Burza wokół raportu o Obronie Terytorialnej. „Uzbrojona formacja do zapobiegania działaniom antyrządowym”?
Pokaz organizacji paramilitarnej (Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta)
2. Tak komentatorzy wnioskują z niezależnego raportu o Obronie Terytorialnej
3. „Chodzi o zupełnie inne działania” – mówi współautor raportu
„Wyposażona w broń maszynową formacja paramilitarna może stanowić środek zapobiegawczy działaniom antyrządowym” – taki zapis znalazł się w opublikowanym w zeszłym tygodniu raporcie, dotyczącym koncepcji stworzenia w Polsce Obrony Terytorialnej, co jest sztandarowym pomysłem Antoniego Macierewicza.
Raport stworzyło Narodowe Centrum Studiów Strategicznych – ośrodek analityczny, zajmujący się bezpieczeństwem. Raport nie jest oficjalnym dokumentem MON ani projektem ustawy, jednak m.in. w kwestii Obrony Terytorialnej NCSS współpracuje z Ministerstwem Obrony Narodowej.
W raporcie znalazły się trzy koncepcje, według których można stworzyć OT w Polsce:
1. Koncepcja Terytorialna – zgodnie z nią OT to lekka piechota, która udziela wsparcia regularnemu wojsku; na takiej zasadzie działa np. OT w Szwecji
2. Koncepcja Mobilno-Zmechanizowana – zbliżona do modelu amerykańskiej Gwardii Narodowej, zakłada wyposażenie w sprzęt ciężki
3. Koncepcja Milicyjna – zgodnie z tym pomysłem OT działa też w czasie pokoju i wtedy podlega Ministerstwu Spraw Wewnętrznych.
„Skuteczny środek zapobiegawczy działaniom antyrządowym”
Właśnie ta ostatnia koncepcja wzbudziła dużo kontrowersji – a wszystko przez ten zapis:
„Milicyjna” Obrona Terytorialna jest tam m.in. określana jako „formacja paramilitarna, może stanowić skuteczny środek zapobiegawczy (odstraszający) działaniom antyrządowym”, a także przeciwko „zagrożeniom wynikającym z masowej imigracji”.
Wśród komentatorów od razu pojawiły się głosy, że może chodzić o faktyczne wykorzystanie Obrony Terytorialnej do fizycznej walki z opozycją i rozpędzania protestów antyrządowych.
Chodzi o walkę z „zielonymi ludzikami”?
Inni komentujący raport przekonywali, że krążący cytat jest wyrwany w kontekstu. W tym samym rozdziale raportu mowa jest bowiem, że w koncepcji milicyjnej OT ma „przeciwdziałać przemytowi, nielegalnej imigracji czy zorganizowanym grupom przestępczym”, a także tzw. „Zielonym ludzikom”*.
Co więcej, także w raporcie NCSS, autorzy zwracają uwagę, że koncepcja „nie posiada ona faktycznego przedstawicielstwa w ministerialnych kręgach decyzyjnych” i „ma minimalne szanse na wdrożenie do realizacji”.
Współautor raportu: Polski żołnierz nigdy nie podniesie ręki na obywateli
Jednak nawet pomimo tych twierdzeń, zapis o „zapobieganiu działaniom antyrządowym” może być kontrowersyjny. Dlatego zapytaliśmy o niego współautora raportu i byłego żołnierza, mjr. rez. Mariusza Kordowskiego, Dyrektora Programów Militarnych NCSS.
– W dzisiejszym świecie zagrożenia ulegają zmianom i właśnie w odpowiedzi na te zagrożenia są tworzone różne koncepcje obrony terytorialnej – mówi Kordowski.
– Zupełnie nie chodzi o działania ze strony obywateli, ale zagrożenia takie jak tzw. „zielone ludziki” czy imigranci w sytuacji, gdy tworzą enklawy, w których nie przestrzega się prawa – wyjaśnia. – Warto zastanowić się nad różnymi koncepcjami OT, dlatego powstał ten raport – dodaje.
– Obrona Terytorialna może być wykorzystywana do wsparcia służb w sytuacjach nadzwyczajnych. Np. w Nowym Orleanie po huraganie Katrina powstawały gangi, dokonujące napadów i właśnie im przeciwdziałała Gwardia Narodowa (amerykańska wersja obrony terytorialnej) – mówi współautor raportu.
