Morawiecki, 01.01.2017

 

Kaczyński zapowiada początek Dyktatury

Kaczyński zapowiada początek Dyktatury

11 stycznia 2017 stanie się to, do czego polityka partii Jarosława Kaczyńskiego zmierza od początku objęcia przez nią rządów. Demokrację będziemy mieli wg interpretacji prezesa PiS. Standardy będą wskazywać, że to koniec demokracji, forma zamordyzmu, Kaczyński i jego marionetki w kulawej dialektyce przekonywać, iż poszerzają wolność i demokrację.

Każda dziedzina działalności politycznej została zaanektowane przez PiS w sposób urągający rozumowi, ale z nim się w ogóle nie liczą. W wywiadzie dla Polskiego Radia 24 Kaczyński domyka swoją wersję demokracji, podaje strategię na najbliższy czas. Najważniejsze orzeczenie woli Kaczyńskiego to, że PiS nie potrzebuje opozycji, nie będzie kontrolowany przez media i społeczeństwo obywatelskie.

Jak opozycja i obywatele będą się upierać „przy swojej postawie”, zostaną poddani ocenie „wymiaru sprawiedliwości, prawa karnego”.

Uchwalenie budżetu 16 grudnia 2016 roku jest ostateczne, bo prezes orzekł, że było kworum: „nie ma politycznego pata” i stwierdzenie bodaj w tym wypadku najważniejsze: „dysponujemy kworum”.

Kaczyńskiemu większość parlamentarna zrównała się z kworum, opozycja do debaty mu nie jest potrzebna, nawet nie potrzebna jest sala plenarna Sejmu, wystarczy mu Sala Kolumnowa. Wszak została w niej przetestowana demokracja wg Kaczyńskiego, nie zostali dopuszczeni ani dziennikarze, ani politycy opozycyjni, a ci, którym udało się przedrzeć przez kordon straży marszałkowskiej, nie zostali dopuszczeni do stołu z marszałkiem, nie mogli zgłosić wniosków formalnych.

W wywiadzie dla PR 24 Kaczyński mówi nam: wybijcie sobie z głowy zapis kamer, nie zostanie ujawniony zapis z kluczowej kamery „ze względów bezpieczeństwa”, jak oświadczyła Kancelaria Sejmu. Jakież to zatem bezpieczeństwo? Krycie oszustwa PiS.

Ustawa budżetowa jest najważniejszą z ustaw, przy jej głosowaniu dochodzi do sprawdzenia czy rząd ma większość, czy nie. Przy tej ustawie prezydent nie ma prawa weta, musi ją podpisać, a gdyby nie została uchwalona, prezydent może rozwiązać parlament.

I o to chodzi. Najprawdopodobniej – mimo skandalicznych procedur – ustawa budżetowa nie została prawnie uchwalona. Pociąga to za sobą wielorakie możliwości prawne, włącznie z orzeczeniem przez Sąd Najwyższy, że budżet nie został przyjęty, a tym samym Polska nie ma rządu, stoi bezrządem.

W wypadku PiS „bezrząd” można odczytywać jako jednoosobową dyktaturę Jarosława Kaczyńskiego. Gdy 11 stycznia Senat przyjmie ustawę budżetową bez poprawek – zastosuje ten sam mechanizm jaki przyjął pisowski „Sejm” w Sali Kolumnowej, gdy nie dojdzie do debaty, rozpocznie się demokracja wg Kaczyńskiego, czyli dyktatura.

Tak należy odczytywać najnowszy wywiad Kaczyńskiego. 11 stycznia może być początkiem Nowego Roku 2017, początkiem Dyktatury, zakończone zostanie demolowanie instytucji demokratycznych, ziści się zapowiedź Kononowicza „niczego nie będzie”, oprócz woli Prezesa.

Waldemar Mystkowski

kaczynski-zapowiada

koduj24.pl

Kleofas Wieniawa

Kaczyński nie cofnie się, stoi na straży swego bezprawia

kaczynski-w-polskim

Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Polskiego Radia 24 zapowiada, że będzie stał na straży swojego bezprawia, nie wykazuje żadnej ochoty do kompromisu, do stosowania prawa, a przede wszystkim normalności w polskim życiu publicznym.

Kaczyński uważa, że ma kworum (czyli połowę posłów w Sejmie plus jeden) i to pozwala mu niszczyć Polskę. W jakiejś części ma rację, zniszczony jest Trybunał Konstytucyjny, ma bezwolnego prezydenta Andrzeja Dudę, teraz zaprowadza funkcjonowanie Sejmu wg „widzimisię”.

Ten przeciętny intelektualnie człowiek narzuca swoją wolę krajowi.

Ustawa budżetowa została przegłosowana w Sali Kolumnowej bez wymaganego kworum (nie ma na to dowodów, a wręcz przeciwnie), została przyjęta bez udziału opozycji, która zaprotestowała przeciw poniżaniu jednego z jej członków, a zatem wszystkich reprezentantów kraju.

Kaczyński w owym wywiadzie imputuje, iż opozycji chodziło także o to, by „doszło do jakichś bardzo poważnych incydentów” ze strony osób protestujących przez Sejmem.

Otóż panie Kaczyński, protestują obywatele przeciw niszczeniu kraju przez takich, jak ty. Przed Sejmem większość obywateli jest wartościowsza od ciebie intelektualnie, moralnie i zwyczajnie po ludzku.

Ten wywiad pokazuje, z jakim człowiekiem i politykiem mamy do czynienia. Narzuca przegraną wg wzorca swojego przegranego życia.

Mogę mu współczuć, ale nie mogę współczuć Polsce, bo ona jest moją ojczyzną, w której interesie nie działa Kaczyński.

Lekarz gratis, jeśli oszukasz

Judyta Watoła, 02 stycznia 2017

Przychodnia zdrowia w Zielone Górze

Przychodnia zdrowia w Zielone Górze (!fot. Anna Krasko / Agencja Gazeta)

Od 1 stycznia wszyscy Polacy mieli uzyskać darmowy dostęp do lekarza rodzinnego. Jednak nieubezpieczonych przyjmie on za darmo, tylko jeśli skłamią, że ubezpieczenie mają

Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zapowiadał, że od 1 stycznia darmowy dostęp do podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) będą mieli także nieubezpieczeni. W listopadzie, w rocznicę pracy rządu, chwalił powszechny dostęp jako swoje największe osiągnięcie (obok darmowych leków dla osób po 75. roku życia). – Zapewniamy dostęp do opieki medycznej także nieubezpieczonym od 2017 r. – mówił. 21 listopada w Polskim Radiu powtórzył, że od 1 stycznia obywatele będą mogli odwiedzać lekarza rodzinnego bez sprawdzania ubezpieczenia.

Ministerstwo uzasadniało, że zmiana ustawy zdrowotnej „wyeliminuje sytuacje, w których pacjent nie skorzystał ze świadczeń POZ z obawy przed poniesieniem kosztów”. Leczenie w poradniach specjalistycznych i szpitalach nadal miało być płatne.

Ale rzeczywistość jest inna.

Ubezpieczenia zdrowotnego nie mają dziś głównie zatrudnieni na „umowach śmieciowych”; według Radziwiłła to ponad 2 mln osób (6 proc.). W systemie eWUŚ, elektronicznej bazie ubezpieczonych, wyświetlają się na czerwono jako osoby bez prawa do darmowego leczenia. Na ogół lekarze rodzinni biorą za poradę tyle, ile płaci im NFZ za cudzoziemca – ok. 50 zł. Inne usługi (np. zastrzyk, EKG, recepta) są płatne osobno. Za leki nieubezpieczony płaci 100 proc.

W eWUŚ świecą na czerwono także nazwiska kilkuset tysięcy osób, które mają prawo do darmowego leczenia, ale w bazie ich nie ma. Są to często pracujący studenci i dzieci, których rodzice zapomnieli zgłosić. W takiej sytuacji można było złożyć oświadczenie o posiadaniu ubezpieczenia i lekarz przyjmował nas gratis. Potem NFZ sprawdzał, czy rzeczywiście tak było w dniu wizyty. Jeśli nie, żądał zwrotu 50 zł i dopłaty do leków na receptę.

– Myśleliśmy, że skoro od 2017 r. mamy przyjmować za darmo wszystkich, to eWUŚ po prostu zniknie z naszych poradni, a my otrzymamy dodatkowe pieniądze za leczenie nieubezpieczonych – mówi dr Jacek Krajewski, szef Porozumienia Zielonogórskiego (skupia kilkanaście tysięcy poradni POZ).

Jednak eWUŚ i oświadczenia pozostały. „Zmiana w ustawie zdrowotnej nie znosi obowiązku potwierdzenia prawa do świadczeń” – wyjaśnia „Wyborczej” Milena Kruszewska, rzeczniczka resortu zdrowia.

Są trzy nowości. Oświadczenie będzie ważne już nie trzy miesiące, lecz sześć miesięcy. Będzie też można najpierw uzyskać poradę za darmo, a potem zacząć płacić składkę zdrowotną. Tyle że wizyta w poradni rodzinnej kosztuje 50 zł, a składka osoby opłacającej ją dobrowolnie to 390 zł na miesiąc. Wreszcie: jeśli ktoś fałszywie oświadczył, że jest ubezpieczony, to NFZ nie zażąda już zwrotu pieniędzy za poradę lekarza rodzinnego. Ale nadal będzie się domagał zwrotu za leki.

„Dla systemu mniejszym kosztem są wydatki na wizyty w POZ niż koszty dochodzenia roszczeń za ich udzielenie oraz ewentualne późniejsze koszty leczenia specjalistycznego, którym można zapobiec na etapie POZ” – tłumaczy Kruszewska. Za nieubezpieczonych lekarze rodzinni nie dostaną dodatkowych pieniędzy.

Jeśli więc osoba nieubezpieczona przyzna, że nie płaci składek, to lekarz ją przyjmie za pieniądze. Ale jeśli skłamie, że ma ubezpieczenie – wizyta będzie za darmo.

