Rzepliński, 21.11.2016

 

Tajemnicza darowizna dla partii Ziobry. „Newsweek” o kolejnych niejasnościach w finansach Solidarnej Polski

AGNIESZKA KUBLIK, 21 listopada 2016

Zbigniew Ziobro

Zbigniew Ziobro (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Ma 18 tys. zł na życie, ale znajduje 20 tys. zł, by zasilić konto wyborcze Solidarnej Polski. Kto? Kamil Piasecki, radny podkieleckiej gminy Zagnańsk. To dalszy ciąg finansowych zagadek partii Zbigniewa Ziobry, które opisał „Newsweek”

Tydzień temu dziennikarze „Newsweeka” – Michał Krzymowski i Wojciech Cieśla – ujawnili, że partyjny kongres Solidarnej Polski „Nowe państwo, nowa konstytucja” w 2013 r. został zorganizowany za pieniądze Parlamentu Europejskiego przeznaczone na konferencję o klimacie. Według dziennikarzy OLAF – unijna agencja ds. przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy – w podobnej sprawie wszczęła śledztwo w Danii. Tam pieniądze zamiast na sympozja i warsztaty wydano na kampanię Duńskiej Partii Ludowej. W przypadkach obu partii chodzi o korzystanie z pieniędzy europejskiej partii MELD (Movement for a Europe of Liberties and Democracy).

Krzymowski i Cieśla prześledzili konferencję klimatyczną „Solidarnej Polski”. Ustalili, że do klimatu nawiązywały na niej jeden baner z napisem „Stop konwencji klimatycznej” i „dwa stojaki w holu”.

Solidarna Polska już po pierwszym tekście zagroziła „Newsweekowi” pozwem. Zażądała też sprostowania. Twierdzi, że wszystkie projekty finansowane przez MELD były akceptowane przez tę partię i drobiazgowo przez nią kontrolowane.

Szef „Solidarnej Polski”, wicepremier, prokurator generalny-minister sprawiedliwości od tygodnia w sprawie tych zarzutów milczy. Poniedziałkowy „Newsweek” opisuje, że Ziobro na pytania o konferencję sprzed trzech lat reaguje tylko uśmiechem. A „oblewa się pąsem i wychodzi bez słowa”, gdy pada pytanie, skąd jego rodzina wzięła 400 tys. zł na darowizny dla jego partii.

Przed tygodniem „Newsweek” ujawnił, że rodziny polityków „Solidarnej Polski” były bardzo szczodre dla ugrupowania Ziobry. Np. jego własna rodzina, w ciągu dwóch i pół roku przekazała partii 437 tys. zł. Bliscy Tadeusza Cymańskiego – 115 tys. zł. Datki przekazały m.in. córki europosła. Cymański spekuluje, że może wzięły pożyczki. Pieniądze wpłacili też asystenci polityka. A także współpracownicy i rodzina Jacka Kurskiego, w tym jego matka, syn i córka studentka – w sumie ponad 230 tys. zł.

Zobacz też: Rok rządu PiS

Poniedziałkowy tygodnik opisuje kolejne kontrowersyjne wpłaty. 29-letni Kamil Piasecki, asystent ówczesnego europosła Jacka Włosowicza i członka sztabu wyborczego, wpłacił przed eurowyborami na konto sztabu Solidarnej Polski 20 tys. zł. „Newsweek” zajrzał do jego oświadczeń majątkowych, ale tych 20 tys. zł nie może się doliczyć. Między styczniem a wrześniem 2014 r. Piasecki zarobił ok. 20 tys. zł jako asystent Włosowicza i 4 tys. jako kurator w kieleckim sądzie. Dieta radnego to 5 tys. zł dochodu. W sumie Piasecki deklaruje w tym czasie 29 tys. dochodu. Udaje mu się oszczędzić 11 tys zł.

Wynika z tego, że na życie zostaje mu 18 tys. zł. „Newsweek” próbuje ustalić, skąd wziął 20 tys. zł na partyjną darowiznę. Piasecki wyjaśnia, że jest kawalerem, nie ma dzieci, mieszka z rodzicami i znalazł u nich wsparcie i zrozumienie – więc wspomógł partię.

newsweek

wyborcza.pl

Kolejne kłamstwo . Okazało się, że nie została uruchomiona żadna procedura udzielenia zamówienia dla PZL.

cxx8z-mxuaa43su

Paweł Wroński

Nie jesteśmy narodem wybranym

21 listopada 2016

Trwają prace nad galowym umundurowaniem dla wojsk obrony terytorialnej. Na zdjęciu: Antoni Macierewicz podczas uroczystości podpisania koncepcji tworzenia wojsk obrony narodowej, 25.04.2016

Trwają prace nad galowym umundurowaniem dla wojsk obrony terytorialnej. Na zdjęciu: Antoni Macierewicz podczas uroczystości podpisania koncepcji tworzenia wojsk obrony narodowej, 25.04.2016 (Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta)

Trwają prace nad galowym umundurowaniem dla wojsk obrony terytorialnej. Według oświadczenia MON ma ono nawiązywać do mundurów „żołnierzy wyklętych”. Nie słyszałem, aby żołnierze antykomunistycznego podziemia dysponowali jakimkolwiek umundurowaniem galowym, ale najwidoczniej na potrzeby OT trzeba je stworzyć.

OT ma nawiązywać do legendy „żołnierzy wyklętych” jako tych, którzy walczyli do końca wierni żołnierskiej przysiędze, mimo że zostali z niej zwolnieni.

Nie jest to historyczna prawda, nie byli to bezrozumni straceńcy. Mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” zdał oddział, ukrywał się i został aresztowany, mjr Hieronim Dekutowski „Zapora” usiłował się przedostać do Anglii, widząc bezcelowość walki. Mit bezkompromisowych „wyklętych” ma jednak budować nowe społeczeństwo „jasnych podziałów”. Takie, w którym kompromis jest zbrodnią, a jakiekolwiek wątpliwości są wyrazem słabości i uleganiem wrogiej propagandzie.

Tej wizji historii zdaje się patronować prezydent Andrzej Duda, który podczas pogrzebu „Inki” i „Zagończyka” stawiał ich postawę w kontrze do ideologii III RP. Mordercy „Inki” i „Zagończyka” rządzili w PRL-u, a według Dudy po 1989 roku tylko „teoretycznie nie”. Podczas obchodów rocznicy powstania warszawskiego niektóre media prawicowe wręcz przeciwstawiały „wyklętych” środowiskom akowskim, które po zakończeniu wojny wyszły z konspiracji i godząc się na mniejsze lub większe kompromisy z władzą, rozpoczęły pracę na rzecz odbudowy kraju.

