Kolenda-Zaleska, 13.09.2016

 

Kaczyński nie przegrywa, Polska przegrywa

Kaczyński nie przegrywa, Polska przegrywa

Donald Tusk pojawił się w ojczyźnie z jednego zasadniczego powodu – przygotowań do nieformalnego szczytu unijnego w Bratysławie, który ma dotyczyć sytuacji po Brexicie. Polska PiS wystąpi z projektem nowych traktatów europejskich, które jakiś czas temu zaświtały w głowie geniusza z Nowogrodzkiej (Żoliborza). Kontekst jest oczywisty, prezes PiS rozprawia się z prawem w Polsce – Trybunał Konstytucyjny i sądy – a przeszkadzają mu w tym Komisja Europejska i Parlament Europejski.

Jarosław Kaczyński chciałby z zainteresowań struktur unijnych wyłączenia standardów demokratycznych. W gruncie rzeczy pomysł prezesa to: dajcie szmal i się odwalcie. Wcale nie jest to daleko posunięte uproszczenie. Victor Orban, który w te kocki jest o niebo lepszy, bo nie tak radykalny i zabawę w kotka i myszkę prowadzi dłużej, właśnie spotyka się z „propozycją” wpływowego szefa MSZ Luksemburga Jeana Asselborna: – Kto jak Węgry, buduje płoty przeciwko uchodźcom lub narusza wolność prasy i niezależność wymiaru sprawiedliwości, ten powinien zostać czasowo, a w razie konieczności na stałe wykluczony z UE.

Do tego kraje śródziemnomorskie z inicjatywy Grecji zawiązały wewnętrzny sojusz 6 państw, które są przeciw Grupie Wyszehradzkiej. Południe chce silniejszych związków państw unijnych, co powinno wydawać się logiczne w coraz ostrzejszej konkurencji globalnej ogromnych podmiotów: USA, Chin, Indii. Ferdynand Kiepski z Nowogrodzkiej ma jednak swoje „pomysła” w stosunku do UE. A są one funkcją wewnętrznych porządków pisowskich. Może tak się stać, iż do szefa MSZ Luksemburga dołączy włoska, hiszpańska czy też francuska dyplomacja i aby Orban nie był samotny z wykluczenia unijnego, dorzucą mu naszego Ferdynanda. Gdyby Kaczyński był odpowiedzialny tylko za własny elektorat, nic nie miałby przeciwko temu, wszak jemu odpowiada Orban i jego przyjaciel Putin, a ostatnio przygarnięty do tego grona został premier Turcji Erdogan. Do wykluczenia z Unii daleko, ale już jesteśmy w niej marginalizowani. A Kaczyński nie chce zacieśnienia związków między krajami unijnymi i zdaje się, że w rządzie Beaty Szydło nie ma ludzi zdolnych do korzystnych dla nas negocjacji.

W związku z wizytą Tuska powiało świeżością, której coraz mniej w polskiej polityce. Sam Tusk już tak mocno nie odżegnywał się od powrotu do rodzimej polityki. Dlatego PiS chce się dobrać do niego za pomocą komisji sejmowej ds. Amber Gold – i na tym wszakże nie poprzestanie. Odżywa więc nieco zapomniana fraza: „wina Tuska”.

Porażkę koncepcji Kaczyńskiego z nowymi traktatami dla UE widać od samego początku, bo ona nie jest wspólnotowa, tylko wykluczająca. Nie jest jednak żadnym dla nas pocieszeniem, że PiS przegrywa z Komisją Wenecką, Komisją Europejską, Parlamentem Europejskim. To nie Kaczyński przegrywa, to Polacy przegrywają, przegrywa Polska.

Waldemar Mystkowski

kaczynskinie

Koduj24.pl

 

csq57ppwiae7dhe

Dojna zmiana. Ale w efekcie to my zapłacimy za te posadki. Choćby w wyższych rachunkach za prąd.

csglpa0w8aajfcd

 

csqxp8owgaemqvs

 

dlug

http://next.gazeta.pl/next/7,151245,20684923,dlug-publiczny-coraz-blizej-biliona-zlotych-rosnie-najszybciej.html

csqc5fkwyaatpju

 

csqkm93xgaelonq

WTOREK, 13 WRZEŚNIA 2016

Bochenek: Nie było potrzeby wspólnej konferencji Szydło i Tuska

18:30

Bochenek: Nie było potrzeby wspólnej konferencji Szydło i Tuska

Rafał Bochenek w Popołudniowej rozmowie w RMF był pytany przez Marcina Zaborskiego, dlaczego po spotkaniu Beaty Szydło z Donaldem Tuskiem nie odbyła się wspólna konferencja prasowa:

„Wydałem oświadczenie. Wydaje mi się, że ten komunikat, który dotarł do dziennikarzy i społeczeństwu, jest wystarczający. My cały czas podnosimy, że sprawy, które były poruszane na tym spotkaniu i to stanowisko, które zaprezentowała pani premier przewodniczącemu Tuskowi, nie odbiega od tego stanowiska, które prezentowaliśmy społeczeństwu od dłuższego czasu”

Uważam, że nie było potrzeby [wspólnej konferencji]. Tak, jak powiedziałem, UE potrzebuje reformy. Takie stanowisko polskiego rządu zostało przedstawione Donaldowi Tuskowi. Wierzymy w to, że Tusk również stanie po naszej stronie i będzie chciał wprowadzić dobre zmiany w UE – po to, by UE wreszcie zaczęła żyć sprawami ważnymi dla europejczyków, a nie zajmować się sama sobą – dodał rzecznik rządu.

17:28
nowoczesna

Nowoczesna po debacie w PE: Rząd PiS jest rządem tchórzy. Zadziwiające, że premier Szydło nie była obecna

Jak mówił na konferencji prasowej w Sejmie Adam Szłapka:

„Nieprzestrzegana jest praworządność, są zagrożone fundamentalne prawa człowieka, są zagrożone podstawowe wartości, które konstytuują wspólną Europę, Unię Europejską i to jest absolutnie wstyd. PiS nie wyprowadza nas z UE, Pis tak naprawdę wypisuje nas ze wspólnoty wartości europejskich – tych, do których Polacy są bardzo silnie przywiązani. To jest skandal. Bardzo cieszymy się z tego, że przewodniczący Timmermans bardzo wyraźnie wskazał, że to jest problem polskiego rządu, a nie wszystkich Polaków”

Jak dodawała Joanna Scheuring-Wielgus:

„Rząd Prawa i Sprawiedliwości jest rządem tchórzy. To zadziwiające, że premier Beata Szydło nie była dziś obecna w PE i nie wypowiadała się w imieniu rządu polskiego. To jest rząd tchórzy, a dzień wstydu. Zadziwiające jest to, co mówi europoseł PiS, który mówił, że to absurd, że w PE rozmawiamy na temat Polski. Ja bym chciała stwierdzić, że absurdem jest to, co wykonuje PiS w Polsce, bo gdyby tego nie było, to dziś tej debaty byśmy nie oglądali”

17:11

Budka: Musimy zabrać się za siebie w PO i pracować, pracować

Jak mówił Borys Budka w audycji „Polityka w samo południe” w RDC:

„Platforma po przegranych wyborach niewątpliwie przeżywa swego rodzaju kryzys, związany przede wszystkim z tym, że musimy odbudować zaufanie, a nie jest to proste. Musimy zabrać się za siebie, pracować, pracować, pracować. Część osób w PO była być może tylko dlatego, że widziała jakieś swoje korzyści. To normalne w polityce, natomiast Platforma udowadnia każdego dnia, że ten pomysł na Polskę, który był przez 8 lat, był pomysłem dobrym. Popełniliśmy kilka błędów, za które możemy przepraszać, ale z pewnością obywatele i nasi przyszli wyborcy widzą, że kampania PiS została oparta na fałszu, na wmówieniu Polakom wielu rzeczy, które nie były prawdziwe”

Byłem zwolennikiem radykalnych zmian w Warszawie. Cieszę się, że prezydent Gronkiewicz-Waltz podjęła te trudne decyzje. Musimy sprawę wyjaśnić, bo to kwestia wiarygodności samej prezydent, ale również PO. Musimy pokazać warszawiakom i wszystkim wyborcym w Polsce, że doprowadziliśmy do uchwalenia małej ustawy reprywatyzacyjnej jako jedyni w Polsce – dodał parlamentarzysta PO.