– Wygląda to na zachęcanie do oszukiwania – mówi były prezes NFZ Andrzej Sośnierz (klub PiS). Dr Krajewski: – W małych miejscowościach lekarze znają pacjentów, więc oszukać będzie trudno. Co innego w dużych miastach. Miał być dostęp do lekarza rodzinnego dla wszystkich, ale nic się nie zmieniło.

od

wyborcza.pl

Paweł Wroński

Polska 2017 – państwo teoretyczne

02 stycznia 2017

W ciągu 27-letniego niepodległego istnienia nasze państwo nie było tak teoretyczne jak po skandalicznym uchwaleniu budżetu

W ciągu 27-letniego niepodległego istnienia nasze państwo nie było tak teoretyczne jak po skandalicznym uchwaleniu budżetu (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Państwo polskie istnieje teoretycznie – tę podsłuchaną wypowiedź Bartłomieja Sienkiewicza, z której tak się PiS natrząsał, sam dzisiaj realizuje

W ciągu 27-letniego niepodległego istnienia nasze państwo nie było tak teoretyczne jak po skandalicznym uchwaleniu budżetu. Kworum było wątpliwe i nie wiadomo, kto pośród śpiewu kolęd liczył głosy, bo zapisanych w stenogramach posłów nie było w Sali Kolumnowej. Nie dopuszczono tam opozycji ani dziennikarzy. Oświadczenie Kancelarii Sejmu, że „ze względów bezpieczeństwa” nie ujawni zapisu z kluczowej kamery, rodzi podejrzenie, że bezpieczeństwo Sejmu wymaga maskowania oszustwa.

Jeśli 11 stycznia Senat przyjmie budżet bez poprawek albo odstąpi od debaty nad nim, polski parlamentaryzm zacznie przypominać wschodnie dyktatury lub „sejm niemy” z 1717 r., gdy opozycja została pozbawiona głosu.

Ustawa budżetowa to fundament finansów państwa oraz coroczny sprawdzian, czy partia rządząca ma większość w Sejmie. Dlatego prezydent nie ma tu prawa weta, a jedynie może w razie nieuchwalenia budżetu rozwiązać parlament. Po 16 grudnia PiS będzie mógł uchwalać w Sali Kolumnowej, co zechce. Bez względu na to, czy ma większość, czy nie.

Państwo istnieje teoretycznie, jeśli prezydent RP jest bezwzględnie podporządkowany szeregowemu posłowi partii rządzącej. Gdy nie ma pewności, czy kieruje się dobrem obywateli, czy umacnianiem wpływów tej partii.

Państwo nasze istnieje teoretycznie jako państwo prawa. Nie ma pewności, że rozbity Trybunał Konstytucyjny jest nadal instytucją kontroli konstytucyjności działań władzy, chroniącą obywateli przed jej szaleństwem. Prezes Trybunału posuwa się do uczniowskich trików ze zwolnieniem L4 przed zgromadzeniem ogólnym sędziów.

Podporządkowanie prokuratury ministrowi sprawiedliwości i jego groźby kar dyscyplinarnych wobec niezawisłych sędziów, którzy będą kierować się konstytucją, rodzą obawę, że nie zależy mu na sprawiedliwości, ale na tym, by wydawali wyroki po myśli władzy. Państwo nie staje się silniejsze, lecz zamordystyczne.

Państwo istnieje teoretycznie, gdy politykę zagraniczną opartą na sojuszu z najważniejszymi krajami Europy zastępuje się wizjami Międzymorza, sojuszem z Węgrami i Wielką Brytanią, majaczeniami o przedmurzu chrześcijaństwa broniącym Europy przed islamem.

Państwo polskie stało się teoretyczne w XVII i XVIII w., gdy polityka zmieniła się w przekupstwo. Magnaci kupowali szlachtę, a magnatów – obce rządy. Teraz władza przekupuje wyborców pożyczonymi pieniędzmi.

Państwo istnieje teoretycznie, gdy kompetentnych urzędników zastępują niekompetentni, a menedżerów w spółkach skarbu państwa – asystenci polityków PiS, „Misiewicze” bez wykształcenia i doświadczenia.

Państwo staje się teoretyczne, gdy obniża standardy nauczania. Taki będzie skutek reformy skracającej nauczanie powszechne z dziewięciu do ośmiu lat oraz zastępującej nowoczesne programy ideologicznymi klechdami o narodzie wybranym w walce i cierpieniu.

Państwo istnieje teoretycznie, gdy z armii odchodzą najlepsi oficerowie, a minister obrony, zamiast na wojska operacyjne współdziałające z NATO, największy nacisk kładzie na partyzanckie pospolite ruszenie. W razie wojny polską taktyką będzie pięknie polec i dostać się pod okupację.

Państwo istnieje teoretycznie, gdy publiczne media stały się propagandą, która odwraca znaczenie prawdy, demokracji i sprawiedliwości. Kiedy PRL-owski prokurator prześladujący opozycjonistów krzyczy „precz z komuną”. Kiedy dyskusja o państwie polega na odbieraniu oponentom głosu, a racjonalne argumenty zastępuje tromtadracja o wstawaniu z kolan i godności narodowej.

O państwie teoretycznym mówił szef MSW poprzedniego rządu. Miał na myśli brak współdziałania resortów. Dodał, że jeśli takie współdziałanie istnieje, państwo zyskuje zadziwiającą skuteczność.

PiS z zadziwiającą skutecznością zmienia dziś Polskę w państwo teoretyczne.

co-sie

wyborcza.pl

Cielecka, Stuhr, Ostaszewska i Poniedziałek o Polsce PiS. „Naszym obowiązkiem jest stawanie po jasnej stronie mocy”

Aktorzy Nowego Teatru w wywiadzie dla "Newsweeka".
Aktorzy Nowego Teatru w wywiadzie dla „Newsweeka”. Fot. Okładka „Newsweeka”

„Kiedy sytuacja jest stabilna, gdy nie są naruszane prawa obywatelskie, można robić swoje, zajmować się wyłącznie sztuką. Ale dziś neutralność to obojętność, egoizm i nieodpowiedzialność” – mówi Maja Ostaszewska w rozmowie z „Newsweekiem”. Wtórują jej koledzy z Nowego Teatru: Jacek Poniedziałek, Magdalena Cielecka i Maciej Stuhr.

Aktorzy tzw. „gorszego sortu” kojarzeni są z opozycją. Chcą bronić wolności, o której rozmawiają z Renatą Kim, dziennikarką „Newsweeka”. Przeraża ich, że któregoś dnia ktoś zapuka do ich drzwi, zapyta z kim śpią i w co wierzą. Wykonując taki a nie inny zawód czują jednak odpowiedzialność. – Jesteśmy osobami publicznymi, mamy wpływ na opinie innych. Naszym obowiązkiem jest stawanie po jasnej stronie mocy – przekonuje Ostaszewska.

Rozmówcy Kim nie zostawiają suchej nitki na ekipie rządzącej, boli ich mowa nienawiści podsycana przez Kościół, uzależnienie władzy od duchownych czy „dobra zmiana” w instytucjach kultury i publicznych mediach. Boli układanie rzeczywistości pod dyktando władzy we wszystkich dziedzinach życia. „Niepokoi mnie niszczenie edukacji. Ci eksperci od podstawy programowej bredzą, że prezerwatywa jest rakogenna. Nie mówiąc już o ‚klasach matematyczno-narodowych'” – stwierdza Poniedziałek. Cielecka nazywa takie działanie „rewolucją mentalną” PiS, Stuhr mocniej, bo uważa, że jej przedstawiciele „chcą wychować nowego obywatela – ‚małego narodowca'”.

Na pytanie, dlaczego chodzą na antyrządowe demonstracje, zgodnie odpowiadają, że nie mogą milczeć. „To wszystko, czego dokonali ludzie walczący o wolność, o demokrację, jest teraz błyskawicznie niweczone. Mamy milczeć, gdy niszczy się edukację, autorytety, gdy zakłamuje się historię, gdy szczuje się ludzi przeciwko sobie?” – pyta Poniedziałek, dodając, że stoimy na skraju wojny domowej. „Na skraju państwa autorytarnego.” – przekonuje Ostaszewska, jej zdaniem dlatego nie wolno być neutralnym.

Cała czwórka za brak neutralności spotkała się z tzw. hejtem, i nie tylko w sieci, gdzie najczęściej tego hejtu doświadczają. „Wypowiadamy się i musimy być na hejt gotowi. To zresztą paradoks bycia aktorem: z jednej strony robi się z nas bogów, projektuje się na nas cechy postaci, które gramy. A z drugiej strony uważa się, że jesteśmy objazdowymi dziwkami, które można opluwać” – zauważa znów Ostaszewska.

Wszyscy mierzą się też z rozłamem w swoim środowisku. Przyznają, że nie rozumieją fascynacji PiS swoich kolegów. „Z kolegami o prawicowych poglądach nie da się rozmawiać o sprawach politycznych i społecznych. Jedyną odpowiedzią jest cyniczny uśmieszek. Taki sam jak u komuszego prokuratora stanu wojennego, posła Piotrowicza, gdy krzyczał z mównicy ‚precz z komuną!’. To jest rechot historii” – komentuje Poniedziałek. Prawicowi aktorzy to jedno, drugie to podział społeczeństwa, który bardziej martwi Ostaszewską. „Politycy i radykalny odłam Kościoła katolickiego wykopali między nami wielki rów. Jakiś rodzaj dialogu jest niezbędny” – kwituje.

Rozmowa w całości do przeczytania w najnowszym „Newsweeku”.

 

naTemat.pl

Dekalog przywracania demokracji w 2017

Dekalog przywracania demokracji w 2017

Trzeba pokazać ludziom, że nie jest kompromisem sytuacja, gdy bandzior przykłada ci pistolet do głowy, a potem zgadza się wyjąć z magazynka dwa naboje, nadal w ciebie celując.

