#PiS nie popierając Donalda Tuska działa wbrew interesowi Polski. Jedynym powodem takiego działania jest chęć zemsty Jarosława Kaczyńskiego.
Kaczyński zarzuca Tuskowi „łamanie zasad UE” i „obniżanie statusu Polski”. Przy okazji manipuluje
Jarosław Kaczyński w programie „Gość Wiadomości” mówił o tym, dlaczego PiS nie popiera kandydatury Donalda Tuska na szefa RE i wystawiło swojego kandydata.
– Jak wiadomo pan Donald Tusk zgłosił się sam, a jest to kandydat z naszego punktu widzenia, z polskiego punktu widzenia, zupełnie nie do zaakceptowania – powiedział prezes PiS. Dopytany przez prowadzącą Kaczyński dodał, że Tusk jest „swoim kandydatem i może jeszcze pana Schetyny”.
Ta wypowiedź jest manipulacją – ponieważ Tusk „nie zgłosił się sam”. Tuska nie musiał nikt zgłaszać ani być zgłoszonym, ponieważ głosowanie dotyczy nie wybrania go, a odnowienia mandatu. Zgodnie z zasadami wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej po tym, jak szef RE kończy pierwsza kadencję, rada nie wybiera go ponownie, ale „odnawia jego mandat”.
Dlaczego ta kandydatura jest nie do zaakceptowania? Kaczyński tłumaczył:
Dlatego, że łamał podstawowe zasady UE, to znaczy neutralność wobec spraw wewnętrznych poszczególnych państw. Popierał i popiera opozycję, i to opozycję bardzo szczególnego rodzaju: która wzywa służby do nieposłuszeństwa, która blokuje Sejm, która sama o sobie mówi, że jest opozycją totalną i która mówi, że przejmie władze przy pomocy ulicy i zagranicy.
„Chodzi o status Polski w Europie i na świecie”
Wg. prezesa PiS kandydatura Jacka Saryusz-Wolskiego ma na celu zatrzymanie „obniżaniu statusu Polski”. – Chodzi o to, żeby ten status przywrócić do stanu, jaki był pod koniec naszych rządów, kiedy to z Polską się liczono – mówił Kaczyński.Jego zdaniem za rządów Tuska status Polski w UE „obniżał się”.
– To nie jest przedsięwzięcie do wywołania chwilowego zainteresowania. Chodzi o status Polski w Unii Europejskiej i szerzej, status Polski w Europie i na świecie – przekonywał prezes partii rządzącej. Kaczyński utrzymywał też, że Tusk nie tylko angażował się w wewnętrzną politykę, ale też „działał przeciwko Polsce”. – Proszę pamiętać o poparciu Donalda Tuska dla sankcji wobec Polski – powiedział prezes PiS.
Jednak takie poparcie jest jedynie spekulacją. Tusk nigdy jednoznacznie nie powiedział, że popiera nałożenie sankcji na Polskę. Podczas jednego z wystąpień nazwał „optymalną” decyzję Komisji Europejskiej o wszczęciu wobec Polski procedury kontroli praworządności.
Ta procedura teoretycznie mogłaby skończyć się nałożeniem sankcji – jednak byłby to ostateczny i radykalny krok, a możliwych byłyby wiele innych środków. Przy innej okazji Tusk zapewniał, że będzie starał się, by Polska „nie poniosła szwanku”.
Prezes PiS: Nie obiecałem Saryusz-Wolskiemu teki szefa MSZ
Kaczyński zaprzeczył jakoby miał obiecać fotel szefa MSZ Saryusz-Wolskiemu. – Nie obiecałem niczego takiego – powiedział Kaczyński.
Szef PiS odniósł się w ten sposób do spekulacji, jakoby Saryusz-Wolski miał w zamian za zgodę na kandydowanie na szefa Rady Europejskiej, w przyszłości otrzymać tekę szefa polskiej dyplomacji.
Na czwartek i piątek w Brukseli zaplanowany jest szczyt UE, na którym ma zapaść decyzja o wyborze szefa Rady Europejskiej na kolejne 2,5 roku. Na początku lutego Donald Tusk, który na ten urząd został wybrany latem 2014 r., zadeklarował chęć kontynuowania dotychczasowej pracy.
Kaczyński o konsekwencjach nielegalności wyboru prof. Gersdorf: Wtedy SN będzie musiał powtórzyć procedurę
Kaczyński o konsekwencjach nielegalności wyboru prof. Gersdorf: Wtedy SN będzie musiał powtórzyć procedurę
SN będzie musiał powtórzyć tę procedurę wg jakichś jasnych reguł. To jest dużo, SN powinien być ostoją praworządności. Jeżeli się dokonuje czegoś tak ważnego, jak wybór kandydatów, no to mamy do czynienia tu z kryzysem i tej instytucji – powiedział w Gościu Wiadomości Jarosław Kaczyński.
Z przykrością to stwierdzam. Jeżeli UE nie zablokuje środków przeznaczonych dla PL, dyktator Kaczyński będzie nadal bawił się w najlepsze.
Kaczyński: Sądy będą bardziej obiektywne
Kaczyński: Sądy będą bardziej obiektywne
– Sądownictwo ma być lepsze dla obywateli, sprawiedliwsze, szybsze. Było wiele niesprawiedliwych wyroków. I to w różnych dziedzinach. Nie da się zaprzeczyć temu, że wielu przedstawicieli tej korporacji uwikłało się w różne związki. W tej korporacji mamy tak, że jest establishment, który o wszystkim decyduje i tą resztę, która ma niewiele do powiedzenia. Trochą tak jak w Polsce, my to zmieniamy. Sądy będą bardziej obiektywne. I nie będą zaangażowane politycznie – powiedział w „Gościu Wiadomości” Jarosław Kaczyński.
Kaczyński: Premier Irlandii nie wkraczał w polskie sprawy, nie popierał opozycji totalnej
Kaczyński: Premier Irlandii nie wkraczał w polskie sprawy, nie popierał opozycji totalnej
– Premier Irlandii nie wkraczał w polskie sprawy, nie popierał opozycji totalnej, nie mówił o dokonywaniu puczu. Bo przejęcie władzy przez ulicę i zagranicę, to jest pucz – powiedział w „Gościu Wiadomości” Jarosław Kaczyński.
Kaczyński: Nie obiecałem stanowiska szefa MSZ Jackowi Saryusz-Wolskiemu
Nie obiecałem niczego takiego. Nie jest tak, że pan Saryusz-Wolski jest kandydatem na szefa MSZ. – powiedział w „Gościu Wiadomości” Jarosław Kaczyński.
Kaczyński: 8-10 tygodni temu strona niemiecka mówiła nam, że jeśli zaprotestujemy przeciwko Tuskowi, to on nie będzie wybrany
– Jeśli Tusk zostanie wybrany, to będzie zupełnie inna Unia. Jeszcze niedawno w nieoficjalnych rozmowach mówiła nam strona niemiecka, że jeśli się zaprotestujemy przeciwko temu wyborowi, to oczywiste, to Tusk nie zostanie wybrany. To było 8-10 tygodni temu. Coś się zmieniło. To trzeba rozpatrywać w kontekście wczorajszej deklaracji wersalskiej. Wiele rzeczy jest jaśniejszych teraz. I decyzja o wpuszczeniu emigrantów ekonomicznych, co wypchnęło Wielką Brytanię z UE. I te decyzje dotyczące Tuska. On z całą pewnością nie będzie się przeciwstawiał Europie różnych prędkości. My nie możemy powiedzieć teraz, ze na pewno tak będzie, ale decyzja w Wersalu oznacza, że proces rozpadu UE zapoczątkowany prze Brexit będzie się pogłębiał. Dlaczego pani Merkel idzie w takim kierunku? Nie wiem. Ale jej poprzednie decyzje stają się bardziej zrozumiałe. Nasz opór [przeciwko Tuskowi] będzie bardzo zdecydowany, premier Szydło została do tego zobligowana – powiedział w „Gościu Wiadomości” prezes Jarosław Kaczyński.
Kaczyński: Tusk jest kandydatem swoim. I może pana Schetyny
Tusk jest kandydatem swoim. I może pana Schetyny. Ja się obawiam, że te bardzo ostre i szybkie reakcje miały też za swą podstawę obawy pana Schetyny. Powrót Tuska byłby niezupełnie wygodny dla niego – powiedział w „Gościu Wiadomości” Jarosław Kaczyński.
Kaczyński: Jeśli ktoś sprzeciwia się kandydaturze Saryusz-Wolskiego, to działa wbrew polskim interesom
To pokazuje jak bardzo PO idzie w kierunku całkowitej destrukcji. Polskim kandydatem jest Saryusz-Wolski. Jest ktoś przeciwko temu występuje, to działa wbrew polskim interesom. Słowa o ulicy i zagranicy są brzemienne. Mielismy w Polsce tradycje…. ja tuż nie chce już zaostrzać. Pan Schetyna jako historyk orientuje się w tym, co robi. A robi bardzo źle – mówił o wyjeździe Schetyny do Brukseli Jarosław Kaczyński w „Gościu Wiadomości”.
Kaczyński o kandydaturze JSW: To nie jest przedsięwzięcie dla zabawy. To dla naszych interesów
Jest następujący sens, jak wiadomo Tusk zgłosił się sam. A jest to kandydat z polskiego punktu widzenia nie do zaakceptowania. Łamał podstawowe zasady, które powinny obowiązywać w UE. Zasadę neutralności – popierał opozycję, która wzywa aparat państwowy, służby do nieposłuszeństwa. Dziś z Polską się próbują nie liczyć, stąd ta kandydatura, stąd nasz sprzeciw. To nie jest przedsięwzięcie dla zabawy. To jest przedsięwzięcie dla naszych interesów, statusu Polski w Europie i na świecie – powiedział w „Gościu Wiadomości” Jarosław Kaczyński.
