Na komentarz Donalda Tuska wszyscy dziś czekali. A on? Nie zawiódł
– Drużynowe zwycięstwa cieszą najbardziej. Brawo Polacy! – napisał Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej zaraz po zwycięstwie Polaków w konkursie drużynowym w Lahti. Polscy skoczkowie narciarscy zostali drużynowymi mistrzami świata.
Niektórzy dopatrzyli się w tym aluzji politycznej. Donald Tusk jest bowiem znany z tego, że bieżące wydarzenia dowcipnie komentuje na swoim Twitterze.
– Niby o sporcie, a jednak 😉 – napisał Marcin Makowski z „Do Rzeczy”. A pod wpisem Tuska wiele osób życzyło mu zwycięstwa w wyborach na szefa Rady Europejskiej. Mają się odbyć na szczycie 9-10 marca.
Niedługo przed sukcesem biało-czerwonych stało się jasne, że Polska nie poprze kandydatury Donalda Tuska na drugą kadencję szefa RE. PiS wystawi innego kandydata – Jacka Saryusz-Wolskiego.
A TERAZ ZOBACZ: Kaczyński w Sejmie: „Jesteśmy ludzkimi panami”
SOBOTA, 4 MARCA 2017
Witek odpowiada Gowinowi: Premier nie ingeruje w to, kogo zatrudnia w swoim ministerstwie
Witek odpowiada Gowinowi: Premier nie ingeruje w to, kogo zatrudnia w swoim ministerstwie
Jak mówi Elżbieta Witek w rozmowie z wPolityce.pl, pytana o słowa Jarosława Gowina, który stwierdził, że że Bartłomiej Misiewicz jest „problemem wizerunkowym”, lecz jednocześnie podkreślił, że od rozstrzygania tego jest premier Szydło:
„Pani premier Beata Szydło z całą pewnością od wszystkich swoich ministrów oczekuje, po pierwsze, realizacji programu, a po drugie, skuteczności w działaniu. Natomiast premier rządu nie jest od tego, żeby organizować pracę w poszczególnych ministerstwach. Od tego są szefowie resortów. To oni dobierają sobie współpracowników. Pani premier ocenia każdego ministra na podstawie tego, do czego się zobowiązał i co zrobił. To jest najważniejsze i tak jest zarówno w przypadku wicepremiera Gowina, gdzie pani premier nie ingeruje w to, kogo zatrudnia w swoim ministerstwie, a także w przypadku ministra Macierewicza i innych członków rządu. Pani premier od wszystkich oczekuje efektywnego działania”
Morawiecki: PiS będzie rządziło do 2031 roku
„wSieci” zapowiada wywiad z wicepremierem Morawieckim.
Lewandowski o zgłoszeniu JSW: To jest przejaw chorej polityki w Polsce
To jest przejaw chorej polityki w Polsce. Takie rządzenie czyni z Polski dom wariatów. Nie było takiej sytuacji w historii UE. Tylko w świecie zmyślonym istnieje kontrkandydat dla Tuska. Albo Tusk, albo tracimy to stanowisko. To przejaw chorej mściwości Kaczyńskiego w stosunku do Tuska – powiedział w „Gościu Wydarzeń” Janusz Lewandowski.
Lewandowski: JSW w bardzo istotny sposób przekreśla swoją kartę życiową
To jest działanie sprzeczne z polską racją stanu. To intryga obliczone na destrukcję. To jest tylko kandydatura przeciw, która ma szkodzić Tuskowi. Mam nadzieję, że nie zaszkodzi. Ja wysłałem mu wyzwanie, by wykorzystał szansę, by zdementował udział w tej ponurej intrydze. W tym jest tylko szkodzenie. Nie było żadnego odzewu. Jeżeli chce sobie zapisać do tych, którzy mają radość z psucia, to niech idzie. U nas nie ma już dla niego miejsca. Wydaje mi się, że w bardzo istotny sposób przekreśla swoją kartę życiową. Nie przewidywaliśmy w najczarniejszych myślach, że ktokolwiek z naszego grona będzie chciał dać swoje nazwisko w intrydze wymierzonej w Polaka – powiedział w „Gościu Wydarzeń” Janusz Lewandowski.
Saryusz-Wolski: Nie akceptuję donoszenia na własny kraj i popierania przeciw niemu sankcji
„Nie po to wprowadzałem Polskę do Unii Europejskiej” – potwierdza Jacek Saryusz-Wolski.
Potwierdzam.
Nie akceptuję donoszenia na własny kraj
i popierania przeciw niemu sankcji.
Nie po to wprowadzałem Polskę do Unii Europejskiej.
Saryusz-Wolski usunięty z PO
Zarząd Platformy w trybie natychmiastowym usunął Jacka Saryusz-Wolskiego z grona członków partii. Oznacza to również wykluczenie z członkostwa w EPL.
Jacek Sariusz-Wolski nie jest już członkiem PO
MSZ: Jacek Saryusz-Wolski kandydatem Polski na stanowisko przewodniczącego RE
Informację o wystawieniu europosła PO potwierdza MSZ.
Kilka godzin temu Piotr Zaremba na wPolityce.pl napisał, że „Jacek Saryusz-Wolski zgodził się na akcję ze zgłoszeniem swojego nazwiska na osobistym spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim”.
„Saryusz-Wolski zgodził się wtedy na użycie swego nazwiska w swoistej propagandowej kontrofensywie polskiego rządu. Zapewne z pełną świadomością, że nie zostanie przewodniczącym Rady Europejskiej. Dlatego wszyscy spekulują, że jest to ruch obliczony bardziej na politykę wewnętrzną. I droga do ostrożnej kooptacji polityka do obozu rządowego, może szukania dla niego w przyszłości ważnego stanowiska – polskiego lub unijnego”
MSZ: Jacek Saryusz-Wolski kandydatem Polski na stanowisko Przewodniczącego Rady Europejskiej http://www.polskieradio.pl/
Komitet polityczny PiS przyjął uchwałę ws. braku poparcia dla Tuska
– Komitet polityczny PiS podjął uchwałę w sprawie kandydatury Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, która zawiera stanowisko, że nie może on być popierany przez Polskę – podaje PAP, powołując się na polityków z władz partii. W uchwale – według agencji – PiS zobowiązuje wiceprezesa partii, premier Beatę Szydło i rząd, aby nie zgłaszały kandydatury Tuska na drugą kadencję.
