Kaczyński zapowiada początek Dyktatury
11 stycznia 2017 stanie się to, do czego polityka partii Jarosława Kaczyńskiego zmierza od początku objęcia przez nią rządów. Demokrację będziemy mieli wg interpretacji prezesa PiS. Standardy będą wskazywać, że to koniec demokracji, forma zamordyzmu, Kaczyński i jego marionetki w kulawej dialektyce przekonywać, iż poszerzają wolność i demokrację.
Każda dziedzina działalności politycznej została zaanektowane przez PiS w sposób urągający rozumowi, ale z nim się w ogóle nie liczą. W wywiadzie dla Polskiego Radia 24 Kaczyński domyka swoją wersję demokracji, podaje strategię na najbliższy czas. Najważniejsze orzeczenie woli Kaczyńskiego to, że PiS nie potrzebuje opozycji, nie będzie kontrolowany przez media i społeczeństwo obywatelskie.
Jak opozycja i obywatele będą się upierać „przy swojej postawie”, zostaną poddani ocenie „wymiaru sprawiedliwości, prawa karnego”.
Uchwalenie budżetu 16 grudnia 2016 roku jest ostateczne, bo prezes orzekł, że było kworum: „nie ma politycznego pata” i stwierdzenie bodaj w tym wypadku najważniejsze: „dysponujemy kworum”.
Kaczyńskiemu większość parlamentarna zrównała się z kworum, opozycja do debaty mu nie jest potrzebna, nawet nie potrzebna jest sala plenarna Sejmu, wystarczy mu Sala Kolumnowa. Wszak została w niej przetestowana demokracja wg Kaczyńskiego, nie zostali dopuszczeni ani dziennikarze, ani politycy opozycyjni, a ci, którym udało się przedrzeć przez kordon straży marszałkowskiej, nie zostali dopuszczeni do stołu z marszałkiem, nie mogli zgłosić wniosków formalnych.
W wywiadzie dla PR 24 Kaczyński mówi nam: wybijcie sobie z głowy zapis kamer, nie zostanie ujawniony zapis z kluczowej kamery „ze względów bezpieczeństwa”, jak oświadczyła Kancelaria Sejmu. Jakież to zatem bezpieczeństwo? Krycie oszustwa PiS.
Ustawa budżetowa jest najważniejszą z ustaw, przy jej głosowaniu dochodzi do sprawdzenia czy rząd ma większość, czy nie. Przy tej ustawie prezydent nie ma prawa weta, musi ją podpisać, a gdyby nie została uchwalona, prezydent może rozwiązać parlament.
I o to chodzi. Najprawdopodobniej – mimo skandalicznych procedur – ustawa budżetowa nie została prawnie uchwalona. Pociąga to za sobą wielorakie możliwości prawne, włącznie z orzeczeniem przez Sąd Najwyższy, że budżet nie został przyjęty, a tym samym Polska nie ma rządu, stoi bezrządem.
W wypadku PiS „bezrząd” można odczytywać jako jednoosobową dyktaturę Jarosława Kaczyńskiego. Gdy 11 stycznia Senat przyjmie ustawę budżetową bez poprawek – zastosuje ten sam mechanizm jaki przyjął pisowski „Sejm” w Sali Kolumnowej, gdy nie dojdzie do debaty, rozpocznie się demokracja wg Kaczyńskiego, czyli dyktatura.
Tak należy odczytywać najnowszy wywiad Kaczyńskiego. 11 stycznia może być początkiem Nowego Roku 2017, początkiem Dyktatury, zakończone zostanie demolowanie instytucji demokratycznych, ziści się zapowiedź Kononowicza „niczego nie będzie”, oprócz woli Prezesa.
Waldemar Mystkowski
Kleofas Wieniawa
Kaczyński nie cofnie się, stoi na straży swego bezprawia
Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Polskiego Radia 24 zapowiada, że będzie stał na straży swojego bezprawia, nie wykazuje żadnej ochoty do kompromisu, do stosowania prawa, a przede wszystkim normalności w polskim życiu publicznym.
Kaczyński uważa, że ma kworum (czyli połowę posłów w Sejmie plus jeden) i to pozwala mu niszczyć Polskę. W jakiejś części ma rację, zniszczony jest Trybunał Konstytucyjny, ma bezwolnego prezydenta Andrzeja Dudę, teraz zaprowadza funkcjonowanie Sejmu wg „widzimisię”.
Ten przeciętny intelektualnie człowiek narzuca swoją wolę krajowi.
Ustawa budżetowa została przegłosowana w Sali Kolumnowej bez wymaganego kworum (nie ma na to dowodów, a wręcz przeciwnie), została przyjęta bez udziału opozycji, która zaprotestowała przeciw poniżaniu jednego z jej członków, a zatem wszystkich reprezentantów kraju.
Kaczyński w owym wywiadzie imputuje, iż opozycji chodziło także o to, by „doszło do jakichś bardzo poważnych incydentów” ze strony osób protestujących przez Sejmem.
Otóż panie Kaczyński, protestują obywatele przeciw niszczeniu kraju przez takich, jak ty. Przed Sejmem większość obywateli jest wartościowsza od ciebie intelektualnie, moralnie i zwyczajnie po ludzku.
