Category Archives: Życie

Trump właśnie powiedział do Putina

„Sojusz PL-USA musi być silny, niezależnie od tego kto aktualnie sprawuje władze w Polsce i w USA. Zawsze tak działałem i będę działał w tym duchu, szanując wszystkich naszych partnerów w USA. Obrażanie połowy amerykańskiej sceny politycznej nie służy ani naszym interesom gospodarczym ani bezpieczeństwu Polski” – pisze na portalu X Andrzej Duda.

Więcej o tym, co Duda sądzi o Trumpie >>>

“Może to jest właściwy temat na Radę Gabinetową, Panie Prezydencie?” – pyta Donald Tusk, który zareagował na wypowiedź byłego prezydenta USA Donalda Trumpa. Były prezydent USA ujawnił, że groził europejskim sojusznikom, że w razie zaległości w wydatkach wojskowych nie tylko nie stanie w ich obronie, ale nawet zachęci Rosję do ataku.

Więcej o tym, co zaproponował Donald Tusk >>>

 

Kaczyński to obraz upadku starca, który stracił władzę

– Kaczyński powiedział, że obecny rząd robi zamach, a zdolny jest nawet do zabójstw politycznych. Komentatorzy widzą w tym nową strategię i mitologię “stratega”. Ja widzę psychiczną wywrotkę starca, paranoika władzy zrozpaczonego, że stracił Graala swego życia. Na zawsze – napisał Waldemar Kuczyński. To bardzo trafna ocena.

Jarosław Kaczyński upadł i nie w ludzkiej mocy jest go podnieść. Przez osiem lat pokazał, że władza jest dla niego ważniejsza od wszystkiego. Niszczył, korumpował i straszył ludzi, system którym kierował doprowadził do śmierci wielu osób, zniszczył obronność i gospodarkę. Prowadził konszachty z największym wrogiem Polski, Rosją. Dzisiaj nie może już nic zrobić i pluje jadem.

Kaczyński to człowiek upadły. Nie jest już niebezpieczny, raczej żałosny. Grozi mu odpowiedzialność karna i wieloletnie więzienie. Powinien odejść z polityki raz na zawsze, bo jego słowa to dzielenie kraju i niszczenie bezpieczeństwa Polski.

Resztę życia powinien też spędzić w więzieniu.

Jarosław Kaczyński nie wytrzymał zachowania osób, które protestowały przed pomnikiem smoleńskim. Podszedł do nich i wyrwał jednemu z protestujących baner z napisem „Kłamstwo smoleńskie”. W sieci pojawił się film, który przedstawia całą sytuację.

Więcej o miesięcznicy smoleńskiej >>>

 

Przeżyjemy i Dudę

W sylwestrowym orędziu do Polaków emitowanym w Telewizji Polskiej i Polskim Radiu prezydent Andrzej Duda zaatakował premiera i rząd, oceniając, że koalicja łamie “zasady demokratycznego państwa i konstytucję”. Na odpowiedź szefa rządu nie trzeba było długo czekać. Donald Tusk podsumował wystąpienie Dudy trzema zdaniami na portalu X.

Więcej o ogłupiałym Dudzie i jego szopce >>>

Więcej o podejrzanej cyfryzacji PL przez PiS >>>

 

System dojenia państwa

Ochłoneliście już po ujawnieniu zarobków hien z tvp?

Jak nie, to zalecam zrobić to szybko.

Za chwilę wyjdą inne np z Orlenu czy Cpk i wtedy to będą kwoty…

Potem fundację fundacyjki ..firmy , firemki…..

I teraz dwie sprawy żebyśmy szybko sobie to wyjaśnili.

Pieniądze prawdopodobnie są nie do odzyskania, bo niby jak!

Na miejsca tych wszystkich prezesów SSP przyjda nowi i też będą zarabiać kokosy.

Konkursy na jakieś fundację nadal będą …

Pytanie czy będzie wola, żeby zrobić to transparentnie….?

System dojenia państwa i rozpierduchy sądowniczej sprawił, że tak się działo.

Powiem szczerze, że info do przestrzeni publicznej o tych wałach jest interesujące, ale brakuje mi informacji, co dalej!