Kordowski zwraca uwagę, że przez pamięć o stanie wojennym polskiemu wojsku trudno pozbyć się negatywnych konotacji wśród Polaków. – Dlatego żaden polski żołnierz nigdy nie podniesie ręki na obywateli. Nikt w ogóle o czymś takim nie myśli – zapewnia były żołnierz i podkreśla, że wojsko jest apolityczne.
Jednak co założeniem, że w czasach pokoju OT podlegałaby Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, a nie MON? – Między innymi z tego powodu nie jesteśmy zwolennikami tej koncepcji. Powinien istnieć wyraźny rozdział, co podlega pod MON, a co po MSW – mówi.
*Zwrot „Zielone ludziki” odnosi się do aneksji Krymu przez Rosję, gdy na ukraińskim półwyspie pojawiły się uzbrojone oddziały w zielonym umundurowaniu, bez żadnych oznakowań. Ukraina i eksperci z innych państw twierdzili, że „zielone ludziki” to w rzeczywistości rosyjscy żołnierze. Jednak strona rosyjska zaprzeczała, argumentując, że takie zielone mundury „można kupić w każdym sklepie z militariami”.
Najwybitniejsi polscy pisarze protestują przeciwko odwołaniu Grzegorza Gaudena
Grzegorz Gauden (MATEUSZ SKWARCZEK)
List otwarty do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Pragniemy wyrazić nasz sprzeciw wobec odwołania Grzegorza Gaudena z funkcji dyrektora Instytutu Książki.
Domyślamy się, że nasz protest nie odniesie skutku – nowy rząd już nas przyzwyczaił do lekceważenia opinii publicznej – ale chcemy, żeby to było powiedziane: Grzegorz Gauden był doskonałym dyrektorem Instytutu, od lat świetnie prowadził bardzo fachowy zespół. Owocnie kontynuując pracę rozpoczętą przez Albrechta Lemppa, doprowadził do rozkwitu tej ważnej dla wspierania polskiej literatury placówki. Instytut Książki kierował się zawsze kryteriami czysto merytorycznymi, nikomu nie zaglądał do legitymacji partyjnej. Natomiast odwołanie Grzegorza Gaudena jest aktem politycznej zemsty i może tylko zaszkodzić polskiej kulturze.
Marek Bieńczyk, Anna Bikont, Jacek Bocheński, Stefan Chwin, Tadeusz Dąbrowski, Jacek Dehnel, Janusz Głowacki, Paweł Huelle, Ignacy Karpowicz, Krystyna Kofta, Julian Kornhauser, Hanna Krall, Jerzy Kronhold, Zbigniew Kruszyński, Ryszard Krynicki, Krystyna Lars, Ewa Lipska, Mikołaj Łoziński, Dorota Masłowska, Wiesław Myśliwski, Tadeusz Nyczek, Joanna Olczak-Ronikier, Kazimierz Orłoś, Jerzy Pilch, Tomasz Różycki, Krzysztof Siwczyk, Mariusz Szczygieł, Wojciech Tochman, Olga Tokarczuk, Barbara Toruńczyk, Adam Zagajewski
PONIEDZIAŁEK, 11 KWIETNIA 2016
Gowin: Nie widzę powodów, żeby Donalda Tuska stawiać przed Trybunałem Stanu
– Dziś nie widzę powodów, żeby stawiać Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu – mówił Jarosław Gowin w dogrywce Kontrwywiadu RMF. Wicepremier i minister nauki dodał, że trzeba pozwolić działać prokuraturze.
– Jeżeli pod Smoleńskiem nie doszło do zamachu albo jeśli nie da się tego udowodnić, to nie będzie to miało żadnych konsekwencji dla jakiejkolwiek partii – stwierdził Gowin.
Co ciekawe, inny ważny polityk PiS Stanisław Karczewski, pytany rano w Radiu Zet o Trybunał Stanu dla byłego polskiego premiera, stwierdził: – Nie wiem, być może tak. Bardzo prawdopodobne, bardzo prawdopodobne.
