i w którym, jak sądzę, nadal tkwi, PiS chce jakoś unormować sytuację w Sejmie.

Kaczyński mówił o tym w czwartek, już po ogłoszeniu przerwy w obradach. Jego wypowiedź była pełna pogróżek, w ogóle terror i represje. Nie należy się tym przejmować, to było skierowane do twardego, najbardziej nienawidzącego liberalnej opozycji elektoratu. Bez jakiejkolwiek treści prawnej, co już zostało słusznie wykpione. Kaczyński pogroził opozycji iluzją kija, inaczej elektorat by się dziwił: No jak to, wygraliśmy, a nie postraszyliśmy?

Ale ta wypowiedź prezesa była dychotomiczna. Obok straszenia powiedział, że jest gotowy do negocjacji politycznych o funkcjonowaniu Sejmu.

Marszałek jest chodzącym proszkiem. A nie można zarządzać Sejmem, jeżeli wódz naczelny, generał, który dowodzi na polu bitwy – tym generałem jest z mocy konstytucji i regulaminu marszałek – jest w stanie całkowitego rozkładu psychicznego.

A jest? W środę bardzo sprawnie otworzył i po półtorej minucie zamknął posiedzenie. W czwartek też.

– I wyszedł z sali plenarnej. Proszę zauważyć, że o wszystkich decyzjach marszałka Kuchcińskiego informowali wicemarszałek Brudziński, wicemarszałek Terlecki, a także pani wicemarszałek Kidawa-Błońska.

Przez dwa tygodnie dojdzie do siebie?

– Na pewno nadal będzie tak źle i nie będzie mógł funkcjonować w sytuacji cokolwiek podwyższonego napięcia. A wyjąwszy jakieś nudne, nikogo nie obchodzące techniczne ustawy, marszałek zawsze funkcjonuje w sytuacji podwyższonego napięcia. W związku z tym, moim zdaniem, PiS chciałby dokonać zmiany na stanowisku marszałka i w ogóle uregulować funkcjonowanie Sejmu.

Kaczyński murem stoi za Kuchcińskim.

– Co miał mówić? Musi tak mówić. Ale realny problem nazywa się Marek Kuchciński. Jak może funkcjonować Sejm, którego marszałek jest w ciężkim załamaniu nerwowym? Bo to nie jest już niechęć do spotykania się z dziennikarzami, on wie, że jest spięty i źle wypada. Marszałek z własnymi posłami się nie kontaktuje, z dziennikarzami się nie kontaktuje, z innymi klubami się nie kontaktuje. Z nikim się nie kontaktuje.

Istotą rzeczy, z punktu widzenia Kaczyńskiego, jest względny spokój. Czyli brak rozrób, uregulowane, cywilizowane – jak to on określa – życie sejmowe. Elementem cywilizowania życia sejmowego jest ucywilizowanie się PiS z marszałkiem na czele.

Dlaczego mu na tym zależy?

– Bo skończył się miodowy rok. Następują trudy rządzenia, kiedy to zasadnicze przesłanie PiS – my działamy w interesie zwykłego Polaka, a przeciw są tylko obrzydliwe elity III RP, których reprezentacją jest opozycja sejmowa – przestanie działać, bo już zwykli Polacy mówią tej władzy „nie”.

Mamy strajk głodowy w Dobrzyniu Wielkim, jeszcze się nie zaczął strajk nauczycieli, a są jakieś strajki rodziców o gimnazja. To będzie rosło. I elementy legitymizacyjne władzy PiS, że zwykli obywatele murem za nami, przeciw nam tylko te obżarte, spasłe elity z Platformą i Nowoczesną na czele, po prostu się sypną.

Czyli prędzej czy później Kuchciński zostanie odwołany.

– Tak. I Kaczyński da kogoś, kto umie grać, kto będzie bezwzględnie lojalny, twardy, ale będzie wiedział, jak daleko może się posunąć, by nie zaczęło dymić, gdzie ma oszukać, gdzie przestraszyć, gdzie coś zaproponować.

Kogo?

– Widzę dwie osoby, ale ja się tylko znam na starym PiS, na nowym się nie znam. To Joachim Brudziński i Krzysztof Tchórzewski.

Brudzińskiego Kaczyński nie puści. Dla każdego szefa partii najważniejsza jest partia, to jest podstawa władzy. Brudziński na co dzień klei partię Kaczyńskiemu. Tchórzowski jest ministrem energii, da się go tu zastąpić. Jak ktoś umie negocjować, a on umie negocjować z górniczymi związkami zawodowymi, to kluby poselskie będą mu niestraszne.

Do tej zmiany PiS nie potrzebuje opozycji.

– Pojawia się pewna sytuacyjna wspólnota interesów, każda ze stron ma potężny problem. Egzystencjalny. PiS ma problem z rozłożonym psychicznie Markiem Kuchcińskim i funkcjonowaniem Sejmu, zwłaszcza w 2017 r. Chce ten problem rozwiązać. Bez opozycji, czyli faktycznie bez Platformy, się nie da. Platforma ma problem z rywalizacją o miano starszego brata z Nowoczesną, a Schetyna ma jeszcze problem buntu 40-latków, którzy chcą go pognać, jako starego piernika, 52-letniego tetryka i jeszcze w dodatku otwarcie to mówią w wywiadach. Każda ze stron ma problem do rozwiązania.

Nie twierdzę, że tak będzie, ale to jest fundament dla realnych negocjacji: my wam umożliwimy rozwiązanie waszego problemu, nie rozwiążemy go za was, tylko umożliwimy, moglibyśmy szkodzić, a nie będziemy szkodzić. A wy nam umożliwicie rozwiązanie naszego problemu. A potem, jak będziemy mieli rozwiązane swoje problemy, to znowu rzucimy się sobie do gardeł. I umawiamy się, że będziemy się okładać kijami od bejsbola, a nie będziemy rozwalać płotu, by się okładać sztachetami.

Schetyna poszedłby na takie negocjacje z Kaczyńskim bez Petru?

– A dlaczego nie? Skądinąd wiem, że Jarosław Gowin naprasza się na pośrednika, a Kaczyński go goni. Goni go bardzo słusznie, bo po co komu pośrednik, który zgarnia koszyczkowe?

Może to będą negocjacje Brudzińskiego z Halickim, czy z Grupińskim? Pogadają sobie, potem każdy z nich poleci do szefa. Tak się te rzeczy robi.

Problem Polski od ponad roku nie jest stan psychiczny marszałka Kuchcińskiego, tylko praworządność.

– Tak, PiS rozmontowuje państwo praworządne. To nie jest jeszcze dyktatura. Ale rozmontowuje i będzie rozmontowywać. To jest problem Polski, ale jego ewentualne rozwiązanie nastąpi w drodze wyborczej. To będzie trwało. Należy się starać PiS ograniczać, stawiać w trudnej sytuacji. I zbierać siły na wygranie wyborów, przygotowywać się do sprzątania po PiS, co będzie piekielnie trudne.