Media publikują tradycyjne plebiscyty na Wydarzenie Roku i Człowieka Roku. Moim zdaniem należałoby typować raczej Koszmar Roku i wybierać Osobnika Roku. Myślę, że wielkie szanse na zwycięstwo w takim plebiscycie miałoby zdemolowanie Trybunału Konstytucyjnego, a Indywiduum Roku mógłby zostać główny realizator tej demolki – prezydent Andrzej Duda.

Padł ostatni bastion obrony Konstytucji. Prezydent nie tylko jej nie bronił, ale osobiście w niej gmerał, obwołując się mądrzejszym od wszystkich gremiów prawniczych w Polsce i Europie. A przecież był jedynym człowiekiem z nadania PiS, który mógł się przeciwstawić autorytarnemu projektowi Kaczyńskiego. Był jedynym, któremu ten demiurg (czyt.: przywódca upadłych aniołów) mógł nagwizdać i co najwyżej nie wystawić go na drugą kadencję. Duda obiecywał niezależną, niezłomną prezydenturę, a wybrał rolę pokornego dworaka. Nazwano go notariuszem Kaczyńskiego, co i tak jest komplementem, bo notariusz zanim coś podpisze ma przecież obowiązek sprawdzić, czy ustalenia dokumentu nie są sprzeczne z prawem. Owszem, skierował do Trybunału drakońską ustawę o zgromadzeniach, ale ta ustawka z nielegalnie mianowaną prezeską TK mgr Przyłębską z pewnością nie przywróci mu wiarygodności.

Potężny buldożer PiS ze zdemontowanym hamulcem rozjeżdża teraz ostatnie przysiółki demokracji. Opozycja, wspierana przez myślącą część społeczeństwa, rozpaczliwie się broni. Ale tylko broni. Trwa blokada sejmowej sali posiedzeń. Poseł Trzaskowski upublicznia Dekalog Wolności. Przedstawiciele partii opozycyjnych codziennie wygłaszają swoje oświadczenia, komentując oświadczenia rządzących.

Rośnie temperatura sporów i mobilizują się szeregi zarówno zwolenników, jak i przeciwników podłej zmiany. Jarosław Kaczyński osobiście i poprzez premier Szydło wygraża obrońcom demokracji, sięgając po inwektywy z arsenału wczesnej komuny. Życzenia „Szczęśliwego Nowego Roku” brzmią w tej sytuacji jak ponury żart.

Czy można zrobić coś więcej, niż „murować bramkę”? Czy jest sposób, by w miarę bezpiecznie opuścić mury oblężonej fortecy i zmierzyć się z napastnikiem żądnym absolutnej władzy nie tylko nad życiem publicznym i prywatnym Polaków, ale wręcz nad ich myślami i marzeniami? Skuteczne rozwiązania podpowiada doświadczenie z czasów walki z komuną. Również współcześni formułują interesujące przemyślenia na licznych forach internetowych. Można ułożyć z nich wcale sensowny dekalog praktycznych sposobów wdrażania „Dekalogu Wolności” ogłoszonego przez opozycję. Dekalogu, który nie musi być jedynie zbiorem pobożnych życzeń noworocznych.

PO PIERWSZE – trzeba przestać mówić do siebie, a zacząć mówić do ludzi. Do wszystkich. I wyjaśnić im zrozumiałym językiem, że dla PiS często są tylko „ciemnym ludem”.

Nie pozwólmy, by PiS nabierał nas na swoje cwane chwyty. Nawet rozsądne media zaczynają już pisać o „obu stronach sporu”, a przecież nie ma żadnych „obu stron”: jest napastnik, który kradnie nam wolność i jest ofiara napaści. Trzeba też zdecydowanie reagować na fałszywą narrację o „kompromisie z obu stron”. A przecież to jest dokładnie tak, jakby ktoś ukradł ci stówę, a kiedy złapałeś go za rękę – zaproponował, że w ramach kompromisu odda ci dwie dychy. Trzeba pokazać ludziom, że nie jest kompromisem sytuacja, gdy bandzior przykłada ci pistolet do głowy, a potem zgadza się wyjąć z magazynka dwa naboje, nadal w ciebie celując. Przy każdej okazji i do znudzenia należy też obnażać naiwne wyjaśnienia i durne argumenty produkowane przez propagandę PiS. Na przykład ten, że mając przewagę umożliwiającą im nawet przegłosowanie opadów śniegu w lipcu, nie mogą zrealizować wszystkich obietnic wyborczych, bo opozycja nie pozwala. I jeszcze jedno – na inwektywy z PiS się nie wygra. Na kłamstwa też nie. Ale musimy jakoś reagować na przejawy pisowskiej hucpy. Nie wolno ich zbywać lekceważącym „oni tak już mają”. Tak mają, bo tak zaplanowali, licząc, że do wiernych trafi każda potwarz, a sprostowania nie będzie, bo opluty nie zniży się do polemiki z szalbierzem. Nie wolno więc puszczać mimo uszu insynuacji Kaczyńskiego, że „coś wie” o przestępczej działalności Tuska. Nie można się także godzić na nagminne obarczanie opozycji grzechami PiS. Przecież to żadna sztuka przygotować i upowszechnić wśród posłów listę obelg i pomówień autorstwa Kaczyńskiego czy Macierewicza – i cytować ją za każdym razem, gdy ktoś rozpłacze się przed kamerą nad losem rządzących, furt krzywdzonych i obrażanych przez wredną opozycję.

PO DRUGIE: nie wystarczy oceniać i krytykować poczynania PiS. Trzeba też proponować alternatywne rozwiązania.

Platforma powołała swój „gabinet cieni”. Ale agresywne poczynania rządzących zbliżyły ostatnio do siebie partie opozycyjne. Mogłyby porozumieć się w sprawie WSPÓLNEGO gabinetu cieni, dopraszając do składu także autorytety pozapartyjne. Ministrowie tego rządu-bis nie ograniczaliby się do recenzowania ustaw i decyzji władzy, ale poprawiali (lub demolowali) na bieżąco jej akty prawne. Ważne, by nie robić wrażenia, że wszystko, co PiS wymyśli jest złe i po zmianie władzy wystarczy wrócić do poprzedniego stanu prawnego. Dotychczasowe prawo nie było doskonałe, a w nowych ustawach też znaleźć można jakieś sensowne rozwiązania. Opozycyjny gabinet cieni musi spotykać się systematycznie, a każde posiedzenie kończyć konferencją prasową. Powinien tworzyć i publikować projekty dobrych ustaw – konkurencyjnych wobec uchwalanych aktualnie przez PiS i przywracających normalność, wraz z wyjaśnieniem, dlaczego takie rozwiązania są lepsze, mądrzejsze lub skuteczniejsze.

PO TRZECIE: to nieprawda, że najpierw trzeba odsunąć PiS od władzy, a potem po nim posprzątać. Sprzątać, czyli niwelować lub osłabiać skutki złych zmian, należy na bieżąco.

Opozycja, wykorzystując spore poparcie społeczne, mogłaby na przykład przygotować listę fundacji i organizacji społecznych działających na rzecz rozwoju demokracji, a także organizacji mniejszości narodowych i etnicznych, którym rząd (MSWiA) ograniczył lub cofnął dotacje. Wystąpienie do społeczeństwa z apelem, by w rozliczeniach PIT przekazywać 1% podatku za rok 2016 tym właśnie podmiotom, z pewnością pomogłoby uratować wiele NGO i sporo ich cennych inicjatyw. Konieczne byłoby tu przygotowanie odpowiednich tekstów rekomendacji. Przykład: „Tuż po wizycie prominentów z PiS u Łukaszenki bez żadnego wyjaśnienia cofnięto dotację dla Białoruskiego Towarzystwa Społeczno–Kulturalnego, a także transgranicznego radia Racja, których nie cierpi zaprzyjaźniony z marszałkiem Karczewskim miły i sympatyczny satrapa…”

PO CZWARTE: Przybliżyć władzę społeczeństwu, czyli ujawniać, kto nami rządzi.

500 plus, Mieszkanie plus, a nawet emerytury minus wielu ludziom nie kojarzą się z widmem krachu polskiej gospodarki. Lepszy wróbel w garści niż katastrofa na dachu. Ale Polacy, choć w imię bliższej ciału koszuli gotowi są wybaczać małe przekręty czy cwane obchodzenie prawa, to dla kolesiostwa nie mają zrozumienia, a dla cynicznych oszustów – litości. Spore wrażenie zrobiła lista „Misiewiczów” przygotowana przez Nowoczesną. Koniecznie trzeba ją uzupełniać, weryfikować i upowszechniać, przede wszystkim w społecznościach lokalnych. Ale warto pokusić się o przygotowanie drugiej listy, którą zatytułować można PARADA OSZUSTÓW. Warto punktować kłamstwa, które funkcjonariusze PiS głoszą przy każdej okazji w przemysłowych ilościach. Trzeba też konfrontować ich obecne opinie z wygłaszanymi przed wyborami. Trzeba cytować ich dramatyczne prognozy, które nigdy nie miały szans się spełnić. Trzeba zestawiać ich oceny z twardymi faktami. Choćby codziennie pytać Macierewicza, gdzie są te dwa śmigłowce, które miał kupić do końca roku. I koniecznie „promować” kanciarzy w ich środowiskach, wśród ich wyborców. Nie tylko w mediach i nie tylko w Internecie. Może czas wrócić do starej sprawdzonej metody komunikacji za pośrednictwem ulotek i plakatów? Z pewnością znajdzie się wielu ludzi, którzy dołożą się do sfinansowania tego przedsięwzięcia.

PO PIĄTE: zero tolerancji dla łamania prawa!