Europa wciąż chce Tuska. PiS w przekazach dnia wylicza grzechy przewodniczącego RE
Ale też za „Newsweekiem” cytuje słowa Tuska z tekstu, który napisał w 1987 r. dla „Znaku”: „Polskość to nienormalność – takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu”.
Kaczyński ukradkiem wyprowadza Polskę z UE
Celem nie jest Donald Tusk – w tej rozgrywce chodzi o to, by szefem Rady Europejskiej przestał być Polak.
Prezes PiS chce przesunąć Polskę na peryferia UE, a potem może nawet w ogóle z niej wystąpić. Komentatorzy bezradnie rozkładają ręce i pytają: czy Jarosław Kaczyński naprawdę nie rozumie, że z punktu widzenia interesów naszego kraju Polak na stanowisku szefa Rady Europejskiego jest wielką wartością? Nawet jeśli tym Polakiem jest jego osobisty wróg Donald Tusk…
To błędnie postawione pytanie. Jarosław Kaczyński doskonale rozumie, że Polak jako nieformalny „prezydent” Europy jest wielką wartością. Tyle że – jego zdaniem – wartością negatywną. Właśnie dlatego podjął próbę usunięcia go z tego stanowiska.
Zabieg z Jackiem Saryuszem-Wolskim nie ma na celu osadzenia nadambitnego renegata z PO w brukselskim fotelu. Jarosław Kaczyński doskonale wie, że to kompletnie nierealne – i mało go to obchodzi. Tak naprawdę liczy się tylko jedno – by pozbyć się z Brukseli Tuska. I to nie tylko dlatego, że ten polityk stał się w ostatnich latach prawdziwą obsesją lidera PiS-u. Oczywiście, miło będzie wysadzić go z siodła i pognębić, wzywając na przesłuchania w prokuraturze. Ale to tylko przy okazji, dla frajdy i rozrywki, bo rzeczywista stawka w tej grze jest znacznie wyższa, a prawdziwym celem jest pozbycie się Polaka ze stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej. Niech je zajmie ktokolwiek inny – Francuz, Holender, Niemiec. Właśnie Niemiec byłby najlepszy.
UE zagraża planom Kaczyńskiego
Krytycy Kaczyńskiego sądzą, że prezes PiS-u nie rozumie, iż obecność wpływowych Polaków w decyzyjnym centrum Unii zwiększa znaczenie Warszawy i sytuuje ją w unijnym jądrze, a alternatywą może być ześlizgiwanie się na peryferie, a może wręcz wypadnięcie z grona krajów tworzących UE.
Jednak on to doskonale rozumie. I właśnie do tego zmierza. Traktuje silną pozycję Polski w strukturach Unii jako wielkie zagrożenie dla swojej władzy i planów na przyszłość. Nie chce, by Polska pozostawała w jądrze UE. Najszczęśliwszy byłby, gdyby znalazła się na marginesie, którym Bruksela przestałaby się interesować.
Jarosław Kaczyński od chwili przejęcia rządów przez Prawo i Sprawiedliwość metodycznie demontuje instytucje ograniczające jego władzę i zmuszające go do podporządkowania się regułom gry, na które nie ma wpływu i których nie może dowolnie zmieniać i naginać do swej woli. Skasował niezależność prokuratury, zniszczył Trybunał Konstytucyjny, podporządkował sobie media państwowe i stopniowo tłamsi prywatne, szykuje się do ofensywy przeciw sądom i samorządom, przygotowuje ustawę wymierzoną przeciw organizacjom pozarządowym, zapowiada „repolonizację”, czyli odbieranie gazet i stacji radiowych oraz telewizyjnych zagranicznym właścicielom.
Czy ktokolwiek jest na tyle naiwny, by wierzyć, że niszcząc w kraju wszystkie instytucje i struktury narzucające mu ograniczenia Jarosław Kaczyński pogodzi się z ograniczeniami wynikającymi z członkostwa w UE?
Scenariusz wychodzenia z Unii
Prezes PiS nigdy nie darzył Unii szczególną atencją, tyle że znając nastroje Polaków nie mógł wystąpić przeciw Brukseli z otwartą przyłbicą – w sondażach za członkostwem w UE opowiada się ponad 80 proc. obywateli. Dziś jesteśmy nawet bardziej euroentuzjastyczni niż przed akcesją – w 2000 r. za wstąpieniem do UE opowiadało się 70 proc. Polaków.
Jarosław Kaczyński wybrał więc metodę stopniowego zasiewania fermentu i wbijania klina między polską opinię publiczną a Unię. W podobny sposób w 1990 r. wypowiedział wojnę rządowi Tadeusza Mazowieckiego. Wiedząc, że nie może frontalnie zaatakować popularnego i lubianego przez Polaków premiera, wybrał dla starcia pole zastępcze, wysuwając kandydaturę Lecha Wałęsy na prezydenta i wmawiając początkowo obywatelom, że nie podważa ani nie atakuje linii politycznej rządu, a jedynie chce „przyspieszyć” reformy.
Także w stosunkach z UE obowiązuje dziś w propagandzie PiS bałamutna formuła głosząca, że członkostwo w Unii jest rzeczą dobrą i pożyteczną, jednak sama Unia wymaga reform, musi stać się jakąś bliżej nieokreśloną „Europą ojczyzn”, a traktat trzeba napisać od nowa.
Takie tezy oznaczają w istocie zakwestionowanie Unii Europejskiej. A ponieważ nie wydaje się, by ktokolwiek w Europie zamierzał Kaczyńskiego posłuchać i pisać z nim nowy traktat, konsekwencja może być tylko jedna: kraj nieakceptujący obecnej formuły UE zawsze ma możliwość opuszczenia wspólnoty. Z tej możliwości właśnie skorzystali Brytyjczycy. Kaczyński nie mówi o tym głośno i ukrywa swoje prawdziwe cele, ale w rzeczywistości stara się wepchnąć Polskę na tę samą drogę.
Jak to zrobił Orbán
Wbrew wynikom sondaży, sugerującym, że Polacy są społeczeństwem euroentuzjastycznym, wysiłki prezesa PiS nie są skazane na niepowodzenie. Nastroje społeczne wyraźnie bowiem ewoluują.
„Postawy Polaków w sprawie członkostwa naszego kraju w UE nie są bynajmniej tak jednoznaczne, jak wskazywałyby badania. 37 proc. Polaków uważa bowiem, że nasz kraj mógłby lepiej poradzić sobie z wyzwaniami przyszłości, gdyby był poza UE” – piszą autorzy grudniowego raportu Fundacji Batorego i konkludują: „Jeśli w publicystyce często narzeka się, że polityka PiS wyprowadza Polskę z głównego nurtu polityki europejskiej, to warto zwrócić uwagę, że może to odpowiadać znacznie liczniejszej grupie obywateli, niż zdają się wierzyć krytycy obecnego rządu”.
W sondażu IPSOS dla OKO.press z października 2016 r. zadano pytanie, co należałoby zrobić w związku z tym, że „Europa przeżywa kryzys”. Wprawdzie 43 proc. respondentów odpowiedziało: „pogłębić współpracę i zwiększyć rolę Komisji Europejskiej”, ale niemal tyle samo – 41 proc. – poparło PiS-owską koncepcję „ograniczenia współpracy do spraw gospodarczych i zwiększenie niezależności państw”, a 8 proc. opowiedziało się za wystąpieniem Polski z Unii Europejskiej.
Te trendy niewątpliwie grają na korzyść Kaczyńskiego, który ma przed oczami przykład Węgier – kraju, który w chwili akcesji był jeszcze bardziej proeuropejski niż Polska. W sondażu z 2000 r. za wstąpieniem do UE opowiedziało się 70 proc. Polaków i aż 84 proc. Węgrów. W dzisiejszych badaniach wciąż zdecydowanie przeważają tam ci, którzy uważają, że członkostwo w UE jest dla Węgier korzystne – w lipcu 2016 r. uważało tak 70 proc. obywateli.
A jednak – mimo takich nastrojów – autorytarny i antyeuropejski premier Viktor Orbán cieszy się rzeczywistym poparciem większości społeczeństwa, gdy wytacza propagandowe i polityczne działa przeciw rzekomej unijnej opresji. W oficjalnej propagandzie Bruksela stała się niemal synonimem okupanta.
Rządzącym udało się umiejętnie zbudować wizerunek wroga bazujący na fobiach, uprzedzeniach i stereotypach zakorzenionych w umyśle przeciętego Węgra, dla którego Unia Europejska to nie „my, społeczeństwa Europy”, lecz mityczni biurokraci, wykorzenieni kosmopolici, żywiący się ośmiorniczkami bankierzy i finansiści, pożyczający biednemu ludowi forinty, a domagający się spłacania coraz droższych franków. Ci krwiopijcy chcą nas w dodatku zmusić do przyjęcia dziesiątków tysięcy przybyszy z krajów muzułmańskich. I kto nas przed tym może obronić? Tylko Viktor Orbán – człowiek, który się Unii nie kłania i buduje na południowej granicy zasieki.
Z węgierskich doświadczeń Jarosław Kaczyński z pewnością wyciągnął dwa wnioski: po pierwsze – należy wybrać dogodne pole sporu, w którym władza będzie mogła stanąć przeciw Unii po tej samej stronie barykady, co większość społeczeństwa. Na Węgrzech idealną okazją do tego było pojawienie się rzeki uchodźców przedostających się do kraju przez południową granicę. Węgrzy rzeczywiście widzieli ich na własne oczy i doświadczali związanych z ich obecnością niewygód.