––––––––––

W tej dyskusji niezwykle istotny jest głos prof. Andrzeja Nowaka – traktowanego jako jeden z autorytetów PiS. Spod jego oraz prof. Ryszarda Terleckiego ręki wyszła kandydatura dr. Jarosława Szarka na szefa IPN, który ma tej wizji historii być stróżem. W wywiadzie dla ostatniej „Frondy” z okazji 98. rocznicy odzyskania niepodległości Nowak stwierdził: „Po roku 1989 zaczął dominować ton podany przez środowisko »Gazety Wyborczej«. Wykorzystując w tym celu autorytet premiera Tadeusza Mazowieckiego, przekonywano polskie społeczeństwo, że jego historia była jakaś krzywa, niedobra, że trzeba się od niej odwrócić i patrzeć tylko w przyszłość. Należy oddzielić przeszłość grubą kreską i do niej nie wracać”. Według profesora Adam Michnik przyrównywał trwanie w pamięci o zbrodniach komunizmu do postawy Lucusia z „Ostatniego husarza” Mrożka. Przypomnijmy: Lucuś był przeciwnikiem rosołu i systemu, chodził do lasu pisać patykiem po śniegu „Generał Franco wam pokaże”.

Andrzej Nowak dowodzi, że w latach 90. marginalizowano tradycję chrześcijańską, wśród wielu młodych oraz średniego pokolenia odbiorców popularne było hasło, że niepodległość nie jest już nam potrzebna, bo zmierzamy do Europy. Jak tylko do niej dojdziemy, to rozpuścimy się w niej i istotna będzie tylko szersza wspólnota europejska. A upieranie się przy tradycji niepodległościowej jest anachroniczne.

Profesor mówi rzeczy nieprawdziwe, to właśnie w latach 90. „Wyborcza” pisała o kolejnych komendach WiN, o rotmistrzu Pileckim, generale Fieldorfie „Nilu” czy o Łączce na Powązkach, gdzie znajdują się groby bohaterów. Wystarczy sięgnąć do dawnych numerów. Nie jestem też pewien, czy profesor trafnie odczytuje postać Lucusia jako kpinę z „żołnierzy wyklętych” czy raczej ogólnie z bohaterszczyzny. Nie o to jednak chodzi.

Jego wywiad wyraża istotny spór o kształt historii, która ma formować narodowego ducha. Poprzednik Nowaka w Katedrze Historii Polski UJ prof. Józef Szujski mawiał, że „fałszywa historia jest mistrzynią fałszywej polityki”. Miał na myśli takie pojmowanie dziejów, które prowadziło do kolejnych powstań.

Tak, to prawda, w sporze historia krytyczna vs. heroiczna „Wyborcza” stawała po stronie tej pierwszej. Zamiast opiewać działalność „Ognia” na Podhalu, opisywała także jej cienie. Wychodząc z założenia, że świadomość błędów historii najlepiej uczy nas prowadzenia współczesnej polityki. W czasach wyborów czerwcowych ’89 licznie żyjący wówczas powstańcy warszawscy mówili nam, że szacunek do ofiary nie powinien przesłaniać podstawowej prawdy, że powstanie było błędem, a „Solidarność” powinna kierować się zasadą non violence. Krytyczna historia uczy kompromisu, uczy też szacunku dla tych bitew, które nie zostały rozegrane.

Pokolenie „Wyborczej” jest przekonane, że największym sukcesem historycznym poza Bitwą Warszawską 1920 roku jest ruch „Solidarności”, Okrągły Stół i pokojowe obalenie komunizmu – to, co jest obiektem tak wielkiej niechęci prof. Nowaka. Bez względu na to, ile po 1989 roku błędów popełniono, Polacy za heroizm wreszcie nie zapłacili krwią.

––––––––––

Pierwszy skutek nowej polityki historycznej premiującej wizję „niezłomności” jest widoczny. Minister edukacji Anna Zalewska nie jest w stanie w telewizji jasno powiedzieć, kto mordował Żydów w Jedwabnem i w Kielcach. Budowa historii heroicznej to niebezpieczeństwo przekonywania narodu, że jest „narodem wybranym”, pozbawionym grzechów, wieczną ofiarą, która dąży do historycznego rewanżu. Już dziś młodzi ludzie na Marszu Niepodległości domagają się „powrotu Lwowa”.

Prof. Nowak jest specjalistą od historii Rosji. Jak dowodził Jan Kucharzewski w „Od białego caratu do czerwonego”, przekonanie o bezgrzeszności i osobnej drodze rozwoju napędzało rosyjski radykalizm i maksymalizm. Dlatego w Rosji władza musiała być zamordystyczna. Jeśli zachodziła zmiana władzy, to w drodze niszczącej rewolucji. Czy tą drogą ma iść Polska?

Historia krytyczna buduje państwo kompromisu i porozumienia. Takie państwo w pogardzie mają zwolennicy historii heroicznej. Historia heroiczna wychowuje nie obywatela, ale żołnierza, z którym trudno budować państwo, ale łatwo iść na wojnę.

Podczas I wojny światowej europejscy nauczyciele – oficerowie rezerwy – poprowadzili swoich uczniów – żołnierzy – na wielką narodową jatkę właśnie w imię wielkości i godności państwa, narodu, dynastii.

galowe

wyborcza.pl

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/biskupi-przepraszaja-za-udzial-kosciola-katolickiego-w-masakrze-w-rwandzie/xhe0yr

PONIEDZIAŁEK, 21 LISTOPADA 2016

Macierewicz: Polska armia jest apolityczna. Dla WOT jedyną partią jest Polska, naród, patriotyzm

12:10

Macierewicz: Polska armia jest apolityczna. Dla WOT jedyną partią jest Polska, naród, patriotyzm

Jak na razie zgłosiło się 10 tys. ochotników [do WOT], spośród których będzie dopiero realizowany nabór. Nie każdy, kto się zgłosi, zostanie przyjęty. Wśród tych elementów selekcji bardzo ważnym będą wszystkie kwestie związane z bezpieczeństwem państwa, wśród których także znajduje się obowiązek zawieszenia i zrezygnowania z dotychczasowej przynależności politycznej, jeżeli któryś z ochotników takie zaangażowanie za sobą miał. Polska armia jest apolityczna. Tak, jak dla całej armii polskiej, tak samo dla WOT jedyną partią jest Polska, naród, patriotyzm – mówił Antoni Macierewicz na konferencji.

stocton

Szefernaker: Skończył się czas spin doctorów. Dzisiaj komunikować się trzeba non stop

11:57

Szefernaker: Skończył się czas spin doctorów. Dzisiaj komunikować się trzeba non stop

Skończył się czas tzw. spin doctorów, którzy kreują przekaz i docierając z nimi do trzech programów informacyjnych oraz dwóch gazet, mają pewność, że to wystarczy. Dzisiaj komunikować się trzeba non stop, 24 godziny na dobę trzeba być gotowym, by reagować na pojawiające się nieprzewidziane sytuacje. Dlatego tak ważna jest ta zespołowość, o której cały czas mówię. Nie spin doctorzy, a drużyna – mówi Paweł Szefernaker w rozmowie z Kamilą Baranowską w „Do Rzeczy”.