Ten wywiad pokazuje, z jakim człowiekiem i politykiem mamy do czynienia. Narzuca przegraną wg wzorca swojego przegranego życia.
Mogę mu współczuć, ale nie mogę współczuć Polsce, bo ona jest moją ojczyzną, w której interesie nie działa Kaczyński.
Lekarz gratis, jeśli oszukasz
Polska 2017 – państwo teoretyczne
Cielecka, Stuhr, Ostaszewska i Poniedziałek o Polsce PiS. „Naszym obowiązkiem jest stawanie po jasnej stronie mocy”
„Kiedy sytuacja jest stabilna, gdy nie są naruszane prawa obywatelskie, można robić swoje, zajmować się wyłącznie sztuką. Ale dziś neutralność to obojętność, egoizm i nieodpowiedzialność” – mówi Maja Ostaszewska w rozmowie z „Newsweekiem”. Wtórują jej koledzy z Nowego Teatru: Jacek Poniedziałek, Magdalena Cielecka i Maciej Stuhr.
Aktorzy tzw. „gorszego sortu” kojarzeni są z opozycją. Chcą bronić wolności, o której rozmawiają z Renatą Kim, dziennikarką „Newsweeka”. Przeraża ich, że któregoś dnia ktoś zapuka do ich drzwi, zapyta z kim śpią i w co wierzą. Wykonując taki a nie inny zawód czują jednak odpowiedzialność. – Jesteśmy osobami publicznymi, mamy wpływ na opinie innych. Naszym obowiązkiem jest stawanie po jasnej stronie mocy – przekonuje Ostaszewska.
Rozmówcy Kim nie zostawiają suchej nitki na ekipie rządzącej, boli ich mowa nienawiści podsycana przez Kościół, uzależnienie władzy od duchownych czy „dobra zmiana” w instytucjach kultury i publicznych mediach. Boli układanie rzeczywistości pod dyktando władzy we wszystkich dziedzinach życia. „Niepokoi mnie niszczenie edukacji. Ci eksperci od podstawy programowej bredzą, że prezerwatywa jest rakogenna. Nie mówiąc już o ‚klasach matematyczno-narodowych'” – stwierdza Poniedziałek. Cielecka nazywa takie działanie „rewolucją mentalną” PiS, Stuhr mocniej, bo uważa, że jej przedstawiciele „chcą wychować nowego obywatela – ‚małego narodowca'”.
Fot. Okładka „Newsweeka”
Na pytanie, dlaczego chodzą na antyrządowe demonstracje, zgodnie odpowiadają, że nie mogą milczeć. „To wszystko, czego dokonali ludzie walczący o wolność, o demokrację, jest teraz błyskawicznie niweczone. Mamy milczeć, gdy niszczy się edukację, autorytety, gdy zakłamuje się historię, gdy szczuje się ludzi przeciwko sobie?” – pyta Poniedziałek, dodając, że stoimy na skraju wojny domowej. „Na skraju państwa autorytarnego.” – przekonuje Ostaszewska, jej zdaniem dlatego nie wolno być neutralnym.
Cała czwórka za brak neutralności spotkała się z tzw. hejtem, i nie tylko w sieci, gdzie najczęściej tego hejtu doświadczają. „Wypowiadamy się i musimy być na hejt gotowi. To zresztą paradoks bycia aktorem: z jednej strony robi się z nas bogów, projektuje się na nas cechy postaci, które gramy. A z drugiej strony uważa się, że jesteśmy objazdowymi dziwkami, które można opluwać” – zauważa znów Ostaszewska.
Wszyscy mierzą się też z rozłamem w swoim środowisku. Przyznają, że nie rozumieją fascynacji PiS swoich kolegów. „Z kolegami o prawicowych poglądach nie da się rozmawiać o sprawach politycznych i społecznych. Jedyną odpowiedzią jest cyniczny uśmieszek. Taki sam jak u komuszego prokuratora stanu wojennego, posła Piotrowicza, gdy krzyczał z mównicy ‚precz z komuną!’. To jest rechot historii” – komentuje Poniedziałek. Prawicowi aktorzy to jedno, drugie to podział społeczeństwa, który bardziej martwi Ostaszewską. „Politycy i radykalny odłam Kościoła katolickiego wykopali między nami wielki rów. Jakiś rodzaj dialogu jest niezbędny” – kwituje.
Rozmowa w całości do przeczytania w najnowszym „Newsweeku”.
Dekalog przywracania demokracji w 2017
Trzeba pokazać ludziom, że nie jest kompromisem sytuacja, gdy bandzior przykłada ci pistolet do głowy, a potem zgadza się wyjąć z magazynka dwa naboje, nadal w ciebie celując.
Media publikują tradycyjne plebiscyty na Wydarzenie Roku i Człowieka Roku. Moim zdaniem należałoby typować raczej Koszmar Roku i wybierać Osobnika Roku. Myślę, że wielkie szanse na zwycięstwo w takim plebiscycie miałoby zdemolowanie Trybunału Konstytucyjnego, a Indywiduum Roku mógłby zostać główny realizator tej demolki – prezydent Andrzej Duda.
