Maziarski, 15.11.2016

 

 

top15-11-2016

 

Kleofas Wieniawa:

Rok wyroku na Polsce. Ile jeszcze?

przerost

PiS podsumowało swoje rządy po polsku, po prostu zastawili się, ale nie postawili, bo mówili o sobie nie na sali sejmowej, aby opozycja im nie przeszkadzała. Show trwalo 4-godziny i mimo blichtru iście amerykańskiego, treść była godna remizy.

Zaś prowadzący, którego do tej pory nazywałem właśnie Casanovą z remizy, okazuje się, iż był pogodynką w telewizji krakowskiej.

Nie było najważniejszej osoby tego widowiska Jarosława Kaczyński, ale za kulisami pociągał sznureczkami.

Chwali się, chwali. Na nieszczęście tego samego dnia GUS opublikował wyniki. Wzrost gospodarczy jest najgorszy od 3 lat, tj. od momentu, gdy skończył się kryzys w UE.

Unia Europejska przeżywa hossę, my wchodzimy w bessę. I będzie się pogłębiała. Będziemy dla odmiany czerwoną wyspą, bo już czerwona latarnią jesteśmy.

Bo ten rok rządów PiS to utrata międzynarodowej pozycji, zmarginalizowanie Polski, utrata wizerunku. W kraju demolowanie ustroju i prawa, promocja miernot Misiewiczów i Pisiewiczów, zniszczenie najważniejszej tkanki administracji państwowej – służby cywilnej, a media publiczne prędzej czy później pójdą do kasacji.

To był zły rok, rok wyroku na Polsce. Ile jeszcze?

Więcej >>>

Ministra Szyszki nie gryzie kornik drukarz

Ministra Szyszki nie gryzie kornik drukarz

Minister od Rydzyka, Jan Szyszko, nie miał takiego szczęścia, jak Zbigniew Ziobro, który przez prezesa został zesłany do Brukseli, aby uczyć się języków. A więc nie mógł z kasy unijnej pompować szmalu w swoje interesy biznesowo-polityczne. Może to i dobrze, wszak nie wiadomo, jak skończy się brukselska przygoda obecnego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, za którym może już łazić OLAF, unijna agencja do spraw przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy. A w Brukseli nie ma Andrzeja Dudy, aby przed uprawomocnieniem wyroku ułaskawić. Ale też odpowiednik Dudy, Donald Tusk, nie ma takich pańskich prerogatyw przebaczania.

Szyszko może spoglądać krzywym zazdrosnym okiem na Ziobrę, który wziął szmal na konwencję klimatyczną, a zrobił konwencję partyjną. Śledztwo dotyczące Ziobry może być klasyką tzw. rozwojową, bo skąd bezrobotne dzieci i pociotkowie europosłów Solidarnej Polski mieli po kilkadziesiąt tysięcy złotych wolnej gotówki, aby wpłacać na konta partyjne?

A Szyszko rzepkę sobie skrobie w rodzimym gumnie. Wśród ministrów nie jest wielce popularny, lecz to największy wyżarciuch, bo kto był ministrem w czterech rządach i to od dwóch dekad? Poczynając od Jerzego Buzka, poprzez Kazimierza Marcinkiewicza, samego Jarosława Kaczyńskiego i obecnie osiadł u Beaty Szydło. Przyjdzie Morawiecki bądź powtórnie sam prezes PiS, Szyszko ze stołka nie spadnie. Nikt nie ma takiego doświadczenia w skrobaniu dla siebie, niektórzy nazywają to jeszcze inaczej – kręceniem lodów. Złapanie Szyszki na gorącym uczynku nie jest proste.

Niedawno Szyszko dofinansował szkołę o. Rydzyka kwotą 300 tys. zł. I ojciec dyrektor z tego coś miał, i sam minister, bo on i jego córka pracują w toruńskiej uczelni. Ba – zajęcia zaplanowane zostały w hacjendzie ministra w Tucznie, która dla niepoznaki jest nazywana stodołą, aby pominąć ją w oświadczeniu majątkowym.

Taki to wyżarciuch Szyszko. Wyszła na wierzch jego inna „rzepka”, mianowicie za 150 tys. minister środowiska dofinansował z funduszów ministerialnych Radio Wnet, w którym ma skromne udziały. Szyszko dofinansował nie tylko działanie radia propisowskiego. W Radiu Wnet zrealizowano audycje o parkach narodowych, a w każdej była mowa o Puszczy Białowieskiej i oczywiście największym osobistym wrogu ministra Szyszki – korniku drukarzu.

Każdy ma jakiegoś wroga. Kaczyński – Donalda Tuska, Szyszko – kornika drukarza. W audycjach kornik nie był li tylko samotnym wrogiem ministra, z którym walczy, dorzucono mu a to Greenpeace, a to wszelakie lewactwo, a nawet dostało się prezydentowi Poznania Jackowi Jaśkowiakowi, gdy program dotyczył Wielkopolskiego Parku Narodowego. Przemyślni dziennikarze Radia Wnet jakoś tak powiązali kornika drukarza z Pomnikiem Wdzięczności, który sobie zamierzył postawić w środku Poznania abp Stanisław Gądecki. Pomnik ten to słynny pięciometrowy Chrystus, szpetny krucyfiks, któremu powiedział „nie” prezydent Jaśkowiak.

Szyszko może jednak spać spokojnie i dalej skrobać swoje rzepki – „dobra zmiana” mu nic nie zrobi. Oczywiście, te rzepki to nie tylko konflikt interesów, ale przede wszystkim korupcja finansowo-polityczna. Kto wie, jak może być jutro, gdy zmieni się władza? Szyszko może beknąć, więc warto byłoby pomyśleć o łasce u Dudy. Kornik drukarz atakuje Puszczę Białowieską, ale nie sumienie ministra ani jego moralność. Grunt to zdrowe samopoczucie.

Waldemar Mystkowski

ministra

koduj24.pl

Rząd PiS podsumował swój pierwszy rok. Spadła na nas lawina zdań pozbawionych treści
Urodziny rządu są zawsze teatrem i ja naprawdę rozumiem, że pani premier się chwali. Trudno, żeby się krytykowała.

Nie przyzna się przecież do tego, że w ciągu roku jej wpływy stopniały, że urósł Mateusz Morawiecki; że musiała się pożegnać z najbliższym sobie ministrem i że o tym, czy będzie rekonstrukcja jej rządu, kiedy i jaka, zdecyduje ktoś spoza rządu.

Rozumiem też, że uroczyste podsumowanie to nie miejsce, by mówić o gafach szefa dyplomacji czy odrealnieniu ministra obrony. I nie wypada wytykać ministrowi środowiska, że zwiększa wycinkę najcenniejszego polskiego lasu, a minister edukacji – nieznajomości historii Polski.

Niewygodnym tematem jest spadające tempo wzrostu PKB, trochę głupio wyszło też z podatkami, więc i to należy zasadniczo przemilczeć, podobnie jak wojnę z Trybunałem Konstytucyjnym. Na politykę kadrową w spółkach także trzeba spuścić zasłonę milczenia.

O czym więc mówić? Jeśli program 500+ uznamy za sukces – a bez dwóch zdań jest to sukces polityczny – to oczywiście o nim, trochę o planach (rozwój ma przyspieszyć) i reformach (ochrona zdrowia). Ale o czym jeszcze?

Podsumowanie roku rządów PiS według szablonu

Prawda znana wielu mówcom (i słuchaczom) głosi, że jeśli nie masz nic do powiedzenia, mów długo. Podsumowanie pierwszego roku rządów PiS trwało ponad cztery godziny; spadła na nas lawina zdań pozbawionych treści, takich jak: „To wielka odpowiedzialność, wielki zaszczyt, to jest służba. Zawsze każdego dnia musimy powtarzać, że przede wszystkim wam służymy. Służymy Polakom i służymy naszej ojczyźnie” czy „To był dobry rok i liczę na to, że następny będzie równie dobry” albo „Mamy jedną Polskę, to jest nasz dom, to jest nasza ojczyzna, to jest najcenniejsze, co mamy. Wszyscy jesteśmy za nią odpowiedzialni i naszym obowiązkiem jest ją strzec”.

Z książki do gramatyki z podstawówki pamiętam szablon do tworzenia przemówień, który pokazywał, że poszczególne fragmenty zdań można dowolnie ze sobą łączyć i przestawiać ich kolejność; za każdym razem wychodziła gramatycznie poprawna, za to doskonale bezsensowna mowa. Trudno się oprzeć wrażeniu, że szablon ten przyswoili sobie autorzy przemówień pani premier.

Wsłuchajmy się uważnie w to, co ma do powiedzenia Beata Szydło: „Wiemy doskonale, że nasze wielkie zobowiązanie wobec was, uczciwego rządzenia, rządzenia dla ludzi, zajmowania się zwykłymi sprawami zwykłych ludzi, jest naszym zobowiązaniem, którego musimy dotrzymać”.

Po skreśleniu zbędnych słów otrzymujemy: „Nasze zobowiązanie jest naszym zobowiązaniem”.

Z tak mocnym przesłaniem trudno nawet polemizować, bo co prawda, to prawda.

rzad

polityka.pl

Polska gospodarka rośnie najwolniej od lat. Winien jest obecny rząd
Trudno się rozwijać, gdy firmy nie inwestują, a rząd nie wydaje unijnych funduszy. Plan Odpowiedzialnego Rozwoju na razie jest Planem Braku Rozwoju.

 

Dzisiejsze fatalne dane o polskiej gospodarce mają tylko jeden pozytywny aspekt. Główny Urząd Statystyczny wciąż musi cieszyć się niezależnością, skoro opublikował tak złe wyniki, gdy premier Beata Szydło podsumowywała pierwszy rok swoich rządów.

Spójrzmy zatem na dane dotyczące Produktu Krajowego Brutto, który jest oczywiście niedoskonałym, ale i tak najlepszym wskaźnikiem rozwoju.

Polska w grupie europejskich średniaków

Gdy PiS dochodził do władzy, polska gospodarka rosła w tempie 3,5 proc. rocznie. Teraz wzrost wynosi zaledwie 2,1 proc. Za tak gwałtowne hamowanie nie da się obwinić reszty świata, bo w ciągu ostatniego roku nie nastąpiła żadna gospodarcza katastrofa. Świat nie wpadł w recesję i nawet Brexit nie zrobił na razie na najważniejszych europejskich gospodarkach wielkiego wrażenia.

Tymczasem Polska z grona europejskich liderów spada do grupy średniaków, a jeśli patrzeć tylko na ostatni kwartał, to wręcz dołączyła do maruderów. A to już po prostu powód do wstydu. Rośniemy w tempie Francji czy Niemiec, czyli państw znacznie od nas bogatszych, do których przecież powinniśmy nadrabiać dystans.

Brakuje rąk do pracy

Rząd PiS oczywiście problemu nie widzi. Mamy zatem dwie narracje. Jedna wicepremiera Mateusza Morawieckiego, który nieustannie reklamuje swój Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, chwali się zagranicznymi inwestycjami, opowiada o milionie samochodów elektrycznych i bilionie złotych na skok, jakiego dokona zaraz Polska. A równocześnie twarde liczby pokazują, że gospodarka rozwija się coraz wolniej, mamy ogromne opóźnienia w wydawaniu unijnych funduszy, firmy praktycznie przestały inwestować, a niskie bezrobocie staje się powoli przekleństwem, a nie błogosławieństwem. Polacy do kraju wcale nie wracają, brakuje rąk do pracy, a ostatnim ratunkiem dla naszej gospodarki stały się zastępy Ukraińców.

Bardzo niepokojące dane pokazują, co się dzieje, gdy Polsce wyłącza się unijny dopalacz, czyli miliardy z funduszy europejskich. Ten rok jest bardzo marny pod względem ich wydawania i szybko okazało się, jak bardzo są nam wciąż potrzebne. To nie po myśli PiS, podkreślającego, że trzeba koncentrować się na Polsce, a nie liczyć na innych.

Tymczasem w budownictwie mamy zapaść, bo z ogromnym opóźnieniem rozstrzygane są przetargi drogowe i kolejowe. Winnych nie trzeba szukać daleko – to GDDKiA i PKP PLK. W regionach jeszcze gorzej, bo tam marszałkowie z CBA na karku boją się podjąć jakiekolwiek decyzje. Do tego Plan Junckera, mający być pomostem między starą a nową perspektywą unijną, pomaga głównie bogatszym krajom unijnym, które zgłosiły dużo więcej dobrych projektów.

Zamiast zatem roztaczać wizje elektromobilności i reindustrializacji, śnić o Centralnym Porcie Lotniczym, a nawet podboju kosmosu, PiS powinien wreszcie wziąć się do codziennej roboty. Bo na razie mamy w gospodarce bardzo złą zmianę. Tak na pierwsze urodziny rządu dobrej zmiany.

polskagospodarka

polityka.pl

DUSZPASTERZ NARODOWCÓW

12.11.2015
Mówi podekscytowany, ale w końcu nie każdy neoprezbiter przemawia na kilkudziesięciotysięcznych wiecach.
Ksiądz Jacek Międlar na demonstracji we Wrocławiu. Fot: Maciej Witkowski/REPORTER/EASTNEWS
J

Jesteśmy Kościołem walczącym, jesteśmy wojownikami wielkiej Polski” – wykrzykuje. „Lewacka propaganda dwoi się i troi, aby zniszczyć Kościół i naród polski” – dodaje. Wywód przerywa skandowaniem: „Duma, duma, narodowa duma”. Potem: „Bóg, honor i ojczyzna”.

Kim, jest ksiądz, którego media nazywają „duszpasterzem nacjonalistów”?

Działacz czy duszpasterz?

„Moi drodzy, jesteście wielką armią Kościoła, jesteście wielką armią Polski, nie wiem czy zauważyliście, ale historia po raz kolejny zatacza koło” – mówił ks. Jacek Międlar na warszawskiej demonstracji narodowców 11 listopada 2015 r.

Zdaniem młodego duchownego „kiedyś wmawiano, że wyzwoliła nas Armia Czerwona, teraz wciska nam się islamski fundamentalizm”. Po fragmencie o zagrożeniach płynących z fundamentalizmu i Koranu, znów skanduje: „Ewangelia, a nie Koran”.

Początkowo zaskoczony tłum gromko podchwytuje. Potem ks. Międlar objaśnia lęki. Te przed lewacką i islamską agresją, wymierzoną w to, co narodowe i chrześcijańskie: „Mamy prawo się lękać, mamy prawo się bać przed upadkiem narodowo-chrześcijańskiego dziedzictwa. Mamy prawo do lęku i nikt nas tego nie może pozbawić”. To istotny fragment, może jedyny, w którym słychać głos duszpasterza ostrzegającego przed zamianą strachu w nienawiść, bo jako chrześcijanie nie możemy sobie na to pozwolić.

Ks. Międlar zapewnia w swoim wystąpieniu, że sam chce dialogu, ale nikt nie chce rozmawiać z tłumem, do którego mówi: „Nazywają nas faszystami, rasistami, ksenofobami i niewiernymi psami. Tymczasem nie chcemy walczyć młotem nienawiści, który w ferworze próbuje się nam wcisnąć w rękę, ale mieczem prawdy, miłości i Ewangelii. Mieczem, którym jest Jezus Chrystus, żywy Pan i zbawiciel”.

W duchownych mieszają się dwie postawy: raz, gdy krzyczy o „lewackiej propagandzie”, staje się działaczem narodowym, innym razem, gdy inicjuje modlitwę „Pod Twoją obronę”, zamienia się w duszpasterza.

„Jest jak papież Franciszek”

Ks. Jacek Międlar na Marszu Niepodległości pojawił się nieprzypadkowo. Zasłynął już miesiąc temu występem na wrocławskim wiecu antyimigranckim, organizowanym przez partię Korwin.

Ks. Mędlar stoi tam na dachu żółtego samochodu-trybuny. Tuż obok powiewają flagi Obozu Narodowo Radykalnego. „Wielu z was usłyszy, że jesteście faszystami. Ja często słyszę, że jestem księdzem faszystą – zwraca się do tłumu narodowców. „Usłyszycie, że jesteście nazistami i że macie głęboko gdzieś wartości chrześcijańskie. Bzdura! Niech sobie gadają, moi drodzy. W naszym sercu jest Ewangelia, w naszym sercu jest Jezus Chrystus! W naszym sercu są te wartości, za które każdy z nas jest gotowy oddać życie. Za Polskę i za chrześcijaństwo. Bóg, Honor i Ojczyzna!” – skanduje.