A zawiadomienie do prokuratury i toczące się sprawy latami itd…

Może tam trzeba szybciej działać i poświęcić więcej energii w naprawę!

Ja wiem na wszystko potrzebny jest czas, to nie jest odkrywcze, ale ile?

Rok, dwa pieć, 35?

Możecie się nie zgadzać, dało się to wszystko stosunkowo szybko rozwalić, to da się też szybko naprawić.

Chyba że tak to będzie działać jak z tymi dwoma skazanymi że mają kompletnie w dupie prawo i ludzi…

A sprawiedliwość jakoś nie upomina się o nich…. i to nie będą jedyne przypadki zobaczycie.

Tyle szumu od wczoraj, a ujawniono jedynie kilka nazwisk i kilka malutkich kwot z kilku miesięcy. Oni się tak „bawili” przez 8 lat. Powtarzam … przez 8 lat zrobili z Polski „Ojczyznę dojną” i DOILI. Wy myślicie, że kto (oprócz Ukraińców i Białorusinów) jest głównym nabywcą nieruchomości w Wawie, na Mazurach, w górach i nad morzem?

Myślicie, że kto skupował dobra luksusowe w hurtowych ilościach w ostatnich latach? Myślicie, że jakim cudem tyle „małych firemek”, nagle wyskoczyło z zyskami na dziesiątki i setki milionów? To jest cały system naczyń połączonych…duuuuzo czasu zajmie sprawdzenie wszystkich. Jeszcze więcej będzie potrzeba odwagi, aby wyniki opublikować. Kilkoro „dziennikarzy”milionerów TO JEST NIC.

Jeśli Kamysz uczciwie podejdzie do przetargów w MON … to mamy BOMBĘ ATOMOWĄ. Tam operuje się kwotami o WIELE większymi …

O spółkach skarbu państwa nawet nie wspominam – TAM MUSZĄ BYĆ ZARZUTY … bo tam imprezowano NA MAKSA.

Ani przez sekundę nie mamy prawa poczuć satysfakcji z tych publikacji. To mniej niż PROMIL, tego co trzeba pokazać.

Donald Tusk o zarobkach w TVP: Zarabiali tyle, ile kłamali

„Zarabiali tyle, ile kłamali. Kosmicznie. Krótka historia TVP” – tak Donald Tusk odniósł się do najnowszych ustaleń Dariusza Jońskiego ws. zarobków twarzy propagandy starej Telewizji Polskiej.

Więcej o kosmicznych zarobkach pisowskich hejterów >>>

Więcej o policji w czasach PiS >>>

 

Zło ma na imię Kaczyński

Posted on

Ci, którzy 13 rok skaczą po trumnach ofiar Smoleńska, dziś wzywają „ ciszej nad tą trumną”. Nie! Ta trumna domaga się potężnego krzyku. Z zimną krwią doprowadzono do śmierci dziecka. Cisza może być jak za tę zbrodnię będzie kara.
Do tego samego wzywali po morderstwie prezydenta Adamowicza, które także było rezultatem szczucia.
Po prostu oni chcieliby, aby było cicho o ich przestępstwach i plugastwach.

McCleofas

Posłanka Magdalena Filiks przekazała informację o śmierci jej syna, Mikołaja, który 8 marca skończyłby 16 lat. Pogrzeb odbędzie się 7 marca.

Więcej o mordzie pisowskim na Mikołaju Filiksie >>>

 

View original post

 

Chujowo

Kmicic z chesterfieldem

>>>

Media żyją wypadkiem radiowozu w Dawidach Bankowych. Sprawą zajmują się m.in. dwie posłanki Koalicji Obywatelskiej Kinga Gajewska oraz Aleksandra Gajewska.

Więcej o policyjne aferze w Dawidach Bankowych >>>

 

Cimoszewicz o destrukcji PL

Kmicic z chesterfieldem

 

Dla sąsiada pytam.

Wybór należy do każdego z NAS…

Więcej o katastrofie Odry, zatrutej rzece >>>

Z Archiwum:

Artykuł Waldemara Kuczyńskiego >>>

 

View original post

 

Owsiaka nie złamie pisowski Ciemnogród

Trzy teksty Waldemara Mystkowskiego.