PRL nie tylko indoktrynował, niszczył polską gospodarkę, kompromitował prawo i tępił zalążki demokracji. Moim zdaniem, najgorsze skutki przyniosła demoralizacja społeczeństwa. Państwowe dobro nie było wspólne, tylko „ich”, czyli nie moje. Oszukiwanie władzy stawało się czynem chwalebnym. Oportunizm warunkował awans i poprawę bytu. Donosicielstwo ubierało się w patriotyczne szaty… Po upadku komuny z wielkim trudem otrząsaliśmy się z aspołecznych cech, budując zręby społeczeństwa obywatelskiego. I oto nastał PiS, który znów pokazuje, że „nie matura, lecz chęć szczera…”, że są nasi, którym się należy, i obcy, którym trzeba dokopać, że władzy wszystko wolno, a co najważniejsze – że prawem nie jest to, co stanowi Konstytucja, tylko to, co władza uważa za zgodne z prawem. PiS idzie tropem PRL na bezczelnego, pod kościelnymi chorągwiami, z narodowymi symbolami, z oszukańczymi zaklęciami o niepodległości i sprawiedliwości, a łoskot bębnów w biało-czerwone prążki zagłusza głosy rozsądku wzywające do przywrócenia rządów prawa. Nie wolno dać się przekrzyczeć. Nie wolno lekceważyć żadnego przejawu naruszania podstaw państwa prawa. Każdy, kto przyczynia się do naruszania prawnego ładu, musi się liczyć z konsekwencjami. Dlatego uważam, że niezbędne jest przygotowanie i upowszechnienie profesjonalnych, dobrze umotywowanych projektów pozwów – aktów oskarżenia o przestępstwa przewidziane w Kodeksie Karnym oraz wniosków do Trybunału Stanu. Pisałem już o tym (http://koduj24.pl/sen-o-demokratycznej-polsce/), cytując kilkanaście paragrafów KK, które mogą stanowić podstawę oskarżeń. Dodam tylko, że nie przekonuje mnie argument, iż stawiając funkcjonariuszy PiS „pod ścianą”, zmusimy ich do eskalacji bezprawia i do zastosowania przemocy dla utrzymania władzy i uniknięcia kary. Warto zaryzykować każdą legalną groźbę, by uświadomić rządzącym, że nie są bezpieczni nawet w najliczniejszej grupie, bo powszechność łamania prawa nie zwalnia od odpowiedzialności. A poza tym – każdy z nich ma szansę odwrotu, opisaną w Art. 23. §1 i 2 KK: „Nie podlega karze współdziałający, który dobrowolnie zapobiegł dokonaniu czynu zabronionego” oraz „Sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary w stosunku do współdziałającego, który dobrowolnie starał się zapobiec dokonaniu czynu zabronionego”. Nie wolno również dać się nabrać na głosy świętego oburzenia, że projekty aktów oskarżenia to groźby karalne. Art. 115 § 12 KK mówi bowiem, że „nie stanowi groźby zapowiedź spowodowania postępowania karnego, jeżeli ma ona jedynie na celu ochronę prawa naruszonego przestępstwem”. A dodatkowo Art. 26. § 1. wyjaśnia: „Nie popełnia przestępstwa, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego jakiemukolwiek dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego”. Dobro poświęcone jest tu bezkarną hucpą grupy ludzi demolujących Polskę. Dobro ratowane – to nasza niknąca dziś wolność i ostatnie strzępy demokracji.

PO SZÓSTE…

PO DZIESIĄTE…

Lepszego roku, przyjaciele!

Andrzej Karmiński

kod-1

koduj24.pl

Kaczyński odgraża się: demonstracje nic nie dadzą. W Polskim Radiu zdradza dalszą strategię PiS

lulu, PAP, 01.01.2017

Prezes PiS Jarosław Kaczyński

Prezes PiS Jarosław Kaczyński (JAKUB OCIEPA)

Jarosław Kaczyński wyklucza powtórkę głosowania ws. budżetu. – Można wykonywać demonstracje polityczne, tylko to nic nie da. My będziemy prowadzili prace Sejmu – stwierdził prezes PiS w wywiadzie dla Polskiego Radia 24.

W Polskim Radiu 24 Kaczyński pytany był m.in. o kryzys parlamentarny, związany z trwającym od 16 grudnia protestem posłów PO i Nowoczesnej na sali plenarnej Sejmu.

Nie ma politycznego pata. Dysponujemy kworum w Sejmie. Jeśli opozycja będzie się upierała przy swojej postawie, która jest łamaniem prawa w najczystszym tego słowa znaczeniu, łamania tego wewnątrzsejmowego prawa, czyli regulaminu, jak i tego prawa, które obowiązuje w państwie, w tym także w moim przekonaniu, chociaż to jest do oceny wymiaru sprawiedliwości, prawa karnego, to będziemy musieli działać tak, jak działaliśmy w trakcie uchwalania budżetu i innych ustaw

– odpowiedział prezes PiS.

W jego ocenie opozycji chodziło także o to, by „doszło do jakichś bardzo poważnych incydentów” ze strony osób protestujących przez Sejmem, a wspierających protestujących na sali plenarnej posłów.

Kaczyński pytany był również, dlaczego PiS nie zgadza się na powtórzenie głosowania nad ustawą budżetową (tego chce opozycja) i ustawą o emeryturach dla funkcjonariuszy z czasów PRL. – Nie zgadzamy się na to, by rządziła mniejszość – odparł prezes PiS.

Opozycja i dziennikarze pytają, czy na sali kolumnowej, w czasie głosowania nad budżetem, było kworum. W odpowiedzi na tę kwestię Kaczyński odniósł się do nagrań z tej sali, chociaż ich części nie poznamy.

CZYTAJ TEŻ: „Głosy są liczone na odwal!”. Tak głosowano w Sali Kolumnowej [SĄ STENOGRAMY] >>>

Nie ma najmniejszej wątpliwości co do kworum. Jest także możliwość zidentyfikowania na zdjęciach, na filmach wszystkich posłów, co do nazwiska, którzy brali w tym udział. To było działanie legalne, a że tak przebiegało, jak przebiegało, to na zamówienie opozycji

– dodał Kaczyński.

Prezes PiS pytany był też o scenariusz wydarzeń w sytuacji, gdy opozycja nadal będzie protestować w sali plenarnej. Zapowiedział, że głosowania będą się odbywać, a „opozycja żyje w zupełnym błędzie, jeśli sądzi, że zdoła sparaliżować działania Sejmu”.

Można wykonywać różnego rodzaju demonstracje polityczne, tylko to nic nie da. My będziemy prowadzili prace Sejmu w sposób przewidziany na ten kolejny rok

– zaznaczył Jarosław Kaczyński, w dalszej rozmowie, dotyczącej m.in. wniosku Nowoczesnej ws. samorozwiązania Sejmu.

ZOBACZ TEŻ: To usłyszeliśmy z mównicy sejmowej w 2016 roku. Zobacz podsumowanie najgorętszych przemówień

kaczynski-w-polskim

gazeta.pl

„Satyra” w wykonaniu TVP. W „Szopce Noworocznej” żarty z wyglądu Komorowskiej i Rzepliński z penisem

Patryk Strzałkowski, 01.01.2017

'Szopka Noworoczna' na antenie TVP

‚Szopka Noworoczna’ na antenie TVP (Fot. vod.tvp.pl)

Kopacz jako „wielkie nic”, były prezes TK rozmawiający z członkiem, Merkel i uchodźcy niczym naziści. To tylko próbka „Szopki Noworocznej” w TVP. Program miał kpić z politycznego roku, a za to przypominał rządy PO i wychwalał PiS.

Po latach na antenę TVP wrócił satyryczny program „Szopka Noworoczna”. W teorii jest to humorystyczne podsumowanie politycznych wydarzeń roku. Jak było w rzeczywistości?

Autorem programu jest Marcin Wolski, dyrektor TVP. Swoją pierwszą „Szopkę” napisał w 1969 roku do propagandowego pisma „Żołnierz Wolności”.

Aktorzy „Szopkę” odgrywają w muzeum, gdzie obrazy mają twarze osób ze świata polityki. Zdecydowaną większość programu zajęło „żartowanie” z władzy ekipy PO-PSL, a jednym z głównych motywów była afera podsłuchowa – czyli wydarzenia sprzed 2 lat, a nie z 2016 roku. Jednak gorsze od nierównowagi w obiektach humoru był jego poziom. Żarty były seksistowskie, rasistowskie i zwyczajnie wulgarne.

 Żarty z wyglądu byłej pierwszej damy

„Satyra” na antenie TVP nie stroniła od seksizmu i mizoginii. Dostało się Annie Komorowskiej, Ewie Kopacz, a także Beacie Szydło.

– Jak się Bronek poprztyka z Donkiem, to się zawsze może schować, za swą bujną żonkę – mówił jeden z aktorów, żartując z wyglądu byłej pierwszej damy.

Kadr z 'Szopki Noworocznej' w TVPFot. vod.tvp.pl

Później przyszła kolej na byłą i obecną premier. Autor tekstów sugerował, że kobiety mają mniejsze predyspozycje do rządzenia, a Kopacz ma braki intelektualne.

Najpierw ustami obrazu Donalda Tuska nazwano Kopacz „wielkim nic”. Później obraz Michała Kamińskiego (były doradca Kopacz) powiedział: „ładną ją zrobić łatwo, lecz jak zrobić mądrą?”.

Dalej sama premier śpiewała przeróbkę „Być kobietą”, m.in. ze słowami „Być kobietą, ale stery trzymać męsko, mocno”. Gdy Andrzej Duda wychwalał Beatę Szydło, padło zdanie: „Choć kobieta, to prawdziwy stanu mąż”.

Kadr z programu 'Szopka Noworoczna'Fot. vod.tvp.pl

Kanclerz Niemiec i uchodźcy nowymi nazistami, Obama niewolnikiem

Jeden z najbardziej oburzających momentów programu następuje pod koniec. Kanclerz Angela Merkel w bawarskim stroju oraz osoby stereotypowo przedstawiające „uchodźców” śpiewają do melodii „Tomorrow belongs to me”.

