Kaczyński, Thun, 03.07.2016

 

top03.07.2016b

 

top03.07.2016

 

SIERAKOWSKI DLA „GW”: WIEJE PIASKIEM OD STRONY WOJNY

SŁAWOMIR SIERAKOWSKI, 02.07.2016

Gdyby jakimś cudem kilka państw wokół Niemiec zmądrzało i stworzyłoby Stany Zjednoczone Europy, to Polski tam na pewno nie będzie – mówi prezes Krytyki Politycznej w „Magazynie Świątecznym Gazety Wyborczej”.

Maciej Stasiński, „Gazeta Wyborcza”: Wielka Brytania wychodzi z Unii Europejskiej. Jak piszą Timothy G. Ash, Christian Davies i Neal Ascherson, z Wielkiej Brytanii staje się małą Anglią. Kampania na rzecz Brexitu była koszmarnym łgarstwem, jak u nas ta pod hasłem „Polska w ruinie”. Czyli w kolebce demokracji i liberalizmu coś takiego także jest możliwe. Co dalej z Unią i Polską?

 

Sławomir Sierakowski: Byłem pewien Brexitu, tak jak jestem pewien, że w USA wygra Donald Trump. W zwycięstwa populistów nigdy się do końca nie wierzy, tak jak u nas w prezydenturę Dudy. On sam nie wierzył. To prawda, że kampania w Wielkiej Brytanii była jednym wielkim kłamstwem i absurdem. I prawda, że skutki będą takie, że najbardziej ucierpią ci, którzy za Brexitem głosowali.

 

A jednak to właśnie brexitowcy, Farage, Trump, Le Pen, Wilders, Kaczyński czy Orbán są najbardziej wiarygodni, nawet wtedy, gdy kłamią. Bo tylko oni dają ludziom poczucie wpływu, a tylko na tym polega demokracja. Bardzo mi przykro. Tylko oni dają pewność, że naprawdę zrobią to, co mówią. Kiedy Clinton mówi, że zmieni Amerykę, to nikt jej nie wierzy. Kiedy Trump mówi, że wyrzuci Meksykanów i nie przyjmie muzułmanów, to ludzie mu wierzą i ja też. Kiedyś tacy jak Trump byli niewybieralni, dziś niewybieralni i niewiarygodni są politycy głównego nurtu. (…)

 

Nadchodzi samobójstwo Zachodu. Ono postępuje od 30 lat. W Europie mnożą się partie populistyczne, jest już ich 47 według obliczeń Marka Leonarda. Rządzą lub współrządzą w co trzecim europejskim kraju i tendencja jest jednoznaczna. Nigdzie mainstream nie idzie do góry, wszędzie do góry idą politycy go kontestujący, najczęściej populiści. Fortuyn, Haider, Orbán, Kaczyński, Klaus, Le Pen itd. (…)

 

Skąd ta niemoc?

 

Zabija nas naród. To trucizna, która nam płynie we krwi.

 

Nie pozwala się zjednoczyć wokół ponadnarodowych problemów. Demokracja nie może dogonić i upilnować gospodarki, bo narody nie chcą dać jej wyjść poza granice państw. Gdybyśmy na to pozwolili, demokracja ponadnarodowa odzyskałaby sprawczość, a ludzie poczucie wpływu. Nie trzeba byłoby wylewać frustracji, głosując na populistów. Kiedy nie pozwalamy Unii na poważnie się zintegrować, oddajemy się we władanie globalnej ekonomii. Albo nacjonalistycznych populistów.

 

Co polscy politycy są w stanie zmienić w sprawie kredytów we frankach? A co rynki finansowe? Wszystko, bo tam się decyduje kurs franka i wysokość raty, czyli poczucie bezpieczeństwa dwóch i pół miliona ludzi w Polsce. Ale jeśli zobaczy pan, kto przewodzi ruchowi frankowiczów, to jest to człowiek, który poprze każdy nacjonalistyczny pomysł. I tak się nakręca spirala. Jedną ręką wymaga się od polityków, którzy mają coraz mniejszy wpływ, a drugą odbiera im się ten wpływ, popierając nacjonalistów. (…)

 

George Soros uważa, że po Brexicie Unię czeka kryzys porównywalny do tego z roku 2008. To rozwali Europę. I to będzie wielkie paliwo dla wszystkich populistów. Za dekadę Unii może już nie być albo zamieni się w coś równie silnego jak ONZ, czyli w instytucję, która tylko pozoruje życie. (…)

 

Jak Polska ma reagować na ten kryzys?

 

Dla Kaczyńskiego wyjście Wielkiej Brytanii i los Unii nie mają znaczenia. On jest politykiem terenowym, lokalnym. Unia go nie obchodzi. Uważam, że trzeba walczyć, ale Trybunał Konstytucyjny i Ukraina to są stracone sprawy. Kto w Unii wobec konwulsji po Brexicie będzie teraz czekał, żeby Waszczykowski jakąś opinię odesłał w dwa tygodnie? (…)

 

Razem powinno iść razem z KOD-em. Lud dzisiaj to klasa średnia i trzeba jej bronić. Trzeba łączyć, a nie dzielić. Wróg jest gdzie indziej. Pisać program dla ludu to nie to samo, co iść z ludem. Bo spauperyzowany lud woli Brexit albo PiS. Zanim go przekonamy, że jest oszukiwany przez Kaczora, trzeba tego Kaczora pokonać. A do tego potrzeba wszystkich, którzy chcą z nim walczyć. (…)

 

Żeby przemówić do ludu dzisiaj, trzeba też stanąć na platformie KOD-u i wygłosić lepsze przemówienie niż Ryszard Petru. I nie brzydzić się. Kto chce gadać z ludem, nie może się brzydzić. (…)

 

Cały wywiad Macieja Stasińskiego ze Sławomirem Sierakowskim przeczytacie w najnowszym numerze „Magazynu Świątecznego Gazety Wyborczej”.

 

 

 

PIKETTY-JAK-URATOWAC-EUROPE

 

*Dziennik Opinii nr 184/2016 (1384)

 

Minister Rolnictwa będzie stawiał pomniki? Chce upamiętnienia Lecha Kaczyńskiego w Białymstoku

Krzysztof Jurgiel chce postawić pomnik Lechowi Kaczyńskiemu.
Krzysztof Jurgiel chce postawić pomnik Lechowi Kaczyńskiemu. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Pomnik Lecha Kaczyńskiego dzieli Polaków już w Warszawie, teraz będzie dzielił w Białymstoku? Wszystko na to wskazuje. Podlascy działacze PiS z ministrem rolnictwa Krzysztofem Jurgielem na czele chcą postawić pomnik byłego prezydent, bo dotychczasowe tablice upamiętniające są w ich ocenie zbyt skromne.

Gdy działacze PiS tłumaczą, dlaczego musi stanąć pomnik Lecha Kaczyńskiego na Krakowskim Przedmieściu przed Pałacem Prezydenckim, najczęściej pojawia się argument, że tu pracował prezydent i tu zbierały się tłumy by wyrazić swój żal w obliczy katastrofy prezydenckiego Tupolewa. A co ma wspólnego Lech Kaczyński z Białymstokiem? Właściwie nie wiadomo. Ale i tak w ciągu dwóch lat ma tam powstać jego pomnik.
Zadbać o to ma minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel, grupa podlaskich działaczy PiS i komitet budowy pomnika. W skład tego szacownego grona wchodzą między innymi poseł Dariusz Piontkowski, wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski i senator Jan Dobrzyński.

Pomnik ma powstać w ciągu najbliższych lat. Kosztować będzie 100-200 tysięcy złotych, a pieniądze mają pochodzić ze zbiórek publicznych. Skąd ta cena? Krzysztof Jurgiel wyjaśnia, że tyle kosztowały w innych rejonach kraju.

kult

Kult jednostki się rozpędza…………http://www.radio.bialystok.pl/wiadomosci/index/id/135229 

Photo published for Podlascy działacze PiS chcą, by w Białymstoku stanął pomnik Lecha Kaczyńskiego

Podlascy działacze PiS chcą, by w Białymstoku stanął pomnik Lecha Kaczyńskiego

Pomnik Lecha Kaczyńskiego miałby powstać w ciągu 2 lat – zapowiedzieli politycy PiS, którzy powołali w tym celu społeczny komitet.

radio.bialystok.pl

W sieci już pojawiły się pierwsze komentarze. ‚Kaczyński jak Lenin, wiecznie żywy”, Tylko jeden? Takie wielkie miasto, trochę wstyd” – i dalej w tym tonie. Komitetu te głosy raczej jednak nie zniechęcą, a o lokalizacji pomnika ma zadecydować konserwator zabytków. Ciekawe, czy będzie z tym taki problem, jaki jest w Warszawie.

Napisz do autora: pawel.kalisz@natemat.pl

źródło: „Gazeta Wyborcza”

minister

naTemat.pl

Jadwiga Staniszkis szczerze mówi, że jej głupio. Bo kiedyś uwierzyła w PiS, który dziś zmienia Polaków na gorsze

Jadwiga Staniszkis deklaruje, że więcej nie zagłosuje na PiS.
Jadwiga Staniszkis deklaruje, że więcej nie zagłosuje na PiS. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

„Myślę, że Kaczyńskiego zmieniła tragedia Smoleńska, emocjonalnie go rozbiła i do dziś się z tego nie otrząsnął” – mówi Jadwiga Staniszkis Renacie Kim dla Newsweek Polska. Jej zdaniem racjonalność Kaczyńskiego, chłód i zdolność długofalowego myślenia są teraz bardzo ograniczone.

Staniszkis twierdzi, że celem władzy powinno być rozwiązywanie problemów kraju. Tymczasem rządy PiS jedynie piętrzą kłopoty zamiast je rozwiązywać. Rząd Beaty Szydło wydaje tylko pieniądze, które udało się zebrać, przez co obecnie żyjemy ponad stan. Przejadamy oszczędności, a jednocześnie podejmuje się żadnych działań zmierzających do tego, by tworzyć nowe miejsca pracy, nie inwestuje się w naukę. Taka polityka musi doprowadzić do katastrofy.

Jednocześnie profesor zauważa, że PiS robi wszystko, by utrzymać się u władzy. Zawładnęło publicznymi mediami, z których zwalniło nawet komentatora sportowego i prezentera pogody. PiS przygotowuje się też do zmiany ordynacji wyborczej, już wyznaczył nowe granice okręgów. To wszystko może zabetonować układ pisowski na wiele lat.

Jednocześnie PiS ma dość rozumu, żeby nie nie rozpędzać siłą manifestacji KOD-u. Dzięki temu może mówić o tym, jak bardzo szanuje demokrację, a opozycja nie ma podstaw do radykalizowania się. Użycie przemocy wobec ruchu KOD tylko by go wzmocniło.

Jadwigę Staniszkis denerwuje to, że Kaczyński otacza się aparatczykami z PZPR i ludźmi, którzy kiedyś bardzo mu się narazili. Dziś, żeby wrócić do łask prezesa muszą być jeszcze bardziej spolegliwi wobec niego i naginać się do jego woli. Profesor uważa, że jest to forma instrumentalnego rozgrywania ludzi, łamania ich poprzez utrzymywanie w ciągłym strachu. Tylko strach spina PiS i tworzy z partii monolit. Prawdopodobnie tylko dzięki temu udało się wczoraj Kaczyńskiemu zdobyć ponad 99 proc. głosów. Przez kolejne trzy lata będzie przewodniczącym PiS

Wszyscy politycy PiS są zdaniem Staniszkis w pełni zależni od Kaczyńskiego. Nawet prezydent Duda, który tylko czasami ośmiela się wystąpić z własną inicjatywą, ale szybko później wraca do prezesa i tańczy jak ten mu zagra.

– W PiS jest mnóstwo ludzi, których cenię i szanuję. Ta partia miała lepsze niż PO zaplecze intelektualne, mam na myśli Klub Jagielloński, Instytut Sobieskiego i różne fundacje. Ludzi, którzy w nich pracowali, skusiła możliwość wejścia do polityki, niestety teraz są w większości zmarginalizowani, zdemoralizowani stanowiskami. Trochę mi głupio, bo powinnam była to przewidzieć – mówi profesor Staniszkis i dodaje – Już nie zagłosuję na PiS.

źródło:„Newsweek”

jestMi

naTemat.pl

Kaczyński odwołuje plan Balcerowicza

Witold Gadomski, 03.07.2016

Jarosław Kaczyński przemawia na V Kongresie PiS w Warszawie

Jarosław Kaczyński przemawia na V Kongresie PiS w Warszawie (Fot. Sawomir Kamiski / Agencja Gazeta)

– Nasze rządy będą przeciwieństwem rządów prawa – zadeklarował prezes Prawa i Sprawiedliwości na sobotnim kongresie swej partii. Potem się poprawił, powiedział, że miał na myśli rządy PO-PSL. Takie przejęzyczenia zdarzają się Jarosławowi Kaczyńskiemu zbyt często, by były przypadkowe. `
Z pewnością nie było przejęzyczeniem stwierdzenie, że PiS zamierza „odrzucić ostatecznie nieszczęsne koncepcje szkodnika Balcerowicza, postawić na Morawieckiego w gospodarce”…

piSOdwołuje

wyborcza.pl

Inwestycja w Polsce? Dziękuję, postoję

Krystyna Naszkowska, 02.07.2016

Fot. Dominik Werner / Agencja Gazeta

W Paryżu, Londynie, Berlinie myślą: zaraz mnie wywłaszczą. Lepiej zbuduję coś w Bułgarii. Z Tadeuszem Woźniakiem* rozmawia Krystyna Naszkowska.

Krystyna Naszkowska: Jak brytyjskie „nie” dla Unii może odbić się na polskiej gospodarce?

Tadeusz Woźniak: Walutowe i giełdowe tornado po Brexicie pokazało, jaką odpowiedzialność ponoszą politycy swobodnie rzucający pomysły, których skutków nie są w stanie przewidzieć. Obniżenie brytyjskiego ratingu, a w przyszłości być może recesja – granie emocjami ludzi ma realną cenę. I pomyśleć, że Nigel Farage, czołowy herold Brexitu przyznał, że obietnice składane w trakcie kampanii były kłamstwem.

Gospodarki krajów europejskich to naczynia połączone. Na krótszą metę odczują to nasze obligacje, wzrosną koszty obsługi zadłużenia, osłabienie złotego przyczyni się do wzrostu cen produktów importowanych. W dłuższej perspektywie Brexit odciśnie się na eksporcie. Wielka Brytania jest naszym drugim co do wielkości partnerem handlowym.

Osłabienie tej współpracy uderzy nie tylko w brytyjskie inwestycje w Polsce i polskie na Wyspach, ale też w całą gospodarkę. Oczywiście jeszcze nie wiemy, jakie będą kolejne kroki w rozwodzie Londynu z Unią, ale emocje są silne, a panika nie sprzyja inwestycjom.

Brexit. Goodbye, dobrobycie

Brexit Brexitem, ale opozycja twierdzi, że inwestorzy z Polski uciekają, bo przestraszyli się „dobrej zmiany”. A PiS oczywiście zaprzecza.

– Zwykle rocznie w Polsce zmieniało się średnio około 25 proc. zarządów spółek giełdowych. W tej chwili w spółkach skarbu państwa wymieniono już ok. 95 proc. zarządów. Każdy przedsiębiorca ceni sobie przewidywalność. Nie lubi zaskakujących zmian, niepewności. Jeżeli padają różne niepokojące deklaracje dotykające bezpośrednio bezpieczeństwa inwestycji, to inwestorzy przyjmują postawę ostrożną.

Na przykład słyszymy, że rząd będzie walczył z nadużyciami. W porządku, trzeba je zwalczać. Ale jeśli wrzuca się wszystkie przedsiębiorstwa do jednego worka, to powstaje klimat niepewności, a nawet zagrożenia. Im ktoś więcej inwestuje, tym większe ryzyko ponosi, woli więc poczekać, zobaczyć, co się będzie działo. A dla inwestorów zagranicznych ryzyko inwestycyjne jest jeszcze większe, gdyż słabiej znają rynek.

Ale czy uciekają?