Na pisowskie salony wkracza antysemityzm, co nie jest jakąś wielką niespodzianką. Wystarczyło wcześniej posłuchać polityków tej partii, co mają do powiedzenia na temat Jedwabnego albo, jaki jest ich stosunek do szmalcownictwa, którego wykładnia jest jedna: część Polaków ujawniało hitlerowcom miejsca, w których ukrywali się Żydzi w czasie II wojny światowej.

Nie tylko Jan Gross opisywał „sąsiadów” Polaków, będących pomagierami hitlerowców, ale nasi historycy. Ponadto, kiedy wsłuchać się w domowe opowieści, szybko można odkryć, iż Polacy niczym nie różnią się od innych narodów, a czasami są „lepsi”. Polski kołtun i Ciemnogród utrzymał się lepiej niż kołtuny w innych nacjach.

Żyd zresztą wchodzi w triadę nienawiści: Żydzi, masoni i cykliści, co należy dzisiaj czytać: obcy, demokraci i nowocześni. Przepraszam, a prezes jakiej partii szczuł na uchodźców, którzy jakoby mogą przynieść do Polski „cholerę, dezynterię i pasożyty”? Ten sam prezes szczuje na demokratów, na obrońców państwa prawa i Konstytucji, no i musi szczuć na cyklistów, bo nie posiada prawa jazdy.

W takiej przyszło nam żyć Polsce. Antysemityzm jest odgrzewany z historycznej hibernacji, choć Żydów nie ma. I jeszcze jedna uwaga: antysemityzm w okresie międzywojennym w Polsce był równy niemieckiemu, a możliwe, że „lepszy”. Tam jednak doszedł do władzy Hitler, a u nas odpowiednik jego nie zdążył, acz Roman Dmowski (jawny antysemita, pisze o parchach Żydach w swoich publikacjach) miał swoich rozlicznych następców, którzy prześladowali Żydów. Antysemityzm jest obecnie wybudzany. Wystarczy posłuchać uważnie obydwu Morawieckich i innych polityków PiS. Ustawa o IPN, która została utrącona przez USA i Izrael, też zmierzała do odmrożenia antysemityzmu.

Antysemityzm podskórny, ledwie ukryty ma się dobrze w Polsce pisowskiej w mediach publicznych. Dano temu wyraz w czwartkowym programie „Minęła 20” TVP Info. Zaprezentowano w nim krótką animację, w której aż roi się od antysemityzmu i spełnia wszystkie powyższe zarzuty, które wyżej zmetaforyzowałem. Żydów nie ma, ale można ich wykreować i tak – dostaje się Hannie Gronkiewicz-Waltz. Była prezydent Warszawy na filmiku „powołuje” do działalności Jerzego Owsiaka, a ten „grabi” Polaków i pieniądze oddaje Żydom. Mniej więcej taka jest interpretacja filmiku zrealizowanego przez niejaką Barbarę Pielę. Estetyka jest turpistyczna wzięta z goebbelsowskiego „Żyda Suessa”.

Polska humanistycznie marnieje w oczach, telewizja publiczna pluje, zohydza, szczuje. Nie jest to medium obywateli, ale funkcjonariuszy PiS. Filmik antysemicki należy wpisać na konto partii rządzącej. Olechowski, który jest szefem Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, tweetuje, że „zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych za incydent”. Uśmialiście się z tych zapowiadanych konsekwencji? Nie chodzi tylko o to, że znowu Mateusz Morawiecki będzie się kajał w naszym imieniu, ale przede wszystkim o to, jak niszczone jest społeczeństwo polskie, jak ważne dla społeczeństwa są opluwane wartości ludzkie.

Tego nie można załatwić jakąś ustawą – amoralność jest trwalsza niż długość życia Kaczyńskiego i Morawieckiego. Oni zejdą z tego świata, a przyszłe pokolenia zostaną z tym złem, które jest obecnie reanimowane.

Czy żona prezydenta RP powinna otrzymywać pensję; jeżeli tak, to w jakiej wysokości?