11:44

Szydło: Polska musi się szybciej rozwijać

Druga rzecz to stabilizacja. To ogromne zadanie, które zostało wykonane. Żeby rodziny i ludzie mieli poczucie stabilności swojej przyszłości, stabilizacji, żeby mogli planować swoją przyszłość. Zrobiliśmy duży krok w tym kierunku, ale to nie znaczy, że wystarczający. Bo tych zadań, wyzwań społecznych jest bardzo dużo. Będziemy je na pewno realizować, ale żeby je zrealizować, Polska musi się szybciej rozwijać. Programy rozwojowe, gospodarcze muszą w tej chwili być tymi, które pozwolą nam myśleć o tym, żeby budować kolejne projekty prospołeczne – mówiła premier Szydło w KPRM, na uroczystości wręczenia nagród i wyróżnień przyznawanych przez ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej za wybitne i nowatorskie rozwiązania w zakresie pomocy społecznej w roku 2016 z okazji „Dnia Pracownika Socjalnego”.

11:38

Szydło: W tym roku zrealizowaliśmy dużo projektów prospołecznych, prorodzinnych. Dla rządu rodzina jest priorytetem

Jak mówiła premier Szydło w KPRM, na uroczystości wręczenia nagród i wyróżnień przyznawanych przez ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej za wybitne i nowatorskie rozwiązania w zakresie pomocy społecznej w roku 2016 z okazji „Dnia Pracownika Socjalnego”:

„Chcę powiedzieć, iż państwa praca, misja – nie boję się tego tak określić – służba, którą pełnicie na co dzień, bo przecież wy wykonujecie bardzo trudny zawód, wymagający empatii i wrażliwości społecznej, tego, żeby widzieć w codziennej, urzędniczej pracy przede wszystkim człowieka i jego problemy, ale też umieć ocenić, jak rzeczywiście sytuacja w danym środowisku się rozwija. To – nie boję się użyć tego słowa – w państwa przypadku misja, służba, praca bardzo trudna, często też praca, która niesie za sobą ogromne emocje, bo wchodzenie w różne trudne środowiska, patrzenie i podejmowanie decyzji, które są bardzo często związane z cierpieniem dzieci i osób starszych, czy kobiet, czy ludzi, którzy potrzebują pomocy, to nie jest łatwe”

„Tak realizujemy nasze zadania, aby ta pomoc była mądra”

„Dzisiaj musimy mówić o tym, że chcemy i tak realizujemy nasze zadania, aby ta pomoc była mądra, aby trafiła do tych środowisk, które jej potrzebują, żeby różnicowała tę pomoc. Ktoś będzie potrzebował wsparcia finansowego, a ktoś porady, a ktoś ukierunkowania w którym kierunku powinien pójść. Państwo to robicie i to wasza zasługa. Za to serdecznie wam dziękuję. Dziękuję wam również za rok wspólnej pracy, za to, w jaki sposób wprowadziliście i czuwacie nad programem Rodzina 500+, bo w większości gmin i samorządów to właśnie Ośrodki Pomocy Społecznej są kluczowymi, które przy realizacji tego programu pracują”

„Dla rządu rodzina jest priorytetem i o tym mówimy”

„My w tym roku zrealizowaliśmy bardzo dużo projektów prospołecznych, prorodzinnych. Dla rządu rodzina jest priorytetem i o tym mówimy. Na każdym kroku to podkreślamy, ale za tymi słowami idą czyny, bo i Rodzina 500+, minimalna płaca od 1 stycznia będzie wynosiła 2000 zł, i to, że wprowadziliśmy minimalną stawkę godzinową, minimalną emeryturę w wysokości 1000 zł. To działania, które miały na celu dać poczucie godnego życia polskim rodzinom, szczególnie tym, którzy byli w trudnych sytuacjach, wypchnięci gdzieś na margines, którzy często dzięki wam mogli funkcjonować”

11:30
PetruKrk1

Petru: Plan Morawieckiego to plan złupienia Polaków

– Nie ma na reformę edukacji, tak jak na obniżkę wieku emerytalnego. Plan Morawieckiego to plan złupienia Polaków. Na to wszystko trzeba będzie znaleźć pieniądze. Np. poprzez likwidację kwoty wolnej, Większą akcyzę na samochody. I większe opodatkowania przedsiębiorców. Rząd PiS nie stać na wszystko co obiecywali. Koszty spadają nie tylko na budżet, ale też na samorządy, które nie są do tego przygotowane – mówił na konferencji prasowej w Krakowie Ryszard Petru.

11:01

Waszczykowski: To nie jest jeszcze czas na tworzenie armii europejskiej

– Nie zadawajmy pytania co USA mogą zrobić dla nas ale zastanówmy się, jak utrzymać USA w naszych relacjach – mówił na konferencji UE-NATO w Brukseli minister Witold Waszczykowski. Szef MSZ mówił też o swoim sceptycyzmie co do pomysłu stworzenia armii europejskiej.

10:16

Michał Warciński jedynym kandydatem na stanowisko sędziego TK

W Sejmie rozpoczyna się procedura wyboru nowego sędziego Trybunału Konstytucyjnego, który 19 grudnia zastąpi Andrzeja Rzeplińskiego. Jak pisaliśmy na 300POLITYCE, klub PiS zgłosił na to stanowisko Michała Warcińskiego.

To jedyna kandydatura – w piątek wpłynęła do Sejmu, a dzisiaj pojawił się druk nr 1046 „Kandydat na stanowisko sędziego Trybunału Konstytucyjnego”. Wniosek został skierowany do rozpatrzenia do Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.

Przedstawicielem wnioskodawców jest Stanisław Piotrowicz. Jak napisano w uzasadnieniu, „zarówno wykształcenie, jak i bogate doświadczenie zawodowe wskazują, iż pan dr hab. Michał Warciński jest dobrym kandydatem na sędziego Trybunału Konstytucyjnego.

09:08

Kosiniak-Kamysz o słowach PBS dot. samorządów: Szuka się kolejnego winnego, bo trzeba ukrywać własne niedociągnięcia

– Szuka się kolejnego winnego, bo należy ukrywać własne niedociągnięcia. Na poziomie rządowym nie jest realizowana perspektywa [unijna]. To nie samorządowcy źle robią. Oni naprawdę mogliby wiele nauczyć rząd. Czy to samorząd podkarpacki jest [w polemice], który słabo wykorzystuje środki? Może te uwagi pani premier szły w stronę jednego województwa, by zdyscyplinować swoich kolegów z Podkarpacia? – mówił w „Porannej rozmowie RMF” Władysław Kosiniak-Kamysz.