Gowin: Misiewicz jest problemem wizerunkowym, ale od rozstrzygnięcia tej kwestii jest premier
Jest problemem wizerunkowym, ale od rozstrzygnięcia tej kwestii jest przełożona ministra Macierewicza, czyli szefowa rządu, a nie inni ministrowie. Nie wyobrażam, aby inni ministrowie próbowali ingerować w decyzje personale w moim resorcie i nie zamierzam ingerować w ich decyzje – mówi o Bartłomieju Misiewiczu wicepremier Jarosław Gowin w rozmowie z wp.pl
MŚ w Lahti. Polscy skoczkowie mistrzami świata!
Reprezentacja Polski w składzie: Piotr Żyła, Maciej Kot, Dawid Kubacki, Kamil Stoch zdobyła złoty medal na mistrzostwach świata w Lahti. Polacy byli w sobotę zdecydowanie najlepsi, a losy złotego medalu były przesądzone praktycznie od pierwszego skoku Piotra Żyły. W ekipie Stefana Horngachera nie było słabego punktu, a każdy zawodnik zrobił dokładnie to, co do niego należało.
Konkurs w znakomitym stylu rozpoczął Piotr Żyła, który z obniżonej belki poszybował aż 130,5 metra, a Polska wyszła na prowadzenie z małą przewagą nad Norwegami. Różnica byłaby większa, gdyby nie lekki błąd przy lądowaniu, który zabrał Polakowi sporo punktów za styl. W drugiej grupie powiększyliśmy swoje prowadzenie, bo znakomity skok oddał Dawid Kubacki. Polak poleciał 129 metrów, co było zdecydowanie najdłuższą próbą w jego grupie. Fantastyczną passę Polaków podtrzymał Maciej Kot. Zakopiańczyk pokazał rywalom miejsce w szeregu i wylądował na odległości 130,5 metra. Oznaczało to, że Polska miała już 18,2 punktu zapasu nad drugimi w stawce Niemcami, bo najgroźniejsi rywale skoczyli znacznie słabiej. Kamil Stoch postanowił nie odstawać od reszty Polaków i również o pół metra przekroczył rozmiar skoczni.
Po pierwszej rundzie rywalizacji Polska z przewagą 17,4 punktu prowadziła nad drugimi Austriakami. Warto zaznaczyć, że kolejnym znakomitym skokiem popisał się w Lahti Stefan Kraft, który w pierwszej serii poszybował aż 134 metry. W drugiej serii karty zaczął rozdawać wiatr. Dużo szczęścia miał Markus Eisenbichler, który poleciał aż 130,5 metra i odrobił ponad 10 punktów do Piotra Żyły (123,5m).
Druga grupa zawodników musiała poczekać na swoje skoki, bo warunki z każdą minutą stawały się coraz trudniejsze. Chwilę po przerwie rekordowym skokiem popisał się Johann Andre Forfang, który w znakomitych warunkach poleciał aż 138 metrów i pobił jedenastoletni rekord skoczni. Sytuacja na skoczni zaczęła się robić bardzo nerwowa i najlepszą odpowiedzią była próba Dawida Kubackiego, który skoczył 119,5 metra i po sześciu seriach Polacy mieli aż 28,6 punktów przewagi nad Austriakami. Maciej Kot swoim skokiem na 121,5 metra dołożył kolejną cegiełkę do sukcesu biało-czerwonych. Oznaczało to, że przed ostatnią próba Polacy mieli aż 24,9 punktu przewagi i tylko kataklizm mógł im odebrać złoty medal. Kamil Stoch przypieczętował złoto skacząc 124,5 metra.
Jacek Saryusz-Wolski kandydatem Polski na przewodniczącego Rady Europejskiej
• Informację podało w specjalnym komunikacie polskie MSZ
• O planach rządu nieoficjalnie informował kilka dni temu „Financial Times”
Jacek Saryusz-Wolski kandydatem Polski na przewodniczącego Rady Europejskiej – podało Ministerstwo Spraw Zagranicznych. „Ministerstwo Spraw Zagranicznych wystosowało dziś notę do MSZ Republiki Malty, w której formalnie zgłosiło kandydaturę polskiego europosła. W nocie MSZ poinformowało maltańską prezydencję, że Rząd RP proponuje kandydaturę Jacka Saryusz-Wolskiego na Przewodniczącego Rady Europejskiej” – poinformowano w specjalnym komunikacie. Chwilę wcześniej PiS podało, że nie poprze na to stanowisko Donalda Tuska. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Dowiedz się więcej:
Jak kandydaturę uzasadnia szef MSZ?
Gwarancja bezstronności kandydata oraz wysoki poziom merytoryczny zdecydowały o zgłoszeniu przez polski rząd kandydatury Jacka Saryusz-Wolskiego na szefa Rady Europejskiej
– skomentował szef MSZ Witold Waszczykowski.
Kim jest Jacek Saryusz-Wolski?