Rusza debata na ten temat i jak wszystko w polityce polskiej będzie gorące, a może nawet gotujące, zwłaszcza że niemal wszyscy pod pojęciem „prezydentowa” będą sobie przedstawiać tę jedną osobę – Agatę Kornhauser-Dudę. I na tym skupi się debata. Przed Dudową prezydentowe były aktywne i często wznosiły się ponad partyjne spory. Choćby Maria Kaczyńska, która była mało kaczystowska.

Jeżeli prezydentowa – a w przyszłości może zdarzyć się prezydent jako kobieta, więc jej małżonek byłby jakimś prezydenciakiem – dostanie szmal z kasy państwowej, to obowiązkiem jej będzie wypowiedzieć się w ważnych kwestiach społecznych, a nawet politycznych. Więc czyje zdanie ma prezentować? Czy Agata Duda ma mówić swoim głosem, czy być echem Andrzeja Dudy albo mówić to, co Nowogrodzka rozsyła w oficjalnych komunikatach dnia?

A zatem zasadne jest pytanie: czy prezydentowa ma być politykiem, czy człowiekiem? Przecież nie została wybrana w procesie demokratycznym na stanowisko żony prezydenta, bo np. Dudzie bardziej „należałaby” się Beata Szydło albo Beata Kempa, a może pasowałaby mu Anna Sobecka…

Agata Duda kiedy jeszcze była Agatą Kornhauser wybrała Andrzeja jednym głosem i bynajmniej nie była to urna, lecz serce. Czy w polityce jest miejsce na serce? W PiS serce – nawet polityczne – zostało zamordowane.

Żona prezydenta Dudy pochodzi z jednego z najlepszych domów krakowskich, wszak jej ojcem jest wybitny poeta Julian Kornhauser. Stosując nie tylko wytrych liryczny do odczytywania charakterów osób, ale i narracyjny – bo milczenie i jego przeciwieństwo logorea, dużo mówią o charakterach osób – Agata Duda-Kornhauser miałaby często odmienne zdanie, niż Kaczyński – daruję sobie Dudę, bo ten mówi, co prezes mu nakaże.

A więc Agata Korhauser-Duda na państwowym etacie zamiast posyłać ironiczne dmuchane całusy z dłoni w stronę protestujących, może przesłałaby kciuka skierowanego w dół? Lecz co najważniejsze, prezydentowa mówiłaby, bo za to między innymi by jej płacono. Czy zatem należałoby obawiać się o nierozerwalność małżeńską w chwili wyrażania odmiennego zdania przez nią od zdania, jakie wypowiadałby Jarosław Kaczyński? Takie czekają nas wygibasy polityczne. Nad uregulowaniem statusu małżonki prezydenta rozpoczęła prace jedna z komisji sejmowych – Komisja ds. Petycji.

Cóż, faktycznie prezes NBP nie ma się czego bać – Konstytucja zapewnia mu 6-letnią kadencję.

Wygląda na to, że najbliższy współpracownik Jarosława Kaczyńskiego  prezes Narodowego Banku Polskiego, Adam Glapiński urwał się z łańcucha. Od początku afer związanych z finansami państwa jego nazwisko pojawia się, jak łeb hydry. Łeb odcięty w jednej aferze odradza się w drugiej – ten łeb to głowa Glapińskiego.

Jakoś udało się zamieść pod dywan aferę KNF, bo były szef nadzoru finansowego Marek Chrzanowski jest pod kluczem w areszcie. Podobnie medialnie zażegnano aferę SKOK Wołomin, a tu nagle łeb hydry  Glapińskiego pojawił się w aferze NBP, w której chodzi o zarobki najbliższych jego współpracownic Martyny Wojciechowskiej i Kamili Sukiennik.

Obydwie są blondynkami, pod tym względem rozpoznawalne estetycznie, lecz niewiele wiadomo o ich kompetencjach i merytorycznym przygotowaniu do pełnienia wysokich funkcji w NBP. Jeżeli blondynka, to od razu pojawia się podejrzenie, że to prawdziwa blondynka z dowcipów o blondynkach.