09:07

Witek o Piotrowiczu: Jest znakomitym posłem i bardzo lubię słuchać jego argumentacji, bo to stara, dobra szkoła

Jak mówiła Elżbieta Witek w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24:

„Wśród moich kolegów z rządu, takich, których mieliby przegrane życiorysy i byli dzisiaj w rządzie, nie widzę. W latach 80, w czasach stanu wojennego, byłam po stronie opozycji i siedziałam za to w więzieniu. Spotkałam po tamtej stronie ludzi, którzy nas bronili. W wyjątkowy sposób, ale dzięki takim ludziom wielu z nas udało się przetrwać. On [Stanisław Piotrowicz] nie osądzał, przecież nie było go w procesach politycznych, wręcz odwrotnie. Kończyliśmy studia w różnym okresie, ja w 1980 roku. Całe lata 80-te to był stan wojenny. Czy to oznacza, że wszyscy ci, którzy w tamtym czasach pracowali, bo kończyli studia, są ludźmi, których trzeba skreślić? Uważam, że nie, a poseł Piotrowicz – który nie jest w rządzie, a w parlamencie – jest znakomitym posłem i bardzo lubię słuchać jego argumentacji, bo to stara, dobra szkoła”

08:45

Gowin: Jako wicepremier zarabiam kilkanaście tysięcy. Nie widzę powodu, żebym miał mieć kwotę wolną od podatku

– Nie da się równocześnie obniżać wieku emerytalnego, realizować programu Rodzina 500+ i wprowadzać dla wszystkich kwotę wolną od podatku w wysokości 8 tys. zł. Jako wicepremier zarabiam kilkanaście tysięcy złotych. Nie widzę żadnego powodu, żebym miał mieć kwotę wolną od podatku – mówił Jarosław Gowin w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

08:40
wkk1RMF

Kosiniak-Kamysz: Anty-PiS nie jest żadną alternatywą

– Opozycja – nie ta totalna, tylko ta racjonalna – jest od tego, żeby przedstawiać alternatywy. Anty-PiS nie jest żadną poważną alternatywą, on nie zmienia rzeczywistości. Alternatywą jest to, co zaproponowaliśmy na kongresie, zmiany ustrojowe, wzmocnienie pozycji samorządów, wybór Prokuratora Generalnego w wyborach powszechnych – mówił w „Porannej rozmowie” RMF Władysław Kosiniak-Kamysz.

Kosiniak-Kamysz: Nie będziemy stać w cieniu

Mamy swoje miejsce i myślę, że je szybciej określiliśmy niż te inne partie, które może chcą być w cieniu – my w cieniu nie będziemy stać niczyim tylko będziemy przedstawiać konkretne propozycje, które padły – od propozycji gospodarczych, ustrojowych. Nawet jak widzę, że premier Morawiecki w swej Konstytucji już część tych propozycji chce realizować, bo pół roku bez ZUS-u to jest propozycja ogłoszona w Krynicy podczas Kongresu Gospodarczego.

08:40

Gowin: Jeżeli nie postawimy konsekwentnie na gospodarkę, to w następnej kadencji taka skala transferów społecznych będzie niemożliwa

Jeżeli nie postawimy konsekwentnie na gospodarkę, to może nie w tej kadencji, ale w następnej taka skala transferów społecznych będzie niemożliwa. W przyszłym roku na pewno wytrzyma [budżet koszty związane z 500+], w tej kadencji wytrzyma. Ale musimy przyspieszyć tempo rozwoju gospodarczego – mówił Jarosław Gowin w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet.

08:36

Gowin: W ciągu dekady trzeba będzie przejść na system emerytur obywatelskich

Jak mówił Jarosław Gowin w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet:

„Trzeba zbudować szczegółowe rozwiązania, które zachęcą Polaków do tego, żeby pracowali dłużej. Dyskutujemy na ten temat od wielu miesięcy, zwłaszcza z premierem Morawieckim. Niezależnie od tego, jakie będą stanowiska rządowe, mogę powiedzieć, że również moja partia przedstawi pewne propozycje. Na dłuższą metę obecny system emerytalny jest dysfunkcjonalny (…) Z zachowaniem zasady praw nabytych, moim zdaniem trzeba będzie w przyszłości – nie w tej kadencji, być może nie w następnej, ale w ciągu najbliższej dekady – przejść na system emerytur obywatelskich”

08:31

Gowin: Obniżenie wieku emerytalnego jest dla mnie najtrudniejsze. Jestem sceptyczny

Mam nadzieję, że wkrótce zacznie się bardzo ładnie sklejać. Dwa tygodnie temu rząd przyjął pierwszą ustawę z pakietu, składającego się na Konstytucję biznesu. 30 kilka pierwszych zmian, bardzo ważnych, zwłaszcza dla małych i średnich firm – mówił Jarosław Gowin w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet. Jak dodał:

„Zacznę od sprawy, która jest dla mnie najtrudniejsza, czyli obniżenie wieku emerytalnego. Nigdy nie ukrywałem, że jestem wobec tego rozwiązania sceptyczny. Takie było przedwyborcze zobowiązanie PiS. Zaakceptowałem to, w zamian poparcie PiS-u dla poszerzenia działalności gospodarczej. I to się dokonuje równolegle”

08:01

Witek: Chyba żaden polityk nie jest tak cenzurowany jak Kaczyński

Premier Szydło powiedziała tylko tyle i Mateusz Morawiecki to powtórzył, że toczą się w rządzie prace, dyskusje nad tym, żeby podatki były sprawiedliwe, żeby nie uderzały w najbiedniejszych. Nie zamierzamy ich podwyższać. Premier Morawiecki właśnie to powiedział, że ucierają się poglądy. Sam premier Morawiecki powiedział, że nic nie jest przesądzone, ponieważ o niczym nie zdecydował rząd. Dobrze, że toczą się dyskusje w Komitecie Ekonomicznym RM, bo to oznacza, że szukamy najlepszego rozwiązania, które nie dotyczy w grupę najsłabszych – mówił Elżbieta Witek w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.

Pytana o słowa Jarosława Kaczyńskiego o przedsiębiorcach, stwierdziła:

„Chyba żaden polityk nie jest tak cenzurowany jak prezes Jarosław Kaczyński. Każda jego wypowiedź jest czytana od deski do deski. Ja w tej wypowiedzi nie widzę nic nadzwyczajnego. Prawdą jest – słyszeliśmy to na słynnych taśmach – że była grupa, która skorzystała przy tej władzy, natomiast my mówimy o tym, że chcemy wspierać polskich przedsiębiorców, choć dajemy także szanse dla inwestycji zagraniczych i liczymy na to, że polscy przedsiębiorcy będą chcieli inwestować”

07:53

Witek: Zalewska od grudnia prowadzi konsultacje ze środowiskami związanymi z oświatą. Nie cofniemy się

Minister Zalewska przez cały rok, od grudnia prowadzi konsultacje z różnymi środowiskami związanymi z oświatą. Nie cofniemy się z prostego powodu. Wtedy, kiedy wprowadzaliśmy 500+, wszyscy byli zainteresowani tym programem, bo on był najistotniejszy. To nie oznacza, że minister Zalewska nic w tym czasie nie robiła. Przygotowywała reformę i kiedy ogłosiła, że jest przygotowana, niektórzy doznali szoku – mówił Elżbieta Witek w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.

Jak poinformowała, podstawowe programowe dla tych roczników, które będą objęte reformą w latach 2017/2018, będą gotowe do 30 listopada.

07:49

Radziwiłł: Likwidacja NFZ ma nastąpić 1 stycznia 2018

– Reforma zdrowia to nie jest jedno trudne zadanie. To jest szereg trudnych zadań. Do likwidacji NFZ ma dojść 1 stycznia 2018 r. i mamy czas, aby ustawę jeszcze dopracować. Moim zdaniem ważniejsze z punktu widzenia pacjenta są dwie ustawy: o funkcjonalnej sieci szpitali i o podstawowej opiece zdrowotnej. Te ustawy wejdą w życie od połowy roku – powiedział w „Sygnałach Dnia” PR1 minister Konstanty Radziwiłł.

