Sikorski, 16.05.2016

 

top16.05.2016

 

„Wprost”, „Do Rzeczy”… i Putin?

Tomasz Piątek, 16.05.2016

RYS. HANNA PYRZYŃSKA

Tygodnik „Do Rzeczy” głosi „patriotyzm”. „Wprost” na podobny „patriotyzm” niedawno się nawróciło. Ale ich publikacje bywają promoskiewskie, „Wprost” wprost cytuje Russia Today… A właścicielami obu pism są panowie L. i P., pomawiani o dziwne związki
 

Internetową odnogą „Wprost” jest portal Wprost.pl związany z tygodnikiem również własnościowo. I tak się składa, że w pierwszych trzech miesiącach bieżącego roku Wprost.pl opublikowało co najmniej dwadzieścia kilka artykułów, których głównym źródłem jest kremlowska telewizja i portal Russia Today. To propagandowa tuba Putina – ale Wprost.pl z taką inspiracją wcale się nie kryje. Przy każdym z tych artykułów jawnie powołuje się na Russia Today… Czy to efekt ideologicznej sympatii do zamordystów z Kremla? A może zwykłego lenistwa w rodzaju: „Wklejmy cudzy tekst, co będziemy pisać swój”? Nie wiem. W każdym razie o rozmiarze zjawiska można się przekonać, zaglądając na Wprost.pl.

Panika islamska

Znajdujące się tam artykuły z Russia Today często dotyczą islamu (co jest zgodne z kremlowskim pomysłem na pozyskiwanie europejskiej prawicy: wywoływaniem antyislamskiej paniki). Można w nich znaleźć także wątki specyficznie antytureckie (zapewne w związku z zatargiem między Moskwą a Ankarą). Komicznie, choć i tragicznie to wygląda, gdy obok nich na stronie Wprost.pl plącze się jeden zabłąkany tekst Tatiany Kolesnyczenko. Ona akurat atakuje Putina – i wspomina, że Russia Today jest jego szczekaczką…

Jeśli chodzi o tygodnik „Do Rzeczy”, to on współbrzmi z putinowską propagandą od dawna. Oczywiście, tu też bywają antykremlowskie wypowiedzi, np. w duchu histerii smoleńskiej. Ale już trzy lata temu redaktor naczelny Paweł Lisicki w artykule wstępnym zachwycał się twardą ręką Putina wobec gejów.

Nieco później Waldemar Łysiak na okładce pisma szarpał flagę ukraińską, oddzierając ją od polskiej. Gdy Putin atakował Ukraińców i ich ojczyznę, „Do Rzeczy” epatowało czytelników dawnymi zbrodniami banderowców na Wołyniu. A Rafał Ziemkiewicz sugerował, że trzeba liczyć się z potęgą Rosji… Zgodna z linią Kremla „panika islamska” nieustannie jest obecna w tygodniku, wyróżnił się pod tym względem Marcin Wolski.

Wspólne pieniądze

Jednak nie tylko kremlowska treść łączy „Wprost” z „Do Rzeczy”. Także pieniądze. Oba tygodniki należą pośrednio do spółki PMPG Polskie Media SA.

Na stronie Wprost.pl możemy przeczytać: „Wydawcą tygodnika WPROST oraz serwisu Wprost.pl jest Agencja Wydawniczo-Reklamowa WPROST. Od 2010 r. większościowym udziałowcem AWR WPROST jest notowana na GPW w Warszawie spółka PMPG Polskie Media SA (GPW: PMPG). Prezesem Zarządu AWR WPROST i PMPG Polskie Media jest Michał M. Lisiecki – wydawca, menadżer, przedsiębiorca, ekspert rynku mediów i komunikacji marketingowej”.

A kto chce dowiedzieć się czegoś o „Do Rzeczy”, może zajrzeć do serwisów opartych na Krajowym Rejestrze Sądowym (jak KRS-Online i Moje Państwo). Zobaczy tam, że spółka PMPG Polskie Media SA jest też udziałowcem firmy o pięknej nazwie Orle Pióro. Firma ta wydaje tygodnik „Do Rzeczy”. Drugim udziałowcem Orlego Pióra jest Michał M. Lisiecki z PMPG Polskie Media SA.

Ta ostatnia spółka w komunikacie z 2013 r. podaje, że 20 proc. akcji Orlego Pióra mają dziennikarze „Do Rzeczy” (i że złożona z nich spółdzielnia na równi z inwestorem strategicznym ma wpływ na wybór redaktora naczelnego tygodnika). Ale nie wiadomo, czy ta informacja jest aktualna, a nawet prawdziwa. Bo serwisy oparte na KRS podają, że udziałowcami byli i są PMPG oraz Lisiecki. Nikogo innego tam nie widać…

W każdym razie PMPG Polskie Media SA chwali się jednym i drugim tygodnikiem na swojej stronie głównej. Spółka określa tam „Wprost” i „Do Rzeczy” jako „nasze media”.

A czyja jest sama spółka?

Nie będzie wielkim zaskoczeniem, że głównym udziałowcem PMPG Polskie Media SA, posiadającym ponad 62 procent akcji, jest znowu Michał Lisiecki. Tak mówi raport za rok 2015 opublikowany przez spółkę na jej stronie.

Według tego samego raportu drugim akcjonariuszem spółki pod względem wielkości posiadanych udziałów jest Jarosław Pachowski, który ma 6,46 proc. jej akcji.

Pan Pachowski

Kim są obaj panowie? Zacznijmy od tego drugiego, bo jego obecność tutaj najbardziej zaskakuje.

Jarosław Pachowski jest członkiem słynnej Ordynackiej, czyli stowarzyszenia byłych PRL-owskich działaczy młodzieżowych. Zasiada również w radzie fundatorów Fundacji im. Kelles-Krauza (razem z takimi tuzami postkomunistycznej „lewicy”, jak Longin Pastusiak, Tadeusz Iwiński, Jerzy Józef Wiatr i syn tego ostatniego, Sławomir). Za czasów SLD był prezesem Polkomtelu i wiceprezesem TVP u boku Roberta Kwiatkowskiego. Przesłuchiwała go też komisja śledcza ds. afery Rywina (aczkolwiek trzeba zaznaczyć, że nic mu wtedy nie udowodniono).