Blondynka może zarabiać krocie, jak w wypadku Martyny Wojciechowskiej, o której uposażeniu mówi się  – po prostych matematycznych wyliczeniach – iż zarabia 65 tys. zł plus kilkanaście następnych. Więc każdy chciałby być blondynką, bo może nie ustępować talentom Wojciechowskiej, ale nie każdy jest Martyną Wojciechowską. I podejrzewam, że tutaj pies jest pogrzebany.

Przed południem zwołano konferencję prasową przez kierownictwo NBP, na której miano dać odpór medialnym doniesieniom. Ale na konferencji nie zjawił się ani Glapiński, ani jego blondynka Wojciechowska, która jest – nomen omen – dyrektorem departamentu komunikacji, czyli kimś od konferencji prasowych. Na konferencji NBP zaprezentowała się wiceszefowa kadr Ewa Raczko, ale nie odpowiedziała na podstawowe pytanie, ile faktycznie zarabia Wojciechowska, bo… nie miała tego w przygotowanym oświadczeniu. Po co więc odbyła się konferencja, na której Raczko nie odpowiadała merytorycznie na pytania, dotyczące Wojciechowskiej i Sukiennik? I dlaczego Wojciechowska tak kiepsko przygotowała Raczko we własnej sprawie?

Z ust kadrowej można było usłyszeć wypowiedź kuriozum – mianowicie stwierdziła, że Narodowy Bank Polski nie jest finansowany z budżetu państwa. To odpowiedź na zarzut, że wynagrodzenie Wojciechowskiej jest finansowane z kieszeni podatników. Ależ NBP to esencja finansów państwa, wraz z Radą Polityki Pieniężnej konstytucyjnie odpowiada za kurs złotówki i inflację.

Podczas późniejszej konferencji – już z udziałem samego prezesa Glapińskiego – też nie dowiedzieliśmy się niczego konkretnego, ale „sukcesem” tej konferencji jest to, że „totalna opozycja” i PiS mówią niemal jednym głosem. Platforma Obywatelska zgłosiła projekt ustawy dotyczącej jawności zarobków w NBP, zaś rzeczniczka PiS Beata Mazurek wyraziła się, że – uwaga, uwaga – PiS poprze projekt Platformy.

A więc trzeba kolejnych afer PiS, aby partia Kaczyńskiego przyznała rację PO. Ciekawie wobec tego wygląda Glapiński. Wygląda, że się urwał z łańcucha i prezesa nie słucha. Cóż, faktycznie Glapiński nie ma się czego bać, Konstytucja zapewnia mu 6-letnią kadencję.

Koty

Przetrwać Trumpa, przetrwać Kaczyńskiego…

Wspaniały wywiad ze Stingem w „Co jest grane 24”. My też mamy swojego Trumpa – Kaczyńskiego.

Sting: Może moja muzyka pomoże przetrwać czas Donalda Trumpa [WYWIAD]

Potrzebujemy kryzysu, by brnąć do przodu, by móc postawić kolejny krok. Nawet jeśli będzie to dzień ostateczny, to pojmiemy choć na chwilę, co takiego narobiliśmy – mówi Sting. Przed swoim występem warszawskim Torwarze opowiada nam o nowej płycie, Nowym Jorku, polityce i kondycji współczesnej ludzkiej duszy

„57th & 9th”, Sting / materiały prasowe

„57th & 9th” to dwunasta płyta Stinga. Tytuł artysta zaczerpnął od nowojorskiego skrzyżowania, które mijał w drodze do studia nagraniowego.

Nowa płyta to typowa Stingowska mozaika muzyczna, ułożona z ballad, kawałków bardziej zadziornych, zawsze podszytych chwytliwą melodią, gotowych, by przenieść je na scenę, zagrać na żywo. Wśród dziesięciu kompozycji jest też piosenka „50,000” powstała niedługo po śmierci Prince’a.

Tego utworu nie powinno zabraknąć podczas marcowego koncertu, podobnie jak starszych przebojów. Na trasę Sting zabiera kilku przyjaciół, na Torwarze wystąpią też Joe Sumner oraz zespół The Last Bandoleros. Polski koncert będzie częścią wieloprzystankowej światowej trasy promującej „57th & 9th” .