300polityka.pl

Platforma Obywatelska przeprasza za budowę autostrad. „Zawsze jest wybór – PiS buduje pomniki”

Według Stanisława Gawłowskiego PO budowała drogi a PiS pomniki.
Według Stanisława Gawłowskiego PO budowała drogi a PiS pomniki. Fot. Tomasz Szambelan / Agencja Gazeta

PO odpowiada PiS w sprawie dróg i przypomina, co zbudowali poprzednicy. Stanisław Gawłowski podzielił się na Twitterze mapą przedstawiającą rozpoczęte i ukończone inwestycje drogowe.

„Zawsze jest wybór. Platforma Obywatelska budowała drogi. Prawo i Sprawiedliwość buduje pomniki” – napisał na Twitterze Stanisław Gawłowski, były sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska.

Gawłowski załączył mapę, przedstawiającą rozpoczęte i zakończone inwestycje drogowe za rządów PO. Niedawno wiceminister infrastruktury w rządzie PiS Jerzy Szmit stwierdził, że podczas rządów PO inwestycje drogowe były realizowane w kierunku wschód–zachód, a więc tak, jak zdaniem Szmita, odpowiadało naszym sąsiadom, a nie zawsze Polakom.

po

naTemat.pl

 

Galeria idiotyzmów

Do bezmyślnych, zwyczajnie głupich i ignoranckich wypowiedzi polityków PIS-u zdążyliśmy się mniej więcej przyzwyczaić, ale ostatnio mieliśmy tego rodzaju wypowiedzi tak wiele, że można chyba mówić o galerii idiotyzmów? Zacząć wypada od zacytowania p. Kaczyńskiego, który przedstawił genialną w swojej prostocie analizę kłopotów gospodarczych pisowskiego reżimu i celnie wskazał winnych: „Są różne blokady, niekiedy bardzo dziwne blokady. Są na pewne cele pieniądze, a przedsiębiorcy związani z partiami opozycyjnymi dzisiaj nie chcą podejmować różnego rodzaju przedsięwzięć gospodarczych, zyskownych dla nich. Bo uważają, że wrócą dawne czasy. Ale zapewniam, że nie wrócą”. To bardzo przypomina słynne wypowiedzi liderów PZPR w latach sześćdziesiątych, że Polacy jedzą za dużo mięsa i to jest przyczyną „przejściowych” trudności, renciści wykupują za dużo lekarstw, a w ogóle chorują na złość umiłowanemu rządowi p. Szydło. Mocarna intelektualnie posłanka PiS p. Mateusiak-Pielucha była uprzejma napisać: „powinniśmy wymagać od ateistów, prawosławnych czy muzułmanów oświadczeń, że znają i zobowiązują się w pełni respektować polską Konstytucję i wartości uznawane w Polsce za ważne. A niespełnianie tych wymagań powinno być powodem do deportacji”. Genialne w swojej prostocie z tym dodatkiem, że za nie respektowanie polskiej Konstytucji należałoby deportować Kaczyńskiego, Dudę i cały klub PiS-u, a o tym, które wartości są „uznawane za ważne” powinno decydować biuro polityczne KC PiS, bo w tej sprawie trudno o jednomyślność. I oczywiście zapytać o lojalność wobec PiS-u, jakby to było pięknie po prostu wysiedlić wszystkich przeciwników Kaczyńskiego i wtedy problem wyborów byłby raz na zawsze rozwiązany.

Do szeregu przenikliwych i bardzo trafnych analiz p. Macierewicza o sprzedaży przez Egipt francuskich „mistrali” za jednego dolara Rosji i równie błyskotliwych wypowiedzi towarzyszących o dość swoistej armii narodowej rezerwy, która z pewnością obroni Polskę przed każdym wrogiem, a zwłaszcza Rosją i dlatego ulokowana zostanie koło naszych wschodnich granic, a NATO w gruncie rzeczy będzie niepotrzebne, dodać należy stwierdzenie p. Błaszczaka: „Zakładam, że polski minister obrony narodowej poprzez swoje wypowiedzi doprowadził do tego, że taka groźna transakcja nie będzie miała miejsca” – przekonywał podczas konferencji prasowej szef MSWiA. Przypomina to dowcip o rabinie, który zrobił cud i nie zawalił się dach Icka, któremu Mosze groził. Na szczególną uwagę zasługują wstępne wyniki sekcji zwłok Lecha Kaczyńskiego, które wykazały: „wielonarządowe obrażenia ciała typowe dla wypadków komunikacyjnych”. RMF opisuje, „że najprawdopodobniej do śmierci Lecha Kaczyńskiego doprowadziły obrażenia wielu narządów wewnętrznych. Medycy stwierdzili połamanie kości i poważne uszkodzenia głowy”. Nie są to stwierdzenia odkrywcze ani zaskakujące, przypominają wyniki niesławnej pamięci ekshumację gen. Sikorskiego, która wykazała, że zginął w wyniku katastrofy lotniczej. Co kosztowało skarb państwa ok. 100 000 złotych. Nie wiem ile będzie kosztowała ta ekshumacja i nowy pochówek, ale niemało. Może warto przy okazji panowie Cenckiewicz, Żaryn itp. rozpocząć zarzucony przez IPN pomysł postawienia przed narodowym sądem Reichsfuhrera SS Heinricha Himmlera, z pewnością zostanie skazany, co może się okazać z czasem jedynym sukcesem IPN-owskich prokuratorów?

I jeszcze rzecz poważniejsza, bo wyżej wymienione działania reżimu PiS-u poza ośmieszeniem Polski, marnotrawieniem pieniędzy i bardzo szkodliwym z moralnego punktu widzenia bezczeszczeniem grobów mało szkodzą żywym. Natomiast podjęte przez podległych generalnie PiS-owi służby działań najpierw przeciwko pani Prezydent Warszawy Hannie Gronkiewicz-Waltz, a niedawno przeciwko pani Prezydent Łodzi Hannie Zdanowskiej są czysto polityczną akcją mającą na celu wyeliminowanie z polityki osób, z którymi PiS notorycznie przegrywa wybory. Ale nie sądzę by ta metoda, podobnie jak wszystkie inne niegodziwości, przyniosła podłej zmianie sukces.

galeria

naTemat.pl

To on wymyślił KOD. Po roku działalności już wie, że tej władzy zasad demokracji nie da się nauczyć

Krzysztof Łoziński i Mateusz Kijowski – pomysłodawca i lider Komitetu Obrony Demokracji.
Krzysztof Łoziński i Mateusz Kijowski – pomysłodawca i lider Komitetu Obrony Demokracji. Fot. Jan Rusek / Agencja Gazeta

W młodości obalał komunizm, dziś walczy z obecnym rządem PiS. Krzysztof Łoziński rok temu napisał tekst, w którym dowodził konieczności powołania Komitetu Obrony Demokracji. Rozmawiamy z nim o tym, jak wygląda Polska po roku działalności KOD.

Pamięta Pan swój tekst sprzed roku, ten o konieczności powołania Komitetu Obrony Demokracji?