W przeciwieństwie do tego przeciętny Polak żadnego muzułmańskiego uchodźcy nigdy nie widział, bo ich w naszym kraju praktycznie nie ma. Mimo to rządowa propaganda stara się eksploatować ten wątek, licząc na podobny efekt, jak na Węgrzech. Właśnie dlatego minister Błaszczak opowiada dyrdymały o unijnych „strefach szariatu, w których nie obowiązuje zachodnie prawo” i nie wpuszcza syryjskich sierot, które chciały przyjąć władze Sopotu.
Drugi wniosek płynący z węgierskich doświadczeń jest być może jeszcze ważniejszy – niezależnie od tego, jakie jest pole sporu, w oczach przeciętnego obywatela Unia Europejska musi być wrogiem, zaborcą i agresorem. Unia to „oni”. Obcy, którzy chcą „nas” ujarzmić i pozbawić tożsamości.
A jacy to „oni”, jeśli na czele Rady Europejskiej stoi Polak? Wprawdzie Polak najgorszego sortu i wnuk żołnierza Wehrmachtu, ale jednak Polak. To bardzo psuje klarowność obrazu. Dobrze zatem byłoby się go stamtąd pozbyć, zastępując kimś innym, najlepiej niemieckim gejem muzułmaninem, który idealnie ucieleśniałby zagrożenia płynące z Brukseli do Polski.
Przygotowania do decydującej bitwy
Jarosław Kaczyński niewątpliwie ma świadomość, że w nadchodzących miesiącach dojdzie do konfrontacji między Warszawą a Brukselą. Już dotychczasowe przypadki łamania standardów państwa prawa w Polsce spotykały się z protestami na Zachodzie, ale konflikt wciąż nie osiągnął poziomu krytycznego. Z miesiąca na miesiąc jednak ton sporu się zaostrza. Słowa o sankcjach politycznych i finansowych wobec Warszawy (i ewentualnie Budapesztu) padają coraz częściej i z coraz wyższego szczebla. W zeszłym tygodniu wprost powiedział o nich prezydent Francji Francois Hollande.
Prezes PiS niewątpliwie ma świadomość, że przygotowywane przez niego kagańcowe, antykonstytucyjne ustawy wywołają protesty nie tylko w kraju, ale i za granicą. Planowana likwidacja niezależności Krajowej Rady Sądownictwa z pewnością odbije się szerokim echem i wystawi rząd w Warszawie na krytyki i potępienia.
Punktem krytycznym będzie jednak tzw. „repolonizacja” mediów. Gdy polski rząd zacznie odbierać gazety i stacje telewizyjne oraz radiowe niemieckim i amerykańskim koncernom, tamtejsze rządy nie będą mieć wyboru. Pod naciskiem swoich środowisk biznesu będą musiały wkroczyć do akcji przeciw dyktaturze Kaczyńskiego.
A wówczas prezes zacznie wołać „Ratunku, Niemcy mnie biją!”. Przyznacie, że to brzmi znacznie lepiej niż „Tusk mnie bije!”.
Wojciech Maziarski
Macierewicz i Szydło – ludzie katastrofy
Obydwa wypadki – Antoniego Macierewicza pod Toruniem i Beaty Szydło w Oświęcimiu – łączy pisowskie signum: łamanie procedur i powypadkowe szukanie winnych wśród innych. Znacie to? Tak! Do najbardziej spektakularnej katastrofy doszło pod Smoleńskiem, tam zostało zabitych (jak chce PiS „poległych”) 96 osób. W Toruniu i Oświęcimiu doszło do katastrof drogowych, a te są „bezpieczniejsze” od lotniczych. Gdyby jednak Macierewicz, bądź Szydło stracili życie („polegli”), mielibyśmy kolejne osoby w panteonie partii Kaczyńskiego. Sprawcami byliby jacyś lokalni Putin, bądź Tusk.
Czy pozabijają się Macierewicz, czy Szydło, jest drugorzędne, mogą wszak zabić niewinnych ludzi, którzy na nich nie głosowali. W tym wypadku prawdopodobieństwo (19% elektoratu głosowało na PiS) jest jak 5:1. Brak procedur w prawie nazywa sie bezprawiem – o to jest gorsze niż katastrofa smoleńska – bo katastrofa taka dotyczy całego kraju, właśnie znajdujemy się w fazie lotu pikującego, brzozą w tym wypadku będzie Bruksela. Tak walniemy, że kilka pokoleń do przodu się nie pozbiera, bo taki jest sens katastrof – rozwala się w try miga i skutki są nieodwracalne.
Nie chcę snuć porównań ogólnych, powrócę do wypadków pod Toruniem i w Oświęcimiu. Z jaką prędkością jechał Antoni Macierewicz do Torunia, wiemy, bo sam się przyznał przez o. Tadeuszem Rydzykiem. 240 km pokonał w 1 godzinę i 40 minut. Ile to wychodzi km na godzinę? To zadanie powinien rozwiązać Mariusz Błaszczak (dlaczego on? – o tym zaraz).
Z jaką prędkością Macierewicz wracał z Torunia na raut Kaczyńskiego, na którym to został uhonorowany przez sobie podległych dziennikarzy „Człowiekiem Wolności”? Należy podejrzewać, że z taką samą prędkością, z jaką jechał do Torunia. Przestępca nieukarany zawsze popełnia ten sam czyn. Recydywa – to przyzwyczajenie, a Macierewicz jest z tego znany. Recydywą jego jest, iż nie po drodze mu z rozumem i racjonalnościa, za to po drodze mu z Misiewiczem. Do wypadku Macierewicza doszło dlatego, że jego osobisty kierowca (ten sam, który wysługiwał się twórcom stanu wojennego) pomylił drogi, był doganiany ze zwiększoną prędkością przez inny pojazd w kolumnie Macierewicza. Podobno kierowca ministra obrony w ogóle nie hamował, zadziałały systemy zbliżeniowe.
Samochody nie miały autocasco, więc ich naprawa będzie opłacana z kasy państwowej. Kierowca Macierewicza dopuścił się następnie przestępstwa, bo zbiegł wraz z Macierewiczem z miejsca wypadku, a Macierewicz w drodze na raut swego zwierzchnika mógł obmyślić, jak zabezpieczyć „niewinność” swoich podwładnych żandarmów. No, jak to zrobił? Zgadliście! Przekupstwo to najstarsza metoda na świecie. Żandarmi z grupy ochronnej dostali 1700 zł dodatku do pensji. Mobilizujące. Gdyby jeden koleś z drugim zechciał odejść i nie daj boże mówić, dodatek traci.
Macierewicz ma łeb jak sklep, a nawet supermarket. Czy taki łeb ma Błaszczak, który wypowiadał się o katastrofie w Oświęcimiu z Beatą Szydło? Błaszczak ma większy łeb, bo wielkości sporej galerii handlowej. Oto po publikacji „Rzeczpospolitej”, w której opisano wypadek oświęcimski z winą konowoju z pasażerką Szydło, Błaszczak w programie 1 Polskiego Radia („Sygnały Dnia”) był powiedzieć: „Jedynym wiarygodnym źródłem informacji jest prokuratura. Już 11 lutego zrobiłem sobie takie proste ćwiczenie, droga tego samochodu to 56 km, czas przejazdu ok 40 minut. Gdy wpisze się w mapę elektroniczną, to jest czas zgodny z takim przejazdem”. Jeszcze dzisiaj matematykę na maturze zaliczyłby na pięć.
Acz nie zgadzają się z nim dziennikarze „Rzeczpospolitej” i politycy opozycji, mianowicie twierdzą, że kolumna poruszała się z prędkością 90 km na godzinę w terenie, w którym dozwolona jest prędkjość 50 km/h. Nie doszło do użycia sygnałów dźwiekowych, do jakich są proceduralnie zobowiązane pojazdy uprzywilejowane. Ba, poseł Platformy Krzysztof Brejza zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury o niezabezpieczeniu danych pojazdów (bo tachometry zostały poddane twórczemu zniszczeniu z zapisami technicznymi), ponadto kierowcy przekroczli czas pracy – 10 godzin dla kierowców, 12 godzin dla funkcjonariuszy BOR.
Limuzyna, która została rozwalona – audi za 2,5 mln zł – jeździła zaledwie 2 miesiące i skończyła na drzewie. I tym razem nikt nie został zabity, acz może zostać zniszczone życie 20-letniego kierowcy, który stał się ofiarą systemu PiS zwalania winy na innych.
PiS to szczególna partia. Czego się nie dotkną – kończy się katastrofą. Więc przypominam, iż rządzą Polską – więc co nas czeka? Katastrofa. Na razie kibicujemy innej katastrofie, mianowicie zamierzyli się na przewodniczącego Rady Europejskiej, najwyższego urzędu w skali globalnej sprawowanego przez Polaka. Czy zabiją tę największą karierę w historii Polski? Zdolni są do wszystkiego ludzie od katastrof.
Gdy frustracja spotyka się z obsesją
Jessica Chastain, dwukrotnie nominowana do Oscara aktorka weźmie udział w strajku kobiet w Warszawie
Jessica Chastain, aktorka nominowana do Oscara za role w filmach „Służące” i „Wróg numer jeden” ogłosiła na Facebooku, że weźmie udział w warszawskim strajku kobiet.