Trzeba mieć koncepcję inną niż powsadzać PiS-owców do pudła jak leci, bo to pomysł niemądry i nierealny.

dorn

wyborcza.pl

Ewa Siedlecka

Powstanie chaos prawny na nieznaną skalę

12 stycznia 2017

Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok ws. reprywatyzacji w Warszawie

Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok ws. reprywatyzacji w Warszawie (Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta)

PiS stosuje się do prawa tylko wtedy, gdy mu wygodnie. Właśnie znalazł fortel, by przejąć Trybunał Konstytucyjny do końca.

Podobnie jak przy słynnym wyborze trzech sędziów „na zapas” dała mu asumpt PO. Trzech sędziów w 2010 r. wybrano jedną uchwałą, choć konstytucja mówi o wyborze „indywidualnym”. Ale sprawa nie jest aż tak oczywista, bo nad każdym głosowano indywidualnie. Można to sprawdzić w wynikach tego głosowania w archiwum Sejmu.

Uzasadnienie, które Zbigniew Ziobro dołączył do wniosku o unieważnienie ich wyboru, prowadzi do uznania za nieważny… wyboru trzech dublerów sędziów w listopadzie ub.r. przez sam PiS.

Ziobro pisze: „Kwestia umocowania sędziów do orzekania jest uważana za element gwarancji wynikających z art. 45 ust. 1 Konstytucji RP (…), każdy uczestnik postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym musi mieć pewność, iż osoba zasiadająca w składzie orzekającym jest sędzią Trybunału Konstytucyjnego”.

Skoro zatem Trybunał orzekł 3 i 9 grudnia 2015 r., że dublerów wybrano na miejsca już prawomocnie zajęte, to Ziobro przyznaje rację tym, którzy ostrzegają, iż wyroki wydane z ich udziałem będą nieważne. I co PiS na to?

Dopóki nie zostanie rozstrzygnięta legalność wyboru obu trójek sędziów, sześciu sędziów powinno być odsuniętych od orzekania. Prezes TK Julia Przyłębska zakazała wiceprezesowi Stanisławowi Biernatowi orzekać i wysłała go na przymusowy urlop. Skutek: na 15 sędziów siedmiu nie może orzekać.

Jeśli odpowiednio dobrany skład TK unieważni wybór sędziów z 2010 r., to – jak wynika z tego, co pisze sam Ziobro – nieważnych będzie ponad 100 wyroków wydanych z ich udziałem. Spraw osądzonych w pełnym składzie było w tym czasie 51. W tym wyrok delegalizujący stan wojenny, ws. kościelno-rządowej Komisji Majątkowej, ordynacji wyborczej do parlamentu, ogródków działkowych czy zasad inwigilacji. Do tego dziesiątki skarg konstytucyjnych.

Powstanie chaos prawny na skalę po II wojnie światowej nieznaną.

Ale dla PiS koszty nie grają roli.

Zobacz: Mamy prawo: O czytaniu konstytucji

 

pis

wyborcza.pl

CZWARTEK, 12 STYCZNIA 2017

Szydło o decyzjach dot. ratingu Polski: Spodziewam się dobrych wiadomości

20:21

Szydło o decyzjach dot. ratingu Polski: Spodziewam się dobrych wiadomości

– Spodziewam się dobrych wiadomości. Polska się rozwija, wskaźniki gospodarcze są coraz lepsze. Ten projekt odpowiedzialnego rozwoju, który przygotował Morawiecki zaczyna przynosić pozytywne efekty. Na pewno drugi kwartał będzie bardzo dobry – powiedziała w „Gościu Wiadomości” premier Beata Szydło.

20:13

Szydło: Wypowiedź Tuska o budżecie jest nieodpowiedzialna

– Tusk wpisuje się w politykę tych, którzy [chcą] sianie zamętu. Takie wypowiedzi tylko i wyłącznie nam szkodzą. Jeżeli ważny polityk, ważna w osoba w UE wskazuje na dwuznaczność przyjęcia budżetu w Polsce to jest wypowiedź nieodpowiedzialna –powiedziała w „Gościu Wiadomości” premier Beata Szydło.

20:08

Szydło: Budżet jest legalny. Każdy kto mówi inaczej, sieje zamęt i niepokój

– Budżet jest legalny. Każdy kto mówi inaczej, sieje zamęt i niepokój. Podważenie tego dokumentu daje tylko i wyłącznie paliwo tym, którzy mają wobec polskiego państwa złą wole. Ci wszyscy politycy, którzy nie rozumieją że w interesie Polski jest wspólna praca na rzecz rozwoju – powiedziała w „Gościu Wiadomości” premier Beata Szydło.

20:05

Petru: Przeszliśmy z kryzysu parlamentarnego na kryzys budżetowy

Kryzys parlamentarny został zażegnany, budżetowy – nie. Przeszliśmy z kryzysu parlamentarnego na kryzys budżetowy. Będziemy pokazywać, jak niebezpieczny jest nielegalnie przyjęty budżet. Na świecie to widać i jest problem z tym, że nie wiadomo, czy głosowanie było jawne. Widać, że się nie dogadano i na kogo spada odpowiedzialność? Na PiS. Gdybym był premierem, na miejscu Beaty Szydło bałbym się funkcjonować jako premier w kraju, gdzie budżet może być w przyszłości zakwestionowany – mówił Ryszard Petru w rozmowie z Beatą Lubecką w „Gościu Wydarzeń” Polsat News.

20:04

Szydło: Cieszę się, że doszło wreszcie do otrzeźwienia ze strony opozycji. Mam nadzieję, że będzie wola do pracy

– Cieszę się, że doszło do wreszcie do otrzeźwienia ze strony opozycji. Mam nadzieję, że będzie wola do pracy, a nie zajmowania się protestami. 8 lat PiS było w opozycji, do głowy nam nie przyszło by w taki sposób kontestować działania rządu. Dziś niektórzy mówią, ze rząd działa zbyt szybko. My jesteśmy dobrze przygotowani. Przez 8 lat przygotowaliśmy się. Obecna opozycja nie chce pracować. Jeśli opozycja się opamięta, to dobrze dla Polski. Opozycja nie potrafi uznać wyniku wyborczego. Budżet jest budżetem uchwalonym zgodnie z prawem, zgodnie z regułami. Ja oczekuję, że sytuacja w Sejmie się uspokoi. Oczekuję, że marszałek Kuchciński i prezydium Sejmu dokona takich zmian, które umożliwią normalną pracę tym posłom, którzy chcą pracować – powiedziała w „Gościu Wiadomości” Beata Szydło.