Utwór pochodzi a filmu „Kabaret”. W oryginale śpiewa go – z początku wyglądający niewinnie – młody nazista, który porywa za sobą tłum słowami „Jutro należy do mnie”. To jedna z najsłynniejszych scen w historii kina, w przerażający sposób symbolizująca powstanie nazizmu.

„Półksiężyc pokona i tęczę, i krzyż – kontynent należy się nam” – śpiewają porównani do nazistów „uchodźcy”.

Ta scena zawiera rasizm – uchodźcy są dziką bandą wychodząca z dymu – oraz absolutny brak wrażliwości. Porównuje nie tylko polityka, ale też uciekających przed wojną ludzi do zwolenników zbrodniczej ideologii.

Scena z 'Szopki Noworocznej' TVPFot. vod.tvp.pl

Rasistowskich akcentów było zresztą więcej – prezydent Barack Obama został przedstawiony na obrazie jako niewolnik na polu bawełny.

Rzepliński rozmawia z penisem

Były prezes Trybunału Konstytucyjnego pojawił się w „Szopce” tylko na chwilę, jednak przeróbka jego wizerunku wiele mówi o poziomie żartu w programie. Jego twarz naniesiono na rysunek artysty Rolanda Topora. Prof. Rzepliński – markiz rozmawia tam ze swoim penisem. – Trybunały stają jeszcze okoniem – mówi, a w tym momencie podnosi się jego rysunkowy członek.

Fragment 'Szopki noworocznej' w TVPvod.tvp.pl

Satyra pochwalna. „Ja jestem spokojny, bo czuwa prezes”

Jak zauważali ludzie na Twitterze, „Szopka” była osobliwą formą satyry – kpiono z niej niemal tylko z opozycji i osób spoza aktualnej polityki, a przedstawicieli władzy wręcz wychwalano. Poprzednie osiem lat wciąż przedstawiano jako „klęskę”, od której wybawiło dopiero zwycięstwo PiS.

„Przyszedł rok, który może posłużyć naprawie” – śpiewają aktorzy. „Ach, jakie będą cuda, gdy nastanie Duda” – wybrzmiewa chwilę później. Jarosław Kaczyński pokazany jest w mało schlebiającej wersji z kotem, jednak tuż przed tym słyszymy: „Ja jestem spokojny, bo czuwa prezes”, później nazwany „niezrównanym”.

Gdy muzealny portier – negatywna postać „Szopki”, przeciwnik PiS” – nazywa rządzących „marionetkami prezesa”, pozostałe postacie stają w obronie władzy. – Wywiązują się z każdej obietnicy! – zapewniają. Po tym Szydło, wystylizowana na „Damę z gronostajem, śpiewa piosenkę pochwalną o 500+, które „zapewni tylko PiS”.

– Nie zwolnimy, aż zrobimy, z naszej Polski raj – śpiewa już reszta rządu. – Przed karą nie uchowa się nikt – zapewnia Zbigniew Ziobro. – Wyrastamy na potęgę – marszowym tonem śpiewa Antoni Macierewicz. – I z Arabem damy radę – wtóruje mu chórek w mundurach.

'Szopka Noworoczna' na antenie TVPFot. vod.tvp.pl

„Nawet, jak się jest stronnikiem ‚dobrej zmiany’, nie trzeba być sk***em”

Wśród innych żartów znalazło się m.in. :Komorowski „otoczony bezpieką”, Niesiołowski, który „chętnie przywróci Lenina”, Sikorski w mundurze rosyjskiego generała, porównanie poprzednich rządzących do bydła, żarty o tym, jak „lwy gdańskie nie pomogły Wajdzie”.

 W sieci pojawiły się wiele skrajnych komentarzy. Na Twitterze wiele osób było zachwyconych programem. Inni określali go jako skandaliczny. Recenzja „Szopki pojawiła się na blogu Wojciecha Krzyżaniak www.wtelewizji.pl.

Autor pisze o „Szopce wstydu i żenady”. „O ile Marcin Wolski (autor programu – red.) mnie nie zaskoczył, o tyle udział w tym przedsięwzięciu aktorów już tak. Przecież nawet jak się jest stronnikiem ‚dobrej zmiany’, nie trzeba być sk***em” – ocenia autor bloga.

satyra

gazeta.pl

NIEDZIELA, 1 STYCZNIA 2017

Kaczyński: Opozycja żyje w błędzie, jeśli sądzi, że zdoła sparaliżować działania w Sejmie protestem w sali plenarnej

18:33

Kaczyński: Opozycja żyje w błędzie, jeśli sądzi, że zdoła sparaliżować działania w Sejmie protestem w sali plenarnej

– Nie ma politycznego pata z tego względu, że my dysponujemy kworum w Sejmie – mówił Jarosław Kaczyński w rozmowie z Elizą Olczyk i Jerzym Jachowiczem w programie „Dwoje na jednego” w Polskim Radiu 24. Prezes PiS przyznał, że „nie ma najmniejszej wątpliwości co do kworum”. – Opozycja żyje w błędzie, jeśli sądzi, że zdoła sparaliżować działania w Sejmie protestem w sali plenarnej – dodał. Tutaj wybrane fragmenty z rozmowy.

 

300polityka.pl

Robert Stefanicki

To nie był taki zły rok. Czyli co dobrego zdarzyło się w 2016?

01 stycznia 2016

Festiwal Holi

Festiwal Holi ((AP Photo /Manish Swarup))

Nie sprawdziły się przepowiednie Nostradamusa, wedle których Anno Domini 2016 miały nastąpić zapaść światowej ekonomii i trzecia wojna światowa. Ale ten rok był dobry nie tylko dlatego, że mógł być gorszy

Karmieni czarnymi newsami o terroryzmie, wojnie w Syrii, ekspansji ksenofobii i populizmu oraz triumfie postprawdy przeoczamy lawinę dobrych wiadomości.

Coraz więcej wojen? Nieprawda, liczba konfliktów na świecie sukcesywnie się zmniejsza. Zapalny obszar ogranicza się właściwie tylko do Bliskiego Wschodu. Jednym z najważniejszych wydarzeń minionego roku było porozumienie między rządem Kolumbii i lewicową partyzantką FARC kończące 52-letnią wojnę. W Syrii i Iraku też widać promyk nadziei: ISIS przegrywa, terytorium kontrolowane przez dżihadystów skurczyło się w ciągu dwóch lat o jedną trzecią.

Grożą nowe wojny między sunnitami i szyitami, Arabami i Żydami? Możliwe. Ale warto odnotować, że w Jordanii powstał w tym roku pierwszy na Bliskim Wschodzie synchrotron, czyli przyspieszacz cząstek. W projekcie uczestniczą – uwaga – Izrael, Iran, Autonomia Palestyńska, Jordania, Bahrajn, Egipt, Pakistan oraz skonfliktowane ze sobą Turcja i Cypr.

Schyłek demokracji? Owszem, świat demokratyczny już parę lat temu przestał się poszerzać, ale nie brakuje pozytywnych wydarzeń. W Birmie powstał pierwszy od półwiecza rząd cywilny. Austria oparła się fali eurosceptycyzmu i nie wybrała na prezydenta reprezentanta skrajnej prawicy. Śmierć Fidela Castro daje szansę na przyspieszenie przemian na Kubie. Prezydent Trump budzi dreszcz, ale przynajmniej Ameryka uniknęła rokoszu jego zwolenników, grożącego, gdyby o włos przegrał.

Kryzys migracyjny? Wygląda na to, że najgorsze mamy za sobą. Władze Niemiec nie wystraszyły się populistów i terrorystów i przyjęły następne 300 tys. uchodźców. A ci przetrzymywani przez Australię w fatalnych warunkach na pacyficznych wyspach Nauru i Manus znajdą nowy dom w Ameryce – zdecydował o tym rząd Baracka Obamy.

Unia się zwija? Nie Afrykańska. Dwa tygodnie przed Brexitem UA ogłosiła, że będzie wydawać nowe paszporty umożliwiające podróżowanie bez wiz do 54 krajów Afryki – na razie tylko VIP–om, ale w 2018 roku unijne dokumenty mają dostawać zwykli ludzie.

Globalne ocieplenie? Może być na to za późno, niemniej świat na serio wziął się do walki z nim. Dzięki postępowi technologicznemu i wzrostowi świadomości ekologicznej już teraz więcej energii produkowanej globalnie pochodzi ze źródeł odnawialnych niż z paliw kopalnych. Kolejne kraje – w tym jeden z głównych przemysłowych trucicieli, Chiny – odchodzą lub planują odejście od węgla.

W listopadzie weszło w życie porozumienie klimatyczne z Paryża, zgodnie z którym ponad 200 państw zgodziło się zmniejszyć produkcję gazów cieplarnianych. Emisja dwutlenku węgla nie rosła trzeci rok z rzędu. Dziura ozonowa zmniejszyła się o 3,9 mln km sześc., a przyjęte w październiku przez 197 rządów restrykcje w stosowaniu freonów pomogą całkowicie ją zlikwidować do połowy tego stulecia.

W lipcu 800 tys. ochotników w Indiach – ponoć bogacących się beztrosko kosztem środowiska – posadziło jednego dnia 50 mln drzew. W Bombaju zebrano z plaży 4 tony śmieci.

W Stanach największe sieci spożywcze i fast foody zobowiązały się, że do 2025 roku nie będą kupować jajek kur trzymanych w klatkach. Wtedy też właściciele aut z silnikiem Diesla stracą prawo wjazdu do czterech wielkich miast – Paryża, Madrytu, Aten i Meksyku, o czym zdecydowały ich władze na grudniowej konferencji burmistrzów.

Rząd Obamy zrezygnował z wierceń na Alasce i pod dnem Atlantyku. Katastrofalne dla środowiska duże wycieki ropy są coraz rzadsze – w latach 70. było ich średnio 25 rocznie, teraz są mniej niż dwa.