– Kiedy rozmawiam z szefami zagranicznych firm, to nie słyszę, że zamierzają uciekać, ale odraczają nowe inwestycje.

A jak interpretują słowa wicepremiera od rozwoju, który z jednej strony mówi, że chcemy zapraszać kapitał zagraniczny, a z drugiej – twierdzi, że jest go za dużo?

– Z tym mogą mieć problem. Komunikaty muszą być czytelne. To, że polonizacja jest strategią rządową, można zrozumieć, ale nie można jednocześnie zniechęcać inwestorów zagranicznych. Jeżeli uznają, że w Polsce panuje niesprzyjający klimat, mogą rozważać przenoszenie swoich inwestycji do innych krajów, jak Rumunia, Słowacja czy Bułgaria. Kilka miesięcy temu rozmawiałem z przedstawicielem jednego z francuskich banków. Mieli klientów, którzy planowali wielomilionowe inwestycje w Polsce. Chociaż przygotowywali się od dłuższego czasu, ostatecznie pieniądze trafią do Rumunii i innych krajów Europy Wschodniej.

Mateusz Morawiecki. Delfin prezesa

No ale Mercedes wszedł do nas.

– Całe szczęście, że ten projekt trafił do Polski, ale prawdopodobnie był szykowany dużo wcześniej. Inwestorzy globalni nie przygotowują inwestycji w ciągu kilku miesięcy. Na przykład w strefach ekonomicznych realizowane są przedsięwzięcia zaplanowane rok czy dwa lata temu. Zahamowania nie odczujemy od razu, ale niewątpliwie istnieje ryzyko, że te dopiero planowane mogą omijać nasz kraj. Niestety, klimat polityczno-gospodarczy jest bardzo ważny.

To jaki mamy ten klimat?

– Jeżeli instytucje państwowe nie funkcjonują zgodnie ze standardami ogólnie przyjętymi na rynkach dojrzałych, to znaczy, że nie ma gwarancji zachowania porządku prawnego. Kto dzisiaj rozstrzyga, czy przyjęte ustawy są zgodne z konstytucją? Każdy paraliż ważnych instytucji państwowych jest zagrożeniem dla przedsiębiorców.

Inwestorzy przejmują się opinią Komisji Weneckiej?

– Oczywiście. Może nie bezpośrednio, ale za pośrednictwem agencji ratingowych, banków inwestycyjnych, doradców, którzy śledzą ryzyko. I mówią inwestorom tak: jeżeli istnieje ryzyko, że możesz stracić już zainwestowane miliony dolarów, bo na przykład parlament uchwali ustawę, która może cię wywłaszczyć, a ty nie masz możliwości odwołania się do niezależnych instytucji, to zadaj sobie pięć razy pytanie, czy warto w tym kraju inwestować.

Znowu te wstrętne zagraniczne agencje i banki.

– One tylko analizują dane i przygotowują raporty dla klientów. Każdy, kto inwestuje duże pieniądze, szuka miejsca gwarantującego bezpieczeństwo.

A że wstrętne? Rzeczywiście na początku przemian w Polsce gra była nierówna, bo duży kapitał zawsze może więcej. Każdy kraj popełniał w swojej historii różnego rodzaju błędy i dzisiaj można powiedzieć: trzeba było zrobić inaczej. Ale to jest bezsensowne gdybanie. A fakty są takie, że zrobiliśmy gigantyczny postęp cywilizacyjny. Między innymi dlatego, że był dopływ kapitału zagranicznego, dostęp do nowych technologii, nowej myśli technicznej czy metod organizacji i zarządzania.

Kiedyś szef jednej z sieci marketów budowlanych powiedział mi, że 20 lat temu, kiedy supermarkety wchodziły do Polski, to pełniły funkcje uniwersytetów dla polskich przedsiębiorstw. Pokazały, co i jak produkować, jak konfekcjonować, jak sprzedawać. To między innymi dzięki temu nasze firmy tak podniosły poziom, że dziś handlują z sukcesem za granicą. Chciały tego czy nie, zagraniczne firmy edukowały rynek. A my na tym skorzystaliśmy. Jeżeli dzisiaj zatrzymamy ten transfer wiedzy i technologii, bo powiemy, że nie chcemy kapitału zagranicznego…

Ale mówimy, że chcemy.

– Tylko inwestorzy zagraniczni słyszą dzisiaj dwugłos: raz, że chcemy, a jutro, że nie chcemy.

Polacy powinni budować silne przedsiębiorstwa i trzeba im stworzyć warunki do bezpiecznego rozwoju. Ale same chęci nie wystarczą. Ostatnio słyszałem, że Polska będzie produkowała samochody elektryczne. Milion rocznie! Nawet Tesla nie produkuje jeszcze miliona, a Polska wyprodukuje. Już mniejsza o technologię, ale takie przedsięwzięcia wymagają kapitału i kompetencji. Jeśli państwo chce być aktywnym inwestorem, to dobrze, tylko musi przygotować prawdziwe projekty rozwojowe, zagwarantować zasoby i kapitały.

Przypomnijmy sobie, co się działo, kiedy ogłoszono, że Polska ma duże zasoby gazu łupkowego. Inwestycjami były zainteresowane największe firmy światowe. Dopóty obiecywano, że będzie ustawa regulująca eksploatację złóż, wierciły, chociaż skromnie – miały budżety na 15 odwiertów rocznie, a robiły dwa albo trzy. W końcu, nie doczekawszy się ustawy, większość firm opuściła Polskę i zainwestowała te pieniądze w Kazachstanie i innych krajach.

Inwestorzy oczekują, że za deklaracjami pójdą działania, w tym regulacje prawne, które pozwalają szacować ryzyko i zwroty z inwestycji, choćby po 20 latach.

A dlaczego, skoro tak się nas boją, ochoczo wchodzą do Afryki? Tam jest bardziej stabilnie?

– Pamiętajmy, że Afryka ma ogromne złoża surowców i potencjał wzrostu dzięki młodemu społeczeństwu. Tam inwestorzy dużo ryzykują, ale też grają o dużą stawkę.

Polski nie można porównywać do Afryki, gdyż przez 25 lat zbudowaliśmy wizerunek kraju stabilnego, przewidywalnego i osiągającego duże sukcesy gospodarcze. A dziś jesteśmy mniej przewidywalni niż rok temu.

To co się będzie działo u nas w najbliższych miesiącach, roku, dwóch?

– Jeśli koniunktura się nie zmieni – mam na myśli wpływ jakichś negatywnych czynników zewnętrznych – to Polska będzie się rozwijała jak dotychczas. Może część kapitału zagranicznego zaniecha inwestycji, ale odczujemy to za dwa, trzy lata. W perspektywie roku, półtora zakładam, że popyt na nasze produkty będzie rósł, podobnie jak konsumpcja wewnętrzna. Mamy takie bodźce jak 500+, realny wzrost wynagrodzeń, ciągły proces bogacenia się społeczeństwa.

Czyli ludziom będzie się żyło lepiej.

– Myślę, że tak. Pytanie, jak zapewnić stabilne finansowanie programów socjalnych. Mamy niską inflację, a nawet deflację, ceny spadają, co oznacza niższe dochody budżetowe z tytułu VAT – bo VAT jest płacony od cen konsumpcyjnych. Żeby spełnić kolejne obietnice, rząd musi pozyskać stabilne źródła finansowania.

To się wprowadzi podatek od wody.

– Podatek od wody, nieruchomości, czegoś tam jeszcze. Tylko w pewnym momencie ludzie, w tym przedsiębiorcy, zaczną uciekać z kapitałem za granicę. Tak się stało w Grecji. Kiedy Grecy zorientowali się, co się u nich dzieje, wyeksportowali swoje oszczędności za granicę. Ponad 150 mld euro! Tak działa strach.

Myślę, że przez rok, dwa będzie dobrze, ale efekty odroczone mogą być bolesne, gdyż państwo będzie musiało się coraz bardziej zadłużać, a z deficytem i długiem wzrosną koszty ich obsługi, które już wynoszą ponad 35 mld rocznie.

Kiedy zauważy to przeciętny Kowalski?

– Gdy będzie musiał zapłacić większe podatki. Gdy będzie miał odliczone od płacy netto wyższe składki, na przykład na ZUS.

Na razie rząd obiecuje, że zwiększy kwotę wolną od podatku.

– Zwolnienie z podatku najuboższych może poprawić sytuację finansową Kowalskiego. Tylko pamiętajmy, że na co dzień najbardziej odczuwa się wysokość VAT, który płacimy wszyscy, robiąc codzienne zakupy. Jego obniżenie poprawiłoby sytuację najbiedniejszych, ale jednocześnie uszczupliłoby dochody państwa.

Czyli na razie rząd może obiecać jeszcze masę rzeczy. Powie, że obniży wiek emerytalny, że da mieszkania za złotówkę, i doczeka spokojnie do następnych wyborów.

– Ludzie kupują nadzieję. Ich nastawienia nie zmieniają dywagacje ponurych ekonomistów, reagują dopiero, gdy odczują coś na własnej skórze. A pamięć jest zawodna i krótka. Już zapomnieliśmy, jak to było pięć, dziesięć lat temu. W ostatnich latach jako kraj zrobiliśmy duży skok cywilizacyjny. Już przyzwyczailiśmy się, że w prawie każdej miejscowości jest nowa oczyszczalnia ścieków czy kanalizacja. W Warszawie mamy jedną z najlepszych w Europie komunikację publiczną. Superkomfortowe, klimatyzowane, niskopodłogowe autobusy i tramwaje. Każdy, kto ma więcej niż kilkanaście lat i jeździł starymi ikarusami, widzi różnicę, ale przywykliśmy do nowego, uważamy, że to jest standard, i nie zastanawiamy się, skąd były na to pieniądze.

To może ludzie za rok te 500 zł miesięcznie też uznają za oczywistość, która się należy?

– Bardzo możliwe. Rządy często wygrywają wybory obietnicami: im większe, tym pewniejsze poparcie. To działa w całej Europie i nie tylko. Spójrzmy na Francję: jest w tarapatach, bo rząd socjalistów przekonywał w kampanii wyborczej, że nie ma żadnego kryzysu, że państwo stać na wszystko, włącznie z zatrudnieniem kolejnych 50 tys. urzędników, których poprzedni rząd zwolnił w ramach oszczędności. Niestety, niektórzy politycy, by zdobyć władzę, gotowi są sprzedać każdą bzdurę. A jak na to reagują wyborcy, przed chwilą sobie wyjaśniliśmy.

Ponarzekaliśmy, to może poszukajmy jasnych stron. Mimo wszystko mamy jakieś atuty z punktu widzenia inwestorów?

– Po pierwsze, duży i chłonny rynek. To od zawsze atut numer jeden na tle innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Globalne firmy muszą tu być. A po drugie, postawa Polaków, ich aspiracje, entuzjazm, przedsiębiorczość. Nam się chce, bo mamy wszystko do zyskania. Poziom życia na Zachodzie jest wyższy, ale tam nie wszystkim już się chce ciężko pracować. Inwestorzy doceniają te atuty i chętnie realizują coraz bardziej zaawansowane technologicznie produkcje. Większość polskich oddziałów światowych koncernów osiąga lepsze wyniki finansowe, wydajności i jakości niż ich zagraniczne oddziały.

*Tadeusz Woźniak – ekonomista, dyrektor generalny firmy doradczej FIG Polska. Prowadzi seminaria i doradztwo strategiczne dla kadry zarządzającej, współpracował z ponad stu przedsiębiorstwami, w tym m.in. Work Service, Pilkingtonem, Rockwoolem, ZPUE. Wcześniej pracował we Francji, m.in. w Alcatelu i francuskim oddziale Ernst & Young

Wideo „Magazynu Świątecznego” to coś więcej – więcej wyjątkowych tematów, niezwykłych ludzi, najważniejszych wydarzeń, ciekawych komentarzy i smacznych wątków. Co weekend poznasz ciekawy przepis, zasłuchasz się w interpretacji wiersza i przyznasz, że jest cudem, dowiesz się, co w trawie piszczy – w polityce, kulturze, nauce.

A poza tym w Magazynie Świątecznym:

George Soros. Magik, spryciarz, wywrotowiec
Jest biegłym i groźnym graczem na rynkach finansowych. Ale specjalizuje się w działaniach na rzecz obalenia władców, którzy dławią demokrację

Tour de France. Majka na górskich dróżkach
Hamburger plus trzy kotlety? Żaden wstyd, kiedy ma się w nogach 3665 kilometrów, 3 miliardy widzów i koszulkę najlepszego „górala” świata

Nacjonalizm w Europie
Sklejając Europę, zapomnieliście, jak ważne są narody oraz zdrowy patriotyzm. Rozmowa z Jeffreyem Gedminem

Sławomir Sierakowski: Wieje piaskiem od strony wojny
Gdyby jakimś cudem kilka państw wokół Niemiec zmądrzało i stworzyłoby Stany Zjednoczone Europy, to Polski tam na pewno nie będzie

Bliski Wschód. Puzzle z tysiąca elementów
Sto lat temu ludzie na Bliskim Wschodzie marzyli o tym samym co Piłsudski: o wielokulturowej federacji. Dostali coś, o czym śnili za sanacji polscy faszyści, a zrealizowali komuniści: centralnie sterowane państwa, które nie tolerują różnorodności

Od powietrza, ognia, wojny i mięsa
Kurczaka, istotę o zdolnościach poznawczych na poziomie małego dziecka, wyceniamy na dwa, trzy złote. Z Dobrosławą Gogłozą rozmawia Jaś Kapela

Jan Brzechwa. Wnet i tak zginiemy w zupie
Jak udało ci się to przeżyć? Przecież niearyjskie pochodzenie masz wypisane na twarzy. – To bardzo proste. Okupacja mnie nie dotyczyła. Byłem zakochany

Mentalizacja. Jak „wejść w skórę” drugiej osoby?
To nic niewarte. Na bank ją nudzę. Już ja wiem, co oni myślą. Zrobili to na złość. To na pewno moja wina. To na pewno ich wina. Umysł potrafi być przerażającym miejscem. Dlatego nie chce się tam wchodzić samemu

Kolarka w salonie
Kojarzyła się wyłącznie z wyczynem, stała się stylem życia. Szybka, dynamiczna, niebezpieczna, pełna wdzięku i elegancji

inwestycja

wyborcza.pl

Postawią kolejny o pomnik Lecha Kaczyńskiego? Tym razem w Białymstoku

MW, 03-07-2016

PREZYDENT Lech KACZYŃSKI

 fot. Jacek Turczyk  /  źródło: PAP

Podlascy działacze Prawa i Sprawiedliwości chcą, aby w Białymstoku wybudowano pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Monument miałby powstać w ciągu dwóch lat i stanąć w centrum miasta – zapowiedzieli w niedzielę działacze PiS, którzy powołali w tym celu społeczny komitet.

Jak mówił w niedzielę na konferencji prasowej minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel, który jest też prezesem stowarzyszenia, mimo iż od katastrofy smoleńskiej, w której zginął m.in. Lech Kaczyński i jego małżonka, minęło sześć lat, to w województwie podlaskim wydarzenie to upamiętniono do tej pory tylko pamiątkowymi tablicami. W samym Białymstoku imię Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki nosi skwer w jednym z parków.

W tym celu powołano społeczny komitet, w skład którego wchodzą m.in. Krzysztof Jurgiel, Dariusz Piontkowski, wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski oraz senator Jan Dobrzyński. Założyciele liczą, że do stowarzyszenie przyłączą się także inne osoby m.in. ze środowisk prawicowych.

Pomnik miałby powstać w ciągu dwóch lat z pieniędzy ze zbiórek publicznych. Jurgiel szacuje, że koszt będzie w granicach 100-200 tys. zł, takie są ceny – jak mówił – takich pomników w innych częściach kraju. Koncepcja pomnika ma być wyłoniona w konkursie, a pomnik stanąć w centrum Białegostoku. Jurgiel nie chciał powiedzieć, które miejsca brane są pod uwagę, mówiąc, że trzeba to uzgodnić m.in. z konserwatorem zabytków.