Wcześniej, za PRL, Pachowski był prominentnym członkiem PZPR. Założył wydawnictwo Alma Press należące do Zrzeszenia Studentów Polskich.

Znając paranoiczne myślenie rozpowszechnione wśród prawicowych czytelników, już to powinno odstraszyć ich od „Wprost” i „Do Rzeczy”.

Ale to nie koniec. Istnieje bowiem coś takiego jak raport Macierewicza z likwidacji WSI. Tekst ten rzekomo dowodzi „niebezpiecznych związków” prezydenta Komorowskiego z ludźmi służb PRL. Choć raport w wielu punktach został zdyskredytowany – także przez wyroki sądowe – prawica traktuje go jak wyrocznię. I skutecznie umiała się posłużyć nim w kampanii prezydenckiej.

Dostępna w sieci wersja raportu Macierewicza mówi o Jarosławie Pachowskim. I mówi o nim brzydkie rzeczy. Według tego raportu Pachowski w przeszłości był „znanym kontaktem” niejakiego A. Oskina (sowieckiego agenta oczywiście).

Specjalnie podkreślę: to nie ja tak mówię. Tak mówi niewiarygodny raport niewiarygodnego polityka.

Po co więc w ogóle cytuję tego rodzaju „dokument”? Cóż, trudno udawać, że go nie ma, gdy zawarte w nim insynuacje tak mocno oddziałują, zarażają Polaków powszechną i groźną nieufnością.

A chyba też rozdwojeniem jaźni.

Sięgam bowiem po rewelacje Macierewicza, żeby zadać pytanie z pogranicza psychiatrii. Jak to się dzieje, że prawicowcy wierzą w jego raport – a równocześnie czytają „Wprost” i „Do Rzeczy”?

Pan Lisiecki

W sprawie głównego udziałowca wydającej oba pisma spółki PMPG, Michała Lisieckiego, głos zabrała jeszcze jedna prawicowa wyrocznia od spisków. Osławiona „dziennikarka” Dorota Kania, ta od „Resortowych dzieci”.

Kania była skazywana za zniesławienie, raz nawet za wyłudzenie. Nie wierzę jej tak samo jak Macierewiczowi. Ale prawicowi czytelnicy zwykle wierzą…

O Lisieckim i związanych z nim firmach Dorota Kania w 2011 r. pisała:

„Obecny wydawca » Wprost «- Platforma Mediowa Point Group – jeszcze pięć lat temu była mało znaczącą spółką na rynku mediowym. Jej prezesem i współwłaścicielem jest 34-letni Michał Lisiecki, szczecinianin (…).

W Warszawie interesy zaczął prowadzić na przełomie 2000/2001. Z dokumentów, do których dotarła » Gazeta Polska «, wynika, że w sierpniu 2001 r. Michał Lisiecki i jego wspólniczka Katarzyna Gintrowska jako przedstawiciele spółki Point Group wynajęli ponad 800-metrowy budynek położony w atrakcyjnym miejscu stolicy przy parku Szczęśliwickim na warszawskiej Ochocie. Umowa była skonstruowana tak, że najemcy (czyli spółce Point Group) przysługiwało prawo podnajmowania części budynku, co dawało możliwość szybkiego zysku. W imieniu Dipservice umowę z Point Group podpisał Andrzej Derlatka, funkcjonariusz wywiadu PRL. Po dojściu SLD do władzy w 2002 r. Andrzej Derlatka został wiceszefem Agencji Wywiadu, a w 2004 r. pełnił obowiązki szefa Agencji Wywiadu (…).

Rzeczywistą przepustką do wielkiego biznesu dla Michała Lisieckiego było podpisanie w 2006 r. umowy z notowaną na giełdzie spółką Arksteel. Połączenie obydwu spółek nastąpiło w wyniku przejęcia Point Group Sp. z o.o. (spółka przejmowana) przez Arksteel SA. Wspólne przedsięwzięcie przyjęło nazwę Platforma Mediowa Point Group. Jak pisały media, Arksteel była spółką córką ukraińskiego Związku Przemysłowego Donbasu, który na początku 2010 r. został kupiony przez rosyjskie koncerny Evraz Group i Metalloinvest. Z ogólnodostępnych rejestrów wynika, że we władzach Platformy Mediowej Point Group znaleźli się ludzie z Donbasu, którzy później trafili do Arksteelu: Konstantyn Lytvynov, Giuseppe Mirante, Maksym Mordan, Oleksiy Petrov, Oleksandr Pylypenko, Sergiy Taruta (jeden z największych udziałowców Donbasu) i David Williams”.

Proszę Państwa, tu już kompletnie nie umiem wejść w prawicowe głowy.

Bo jeśli ufamy „Wprost” i „Do Rzeczy” – to musimy przyznać, że raport Macierewicza i Dorota Kania znacząco mijają się z prawdą! Przynajmniej w tym przypadku. W przypadku dwóch ważnych przedsiębiorców bardzo ważnego sektora.

A jeśli ufamy Macierewiczowi i Kani, to czy możemy ufać „Wprost” i „Do Rzeczy”?

Zobacz także

wprost

wyborcza.pl

 

Lokalny radny dotkliwie pobity, bo wspiera referendum ws. odwołania burmistrza z PiS

Wielkopolski radny wrzucił zdjęcie wraz z opisem całego zajścia.
Wielkopolski radny wrzucił zdjęcie wraz z opisem całego zajścia. Fot Facebook Sebastiana Szczesiaka

Sebastian Szczesiak, powiatowe radny w Kole został pobity przez trzech zamaskowanych mężczyzn. Lokalny polityk wrzucił na Facebooka swoje zdjęcie wraz z opisem całego zajścia. O sprawie poinformował już policję. Jak twierdzi, pobicie ma podtekst polityczny.