Niepokojące? Wrocławski Gość Niedzielny widzi to inaczej: „Chce wychodzić, jak głosi papież Franciszek, na peryferia wiary. Takich we Wrocławiu nie brakuje. Dla młodych patriotów stał się pasterzem. Jego kapłaństwo jest im potrzebne, aby prowadził ich drogą zbawienia” – czytamy w gazecie.

Cóż, ulubionym pasterzem stał się z pewnością. Sam ks. Międlar mówi „Gościowi”: – Służę po to, aby z ludzi wyciągnąć jak najwięcej dobra, które w nich drzemie. Chcę głosić żywego Chrystusa. Cieszy mnie każda pożyteczna działalność na rzecz narodu i chrześcijaństwa. Boli trochę niedocenienie działalności patriotycznej młodzieży w tym kraju – skarży się, a gazeta opisuje zbiórkę misyjną, którą organizował dla dzieci z Beninu w Afryce, bez względu na wyznanie. Ks. Międlar odpuszcza winy narodowcom, „Gość” zaś rozgrzesza młodego prezbitera.

„Będzie o nim głośno”

Skąd się wziął ks. Międlar? Jak sam przyznaje – wywodzi się ze środowiska narodowego i kibicowskiego. Seminarium zakonu księży misjonarzy skończył w tym roku. Teraz jest wikarym w parafii św. Anny we Wrocławiu. Pracuje jako katecheta w gimnazjum, przedszkolu i podstawówce, opiekuje się ministrantami, przygotowuje dzieci i młodzież do sakramentów. W wolnych chwilach pisze bloga, skąd można dowiedzieć się o zainteresowaniach: Biblia, polityka, wspinaczka sportowa, kolarstwo. Oraz kapłańskim motcie: „Deo et Patriae semper Fidelis”. Blog to głównie homilie, z początku zwyczajne, jesienią jednak zaczynają nieco odsłaniać patriotyzm autora. Potem będzie ostro przeciw Halloween (przy okazji dostanie się Kościołowi Otwartemu za popieranie święta i wypaczanie pamięci o Żołnierzach Wyklętych), a ostatecznie pochwalił antyimigrancką oprawę meczu.

Przemówienie z Marszu Niepodległości zostanie zauważone. Krzysztof Bosak – wiceprezes Ruchu Narodowego – na twitterze komentuje: „Myślę, że pojawił nam się kaznodzieja, o którym będzie głośno.” Pojawiają się i inne komplementy. Ks. Marek Różycki, pracujący w katedrze wawelskiej kapłan diecezji bielsko-żywieckiej, pisze: „To było świetne, charyzmatyczne przemówienie zakończone wspólną modlitwą”.

Większość internautów z aprobatą przyjęła warszawskie wystąpienie młodego duchownego. Choć zastrzeżenia miał np. Szymon Hołownia. Publicysta napisał m.in.: „Obrońcy młodego księdza nacjonalisty z Wrocławia, przekonujący, że on tylko >głosi Ewangelię na peryferiach świata, jak papież Franciszek<, nie czytali Ewangelii, a i on sam zdaje się, choć z siedem lat uczył się w seminarium, a na zdjęciach z Marszu Niepodległości, dziarsko dzierży >tysiąclatkę<, dawno już tej interesującej pozycji nie czytał. Gdyby czytał wiedziałby pewnie, że zamiast krzyczeć z kibolami na marszach o „Wielkiej Polsce katolickiej” i „Chcemy kotleta a nie Mahometa”, powinien dziś (a nie jutro) oddać swoje życie za prostytutki, „pedałów”, „tęczową hołotę”, „lewacką zarazę” oraz „ciapatych”. Dziś (a nie jutro) przyjąć na siebie obelgi, którymi są obrzucani muzułmanie, a jak im będzie chłodno – oddać im swój (ładny) polar z Orłem Białym. Brać na siebie ich krzyż, bo coś mi się zdaje, że to oni – a nie Roman Dmowski – wpuszczać nas będą do nieba”.

Kapłan niepokorny

12 listopada nie udało się nam skontaktować się z prowincjałem zakonu księży misjonarzy. Formalnie to on jest przełożonym młodego księdza. Dotychczas mógł cieszyć się cichą aprobatą. Zgrzyt nastąpił po wystąpieniu we Wrocławiu, gdy tamtejsza kuria wezwała go na rozmowę. Wówczas ks. Międlar został upomniany przez swego przełożonego – wizytatora Zgromadzenia Księży Misjonarzy ks. Kryspina Banko. Jak ustaliła „Gazeta Wyborcza” – miał więcej nie brać udziału w antyimigranckich manifestacjach –miał to być stanowczy zakaz władz jego zgromadzenia. Co więc robił wczoraj na warszawskim Marszu Niepodległości?

tygodnikpowszechny.pl

Ekshumacja Lecha i Marii Kaczyńskich nie poszła po myśli jej zleceniodawców. Uszkodzono sarkofag na Wawelu

Podczas wczorajszych prac przy ekshumacji ciał pary prezydenckiej uszkodzono płytę sarkofagu.
Podczas wczorajszych prac przy ekshumacji ciał pary prezydenckiej uszkodzono płytę sarkofagu. Fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta

Zanim rozpoczęto ekshumację wszyscy zapewniali, że otwarcie grobu to czysta formalność i po kilku dniach ciała pary prezydenckiej wrócą do krypty na Wawelu. Tymczasem okazuje się, że podczas wczorajszych prac uszkodzono sarkofag. Trwa walka z czasem, by zdążyć do piątku przygotować nowy.

Sarkofag Marii i Lecha Kaczyńskich nie był przystosowany do tego, żeby go otwierać. W zamyśle twórców ciała miały leżeć w spokoju po wsze czasy. Dlatego, gdy po sześciu latach od katastrofy smoleńskiej prokuratura podjęła decyzję o ekshumacji ciał ofiar, można się było spodziewać kłopotów.

I mimo tego, że osoby odpowiedzialne za ekshumacje zapewniały, że wszystko zostanie przeprowadzone z należytą starannością, już podczas wczorajszych prac stało się jasne, że sarkofag trzeba będzie uszkodzić. Płyty kamienne nie nadają się do ponownego użycia i trzeba szybko przygotować nowe. Ponowny pogrzeb pary prezydenckiej ma nastąpić w piątek.

ekshumacja

źródło: Gazeta.pl

naTemat.pl

Tomasz Lis na Twitterze:

Konferencja rządu pt. „Dobry rok”. Dla PIS-u i Misiewiczów nawet doskonały. Dla Polski fatalny. Najgorszy od końca PRL-u.

Proste rozdawnictwo, spadek wzrostu gosp., zdemolowanie pozycji i wizerunku Polski, promocja miernot, inwazja chamstwa, zemsta- oto ten rok.

Rok PIS- jeszcze nigdy tak niewielu nie zepsuło tak wiele, tak szybko, z taką radością i zupełnie bez głowy. To nie rok, to wyrok.

 

Przesłuchaliśmy kilkugodzinną konferencję PiS, żebyście wy nie musieli. I zmieściliśmy ją w 5 punktach

jsx, 15.11.2016

Podsumowanie roku pracy rządu. Beata Szydło

Podsumowanie roku pracy rządu. Beata Szydło (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)

We wtorek rząd podsumował 12 miesięcy pracy od zaprzysiężenia. Premier oraz ministrowie po kolei opisywali, czego dokonały ich resorty -było dość długo, nierzadko nudno. Jest jednak kilka rzeczy, które zapadną nam w pamięć.

1. Wielki show

Podsumowanie roku rządów przypominało formą festiwal czy galę. Pomogła w tym na pewno osoba rzecznika rządu Rafała Bochenka, który ze swadą prowadził konwencję, przedstawiając kolejnych ministrów. Bochenek w swojej karierze pracował już jako konferansjer, miał też epizod jako prezenter pogody w TVP Kraków.

2. To był dobry rok, a poprzednicy…

„To był dobry rok” – to zdanie pojawiło się wiele razy w wypowiedziach kolejnych ministrów. Przez kilka godzin słuchaliśmy o paśmie sukcesów, których nie jesteśmy w stanie zliczyć. Było ich NAPRAWDĘ dużo. Dużo więcej niż błędów poprzedniej ekipy, o których też sporo usłyszeliśmy. Zainteresowanych szczegółami odsyłamy do naszej relacji.

3. „Świetny” żart Waszczykowskiego

Był też czas, niczym podczas prawdziwej gali, na dowcipy. Jednym zabłysnął minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Zapowiadając powstanie wspólnego, polsko-niemieckiego podręcznika do historii, powiedział:

Mimo pewnych dyskusji, jest on sformułowany politycznie poprawnie, ale zgodnie z prawda historyczną. W podręczniku w dalszym ciągu wygraliśmy pod Grunwaldem.

Niestety, dowcip nie spotkał się ze zrozumieniem audytorium. Rozległy się jedynie ciche, niepewne śmiechy.

4. Monolog bez udziału publiczności

Przez ponad cztery godziny byliśmy świadkami wystąpień 19 członków gabinetu Beaty Szydło i samej premier. Głosu nie zabrali jedynie minister-członek Rady Ministrów Elżbieta Witek i minister-członek Rady Ministrów, koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński. Co prawda wypowiedzi uczestników były przerywane, ale tylko brawami. Organizatorzy zdecydowali, że spotkanie nie odbędzie się w sali plenarnej Sejmu – nie dając tym samym opozycji możliwości na dyskusję.

5. Pechowy zbieg okoliczności

Konwencja „Dobry rok” nieszczęśliwie dla rządu zbiegła się w czasie z ogłoszeniem przez GUS wyników PKB. Wartość wszystkich dóbr i usług wyprodukowanych w Polsce w trzecim kwartale 2016 r. jest większa niż rok temu o 2,5 proc. To znacznie poniżej oczekiwań, które były w okolicach 3 proc. To oznacza, że polska gospodarka rośnie najwolniej od trzech lat – gorszy wynik ostatni raz mieliśmy w trzecim kwartale 2013, kiedy podnosiliśmy się ze spowolnienia po kryzysie w strefie euro. CZYTAJ WIĘCEJ

bwicinski

 

przesluchalismy

TOK FM

Waszczykowski po prostu się nie nadaje. O nowym szefie MSZ Niemiec dowiedział się od dziennikarza

Witold Waszczykowski pokazał, że nie nadaje się na szefa MSZ.
Witold Waszczykowski pokazał, że nie nadaje się na szefa MSZ. For. Zrzut ekranu z youtu.be/eqrh7NHp40I

Ministrowi Waszczykowskiemu nie służą poranne wywiady. W rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM co nowo otwarty wątek, to wtopa. Najbardziej spektakularną było jednak to, że szef MSZ nie wiedział, kto będzie jego nowym partnerem w Berlinie. Dotychczasowy minister zostanie prezydentem, zastąpi go szef PE Martin Schulz, o którym Waszczykowski nie raz wyrażał się niepochlebnie.

Witold Waszczykowski znany jest z tego, że uwielbia popisywać się barwnymi i kontrowersyjnymi wypowiedziami. Pokaz tego dał w porannej „Rozmowie RMF FM”, gdzie przekonywał m.in., że „Francuzi nie obrażą się o garść helikopterów” i że nie jest pewien, czy Donald Tusk „jest nasz” (polski).

Ale najbardziej kuriozalny był wątek rozmowy o naszych stosunkach z Niemcami. Wczoraj poinformowano, że nowym prezydentem kraju zostanie dotychczasowy szef MSZ Frank Walter Steinmaier, a w resorcie zastąpi go Martin Shulz. Ale Waszczykowski o tym nie wiedział.

Robert Mazurek: No powiem tak – sygnały, które wysyłane są nieustannie z Berlina świadczą o tym…

Witold Waszczykowski: Przez kogo?

Przez kogo? Choćby przez nowego ministra spraw zagranicznych.

Z którym się spotkałem 2 dni temu.

Przyszłego – pana Martina Schulza. To może ja zacytuję…

Nie no – Martin Schulz nie jest ministrem spraw zagranicznych.

Martin Schulz będzie ministrem spraw zagranicznych w lutym. Informuję pana o tym, bo być może pan nie wie. Był pan w Brukseli. A wczoraj w Berlinie ustalono, że pański odpowiednik – Walter Steinmeier – będzie prezydentem. A jego zastąpi kto?

Dowiem się teraz od pana.

Czytaj więcej

Źródło: rmf24.pl

Później było jeszcze gorzej. Mazurek przypomniał Waszczykowskiemu określenia, które ten rzucał pod adresem Schulza. Polityk Prawa i Sprawiedliwości nazywał go „człowiekiem słabo wykształconym” i „skrajnym lewakiem”. Jedyną reakcją, na którą zdobył się „szef dyplomatów” było spuszczenie wzroku i stwierdzeni „no niestety tak było”.

i-to

naTemat.pl

Powiedz mi, z kim przestajesz, a powiem ci, kim jesteś

Prof. dr hab. inż. Henryk Bem*, 14 listopada 2016

Podkomisja smoleńska

Podkomisja smoleńska (Fot. Sławomir Kamiński Agencja Gazeta)

Barbarzyńska decyzja o ekshumacji ciał wszystkich ofiar, aby „udowodnić” hipotezę wybuchu na pokładzie prezydenckiego samolotu, wchodzi właśnie w etap realizacji. Masz życiową szansę, aby wyjść z twarzą z tej potwornej intrygi. Proszę Cię jako naukowiec i kolega: zaapeluj o natychmiastowe wstrzymanie ekshumacji, wskazując zgodnie z prawdą, że do udowodnienia zamachu jest ona zbędna.

List otwarty do dr inż. Wacława Berczyńskiego, przewodniczącego podkomisji smoleńskiej

Drogi kolego Wacławie!
W rozważaniach dotyczących Twoich dalszych losów po naszym ostatnim spotkaniu w Montrealu w 1982 roku nie przypuszczałem, że Ty, przed opuszczeniem Polski człowiek o poglądach lewicowych, powrócisz do niej po przeszło 30 latach, aby związać się z ludźmi, którzy hańbią naszą Ojczyznę (…).
Nie chcę wnikać, jakimi pobudkami kierowałeś się, aby pojawić się na niesławnych „konferencjach smoleńskich”. Po Twoim krótkim zawodowo doświadczeniu w dziedzinie wytrzymałości materiałów na naszej wspólnej uczelni, Politechnice Łódzkiej, praca w jednym z licznych biur koncernu Boeinga niewiele miała wspólnego z wyjaśnieniami katastrof lotniczych. Podobnie jest z doświadczeniem pozostałych członków tej politycznej podkomisji.

Jesteś człowiekiem inteligentnym, więc w duchu zdajesz sobie z pewnością sprawę, że bez fachowego przygotowania ten zespół nie mógł wnieść nic merytorycznego do wyjaśnienia tragicznego wypadku, poza dalszym szumem niespójnych „rewelacji” ochoczo nagłaśnianych przez ministra Macierewicza. Nie wiem, czy czytałeś mój apel zatytułowany „Smoleńska katastrofa polskiej nauki”, skierowany do kolegów profesorów nauk ścisłych, o zdystansowanie się od kompromitujących naukę polską bredni o zamachu smoleńskim („Gazeta Wyborcza”, 21.11.2012). Pewno nie. Wybrałem więc tę formę kontaktu z Tobą, bo barbarzyńska decyzja o ekshumacji ciał wszystkich ofiar, popierana de facto przez polskich biskupów, po to tylko, aby „udowodnić” hipotezę wybuchu na pokładzie prezydenckiego samolotu, wchodzi właśnie w etap realizacji.

Masz życiową szansę, aby wyjść z twarzą z tej potwornej intrygi. Paradoksalnie, jest to możliwe dzięki uprawnieniom, w jakie Cię wyposażyli mocodawcy z PiS-u. Proszę Cię jako naukowiec i kolega: zaapeluj o natychmiastowe wstrzymanie ekshumacji, wskazując zgodnie z prawdą, że do udowodnienia zamachu jest ona zbędna. Na podstawie m.in. mojego czteroletniego doświadczenia w czołowym ośrodku analizy śladowej, Trace Analysis Research Centre w Kanadzie, mogę Cię zapewnić, że ślady rzekomych materiałów wybuchowych w próbkach, którymi już dysponuje dawna prokuratura wojskowa, można wykryć, stosując nowoczesne metody analityczne – bez potrzeby ekshumacji ciał ofiar katastrofy.