19:33

Petru: Lidera opozycji będziemy wybierać przy tworzeniu koalicji, jeśli będzie taka potrzeba

Będziemy wybierać lidera opozycji w momencie, kiedy będziemy np. tworzyć koalicję wyborczą przed wyborami, jeżeli będzie istniała taka potrzeba – mówił Ryszard Petru w rozmowie z Beatą Lubecką w „Gościu Wydarzeń” Polsat News. Jak dodał: – Paweł Kukiz nie jest w opozycji. Jest często tym, który popiera rząd. Siedzę obok posła Kukiza na sali sejmowej i często jest tak, że jak PiS-owi brakuje głosów, to Kukiz ’15 głosuje tak, jak chce rząd.

16:23

Kaczyński: Naprawa RP to przedsięwzięcie, które musi objąć wszystkie dziedziny naszego życia

– Lech Kaczyński miał taki życiorys, iż nie musiał się niczego obawiać. Dlatego miał rozwiązane ręce, mógł Polskę zmieniać ku lepszemu. Mógł rozpocząć proces, który teraz znów powrócił. Który znów trwa – z prezydentem, z premier, z marszałkami na czele. To proces, który nazywamy dziś dobrą zmianą. Ten proces – patrząc na naszą historię, tradycję – nazywa się po prostu naprawą Rzeczypospolitej. Ta naprawa RP to przedsięwzięcie, które musi objąć wszystkie dziedziny naszego życia. Ale jedna z tych dziedzin jest szczególna i warunkuje możliwość odbudowy innych – to sfera aparatu państwowego – mówił podczas nadania KSAP imienia Lecha Kaczyńskiego prezes PiS Jarosław Kaczyński.

16:21

Ziobro zaskarżył do TK uchwałę Sejmu z 2010 roku o wyborze 3 sędziów TK

Prokurator Generalny wystąpił z wnioskiem do TK o zbadanie zgodności z Konstytucją uchwały Sejmu z 26 listopada 2010 roku o wyborze 3 sędziów TK. Chodzi o sędziów Rymara, Tuleję i Zubika.

300polityka.pl

Paweł Wroński

Demokracja parlamentarna w Polsce jest wygaszana

12 stycznia 2017

Zawieszenie protestu w sprawie głosowania budżetowego 16 grudnia przez Platoformę Obywatelską można rozpatrywać w kategoriach: kto zyskał, kto stracił.

Zawieszenie protestu w sprawie głosowania budżetowego 16 grudnia przez Platoformę Obywatelską można rozpatrywać w kategoriach: kto zyskał, kto stracił. (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Istotą przegranego sejmowego protestu opozycji nie jest to, kto zyskał, ale jak to wpływa na losy kraju. Największym przegranym jest polska demokracja parlamentarna

 Zawieszenie protestu w sprawie głosowania budżetowego 16 grudnia przez Platformę Obywatelską można rozpatrywać w kategoriach: kto zyskał, kto stracił.

PiS może odczuwać satysfakcję z wygranej. Przeforsował swoje rozwiązanie siłą, przegłosowując budżet blokowo, bez poprawek i dyskusji, najpierw w Sali Kolumnowej, potem w Senacie. Teraz lider PiS Jarosław Kaczyński oraz szef MSWiA Mariusz Błaszczak straszą protestujących posłów prokuratorem, 10-letnimi wyrokami i zaostrzeniem regulaminu Sejmu, tak by jednoznacznie zakazywał blokowania mównicy.

Zobacz: 34. posiedzenie Sejmu zostało odroczone do 25 stycznia 2017 roku

Kaczyński i PiS przekonują, że Polska obecnie ma głównie problem z opozycją, która musi „wrócić do cywilizowanych norm”. Każda partia rządząca ma „problem z opozycją”, partia totalitarna rozwiązuje problemy z opozycją groźbą więzienia lub więzieniem.

Opozycja może czuć się przegrana. Protest nie doprowadził do zrealizowania jej postulatu – by budżet uchwalony w wątpliwym trybie został ponownie przegłosowany. Po proteście PO, Nowoczesna i PSL – chwilowo scalone – pozostają rozbite, niezdolne do wspólnego działania, bez jasnego planu, poróżnione rywalizacją liderów.

Wygrały, przynajmniej na pewien czas, wolne media, których z powodu protestu PO, Nowoczesnej i PSL nie dotkną ograniczenia zaplanowane przez marszałka Marka Kuchcińskiego.

Ewidentnym przegranym pozostaje sam pisowski marszałek Kuchciński, który nierozważnymi decyzjami związanymi z nieregulaminowym wykluczeniem posła PO Michała Szczerby doprowadził do kryzysu, a potem nie był w stanie go rozwiązać. Zawiódł wszystkich posłów, a swoją nieudolnością szczególnie jednego – Jarosława Kaczyńskiego.

Dyskusja o polityce nie może jednak polegać na ocenie wedle wrażeń artystycznych. Istotą nie jest bowiem to, kto zyskał, ale – jak to wpływa na losy kraju. Diagnoza jest pesymistyczna. Największym przegranym jest system polskiej demokracji parlamentarnej.

Istotą parlamentaryzmu jest debata. Ścieranie się poglądów w imię interesu państwa. Rację może tu mieć rząd, opozycja, a nawet pojedynczy poseł, zwłaszcza wtedy gdy chodzi o pieniądze obywateli podatników. To czasami nie jest estetyczne, ale to sól demokracji.

PiS dowiódł, że do uchwalenia kluczowej ustawy, jaką jest budżet, opozycji nie potrzebuje. Po tym, co się stało, w każdej chwili, w dowolnym miejscu posiedzenie klubu PiS może się przekształcić w posiedzenie plenarne Sejmu. PiS samodzielnie może uchwalić każdą ustawę, praktycznie bez żadnego sprzeciwu.

Kolejnym zagrożeniem jest wprowadzona w tych głosowaniach praktyka blokowania wszystkich poprawek, bez względu na to, kto je zgłasza i czego dotyczą. To już dyskusję wyklucza zupełnie. Wtedy ani opozycyjna partia, ani pojedynczy poseł, ani też rząd nie zdołają obywatelom wykazać, czy mają rację, czy nie.

Jeśli PiS utrzyma taką praktykę stanowienia prawa, jaką zaprezentował 16 grudnia, a dodatkowo chce posłuszeństwo opozycji wymuszać za pomocą podległych ministrowi Ziobrze prokuratorów – to 27-letni romans Polski z demokracją parlamentarną będzie można uznać za zakończony.

ile-brakuje

wyborcza.pl

Ziobro skarży do TK uchwały o wyborze sędziów z 2010 roku. „PiS usunie ich z urzędu i wsadzi następnych”

WB, PAP, 12.01.2017

Piotr Tuleja, Marek Zubik, Stanisław Rymar

Piotr Tuleja, Marek Zubik, Stanisław Rymar (Agencja Gazeta)

• Minister sprawiedliwości zaskarżył do TK uchwały o wyborze 3 sędziów
• Chodzi o sędziów Rymara, Tuleję i Zubika, wybranych w 2010 roku
• PiS może usunąć tych sędziów i wprowadzić nowych – ocenia profesor prawa

Zbigniew Ziobro zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego wybór trzech sędziów TK w 2010 r.: Stanisława Rymara, Piotra Tulei i Marka Zubika. Wniosek dotyczy uchwały Sejmu z 26 listopada 2010 r. w sprawie wyboru tych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Jeden z zapisów Konstytucji, wskazanych jako podstawa wniosku, mówi, że „organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”. „Ziobro uważa, że sędziowie zostali wybrani niezgodnie z prawem, bo stało się to w jednym głosowaniu, a każdy z nich powinien zostać osobno zatwierdzony przez Sejm” – informuje Wyborcza.pl. Na stronie TK nie ma na razie pełnego tekstu wniosku.