Chastain jest w Warszawie w związku z promocją filmu „Azyl”, w ktorym wciela się w Antoninę Żabińską, żonę dyrektora warszawskiego zoo, która wraz z mężem ocaliła w czasie II wojny światowej dziesiątki Żydów. – Planuję świętować międzynarodowy dzień kobiet i okazać solidarność polskim kobietom – napisała na swoim facebookowym profilu. – Jeśli nie znacie ich sytuacji i sytuacji politycznej w Polsce, to poczytajcie – zachęciła ponad 700 tys. fanów.
Jessica Chastain ma na koncie role w filmach „Interstellar”, „Crimson Peak. Wzgórze krwi „, „Gangster”, „Wróg numer jeden”, „Służące” i „Łowca i Królowa Lodu „. Wymieniana jest jako jedna z najlepszych amerykańskich aktorek. Potwierdzeniem tego sa liczne nagrody – m.in. dwie nominacje do Oscara, Złoty Glob, Saturn i inne statuetki.
Premiera „Azylu” 24 marca. Film wyreżyserowała Niki Caro, nominowana do Złotej Palmy w Cannes za film „Sure to Rise”.
Warszawskie zoo bardzo mocno ucierpiało w bombardowaniach wojennych. Podczas okupacji Niemcy urządzili tam hodowlę świń, a jej dyrektorem został Jan Żabiński. Dzięki temu otrzymał przepustkę do getta, aby tam zbierać odpady restauracyjne dla świń.
Z getta wynosił jednak nie tylko jedzenie. Żabińscy w pustych klatkach po zwierzętach szmuglowali Żydów na bezpieczną, aryjską stronę. „Przemyconych” trzymali w opustoszałych pomieszczeniach, a także w piwnicy swojej willi, która znajdowała się na terenie ogrodu zoologicznego.
Udało im się uratować w ten sposób od pewnej śmierci setki osób. Żabińscy w 1965 roku zostali uhonorowani przez Instytut Yad Vashem tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Historię Żabińskich rozsławiła ją książka „The Zookeeper’s Wife” autorstwa Diane Ackerman z 2007 roku, która z kolei powstała na podstawie pamiętników Antoniny Żabińskiej.
Wypadek Antoniego Macierewicza. Pan Kazimierz myli drogę, nawet nie hamuje, a po wypadku ucieka
Włączają niskie ceny, gdy klientem jest Kościół. Sprawdziliśmy, jak samorządy sprzedają działki
Nowoczesna o propozycji zmian w ustawie o KRS: Odejście od demokracji i duży krok na Wschód
Nowoczesna o propozycji zmian w ustawie o KRS: Odejście od demokracji i duży krok na Wschód
– Ustawa, która proponuje PiS, to odejście od trójpodziału władzy, odejście od demokracji i bardzo duży krok na Wschód. Po wprowadzeniu zmian do ustawy o KRS o nominacjach sędziowskich i awansach będą decydowali albo politycy PiS, stanowiący większość jednej izby, albo sędziowie nominaci PiS, wybrani przez Sejm. Wprowadzenie obowiązku podejmowania decyzji przez obie izby – w tym jedną niby sędziowską, ale powoływaną przez Sejm, drugą składającą się z polityków PiS – będzie oznaczało to, że nikt w Polsce nie będzie mógł zostać sędzią, jeżeli nie będzie na to zgody Nowogrodzkiej. Już na przykładzie TK widzimy, że PiS nie wybiera do tych instytucji najlepszych, ale najwierniejszych działaczy –powiedziała w Sejmie Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Dolniak: PiS nie ma pomysłu na reformę
Minister sprawiedliwości w swoim ostatnim wywiadzie dla Telewizji Trwam i Radia Maryja, powiedział, że rozkładają reformę na kilka lat. To oznacza, że PiS idąc do wyborów i teraz rządząc przez 1,5 roku, nie ma pomysłu na reformę wymiaru sprawiedliwości. Nie ma pomysłu na usprawnienie pracy sądów. Ma pomysł tylko na jedno – na podporządkowanie sądów władzy wykonawczej, politykom i to jest jedyny pomysł na dzisiaj. My, obywatele, czekamy na reformę wymiaru sprawiedliwości. Przede wszystkim na przyśpieszenie postępowań, bo na to wszyscy narzekamy idąc do sądów.
PO składa zawiadomienie do prokuratury w związku z niezabezpieczeniem danych z kolumny Szydło
W Sejmie odbył się briefing prasowy Platformy Obywatelskiej na temat nowych informacji w sprawie wypadku premier Szydło. Jak mówił Mariusz Witczak: Zachowanie ministra Błaszczaka wygląda tak, jakby to było utrudnianie śledztwa.
Poseł Brejza dodał: Dzisiaj okazuje się, że kolumna poruszała się najprawdopodobniej z prędkością ponad 90 km/h. Powstaje pytanie, dlaczego pan minister Błaszczak kłamał w sobotę po wypadku, kiedy mówił o prędkości 50 km/h. Czemu służą te kłamstwa? Ponieważ kłamał również w sprawie czasu pracy kierowców, kiedy mówił, że kierowca rozpoczął pracę o godzinie 18. Kierowca wyjechał z garaży BOR o 7:29, w pracy był około godziny 6. Wszyscy trzej kierowcy tej kolumny mieli przekroczony czas pracy, wynikający z rozporządzenia z roku 2004 – 10 godzin dla kierowców, 12 godzin dla funkcjonariuszy BOR.
Brejza mówił o informacji, którą sam uzyskał z BOR:
„Ta limuzyna – Audi A8 – została zakupiona za kwotę 2,5 miliona złotych i BOR pisowski te 2,5 miliona złotych rozbija w ciągu dwóch miesięcy służby. To jest niesamowite, że pojazd wchodzi do służby w połowie grudnia 2016 roku, jeździ 2 miesiące i kończy pancerna limuzyna na drzewie”
“Składamy zawiadomienie do prokuratury związane z niezabezpieczeniem danych z komputerów pojazdowych dwóch samochodów. Zastanawiamy się również – prawdopodobnie to zawiadomienie obejmie również to – czy BOR przekazał prokuraturze dane z telefonów, z komunikacji pomiędzy funkcjonariuszami BOR, a centralą. Te dane – nagrania rozmów pomiędzy funkcjonariuszami przed wypadkiem stanowią istotny materiał dowodowy, albowiem na tych nagraniach, które są rejestrowane w centrali BOR uchwycony został sygnał dźwiękowy, bądź też nie. Pytanie, czy BOR ukrywa prawdę
Jak to naprawdę jest z tym poparciem dla Donalda Tuska? Przygotowaliśmy mapę, która pokazuje, jak wielki problem ma PiS
07.03.2017
Jarosław Kaczyński próbuje przekonać Polaków, że Donald Tusk jest „niemieckim kandydatem” do pozostania na stanowisku szefa Rady Europejskiej. Ile w tym prawdy? Im bliżej dzień reelekcji, tym wyraźniej widać, że murem za stoi za nim właściwie cała Europa. W naTemat przygotowaliśmy aktualną mapę poparcia dla wpływowego Polaka walczącego o utrzymanie władzy nad najważniejszą instytucją Unii Europejskiej.
Narracja Prawa i Sprawiedliwości w sprawie wojny przeciwko Donaldowi Tuskowi nie przestaje być optymistyczna. Politycy partii rządzącej zachwycają się nad tym, iż wystawili kandydaturę innego, „prawdziwego” Polaka. I sugerują, że jeśli nawet Jacek Saryusz-Wolski nie wygra z Donaldem Tuskiem, to w odebraniu mu stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej pomoże komuś innemu. W PiS mają nadzieję na obudzenie ambicji frakcji europejskich socjalistów, którzy mogliby jednak zechcieć zawalczyć z chadekami.
Nawet, gdyby do tego doszło, szanse na „sukces” PiS w postaci pozbawienia Polaka kierownictwa nad Radą Europejską są iluzoryczne. O czym w ubiegłym tygodni rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert przypominał tuż przed tym, gdy kanclerz Angela Merkel odebrała telefon od premier Beaty Szydło w sprawie rezygnacji z poparcia Berlina dla Donalda Tuska. – Rada wybiera swojego przewodniczącego kwalifikowaną większością – mówił Seibert, gdy pytano go o kontrkandydatów dla Polaka.
Jak już wyjaśniliśmy w naTemat, tę większość uzyskuje się, gdy „za” opowiada się 55 proc. państw członkowskich (16 z 28) i poparcie udzielone jest przez państwa członkowskie reprezentujące co najmniej 65 proc. całkowitej ludności Unii Europejskiej. Na kilka dni przed planowaną na 9 marca decyzją w sprawie reelekcji Donalda Tuska poparcie dla niego wygląda w Europie w ten sposób:
Bezpośrednio zgłaszają je wcale nie Niemcy, a te państwa, w których nie rządzą członkowie Europejskiej Partii Ludowej. Najgłośniej słychać je od sąsiadów Polski z Grupy Wyszehradzkiej. – Jestem przekonany, że Donald Tusk jest przewodniczącym Rady Europejskiej, który rozumie potrzeby i interesy Europy Środkowej i Wschodniej. Naprawdę nie chciałbym ryzykować, że stracimy takiego przedstawiciela – oznajmił szef czeskiej dyplomacji Lubomír Zaorálek. – Nasze stosunki układały się bardzo dobrze i nie widzimy powodu, żeby to zmieniać – wtórował mu szef MSZ Słowacji Miroslav Lajčák.
Podobnie myślą na Łotwie. – Stanowisko Łotwy jest jasne. Uważamy, że Donald Tusk powinien kontynuować swoją pracę na stanowisku szefa RE przez kolejne dwa i pół roku – poinformował kierujący łotewskim resortem spraw zagranicznych Edgars Rinkēvičs. – To jedyna poważna kandydatura – stwierdził Didier Reynders, który stoi na czele MSZ Belgii. – Mamy bardzo dobrego przewodniczącego. Ważne jest także, by dać pierwszeństwo europejskim interesom przed interesami polityki wewnętrznej – komentował minister spraw zagranicznych Holandii Bert Koenders.