Niezależnie, poprzez kontakty członków Komitetu Chemii Analitycznej PAN z rosyjskimi
analitykami, spróbuj załatwić zgodę na dodatkowe wymazy lub pobranie próbek skóry z wybranych foteli lub części metalowych wraku leżącego w Smoleńsku. Skontaktuj się z FBI Forensic Laboratory w Quantico lub z TEDAC (Terrorist Explosive Device Analytical Centre) i dowiedz się o warunki analizy. Oni, podobnie jak Canadian Explosive Research Laboratory (CANMET) w Ottawie, mają ściśle ustalone protokoły badań pozostałości po wybuchach. Dysponują bardzo czułymi detektorami wykorzystującymi chromatografy z spektrometrią masową i wykrywają ultraślady pochodnych wszystkich stosowanych obecnie materiałów wybuchowych.

Dodatkowo wykonywana przez nich analiza stosunków izotopowych przede wszystkim azotu, ale również węgla i tlenu, pozwala na określenie prawdopodobnych źródeł materiału wybuchowego, co powinno zniechęcić do prób fałszowania dostarczonych próbek do analizy. Piszę to z pełną świadomością – nie można wykluczyć próby fałszerstwa po ekshumacji. Wobec braku śladów materiałów w wybranych próbkach analizowanych w kraju ten niezrozumiały na pierwszy rzut oka upór dotyczący ekshumacji może mieć jeden cel – udowodnienie za wszelką cenę zamachu. Obecna „dobra zmiana” nie kryje się zresztą z tym, że wybuch będzie potwierdzony, o czym świadczy list polskiego ambasadora w Berlinie do gości zaproszonych na pokaz filmu „Smoleńsk”.

Drogi kolego Wacławie!

Pozwól, że zapytam: Co Ty robisz w tym towarzystwie? Nie brnij dalej, proponując naukowo bezsensowne doświadczenia, jak np. zderzenie z brzozą na wózku czy zakup drugiego Tu-154.
Przecież tym samym potwierdzasz, że po roku pracy, który kosztował polskiego podatnika miliony złotych, twoja komisja nie ma absolutnie żadnych osiągnięć. Może sprawdź razem z dr. Biniendą w instrukcji budowy samolotu, jakie są grubości blach w skrzydłach Tu-154. Opowiadał on, że boi się przyjechać do Polski na grób ojca, ale jego strach dziwnie zniknął, gdy minister Macierewicz zaczął mu płacić sowicie za te przyjazdy. Zapewniam, że na jego widok podniesie się niejedna ręka w Polsce, ale tylko po to, by palcem popukać się w czoło.

Last but not least

Powinieneś posłuchać mądrej rady córki jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej, pani Sariusz-Skąpskiej. Przejrzyj doniesienia prasowe przed prezydencką wyprawą do Smoleńska. Zobaczysz, że to premier Tusk początkowo oferował wspólną wizytę prezydentowi Kaczyńskiemu, co zostało przez Kancelarię Prezydenta natychmiast odrzucone, gdyż Katyń miał być początkiem jego kampanii wyborczej. Przeczytasz, że ów wyjazd organizowała właśnie Kancelaria Prezydenta. Aby ułatwić szukanie tego, jak przygotowywali tę wyprawę, proponuję lekturę „Newsweeka”, który z akt komisji cytuje notatkę służbową oficerów BOR-u:

Około trzech miesięcy przed katastrofą płk Jarosław Florczak po kolejnym przylocie z prezydentem bardzo zdenerwowany oznajmił mi, cytuję: Szefie, pan prezydent kiedyś doprowadzi do tragedii, zginie wielu niewinnych ludzi – zeznawał przełożony Florczaka, Janicki. Szefie, jak zwykle burdel, nikt nic nie wie, programy swoje, a realizacja swoje. Jeżeli pan może, to niech mnie pan więcej nie wysyła. Może jestem za stary, może się do tego nie nadaję – mówił oficer.

Płk Florczak zginął razem z prezydentem w katastrofie smoleńskiej. Kancelarią Prezydenta kierowali wtedy m.in. panowie Sasin i obecny prezydent Duda.

Prawdopodobnie do tragedii by w ogóle nie doszło, gdyby nie było bałaganu i samolot wystartował zgodnie z planem. Niestety, para prezydencka spóźniła się o około godziny. Potem okazało się, że jedna osoba z Kancelarii Prezydenta zapomniała wziąć paszport, więc doszło następnych kilkadziesiąt minut opóźnienia. A pogoda nad Smoleńskiem pogarszała się z minuty na minutę, o czym była informowana na bieżąco załoga samolotu. Dlaczego więc meldunek o gotowości samolotu do startu, wbrew alarmującym komunikatom meteo, złożył prezydentowi generał Błasik, a nie kapitan samolotu? (…)

Kolego Wacławie, bardzo Cię proszę – przemyśl to sobie jeszcze raz. Zachowaj się honorowo. Stań po stronie prawdy, nauki i faktów, a nie chęci zemsty, odwetu i dorabianej do tego ideologii. Proszę Cię, oszczędź sobie i Politechnice Łódzkiej, której jesteś doktorem, wstydu i kompromitacji. (…)

Imię, nazwisko i reputację ma się tylko jedną.

maciej-lasek

wyborcza.pl 

SPÓŁDZIELNIA SZYSZKI. RADIO WNET ROBIŁO PROPAGANDĘ O PUSZCZY ZA PIENIĄDZE MINISTERSTWA ŚRODOWISKA

PATRYK SZCZEPANIAK, 15 LISTOPADA 2016

Radio Wnet dostało prawie 150 tysięcy złotych z Ministerstwa Środowiska za przygotowanie cyklu audycji o parkach narodowych, m.in. o Puszczy Białowieskiej. Minister Jan Szyszko jest od dwóch lat udziałowcem spółdzielni Wnet – wspierającej działalność radia

W czerwcu br. Ministerstwo Środowiska zleciło Radiu Wnet realizację zadania „Parki narodowe – radiowy projekt”. Resort Szyszki zamówił: siedem audycji radiowych, pisany reportaż o parkach narodowych i dwa spoty radiowe. W ramach umowy Radio WNET miało zrobić również relację fotograficzną z realizacji audycji. Za wykonanie zlecenia otrzymało ponad 147 tysięcy złotych.

Spółdzielnia Wnet

Internetowe Radio Wnet założył w 2009 r. Krzysztof Skowroński, były szef radiowej „Trójki”, obecnie prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. On też jest głównym udziałowcem spółki Radio Wnet, zarządzającej radiem. W finansowaniu działalności stacji, spółkę wspiera spółdzielnia – Spółdzielcze Media Wnet.

27.01.2016 Warszawa , ulica Foksal 3 / 5 . Prezes SDP Krzysztof Skowronski podczas konferencji prasowej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich dotyczacej zmian w mediach . Fot. Adam Stepien / Agencja Gazeta
Krzysztof Skowroński, założyciel i główny udziałowiec Radia Wnet, a także prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich

Spółdzielnia powstała w 2011 r. Jej założycielami byli m.in Krzysztof Skowroński (który został prezesem), Katarzyna Adamiak-Sroczyńska (dziennikarka, a później rzeczniczka prasowa prezydenta Andrzeja Dudy), Jan Maria Tomaszewski (kuzyn Jarosława Kaczyńskiego, obecnie doradzający władzom TVP) i Wojciech Sumliński (autor książek o rzekomych powiązaniach Bronisława Komorowskiego z WSI). W manifeście założycielskim spółdzielni napisali, że:

„Wolność słowa, ograniczana przez oligarchię koncernów medialnych, utrudnianie przez władze dostępu do informacji, trudności z pozyskaniem reklam i brak dostępu do kapitału (…) wymagają działań niekonwencjonalnych i nowej formuły organizacji mediów.”


Jan Szyszko i o. Tadeusz Rydzyk fot. Telewizja Trwam
Przeczytaj też:

FUNDUSZ OCHRONY ŚRODOWISKA SZYSZKI

BIANKA MIKOŁAJEWSKA  1 WRZEŚNIA 2016


Choć z tych słów wynikać by mogło, że spółdzielnię stworzyli jacyś dziennikarze „wyklęci”, trudno uznać, że Radio Wnet było jakoś prześladowanie przez ówczesne władze i odcinane od pieniędzy.

Stacja mogła liczyć również na wsparcie ze strony PiS. W 2012 r. partia Jarosława Kaczyńskiego zapłaciła Radiu Wnet 140 tys. zł. Gdy później „Gazeta Wyborcza” pytała Skowrońskiego, za co jego radio dostało pieniądze, twierdził że nie pamięta.


nun5
Przeczytaj też:

CO MINISTERSTWO ŚRODOWISKA CHCIAŁO UKRYĆ PRZED DZIENNIKARZAMI OKO.PRESS?

BIANKA MIKOŁAJEWSKA  22 PAŹDZIERNIKA 2016


Krótko po powstaniu spółdzielni Wnet, w wywiadzie dla „Uważam Rze” Skowroński tłumaczył, że ma ona na celu „rozwój mediów w Polsce – zarówno internetowych, jak i konwencjonalnych (…) – małych gazet lokalnych, małych rozgłośni lokalnych, filmów dokumentalnych, przedstawień, koncertów”.I że ruch spółdzielczy to dobry pomysł na zebranie funduszy.

Zgodnie ze statutem spółdzielni Wnet, obowiązkiem jej członków jest dbanie o dobro oraz „w miarę możliwości wspieranie misji spółdzielni”. Według zapewnień Skowrońskiego z 2011 r., każdy „spółdzielca ma szanse stworzyć takie media, jakie odpowiadają jego zapotrzebowaniu”.

W 2014 r, do grona spółdzielców Wnet dołączył Jan Szyszko – wówczas poseł PiS. Kupił 20 udziałów o łącznej wartości 200 złotych. I wartość udziałów i ich liczba jest symboliczna. Ale rzeczywisty wkład Szyszki w działalność spółdzielni jest znacznie większy. Minister – można powiedzieć – wzorowo wypełnia obowiązki członka spółdzielni.  I realizuje swoje prawa tworząc „takie media, jakie odpowiadają jego zapotrzebowaniu”.


Minister środowiska Jan Szyszko Fot. Sławomir Kaminski Agencja Gazeta
Przeczytaj też:

DOBRA ZMIANA. WYKŁADY SZYSZKI TAŃSZE NIŻ WYSTĘP MADONNY

KONRAD SZCZYGIEŁ  6 WRZEŚNIA 2016


Puszcza dziełem człowieka

W umowie z Radiem Wnet, dotyczącej audycji o parkach narodowych, Ministerstwo Środowiska zastrzegło sobie możliwość ingerencji na każdym etapie ich produkcji. Resort miał wpływ na: wybór listy parków narodowych, konspekty audycji i listy gości oraz treści reportażu. Szyszko miał więc pełną kontrolę nad treścią i charakterem programów.

Na stronie internetowej Radia znaleźć można audycje zrealizowane w: Wielkopolskim Parku Narodowym, Białowieskim Parku Narodowym i Parku Narodowym „Ujście Warty”.

Tylko niewielka część programów była faktycznie poświęcona parkom i problemom środowiska.

Emisje z Wielkopolskiego Parku Narodowego zbiegły się w czasie z poznańskim sporem wokół obchodów Czerwca ’56. Związany z Platformą Obywatelską prezydent Poznania – Jacek Jaskowiak nie chciał, aby podczas czerwcowych uroczystości wojsko odczytywało apel smoleński. Sławomir Hinc, radny Sejmiku Województwa Wielkopolskiego z ramienia PiS, w jednej z audycji o Wielkopolskim Parku Narodowym, krytykuje Jaskowiaka za upolitycznienie i robienie medialnego show z uroczystości. W podobnym stylu zrealizowano audycję  o tym, jak poznańscy urzędnicy blokują budowę Pomnika Wdzięczności w centrum miasta.

W większości audycji – niezależnie od tego, któremu parkowi był poświęcony dany program – poruszano problem Puszczy Białowieskiej.

Od początku kadencji spędza ona ministrowi Szyszce sen z powiek. Minister przekonuje, że w związku z rozpowszechnieniem się kornika drukarza (tzw. gradacją), konieczne jest zwiększenie wycinki drzew w puszczy. Protestują jednak przeciwko temu organizacje ekologiczne. Szyszko od kilku miesięcy szuka więc sojuszników, którzy – za pieniądze z resortu lub podlegającego mu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej – mogą wesprzeć jego działania.


Tomasz Sakiewicz i Katarzyna Hejke podczas gali "Gazety Polskiej"
Przeczytaj też:

„NIEPOKORNI” DZIENNIKARZE I 6 MILIONÓW ZŁOTYCH Z PAŃSTWOWEGO FUNDUSZU

BIANKA MIKOŁAJEWSKA  8 PAŹDZIERNIKA 2016


„Czy wiesz, że Puszcza Białowieska nie jest lasem dziewiczym? Udokumentowana działalność człowieka na jej terenie trwa już od pięciu stuleci; przynosząc korzyści zarówno miejscowej ludności, jak i ekosystemowi” – przekonywało słuchaczy Radio Wnet.

W audycji o puszczy, słuchacze usłyszeć mogli również, że „To właśnie dzięki synergii czynników przyrody i mądrych opartych na rzetelnej wiedzy naukowej działalności człowieka Puszcza Białowieska zachowała swoje unikalne bogactwo ekologiczne, jakiego mogą nam zazdrościć mieszkańcy innych krajów Unii Europejskiej”. W jednym z programów Andrzej Antczak, wiceszef Nadleśnictwa Hajnówka, tłumaczył, że spór wokół puszczy polega przede wszystkim na dobrowolnej interpretacji przepisów dotyczących obszaru Natura 2000 przez ludzi złej woli. A społeczeństwu zrobiono w tej sprawie wodę z mózgu.


06.06.2016 Puszcza Białowieska. Wycinka drzew świerkowych . Fot. Agnieszka Sadowska/ Agencja Gazeta
Przeczytaj też:

„NIEPOKORNI” DZIENNIKARZE: PUSZCZĘ BIAŁOWIESKĄ TRZEBA CIĄĆ, EKOLODZY TO HOCHSZTAPLERZY

BIANKA MIKOŁAJEWSKA  10 PAŹDZIERNIKA 2016


W audycji pt. „Ksiądz Duszkiewicz ostrzega przed fałszywymi ekologami”, wspomniany duchowny pyta:

„Czy przyroda ma służyć człowiekowi, czy człowiek przyrodzie?” I szybko odpowiada: „W świetle etyki chrześcijańskiej to przyroda powinna służyć człowiekowi, a człowiek powinien mądrze z niej korzystać.”

Według księdza Duszkiewicza, przeciwko wycince puszczy protestuje „lewactwo”, a Greenpeace to organizacja z „dość ciemną historią”.

W audycji „Kornik drukarz jest korzystny, ale nie w nadmiarze” prof. Jacek Hilszczański z Instytutu Badawczego Leśnictwa przekonuje słuchaczy, że eskalacja obecności kornika drukarza jest spowodowana niekorzystnymi przepisami prawnymi, które uniemożliwiają wycinkę drzew.

Ministerstwo nie odpowiada

Zapytaliśmy ministra Szyszkę, czy to, że ministerstwo zleciło realizację audycji radiu, którego działalność minister wspiera jako udziałowiec spółdzielni WNET, nie jest konfliktem interesów. Chcieliśmy też wiedzieć, jakie kryteria zadecydowały o tym, że resort wybrał jako realizatora audycji Radio Wnet. Ministerstwo – jak zwykle – nie odpowiedziało na nasze pytania.


Artykuł powstał dzięki sygnałowi od czytelnika OKO.press – któremu bardzo dziękujemy za pomoc.

spoldzielnia

OKO.press

Szyszko daje pieniądze samemu sobie? Ministerstwo Środowiska przyznało 150 tys. radiu Wnet, gdzie minister ma udziały

Jan Szyszko dał 150 tys. na radio, w którym ma udziały.
Jan Szyszko dał 150 tys. na radio, w którym ma udziały. Fot. Sławomir Kamiński / AG

Nie można zarzucić, że minister środowiska Jan Szyszko daje pieniądze tylko na media o. Rydzyka. Fundusze z resortu dostało też prawicowe Radio Wnet. To samo, którego pan minister jest udziałowcem.