Celem stowarzyszenia – jak podkreślił Jurgiel – będzie nie tylko ustawienie pomnika, ale też działalność wydawnicza i edukacyjna, aby móc popularyzować idee Lecha Kaczyńskiego. Będą organizowane np. konferencje i spotkania.

Czytaj także: Lech Kaczyński „poległ” w Smoleńsku? Politycy PiS odsłonili tablice

wBiałymstoku
Newsweek.pl
SOBOTA, 2 LIPCA 2016

Jarosław Kaczyński prezesem PiS na kolejną kadencję

Jarosław Kaczyński prezesem PiS na kolejną kadencję

Jarosław Kaczyński otrzymał 1008 głosów, co oznacza, że został wybrany na prezesa PiS na kolejną, 3-letnią kadencję. Przeciw jego kandydaturze głosowało 7 delegatów, a jedna osoba się wstrzymała. – To dowód, że jakaś demokracja u nas jest – żartował Kaczyński

Traktuję ten wynik jako akt zaufania, ale jednocześnie pewne upoważnienie do tego, żeby być realnym, rzeczywistym szefem obozu zmian, który mamy w Polsce – dodał prezes PiS

 

300polityka.pl

W najnowszym numerze „Newsweeka” Jadwiga Staniszkis: Już nie zagłosuję na PiS

03-07-2016

„Nie podoba mi się takie instrumentalne rozgrywanie ludzi, łamanie ich, utrzymywanie w strachu. W PiS jest wielu wybitnych polityków, ale wyraźnie widać, że oni wiedzą, iż muszą się teraz trzymać wyznaczonej przez prezesa linii” – mówi Jadwiga Staniszkis w wywiadzie dla „Newsweeka”.

staniszkisJuż

Newsweek.pl

Staniszkis: Kaczyński nie ufa nikomu, także Szydło czy Dudzie. Wysoko wynosi lojalne miernoty

 jsx, 03.07.2016

Jadwiga Staniszkis i Jarosław Kaczyński

Jadwiga Staniszkis i Jarosław Kaczyński (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

• Jadwiga Staniszkis w wywiadzie dla koduj24.pl ostro o Jarosławie Kaczyńskim
• Wg socjolog prezes PiS stosuje „komunistyczne metody”

Socjolog prof. Jadwiga Staniszkis udzieliła Magdalenie Jethon wywiadu dla portalu koduj24.pl. Tematem jest Jarosław Kaczyński. O czym możemy przeczytać?

Staniszkis uważa, że problemem prezesa PiS jest brak zaufania, który sprawia, że „jego inteligencja jest niszczona”. – Nie mogę powiedzieć, że ja o nim myślę źle. Uważam, że on jest w pułapce. Dostrzegam, że nie ufa nikomu, także w najbliższym otoczeniu Szydło czy Dudzie – mówi.

„Używa ludzi, ale równocześnie jest używany”

Później Staniszkis stwierdza, że komuś jednak prezes ufa. Komu? – On na pewno używa ludzi, ale też równocześnie jest używany, bo wysoko wynosi lojalne miernoty, które go otaczają – twierdzi. – To jest zaskakujące, że ma taki instynkt, że ufa tylko tym, którzy są od niego zależni albo tym, którzy zostali złamani przez niego, albo tym, którzy muszą się wkupić – dodaje socjolog.

Prezes, jak mówi Staniszkis, ma specjalny typ ludzi, którzy mu służą w realizacji celów.

Używa tych, którzy mają coś za uszami, np. byli członkami PZPR i muszą się specjalnie zasłużyć albo ludzi, którzy próbowali się buntować, tak jak Ziobro i żeby wrócić, muszą zrobić więcej

Zdaniem socjolog, Kaczyński zmienił się po katastrofie smoleńskiej, wtedy „coś w nim pękło”. I trwa to, jak mówi Staniszkis, do dziś. – Rozpoznaję w nim pustkę emocjonalną, że nie ma po co żyć. Ten brak radości, animowanie się pozorami siły, agresją – podkreśla.

„To są oczywiście metody komunistyczne”

Tymczasem metody działania polityka przypominają socjolog czasy PRL. Co konkretnie? – Demoralizowanie ludzi, wykorzystywanie złych instynktów, tworzenie własnej elity, atak na elity, jako coś, co ma dać satysfakcję ludowi – twierdzi. Co jeszcze? – Wyrzucanie ludzi, co dzieje się w mediach, dyscyplinowanie prokuratury i sędziów. I do tego współpracujący prezydent Duda. To są oczywiście metody komunistyczne – zaznacza Staniszkis.

W wywiadzie padają również słowa o tym, co daje Kaczyńskiemu przyjemność:

Jak widzi strach, manipulowanie partią, manipulowanie ludźmi, przeforsowywanie swoich racji wbrew wszystkiemu, pokazanie, że może sobie na to pozwolić

– Tylko wolność pozwala rozwinąć się, myśleć i być uczciwym wobec siebie – uznaje Staniszkis. – Jeżeli ktoś jest zakłamany, to zaczyna się usprawiedliwiać i ulegać prostackim racjonalizacjom, których dziś dostarcza PiS, a tego może kiedyś żałować – ostrzega.

Na końcu rozmowy socjolog mówi o tym, jak partia rządząca konstruuje swoją wizję rzeczywistości. – PiS buduje świat oparty na fikcyjnej koncepcji Europy, świata, własnej partii – w ten sposób niszczy realnych ludzi, w tym również, a może przede wszystkim, swoich – podkreśla.

Cały wywiad można przeczytać na portalu koduj24.pl.

Jadwiga Staniszkis to polska socjolog, profesor nauk humanistycznych. Przez kilka lat publicznie popierała PiS, potem jednak stała się krytykiem ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego.

StaniszkisKaczyński

gazeta.pl

 

Przypomina mi się komunizm

Przypomina mi się komunizm

Jarosław Kaczyński na pewno używa ludzi, ale też równocześnie jest używany, bo wysoko wynosi lojalne miernoty, które go otaczają.

Mówi prof. Jadwiga Staniszkis w rozmowie z Magdą Jethon.

Magda Jethon – Czy ludzie w Polsce boją się obecnej władzy?

Prof. Jadwiga Staniszkis – Z jednej strony w środowiskach inteligenckich w moim pokoleniu dostrzegam ludzi, którzy są ostrożni, nie działają, ale sygnalizują, że im się ona nie podoba. A z drugiej strony – w trochę młodszym pokoleniu działa system uzależniania, różnego typu sytuacje związane z awansami, czy w przypadku uczelni – nominacjami na przykład profesorskimi. Już nie wspomnę o mediach, gdzie sytuacja jest dramatyczna. Według mnie, środowiska intelektualne są zbyt bierne. Gdyby ten głos był silniejszy, gdyby było więcej profesjonalnych analiz, to być może ta sytuacja, przy wewnętrznych podziałach w PiS, przy ich poczuciu niepewności, szybciej by się skończyła.

– Poczucie niepewności? Raczej czuje się bezczelną siłę i determinację. Co jest dla Pani najbardziej przykrym efektem rządów PiSu?

Dla mnie to, że jesteśmy izolowani, także w Europie Środkowej. Wszędzie jest poczucie, że Polska odsuwa się od Zachodu. Nawet w Rosji, gdzie rozpoznają to, co ja nazywam bolszewizmem. Nie chodzi o komunistyczny bolszewizm, tylko pewien typ radykalizmu odwołujący się do woli i reinterpretujący prawo oraz poczucie, że wszystko wolno. Jest taki list napisany przez Huxley’a do Orwella z roku 1949, w którym on się chwali, że w swoich analizach uchwycił moment, którego nie ma u Orwella. Nazywa go ostateczną rewolucją, kiedy społeczeństwo jest dopasowywane do systemu władzy, łamiąc ludzi, atakując elity, obiecując nową elitę i awans, wykorzystując resentymenty wobec tych, którzy są wyżej. Zabieranie wolności słowa intelektualistom boli ich bardziej niż zabieranie wolności słowa komuś, kto nie pracuje tak bardzo głową. (za krytykę PiSu płaci się często wysoką cenę). I u nas wyraźnie widoczne jest to formowanie społeczeństwa poprzez wydobywanie gorszych cech, agresji, którą się usprawiedliwia. Równocześnie widać pewien spryt w kompetentnym manipulowaniu mechanizmami, które mogą pozwolić zachować władzę, przy pomocy zmienionej na przykład ordynacji wyborczej. Obserwujemy masowe tworzenie nowej klasy politycznej, ale także coś, czego wcześniej nie było, wykorzystywanie złych instynktów dla celów politycznych. Ta mieszanka jest dla mnie porażająca. Fetysz większości i mitologizacja ludu wkurza mnie bardzo i osobiście daję temu wyraz. Nie przypuszczałam, że po tych dwudziestu paru latach od końca komunizmu, znajdą się ludzie, którzy będą mieli tupet głosić, że to wszystko to jest ta normalność. Nie myślałam też, że władza, która jest iluzją, bo wciąż nie widać w PiSie zdolności osiągania założonych celów, będzie tak pociągająca. A wychodzenie z rozwoju zależnego, co obiecuje Morawiecki, przy tych wszystkich skutkach zewnętrznych dobrej zmiany, a do tego Brexit, będzie prawie niemożliwe. Przede wszystkim obecna władza demoralizuje własnych ludzi, którym, mam nadzieję, w pewnym momencie instynkt samozachowawczy powie stop.

– Pamięta Pani ten moment, w którym Pani pierwszy raz pomyślała źle o Jarosławie Kaczyńskim?

Nie mogę powiedzieć, że ja o nim myślę źle. Uważam, że on jest w pułapce. Dostrzegam, że nie ufa nikomu, także w najbliższym otoczeniu Szydło czy Dudzie. Te momenty wyraźnie widać. Wydawało mi się, że 10 kwietnia tego roku będzie chciał pójść na kompromis, ale wtedy Duda wyskoczył z jakimś radykalizowaniem. Kaczyński nie może powiedzieć Dudzie, ani Szydło, że teraz robimy krok do tyłu, bo wie, że to wykorzystają przeciwko niemu. Jest to pułapka braku zaufania. Po tragedii smoleńskiej on się bardzo zmienił, myślę, że coś w nim pękło. I to nie jest kwestia rewanżu, ale po prostu nie było w nim chęci życia. Wtedy, kiedy startował w wyborach prezydenckich, walczył, ale to wszystko działało jak automat. W tej chwili jest bardziej ożywiony, trochę się tym bawi, ale to reagowanie na te głupie żarciki typu komuniści i złodzieje, to jest poniżej jego poziomu. I równocześnie, jest absolutnie izolowany przez blok dawnych działaczy PC. Rozpoznaję w nim pustkę emocjonalną, że nie ma po co żyć. Ten brak radości, animowanie się pozorami siły, agresją. On po tej tragedii był niezwykle raniony, ta historia z krzyżem, okrzyki jakoś prowokowane. Można sobie doskonale wyobrazić, jak musiał główkować, żeby przetrwać. Ja go obserwuję długo, znam go tak, jak się zna studenta czy kogoś, komu się długo mówi dzień dobry i myślę, że jego inteligencja jest niszczona przez jego system emocjonalny i brak zaufania. On na pewno używa ludzi, ale też równocześnie jest używany, bo wysoko wynosi lojalne miernoty, które go otaczają. To jest zaskakujące, że ma taki instynkt, że ufa tylko tym, którzy są od niego zależni albo tym, którzy zostali złamani przez niego, albo tym, którzy muszą się wkupić. Dlatego używa tych, którzy mają coś za uszami, np. byli członkami PZPRu i muszą się specjalnie zasłużyć albo ludzi, którzy próbowali się buntować, tak jak Ziobro i żeby wrócić, muszą zrobić więcej. To wszystko dla mnie jest infantylne, bo tak funkcjonują grupy dziecięce, dwóch małych chłopców może ufać tylko bratu. U niego raczej widać nie poczucie siły, a poczucie, że trzeba przetrwać i zachować twarz. Równocześnie duża chęć zmiany powoduje, że koncentruje się na budowaniu poprzez demoralizację, sięgającą aż do społeczeństwa, to jest w sumie bardzo smutne, bo poniżej jego inteligencji, a to jest naprawdę inteligentny człowiek.

– Czy gdyby Pani chciała mu coś doradzić, to on by posłuchał?

Nie, ja się z nim kontaktuję poprzez media. Ostatnio wyszło drugie wydanie książki „Lewy czerwcowy”, gdzie w pierwszym wydaniu był mój duży artykuł, w którym opisałam mechanizm kapitalizmu politycznego. Wiem, że jest to ważne dla jego środowiska, ale z drugiego wydania już mnie wyrzucili. Mamy w kilku sprawach podobną optykę. Wizja kapitalizmu politycznego, stosunek do Platformy, do marnowania szans, to jest to, co nas łączy. Ale mamy inny stosunek do ludzi, a poza tym ja nigdy, bo jestem osobą dosyć autorytarną, nie chciałam wejść do polityki, ale też jestem osobą, która dostrzega w sobie złe instynkty, które Kaczyński też ma, ale ich nie dostrzega. Nie dalej, jak wczoraj, wracałam z Kazimierza busikiem. W Puławach wsiadły dwie ewidentnie niepełnosprawne umysłowo dziewczyny, które miały małe dzieci, zresztą śliczne. Te dzieci były potworne, kobiety miały problem z mówieniem, a dzieci cały czas wrzeszczały, też nie mówiły. Kobiety pozwalały tym dzieciom wisieć na klamce, mogły się otworzyć drzwi, okropne rzeczy, a równocześnie tak je całowały, że ja pomyślałam o dwóch rzeczach – czy one nie są lepszymi matkami niż ja byłam, bo naprawdę pełne uczuć do tych dzieci, a z drugiej strony pomyślałam – taki faszystowski motyw – czy tego typu osób nie powinno się sterylizować. Oczywiście, to impuls i od razu pomyślałam: tak powstaje faszyzm. Jestem osobą, która w tym sensie obserwuje swoje myślenie i kontroluje siebie. Cały czas patrzę na zewnątrz, a równocześnie rozumiem, co znaczy mieć lekki autyzm poznawczy, tzn. czy lepiej wymyślić to społeczeństwo niż się stykać z prawdziwym. I dostrzegam to w Kaczyńskim, że on zaczyna działać w oparciu o taką konstrukcję (wymyślić to społeczeństwo czy stykać się z prawdziwym) i często nie dostrzega własnej śmieszności. Polska to przetrwa i mam nadzieję, że ludzie w PiS się obudzą, szczególnie to młode pokolenie. Szkoda tylko, że niestety potem już ludzie będą gorsi. A jak już mówimy o młodych, to dla mnie dziwne jest, że w KODzie nie ma tak wielu młodych ludzi.

– Młodzi ludzie boją się o pracę, w korporacjach mają wyraźny zakaz uczestniczenia w marszach.

– Z jednej strony rozumiem strach… ale jednak każdy ma inną strategię. Moją strategią jest zachować wewnętrzną wolność. Robić, mówić to, co się myśli, niezależnie od kosztów, a koszty wkalkulować. Wolność jest mierzona ceną, jaką się jest gotowym zapłacić, to nie jest po prostu prezent. I ludzie muszą sobie z tego zdawać sprawę, bo potem będą żałowali do końca życia, że coś w nich pękło.

– Wolność musi kosztować?

– Nie że trzeba cały czas być czujnym, tak jak w komunizmie, ale trzeba być bardzo wobec siebie surowym i pilnować tej cząstki wolności, która została, bo tylko wolność pozwala rozwinąć się, myśleć i być uczciwym wobec siebie. Jeżeli ktoś jest zakłamany, to zaczyna się usprawiedliwiać i ulegać prostackim racjonalizacjom, których dziś dostarcza PiS, a tego może kiedyś żałować. Cały czas trzeba w imię pozostania sobą być czujnym. Te osoby, które idą do KODu, jak sądzę, mają to poczucie, że trzeba być czujnym, niezależnie od tego, czy to przyniesie jakiś skutek, czy nie.

– Jakie są według pani największe grzechy Jarosława Kaczyńskiego?