Jacek Saryusz-Wolski to jeden z najbardziej doświadczonych polskich polityków w UE. Wspólnotami Europejskimi zajmował się naukowo od lat 70. W 1991 r. premier Jan Krzysztof Bielecki zrobił go pierwszym pełnomocnikiem ds. integracji europejskiej i pomocy zagranicznej. Mimo roszad rządowych pełnił tę funkcję tę pełnił do 1996 r. W 2000 r. z premier Jerzy Buzek mianował go sekretarzem Komitetu Integracji Europejskiej. Kiedy Polska weszła do UE, Saryusz-Wolski związał się z Parlamentem Europejskim. Mandat europosła z ramienia PO ma od 2004 r. Był wiceszefem PE i przewodniczącym komisji spraw zagranicznych. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Zamieszanie wokół kandydatury Saryusza-Wolskiego
Brytyjski dziennik „Financial Times” podał nieoficjalną informację o tym, że PiS sonduje inne kraje UE w sprawie możliwości zastąpienia Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej przez Saryusza-Wolskiego. Jacek Saryusz-Wolski nie zdementował tej informacji. Początkowo PiS nie podawał żadnych konkretów. Przykładowo wicemarszałek Senatu Adam Bielan komentował, że „nie potwierdza, nie zaprzecza”. W piątkowych „Faktach po Faktach” eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki stwierdził, że Saryusz-Wolski „będzie kandydatem”. W niedzielę oficjalnie informację potwierdziło polskie MSZ.
Kiedy odbędzie się głosowanie na szefa RE?
Z końcem maja upływa 2,5-letnia kadencja Donalda Tuska jako szefa RE. Na szczycie UE 9-10 marca przywódcy mają zdecydować, czy pozostanie on na tym stanowisku na kolejną kadencję.
A TERAZ ZOBACZ: Kaczyński w Sejmie: „Jesteśmy ludzkimi panami”
PiS zdecydowało ws. Tuska. „Popieranie go to rezygnacja z naszej godności”
• Chodzi o drugą kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej
• Rzeczniczka PiS stwierdziła, że poparcie byłoby „rezygnacją z godności”
Komitet polityczny PiS podjął uchwałę w sprawie kandydatury Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, która zawiera stanowisko, że nie może on być popierany przez Polskę – dowiedziała się PAP od polityków z władz partii. W uchwale PiS zobowiązuje wiceprezesa partii, premier Beatę Szydło i rząd, aby nie zgłaszały kandydatury Tuska na drugą kadencję. Informacje te potwierdziła na antenie TVN24 rzeczniczka PiS, Beata Mazurek. Podkreśliła, że premier podziela zdanie nt. Tuska.
Dowiedz się więcej:
Jak uzasadniała tę decyzję rzeczniczka PiS?
Uważamy, że popieranie go, to rezygnacja z naszej godności
– stwierdziła Mazurek. – Dużo złego zrobił w polityce międzynarodowej i krajowej, dla Polski, dla Polaków. Stanowisko zostało podjęte jednogłośnie przez wszystkich członków komitetu politycznego PiS – dodała. Nie chciała odpowiedzieć na pytanie, kiedy uchwała została podjęta. – Najważniejsze jest, z jakiego powodu została podjęta – skwitowała. – Tusk w sposób drastyczny łamał zasady neutralności, popierał opozycję, która nie ukrywa antypaństwowego charakteru. Angażował się w akcje organów UE skierowane przeciwko Polsce, dotyczy to przyjęcia uchodźców, dotyczy kar za nieprzyjmowanie uchodźców. Te fakty dyskwalifikują Tuska – mówiła.
Kiedy głosowanie ws. Tuska?
Pierwsza 2,5-letnia kadencja Tuska jako szefa RE upływa z końcem maja. Na szczycie UE 9-10 marca przywódcy mają zdecydować, czy pozostanie on na tym stanowisku na kolejną kadencję. Do niedzieli był jedynym oficjalnym kandydatem, ale polskie MSZ poinformowało, że zgłosiło kandydaturę Jacka Saryusz-Wolskiego. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Kim jest Jacek Saryusz-Wolski?
Jacek Saryusz-Wolski to jeden z najbardziej doświadczonych polskich polityków w UE. Wspólnotami Europejskimi zajmował się naukowo od lat 70. W 1991 r. premier Jan Krzysztof Bielecki zrobił go pierwszym pełnomocnikiem ds. integracji europejskiej i pomocy zagranicznej. Mimo roszad rządowych pełnił tę funkcję tę pełnił do 1996 r. W 2000 r. z premier Jerzy Buzek mianował go sekretarzem Komitetu Integracji Europejskiej. Kiedy Polska weszła do UE, Saryusz-Wolski związał się z Parlamentem Europejskim. Mandat europosła z ramienia PO ma od 2004 r. Był wiceszefem PE i przewodniczącym komisji spraw zagranicznych. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Zamieszanie wokół kandydatury Saryusza-Wolskiego
Brytyjski dziennik „Financial Times” podał nieoficjalną informację o tym, że PiS sonduje inne kraje UE w sprawie możliwości zastąpienia Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej przez Saryusza-Wolskiego. Jacek Saryusz-Wolski nie zdementował tej informacji. Początkowo PiS nie podawał żadnych konkretów. Przykładowo wicemarszałek Senatu Adam Bielan komentował, że „nie potwierdza, nie zaprzecza”. W piątkowych „Faktach po Faktach” eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki stwierdził, że Saryusz-Wolski „będzie kandydatem”. W niedzielę oficjalnie informację potwierdziło polskie MSZ.
A TERAZ ZOBACZ: Tusk w Polsce. Miał mówić o kulturze, ale… „Historia każe mi zmienić wystąpienie”
Krzysztof Penderecki: Nie współpracowałem z SB
Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki
Nigdy nie byłem współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, nie posiadam także żadnych informacji na temat istnienia rzekomej „teczki” dotyczącej mojej osoby – napisał Krzysztof Penderecki w przesłanym PAP w piątek wieczorem oświadczeniu.
Portal niezalezna.pl poinformował po południu, że: „z notatki podpisanej przez zastępcę naczelnika wydziału ‚C’ KWMO w Krakowie wynika, że Penderecki był ‚wykorzystywany operacyjnie’ ze względu na swoje częste wyjazdy za granicę”.
