Problem 500 plus minus
Mateusz Klinowski (FOT. MICHAŁ ŁEPECKI)
Chodzi o rządowy program 500 plus przyznający rodzinom pieniądze na drugie i każde kolejne dziecko. Wadowice nie wypłacają dodatku od tygodnia. Na środki czeka blisko 600 rodzin. – Atmosfera jest bardzo nerwowa. Mieszkańcy podejrzewają, że zabraliśmy pieniądze, które im się należą, i wydajemy na inne cele. Musiałem zareagować – tłumaczy Klinowski wpis na FB.
Ktoś źle policzył dzieci
Do końca roku Wadowice potrzebują na wypłaty 22 mln zł. Tymczasem od wojewody małopolskiego dostały obietnicę jedynie 11 mln. Skąd różnica? – Nie wiem – przyznaje Cecylia Wojtyła, kierowniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wadowicach. Jeszcze przed startem programu gmina zgłosiła zapotrzebowanie na 20 mln zł.
Ale rzecznik urzędu wojewódzkiego Krzysztof Marcinkiewicz zarzeka się, że Wadowice oszacowały wypłaty na 11 mln i dopiero w połowie maja poprosiły o zwiększenie środków. W Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim pełno podejrzeń, że lewicowy burmistrz zrobił to specjalnie, by zdyskredytować program rządu i przysporzyć sobie popularności.
Wczoraj od małopolskiego wojewody Józefa Pilcha wyszło zapewnienie, że Wadowice natychmiast otrzymają 863 tys. zł na wypłatę świadczeń za maj. To jednak wciąż za mało, bo gmina dostała za mało środków również w kwietniu.
Klinowski wylicza: – Miesięcznie potrzebujemy około 1,4 mln zł, a do tej pory za dwa miesiące otrzymaliśmy 900 tys. zł. Nawet jeśli doliczymy obiecane przez wojewodę pieniądze, wciąż będzie ich brakowało.
Z naszych informacji wynika, że wnioski o dodatkowe środki złożyło 25 małopolskich gmin. – Samorządy źle oszacowały liczbę dzieci – komentuje rzecznik wojewody Krzysztof Marcinkiewicz. I zapewnia, że wszystkie gminy, które wnioskowały o dodatkowe pieniądze na program, dostaną je.
Obsługa też niedopłacona
Ale niedoszacowane potrzeby to niejedyny problem z 500 plus. Marszałkowie województw w całej Polsce alarmują, że nie dostali z rządu wystarczających pieniędzy na obsługę programu. Ich pracownicy zostali zobowiązani do sprawdzenia wniosków rodzin, w których jeden z członków pracuje za granicą. Chodzi o skontrolowanie, czy nie pobierają podobnych świadczeń w innych krajach Unii Europejskiej.
W Małopolsce takich spraw jest 12 tys., a do ich sprawdzenia potrzeba 20 dodatkowych etatów. Marszałek małopolski potrzebuje na to 1,5 mln zł. Wystąpił o nie do wojewody, ale wojewoda odmówił i zdecydował, że program będzie realizowany z pieniędzy przesuniętych z obsługi innych świadczeń rodzinnych: wypłaty zasiłków rodzinnych, dla niepełnosprawnych czy środków z Funduszu Alimentacyjnego.
– To skandaliczna i nieodpowiedzialna decyzja. Zabieranie pieniędzy z jednego zadania, aby dofinansowywać drugie, ma się nijak do wcześniejszych zapowiedzi rządu – komentuje marszałek małopolski Jacek Krupa.
Podobnie jest na Śląsku, gdzie, aby realizować program rządowy, przeniesiono 700 tys. zł z programu koordynującego inne świadczenia rodzinne w regionalnym ośrodku pomocy społecznej.
– Taką decyzję podjął wojewoda, ale to nie rozwiązuje naszego problemu, przesunięcie pieniędzy z jednego celu na drugi powoduje, że zawsze ich gdzieś brakuje – mówi Artur Madaliński, rzecznik marszałka Śląska.
Na razie marszałkowie pokrywają braki ze swoich budżetów.
„Zdajemy sobie sprawę, że to rozwiązanie tymczasowe, i pracujemy nad rozwiązaniem systemowym” – pisze nam Ministerstwo Rodziny. Tłumaczy, że marszałkowie mają na tyle dużo pieniędzy na obsługę świadczeń rodzinnych, że w ich ramach mogą obsłużyć również 500 plus.
Chodzi o to, że marszałkowie – jak twierdzą – pieniędzy nie mają. A nawet gdyby mieli, nie mogą przeznaczyć ich na program rządowy. Prawo bowiem zabrania im finansowania zadań zleconych przez administrację rządową.
W Małopolsce uchwałę podjętą w tej sprawie zakwestionowała już regionalna izba obrachunkowa. Dlatego marszałek Małopolski zapowiada, że po wydaniu środków skieruje sprawę przeciw wojewodzie do sądu. Skargi nie wykluczają też władze województwa śląskiego. Dziś odbędzie się tam debata o problemie. Jak podało RMF FM, z podobnymi problemami borykają się też województwa: świętokrzyskie, lubelskie, łódzkie, zachodniopomorskie oraz dolnośląskie.