Padł ostatni bastion obrony Konstytucji. Prezydent nie tylko jej nie bronił, ale osobiście w niej gmerał, obwołując się mądrzejszym od wszystkich gremiów prawniczych w Polsce i Europie. A przecież był jedynym człowiekiem z nadania PiS, który mógł się przeciwstawić autorytarnemu projektowi Kaczyńskiego. Był jedynym, któremu ten demiurg (czyt.: przywódca upadłych aniołów) mógł nagwizdać i co najwyżej nie wystawić go na drugą kadencję. Duda obiecywał niezależną, niezłomną prezydenturę, a wybrał rolę pokornego dworaka. Nazwano go notariuszem Kaczyńskiego, co i tak jest komplementem, bo notariusz zanim coś podpisze ma przecież obowiązek sprawdzić, czy ustalenia dokumentu nie są sprzeczne z prawem. Owszem, skierował do Trybunału drakońską ustawę o zgromadzeniach, ale ta ustawka z nielegalnie mianowaną prezeską TK mgr Przyłębską z pewnością nie przywróci mu wiarygodności.
Potężny buldożer PiS ze zdemontowanym hamulcem rozjeżdża teraz ostatnie przysiółki demokracji. Opozycja, wspierana przez myślącą część społeczeństwa, rozpaczliwie się broni. Ale tylko broni. Trwa blokada sejmowej sali posiedzeń. Poseł Trzaskowski upublicznia Dekalog Wolności. Przedstawiciele partii opozycyjnych codziennie wygłaszają swoje oświadczenia, komentując oświadczenia rządzących.
Rośnie temperatura sporów i mobilizują się szeregi zarówno zwolenników, jak i przeciwników podłej zmiany. Jarosław Kaczyński osobiście i poprzez premier Szydło wygraża obrońcom demokracji, sięgając po inwektywy z arsenału wczesnej komuny. Życzenia „Szczęśliwego Nowego Roku” brzmią w tej sytuacji jak ponury żart.
Czy można zrobić coś więcej, niż „murować bramkę”? Czy jest sposób, by w miarę bezpiecznie opuścić mury oblężonej fortecy i zmierzyć się z napastnikiem żądnym absolutnej władzy nie tylko nad życiem publicznym i prywatnym Polaków, ale wręcz nad ich myślami i marzeniami? Skuteczne rozwiązania podpowiada doświadczenie z czasów walki z komuną. Również współcześni formułują interesujące przemyślenia na licznych forach internetowych. Można ułożyć z nich wcale sensowny dekalog praktycznych sposobów wdrażania „Dekalogu Wolności” ogłoszonego przez opozycję. Dekalogu, który nie musi być jedynie zbiorem pobożnych życzeń noworocznych.
PO PIERWSZE – trzeba przestać mówić do siebie, a zacząć mówić do ludzi. Do wszystkich. I wyjaśnić im zrozumiałym językiem, że dla PiS często są tylko „ciemnym ludem”.
Nie pozwólmy, by PiS nabierał nas na swoje cwane chwyty. Nawet rozsądne media zaczynają już pisać o „obu stronach sporu”, a przecież nie ma żadnych „obu stron”: jest napastnik, który kradnie nam wolność i jest ofiara napaści. Trzeba też zdecydowanie reagować na fałszywą narrację o „kompromisie z obu stron”. A przecież to jest dokładnie tak, jakby ktoś ukradł ci stówę, a kiedy złapałeś go za rękę – zaproponował, że w ramach kompromisu odda ci dwie dychy. Trzeba pokazać ludziom, że nie jest kompromisem sytuacja, gdy bandzior przykłada ci pistolet do głowy, a potem zgadza się wyjąć z magazynka dwa naboje, nadal w ciebie celując. Przy każdej okazji i do znudzenia należy też obnażać naiwne wyjaśnienia i durne argumenty produkowane przez propagandę PiS. Na przykład ten, że mając przewagę umożliwiającą im nawet przegłosowanie opadów śniegu w lipcu, nie mogą zrealizować wszystkich obietnic wyborczych, bo opozycja nie pozwala. I jeszcze jedno – na inwektywy z PiS się nie wygra. Na kłamstwa też nie. Ale musimy jakoś reagować na przejawy pisowskiej hucpy. Nie wolno ich zbywać lekceważącym „oni tak już mają”. Tak mają, bo tak zaplanowali, licząc, że do wiernych trafi każda potwarz, a sprostowania nie będzie, bo opluty nie zniży się do polemiki z szalbierzem. Nie wolno więc puszczać mimo uszu insynuacji Kaczyńskiego, że „coś wie” o przestępczej działalności Tuska. Nie można się także godzić na nagminne obarczanie opozycji grzechami PiS. Przecież to żadna sztuka przygotować i upowszechnić wśród posłów listę obelg i pomówień autorstwa Kaczyńskiego czy Macierewicza – i cytować ją za każdym razem, gdy ktoś rozpłacze się przed kamerą nad losem rządzących, furt krzywdzonych i obrażanych przez wredną opozycję.