Dokument opublikował na Twitterze dziennikarz śledczy „Gazety Polskiej” Piotr Nisztor.
Pełnomocnik Krzysztofa Pendereckiego adwokat Marta Rytlewska przesłała PAP wieczorem oświadczenie kompozytora.
„W związku z doniesieniami medialnymi, jakobym miał być w okresie PRL wykorzystywany jako ‚kontakt operacyjny Służby Bezpieczeństwa’ oświadczam niniejszym, iż nigdy nie byłem współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, nie posiadam także żadnych informacji na temat istnienia rzekomej ‚teczki’ dotyczącej mojej osoby. Jeżeli faktycznie takie dokumenty istnieją, ich sporządzenie, jak również wszelkie zdarzenia w nich opisane, pozostawały poza moją wiedzą i wolą” – napisał Penderecki.
Pod koniec stycznia IPN opublikował wykaz 6 467 jednostek archiwalnych, które w 2016 r. zostały wyłączone z tzw. zbioru zastrzeżonego.
Wśród dokumentów są materiały dotyczące Ryszarda Kuklińskiego i tzw. nielegałów, czyli oficerów SB podszywających się pod inne osoby.
Prezydent Pomidor, a nie Duda
Nie wiem, czy Pan Bóg w Niebiesiech śmiał się z Andrzeja Dudy, bo ten pierwszy wszak jest niebytem, dzisiaj nieprzydatnym społecznie, acz w metafizyce owszem, ale Duda i polscy hierarchowie nie mają zbytniego pojęcia o metafizyce, tylko o pilnowaniu swoich ziemskich interesów.
Nie wiem też, czy Panu Bogowi zależy na poście (przefasowany rytuał koszerności, bo chrześcijaństwo jest z żebra wiary mojżeszowej), acz miał sens w Średniowieczu, lecz niebyt (figuratywny), w którego wierzy Duda, musiał zmartwić się „kiełbaską” Dudy na Kasprowym Wierchu, bo ta zamieniła się w faszerowany pomidor.
Chciałem przypomnieć Dudzie i jego niewydarzonym ludziom od public relations (niekwestionowani grafomani), iż to jeszcze gorzej, bo faszerowany pomidor jest mniej „postny” od kiełbaski, a to dlatego, że idea postu zakłada ubogość, czyli w tym wypadku – porównawczo – zamiast włosienicy Duda włożył na siebie garnitur od Armaniego. Niech Duda dowie się, jak ludzie ubodzy się pożywiają, raczej postną kiełbaską, niż faszerowanym pomidorem, serwowanym zresztą u Ritza.
Ale prezydenta mamy złamanego, czyli w sprawowaniu funkcji zakłamanego. Wychodzi na to, że Duda nie chciałby łamać postu, ale Konstytucję owszem złamie, bo „pan” z Nowogrodzkiej mu kazał. I jeszcze warto byłoby przypomnieć Dudzie, że nie został wybrany na prezydenta Watykanu, ani nawet PiS-u, ale Rzeczpospolitej PL.
Z tej afery kiełbasianej wyszedł więc Dudzie jad kiełbasiany. Tak wygląda polska katolicka „poezja” lingwistyczna. A przy okazji: z powodu jadu kiełbasianego zmarł nasz wieszcz A. Mickiewicz.
I może ta kiełbaska pomidorowa coś zawierała w sobie, jakieś toksyny umysłowe, bo oto Duda przemówił w Witowie k. Zakopanego na starcie biegu „Szlak bez granic”. Uwaga! – bo podejrzewam u Dudy coś pochodnego od choroby morskiej.
Oto Duda w swojej retoryce wraca do Kasprowego Wierchu, gdzie rozmawiał z prezydentem Słowacji Andrejem Kiską (stąd ta kiełbasa, bo drzewiej mówiono na nią kiszka), iż rozmawiał „o rozwoju więzi nie tylko pomiędzy Polską i Słowacją”, ale w znacznie szerszej formule „tzw. Trójmorza”.
Ki diabeł? – może zapytać wierzący w piekło (kolejna idea zapożyczona z mitologii orfickiej) – słyszało się o Międzymorzu, takie endeckie farmazony, ale Trójmorze? I szybciutko poznajemy, jakie to fale szumią w głowie Dudy. Cytuję: „Aby były dobre połączenia pozwalające nam na sprawne przemieszczanie się, na taką spokojną i łatwą turystykę od Morza Bałtyckiego aż do Morza Czarnego i Adriatyckiego”.
Ktoś przytomny powie: ależ tak jest już od dawna w Unii Europejskiej, nie potrzeba jakiś nowych idei otwarcia przejść granicznych. Dalej Duda mówił: „Wystarczy, że wszędzie przeprowadzimy takie inicjatywy łączące czy likwidujące granice, że wszędzie będziemy mówili o potrzebie komunikacji, potrzebie spotkania. Ta wielka idea połączenia trzech mórz”.
No, wycofuję się. Bo z wcześniejszego mojego wywodu można byłoby sądzić, iż Duda cofnął się do Średniowiecza. Tak daleko się nie cofnął, cofnął się do czasu, gdy Polska nie należała do Unii Europejskiej, gdy nie było strefy Schengen. Więc nie bądźcie zdziwieni, że Duda chce podnosić szlabany między Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatykiem.
Takiego cofniętego mamy prezydenta. Czym nafaszerowano tego pomidora? A może jest tak, jak w tej dziecięcej zabawie, w której na każde pytanie dla rozśmieszenia odpowiada się: pomidor. I my Polacy nie mamy prezydenta tylko Pomidora. Acz poprawnie powinno być: Pomidor. Duda? Pomidor. Prezydent? Pomidor.
Jaki ten Gałczyński był przewidujący, gdy pisał satyrę na Polskę sanacyjną: „Skumbrie w tomacie”:
„Raz do gazety „Słowo Niebieskie”
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
przyszedł maluśki staruszek z pieskiem
(skumbrie w tomacie pstrąg)”. itd.