16:55
schet1111

Schetyna o debacie w PE: To jest symbol porażki polityki PiS-u

Jak mówił w Sejmie Grzegorz Schetyna o debacie w PE:

„O Polsce mówi się źle, Polskę się strofuje. I tak jak zawsze byliśmy dumni, wskazywani jako przykład przez te ostatnie osiem lat, dziś jest dokładnie odwrotnie. To jest smutny finał etapu łamania praworządności, nie widać końca takich aktywności rządu PiS. To jest symbol porażki polityki PiS-u. Ta sytuacja będzie coraz gorsza. Dajemy pretekst, aby Polskę traktować w sposób niepriorytetowy, tak jak wcześniej było. Dziś tak już nie jest”.

16:11
rafalska

Rząd przyjął podwyżki emerytur. Rafalska: Utrzymujemy realną wartość świadczeń

Jak mówiła na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Ministrów Elżbieta Rafalska:

„Rada Ministrów przyjęła informację o waloryzacji rent i emerytur w 2017 roku. W ramach waloryzacji w marcu 2017 proponujemy podwyższyć świadczenia emerytalno-rentowe. Wszystkie emerytury i renty z systemu ubezpieczeń społecznych zostaną podwyższone w ramach waloryzacji 100,73%. Równocześnie zapewniamy minimalną gwarantowaną podwyżkę na poziomie 10 złotych. Wysokość najniższej emerytury zostanie podniesiona do 1000 złotych, renta socjalna do 840 złotych, a renta z tytułu częściowej niezdolności do pracy do 750 złotych. Utrzymujemy realną wartość wszystkich rent i emerytur, ich siłę nabywczą. Przy niskim wskaźniku waloryzacji, gwarantujemy, że będzie ona odczuwalna”

15:45
legutko1

Legutko w PE: Co wy wiecie o korniku drukarzu? Nie udawajcie, że coś wiecie

Co europosłowie wiedzą o Puszczy Białowieskiej i o korniku drukarzu? Nie udawajcie, że coś wiecie o korniku drukarzu. Naprawdę trzeba złej woli, aby pisać taki absurd. – mówił w trakcie debaty w PE o Polsce Ryszard Legutko:

„Mam wrażenie, że to teatr absurdu! UE przechodzi przez największy w swojej historii kryzys – niektórzy twierdzą, że śmiertelny – mamy Brexit, imigrację, euro, coraz mniej demokratyczny sposób podejmowania decyzji, a Wy organizujecie debatę o Polsce. Mogą być kolejne brexity, a wy organizujecie debatę? Z jakiego powodu? Wasi towarzysze polityczni stracili monopol na władzę w Polsce i trudno to zaakceptować!”

Jak dodał:

„Kieruje wami uprzedzenie do polskiego rządu. Jesteście chronicznie niezdolni do zaakceptowania, że mogą istnieć partie, które mają inne poglądy niż wy”

15:28

Lewandowski: Polacy nie chcą, by cena za grzechy rządzących spadała na całą Polskę

Jak mówił w PE Janusz Lewandowski:

„To nie debata o Polsce, albo przeciw Polsce. To debata o nadużyciach obecnej władzy. Polacy nie głosowali na paraliż TK, na czystki w mediach publicznych, żadne wybiórcze publikowanie wyroków TK nie poprawia tej sprawy. A już próba ścigania prokuratorskiego szefa TK nie mieści się w regułach. Polacy nie głosowali na niszczenie służby cywilnej, na kolonizowanie całej przestrzeni publicznej przez Biernych, Miernych ale Wiernych. Polacy nie chcą, by cena za grzechy rządzących spadała na całą Polskę”

300polityka.pl

IPN umorzył śledztwo w sprawie skazania Bronisława Komorowskiego i Andrzeja Czumy w 1980 r.

apa, pap, 13.09.2016

Bronisław Komorowski i Andrzej Czuma w sejmie, 26.03.2007

Bronisław Komorowski i Andrzej Czuma w sejmie, 26.03.2007 (Fot. Krzysztof Miller / AG)

Pion śledczy IPN umorzył śledztwo w sprawie skazania w 1980 r. m.in. Bronisława Komorowskiego i Andrzeja Czumę za niepodległościową manifestację przez ówczesnego sędziego Andrzeja Kryżego, późniejszego wiceministra sprawiedliwości z lat 2005-2007.

Poinformował o tym we wtorek Marcin Gołębiewicz, szef pionu śledczego IPN w warszawskim oddziale IPN. Nie podano bliższych szczegółów. Śledztwo to IPN wszczął w listopadzie 2007 r. Umorzono je zaś pod koniec 2015 r. – o czym wówczas nie informowano. Decyzja ta jest już prawomocna.

Chodzi o sprawę skazania przez Kryżego w styczniu 1980 r. na kary aresztu Komorowskiego, Czumę, Wojciecha Ziembińskiego i jeszcze innego opozycjonisty – za zorganizowanie w Warszawie 11 listopada 1979 r. zakazanych wówczas obchodów Święta Niepodległości przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie.

Demonstracyjne lekceważenie Narodu Polskiego

Sąd uznał wtedy winę oskarżonych, gdyż „demonstracyjnie okazywali lekceważenie dla Narodu Polskiego przez to, że w miejscu szczególnego kultu Polaków, jakim jest Grób Nieznanego Żołnierza, symbolu poległych w walce o odzyskanie niepodległości, w swoim wystąpieniu odnosili się bez szacunku i pogardliwie wobec Narodu Polskiego, zarzucając mu m.in., że nie jest on narodem wolnym i niepodległym”. Tymczasem przed Grobem mówcy podkreślali, że PRL nie jest niepodległym państwem.

Wyrok ten uchylił kilkanaście lat temu Sąd Najwyższy, przyznając, że w 1980 r. sąd popełnił wiele błędów, a przypisanie skazanym lekceważenia narodu było „niedopuszczalnym zabiegiem”. Sam Kryże mówił wiele razy, że to nie był proces karny; sąd rozpatrywał jedynie odwołanie od orzeczenia ówczesnego kolegium ds. wykroczeń, a orzeczoną tam karę złagodził do poziomu 1-3 miesięcy, bo dopatrzył się nieprawidłowości w orzeczeniu kolegium.

 – Pozwoliło mi to złagodzić karę panu Ziembińskiemu o połowę, a z opisu czynu wyeliminować słowa o „pogardzie dla Narodu” – mówił w sierpniu 2007 r. Kryże. Podkreślał, że organizatorzy manifestacji nie wystąpili o zgodę na nią, co uniemożliwiło mu zbadanie, czy np. brak takiej zgody ze strony władz byłby legalny. – Dziś sprawa jest wałkowana na pewno w celach politycznych – oceniał. – Gdybym nie był niezawisłym
sędzią przez 20 lat mojego orzekania w PRL, to sądowy tryb doraźny w stanie wojennym nie obyłby się beze mnie, a przeciwnicy polityczni na pewno by coś wynaleźli  – dodawał.

Komorowski „nie ma nic ” do Kryżego

Komorowski mówił zaś wówczas, że nie zamierza „być aktywny w żadnej mierze w sprawie sędziego Kryżego”, bo „odpuścił mu szczerze dawno temu i nic do niego nie ma”. Dodawał zarazem, że Kryże jest „symbolem zakłamania i hipokryzji PiS, stosowania „grubej kreski” wobec swoich, przy krytykowaniu jej stosowania przez inne rządy”. To polityczna socjotechnika na najniższym poziomie – tak ówczesny premier
Jarosław Kaczyński komentował słowa Komorowskiego.