Petru: Za 22 godziny będzie wiadomo, czy Kaczyński nas okłamał, czy naprawdę szuka jakiegokolwiek porozumienia
Jak mówił Ryszard Petru na briefingu w Sejmie:
„Jesteśmy w przeddzień ważnego momentu. Jutro zbiera się Komisja Sprawiedliwości, która ma zaopiniować kandydata do TK i chciałem zwrócić uwagę, że do tego momentu zostały 22 godziny i to tak naprawdę czas, który odliczamy czas Jarosław Kaczyński i chcemy sprawdzić, czy PiS poszukuje kompromisu, czy też okłamuje Polaków, mówiąc, że poszukuje, a de facto będzie brnął i tworzył dalszy chaos. Propozycja, którą złożyliśmy to jedno z rozwiązań, które może uspokoić sytuację, polegałoby na tym, że jutro kandydatem, który PiS przedstawi na komisji, będzie jeden ze zgłoszonych w grudniu sędziów przez PiS do TK. Jeżeli ta osoba nie będzie jedną z tej trójki, to tak naprawdę oznacza to jednostronnie zerwanie jakichkolwiek rozmów przez Jarosława Kaczyńskiego (…) Na porozumienie zostały 22 godziny”
– Za 22 godziny będzie wiadomo, czy Jarosław Kaczyński nas wszystkich okłamał, czy też naprawdę szuka jakiegokolwiek porozumienia – dodał lider Nowoczesnej.
Licznik odliczający czas do wspomnianego posiedzenia sejmowej komisji został już umieszczony na stronie Nowoczesnej.
Karczewski: Tusk zdradził swojego prezydenta i pojechał do Putina. Nigdy mu tego nie wybaczę
– To, że Donald Tusk zdradził swojego prezydenta i pojechał Putina, to niewybaczalne. W życiu tego Tuskowi nie wybaczę – mówił Stanisław Karczewski w rozmowie z Moniką Olejnik w Radiu Zet, dodając, że „Tusk to zdrajca prezydenta”.
Marszałek Senatu pytany, czy Donald Tusk powinien stanąć przed Trybunałem Stanu, stwierdził: – Nie wiem, być może tak. Bardzo prawdopodobne, bardzo prawdopodobne. Tego nie wiem. W te chwili nie wiem. Poczekajmy na wynik pracy komisji.
Karczewski ocenił też, że władze Polski nie powinny poprzeć Tuska w ubieganiu się o drugą kadencję przewodniczenia Radzie Europejskiej.
Petru: Przerażające jest to, że nie wyciągnęliśmy jako państwo wniosków z katastrofy smoleńskiej
Jak mówił o słowach Jarosława Kaczyńskiego Ryszard Petru w Polsat News:
„To jest chęć zemsty. Dotąd było to państwo prawa, jak komuś wymierzało się karę, to trzeba było udowodnić przestępstwo. Obawiam się, że katastrofa smoleńska była zbiorem nieszczęśliwych wypadków, przerażające jest to, że nie wyciągnęliśmy jako państwo z tego wniosków. Pokazało to choćby to, co stało się ostatnio z limuzyną prezydencką”
Lider Nowoczesnej dodawał:
„Moralnie są osoby odpowiedzialne, ale ważne, by państwo polskie wyciągnęło wnioski z tej katastrofy i żeby nigdy nic podobnego już się nie wydarzyło”
Gowin: Podziały są głębsze niż 6 lat temu. Nikt z nas, polityków nie może mieć poczucia dobrze wykonanej pracy
Jarosław Gowin w Kontrwywiadzie RMF był pytany przez Konrada Piaseckiego, jak najpierw przetrwał w PO, a teraz w PiS:
„Nie ma we mnie żadnego pęknięcia, nawet nie ma napięcia. Proszę prześledzić mojej wypowiedzi z tamtych czasów. Może moje pamięć wybiera mnie przed samym sobą, ale przez te 6 lat nie powiedziałem niczego, co by uderzało w dobre imię jednej bądź drugiej strony sporu. Starałem się należeć do tych ludzi, którzy w obliczu tej katastrofy raczej łączą niż dzielą. Czy mi się to udało w sposób pełny, na pewno nie. Podziały są jeszcze głębsze niż 6 lat temu, a być może są dramatycznie głębsze. Być może będą trwały przez pokolenia. Tu nikt z nas polityków nie może mieć poczucia dobrze wykonanej pracy”
Gowin, pytany o zamach, odpowiedział: – Nie sformułowałbym takiej opinii [o zamachu], choć przez 6 lat raczej mnożyły się we mnie wątpliwości niż żeby ten obraz katastrofy się wyjaśniał.