Chodzi o referendum w sprawie odwołania burmistrza, które ma się odbyć tam w najbliższą niedzielę. Sebastian Szczesiak sugeruje, że napastnicy w maskach bijąc go krzyczeli, że „wybiją mu to referendum z głowy”. – Potraktowali to dosłownie – pisze na Facebooku. O jakie referendum chodzi? Poszkodowany polityk jest zwolennikiem odwołania aktualnego burmistrza Koła – Stanisława Maciaszka z PiS.

Do pobicia doszło w nocy z soboty na niedzielę w okolicy domu polityka. Z relacji wynika, że próbował się bronić, ale został dotkliwie pobity. Na zdjęciu widać podbite oczy, ale ucierpiała też głowa i plecy. Szczesiak zgłosił sprawę na policję oraz do lekarza, gdzie poddał się wszystkim wymaganym czynnościom.

– Dokąd zmierzamy skoro nie potrafimy rozmawiać, tylko używamy przemocy, czy ktokolwiek zasługuje na takie traktowanie? Odpowiedź pozostawiam Państwu – pyta.

tak

naTemat.pl

Po wizycie Beaty Szydło w Watykanie. Papież Franciszek „przyjął” antyimigracyjną politykę rządu PiS?

Katarzyna Wiśniewska, 16.05.2016

Premier Beata Szydło podczas audiencji u papieża Franciszka

Premier Beata Szydło podczas audiencji u papieża Franciszka (POOL / REUTERS / REUTERS)

Beata Szydło ma za sobą chyba jedną z najbardziej stresujących wizyt zagranicznych w swojej krótkiej karierze szefowej rządu. Wizyta u papieża Franciszka, która dla prezydentów i premierów na ogół jest kurtuazyjną przejażdżką, dla polskiej premier była problematyczna ze względu na kwestię uchodźców.
 

W sprawie uchodźców polityka rządu Beaty Szydło diametralnie różni się przecież od stanowiska papieża Franciszka. Jak wyglądała piątkowa rozmowa Beaty Szydło z głową Kościoła katolickiego? Próbowałam poznać szczegóły ze źródeł nieoficjalnych, ponieważ te oficjalne są oszczędne.

– Premier liczyła, że ten temat w ogóle nie pojawi się podczas rozmowy, dlatego m.in. zabrała „pomoce”, czyli opowieść o tym, jak polski rząd troszczy się o rodziny poprzez program 500+. Ale i tak ten wątek był, więc premier starała się ratować ładnie brzmiącymi ogólnikami, tak żeby nie powiedzieć złego słowa przeciwko uchodźcom, a jednocześnie nic konkretnego nie deklarować z polskiej strony – mówi mi polityk PiS.

Z moich informacji wynika, że temat przyjmowania imigrantów przez kraje europejskie rzeczywiście nie był dominujący podczas audiencji.

Pytanie o uchodźców: Beata Szydło milczy

Głównym tematem rozmowy były lipcowe Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Tak relacjonowała to polskim dziennikarzom sama premier Szydło. – Mówiłam o tym, że młodzi ludzie czekają, cieszą się na jego przyjazd do Polski. Rozmawialiśmy też o polskich rodzinach, rozmawialiśmy o Polsce, papież bardzo podziękował, cieszył się z tego, że w Polsce wprowadzane są programy, które mają wspierać też rodziny – mówiła w Watykanie.

Ale pytana przez dziennikarzy o temat uchodźców Beata Szydło nie odpowiedziała nic. Bardziej rozmowna była szefowa jej kancelarii Beata Kempa. „Ojciec Święty nie pytał o uchodźców, pani premier sama zasygnalizowała tę kwestię. Czyli że jest to problem całej Europy, że bardzo różnie kraje podchodzą do tego, jak pomóc; że my również chcemy pomóc i to robimy, przekazaliśmy środki na specjalny fundusz; że chcemy pomagać na miejscu albo w krajach przyległych” – powiedziała Kempa w programie „Piaskiem po oczach” TVN 24, podkreślając, że „Ojciec Święty to wszystko przyjął”.

Czy na pewno papież, który sam zabrał do Watykanu trzy rodziny muzułmańskich imigrantów, spokojnie „przyjął” osobliwą deklarację polskiej premier o pomocy uchodźcom „na miejscu” (czytaj: na zgliszczach zniszczonych przez islamistów krajów)?

Watykański komunikat po spotkaniu był lakoniczny. Czytamy w nim, że rozmowy dotyczyły kwestii społecznych i międzynarodowych, m.in. problemów rodziny, a także kwestii przyjmowania uchodźców.

Papież Franciszek wie, jaka jest polityka rządu Beaty Szydło

Jak się nieoficjalnie dowiedziałam, nie ma mowy o żadnym uzgodnieniu stanowisk Polski i Watykanu. – Ojciec Święty i jego otoczenie doskonale wie, jaka jest polityka nowego polskiego rządu w sprawie uchodźców – mówi mi ksiądz pracujący w Watykanie.

Przypomnijmy, jaka: jeszcze w marcu Szydło straszyła uchodźcami i apelowała: „Nie gódźmy się na to, żeby do Europy płynęły tysiące migrantów, którzy przyjeżdżają tu po to, aby poprawić sobie życie. Wśród nich są także terroryści” (z wywiadu w Superstacji). I powiedziała wyraźnie, że „nie widzi możliwości, aby w tej chwili migranci do Polski przyjechali”.

– Papież w żadnym razie tego wszystkiego „nie przyjmuje”. I czytelnie na swoich spotkaniach, również w tym z polską premier, głosi swoje świadectwo: że uchodźcom trzeba intensywnie pomagać, także przyjmując ich do Europy – mówi mój rozmówca.

Zatem zapewnienia Beaty Kempy to zaklinanie rzeczywistości. Już więcej o trudnym spotkaniu z papieżem Franciszkiem powiedziała sama premier Szydło: na hasło „uchodźcy”, odwracając się na pięcie i odchodząc od pytających dziennikarzy.