PO DRUGIE: nie wystarczy oceniać i krytykować poczynania PiS. Trzeba też proponować alternatywne rozwiązania.
Platforma powołała swój „gabinet cieni”. Ale agresywne poczynania rządzących zbliżyły ostatnio do siebie partie opozycyjne. Mogłyby porozumieć się w sprawie WSPÓLNEGO gabinetu cieni, dopraszając do składu także autorytety pozapartyjne. Ministrowie tego rządu-bis nie ograniczaliby się do recenzowania ustaw i decyzji władzy, ale poprawiali (lub demolowali) na bieżąco jej akty prawne. Ważne, by nie robić wrażenia, że wszystko, co PiS wymyśli jest złe i po zmianie władzy wystarczy wrócić do poprzedniego stanu prawnego. Dotychczasowe prawo nie było doskonałe, a w nowych ustawach też znaleźć można jakieś sensowne rozwiązania. Opozycyjny gabinet cieni musi spotykać się systematycznie, a każde posiedzenie kończyć konferencją prasową. Powinien tworzyć i publikować projekty dobrych ustaw – konkurencyjnych wobec uchwalanych aktualnie przez PiS i przywracających normalność, wraz z wyjaśnieniem, dlaczego takie rozwiązania są lepsze, mądrzejsze lub skuteczniejsze.
PO TRZECIE: to nieprawda, że najpierw trzeba odsunąć PiS od władzy, a potem po nim posprzątać. Sprzątać, czyli niwelować lub osłabiać skutki złych zmian, należy na bieżąco.
Opozycja, wykorzystując spore poparcie społeczne, mogłaby na przykład przygotować listę fundacji i organizacji społecznych działających na rzecz rozwoju demokracji, a także organizacji mniejszości narodowych i etnicznych, którym rząd (MSWiA) ograniczył lub cofnął dotacje. Wystąpienie do społeczeństwa z apelem, by w rozliczeniach PIT przekazywać 1% podatku za rok 2016 tym właśnie podmiotom, z pewnością pomogłoby uratować wiele NGO i sporo ich cennych inicjatyw. Konieczne byłoby tu przygotowanie odpowiednich tekstów rekomendacji. Przykład: „Tuż po wizycie prominentów z PiS u Łukaszenki bez żadnego wyjaśnienia cofnięto dotację dla Białoruskiego Towarzystwa Społeczno–Kulturalnego, a także transgranicznego radia Racja, których nie cierpi zaprzyjaźniony z marszałkiem Karczewskim miły i sympatyczny satrapa…”
PO CZWARTE: Przybliżyć władzę społeczeństwu, czyli ujawniać, kto nami rządzi.
500 plus, Mieszkanie plus, a nawet emerytury minus wielu ludziom nie kojarzą się z widmem krachu polskiej gospodarki. Lepszy wróbel w garści niż katastrofa na dachu. Ale Polacy, choć w imię bliższej ciału koszuli gotowi są wybaczać małe przekręty czy cwane obchodzenie prawa, to dla kolesiostwa nie mają zrozumienia, a dla cynicznych oszustów – litości. Spore wrażenie zrobiła lista „Misiewiczów” przygotowana przez Nowoczesną. Koniecznie trzeba ją uzupełniać, weryfikować i upowszechniać, przede wszystkim w społecznościach lokalnych. Ale warto pokusić się o przygotowanie drugiej listy, którą zatytułować można PARADA OSZUSTÓW. Warto punktować kłamstwa, które funkcjonariusze PiS głoszą przy każdej okazji w przemysłowych ilościach. Trzeba też konfrontować ich obecne opinie z wygłaszanymi przed wyborami. Trzeba cytować ich dramatyczne prognozy, które nigdy nie miały szans się spełnić. Trzeba zestawiać ich oceny z twardymi faktami. Choćby codziennie pytać Macierewicza, gdzie są te dwa śmigłowce, które miał kupić do końca roku. I koniecznie „promować” kanciarzy w ich środowiskach, wśród ich wyborców. Nie tylko w mediach i nie tylko w Internecie. Może czas wrócić do starej sprawdzonej metody komunikacji za pośrednictwem ulotek i plakatów? Z pewnością znajdzie się wielu ludzi, którzy dołożą się do sfinansowania tego przedsięwzięcia.
PO PIĄTE: zero tolerancji dla łamania prawa!