Poparcie z podobnym pouczeniem pod adresem aktualnie rządzących w Warszawie skierował także prezydent Francji. – Dwa i pół roku temu wsparłem jego kandydaturę. Nie ma powodu, bym to wsparcie wycofał, nawet jeśli z punktu widzenia równowagi politycznej teraz kolej na socjalistę. Chodzi o to, żeby mieć wizję – bardziej europejską, niż partyjną czy narodową – powiedział François Hollande.
Donald Tusk może być jednak pewien znacznie szerszego poparcia. Tego, co mówią przywódcy socjalistyczni i liberalni nie muszą tak dobitnie ogłaszać przyjaciele Polaka z Europejskiej Partii Ludowej. O tym, że murem stoją oni za Tuskiem już wiele dni temu ogłosił przewodniczący EPL Joseph Daul. „W pełni popieramy Donalda Tuska w kontynuacji jego udanego mandatu w roli przewodniczącego RE” – pisał Francuz.
W poniedziałek o stanowisku EPL przypomniano też w oficjalnym oświadczeniu o wykluczeniu z tej partii Jacka Saryusz-Wolskiego, który zgodził się być kontrkandydatem Tuska wysuniętym przez PiS. „Stanowisko rodziny EPL pozostaje jasne i niezmienne. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk ma nasze jednoznaczne poparcie na drugą kadencję na obecnym stanowisku” – poinformowano.
A EPL ma swoich premierów lub głowy państwa w Chorwacji, Hiszpanii, Irlandii, Niemczech, Rumunii i na Węgrzech. I to wcale nie Niemcy pierwsi wyrwali się z najtwardszym poparciem dla Polaka. – Będziemy wspierać reelekcję Donalda Tuska – głośno zapowiada szef hiszpańskiej dyplomacji Alfonso Dastis.
Tusk zagrał va banque, a motywacją polskiego rządu jest wściekłość – były Ambasador Polski przy UE w „3×3”
Pomnik Jana Szyszki przed Sejmem. Złota piła „od wdzięcznych deweloperów i drwali”
Tydzień w 7 zdaniach: Saryusz-Wolski o przystanku Polska, Szyszko o wiewiórkach
Sprawa kandydatury Jacka Saryusza-Wolskiego była jednym z najczęściej komentowanych tematów kończącego się tygodnia. Ale nie tylko. Oto 7 zdań, które ukształtowały jego obraz.
Kaczyński o Tusku. Tusk jest politykiem, który łamie elementarne zasady UE. – mówił na wtorkowej konferencji prasowej Jarosław Kaczyński. W sobotę rząd Polski oficjalnie zgłosił kandydaturę Jacka Saryusza-Wolskiego na szefa RE.
Schetyna o JSW. W środę Grzegorz Schetyna tak określał pomysł zgłoszenia Jacka Saryusza-Wolskiego jako alternatywnego kandydata dla Tuska. Jesteśmy częścią prowokacji politycznej, którą przeprowadza Bielan. Trzeba być trochę poważnym i nie dać się prowadzić na dość prymitywnej lince prowokatorów – powiedział w „Politycznym Graffiti” Polsat News. W sobotę Jacek Saryusz-Wolski przestał być politykiem Platformy.
Janusz Korwin-Mikke o inteligencji kobiet. W mijającym tygodniu na czołówki serwisów internetowych (i nie tylko) na całym świecie powrócił Janusz Korwin-Mikke. A to wszystko za sprawą swojej wypowiedzi o kobietach na forum PE: kobiety są mniejsze, słabsze, mniej inteligentne, dlatego muszą zarabiać mniej niż mężczyźni
Saryusz-Wolski o kandydowaniu. „No comment” – usłyszeli dziennikarze w windzie pytający Jacka Saryusza-Wolskiego o jego kandydowanie na szefa RE. JSW dużo więcej powiedział (a raczej napisał) w niedzielę na Twitterze. Jak stwierdził: „Wysiadam z Platformy na przystanku Polska”
Gersdorf o sędziach. Wniosek do TK o zbadanie zgodności z konstytucją wyboru prof. Małgorzaty Gersdorf na I Prezes SN to kolejny temat tego tygodnia. Jak mówiła prof. Gersdorf na piątkowej konferencji w Katowicach: Na wszystkich prawnikach spoczywa obowiązek podtrzymywania – albo może już ratowania demokratycznego państwa prawnego. A nie całe społeczeństwo zdaje sobie z tego sprawy. Mamy obowiązek dotrzeć z tym przekazem do społeczeństwa.
Szyszko o wiewiórkach. Pod koniec tygodnia wiralne zdjęcie martwej wiewiórki stało się jednym z tematów politycznych. Tak odniósł się do całej sytuacji minister Szyszko w piątkowym „Kwadransie politycznym” TVP: Wiewiórka, bardzo sympatyczne zwierzę. Notabene, warto wiedzieć, że wiewiórka taka mała ma 6 miotów w ciągu roku, a w miocie ma do 6 młodych, także produktywność tego gatunku jest naprawdę duża
Gen. Różański o salutowaniu Misiewiczowi. We wtorkowej „Kropce nad i” gen. Mirosław Różański odniósł się do jednego z aspektów sprawy Bartłomieja Misiewicza. Jak powiedział o salutowaniu rzecznikowi MON: Chcę przeprosić, że w wojsku byli tacy, którzy nie potrafili zachować standardów
STAN GRY: GW: PiS opodatkuje uczniów i studentów, Fakt: Miesięcznica kosztuje policję 300 tys, RZ: Audi Szydło jechało 90 km/h
— RZĄD OPODATKUJE UCZNIÓW I STUDENTÓW, BO W ZUS JEST WIELKA DZIURA I TRZEBA JĄ ZASYPAĆ – jedynka GW: “Jesteś studentem i chcesz pracować? Możesz, ale na umowę ze wszystkimi składkami – takie zmiany szykuje rząd. Bo w ZUS jest wielka dziura i trzeba ją zasypać”. http://wyborcza.pl/7,155287,21462195,rzad-opodatkuje-umowy-o-dzielo-studentow-i-uczniow-cel-zwiekszyc.html
— MIESIĘCZNICE KOSZTUJĄ TYLE ILE ZADYMY KIBOLI – Fakt: “Jak dowiedział się Fakt, za zabezpieczenie manifestacji pod Pałacem Prezydenckim w styczniu i w lutym tego roku podatnicy zapłacili aż… 323 tys. zł! Nad bezpieczeństwem uczestników miesięcznicy czuwało w sumie ponad 1,6 tys. funkcjonariuszy. W marcu będzie tak samo?”.
— DALEJ FAKT O KOSZTACH ZABEZPIECZANIA MIESIĘCZNIC: “16 października ub. r. w Łodzi odbywały się pierwsze od dawna derby, czyli mecz lokalnych drużyn piłkarskich: ŁKS i Widzewa. Od lat już tułają się po niższych ligach. Kibice Widzewa nie zostali wpuszczeni na stadion. W stronę policjantów rzucali butelki, kamienie, puszki z piwem. Zatrzymano 30 osób! Porządek zaprowadzało 1690 policjantów, a akcja kosztowała 408,7 tys. zł. To niewiele więcej niż pełne zadumy uroczystości, w których uczestniczy kilkaset osób, grupa polityków i kilkudziesięciu protestujących! Czy miesięcznice naprawdę wymagają takich nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa? W styczniu i w lutym, na wniosek Biura Ochrony Rządu, Pałac okalały specjalne barierki. Komenda Stołeczna Policji twierdzi, że „nie miało to wpływu na zwiększenie lub zmniejszenie kosztów działań policyjnych”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/tyle-kosztuja-miesiecznice-smolenskie
— TAK SZYBKIEGO PRZYROSTU DŁUGU JESZCZE NIE MIELIŚMY – Witold Gadomski w GW: “Pod koniec ubiegłego roku zadłużenie skarbu państwa wyniosło 928 661,2 mln zł. W ciągu roku dług przyrósł aż o 94,1 mld zł. Tak szybkiego zadłużania państwa jeszcze nie mieliśmy w III RP. Przypomnijmy, że w kryzysowym roku 2009 dług skarbu państwa przyrósł o 61,6 mld zł, a w 2010 – o 70,3 mld zł.” http://wyborcza.pl/7,155290,21459351,dramatyczny-przyrost-dlugu-w-ciagu-roku-wzrosl-niemal-o-100.html
— LIMUZYNA PANI PREMIER GNAŁA, MIJAJĄC SEICENTO – na jedynce RZ: “Limuzyna, którą 10 lutego poruszała się premier Beata Szydło, tuż przed kolizją mogła gnać po ulicach Oświęcimia z prędkością nawet 90 km/h. Z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że rejestratory, które na zlecenie prokuratury zbadał biegły, wykazały, iż kierowca audi wcisnął hamulec, gdy na liczniku było 85 km/h. Szacuje się, że czas, jaki mija pomiędzy zdjęciem nogi z gazu a naciśnięciem hamulca, wynosi ok. 1,5 sekundy. A to pozwala zakładać, że tuż przed hamowaniem samochód jechał szybciej”.