Zobacz także

jakWyglądała

wyborcza.pl

 

Balcerowicz: U Mateusza Morawieckiego razi kompletna niekompetencja. Ja się zastanawiam, czy on kojarzy elementarne fakty

jagor, 16.05.2016

Leszek Balcerowicz

Leszek Balcerowicz (+Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta)

1. „Jeżeli ma talent to głęboko go ukrywa” – mówi Balcerowicz o wicepremierze
2. Morawiecki mówił, że w Polsce mamy za dużo zagranicznego kapitału
3. W porównaniu z czym za dużo? – pyta retorycznie b. wicepremier i b. szef NBP

Były wicepremier i minister finansów, jak również b. prezes Narodowego Banku Polskiego mówił w Radiu ZET, że zaskoczyła go wypowiedź Mateusza Morawieckiego na temat zbyt dużego udziału zagranicznego kapitału w polskich firmach.

Wicepremier Morawiecki mówił w Sejmie podczas tzw. audytu, że tylko 50 proc. naszego sektora przemysłowego znajduje się w polskich rękach. – 65 proc. sektora bankowego jest w rękach zagranicznych i to po ich częściowej repolonizacji, 2/3 naszego eksportu jest robione przez firmy z kapitałem zagranicznym (…) Tak dalej nie może być. To jest droga donikąd – zaznaczył.

„W Polsce mamy za dużo zagranicznego kapitału” To zarzut?”

– On (Morawiecki) z danych statystycznych czyni akty oskarżenia nie znając świata, bo żeby coś ocenić trzeba z czymś porównać. To ja chciałem powiedzieć, że w Wielkiej Brytanii w przemyśle przetwórczym jest jeszcze wyższy odsetek firm zagranicznych i nie znam żadnego mądrego, odpowiedzialnego, rozsądnego polityka w Wielkiej Brytanii, który by z tego czynił akt oskarżenia. U Morawieckiego razi kompletna niekompetencja, bo na przykład znajduję w jego wypowiedzi akt oskarżenia pod adresem tego, że w Polsce mamy za dużo zagranicznego kapitału. W porównaniu z czym, po pierwsze, po drugie mamy sporo kapitału, który przyniósł nam technologię i rozwój, m.in. dlatego, że mamy za mało oszczędności krajowych, a to z kolei wynika z tego, w dużej mierze, że dziura budżetowa pożera oszczędności krajowe, a więc one nie idą do przedsiębiorstw, tylko idą na zapchanie dziury. Morawiecki czyni z tego akt oskarżenia w sytuacji, kiedy PiS, program pisowski jeszcze bardziej pogarsza sytuację finansów publicznych. Więc ja się zastanawiam, czy on kojarzy elementarne fakty, czy też udaje, że nie widzi tych sprzeczności? -mówi Leszek Balcerowicz.

balcerowiczW

w Radiu ZET o : Razi jego kompletna niekompetencja. Ja się zastanawiam, czy on kojarzy elementarne fakty!

Był wicepremier oskarżył Morawieckiego, że albo nie ma kompetencji, albo „świadomie wprowadza ludzi w błąd”.

– Te deklaracje są zupełnie puste, wręcz kłamliwe, bo program PiS, osłabiając finansenaszego państwa, będzie podważał nasz rozwój i będzie zmniejszał oszczędności. W związku z tym mamy mało inwestycji krajowych – wyjaśnia Balcerowicz.

uMateuszaMorawieckiego

gazeta.pl

 

PONIEDZIAŁEK, 16 MAJA 2016

Kaczyński: Mianowanie Sikorskiego szefem MON było straszliwym błędem

11:42

Kaczyński: Mianowanie Sikorskiego szefem MON było straszliwym błędem

Muszę z bólem stwierdzić, że mianowanie ministrem obrony pana Sikorskiego w czasie, kiedy my byliśmy u władzy, było straszliwym błędem. Na szczęście jakoś naprawionym, ale te miesiące, kiedy był ministrem, to były dla Polskich Sił Zbrojnych czasem całkowicie straconym – powiedział na konferencji Jarosław Kaczyński.

Prezes PiS dodał: – Język, który używa pan Sikorski, pokazuje jego poziom. To poziom uczniaka, a nie kogoś, kto powinien pełnić wysokie funkcje państwowe.

11:30

Kaczyński: Jutro o 16:00 spotkanie ws. TK u Kuchcińskiego

Przed chwilą otrzymałem zaproszenie od marszałka Kuchcińskiego na jutro, na 16:00, na spotkanie z tego cyklu, który był już podjęty. Chodzi o sprawy TK – poinformował na konferencji Jarosław Kaczyński. Jak mówił prezes PiS:

“Chciałbym mocno podkreślić, że to zaproszenie opozycji miało charakter próby wprowadzenia nas w tę narrację polityczną, którą opozycja prezentuje. Takie sprawy jak wyjście w UE, sytuacja w MON czy mowa nienawiści – tym opozycja powinna się zająć, ale we własnym gronie. To nic innego jak właśnie tego rodzaju próba. Tego rodzaju próby będą bezskuteczne, one nie mają żadnego sensu. To proste chwyty polityczne zmierzające do tego, aby odmowa czy ewentualna odmowa dialogu obciążyła naszą stronę. Jesteśmy gotowi rozmawiać, w Sejmie jest projekt nowej ustawy o TK, uwzględniający olbrzymią część postulatów zarówno Komisji Weneckiej, jak i postulatów formułowanych przez przedstawicieli TK. To wyjście o charakterze bardzo daleko idącego kompromisu z naszej strony”

Wiemy, że prezes Rzepliński stwierdził już, że nasza propozycja ustawy o TK nie jest zgodna z Konstytucją. Nie jest jego rolą stanowienie prawa, tylko ocenianie, i to tylko w jednym aspekcie, co do zgodności z Konstytucją. A TK chce sam regulować swoje procedury, co jest ewidentnie sprzeczne z art. 197 Konstytucji. Mimo wszystko jesteśmy dobrej myśli, chcemy rozmawiać – dodał Kaczyński.