– Nawet nie wiem, czy mu się podoba, to, co się dzieje, czy ma świadomość pułapki. Jest tu jednak kwestia, jak wyjść z tego z twarzą, jak wyjść, nie mogąc się swobodnie komunikować, bojąc się, że inni użyją to przeciwko niemu. Na pewno jego marzeniem jest stworzyć potężną, zjednoczoną prawicę, ale być może sobie nie zdaje sprawy, że ci ludzie koło niego nie będą tacy, jakich by chciał. Na pewno ma koncepcję połączyć rozwój ze sprawiedliwością, ale jest to niesamowicie archaiczne, bo on nie rozumie, czym jest władza i że hierarchia nigdy nie opanuje sieci, czyli że Polska nie wyjdzie z tych sieciowych układów. Polska jest zależna gospodarczo od Niemiec, nawet jak będzie się sto razy mówiło o suwerenności, to te powiązania subtelne i tak będą. Jego koncepcja, działania i ględzenia utrudnią Morawieckiemu zrealizowanie bardzo ambitnej strategii reindustrializacji kraju i wyjścia z rozwoju zależnego. W rządzie jest naprawdę sporo kompetentnych ludzi, którzy chcą zmiany infrastruktury czy zmian modelu zarządzania.

– Oni wszyscy nie widzą, że jest łamana Konstytucja, czy udają, że nie widzą?

– Udają, myślą, że będą mogli robić swoje.

– Sam Jarosław Kaczyński wie, że łamie Konstytucję?

– Nie, on myśli, że używa formuły: demokratyczne rządy prawa, co jest zapisane w Konstytucji. On po prostu kładzie nacisk na słowo – demokratyczne, czyli uprawnienia większości. Fetyszem jest większość, a prawo jest instrumentem. To tylko kwestia akcentów. To, co w tej chwili niszczy państwo, to niepublikowanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego, choć są już uznawane przez część instytucji. Konstytucja nie przewidziała sytuacji, w której przedmiotem rozprawy TK jest sama ustawa o TK. To jest oczywiste, że nie można procedować wg ustawy, która jest przedmiotem zaskarżenia. Sędzia Trybunału, prof. Biernacki z UJ powołuje się na racjonalność. Mówi, że wtedy należy stosować bezpośrednio Konstytucję. Tu konieczna jest nie walka, ale współpraca i świadomość, że mit niezależności Trybunału jest konieczny, bo musi być jakiś obszar, który korygując – poprawia tę władzę. Tej świadomości jednak nie można budować, demoralizując ludzi. Moim zdaniem jest w tym coś poniżej poziomu inteligencji Kaczyńskiego. Ale absolutnie myślę, że sprawia mu to przyjemność, widać to po nim. I to jest dla mnie niewyobrażalne…

– Ale co mu sprawia przyjemność?

– No wszystko, jak widzi strach, manipulowanie partią, manipulowanie ludźmi, przeforsowywanie swoich racji wbrew wszystkiemu, pokazanie, że może sobie na to pozwolić. To nam z kolei daje poczucie bezsilności, ja w każdym razie czuję się bezsilna.

– To taka trochę zabawa małego chłopca. Choć to nie jest piaskownica.

– Jarosław Kaczyński przyjął strategię, żeby społeczeństwo dopasować do swojej wizji władzy opartej na woli, na arbitralności, na fetyszu większości. A wykonać to należy przez strach, demoralizację i złe satysfakcje, takie, żeby było widać atakowane elity i łamanie hierarchii. Tak też działali komuniści, bo nie tylko przez więzienia, tak zwany lud nie stykał się z takimi represjami, tylko również przez te pokrewne satysfakcje awansu. Przy czym wtedy to było o tyle inne, że środowiska inteligenckie traktowano jak tych, którzy mają prawo do wyznaczania czy budowania standardów. Ktoś, kto awansował, po kilku latach zaczynał nosić sygnet czy tworzył biblioteczkę w domu, bo to było podciąganie w górę. Dziś widać dawanie satysfakcji przez ściąganie wszystkich w dół. I to jest w jakimś sensie, nie chcę powiedzieć gorsze od komunizmu, bo komunizm miał jeszcze irracjonalny system funkcjonowania własności, który niszczył podstawowe interesy ekonomiczne, ale tu mamy deformowanie społeczeństwa, z czego wydawało się Solidarność dawno nas wydobyła. A jednak są ludzie gotowi jeszcze raz w to szambo wpychać społeczeństwo. Wychodzenie z tego będzie naprawdę trudne. To nie chodzi tylko o moralność, to niszczy charaktery i jakość życia.

– Nie żałuje Pani, że tyle lat popierała PiS?

– Popierałam i nie popierałam, znaczy popierałam bardzo przed ostatnimi wyborami, wspierałam też Jarosława Kaczyńskiego osobiście, po śmierci Lecha Kaczyńskiego. Popierałam te pierwsze rządy z pewnymi wątpliwościami. W ostatniej kampanii niektóre rzeczy popierałam, bo bardzo krytykowałam Platformę, zresztą nadal nie zmieniłam na jej temat zdania. Tylko że w Platformie wszystko było znacznie lżejsze, ten oportunizm, korupcja, marnotrawstwo, i też uzależnianie i strach, ale w porównaniu z tą systematycznością i metodycznością, z jaką działa PiS, to wszystko było robione strachliwie i w białych rękawiczkach.

– Co Pani popierała w PiSie?

– Wydawało mi się, że koncepcja wychodzenia z rozwoju zależnego i większa sprawiedliwość są rozsądne i, że to będzie główna oś działania PiS. Z drugiej strony, krytykowałam niezrozumienie Unii czy strach Lecha i Jarosława Kaczyńskich związany z Traktatem Lizbońskim, niezrozumienie urody lekkiej metody władzy, bo oni rozumieją władzę taką na duś. Myślę że pomyliłam się, zmieniam zdanie, więc czuję się odpowiedzialna za to, co błędnie interpretowałam. Teraz krytykuję PiS, w imię tych samych wartości.

– Ten polski konflikt jest w ogóle rozwiązywalny?

– Jest demokracja, przyjdą wybory, trzeba walczyć o przyszłych wyborców. Dlatego się tak szarpię, występuję w mediach itd., uważam, że trzeba walczyć o młode pokolenie już dla niego samego. I trzeba kontrować te rzeczy, które są naprawdę istotne, typu zmiana ordynacji wyborczej, która może wydłużyć czas rządzenia obecnej władzy. Trzeba to pokazywać i ostrzegać. Trybunał Konstytucyjny już zawetował zmianę granic okręgów wyborczych, ale to nie zostało uznane. PiS ma swoje pełzające metody, wprowadza coś, co nie wygląda tak groźnie, a potem w komisjach odwraca kota ogonem. Również cała kultura prawna jest nie do przyjęcia. Moim zdaniem, strategia opozycji, żeby informować Europę o tym, co dzieje się w kraju, jest słuszna. To dla Europejczyków jest szok, oni wyczuwają tę naszą złą energię, idącą w złym kierunku oraz obcość i są tym zszokowani. Polska jest jednym z biedniejszych krajów i już widać, jak będzie spychana na dalszy plan. Europa jest też zmartwiona, bo liczyła, że Polska jako duży kraj w środku Europy, będzie liderem Europy środkowowschodniej. Niestety, są inne kraje, znacznie bardziej ucywilizowane, myślące o swoim interesie w sposób nowoczesny. Polska nie myśli o swoim interesie, bo proponuje rozwiązania, które są archaiczne.

– Czyli cofamy się?

– Cofamy się znacznie dalej niż do czasów PO. Platforma oczywiście miała swoją hipokryzję i swój cynizm. Dziś niestety przypomina się nam komunizm, w ogóle wschodniość jako wola, a nie prawo. Nieważne są empiryczne skutki tego, co dziś, liczy się jakaś mętna wizja przyszłości. Przede wszystkim brak zrozumienia, że niezależność i trójpodział władzy, to są fundamenty demokracji. Prof. Adam Strzembosz pisze o selekcji sędziów, o tym, że można się nie zgodzić z jakimś wyrokiem, ale trzeba zagryźć zęby i zachować niezależność. Nie można sędziów selekcjonować i dobierać tych, którzy aktualnie pasują. Tak robili komuniści, którzy jednak w pewnym momencie dostrzegli, że potrzebują tej „represyjnej tolerancji”, bo czuli, że potrzebny jest pewien obszar niezależności, choć oczywiście kontrolowany. Jestem tego przykładem – pierwszy rozdział swojego doktoratu pisałam w więzieniu, ale mimo iż byłam wyrzucona z Uniwersytetu, to ukazał się on w 1970 roku w Ossolineum, w nakładzie pięciuset egzemplarzy, i nawet dostałam nagrodę Ossowskiego. Władza, oczywiście zachowując kontrolę, chciała pokazać, że jest ta druga strona. To był taki bunt z przyzwoleniem. I dlatego martwi mnie, że PiS nie widzi, jakim szokiem dla świata są jego działania.

– Które z działań Jarosława Kaczyńskiego najbardziej przypominają czasy PRLu?

– Demoralizowanie ludzi, wykorzystywanie złych instynktów, tworzenie własnej elity, atak na elity, jako coś, co ma dać satysfakcję ludowi. Poza tym wyrzucanie ludzi, co dzieje się w mediach, dyscyplinowanie prokuratury i sędziów. I do tego współpracujący prezydent Duda. To są oczywiście metody komunistyczne, przy czym komuniści w pewnych fazach nie mogliby sobie na to pozwolić. Dostrzegali w systemie potrzebę istnienia obszaru względnie niezależnego, po prostu jakiegoś testu prawdy. PiS buduje świat oparty na fikcyjnej koncepcji Europy, świata, własnej partii – w ten sposób niszczy realnych ludzi, w tym również, a może przede wszystkim, swoich.

koduj24.pl

Prof. Staniszkis: Kaczyński demoralizuje ludzi i naród. I sprawia mu to przyjemność

Agnieszka Kublik, 03.07.2016
– Inteligencja Jarosława Kaczyńskiego jest niszczona przez jego system emocjonalny i brak zaufania. On używa ludzi, ale równocześnie jest używany, bo wysoko wynosi lojalne miernoty, które go otaczają – mówi prof. Jadwgia Staniszkis w rozmowie z Magdą Jethon.

Prof. Jadwiga Staniszkis, do niedawna idolka prawicy i samego prezesa Kaczyńskiego, praktycznie jedyna liczącą się intelektualistka, która tak otwarcie go wspierała, dziś kreśli jego portret jako miernego polityka. I robi to na stronie internetowej Komitetu Obrony Demokracji. Tego obywatelskiego ruchu, który Kaczyński stara się ze wszystkich sił poniżyć i stłamsić.

Obserwujemy masowe tworzenie nowej klasy politycznej

– Nie żałuje Pani, że tyle lat popierała PiS? – pyta profesor Staniszkis Magda Jethon, szefowa serwisu koduj24.pl. – Popierałam i nie popierałam, znaczy popierałam bardzo przed ostatnimi wyborami, wspierałam też Jarosława Kaczyńskiego osobiście, po śmierci Lecha Kaczyńskiego – odpowiada socjolożka.

I dodaje, że już pierwsze rządy popierała z pewnymi wątpliwościami. – W ostatniej kampanii niektóre rzeczy popierałam, bo bardzo krytykowałam PO, zresztą nadal nie zmieniłam na jej temat zdania. Tylko że w Platformie wszystko było znacznie lżejsze, ten oportunizm, korupcja, marnotrawstwo, i też uzależnianie i strach, ale w porównaniu z tą systematycznością i metodycznością, z jaką działa PiS, to wszystko było robione strachliwie i w białych rękawiczkach – ocenia i porównuje obecną IV RP do czasów komunizmu. – Wyraźnie widoczne jest formowanie społeczeństwa poprzez wydobywanie gorszych cech, agresji, którą się usprawiedliwia.

Staniszkis przyznaje, że w PiS widać pewien spryt w kompetentnym manipulowaniu mechanizmami, które mogą pozwolić zachować władzę, przy pomocy zmienionej na przykład ordynacji wyborczej. – Obserwujemy masowe tworzenie nowej klasy politycznej, ale także coś, czego wcześniej nie było, wykorzystywanie złych instynktów dla celów politycznych – zauważa socjolożka.

Wkurza mnie fetysz więszkości

Czasy sprzed 1989 r. najsilniej Staniszkis przypomina „demoralizowanie ludzi, wykorzystywanie złych instynktów, tworzenie własnej elity, atak na elity, jako coś, co ma dać satysfakcję ludowi”. Profesor zaznacza, że PiS buduje świat oparty na fikcyjnej koncepcji Europy i właśnie w ten sposób „niszczy realnych ludzi, w tym również, a może przede wszystkim, swoich”.

Zdaniem Staniszkis „Kaczyński przyjął strategię, żeby społeczeństwo dopasować do swojej wizji władzy opartej na woli, na arbitralności, na fetyszu większości”. Uważa, że chce tego dokonać „przez strach, demoralizację i złe satysfakcje, takie, żeby było widać atakowane elity i łamanie hierarchii”. – Tak też działali komuniści, bo nie tylko przez więzienia, tak zwany lud nie stykał się z takimi represjami, tylko również przez te pokrewne satysfakcje awansu – ocenia socjolożka.

I dodaje, że wkurza ją „fetysz większości i mitologizacja ludu i osobiście daję temu wyraz”.

Polska będzie spychana na dalszy plan

Staniszkis niezwykle ostro ocenia samego Kaczyńskiego: – Jego inteligencja jest niszczona przez jego system emocjonalny i brak zaufania. On na pewno używa ludzi, ale też równocześnie jest używany, bo wysoko wynosi lojalne miernoty, które go otaczają. Twierdzi, że prezes PiS ‚używa osób, które mają coś za uszami, np. byli członkami PZPR-u i muszą się specjalnie zasłużyć albo ludzi, którzy próbowali się buntować, tak jak Ziobro i żeby wrócić, muszą zrobić więcej”.

Profesor martwi to, że „jesteśmy izolowani, w Europie Środkowej”. – Wszędzie jest poczucie, że Polska odsuwa się od Zachodu – zauważa i dodaje, że nie krytykuje opozycji za to, że informuje Europę o łamaniu demokracji w Polsce. – To słuszna strategia – przyznaje. – Dla Europejczyków to szok, oni wyczuwają tę naszą złą energię, idącą w złym kierunku i są tym zszokowani. Polska jest jednym z biedniejszych krajów i już widać, jak będzie spychana na dalszy plan. Europa jest też zmartwiona, bo liczyła, że Polska będzie liderem Europy środkowowschodniej. Niestety, są inne kraje, znacznie bardziej ucywilizowane, myślące o swoim interesie w sposób nowoczesny. Polska nie myśli o swoim interesie, bo proponuje rozwiązania, które są archaiczne – stwierdza. Radzi, by „mówić to, co się myśli, niezależnie od kosztów”.

staniszkisOstro

 

przypomina

wyborcza.pl

SOBOTA, 2 LIPCA 2016

Kaczyński o zmianach w OFE, krytyce ministrów, nowym porządku gospodarczym i Morawieckim oraz Rzeplińskim [KLUCZOWE CYTATY]

Krytyka ministrów Szałamachy, Waszczykowskiego i Radziwiłła, zapowiedź dalszych zmian w OFE i wskazanie na Mateusza Morawieckiego jako autora nowego porządku gospodarczego – to trzy najważniejsze elementy wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego z warszawskiego kongresu PiS. Prezes rządzącej partii skrytykował też Andrzeja Rzeplińskiego – zarzucając mu łamanie Konstytucji -, a także zadeklarował, że PiS to prounijna partia oraz powtórzył postulat zmiany Konstytucji. Oto najważniejsze fragmenty z jego wystąpienia.

KACZYŃSKI O BALCEROWICZU-SZKODNIKU I ZMIANACH W OFE: “Musimy iść do przodu, dotrzymać obietnic, być kompetentni i uczciwi. Musimy odrzucić kompleksy, te nieszczęsne teorie. Musimy odrzucić ostatecznie koncepcje szkodnika Balcerowicza, postawić na Morawieckiego. W gospodarce musimy z wiarą iść do przodu i formułować nowe propozycje dla społeczeństwa. One już są, choćby propozycja jak ta, która odnosi się do tego, co zrobić z pieniędzmi, które pozostały w OFE, które dzisiaj w gruncie rzeczy tracą na wartości, a które mogą być podstawową nowych ważnych przedsięwzięć, które będą budowały siłę naszej polityki gospodarczej, ale także będą wspierały miliony polskich gospodarstw domowych. Musimy to zrobić, takie propozycje są”.