— AUDI BOR NIE BYŁO UBEZPIECZONE – dalej RZ: “Ewentualna wina kierowcy BOR oznacza brak środków na naprawę rządowej limuzyny, bo ta nie miała autocasco (AC). Brak tej polisy w rządowych samochodach to nic nowego – poza bardzo wysokimi opłatami za AC wynika także z zasad, jakie BOR stosuje wobec tych aut. – Są cały czas pod opieką funkcjonariuszy. Istnieje zakaz pozostawienia auta nawet na chwilę”. http://www.rp.pl/Kraj/303069873-Wypadek-w-Oswiecimiu-Jak-szybko-jechala-Szydlo.html
— MŁODZI SĄ PRAWICOWI, ALE PIS NIE LUBIĄ – GW o badaniu Kantar i ISP: “Respondentów pytano o stosunek do konkretnych ugrupowań i ich liderów. Badani mieli określić na skali 0-5 prawdopodobieństwo, że w wyborach parlamentarnych oddaliby głos na dane ugrupowanie. Największe poparcie uzyskały Kukiz’15 (15 proc. – bardzo prawdopodobnie i 12 – prawdopodobnie) i Wolność (ugrupowanie Janusza Korwin-Mikkego – 11 + 8 )Na kolejnych miejscach znalazły się: Nowoczesna (7 + 7), PiS (7 + 6), PO (5 + 8), Razem (3 + 3), PSL (2 + 4), SLD (1 + 3), Inicjatywa Polska (1 + 3)”.
— PIS WŚRÓD MŁODYCH Z DUŻYM ELEKTORATEM NEGATYWNYM – dalej GW: “Badacze szacowali też elektorat negatywny. Aż 54 proc. badanych określiło, że to „w ogóle nieprawdopodobne” by mogli zagłosować na PiS (do tego 9 proc. ocenia taką możliwość jako „nieprawdopodobną”). Podobnie duży elektorat negatywny mają: PSL (52 + 13), SLD (51 +14), Inicjatywa Polska (51 + 13). Dalej plasują się: Razem (48 + 10), Nowoczesna (45 + 9), PO (43 + 10), Wolność (32 +13) oraz Kukiz’15 (23 + 9). – Skąd tak duży negatywny elektorat PiS? Prawdopodobnie z tego, że młodzi uważają rządzących za część establishmentu, nawet jeśli politycy twierdzą inaczej – mówi dr Kucharczyk”. http://wyborcza.pl/7,75398,21460291,polska-mlodziez-ma-prawicowe-poglady-ale-to-nie-oznacza-ze.html
— CZY UNIA DA PREZENT KACZYŃSKIEMU – Tomasz Bielecki w GW: “Rozstrzygnięcie tego dylematu – nie ulegać zagrywkom Jarosława Kaczyńskiego (i ryzykować eskalację) albo ulec w nadziei na uspokojenie relacji z Warszawą (i zarazem nagrodzić władze kraju łamiącego praworządność) – należy do najważniejszych członków Unii. Jeśli zatem Tusk straciłby drugą kadencję, to pewnie nie w wyniku rebelii, np. obozu centrolewicy (spragnionej posady dla swego człowieka) albo innej doraźnej koalicji, a raczej wskutek decyzji głównych graczy, by jednak ustąpić PiS. Angeli Merkel zależy przecież, by wciągnąć Polskę do procesu reformowania Unii”. http://wyborcza.pl/7,75399,21462077,tusk-zostanie-w-brukseli-czy-jednak-unia-da-prezent-kaczynskiemu.html
— EUROPA: TUSK TO PEWNOŚĆ W NIEPEWNYCH CZASACH – tytuł na jedynce DGP.
— PRZEPYCHACIE SIĘ A ONI ROBIĄ UNIĘ BEZ POLSKI – Fakt. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/w-polsce-polityczna-bijatyka-w-wersalu-dyskusja-o-losach-ue
— NIEUDANE ŁOWY WASZCZYKOWSKIEGO – Fakt.
— POLITYKA ZAGRANICZNA ZAKŁADNIKIEM KOMPLEKSÓW WASZCZYKOWSKIEGO I INTERESU PIS – Tomasz Walczak w SE: “Polityka zagraniczna to jedno z największych rozczarowań rządów PiS. Trudno jednak, aby było inaczej, skoro stała się ona zakładnikiem kompleksów szefa polskiej dyplomacji i interesu partyjnego PiS. Zamiast budować pozycję Polski na arenie międzynarodowej Witold Waszczykowski wykorzystuje funkcję do budowania swojej pozycji w PiS”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/Tomasz-Walczak-polityka-zagraniczna-ktorej-nie-ma_962112.html
— CZY OSTATECZNY EFEKT BĘDZIE KORZYSTNY DLA PAŃSTWA? – naczelny DGP Krzysztof Jedlak: “(…) sami dyplomaci dodają jednak, że pod każdym względem lepszy jest w roli szefa RE Donald Tusk niż ktoś spoza Polski. Czy rząd wszelkie tego typu rachuby przeprowadził, a ostateczny efekt rozgrywki będzie jednak korzystny dla polskiego państwa? Musiałby abstrahować od doraźnych konfliktów personalnych i politycznych oraz kierować się zasadą: mniej emocji, więcej racji stanu”.
— TUSK BERLINA, NIE WARSZAWY – jedynka GPC.
— CZY KTOŚ JESZCZE WIERZY, ŻE BOR MOŻE SIĘ COKOLWIEK UDAĆ? – Fakt: “Ktoś jeszcze wierzy, że w Biurze Ochrony Rządu może się cokolwiek udać? Okazało się, że w rejestratorach w samochodach towarzyszących 10 lutego limuzynie premier Beaty Szydło (54 l.)… nie zachowały się dane z dnia wypadku!” http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/rejestratory-bor-nie-zarejestrowaly-szczegolow-wypadku-szydlo
— WALKA Z IMPOSYBILIZMEM TO BYŁ TYLKO CHWYT RETORYCZNY – Jan Sowa w SE: “- Owszem, okazało się, że cała ta walka PiS z „imposybilizmem” była jedynie trikiem retorycznym. W przypadku ochrony przyrody widać to jak na dłoni. Wzmacnianie państwa polega głównie na nadaniu nowych uprawnień służbom i niszczeniu konstytucyjnych ograniczeń dla samowoli rządu. Brakuje natomiast działań w kierunku wzmocnienia działań zbiorowych na rzecz budowy dobra wspólnego”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/Jan-Sowa-pis-kontynuatorem-ideologii-iii-rp_962148.html
— AMBASADOR WZIĄŁ PSEUDONIM PO TEŚCIU – Fakt: “Andrzej Przyłębski podpisał lojalkę, kiedy był na studiach. Jak wynika z akt, przybrał pseudonim Wolfgang. Tymczasem już wtedy związany był z Julią Żmudzińską (dziś Przyłębską, prezes Trybunału Konstytucyjnego). Jej ojcem jest Wolfgang Żmudziński, emerytowany notariusz. Trudno uznać to za przypadek!” http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/tajemnice-meza-prezes-trybunalu/
— NIESPÓJNE TŁUMACZENIA PRZYŁĘBSKIEGO – Tomasz Krzyżak w RZ: “Sprawy dotyczące współpracy z SB nie należą do prostych. Nigdy nie są czarno-białe. Tak też jest w przypadku ambasadora Polski w Niemczech, Andrzeja Przyłębskiego. Zadziwiające jest zachowanie samego zainteresowanego, którego wyjaśnienia nie są spójne. Dziwi niefrasobliwość MSZ, które nie wyjaśniło całej sprawy”. http://www.rp.pl/Komentarze/303069885-Tomasz-Krzyzak-Lustracja—wciaz-te-same-bledy.html
— SPOŁECZEŃSTWO POWOLI SIĘ BUDZI – Barbara Nowacka w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem w RZ: “Cieszę się, że jeszcze w Polsce możemy protestować. Jestem spokojna o frekwencję. Społeczeństwo powoli się budzi. Ci, którzy nie poszli na wybory, dzisiaj żałują. PiS dzisiaj robi wszystko, żeby podnieść frekwencję w przyszłych wyborach. Przeciwko sobie”. http://www.rp.pl/Kraj/303069864-Barbara-Nowacka-Spoleczenstwo-powoli-sie-budzi.html
— ADAM STRZEMBOSZ O INTERPRETOWANIU KONSTYTUCJI PRZEZ SĄDOWNICTWO POWSZECHNE – mówi w rozmowie z RZ: “Na bezrybiu i rak ryba. jeżeli nie można się odwołać do Trybunału Konstytucyjnego, to sąd, którego obowiązkiem jest rozstrzyganie sporów, musi wziąć sprawy w swoje ręce. Nieraz dla obywatela, który przyszedł do sądu po sprawiedliwość, jest to przecież sprawa życia i śmierci. Nie można chować głowy w piasek”. http://www.rp.pl/Rzecz-o-prawie/303069920-Adam-Strzembosz-Sedziowie-czekaja-na-uderzenie.html
— 4100 POLAKÓW STRACI PRACĘ W OPLU? – Fakt.