09:11
petru1ppoznan

Petru z wizytą w Londynie. W planach m.in. spotkanie z Polonią

Ryszard Petru w poniedziałek rozpoczyna dwudniową wizytę w Londynie i Oxfordzie. W poniedziałek o 20:00 lider Nowoczesnej weźmie udział w seminarium: „Will liberal parties in Poland thrive?” w ramach Programu Studiów o Współczesnej Polsce na Oxfordzie”.

We wtorek Petru spotka się z Polonią – wieczorem o 19:00 w Darwin Lecture Theatre. Wcześniej, o 12:00 w Patisserie Sowa (Cukiernia Sowa) planowana jest konferencja prasowa.

08:54
sejm111

Macierewicz o liście byłych ministrów: To polityka bezczelności

Jak mówił w Salonie politycznym trójki Antoni Macierewicz:

„To są ludzie współodpowiedzialni za dramatycznie zły stan armii jaki zastałem jesienią . Pan Onyszkiewicz powinien najpierw zwrócić blisko 300 tysięcy złotych, które dostał za doradztwo, gdy był doradcą ministra Siemoniaka – a nie wiadomo za co te pieniądze wziął. Nie ma żadnej dokumentacji jego doradzania. Każdy z nich ma na sumieniu naprawdę ciężkie grzechy wobec armii i Polski. To polityka bezczelności. Była polityka wstydu, teraz jest polityka bezczelności. Ludzie, którzy są odpowiedzialni za dramatyczne zaniechania w Polsce, od pół próbują oskarżać PiS za to że śledź za 2,5 gdzieś się zagubił. Ja chcę tylko przypomnieć, że gdy wiceminister Obrony Narodowej biegał po wszystkich mediach mówiąc że Rosjanie są gotowi w 3 dni zająć Warszawę żaden z tych ludzi nie odezwał się słowem”

Minister obrony odniósł się też do słów Radosława Sikorskiego:

„Bezczelność pana Sikorskiego przekracza granice. Cala jego polityka była nakierowana na dążenie do tego by wykazać, że trzeba się otworzyć na Rosję. I mówił także o tym, że jest wielka szansa, że Rosja wstąpi do NATO i być na to przygotowanym. Cytat prześle ale nie jemu. On zmarnował wszystko, przegrał wszystko, jest jednym z największych szkodników. To on robił wszystko, by nie było tarczy antyrakietowej. Gdy dziś cieszymy się z tarczy, to musimy pamiętać ze ekipa Tuska, w szczególności Radosław Sikorski robili wszystko żeby tej tarczy nie było”

Sikorski napisał na TT:

panie

Panie Ministrze Obrony Narodowej, Antek, świrze, wskaż cytat kiedy rzekomo mówiłem, że ‚Rosja wkrótce będzie członkiem NATO.’

300polityka.pl

 

16.05.2016, 08:35

Kopacz: Wspólna siła przeciwko PiS-owi to jedyny sposób, żeby odsunąć PiS od władzy

Mając tak duży i doświadczony klub parlamentarny, wokół którego można budować sojusz całej opozycji, musimy przenieść to również na budowanie szerokiej opozycji przeciwko PiS-u. Dzisiaj – jestem o tym przekonana – wspólna siła przeciwko PiS-owi to jedyny sposób na to, żeby odsunąć PiS od władzy. Sojusz budowany wokół zdrowego rozsądku – mówiła Ewa Kopacz w rozmowie z Konradem Piaseckim w Kontrwywiadzie RMF.

08:31

Kopacz: Nie czuję się zmarginalizowana i odsunięta

Jak mówiła Ewa Kopacz w rozmowie z Konradem Piaseckim w Kontrwywiadzie RMF:

“W dalszym ciągu jestem pierwszą wiceprzewodniczącą PO. Nigdy nie czuję się zmarginalizowana i odsunięta. Każdy człowiek ma prawo odbierać swoją rolę i funkcję. Ci, którzy są przewrażliwieni na swoim punkcie odbierają to w sposób szczególny. Ja odbieram to jako obecność w nowych realiach politycznych z nowym szefem, ale w dalszym ciągu w partii, która korzysta z mojej wiedzy i doświadczenia”

Była premier na pytanie, czy nowe przywództwo PO radzi sobie wyśmienicie, odpowiedziała “tak”, dodając, że nie ma wątpliwości w tej sprawie.

08:21

Kopacz: Nie zlekceważyliśmy sygnału, który dali nam wyborcy. Próbujemy to nadrobić, nie lekceważymy słów, które padają

Jak mówiła Ewa Kopacz w rozmowie z Konradem Piaseckim w Kontrwywiadzie RMF:

“Mam wrażenie, że my jesteśmy na tym etapie, w którym nie zlekceważyliśmy tego sygnału, który dali nam wyborcy 24 października ubiegłego roku i dzisiaj próbujemy to nadrobić. Ale też nie lekceważymy tych słów, które padają. Ministrowie w sposób bardzo profesjonalny odnosili się do tych zarzutów”

Jeśli pan mówi o tym, czy dzisiaj mamy taką refleksję, że nie wszystko było ok, że nie wszystko nam się udało… Pewnie tak. A pokaże mi pan taki rząd, któremu się wszystko udało? – dodała była premier.

Ewa Kopacz stwierdziła też, że PO była pierwszą ekipą, która od 1970 roku zrobiła profesjonalną inwentaryzację w KPRM.

300polityka.pl

Balcerowicz o słowach Szydło, że Polska straciła 340 mld: Skąd ona to wzięła? Rzucanie liczbami bez uzasadnienia

mw, 16.05.2016

Leszek Balcerowicz

Leszek Balcerowicz (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

– Powinniśmy szanować słowo audyt. Trzeba wprowadzić do języka potocznego słowo „pisowski audyt”, jako określenie kłamstwa, hucpy, fałszywych oskarżeń – mówił w Radiu Zet Leszek Balcerowicz.
 

Monika Olejnik zaczęła rozmowę od przywołania wypowiedzi wiceszefa MON, Bartosza Kownackiego, który zestawił wyniki Eurowizji z ratingiem Polski. Kownacki powiedział, że Michał Szpak w głosowaniu widowni zajął trzecie miejsce, a w głosowaniu jurorów był na końcu stawki.