– Chcę szukać pojednania, ale nie da się zbudować pojednania na dłuższą metę inaczej, niż na gruncie prawdy. Proszę tego nie interpretować tego w kategoriach politycznych: musimy przebaczyć, ale równocześnie winni jesteśmy ofiarom katastrofy i rodzinom, samym sobie dążenie do prawdy. Jeżeli z tej prawdy wynikną jakieś konsekwencje natury karnej, ktoś będzie musiał mieć postawione zarzuty – nie przesądzam w tej chwili, czy tak będzie i kto będzie adresatem zarzutów – to oczywiście te zarzuty powinny być postawione – dodał gość Kontrwywiadu.
Gowin: My, politycy nie sprostaliśmy próbie. Daliśmy się rozegrać Putinowi
Jak mówił Jarosław Gowin w rozmowie z Konradem Piaseckim w Kontrwywiadzie RMF:
„My politycy na pewno nie [sprostaliśmy próbie]. Mówię to nie po to, by kogokolwiek oskarżać, bo w takiej sytuacji każdy powinien się bić we własne piersi, ale ta najtrudniejszy chyba test przywództwa i polityki w kategoriach służby został przez klasę polityczną niestety oblany. Przyczyn jest wiele, niektóre z nich wiodą za granicę. Daliśmy się rozegrać Władimirowi Putinowi. Wtedy, w tych pierwszych godzinach po katastrofie nikt nie przypuszczał, jak bardzo bezwzględnie do tej niesłychanej tragedii podejdą władze Rosji”
Olejnik pyta Karczewskiego o Tuska. A ten: Nie jestem za karą śmierci, ale za ciężkim więzieniem
2. „Władze nie powinny popierać jego reelekcji na szefa RE” – mówił
3. Marszałek Senatu: Trybunał Stanu dla Tuska jest „bardzo prawdopodobny”
– Donald Tusk zdradził swojego prezydenta i pojechał do Putina. To jest niewybaczalne. Ja tego Tuskowi nigdy w życiu nie wybaczę – powiedział marszałek Senatu Stanisław Karczewski w programie „Gość Radia ZET”.
Trybunał Stanu „bardzo prawdopodobny, bardzo”
Karczewski ocenił również, że władze Polski nie powinny poprzeć Tuska w ubieganiu się o drugą kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej. – Ja jestem przeciwny. Nie powinien, za całą swoją działalność i postawę polityczną. Również za Smoleńsk – stwierdził marszałek.
Podkreślił jednak, że decyzję w tej sprawie podejmie rząd. – Nie wiem jaka będzie decyzja biało-czerwonej drużyny. Do tej pory głosowaliśmy zawsze za Polakami, niezależnie od tego, kto kandydował na ważne stanowisko. Ale tu jestem przeciwko – tłumaczył.
W opinii Karczewskiego Tusk powinien za to stanąć przed Trybunałem Stanu. – To bardzo prawdopodobne, bardzo. Nie wiem, być może tak, poczekajmy na wyniki prac komisji – powiedział Karczewski.
Marszałek jest przeciwny karze śmierci dla Donalda Tuska, o czym mówiła wczoraj Ewa Stankiewicz ze stowarzyszenia Solidarni 2010 na antenie TVP.
– Jestem przeciwnikiem kary śmierci, ale zwolennikiem rzetelności, prawdy i rozliczenia. Jeśli ktoś popełnił błąd, to powinien odpowiedzieć – stwierdził Karczewski. I opowiedział się za karą „bezwzględnego, ciężkiego więzienia”, chociaż nie uściślił, że taką karę przewiduje dla Donalda Tuska.
Kaczyński życzy Tuskowi powodzenia
PiS ustami Karczewskiego zapowiada teraz, że może nie poprzeć kandydatury Tuska na kolejną kadencję szefa Rady Europejskiej, ale jeszcze dwa lata temu Jarosław Kaczyński gratulował byłemu premierowi objęcia nowej funkcji.
Po expose premier Ewy Kopacz we wrześniu 2014 roku, prezes PiS podszedł do Tuska i uścisnął mu dłoń. – Powiedziałem Donaldowi Tuskowi, żeby nie wierzył, że go nienawidzę – mówił wtedy Kaczyński. I dodał, ze „życzył przyszłemu przewodniczącemu Rady Europejskiej powodzenia”.
Jak karmiliśmy demona
Boimy się dziś brunatnej prawicy? Słusznie. Ale przyznajmy: jest ona też naszym dziełem! (rys. Hanna Pyrzyńska)
Na początku swojej kariery Abraham Lincoln przestrzegał Amerykanów przed ślepą wiarą w jednego przywódcę, który odczaruje całe zło i przywróci świetność narodowi. Dowodził spokojnie i rzeczowo, że jedyne, co może uratować republikę, to wykształcenie u polityków i obywateli szacunku dla rządów prawa i konstytucji. Tylko taka „cywilna religia” jego zdaniem uratowałaby państwo przed paroksyzmami demagogii zarówno z prawa, jak i z lewa.
