Kleofas Wieniawa:
Magierowski i jego Duda
Jak to możliwe, aby takie nieloty żurnalistyczne, jak Marek Magierowski, były obecne w przestrzeni publicznej. Ba, nawet mówią gdzieś po programach. Bodaj taki Magierowski nie wydalił ze swoich szarych komórek żadnej oryginalnej myśli, a świeci inteligencją odblaskowo.
Spsiało dziennikarstwo i polityka. Taki ktoś mówi, że „prof. Rzepliński wypowiadał się wielokrotnie w sposób stricte polityczny”.
A czym zajmuje się sędzia Anrzej Rzepliński? Nie aktami politycznymi? A czym jest Konstytucja RP? Wydając sąd nad ustawą – co to jest? Poczytaj sobie Kanta, a nawet przeczytaj – nielocie – chociaż jedną książkę Rzeplińskiego.
A ja wypowiem się „w sposób stricte polityczne”? – Duda stanie przed Trybunałem Stanu. Stanie, bo zasłużył sobie marnością swojego charakteru.
A „przymioty” Dudy: brak formy, jest miazgą intelektualno-estetyczną. Wstyd Polsce przynosi. Na zewnatrz; bo u nas w kraju jest pośmiewiskiem. Wcale nie potrzeba do tego Dody.
O formie warto przeczytać u Gombrowicza, u Witkacego. Polskę dopadło impotenctwo, takie jak Magierowski.
Duda do Rzeplińskiego to paznokieć do ręki. Nie dorośnie nigdy, bo dorasta się estetycznie i intelektualnie będąc młodzieńcem, a prezydenta mamy złamanego.
Duda jest materiałem na groteskowe opowiadanie. Dobry dziennikarz, jak niegdyś Marek Hłasko stworzy z jego zachowań i wypowiedzi burleskę.
Alzheimer państwa PiS
Mariusz Kamiński ma wiarygodność taką, jak człowiek ułaskawiony przez prezydenta Andrzeja Dudę. Trzy lata bez zawiasów. Ale publiczność nie ułaskawiła Kamińskiego ani nie wymazała wyroku – dopowiedzmy nieprawomocnego przed apelacją.
Ułaskawienie to nie Alzheimer. Kamiński na zawsze pozostanie człowiekiem z wyrokiem bez zawiasów. Jak ktoś wyjdzie po 3 latach z więzienia, każdy z nas może spokojnie powiedzieć, jesteś jak Mariusz Kamiński, wiceprezes PiS, super-minister od służb specjalnych w rządzie Beaty Szydło. Taki jest autorytet Kamińskiego. Chyba że masz Alzheimera, wówczas nie powiesz, bo mózg sam z siebie w procesie degradacji ułaskawił Kamińskiego, wykasował jego wyrok. I ten „łaskawca” rzecze na temat pisowskiego sędziego Mariusza Muszyńskiego wybranego do Trybunału Konstytucyjnego, że „nie ma żadnych przeszkód formalnych, aby pan profesor Muszyński mógł sprawować funkcję sędziego Trybunału Konstytucyjnego”.
Co byłoby formalną przeszkodą – tego nie wyjawił Kamiński. Mariusz Muszyński jest podejrzewany, że w latach 90. był oficerem UOP, czyli wywiadu, przechodził szkolenie szpiegowskie w ośrodku w Starych Kiejkutach i jako agent pracował w ambasadzie polskiej w Berlinie. To wyśledzili w biografii Muszyńskiego dziennikarze „Wyborczej”. I temu nie zaprzeczył „ułaskawiony” Kamiński, ani sam podejrzewany o agenturalną działalność Muszyński.
Przypatrzmy się teraz prawu i Muszyńskiego pozycjonowaniu się do prawa i moralności. Prawo mówi, że nie można publicznie wyznawać informacji tajnych – co też uczynił Muszyński. Prawo mówi – że kandydat na sędziego Trybunału Konstytucyjnego musi wyjawić prawdę o swoim życiorysie. Skłamał, a prawda prawna jest jak przysięga. Co więc z tego wynika? Logika – nauka z klasycznej Grecji – w tym wypadku stwierdza, że Muszyński nie miał prawa kandydować na sędziego TK, bo skłamał, złamał przysięgę.
Nie wymagam wiedzy logicznej i umiejętności posługiwania się „czystym rozumem” (Kant – taki filozof) od Kamińskiego, bo wyrobiłem sobie o nim zdanie, słuchając jego kulawych retorycznie wywodów. Wymagam jednak od prawnika Muszyńskiego minimum przyzwoitości. A nie jest przyzwoitym. Dla mnie jest to immoralność. O tym wiele napisano, zarówno w literaturze przedmiotu i pięknej. Ktoś taki jak Muszyński, jeżeli nie potrafi sam zrezygnować z pełnienia funkcji tak odpowiedzialnej pod względem fachowym, prawnym, moralnym i intelektualnym, to instytucje państwa powinny zrobić to za niego i wydalić go ze swoich organizmów.
Muszyński nigdy nie powinien być osobą zaufania publicznego, osobą reprezentującą autorytet państwa. A jest. I to nie tylko sędzią Trybunału Konstytucyjnego, ale Trybunału Stanu i – achtung! achtung! – Komisji Weneckiej.
Na co choruje państwo PiS? Na Alzheimera.
Waldemar Mystkowski
25.11.2016
Historia Polski nie jest czarna ani biała.
Ona jest bogata w dramaty i triumfy narodu!
Deptanie Historii Polski i robienie propagandowej ściemy dla swoich wyborców staje się obsesją PiS. Premierka ogłosiła, że zabiera emerytury tym co służyli Polsce wcześniej.
To nic, że przeszli weryfikację, to nie ma znaczenia, że prawo nie działa wstecz, nie ma nic do rzeczy, że czasem chodzi o dni lub miesiące pracy. To nie ważne, że ktoś pracował jako goniec czy sprzątaczka. Zabierają, bo to sprawiedliwość dziejowa, jak słyszymy z ich ust.
A komu oni służyli ? Nie Polsce? Wyboru nie było. Budowali Kraj w takich warunkach, jakie można było osiągnąć, albo Polski by po prostu nie było!
Zapomniano, że nikt nie ogłosił jakiegoś zbrodniczego systemu dla którego oni służyli. Tu nie chodzi o współpracę z gestapo, nie o stalinowski system terroru. Represje PiS dotyczą PRL. Czasu odgruzowania i odbudowy kraju, likwidacji analfabetyzmu i rozwijania szkolnictwa. Gdyby nie solidarność służb z narodem, mimo różnych wypaczeń, to w stanie wojennym mieli byśmy rzeź na ulicach naszych miast. Tysiące zabitych i rannych. Jak wszędzie na świecie, gdy resorty siłowe wychodziły na ulice. Tymczasem niepotrzebne ofiary stanu wojennego to raczej efekt prowokacji niż systemu.
Równie dobrze można by teraz wymyślić tysiące innych linii podziału. Na przykład odebranie praw obywatelskich każdemu, kto chodził do szkoły w PRL. Albo jeszcze gorzej, budował drogi za czasów PO, bo teraz, jak ogłosił jeden ministerialny matoł, są niepotrzebne. Może kiedyś będą prześladowani także ci, co pójdą do gimnazjum Zalewskiej z nauką o jedynie słusznych bohaterach.