Minister Środowiska Jan Szyszko szerokim strumieniem publicznych pieniędzy wspiera prawicowe przedsięwzięcia medialne. Oczywiście faworyzowany jest o. Tadeusz Rydzyk, ale z pańskiego stołu spadnie też coś dla mniejszych.

Radio Wnet, założone przez byłego szefa „Trójki” Krzysztofa Skowrońskiego, dostało od Ministerstwa Środowiska

Do tego, że Prawo i Sprawiedliwość pompuje publiczną kasę w zaprzyjaźnione przedsięwzięcia medialne, zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Ale w tej historii jest coś bardziej bulwersującego. Minister Szyszko jest członkiem Spółdzielni Wnet, do której radio należy. Jest więc jego udziałowcem, o czym informuje nawet w oświadczeniu majątkowym.

źródło: OKO.press

szyszko

naTemat.pl

Przerost formy nad treścią

Przerost formy nad treścią

Minął rok rządów PiS.

Pogratulować ekipie rządzącej oprawy i przygotowania podsumowania minionego roku. Aż cisną się na usta porównania z amerykańską kampanią wyborczą. Piękne niebieskie tło, pani premier wyglądająco kwitnąco na tle hasła: Dobry rok. Mniej istotna w tej oprawie zaczyna być treść. A z nią jest niewesoło.

Rząd najbardziej chwali się wprowadzeniem programu 500 plus. Tymczasem już wywołał on skutki w postaci spadającej liczby pracujących. Będzie się to pogłębiało przez zniechęcający do pracy program „Rodzina 500+” (spadek zatrudnienia o 240 tysięcy osób według szacunków CenEA) i obniżenie wieku emerytalnego. Podczas gdy polskie społeczeństwo w nadchodzących latach będzie jednym z najszybciej starzejących się w UE, rząd proponuje obniżenie wieku emerytalnego kobiet do najniższego poziomu w UE. Za co będą żyć przyszli emeryci – to pytanie jest skrzętnie omijane przez PiS.

Wbrew zapewnieniom rządu, stan finansów publicznych nie jest dobry i się pogarsza. Niższy od spodziewanego deficyt finansów publicznych wynika z załamania inwestycji państwa i samorządów, w tym stopnia wykorzystania funduszy UE. Wyższe wpływy podatkowe są spowodowane nie tylko uszczelnieniem systemu, ale też strukturą wzrostu gospodarczego: boom konsumpcyjny oznacza wyższe wpływy z VAT, a załamanie inwestycji przedsiębiorstw przekłada się na wyższe wpływy z podatku CIT. Taka struktura wzrostu gospodarczego może być w krótkim okresie korzystna dla rządu, ale ostatecznie jest szkodliwa dla gospodarki.

Nie sposób omówić wszystkich dziedzin, w których – wbrew snutym przez PiS opowieściom – nie dzieje się dobrze. Mieliśmy być silnym krajem w Europie, a mamy historycznie najsłabszą pozycję w UE. Coraz mniej państw się z nami liczy, jesteśmy coraz rzadziej postrzegani jako kraj poważny.

PiS „wywołał wojnę” z Trybunałem Konstytucyjnym. Jak mówiła Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej: – „Rok rządów PiS to jest rok dywanowego, ustawodawczego nalotu na Trybunał Konstytucyjny. Co najmniej sześć ustaw, każda z nich ma na celu albo sparaliżować działania Trybunału Konstytucyjnego, albo przejąć nad nim kontrolę”. Dodała, że PiS odkąd przejął władzę, „zawstydza” Polskę przed instytucjami międzynarodowymi, m.in. przed Komisją Wenecką czy Komisją Europejską.

O Misiewiczach i obsadzaniu stanowisk w spółkach Skarbu Państwa krewnymi i znajomymi królika słyszeli już chyba wszyscy. Pomysły minister edukacji krytykują wszyscy, których zmiany w edukacji będą dotykać – nauczyciele, rodzice i samorządowcy.

A zza kotary wychyla się postać, która jest zwykłym posłem; który podczas kampanii wyborczej schował się (razem z Antonim Macierewiczem itp.) za tą kotarą; który teraz nie ma odwagi stanąć przed nią i wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje.
(Źródło: pap.pl, for.org.pl)

bt

przerost

koduj24.pl

Ja bym zagroził Rosji zerwaniem stosunków dyplomatycznych- senator PiS Stanisław Kogut w rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz o zwrocie wraku i pięcie achillesowej rządu

Stanisław Kogut, Justyna Dobrosz-Oracz, realizacja: Maciek Czajkowski, Miłosz Więckowski, montaż: Paweł Gil, 15.11.2016
http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,20979975,video.html?embed=0&autoplay=1

Rząd dobrze ciśnie, ale ja bym cisnął bardziej, by odzyskać wrak – mówi senator PiS Stanisław Kogut. Był w Katyniu, gdy doszło do katastrofy. Czy żałuje, że nikt nie pojechał na miejsce tragedii, by przypilnować Rosjan? Po co członkowie smoleńskiej podkomisji patrzą na ręce prokuratorom w czasie ekshumacji? Zobacz dziewiąty odcinek – I kto tu rządzi?. Polityk Prawa i Sprawiedliwości podsumowuje też rok rządów Beaty Szydło. – Ten gabinet nie ma pięty achillesowej – utrzymuje senator. Stwierdza też, że rolą opozycji jest kłamać i oszukiwać społeczeństwo. Czy wymienił by szefową rządu? Kto przyjeżdżał na rowerach rzekomo podstawiony? I czy złości się, gdy nazywają go Krystyną Pawłowicz w spodniach? Zapraszamy.

mowia
wyborcza.pl

 

 

Barbara Nowacka o pierwszym roku władzy Prawa i Sprawiedliwość!

15 listopada 2016

barbara-nowacka

barbara-nowacka-2

Wyciekł dokument brytyjskiego rządu o Brexicie. Na co szykuje się Londyn?

MACIEJ CZARNECKI, 15 listopada 2016

Premier Theresa May

Premier Theresa May (Kirsty Wigglesworth / AP)

Notatka kancelarii rządu z 7 listopada zdradza, że rząd nie wypracował jeszcze jednolitej strategii, bo ministrowie są podzieleni, a pracy jest tyle, że konieczne może być zatrudnienie dodatkowych 30 tys. urzędników.

Wewnętrzny dokument rządu Theresy May, do którego dotarł „The Times”, jest datowany na 7 listopada i zatytułowany „Brexit Update”, czyli „Ostatnie doniesienia o Brexicie”. Sporządził go anonimowy analityk kancelarii rządu.

Czytamy w nim, że gabinet May pracuje nad 500 projektami związanymi z wyjściem z Unii Europejskiej, co może wymagać zatrudnienia nawet 30 tys. dodatkowych pracowników. Premier, która przejęła stanowisko w lipcu po Davidzie Cameronie, zyskuje reputację osoby „podejmującej postanowienia i decydującej o sprawach samodzielnie”, co na dłuższą metę wydaje się „mało prawdopodobne do utrzymania”.

Dokument ostrzega, że duże firmy mogą wkrótce „przystawić rządowi lufę do głowy”, by dostać gwarancje wsparcia po Brexicie podobne do tych, jakie uzyskał Nissan.

Pod koniec października japoński producent samochodów ogłosił, że mimo brexitowych niepewności rozbuduje zakłady w Sunderlandzie, by produkować dwa nowe modele. Rząd obiecał firmie, że po wyjściu z UE Wielka Brytania i tak pozostanie dla niej konkurencyjnym miejscem. Szczegółów umowy nie ujawnił.

Rząd nie mówi jednym głosem

Notatka zwraca uwagę na podziały wewnątrz rządu. Po jednej stronie barykady stoją minister spraw zagranicznych Boris Johnson, minister ds. wyjścia z UE David Davis i minister ds. handlu międzynarodowego Liam Fox. Po drugiej stronie są kanclerz (czyli minister skarbu i finansów) Philip Hammond i minister ds. biznesu Greg Clark. Ci pierwsi – tego notatka już nie mówi, wynika to z publicznych wypowiedzi – skłaniają się ku „twardemu Brexitowi”, czyli opuszczeniu unijnego wspólnego rynku przy zdecydowanym ograniczeniu imigracji. Drudzy woleliby aksamitny rozwód, czyli ściślejsze związki gospodarcze z Unią kosztem ustępstw.

Każde ministerstwo przygotowało oceny, jakie mogą być rezultaty Brexitu, oraz plan na wypadek „najgorszego scenariusza”.

Choć to konieczne, nie wystarczy jednak do stworzenia rządowego planu Brexitu z uwagi na brak ustalenia priorytetów i związków z całościową strategią negocjacji – czytamy w dokumencie.

Theresa May zapowiedziała, że będzie chciała rozpocząć formalne negocjacje z europejskimi partnerami do końca marca 2017 roku. Najpierw jednak musi się wyjaśnić, kto tak naprawdę może je zapoczątkować (uruchamiając art. 50 traktatu o UE) – rząd czy parlament. Na początku listopada Wysoki Trybunał w Londynie uznał, że kompetencje w tej sprawie ma Westminster. Rząd wniósł apelację, którą w grudniu rozpatrzy Sąd Najwyższy. Jeśli nie zmieni werdyktu, proces może się opóźnić.

Tak czy inaczej, ujawniony przez „The Times” dokument ocenia, że ustalenie priorytetów negocjacyjnych może zająć rządowi pół roku.

Przecieków jest więcej

Rzecznik rządu May oświadczył, że „nie poznaje twierdzeń” zawartych w dokumencie.

– Koncentrujemy się na naszej pracy, by dokonać Brexitu i uczynić z niego sukces – oznajmił rzecznik.

Nie oznacza to bynajmniej, że notatka jest fałszywa. Po prostu nie jest to oficjalny raport kancelarii, z którym zaznajomiliby się ministrowie.

Po tych słowach rzecznika dziennikarka „The Times”, która dotarła do dokumentu, zdradziła, że widzieli go i doradzali przy jego tworzeniu wysocy rangą urzędnicy. Zaapelowała, by zamiast „strzelać do posłańca”, rząd zajął się wreszcie wyzwaniami związanymi z Brexitem.

Brexit memo was seen and aided by senior civil servants. @Number10gov should stop shooting the messenger and start addressing the challenges

Miesiąc temu „The Times” ujawnił inny rządowy dokument dotyczący wyjścia z UE. Z wewnętrznej notatki ministerstwa skarbu wynikało, że wciąż uznaje ono zasadność pesymistycznych wyliczeń z kwietnia, a więc sprzed referendum. Ówczesny kanclerz George Osborne straszył, że jeśli Wielka Brytania opuści wspólny rynek i nie wynegocjuje z państwami UE żadnej umowy handlowej, to po 15 latach PKB kraju może być niższy od 5,4 do 9,5 proc. (nie w stosunku do obecnego poziomu, lecz do zakładanego przy członkostwie w Unii). Przełoży się to na zmniejszenie dochodów od 38 mld do 66 mld funtów rocznie.

Nieco ponad dwa tygodnie temu „The Guardian” zdradził z kolei szczegóły z zamkniętego spotkania Theresy May z bankierami z Goldman Sachs pod koniec maja, jeszcze przed referendum. Nagranie kontrastowało z wypowiedziami konserwatystki po referendum.

Podczas spotkania z bankierami May przestrzegała przed skutkami wyjścia z UE: – Myślę, że argumenty ekonomiczne są jasne. Bycie członkiem 500-milionowego wspólnego rynku jest dla nas ważne. Gdybyśmy nie byli w Europie, niektóre firmy zastanawiałyby się, czy nie lepiej rozwijać działalność na kontynencie, a nie w Zjednoczonym Królestwie.

Podczas kampanii referendalnej w publicznych wypowiedziach May – wówczas jeszcze „tylko” szefowa MSW – również opowiadała się za pozostaniem w UE. Ale niemal nie angażowała się w debaty, nie broniła członkostwa w Unii w tak mocnych słowach.

wyciekl

 wyborcza.pl

Dominika Wielowieyska

Po co Dudzie zaczepianie Macierewicza

15 listopada 2016

Prezydent Duda i Antoni Macierewicz na obchodach Święta Lotnictwa w Krzesinach pod Poznaniem

Prezydent Duda i Antoni Macierewicz na obchodach Święta Lotnictwa w Krzesinach pod Poznaniem (www.prezydent.pl/ fot. Andrzej Hrechorowicz / KPRP)

Dwa kluczowe ośrodki odpowiedzialne za politykę bezpieczeństwa – MON i Pałac Prezydencki – toczą ze sobą cichą wojenkę. To niebezpieczne.

Dziś – po wyborze Trumpa na prezydenta USA – gwarancje bezpieczeństwa dla naszego regionu ze strony zachodnich sojuszników nie są już tak pewne jak za Obamy. Trump opowiadał zatrważające rzeczy o NATO, podważał zasadę solidarności członków Paktu, demonstrował zachwyt nad Putinem. Wszystko to może ośmielić Rosję do działań zaostrzających konflikt z Ukrainą.

Chwilę wcześniej rząd PiS zrezygnował z zakupu francuskich śmigłowców, demonstracyjne zwracając się w stronę producentów amerykańskich. A właśnie teraz jak nigdy przydałyby się ścisłe więzi i dobre relacje z największymi graczami w Europie, takimi jak Francja czy Niemcy. Cokolwiek by mówić o kontrakcie z Francuzami, to jedno trzeba przyznać: prezydent Komorowski i rząd PO-PSL mieli wizję pielęgnowania dwóch filarów bezpieczeństwa – europejskiego i amerykańskiego. W przypadku pierwszego filaru ważną rolę odgrywał kontrakt na caracale jako inwestycja, która wiąże nas z Francją. PiS tę koncepcję zburzył, ale nie przedstawił żadnej alternatywy, bo chaotyczne zapowiedzi szefa MON Antoniego Macierewicza zakupu amerykańskich helikopterów, żonglowanie kolejnymi datami, kiedy mają być one dostarczone polskiej armii, nie mogą być brane serio.

Prezydent Andrzej Duda od dawna próbował się dystansować od Macierewicza. Zaraz po szczycie NATO podziękował szefowi MON Tomaszowi Siemoniakowi z PO i prezydentowi Komorowskiemu za przygotowania do tego ważnego wydarzenia. Wywołało to wściekłość nie tylko szefa MON, ale także samego Jarosława Kaczyńskiego, który dał temu wyraz w jednym ze swoich przemówień. Macierewicz cały czas zresztą powtarza, że szczyt NATO to tylko i wyłącznie jego zasługa. Prezes PiS też to powtarza.

Prezydent nie odzywał się, gdy rząd PiS zrywał współpracę z Francuzami. Ale gdy Macierewicz oskarżył Francuzów, że ci za pośrednictwem Egiptu sprzedali Rosji okręty Mistral za jednego dolara, Duda nie wytrzymał i oświadczył, że ma inne informacje i żadnej transakcji za dolara nie było. Prezydent doszedł do słusznego skądinąd wniosku, że nie ma co firmować niemądrych deklaracji szefa MON, które jeszcze bardziej rozeźliły Francuzów. Bo oczywiście można frustrację Francji lekceważyć, ale po co opowiadać nieprawdziwe rzeczy i dodatkowo ją obrażać? Trudno pojąć tę taktykę. Jedyne słuszne wyjaśnienie to ignorancja i brak profesjonalizmu Macierewicza i ludzi, którzy z nim współpracują.

Macierewicz w PiS reprezentuje opcję bardzo radykalną, ten radykalizm objawia się nie tylko irracjonalną wiarą w zamach smoleński, antyunijną retoryką, ale także obsesją spisków i przekonaniem, że wszyscy wykształceni ludzie w tym kraju knują przeciwko rządowi PiS, więc wszędzie trzeba wstawić swoich. Andrzej Duda wraz ze swoimi współpracownikami – takimi jak rzecznik Marek Magierowski, minister Krzysztof Szczerski czy szef BBN Paweł Soloch – nie są aż tak radykalni. Soloch i Magierowski to liberalni konserwatyści a la brytyjscy torysi, eurosceptycy, ale i eurorealiści zarazem.

Wcześniej czy później musiało więc dojść do kolejnego starcia. I doszło, przy okazji nominacji dla generałów, które są wręczane w czasie Święta Niepodległości 11 listopada. Teraz się okazało, że nominacje się opóźnią do 29 listopada. – Prezydent wyraża swoje wątpliwości, minister mu tłumaczy, na czym polegają jego koncepcje, prezydent przedstawia swoje propozycje. Jest to normalna rozmowa między zwierzchnikiem Sił Zbrojnych a ministrem obrony – tłumaczył to opóźnienie dyrektor Magierowski w TVN 24.