Jak to możliwe
Po kilku miesiącach rządów PiS wielu Polaków się dziwi, jakim cudem ta partia – językiem i metodami działania zbliżająca się do brunatnych dyktatur – zdobyła władzę absolutną. Zadajemy sobie pytanie, dlaczego Polacy w jakimś masochistycznym geście postanowili w pył obrócić własne sukcesy, których byli twórcami po 1989 r. Jak to możliwe, że Polki i Polacy zaufali człowiekowi, który wciąż powtarza, iż „Polska jest w ruinie”, a swoich przeciwników politycznych określa mianem „najgorszego sortu”, „elementem najbardziej zdemoralizowanym, podłym, animalnym”?
Wielu publicystów wskazuje, że powrót PiS do władzy ma podłoże ekonomiczne i socjalne. To jednak tylko część prawdy.
My chcemy zwrócić uwagę na coś innego: od 2005 r. w Polsce prowadziliśmy nieustanny flirt z nacjonalizmem i ksenofobią. Regularnie rządzący ignorowali przy tym konstytucję. Ów flirt z coraz bardziej radykalną prawicą prowadził nie tylko PiS, ale prowadzili także inni: Platforma Obywatelska, Kościół oraz – o czym dziś nie chce nikt pamiętać – nasz Trybunał Konstytucyjny. Dziś – gdy po polskich ulicach bezkarnie maszerują faszyzujące „patrole”, a rząd chce „upaństwowić” kobiece macice i pochwy – zbieramy żniwo naszych poprzednich zaniechań. Kultury obojętności i prywatyzacji życia.
Co do tego, że PiS miał zawsze skłonność do radykalnej prawicy, przekonywać nie trzeba. Wodzowski styl sprawowania władzy, zachwyt nad „zdrową siłą narodu”, banialuki o „ochronie polskości”, „polonizacji banków”, „wstawania z kolan przed możnymi” – to wiadomo od dawna. W dodatku od lat liderzy PiS mówili, że żyjemy w kondominium, a prawo, demokracja i wolne media to fikcja. Znamy dobrze tę retorykę. Jaki PiS, każdy widzi.
Platforma w ramionach populizmu
Dużo ciekawsze są przypadki zachowania innych aktorów społecznych i politycznych. Zacznijmy od Platformy Obywatelskiej, która wygrała kolejno osiem razy wybory. Za każdym razem obiecywała program centrowy i umiarkowany: regulację in vitro, ratyfikację Karty Praw Podstawowych, związki partnerskie, likwidację Funduszu Kościelnego. Ale ta sama partia po każdej wygranej dawała sobie wmówić, że Polacy są konserwatywni, więc postępowe obietnice, które dawały jej zwycięstwo, odkładała na półkę. Stosowany przez PiS i Kościół szantaż bycia za mało tradycjonalistyczną formacją popychał ją w ramiona narodowego populizmu, w co wyborcy prawicy i tak nie wierzyli, a co z kolei zniechęcało jej własny elektorat – umiarkowany i liberalny.
Podamy kilka przykładów. O Karcie Praw Podstawowych zapomniano już na samym początku, projektu ustawy o związkach partnerskich nigdy nie poddano nawet pod głosowanie. Gdy prawica straszyła Trynkiewiczem, rząd Platformy nie tylko spaprał prowokację z dziecięcą pornografią i ludzkimi szczątkami w jego celi, ale też uchwalił potworek prawny o przymusowym leczeniu pedofilów.
Nawet gdy obywatele domagali się zaprzestania dotowania z budżetu budowy Świątyni Opatrzności Bożej (pismo „Liberte” zebrało tysiące podpisów pod petycją w tej sprawie), minister Bogdan Zdrojewski zapowiedział, że na świątynię pieniądze muszą się znaleźć. Nawet nie próbował udawać, że chodzi o „Muzeum Myśli Wszelakiej”! Funduszu Kościelnego nie tylko nie zlikwidowano, ale wręcz w roku wyborczym podwojono – ten haracz okazał się za mały, bo Kościół i tak poparł PiS zarówno w wyborach prezydenckich, jak i parlamentarnych.