Mam nadzieje, że Błaszczak, Szydło, Macierewicz, Kaczyński, itd. znajdą się w niedalekiej przyszłości na liście hańby narodowej za niszczenie kraju i pozbawieni będą praw, nie tylko do emerytury, ale i do życia na wolności.
Tomasz Piątek:
Tusk mordercą – to wiemy. A co z winą PiS?
piątek
Czara goryczy się przelała. Bezwstydne dojenie państwa przez niektórych członków rodzin katastrofy smoleńskiej, którzy domagają się łącznie ponad 56 mln zł (informacja oko.press) dalszych odszkodowań, doprowadziło do przełomu.
Publiczne zgorszenie, jakim jest paranoiczne wpieranie Polakom o sześciu z górą lat, jakoby w Smoleńsku doszło do zamachu, nie zdołało pobudzić społeczeństwa do protestów. Uczucie zażenowania i wstydu z powodu bezczeszczenia pamięci ofiar i wykorzystywania ich dla politycznej hucpy pozostawiło nas wszystkich biernymi. Dopiero niszczenie grobów i masywna nekromancja pod nazwą ekshumacji podniosła falę oburzenia.
I pomyśleć, że prowokacje pisowskie na tym się jeszcze nie skończyły. Nienawiść do rządów PO pewne osoby ogołociła ze wstydu tak dalece, że śmiały żądać niebotycznych kwot dalszych „odszkodowań”. Tego już za wiele. Wreszcie, po latach milczenia w zawstydzeniu i grozie, społeczeństwo zaczęło reagować na policzki wymierzane mu co rusz przez bezkarnych smoleńskich harcowników. Tego już nie zatrzymacie. Dosyć! Będziecie musieli za swoje zachowanie odpowiedzieć, a pytanie o współwinnych katastrofy po stronie PiS i jego zwolenników już nie zamilknie.
Pani Elżbieta Wąs, działaczka społeczna z Lubartowa, również pozwała rząd o półmilionowe odszkodowanie za „straty moralne”. Jej gest, parodiujący haniebną pazerność niektórych członków rodzin ofiar katastrofy, ma jednakże cel znacznie konkretniejszy i doniosły niż samo tylko wyszydzenie bezwstydników. Tym celem jest nagłośnienie zasadniczej luki, jaką w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy było dotychczas uparte pomijanie zaniedbań i win ze strony organizatora wyjazdu do Katynia, którym była kancelaria prezydenta oraz brak wiedzy na temat treści rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z bratem podczas lotu do Smoleńska. Jest rzeczą zastanawiającą, że dotychczas nie mamy na ten temat żadnych wiadomości oprócz gwałtownych zaprzeczeń Jarosława Kaczyńskiego, jakoby nakłaniał brata do lądowania mimo mgły. Zapis rozmowy nie znajduje się w aktach prokuratury, za to nie byle kto, lecz były prezydent RP Lech Wałęsa, publicznie oskarża Jarosława Kaczyńskiego o wywieranie presji. Byłoby dziwne, gdyby Jarosław Kaczyński nakłaniał brata do ponoszenia ryzyka, lecz nie mniej dziwne jest to, że zapis owej rozmowy (rozmów) stanowi najpilniej strzeżoną tajemnicę. Cóż tam jest do ukrycia? Pani Wąs stawia to pytanie. Pytań pod adresem obozu pisowskiego jest wiele. I wreszcie trzeba zebrać się na odwagę, aby je postawić.
Nadszedł czas na moralne rozliczenie winnych. Wiemy już wprawdzie prawie wszystko: zaniedbania, łamanie procedur i przepisów, brak wyszkolenia pilotów, nielegalna obecność w kokpicie i naciski gen. Błasika – to zasmuca i przeraża. Ale nie wiemy jeszcze tego, co starannie ukrywane za groteskowym przedstawieniem odgrywanym przez Macierewicza i jego ludzi. Opowiadając banialuki o zamachu, wybuchach, sztucznej mgle, spisku Tuska itp., odciągają naszą uwagę od kancelarii prezydenta i jej urzędników. Jaka była ich rola? Chcemy jasnej odpowiedzi. Zrzucanie wszystkiego na MON jest po prostu niepoważne. Dopóki nie poznamy roli odegranej przez ludzi obozu PiS, katastrofa smoleńska, choć drobiazgowo wyjaśniona od strony zaniedbań organizacyjnych i samego przebiegu, pozostanie niewyjaśniona moralnie.
Od lat walicie w stół. Brutalnie i wściekle. Nożyce milczały, odporne na prowokacje. Ale teraz się odezwały. Pytania zostały zadane i nie umilkną. Zadają je już nie politycy i publicyści, lecz ci, których boicie się najbardziej: „ludzie”. „Ludzie” zaczęli pytać. A odpowiedź musi być konkretna. Wszelkie kluczenie i uniki zostaną zinterpretowane przez „ludzi” na Waszą niekorzyść. Koniec okresu ochronnego i umowy PO-PiS, że komisja i prokuratura będą omijać szerokim łukiem kancelarię prezydenta, a za to PiS nie będzie rzucał haniebnych oszczerstw. Gdy skończy się władza PiS nad prokuraturą, ukryte wątki katastrofy smoleńskiej wyjdą na jaw. Prawa jak oliwa… A Pani Wąs dziękuję za odwagę.
Na jedno kopyto
piątek
Piotr Gliński, wicepremier i minister kultury, powiedział, że „jest gotów przeprosić” działaczki organizacji pozarządowych (NGO) Zofię Komorowską i Różę Rzeplińską oraz Jakuba Wygnańskiego.
„Jest gotów” czy „przeprasza” – to subtelna różnica. Ale powiedzmy, że wicepremier faktycznie przeprasza. Pozostaje pytanie: za co? Za to, że jeżeli ktoś jest z kimś spokrewniony, to nie podważa pożytku publicznego organizacji, w której działa. Faktycznie, wicepremier powinien przeprosić za trwającą od kilku tygodni w Wiadomościach TVP nagonkę na organizacje pozarządowe.
Nawet jeżeli pokrzywdzone działaczki przyjmą przeprosiny, to na tym sprawa się nie kończy. Trwająca od pewnego czasu ofensywa wobec NGO-sów (zwanych potocznie również OPP – Organizacje Pożytku Publicznego) musi skutkować obniżeniem ich autorytetu, wzrostem podejrzeń, czy aby są to organizacje uczciwe i pożyteczne, a w rezultacie do zmniejszenia 1 proc. daniny z podatku na rzecz rozmaitych fundacji i stowarzyszeń. W Polsce, gdzie „trzeci sektor” nie ma wielkich tradycji, ale rozwijał się (ponad 110 tys. organizacji), taki atak to więcej niż zbrodnia – to błąd.
Na pewno w takiej masie stowarzyszeń i fundacji zdarzały się i przekręty, oszustwa, które trzeba ujawniać i zwalczać, ale pomysł utworzenia Narodowego Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego jest absurdalny. Powołanie takiego centrum byłoby nieszczęściem. Społeczeństwo obywatelskie na tym m.in. polega, że tworzą się tysiące niezależnych inicjatyw, które odpowiadają tylko wobec prawa i swoich członków. Jedne utrzymują się ze składek, inne pozyskują środki publiczne w drodze konkursów, jeszcze inne żyją z darowizn z kraju lub z zagranicy, a najczęściej ze wszystkiego po trochu. I komu to przeszkadzało? Rządowi, bo – jak powiedziała premier Szydło – ten sektor wymaga „uregulowania”, bo mówi się, że państwo nie wspiera Trzeciego sektora, a przecież w dużym stopniu finansuje te organizacje.