Strona Trybunału Konstytucyjnegotrybunal.gov.pl

Dowiedz się więcej:

Dlaczego Ziobro zaskarżył ustawy?

Tłumaczy to Marcin Matczak, profesor na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. „Jeśli TK uzna ich niekonstytucyjność, PiS usunie tych sędziów z urzędu i wsadzi do TK następnych trzech sędziów” – napisał na Facebooku. Ruch ministra jest jednak o tyle niezrozumiały, że dotychczas TK (ale też politycy PiS, z samym Ziobrą) przyjmował, że nie bada uchwał w sprawie wyboru sędziów. Jak zauważa „DGP”, ewentualne usunięcie trzech sędziów wybranych w 2010 roku da „pisowskim” sędziom na tyle dużą przewagę, że będą ją mieli niezależnie od tego, czy będą orzekać w pełnym czy pomniejszonym składzie.

marcin-matczak

Kim są trzej sędziowie TK?

Tuleja, Rymar i Zubik zostali wybrani przez Sejm na sędziów TK w listopadzie 2010 r. Pierwszych dwóch zgłosiło PO, a Zubika – PSL. Wymaganej liczby głosów nie uzyskali wtedy Krystyna Pawłowicz, zgłoszona przez PiS i Andrzej Wróbel zgłoszony przez SLD. Tuleja to pracownik naukowy UJ, kierownik katedry prawa konstytucyjnego. Od 1992 r. pracował w TK. Rymar w latach 2001-2007 był prezesem Naczelnej Rady Adwokackiej. Był wiceprzewodniczącym Trybunału Stanu. Zubik to kierownik katedry prawa konstytucyjnego na UW. Był członkiem prezydium Komitetu Nauk Prawnych PAN i przewodniczącym Rady Legislacyjnej przy prezesie Rady Ministrów.

ziobro

gazeta.pl

Pozdrowienia dla wszystkich dobrych ludzi, którzy odwlekali postawienie Zbigniewa Z. przed Trybunałem Stanu.

CZWARTEK, 12 STYCZNIA 2017

Kaczyński: Naprawa RP to przedsięwzięcie, które musi objąć wszystkie dziedziny naszego życia

16:23

Kaczyński: Naprawa RP to przedsięwzięcie, które musi objąć wszystkie dziedziny naszego życia

– Lech Kaczyński miał taki życiorys, iż nie musiał się niczego obawiać. Dlatego miał rozwiązane ręce, mógł Polskę zmieniać ku lepszemu. Mógł rozpocząć proces, który teraz znów powrócił. Który znów trwa – z prezydentem, z premier, z marszałkami na czele. To proces, który nazywamy dziś dobrą zmianą. Ten proces – patrząc na naszą historię, tradycję – nazywa się po prostu naprawą Rzeczypospolitej. Ta naprawa RP to przedsięwzięcie, które musi objąć wszystkie dziedziny naszego życia. Ale jedna z tych dziedzin jest szczególna i warunkuje możliwość odbudowy innych – to sfera aparatu państwowego – mówił podczas nadania KSAP imienia Lecha Kaczyńskiego prezes PiS Jarosław Kaczyński.

16:21

Ziobro zaskarżył do TK uchwałę Sejmu z 2010 roku o wyborze 3 sędziów TK

Prokurator Generalny wystąpił z wnioskiem do TK o zbadanie zgodności z Konstytucją uchwały Sejmu z 26 listopada 2010 roku o wyborze 3 sędziów TK. Chodzi o sędziów Rymara, Tuleję i Zubika.

300polityka.pl

Prof. Staniszkis: PiS szykuje się do zmiany konstytucji

STYCZEŃ 11, 2017, JUSTYNA KOĆ

Prof. Staniszkis: PiS szykuje się do zmiany konstytucji

Od rana w Sejmie trwa parlamentarny pat. Jeszcze rano marszałek Kuchciński mówił, że w południe otworzy 34. posiedzenie Sejmu na sali plenarnej. Posiedzenia nie ma, trwają za to gorączkowe spotkania z opozycja, konwenty seniorów i kluby. O analizę sytuacji w Sejmie zapytaliśmy prof. Jadwigę Staniszkis.

Justyna Koć: Trwa pat w Sejmie, obrady miały ruszyć w środę o 12.00, ale zostały przesunięte. Widać kompromis, czy wręcz przeciwnie?
Jadwiga Staniszkis:
Myślę, że w PiS nastąpiła refleksja, że jeżeli są wątpliwości co do legalności uchwalania budżetu, to po prostu należy głosowanie powtórzyć, a nie stosować uniki, jakie proponował marszałek Senatu Stanisław Karczewski, bo to tworzy tylko złudzenie. To właśnie metody PiS, żeby rozwiązywać problem, wikłając czy uzyskując zgodę opozycji na wcześniejsze łamanie prawa. W tej chwili najprostszą metoda na rozwiązanie kryzysu jest powrót do sali plenarnej i reasumpcja głosowania nad budżetem. PiS w zasadzie nie ma tu nic do stracenia, bo i tak ma większość. Jeżeli chcieli używać Sali Kolumnowej i korzystać tylko z członków własnej partii, aby uzyskać kworum sejmowe i np. zmieniać konstytucję, to oczywiście uznanie, że ta metoda była nielegalna przy budżecie, utrudni ten manewr.  Interes Polski wymaga, żeby siąść w sali plenarnej i jeszcze raz przegłosować budżet, wprowadzając poprawki.

PiS jest zdolne do takiego rozwiązania?
Zobaczymy, ja myślę, że w PiS pojawiły się osoby, które mają wątpliwości, mimo dyscypliny. To, że Karczewski odwlekał w Senacie prace nad budżetem i czekał na to, co będzie się działo w Sejmie, czy cały budżet ponownie będzie głosowany, to znaczy, że pojawiają się wątpliwości co do sensu słuszności tej strategii. Taki ruch PiS, krok do tyłu wszyscy przyjęliby jako znak rozsądku i dbania o Polskę, a nie jako znak słabości.

Nieoficjalnie mówi się, że wczoraj wieczorem na spotkaniu klubu PiS Kaczyński miał mówić, że otworzyli walkę na zbyt wielu frontach.
To jest rozsądna refleksja. Następny głos prezesa powinien być taki: głosujemy ponownie budżet.