Biskupi w biało-czerwonych ornatach
Podobnie zachowywał się Kościół rzymskokatolicki. Wydawałoby się, że organizacja, która za św. Pawłem powtarza, iż nie ma Żyda ani Greka, mężczyzny ani kobiety, niewolnika ani wolnego, będzie szanowała wolną i demokratyczną Polskę, temperując prawicowe nastroje. Okazuje się, że jest wręcz przeciwnie. Otóż wszystkie rządy od lewicy po prawicę pokazywały, że jeśli Kościół wystarczająco intensywnie i wystarczająco długo będzie naciskał, to zawsze dostanie to, co będzie chciał. Biskupi poprzebierali się więc w biało-czerwone ornaty, zaczęli grzmieć, że zagraża Polakom Europa, prawa człowieka, bezbożna Unia, geje, feministki i gender – a z drugiej strony od lat wyciągali rękę po unijne pieniądze, by remontować swoje kościoły.
Hierarchowie mówili pięknie o dobru wspólnym, ale zawsze dziwnym trafem się okazywało, że tak naprawdę chodzi o białych, heteroseksualnych, rzymskokatolickich Polaków płci męskiej, najlepiej w stanie kapłańskim.
Także w kwestii uchodźców sprawa jest niejednoznaczna. Po apelu polskich biskupów o przyjęcie imigrantów niezrozumiałe było milczenie Kościoła, gdy w internecie wylał się hejt na papieża Franciszka, który obmywał nogi uchodźcom. Kościół również słowem się nie zająknął na temat tego, że po zamachach w Brukseli premier Beata Szydło oświadczyła, iż Polska nie będzie jednak przyjmować uchodźców.
Jeśli uważają państwo, że przesadzamy w naszej ocenie, proponujemy porównanie kary dla księdza Wojciecha Lemańskiego, który bronił osób urodzonych z in vitro, oraz księdza Jacka Międlara nazywającego się dumnie „faszystą” i zagrzewającego nacjonalistów do obrony polskości.
Trybunał Konstytucyjny patrzył w prawo
Wreszcie polski Trybunał Konstytucyjny. Wiemy, że dziś to główna ofiara polityki PiS oraz zdecydowany obrońca demokracji, dlatego też jego krytyka jest źle odbierana. Ale nie zmienia to tego, że żadna instytucja nie skręciła Polski równie skutecznie na prawo co Trybunał, i to szczególnie obecny. To TK jeszcze z 1997 r. piórem prof. Andrzeja Zolla radykalnie ograniczył prawo do aborcji. Ten sam profesor Zoll dwa lata temu próbował poprzez Komisję Kodyfikacyjną przywrócić karalność za „doprowadzenie do śmierci dziecka poczętego”.
Tylko w zeszłym roku Trybunał nie tylko utrzymał karalność za „obrazę uczuć religijnych” (co zbliża nas do Iranu i Arabii Saudyjskiej), ale także zalegalizował nieograniczony ubój rytualny zwierząt, noszenie burek oraz rytualne obrzezanie dziewczynek w imię „wolności religii”, którą prezes Andrzej Rzepliński nazwał „źrenicą konstytucji”. Zeszłoroczny wyrok Trybunału w sprawie klauzuli sumienia lekarzy de facto już wtedy zupełnie zdelegalizował aborcję oraz badania prenatalne. Katolickie sumienie lekarskie jest w Polsce królem, nawet jeśli musi umrzeć kobieta, bo – choć płód zagraża jej zdrowiu i życiu – to powinna rodzić.
***
Nasz tekst jest gorzkim wyrzutem wobec polskiej klasy politycznej, prawniczej i kościelnej. Brunatną twarz prawicowej Polski, którą dziś oglądamy w państwowej telewizji, wyhodowaliśmy wszyscy razem. Nikt nie ma czystego sumienia. Latami przymykaliśmy oko i pozwalaliśmy na ograniczania praw kobiet, mniejszości seksualnych, piętnowanie liberałów, a karmiliśmy demona patriotów, „wyklętych”, prawdziwych konserwatystów, „obrońców życia”, kibiców. Bo mieli biało-czerwone opaski, szaliki z orłem czy ornaty – choć widać było, że ich sumienia i serca są brunatne. Karmiliśmy tego demona na tyle długo, że dziś możemy się stać jego ofiarą.
*Kazimierz Bem – pastor ewangelicko-reformowany w USA, publicysta protestancki
**Jarosław Makowski – filozof, teolog i publicysta, radny sejmiku śląskiego z ramienia PO