Prawdziwym celem ataku władz na „trzeci sektor” jest dążenie rządu PiS do opanowania całego życia publicznego, we wszystkich jego aspektach: gospodarki, kultury, nauki, propagandy, mediów, Trybunału Konstytucyjnego, historii, sądownictwa, prokuratury, służby cywilnej, samorządów, od stadniny po muzea i politykę historyczną – wszystko ma być na jedno kopyto, podporządkowane władzy, od urodzenia do pochówku i ekshumacji – wszystko ma służyć budowie nowego człowieka i państwa PiS.
Nie przypadkiem atak na „trzeci sektor” (zapoczątkowany przez dyspozycyjną telewizję) zbiegł się z atakiem na samorządy. Każda słabość, błąd, kompromitacja, potknięcie władz Warszawy, Gdańska, Łodzi, Lublina – jest natychmiast nagłaśniane, wykorzystywane w walce o przejęcie samorządów. Rząd już prowadzi kampanię wyborczą do samorządów, wykorzystując wszystkie podległe sobie narzędzia – media, służby specjalnej troski (CBA), prokuraturę, a przyjdzie kolej na sądy i na adwokaturę.
Obóz rządzący dąży do władzy pełnej, totalnej, zachowuje się jak na terytorium, które trzeba sobie podporządkować pod każdym względem, likwidować wszystkie gniazda oporu, kompromitować i zwalczać każdego, kto mówi „nie”. Sędzia, który mówi „nie” – jest politykiem, nauczyciel, który mówi „nie” – jest politykiem, manifestacja sprzeciwu nauczycieli i rodziców jest manifestacją polityczną, a uprawianie polityki jest zarezerwowane wyłącznie dla siły zwierzchniej. Kto uważa inaczej, ten jest przeciw Polsce. Uff.
wstał czy nie, w pysk dostał.Jego tak nie witali.
Tytuł „Hieny Roku 2016” otrzymuje bezapelacyjnie rodzina gen.Błasika. Zawstydzili nawet ojca Rydzyka.
„Bogacze zapłacą grosze, a biedni nie dostaną nic” – Fakt na jedynce o reformie podatkowej rządu
„Bogacze zapłacą grosze, a biedni nie dostaną nic” – Fakt na jedynce o reformie podatkowej rządu
Jak pisze weekendowy „Fakt” na pierwszej stronie:
„Obiecywali jedną i równą wolną kwotę od podatku. Tak obliczoną, by emeryci, renciści i mało zarabiający Polacy mogli wreszcie płacić mniejsze podatki. Nic z tego nie będzie. Owszem, kwota wolna będzie zmieniona – ale ani nie będzie równa, ani sprawiedliwa. Biedni jak płacili wysokie podatki, tak będą je płacić. A bogaczy rząd Beaty Szydło boi się tknąć”
Krajowy Zjazd Adwokatury. Prezydenta witają skromne oklaski, ale gdy na salę wchodzi prof. Rzepliński…
W Krakowie trwa XII Krajowy Zjazd Adwokatury – bierze w nim udział 327 delegatów reprezentujących 25-tysięczną grupę zawodową. Na miejscu są także zaproszeni goście reprezentujący inne środowiska prawnicze, władze państwowe i samorządowe oraz goście zagraniczni.
Jednym z gości był także prezydent, który w swoim wystąpieniu wspominał m.in. adwokatów, którzy zginęli w czasie II wojny światowej. Andrzej Duda zwrócił się także do środowiska adwokackiego z prośbą o zachowanie obiektywizmu w kwestiach politycznych.
– Jeżeli jako środowisko wypowiadacie się państwo, czy będziecie się wypowiadali w przyszłości w sprawach czysto politycznych, czy ze styku prawa i polityki, proszę o jedno: prosiłbym o jak największe zachowanie obiektywizmu w sferze faktów; żeby je przedstawiać takimi, jakimi one były, oraz w takiej kolejności, w jakiej wystąpiły. W sferze także ich oceny i znaczenia dla sprawy prosiłbym o obiektywizm – mówił.
Duda prosił także władze adwokatury, aby ich stanowisko – jako całości – było jak najbardziej wyważonym i zobiektywizowanym. – Bo tylko wtedy będzie można powiedzieć, że adwokatura ocenia sytuację i zajmuje swoje stanowisko. Czyni wszystko, żeby nie stanąć po żadnej stronie sceny politycznej w sposób zdecydowany – podkreślił.
Prezydent nie został jednak powitany zbyt ciepło – brawa, które dostał, były dużo skromniejsze niż owacja towarzysząca odczytaniu nazwiska prof. Andrzeja Rzeplińskiego. Prezes TK podczas inauguracji mówił m.in. o roli adwokatury w państwie prawa. Odniósł się też do spraw bieżących, czyli nowego projektu PiS ws. Trybunału. W jego ocenie projekt ten jest „zasmucający, zawiera przepis jawnie korupcyjny wobec sędziów konstytucyjnych”.
– Myślę, że tak naprawdę jest to projekt napisany pewnie na zamówienie parlamentu innego państwa, a nie Sejmu Rzeczypospolitej. (…) Wstyd mi, że taki projekt w ogóle mógł powstać – zaznaczył prof. Rzepliński.
Jakie decyzje mają zapaść podczas zjazdu?
Podczas zjazdu delegaci wybiorą nowe władze samorządu, w tym prezesa, członków Naczelnej Rady Adwokackiej, prezesa i sędziów Wyższego Sądu Dyscyplinarnego, przewodniczącego i członków Wyższej Komisji Rewizyjnej oraz Rzecznika Dyscyplinarnego Adwokatury. O funkcję prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej rywalizować będą obecny wiceprezes Jacek Trela i zasiadająca w NRA adwokat z Krakowa Małgorzata Kożuch.
Uczestnicy zjazdu będą dyskutować na temat głównych kierunków działań na najbliższe lata i problemów nurtujących środowisko adwokackie, w tym bieżącej sytuacji prawa w Polsce, sytuacji na rynku usług prawnych i roli adwokatów ramach wymiaru sprawiedliwości. Organizatorem zjazdu, który po 23 latach ponownie odbywa się w Krakowie, jest Krakowska Izba Adwokacka.
Magierowski: Najważniejsze jest to, że większość Polaków będzie miała podwyższoną kwotę wolną
Magierowski: Najważniejsze jest to, że większość Polaków będzie miała podwyższoną kwotę wolną
– Najważniejsze jest to, że większość Polaków będzie miała podwyższoną kwotę wolną – stwierdził Marek Magierowski w rozmowie z Konradem Piaseckim w „Piaskiem po oczach” TVN24. Jak dodał:
„Prezydent mówi wyraźnie: proszę go rozliczać po zakończeniu pełnej kadencji. Jeżeli mówi o tym, że ma nadzieję, że w ciągu najbliższych lat uda się doprowadzić do sytuacji – jeżeli pozwolą na to finanse państwa – w której ta kwota wolna będzie podwyższona, nie zatrzymamy się na tym etapie, na tym jednym kroku, to dopiero wtedy proszę go rozliczać”
Magierowski: System emerytalny z powodu obniżenia wieku emerytalnego się nie zawali
– Daje się zrobić [podwyższyć kwotę wolną]. Podobnie jak miało się nie dać obniżyć wieku emerytalnego. Okazuje się, że się udało i będą na to pieniądze. System emerytalny w Polsce się nie zawali z tego powodu – mówił Marek Magierowski w rozmowie z Konradem Piaseckim w „Piaskiem po oczach” TVN24.