KACZYŃSKI KRYTYKUJE SZAŁAMACHĘ, WASZCZYKOWSKIEGO I RADZIWIŁŁA:“Minęło tylko 8 miesięcy. Wiem, że to za mało, by formułować jakiekolwiek ostateczne oceny. One mogą być tylko bardzo wstępne. Można powiedzieć tak: idziemy we właściwym kierunku, ale kolumna nam się rozciągnęła. Jest czołówka, ale jest także i ariergarda, są tabory. Co tam jest? Uszczelnienie systemu podatkowego, super ważna sprawa, ostatecznie rozstrzygnięcie tego, by istniało kompetentne kierownictwo gospodarcze, które zawiaduje całością spraw, bo całość spraw to dzisiaj plan Morawieckiego. Sprawa aparatu dyplomatycznego, który w tej chwili jest jeszcze w niemałej części po prostu stary. Pewien niepokój wzbudza także sytuacja w sferze służby zdrowia. Może się mylę, ale wydaje mi się, że zaawansowanie prac nad tą, tak bardzo potrzebną zmianą, jest tam jeszcze zbyt małe”.

NOWY PORZĄDEK GOSPODARCZY TO PLAN MORAWIECKIEGO: “Naprawa państwa, spokojna, może ostrożna, ale konsekwentnie idąca w stronę jakości, którą możemy określić jako nowe państwo, które z komunizmem i postkomunizmem nie będzie miało nic wspólnego, które nie będzie postkolonialne. To przebudowa życia społecznego w kierunku nowej redystrybucji dóbr, już to zaczęliśmy, ale to ten kierunek, który musimy przyjąć. I wreszcie to ostateczne odrzucenie Balcerowicza, to nowy porządek gospodarczy. A ten nowy porządek gospodarczy to plan Morawieckiego. Musimy go zrealizować”.

PIS JEST PROUNIJNE: “Nie możemy doprowadzić do tego, żeby Unia się rozpadła, a pamiętajcie o tym, co się wydarzyło wczoraj, w Austrii i co się może wydarzyć. Polskie społeczeństwo jest ciągle prounijne i nasza partia – wbrew temu, co się nam zarzuca – jest prounijna. Ale chcemy Unii narodów, gdzie obowiązuje rzeczywiście zasada pomocniczości. Chcemy Europy bogatej różnorodnością”.

DUDA MIAŁ OBOWIĄZEK ODMÓWIĆ ZAPRZYSIĘŻENIA SĘDZIÓW TK: “Prezydent nie tylko miał prawo, ale miał obowiązek odmówić zaprzysiężenia tych sędziów. Sejm miał prawo uznać ich wybór za prawnie bezskuteczny i miał prawo wybrać 5 nowych sędziów. TK tych uchwał nie mógł zakwestionować, a jego odrzucenia o tym, że 3 jest wybranych legalnie, a 2 niekonstytucyjnie, nie działa wstecz. Niedopuszczenie 3 sędziów do orzekania jest czystym bezprawiem”.

RZEPLIŃSKI ŁAMIE KONSTYTUCJĘ: “To my dzisiaj bronimy Konstytucji, a prezes Rzepliński jest głównym przeciwnikiem jej przestrzegania. Jest przeciwnikiem demokracji. Łamię Konstytucję i próbuje się przedstawiać jako jej obrońca”.

JESTEŚMY ODPOWIEDZIALNĄ PARTIĄ: “Prorosyjska polityka została zmieniona pod odsłoną mediów. Nikt w tym głównym nurcie nie pytał: dlaczego ta polityka przedtem była radykalnie inna? Przyniosło to pozytywne efekty dla PO, bo sondaże wykazały na nasze zwycięstwo. Te efekty wynikały także z naszej postawy, odpowiedzialnej. Byliśmy odpowiedzialną opozycją, bo jesteśmy odpowiedzialną partią, partią racji stanu. I właśnie dlatego tak się zachowaliśmy, mimo, że – być może – przyniosło nam to straty”.

300polityka.pl

SOBOTA, 2 LIPCA 2016

„PiS niszczy wartości Jana Pawła II”. Kaczyński centralnym punktem przekazu Schetyny [KLUCZOWE CYTATY]

Screenshot 2016-07-02 at 12.41.36

– Niektórzy śnią o potędze – w samotności. To sen na Nowogrodzkiej [siedzibie PiS]. Ale to sen o potędze Kaczyńskiego, a nie o potędze Polski – mówił dziś na Radzie Krajowej PO we Wrocławiu Grzegorz Schetyna. To właśnie prezes PiS był centralnym punktem przemówienia przewodniczącego Platformy. Schetyna sporo mówił także o Unii Europejskiej i o konieczności wprowadzenia zmian w Konstytucji (impeachment). Oto kluczowe elementy jego przekazu:

— SCHETYNA O WYBORZE MIĘDZY „POLSKĄ EUROPEJSKĄ A POLSKĄ PISOWSKĄ”:„Musimy stawiać sobie najważniejsze pytania. O przyszłość, o moment, w którym jesteśmy, o kierunek, w którym powinniśmy iść, w którym powinna iść Unia Europejska. Przed nami dziś kwestia absolutnie fundamentalna – rozmowa o wartościach i przyszłości. To jest oś sporu. To pytanie zadajemy sobie od lat. Dziś stoimy – po 8 latach dobrych rządów PO – przed kolejnym etapem. Będziemy szukać aktywnej, obywatelskiej debaty. To Polacy muszą powiedzieć dziś, jakiej chcą Polski. Czy chcą Polski silnej czy bezradnej, demokratycznej czy partyjnej, Polski współpracy czy wykluczenia, rozwoju czy zacofania. Czy chcemy Polski europejskiej czy Polski pisowskiej? (…) Nie ma ważniejszej rzeczy dziś, jak pozycja Polski w Europie”

— O KACZYŃSKIM JAKO „MISTRZU DZIELENIA”: „NATO nie wystarczy do utrzymania gwarancji polskiego bezpieczeństwa. Mówimy to z pełną odpowiedzialnością, jako politycy, którzy przygotowywali szczyt NATO w Warszawie. Im silniejsza Unia, tym słabszy prezydent Putin. To truizm. Tę prawdę zna Kaczyński. Ale Kaczyński widzi w Unii zagrożenie, a my szansę na rozwiązywanie naszych kłopotów. Podzieloną Unią łatwo pogardzać. Mamy mistrza dzielenia w Polsce. Politycy PiS mówili o fladze Unii jako o szmacie, cieszyli się z Brexitu. To jest wielkie zagrożenie dla naszej przyszłości (…) Na język nienawiści nie ma z naszej strony zgody (…) Polska PiS to Polska, w której dominuje bezradność, wykluczenie, to polityka zatrzaskiwania drzwi. Polska jest zdumieniem Europy. Wszyscy się dziwią, że rządzący dziś w Polsce są tak obok, tak przeciw”

—  O PISIE, KTÓRE ZDANIEM SCHETYNY „WYPROWADZIŁO” WARTOŚCI GŁOSZONE PRZEZ JANA PAWŁA II: „Od 1989 r. budowaliśmy Polskę naszych marzeń. Taką, która będzie otwarta dla wszystkich, w której wszyscy się pomieszczą. Polski nie można mieć tylko w paszporcie, trzeba mieć ją w sercu (…) Większość z nas to ludzie wierzący, ale nigdy nie chcieliśmy nikomu nic narzucać, żadnej wizji moralności. Za Janem Pawłem II mówiliśmy, że przesłaniem chrześcijaństwa jest miłosierdzie i tolerancja. Gdzie te wartości są dzisiaj? Tych wartości nie ma dziś w polskiej polityce, bo zostały wyprowadzone przez PiS. Zostały zastąpione nienawiścią i niechęcią”

— O „PARANOI POLITYCZNEJ” KACZYŃSKIEGO: „PO nie pozwoli na niszczenie Polski. Nie pozwoli na to, by prasa, media rosyjskie, wskazywały Jarosława Kaczyńskiego jako tego, który znalazł winnego opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej – według Kaczyńskiego winnym jest Tusk. Takie przekonanie jest symbolem paranoi politycznej. To jest symbol politycznej katastrofy, ta mowa nienawiści, politycznego oszustwa jest już czymś powszechnym. Nie zatrzymuje się już tylko na Nowogrodzkiej”

— O PREZYDENCIE DUDZIE I PROPOZYCJI IMPEACHMENTU: „Prezydent wybrany w wyborach powszechnych nie jest odpowiedzialny wyłącznie przed Bogiem i historią. Jest odpowiedzialny przed narodem. Dlatego będziemy proponować procedurę impeachmentu. To, co działo się w aktywności prezydenta Dudy, każe nam przyjąć tę formułę, opracować ją i wpisać do Konstytucji”

— O INTENSYFIKACJI WOJNY PROWADZONEJ PRZEZ PIS: „Trybunał Konstytucyjny jest zdemolowany. Niezależność odebrana. Intensywność wojny zwiększa się. Dzisiaj taka jest Polska PiS, państwo PiS. Państwo monopartyjne, zamknięte, odwrócone od Europy. Dlatego tak wiele zależy od Platformy. Stoi przed nami wielkie wyzwanie. Musimy udowodnić Polakom, że polityka znów może być uśmiechnięta. Że może szukać przyjaciół, a nie tworzyć wrogów. Dzisiejsze wybory wewnętrzne w PiS potwierdzają dotychczasową ich drogę. W której dominuje bezradność i wykluczenie. Chowanie się, wycofywanie się”

 

300polityka.pl

Nu, diemokraty! Nu pagadi!

Paweł Smoleński, 02.07.2016

Zbigniew Janas

Zbigniew Janas (Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja)

PiS ma problem. Oni nic nie potrafią zrobić do końca. Umówią się na coś, ale jeden zaśpi, drugi pomyli przystanki, trzeci pomyśli, że jeśli zrobi, to sam przegra, a kolega podstawi mu nogę, a czwarty wymyśli sobie broń elektromagnetyczną. Ale najbliższe cztery lata mamy przechlapane. Rozmowa ze Zbigniewem Janasem

PAWEŁ SMOLEŃSKI: Przegraliśmy i przegrywamy. Wystarczy popatrzeć na sondaże.

ZBIGNIEW JANAS: Niedawno biegłem do metra na Żoliborzu. Spieszyłem się, wpadłem na pasy, hamuje śmieciarka, aż się cała zatrzęsła. Wychyla się facet, młody, nabity. Czekam na ochrzan, a on wyciąga dłoń ułożoną w literę, od której – jak mawiał generał Jaruzelski – nie zaczyna się żadne polskie słowo, i wrzeszczy: „Panie Zbyszku, wygramy!”. Myślałem, że padnę na tych pasach. Mówi się, że po naszej stronie same „inteligenty”, a nie zwykli ludzie. Nieprawda.

Ty, jak pamiętam, nawet w najczarniejszych latach stanu wojennego byłeś optymistą.

– Tak mam. A poza tym poważnie traktuję demokrację i bardzo ją przy okazji lubię, niezależnie od tego, że błądzi jak w dzisiejszej Polsce. Dzień po wyborach zapytano mnie, co ja na to. A ja: „Nie po to tyle lat marzyliśmy o wolnej Polsce i o tym, by ludzie decydowali, kto i jak ma rządzić, żebym dzisiaj płakał”. Demokrata musi lubić zmiany. A zmiana raz idzie w jedną stronę, raz w drugą i nie ma na to rady.

W demokracji nie ma jedynej wizji Polski, Europy, świata. Musi przyjść moment, który wyniesie ludzi kłócących się z moją wrażliwością, filozofią, językiem. Bywa.

A kiedy demokracja wynosi do władzy swoich przeciwników?

– W PiS mam trochę znajomych, przez pewien czas wydawało się, że nawet bliskich. Czasami sobie pomagaliśmy, rozmawialiśmy o sprawach najtrudniejszych, o katastrofie smoleńskiej też. Teraz zamilkli, nie dzwonią, nie odbierają telefonów, bo chyba się czegoś obawiają albo upoiło ich zwycięstwo. Ale im przejdzie, gdy poczują, że fotele uwierają w tyłki. A poczują.

Słowem – wynik wyborów to nie była dla mnie tragedia, tylko zmiana. Chociaż od początku nie miałem wątpliwości, że PiS wypichci nam takie sytuacje, które trudno sobie wyobrazić i – że tak powiem – nawet mężne serce zadrży. Ale chyba nikt, kto ich znał i słuchał, nie mógł się łudzić, że będzie inaczej.

Aż tak?

– Będzie jeszcze gorzej. Następne cztery lata mamy przechlapane. My, demokraci, liberałowie, nawet lewica. Gdy Macierewicz zapowiedział tworzenie obrony terytorialnej, powiedziałem w TVN następnego dnia, że tworzy partyjne bojówki, choć czasami myślę, że takich chłopców trzeba wziąć w wojskowy dryl.

Tyle że PiS ma problem. Bo oni nic nie potrafią zrobić do końca. Umówią się na coś, ale jeden zaśpi, drugi pojedzie nie na ten przystanek, gdzie jest umówiony, trzeci pomyśli, że jeśli zrobi, to sam przegra, a kolega podstawi mu potem nogę, a czwarty wymyśli sobie broń elektromagnetyczną albo makietę samolotu za grube miliony.

Ale nie lekceważę ich, bo będą jechać cały czas po krawędzi, a to oznacza wiele niebezpieczeństw. Również takie, że zjedziemy z bandy na złą stronę.

Atak Obrony Terytorialnej

Już zapowiadają, że zmienią ordynację wyborczą.

– To dla nich duże ryzyko i – zaryzykuję – będą ją tak zmieniać, żeby za cztery lata ponieść jak najmniejszą porażkę. Żeby najwięksi szkodnicy jednak dostali się do parlamentu i mieli immunitet. Uważasz, że o tym nie myślą? Wyłącznie o tym, albo przynajmniej zakładają porażkę. A to znaczy, że strach już zakiełkował. Opozycja wygra przy każdej ordynacji, jeśli będzie umiała zjednoczyć siły.

No więc cztery lata mamy w plecy, bo przecież PiS już się tak nie wygłupi jak w 2007 roku, kiedy zaryzykował przyspieszone wybory. Ekscesów będzie co niemiara, bo prawica, zresztą na całym świecie, tak ma. Trump różni się od polskiej prawicy tylko opalenizną i tupecikiem na głowie. No i tym, że może mieć teczuszkę z kodami do rakiet atomowych. Ale z powodzeniem mógłby być PiS-owskim wojewodą albo wiceministrem u Macierewicza.

W każdym kraju jest grupa ludzi, wcale liczna, która dobrze życzy swojemu państwu, stara się dobrze pracować, ale ma poglądy, że nie daj Boże. Lubimy demokrację, wiec nie możemy powiedzieć, że nie są Polakami. Oni naprawdę przez wiele lat czuli się upokorzeni, a ich obiektywna sytuacja nie ma nic do rzeczy, bo uczucia nie podlegają takim ocenom, Kasia kocha Jasieńka, choć Jasieńko gruby, łajdak i pije. Czuli, że Polska nie jest ich. I przez te lata stworzyli równoległe społeczeństwo. Mają swoje kluby, prasę, bohaterów, miejsca, gdzie się spotykają. Żeby to zbudować, musieli wykonać ciężką pracę. Teraz dostali szansę, więc chcą sobie odbić. My tego nie rozumiemy, ale boję się, że kiedyś zrozumiemy i pójdziemy w małpowanie, właśnie wobec nich.

Kiedy wygraliśmy w 1989 r., nie ganialiśmy za zemstą. Nie zapomnieliśmy o prawdziwych krzywdach, ale dla dobra Polski umieliśmy przekroczyć własne uczucia, zaprosić przedstawicieli byłego reżimu do udziału w demokracji. Oni tego nie potrafią i – być może – to najważniejsza psychologiczna różnica. PiS napędza chęć odwetu i nie pomogą tłumaczenia, że przez ćwierćwiecze wolnej Polski startowali w wyborach, byli prezydentami, ministrami, niektórzy się dorobili. To pragnienie nie tylko czynnych polityków, ale też wielu popierających ich ludzi.