Pamiętam, oczywiście…

I jak się dziś czuje ojciec chrzestny KOD-u?

Ojciec chrzestny to brzmi jak coś o mafii, prawda? Jestem raczej ojcem pomysłodawcą, założycielem, inicjatorem.

Jak się panu podoba rozwój dziecka?

Rozwija się tak, jak warunki pozwalają. Mnie to nawet specjalnie nie dziwi to, co się dzieje. Gdy byłem w „Solidarności”, to wcale nie było lepiej. Po latach nie pamiętamy wielu rzeczy, ale wtedy też były spory, były frakcje… Takie jest polskie społeczeństwo i tego nie zmienimy. Ale trzeba iść do przodu.

A czy Mateusz Kijowski jest właściwym liderem? Pomijając często podnoszoną przez prawicę kwestię alimentów, to przecież jego wypowiedź o wspólnym marszu z narodowcami w przyszłym roku nie została odebrana najlepiej nawet pośród zwolenników KOD.

To była nadinterpretacja. Ja to odebrałem w ten sposób, że wszyscy możemy manifestować, niezależnie od różnic, które nas dzielą. To była troszkę niefortunna wypowiedź, ale nie można jej tak interpretować, że będziemy się przyłączać do narodowców. Póki oni są tacy jacy są, to ja sobie nie wyobrażam, żebyśmy mogli się do nich przyłączyć.

Czy KOD idzie w tę stronę, którą pan sobie wymarzył rok temu?

Trochę inaczej sobie to wyobrażałem. „Mój” KOD miał być małą, elitarną organizację otoczoną większą grupą współpracowników. Wyszło zupełnie inaczej, choć zamysł był taki, żeby było jak KOR. Ale to mnie nie martwi.

A coś martwi?

Jeżeli chodzi o zmiany organizacyjne, to ja bym przede wszystkim widział większy zarząd. Tak mały, jaki jest dziś, nie jest w stanie ogarnąć wszystkiego, co się dzieje. To jest za mała grupa ludzi i widać, że nie panują nad wszystkim. Uważam też, że absolutnie powinny być publikowane wszystkie protokoły z prac zarządu i wszystkie uchwały zarządu. A tak niestety się nie dzieje.

KOD jest skuteczny?

Wszystko wynika z tego, że mamy takie społeczeństwo, jakie mamy. Niestety jest tak, że historii się nie da przyśpieszyć. Budowy demokracji też się nie da. To jest kwestia mentalności ludzi, wiedzy, edukacji. Ile my w naszej historii mieliśmy tej demokracji? Teraz mamy 27 lat, a właściwie 26. Przed wojną kilka lat było. Przed zaborami była demokracja szlachecka, ale to zupełnie inny twór niż demokracja w obecnych czasach. Polskie społeczeństwo musi się demokracji nauczyć. Niestety nie da się tego zrobić na przyspieszonym kursie.

Czy to znaczy, że KOD będzie protestował na ulicach przez najbliższe dziesiątki lat?

Nie o to chodzi. Mówię o nawykach demokratycznych, świadomości i odruchach demokratycznych. Zupełnie czymś innym jest obalenie tej władzy. Myślę, że ona sama się obali i to dość szybko.

Sondaże na to nie wskazują, PiS cieszy się niesłabnącym poparciem…

To się zmieni, jak zacznie brakować pieniędzy na te wszystkie programy. Do ludzi zacznie docierać, że Prawo i Sprawiedliwość odbiera im ich prawa. Proszę spojrzeć, co się dzieje na wsi. Ludzie mi nie wierzą, gdy mówię, że ich ziemia nie ma żadnej wartości. Patrzą na mnie jak na wariata, przecież ziemia jest, kawał gruntu i dom. I nie wiedzą, że praktycznie nie mogą tego sprzedać. A jak jest kawałek lasu to będą musieli oddać właściwie za bezcen. Młodemu człowiekowi też będzie pod górę, bo nie będąc rolnikiem nie będzie mógł kupić ziemi na której mieszka. To są absurdy, które dopiero zaczynają do tych ludzi docierać.

No to na wsi spadnie poparcie. Co dalej?

Inny przykład – podwyżki OC od samochodów. Oczywiście to nie PiS za nie odpowiada, ale ludzie będą oczekiwać, że taki socjalny rząd coś z tym zrobi. A nic nie zrobi, bo nie ma przecież pieniędzy.

Przekonają, że to wina finansistów…

Grup niezadowolonych będzie coraz więcej. Proszę spojrzeć: bałagan w szkołach, oburzone kobiety na ulicach, lekarze i pielęgniarki… I brak recepty na poprawę sytuacji. Jak słucham pomysłów pana Morawieckiego na naprawę gospodarki, to mi się przypominają wymysły Jaruzelskiego. To co wygadywał Jaruzelski było prototypem planu Morawieckiego.

To znaczy?

Brygady dobrej roboty, aktywizacja mistrzów zmianowych, atestacja stanowisk – takie pomysły oderwane od rzeczywistości miał Jaruzelski. Podobnie oderwane pomysły ma Morawiecki: będziemy budować samochody elektryczne, drony bojowe. I inne pomysły z kosmosu. A budżet się nie domyka, złotówka słabnie, gospodarka hamuje.

A nie słyszał pan, że za to spowolnienie tempa rozwoju gospodarki odpowiadają biznesmeni związani z poprzednią władzą

To kompletna bzdura. Kaczyński nic nie rozumie z gospodarki, zresztą dlaczego miałby rozumieć? Moim zdaniem jest on nieukiem, ale za to wszechstronnym.

Od tego ma Morawieckiego, minister ma się znać.

Długo będziemy się po tym podnosić. Dla mnie najgorsze jest to, jak bardzo Polska się cofnęła w czasie. Zasada o tym, że publikuje się wszystkie akty prawne obowiązuje od czasów konstytucji Nihil Novi czyli od 1505 roku. Zasada, że nie można stosować tortur, a sądy nie mogą brać pod uwagę dowodów zdobytych w sposób nielegalny działa od 1776. Byliśmy jednym z pierwszych państw na świecie, gdzie zabroniono zdobywania zeznań torturami i w inny nielegalny sposób. Dalej – uwolnienie handlu ziemią i zniesienie pańszczyzny to dekret cara z 1864 roku. PiS cofa nasze prawodawstwo o setki lat.

Ale twierdzą, że stanowią rząd dobre zmiany.

Te wszystkie pomysły wynikają z niezrozumienia świata i braku wiedzy. PiS zawsze tak chętnie powołuje się na naszą historię, tylko sami zapomnieli się jej nauczyć.

Ludzie na demonstracje chodzą trochę jak na piknik. Czy KOD rzeczywiście wnosi jakiś pierwiastek demokratyczny?

Z całą pewnością.

Ale demonstracje są coraz mniej liczne.

Pojawiają się takie zarzuty. Ludzie się trochę zmęczyli, ale to nie znaczy, że przestali nas popierać. Pamiętajmy, że oprócz demonstracji są też inne formy protestu. Organizuje się mnóstwo spotkań w różnych miejscowościach.

Coś jak „Kluby Gazety Polskiej”?