– To pokazuje, jak działają zewnętrzne agencje – stwierdził Kownacki.

– Jak słucham wypowiedzi polityków PiS to widzę, że nie ma granicy ośmieszania siebie i Polski – odpowiedział na te słowa Balcerowaicz. – Przez 25 lat umacnialiśmy nasz rating, czyli naszą reputację w oczach świata pod względem finansowym i gospodarczym i że wraz z dobrą zmianą zaczyna się obsuw. Ale to nie jest jedyny sygnał ostrzegawczy. Stabilizatory się świecą. Od czasów zwycięstwa Andrzeja Dudy złoty najbardziej się osłabił najmocniej ze wszystkich walut regionu – powiedział Balcerowicz.

– Agencje ratingowe są rodzajem termometru. Nie ma sensu ich atakować, tak jak Jacek Kurski atakuje firmę Nielsen. To nie agencje są zagrożeniem dla Polski a polityka PiS, która osłabia stabilność Polskiej gospodarki. Jeżeli będzie kontynuowana to osłabi wzrost i przyczyni się do emigracji, a jej celem będą Niemcy – stwierdził były minister finansów.

Balcerowicz komentował również ubiegłotygodniowy audyt, który w Sejmie przedstawiło Prawo i Sprawiedliwość.

– Powinniśmy szanować słowo audyt. Trzeba wprowadzić do języka potocznego słowo „pisowski audyt”, jako określenie kłamstwa, hucpy, fałszywych oskarżeń. Wezmę dla przykładu wypowiedź pana ministra Dawida Jackiewicza, który nazywa się ministrem skarbu, a specjalizuje się w rozdawaniu stanowisk dla swoich kolegów. I on właściwie pod adresem najważniejszej reformy, czyli wyprowadzenia polityków z przedsiębiorstw, używa języka jak Łukaszenka. Albo jest nim z poglądów – każda prywatyzacja jest uszczupleniem majątku narodowego, albo tak mówi, bo uważa, że to mu się opłaca – dodał Balcerowicz.

Były wicepremier dziwił się również słowom Beaty Szydło o tym, że za rządów PO Polska straciła 340 mld złotych.

– To kolejny przykład rzucania liczbami bez żadnego uzasadnienia. Nie wiem, skąd ona to wzięła. Ja dostrzegam kontrast między publicznie deklarowanym katolicyzmem, rozmodleniem a tymi strasznymi, agresywnymi, fałszywymi wypowiedziami. To szarga jakoś wizerunek katolicyzmu, jeżeli taka osoba tak postępuje – mówił Balcerowicz.

Zobacz także

balcerowicz

wyborcza.pl

 

W „Newsweeku”: Lekarstwo gorsze od zarazy

Aleksandra Pawlicka, 16-05-2016

Co Pis zrobi z Polskim sądownictwem?

Dyspozycyjni sędziowie i wyroki na zamówienie rządzącej partii. Taki jest prawdziwy cel rozpoczętej przez PiS reformy sądownictwa.

To nie jest obawa, to jest realne zagrożenie. W tej reformie chodzi o zastraszenie sędziów – uważa Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego.

– Jeśli PiS zdoła przeforsować zapowiadane zmiany, do czego ma parlamentarną większość, to wartość orzeczeń sądowych będzie taka jak wyroków w stanie wojennym – mówi Cezary Grabarczyk, były minister sprawiedliwości, i dodaje: – Kaczyński cofa Polskę do czasów mrocznego PRL, gdy partyjni urzędnicy decydowali o karaniu sędziów wydających wyroki niezgodne z linią partii.

Zachwiany trójkąt

Plan wydaje się prosty. Po paraliżu Trybunału Konstytucyjnego, zawłaszczeniu mediów publicznych i przekształceniu ich w tubę propagandową, po podporządkowaniu prokuratury i przygotowaniu ustawy inwigilacyjnej pozwalającej podsłuchiwać i śledzić każdego obywatela PiS planuje skok na sądy. Ostatnią niezależną instytucję broniącą obywatela przed wszechwładzą rządzących.

Nowa ustawa zakłada, że cztery miesiące od chwili wejścia w życie prawa obecna Krajowa Rada Sądownictwa przestanie istnieć. To próba „szybkiej wymiany kadr”, „wielka czystka”, „polowanie na sędziów, którzy respektują wyroki Trybunału Konstytucyjnego” – mówią rozmówcy.

Wielka czystka

PiS chce nie tylko zmienić skład Krajowej Rady Sądownictwa. Przede wszystkim zamierza zmienić zasady powoływania członków KRS, tak by już na starcie wyeliminować sędziów z największym doświadczeniem, dorobkiem i autorytetem. Czyli prezesów i wiceprezesów sądów. Podobną zmianę PiS forsowało już w czasie poprzednich rządów, w latach 2005-2007, ale wtedy Krajowa Rada Sądownictwa zaskarżyła rozwiązanie do Trybunału Konstytucyjnego, a ten uznał, że blokowanie kariery sędziów narusza ich niezależność. Trybunał Konstytucyjny wciąż wydaje niezawisłe wyroki, tyle że rząd ich nie drukuje ani nie respektuje. W sprawie KRS postąpi z pewnością tak samo.
Do tego dochodzi budzący sporo kontrowersji pomysł, aby ostateczna decyzja o wyborze kandydata na sędziego należała do prezydenta. Obecnie prezydent jedynie nominuje kandydata wskazanego przez KRS. Według nowej ustawy ma otrzymywać propozycje dwóch kandydatur do wyboru.

 

newsweek.pl

Władza kłamstwa

Jacek Żakowski, „Polityka”, Collegium Civitas, 16.05.2016

„Sejmowa debata zapowiedziana pod kryptonimem „Audyt” pokazała, jak dramatyczna zmiana zaszła w polskiej polityce” (Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta)

Kłamstwa, pomówienia, półprawdy, odlotowe zarzuty, którymi ministrowie miotali i za które żaden nie przeprasza, osiągnęły prawdziwie hurtową skalę. Sensowne zarzuty, z których poprzednicy powinni się tłumaczyć, utonęły w tej masie.
 