Wielka Rafa Koralowa umiera, ale w zeszłym roku ponad 20 krajów obiecało 5,3 mld dol. na ochronę oceanów. W tymże roku powstało 40 nowych rezerwatów morskich.

Tak, bezpowrotnie giną kolejne gatunki roślin i zwierząt, w Afryce niebezpiecznie spadła liczebność żyraf, za to po raz pierwszy od stu lat wzrosła liczba tygrysów żyjących na wolności. Z listy gatunków zagrożonych właśnie wypisano – między innymi – humbaki, manaty, zielone żółwie morskie, pandy wielkie i mulaki białoogonowe (gatunek amerykańskiego jelenia). Do Europy zaczęły wracać wilki, w USA, w rzece Connecticut po raz pierwszy od XVIII wieku pojawiły się migrujące łososie, w Yellowstone udało się przywrócić populację niedźwiedzia grizzly.

Mimo wszelkich wojen domowych, głodów, rewolt i katastrof ludziom też jest lepiej. Odsetek mieszkańców Azji Wschodniej żyjących w skrajnej nędzy od 1990 roku spadł z ponad 60 proc. do 3,5. Wszędzie wyraźnie niższa jest śmiertelność dzieci, ogromnie poprawił się dostęp do wody pitnej i toalet, do edukacji.

W 2016 roku świat dalej szedł – choć drobnymi krokami – naprzód. Gambia i Tanzania zakazały małżeństw dzieci. Ponad 300 społeczności w zachodniej Afryce zadeklarowało, że nie przeprowadza już obrzezania kobiet. Włochy są ostatnim dużym krajem Unii, w którym zalegalizowano homoseksualne związki partnerskie. We wrześniu Rada Praw Człowieka ONZ wyznaczyła pierwszego sprawozdawcę ds. ochrony mniejszości seksualnych przed dyskryminacją. W USA i Wielkiej Brytanii 24. rok z rzędu spadł odsetek ciąż nastolatek.

Nowe badania pokazały, że zakazy palenia w miejscach publicznych poprawiły stan zdrowia ludzi w 21 państwach. Mniej mieszkańców krajów rozwiniętych zapadało na niektóre powszechne choroby, jak rak okrężnicy, demencja, choroby serca. Na zachodniej półkuli wybuchła epidemia wirusa Zika, ale na wschodniej w tym roku pokonano ebolę, a naukowcy twierdzą, że nowa szczepionka na gorączkę krwotoczną jest skuteczna. W obu Amerykach po raz pierwszy całkowicie wyeliminowano zachorowania na odrę.

W tym roku po raz pierwszy w większości państw świata kara śmierci była nielegalna. Tak, w Turcji więzienia pękają w szwach, za to w Holandii co trzecia cela czeka na lokatora – liczba przestępstw zmniejszyła się tam o 25 proc. w ciągu ostatnich kilku lat. Przestępczość spadła też w Hondurasie, niedawno uważanym za najniebezpieczniejszy kraj na ziemi, oraz w meksykańskim Juárez, najniebezpieczniejszym mieście świata.

Głód dotyka najmniej ludzi od 25 lat. Jeszcze nigdy świat nie wydawał tyle na pomoc rozwojową i humanitarną. W Stanach od wyborów prezydenckich organizacje pozarządowe działające na rzecz wolności obywatelskich, planowania rodziny czy ochrony środowiska odnotowują rekordowe wpłaty od donatorów, demonstrujących w ten sposób sprzeciw wobec obskuranckiej ideologii Trumpa i jego otoczenia. Nawet Chińczycy w 2016 roku przekazali na cele charytatywne 15 mld dol. – 10 razy więcej niż przed dekadą.

Według interpretatorów Nostradamusa w tym roku ma dojść do konfrontacji między islamem a chrześcijaństwem, lecz uda się ją załagodzić dzięki interwencji Chin. Rosja i Ukraina podpiszą porozumienie pokojowe. Trump zostanie zamordowany, dżihadyści zaatakują Zachód bronią biologiczną, a na koniec na Ziemię przylecą ufoludki, żeby pozamiatać.

Jeszcze lepszego nowego roku!

to-nie

wyborcza.pl

Wojciech Maziarski

Jak Wolski dał chwilę radości obrońcom oblężonej twierdzy

01 stycznia 2016

'Szopka noworoczna' TVP

‚Szopka noworoczna’ TVP (tvp.pl)

Trzy dni i trzy noce rymował nadworny satyryk, aż spłodził szopkę noworoczną. Dał ją Jackowi Kurskiemu, by szef telewizji wyemitował ją w specjalnym programie dla prezesa w noc noworoczną

W ponurym nastroju mijają dni, godziny, minuty w oblężonym Kaczym Szańcu. Przez żelbetowe mury i stalowe pancerne drzwi dobiegają złowrogie odgłosy hord KOD-u, które w dzikim szale walą w bębny, dmą w piszczałki, biją w bramy urnami, gwiżdżą w szczerby toporów. Nawet nocy noworocznej nie uszanują, nawet w sylwestra organizują spędy u wrót parlamentu, który chronić trzeba stalowym płotem i kordonem policji. A oni szyderczo podrygują w rytm piosenek Abby, zapowiadając ostateczny upadek chrześcjaństwa, Polski i całej cywilizacji białego człowieka.

Jednak niezłomna załoga reduty trwa na posterunku. Najwierniejsi towarzysze czuwają w mrocznych betonowych korytarzach i oświetlonych słabymi żarówkami schronach. Pozostaną tu do końca z umiłowanym przywódcą, który zatrzasnął żelazne drzwi gabinetu, pogrążył się w samotności i z kotem na kolanach rozmyśla nad ciężkim losem narodu.

W sąsiednim pomieszczeniu zebrali się najwierniejsi druhowie: pan Antoni od dronów, Joachim Brudziński, Beata Szydło, Stanisław Piotrowicz. Zastanawiają się, jak ulżyć w cierpieniu umiłowanemu wodzowi. Jak choć na chwilę przywołać uśmiech na jego chmurne oblicze?

– Może podaruję mu broszkę? – proponuje Beata Szydło, ale pomysł nie wzbudza entuzjazmu.

– Wołajcie Marcina Wolskiego! Niech pisze dla wodza szopkę – woła w olśnieniu Brudziński.

To jest to! Dawajcie tu wierszokletę, jeno chyżo.

Trzy dni i trzy noce rymował nadworny satyryk, aż spłodził szopkę noworoczną. Dał ją Jackowi Kurskiemu, by szef telewizji wyemitował ją w specjalnym programie dla prezesa w noc noworoczną. Przy okazji będą ją mogli też zobaczyć inni widzowie TVP, ale to bez znaczenia. Chodzi tylko o uśmiech na tym jednym, najważniejszym obliczu Rzeczypospolitej.

Nadchodzi pora emisji. Cisza zapada w podziemnych korytarzach. Prezes zasiada przed telewizorem i słucha występującego w szopce księdza, który zapewnia, że nie boi się nawet zielonych ludzików Putina: „Ja tam jestem spokojny, bo czuwa nasz prezes” – mówi.

„Nie zbudzisz się z ręką w nocniku, masz z nami plus, a gwarancję daje ci tylko PiS – śpiewają bohaterowie szopki. – Och, jakie będą cuda, gdy nastanie Duda”.

Prezes kiwa głową z aprobatą i klaszcze w dłonie, gdy widzi nikczemne oblicza Tuska, Komorowskiego, Niesiołowskiego, Michnika i innych padalców przebitych na wylot ostrzem satyry Wolskiego. Dobrze im tak! – cieszy się pierwszy widz Rzeczypospolitej.

Tak oto w oblężonych schronach Kaczego Szańca w noc noworoczną choć na chwilkę rozbłysła iskierka radości.

ponuro

wyborcza.pl

NIEDZIELA, 1 STYCZNIA 2017

Sellin: TK zaczął wreszcie normalnie funkcjonować

11:43
knl2222s

Sellin: TK zaczął wreszcie normalnie funkcjonować

– TK zaczął wreszcie normalnie funkcjonować, bez tego politycznego pazura, który wprowadził prezes Rzepliński. Jeśli TK podzieli część zastrzeżeń prezydenta, to ustawę [o zgromadzeniach] oczywiście zmienimy – powiedział w „Kawie na ławę” Jarosław Sellin.

11:34

Zgorzelski: Jest duża szansa na to, że po Nowym Roku się spotkamy i ustalimy warunki brzegowe

– Jest duża szansa na to, że po Nowym Roku się spotkamy i ustalimy warunki brzegowe tego, jak się będziemy zachowywać w sali sejmowej – mówił o rozmowach dot. kryzysu parlamentarnego Piotr Zgorzelski w „Kawie na ławę”.

11:32

Neumann do Sellina: Jeśli na Nowogrodzkiej ma być posiedzenie Sejmu, to też tam przyjdziemy

– Jeżeli uważacie, że na Nowogrodzkiej może być posiedzenie Sejmu, to też tam przyjdziemy – powiedział do Jarosława Sellina Sławomir Neumann w „Kawie na ławę”.

11:18
neuman222

Neumann o samorozwiązaniu Sejmu: Nie składa się tego wniosku mając 30 posłów

– Nie składa się tego wniosku mając 30 posłów. To jest niepoważne. Bez PiS taki wniosek nie przechodzi. I składając taki wniosek z nimi trzeba rozmawiać. Ja jestem zmartwiony. Te obłędne teksty o tym w PiS jak te o frakcjach rewolucyjnych.. to jak z Trybuny Ludu. Nie ma zgody na takie bolszewickie myślenie, że jak macie większość, to możecie wszystko – powiedział w „Kawie na ławę” Sławomir Neumann.