Śledztwo IPN wszczęto w listopadzie 2007 r. Jak informował wtedy prok. Bogusław Czerwiński z IPN zdecydowała o tym „kwerenda w archiwach” oraz zeznania jednego z pokrzywdzonych. Postępowanie toczyło się w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez skład orzekający Sądu Rejonowego dla Miasta Stołecznego Warszawy poprzez bezprawne skazanie 22 stycznia 1980 r. czterech osób na karę aresztu zasadniczego co skutkowało bezprawnym pozbawieniem wolności ww. osób – za co formalnie grozi do 5 lat więzienia. Innym wątkiem sprawy było pobicie w 1979 r. opozycjonistów przez funkcjonariuszy SB.

Kryże wiceministrem w rządzie PiS-LPR

Kryże został wiceministrem sprawiedliwości w rządzie PiS-LPR-Samoobrona w listopadzie 2005 r. Wcześniej orzekał w Sądzie Okręgowym w Warszawie – w sądach pracował zaś od wczesnych lat 70. Nominacja Kryżego wzbudziła wiele kontrowersji. Wypominano mu m.in. wtedy, że prowadził sprawy polityczne w latach 70. i 80. W 2007 r. ustępujący wówczas minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powołał Kryżego na
prokuratora Prokuratury Krajowej (obecnie jest on prokuratorem w stanie spoczynku).

Po roku 1989 Kryże sądził m.in. nieżyjącego już Andrzeja Kolikowskiego, pseud. Pershing, skazanego na 4 lata więzienia. Zasiadał też w składzie sądu, który skazał prawomocnie stalinowskiego oprawcę Adama Humera na 7,5 roku więzienia. Kryże przewodniczył także składowi sądu, który skazał b. dyrektora generalnego FOZZ Grzegorza Żemka na 9 lat więzienia i 720 tys. zł grzywny, a jego zastępczynię Janinę Chim – na 6 lat i 500 tys. zł grzywny. Kryże był też współautorem projektu nowelizacji prawa karnego oraz ekspertem prawnym PiS.

Zobacz także

ipn

wyborcza.pl

Szarża Legutki w europarlamencie. „8 minut tej karykaturalnej mowy zapewni panu długi czas na antenie polskiej telewizji”

Michał Wachnicki, 13.09.2016

Ryszard Legutko

Ryszard Legutko (L)

Szef delegacji PiS w Parlamencie Europejskim Ryszard Legutko zarzucił we wtorek większości frakcji w PE, które chciały debaty na temat sytuacji w Polsce, że kieruje nimi uprzedzenie do polskiego rządu i nie są zdolne do akceptacji poglądów odmiennych od swoich. Legutko został ostro skrytykowany zarówno przez wiceprzewodniczącą frakcji Liberałów jak i wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa.

W Parlamencie Europejskim odbyła się debata nt. łamania przez PiS praworządności w Polsce i paraliżowaniu Trybunału Konstytucyjnego. Wśród wszystkich frakcji jedynym, który bronił polskiego rządu, był europoseł Ryszard Legutko.

Legutko: Co europosłowie wiedzą o Puszczy Białowieskiej i o korniku drukarzu

– Mam wrażenie teatru absurdu. UE przechodzi przez największy w swej historii kryzys, mamy Brexit, imigracja, euro, a wy organizujecie debatę o Polsce – mówił podczas swojego wystąpienia na sesji plenarnej w Strasburgu. – Z jakiego powodu? Bo wasi towarzysze polityczni stracili władzę w Polsce. Kieruje wami głębokie uprzedzenie do rządu polskiego i do wszystkiego, co ten rząd reprezentuje. Prawda jest taka, że jesteście państwo organicznie niezdolni do zaakceptowania faktu, że mogą istnieć rządy i partie, które różnią się od was poglądami i te poglądy mają dobre racje.

Legutko przekonywał, że w wielu kwestiach, które mają być poruszone w rezolucji na temat Polski, europosłowie nie mają wiedzy. W tym kontekście wymienił m.in. działania rządu w Puszczy Białowieskiej. – Co europosłowie wiedzą o Puszczy Białowieskiej i o korniku drukarzu? Nie udawajcie, że coś wiecie o korniku drukarzu. Naprawdę trzeba złej woli, aby pisać taki absurd – mówił

Odnosząc się do sytuacji mediów publicznych ocenił, że nigdy więcej niż teraz nie było w nich słyszalnych głosów z różnych stron spektrum politycznego. – Oferta medialna, która jest w dzisiejszej Polsce, jest znacznie szersza niż w innych krajach UE – powiedział.

Legutko zarzucił Komisji Europejskiej, że ta łamie traktaty unijne, prowadząc wobec Polski procedurę praworządności i uzurpuje sobie trzy funkcje – oskarżyciela, sędziego i egzekutora. Poinformował, że do KE i Rady Europy zostały wysłane analizy ekspertów w sprawie TK, zlecone przez marszałka Sejmu. Standardy, które obowiązują dziś w Polsce, są znacznie wyższe niż w wielu krajach europejskich – przekonywał polityk PiS.

„8 minut tej karykaturalnej mowy zapewni panu długi czas na antenie polskiej telewizji”

Tuż po swoim wystąpieniu europoseł PiS został skrytykowany przez wiceprzewodniczącą frakcji liberałów w PE Sophia in ‚t Veld. – Drogi kolego Legutko myślę, że 8 minut tej karykaturalnej mowy zapewni panu długi czas na antenie polskiej [publicznej] telewizji, ale właściwie nie czyni pan nic w interesie Polaków. Dzisiejsza debata, to nie debata o Polsce. Mieliśmy już debaty o innych krajach i pan dobrze o tym wie – mówiła.

Stwierdziła też, że UE „musi pokonać sytuację, gdzie pojawiają oskarżenia jakiś krajów o motywacje polityczne, jak zrobił to Legutko, bo nie mamy tutaj żadnych motywacji”.

Legutce odpowiedział także Frans Timmermans. – Dlaczego zasada państwa praworządnego jest taka ważna? Bo z historii Europy dowiedzieliśmy się, że by demokracja działała potrzebujemy jej. A jej kluczową częścią jest funkcjonowanie niezależnych sądów. Nie ma to żadnego związku z polityką. Polityka może prowadzić do różnych wyborów, ale rządy muszą pozostać w ramach państwa prawnego – mówił.

– Jeśli pan Legutko zaakceptuje, że niezależność wymiaru sprawiedliwości jest kluczową częścią państwa praworządnego, to jak to się dzieje, że w Polsce władza może decydować, czy może wybierać czy publikuje orzeczenia najwyższego trybunału w kraju w zależności, czy jej się to podoba, czy nie? To łamanie zasady niezależności sądów – stwierdził.

– Nikt mnie nie oskarży o działania przeciw Polakom. To spór pomiędzy TK a rządem. Nic więcej i nic mniej. Ale przypomnijmy sobie zwycięstwo demokracji i państwa praworządnego [w Polsce] z komunizmem i nie zapominajmy, że to prawdziwe spełnienie europejskiego snu – zakończył Timmermans.

Zobacz także

aleto

wyborcza.pl

cspgbvdwyaajou7

Radio ZET: Śledczy weszli do biegłych, którzy przygotowali opinię ws. śmierci ojca Ziobry

OK, 13.09.2016

Zbigniew Ziobro

Zbigniew Ziobro (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

• Śledczy dziś rano weszli do kilkunastu mieszkań i gabinetów
• Szukają dowodów na to, że biegli poświadczyli nieprawdę w opinii
• Według rodziny Ziobrów podczas leczenia zostały popełnione błędy

 

Dziennikarze śledczy Radia ZET ustalili, że policja i prokuratura szukają potwierdzenia na to, iż w opinii na temat śmierci ojca Ziobry biegli zamieścili nieprawdziwe informacje. Mieli też za nią wyłudzić duże pieniądze od skarbu państwa.

Dowiedz się więcej:

Kiedy i z jakiego powodu zmarł ojciec Zbigniewa Ziobry?