„Uważamy, że Antoni Macierewicz nie powinien dłużej sprawować urzędu ministra obrony narodowej” – napisali byli ministrowie obrony w liście otwartym ogłoszonym po sejmowym wystąpieniu obecnego szefa MON. Co tu robi słówko „dłużej”? Czy zdaniem ministrów Macierewicz był właściwym człowiekiem we właściwym miejscu, a przestał być dopiero po ostatnim wystąpieniu w Sejmie?

Nie! Napisali tak, bo tak w takich listach od dawna pisano. „W tej sytuacji „, „wobec tego i owego „, „nie powinien dalej sprawować „. Tak się przez wiele lat utarło. Sęk w tym, że to, co się utarło, staje się groteskowe w sytuacji radykalnie innej, niż się utarło.

Teraz to, co się utarło, jest jak sandały na śniegu lub jak czarny melonik w środku saharyjskiego lata. Myślę, że coraz więcej osób coraz lepiej to czuje. Ale trudno nam przyjąć to do wiadomości. Bo zawsze szkoda róż na fortepianie i zawsze trudno się z nimi pożegnać.

Sejmowa debata zapowiedziana pod kryptonimem „Audyt” pokazała, jak dramatyczna zmiana zaszła w polskiej polityce. Nie chodzi o to, że do władzy doszli inni ludzie. To byłoby naturalne i dobre po ośmiu latach. Chodzi o to, że rządzą ludzie, dla których prawda i nieprawda są tak samo dobre. Jeśli cokolwiek prowadzi do wybranego celu, nie widzą powodu do wstydu.

Minister kultury (sic!) i dziedzictwa narodowego (!!!) powiedział z sejmowej trybuny, że podróże menedżera podległej mu instytucji kosztowały 35 razy więcej, niż kosztowały naprawdę. Skala błędu świadczy, że wicepremier słabo styka z realem i nie ma pojęcia, ile co kosztuje. Jednak w ferworze debaty każdy może się walnąć. Większym problemem jest to, że ani kultura osobista, ani narodowe dziedzictwo honoru, ani nawet wartości chrześcijańskie lub humanistyczne przez kolejne dni nie skłoniły ministra „kultury i dziedzictwa”, by publicznie przeprosił człowieka, przeciw któremu dał fałszywe świadectwo.

Drugi wicepremier stwierdził, że mamy gospodarkę w ruinie, choć wcześniej twierdził, że mamy bardzo dobrą. A szef MSZ pokazał, jak nie umie puścić bączka, i winą obarczył poprzednika. Żaden z nich się nie zaczerwienił.

Kłamstwa, pomówienia, półprawdy, odlotowe zarzuty, którymi ministrowie miotali i za które żaden nie przeprasza, osiągnęły prawdziwie hurtową skalę. Sensowne zarzuty, z których poprzednicy powinni się tłumaczyć, utonęły w tej masie. Uczciwych ludzi stawia to przed wyborem: bronić ofiary pomówień czy potępiać sprawców nadużyć? Bo często są to te same osoby. PiS stworzył sytuację, w której jedno i drugie stało się nie do przyjęcia. A oddzielanie PiS-prawdy od PiS-kłamstw to robota, której i Kopciuszek nie podoła.

Utarło się, że demokratycznym ideałem są obywatele, którzy w sporze politycznym bezstronnie ważą racje rywalizujących stron. To jest dobra zasada i trzeba o niej pamiętać. Ale dopóki rządzi formacja, której podstawowym narzędziem są kłamstwa delikatnie rozcieńczane detalicznymi prawdami, takie utarte zasady są, niestety, jak melonik na pustyni.

Aby utarte zwyczaje mogły wrócić, władza kłamstwa musi odejść.

Zobacz także

toJest

wyborcza.pl

 

Prokuratura zajmie się internautami. Sprawdzi, czy obrazili o. Tadeusza Rydzyka

Prokuratura wszczęła śledztwo ws. obrażenia o. Tadeusza Rydzyka.
Prokuratura wszczęła śledztwo ws. obrażenia o. Tadeusza Rydzyka. Fot. Patryk Ogorzałek / AG

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wpisów z internetowego forum. Zbada, czy obrażają one o. Tadeusza Rydzyka i kard. Stanisława Dziwisza.

Internauci obrazili szefa Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka? Zbada to prokuratura. Chodzi o komentarze do artykułu opublikowanego na portalu Onet.pl w sierpniu 2015 roku. Tekst informował o przekazaniu przez kard. Stanisława Dziwisza relikwii św. Jana Pawła II.

Niektórzy internauci ostro skrytykowali ten gest metropolity krakowskiego. Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą, znany głównie ze składania doniesień do prokuratury, także i o tej sprawie zawiadomił organy ścigania.

Autorzy zawiadomienia powoływali się na przepisy mówiące o nawoływaniu do nienawiści oraz znieważeniu. Choć dwukrotnie odmówiono wszczęcia śledztwa, po złożeniu zażalenia nakazano dokładne zbadanie sprawy.

Źródło: „Nasz Dziennik”

prokuratura

Żandarmeria Wojskowa

naTemat.pl

Minister Gliński przyznaje się do błędu podczas audytu. „Przejęzyczyłem się, chciałbym to wyjaśnić”

AB, 15.05.2016

Prof. Piotr Gliński, minister kultury i dziedzictwa narodowego

Prof. Piotr Gliński, minister kultury i dziedzictwa narodowego (Fot. Sławomir Kamiński/ Agencja Gazeta)

1. Minister podczas audytu mówił m.in. o „zastrzeżeniach ws. wydatków IAM”
2. W 2013 roku podróże służbowe dyrektora Instytutu miały kosztować 8,5 mln zł
3. Gliński: „Te dane dotyczyły oczywiście wszystkich pracowników IAM”

Zdając raport z „audytu rządów PO-PSL”, minister kultury mówił m.in. o „zastrzeżeniach, jakie budzą podróże służbowe pracowników Instytutu Adama Mickiewicza”. – W 2013 r. 1/4 całego budżetu instytucji została wykorzystana na podróże pracowników, w tym 8,5 mln na podróże dyrektora – wyliczał Piotr Gliński. Taka sama informacja pojawiła się także na stronie internetowej resortu.