Dlatego będziemy mieli igrzyska. Nawet wiem, jak będą wyglądały, bo to przecież już było ćwiczone. Posadzą dla pokazówki jakichś swoich, a potem zabiorą się za nas. Jaruzelski też internował byłego genseka Gierka, internował Grudnia, Babiucha, ludzi z samej partyjnej wierchuszki. Bo wyobrażał sobie, że tak kupi ludzi.

A jeśli np. tobie przyjdzie startować w tych igrzyskach?

– Ze mną, podobnie jak z innymi tzw. historycznymi przywódcami „Solidarności”, jest kłopot. Na Frasyniuka wyciągną jakieś kwity z przeszłości? Na Bujaka? Na Lisa? Nawet oni tego nie umieją.

Na Wałęsę wyciągają.

– Przeciwko Pokojowej Nagrodzie Nobla i wszystkim jego zasługom dla Polski. Śmiechu warte.

Lustrowanie Lecha Wałęsy. Zagadka szafy Kiszczaka

Może znajdą w twoim samochodzie skręta z marihuaną, jak będziesz wracać ze spotkania KOD? Albo jakiś trefny kwit w twojej firmie?

– Mogą się tak bawić. No i co? Paweł, zmiłuj się. Nas straszyć takimi prowokacjami, więzieniem? Sprawniejsi od nich próbowali i się nie dało. Tym się akurat nie martwię, bo mogę sobie posiedzieć za niewinność.

Problem tkwi gdzie indziej. Jeśli chcemy odrobić to, co przegraliśmy, musimy powtórzyć ich drogę. Spotykać się, dyskutować, tworzyć kluby, programy. Mamy w końcu jeszcze jakieś niezależne gazety i telewizje. No i jest KOD, taka dzisiejsza, spontaniczna „Solidarność” z 1980 r.

Niestety, jakiś czas temu nasza strona zamieniła się w dobrotliwego, tłustego misia, a oni byli na froncie. Słyszałem o pośle PO, który podczas kampanii ani razu nie pojechał do swojego okręgu wyborczego. Przecież włos jeży się na głowie od takiej pewności siebie. Jeśli tak się działo, to musieliśmy przegrać.

Platforma, Nowoczesna, a nawet Kukiz’15 znów muszą się nauczyć walki. To nie przychodzi łatwo. Może czekamy na nowych ludzi? Choć moje pokolenie to nie są wypierdki mamuta. Może umiemy odnaleźć nowe horyzonty, znaleźć język, żeby porozumieć się ze społeczeństwem. A na pewno umiemy się dogadywać. Młodzi się tego nauczą lada chwila.

Wygramy i zastaniemy Polskę w ruinie. Tak na serio.

– Nasza pozycja w świecie już została zrujnowana. To się będzie mścić. Z drugiej strony PiS nie jest całkowicie impregnowany na międzynarodową opinię. Mamy olbrzymie interesy na Zachodzie, od których zależy, czy zrealizują choć część swoich kulawych projektów. A wiedzą, że jeśli nie zrealizują nic, przegrają na 200 proc. Nie mówiąc o bezpieczeństwie Polski, które bez Europy i NATO nie istnieje. Kiedy Departament Stanu USA daje sygnał, że podczas szczytu NATO w Warszawie prezydent Obama będzie pytał o polską demokrację, to jest to bardzo, bardzo poważny znak. Dlatego PiS klajstruje, kłamie, tasuje znaczone karty, co znaczy, że szuka sposobów, jak się wywinąć. Szydło i Waszczykowski mogą na użytek wewnątrzpartyjny opowiadać publicznie, co im przyjdzie do głowy, ale nie jest tak, że polskie sprawy rozumie tylko ich przełożony.

Oczywiście im dalej w las, tym więcej drzew. Poobijają się, bo nie może być inaczej. To jest jak strzelba w kryminale, która wisi na ścianie i wiadomo, że zaraz wystrzeli. Ale nim wystrzeli, będą jeszcze harcować, psocić.

I skrzywdzą zwyczajnych, niewinnych ludzi. Jak swego czasu doktora G., symbol nadużyć poprzednich rządów PiS.

– Dlatego trzeba patrzeć im na ręce i – jeśli władza kogoś wsadza – pilnować prawdy, bo nie mam pewności, czy wszystkim prokuraturom i sądom można ufać. W tej zabawie nie chodzi o to, żeby złapać króliczka, ale żeby go gonić. Czerwoni też wsadzali za niewinność, a skutki były przeciwskuteczne.

A co powiesz o sojusznikach władzy wśród kiboli, ONR-owskich bojówek, wszechpolaków?

– Nie lekceważę, ale nie przeceniam. Jednak to nie lata 30. Moim zdaniem wcale im nie przybywa zwolenników, tylko są bardziej widoczni, bo bezkarni, pozwala im się palić kukłę Żyda na ulicy. Ale zauważ – już się nauczyli, że mogą hajlować tylko wtedy, kiedy wszystkie aparaty fotograficzne są wyłączone. Jasne, skoro prokuratura uważa, że zapowiedź szubienicy dla dziennikarzy wywieszona na trybunie Legii to nic, trzeba się przyglądać i nie popuszczać. Ale się bać? Nie dzisiaj. Znaj proporcje, mocium panie.

Przyznam się, że nigdy nie odmawiam rozmowy z takimi ludźmi. Kiedyś zaproszono mnie do TVN na dyskusję z tym Kowalskim, co chciał być prezydentem, i on opowiada, że jest narodowcem. Koledzy pukali się w czoło. Poszedłem, a potem mówili: „No, miałeś rację”. Wiesz, ja chłopak z warszawskiej Pragi jestem, a na Pradze nie schodziło się z drogi, jak ktoś prężył muskułki.

Jak mi ci pseudopatrioci wyjeżdżają z polskością, z walką o ojczyznę i tak dalej, akurat ja mam argumenty. Do kogo mówisz, koleżko? Takich gierojów jak ty widziałem w Ursusie, kiedy trzeba było się postawić. Napakowane byczki, a zwiewali, bo mogło naprawdę zaboleć. Gęba pełna wielkich słów, ale jak w stanie wojennym zobaczyli zomowca, chowali się w mysie dziury lub sio do Australii albo Ameryki. Tam znów zyskiwali na odwadze, pokrzyczeli sobie pod konsulatem PRL i mieli pretensje, że w Polsce nikt za nich nie idzie na barykady.

Zresztą mam wątpliwości, czy dzisiejsza młodzież jest aż tak bardzo konserwatywna i łapie się na nacjonalistyczne hasła. Pamiętam, jak myślałem ćwierć wieku temu i wcześniej, choć nie miałem wstecznego narodowego jebla. Byłem zatwardziałym konserwatystą. Moi koledzy, zwyczajni jak ja, byli podobni. Problem polega na tym, że po zwycięstwie Dudy i PiS ludzie z takimi skłonnościami nabrali wiatru w żagle. Ja, prosty robotnik z Ursusa, miałem inne wzory. A dzisiaj druga część młodych, moim zdaniem większa, przez lata nie zobaczyła żaru, który może poruszyć. Oddaliśmy ulicę bez walki. Zostawiliśmy na boku symbole. Po naszej stronie, jak mówiłem, prym wodziły tłuste misie.

Zadzwonił do mnie Mateusz Kijowski i zapytał, czy nie zająłbym się młodymi w KOD. Powiedziałem, że w żadnym wypadku. Jeżdżę na spotkania na drugi koniec Polski, kiedy tylko trzeba, opowiadam, tłumaczę, przekonuję do siły bezsilnych, bo tu nic się nie zmieniło. Tylko że mam 63 lata, nawet nie rozumiem ich języka.

Ale kiedy Michnik z Kuroniem mieli po 20 lat i zaczynali wysadzać system, też nie było ich wielu. Wystarczy kilkoro fajnych dziewczyn i chłopaków. Kilka osób to mnóstwo.

Aleksander Smolar powiedział, że twarzą opozycji może być dawny robociarz, dziś przedsiębiorca Władysław Frasyniuk, twój rówieśnik.

– Mam wątpliwości, bo czasy już inne. Nasza generacja jest obecna w tym ruchu sprzeciwu, ale ja postępuję inaczej. Jak trzeba, narozrabiam, ale wolałbym nowych ludzi.

Popatrz na KOD: powołali ruch, którego nikt się nie spodziewał, jak w Sierpniu ’80. Stało się coś wspaniałego bez mojego bezpośredniego udziału, więc ci młodzi ludzie mają prawo, by się samemu ogarnąć. My – Władek, Zbyszek Bujak, Bogdan Lis – mamy psi obowiązek, żeby wspierać, może podpowiedzieć coś do programu, ale to nie znaczy, że mamy się mądrzyć.

KOD dopiero się organizuje, wspomnij „Solidarność” po pół roku od sierpniowych strajków. Nie wolno ich pchać w żadną stronę. Może warto dołożyć jakieś konkrety, jak pielęgniarki, które PiS ma gdzieś. My też w Ursusie strajkowaliśmy za łódzkie i żyrardowskie włókniarki, bo to jest prawdziwa solidarność. Ale mamy dość czasu, żeby okrzepnąć i poczekać. Jak będziemy się spieszyć, opór może pęknąć, bo pojawią się napięcia, których dzisiaj nie umiemy przewidzieć.

Podziwiam twój spokój.

– Próbuję wylać trochę oliwy na te wzburzone fale. Jarek Kaczyński był zawsze dobry na poziomie diagnozy, umiał dostrzec rzeczy, których inni nie widzieli albo nie chcieli zobaczyć. To powoduje, że zawsze gdzieś się kręci w głównym nurcie, a czasami nawet coś wygra. Tym razem wyczuł lepiej niż inni, co jest ważne. Wiele więcej nie potrafi, dlatego nie muszę się denerwować. Weźmy 500+. Fajny pomysł, który trzeba było realizować lata wcześniej, ale wprowadzany w życie prostacko, w najgorszy z możliwych sposobów. Za te prymitywne kłamstwa kampanijne dotyczące wsparcia wszystkich rodzin z dziećmi PiS zapłaci tyle, ile nie ma w portfelu. Z programu mieszkaniowego, choć pomysł jest wart uwagi, też nie będzie ani jednego metra kwadratowego.

Inna sprawa, że zauważyli, że w Polsce rodziny z dziećmi mają trudniej niż emeryci hołubieni przez wszystkie partie, bo emeryt to kartka wyborcza. Coś dla ludzi można zrobić zawsze, nawet w państwie na dorobku. Nie przeszkadza mi pomysł PiS, żeby zamknąć w niedzielę supermarkety. O komforcie życia nie decydują tylko pieniądze, ale też czas spędzony z rodziną. Moja córcia pracuje w wielkiej sieci handlowej. My, jak tyle innych rodzin, celebrujemy bycie ze sobą, ale nie mogę się z nią umówić w niedzielę, bo albo jest w pracy, albo idzie do pracy. Za to mogę obkupić się w marketach przez siedem dni w tygodniu.

Przez ostatnie 25 lat Polacy tak się narobili, że być może więcej nie muszą. Pierwsza „Solidarność” upomniała się o wolne soboty. Ile było krzyku, że to zabije gospodarkę. Dzisiaj mamy pokolenia, które nie wiedzą, co znaczy praca w sobotę. I nic strasznego się nie stało.

Co robić?

– Powtarzać drogę niezadowolonych: organizować się, rozmawiać, dyskutować. Nie spieszyć się. Niestety, nie będzie tak, że jesień ich, a lato nasze.

A co oni zrobią?

– Dzisiaj bronią każdego swojego wyboru, ale jak zaskrzypi w trybach, zmiękną. Czasami mi się zdaje, jak patrzę na ten rząd, że w jednym ministrze jest więcej PiS, a w drugim mniej. Dzisiaj są fanatyczni, nic nie rozumieją i nie chcą zrozumieć. Poszarpiemy się, skrzywdzą wielu ludzi, może posadzą, ośmieszą nas za granicą. Napsują, ile się da. Ale zaplączą się we własne nogi. Przyjdzie rozczarowanie, bo władza smakuje tylko wtedy, gdy dostaje się coś w zamian. Wtedy zaczną rozmawiać.

A po naszej stronie trzeba po prostu pracować. Słuchać, myśleć i wymyślać. No i pilnować, żeby w świecie Polsce nie została dorobiona gęba, że wszyscy jesteśmy tacy sami jak władza. Gdy pod warszawskim pomnikiem Bohaterów Getta głowa państwa Andrzej Duda mówi ogólnikowo o „nie” dla „dzielenia wspólnoty, dla dzielenia ludzi jakimkolwiek murem”, a prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz przemawia jak głowa państwa, piętnuje rasizm i nacjonalizm, mówi o konkretach, o tej kukle Żyda, o narastającej niechęci wobec ludzi innych kultur, trzeba to zauważać.

Może Duda ma takie poglądy, że nie przeszkadzają mu nacjonaliści ganiający po ulicach. Może ktoś mu zabronił powiedzieć, co powinien. Wszystko jedno. Jeszcze wiele razy będziemy się przez nich łapać za głowę. Warto notować, co zrobili, żeby potem, za cztery lata, zapytać: dlaczego?

A przy okazji: bardzo chciałbym pogadać z panem, który ustąpił mi miejsca na pasach na ulicy gen. Zajączka. Jeśli może, niech się odezwie. Będzie mi miło.

Zbigniew Janas – ur. w 1953 r., maszynista kolejowy i elektromonter, dziś przedsiębiorca. Współpracownik KOR, organizator sierpniowych strajków 1980 r., przewodniczący „Solidarności” w Ursusie, jednej z kluczowych fabryk w PRL. W stanie wojennym uniknął internowania, działał w podziemiu i krajowych władzach związku. Współtwórca Solidarności Polsko–Czechosłowackiej i Polsko-Węgierskiej. Poseł na Sejm 1989-2001. Odznaczony Krzyżem Komandorskim Polonia Restituta

Wideo „Magazynu Świątecznego” to coś więcej – więcej wyjątkowych tematów, niezwykłych ludzi, najważniejszych wydarzeń, ciekawych komentarzy i smacznych wątków. Co weekend poznasz ciekawy przepis, zasłuchasz się w interpretacji wiersza i przyznasz, że jest cudem, dowiesz się, co w trawie piszczy – w polityce, kulturze, nauce.

A poza tym w Magazynie Świątecznym:

George Soros. Magik, spryciarz, wywrotowiec
Jest biegłym i groźnym graczem na rynkach finansowych. Ale specjalizuje się w działaniach na rzecz obalenia władców, którzy dławią demokrację

Tour de France. Majka na górskich dróżkach
Hamburger plus trzy kotlety? Żaden wstyd, kiedy ma się w nogach 3665 kilometrów, 3 miliardy widzów i koszulkę najlepszego „górala” świata

Nacjonalizm w Europie
Sklejając Europę, zapomnieliście, jak ważne są narody oraz zdrowy patriotyzm. Rozmowa z Jeffreyem Gedminem

Sławomir Sierakowski: Wieje piaskiem od strony wojny
Gdyby jakimś cudem kilka państw wokół Niemiec zmądrzało i stworzyłoby Stany Zjednoczone Europy, to Polski tam na pewno nie będzie

Bliski Wschód. Puzzle z tysiąca elementów
Sto lat temu ludzie na Bliskim Wschodzie marzyli o tym samym co Piłsudski: o wielokulturowej federacji. Dostali coś, o czym śnili za sanacji polscy faszyści, a zrealizowali komuniści: centralnie sterowane państwa, które nie tolerują różnorodności

Od powietrza, ognia, wojny i mięsa
Kurczaka, istotę o zdolnościach poznawczych na poziomie małego dziecka, wyceniamy na dwa, trzy złote. Z Dobrosławą Gogłozą rozmawia Jaś Kapela

Jan Brzechwa. Wnet i tak zginiemy w zupie
Jak udało ci się to przeżyć? Przecież niearyjskie pochodzenie masz wypisane na twarzy. – To bardzo proste. Okupacja mnie nie dotyczyła. Byłem zakochany

Mentalizacja. Jak „wejść w skórę” drugiej osoby?
To nic niewarte. Na bank ją nudzę. Już ja wiem, co oni myślą. Zrobili to na złość. To na pewno moja wina. To na pewno ich wina. Umysł potrafi być przerażającym miejscem. Dlatego nie chce się tam wchodzić samemu

Kolarka w salonie
Kojarzyła się wyłącznie z wyczynem, stała się stylem życia. Szybka, dynamiczna, niebezpieczna, pełna wdzięku i elegancji

będąZmieniać

wyborcza.pl

Jarosław Kaczyński demoralizuje ludzi i wykorzystuje złe instynkty – takie zdanie o prezesie PiS ma Jadwiga Staniszkis

Jadwiga Staniszkis uważa, że Jarosław Kaczyński wykorzystuje metody znane z PRL-u.
Jadwiga Staniszkis uważa, że Jarosław Kaczyński wykorzystuje metody znane z PRL-u. Fot. Mieczyslaw Michalak / Agencja Gazeta

– Zabieranie wolności słowa intelektualistom boli ich bardziej niż zabieranie wolności słowa komuś, kto nie pracuje tak bardzo głową. Za krytykę PiS-u płaci się często wysoką cenę – mówi w rozmowie z Koduj24 prof. Jadwiga Staniszkis, była sympatyczka partii Jarosława Kaczyńskiego.