Ojciec Zbigniewa i Witolda Ziobrów był leczony w jednej z krakowskich klinik z powodów kardiologicznych. Zmarł 2 lipca 2006 roku. Miesiąc po jego śmierci Witold Ziobro złożył doniesienie w prokuraturze, wskazując na możliwość nieprawidłowości w sposobie leczenia. Prokuratura Rejonowa dla Krakowa Śródmieścia-Wschód wszczęła w tej sprawie śledztwo, dotyczące narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, skutkiem czego była śmierć pacjenta.

Co stwierdzili biegli?

Biegli nie dopatrzyli się błędu lekarskiego w leczeniu przez krakowskich lekarzy ojca Zbigniewa Ziobry. Znaleźli jedynie drobne błędy w dokumentacji lekarskiej. Pisaliśmy o tym na gazeta.pl.

prywata

gazeta.pl

WTOREK, 13 WRZEŚNIA 2016, 12:33
rzeplinski1309_2

Biernat: Prezes Rzepliński jest nieśmiertelny. On nigdy nie skończy kadencji

– Prezes Rzepliński jest nieśmiertelny. On nigdy nie skończy kadencji. Mamy nadzieję, że [politycy PiS] zrozumieją ironię w mojej wypowiedzi – mówił Stanisław Biernat na briefingu przed TK. Andrzej Rzepliński dodał, że to tak, jak z marszałkiem Sejmu – ciagle nazywany jest marszałkiem, nawet jeżeli już nie pełni tej funkcji. Jak mówił dalej prezes TK:

„Obawiam się, że konflikt będzie czasami przygasał, czasami się tlił. Mam nadzieję, że mam sytuacja się ustabilizuje i art. 173 będzie respektowany. Leży to w interesie wszystkich – dzisiaj rządzących i jutro rządzących”

Z kolei sędzia Biernat dodawał:

„TK chciałby działać w spokoju, wydawać wyroki, jak najszybciej podejmować roztrzygnięcia, które są istotne dla Polski. Jesteśmy wierni naszemu ślubowania, nie Trybunał wywołał ten konflikt. Jest jego ofiarą, przedmiotem i życzymy politykom, żeby zaprzestali reformowania Trybunału. Ten stan prawny, jaki obecnie jest, nie jest optymalny”

– Jeżeli Trybunał zostanie pozostawiony w spokoju, jeżeli nasze wyroki będą respektowane i publikowane, wtedy gwarantujemy: Trybunał będzie się przyczyniał do rozwoju państwa prawa. Nie ma żadnych podstaw do podejrzewania, że TK o niczym innym nie marzy, jak o odwracaniu reform wprowadzanych przez obecną władzę – dodał.

12:33
rzeplinski1309_2

Biernat: Prezes Rzepliński jest nieśmiertelny. On nigdy nie skończy kadencji

– Prezes Rzepliński jest nieśmiertelny. On nigdy nie skończy kadencji. Mamy nadzieję, że [politycy PiS] zrozumieją ironię w mojej wypowiedzi – mówił Stanisław Biernat na briefingu przed TK. Andrzej Rzepliński dodał, że to tak, jak z marszałkiem Sejmu – ciagle nazywany jest marszałkiem, nawet jeżeli już nie pełni tej funkcji. Jak mówił dalej prezes TK:

„Obawiam się, że konflikt będzie czasami przygasał, czasami się tlił. Mam nadzieję, że mam sytuacja się ustabilizuje i art. 173 będzie respektowany. Leży to w interesie wszystkich – dzisiaj rządzących i jutro rządzących”

Z kolei sędzia Biernat dodawał:

„TK chciałby działać w spokoju, wydawać wyroki, jak najszybciej podejmować roztrzygnięcia, które są istotne dla Polski. Jesteśmy wierni naszemu ślubowania, nie Trybunał wywołał ten konflikt. Jest jego ofiarą, przedmiotem i życzymy politykom, żeby zaprzestali reformowania Trybunału. Ten stan prawny, jaki obecnie jest, nie jest optymalny”

– Jeżeli Trybunał zostanie pozostawiony w spokoju, jeżeli nasze wyroki będą respektowane i publikowane, wtedy gwarantujemy: Trybunał będzie się przyczyniał do rozwoju państwa prawa. Nie ma żadnych podstaw do podejrzewania, że TK o niczym innym nie marzy, jak o odwracaniu reform wprowadzanych przez obecną władzę – dodał.

300polityka.pl

Kaczyński nie przegrywa, Polska przegrywa

Donald Tusk zawitał w ojczyźnie z jednego zasadniczego powodu, przygotowań do nieformalnego szczytu unijnego w Bratysławie, który ma dotyczyć sytuacji po Brexicie. Polska PiS wystąpi z projektem nowych traktatów europejskich, które jakiś czas temu zaświtały w głowie geniusza z Nowogrodzkiej (Żoliborza). Kontekst jest oczywisty, prezes PiS rozprawia się z prawem w Polsce – Trybunał Konstytucyjny i sądy – a przeszkadzają mu w tym Komisja Europejska i Parlament Europejski.

Jarosław Kaczyński chciałby z zainteresowań struktur unijnych wyłączenia standardów demokratycznych. W gruncie rzeczy pomysł prezesa to: dajcie szmal i się odwalcie.

Wcale nie jest to daleko posunięte uproszczenie. Viktor Orban, który w te kocki jest o niebo lepszy, bo nie tak radykalny i zabawę w kotka i myszkę prowadzi dłużej, właśnie spotyka się z „propozycją” wpływowego szefa MSZ Luksemburga Jeana Asselborna: – Kto jak Węgry buduje płoty przeciwko uchodźcom lub narusza wolność prasy i niezależność wymiaru sprawiedliwości, ten powinien zostać czasowo, a w razie konieczności na stałe wykluczony z UE.

Do tego kraje śródziemnomorskie z inicjatywy Grecji zawiazały wewnętrzny sojusz 6 państw, które są przeciw Grupie Wyszehradzkiej, Południe chce silniejszych związków państw unijnych, co powinno wydawać sie logiczne w coraz ostrzejszej konkurencji globalnej ogromnych podmiotów: USA, Chin, Indii.

Ferdynand Kiepski z Nowogrodzkiej ma jednak swoje „pomysła” w stosunku do UE. A są one funkcją wewnętrznych porządków pisowskich.

Może tak się stać, iż do szefa MSZ Luksemburga dołączy włoska, hiszpańska, czy też francuska dyplomacja i aby Orban nie był samotny z wykluczenia unijnego, dorzucą mu naszego Ferdynanda. Gdyby Kaczyński był odpowiedzialny tylko za własny elektorat, nic nie miałby przeciwko temu, wszak jemu odpowiada Orban i jego przyjaciel Putin, a ostatnio przygarnięty do tego grona został premier Turcji Erdogan.

Do wykluczenia z Unii daleko, ale już jesteśmy w niej marginalizowani. A Kaczyński nie chce zacieśnienia związków między krajami unijnymi i zdaje się, że w rzadzie Beaty Szydło nie ma ludzi zdolnych do korzystnych dla nas negocjacji.

W związku z wizytą Tuska powiało świeżościa, której coraz mniej w polskiej polityce. Sam Tusk już tak mocno nie odżegnywał się od powrotu do rodzimej polityki. Dlatego PiS chce się dobrać do niego za pomocą komisji sejmowej ds. Amber Gold – i na tym wszakże nie poprzestanie. Odżywa więc nieco zapomniana fraza: „wina Tuska”.

Porażkę koncepcji Kaczyńskiego z nowymi traktatami dla UE iwdac od samego poczatku, bo ona nie jest wspólnotowa, tylko wykluczająca. Nie jest jednak żadnym dla nas pocieszeniem, że PiS przegrywa z Komisją Wenecką, Komisją Europejską, Parlamentem Europejskim.

To nie Kaczyński przegrywa, to Polacy przegrywają, przegrywa Polska.