— MILION NA REMONT RZĄDOWEJ WILLI – SE: “Chcą przywrócić willi rządowej dawny blask! A to nie będzie tanie – niemal milion kosztuje remont dwupiętrowego budynku położonego w zamkniętym kompleksie zespołu rezydencjalnego Parkowa w Warszawie. W sąsiedztwie odnawianej willi mieszkają premier Beata Szydło (54 l.) i marszałek Senatu Stanisław Karczewski (62 l.)”. http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/milion-na-remont-rzadowej-willi_962109.html
300LIVE:
Błaszczak: Projekt bardzo mocno zmieni BOR
Błaszczak o wypadku premier Szydło: Jedynym wiarygodnym źródłem informacji jest prokuratura
Sikorski: Nie tęsknię za polityką
Karczewski: Senat zajmie się zmianami w ustawie o wycince drzew najszybciej, jak to możliwe
Sikorski: Mam nadzieję, że Saryusz-Wolski zostanie szefem MSZ. Byłby kompetentniejszy od Waszczykowskiego
Sikorski: Saryusz-Wolski prędzej zostanie wybrany na zwycięzcę Eurowizji, niż na szefa RE. Nie ma do tego kwalifikacji
Siemoniak: Cenię ministra Szymańskiego. Kiedyś będzie w Platformie. Chętnie go przyjmiemy
Siemoniak: Nie chodzi o to, żeby kandydatura Saryusz-Wolskiego miała jakieś szanse. Chodzi o zamieszanie w Polsce
Polityczny plan wtorku: Amber Gold przesłucha Pawlaka, rząd o zmianach w KRS
http://300polityka.pl/live/2017/03/07/
Petru o wspólnej liście PO i .N: Proponuję prawybory
Petru o wspólnej liście PO i .N: Proponuję prawybory
– Dzisiaj, rozmawiając o wyborach samorządowych, proponuję prawybory, które byłyby realizowane we wszystkich dużych miastach, ale nie na bazie naszych członków, nie na bazie sondaży. Natomiast na bazie wszystkich mieszkańców danego miasta. Wszyscy, którzy są uprawnieni do głosowania w Warszawie, Wrocławiu, w Szczecinie, mogliby oddać głos na jednego z naszych kandydatów – PO i Nowoczesnej. Na całym świecie tak się organizuje. Robimy to internetowo i kilka lokali wyborczych – mówił Ryszard Petru w #dziendobryWP.
Petru o Saryusz-Wolskim: Nie wiem jak nazwać takie skundlenie
– To jest działanie na szkodę Polski. Przejdzie do historii [Saryusz-Wolski] jako osoba, która została wykorzystana by uwalić polskiego kandydata. Nie wiem jak nazywać takie zachowanie, takie skundlenie. Ja nie rozumiem, jak ten człowiek może się patrzyć w lustro widząc swoją twarz po tym wszystkim – mówił Ryszard Petru w rozmowie z Kamilą Biedrzycką-Osicą w programie #dziendobryWP
Jak dodał: Jest taka osoba, która lubi takie osoby poniżone, sponiewierane, bez charakteru. To jest Jarosław Kaczyński. Lubi takie osoby brać do siebie, przytulać. Być może zaoferuje mu stanowisko ministra spraw zagranicznych
Błaszczak o wypadku premier Szydło: Jedynym wiarygodnym źródłem informacji jest prokuratura
– Wszystko jest w rękach prokuratury, jedynym wiarygodnym źródłem informacji jest prokuratura. Już 11 lutego zrobiłem sobie takie proste ćwiczenie, droga tego samochodu to 56 km, czas przejazdu ok 40 minut. Gdy wpisze się w mapę elektroniczną, to jest czas zgodny z takim przejazdem. Ja nie mam wiedzy na ten temat – powiedział w „Sygnałach Dnia” PR1 Mariusz Błaszczak.
„Limuzyna premier Szydło jechała 90/h i nie miała autocasco”. BOR będzie musiał pokryć koszty naprawy audi za 2 mln zł?
07.03.2017
jaką prędkością jechała rządowa limuzyna z premier Beatą Szydło, która uderzyła w drzewo w Oświęcimiu? Według „Rzeczpospolitej” mogło to być nawet 90 km/h, przy ograniczeniu do 50 km/h. Gazeta podaje także, że pancerne audi nie miało autocasco. Oznacza, to, że jeśli wina za wypadek będzie po stronie kierowcy BOR, to Biuro będzie musiało samo pokryć koszty naprawy.
Ostatnio wyszło na jaw, że limuzyny, które brały udział w wypadku premier Beaty Szydło miały komputery pokładowe, ale nie zarejestrowały one prędkości, ani innych parametrów przejazdu. – Celowo doprowadzono do tego, że te dane się nie zapisały. BOR ich nie zgrał – komentował poseł PO Krzysztof Brejza. A są one kluczowe dla śledztwa i rozwikłania zagadki związanej z wypadkiem premier.
Zjaką prędkością jechała rządowa limuzyna z premier Beatą Szydło, która uderzyła w drzewo w Oświęcimiu? Według „Rzeczpospolitej” mogło to być nawet 90 km/h, przy ograniczeniu do 50 km/h. Gazeta podaje także, że pancerne audi nie miało autocasco. Oznacza, to, że jeśli wina za wypadek będzie po stronie kierowcy BOR, to Biuro będzie musiało samo pokryć koszty naprawy.
Ostatnio wyszło na jaw, że limuzyny, które brały udział w wypadku premier Beaty Szydło miały komputery pokładowe, ale nie zarejestrowały one prędkości, ani innych parametrów przejazdu. – Celowo doprowadzono do tego, że te dane się nie zapisały. BOR ich nie zgrał – komentował poseł PO Krzysztof Brejza. A są one kluczowe dla śledztwa i rozwikłania zagadki związanej z wypadkiem premier.
Z nieoficjalnych informacji, do których dotarła „Rzeczpospolita” wynika, że rejestratory wykazały, iż kierowca BOR wcisnął hamulec, gdy na liczniku było 85 km/h. Według szacunków czas, jaki mija między zdjęciem nogi z gazu a naciśnięciem hamulca, wynosi około 1,5 sekundy. Na tej podstawie można założyć, że audi w momencie wypadku jechało więcej niż 85 km/h. W miejscu, gdzie doszło do wypadku, obowiązuje ograniczenie do 50 km/h. Mariusz Błaszczak zapewniał, że właśnie z taką prędkością poruszała się rządowa kolumna.
Obecnie zarzut spowodowania wypadku usłyszał kierowca seicento Sebastian K. Po uzyskaniu pełnych opinii biegłych okaże się, czy zostanie on utrzymany. Okazuje się jednak, że to, kto będzie winny wypadku może mieć znaczenie nie tylko prestiżowe, ale także finansowe, bo audi, którym jechała Beata Szydło, nie miało autocasco. Jest to stała zasada BOR. Koszt polisy AC dla tego samochodu jest bardzo wysoki, natomiast szansę na jego kradzież są bardzo nikłe. Pojazd jest bowiem cały czas pilnowany przez funkcjonariuszy. Z kolei podczas jazdy w kolumnie zasady zakładają, że auto VIP-a jest chronione samochodami ochronnymi.
Naprawa samochodu, który zniszczył się w Oświęcimiu, według szacunków gazety może wynieść około 300 tys. złotych. Uszkodzenia są jednak tak duże, że nawet po remoncie nie wróci ono do służby. Pojazdu jednak nie można sprzedać więc może ono trafić np. do CBŚP do celów operacyjnych.
Źródło: Rp.pl
„Zła, nieszczęśliwa gra powodowana zawziętością i małostkowością” – Ujazdowski o rozgrywce PiS przeciwko Tuskowi
Jak ocenia Ujazdowski, zagrywka ze zgłoszeniem Jacka Saryusz-Wolskiego „sprowadza do wprowadzenia w błąd polskiej opinii publicznej, że możliwy jest inny polski kandydat – jako opozycja dla kandydatury Donalda Tuska”.
A zasady są jasne: jeśli nie Tusk, to ktoś spoza Polski. Dlatego – jak stwierdził europoseł niezależny – z punktu widzenia interesów naszego kraju, to co robi PiS jest „zupełnie niesensowne”.
– Podważanie kandydatury Donalda Tuska otworzy drogę dla kogoś, kto reprezentuje tzw. starą Unię. To zła, nieszczęśliwa gra powodowana zawziętością i małostkowością, której efektem będzie na przegranej Polaka – podsumował gość „Poranka Radia TOK FM”.
Jak Polska Prawa i Sprawiedliwości wstaje z kolan
Zdaniem Kazimierza Michała Ujazdowskiego, polityka PiS może przynieść Polsce „izolację, brak wypływów”.
– Na pewno ten spór personalny nie zwiększa aktywów Polski. Wywołuje wrażenie, że jesteśmy krajem, który nie ma zdolności do aktywnej polityki w UE, do przyciągania sojuszników, skoro tak wielką uwagę poświęcamy sporowi czysto personalnemu – mówił były europoseł PiS.
Jak stwierdził, spór o Tuska doskonale pokazuje, że polityka Prawa i Sprawiedliwości opiera się na „asertywności bez zdolności do poruszania się w świecie unijnym”. Bo w sprawie wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej wszyscy – nawet najwytrwalszy sojusznik Victor Orban – mają inne zdanie niż polskie władze.
„W murowanych kandydatów na szefa MSZ nie wierzę”
Skoro Ujazdowski krytykuje politykę zagraniczną PiS, to oczywiste, że dostrzega konieczność zmiany na stanowisku szefa MSZ. Dostrzega, że za zbliżeniem Saryusz-Wolskiego z Prawem i Sprawiedliwości stoi pomysł, by były polityk PO został nowym ministrem spraw zagranicznych.
– Wierzę w siłę murów, które znajdują się w starych kamienicach, ale nie wierzę w murowanych kandydatów na ministra spraw zagranicznych – podsumował. I dodał, że sama zmiana personalna na stanowisku szefa MSZ nie rozwiąże polskich problemów.
– Zasadniczą rzeczą jest przemiana nastawienia: odejście od polemiki i zwarcia z instytucjami unijnymi.
Kazimierz Michał Ujazdowski rozstał się z PiS na początku stycznia. Jak wyjaśnił, ” strategia przyjęta przez kierownictwo PiS po wyborach uniemożliwia realizację deklarowanych celów”. Europoseł kilkukrotnie publicznie skrytykował swoja partie między innymi za działania destabilizujące Trybunał Konstytucyjny.