Dzisiaj tego staruszka z pieskiem należy tylko zamienić na staruszka z kotkiem. Tak walnięto Polskę pomidorem. A mnie osobiście na pewien czas odstręczać będzie zupa pomidorową. Cofa mi się.
Skandal z prezydencką kiełbaską w tle
03.03.2017
Dziennikarze „Tygodnika Podhalańskiego” relacjonowali w piątek narciarskie wyczyny prezydenta Andrzeja Dudy na stokach Kasprowego Wierchu, gdzie mierzył się ze swoim kolegą po fachu prezydentem Słowacji Andrejem Kiską. Sympatyczny klimat przekazywanych relacji sprawiał wrażenie, że ktoś chce wynagrodzić prezydentowi góralski afront i nieprzyjemną sytuację z Dudaskiego Tłustego Czwartku, gdy wpływowi górale zbojkotowali imprezę z udziałem prezydenta, zorganizowaną w Zakopanem. Dziennikarze uwieczniali więc każdy krok głowy państwa na góralskiej ziemi i nie obyło się także bez zrelacjonowania prezydenckiej przerwy… na kiełbaskę. Konsumpcja odbyła się w specjalnie zamkniętym barze, co jak skrzętnie odnotowali dziennikarze nadszarpnęło tworzony przez prezydenta wizerunek „swojaka”, ale nie uniemożliwiło utrwalenia faktu w filmowym kadrze. Fotka dokumentująca ten fakt rychło znalazła się na łamach tygodnika i na Twitterze.
I w tym momencie zaczęła się afera. Nie spowodował jej żaden wielebny… Interweniowała Kancelaria Prezydenta.
Z jednej strony – w konsumpcji kiełbaski nie ma nic takiego zdrożnego, ale w tym wypadku czyn był „gorszący”. Przecież to piątek, na dodatek pierwszy piątek Wielkiego Postu. Polityk, który na sam szczyt zaszedł głównie dzięki wizerunkowi wzorowego katolika, w taki dzień na jedzenie mięsa nie powinien sobie pozwalać – uznano w kancelarii. Sprawą zajął się prezydencki spec od wizerunku Marcin Kędryna i przypuścił szturm na „Tygodnik Podhalański”. Zadzwonił do zakopiańskiej redakcji, by „obtańcować” dziennikarzy za to, jak bardzo zaszkodzili głowie państwa. Zdziwionym powiedział, że „prezydent przywiązuje naprawdę dużą wagę do spraw tego rodzaju, kwestii postów, takich rzeczy, kwestii tradycji itd.”. Stwierdził, że prezydent jadł… faszerowanego pomidora. Poirytowany był szczególnie negatywnymi komentarzami, które wywołało opublikowane przez tygodnik zdjęcie. Gdy dziennikarz zasugerował, by się nimi nie przejmować, Marcin Kędryna już całkowicie stracił nerwy i odpalił: „Myśmy wybory wygrali dzięki pilnowaniu Internetu”.
Afera kiełbasiana wbrew pozorom bardzo wiele mówi o PAD i polskiej polityce AD 2017: postu nie można łamać, Konstytucję tak. #facepalm
PREZYDENT: WIERZĘ, ŻE UDA SIĘ ZREALIZOWAĆ WIELKĄ IDEĘ TRÓJMORZA
4 marca 2017
Wierzę, że uda się zrealizować wielką ideę Trójmorza – powiedział prezydent Andrzej Duda na uroczystym rozpoczęciu VIII biegu „Szlak bez Granic”, który wystartował z Witowa koło Zakopanego i zakończy się w słowackich Oravicach.
Transgraniczny bieg odbywa się cyklicznie co roku. Za prezydentury Bronisława Komorowskiego był otwierany przez głowy państw Polski i Słowacji od 2012 r. W tym roku, podobnie jak w roku ubiegłym, na otwarciu zawodów nie było prezydenta Słowacji. Z uwagi na brak śniegu nie jest to bieg narciarski, a nordic walking – marszobieg z kijkami.
„Wczoraj gościłem pana prezydenta Słowacji Andreja Kiskę w Zakopanem, byliśmy razem na Kasprowym Wierchu. Przedwczoraj spotkaliśmy się w Warszawie. Rozmawialiśmy o rozwoju tej przyjaźni, o rozwoju więzi nie tylko pomiędzy Polską i Słowacją, ale także więzi w Europie Środkowej, tutaj, gdzie leżą nasze państwa. W znacznie szerszej formule – nie tylko Polska-Słowacja, ale w formule tzw. Trójmorza, czyli tego, aby były dobre połączenia pozwalające nam na sprawne przemieszczanie się, na taką spokojną i łatwą turystykę od Morza Bałtyckiego aż do Morza Czarnego i Adriatyckiego” – powiedział Andrzej Duda.
Jak dodał prezydent, to jest „wielka idea” i wierzy, że uda się ją zrealizować. Andrzej Duda wskazał, że sobotnie spotkanie jest dla niego także elementem tej „idei Trójmorza”.
„Wystarczy, że wszędzie przeprowadzimy takie inicjatywy łączące czy likwidujące granice, że wszędzie będziemy mówili o potrzebie komunikacji, potrzebie spotkania. Ta wielka idea połączenia trzech mórz zostanie zrealizowana poprzez te właśnie drobne, lokalne odcinki” – mówił Prezydent.
Andrzej Duda spotkał się w piątek na Kasprowym Wierchu na nieformalnych rozmowach z prezydentem Słowacji Andrejem Kiską; jeździli też razem na nartach. Szefowie obu państw rozmawiali o szczycie Trójmorza, rozwoju infrastruktury drogowej oraz o słowackich inwestycjach w Polsce.