Więcej >>>

Tusk po spotkaniu z Szydło: Nie przyjechałem licytować się na złośliwości. Choć jestem w tym niezły

OK, 13.09.2016

Spotkanie premier Beaty Szydło z szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem

Spotkanie premier Beaty Szydło z szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem (Czarek Sokolowski (AP Photo/Czarek Sokolowski))

• Donald Tusk spotkał się w Warszawie z Beatą Szydło
• Szef Rady Europejskiej rozmawiał z premier o przyszłości UE
• Po spotkaniu odniósł się do kąśliwych uwag Szydło o „family photo”

Szef Rady Europejskiej Donald Tusk spotkał się dziś z premier Beatą Szydło. – Potrzebujemy Europy stabilnej, silnej i możliwie zjednoczonej. Najważniejsze, by Polska nie dołączyła do tych, którzy chcą dziś zachwiać europejskim statkiem – przekonywał Tusk po rozmowach o przyszłości UE. Szef RE odniósł się też do uszczypliwych komentarzy Beaty Szydło.

Dowiedz się więcej:

Co Tusk mówił o przyszłości UE?

Donald Tusk przekonywał, że przedstawiciele 27 państw, którzy spotkają się na nieformalnym szczycie w Bratysławie muszą zaproponować rozwiązania, które wzmocnią Unię Europejską. – To nie jest proste – stwierdził szef Rady Europejskiej, który przyznał, że Unia po podjęciu przez Wielką Brytanię decyzji o Brexicie, kryzysie finansowym i migracyjnym jest osłabiona.  – Tu w Warszawie namawiałem panią premier, by jej rząd potraktował Europę jako coś, czym się warto opiekować, a nie atakować, czy kwestionować. Potrzebujemy Europy – dodał.

Co Tusk mówił o opozycji?

– Wiadomo, że opozycja, szczególnie na początku kadencji, jest w trudnej sytuacji, nie tylko w Polsce. Byłbym cierpliwy i ostrożny w ocenie skuteczności dzisiejszych partii opozycyjnych. One może nie są tak efektywnie, jak chcieliby ich sympatycy, ale na to jeszcze mają jeszcze trochę czasu – stwierdził Tusk, który miał też trochę krytycznych uwag pod adresem opozycji. – To, co czasami bywa irytujące – też to odbieram z pewnym smutkiem – to wtedy, kiedy widzę, kiedy partie opozycyjne i ich liderzy zajmują się bardziej sobą, niż władzą. Opozycja jest od tego, że krytykować władzę, a nie żeby walczyć między sobą – podkreślał.

Czy Tusk skomentował komentarze premier wygłoszone przed spotkaniem?

Kilka dni temu Beata Szydło zapowiadała, że podczas spotkania z Tuskiem szczerze powie mu o swoich obawach. – To, że będzie miło, że będzie przyjemnie i zrobimy sobie family photo, nie rozwiąże problemów UE. Powiem Donaldowi Tuskowi, że jeżeli on chce sprowadzić szczyt w Bratysławie tylko i wyłącznie do family photo, to nie tędy droga – zaznaczyła szefowa rządu. Tusk przyznał jednak, że nic takiego od premier nie usłyszał.  – Dzisiaj o zdjęciach nie rozmawialiśmy, tylko o tym, że w Bratysławie jest kilka bardzo poważnych tematów i to też w dużej mierze od polskiej delegacji będzie zależało, czy jedyną pamiątką po Bratysławie będzie zdjęcie czy też pozytywne dla UE rozstrzygnięcia. Nie przyjechałem do Warszawy licytować się na ironiczne uwagi czy złośliwości. Jestem w tym niezły, ale nie to jest moim celem wizyty – mówił Donald Tusk.

gazeta.pl

I kto tu rządzi? Czy Grzegorz Schetyna ma jeszcze „granat” w gabinecie?

GRZEGORZ SCHETYNA, JUSTYNA DOBROSZ-ORACZ, ZDJĘCIA: ANU CZERWIŃSKI, MACIEJ CZAJKOWSKI, DŹWIĘK: MARCIN TYNKOWSKI, 13.09.2016
http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,20685208,video.html?embed=0&autoplay=1
‚Jestem przeciwnikiem wszechobecnego narzekania, jęczenia. Jest, jak jest. Przegraliśmy wybory. Nie odpuścimy’ – tak Grzegorz Schetyna odpowiada krytykom, który twierdzą, że opozycja jest ‚jak worek treningowy’. Szef PO zapowiada, że w październiku przedstawi gabinet cieni. Będzie recenzować rząd. O Trybunale Stanu dla prezydenta Andrzeja Dudy i premier Beaty Szydło przewodniczący Platformy mówi tak: ‚Jestem przeciwny wytrychom politycznym. Najpierw trzeba wygrać wybory. Jeżeli będzie łamana konstytucja, te dwie osoby powinny się tam znaleźć’. Zapowiada też obronę sądów ‚do upadłego’. To reakcja na zapowiedzi reform PiS, które mogą w praktyce oznaczać weryfikację sędziów. ‚Jeżeli będzie naruszony trójpodział władzy, wtedy trzeba wyjść na ulice. I pokazać swą siłę’. Czy Grzegorz Schetyna ma jeszcze w gabinecie ‚granat’? Zobacz pierwszy odcinek programu ‚I kto tu rządzi’.

dobrosz

wyborcza.pl

Szef MSZ Luksemburga chce wyłączenia Węgier z UE. „Takie typy jak Orban sprawiły….”

jg, PAP, 13.09.2016
W wywiadzie dla niemieckiego dziennika „Die Welt” minister spraw zagranicznych Luksemburga Jean Asselborn wystąpił z postulatem przynajmniej czasowego wyłączenia Węgier z Unii Europejskiej ze względu na politykę ich władz.

– Kto jak Węgry buduje płoty przeciwko uchodźcom lub narusza wolność prasy i niezależność wymiaru sprawiedliwości, ten powinien zostać czasowo, a w razie konieczności na stałe wykluczony z UE – powiedział Asselborn. Jak zaznaczył, jest to jedyna możliwość utrzymania spójności UE wraz z jej wartościami.

Są niedaleko od rozkazu strzelania do uchodźców

– Płot, jaki budują Węgry dla zatrzymania uchodźców, staje się coraz dłuższy, wyższy i niebezpieczniejszy. Węgry nie są już daleko od rozkazu strzelania do uchodźców – ostrzegł. Według niego, gdyby kraj ten ubiegał się obecnie o członkostwo UE nie miałby żadnych szans na przyjęcie.

– Takie typy jak Orban sprawiły, że UE postrzegana jest w świecie jako unia, która na zewnątrz aspiruje do obrony wartości, ale nie jest już zdolna zadbać o te wartości także wewnątrz. I to w kraju, z którego w 1956 roku setki tysięcy ludzi zbiegły przed Sowietami do Europy – wskazał szef luksemburskiej dyplomacji.

Węgry: to niepoważna postać

W odpowiedzi minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto oświadczył, że Asselborn to „niepoważna postać”. Według niego widać, że mieszka w odległości zaledwie paru kilometrów od Brukseli, gdyż jest „paternalistyczny, zarozumiały i sfrustrowany”.

Szijjarto przekonuje, że Węgry zawsze w swej historii broniły Europy i także teraz to czynią. Według niego 2 października w referendum w sprawie obowiązkowych kwot przyjmowania uchodźców Węgrzy powiedzą, co myślą o nielegalnej imigracji, i „o postaciach w rodzaju Jeana Asselborna”.

szefmsz

wyborcza.pl

csokor6wyaamqee

DRUGA DZIŚ KATARYNKA BRUDZIŃSKIEGO: O SFAŁSZOWANIU WYBORÓW SAMORZĄDOWYCH

ADAM LESZCZYŃSKI, 12 WRZEŚNIA 2016

raz drugi w ciągu jednego dnia odznaczamy wiceprezesa PiS „katarynką”. W wywiadzie dla „wSieci” Joachim Brudziński mówi, że jego partia przegrała wybory samorządowe w 2014 r. w części ze względu na „cuda nad urnami”. Chyba nie wie, jak sądy oceniły protesty wyborcze


Przegraliśmy wybory w Warszawie nie dlatego, że mamy tu słabe struktury. Problemem są przegrane na poziomie gmin i powiatów. Chociaż część tych porażek ma związek z cudami nad urnami.