PRL nie tylko indoktrynował, niszczył polską gospodarkę, kompromitował prawo i tępił zalążki demokracji. Moim zdaniem, najgorsze skutki przyniosła demoralizacja społeczeństwa. Państwowe dobro nie było wspólne, tylko „ich”, czyli nie moje. Oszukiwanie władzy stawało się czynem chwalebnym. Oportunizm warunkował awans i poprawę bytu. Donosicielstwo ubierało się w patriotyczne szaty… Po upadku komuny z wielkim trudem otrząsaliśmy się z aspołecznych cech, budując zręby społeczeństwa obywatelskiego. I oto nastał PiS, który znów pokazuje, że „nie matura, lecz chęć szczera…”, że są nasi, którym się należy, i obcy, którym trzeba dokopać, że władzy wszystko wolno, a co najważniejsze – że prawem nie jest to, co stanowi Konstytucja, tylko to, co władza uważa za zgodne z prawem. PiS idzie tropem PRL na bezczelnego, pod kościelnymi chorągwiami, z narodowymi symbolami, z oszukańczymi zaklęciami o niepodległości i sprawiedliwości, a łoskot bębnów w biało-czerwone prążki zagłusza głosy rozsądku wzywające do przywrócenia rządów prawa. Nie wolno dać się przekrzyczeć. Nie wolno lekceważyć żadnego przejawu naruszania podstaw państwa prawa. Każdy, kto przyczynia się do naruszania prawnego ładu, musi się liczyć z konsekwencjami. Dlatego uważam, że niezbędne jest przygotowanie i upowszechnienie profesjonalnych, dobrze umotywowanych projektów pozwów – aktów oskarżenia o przestępstwa przewidziane w Kodeksie Karnym oraz wniosków do Trybunału Stanu. Pisałem już o tym (http://koduj24.pl/sen-o-demokratycznej-polsce/), cytując kilkanaście paragrafów KK, które mogą stanowić podstawę oskarżeń. Dodam tylko, że nie przekonuje mnie argument, iż stawiając funkcjonariuszy PiS „pod ścianą”, zmusimy ich do eskalacji bezprawia i do zastosowania przemocy dla utrzymania władzy i uniknięcia kary. Warto zaryzykować każdą legalną groźbę, by uświadomić rządzącym, że nie są bezpieczni nawet w najliczniejszej grupie, bo powszechność łamania prawa nie zwalnia od odpowiedzialności. A poza tym – każdy z nich ma szansę odwrotu, opisaną w Art. 23. §1 i 2 KK: „Nie podlega karze współdziałający, który dobrowolnie zapobiegł dokonaniu czynu zabronionego” oraz „Sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary w stosunku do współdziałającego, który dobrowolnie starał się zapobiec dokonaniu czynu zabronionego”. Nie wolno również dać się nabrać na głosy świętego oburzenia, że projekty aktów oskarżenia to groźby karalne. Art. 115 § 12 KK mówi bowiem, że „nie stanowi groźby zapowiedź spowodowania postępowania karnego, jeżeli ma ona jedynie na celu ochronę prawa naruszonego przestępstwem”. A dodatkowo Art. 26. § 1. wyjaśnia: „Nie popełnia przestępstwa, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego jakiemukolwiek dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego”. Dobro poświęcone jest tu bezkarną hucpą grupy ludzi demolujących Polskę. Dobro ratowane – to nasza niknąca dziś wolność i ostatnie strzępy demokracji.
PO SZÓSTE…
PO DZIESIĄTE…
…
Lepszego roku, przyjaciele!
Andrzej Karmiński
Kaczyński odgraża się: demonstracje nic nie dadzą. W Polskim Radiu zdradza dalszą strategię PiS
W Polskim Radiu 24 Kaczyński pytany był m.in. o kryzys parlamentarny, związany z trwającym od 16 grudnia protestem posłów PO i Nowoczesnej na sali plenarnej Sejmu.
Nie ma politycznego pata. Dysponujemy kworum w Sejmie. Jeśli opozycja będzie się upierała przy swojej postawie, która jest łamaniem prawa w najczystszym tego słowa znaczeniu, łamania tego wewnątrzsejmowego prawa, czyli regulaminu, jak i tego prawa, które obowiązuje w państwie, w tym także w moim przekonaniu, chociaż to jest do oceny wymiaru sprawiedliwości, prawa karnego, to będziemy musieli działać tak, jak działaliśmy w trakcie uchwalania budżetu i innych ustaw
– odpowiedział prezes PiS.
W jego ocenie opozycji chodziło także o to, by „doszło do jakichś bardzo poważnych incydentów” ze strony osób protestujących przez Sejmem, a wspierających protestujących na sali plenarnej posłów.
Kaczyński pytany był również, dlaczego PiS nie zgadza się na powtórzenie głosowania nad ustawą budżetową (tego chce opozycja) i ustawą o emeryturach dla funkcjonariuszy z czasów PRL. – Nie zgadzamy się na to, by rządziła mniejszość – odparł prezes PiS.
Opozycja i dziennikarze pytają, czy na sali kolumnowej, w czasie głosowania nad budżetem, było kworum. W odpowiedzi na tę kwestię Kaczyński odniósł się do nagrań z tej sali, chociaż ich części nie poznamy.
CZYTAJ TEŻ: „Głosy są liczone na odwal!”. Tak głosowano w Sali Kolumnowej [SĄ STENOGRAMY] >>>
Nie ma najmniejszej wątpliwości co do kworum. Jest także możliwość zidentyfikowania na zdjęciach, na filmach wszystkich posłów, co do nazwiska, którzy brali w tym udział. To było działanie legalne, a że tak przebiegało, jak przebiegało, to na zamówienie opozycji
– dodał Kaczyński.