DANIEL FLIS, 4 MARCA 2017
Mniej wniosków formalnych, kary finansowe za „naruszanie godności Sejmu”. OKO.press ujawnia plan uciszenia opozycji
Pół pensji przez sześć miesięcy za “naruszenie godności Sejmu”, zakaz zagranicznych wyjazdów dla posłów-recydywistów, ograniczenie wniosków formalnych – takie możliwości kneblowania opozycji daje marszałkowi projekt zmian w regulaminie Sejmu przygotowany przez PiS. OKO.press jako pierwsze publikuje go w całości
Kancelaria Sejmu pracuje nad zmianami w sejmowym regulaminie. OKO.press część z nich już zrekonstruowało na podstawie recenzji, którą projektowi wystawiło Biuro Analiz Sejmowych. Sam projekt zmian nie był jednak dotąd znany. Kancelaria Sejmu ujawniła go dopiero na wniosek o udostępnienie informacji publicznej złożony przez OKO.press.
Całość projektu wraz z komentarzem Kancelarii Sejmu publikujemy tutaj.
Przeczytaj też:
Kuchciński będzie wykluczał i karał finansowo za mówienie nie na temat. To naruszenie wolności słowa
Najważniejsze zmiany w regulaminie dotyczą dyscyplinowania posłów oraz ich prawa do zabierania głosu na sali posiedzeń. Są to:
- kary finansowe za „naruszenie godności Sejmu” lub jego organów;
- obniżenie uposażenia i diety nawet do 6 miesięcy posłom, którzy już raz dostali karę finansową (obecnie maksymalna kara trwa 3 miesiące);
- zakaz służbowych wyjazdów zagranicznych i zasiadania w prezydium komisji dla posłów, którzy trzykrotnie dostaną uwagę, upomnienie lub naganę;
- ograniczenie możliwości składania wniosków formalnych.
Wniosek formalny nie dla byle kogo
Projekt ogranicza prawo posłów do składania wniosków formalnych. Zaliczają się do nich m.in. wnioski o przerwanie posiedzenia, przeliczenie głosów czy stwierdzenie quorum (tego ostatniego marszałek Kuchciński nie dosłyszał na Sali Kolumnowej podczas obrad 16 grudnia). Obecnie mogą składać je wszyscy posłowie. Według projektu to prawo przysługiwałoby jedynie:
- przewodniczącemu klubu lub koła;
- upoważnionemu przez niego wiceprzewodniczącemu;
- posłom niezrzeszonym.
Ten przepis eksperci Biura Analiz Sejmowych uznali za niezgodny z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora, która daje posłom prawo do “zgłaszania wniosków w sprawach rozpatrywanych na posiedzeniach Sejmu i jego organów”. Ich zdaniem „wymagałby przeanalizowania” jego zgodności z Konstytucją: art. 104 ust. 1 (“posłowie są przedstawicielami Narodu”) i art. 106 (“warunki niezbędne do skutecznego wypełniania obowiązków poselskich oraz ochronę praw wynikających ze sprawowania mandatu określa ustawa”). Można się spodziewać, że wynik takiej analizy byłby negatywny.
Drogocenna godność Sejmu
Projekt daje marszałkowi Sejmu instrumenty służące do „czuwania nad zachowaniem godności” Sejmu lub jego organów (czyli komisji sejmowych, Konwentu Seniorów, Prezydium Sejmu).
Marszałek będzie mógł samodzielnie stwierdzić, że poseł godność „rażąco naruszył” i zwrócić mu uwagę, a następnie zarządzić obniżenie nawet o połowę uposażenia poselskiego (wynosi miesięcznie ok. 10 tys. zł) lub pełnej diety parlamentarnej (2,5 tys. zł) na maksymalnie trzy miesiące.
Projekt przyznaje marszałkowi także prawo samodzielnego zarządzenia kary finansowej tej samej wysokości wobec posła, któremu odebrał głos za uniemożliwianie prowadzenia obrad. W obu przypadkach, jeśli kara „ma dotyczyć posła, wobec którego wcześniej dokonano potrącenia”, marszałek może wydłużyć ją nawet do sześciu miesięcy.
Obecnie co najwyżej trzymiesięczną karę finansową może dostać poseł, który uniemożliwia pracę Sejmu lub jego organów. O jej wymierzeniu nie decyduje jednak sam marszałek, ale Prezydium Sejmu. Propozycja nowelizacji regulaminu pozostawia ten zapis bez zmian.
Samo pojęcie „godności Sejmu” nie jest nowością w regulaminie. Już teraz „stanie na straży praw i godności Sejmu” jest jednym z obowiązków marszałka (art. 10).
Godność Sejmu nigdzie nie jest jednak zdefiniowana i za jej naruszanie nie grożą w tej chwili żadne sankcje.
Posłowie mogą być teraz karani za „zachowania nieodpowiadające godności posła” (art. 145). Kary jednak nie są finansowe – poseł może dostać uwagę, upomnienie lub naganę, a o ich przyznaniu nie decyduje ad hoc marszałek, lecz Komisja Etyki Poselskiej, a przy podejmowaniu decyzji musi kierować się Zasadami Etyki Poselskiej.
Marszałka wymierzającego kary w obronie „godności Sejmu” nie ograniczałoby nic.
Eksperci Biura Analiz Sejmowych w swojej opinii nie dostrzegli w tych propozycjach ograniczania wolności wypowiedzi posłów.
A przecież groźba tak surowych i nieprzewidywalnych kar miałaby efekt mrożący (tym silniejszy, im częściej marszałek Sejmu by z nich korzystał): posłowie mogliby zacząć sami cenzurować swoje wypowiedzi w obawie przed konsekwencjami.
Przeczytaj też:
Szczerba przeciw Polsce. Złożył skargę do Trybunału w Strasburgu na wykluczenie przez Kuchcińskiego
Szlaban na wyjazdy dla recydywistów
Projekt przewiduje nowe rodzaje kar dla posłów:
- zakaz zasiadania w prezydium komisji sejmowej (do którego należą przewodniczący i wiceprzewodniczący);
- zakaz udziału w zagranicznych wyjazdach organizowanych z polecenia Sejmu, Marszałka Sejmu lub komisji.