Magierowski: Rzepliński wypowiadał się wielokrotnie w sposób stricte polityczny. Reakcja w Krakowie też była polityczna
– To była reakcja polityczna, bo prezes Rzepliński jest nie tylko sędzią, przedstawicielem wymiaru sprawiedliwości, ale wypowiadał się tak wielokrotnie w sposób stricte polityczny, że ta reakcja na jego pojawienie się także była polityczna – mówił Marek Magierowski w rozmowie z Konradem Piaseckim w „Piaskiem po oczach” TVN24.
Magierowski: Kiedy Doda wyściskała i wycałowała premiera Tuska, wszyscy byli zachwyceni
– Wielu rzeczy nie da się przewidzieć, nawet przy obecności prezydenta, przy pełnej obsłudze ze strony Kancelarii Prezydenta. Zdarzają się niespodzianki. Pamiętamy, jak była oceniana podobna sytuacja – przez media – kiedy Doda wyściskała i wycałowała premiera Tuska, wszyscy byli zachwyceni. Prezydent Duda się nie obraził – mówił Marek Magierowski w rozmowie z Konradem Piaseckim w „Piaskiem po oczach” TVN24.
Polską rzeczywistość trzeba nazwać po imieniu. I nie wiem jak Państwu, ale mnie odechciewa się śmiać
Społeczeństwo czas zamknąć
Alzheimer państwa PiS
Mariusz Kamiński ma wiarygodność taką, jak człowiek ułaskawiony przez prezydenta Andrzeja Dudę. Trzy lata bez zawiasów. Ale publiczność nie ułaskawiła Kamińskiego, ani nie wymazała wyroku – dopowiedzmy nieprawomocnego przed apelacją.
Ułaskawienie to nie Alzheimer. Kamiński na zawsze pozostanie człowiekiem z wyrokiem bez zawiasów. Jak ktoś wyjdzie po 3 latach z więzienia, każdy z nas może spokojnie powiedzieć, jesteś jak Mariusz Kamiński, wiceprezes PiS, superminister od służb specjalnych w rządzie Beaty Szydło. Taki jest autorytet Kamińskiego.
Chyba że masz Alzheimera, wówczas nie powiesz, bo mózg sam z siebie w procesie degradacji ułaskawił Kamińskiego, wykasował jego wyrok. I ten „łaskawca” rzecze na temat pisowskiego sędziego Mariusza Muszyńskiego wybranego do Trybunału Konstytucyjnego, że „nie ma żadnych przeszkód formalnych, aby pan profesor Muszyński mógł sprawować funkcję sędziego Trybunału Konstytucyjnego”.
Co byłoby formalną przeszkodą – tego nie wyjawił Kamiński. Mariusz Muszyński jest podejrzewany, że w latach 90. był oficerem UOP, czyli wywiadu, przechodził szkolenie szpiegowskie w ośrodku w Starych Kiejkutach i jako agent pracował w ambasadzie polskiej w Berlinie.
To wyśledzili w biografii Muszyńskiego dziennikarze „Wyborczej”. I temu nie zaprzeczył „ułaskawiony” Kamiński, ani sam podejrzewany o agentualną działalność Muszyński.
I przypatrzmy się teraz prawo i Muszyńskiego pozycjonowaniu się do prawa i moralności.
Prawo mówi, że nie można publicznie wyznawać informacji tajnych – co też uczynił Muszyński. Prawo mówi – że kandydat na sędziego Trybunału Konstytucyjnego musi wyjawić prawdę o swoim życiorysie. Skłamał, a prawda prawna jest jak przysięga.
Co więc z tego wynika? Logika – nauka z klasycznej Grecji – w tym wypadku stwierdza, że Muszyński nie miał prawa kandydować na sędziego TK, bo skłamał, złamał przysięgę.
Nie wymagam wiedzy logicznej i umiejętności posługiwania się „czystym rozumem” (Kant; taki filozof) od Kaminskiego, bo wyrobiłem sobie o nim zdanie słuchając jego kulawych retorycznie wywodów. Wymagam jednak od prawnika Muszyńskiego minimum przyzwoitości.
A nie jest przyzwoitym. Dla mnie jest to immoralność. O tym wiele napisano, zarówno w literaturze przedmiotu i pięknej. Ktoś taki jak Muszyński, jeżeli nie potrafi sam zrezygnować z pełnienia funkcji tak odpowiedzialnej pod względem fachowym, prawnym, moralnym i intelektualnym, to instytucje państwa powinny zrobić to za niego i wydalić go ze swoich organizmów.
Muszyński nigdy nie powinien być osobą zaufania publicznego, osobą reprezentującą autorytet państwa. A jest. I to nie tylko sędzią Trybunału Konstytucyjnego, ale Trybunału Stanu i – achtung! achtung! – Komisji Weneckiej.
Na co choruje państwo PiS? Na Alzheimera.
Mariusz Muszyński, Trybunał Konstytucyjny, Mariusz Kamiński, PiS
Mariusz Kamiński udziela Mariuszowi Muszyńskiemu certyfikatu sędziego
TVP zrywa współpracę z niemiecką telewizją ZDF. Serial o polsko-niemieckiej historii przejął TVN
Gliński przeprosił Komorowską i Rzeplińską za ”krzywdzące wypowiedzi”: To, że ktoś jest czyjąś córką…
Wicepremier Piotr Gliński podczas konferencji prasowej w Sejmie niespodziewanie przeprosił za ataki na organizacje pozarządowe, w tym personalnie na dzieci polityków.
– Uważam, że były zbyt daleko idące, niekiedy wręcz krzywdzące wobec tych działaczy, o których była mowa – powiedział Gliński w Sejmie. – To nie jest właściwe, gdy próbuje się analizować zjawiska społeczne w ten sposób, że sprowadza się całe zjawisko do kwestii relacji prywatnych czy rodzinnych. To, że ktoś jest czyjąś córką albo jest z kimś spokrewniony, nie znaczy, że działania instytucji, z którą ta osoba jest związana, są od razu naganne i należy je krytykować – dodał Gliński.
W zawoalowany sposób nawiązał do serii materiałów, które emitowały ”Wiadomości” TVP. Uderzono w organizacje, w których działają córki prof. Andrzeja Rzeplińskiego i Bronisława Komorowskiego. Na specjalnych grafikach z główkami i strzałkami rozrysowano powiązania rodzinne i osobiste. Nie przedstawiono żadnych zarzutów np. o marnowanie pieniędzy czy niegospodarność.
Gliński wymijająco odpowiadał na pytania, czy chodzi o materiały ”Wiadomości”.
Wicepremier przeprosił tych, którzy mogli poczuć się urażeni, wymieniając Zofię Komorowską, Różę Rzeplińską, Jana Jakuba Wygnańskiego.