Niedokładnie. My nie głosimy kłamstwa i bzdur, tylko prawdą i wiedzę. Organizujemy taki ferment intelektualny, stawiamy przede wszystkim na edukację. W paździeniku objechałem 9 miast. W listopadzie już trzy. A przecież nie tylko ja jeżdżę.

Rok temu pisał pan, że nie można dopuszczać polityków do KOD. Tymczasem dziś przy wielu okazjach grzeją się w blasku waszych protestów politycy Platformy, Nowoczesnej czy innych partii…

To nie o to chodzi, żeby politycy nie brali udziału w demonstracjach. Chodzi o to, żeby KOD nie przekształcał się w partię. Ruch skupia ludzi o bardzo różnych poglądach. Potem pojawi się jakiś problem, dajmy na to CETA i wszystko się rozwala, bo ludzie nie potrafią wypracować wspólnego stanowiska. KOD ma się skupiać wyłącznie na obronie demokracji, praworządności, praw człowieka i edukacji społeczeństwa. Umowy o handlu i cłach, to nie nasza działka.

A czy da się obecną władzę nauczyć tej demokracji?

Wątpię.

Czyli musimy przeczekać do następnych wyborów?

O ile będą. Nie mam żadnych złudzeń co do zamiarów Jarosława Kaczyńskiego. Prawo i Sprawiedliwość to moim zdaniem nie jest żadna partia polityczna, coś jak tylko mafia. To jest moim zdaniem zorganizowana grupa przestępcza, której celem jest wprowadzenie dyktatury. To jest maszynka do głosowania, a jedyną osobą która o wszystkim decyduje jest Kaczyński. On dąży do dyktatury.

I pokojowe demonstracje mogą temu zapobiec?

Tak, bo generują opór. A władzę PiS trzeba obalić, bo nie ma sensu uczyć jej zasad demokracji. Jest odporna na wiedzę.

Ile lat to obalanie jeszcze może potrwać?

Przypomnę słowa Nielsa Bohra: „Prognozowanie jest strasznie trudne, zwłaszcza jeśli chodzi o przyszłość”. Kiedyś Kaczyński przegra, bo jednego nie bierze pod uwagę. W historii co jakiś czas mają miejsce takie wydarzenia, które zupełnie zmieniają sytuację. Takim wydarzeniem był zamach w Sarajewie, po którym wybuchła I Wojna Światowa., Takim wydarzeniem był zamach na World Trade Center, który przewrócił do góry nogami światową politykę. Nawet najgenialniejszy prezes Kaczyński takich wydarzeń nie jest w stanie przewidzieć. Jeden dzień, jedna godzina, która jeszcze ne nadeszła, może zmienić układ sił. PiS dziś kupuje ludzi, ale pieniądze będzie rozdawał, dopóki je ma. A przecież kiedyś się skończą. Liczba niezadowolonych będzie rosła. To jedno wydarzenie może zupełnie zmienić nastawienie ludzi do obecnej władzy

Czyli KOD będzie dalej robił swoje i czekał na „ten dzień”?

Będziemy robić swoje. Trzeba edukować, przez cały czas uświadamiać ludziom co się dzieje w Polsce. Czekamy.

to-on

naTemat.pl

Rzepliński dla „Newsweeka”: Dla Wietnamczyków byliśmy jak latarnia morska

eb, 21 listopada 2016

Andrzej Rzepliński

Andrzej Rzepliński (Fot. Sawomir Kamiski / Agencja Gazeta)

– Mamy demokrację Kiepskich. Rzeczywistość przelała się z ekranu do realu. Główni aktorzy tego kiepskiego przedstawienia robią to, co chcą, według zasady: jak to nie można, skoro można? – mówi szef Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński w wywiadzie dla „Newsweeka”.

Rzepliński powiedział „Newsweekowi”, że o kryzys w TK pytali sędziowie w Tajpej, podczas niedawnej międzynarodowej konferencji. – Interesują się nami, bo byliśmy kimś – mówi prezes. Jak wspomina, w maju wietnamscy sędziowie mówili mu: „Byliście dla nas latarnią morską”. – Tylko ten, kto wie, jak długą i poszarpaną linię brzegową ma Wietnam, rozumie, co to znaczy być dla Wietnamczyków latarnią morską – mówi Rzepliński. Zaznacza, że już nią nie jesteśmy.

Demokracja Kiepskich

– Mamy już dyktaturę? – pyta dziennikarska „Newsweeka”. – Mamy demokrację Kiepskich. Rzeczywistość przelała się z ekranu do realu. Główni aktorzy tego kiepskiego przedstawienia robią to, co chcą, według zasady: jak to nie można, skoro można? – tłumaczy prezes.

Rzepliński tłumaczy ryzyka związane ze zwiększeniem kompetencji prokuratorów, którzy będą mogli podważać przebieg procesów sądowych: – Nietrudno sobie wyobrazić sytuację, w którym ważny funkcjonariusz polityczny z terenu stwierdzi: sąd wydał zły wyrok, zniszczył naszego człowieka, doprowadził go do bankructwa. I choć sędzia bronił tylko wolnego rynku, okaże się winnym.

Zaznacza jednak, że jeśli choć  jeden sędzia w TK zostanie wierny swej roli, to nie przejmą jej prokuratorzy. – Sędzia [Trybunału Konstytucyjnego] z mocy konstytucji jest nieodwoływalny, a prokurator generalny dziś  jest, jutra nie ma.  Wystarczy jeden telefon do głowy państwa i do szefa rządu – komentuje prezes TK.

Nie władza zapłaci

Rzepliński mówi też, że ma nadzieję, że gdy w grudniu jego kadencja dobiegnie końca, władza nie będzie go nękać, bo koszty byłyby politycznie zbyt duże.

W niedzielę szef Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński otrzymał nagrodę im. Teresy Torańskiej w kategorii działalność społeczna. Drugim laureatem w tej kategorii został też Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, jednak wyróżnienia nie przyjął, żeby nie być posądzonym o brak bezstronności.

rzeplinski

 

gazeta-wyborcza

wyborcza.pl

Agnieszka Kublik

Pytam Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich: dlaczego nie bronicie dziennikarzy Polskiego Radia?

21 listopada 2016

Krzysztof Skowroński, prezes SDP

Krzysztof Skowroński, prezes SDP (Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta)

Razem z SDP milczy i Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, i Rada Mediów Narodowych. To milczenie jest jak przyznanie się do winy

SDP zostało kilka lat temu przejęte przez dziennikarzy o poglądach konserwatywnych, a dziś popierających Prawo i Sprawiedliwość. Prezesem został Krzysztof Skowroński, który za poprzednich rządów partii Jarosława Kaczyńskiego w mediach publicznych był szefem Trójki. Potem założył Radio Wnet, a PiS przekazało w 2012 r. stacji z partyjnych pieniędzy 140 tys. zł.

W zarządzie stowarzyszenia zasiada m.in. Piotr Legutko, szef TVP Kraków, Marcin Wolski, szef TVP 2, Teresa Bochwic, członkini Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (wszystkich na zajmowane stanowiska powołał PiS lub kontrolowane przez partię ciała), a także Wojciech Reszczyński, felietonista „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”. I stowarzyszenie biernie przygląda się temu, co władza wyrabia w mediach publicznych.