11:09

Magierowski: Ofertą polityczną dla polskich wyborców nie może być filmik z Nitrasem

– 2017 będzie przełomowy w polityce europejskiej, a być może światowej. W 2016 mieliśmy do czynienia z końcem elitarności w polityce. Elity polityczne zdały sobie sprawę, ze zaniedbywały dużą cześć swoich wyborców. Dziś moim zdaniem największy problem opozycji, to jest to że opozycja nie może wykuć dla tej części ludzi oferty. Powiem brutalnie: Ofertą polityczną dla polskich wyborców nie może być filmik z Nitrasem czy z Pomaską z sali plenarnej – powiedział w „Kawie na ławę” Marek Magierowski.

10:56
knl222

Jakubiak: PiS nie będzie ryzykowało ani nowych wyborów, ani żadnych ruchów personalnych

– PiS nie będzie ryzykowało ani nowych wyborów, ani żadnych ruchów personalnych. Kaczyński ma bardzo wygodne miejsce. Z dystansu lepiej widać – mówił o swoich przewidywaniach na 2016 rok Marek Jakubiak w „Kawie na ławę”.

300polityka.pl

przem-szubartowicz

Noworoczne życzenia od Donalda Tuska. Były premier chciałby Polski bez „zła i głupoty”

jsx, mn, 01.01.2017

Donald Tusk i jego tweet

Donald Tusk i jego tweet (FRANCOIS LENOIR / REUTERS, twitter.com/donaldtusk)

Życzenia dla Polski zamieścił na Twitterze przewodniczący Rady Europejskiej. „W nowym 2017 roku – Ojczyznę wolną od zła i głupoty, Panie” – napisał. Nie wszystkim słowa polityka przypadły do gustu…

Donald Tusk opublikował na Twitterze noworoczne życzenia. „W nowym 2017 roku – Ojczyznę wolną od zła i głupoty, Panie” – napisał.

donald-tusk-3

Nie wszystkim spodobały się słowa przewodniczącego Rady Europejskiej. Wielu komentujących wpis życzyło Tuskowi, by nie wracał do Polski.

donald-tusk-4

Inni wręcz przeciwnie – błagali, by były szef PO przyjechał „ratować ojczyznę”.

donald-tusk-5

W zeszłym roku polityk życzył „normalności na Nowy Rok, zimnej głowy i ciepłej wody w kranie wszystkim bez wyjątku”.

donald-tusk-6

A TERAZ ZOBACZ: Tusk w Polsce. Miał mówić o kulturze, ale… „Historia każe mi zmienić wystąpienie”

noworoczne

gazeta.pl

Wiadomość ze starego roku: Rekordowa liczba skarg na „Wiadomości”

Agnieszka Kublik, 01 stycznia 2016'Wiadomości' o opozycji

‚Wiadomości’ o opozycji (wiadomosci.tvp.pl)

Jeszcze nigdy widzowie nie skarżyli się tak często na „Wiadomości”, główny dziennik telewizji publicznej.

Z danych Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji: w tym roku wpłynęło 87 skarg na „Wiadomości”. W 2015 r. – 35. KRRiT to zapisana w konstytucji instytucja, która stoi na straży wolności słowa i prawa do informacji. To jedyne ciało, do którego można się na media poskarżyć i które może wymierzyć nadawcy karę.

Ale czy pisanie skarg ma jeszcze sens? We wrześniu zmienił się skład Rady. Dziś zasiadają w niej wyłącznie przedstawiciele PiS (parlament rekomendował Witolda Kołodziejskiego, Teresę Bochwic, Elżbietę Więcławską-Sauk, a prezydent Andrzej Duda Janusza Kaweckiego i Andrzeja Sabatowskiego). To w historii tej instytucji pierwszy taki przypadek. W 2006 r. PiS podzielił się miejscami z „przystawkami” – Samoobroną i LPR-em.

Od czasu, kiedy niemal przed rokiem PiS przejął media publiczne, „Wiadomości” przygotowuje niemal całkowicie nowa drużyna. Nowi są prezenterzy, dziennikarze, wydawcy, nawet operatorzy. Nowe jest też to, jak „Wiadomości” prezentują wydarzenia, oraz to, czego nie pokazują.

Zobacz też: Telewizyjne „Wiadomości” bez informacji, za to pełne komentarzy sugerujących ludziom, co mają myśleć – Beata Tadla

Stąd skargi widzów w tym roku. Pierwsze nadeszły latem, za starej KRRiT. Rada dostała ich 24 w związku z lipcowym materiałem „Wiadomości” o szczycie NATO w Warszawie. Był zmanipulowany. Przemilczano rolę w doprowadzeniu członkostwa Polski w Sojuszu Lecha Wałęsy, Bronisława Geremka, Aleksandra Kwaśniewskiego, a podkreślano liderów PiS. Według dziennika pomysł członkostwa narodził się pod koniec lat 80., a „jako pierwszy sformułował go Krzysztof Czabański na łamach tygodnika „Solidarność”, którego redaktorem naczelnym był Jarosław Kaczyński”. Do przeciwników wejścia Polski do NATO „Wiadomości” kłamliwie zaliczyły np. szefa MSZ Krzysztofa Skubiszewskiego, a do środowisk najbardziej niechętnych współpracy z Paktem Północnoatlantyckim w 1992 r. – działaczy Unii Demokratycznej i dziennikarzy „Gazety Wyborczej”.

Następnego dnia „Wiadomości” przekręciły sens wystąpienia prezydenta USA Baracka Obamy na szczycie. Omówiły go, ale to, co niewygodne dla rządu PiS, przemilczały lub zniekształciły. Prezydent USA mówił o „zaniepokojeniu pewnymi działaniami i impasem wokół polskiego Trybunału Konstytucyjnego” oraz wezwał „wszystkie strony do utrzymania polskich instytucji demokratycznych”. Wedle dziennika TVP 1 amerykański przywódca „wyraził nadzieję, że krzewienie wartości demokratycznych w Polsce na pewno się nie zmieni”. „Wiadomości” nie zacytowały słów Obamy, że o jakości demokracji decydują „rządy prawa, niezależne sądy i wolne media”. Poinformowały natomiast, że amerykański prezydent „jest spokojny o przyszłość polskiej demokracji” (na ten materiał sama poskarżyłam się do KRRiT).
Rada (jeszcze pod przewodnictwem Jana Dworaka) przyznała rację skarżącym, uznała, że autor materiału, ignorując fakty historyczne, w sposób wybiórczy i jednostronny zaprezentował wydarzenia związane z dążeniem Polski do członkostwa w NATO, ukazując wyłącznie w negatywnym kontekście udział polityków związanych ze środowiskiem Unii Wolności i środowiskami lewicowymi w kolejnych etapach prowadzących do akcesji.

We wrześniu powstała nowa Rada, posypały się kolejne skargi. 23 września wpłynęły w związku z materiałem o redaktorze naczelnym „Gazety Wyborczej” Adamie Michniku, przygotowanym na jego 70. urodziny. Nie spełniał standardów dziennikarskich, było tam wiele półprawd, manipulacji i przemilczeń. „Całość była tendencyjna i przygotowana w stylu paszkwilu, a nie rzetelnej informacji. Dobór rozmówców potwierdza, że nie chodziło o pokazanie, kim jest Adam Michnik. Chodziło o zohydzenie widzom „Wiadomości” człowieka, który dołożył sporą cegiełkę do obalenia komunizmu, co docenia cały świat” – napisałam w kolejnej, już drugiej skardze do KRRiT.

Rada się ze skarżącymi nie zgodziła. Zasugerowała, że… Michnik powinien być świadomy, że jako osoba publiczna może być narażony na krytykę za „wszystko, co robi dziś i co robił w przeszłości”.

Kolejne skargi dotyczyły materiałów o organizacjach pozarządowych, które pokazywano w październiku. Oficjalne skargi wystosowały m.in.: Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych czy Forum Darczyńców. Ich zdaniem były tak przygotowane, by poprzez sugerowanie niejasnych powiązań zdyskredytować organizacje w oczach opinii publicznej (chodziło o materiały na temat Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej, fundacji Pracownia Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia” i Stowarzyszenia 61).

Ostatnią, trzecią skargę, złożyłam niedawno. Chodziło o materiały o kryzysie parlamentarnym. „Wiadomości” niemal powtarzały tzw. przekazy dnia PiS. Np. twierdziły, że to opozycja popełniła przestępstwo, zachowuje się jak Samoobrona, opozycja uniemożliwiała pracę Sejmu i dlatego marszałek Marek Kuchciński przeniósł obrady do Sali Kolumnowej. I że nie ma żadnych podstaw prawnych do reasumpcji głosowania. A rok rządów PiS był dobry dla Polski, która jest „wolna i demokratyczna”.

W odpowiedzi na skargę Anna Szydłowska-Żurawska, szefowa departamentu prezydialnego KRRiT, poinformowała mnie, że „Rada planuje przeprowadzenie analizy pod kątem sposobu relacjonowania wydarzeń w Sejmie, treści audycji informacyjnych trzech głównych nadawców telewizyjnych (TVP, TVN, Polsat), wyemitowanych w dniach 16-18 grudnia 2016 r. Analiza obejmie ‚Wiadomości’, ‚Fakty’ oraz ‚Wydarzenia’, a także programy: TVP Info, TVN 24 oraz Polsat News”.

wiadomosc

wyborcza.pl

Mariusz Kania

Czy Trump z Putinem wezmą się za bary z Chinami?

01 stycznia 2016

Trump i Putin staną ramię w rami przeciwko Chinom? To możliwe

Trump i Putin staną ramię w rami przeciwko Chinom? To możliwe ((AP Photo/Mindaugas Kulbis))

Wiele przemawia za tym, że wykuwa się strategiczny sojusz USA z Rosją. Kto padnie jego ofiarą?