Prezes PiS pytany był też o scenariusz wydarzeń w sytuacji, gdy opozycja nadal będzie protestować w sali plenarnej. Zapowiedział, że głosowania będą się odbywać, a „opozycja żyje w zupełnym błędzie, jeśli sądzi, że zdoła sparaliżować działania Sejmu”.
Można wykonywać różnego rodzaju demonstracje polityczne, tylko to nic nie da. My będziemy prowadzili prace Sejmu w sposób przewidziany na ten kolejny rok
– zaznaczył Jarosław Kaczyński, w dalszej rozmowie, dotyczącej m.in. wniosku Nowoczesnej ws. samorozwiązania Sejmu.
ZOBACZ TEŻ: To usłyszeliśmy z mównicy sejmowej w 2016 roku. Zobacz podsumowanie najgorętszych przemówień
„Satyra” w wykonaniu TVP. W „Szopce Noworocznej” żarty z wyglądu Komorowskiej i Rzepliński z penisem
Po latach na antenę TVP wrócił satyryczny program „Szopka Noworoczna”. W teorii jest to humorystyczne podsumowanie politycznych wydarzeń roku. Jak było w rzeczywistości?
Autorem programu jest Marcin Wolski, dyrektor TVP. Swoją pierwszą „Szopkę” napisał w 1969 roku do propagandowego pisma „Żołnierz Wolności”.
Aktorzy „Szopkę” odgrywają w muzeum, gdzie obrazy mają twarze osób ze świata polityki. Zdecydowaną większość programu zajęło „żartowanie” z władzy ekipy PO-PSL, a jednym z głównych motywów była afera podsłuchowa – czyli wydarzenia sprzed 2 lat, a nie z 2016 roku. Jednak gorsze od nierównowagi w obiektach humoru był jego poziom. Żarty były seksistowskie, rasistowskie i zwyczajnie wulgarne.
Żarty z wyglądu byłej pierwszej damy
„Satyra” na antenie TVP nie stroniła od seksizmu i mizoginii. Dostało się Annie Komorowskiej, Ewie Kopacz, a także Beacie Szydło.
– Jak się Bronek poprztyka z Donkiem, to się zawsze może schować, za swą bujną żonkę – mówił jeden z aktorów, żartując z wyglądu byłej pierwszej damy.
Fot. vod.tvp.pl
Później przyszła kolej na byłą i obecną premier. Autor tekstów sugerował, że kobiety mają mniejsze predyspozycje do rządzenia, a Kopacz ma braki intelektualne.
Najpierw ustami obrazu Donalda Tuska nazwano Kopacz „wielkim nic”. Później obraz Michała Kamińskiego (były doradca Kopacz) powiedział: „ładną ją zrobić łatwo, lecz jak zrobić mądrą?”.
Dalej sama premier śpiewała przeróbkę „Być kobietą”, m.in. ze słowami „Być kobietą, ale stery trzymać męsko, mocno”. Gdy Andrzej Duda wychwalał Beatę Szydło, padło zdanie: „Choć kobieta, to prawdziwy stanu mąż”.
Fot. vod.tvp.pl
Kanclerz Niemiec i uchodźcy nowymi nazistami, Obama niewolnikiem
Jeden z najbardziej oburzających momentów programu następuje pod koniec. Kanclerz Angela Merkel w bawarskim stroju oraz osoby stereotypowo przedstawiające „uchodźców” śpiewają do melodii „Tomorrow belongs to me”.
Utwór pochodzi a filmu „Kabaret”. W oryginale śpiewa go – z początku wyglądający niewinnie – młody nazista, który porywa za sobą tłum słowami „Jutro należy do mnie”. To jedna z najsłynniejszych scen w historii kina, w przerażający sposób symbolizująca powstanie nazizmu.
„Półksiężyc pokona i tęczę, i krzyż – kontynent należy się nam” – śpiewają porównani do nazistów „uchodźcy”.
Ta scena zawiera rasizm – uchodźcy są dziką bandą wychodząca z dymu – oraz absolutny brak wrażliwości. Porównuje nie tylko polityka, ale też uciekających przed wojną ludzi do zwolenników zbrodniczej ideologii.
Fot. vod.tvp.pl
Rasistowskich akcentów było zresztą więcej – prezydent Barack Obama został przedstawiony na obrazie jako niewolnik na polu bawełny.
Rzepliński rozmawia z penisem
Były prezes Trybunału Konstytucyjnego pojawił się w „Szopce” tylko na chwilę, jednak przeróbka jego wizerunku wiele mówi o poziomie żartu w programie. Jego twarz naniesiono na rysunek artysty Rolanda Topora. Prof. Rzepliński – markiz rozmawia tam ze swoim penisem. – Trybunały stają jeszcze okoniem – mówi, a w tym momencie podnosi się jego rysunkowy członek.
vod.tvp.pl
Satyra pochwalna. „Ja jestem spokojny, bo czuwa prezes”
Jak zauważali ludzie na Twitterze, „Szopka” była osobliwą formą satyry – kpiono z niej niemal tylko z opozycji i osób spoza aktualnej polityki, a przedstawicieli władzy wręcz wychwalano. Poprzednie osiem lat wciąż przedstawiano jako „klęskę”, od której wybawiło dopiero zwycięstwo PiS.