Jak pani ocenia zachowanie PO i Grzegorza Schetyny?
Schetyna od początku nie chciał uczestniczyć w tym legalizowaniu głosowania przez dyskusje o poprawkach w Senacie. Wyraźnie mówi, że są wątpliwości prawne i proceduralne głosowania budżetu. Żadne uniki, przyjmowanie poprawek w Senacie tego nie zmienią. PO nie chce się poddać tej metodzie PiS. Metodzie, że normalność wraca, jak opozycja się zgadza na łamanie prawa. Mieliśmy już z tym do czynienia przy Trybunale Konstytucyjnym. Pani prezes Przyłębska od razu wprowadziła sędziów dublerów. W tej chwili sprawa przycichła w imię normalności. Od razu prezydent Duda zgłosił wniosek do TK, jakby wszystko było normalnie – i to samo chciano zastosować teraz. To demoralizuje, to bardzo niebezpieczne, bo PiS następnego dnia powie, że przecież się zgadzaliście, pracowaliście nad poprawkami. To też niszczy opozycję i jedyny Schetyna to zrozumiał i się temu oparł. Petru teraz tłumaczy, że też myślał o powtórzeniu głosowania, kiedy mówił o głosowaniu nad poprawkami, ale Schetyna jest bardziej doświadczonym politykiem, zna procedury. Myślę, że dobrze, że w tej chwili zaciera się podział w opozycji, który od kilku dni widzieliśmy.

PO złożyła wniosek o odroczenie posiedzenia do 18 stycznia, PiS mówi, że zgodzi się na takie rozwiązanie, ale jak opozycja opuści salę plenarną. To możliwe rozwiązanie?
Nie wiem, czy to dobre rozwiązanie. Według mnie, trzeba kuć żelazo, póki gorące. Ja bym nie odwlekała tego dłużej. Wrócić do sali plenarnej, przegłosować budżet i rozejść się do domu na kilka dni, odpocząć, ochłonąć i wrócić do normalnej pracy.

Jak elektorat PiS zareagowałby na taki krok Kaczyńskiego – powtórne głosowanie nad budżetem?
Elektorat nie śledzi dokładnie tego, co się dzieje. Elektorat wraca z pracy, zje obiad i ewentualnie zainteresuje się lub nie, co tam w Sejmie i w polityce. PiS mogłoby przegłosować budżet, a potem powiedzieć w komunikacie, że mieli rację, ale dla dobra Polski powtórzyli głosowanie. I tak ma większość. Wówczas nie będzie wątpliwości, że jedna instytucja ma mniej, inna więcej, wszystko będzie legalnie, a ludzie odetchną, nie dlatego, że cenią procedury i prawo, ale ponieważ sytuacja jest niepokojąca i niebezpieczna.

Po mojej rozmowie z prof. Jadwigą Staniszkis sytuacja drastycznie się zmieniła. Senat przyjął budżet bez poprawek, a prezes Kaczyński nie wykluczył użycia siły wobec posłów protestujących w sali plenarnej. Podziękował też senatorom i zapowiedział, że nie widzi pola do rozmów z opozycją.

Pani profesor, od naszej rozmowy kilka godzin temu sytuacja się zmieniała, chyba nie ma szans na kompromis?
No właśnie, dramatycznie się zmieniła. Dla mnie to ewidentne łamanie ludzi. Marszałek Karczewski mówił przecież, że w świetle dokumentów ten budżet wygląda legalnie, odnosił się do dokumentów, a nie do rzeczywistości. Ja tu widzę cały łańcuch, najpierw próba złamania posłów, żeby głosując poprawki przyklepali legalność budżetu. PO była nieobecna w Senacie, jeden z senatorów PiS był przeciwko – chwała mu za to, ale nie sądzę, żeby teraz, nawet jeżeli prezydent Duda wyśle budżet do TK, coś to zmieniło. Ta uchwała, którą konwent próbował narzucić, że są wątpliwości, więc wyślijmy do TK, była już piętrzącym się cynizmem. To, co się dzieje, jest porażające i absurdalne. To takie stawanie na swoim kogoś słabego, zakompleksionego i niepewnego siebie. Wszyscy posłowie PiS są za to odpowiedzialni!

Co będzie dalej?
Myślę, że to właśnie jest efekt demoralizacji PiS, i będzie mniejszy opór wewnętrzny. Posłowie zostali złamani. Myślę, że to samo stało się z prezydentem. To kolejna sytuacja, która podzieli Polskę na tych, którzy będą mówili, że nic się nie stało, i tych, którzy będą uważali, że to cyniczne naruszanie procedur sejmowych i prawa. Nie chciałabym być w skórze posłów PO. Petru się skompromitował, ale uważam, że Schetyna dobrze się zachowuje, ma teraz jasny przekaz.

Posłów opozycji najwyżej wyniosą. Ale to wszystko zostanie zapamiętane, a rządy PiS przejdą do historii jako jeden wielki skandal.

Jarosław Kaczyński skomentował głosowanie w Senacie, dziękując senatorom. Groził też posłom, którzy okupują salę plenarną i nie wyklucza rozwiązań siłowych. Jak Pani to ocenia?
Senat się skompromitował, marszałek Karczewski się skompromitował. Widać, że PiS stosuje procedury ze złą wolą. Groźnie wyglądają też zapowiedzi Kukiza o potrzebie zmiany konstytucji. Jeżeli dołączy do PiS, to mogą być groźne zmiany w konstytucji, które wprowadzą jakąś fiksację dyktatury w ramach demokracji. Wszystko oczywiście w Sali Kolumnowej, co będzie technicznie łatwe do przeprowadzenia. Dla mnie jest to coś przerażającego. Rząd uważa, że to, co robi, jest legalne, ale to jest też bardzo wąskie postrzeganie demokracji jako rządu większości. Demokracja to rządy prawa, podział władzy, niezależność sądów i TK.

Nie chcę sprowadzać tego do jakiejś choroby, ale to jest jakaś głęboka wewnętrzną rozpacz i chęć sprowadzania wszystkiego do parteru, deptania wszystkiego. Znałam dobrze brata Jarosława, Leszka, i on nigdy nie pozwoliłby na coś takiego jako prezydent.

Na konferencji Kaczyński wyglądał, jakby rzeczywiście myślał, że opozycja specjalnie blokuje budżet, żeby dać asumpt do rozwiązania Sejmu. Wszystko i tak rozwiązuje prezydent, który jest w kieszeni Kaczyńskiego, i używanie takich wielkich słów jest żenujące. Tym bardziej, że społeczeństwo nie wie do końca, że to Schetyna i opozycja ma rację. To smutny spektakl. Świat to widzi, mam wiele kontaktów z zagranicznymi mediami i dziennikarze zagraniczni patrzą na to, co się dzieje w Polsce i są zszokowani.