To nie pierwsze rozstanie się Ujazdowskiego z PiS. W listopadzie 2007 r. wraz z Pawłem Zalewskim i Ludwikiem Dornem zrezygnowali z funkcji wiceprezesów partii, w proteście przeciwko sposobowi kierowania ugrupowaniem przez Jarosława Kaczyńskiego.Po miesiącu odszedł z PiS i zaczął działać w kole Polska Plus. Do Prawa i Sprawiedliwości wrócił w 2010 roku.
EUGENIUSZ SMOLAR, 7 MARCA 2017
Marginalizacja Polski zgodnie z projektem Jarosława Kaczyńskiego. Jak najdalej od Brukseli
W sprawie przyszłości Donalda Tuska jako przewodniczącego Rady Europejskiej PiS-rządowi udało się zamieszać w polskim politycznym kotle, ale przede wszystkim utracić wszelkie pozory znaczenia międzynarodowego
Propagandziści PiS zakłamują rzeczywistość, utrzymując, że kandydatura Jacka Saryusz-Wolskiego ma szanse. Chyba najbardziej ekscentrycznie wystąpił min. Zbigniew Ziobro, proponując rozwiązanie równie kompromisowe co zabawne: „Gdyby Donald Tusk łącznie z opozycją zaangażował się w forsowanie kandydatury Jacka Saryusz-Wolskiego na szefa Rady Europejskiej, miałby on duże szanse”.
Z licznych powodów Saryusz-Wolski nie ma szans, ale ona sam tu jest najmniej ważny. Po egocentrycznym tweecie, że „wprowadził Polskę do Europy” stał się wręcz śmieszny.
Przewodniczącym Rady Europejskiej będzie ktoś, kto sprawował funkcję premiera/prezydenta, albowiem tylko osoba o podobnym statusie i z podobnym doświadczeniem może być partnerem dla innych liderów zasiadających w Radzie.
Centroprawica za Tuskiem
Dwa ugrupowania w Parlamencie Europejskim, centro-prawicowa Europejska Partia Ludowa (EPP) i liberalna ALDA ogłosiły, że Tusk jest ich kandydatem. Nie uczyniłyby tego, nie znając stanowiska swoich rządów, które na dodatek sprawują władzę w ogromnej większości państw europejskich. Potwierdził to w specjalnym oświadczeniu Manfred Weber, przewodniczący EPP w Parlamencie Europejskim:
„Donald Tusk jest jedynym kandydatem EPP na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Cieszy się on jednomyślnym poparciem całego ugrupowania EPP.”
Socjaliści także wspierają Tuska
Dał temu wyraz prezydent Francji François Hollande w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej i pięciu innych czołowych gazet europejskich:
„Dwa i pół roku temu wsparłem jego kandydaturę. Nie ma powodu, bym to wsparcie wycofał, nawet jeśli z punktu widzenia równowagi politycznej teraz kolej na socjalistę. Chodzi o to, żeby mieć wizję – bardziej europejską niż partyjną czy narodową”.
Bez wsparcia Francji żaden potencjalny kandydat socjalistyczny się nie zgłosi, zdając sobie sprawę z nieuniknionej klęski.
Przeczytaj też:
Dunka, socjaliści i Saryusz-Wolski, czyli europejski House of Cards w wersji PiS
PiS jest osamotniony w Unii Europejskiej
Liczni działacze PiS, czerpiąc z tajemnej wiedzy „kuchni” unijnej, fantazjują w licznych wypowiedziach o rzekomym wsparciu w Europie dla propozycji rządu: że Saryusz ma wsparcie, a może także wyłonić się inny kandydat.
Europoseł PiS Ryszard Czarnecki powtarza, że zgłosić się może była premier Danii Helle Thorning-Schmidt, a Tuska nie popierają rządy Włoch i Szwecji. Okazało się to wytworem jego wyobraźni. Sprawdziłem na najwyższych szczeblach dyplomatycznych w obu stolicach: ich kandydatem jest Tusk. Dyplomata najwyższego szczebla jednego z tych państw powiedział: – „Doceniamy pracę Tuska, a biorąc pod uwagę politykę polskiego rządu – żadnych prezentów”.
Przeczytaj też:
Ryszarda Czarneckiego europejska lekkość bytu. I całkiem swojskie kłamstwo
…i w naszym regionie
2 marca, podczas nagłego szczytu Grupy Wyszehradzkiej w Warszawie, publicznie odmówili poparcia dla JSW premierzy Czech i Słowacji, gdy Orban zachował neutralne milczenie.
Premier Węgier jest nie tylko osobiście zaprzyjaźniony z Tuskiem, lecz w ten sposób daje także wyraz wdzięczności za blokowanie przez Tuska-premiera dalej idącej krytyki przez Komisję Europejską polityki rządu Węgier w minionych latach.
W obecnej sytuacji otwartego konfliktu rządu PiS z Komisją i z większością w Parlamencie Europejskim, to Kaczyńskiemu bardziej zależy na Orbanie niż na odwrót.
Premier Bohuslav Sobotka oświadczył po szczycie w Warszawie: „Rząd Republiki Czeskiej popiera Tuska, gdy Polska sprzeciwia się jego powtórnej nominacji. Słowacja także wspiera Tuska, gdy Węgry raczej zachowują neutralność”.
Sobotka stwierdził, że „Praga popiera Tuska, ponieważ ma dobre z nim doświadczenia, a ponadto Tusk jest jedynym przedstawicielem nowych państw członkowskich UE, który stoi na czele kluczowej instytucji UE. Uznaję za wielki sukces, że jest on Polakiem, człowiekiem z sąsiadującego z nami państwa, z Europy Środkowej, z Grupy Wyszehradzkiej. Tusk bardzo nam pomógł w minionych latach. (…)
Jest sprawą kluczową, by Europa Środkowa i Wschodnia nie utraciła tej pozycji. Tusk uzyskał poparcie ogromnej większości państw członkowskich”.
Kaczyński nienawidzi Tuska i nade wszystko chcą mu zaszkodzić, nie bacząc na konsekwencje dla pozycji Polski. Ma świadomość, że jego rząd jest niepopularny w Unii, a radykalne propozycje zmiany traktatów UE są przez innych pomijane.
Najważniejsze państwa dążą nade wszystko do zwiększenia stabilizacji i przewidywalności, podstawy dalszych stopniowych reform. Elementem tej pożądanej stabilizacji stał się Donald Tusk na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej.
Przeczytaj też:
Cztery wpadki Elżbiety Witek. Szefowa gabinetu politycznego premier Szydło wszystko pokręciła
Dowodem bezradności, ale i świadomości, że dyplomacja znalazła się w sytuacji bez wyjścia, jest wypowiedź min. Witolda Waszczykowskiego, który pytany, ile w tej chwili państw popiera polską propozycję, odparł: „Nie wiem. Nie kolekcjonujemy tego. I nie interesuje mnie to, kto popiera. Mnie interesuje to, że jest to nasz kandydat i jest w grze”.
Przed najbliższym szczytem UE spotkali się w poniedziałek w Wersalu – bez Polski – liderzy Francji, Hiszpanii, Niemiec i Włoch. Potwierdzili swoją wcześniejszą zgodę na rozwój Unii „wielu prędkości”, co wytrąca z rąk Kaczyńskiego groźbę blokowania ewentualnych rozstrzygnięć. Te bowiem będą realizowane na zasadzie „wzmocnionej współpracy” chętnych. Inni, jak Polska, pozostaną poza.
Jest to jednak, i trzeba o tym pamiętać, zrealizowanie strategicznego projektu lidera PiS.
Zgodnie z nim Polska, pozostając członkiem Unii Europejskiej, będzie – ma on nadzieję – mniej podatna na naciski Komisji Europejskiej w sprawach dla Kaczyńskiego najważniejszych, to jest polityki prowadzonej w samej Polsce.
Konsekwencje są mniej ważne, bo przecież jak powiedział kilka tygodni temu, jest gotów pogodzić się z wolniejszym rozwojem gospodarczym Polski.
„To proeuropejski entuzjasta”. Tak Kaczyński zachwala Saryusz-Wolskiego. Jest tylko jeden problem
Rzeczywistość wyprzedziła prezesa – rzeczy, o których mówił wywiadzie dla „Gazety Polskiej” już są nieaktualne. „Wiceprzewodniczący EPL” został w sobotę wyrzucony z Platformy, a w poniedziałek odszedł z Europejskiej Partii Ludowej. W zapowiedzi widzimy też, że Kaczyński bardzo pozytywnie wypowiadał się na temat Jacka Saryusz-Wolskiego, jednocześnie starając się wbijać szpilki Donaldowi Tuskowi.
„Entuzjastycznie proeuropejski”, „doskonale zna politykę brukselską”, „w przeciwieństwie do Tuska ma kompetencje językowe do sprawowania funkcji w Unii”, „jeden z najlepszych znawców spraw związanych z funkcjonowania wspólnoty w Europie – mówił o Saryusz-Wolskim prezes PiS.
„Powiem zatem wprost – tak, pan Jacek Saryusz-Wolski to dobry kandydat na szefa Rady Europejskiej. Nie jest naszym kandydatem, ale uzyskałby nasze poparcie” – czytamy w wywiadzie.
Czyim kandydatem jest więc Saryusz-Wolski? Na chwilę obecną jego kandydaturę wspiera tylko rząd Prawa i Sprawiedliwości. Ten sam, który forsuje, że Donald Tusk jest kandydatem Niemiec, w dodatku kandydatem nielegalnym.