Do tej pory nazwiska przyszłych generałów były konsultowane z głową państwa, widocznie tym razem stało się inaczej. I Pałac Prezydencki się Macierewiczowi postawił. Wiele wskazuje na to, że Macierewicz przedstawił kandydatów – delikatnie rzecz ujmując – niedouczonych, którzy brak wiedzy i doświadczenia chcą nadrabiać lojalnością wobec szefa MON i żarliwością. Czyli prawdopodobnie są to kolejne przypadki Misiewiczów. Hasło „Misiewicze” może śmieszyć w przypadku funkcji rzecznika prasowego MON, ale już w przypadku nominacji generalskich raczej przeraża. Od czasu objęcia funkcji szefa MON przez Macierewicza z armii odeszło 26 generałów.

Emanacją głębokiej niechęci szefa MON do prezydenta jest publicystyka prawicowego blogera Aleksandra Ściosa. Pod tym pseudonimem kryje się bliski współpracownik Macierewicza. Zdaniem mediów jest to Mariusz Marasek, szef Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO. Pytany przez dziennikarzy Marasek nie odpowiedział na pytanie, czy pisze pod tym pseudonimem.

Ścios atakuje Dudę od dawna i za różne rzeczy, np. za udział w pogrzebie Andrzeja Wajdy, gdzie Duda był „wśród swoich”, czy za postawienie na czele Rady Dialogu Społecznego Henryki Bochniarz.

„Poglądy pana Andrzeja Dudy na kwestie zagrożenia rosyjskiego wykazują niepokojącą analogię z ocenami poprzedniego lokatora Belwederu. (…) Pan prezydent formułuje oceny tyleż fałszywe, jak groźne” – pisał Ścios, który uważa, że „pan Duda nie ma głębszej wiedzy o świecie”, i pyta „o intencje pana prezydenta i jego kompetencje polityczne”. Na Twitterze Ścios narzeka, że rząd „nie chce podjąć rozprawy z agenturą wpływu”.

„To niepojęte, że od czasu zbrodni smoleńskiej nie chcemy dostrzec, że nie ma groźniejszych nawoływań od postulatu fałszywej zgody narodowej – osiągniętej za cenę naszych dążeń i prawdy o realiach III RP” – pisał także. To też można potraktować jako przytyk do słów prezydenta, który niegdyś wzywał do pojednania w sprawie Smoleńska.

Prezydent Duda być może chciałby ograniczać najbardziej radykalne i nieodpowiedzialne posunięcia szefa MON. Kolejne wpadki Macierewicza dają mu okazję, aby pokazać swoją niezależność. Bo do tej pory postrzegany był raczej jako osoba całkowicie zależna od PiS, która abdykowała z funkcji strażnika konstytucji i politycznego arbitra, a takiej roli zawsze oczekuje się od głowy państwa. W sprawie Trybunału Konstytucyjnego nie potrafił się postawić Kaczyńskiemu i wziął udział w łamaniu konstytucji. W ten sposób stał się zakładnikiem prezesa PiS już na samym początku urzędowania. To odcięło mu drogę do porozumienia ze środowiskami spoza partii. Teraz zdecydował się na opór wobec Macierewicza, bo to mniej ryzykowne niż starcie z samym Kaczyńskim. Poza tym prezydent zapewne sądzi, że już niedługo czekają nas kolejne atrakcje ze strony szefa MON i nawet liderowi PiS będzie trudno firmować wszystkie pomysły Macierewicza. Pałac Prezydencki zapewne chce zaznaczyć swoją odrębność, ale nie może zrażać do siebie PiS, bo bez tej partii i bez poparcia Kaczyńskiego reelekcja jest niemożliwa. Prezydent usiłuje więc lawirować.

W ciągu ostatnich 25 lat zdarzało się oczywiście, że prezydent i rząd pochodzący z tej samej formacji wchodzili w zwarcie. Tyle że te potyczki dotyczyły raczej polityki krajowej, a w polityce zagranicznej i obronnej panował konsensus. Z PiS jest odwrotnie: w polityce krajowej Andrzej Duda jest notariuszem wszelkich decyzji swej partii, a w sprawach obronności i polityki zagranicznej podnosi głowę. Ale dość nieśmiało. Prawdopodobnie nie będzie to miało większego znaczenia dla głównego nurtu polityki PiS.

 

cicha

wyborcza.pl

Co tam dobry rok, dla niektórych to złoty wiek,..

cxsz8wwxuaaqhgm

W internecie nic nie ginie.Skarbnik SP twierdzi, że 30.06.2013 Ziobro organizował konferencję klimatyczną. Nasz Dziennik też zmyślał?

cxtguouxcaas0k0

 

cxtguotxcaaofk9

Polska gospodarka rośnie najwolniej od trzech lat. Dane są gorsze od najgorszych oczekiwań

Rafał Hirsch
15.11.2016

Kasjerki w Tesco

Kasjerki w Tesco (Fot. Rafał Mielnik / AG)

Z polską gospodarką jest coraz gorzej. GUS własnie podał, że w ostatnim kwartale PKB urosło tylko o 2,5 procent. To gorzej od najbardziej pesymistycznych przewidywań ekonomistów

PKB, czyli wartość wszystkich dóbr i usług wyprodukowanych w Polsce w trzecim kwartale jest większa niż rok temu o 2,5 procent. To znacznie poniżej oczekiwań, które były w okolicach 3 procent.

Te dane oznaczają, że polska gospodarka rośnie najwolniej od trzech lat. Gorszy wynik ostatni raz mieliśmy w trzecim kwartale 2013, kiedy to podnosiliśmy się ze spowolnienia spowodowanego kryzysem w strefie euro.

PKB Polskidane: GUS

Tym razem zdaniem wielu ekonomistów za coraz gorsze wyniki polskiej gospodarki odpowiada przede wszystkim spadek inwestycji. Państwo ma wciąż problem z uruchomieniem kolejnej transzy środków unijnych, z kolei prywatne firmy boją się inwestować ze względu na zwiększoną niepewność. Chodzi zarówno o obawy związane z otoczeniem, geopolityką i przyszłością strefy euro, jak i te dotyczące polskiej polityki i przyszłości rządów prawa w Polsce.

: Dynamika wzrostu PKB w IIIQ – dane wstępne: 2,5 %, prog. 2,9 %, poprz. 3,1 %.

Inwestycje słabe,wszyscy to mówili.Ale konsumpcja dzięki 500+ miała przyspieszać. Przy PKB tylko +2,5%w III kw. trudno obronić to założenie.

Polska staje się bardzo europejska pod względem wzrostu PKB

Dane GUS za trzeci kwartał praktycznie przekreślają szanse na zapowiadane przez rząd 3,5 procent wzrostu gospodarczego w całym roku. Jeśli w pierwszym półroczu wzrost sięgał 3,2 procent, a teraz znacząco spowolnił, to w czwartym kwartale musiałaby nastąpić eksplozja wzrostu, aby w całym roku udało się mieć 3,5 procent.

Zobacz także WIDEO: Petru: Gospodarka się wali!

polska

next.gazeta.pl

KATARZYNA KOLENDA-ZALESKA , „FAKTY” TVN

KOLENDA: Naiwny entuzjazm polskiej prawicy

15 listopada 2016

Ławki PiS w Sejmie

Ławki PiS w Sejmie (Fot. Sawomir Kamiski / Agencja Gazeta)

Nie ma się z czego cieszyć. Republikanie to dziś kompletnie inna partia niż ta, którą pamiętamy sprzed lat, w ogóle niewrażliwa na Polskę i Europę

Donald Trump niczego nie zawdzięcza Partii Republikańskiej. Nominację zdobył, bo na władze partii nacisnęły partyjne doły. Niechętnie mu ją przyznały. Zwycięstwo zawdzięcza samemu sobie, żadna z wielkich postaci partii nie wsparła go w kampanii.

Rodzina Bushów ostentacyjnie się odcięła nie tylko z powodu, w jaki Trump traktował ubiegającego się o nominację Jeba Busha. Mitt Romney, były republikański kandydat na prezydenta, krytykował kandydata, mówiąc wprost, że jego kandydatura legitymizuje rasizm. Legendarny John McCain zapowiedział, że ani on, ani jego żona nigdy nie oddadzą głosu na człowieka, który poniża kobiety. Paul Ryan, przywódca republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów, jedna z najważniejszych osób w partii, ostentacyjnie nie udzielał się w kampanii. Uzależniony od Twittera Trump publicznie go za to zganił.

Dziś sytuacja oczywiście się zmieniła, Republikanie wzięli wszystko, co było do wzięcia, a nawet jeszcze więcej, bo prezydent elekt będzie nominował sędziego na wakujące od miesięcy stanowisko w sądzie najwyższym. Republikanie triumfują, ale to nie znaczy, że Donald Trump zapomni o upokorzeniach, których doświadczał od własnej partii w kampanii wyborczej. Tak, niczego jej nie zawdzięcza, potrzebuje jej o tyle, o ile potrzebuje Kongresu do przeprowadzania swoich planów. Stąd nominacja Reince’a Priebusa, lojalnego wobec niego szefa krajowego komitetu Partii Republikańskiej, na przyszłego szefa sztabu Białego Domu. Plany prezydenta elekta są dziś wielką niewiadomą, na razie wygląda na oszołomionego zwycięstwem.

Dlatego dziwi, z jakim entuzjazmem część środowisk w Polsce cieszy się z wygranej Trumpa. Cieszą się z wygranej republikańskiego kandydata, bo pokutuje w nich przekonanie, że tylko republikańscy prezydenci byli wrażliwi na sprawy polskie i tylko na nich można było liczyć. Mit niezłomnego Ronalda Reagana, twardego wobec Rosji i wspierającego Polaków w czasach stanu wojennego, jest już tylko mitem. Zapomniano, że to Bill Clinton wprowadzał Polskę do NATO, że to Obama zgadzał się na natowskie wojska na granicy z Rosją (realizacja tego stoi dziś pod znakiem zapytania).

Nie ma się z czego cieszyć. Republikanie to dziś kompletnie inna partia niż ta, którą pamiętamy sprzed lat, w ogóle niewrażliwa na Polskę i Europę, skłonna raczej sięgać do tradycji izolacjonizmu Ameryki.

A ci w Partii Republikańskiej, którzy rozumieją świat i jego złożoność, ci, za którymi tak tęskni polska prawica, będą dziś spychani na margines. To nie jest już partia Busha seniora i Ronalda Reagana, ale partia Newta Gingricha (potencjalny kandydat na sekretarza stanu), który o Estonii mówi jako o przedmieściu Petersburga. Co myśli o Polsce, można się tylko domyślać.

Wybór Trumpa, dokonany przez białych, średnio i słabo wykształconych mężczyzn, uruchomił siły, które Polakom wcale nie muszą się podobać. Dzień po wyborach amerykańskie stacje telewizyjne pokazywały nagrane komórką wydarzenia w kilku szkołach. Uczniowie krzyczeli na szkolnych korytarzach do swoich kolegów: „White power!” (biała siła) i „Built the wall” (buduj ten mur). Przerażający obrazek, symbolicznie pokazujący, w którym kierunku zmierza Ameryka.

I z taką Ameryką trzeba się będzie dziś zmierzyć. To nie jest Ameryka przyjazna dla obcych i dla różnorodności. Polakom w Stanach wcale nie będzie się żyło lepiej. Oni też są obcy. Program wizowy zostanie zmieniony, wizy zniesione? Co za naiwność. Raczej zostanie zaostrzony. Polska prawica, która wierzy szczerze w życzliwość Republikanów, bo czuje z nimi duchową łączność, może się srodze rozczarować. Tak jak samym Trumpem, który chwali się „ładnym listem” od prezydenta Putina.

prawica

wyborcza.pl

michal-protaziuk

Antoni Macierewicz jest najgorszym szefem MON w historii. Jego działania szkodzą polskiej obronności.

cxs0uxyxcaenly1

PBS mówi, że decyzje szczytu wynegocjował A. – to kłamstwo

cxszxo1xeaai2qt

PBS cały czas mówi o słuchaniu suwerena, a co na to J. Kaczyński? To nie był #DobryRok #PodłaZmiana #CzarnyRok

cxs1-ruwiaabgnq

Tak wygląda polityka zagraniczna PiS. Niewątpliwie Polska wstaje z kolan.

cxszburxaaaea5o

Po roku rządów PIS polska gospodarka gwałtownie hamuje. Dane są najgorsze od lat – gorsze od najgorszych oczekiwań

cxsxbtcxaaagn9s

To był w polityce kadrowej w urzędach państwowych i spółkach skarbu państwa.

cxsv1nlxcaaeyzp

to dla Tadeusza Rydzyka i miliony z publicznej kasy. dla Polski

cxszjocxgaaohgq

 

cxs09jxwiaaykfe

WTOREK, 15 LISTOPADA 2016

Szydło do Morawieckiego: Mateusz, wierzę w ten plan. Polska musi się szybciej rozwijać

10:36

Szydło do Morawieckiego: Mateusz, wierzę w ten plan. Polska musi się szybciej rozwijać 

Mateusz, ja wierzę w ten plan [Morawieckiego]. Myślę, że tak, jak wszyscy wszyscy wierzymy i wiemy doskonale, że to nasza przyszłość i szansa. W tej chwili dla polskiego rządu to główne priorytety. Polska musi się szybciej rozwijać, postawić na przemysł, produkcję. Polska musi dać dobrą pracę Polakom. Polska musi być w awangardzie najszybciej rozwijających się państw – mówiła premier Szydło, podsumowując rok rządów PiS.

cxsxyyoweaaw5kn

WTOREK, 15 LISTOPADA 2016

STAN GRY: Szułdrzyński: Stracony rok PO, Wielowieyska: Duda anemicznie próbuje pokazać niezależność, Mączyński: Gest nieufności PBS do Kowalczyka

— 6 LAT TEMU wprowadzono zakaz palenia tytoniu w miejscach publicznych.

— LIVEBLOG 300POLITYKI:
Waszczykowski: Czy my się mamy pokłócić o garść helikopterów? To powiedziałem wczoraj szefowi MSZ Francji
Waszczykowski: Pierwsze wypowiedzi Donalda Trumpa są obiecujące
Kukiz: Dzisiaj będzie przedstawiony projekt o wprowadzeniu JOW-ów na wszystkich szczeblach samorządu
Kukiz: Za chwileczkę rzeczywistym premierem będzie Morawiecki
Kukiz o Petru: On widzi Sześciu Króli, to może widzieć i mój sojusz z PiS-em
Kukiz: Ustrojowi i systemowi wystawiam ocenę niedostateczną
Szydło: Przyszły rok będzie stał pod znakiem gospodarki i rozwoju
Szydło: W przyszłym roku trzeba będzie zastanowić się nad problemami w systemie emerytalnym
Szydło o jednolitym podatku: Trwają analizy w KERM. Jeśli będzie akceptacja Morawieckiego, to wprowadzimy to rozwiązanie w życie
Szydło: Dla mnie najistotniejsze jest to, że dotrzymujemy słowa
Polityczny plan wtorku: rok rządu PBSz, Sejm o cofnięciu reformy emerytalnej, druga część ZO TK
http://300polityka.pl/live/2016/11/15/

— OPOZYCJA PRZYPOMINA SYTUACJĘ NA PRAWICY W LATACH 90-TYCH – Przemysław Harczuk w SE: “Sytuacja obecnej opozycji jako żywo przypomina awantury i podziały prawicy lat 90. Tylko patrzeć, aż powstanie nowy Konwent św. Katarzyny (tu raczej świętej tolerancji), który zajmie się opozycji jednoczeniem. Przeciętny człowiek, ciężko harujący na chleb, utrzymanie swoje i rodziny, z awantur i przetasowań opozycji nie rozumie nic. Poza tym, że ktoś chce go orżnąć. I koniec końców zagłosuje. Bynajmniej nie na Kijowskiego i spółkę”.