Obie możliwości będą odebrane posłom, wobec których co najmniej trzykrotnie podjęto uprawomocnioną uchwałę o zwróceniu uwagi, upomnieniu lub naganie wydaną przez komisję regulaminową lub Komisję Etyki Poselskiej lub o obniżeniu uposażenia albo diety poselskiej.
Kara zakazu zasiadania w prezydium komisji jest dotkliwa, bo za stanowisko przewodniczącego poseł dostaje prawie 2 tys. zł miesięcznie, a wiceprzewodniczącego – prawie 1,5 tys. zł. Już teraz wystarczy zaledwie jedno wykluczenie z obrad lub choćby uwaga, by poseł automatycznie stracił członkostwo w Komisji Etyki Poselskiej i komisji regulaminowej.
Zupełnie niezrozumiałe jest natomiast odbieranie posłom możliwości wyjazdów służbowych. Taki przepis zrównywałby je z uposażeniem i dietą poselską, tak jakby były czymś w rodzaju premii, a nie jednym z poselskich obowiązków. Ekspertom BAS to nie przeszkadzało. Zasugerowali jedynie, by przed wprowadzeniem do regulaminu zakazu wyjazdu najpierw określić od jakich zasad jest to wyjątek.
Platforma zaczęła
Kancelaria Sejmu w odpowiedzi na wniosek OKO.press podkreśla, że zapisane w przesłanym dokumencie propozycje zmian nie są ostateczne. Zwraca też uwagę, że
przytoczone powyżej propozycje „w znacznej większości” opierają się na propozycjach dyscyplinowania i karania posłów przygotowanych przez powołany w 2012 r. zespół ówczesnego wicemarszałka Cezarego Grabarczyka (PO).
Grabarczyk potwierdza, że taki dokument powstał, ale, jak mówi OKO.press, nie wyszedł poza etap „materiałów roboczych”. „Marszałek Kidawa-Błońska (PO) powiedziała, że Sejm jest od tego, by się spierać i nie wdrożyła zmian” – wyjaśnił poseł.
Nie wiemy, które z powyższych propozycji pochodzą od zespołu Grabarczyka, ale wiemy, że jeszcze niedawno wszystkie z nich były brane pod uwagę przez Biuro Analiz Sejmowych, skoro 16 stycznia 2017 r. przygotowało ich recenzję w „trybie pilnym”.
Kancelaria Sejmu poinformowała OKO.press w mailu z 27 lutego, że „w chwili obecnej Biuro Analiz Sejmowych nie pracuje nad żadnym projektem zmian w Regulaminie Sejmu”. Nie wyjaśniła jednak, czy oznacza to, że prace nad powyższymi zmianami porzuciła, zakończyła czy może odłożyła w oczekiwaniu na lepszą okazję do ich wprowadzenia.
Klasyka. W kraju udawać mocarstwo, uszy po sobie na zewnątrz. Ale żeby dać się zdominować Słowacji??
PiS jak pies ogrodnika. Wersja eksportowa.
Janusz Lewandowski, 04.03.2017
Najnowsza wunderwaffe, w osobie Saryusz-Wolskiego, wzbogaciła arsenał środków PiS ds. zwalczania Tuska w roli szefa Rady Europejskiej. Pomysłowości w destrukcji trudno im odmówić. Bywają ludzie kreatywni w psuciu i szkodzeniu. Bielan i Czarnecki na pewno zasłużyli na uznanie niedościgłego mistrza w tej dziedzinie – Jarosława Kaczyńskiego.
Nie ma w tej intrydze, szkodliwej dla Polski, nawet śladu myślenia pozytywnego. Ani śladu refleksji o polskiej racji stanu w tych niespokojnych czasach! Jest tylko partyjna rozgrywka, na użytek krajowy, bez względu na szkody międzynarodowe. Autorzy tej międzynarodowej intrygi nie są aż tak głupi, by nie wiedzieć, że Saryusz-Wolskiego używają instrumentalnie, byle zamieszać. On sam nie jest tak głupi, by nie wiedzieć, że nie istnieje jako kandydat w świecie realnym. Istnieje tylko w zmyślonym świecie PiS, w nadziei, że lud smoleński to kupi. Z pomocą telewizji Kurskiego.
Funkcja szefa Rady Europejskiej nie jest zarezerwowana dla Polski. Niezwykłe przełamanie monopolu Zachodu na najważniejsze funkcje w UE – najpierw Buzek jako prezydent Parlamentu Europejskiego, teraz Tusk jako przewodniczący Rady Europejskiej, wzięło się z walorów osobistych jednego i drugiego, ale było też wyrazem uznania dla Polski, podziwianej jako kraj sukcesu. Aż do roku 2015. Te polskie pozycje to jest niedościgle marzenie innych krajów, które dołączyły do UE po roku 2004. Są to funkcje poza zasięgiem małych ludzi, którzy uczestniczą w małostkowej zemście Jarosława Kaczyńskiego na Tusku. Na szczęście, nieudanej…
Polska PiS 2017 jest jak pies ogrodnika, tyle że w wydaniu eksportowym. Bo nie chodzi o sąsiedzką zawiść i krajowe podwórko. Rzecz dzieje się na oczach zdumionej Europy. Polski rząd i politycy rządzącej partii ścigają się na pomysły, jak dokuczyć rodakowi, który sprawuje najwyższy urząd w Unii Europejskiej. Sami nie mają szans, więc chwytają się wszelkich sposobów, byle zaszkodzić. Brzydko się chwytają!