W niedzielę pod siedzibą Programu III Polskiego Radia na Myśliwieckiej 3/5/7 słuchacze upominali się o wolność słowa. Niedawno dwie serwisantki Trójki zostały karnie przesunięte do archiwum Informacyjnej Agencji Radiowej, bo powiedziały na antenie m.in. o proteście kobiet pod domem prezesa Kaczyńskiego czy obchodach 30-lecia Trybunału Konstytucyjnego.

Zobacz też: „Trójko, trwaj!”. Pikieta słuchaczy w obronie stacji. Zapis relacji na żywo

Dziennikarze Informacyjnej Agencji Radiowej opowiadają o cenzorze – wyznaczonym przez szefów publicznego radia pracowniku, który zostaje w radiu po godzinach i pilnuje, by serwisy informacyjne były po myśli władzy.

125 pracowników i dziennikarzy Polskiego Radia wysłało też w zeszłym tygodniu list do prezes Polskiego Radia Barbary Stanisławczyk: „Zwracamy się o poszanowanie zasad niezależności i rzetelności dziennikarskiej oraz kultury pracy w Polskim Radiu. Odsunięcie koleżanek od anteny i działania podejmowane wobec solidaryzujących się z nimi dziennikarzy stwarzają poczucie zagrożenia w zespole i mogą być traktowane jako forma cenzury prewencyjnej”.

Prezes odpowiedziała na to atakiem, że dziennikarze niszczą wizerunek Polskiego Radia. I zarzuciła im nieuczciwość w zbieraniu podpisów pod listem.

Dziennikarze uznali, że to „naruszenie art. 54 Konstytucji RP gwarantującego wolność wypowiedzi oraz zakazującego stosowania cenzury prewencyjnej – albowiem lęk przed ewentualną karą ogranicza swobodę wypowiedzi”.

Wojciech Mann, który nadal pracuje w Trójce, opowiadał niedawno serwisowi Koduj24.pl, że na Myśliwieckiej 3/5/7 „jest atmosfera przygnębienia i zastraszenia”. – Oczywiście inaczej się czuje ktoś taki jak ja, kto ma za sobą ileś lat pracy, jakiś dorobek i nie jest całkowicie zależny od honorarium Trójki, a inaczej osoba, która ma kredyty, rodzinę i konieczność przyniesienia miesięcznego honorarium. No to ci ludzie zwyczajnie się boją i myślę, że po prostu każdego dnia budzą się z lekkim strachem – mówił Mann.

Ale Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich to wszystko nie interesuje, choć „Kodeks Etyki Dziennikarskiej SDP” stwierdza: „Przyjmując zasady Karty Etycznej Mediów i deklaracji Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy, uznajemy, że »dobro czytelników, słuchaczy i widzów oraz dobro publiczne powinny mieć pierwszeństwo wobec interesów autora, redaktora, wydawcy lub nadawcy«”.

Razem z SDP milczy i Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, i Rada Mediów Narodowych. To milczenie jest jak przyznanie się do winy: tak, nie interesują nas prześladowania dziennikarzy w mediach publicznych; tak, media publiczne muszą być prorządowe; tak, my jesteśmy prorządowi, więc o co chodzi?

dlaczego

wyborcza.pl

Dominika Wielowieyska

Dorwać Zdanowską

21 listopada 2016

Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska

Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska (Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta)

Prokuratura oskarżyła prezydent Łodzi Hannę Zdanowską o poświadczenie nieprawdy w dokumentach dla banku, kiedy ona i jej partner starali się o kredyt. Nie oceniam wniosków kredytowych pani prezydent, w tej sprawie orzeknie sąd. Mam jednak masę wątpliwości.

Zdanowską oskarżono o działanie na szkodę banku – tyle że kredyt spłaciła. Byłoby kuriozalne skazanie kogoś za działanie „na szkodę”, skoro bank osiągnął zysk na odsetkach i prowizji.

Dlaczego po ośmiu latach prokuratura dobrała się do tego kredytu? Oświadczenia majątkowe prezydent Łodzi są znane od ponad dziesięciu lat. Prokuraturze sprawę zlecił prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Kiedy w latach 2005-07 był ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym, usilnie ścigał przeciwników politycznych PiS, „swoich” traktując ulgowo. Na przykład ścigał Barbarę Blidę, ale sprawę oskarżonego o korupcję ministra sportu Tomasza Lipca opóźniał.

Zdanowska miała łzy w oczach, tłumacząc, że pomagała partnerowi w zabezpieczeniu kredytu, gdy musieli szukać pieniędzy na leczenie jego syna. Niektórzy ją wyśmiewają, że bierze opinię publiczną na litość. Ale gdy Jarosław Kaczyński nie chciał wyjaśnić szczegółów pożyczki od swojej znajomej Janiny Goss – politycy PiS oburzali się na bezduszność krytyków, bo przecież chodziło o pieniądze na opiekę nad chorą matką prezesa.

W oświadczeniu majątkowym Kaczyńskiego nie było kosztu pożyczki. Teraz wiemy więcej – Goss dostała posady w radach nadzorczych państwowych spółek.

Zarzuty wobec Zdanowskiej wydają się częścią kampanii przeciwko samorządom niepisowskim. CBA weszło do 16 urzędów marszałkowskich bez żadnych zawiadomień o przestępstwie; chodziło o to, by znaleźć cokolwiek. PiS usiłował odebrać mandat prezydentowi Lublina Krzysztofowi Żukowi, gdy CBA zarzuciło mu złamanie ustawy antykorupcyjnej, bo zasiadał w radzie nadzorczej PZU Życie. Czy złamał ustawę, oceni sąd.

Gdy sąd pierwszej instancji umorzył sprawę oświadczeń majątkowych prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza z powodu „niskiego stopnia zawinienia”, prokurator Marek Pasionek, zastępca Ziobry, kazał ją wznowić. Ostatnio śledczy zajęli się prezydent Warszawy Hanną Gronkiewicz-Waltz.

Nie podważam z założenia zarzutów prokuratury, ale wobec tej sekwencji zdarzeń trudno wierzyć w jej bezstronność.

Zapewne usłyszę od zwolenników PiS: partia walczy z korupcją i ma wysokie standardy. Nie dotyczą one jednak „swoich” – np. na szefa Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa PiS powołał człowieka, który ma zarzuty korupcyjne.

Wniosek: za pomocą prokuratury i służb specjalnych PiS rozpoczął rozprawę z samorządowcami, by ich zastąpić własnymi funkcjonariuszami. Władza zastrasza – „dajcie mi człowieka, a zarzut się znajdzie” – więc samorządowcy nie podejmują decyzji inwestycyjnych. Tę zaś ostrożność władza centralna uznaje za dywersję i zyskuje pretekst, by samorządy atakować. Koło się zamyka.

To destrukcja struktur państwa. Zapłacimy za to wszyscy. Pierwszy sygnał już jest: spowolnienie wzrostu gospodarczego.

Zobacz też: Gospodarka zwalnia. Kaczyński wskazuje winnych

 

wladza

wyborcza.pl