– Te osoby były stawiane w krytycznym świetle w związku z tym, że sektor pozarządowy czasami realizuje jakieś rzeczy w sposób niewłaściwy(…). To naprawdę nie ma nic wspólnego z tym, że ktoś jest z kimś spokrewniony. Tego typu polemik nie powinniśmy prowadzić. Nie powinniśmy sprowadzać bardzo poważnej kwestii funkcjonowania polskiej demokracji i funkcjonowania w tej demokracji także organizacji obywatelskich – dodał Gliński.
Wicepremier zanim wszedł do polityki zajmował się m.in. społeczeństwem obywatelskim, również jego żona działała w jednej z zaatakowanych organizacji
– Polski rząd uważa sektor pozarządowy za niezbywalny element polskiej demokracji – powiedział Gliński podczas konferencji prasowej w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. – Od wielu lat mój obóz polityczny przygotowywał się także w zakresie bezpieczeństwa obywatelskiego do reform w kraju. Obecne zamieszanie rzutuje na interpretacje przedsięwzięć, które planujemy w zakresie rozwoju społeczeństwa obywatelskiego – dodał.
Ostatnie zapowiedzi rządu ws. stworzenia narodowego centrum społeczeństwa obywatelskiego spotkały się z powszechną krytyką. Hartman pisał: Czegoś tak idiotycznego jak Narodowe Centrum Społeczeństwa Obywatelskiego nie wymyśliłby nawet tow. Wiesław>>
Lizut: Może sprawy by nie było, gdyby nie nazywała się pani Rzeplińska?”. Westchnięcie. ”Wie pan co? Nie wiem. To nie jest moja logika”
Kierwiński po pierwszym posiedzeniu zespołu smoleńskiego PO: Naszkicowaliśmy plan pracy na 6 miesięcy
Kierwiński po pierwszym posiedzeniu zespołu smoleńskiego PO: Naszkicowaliśmy plan pracy na 6 miesięcy
-Mamy takie wrażenie, mamy taką pewność – po pierwszym posiedzeniu zespołu – że wielokrotnie kłamstwa, nieprawdy powtarzane przez Macierewicza i jego ludzi służą osiąganiu korzyści politycznych. Będziemy bardzo precyzyjnie pokazywać te 6 lat manipulacji i kłamstw. Dziś nakreśliliśmy sobie plan pracy na najbliższe 6 miesięcy –powiedział w Sejmie Marcin Kierwiński. Jak powiedział, gościem zespołu był dziś Maciej Lasek.
Kierwiński: Mamy 5 bloków tematycznych
– Mamy 5 bloków tematycznych, którymi się zajmiemy. Na pewno zajmiemy się przygotowaniem wizyty w Smoleńsku, ze szczególnym uwzględnieniem roli Kancelarii Prezydenta. Będziemy analizować sytuację w 36. specpułku, analizą czy dowództwo Sił Powietrznych wdrożyło zalecania po katastrofie CASY. Zajmiemy się kwestiami organizacji lotu 10 kwietnia, całego przygotowania lotu. I zajmiemy się jako 4 temat – dokładną analiza podejścia do lądowania. Jako 5 temat uznaliśmy kwestię czarnych skrzynek i ich odczytu.
Kierwiński: 10,000 szczątków a nie 60,000
Jest jeszcze kwestia tzw. 60,000 elementów znalezionych przez polskich archeologów. Dziś usłyszeliśmy jednoznacznie, że było ok 10,000 fragmentów. W ziemi znajduje się ok 20,000 innych szczątków – ale nikt nie jest w stanie czy należą do tego samolotu. Liczba 60,000 jest po prostu nieprawdziwe.
Owacja adwokatów dla Rzeplińskiego i ostre słowa o ustawie PiS-u: „Zawiera przepis jawnie korupcyjny”
BADAŁ BRZOZĘ SMOLEŃSKĄ. TERAZ RADZI WYCINAĆ PUSZCZĘ BIAŁOWIESKĄ
JAKUB STACHOWIAK, 24 LISTOPADA 2016
Chris Cieszewski zasłynął twierdzeniem, że brzoza, o którą 10 kwietnia 2010 r. zahaczył prezydencki samolot, została złamana wcześniej. Okazało się, że pomylił drzewo ze stertą desek. Dziś doradza rządowi w sprawie Puszczy Białowieskiej. Twierdzi, że jest ona dziełem człowieka i że przed kornikami uchroni ją tylko wycinka
Kilka miesięcy temu premier Beata Szydło powołała do życia Radę Naukową Leśnictwa. Ma ona doradzać rządowi w sytuacji „klęski żywiołowej w lasach” i „zagrożenia dla ekosystemów leśnych”. Jej szefem został prof. Jan Sowa, specjalista od pilarek spalinowych (habilitował się badając „drgania pilarek spalinowych w procesie pozyskania drewna”). Dotychczas Rada przygotowała dla rządu dwie ekspertyzy – obie o pladze kornika drukarza w Puszczy Białowieskiej. Jako metodę walki z kornikiem, rekomendowała zintensyfikowanie wyrębu lasu. Przedstawiła także rządowi „opinie o konflikcie środowiskowym wokół Puszczy”, opracowane przez „zagranicznych ekspertów, wybitnych uczonych – ekologów i leśników”.
Autorem jednej z ekspertyz jest prof. Chris Cieszewski. Otrzymał za nią 3 tys. dolarów czyli około 12 tys. złotych.
Ekspert od brzozy
O mieszkającym na stałe w USA prof. Chrisie Cieszewskim, cała Polska usłyszała pierwszy raz w 2013 r., podczas II Konferencji Smoleńskiej, zorganizowanej przez zwolenników teorii o zamachu na pasażerów TU-154. Cieszewski przedstawił wówczas badania, z których wynikało, że brzoza, w którą uderzył samolot, w rzeczywistości była w innym miejscu, niż to, które wskazano w oficjalnych raportach komisji Millera i rosyjskiego MAK. Przekonywał, że dzięki żmudnej analizie archiwalnych zdjęć satelitarnych, udało mu się znaleźć jej prawdziwą lokalizację. I – co najważniejsze- odkryć, że brzoza była już złamana na zdjęciach sprzed 10 kwietnia 2010 roku.
„Z pewnością można powiedzieć, że samolot nie mógł się z tym drzewem zderzyć, gdy ono już było złamane” – twierdził stanowczo.
Pokazywał zdjęcia brzozy i porównywał je z fotografiami świeżo ściętych drzew, z których spływały soki. „Brzoza w Smoleńsku nie dała żadnych soków, jest zupełnie sucha. To wskazuje, że drzewo zostało zniszczone długo przed tragedią” – przekonywał.
Przeczytaj też:
KATASTROFA SMOLEŃSKA. 24 TEORIE SPISKOWE
Rewelacje Cieszewskiego, zweryfikowali na miejscu prof. Marek Czachor z Politechniki Gdańskiej i prof. Andrzej Wiśniewski z Instytutu Fizyki PAN (także uczestnicy konferencji smoleńskich i krytycy oficjalnych ustaleń). W wyniku dość prostych pomiarów wykazali, że to, co według Cieszewskiego było leżącym na ziemi, złamanym pniem drzewa, to w rzeczywistości kupa starych desek. A wskazane przez niego miejsce jest oddalone od właściwej brzozy o 6 metrów.