Koncert odbędzie się w poniedziałek 27 marca na warszawskim Torwarze. Informacje o koncercie znajdziesz tutaj

Przewodnik koncertowy 2017. Kiedy zagrają gwiazdy zagraniczne, a kiedy polskie?

ROZMOWA ZE STINGIEM

 / STING FOT.ERIC RYAN ANDERSON/ STING FOT.ERIC RYAN ANDERSON

ŁUKASZ KAMIŃSKI: 30 lat temu nagrałeś piosenkę „Englishman in New York”, w której śpiewałeś o tym, że to miasto jest ci dość obce.

Teraz tytuł najnowszej płyty zaczerpnąłeś od skrzyżowania ulic, które często mijasz. Oswoiłeś już to miasto czy poddałeś się mu?

STING:

Nowy Jork to wyspa u wybrzeża USA, to zupełnie inna kraina. Jest tam tylu Anglików, Irlandczyków, Polaków. To nie jest Ameryka tak naprawdę. Żeby dostać się do Ameryki, musisz przekroczyć rzekę Hudson, wybrać się do New Jersey.

Dziś w Nowym Jorku czuję się jak w domu, mieszkam tam już 35 lat, pracuję, tworzę, tam wychowują się moje dzieci. Czuję się tam mile widziany, zaakceptowany, lubiany. Lubię przechadzać się ulicami Nowego Jorku, to jedno z nielicznych miast w tym kraju, gdzie możesz sobie spacerować, a nie przemieszczać się samochodem.

Nowy Jork to niesłychanie intensywne miejsce, bardzo inspirujące. Jako artysta jesteś mu coś winien?

Jest jakaś dramaturgia w tym mieście, kulturalna, społeczna, architektoniczna. Nie da się przed nią uciec. Wynika też z podziałów, różnic. Z jednej strony masz bezdomnych, opuszczone budynki. Z drugiej nowoczesne pałace i bogaczy, jak Donald Trump. Jest też cały dźwięk Nowego Jorku, szum, hałas ulicy.

Spacerując po mieście, często wpadam na pomysły, które potem przekładam na muzykę. Więc, tak, jestem coś temu miastu winien, dlatego właśnie Nowy Jork był punktem wyjścia dla mojej płyty.

 / Sting w Poznaniu podczas otwarcia stadionu w 2010 r.Fot. Tomasz Kamiński / Agencja Gazeta/ Sting w Poznaniu podczas otwarcia stadionu w 2010 r.Fot. Tomasz Kamiński / Agencja Gazeta

Kiedyś śpiewałeś, że jako ludzie, społeczeństwa nie potrafimy się uczyć na naszych błędach; teraz śpiewasz, że być może, kiedy spotka nas zło, następnego dnia obudzimy się mądrzejsi. Skąd ten optymizm w czasach beznadziei?

To parafraza z Williama Blake’a, który mówił, że ktoś, kto wiele razy upadł, w końcu zmądrzeje. Tyle razy się obije, że zrozumie, nauczy się. To właśnie jako gatunek robimy w tej chwili.

Po raz kolejny, kierowani strachem, głupotą, przewróciliśmy się, w rezultacie oddając władzę w ręce złych ludzi.

Zaczyna nam brakować już na to czasu…

Masz rację, ale tylko tak się będziemy rozwijać. Potrzebujemy kryzysu, by brnąć do przodu, by postawić kolejny krok. Nawet jeśli będzie to dzień ostateczny, to pojmiemy choć na chwilę, co takiego narobiliśmy. Dziś cały liberalny pogląd na świat stanął pod znakiem zapytania. I mówi ci to ktoś, kto sam jest pełnym miłości, czułości dla natury liberałem. Rozumiem jednak tych, którzy mają inny punkt widzenia, tych, którzy czują się wykluczeni z tej rzeczywistości.