— STRACONY ROK PLATFORMY – pisze w komentarzu RZ Michał Szułdrzyński: “Ogłoszenie w czwartek gabinetu cieni Platformy Obywatelskiej, dzień po rocznicy powołania rządu Beaty Szydło, miało być nowym otwarciem dla partii Grzegorza Schetyny. Operacja “gabinet cieni” pokazuje jednak co innego: PO ten rok bezpowrotnie straciła. Niewątpliwie największym sukcesem Grzegorza Schetyny jest to, że Platforma trwa. Że się nie rozpadła i wciąż dysponuje niezłym kapitałem: ma drugi co do wielkości klub w Sejmie, rządzi w większości województw, wystawia sporą delegację do Parlamentu Europejskiego. Pytanie tylko, co PO z tym kapitałem zrobiła. Odpowiedź brzmi: nic”.

— CIENIE Z PO W CZWARTEK – pisze w RZ Zuzanna Dąbrowska: “Okazją będzie posiedzenie Rady Krajowej partii, która rozpocznie obrady w samo południe. Jak dowiaduje się “Rzeczpospolita” obsada poszczególnych resortów ma być podwójna: w alternatywnym rządzie pod wodzą Grzegorza Schetyny każdy minister będzie miał zastępcę w randze sekretarza stanu, a w jego składzie mają się pojawić oprócz znanych polityków nowe twarze. Ministrowie będą mieć za zadanie pilnowanie swoich realnie rządzących odpowiedników, ale także kreowanie wizerunku PO i przygotowywanie partii do wyborów pod kątem obietnic i świeżych pomysłów, mogących uwieść elektorat.
Zasady tworzenia opozycyjnego rządu są przejrzyste: ministrami zostaną tylko obecni posłowie i senatorowie”.

— NITRAS RACZEJ NIE OTRZYMA CIENIA MINISTERIALNEJ TEKI – pisze dalej Dąbrowska: “Nie wszyscy kandydaci typowani przez media doczekali się nawet „rozmów kwalifikacyjnych” ze Schetyną. M.in. wymieniany jako kandydat na szefa resortu rybołóstwa Sławomir Nitras raczej nie otrzyma „cienia ministerialnej teki”: – Nikt ze mną na ten temat nie rozmawiał – mówi “Rzeczpospolitej”. Zresztą mało kto może być zupełnie pewien stanowiska. – Do tej pory odbywały się rozmowy ogólne – tłumaczy “Rz” jeden z polityków Platofrmy, który ma się znaleźć wśród “cieni” – dyskutowaliśmy na razie o tym, jak to grono ma funkcjonować, po co są zastępcy. Całą listę ustala jednak najbliższe otoczenie Grzegorza, pewnie dlatego nikt konkretnie jeszcze ze mną nie rozmawiał.

— DUDA ANEMICZNIE, ALE PRÓBUJE POKAZAĆ NIEZALEŻNOŚĆ – Dominika Wielowieyska w GW: “Pałac Prezydencki zapewne chce zaznaczyć swoją odrębność, ale nie może zrażać do siebie PiS, bo bez tej partii i bez poparcia Kaczyńskiego reelekcja jest niemożliwa. Prezydent usiłuje więc lawirować. W ciągu ostatnich 25 lat zdarzało się oczywiście, że prezydent i rząd pochodzący z tej samej formacji wchodzili w zwarcie. Tyle że te potyczki dotyczyły raczej polityki krajowej, a w polityce zagranicznej i obronnej panował konsensus. Z PiS jest odwrotnie: w polityce krajowej Andrzej Duda jest notariuszem wszelkich decyzji swej partii, a w sprawach obronności i polityki zagranicznej podnosi głowę. Ale dość nieśmiało. Prawdopodobnie nie będzie to miało większego znaczenia dla głównego nurtu polityki PiS”.

— SZCZERSKI, MAGIEROWSKI I SOLOCH JAK BRYTYJSCY KONSERWATYŚCI – jeszcze fragment Wielowieyskiej: “Andrzej Duda wraz ze swoimi współpracownikami – takimi jak rzecznik Marek Magierowski, minister Krzysztof Szczerski czy szef BBN Paweł Soloch – nie są aż tak radykalni. Soloch i Magierowski to liberalni konserwatyści a la brytyjscy torysi, eurosceptycy, ale i eurorealiści zarazem”.

— TAK PIS “DZIĘKUJE” ROLNIKOM – Fakt o zakazie sprzedaży ziemi i likwidacji wcześniejszych emerytur.

— GEST NIEUFNOŚCI SZYDŁO WOBEC KOWALCZYKA WS PODATKU – Piotr Mączyński w GW: “Szydło mówi wyraźnie, że czeka na ostateczne wnioski w tej sprawie wicepremiera Mateusza Morawieckiego. To gest nieufności w stosunku do Kowalczyka. Premier uważa, że mówi on za dużo i raczej nie jest w stanie przewidzieć konsekwencji swoich wypowiedzi. Poza tym Kowalczyk na polu podatkowym nie odnotował do tej pory żadnego sukcesu. Podatek od sklepów, który pomagał konstruować, jest klapą. Brał też udział w tworzeniu podatku bankowego, który przynosi dużo mniej pieniędzy, niż zakładano”.

— RZĄD ODPUŚCI FIRMOM? – tytuł na jedynce RZ: “W ramach reformy podatkowej działalność gospodarcza ma być obciążona daninami na innych zasadach niż osoby pracujące na etat czy zlecenie – dowiedziała się nieoficjalnie “Rzeczpospolita”. Nad taką propozycją zastanawia się obecnie rząd”.

— BIEŃKOWSKA I TUSK POD LUPĄ ŚLEDCZYCH, KULISY ŚLEDZTWA WS AFERY TAŚMOWEJ – Fakt o nowym śledztwie.

— WIADOMOŚCI MIMO SZTUCZKI WYDŁUŻENIA PROGRAMU PRZEGRAŁY NIE TYLKO Z FAKTAMI ALE I TELEEKSPRESEM – Agnieszka Kublik w GW.

— BĘDĄ SZUKAĆ TROTYLU W SZCZĄTKACH PREZYDENTA, 4 LATA TEMU MARTA KACZYŃSKA NIE CHCIAŁA EKSHUMACJI RODZICÓW – jedynka SE.

— CUDU SMOLEŃSKIEGO NIE BĘDZIE – Agnieszka Kublik w GW: “Przez ponad rok będziemy przygważdżani informacjami o kolejnych pomylonych ciałach, o tym, co się znalazło, a nie powinno, w trumnach. To nie powinno się wydarzyć, ale nie ma żadnego związku z przyczynami katastrofy smoleńskiej. To woda na młyn smoleńskich spiskowców. Mnożenie wątpliwości to mniej wiary w ustalenia komisji Millera, a więcej – w smoleński zamach”.

— EUROPA SZUKA OBRONY – jedynka GW: “Część krajów UE chce przyspieszenia budowy unii obronnej, skoro Donald Trump może osłabić gwarancje bezpieczeństwa dla Europy”.

— WOJSKO SZEFA MON POWSTANIE W TYM ROKU – tytuł w Fakcie.

— NAIWNY ENTUZJAZM POLSKIEJ PRAWICY – Katarzyna Kolenda-Zaleska w GW: “I z taką Ameryką trzeba się będzie dziś zmierzyć. To nie jest Ameryka przyjazna dla obcych i dla różnorodności. Polakom w Stanach wcale nie będzie się żyło lepiej. Oni też są obcy. Program wizowy zostanie zmieniony, wizy zniesione? Co za naiwność. Raczej zostanie zaostrzony. Polska prawica, która wierzy szczerze w życzliwość Republikanów, bo czuje z nimi duchową łączność, może się srodze rozczarować. Tak jak samym Trumpem, który chwali się “ładnym listem” od prezydenta Putina”.

— JAKI ZNOWU DUDA, TO BYŁ MALINIAK – Wojciech Maziarski w GW: “W razie czego liczę na policję, która ostatnio wytłumaczyła, że dziarska młodzież narodowa skandująca “Je…ć UPA i Banderę” spaliła nie flagę Ukrainy, lecz Ruchu Autonomii Śląska. Gdyby więc ktoś miał do mnie pretensję o spalony portret, będę odpowiadać: „Jaki znowu Duda? Przecież to był Maliniak z »Czterdziestolatka«”.

— GW O MOŻLIWOŚCI DYMISJI PREZESA ENERGII: “We wtorek posadę w zarządzie Energi może stracić prezes Dariusz Kaśków. Ma to być ciąg dalszy czystek kadrowych, po dymisji prezesa Lotosu Roberta Pietryszyna”.

— KASIA TUSK BĘDZIE SĄSIADKĄ MARTY KACZYŃSKIEJ – SE.

300polityka.pl

WTOREK, 15 LISTOPADA 2016

Szydło: To był rok ciężkiej pracy, nie ukrywamy tego. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo

10:32

Szydło: Słuchaliśmy Polaków i usłyszeliśmy, co do nas mówią

– My was słuchaliśmy i usłyszeliśmy co do nas mówią. Stworzyliśmy program, na który wy odpowiedzieliście pozytywnie, zaufaliście nam nam i daliście nam mandat do rządzenia. To jest wielka odpowiedzialność, wielki zaszczy. To jest służba. Zawsze każdego dnia musimy sobie powtarzać, że wam służymy – mówiła premier Szydło w trakcie podsumowania roku rządu.

10:30

Szydło: To był rok ciężkiej pracy, nie ukrywamy tego. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo

Jak mówiła premier Szydło, podsumowując rok rządów PiS:

„Przez ten rok nie uniknęliśmy błędów, ale potrafimy z tych błędów wyciągać wnioski. Potrafimy je korygować i wiemy doskonale, że nasze wielkie zobowiązanie wobec was, uczciwego rządzenia dla ludzi, zajmowania się zwykłymi sprawami, jest wielkim zobowiązaniem, którego musimy dotrzymać. To był rok ciężkiej pracy, nie ukrywamy tego i wiedzieliśmy też, że nie będzie łatwo, że jeżeli chcemy spełnić spełnić zobowiązania, to musimy wykazać się determinacją, konsekwencją i konsekwentnie nasz plan realizować. Tak się dzieje. W ciągu 12 miesięcy zrealizowaliśmy projekty, o których mówiłam w expose, ale też zajęliśmy się sprawami, które często wykraczały poza plan, bo takie jest życie. Dzieją się ważne sprawy, i to również było naszą codziennością. Rodzina, rozwój, społeczeństwo – to 3 filary naszego programu, które każdego wypełniały się kolejnymi zrealizowanymi zobowiązaniami”

Wśród zrealizowanych obietnic, szefowa rzadu wymieniła m.in. program Rodzina 500+, podniesienie najniższych wynagrodzeń, wprowadzenie darmowych leków dla seniorów i stawki godzinowej.

10:22

Szydło zapowiada na jutro głosowanie ws. obniżenia wieku emerytalnego

Jak mówiła premier Szydło, podsumowując rok rządów PiS:

„Jutro w Sejmie spotkamy się i mam nadzieję, że wszyscy posłowie podpiszą się pod wielkim zobowiązaniem, które podjęliśmy wobec Polaków. Zobowiązaniem, które było naszą pierwszą deklarację, kiedy został, wbrew woli społeczeństwa, podwyższony wiek emerytalny. Wówczas premier Kaczyński z mównicy sejmowej powiedział, że kiedy PiS będzie rządzić, to przywrócimy wiek emerytalny. To nasze wielkie zobowiązanie. Nasze wielkie zobowiązanie ma szanse i wierzę w to głęboko, że zostanie spełniona. Domkniemy te deklaracje, które złożyliśmy 16 listopada 2015 roku”

09:20
tk1

TK w 5-osobowym składzie rozpoczął badanie tzw. ustawy o bestiach

Trybunał Konstytucyjny w 5-osobowym składzie rozpoczął badanie tzw. ustawy o bestiach, która umożliwia izolowanie szczególnie niebezpiecznych przestępców w specjalnych ośrodkach.

Przepisy ustawy do TK zaskarżył między innymi prezydent Bronisław Komorowski i Rzecznik Praw Obywatelskich. Na rozprawie nie stawili się przedstawiciele Sejmu i Prokuratury Generalnej.

Początkowo ustawa miała być badana w składzie pełnym w ubiegłym tygodniu, ale po tym jak trzech sędziów, wybranych w tej kadencji Sejmu, odmówiło prac do czasu włączenia do orzekania pozostałych sędziów grudniowych, prezes trybunału zdecydował, że przepisy sprawdzi skład 5-osobowy.

09:08

Karczewski: W przyszłym roku, a nawet szybciej, nasza polityka informacyjna się poprawi

Jak mówił w radiowej Jedynce Stanisław Karczewski:

„Wszyscy ministrowie są świetnie przygotowani, czasami zdarzają się sytuacje trudne, kiedy politycy zaskakiwani są pytaniami i nie do końca przygotowani odpowiadają niespójnie. Mamy takie pola, które musimy poprawić. Do tych obszarów należy lepsza komunikacja i nad tą komunikacją w rządzie będzie odpowiadał pan minister Paweł Szefernaker. Młody, ale już bardzo doświadczony polityk, współautor kampanii wyborczej jednej i drugiej. Mam nadzieję, że sobie poradzi. Młody, ambitny, ma już duże doświadczenie, więc w przyszłym roku, a nawet jeszcze szybciej, ta nasza polityka informacyjna się poprawi”

08:56

Morawiecki o jednolitym podatku: Jeżeli 10% społeczeństwa zapłaci troszeczkę więcej, to nie martwiłbym się z tego powodu

– Tak, jak pani premier powiedziała, do końca roku podejmiemy decyzję [ws. jednolitego podatku]. Każdy rząd patrzy na podatki właściwie non-stop i codziennie. Przegląda strukturę podatków we wszystkich państwach całego świata, co można usprawnić i poprawić. Jakie konkretne decyzje podejmiemy w tej sprawie, to jeszcze zobaczymy. Chcemy generalnie, żeby 90% społeczeństwa miało lepiej, a jeżeli troszeczkę więcej zapłaci 10% społeczeństwa, to nie martwiłbym się z tego powodu – mówił Mateusz Morawiecki w „Kwadransie politycznym” TVP1.

08:51

Morawiecki: Panuje mit, że mamy bardzo wysokie podatki. To nieprawda

Jak mówił Mateusz Morawiecki w „Kwadransie politycznym” TVP1:

„Panuje taki mit, że mamy bardzo wysokie podatki. To nieprawda. Nie mamy bardzo wysokich podatków. Podatki i daniny są niskie. Nie powielajmy takich schematów nieprawdziwych, że podatki są wysokie, bo wtedy utrwalamy w ludziach takie przekonanie, że państwo jest złe i tylko ściąga haracz. To takie przesłanie tych ostatnich 25 lat III RP. Kapitał nie ma narodowości, państwo jest złe, podatki to haracz. Nie, kapitał ma narodowość, dbają o nią. Państwo nie jest złe, jest bardzo dobrą wartością, państwo nas chroni, to nasze wspólne dobro. A podatki też nie są złe, bo dzięki nim posyłamy dzieci do bezpłatnej szkoły, mamy służbę zdrowia”

08:50
karcz

Karczewski: Moja ocena rządu jest bardzo dobra. Nie wszystko się udało, ale główne zapowiedzi zostały zrealizowane

Jak mówił w „Sygnałach dnia” w radiowej Jedynce Marszałek Senatu Stanisław Karczewski:

„Moja ocena rządu jest bardzo dobra, bo jednak rząd przez ten rok zrobił niezwykle dużo. Nie można zrobić wszystkiego w jeden rok. Musimy pozostawić na pozostałe trzy lata kadencji i taką mam nadzieję również na następną kadencję. Rząd pracuje bardzo intensywnie, bardzo dużo. Efekty są widoczne. Nie wszystko się udało, nie wszystkie nasze zapowiedzi zostały zrealizowane, ale te główne, o których mówiliśmy w czasie kampanii wyborczej, te główne, o których mówiła premier Szydło podczas swojego expose, zostały zrealizowane. Mamy dużą satysfakcję z tego powodu”

08:43

Morawiecki: Mam poczucie najlepszego roku w gospodarce od 27 lat

Mam poczucie najlepszego roku w gospodarce od 27 lat. Nawet porównując wzrost gospodarczy w ostatnich 27 latach Polski i świata, to polski rósł średnio o 3%, a świata – 3,6%, więc dla piewców gospodarczych III RP mam taką informację, że my nawet z takiego prostego porównania rośliśmy wolniej. Nie mówiąc o tym, że wszystko jest kwestią punktu odniesienia, bo jak porównamy do Korei czy Tajwanu, to ten wzrost jest daleko za wolny – mówił Mateusz Morawiecki w „Kwadransie politycznym” TVP1.