Puszcza w równym rządku
Chris Cieszewski zawodowo zajmuje się modelowaniem matematycznym w inżynierii leśnej. Przed wyjazdem na stałe z Polski ukończył Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie i Akademię Rolniczą w Krakowie; jest magistrem inżynierem leśnictwa oraz planowania i optymalizacji zbiorów. W 1989 roku został magistrem na University of British Columbia, a pięć lat później zdobył tytuł doktora biometrii leśnej na University of Alberta.
Z dokumentu przedstawionego rządowi przez Radę Naukową Leśnictwa (TU ZNAJDZIESZ CAŁY DOKUMENT), zawierającego opinię Cieszewskiego i trzech innych ekspertów, wynika, że opinie oparte są na obserwacjach dokonanych podczas wizyty w Puszczy Białowieskiej, rozmowach z leśnikami i samorządowcami oraz na lekturach dotyczących omawianego tematu.
Jak ustaliliśmy, Cieszewski badał Puszczę Białowieską podobnymi metodami, jak wcześniej brzozę smoleńską. – Jakiś czas temu odwiedził Białowieżę. Przedstawiał się jako wysłannik ministra Szyszki. Pracownikom lasów kazał wyznaczać położenie poszczególnych drzew za pomocą geolokalizacji. Twierdził, że widzi sosny stojące w równym rządku. I że to dowód na to, że zostały one posadzone przez człowieka. W najstarszej części puszczy! W ścisłym rezerwacie! – relacjonują nasi informatorzy.
W swojej opinii Cieszewski napisał, że „istnieją udokumentowane zapisy wskazujące, że Puszcza Białowieska była w przeszłości wycinana i że wiele drzew zostało nasadzonych”
” Oczywistym jest, że Puszcza swój kształt zawdzięcza przede wszystkim gospodarce leśnej prowadzonej przez człowieka” – dodaje.
Przeczytaj też:
„NIEPOKORNI” DZIENNIKARZE I 6 MILIONÓW ZŁOTYCH Z PAŃSTWOWEGO FUNDUSZU
Cieszewski pisze również, że poprzedni rząd popełnił błąd ograniczając cięcia w lesie i dopuszczając jedynie wycinanie drzew młodszych niż 100- letnie. I, że jest przeciwny rozszerzaniu obszaru ochronnego w puszczy (gdzie byłby zakaz wycinki). Sugeruje, żeby przed podjęciem takiej decyzji należy „wyraźnie wskazać osoby, które zgadzają się zapłacić za tego rodzaju eksperyment (!) i wszystkie jego konsekwencje, w tym za szkody, jakie poniesie gospodarka, interesy mieszkańców i rynek nieruchomości”. Oraz, że należy wskazać osoby i instytucje, które zyskałyby finansowo na zakazie wycinki.
Rada naukowa, zamawiająca opinię stwierdziła, że jest ona „w znacznym stopniu zbieżna” z tym, co ona sama uważa na temat ochrony puszczy przed kornikiem. Z kolei to, co twierdzi Cieszewski i rada, jest zbieżne ze stanowiskiem ministra środowiska – Jana Szyszki.
Przeczytaj też:
CO MINISTERSTWO ŚRODOWISKA CHCIAŁO UKRYĆ PRZED DZIENNIKARZAMI OKO.PRESS?
Jak już pisaliśmy na portalu OKO.press, w październiku Chris Cieszewski był gościem konferencji „Zrównoważony rozwój w świetle encykliki Laudato Si”, zorganizowanej przez Ministerstwo Środowiska. Choć nie był prelegentem, resort Szyszki pokrył koszty jego przylotu z USA.
Od kilku miesięcy Cieszewski jest również członkiem zespołu ds. modelowania zjawisk i procesów zachodzących w leśnictwie, powołanego przez dyrektora Lasów Państwowych, Konrada Tomaszewskiego. Pracuje w nim na umowę o dzieło. Jak nas zapewniła rzeczniczka Lasów Państwowych, do tej pory nie wykonał żadnego „dzieła”, a co za tym idzie – nie otrzymał żadnego wynagrodzenia.
„Ekspert” Macierewicza od brzozy smoleńskiej doradza wycinkę Puszczy Białowieskiej
I znowu idzie wojna? Zapewne skoczymy sobie do gardeł. My, Polacy, tak mamy
Macierewicz sprawdzi, co robił Macierewicz 9 lat temu? ”Wąż groteski połknął swój ogon po uszy”
Media od kilkunastu dni ujawniają związki między Antonim Macierewiczem a ludźmi powiązanymi z rosyjskimi strukturami biznesowymi, mafijnymi i wywiadowczymi. Postacią, która pojawia się najczęściej jest Jacek Kotas, który – jak pisała środowa „Polityka” – miał dostać w „dziwnym trybie” prawo do informacji niejawnych. Ujawniono również, że ściśle tajne dokumenty ginęły, kiedy poprzednio Antoni Macierewicz kontrolował polski kontrwywiad.
Reakcja resortu na artykuł „Polityki” była. Antoni Macierewicz jako szef MON skontroluje działania Antoniego Macierewicza jako szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
– „Wykręty przestają wystarczać” – Jacek Żakowski cytował tytuł tekstu Tomasza Piątka – Zaczyna to wyglądać coraz bardziej groteskowo. Kuriozalny pomysł. Szef MON sprawdzi, co robił 9 lat temu. Wspomnienia są rzeczą miłą, wiemy, że PiS lubi o nich wracać. Ale żeby bezpieczeństwo państwa gwarantować w ten sposób, że człowiek podejrzany o spowodowanie gigantycznych sam sprawdzał jakie spowodował, to wydaje się, że wąż groteski połknął swój ogon po uszy – komentował Żakowski.
STAN GRY: Fakt i GW o rosyjskim łączniku Macierewicza, “S” boi się ceny za wspieranie PiS, SE o klasach o profilu call center
— LIVEBLOG 300POLITYKI:
Morawiecki o zmianach w OFE: W I kwartale przyszłego roku pomysły przekształcą się w konkretne propozycje legislacyjne
Morawiecki: My poprzez kwotę wolną dbamy o najuboższych, o 3 mln najbardziej potrzebujących rodzin
Waszczykowski o tym, czy dojdzie do Brexitu: To kwestia, która w tej chwili stoi pod znakiem zapytania
Rabiej: W Warszawie jest miejsce na wiele pomników – smoleński, Lecha Kaczyńskiego, Tadeusza Mazowieckiego
Bielan: Będzie ograniczona liczba stałych przepustek do budynku głównego Sejmu
Bielan: Nie będzie żadnego zamykania dziennikarzy. Będzie uporządkowany dostęp dziennikarzy do korytarza głównego
Bielan: Senat zwiększy znacząco kwotę wolną dla osób najniżej zarabiających, do 6600 zł
Rabiej: Wielu posłów PO jest zainteresowanych tym, by być u nas
Bielan: SE w sprzedaży kioskowej wyprzedził GW. Trudno, żeby PAD odmówił takiego zaproszenia
Rabiej: Dziś mogę ostro atakować Kaczyńskiego, ale mam do niego szacunek
Rabiej: Tak, chciałbym być prezydentem Warszawy
Graś: Nie komentujemy sprawy przedłużenia kadencji
Polityczny plan piątku: senacka komisja o wieku emerytalnym, PAD w Krakowie, spotkanie PBSz z sekretarzem OECD
http://300polityka.pl/live/2016/11/25/
— KONIEC ERY NACZELNEGO KRYTYKA POLSKI – tytuł na jedynce GPC o Schulzu.