Temat dnia „Gazety Wyborczej”: Tylko jeden projekt poprzedniego rządu kontynuuje PiS. Jaki?
Ks. Piotr Natanek: Ustawił mnie Pan w pionie
Ks. Piotr Natanek (FOT. Jakub Porzycki / FORUM)
CZYTAJ TEŻ: Ksiądz Piotr Natanek: świętokradca
Przypomina mi o nim tygodnik „Przegląd”. Czytam, że ksiądz nie próżnuje i „wybiera się do Sejmu, a celem jego pielgrzymki jest wprowadzenie do tej Sodomy i Gomory obrazu Matki Boskiej”. „Mocno jednak niekonsekwentne to działanie – ciągnie autor notki. – Bo i co ma robić święty obraz w tak zepsutym miejscu? Bardziej by tam się przydał egzorcysta”. A ponadto: „Ambitnym celem ks. Natanka jest również intronizacja i koronacja Boga Jezusa Chrystusa na Królem Polski, pisownia oryginalna z serdecznego zaproszenia, jakie dostała redakcja od Polska Prawda”. Redakcja nie wyjaśnia niestety, czy chodzi o bolszewicką gazetę z początku XX wieku, a to jedyne, co mi się z „Polska Prawda” kojarzy.
Natanek pod Sejmem już był. Znajduję w internecie nagranie – i wygląda mi na to, że media mainstreamowe zmilczały nie lada wydarzenie. W słoneczne majowe południe zebrało się na Wiejskiej pokaźne grono Rycerzy Jezusa Chrystusa Króla w charakterystycznych czerwonych płaszczach. Natanek żarliwie przemawiał. Po obraz, o ile mi wiadomo, nikt jednak nie wyszedł.
„Przegląd” podaje na szczęście adres mailowy, z którego przyszło zaproszenie. Piszę najuprzejmiej, że chciałabym zapytać księdza Natanka, co teraz robi, a po klawiaturze śmigają moje place z lakierem na paznokciach ciemnofioletowym. Drżę tym bardziej, że z otwartą przyłbicą wysyłam zapytanie z konta służbowego, choć pamiętam przecież dobrze, jak Natanek rzucił klątwę na dziennikarzy TVN24. Nie mija pięć godzin, a dostaję mail zatytułowany „Z Bogiem!”: „Szanowna Małgosiu! Niech będzie pochwalony Intronizowany Jezus Chrystus! Wysłuchaj Kazania Ks. dr hab. Piotra Natanka, a dowiesz się wszystkiego! Amen”. Dołączone linki.
Słucham zatem. – Wydarzenie czwartkowej manifestacji musiało być mocne w Polsce, bo pobiegałem troszku po różnych stronach, no i, dzieci, wrzątek jest. Jest poruszenie! – przemawia duchowny wyklęty (już posiwiał). – Próbują zaatakować, gdzie mogą. Każda optyka polityczna ma tzw. swoich klakierów w internecie, którzy mają za to płacone. On siedzi 18 godzin, teksty ma przygotowane, wkleja. Żebyście byli przespokojni, te ataki muszą być! Kiedy byłoby dziadostwo, nikt by na to nie patrzył. Nie oczekujcie ode mnie, że ja na każdy wywód internetowy będę robił kazania, bo by mi życia zabrakło. Też byłem po tamtej stronie przed parunastu laty, ale ustawił mnie Pan w pionie.
Wideo „Dużego Formatu”, czyli prawdziwi bohaterowie i prawdziwe historie, Polska i świat bez fikcji. Wejdź w intrygującą materię reportażu, poznaj niezwykłe opowieści ludzi – takich jak Ty i zupełnie innych.
W ”Dużym Formacie” czytaj:
Koniec wstydu, czas na horror
Żadna ze stron nie powstrzymuje się już przed fantazjowaniem o morderstwach. Tak samo feministki, jak i prawica. Z krytykiem literackim Przemysławem Czaplińskim rozmawia Grzegorz Sroczyński
Pokolenie jednorożców. Młodzi 2016 chcą mieć ważne życie
Opowiadamy naszym dzieciom, że narysowały cudowny rysunek, zaśpiewały najlepiej ze wszystkich, nawet kupę zrobiły jedyną w swoim rodzaju. Rośnie nam pokolenie, które jest przekonane o swojej wyjątkowości. Rozmowa z Anną Marią Szutowicz, liderką projektu Świat Młodych
Matki 40+. Mam w sobie zgodę
Kto powiedział, że nie można przez pół życia być samą, a przez kolejne pół w związku
Łona rymuje politycznie
Kiedy wszyscy obok ciebie równiuteńko idą / Przyjacielu, ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość
Siedem głów
Śledztwo w sprawie śmierci trapistów trwa do dziś
Jak brat z siostrą. W Egipcie nawet 45 proc. małżeństw to związki bliskich krewnych
Czy w Europie nie ma takich wielkich rodzin? Nie żenicie się między najbliższymi?
Śladami Zuzanny Ginczanki
Czuję, że gdyby to była ta sama wanna, w której spała Zuzanna Ginczanka, napuściłbym wody i w niej poleżał, z pozwoleniem czy bez