Joachim Brudziński, Wywiad dla tygodnika „wSieci” – 12/09/2016


BZDURA. PROTESTY WYBORCZE PRZEPADŁY W SĄDACH


Wybory samorządowe w 2014 r. zostały sfałszowane – taki pogląd jest powszechny wśród polityków PiS. W listopadzie 2014 r. mówił tak np. sam prezes, Jarosław Kaczyński. („Ja wiem, że was to boli, ale sfałszowaliście wybory” – powiedział wtedy w sejmie do posłów rządzącej wówczas PO). O „zafałszowaniu” wyborów (być może przez wadliwie działający system komputerowy) mówił także ówczesny kandydat na prezydenta, Andrzej Duda.

W grudniu 2014 r. do „wysłuchania publicznego” europosłów PiS w tej sprawie doszłotakże w europarlamencie (na wniosek PiS).

Sądy rozpatrzyły jednak negatywnie wyborcze protesty. W lutym 2015 r. „Wyborcza” zebrała dane ze wszystkich 45 sądów okręgowych. Odnotowały one 1949 skarg na wyniki głosowania we wszystkich szczeblach samorządu (w tym po ponad 200 złożonych przez komitety wyborcze PiS i SLD). Najwięcej było w sądach stołecznych(166 w Sądzie Okręgowym w Warszawie i 132 w sądzie Warszawa-Praga) i w Kielcach. Do lutego rozpatrzono 1737. Za zasadne sądy uznały 48, czyli niecałe 3 proc. rozpatrzonych skarg.


Fot . Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta
Przeczytaj też:

KATARYNKA PIS. BRUDZIŃSKI BRONI SPECJALNYCH PRAW DLA MISIEWICZA

MAGDALENA CHRZCZONOWICZ  12 WRZEŚNIA 2016

https://oko.press/katarynka-pis-brudzinski-broni-specjalnych-praw-dla-misiewicza/


Wiele protestów oddalono, bo miały braki formalne lub sądy uznały je za niezasadne (np. w Krakowie aż połowa protestów była formalnie nieprawidłowa), tak było np. z 78 wnioskami złożonymi w sądzie Warszawa-Praga.

Dlaczego protesty?

O ważności wyborów parlamentarnych lub prezydenckich orzeka Sąd Najwyższy. Inaczej jest w przypadku wyborów samorządowych – tu są konieczne decyzje sądów okręgowych. Nigdy wcześniej nie złożono tak wielu protestów w sprawie prawidłowości wyborów (cztery lata wcześniej złożono cztery razy mniej protestów). Do kwestionowania wyników mobilizowały swoich członków zwłaszcza PiS i SLD. Miało to m.in. związek z przeciągającym się ogłoszeniem oficjalnych wyników. Do liczenia głosów wykorzystano system informatyczny, który jak wykazała kontrola NIK, „nie funkcjonował”. Spowodowało to opóźnienie, w związku z tym do dymisji podał się szef Krajowego Biura Wyborczego i przewodniczący Komisji.

W grudniu 2014 r. CBOS zapytał obywateli, czy głosy w wyborach są liczone prawidłowo – 70 proc. odpowiedziało, że tak.

 

OKO.press

WTOREK, 13 WRZEŚNIA 2016
D.Tusk: nie jestem na wizycie krajoznawczej; takie słowa o Kom. Weneckiej były nieodpowiedzialne; Komisję zaprosił przecież W. Waszczykowski

Rzepliński: TK funkcjonuje niezależnie od toksycznych okoliczności

12:23

Rzepliński: TK funkcjonuje niezależnie od toksycznych okoliczności

Jak mówił Andrzej Rzepliński na briefingu przed TK:

„TK funkcjonuje niezależnie od toksycznych okoliczności. Jednym z elementem prób zarządzania Trybunałem jest ogłaszanie co 2 tygodnie, że będzie nowa ustawa o Trybunale. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że będzie pisana we wrześniu, czyli tradycyjnie, w ciągu 2 dni wieczorem zostanie przyjęta. Ale pojawiła się informacja, że mają być dwie ustawy o TK. Czy to dobrze dla kontroli konstytucyjności prawa? Niedobrze”

12:16

PDT: Szef SKOK-ów nie jest oskarżony, a straty związane z działalnością SKOK-ów sięgają gigantycznych kwot

Jak mówił Donald Tusk na konferencji w Warszawie:

„W moim interesie jest wyjaśnić każdy szczegół, chociaż dokładnie pamiętam i także inicjatorzy tej komisji pamiętają, że od strony prawnej, odpowiedzialności karnej wszystko zostało dość dokładnie wyjaśnione. Pozostały krzywdy, żal tych, którzy stracili pieniądze, ale od strony prawnej, systemowej tka naprawdę ten przypadek został dość wiernie zanalizowany. Nie mam żadnych wątpliwości – to także państwa komentarze – że ta komisja jest raczej instrumentem politycznej walki, niż rzeczywistą chęcią wyjaśnienia czegokolwiek. Taka refleksja mi się narzuciła, że w sprawie Amber Gold winny siedzi w więzieniu i czeka na proces, a straty dotyczą tych, którzy zdecydowali się zainwestować w ten szemrany fundusz. Mamy równoległą – to też żądania opozycji – bardzo trudną sprawę SKOK-ów. W przypadku szefa SKOK-ów on nie jest oskarżony, tylko w Senacie, a straty związane z działalnością SKOK-ów sięgają naprawdę gigantycznych kwot. Mówię o tym nie dlatego, żeby porównywać te dwie sytuacje, ale żeby pokazać, że intencją tych, którzy powołują komisję, jest raczej chęć politycznej konfrontacji i atakowania, niż rzeczywistego wyjaśniania czy pomagania obywatelom”

12:10

Tusk o starcie na prezydenta: Cała epoka przed nami. To jeszcze o wiele za wcześnie

Cała epoka przed nami. To jeszcze o wiele za wcześnie – tak Donald Tusk na briefingu w Warszawie odpowiedział na pytanie o swój start w wyborach prezydenckich.

12:00

PDT: Opozycja jest od tego, że krytykować władzę, a nie żeby walczyć między sobą

Jak mówił Donald Tusk na konferencji w Warszawie:

„Wiadomo, że opozycja, szczególnie na początku kadencji, jest w trudnej sytuacji, nie tylko w Polsce. O kondycji i skuteczności opozycji rozstrzygają ostatnie miesiące kadencji, a więc to, co się dzieje tuż przed wyborami, a nie tuż po wyborach. Byłbym cierpliwy i ostrożny w ocenie skuteczności dzisiejszych partii opozycyjnych. One może nie są tak efektywnie, jak chcieliby ich sympatycy, ale na to jeszcze mają jeszcze trochę czasu. Najważniejsze, żeby umieli znajdywać ze sobą wspólny język. To, co czasami bywa irytujące – też to odbieram z pewnym smutkiem – to wtedy, kiedy widzę, kiedy partie opozycyjne i ich liderzy zajmują się bardziej sobą, niż władzą. Opozycja jest od tego, że krytykować władzę, a nie żeby walczyć między sobą. Mówię o pewnych priorytetach. Tego bym życzył opozycji w Polsce, żeby znalazła jak najszybciej wspólny język”

11:53

PDT: Zmiany traktatowe w Europie wcale nie muszą służyć Polsce

Jak mówił Donald Tusk na konferencji w Warszawie:

„O tym [o nowym traktacie] dużo dyskutowaliśmy. Przekonywałem – nie wiem, czy skutecznie – że trzeba być ostrożnym z rewolucjami ustrojowymi w Europie, że Polsce taka Europa jaka jest, ze wszystkimi wadami, jak na razie bardzo się opłaciła. Nie mówię tu tylko o pieniądzach, ale stabilna, przewidywalna Europa, możliwie solidarna to coś, co leży w najgłębszym interesie Polski. Natomiast pomysły na rewolucje ustrojowe, zmiany traktatowe, traktowałbym z wielką ostrożnością. Wiem, że takie pomysły pojawiły się w Warszawie. Większość liderów europejskich jest też raczej ostrożna, jeżeli chodzi o zmiany traktatowe. Też zalecałem ostrożność, tym bardziej, że do końca nie sformułowano – przynajmniej w mojej obecności – na czym te zmiany miałyby polegać. Mam wystarczająco dużo wyobraźni i jak sądzę także wiedzy i kompetencji, żeby powiedzieć, że zmiany traktatowe w Europie wcale nie muszą służyć Polsce. Jeśli miałbym stawiać pewną hipotezę, to wszystkie destabilizacyjne, rewolucyjne pomysły raczej mogą Polsce zaszkodzić”

11:46

PDT: W dużej mierze od polskiej delegacji będzie zależało, czy jedyną pamiątką po Bratysławie będzie zdjęcie

Dzisiaj o zdjęciach nie rozmawialiśmy, tylko o tym, że w Bratysławie jest kilka bardzo poważnych tematów i to też w dużej mierze od polskiej delegacji będzie zależało, czy jedyną pamiątką po Bratysławie będzie zdjęcie czy też pozytywne dla UE roztrzygnięcia. Nie przyjechałem do Warszawy licytować się na ironiczne uwagi czy złośliwości. Jestem w tym niezły, ale nie to jest moim celem wizyty – mówił Donald Tusk na konferencji w Warszawie.

Były polski premier dodał też: – Pani premier poinformowała mnie, że prawdopodobnie w Bratysławie pojawi się wspólne stanowisko Grupy Wyszehradzkiej, ale bez podania szczegółów.

11:43

PDT: Namawiałem panią premier, by jej rząd traktował Europę jako coś, czym warto się opiekować

Jak mówił Donald Tusk na konferencji w Warszawie:

„Moja misja w ostatnich dniach jest prosta, co nie znaczy łatwa. Prosta w tym sensie, że przed spotkaniem w Bratysławie, gdzie spotkają się państwa członkowskie, które pozostały w UE, po decyzji Brytyjczyków, żeby ta 27 zademonstrowała i zaproponowała praktyczne rozwiązania, które wzmocnią UE, a nie osłabią. Taka jest moja intencja. Nie jest to proste, Europa po kryzysach, finansowym, migracyjnym i po decyzji Brytyjczyków jest na pewno politycznie mniej stabilna. Moim zdaniem Europa w związku z tym jako nasz wspólny interes zasługuje na wsparcie, na konstruktywne działanie. Nie zawsze jesteśmy tego świadkami, ale tu, w Warszawie namawiałem panią premier, aby jej rząd potraktował Europę jako coś, czym się warto wspólnie opiekować, a nie atakować czy kwestionować. Zobaczymy, an pewno w Bratysławie pojawią się i pomysły, i emocje. Najważniejsze, żeby Polska nie dołączyła się do tych, którzy tym europejskim statkiem chcą trochę zachwiać. Potrzebujemy Europy i myślę, że tutaj nic się nie zmieniło”

11:01
bochnek1

Rzecznik rządu: Szydło w rozmowie z Tuskiem zaprezentowała nasze oczekiwania co do szczytu w Bratysławie

Jak mówił Rafał Bochenek o spotkaniu Tusk-Szydło:

„Donald Tusk złożył sprawozdania na temat konsultacji jakie prowadził w ostatni czasie w UE, na temat rozmów jakie prowadził z innymi państwami członkowskimi. W trakcie tego spotkania premier Beata Szydło zaprezentowała nasze oczekiwania co do szczytu w Bratysławie. My uważamy, że ten szczyt powinien być takim pierwszym impulsem do zmian w UE”

300polityka.pl

Rząd nas kieruje na bocznicę Unii. Dziś europarlament i Komisja Wenecka zajmują się Polską

TOMASZ BIELECKI (BRUKSELA), EWA SIEDLECKA, 13.09.2016

Do Warszawy przyjechała wczoraj delegacja Komisji Weneckiej. Na zdjęciu: wiceprzewodniczący komisji Kaarlo Touri

Do Warszawy przyjechała wczoraj delegacja Komisji Weneckiej. Na zdjęciu: wiceprzewodniczący komisji Kaarlo Touri (Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta)

Europa nakłania PiS-owskie władze do ustępstw w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Ale zawstydzanie, główny instrument UE i Rady Europy, nie działa

Do Warszawy przyjechała wczoraj delegacja Komisji Weneckiej, organu doradczego Rady Europy zajmującego się prawem konstytucyjnym i wyborczym. Komisja zaproszona przez szefa dyplomacji Witolda Waszczykowskiego już w marcu wydała pierwszą, nadzwyczaj krytyczną opinię o paraliżowaniu Trybunału Konstytucyjnego. Teraz pracuje nad kolejną oceną – jak Polska zastosowała (czy raczej zlekceważyła) jej marcowe rekomendacje i jak lipcowa ustawa o Trybunale ma się do zasad państwa prawa. Komisja przyjmie nową ocenę w połowie października w Wenecji.

Choć wizytę delegacji organizuje Ministerstwo Spraw Zagranicznych, to PiS okazywał jej ostentacyjne lekceważenie. Jarosław Kaczyński uznał wizytę za „pozbawioną znaczenia”. Szef sejmowego klubu PiS Ryszard Terlecki ocenił ją jako „bardziej taką krajoznawczą”. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski w ogóle nie przyszedł na spotkanie senatorów z delegacją. Spotkania odmówili też sędziowie Trybunału wybrani przez PiS. A w Ministerstwie Sprawiedliwości z delegacją rozmawiał nie Zbigniew Ziobro, lecz jedynie szef jego gabinetu, doradcy i eksperci.

Dziś, w drugim dniu wizyty Komisji Weneckiej w Warszawie, o Polsce będzie dyskutować Parlament Europejski. Ma podobny kłopot – od czasu jego poprzedniej, styczniowej debaty o Trybunale Konstytucyjnym (z udziałem premier Beaty Szydło) nie napłynęły z Polski żadne dobre wiadomości. Dyskusja europarlamentu zanosi się zatem na krótszą – tylko po jednym deputowanym w imieniu każdej frakcji, a w imieniu rządu będzie się jej przysłuchiwać wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.

Teraz celem europarlamentu jest wsparcie Komisji Europejskiej w jej „postępowaniu na rzecz praworządności” w Polsce. Wiceszef KE Frans Timmermans (będzie dziś w Strasburgu) ogłosił 28 lipca zalecenia co do TK, na których wdrożenie Polska ma trzy miesiące.

Rezolucja, którą Parlament Europejski zapewne przyjmie jutro, wzywa władze Polski do respektowania zaleceń Komisji Weneckiej i Komisji Europejskiej.

A jeśli tak się nie stanie?

KE wciąż wygląda na zdeterminowaną do podjęcia kolejnych kroków w ramach procedury praworządności, czyli do przeniesienia tematu TK na forum ministrów krajów Unii w Radzie UE. – Ale realistycznie patrząc, to nadal jest „tylko” zawstydzanie. Nałożenie unijnych restrykcji Polsce teraz nie zagrozi – tłumaczy jeden z unijnych dyplomatów.

Czy debata PE może osłabić pozycję Polski na poświęconym reformom Unii szczycie w Bratysławie w ten piątek? – Nie. Dlaczego miałaby osłabić? – przekonuje minister ds. europejskich Konrad Szymański. Jednak w najbliższych miesiącach Unię czekają dyskusje potencjalnie groźne dla Polski. Komisja Europejska już dziś w ramach „przeglądu” obecnego budżetu UE inauguruje rozmowy o kolejnej kasie Unii po 2020 r. Ponadto w kilku krajach Unii rosną zakusy na ograniczenie swobody przemieszczania się po UE, by m.in. przyblokować imigrację Polaków.

Dziś Donald Tusk przylatuje do Warszawy na spotkanie z premier Beatą Szydło w sprawie szczytu w Bratysławie.