— PAWEŁ GRAŚ W SE O PRZEDŁUŻENIU KADENCJI TUSKA – DECYZJA NA POCZĄTKU ROKU: “Nie komentujemy sprawy przedłużenia kadencji. Decyzja należy do europejskich przywódców. Zostanie podjęta na początku roku”.
— PACZKA TUSKA ZAROBIŁA W BRUKSELI 7 MLN – SE: “1 grudnia miną dokładnie dwa lata, odkąd stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej objął Donald Tusk. Poza prestiżem fotel króla Europy to duże profity. Tusk miesięcznie dostaje ok. 105 tys. zł (rocznie 1,3 mln zł), a także dodatek mieszkaniowy ok. 170 tys. zł (rocznie). Co ciekawe, po zakończeniu kadencji Tusk przez trzy lata będzie dostawał jeszcze dodatek przejściowy – 55 tys. zł miesięcznie. Najbliżsi współpracownicy byłego premiera RP, którzy trafili razem z nim do Brukseli, również nie mogą narzekać. I tak była wicepremier, minister rozwoju Elżbieta Bieńkowska, która pełni funkcję europejskiej komisarz, zamieniła rządową pensję ok. 14 tys. zł na unijną w wysokości ok. 87 tys. zł. Z kolei były rzecznik rządu Paweł Graś ma miesięczną pensję 32 tys. złi przez dwa lata zarobił już blisko 800 tys. zł”.
— SE O POMYŚLE MORAWIECKIEGO KLAS O PROFILU CALL CENTER – jak pisze Tomasz Walczak: “Ledwie z wielką pompą prezydent podpisał ustawę o innowacyjności, a słowo zaczęło stawać się ciałem. Jeszcze atrament pod podpisem prezydenta dobrze nie wysechł, a już okazało się, że Ministerstwo Rozwoju popiera pomysł, by w szkołach utworzyć klasy szkolące kadry dla firm świadczących usługi call center. Wspaniała odpowiedź oświaty na zapotrzebowanie rynku, ciągle biadolącego, że szkoła produkuje pracowników, którzy nie odpowiadają wymaganiom pracodawców”.
— MINISTERSTWO ROZWOJU NIE ROZUMIE – konkluzja Walczaka: “To edukacja jest zapleczem innowacji i zamiast za jej pomocą betonować pozycję Polski jako peryferii kapitalizmu, trzeba ją w końcu wykorzystać jako motor postępu. Niestety, Ministerstwo Rozwoju swoim poparciem dla bezsensownego pomysłu klas o profilu call center zdaje się dowodzić, że nie do końca to rozumie”.
— PROWIZJE BANKOWE DOCHODZĄ DO 25% – pisze Anna Popiołek w GW: “Banki tak wysoko wywindowały prowizje za udzielanie kredytów gotówkowych, że większość z nich przestała pokazywać rzeczywiste koszty kredytu. Nic dziwnego, prowizje dochodzą do 25 proc.”.
— POLSKI, NIEMIEC I CHIN PROBLEMY Z FACEBOOKIEM – jedynka GW: “Do FB próbują się też dobrać niemieccy politycy. We wtorek minister sprawiedliwości Heiko Maas powiedział, że portal powinien być traktowany jak wydawnictwo i pociągany do odpowiedzialności za brak reakcji na mowę nienawiści. Kanclerz Angela Merkel zwróciła uwagę na mnóstwo fałszywych informacji na FB, które manipulują opinią publiczną. Tak było w USA przed wyborami prezydenckimi – fałszywe „newsy” miały na FB większą poczytność niż sprawdzone informacje tradycyjnych mediów”.
— KOD W EKSTAZIE PO ZŁAPANIU NOŻOWNIKA – GPC: “”Jaki prezydent, taki zamach” – to najczęściej powtarzany komentarz po zatrzymaniu 40-letniego mężczyzny, który w Piekarach Śląskich czekał na prezydenta Andrzeja Dudę z nożem i strzykawką z białą substancją. Poseł Stanisław Pięta nie ma wątpliwości – w przeszłości przyzwolenie na agresję wobec PiS-u doprowadziło do mordu politycznego, którego dopuścił się były członek PO Ryszard Cyba”.
— PO CICHU ZWIĄZKOWCY BOJĄ SIĘ, ŻE SOJUSZ Z PIS ZAKOŃCZY SIĘ MASOWYM ODPŁYWEM CZŁONKÓW – pisze w GW Adriana Rozwadowska: “ – Walcząc o prawa pracownicze, polityki nie da się uniknąć, ale obecnie jesteśmy z PiS-em za blisko. Miewam sygnały od związkowców z kraju, którzy dzwonią i pytają: „Co wy robicie?”. Połowa działaczy stoi za Piotrem murem. Druga połowa obserwuje z obawą – mówi N. – Bo jeśli coś pójdzie nie tak, jakaś branża wyjdzie na ulice przeciwko rządowi, „S” będzie udawała, że nic się nie dzieje? W przypadku ZNP już zachowujemy się niesolidarnie. Oberwaliśmy po współpracy z AWS, związkowcy masowo odchodzili. Boję się, że znów oberwiemy”.
— LUDZIE Z PRZESZŁOŚCIĄ MAJĄ PRZYSZŁOŚĆ W PIS-SIE – MONIKA OLEJNIK W GW: “W bardzo ciekawym kraju żyjemy, tropiciele przeszłości otaczają się ludźmi z przeszłością. Oto tygodnik „Wprost” donosi, że szef komisji badającej katastrofę smoleńską należał do PZPR, nawet nie był zwykłym członkiem, tylko był w egzekutywie. Na razie pan Berczyński z przeszłością i jego koledzy z komisji nic nowego nie odkryli, badając katastrofę smoleńską. Wyrazili jedynie chęć spotkania się z przewodniczącą rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego Tatianą Anodiną. A od wielu miesięcy pobierają niezłe apanaże”.
— GW O REKORDOWYM ZADŁUŻENIU SAMORZĄDÓW: “Samorządy w Polsce mają 68 mld zł zadłużenia. Głównie przez kredyty na inwestycje. Teraz z nimi wyhamowały, ponieważ czekają na nowe dotacje z UE. Boją się też, że ręce wiązać im będą pomysły MSWiA i nowa ustawa o RIO”.
— FAKT MOCNO O MACIEREWICZU I ZWIĄZKACH JEGO WSPÓŁPRACOWNIKA KOTASA: “Mimo interesów z zaufanymi ludźmi KGB Kotas dostał certyfikat od SKW, na której czele stał wówczas… sam Macierewicz! A Kotas przyznaje, że o relacje z Szustkowskim nikt go wówczas nie pytał! W nocy na nasze pytania w tej sprawie MON zareagowało oficjalnym komunikatem. Przyznało, że SKW przyznała Kotasowi certyfikat dostępu do informacji niejawnych z klauzulą tajne. I że teraz na wniosek… Macierewicza SKW sprawdzi i wyjaśni okoliczności ówczesnych decyzji”.