W rozmowie z serwisem Koduj24 Jadwiga Staniszkis podzieliła się swoimi spostrzeżeniami na temat obecnego rządu, z perspektywy osoby, która jeszcze niedawno wspierała Prawo i Sprawiedliwość.

– Jest taki list napisany przez Huxley’a do Orwella z roku 1949, w którym on się chwali, że w swoich analizach uchwycił moment, którego nie ma u Orwella. Nazywa go ostateczną rewolucją, kiedy społeczeństwo jest dopasowywane do systemu władzy, łamiąc ludzi, atakując elity, obiecując nową elitę i awans, wykorzystując resentymenty wobec tych, którzy są wyżej – mówi.

Jak dodała, zabieranie wolności słowa intelektualistom boli ich bardziej niż zabieranie wolności słowa komuś, kto nie pracuje tak bardzo głową.

Staniszkis zauważa spryt w kompetentnym manipulowaniu mechanizmami, które mogą pozwolić zachować władzę, przy pomocy zmienionej na przykład ordynacji wyborczej. Ma to być masowe tworzenie nowej klasy politycznej, ale także coś, czego wcześniej nie było, wykorzystywanie złych instynktów dla celów politycznych.

Staniszkis podkreśla, że nie myśli źle o Kaczyńskim. Uważa, że jest w pułapce. Nie ufa nikomu, nawet w najbliższym otoczeniu.

– I równocześnie, jest absolutnie izolowany przez blok dawnych działaczy PC. Rozpoznaję w nim pustkę emocjonalną, że nie ma po co żyć. Ten brak radości, animowanie się pozorami siły, agresją. On po tej tragedii był niezwykle raniony, ta historia z krzyżem, okrzyki jakoś prowokowane – przekonuje.

Staniszkis wymienia także, które metody Jarosława Kaczyńskiego jej zdaniem są zbieżne ze strategią PRL.

– Demoralizowanie ludzi, wykorzystywanie złych instynktów, tworzenie własnej elity, atak na elity, jako coś, co ma dać satysfakcję ludowi. Poza tym wyrzucanie ludzi, co dzieje się w mediach, dyscyplinowanie prokuratury i sędziów. I do tego współpracujący prezydent Duda. To są oczywiście metody komunistyczne – mówi.

Jadwiga Staniszkis przez kilka lat sympatyzowała z PiS. Po wyborach w 2015 r. stwierdziła jednak, że się zawiodła. Jak mówiła, PiS w opozycji wydawał się sprawniejszą partią, a Jarosław Kaczyński wpadł w pułapkę.


źródło: Koduj24

staniszkis

zdecydował – jeden jest tylko syn boga słońca Ra, jeden jest tylko władca i suweren.

CmYf-4vXEAYpjmQ

naTemat.pl

Brexit. Żebyśmy potem nie płakali

Róża Thun, 02.07.2016

Róża Thun

Róża Thun (Fot. Tomasz Wiech / Agencja Gazeta)

Unia to najlepsze, co się udało w historii Europy. Po Brexicie pora zacząć rozmawiać o potrzebie głębszego zjednoczenia i o szkodliwości ustawiania się bokiem lub tyłem, jak Polska

Róża Thun – posłanka do Parlamentu Europejskiego z listy PO od 2009 r.

Jeszcze Unia nie zginęła, póki my żyjemy!” – powinniśmy dziś głośno zaśpiewać, żeby dodać sobie otuchy. Tyle że śpiewać nie bardzo się chce. Już nawet piosenki i filmiki z dowcipnej kampanii przeciw Brexitowi nie bawią mnie tak jak jeszcze kilka dni temu.

„Fuck you, European Union! It feels good to tell you this!” (Pieprzyć Unię Europejską! Jakże miło mówić to!) na melodię z IX Symfonii Beethovena, czyli hymnu europejskiego, ślicznie śpiewa biały chłopaczek w kamizelce uszytej z flagi brytyjskiej. Każdy kolejny wulgaryzm w wydaniu chłopięcego głosiku powoduje coraz głośniejsze wybuchy śmiechu słuchających.

Dorosłe tenory w takich samych narodowych barwach wyłaniają się z cienia i pięknymi, kulturalnymi głosami dołączają: „Poland is depressing and there’s vampires in Romania,/ Spain is far too hot and where the fuck is Lithuania?” (Polska jest przygnębiająca, w Rumunii wampirza sitwa,/ Hiszpania jest za gorąca, a gdzie, k…, jest ta Litwa?!). I coraz głośniej: „Fuck the European Union, even though we must admit,/ we would all be batshit crazy if we vote for leaving it!” (Pieprzyć Unię Europejską, nawet jeśli przyznajemy: bylibyśmy bezmózgami, głosując: występujemy!).

„Fuck you European Union” – do obejrzenia na YouTube

I rzeczywiście, trudno było sobie wyobrazić, żeby solidnie zakorzeniona brytyjska demokracja – ludzie wykształceni na najstarszych i najlepszych uniwersytetach świata, naród wielkiej literatury, filozofów i malarzy – posłuchała np. prymitywnego wrzaskuna, który się nazywa Nigel Farage. Ja muszę jego efekciarskich i pustych argumentów oraz obrażania wszystkich i wszystkiego wysłuchiwać na każdej sesji Parlamentu Europejskiego. Mieliśmy podstawy, by sądzić, że ci, którzy wprowadzili rewolucję przemysłową i mnóstwo wynalazków zmieniających świat, a dziś są europejskim zagłębiem nowoczesnych technologii, walczących o jednolity wspólny rynek dla przedsiębiorców i o bezpieczeństwo oraz zaufanie europejskich konsumentów, nie ulegną tępej propagandzie antyeuropejskich populistów.

I oto kolejny raz nie doceniliśmy siły populizmu i języka nienawiści. Ani przewagi rozgrzanych emocji nad racjonalną argumentacją. Może przed tym właśnie ostrzega cytowana piosenka. Obraz wzorowego nordyckiego chłopczyka i piękne, czyste wykonanie melodii Beethovena bardzo mi przypomina scenę z filmu „Kabaret”. Późne lata 30., gdzieś w Niemczech, w typowym ogródku piwnym, młody blondyn anielskim głosem intonuje piosenkę „Tommorow belongs to me” (Jutro będzie moje). Piosenka stopniowo porywa ludzi przy stolikach i przeradza się w straszną pieśń, śpiewaną z pełnych piersi, z dłońmi podniesionymi w hitlerowskim pozdrowieniu. Zapowiada koszmary, które dopiero nastąpią.

Nie chodzi o to, że Brytyjczycy, którzy głosowali za wyjściem z Unii, zaraz wywołają wojnę, jednak dobrze by było, gdyby mieli okazję przed głosowaniem zastanowić się, czy lepiej być razem, czy osobno na naszym małym, ciasnym kontynencie. Do czego już te osobności prowadziły, a co udaje się zażegnać od czasu, kiedy jesteśmy związani Unią? Czy ta wysepka sama może sobie dziś poradzić? Co zyskują, a ile tracą Brytyjczycy, wychodząc z Unii? Wygląda na to, że ta wiedza poniewczasie do nich dociera, powodując panikę i chaos w kraju. I na to, że i oni, widząc zjazd funta czy gnające w górę ceny złota, już widzą, jak bardzo boleśnie strzelili sobie w stopę.

Wszyscy odczujemy Brexit

Na sesji Parlamentu słychać wyraźnie: OUT is OUT! Składajcie wniosek o wyjście. Chcemy negocjować warunki, na jakich opuścicie Unię. Uszanujcie wolę swoich obywateli i… wynoście się. I niech już nikt nie mówi o deficycie demokracji. Było referendum, a teraz są skutki.

Przy okazji coraz wyraźniej słychać pod adresem choćby Polski: nie chcecie się mocniej integrować? Wasz problem. I nikt nie zwraca uwagi na pohukiwania Jarosława Kaczyńskiego, który chce pisać nowy traktat: Unia miałaby być mniej zintegrowana, a związki między państwami luźniejsze. Nikt się nawet nie śmieje z tego, że szef PiS-u nadal pije wina Tuska. Nikt też nie zauważa, że minister Waszczykowski zaprosił szefów MSZ krajów UE (bez sześciu, którzy byli w Berlinie) i na 20 przyjechało zaledwie czterech: z Grecji, Węgier, Rumunii i Bułgarii. Europa organizuje się na nowo bez nas, bo my, wybierając PiS, pokazaliśmy, że na nas nie ma co liczyć. Tak jak nie ma co liczyć na Brytyjczyków, największych sprzymierzeńców PiS-u, głosujących na OUT.

Bardzo dużą większością głosów przeszła w Parlamencie rezolucja, której punkt 10 rozwiewa wszelkie spekulacje o tym, czy Unia się rozpadnie, czy też mocniej scali: „podczas gdy niektóre państwa członkowskie mogą postanowić, że będą się integrować wolniej lub w mniejszym zakresie, trzon Unii Europejskiej musi zostać wzmocniony”. Nie wiem do końca, kto będzie w tym trzonie – we właściwej Unii – ale z pewnością za rządów PiS-u to nie będziemy my. I to jest dla nas, sąsiadów Putina, bardzo niebezpieczna wizja.

Sprawca Brexitu odpuszcza

Nie warto grać Unią dla celów polityki krajowej. Unia to najlepsze, co się udało w historii Europy. Powinniśmy w końcu zacząć o tym poważnie rozmawiać. O potrzebie głębszego zjednoczenia wewnątrz Unii i o szkodliwości ustawiania się bokiem lub tyłem. O tym, jak działa wspólnota, co jest mitem, a co faktem. I o tym, że to wszystko zależy od każdego z nas. Żebyśmy potem nie płakali nad rozlanym mlekiem. Tak jak Brytyjczycy, którzy teraz masowo ślą listy do swoich przedstawicieli w krajowym parlamencie z apelem o nieratyfikowanie wyniku referendum: „Proszę zatrzymać to szaleństwo. Proszę zatrzymać Brexit”.

Wideo „Magazynu Świątecznego” to coś więcej – więcej wyjątkowych tematów, niezwykłych ludzi, najważniejszych wydarzeń, ciekawych komentarzy i smacznych wątków. Co weekend poznasz ciekawy przepis, zasłuchasz się w interpretacji wiersza i przyznasz, że jest cudem, dowiesz się, co w trawie piszczy – w polityce, kulturze, nauce.

A poza tym w Magazynie Świątecznym:

George Soros. Magik, spryciarz, wywrotowiec
Jest biegłym i groźnym graczem na rynkach finansowych. Ale specjalizuje się w działaniach na rzecz obalenia władców, którzy dławią demokrację

Tour de France. Majka na górskich dróżkach
Hamburger plus trzy kotlety? Żaden wstyd, kiedy ma się w nogach 3665 kilometrów, 3 miliardy widzów i koszulkę najlepszego „górala” świata

Nacjonalizm w Europie
Sklejając Europę, zapomnieliście, jak ważne są narody oraz zdrowy patriotyzm. Rozmowa z Jeffreyem Gedminem

Sławomir Sierakowski: Wieje piaskiem od strony wojny
Gdyby jakimś cudem kilka państw wokół Niemiec zmądrzało i stworzyłoby Stany Zjednoczone Europy, to Polski tam na pewno nie będzie

Bliski Wschód. Puzzle z tysiąca elementów
Sto lat temu ludzie na Bliskim Wschodzie marzyli o tym samym co Piłsudski: o wielokulturowej federacji. Dostali coś, o czym śnili za sanacji polscy faszyści, a zrealizowali komuniści: centralnie sterowane państwa, które nie tolerują różnorodności

Od powietrza, ognia, wojny i mięsa
Kurczaka, istotę o zdolnościach poznawczych na poziomie małego dziecka, wyceniamy na dwa, trzy złote. Z Dobrosławą Gogłozą rozmawia Jaś Kapela

Jan Brzechwa. Wnet i tak zginiemy w zupie
Jak udało ci się to przeżyć? Przecież niearyjskie pochodzenie masz wypisane na twarzy. – To bardzo proste. Okupacja mnie nie dotyczyła. Byłem zakochany

Mentalizacja. Jak „wejść w skórę” drugiej osoby?
To nic niewarte. Na bank ją nudzę. Już ja wiem, co oni myślą. Zrobili to na złość. To na pewno moja wina. To na pewno ich wina. Umysł potrafi być przerażającym miejscem. Dlatego nie chce się tam wchodzić samemu

Kolarka w salonie
Kojarzyła się wyłącznie z wyczynem, stała się stylem życia. Szybka, dynamiczna, niebezpieczna, pełna wdzięku i elegancji

nikt

wyborcza.pl

Dobra zmiana nie taka dobra. Waszczykowski, Radziwiłł, Szałamacha na cenzurowanym [KULISY KONGRESU PiS]

Agata Kondzińska, 02.07.2016

V Kongres PiS - przemawia Jarosław Kaczyński

V Kongres PiS – przemawia Jarosław Kaczyński (Fot. Sawomir Kamiski / Agencja Gazeta)

PiS wybrał Jarosława Kaczyńskiego na prezesa partii. Za głosowało 1008 delegatów, przeciw było zaledwie siedmiu, jeden wstrzymał się od głosu.

W sobotę w warszawskiej hali Expo politycy PiS wybrali prezesa partii. Kandydat był tylko jeden: Jarosław Kaczyński, który partią rządzi od 13 lat. Pod jego kandydaturą podpisało się ponad 400 działaczy. Nikt nie miał pytań do kandydata.

Dziennikarze mogli wysłuchać tylko trzech wystąpień: Jarosława Kaczyńskiego i liderów partii sojuszniczych wobec PiS: Jarosława Gowina z Polski Razem i Zbigniewa Ziobry z Solidarnej Polski. Resztę obrad utajniono.

Wśród gości byli ministrowie z Kancelarii Prezydenta: Małgorzata Sadurska, Krzysztof Szczerski, doradca Andrzej Zybertowicz. Była premier Beata Szydło i jej ministrowie.

Przewodniczącym kongresu został wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński. Pilnował porządku, strofował działaczy: – Proszę nie stać na środku naszej sali obrad, proszę nie podchodzić do pani premier po wspólne zdjęcia, proszę nie podchodzić do prezesa po autograf.

A o autografy działacze prosili na stronach autobiografii lidera PiS, którą można było kupić na specjalnym stoisku. Sprzedażą osobiście zajmowała się zaufana współpracownica Kaczyńskiego – Janina Goss. Cena była promocyjna, niższa od rynkowej o 3 zł. „Porozumienie przeciw monowładzy. Z dziejów PC (pierwszej partii braci Kaczyńskich) – to jak czytamy na okładce „opowieść o nadziei, odwadze, o sensie walki, gdy już niewielu wierzyło, że zakończy się ona zwycięstwem”.