W zeszłym roku napisałem sztukę o swoim rodzinnym mieście, o Wallsend, które podobnie jak Gdańsk jest miastem portowym. Po zamknięciu portu ludzie poczuli się rozczarowani, czuli, że nie mają wsparcia rządu, Unii Europejskiej, więc się od wszystkich odwrócili, zanegowali z przekory wszystko.

 / Koncert Stinga podczas festiwalu Live Festival Oswiecim 2013. Fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta/ Koncert Stinga podczas festiwalu Live Festival Oswiecim 2013. Fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta

Czy czujesz się więc kronikarzem swoich czasów? Ci, którzy wierzyli w polityczną moc artystów w Ameryce, mocno się pomylili. Przy zmasowanym poparciu artystów dla Hillary Clinton i tak wygrał Trump. Ludzie chcą słuchać waszej muzyki, ale już niekoniecznie interesują się waszymi poglądami.

Na pewno przyglądam się współczesności. Nigdy natomiast nie twierdziłem, że mam siłę wpływać politycznie na ludzi.

Moja muzyka może kogoś zastanowić, zasiać jakąś myśl. Ale nie, piosenką świata nie zmienię.

Hippisi trochę zmienili świat, punk rock też.

Nie zmienili go piosenkami.

Ale ich piosenki były ścieżką dźwiękową całych ruchów.

Powtórzę raz jeszcze. Nigdy nie byłem tak naiwny, żeby twierdzić, że mogę cokolwiek zmienić jedną piosenką.

A jednak nagrywasz kompozycje, które mówią o ważnych rzeczach.

Po to by zapisać otaczający mnie świat, to, co się dzieje. Jestem trochę jak historyk. Ale historycy przecież nie zmieniają historii.

Jesteś artystą. Nadajesz słowom inny wymiar, mocniejszy.

Ludziom podobają się piosenki dzięki melodiom. To one sprawiają im przyjemność, słuchają ich w domach, na spacerach, kiedy odpoczywają, kochają się, tańczą. Pod melodią kryje się tekst, który ludzie często traktują drugorzędnie, nie wszyscy się wsłuchują, wczytują. Jeśli się zainteresują przekazem, to dobrze. Zrozum, nie wzywam na barykady, nie kalkuluję na chłodno, o czym napiszę kolejny tekst.

Wiele tematów przyszło do mnie samo, podświadomie, zakradło się do mojej głowy. Tak było z piosenką „50,000” o uchodźcach czy z „Inshallah”, w której żegnam się z przyjaciółmi, w tym z Davidem Bowiem.

Nie jestem politykiem, jestem tylko artystą.

Czy dla ciebie śmierć Bowiego, Prince’a, Lemmy’ego oznacza kres ery w muzyce?

Całe pokolenie muzyków dociera powoli do granicy śmierci. Ja sam mam 65 lat, nie wiem, ile jeszcze pożyję.

Bowie i Prince byli zdecydowanie kimś więcej niż muzykami, byli ikonami współczesnej kultury, dla kilku pokoleń. I ten ich blask nie zgasł wraz z nimi, będzie trwał.

Bowie i Prince byli też ludźmi, co znaczy, że byli śmiertelnikami, doszli do swojego kresu.

Bowie i Cohen świadomie pożegnali się swoimi płytami.

Obaj, jak wielcy artyści, napisali swoje elegie. To była też dla nich swoista autoterapia, tak jak jest dla każdego artysty. Proces twórczy to proces poszukiwania odpowiedzi na nurtujące cię pytania i próba pogodzenia się z rzeczywistością. To wynika z poczucia, że jest się lepszym.

Czy twoi fani w twojej muzyce też poszukują tych odpowiedzi?

Największym komplementem, jaki mogę od kogoś usłyszeć, to wyznanie, że moja muzyka towarzyszyła komuś, gdy się zakochał, była tłem do miłości albo łagodziła ból po czyjejś stracie.

Wtedy zdaję sobie sprawę, że przez zupełny przypadek nagrałem ścieżkę dźwiękową do ważnego momentu w czyimś życiu. To daje uczucie spełnienia, ale uczy też pokory. Hej, kto wie, może pomoże ludziom przetrwać jakoś czas Donalda Trumpa.

cojestgrane24.wyborcza.pl