Zobacz także

robi

wyborcza.pl

„Smoleńsk” za 5 zł dla urzędników marszałka podkarpackiego. Z funduszu socjalnego

Anna Gorczyca, ms, 13.09.2016

Pracownicy urzędu marszałkowskiego w Rzeszowie otrzymali propozycję wspólnego obejrzenia filmu

Pracownicy urzędu marszałkowskiego w Rzeszowie otrzymali propozycję wspólnego obejrzenia filmu „Smoleńsk”. Koszt biletów będzie pokryty z funduszu socjalnego. (fot. PATRYK OGORZAŁEK/materiały reklamowe)

Pracownicy urzędu marszałkowskiego w Rzeszowie otrzymali propozycję wspólnego obejrzenia filmu „Smoleńsk”. Koszt biletów będzie pokryty z funduszu socjalnego.

– Dostaliśmy e-mail od sekretarza urzędu z informacją, że z funduszu socjalnego będą finansowane bilety na „Smoleńsk”. Dlaczego z tego funduszu mają być opłacane bilety na ten film? Na „Pitbulla” nie było darmowych biletów! – w piątek po południu zadzwonił do rzeszowskiego oddziału „Wyborczej” poirytowany pracownik urzędu marszałkowskiego.

Podkarpacie to jedyny region w kraju, w którego samorządzie wojewódzkim rządzi PiS. Marszałkiem jest Władysław Ortyl, szef tej partii w okręgu rzeszowskim.

26 września dla pracowników urzędu (pracuje tam ok. tysiąc osób) zostanie zorganizowany specjalny pokaz filmu „Smoleńsk”. Koszt biletu wynosi 12 zł, dla pracownika urzędu – 5 zł.

– Kiedyś już odbywały się takie pokazy. Jeśli dobrze pamiętam, to były filmy o „żołnierzach wyklętych” i o generale „Nilu” – dodaje inny pracownik urzędu.

Pieniądze z funduszu socjalnego każdy pracodawca wykorzystuje na wybrane cele w porozumieniu z pracownikami. Mogą to być bony zakupowe, zajęcia sportowe, pożyczki, dofinansowanie żłobka czy przedszkola. Mogą to być także bilety do kina. Składki na fundusz są obligatoryjne, pracownicy korzystają zaś z bonusów dobrowolnie.

Tomasz Leyko, rzecznik marszałka, mówi, że urząd dofinansowywał już w przeszłości bilety do kina i do teatru. – Każdy z pracowników może iść na dowolny film, wziąć fakturę i później otrzymać zwrot pieniędzy. Na fakturze nie ma tytułu filmu – stwierdza. Wyjaśnia, że każdy z pracowników urzędu w ramach funduszu socjalnego ma 300 zł na rok. – Z tych pieniędzy dofinansowywane są bony na święta, bilety do kina, karty Benefit, wczasy pod gruszą – dodaje. Jeśli ktoś wybierze się na „Smoleńsk”, jego konto w funduszu zmniejszy się o 5 zł. f

„Smoleńsk” i 107 tys. widzów w weekend otwarcia

W weekend „Smoleńsk” Antoniego Krauzego obejrzało 107,7 tys. widzów – wynika z danych portalu Boxoffice.pl, który analizuje liczbę widzów w kinach. To 18. tytuł tego roku pod względem wyniku otwarcia.

Przed „Smoleńskiem” w tegorocznym zestawieniu oglądalności w pierwszy weekend jest wiele filmów polskich i amerykańskich. Wśród nich m.in.: „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach” (241 tys. widzów), „Zwierzogród” (231 tys.), „Pitbull. Nowe porządki” (211 tys.), „Deadpool” (206 tys.).

Dla porównania: „Wałęsa. Człowiek z nadziei” otworzył się z wynikiem 142 tys. widzów i był ósmym tytułem 2013 r. pod względem wyniku otwarcia oraz piątym filmem pod względem frekwencji w całym roku.

Numerem jeden pozostaje „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. W lutym 2015 r. przez jeden weekend film obejrzało 834 tys. widzów.

Zobacz także

obnizka

wyborcza.pl

 

csnun7xwiaapo_w

Dokument kto organizował Smoleńsk

csk-xwowgaajrki

Ataki na sędziów stały się modne

Katarzyna Kolenda-Zaleska, 13.09.2016

Patryk Jaki

Patryk Jaki ()Fot. Cezary Aszkieowicz / Agencja Gazeta)

Brak reakcji premier Beaty Szydło na zachowanie ministra sprawiedliwości jest właśnie znakiem, że teraz wolno wszystko.

Idziemy po was – usłyszeli w minionym tygodniu sędziowie, bo rząd sfrustrowany ich brakiem uległości i twardą obroną niezawisłości nie owija w bawełnę, jakie są jego plany. Środowisko trzeba na początek zastraszyć. Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki mógł sobie pokrzykiwać na sędzię, bo czuje się bezkarny i wie, że włos mu z głowy nie spadnie. Mógł grozić, bo doskonale wie, że jest na takie zachowanie całkowite przyzwolenie. To przecież tylko niezręczność była – taki werdykt wydał Jarosław Kaczyński.

Sędziów atakować – to teraz modne hasło. Atakować, ile wlezie, żeby przygotować grunt pod tak zwaną reformę sądów, co tak naprawdę oznacza chęć podporządkowania sobie sędziów i w konsekwencji całego wymiaru sprawiedliwości. Zwierzchnik Patryka Jakiego nie pozostawił co do tego żadnych wątpliwości i bez zażenowania przyznawał, że najpierw trzeba się rozprawić z Trybunałem Konstytucyjnym, a potem, gdy już nie będzie nikogo, kto mógłby zakwestionować niezgodność przepisów z konstytucją, zabrać się za sądy.

Trzeba więc teraz pokazywać, jakie to zdemoralizowane środowisko, jak politycznie uległe, jacy to przeciwnicy „dobrej zmiany”. Niech ludność zobaczy, że tylko dzięki szeryfom z PiS, którzy się sędziów nie boją, wszystko się zmieni i będzie jak w amerykańskim serialu, gdzie sprawy sądowe rozwiązywane są w godzinę.

PiS udaje, że nie wie, jak bardzo takim zachowaniem wiceministra Jakiego psuje państwo. Teraz każdy będzie sobie mógł atakować sędziów za wydawane przez nich wyroki, bo przecież on też zna się lepiej na prawie. Wiceminister tłumaczył, że zachował się jak normalny obywatel. Otóż właśnie nie. On w tym sądzie reprezentował rząd i Ministerstwo Sprawiedliwości na dokładkę. I powinien się zachować z powściągliwością i pokorą. Mógł zgłosić zastrzeżenia, wystąpić z wnioskami, ale nie w tak arogancki sposób. Rządzącym wolno mniej.

Brak reakcji premier Beaty Szydło na zachowanie ministra sprawiedliwości jest właśnie znakiem, że teraz wolno wszystko. Ministrowie mogą sobie dowolnie atakować wybranych urzędników państwowych, jeśli tylko przyjdzie im na to ochota, bo zrobią coś nie po myśli „dobrej zmiany”. Wiedzą już, że nic im się nie stanie. Pani premier woli milczeć, bo przecież nie może się narazić wszechwładnemu ministrowi Ziobrze. Pani premier zresztą wybrała milczenie w wielu sprawach. Ważnych sprawach, w których głos przywódcy rządu powinien być jak najbardziej słyszany. Pani premier wysłała do Londynu dwóch swoich ministrów po tragedii w Harlow, ale gdy w jej własnym państwie atakuje się ludzi o innym kolorze skóry – woli milczeć. Milczy też po ataku na profesora, który w tramwaju mówił po niemiecku. To są właśnie straszne skutki milczenia, skutki tworzenia atmosfery nagonki na innych – inaczej myślących, inaczej wyglądających, inaczej mówiących. I to jest bardzo zła zmiana. Nikt już nie może się czuć bezpieczny, a za chwilę może być tak, że nie będzie już żadnej instytucji zdolnej do obrony jednostki przed wszechwładzą rządzących.

Katarzyna Kolenda-Zaleska „Fakty” TVN

Zobacz także

szydlo

wyborcza.pl