08:43
waszcz1

Waszczykowski o sporze wokół TK: Sprawa została już wyciszona na świecie

– Sprawa została już wyciszona na świecie. Między innymi dlatego, że nam się udało naszych partnerów na świecie, że właśnie po stronie opozycji nie ma żadnej skłonności do kompromisu. To świat zobaczył. Ten spór na świecie praktycznie wygasł – mówił w „Porannej rozmowie RMF” Witold Waszczykowski.

08:35

Waszczykowski w odpowiedzi na pytanie, czy Donald Tusk jest nasz: Mam wątpliwości. Nie interesuje się polskimi interesami

– Mam wątpliwości. Ja nie dostrzegłem przez ostatnie dwa lata aby interesował się interesami polskimi. Tym co się dzieje, to co dzieje w Polsce, bo jest związany z jednymi – mówił w odpowiedzi na pytanie „Czy Donald Tusk jest nasz” w „Porannej Rozmowie RMF” Witold Waszczykowski.

08:29

Waszczykowski: Czy my się mamy pokłócić o garść helikopterów? To powiedziałem wczoraj szefowi MSZ Francji

– Wczoraj spotkałem się z francuskim szefem MSZ, nie widziałem takiej obrazy. Długo rozmawialiśmy właśnie o możliwościach powrotu do normalnych relacji. Dziś są one spaczone przez media – mówił w „Porannej Rozmowie RMF” Witold Waszczykowski.

Jak dodał później: To mu wczoraj powiedziałem: Czy my się mamy pokłócić o garść helikopterów?

08:23

Waszczykowski: Pierwsze wypowiedzi Donalda Trumpa są obiecujące

Pierwsze wypowiedzi Donalda Trumpa są obiecujące. Jednak zmienił swoją retorykę, odszedł od retoryki z kampanii wyborczej. Włączył się w główny nurt myślenia Partii Republikańskiej. Za nim stoi cała rzesza ludzi z think-tanków takich jak Heritage. Znamy tych ludzi, wiemy jakie są ich poglądy – mówił w „Porannej rozmowie RMF” Witold Waszczykowski.

Waszczykowski: Wszystko jest rozpoznane

Żaden dyplomata nie może się przyznać, że na kogoś stawiał w tym wyścigu. Gdy sprawa została zakończona, to potwierdziliśmy że byliśmy cały czas w kontakcie. Że placówka monitorowała [przebieg wyborów]. I uczestniczyli w wiecach, kontaktowali się z Polakami, powstał cały komitet Polonii przy Trumpie. Byliśmy w kontakcie z KPA. Także wszystko jest rozpoznane.

08:17
waszcz1RMF

Waszczykowski: Tak, Polska wstała z kolan. Jesteśmy bardziej aktywni, bardziej docenieni w świecie

– Tak, Polska wstała z kolan. Jesteśmy bardziej aktywni, bardziej docenieni w świecie. Jeśli prowadzi się aktywną politykę zagraniczna, żąda się by ktoś inny posunął się i zrobił miejsce przy stole decyzyjnym, to oczywiście się natrafia na dyskusje, na kontrakcje. Po pierwsze bezpieczeństwo. Ten rok upłynął na podniesieniu statusu bezpieczeństwa Polski – mówił w „Porannej rozmowie RMF” Witold Waszczykowski.

08:03

Kukiz: Dzisiaj będzie przedstawiony projekt o wprowadzeniu JOW-ów na wszystkich szczeblach samorządu

Założyliśmy zespół JOW-ów przy parlamencie, przy Sejmie. Dziś będzie składany projekt ustawy, przedstawiony już gotowy projekt o wprowadzeniu JOW-ów na wszystkich szczeblach samorządu, łącznie z sejmikami wojewódzkimi. Projekt ten będzie przedstawiony do konsultacji – mówił Paweł Kukiz w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.

07:58

Kukiz: Za chwileczkę rzeczywistym premierem będzie Morawiecki 

Jak mówił Paweł Kukiz w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24:

„Za chwileczkę rzeczywistym premierem, o ile jeszcze nie jest, będzie pan Morawiecki. Pani Szydło zostaną te resorty najbardziej niewygodne, czyli np. oświata. Jestem niezadowolony z ustroju panującego w RP, który umożliwia jednej partii wprowadzenie gospodarki socjalistycznej, a poprzednikom umożliwiał masowy wręcz rzut na kasę. Nie podoba mi się ustrój, w którym człowiekiem jak Nowak, względem którego PiS w kampanii stawiało wręcz zarzuty korupcyjne, zajmuje prominentne stanowisko ukraińskie z obywatelstwem ukraińskim (…) Obecna władza osobie, która będzie budowała zawiadywała przetargami na Ukrainie, a w Polsce były te przetargi kontrowersyjne, powierza 70 mln euro, de facto naszych pieniędzy. Ten rząd tu usankcjonował”

07:50

Kukiz o Petru: On widzi Sześciu Króli, to może widzieć i mój sojusz z PiS-em

– On widzi Sześciu Króli, to może widzieć i mój sojusz z PiS-em. Niech sobie spojrzy na głosowania. Wczoraj jeden z portali, była taka analiza i nie wynika z niej, żebyśmy byli sojusznikiem PiS-u – mówił Paweł Kukiz w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.

07:48

Kukiz: Ustrojowi i systemowi wystawiam ocenę niedostateczną

Wystawiam ocenę ustrojowi, systemowi niedostateczną. To nie dotyczy tylko pani Szydło, ale ustroju RP, który generuje konflikt, powoduje, że rozmawiamy o rzeczach błahych, a skupiamy uwagę na sprawach istotnych, takich jak opodatkowanie, ordynacja wyborcza, referenda, sprawy ustrojowe – mówił Paweł Kukiz w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24. Jak dodał:

„Od czasu, kiedy wszedłem w politykę, zaczęło się mówić o zmianach ustrojowych, zmianie ordynacji wyborczej, o konieczności zmiany takiej instytucji jak referendum. Do tej pory o tych sprawach się nie mówiło. Sukcesów jest wiele. Chociażby taki, że mamy jakąś tam kontrolę i patrzymy im na ręce. Mój program Koryto+, który potem został nagłośniony przez media, spowodował, że senatorowie i posłowie nie przyznali sobie miesięcznie dodatku w wysokości 3 tys. zł. Cały czas siedzimy na karku władzy i systemu”

07:47

Szydło: Przyszły rok będzie stał pod znakiem gospodarki i rozwoju

– Dziś też powiem pokrótce jakie są plany na przyszły rok. A przyszły rok będzie stał pod znakiem gospodarki i rozwoju. Bo jeśli chcemy prowadzić ambitną politykę społeczną – a chcemy – to musimy mieć ten drugi filar, którym jest rozwój. Trzeci filar to bezpieczeństwo – mówiła premier Szydło w „Sygnałach Dnia” PR1 premier Beata Szydło.

07:42

Szydło: W przyszłym roku trzeba będzie zastanowić się nad problemami w systemie emerytalnym

– W tej chwili prowadzone są również prace nad analizą systemu emerytalnego przez prezes Uścińską. Do końca roku będzie zakończona. I trzeba będzie w przyszłym roku zastanowić się nad różnego rodzaju problemami w systemie emerytalnym. I te rozwiązania na podstawie tego raportu przygotowanego w ZUS będziemy dyskutować. Dziś jest zapewnienie: wracamy do poprzedniego wieku emerytalnego – mówiła w „Sygnałach Dnia” PR1 premier Beata Szydło.

07:35

Szydło o jednolitym podatku: Trwają analizy w KERM. Jeśli będzie akceptacja Morawieckiego, to wprowadzimy to rozwiązanie w życie

– My musimy w tej chwili rozwiązać też problem kwoty wolnej od podatku. Bo takie jest orzeczenie TK. I pracujac nad kwotą wolną narodziła się idea, by zmienić podatki, by rozwiązać problem że ludzie o niższych dochodach płacą wyże podatki niż ludzi o wysokich. Ale chcemy to zrobić nie przez ich podwyższanie, tylko inne zorganizowanie. Teraz kończymy prace nad tym jednolitym podatkiem – mówiła w „Sygnałach Dnia” PR1 premier Beata Szydło.

Szydło: Trwają analizy w KERM

Do końca roku przekażemy informację: czy wprowadzimy jednolity podatek, czy będziemy pracowali nad innymi rozwiązaniami. Wprowadzimy go tylko wówczas, gdy będzie prosty, sprawiedliwy i nie będzie uderzał w przedsiębiorców. Jesteśmy na ukończeniu tych prac, w tej chwili KERM tym się zajmuje. Po analizie przez KERM, jeśli Morawiecki to zaakceptuje, to wprowadzimy to rozwiązanie.

07:18
szydlo

Szydło: Dla mnie najistotniejsze jest to, że dotrzymujemy słowa

– Dla mnie najistotniejsze jest to, że dotrzymujemy słowa, że realizujemy zobowiązania. W swoim expose pokazałam projekty, które mieliśmy zrealizować i z satysfakcją mogę powiedzieć, że te zobowiązania dotrzymaliśmy – powiedziała w „Sygnałach Dnia” PR! premier Beata Szydło.

300polityka.pl

Wojska Obrony Terytorialnej będą jeszcze liczniejsze. Macierewicz zapowiada 53 tys. żołnierzy za 3 lata

PAWEŁ WROŃSKI, 14 listopada 2016

Według koncepcji przedstawionej przez ministra obrony - siły OT będą stanowić jedną trzecią ogółu wojsk i przewyższą liczebność sił lądowych WP. N/z.: szef MON Antoni Macierewicz podczas konferencji dot. utworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej, Warszawa, Cytadela 14.11.2016

Według koncepcji przedstawionej przez ministra obrony – siły OT będą stanowić jedną trzecią ogółu wojsk i przewyższą liczebność sił lądowych WP. N/z.: szef MON Antoni Macierewicz podczas konferencji dot. utworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej, Warszawa, Cytadela 14.11.2016 (ADAM STĘPIEŃ)

Wydatki na budowę Obrony Terytorialnej nie kolidują z programem modernizacji armii polskiej – zapowiedział szef MON Antoni Macierewicz. Stwierdził, że na utworzenie i uzbrojenie OT do 2019 r. zostanie wydane 3,6 mld zł.

Podczas konferencji prasowej w obecności dowódcy Wojsk Obrony Terytorialnej Antoni Macierewicz stwierdził, że siły OT w 2019 r. osiągną liczebność 53 tys. żołnierzy. Według pierwotnych zamierzeń realizowanych przez MON OT miała liczyć 34 tys., następnie minister Macierewicz powiedział w Sejmie, że będzie to 50 tys., teraz liczba znów wzrosła o 3 tys. Zgodnie z przedstawioną przez ministra koncepcją siły OT będą stanowić jedną trzecią ogółu wojsk i przewyższą liczebność sił lądowych WP.

Oznaczałoby to, że w 2019 r. polska armia operacyjna plus siły OT będą liczyły 153 tys. – czyli tyle ile przed zawieszeniem poboru w 2007 r.

– W żaden sposób te pieniądze, które będą wydane na OT, nie będą kolidowały z koniecznością modernizacji armii polskiej, która ma swój program niezależny od OT – powiedział Macierewicz, dodając, że modernizacja „jest realizowana w tym roku” i będzie realizowana także w roku przyszłym.

Sprzęt dla Obrony Terytorialnej powstanie w Polsce

Zdaniem polskiego szefa MON Obrona Terytorialna to najtańszy sposób zapewnienia bezpieczeństwa krajowi. – Wojska Obrony Terytorialnej są odpowiedzią zwłaszcza na powszechne dążenie młodzieży, która widząc zagrożenia, jakie narastały z zewnątrz kraju, uznawała, że trzeba tworzyć struktury paramilitarne – stwierdził.

Dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej płk. Wiesław Kukuła, w przeszłości dowódca jednostki komandosów z Lublińca, powiedział, że WOT otrzyma nowy sprzęt i uzbrojenie, które będzie eksploatowane przez dziesięciolecia. To wyposażenie wyprodukuje polski przemysł.

Obrona Terytorialna bezpośrednio pod MON

Opozycja i eksperci zwracają uwagę, że OT znajdzie się poza łańcuchem dowodzenia – czyli nie będzie podlegała Dowódcy Generalnemu, któremu w czasie pokoju podlegają wojska lądowe, marynarka, siły powietrzne i specjalne. Macierewicz uzasadnił wczoraj, że za utworzeniem osobnego dowództwa WOT przemawia planowana liczebność tych wojsk.

– Podobnie jak wszystkie rodzaje sił zbrojnych, tak samo Wojska Obrony Terytorialnej i ich dowódca podlegają Ministrowi Obrony Narodowej. – stwierdził szef MON.

Macierewicz zapewniał, że do końca roku mają powstać trzy brygady WOT w trzech województwach: podlaskim, lubelskim i podkarpackim oraz cztery bataliony. Będzie to ok. 3 tys. żołnierzy. Dowództwo ma osiągnąć wstępną zdolność operacyjną 31 marca 2017 roku. Nabór trwa, choć równocześnie prowadzone są w Sejmie prace na ustawą o Wojskach Obrony Terytorialnej. Jak mówił Macierewicz, w tym roku w WOT ma być blisko 3 tys. żołnierzy.

macierewicz

wyborcza.pl

Jakub Wygnański: Nie zepchniecie nas do morza

Grzegorz Szymanik, 14 listopada 2016

Jakub Wygnański

Jakub Wygnański (Fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta)

Wyzywam Jacka Kurskiego, niech zabierze sekundantów. Z Jakubem Wygnańskim rozmawia Grzegorz Szymanik.

CV: Jakub Wygnański – (52 lata) wygląda z okna siedziby Pracowni Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia” na Starym Mieście w Warszawie (piętro nad Pizzą Hut i miejskim szaletem). Był jednym z założycieli m.in. Stowarzyszenia Klon/Jawor, fundacji Bez Względu na Niepogodę, Stowarzyszenia na rzecz Forum Inicjatyw Pozarządowych. Współpracował z Fundacją im. Stefana Batorego i Polską Akcją Humanitarną. Stypendysta Uniwersytetu Yale

Za chwilę spotkam się z człowiekiem, który pociąga za wszystkie sznurki.

Tyle przynajmniej wiem z „Wiadomości” TVP (wydanie z 30 października): strzałki rysują sieć kontaktów i powiązań, ale najczęściej pokazują zdjęcie tego jednego człowieka.

Głos lektora jest poważny i mówi, że człowiek ten pojawia się w wielu fundacjach i stowarzyszeniach. Jest na przykład w Fundacji Służby Rzeczypospolitej, w komitecie społecznym Funduszu Obywatelskiego. Jest prezesem fundacji Pracownia Badań i Innowacji Społecznych Stocznia (strzałka), której wiceprezesem jest (strzałka) Zofia Komorowska, córka Bronisława Komorowskiego (zdjęcie byłego prezydenta). Do Stoczni (strzałka) pieniądze wpływały (animacja sypiących się pieniędzy) z warszawskiego ratusza (zdjęcie Hanny Gronkiewicz-Waltz).

„Wiadomości” atakują organizacje pozarządowe. Skończy się jak u Putina? [SIEDLECKA]

Nazywa się Jakub Wygnański, jest jednym z twórców sektora organizacji pozarządowych w Polsce.

– A teraz czuję się, jakby ktoś mi wjechał w dom pancernikiem. W dwa domy – ten, który buduję od ćwierćwiecza, i ten prywatny. Bo mamie musiałem tłumaczyć, dlaczego zostałem umieszczony na mackach mafijnej ośmiornicy. A synowi, że pieniądze, które leciały do mnie w telewizji, wcale nie trafią do naszej kieszeni – mówi.

Od „Wiadomości” TVP dostało się już: Stoczni, Szkole Liderów, Stowarzyszeniu Harcerskiemu, Stowarzyszeniu 61, Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Dlaczego atakowane są organizacje pozarządowe?