W piątek wicepremierowi listem otwartym odpowiedział dyrektor IAM Paweł Potoroczyn. „Horrendalna rozrzutność, którą zarzucił mi Pan publicznie w Sejmie RP (…) kłóci się z rozsądkiem (…) Według cennika NASA za taką kwotę można wysłać stukilowego dyrektora IAM w kosmos dwa razy” – napisał na stronie Instytutu.

Potoroczyn przekonywał, że dane przytoczone przez Glińskiego są nieprawdziwe – 8,6 mln zł miały w 2013 roku kosztować wszystkie podróże opłacone przez Instytut. Jak tłumaczył, chodziło o wyjazdy m.in. orkiestr symfonicznych, zespołów operowych i teatralnych, a także 440 uczestników wizyt studyjnych (krytyków, dziennikarzy, selekcjonerów festiwalowych, kuratorów). „W sumie ok. 3 tys. osób! W tym samym czasie 49 służbowych podróży dyrektora Instytutu kosztowało nieco ponad 200 tys. zł., co potwierdza w/w wystąpienie pokontrolne” – napisał.

Gliński: Chciałbym to wyjaśnić

Dziś na antenie TVP Info do sprawy nawiązał sam minister. – A propos tego audytu, chciałem powiedzieć o jednej sprawie. Ja tam się przejęzyczyłem odnośnie wyjazdów szefa IAM, chciałbym to wyjaśnić. Te dane, które podałem, dotyczyły oczywiście wszystkich pracowników i instytucji współpracujących z IAM, nie tylko szefa – mówił.

– Natomiast dyrektor tego Instytutu faktycznie w 2013 roku potrafił wydać 200 tys. złotych na same wyjazdy i spędził prawie połowę swojego czasu pracy zagranicą. Ja nawet nie byłbym taki krytyczny wobec tego gdyby nie fakt, że IAM powinien pełnić inne funkcje niż funkcje agencji wyjazdowej – ocenił.

– To jest w jakimś sensie sponsorowanie funkcjonowania zachodnich, zagranicznych instytucji kultury. To dobrze, że wydajemy pieniądze na różnego typu imprezy polskie czy z polskim akcentem, które odbywają się zagranicą, ale to nie może być główna działalność tego typu agencji – mówił wicepremier.

gliński

 

profGliński

gazeta.pl

 

Sikorski ostro do Macierewicza: „Antek, świrze”. I dalej: „Wskaż cytat…”

lulu, 15.05.2016

Radosław Sikorski do Antoniego Macierewicza

Radosław Sikorski do Antoniego Macierewicza (Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta)

1. Zamieszanie wokół wpisu Radosława Sikorskiego na Twitterze
2. Były szef MON zarzucił kłamstwo Antoniemu Macierewiczowi
2. Chodzi o słowa na temat obecności Rosji w NATO

„Panie Ministrze Obrony Narodowej, Antek, świrze, wskaż cytat kiedy rzekomo mówiłem, że Rosja wkrótce będzie członkiem NATO” – taki wpis pojawił się wieczorem na Twitterze Radosława Sikorskiego.

panie

Panie Ministrze Obrony Narodowej, Antek, świrze, wskaż cytat kiedy rzekomo mówiłem, że ‚Rosja wkrótce będzie członkiem NATO.’

Były szef MON w rządzie PiS i minister spraw zagranicznych za czasów PO nawiązał w ten niewybredny sposób do wystąpienia Macierewicza podczas audytu rządów PO-PSL. – Co takiego wam Polska zrobiła, że tak ją pozostawiliście bezbronną? Co takiego musiało się zdarzyć w siłach zbrojnych, co takiego musiało się zdarzyć w waszych głowach, że wtedy, gdy wszystko wskazywało na to, iż zbliża się najgorszy konflikt, największe niebezpieczeństwo, największe zagrożenie dla naszego kraju, to wy głosiliście bezpieczeństwo ze strony rosyjskiej, a minister spraw zagranicznych w waszym rządzie stwierdzał, że Rosja rychło będzie członkiem NATO? – pytał Macierewicz.

Spór z rzecznikiem MON

Post Sikorskiego jest szeroko komentowany w sieci. Niektórzy przypominają artykuł z portalu tvn24.pl 2010 r. i wypowiedź, że „w procesie rozszerzania NATO nie należy z góry wykluczyć Rosji”.

W dyskusji głos zabrał też rzecznik MON. Przytoczył z kolei artykuł z „Gazety Wyborczej” z 2009 r., w której zacytowano słowa Sikorskiego: „(Rosja) gdyby spełniła warunki, mogłaby być w NATO”. – Dziękuję za potwierdzenie, że min. ON kłamał w Sejmie mówiąc jakobym powiedział, że Rosja ‚rychło będzie’ członkiem NATO – odpisał mu Sikorski.

.@MisiewiczB Dziękuję za potwierdzenie, że min. ON kłamał w Sejmie mówiąc jakobym powiedział, że Rosja ‚rychło będzie’ członkiem NATO.

Bartłomiej Misiewicz odpowiedział nagraniem z radia TOK FM na ten sam temat, ale Sikorski nie dał za wygraną. – Naprawdę nie rozumie Pan różnicy między powiedzeniem, że Rosja może być kandydatem, a że ‚rychło będzie’ członkiem? Naprawdę? – ripostował.

@sikorskiradek szef @mon_pl @Macierewicz_A nie cytował tylko relacjonował Pańskie słowa. Więc kto kłamie? 🙂

.@MisiewiczB Naprawdę nie rozumie Pan różnicy między powiedzeniem, że Rosja może być kandydatem, a że ‚rychło będzie’ członkiem? Naprawdę?

sikorski

 

ostry

gazeta.pl