Co siedzi w głowie Jarosława Kaczyńskiego? Czy naprawdę pani zdaniem nie zdaje sobie sprawy, że rząd łamie prawo, że budżet uchwalono nielegalnie?
Kaczyński rzeczywiście myśli, że wybory i większość to jest wszystko. Postrzega to też jako rewanż. Wini cały świat polityczny za katastrofę smoleńską i  śmierć brata, ale sam powtarza niszczenie reguł, a to właśnie brak czy łamanie reguł doprowadził do katastrofy samolotu prezydenckiego. On niestety przejdzie do historii jako ktoś, kto w fazie, gdy miał wpływ, władzę, to zamiast wzmacniać łamał swoich ludzi, jak Karczewskiego, i godził się na „normalność” tylko wtedy, kiedy opozycja godziła się na łamanie prawa. Dla mnie to jest niepojęte, ja nie chcę sprowadzać tego do jakiejś choroby, ale to jest jakaś głęboka wewnętrzną rozpacz i chęć sprowadzania wszystkiego do parteru, deptania wszystkiego. Znałam dobrze brata Jarosława, Leszka, i on nigdy nie pozwoliłby na coś takiego jako prezydent.

Według mnie, przygotowują się do zmiany konstytucji, ta próbka z głosowaniem nad budżetem w Sali Kolumnowej, to była pewna forma sprawdzenia, czy takie rozwiązanie przejdzie.

Czyli to wszystko, co działo się od momentu, gdy Senat uchwalił budżet, rozmowy, szukanie porozumienia, to był pewien teatr?
Senatorowie zostali dociśnięci i ustąpili. Krok do tyłu PiS byłby sto razy lepszy niż to, co się stało, dla samego PiS. Dzisiejszy dzień to potwierdził, przecież oni mają świadomość, co zrobili, a ponieważ zostali złamani, to są jeszcze gorsi.

Jak to się skończy?
Według mnie, przygotowują się do zmiany konstytucji, ta próbka z głosowaniem nad budżetem w Sali Kolumnowej, to była pewna forma sprawdzenia, czy takie rozwiązanie przejdzie. Wcześniej rozmontowali Trybunał Konstytucyjny. To wszystko jest niszczeniem demokracji. Tacy ludzie, jak Gowin, przecież widzą, co się dzieje, i nie reagują.

sokzburaka

wiadomo.co

Kaczyński: „Dobrze, że okupacja w Sejmie się skończyła”. I grozi protestującym konsekwencjami

AB, PAP, 12.01.2017
http://www.gazeta.tv/plej/19,114884,21234039,video.html?embed=0&autoplay=1
• Posłowie PO zawiesili trwający od 16 grudnia protest w Sejmie
• Kaczyński: Dobrze, że okupacja w Sejmie się skończyła
• Prezes PiS zapowiada „podjęcie odpowiednich decyzji” ws. kar

– Dobrze, że okupacja się skończyła – tak wiadomości o zawieszeniu protestu posłów PO skwitował prezes PiS. – Trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość, trzeba tak przebudować Regulamin Sejmu, aby tego rodzaje operacje były bardzo, bardzo utrudnione – mówił Kaczyński na konferencji prasowej. Jak dodał, wniosek o odwołanie marszałka Kuchcińskiego jest nieracjonalny, „żeby nie mówić kabaretowy”. – Nie ma wątpliwości, że będzie dalej marszałkiem. Natomiast co do tego, co się będzie działo z osobami, które uczestniczyły w oczywistym łamaniu regulaminu, a także, w moim przeświadczeniu, prawa karnego, to trzeba będzie podjąć odpowiednie decyzje – zapowiedział.

Dowiedz się więcej:

Dlaczego PO zawiesiło protest w Sejmie?

– W związku z tym, że udało nam się przywrócić obecność mediów w parlamencie i możliwość nieskrępowanej relacji obrad parlamentarnych i aktywności parlamentarnej, zawieszamy nasz protest – oświadczył Grzegorz Schetyna. Lider PO przekazał też, że jego ugrupowanie składa wniosek o odwołanie marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. CZYTAJ WIĘCEJ >>>

Co jeszcze o karach dla posłów mówią przedstawiciele PiS?

– Posłowie, którzy protestowali na sali plenarnej Sejmu powinni ponieść konsekwencje, a kary regulaminowe powinny być jedne z najwyższych – oceniła szefowa kancelarii premiera Beata Kempa. Jak dodała, powinna się tym zająć Komisja Regulaminowa. Wcześniej szef MSWiA Mariusz Błaszczak przekonywał, że zgodnie z kodeksem karnym parlamentarzyści protestujący w Sejmie mogą zostać skazani nawet na 10 lat więzienia. CZYTAJ WIĘCEJ >>>

Dlaczego doszło do kryzysu w Sejmie?

16 grudnia posłowie opozycji – PO i Nowoczesnej – rozpoczęli na sali plenarnej Sejmu protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie. Marszałek Marek Kuchciński ogłosił wówczas przerwę w obradach i wznowił je w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r. Opozycja uważa, że głosowania w Sali Kolumnowej były nielegalne, m.in. z powodu braku kworum. Nowoczesna zrezygnowała z okupowania sali plenarnej, PO kontynuuje protest.

kaczynski

gazeta.pl

EMERYTURA: ZMIANY W DZIEDZICZENIU

LESZEK KOSTRZEWSKI, 11 stycznia 2017

Fot. Waldemar Gorlewski / Agencja Gazeta

ZUS chce, aby składki emerytalne zgromadzone na subkontach nie podlegały dziedziczeniu.

Premier Beata Szydło poprosiła ZUS, aby zbadał, co trzeba zmienić w systemie emerytalnym. Zakład zorganizował 24 debaty z ekspertami, związkowcami oraz pracodawcami i ogłosił rekomendacje. Jedną z kluczowych kwestii było dziedziczenie składek emerytalnych.

ZMIANY W DZIEDZICZENIU EMERYTURY

W końcowych propozycjach dla rządu ZUS stwierdza:

„Zgodnie z filozofią ubezpieczeń prawo do świadczenia przysługuje ubezpieczonym, którzy spełnili warunki do świadczenia. Wobec tego instytucja dziedziczenia składek bądź świadczenia nie jest właściwa dla metody ubezpieczeniowej. Rekomendowane zmiany w systemie emerytalnym likwidują możliwość dziedziczenia. Zatem część składki emerytalnej dotychczas przekazywanej na konto i subkonto w ZUS nie będzie podlegać dziedziczeniu”.

Zakład potwierdza, że nasze pieniądze odłożone w ZUS w I filarze nie powinny być dziedziczone, ale – i to jest nowość – opowiada się za tym, aby pieniądze odłożone na tzw. subkoncie też nie podlegały dziedziczeniu.

SUBKONTO W ZUS

Jeśli ktoś należał od początku tylko do ZUS (I filar), to jego składki nie podlegają dziedziczeniu. A jeśli należał też do OFE – podlegają. Ale system emerytalny jest bardziej skomplikowany.

W 2011 r. rząd zmniejszył składkę przekazywaną do otwartych funduszy emerytalnych z 7,3 proc. do 2,92 proc.