Głosy niezadowolenia

Tuż obok stoiska z książkami prezesa PiS było kolejne: Reduty Dobrego Imienia. Każdy mógł wziąć ulotkę z wydrukowanym już przekazem pieniężnym na Fundację Reduty Dobrego Imienia z opisem „darowizna na cele statutowe”. I wyjaśnienie czym zajmuje się Reduta: „przeciwstawiamy się narastającym przypadkom oszczerstw wobec obywateli RP”. Opisano też dotychczasowe osiągnięcia: reakcja na „antypolski serial ‚Nasze matki, nasi ojcowie’, czego zwieńczeniem jest proces przeciwko producentom serialu”, protesty przeciwko „używaniu w międzynarodowych mediach określeń „polskie obozy koncentracyjne”, czy „protesty przeciwko znieważaniu powstańców warszawskich, żołnierzy AK oraz antykomunistycznego podziemia”.

Na kolejnym stoisku regionalni działacze mogli pobrać partyjne gadżety: chorągiewki, broszury i smycze z logo PiS, albo EKR – frakcji w Parlamencie Europejskim, w której zasiadają europosłowie PiS.

W kuluarach Cezary Kuriata, działacz PiS w Wałbrzychu zostawił list otwarty do delegatów. Krytykuje w nim politykę personalną na terenie okręgu wałbrzyskiego. Wytyka m.in. że „Marek Dyduch, szeroko znany w Wałbrzychu działacz SLD, został niedawno członkiem rady nadzorczej LUBINPES sp. KGHM”, że „Barbara Nowak-Obelinda, osoba związana z PO – odpowiedzialna za wiele ‚zaniedbań’ związanych z Parkiem Wielokulturowym Stara Kopalnia w Wałbrzychu, jest wciąż Dolnośląskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków”, że „poważne zastrzeżenia wywołuje też nowy dyrektor dolnośląskiego ARiMR”, a „dyrektor Regionu Sieci Poczta Polska na stanowiska naczelników urzędów pocztowych powołuje bez konkursu swoich znajomych, a członkowie PiS mimo wysokich kwalifikacji nie mają żadnych szans”. Niezadowolony działacz podaje jeszcze inne przykłady, a na koniec apeluje o „powołanie na szczeblu ogólnopolskim komórki, do której członkowie i działacze struktur lokalnych będą mogli składać udokumentowane wnioski i sugestie dotyczące tego typu spraw”.

Nie jest to jedyny głos niezadowolenia. Z podobnymi pretensjami wystąpił też senator PiS Waldemar Bonkowski. Krytykował nominacje w gdańskim NFZ, gdzie szefową została Elżbieta Rucińska-Kulesz, która w 2010 r. startowała z list PO w wyborach samorządowych. Bonkowski dostał oklaski za swoje wystąpienie.

Chwilę później wystąpił lokalny działacz, który przekonywał, że prezes PiS to największy polityk i wizjoner od czasów wojny, który wygrał dla PiS wszystkie wybory.

Przemawiali też europarlamentarzyści PiS: Anna Fotyga, Ryszard Czarnecki i Zbigniew Kuźmiuk.

Ale i tak największe brawa zebrał Jarosław Kaczyński. Po raz kolejny potwierdził swoje przywództwo w partii, a działacze odśpiewali mu sto lat.

Waszczykowski, Radziwiłł, Szałamacha na cenzurowanym

Lider PiS mówił długo i recenzował rząd Beaty Szydło. Komplementował wicepremiera Mateusza Morawieckiego przeciwstawiając go Leszkowi Balcerowiczowi. Jak kiedyś Andrzej Lepper wykrzykiwał „Balcerowicz musi odejść”, tak w sobotę Kaczyński mówił: „Musimy odrzucić koncepcje szkodnika Balcerowicza, postawić na Morawieckiego”. W tym kontekście zaczął rozważania co zrobić z pieniędzmi z OFE, „które dziś w gruncie rzeczy tracą na wartości, a które mogą być podstawą nowych przedsięwzięć”. Kaczyński nie powiedział wprost jaki ma pomysł na OFE, ale zasugerował, że tam rząd będzie szukał pieniędzy na realizację swoich obietnic wyborczych.

Kaczyński ostrzegł trzech ministrów, że nie jest zadowolony z ich pracy: ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego, zdrowia Konstantego Radziwiłła i finansów Pawła Szałamachę. Mówił: – Idziemy we właściwy kierunku, ale kolumna nam się rozciągnęła, jest czołówka, ale są też tabory. Co tam jest, otóż: uszczelnienie systemu podatkowego, superważna dla nas sprawa, ostateczne rozstrzygnięcie tego, by istniało kompetentne kierownictwo gospodarcze, które zawiaduje całością spraw, bo całość spraw dzisiaj to plan Morawieckiego. I sprawa aparatu dyplomatycznego, który w tej chwili jest jeszcze w niemałej części, w bardzo dużej części, po prostu stary.

Po raz kolejny przekonywał, że PiS nie łamie konstytucji ignorując wyroki Trybunału Konstytucyjnego. Winą za kryzys konstytucyjny obarczył Platformę Obywatelską i prezesa TK. Wspomniał lata w opozycji parlamentarnej i drogę PiS do zwycięstwa. Chwalił premier rządu za to jak kierowała sztabem wyborczym Andrzeja Dudy, że ujawniła swój „talent medialny”. Wyjaśnił dlaczego nie stanął na czele rządu: – Od 26 lat, od chwili powołania Porozumienia Centrum, byłem przedmiotem nieustannej obróbki ze strony zwolenników III RP. Było wiadomo, że jeśli zgodnie z normalnymi regułami obowiązującymi w partiach będę kandydatem na premiera, to główny atak będzie na mnie. Trzeba było się uchylić, taka była potrzeba, potrzeba służenia zwycięstwu – mówił, a członkowie jego partii nagrodzili go oklaskami na stojąco. – Dziękuję, proszę państwa, to jest dość szczególna sytuacja, jak klaszczecie, że nie jestem premierem – zażartował prezes.

UE zdominowana

Kongres PiS przyjął też uchwałę o odnowie Unii Europejskiej. Oskarża w niej UE, że „zamiast koncentrować się na obronie interesów Europy oraz państw członkowskich zaczęła się zajmować sprawami, które powinny być regulowane w państwach członkowskich.”

I dalej, że „UE została zdominowana przez kilka najsilniejszych państw, co podważyło zasadę subsydiarności i proporcjonalności między kompetencjami Unii i jej państw członkowskich.” A „w warunkach kryzysu władze RP są uprawnione, aby wystąpić z projektem odnowy Unii Europejskiej. Polska ma silną legitymację dla takiej inicjatywy. Jest szóstym państwem we wspólnocie pod względem potencjału gospodarczego i ludnościowego oraz wyróżnia się dużym poziomem zaufania swoich obywateli do procesu integracji europejskiej.”

PiS chce nowego traktatu unijnego wypracowanego w debacie wszystkich krajów członkowskich.

„Podstawą odnowy UE jest akceptacja przekonania, że Europa jest kontynentem zamieszkanym przez narody, które tworzą od wieków suwerenne państwa.”

Zobacz także

znamy

wyborcza.pl

SOBOTA, 2 LIPCA 2016

Jarosław Kaczyński prezesem PiS na kolejną kadencję

16:01

Jarosław Kaczyński prezesem PiS na kolejną kadencję

Jarosław Kaczyński otrzymał 1008 głosów, co oznacza, że został wybrany na prezesa PiS na kolejną, 3-letnią kadencję. Przeciw jego kandydaturze głosowało 7 delegatów, a jedna osoba się wstrzymała. – To dowód, że jakaś demokracja u nas jest – żartował Kaczyński

Traktuję ten wynik jako akt zaufania, ale jednocześnie pewne upoważnienie do tego, żeby być realnym, rzeczywistym szefem obozu zmian, który mamy w Polsce – dodał prezes PiS.

15:5417 godz. temu

„Chcemy odnowienia Unii, unijne co niezbędne, narodowe co możliwe” – kongres PiS przyjął uchwałę ws. odnowy UE

Odpowiedzią na kryzys Unii Europejskiej nie może być ani projekt pogłębienia integracji w kierunku ograniczenia roli państw narodowych na rzecz instytucji wspólnotowych, ani trwanie bez zmian prawnych i politycznych. Zamiast hasła „więcej Unii”, proponujemy kierunek „Europa wielu narodów” i „Europa solidarnych państw”. Chcemy odnowienia Unii, unijne co niezbędne, narodowe co możliwe – napisano w przyjętej na kongresie PiS uchwale w sprawie odnowy UE.

„Nowy traktat może powstać jedynie w wyniku debaty między wszystkimi państwami członkowskimi na zasadzie równości, poszanowania własnych interesów i kierowania się zasadą dobra wspólnego. Plan naprawy Unii Europejskiej musi być realny i zaakceptowany przez wszystkie państwa członkowskie. Powinien być ofertą powrotu do wspólnoty dla Wielkiej Brytanii, a dla innych państw – wejścia do Unii Europejskiej”

Poniżej cała treść uchwały.

12345

14:37

PO chce wybierać sędziów TK większością 2/3 i wprowadzić możliwość odwołania prezydenta [PROGRAM]

Polska samorządna, Polska obywatelska i Polska praworządna – to trzy filary programu reform ustrojowych Rzeczypospolitej, który Platforma zaprezentowała na konwencji we Wrocławiu.

Największa partia opozycyjna chce m.in. zwiększyć pozycję ustrojową Senatu, zmniejszając jednocześnie liczbę posłów do 360. Kolejna propozycja to wprowadzenie możliwości odwołania prezydenta w drodze referendum, a także wybór sędziów TK większością 2/3, dodatkowo z systemem zapobiegającym wakatom w Trybunale.

PO chce też konstytucyjnie rozdzielić funkcję Prokuratora Generalnego i Ministra sprawiedliwości, a także zwiększyć rolę samorządów i zdecentralizować władzę państwową.

po_1

po_2

po_3

13:23
Screenshot 2016-07-02 at 13.21.45

Schetyna: Mówienie przez Kaczyńskiego o tym, że Tusk ponosi winę za Brexit, to polityczna paranoja

Jak mówił dziś na Radzie Krajowej PO we Wrocławiu Grzegorz Schetyna:

„PO nie pozwoli na niszczenie Polski. Nie pozwoli na to, by prasa, media rosyjskie, wskazywały Jarosława Kaczyńskiego jako tego, który znalazł winnego opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej – według Kaczyńskiego winnym jest Tusk. Takie przekonanie jest symbolem paranoi politycznej. To jest symbol politycznej katastrofy, ta mowa nienawiści, politycznego oszustwa jest już czymś powszechnym. Nie zatrzymuje się już tylko na Nowogrodzkiej”

13:11
Screenshot 2016-07-02 at 12.53.41

Schetyna: Intensywność wojny, którą prowadzi PiS, zwiększa się

Jak mówił dziś na Radzie Krajowej PO we Wrocławiu Grzegorz Schetyna:

„Trybunał Konstytucyjny jest zdemolowany. Niezależność odebrana. Intensywność wojny zwiększa się. Dzisiaj taka jest Polska PiS, państwo PiS. Państwo monopartyjne, zamknięte, odwrócone od Europy. Dlatego tak wiele zależy od Platformy. Stoi przed nami wielkie wyzwanie”

Lider PO dodawał:

„Musimy udowodnić Polakom, że polityka znów może być uśmiechnięta. Że może szukać przyjaciół, a nie tworzyć wrogów. Dzisiejsze wybory wewnętrzne w PiS potwierdzają dotychczasową ich drogę. W której dominuje bezradność i wykluczenie. Chowanie się, wycofywanie się”

13:10
Screenshot 2016-07-02 at 13.03.45

Schetyna o prezydencie Dudzie: Zaproponujemy procedurę impeachmentu

– Prezydent wybrany w wyborach powszechnych nie jest odpowiedzialny wyłącznie przed Bogiem i historią. Jest odpowiedzialny przed narodem. Dlatego będziemy proponować procedurę impeachmentu. To, co działo się w aktywności prezydenta Dudy, każe nam przyjąć tę formułę, opracować ją i wpisać do Konstytucji – mówił dziś na Radzie Krajowej PO we Wrocławiu Grzegorz Schetyna.

Lider PO przekonywał też, iż w Konstytucji powinien być zapis, który uniemożliwiałby „wyprowadzenie Polski z Unii Europejskiej”.

12:53
Screenshot 2016-07-02 at 12.41.36

Schetyna: PiS zastąpiło wartości, o których mówił Jan Paweł II, nienawiścią i niechęcią

Grzegorz Schetyna powoływał się dziś w swoim wystąpieniu na Radzie Krajowej PO na Jana Pawła II:

„Od 1989 r. budowaliśmy Polskę naszych marzeń. Taką, która będzie otwarta dla wszystkich, w której wszyscy się pomieszczą. Polski nie można mieć tylko w paszporcie, trzeba mieć ją w sercu (…) Większość z nas to ludzie wierzący, ale nigdy nie chcieliśmy nikomu nic narzucać, żadnej wizji moralności. Za Janem Pawłem II mówiliśmy, że przesłaniem chrześcijaństwa jest miłosierdzie i tolerancja. Gdzie te wartości są dzisiaj? Tych wartości nie ma dziś w polskiej polityce, bo zostały wyprowadzone przez PiS. Zostały zastąpione nienawiścią i niechęcią”

12:40
Screenshot 2016-07-02 at 12.38.08

Schetyna przypomina słowa o „unijnej szmacie” i mówi o Kaczyńskim: To mistrz dzielenia. Politycy PiS cieszyli się z Brexitu

Jak przekonywał dziś na Radzie Krajowej PO Grzegorz Schetyna:

„NATO nie wystarczy do utrzymania gwarancji polskiego bezpieczeństwa. Mówimy to z pełną odpowiedzialnością, jako politycy, którzy przygotowywali szczyt NATO w Warszawie. Im silniejsza Unia, tym słabszy prezydent Putin. To truizm. Tę prawdę zna Kaczyński. Ale Kaczyński widzi w Unii zagrożenie, a my szansę na rozwiązywanie naszych kłopotów”

Lider PO stwierdził też:

„Podzieloną Unią łatwo pogardzać. Mamy mistrza dzielenia w Polsce. Politycy PiS mówili o fladze Unii jako o szmacie, cieszyli się z Brexitu. To jest wielkie zagrożenie dla naszej przyszłości (…) Na język nienawiści nie ma z naszej strony zgody”

Schetyna mówił o rządach PiS:

„To Polska, w której dominuje bezradność, wykluczenie, to polityka zatrzaskiwania drzwi. Polska jest zdumieniem Europy. Wszyscy się dziwią, że rządzący dziś w Polsce są tak obok, tak przeciw”

12:29
Screenshot 2016-07-02 at 12.32.28

Schetyna: Polacy muszą odpowiedzieć na fundamentalne pytanie – czy chcą Polski europejskiej czy pisowskiej?

Jak mówił dziś na Radzie Krajowej PO Grzegorz Schetyna:

„Musimy stawiać sobie najważniejsze pytania. O przyszłość, o moment, w którym jesteśmy, o kierunek, w którym powinniśmy iść, w którym powinna iść Unia Europejska. Przed nami dziś kwestia absolutnie fundamentalna – rozmowa o wartościach i przyszłości. To jest oś sporu. To pytanie zadajemy sobie od lat. Dziś stoimy – po 8 latach dobrych rządów PO – przed kolejnym etapem. Będziemy szukać aktywnej, obywatelskiej debaty. To Polacy muszą powiedzieć dziś, jakiej chcą Polski. Czy chcą Polski silnej czy bezradnej, demokratycznej czy partyjnej, Polski współpracy czy wykluczenia, rozwoju czy zacofania. Czy chcemy Polski europejskiej czy Polski pisowskiej? (…) Nie ma ważniejszej rzeczy dziś, jak pozycja Polski w Europie”

Lider Platformy nawiązał do Jarosława Kaczyńskiego:

„Niektórzy śnią o potędze – w samotności. To sen na Nowogrodzkiej. Ale to sen o potędze Kaczyńskiego, a nie o potędze Polski”

300polityka.pl