„Przyszedł rok, który może posłużyć naprawie” – śpiewają aktorzy. „Ach, jakie będą cuda, gdy nastanie Duda” – wybrzmiewa chwilę później. Jarosław Kaczyński pokazany jest w mało schlebiającej wersji z kotem, jednak tuż przed tym słyszymy: „Ja jestem spokojny, bo czuwa prezes”, później nazwany „niezrównanym”.
Gdy muzealny portier – negatywna postać „Szopki”, przeciwnik PiS” – nazywa rządzących „marionetkami prezesa”, pozostałe postacie stają w obronie władzy. – Wywiązują się z każdej obietnicy! – zapewniają. Po tym Szydło, wystylizowana na „Damę z gronostajem, śpiewa piosenkę pochwalną o 500+, które „zapewni tylko PiS”.
– Nie zwolnimy, aż zrobimy, z naszej Polski raj – śpiewa już reszta rządu. – Przed karą nie uchowa się nikt – zapewnia Zbigniew Ziobro. – Wyrastamy na potęgę – marszowym tonem śpiewa Antoni Macierewicz. – I z Arabem damy radę – wtóruje mu chórek w mundurach.
Fot. vod.tvp.pl
„Nawet, jak się jest stronnikiem ‚dobrej zmiany’, nie trzeba być sk***em”
Wśród innych żartów znalazło się m.in. :Komorowski „otoczony bezpieką”, Niesiołowski, który „chętnie przywróci Lenina”, Sikorski w mundurze rosyjskiego generała, porównanie poprzednich rządzących do bydła, żarty o tym, jak „lwy gdańskie nie pomogły Wajdzie”.
W sieci pojawiły się wiele skrajnych komentarzy. Na Twitterze wiele osób było zachwyconych programem. Inni określali go jako skandaliczny. Recenzja „Szopki pojawiła się na blogu Wojciecha Krzyżaniak www.wtelewizji.pl.
Autor pisze o „Szopce wstydu i żenady”. „O ile Marcin Wolski (autor programu – red.) mnie nie zaskoczył, o tyle udział w tym przedsięwzięciu aktorów już tak. Przecież nawet jak się jest stronnikiem ‚dobrej zmiany’, nie trzeba być sk***em” – ocenia autor bloga.
Kaczyński: Opozycja żyje w błędzie, jeśli sądzi, że zdoła sparaliżować działania w Sejmie protestem w sali plenarnej
Kaczyński: Opozycja żyje w błędzie, jeśli sądzi, że zdoła sparaliżować działania w Sejmie protestem w sali plenarnej
– Nie ma politycznego pata z tego względu, że my dysponujemy kworum w Sejmie – mówił Jarosław Kaczyński w rozmowie z Elizą Olczyk i Jerzym Jachowiczem w programie „Dwoje na jednego” w Polskim Radiu 24. Prezes PiS przyznał, że „nie ma najmniejszej wątpliwości co do kworum”. – Opozycja żyje w błędzie, jeśli sądzi, że zdoła sparaliżować działania w Sejmie protestem w sali plenarnej – dodał. Tutaj wybrane fragmenty z rozmowy.
To nie był taki zły rok. Czyli co dobrego zdarzyło się w 2016?
Jak Wolski dał chwilę radości obrońcom oblężonej twierdzy
Sellin: TK zaczął wreszcie normalnie funkcjonować
Sellin: TK zaczął wreszcie normalnie funkcjonować
– TK zaczął wreszcie normalnie funkcjonować, bez tego politycznego pazura, który wprowadził prezes Rzepliński. Jeśli TK podzieli część zastrzeżeń prezydenta, to ustawę [o zgromadzeniach] oczywiście zmienimy – powiedział w „Kawie na ławę” Jarosław Sellin.
Zgorzelski: Jest duża szansa na to, że po Nowym Roku się spotkamy i ustalimy warunki brzegowe
– Jest duża szansa na to, że po Nowym Roku się spotkamy i ustalimy warunki brzegowe tego, jak się będziemy zachowywać w sali sejmowej – mówił o rozmowach dot. kryzysu parlamentarnego Piotr Zgorzelski w „Kawie na ławę”.
Neumann do Sellina: Jeśli na Nowogrodzkiej ma być posiedzenie Sejmu, to też tam przyjdziemy
– Jeżeli uważacie, że na Nowogrodzkiej może być posiedzenie Sejmu, to też tam przyjdziemy – powiedział do Jarosława Sellina Sławomir Neumann w „Kawie na ławę”.
Neumann o samorozwiązaniu Sejmu: Nie składa się tego wniosku mając 30 posłów
– Nie składa się tego wniosku mając 30 posłów. To jest niepoważne. Bez PiS taki wniosek nie przechodzi. I składając taki wniosek z nimi trzeba rozmawiać. Ja jestem zmartwiony. Te obłędne teksty o tym w PiS jak te o frakcjach rewolucyjnych.. to jak z Trybuny Ludu. Nie ma zgody na takie bolszewickie myślenie, że jak macie większość, to możecie wszystko – powiedział w „Kawie na ławę” Sławomir Neumann.