Różnica między dotychczasową wysokością składki do OFE a nową, zmniejszoną, nie wpływa do wielkiego worka w ZUS, czyli I filaru, ale na specjalne subkonta w ZUS, które są co roku waloryzowane. Te pieniądze podlegają dziedziczeniu na takich samych zasadach jak składki w OFE.

To się zmieni, jeśli rząd wprowadzi zmiany rekomendowane przez ZUS.

10 LAT PRZED EMERYTURĄ

Nawet jeśli wybraliśmy OFE, zgromadzony tam kapitał i tak stopniowo (na 10 lat przed naszą emeryturą) wpływa do ZUS (co roku 1/10 kapitału). Te środki również są dopisywane do subkont. Jeśli pomysł ZUS wejdzie w życie, Zakład będzie stopniowo przejmował pieniądze. Jeżeli umrzemy przed przejściem na emeryturę, nasza rodzina straci prawo do składek na subkoncie.

MINISTERSTWO PRACY A OFE

W otwartych funduszach emerytalnych 16,5 mln Polaków zgromadziło blisko 150 mld zł.

Nawet ci, którzy teraz nie odkładają pieniędzy do funduszy, mają tam oszczędności zgromadzone w ubiegłych latach. Dlatego w lipcu 2016 r. wicepremier Mateusz Morawiecki obiecał, że trzy czwarte tych pieniędzy – średnio 6,3 tys. zł – zostanie przeniesione na indywidualne konta emerytalne. To miałyby być nasze prywatne oszczędności na emeryturę. Resztę – 25 proc. oszczędności – musielibyśmy oddać na państwowy Fundusz Rezerwy Demograficznej, z którego, mimo że gromadzi pieniądze na tzw. czarną godzinę, kolejne rządy czerpią pełnymi garściami.

Pojawiła się jeszcze jedna propozycja zmian w systemie emerytalnym. Ministerstwo Pracy chciałoby zabrać nam z OFE całość emerytalnych oszczędności. W zamian za to równowartość tej kwoty rząd zapisałby na naszych wirtualnych kontach w ZUS, obiecując, że kiedyś nam te pieniądze wypłaci. A realnie istniejące miliardy wyda na inne, pilniejsze potrzeby.

OFE CZY ZUS

Od 1 kwietnia 2014 r. do końca lipca 2014 r. oraz od 1 kwietnia do 31 lipca 2016 r. osoby należące do OFE mogły wybierać, czy chcą pozostać w funduszu, czy przyszłe składki w całości przekazywać do ZUS.

– Kolejna możliwość wyboru będzie od 1 kwietnia do 31 lipca 2020 r. Oczywiście o ile politycy nie zmienią zasad funkcjonowania drugiego z filarów emerytalnych – mówi Łukasz Wacławik z Wydziału Zarządzania krakowskiej AGH.

Jeżeli pozostaliśmy w OFE, to nasze przyszłe składki będą podlegać dziedziczeniu na identycznych zasadach jak pieniądze z subkonta w ZUS. Składki osoby należącej do OFE są dzielone w następujący sposób: składka do OFE to 2,92 proc. pensji (dziedziczone); do ZUS wpływa 12,22 proc. pensji (I filar – niedziedziczone); dodatkowo 4,38 proc. na tzw. subkonto w ZUS (dziedziczone).

MŁODZI MUSZĄ ZDECYDOWAĆ

Jeżeli ktoś był w OFE i postanowił z niego wystąpić, do ZUS (do I filara) będzie wpływać 12,22 proc. jego pensji (nie podlega dziedziczeniu). A 7,30 proc. – na subkonto (podlega dziedziczeniu).

Uwaga! Jeżeli kończymy szkołę i podejmujemy pierwszą pracę, a co się z tym wiąże, zaczynamy odprowadzać pierwsze składki, musimy poinformować wybrany fundusz, że chcemy w nim być. Brak deklaracji będzie oznaczał, że automatycznie znajdziemy się w ZUS.

DZIEDZICZENIE SKŁADEK Z OFE

Fundusz nie zgłosi się do spadkobiercy z informacją, że ma pieniądze po zmarłym. To, że nowe składki nie wpływają na konto ubezpieczonego, nie musi oznaczać, że członek OFE nie żyje. Fundusze mogą uznać, że dana osoba przestała pracować i nie płaci składek. Dlatego o śmierci bliskiego należy zawiadomić OFE.

Przy podpisywaniu umowy z OFE na prowadzenie rachunku emerytalnego każdy może wskazać osobę (lub kilka osób), która po jego śmierci ma otrzymać pieniądze (można to zrobić też później, podobnie jak zmienić wskazaną osobę). Nie muszą to być członkowie rodziny.

KTO PRZEJMUJE SKŁADKI

W przypadku śmierci członka OFE:

+ połowa środków zgromadzonych, gdy trwała wspólnota małżeńska (powstaje z urzędu w chwili zawarcia związku małżeńskiego, można ją wyłączyć umownie przed zawarciem małżeństwa lub już w jego trakcie), jest przenoszona na rachunek w OFE lub subkonto w ZUS współmałżonka;

+ pozostałe środki są wypłacane osobom wskazanym w umowie z OFE w proporcji określonej przez ubezpieczonego – członka OFE, ale jeżeli jest to współmałżonek, to może (ale nie musi) przekazać te środki na własny rachunek lub subkonto;

+ jako uposażonych można wskazać dowolne osoby fizyczne, nie musi to być rodzina;

+ niewskazanie uposażonych oznacza konieczność przeprowadzenia postępowania spadkowego dotyczącego tej części środków, które nie zostały wypłacone współmałżonkowi;

+ wypłaty w gotówce są opodatkowane zryczałtowanym podatkiem dochodowym, a wypłaty świadczeń (ta część, która zostaje w OFE lub na subkoncie współmałżonka) – podatkiem dochodowym według takiej skali jak każdy inny przychód.

Przykłady

1. W grudniu 2015 r. umiera pan Tadeusz z Łomży, rok przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Był członkiem ZUS i OFE. Składki zgromadzone w OFE i zewidencjonowane na subkoncie w ZUS podlegają dziedziczeniu.

2. W listopadzie 2015 r. umiera pani Wioletta z Zamościa, trzy lata przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Nigdy nie była członkiem OFE. Gdy składki były gromadzone wyłącznie na koncie w ZUS, nie ma dziedziczenia.

3. Umiera pan Andrzej z Gliwic, od dwóch lat na emeryturze. Był członkiem OFE, miał też subkonto w ZUS.

Rodzina pana Andrzeja będzie miała prawo do dziedziczenia pieniędzy z subkonta i z OFE.

Ustawa z 6 grudnia 2013 r. wprowadziła dziedziczenie również w okresie pobierania emerytury o charakterze dożywotnim (wypłata gwarantowana). W przypadku śmierci emeryta, który był członkiem OFE w pierwszych trzech latach pobierania emerytury, osoba uposażona (wskazana przez emeryta) nabywa prawo do tzw. wypłaty gwarantowanej.