— MACIEREWICZ I ROSYJSKI ŁĄCZNIK, WYKRĘTY PRZESTAJĄ WYSTARCZAĆ – Tomasz Piątek w GW: “”Fakt” donosi, że dziewięć lat temu Antoni Macierewicz, wtedy wiceminister, a dziś minister obrony, dopuścił do tajnych dokumentów urzędnika MON Jacka Kotasa, który wiele lat był we władzach spółek Grupy Radius. Udziałowcy tej grupy mieli powiązania z rosyjskim KGB/FSB oraz mafią. MON przyznaje: mogło dojść do błędu”.
— BRAWO! OBETNĄ RENTĘ WDOWIE PO KISZCZAKU – jedynka Faktu.
— CZUCHNOWSKI: ORDYNARNA ZEMSTA I POPULIZM – jak pisze w GW: “Ale to nie jest żadna sprawiedliwość, tylko ordynarna zemsta i tani populizm. Szydło z Błaszczakiem głosili też, że występują w imieniu dawnych opozycjonistów. Lali łzy nad tym, że „ofiary bezpieki” dostają po 800 zł miesięcznie. Tylko że „esbeckie pieniądze” nie pójdą na potrzeby biedujących kombatantów. Oni nie zobaczą z tego ani złotówki. 500 mln zł rocznie, które rząd zyska na tej „reformie”, będzie za to jak znalazł na załatanie dziury budżetowej, finansowanie szaleńczych pomysłów śledczych smoleńskich, na prorządowe media i dla dyrektora Rydzyka”.
— CIĘCIE ESBECKICH EMERYTUR TO TYLKO POŁOWA ZADANIA – pisze w RZ Tomasz Krzyżak: “Z wielkim wysiłkiem wypracowano w 2015 r. ustawę, która osobom represjonowanym w trudnej sytuacji materialnej pozwala się starać o zapomogę w wysokości 400 zł miesięcznie. Nie dostają jej z automatu, muszą prosić. Wielu tego nie robi, bo uznaje, że uwłacza to ich godności. Przywracanie „elementarnej sprawiedliwości społecznej” powinno zatem zadziałać w drugą stronę. Problem w tym, że represjonowanych w PRL jest więcej niż tych, którzy niszczyli im życie. Funkcjonariusze UB dostaną niższe świadczenia”.
— MAREK BEYLIN O SŁOWACH PAD O ZDRAJCACH – pisze w GW: “Czy jest zdrajcą hrabia Wielopolski, naczelnik Królestwa Polskiego, który z jednej strony reformował Królestwo, a z drugiej – współtworzył carską opresję wobec przeciwników? Czy byli zdrajcami ci socjaliści, którzy po wojnie kolaborowali z komunistami, mając nadzieję na polski socjalizm? Czy doprawdy zdrada kierowała licznymi komunistami czy też szlachetniejsze motywacje? A co ze współpracującymi z systemem katolikami?”
— MUSZYŃSKI DZISIAJ NIE PRACUJE W WYWIADZIE. A KIEDYŚ? – tytuł w GW.
— PROBLEM PIS Z SĘDZIĄ MUSZYŃSKIM – pisze w komentarzu RZ Michał Szułdrzyński: “Jeśli prof. Muszyński rzeczywiście współpracował z UOP, trudno mieć do niego pretensje o to, że służył państwu. Ale być może nie powinien on przyjmować zaproszenia ze strony PiS do Trybunału. Znacznie większym problemem jego ewentualna przeszłość byłaby jednak dla partii rządzącej. PiS dysponuje dziś dostępem do wszystkich służb specjalnych, pytanie więc: czy przyszło komuś do głowy, by przed zgłoszeniem takiej kandydatury zlecić stosowną kwerendę w archiwach. Jeśli Beata Szydło oczekuje dziś na wyjaśnienia w sprawie prof. Muszyńskiego, można domniemywać, że oficjalną drogą nikt tego nie sprawdził lub przynajmniej nikt nie poinformował o tym szefowej rządu. A to też nie świadczyłoby dobrze o porządkach w państwie. Formalnie służby podlegają przecież premierowi”.
— ANDRZEJ BRZEZIECKI O WOJNIE – pisze w felietonie dla GW: “Krytycy koncepcji Muzeum II Wojny Światowej, którą wypracował zespół Pawła Machcewicza, podnoszą argument, że wojna ma też cechy pozytywne, bo wydobywa z ludzi bohaterstwo. Ale pożar Zamku Królewskiego uwieczniony tym razem na smartfonach? Czy ktoś naprawdę chciałby to zobaczyć? Być może Polacy znów będą uchodźcami. Miejmy nadzieję, że nas przyjmą. Emigracyjni wówczas politycy będą się zwalczać, ale polska inteligencja stanie na wysokości zadania. Jak zawsze”.
— EWA SIEDLECKA O LEX PRZYŁĘBSKA – pisze w GW: “To sędzia Przyłębska przeprowadzi wybory nowego prezesa. A nowy prezes będzie miał w Trybunale władzę absolutną. Likwiduje się bowiem stanowisko szefa biura TK, a w miejsce biura powołuje kancelarię, na której czele stanie prezes TK. Z ustawy o trybie działania TK wynika zaś, że prezes będzie rządził niepodzielnie wszystkim. Nawet tym, jakich asystentów przydzielić sędziom (do tej pory wybierali ich sobie sami)”.
— KOPALNIE IDĄ POD NÓŻ – tytuł na jedynce RZ: “”Rzeczpospolita” dotarła do szczegółów zgody Komisji Europejskiej na wsparcie górnictwa kwotą prawie 8 mld zł. Rząd przedstawił Brukseli terminy przejścia kopalń do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, co oznacza ich zamknięcie. Tymczasem w komunikacie rządu nie ma o tym słowa. Pierwszą, która zakończy wydobycie, będzie w grudniu kopalnia Makoszowy”.
Macierewicz o NATO w Telewizji Trwam. Chwali swoje nowe wojsko i znowu uderza w Rosję
• Zwrócił uwagę, że pozycja Rosji jest problemem dla bezpieczeństwa Europy
• Dzięki ustawie dot. obronności terytorialnej powstanie wojsko „bliskie ludziom”
Antoni Macierewicz w swoim cotygodniowym felietonie „Głos Polski„, transmitowanym przez Telewizję Trwam powiedział, że Polska wreszcie jest realnym członkiem NATO. Głównym problemem dotyczącym obronności w Europie zdaniem szefa MSZ jest pozycja Rosji. Przypomniał także postanowienia ze szczytu NATO. Wojska sojuszu od stycznia 2017 roku będą stacjonowały w Polsce. Dodał, że przyjęcie ustawy o obronie terytorialnej było bardzo ważną decyzją dla bezpieczeństwa Polski. Stwierdził, że dzięki niej powstanie „wojsko, które będzie bliskie społeczeństwu”. Swoje, krótkie wystąpienie podsumował:
My dokładamy się do bezpieczeństwa państw członkowskich NATO i korzystamy ze wsparcia naszych sojuszników. Nasi żołnierze są np. w Kuwejcie. Chcemy, żeby żołnierze USA, których wspieramy poza granicami naszego kraju, wspierali i nas. Tak się dzieje i nie jest to powód do zaniepokojenia ze strony Rosji, a wręcz odwrotnie, to wzmacnia bezpieczeństwo Europy.
Lucas: O czym udają, że nie wiedzą politycy w Europie?