Magierowski: Ofertą polityczną dla polskich wyborców nie może być filmik z Nitrasem
– 2017 będzie przełomowy w polityce europejskiej, a być może światowej. W 2016 mieliśmy do czynienia z końcem elitarności w polityce. Elity polityczne zdały sobie sprawę, ze zaniedbywały dużą cześć swoich wyborców. Dziś moim zdaniem największy problem opozycji, to jest to że opozycja nie może wykuć dla tej części ludzi oferty. Powiem brutalnie: Ofertą polityczną dla polskich wyborców nie może być filmik z Nitrasem czy z Pomaską z sali plenarnej – powiedział w „Kawie na ławę” Marek Magierowski.
Jakubiak: PiS nie będzie ryzykowało ani nowych wyborów, ani żadnych ruchów personalnych
– PiS nie będzie ryzykowało ani nowych wyborów, ani żadnych ruchów personalnych. Kaczyński ma bardzo wygodne miejsce. Z dystansu lepiej widać – mówił o swoich przewidywaniach na 2016 rok Marek Jakubiak w „Kawie na ławę”.
Noworoczne życzenia od Donalda Tuska. Były premier chciałby Polski bez „zła i głupoty”
Donald Tusk i jego tweet (FRANCOIS LENOIR / REUTERS, twitter.com/donaldtusk)
Donald Tusk opublikował na Twitterze noworoczne życzenia. „W nowym 2017 roku – Ojczyznę wolną od zła i głupoty, Panie” – napisał.
Nie wszystkim spodobały się słowa przewodniczącego Rady Europejskiej. Wielu komentujących wpis życzyło Tuskowi, by nie wracał do Polski.
Inni wręcz przeciwnie – błagali, by były szef PO przyjechał „ratować ojczyznę”.
W zeszłym roku polityk życzył „normalności na Nowy Rok, zimnej głowy i ciepłej wody w kranie wszystkim bez wyjątku”.
A TERAZ ZOBACZ: Tusk w Polsce. Miał mówić o kulturze, ale… „Historia każe mi zmienić wystąpienie”
Wiadomość ze starego roku: Rekordowa liczba skarg na „Wiadomości”
Czy Trump z Putinem wezmą się za bary z Chinami?
Morawiecki zaszalał: nie znam żadnego rządu w ciągu ostatnich 80 lat, który by tak dbał o potrzebujących, jak nasz
Taka pochwała dokonań rządu na koniec roku z ust wicepremiera to musi być coś. Nie tylko ostatnie osiem lat rządów PO było złe, ale nawet w ciągu ostatnich 80 (!) lat nie było równie dobrego rządu jak ten, który mamy teraz. – Nie znam rządu w ciągu ostatnich 80 lat, który by tak dbał o ludzi bardziej potrzebujących, jak nasz rząd – powiedział, nie bez dumy, Mateusz Morawiecki w TVP Info. I się zaczęło. Twitter kpi niemiłosiernie.
„Jakoś tego nie odczułem, a mam duże potrzeby” – ten komentarz mówi za wszystkie inne. Choć nie brakuje słów zastanowienia, co tak naprawdę wicepremier Morawiecki miał na myśli. Może Misiewicza? Albo Piotrowicza? A w ogóle roztropnie poczekał do śmierci Piłsudskiego…
Fot. Screen/Twitter
– My po prostu wierzymy, że to nie jest tylko działanie prosocjalne, tak jak zarzucają nam niektórzy adersarze, ale to jest działanie, które włącza, inkluzywne – tłumaczył Mateusz Morawiecki. Dodał, że Komisja Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy bardzo pochwaliły te kroki PiS.
Generalnie mówił też 0 tym, że jego marzenia ” to jak najniższe bezrobocie, wysokie wynagrodzenia i solidarne społeczeństwo”. – Chciałbym, żeby polska gospodarka była solidarna. Przywracamy właściwą rolę państwa. Nasza formacja polityczna robi śmiałe kroki w wielu obszarach, m.in. przyciąganie nowych inwestycji, mieszkalnictwo – to jego słowa.
Fot. Screen/Twitter
Tylko jakoś nie wszyscy to widzą. „Może rząd zacznie dbać o zarabiających i płacących podatki, bo wkrótce zabraknie środków, by dbać o potrzebujących” – to jeden z komentarzy na Twitterze.
Fot. Screen/Twitter
Fot. Screen/Twitter
Myślę, że p.Morawiecki zapomniał o pseudofrankowiczach i o naprawieniu krzywd.@tvp_info https://twitter.com/tvp_info/status/815181400928350208 …
Nie wszyscy widzą tę wyjątkową w 80-leciu dbałość o potrzebujących, za które podobno rząd PiS chwali KE. Tak jak PiS nie widzi tego, za co Komisja Europejska Polskę krytykuje.
O Pan Morawiecki zwrócił uwagę,że KE pochwaliła kroki związane z 500+, to może zwróciłby uwagę też na to co KE skrytykowała #logikapis. https://twitter.com/tvp_info/status/815181400928350208 …