MOŻEMY SIĘ ZGŁOSIĆ W KAŻDYM MOMENCIE

Nieodebrane środki po zmarłym członku OFE są nadal inwestowane przez dany fundusz. Po odbiór środków po zmarłym można się zgłosić w każdym momencie.

Aby otrzymać pieniądze, należy powiadomić OFE o zgonie małżonka (wymagane jest zgłoszenie śmierci członka OFE wraz ze skróconym odpisem jego aktu zgonu). Jeżeli nie wiemy, do którego OFE należał zmarły, możemy zgłosić się do ZUS z prośbą o udzielenie informacji.

Szczegółowe informacje na temat dokumentów niezbędnych do wypłaty środków po zmarłym członku OFE znajdują się na stronach internetowych poszczególnych OFE. Można je również uzyskać, dzwoniąc na infolinię poszczególnych funduszy.

Uwaga! Przekazanie dokumentów (tj. zgłoszenie śmierci członka OFE wraz ze skróconym odpisem jego aktu zgonu) musi nastąpić pocztą lub w formie elektronicznej.

Ten drugi sposób przekazania dokumentów pozwala na znaczne przyspieszenie procesu wypłaty środków.

RENTA RODZINNA I EMERYTURA KAPITAŁOWA

– Jestem członkiem OFE, odkładałam składki, ale mój mąż umarł i jestem w trakcie załatwiania emerytury po nim. Gdy będę dostawać emeryturę po mężu (tzw. renta rodzinna), co się stanie z moimi składkami w OFE? – pyta pani Anna z Kielc.

Jeżeli pani Anna zdecyduje się pobierać rentę rodzinną, to wypłaci ją ZUS. Do tej renty nie będą wliczane odłożone przez panią Katarzynę składki w OFE – pozostaną w dyspozycji funduszu.

Ale gdy pani Anna osiągnie wiek emerytalny, ZUS wyliczy jej emeryturę ze składek odłożonych w OFE.

Zapytaliśmy ZUS, czy wdowa, która pobiera rentę rodzinną po mężu, ma prawo do składek z OFE i tym samym prawo do własnej emerytury kapitałowej (wyliczanej ze składek z OFE). ZUS odpowiedział, że przepisy pozwalają jednocześnie pobierać rentę rodzinną i emeryturę kapitałową.

premier

wyborcza.pl

Waszczykowski śmieje się z Waszczykowskiego. Szef MSZ o swojej wpadce z San Escobar

Justyna Dobrosz-Oracz, Anu Czerwiński, 12.01.2017
http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21233867,video.html?embed=0&autoplay=1

Wpadka ministra spraw zagranicznych odbiła się szerokim echem na świecie. Witold Waszykowski ogłosił, że spotkał się z ambasadorem nieistniejącego państwa. Czy szefowi MSZ jest trochę wstyd? Zobacz materiał.

W Sejmie przegrała Polska. Chyba już mało kto rozumie, co robi prezes PiS

WYWIAD
Rozmawiała: Agnieszka Kublik, 11 stycznia 2017

34 Posiedzenie Sejmu VIII Kadencji

34 Posiedzenie Sejmu VIII Kadencji (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Nie jesteśmy samotną wyspą, międzynarodowa opinia publiczna wie, że Trybunał Konstytucyjny to dziś fasada. Z budżetem mogą być podobne problemy…

Agnieszka Kublik: Marszałek Sejmu Marek Kuchciński otworzył posiedzenie Sejmu fortelem. Po upamiętnieniu chwilą ciszy zmarłych niedawno posłów zamknął posiedzenie do czwartku.

Prof. Mikołaj Cześnik, dyrektor Instytutu Nauk Społecznych Uniwersytetu SWPS: – Jeśli to był fortel, to jest to bardzo przykre. A które posiedzenie marszałek otworzył?

Są wątpliwości…

– PO, Nowoczesna i PSL uważają, że 16 grudnia nie zostało zamknięte 33. posiedzenie Sejmu. I że budżet nie został przegłosowany.

PiS twierdzi, że 34. A Senat przyjął budżet. Bez poprawek. Więc pewnie za chwilę wyląduje na biurku prezydenta…

– …który go podpisze, nie ma co do tego żadnych wątpliwości.

Czyli opozycja batalię o budżet przegrała.

– Na pewno przegrała Polska. Opozycja tego budżetu nie będzie uznawała. Podobnie jest z Trybunałem Konstytucyjnym – zasiadają w nim sędziowie, którzy zgodnie z wyrokiem tegoż Trybunału zostali wybrani wadliwie, bo na zajęte już miejsca. Sytuacja się niesłychanie skomplikowała. Na podstawie budżetu organa państwa będą podejmowały decyzje, które kiedyś mogą zostać uchylone. To spowoduje gigantyczny bałagan. Co będzie, gdy za trzy lata PiS przegra wybory i kolejny Sejm uzna ten budżet za uchwalony wadliwie? To może być ogromny problem dla inwestorów zagranicznych. Pieniądze lubią spokój i ciszę. Inwestorzy mogą zacząć Polskę omijać, bać się tu inwestować, ryzykować. Nasza sytuacja gospodarcza może się gwałtownie pogorszyć.

PiS proponuje, by to Trybunał Konstytucyjny skontrolował proces legislacyjny nad budżetem. To sprytne zagranie? TK najpewniej powie, że wszystko jest zgodne z konstytucją.

– To jest fałszywy legalizm. Np. Krzysztof Wyszkowski nie ma wyższego wykształcenia, nie może zasiadać w gremiach IPN. Problem? Nie, wystarczy zmienić ustawę. Trybunał też już został zmieniony. I może legalizować to, co się stało w Sejmie. Ale nie jesteśmy samotną wyspą, międzynarodowa opinia publiczna wie, że Trybunał to dziś fasada. Z budżetem mogą być podobne problemy…

Mam wrażenie, że PiS uwierzył w swoją narrację, że wygrali wybory i mogą wszystko, a opozycja to nieliczna grupa frustratów.

Na pewno jego wyborcy w to wierzą. Ten kryzys trwa od ponad roku. Co dalej?

– Nie widać, by coś się miało zmienić. Może PiS się troszkę cofnie.

W czym?

– Nie wiem, w jakimś drobiazgu. Bo wiosną osią konfliktu może być edukacja i strajk nauczycieli. Wiele wskazuje na to, że Jarosław Kaczyński to wie. Wojna w Sejmie i na ulicy o gimnazja to może być za dużo. Ale chyba już mało kto rozumie, co robi prezes PiS.

Zobacz też: Justyna Dobrosz-Oracz podsumowuje burzliwy pierwszy dzień pierwszego posiedzenia Sejmu w 2017 r.

moze-pis

 

wyborcza.pl

http://linkis.com/secure.avaaz.org/cam/4UdbS

Już oficjalnie miło nam poinformować: co czwartek na Informacje zamieniamy w Wiedzę. Zapraszamy!