Świat ze zdziwieniem przywitał zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich. Po dekadach domniemanego amerykańskiego pragmatyzmu wyborcy zdecydowali, że ich przywódcą zostanie celebryta. Amerykański exceptionalism upadł, kraj nie okazał się wyjątkiem na arenie globalnej i jak wszystkie inne społeczeństwa nie wypracował leku na populizm. Stał się wręcz pionierem w fabrykowaniu i rozpowszechnianiu postprawdy wylewającej się z internetu.

Wbrew pozorom Trump jednak nie wydaje się kapryśnym miliarderem, chaotycznie rozgrywającym globalne szachy. Niepokój zaczyna budzić nie, jak wcześniej sądzono, nieprzewidywalność, lecz inne spojrzenie na rozgrywkę. Kolejne nominacje, krótkie tweety i zadziwiające posunięcia dyplomatyczne układają się w pewien obrazek.

Trump może okazać się pierwszym prezydentem USA, który po upływie 25 lat od upadku ZSRR w zdecydowany sposób przywoła ducha zimnowojennych schematów myślenia. Sadza jednak po drugiej stronie tablicy szachowej innego przeciwnika – Pekin. Rosja może się okazać w tej rozgrywce kluczowym sojusznikiem

Ciepło o Putinie

Przez cały okres kampanii prezydenckiej pojawiał się w sztabie Trumpa rosyjski ślad.

Najczęściej to sam prezydent elekt dawał powody do spekulacji, dobrze mówił o Władimirze Putinie, podważał sens istnienia NATO i zakwestionował art. 5. Sojuszu, mówiąc, że nie jest pewien, czy przyjdzie z pomocą krajom bałtyckim, gdyby zaatakowała je Rosja. Pod koniec lipca szefem jego kampanii przestał być Paul Manafort, który wedle listy płac ukraińskiej Partii Regionów zhańbionego Wiktora Janukowycza dostał 12,7 mln dol. w gotówce za doradzanie w 2010 r. prezydentowi bliskiemu Moskwie, obalonemu przez kijowski Majdan.

Już po rozstrzygnięciu plebiscytu na nowego przywódcę USA „Washington Post” dotarł do analiz CIA, wedle których rosyjski wywiad wojskowy GRU pomógł wygrać Trumpowi. Dziennik poinformował 9 grudnia, że CIA zidentyfikowało osoby powiązane z rosyjskim rządem, które dostarczyły portalowi Wikileaks tysiące maili wykradzionych przez hakerów z serwerów m.in. Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej oraz szefa sztabu Hillary Clinton, Johna Podesty. Wiadomości zdobyte przez Rosjan skutecznie kompromitowały kandydatkę Demokratów w trakcie kampanii wyborczej.

Sekretarzem stanu w gabinecie Trumpa ma zostać szef ExxonMobil Rex Tillerson, który pod koniec lat 90. był przedstawicielem koncernu na Rosję. Tam poznał Władimira Putina – wtedy jeszcze premiera w administracji prezydenta Borysa Jelcyna. Przez lata znajomość się pogłębiała i trzy lata temu rosyjski prezydent wręczył Tillersonowi Order Przyjaźni.

Trump rzuca wyzwanie Chinom

Cokolwiek by pisać o brudnej kampanii, 8 listopada wygrał ją Trump. Nie czekając na zaplanowaną na 20 stycznia ceremonię zaprzysiężenia, zaczął wprowadzać w życie plan kreowania nowego amerykańskiego wroga. Jeśli ktoś myślał, że przyszły prezydent, doprowadzając do upadku handlowe porozumienie transpacyficzne (TPP), pogrzebał słynny zwrot ku Azji Baracka Obamy, strasznie się pomylił. Prawdopodobnie to właśnie on skupi się na tym rejonie świata jak żaden inny amerykański przywódca przed nim.

Pohukiwanie prezydenta elekta dotyczące wprowadzenia 45-procentowego cła na towary „made in China” można potraktować z przymrużeniem oka, ale odebrania telefonu 2 grudnia z gratulacjami płynącymi z Tajwanu nie można bagatelizować. To wielki afront dla Chin, które uważają Tajwan za zbuntowaną prowincję i wymogły na USA w 1979 r. zerwanie z nim stosunków dyplomatycznych.

Trump jednym telefonem zakwestionował politykę „jednych Chin”. Pekin odpowiedział ostro i wedle sugestii tuby propagandowej – dziennika „Global Times” – komunistyczne władze powinny rozważyć zwiększenie wydatków na broń atomową i opracować plan zajęcia Tajwanu siłą. Później była awantura o skradzionego przez Chińczyków amerykańskiego drona, którego oddali po kilku dniach dyplomatycznego zgrzytu.

Kluczowa nominacja w otoczeniu Trumpa zdaje się ostatecznie dowodzić, że prezydent elekt dąży do nowej zimnej wojny. Szefem Narodowej Rady Handlowej działającej przy miliarderze został Peter Navarro, który od lat powtarza, że USA są w stanie wojny handlowej z Chinami. W 2015 r. opublikował książkę, w której w rozważa scenariusze konfliktu, również zbrojnego, z Państwem Środka. Zdaniem Navarro jest on nieuchronny, bo komunistycznym Chinom grozi rozpad.

Zgrzyt na Dalekim Wschodzie

W 2006 r. chińskie wojsko przeprowadziło dziesięciodniowe ćwiczenia zakładające atak na Rosję. Chiny od wielu lat roszczą sobie prawa do rosyjskiej ziemi na Dalekim Wschodzie, stanowią dla niej również duże wyzwanie demograficzne. Słabo zaludnione obszary Syberii kontrastują z przeludnionymi Chinami na południu. Daleko od Moskwy panuje przekonanie, że 7 mln mieszkańców rosyjskiego Dalekiego Wschodu jest zagrożonych zalewem imigrantów z północnych prowincji chińskich, gdzie żyje 100 mln osób.

Pekin stale wzmacnia swoją polityczną i ekonomiczną pozycję w Rosji, starając się ją włączyć do swojej strefy wpływów. Zdaniem ekspertów do wybuchu konfliktu rosyjsko-chińskiego może dojść w Azji Środkowej, gdzie oba kraje rywalizują o występujące tam surowce. Chociaż władze centralne w Moskwie zdają się nie dostrzegać zagrożenia, regionalna administracja na Syberii jasno wyraża swoje obawy. Na tę chwilę jednak Kreml dostarcza Pekinowi najnowsze wyposażenie wojskowe i surowce.

Ofiary nowego sojuszu

Czy Trump znajdzie w Putinie sojusznika w walce z rosnącą potęgą chińską?

Tego nie wiemy. Wiele przemawia za tym, że wykuwa się strategiczny sojusz USA z krajem, który chce pozostać potęgą regionalną.

Ofiarą nowego rozdania na geopolitycznej mapie świata padną zapewne Ukraina oraz prodemokratyczne ruchy na Bliskim Wschodzie. Rykoszetem może dostać i Polska. Być może już w przyszłym roku przekonamy się, ile jest w stanie poświęcić Donald Trump, by pokonać coraz bardziej pewnego siebie Xi Jinpinga

Zobacz też: Oto kumpel nowego prezydenta USA. Władimir Putin

wykluwa

wyborcza.pl

Morawiecki zaszalał: nie znam żadnego rządu w ciągu ostatnich 80 lat, który by tak dbał o potrzebujących, jak nasz

Mateusz Morawiecki w TVP Info: "Nie znam rządu w ciągu ostatnich 80 lat, który dbałby o ludzi bardziej potrzebujących, jak nasz rząd".
Mateusz Morawiecki w TVP Info: „Nie znam rządu w ciągu ostatnich 80 lat, który dbałby o ludzi bardziej potrzebujących, jak nasz rząd”. Fot. Sławomir Kamiński / AG

Taka pochwała dokonań rządu na koniec roku z ust wicepremiera to musi być coś. Nie tylko ostatnie osiem lat rządów PO było złe, ale nawet w ciągu ostatnich 80 (!) lat nie było równie dobrego rządu jak ten, który mamy teraz. – Nie znam rządu w ciągu ostatnich 80 lat, który by tak dbał o ludzi bardziej potrzebujących, jak nasz rząd – powiedział, nie bez dumy, Mateusz Morawiecki w TVP Info. I się zaczęło. Twitter kpi niemiłosiernie.

„Jakoś tego nie odczułem, a mam duże potrzeby” – ten komentarz mówi za wszystkie inne. Choć nie brakuje słów zastanowienia, co tak naprawdę wicepremier Morawiecki miał na myśli. Może Misiewicza? Albo Piotrowicza? A w ogóle roztropnie poczekał do śmierci Piłsudskiego…

– My po prostu wierzymy, że to nie jest tylko działanie prosocjalne, tak jak zarzucają nam niektórzy adersarze, ale to jest działanie, które włącza, inkluzywne – tłumaczył Mateusz Morawiecki. Dodał, że Komisja Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy bardzo pochwaliły te kroki PiS.

Generalnie mówił też 0 tym, że jego marzenia ” to jak najniższe bezrobocie, wysokie wynagrodzenia i solidarne społeczeństwo”. – Chciałbym, żeby polska gospodarka była solidarna. Przywracamy właściwą rolę państwa. Nasza formacja polityczna robi śmiałe kroki w wielu obszarach, m.in. przyciąganie nowych inwestycji, mieszkalnictwo – to jego słowa.

Tylko jakoś nie wszyscy to widzą. „Może rząd zacznie dbać o zarabiających i płacących podatki, bo wkrótce zabraknie środków, by dbać o potrzebujących” – to jeden z komentarzy na Twitterze.

Nie wszyscy widzą tę wyjątkową w 80-leciu dbałość o potrzebujących, za które podobno rząd PiS chwali KE. Tak jak PiS nie widzi tego, za co Komisja Europejska Polskę krytykuje.

O Pan Morawiecki zwrócił uwagę,że KE pochwaliła kroki związane z 500+, to może zwróciłby uwagę też na to co KE skrytykowała . https://twitter.com/tvp_info/status/815181400928350208 

morawiecki

naTemat.pl