Udział Saryusz-Wolskiego w tej ponurej farsie to jakieś tragikomiczne nieporozumienie. Nie można go traktować jak dziecko, zagubione we mgle polityki. Miał szansę zaprzeczyć. Nie wyparł się swego udziału. Wszystko wskazuje na to, że był świadomym uczestnikiem ataku na swego rodaka. Dał swoje nazwisko, będąc wciąż wiceszefem EPP. Nie ma czego szukać w świecie europejskiej chrześcijańskiej demokracji. Jeśli dobrze się czuje w gronie sprawców zamachu na demokrację, rządy prawa i pozycję Polski w Europie – jego sprawa. My czekamy na potwierdzenia mandatu Tuska, już w przyszłym tygodniu. Będzie to optymistyczny zadatek na przyszłość, na przekór „dobrej zmianie”.
http://januszlewandowski.natemat.pl/202785,pis-jak-pies-ogrodnika-wersja-eksportowa
Małgorzata Gersdorf i smok o tysiącu głów
PiS w defensywie. 5 tematów na start weekendu
Najnowsze informacje o zarzutach dla członków zarządu PKP pogłębiają tylko defensywę obozu rządzącego na starcie weekendu. Chociaż nadal żyje temat Jacka Saryusza-Wolskiego, to na wielu innych polach – od ordynacji po lex Szyszko – obóz władzy ma poważne problemy.
Ordynacja. Po publikacji w czwartkowej “Gazety Wyborczej” na nowo powróciła dyskusja o możliwej zmiany ordynacji wyborczej – którą jakiś czas temu zapowiadał Jarosław Kaczyński. Marszałek Karczewski w TV Republika przyznał, że ograniczenie wyborów samorządowych do jednej tury to “bardzo ciekawa propozycja”, choć dodał, że “to jego osobiste zdanie, niekonsultowane i nieanalizowane partyjnie”. Mniej entuzjastycznie wyrażał się Jacek Sasin w Radiu Zet – choć stwierdził, że w tej chwili nie ma takiego projektu, to przyznał zarazem, że “jest w stanie sobie wyobrazić takie rozwiązanie”. Sasin przyznał też, że ten projekt niesie ze sobą ryzyko. Te wszystkie wypowiedzi powiększają tylko wrażenie, że partia nie ma jednolitego zdania w tej sprawie, ani tym bardziej jednej koncepcji zmian.
Gersdorf. Wniosek posłów PiS dot. ustawy o Sądzie Najwyższym w zakresie dot. regulaminu w sprawie wyboru kandydatów na I prezesa SN ma już nadaną sygnaturę. Poseł Mularczyk chciałby, żeby Trybunał niezwłocznie rozpoznał sprawę, choć rozprawa nie może odbyć się wcześniej niż po upływie 30 dni od dnia doręczenia uczestnikom postępowania zawiadomienia o jej terminie – choć ten termin może zostać skrócony o połowę. Tak czy inaczej, wniosek posłów partii rządzącej – interpretowany jako próba usunięcia ze stanowiska prof. Gersdorf – będzie tematem jeszcze przez najbliższe kilka dni.
Saryusz-Wolski. W ostatnich kilkunastu godzinach spekulacje wokół możliwej kandydatury na Jacka Saryusza-Wolskiego nieco przycichły, ale sam zainteresowany w ironicznym tonie właśnie odniósł się do sprawy: – Swoją drogą korci by zażartować, że paradoksalnie PO nie popiera swego członka, a popiera nie-członka. Tuż po weekendzie odbędzie się szczyt Niemcy-Francja-Włochy-Hiszpania, więc w weekend w naturalny sposób powróci temat wyboru nowego przewodniczącego Rady Europejskiej. Platforma nadal nie ma pomysłu, jak poradzić sobie z JSW – HGW sugerowała, że jest poza partią, Tomasz Siemoniak mówił w czwartek wieczorem, że europoseł padł raczej ofiarą intrygi – a jego ironiczny tweet sprawia, że temat będzie nadal żył.
Wiewiórka i lex Szyszko. Gdy już wydawało się, że temat wycinki drzew nieco przygasa – chociaż cały czas pojawiały się nowe informacje o wycinanych na masową skalę drzewach – to zdjęcie martwej wiewiórki na nowo ożywiło sprawę w czwartkowy wieczór i piątkowy poranek. I chociaż są wątpliwości ws. wiralnej fotografii i jej bezpośredniego związku z nowym prawem przyjętym przez PiS, to już teraz to zdjęcie stało się symbolem. A sam minister nadal nie jest w stanie przyznać, że uchwalone prawo jest problemem. – Każdy kto sadzi drzewo, ma według mnie prawo, żeby usunąć to drzewo – powiedział w piątek rano. Temat powróci w przyszłym tygodniu z nową siłą, bo Sejm zajmie się nowelizacją ustawy i prawdopodobnie wotum nieufności dla ministra. Opozycja z kolei w mediach społecznościowych będzie nadal promować zdjęcia i historie z hashtagami jak #PolskaWTrocinach czy #Szyszkodnik, przed którymi PiS trudno się bronić.
Wolfgang. Nowym kłopotliwym dla obozu rządzącego tematem jest kwestia TW Wolfgang, czyli sprawa przeszłości ambasadora Andrzeja Przyłębskiego, która powróciła po udostępnieniu internetowego inwentarza IPN. Platforma już teraz domaga się od premier wyjaśnień, a – jak informuje RMF – Biuro Lustracyjne IPN w przyszłym tygodniu rozpocznie procedurę weryfikacji jego oświadczenia lustracyjnego. Radio podaje, że oświadczenie czekało na weryfikację od lipca, ale teraz cały proces ulegnie znacznemu przyspieszeniu. To oznacza polityczne kłopoty dla PiS i MSZ. Przyłębski już teraz pokazywany jest przez opozycję jako kolejny przykład niekompetencji MSZ i służb, po sprawie wiceministra Greya. Często cytowane w mediach społecznościowych są fragmenty teczki Wolfganga, a zwłaszcza jego zobowiązanie.