– Obrywa się wszystkim białym krwinkom, które stoją na straży zdrowia państwa i tworzą składnik „systemu immunologicznego” w demokracji. Skoro dostał już Trybunał Konstytucyjny, media publiczne i Rzecznik Praw Obywatelskich, to przyszedł czas na organizacje pozarządowe. To, z jednej strony, dalej walka polityczna, bardziej paskudna, bo przez dzieci – ataki często dotyczą dwóch działaczek: Zofii Komorowskiej i Róży Rzeplińskiej. Z drugiej strony mamy dalszy ciąg bicia w środowisko sędziowskie, bo „Wiadomości” wypatrzyły w radach fundacji sędziów (zasiadają tam społecznie) – profesorów Strzembosza, Stępnia, Safjana. Ale sugerując, że stowarzyszenia i fundacje wyciągają publiczne pieniądze, „Wiadomości” uderzyły w cały sektor. Tak z organizacjami pozarządowymi rozprawiono się już na Węgrzech i w Rosji. W Rosji organizacje pozarządowe, które dostają środki z zagranicy, muszą być rejestrowane jako „pełniące funkcje zagranicznych agentów”. W Moskwie ostatnio zamknięto biuro Amnesty International. Trzeci sektor jest tam już podporządkowany władzy. Precyzyjniej: został podzielony na tych „dobrych” i „złych”. Pierwsi mogą liczyć na przychylność władzy, drudzy są atakowani.

Prezes nie lubi NGO-sów [KOKOT]

Co pan pomyślał po emisji „Wiadomości”?

– Pomyślałem o plakacie, który jako dziecko, w stanie wojennym, mijałem na płocie. Przedstawiał wykrzywiony pień drzewa, krzywizna układała się w słowo TARGOWICA. Z gałęzi wyrastały nazwiska: Seweryn Blumsztajn, Zbigniew Bujak, Gustaw Herling-Grudziński i tak dalej. Napis: „Pień narodowej zdrady”. Drzewo zdrady też miało wtedy wytłumaczyć ludziom świat. Nie rozumiem, jak można tak myśleć? Ja jestem jednak zrobiony z Żoliborza.

Co to znaczy?

– Tam się wychowywałem i stamtąd wywodzi się moje myślenie o różnorodnym społeczeństwie. Parafia księdza Popiełuszki, liceum Lelewela. W 1981 roku, przed desantem ZOMO na Wyższą Oficerską Szkołę Pożarniczą, z innymi dzieciakami nosiliśmy strajkującym kanapki, bo mieliśmy ze strażakami wspólne boisko. Mieszkałem ulicę dalej i dobrze znałem Jacka Kuronia, moimi mentorami byli Anna Radziwiłł i Tomasz Strzembosz. Żoliborz to był zlepek wielu etosów – przed wojną PPS-owska spółdzielczość, obok Żoliborz oficerski. Tam nauczyłem się, że istotniejszy niż podział na lewo i prawo jest podział na prawość i nieprawość.

Spacerkiem po warszawskim Żoliborzu – małej ojczyźnie Jacka Kuronia

A jak z Żoliborza trafił pan do trzeciego sektora?

– W latach 80. na socjologii na UW moim wykładowcą był Andrzej Celiński. To on przekazał mnie Henrykowi Wujcowi jako adiutanta. Nosiłem za Wujcem teczki. A każdy, kto zna Henia Wujca, wie, jak on dużo tych teczek i toreb nosi. Nigdy nie miałem szefa i nigdy nie wykonywałem niczyich poleceń, ale jeśli chodzi o Wujca, to wykonywałem i wykonam każdą jego prośbę. Niestety, bo strzałki w materiale „Wiadomości” wskazały, że Wygnański występuje też jako człowiek Rady Fundacji Służby Rzeczypospolitej. Ja nie pasuję tam do tych wielkich nazwisk: Andrzej Zoll, Hanna Suchocka, jestem w tym gronie najmłodszy. To Henio Wujec powiedział mi, że powinienem się zgodzić, więc trochę jemu „zawdzięczam” kolejną strzałkę. W 1989 roku przy Okrągłym Stole byłem sekretarzem stolika młodzieżowego, gdzie rozmawiano o wolności zrzeszania się (chodziło m.in. o rejestrację NZS) i demonopolizacji harcerstwa. Myślałem: otwieramy tamę. Dziesięć lat wcześniej Wałęsa powiedział na bramie stoczni, że mamy wolne związki zawodowe, to była nasza pierwsza instytucja, a teraz przestrzeń miała się zaroić bogactwem stowarzyszeń. Z Komitetami Obywatelskimi przygotowywałem się do wyborów 4 czerwca. Mieliśmy chyba jeden z pierwszych w Polsce laptop, ogromną walizkową toshibę. Czułem się, jakbym siedział przed skrzynką z atomowym guzikiem. Zanim poszedłem na socjologię, studiowałem elektronikę, uczyłem się oprogramowania.

Przyjaciele z KOR-u. Dlaczego teraz się nie lubią? Rozmowa z Ludwiką i Henrykiem Wujcami

Na tej maszynie układaliśmy listy kandydatów (od zdjęć z Wałęsą), wyliczaliśmy algorytmy do dzielenia funduszy na kampanię wyborczą. Miałem kontakt z olbrzymią liczbą ludzi, i tych z plakatów, i tych, którzy je rozlepiali. Przychodziły listy z terenu, ludzie się organizowali, ogromna liczba inicjatyw. Na komputerze robiłem bazę danych, która to wszystko łączyła. Pomyślałem, że warto to zbierać, tworzyć ludziom warunki, by się spotykali. To z tych pierwszych baz wzięło się po latach Stowarzyszenie Klon/Jawor, które wspiera działanie inicjatyw obywatelskich.

Nie lepiej było iść do biznesu albo polityki?

– Myślałem o polityce. Robiłem 4 czerwca kampanię wyborczą Andrzejowi Celińskiemu. Jeździłem „maluchem”, w którym był wielki kubeł kleju, z Wojciechem Cejrowskim rozlepialiśmy plakaty. Ale potem Henryk Wujec dostał faks od Wałęsy: „Czuj się odwołany”. Zaczęła się wojna na górze. Miałem łzy w oczach. To był zły czas i wielki błąd, że dzielimy się tak wcześnie i ukręcamy tę ogromną energię Komitetów Obywatelskich. Świat mi się trochę rozpadł. Miałem takie dziecinne myślenie, do dzisiaj takie mam, że chciałbym pracować z tą społeczną energią, którą spotkałem wtedy przy Komitetach Obywatelskich, wspierać tworzenie instytucji społeczeństwa obywatelskiego, czyli m.in. organizacji pozarządowych. Ale wtedy nikt ich tak nie nazywał.

W samo południe 4 czerwca

A jak?

– Mieliśmy ogromny problem z nazwą. W Polsce wprawdzie nie było Komsomołów, ale język dotyczący zrzeszania zawłaszczony był przez władzę. Wymyślaliśmy: organizacje non-profit, „trzeci sektor”. Trzeci, bo pierwszy to państwo i administracja, drugi to rynek. A trzeci to ludzie, którzy działają prywatnie, ale z pobudek publicznych. Między nimi najważniejsza jest równowaga. Próbowaliśmy stworzyć nad nimi ochronę. Przekonać polityków, że powinna być zgoda ponadpartyjna, że życie organizacji pozarządowych trzeba czynić łatwiejszym.

Dlaczego trzeba?

– Bo kiedy państwo jest z ludźmi sam na sam, to zawsze z nimi wygra, jest po prostu za silne. Trzeba uważać, by państwo nie próbowało wejść na ten obszar. Wiedzieliśmy o tym już wtedy. Siedem lat dyskutowaliśmy o ustawie „o pożytku publicznym i wolontariacie” (przyjęto ją w 2003 roku, praktycznie jednogłośnie). Rozumiano, że to jest wartość. A teraz to myślenie się zmienia i mnie to bardzo boli.

Polacy i bez ataków „Wiadomości” nie mają zaufania do fundacji. „Fundacyjki” to mają być miejsca przekrętów.

– „Fundacja” – dla wielu to brzmi jak szwarccharakter z filmu. Nie wolno mówić, że system nie ma wad, bo ma. Nie tylko idealiści się trafiają. Ale to nic w porównaniu z tym, ile robi cały sektor. W Polsce jest ponad 100 tysięcy organizacji pozarządowych. Większość, sól ziemi, to małe organizacje, drużyny sportowe, koła gospodyń, kluby parafialne, ochotnicza straż pożarna. Około 8 tysięcy to organizacje związane z integracją społeczną, charytatywne. Jest też mała grupa, która próbuje mieć wpływ na sferę publiczną, na rząd i samorządy, generować idee, patrzeć władzy na ręce. Większość z nich stoi na straży czystości reguł – wzywa do świadomego uczestnictwa w wyborach albo ułatwia dostęp do informacji publicznej. Mitygują władzę w jej niedobrych zapędach.

Polacy nie wierzą w bezinteresowność innych?

– Bardzo trudno udowodnić, że ktoś ma czyste intencje. Jest fundacja, to musi coś tam być! Czytam anonimowe wypowiedzi w internecie: profesor Stępień, który w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnych też jest społecznie, „na pewno chce się tam nachapać kasy”. To siedzi głęboko w nas. Pamiętam wyznanie starszego pana, społecznika, który jako wolontariusz był trenerem drużyny sportowej – opowiadał mi, że syn przysłał mu z Reichu używanego mercedesa. Wszyscy uznali, że z pewnością kupił ten samochód „ze skręconych pieniędzy”. No i od tego momentu wszystko w miejscowości było jasne, dlaczego się poświęca, pracuje po godzinach: gdzie zarobił, jak nie na przekrętach w stowarzyszeniu? Facet porzucił robotę z młodzieżą.

Jeśli już Polacy ufają, to bardziej osobowościom niż organizacjom. Rękojmią uczciwości musi być twarz. Tylko jak będzie wyglądać WOŚP, kiedy Owsiak będzie zmęczony? PAH bez Janki Ochojskiej? Musimy w końcu zacząć nad tym pracować. Polacy nie ufają instytucjom z zasady – do tego worka wpadają też często organizacje. Ale jeśli nie opanujemy wewnętrznej zawiści, to źle będzie z nami. Norwid pisał, że Polska jest pierwszym na planecie narodem i ostatnim społeczeństwem. Dobrze nas wyczuł.

Może ludzie nie rozumieją: dlaczego prywatna fundacja dostaje publiczne pieniądze?

– Dostaje publiczne pieniądze, ale na zadania publiczne. Nie wszystkie takie zadania powinno wykonywać państwo. Nie zawsze powinno też decydować, na co idą wszystkie publiczne pieniądze. Dlatego mamy budżet partycypacyjny, możliwość odliczania 1 procentu. Przekazywanie pieniędzy organizacjom pozarządowym wynika z zasady pomocniczości zapisanej w konstytucji. Tak to działa: na przykład ktoś trafia do hospicjum, które prowadzi fundacja.

Ponad połowa wszystkich organizacji korzysta ze środków samorządu, ale środki idą na działania ważne dla mieszkańców, a pieniądze przeznacza się w otwartych konkursach. A w „Wiadomościach” wytłumaczyli, jakby pieniądze płynęły do nas bezpośrednio z warszawskiego ratusza.

Pracuję w Stoczni, ale wszelkie funkcje w pozostałych stowarzyszeniach i fundacjach pełnię społecznie, kosztem czasu zabieranego rodzinie. Udało nam się dostać pieniądze na połowę wniosków jakie pisaliśmy w Stoczni, (rzadziej niż innym), to jest 0,007 budżetu Warszawy na organizacje pozarządowe (cała pula to ok. 130 milionów rocznie). Zresztą wszystko jest w dostępnych źródłach. Od 2008 roku Warszawa przekazała 17 tysięcy dotacji, wszystkie zapisane są w Księdze Dotacji, którą stworzył Marcin Wojdat, ale to mąż Róży Rzeplińskiej, więc „Wiadomościom” zaraz się te strzałki dalej ułożą.

Ale proszę, rysujmy dalej – „Wiadomości” zapomniały, że u nas, w Stoczni, jest przecież Renata Koźlicka-Glińska, żona wicepremiera Glińskiego. Można narysować strzałkę ode mnie do wielu osób w obecnym rządzie, bo je znam, szanuję ich pracę. Ale nie wymienię nazwisk, bo to byłby pocałunek śmierci. Część odzywa się i mówi, że to nie dzieje się w ich imieniu.

Dla miłośników prostych wyjaśnień, dzielenia na swoich i obcych, mam wspomnienie z 10 kwietnia 2010. To Róża Rzeplińska zwołała organizacje harcerskie, żeby razem iść pod Pałac Prezydencki i pomagać ludziom. Spotkanie harcerzy odbyło się tego dnia w Stoczni.

„Wiadomości” sugerują: Zofia Komorowska i Róża Rzeplińska szkoliły dziennikarzy przed debatą prezydencką.

– W Stowarzyszeniu 61 (to od artykułu 61 konstytucji mówiącego, że masz prawo wiedzieć o tych, których wybierasz) mieliśmy świadomość, że demokracje mają autodestruktywne geny. Ludzie głosują, jakby obstawiali na loterii. Głosują na tych, którzy mówią: „Dajcie mi rządzić, jeszcze nie rządziłem”, albo na zbieżność nazwisk. Stowarzyszenie zbudowało portal Mam Prawo Wiedzieć. Wolontariusze wpisywali ręcznie oświadczenia majątkowe, wypełniali kwestionariusze poglądów, to były tysiące kandydatów, z dziewięciu wyborów samorządowych, parlamentarnych, europejskich, prezydenckich. Aż z serwisu zaczęły w końcu korzystać media. Stowarzyszenie wyposażało dziennikarzy w dostęp do informacji, by mogli być bardziej dociekliwi.

Byłem jednym z tych, którzy Zosię Komorowską i Różę Rzeplińską wciągali w różne przedsięwzięcia, i to zanim ich ojcowie zaczęli pełnić swoje funkcje. W moim prywatnym rankingu to są najpoważniejsze kandydatki do tytułu społeczniczek dekady.

Pewnie gdyby zajmowały się po prostu byciem celebrytkami, nie byłoby problemu. Jest gorzej: chcą zajmować się służbą państwu.

Tego dnia, kiedy wyemitowano materiał „Wiadomości”, było trzęsienie ziemi we Włoszech. Serwis poświęcił jednak czas na dyskusję, kim jest Wygnański, i informacje, które są dostępne w KRS-ie. Gdzie my jesteśmy? Chciałbym skorzystać z okazji i zaapelować do Jacka Kurskiego – wyzwać go na publiczną rozmowę. Niech zabierze sekundantów. W sądzie mógłbym dochodzić długo satysfakcji i szkoda mi na to czasu, więc wolę taką prostą formułę. Na żywo i bez retuszu, na jakimś neutralnym terytorium. Niech mi wyjaśni, jakie są zarzuty pod adresem tych organizacji. Nie możemy się bać.

Działacze organizacji pozarządowych to są ostatni ludzie, którzy powinni się bać państwa.

Pan był kiedyś w Radzie Programowej TVP.

– Ale zrezygnowałem, bo wydawało mi się, że rada wbrew nazwie ma zbyt mały wpływ na program. Z posłanką Sobecką, Bubulą, Katarasińską czy posłem Gadzinowskim kłóciliśmy się, ile ma być w TVP Lisa, a ile Pospieszalskiego, żeby każda strona była zadowolona, żeby uchwycić parytet. Teraz kłopotów z uchwyceniem parytetu już tam nie ma.

Jak zamierza się pan bronić? Co powinny robić organizacje pozarządowe?

– To jest czas trudniejszy nie dla mnie, tylko dla tych wszystkich, którzy widzą, co się dzieje, a milczą. Wierzę, że z tej złej energii można jeszcze coś dobrego wyprowadzić. Potrzeba nam mentalnego aikido. Z przemocy i zła przeciwników trzeba wyprowadzić coś dobrego. To nie ma być zemsta. Potrzebna nam jest zbiorowa terapia. Musimy się jakoś odnaleźć i zacząć komunikować. Za dwa lata 100-lecie niepodległości – zróbmy sobie prezent. Potrzebujemy siebie nawzajem. Trzeba wspierać organizacje pozarządowe. Jednym z pomysłów było powołanie Funduszu Obywatelskiego, w kapitule udało się zgromadzić profesorów Łętowską Strzembosza, Zolla.

Chcemy sami się opodatkować, mieć jak finansować ważne dla demokracji inicjatywy. Uwaga, tu nie chodzi o finansowanie stron konfliktu, ale budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Fundacje zbierają na sprzęt i zabiegi medyczne, a my musimy sobie przeszczepić tkankę łączną, nie możemy się po każdych wyborach jako naród spychać do morza.

Braterstwo to nie jest słowo pielęgnowane w Polsce. A to słowo bardzo nam potrzebne.

Ja już zacząłem płacić na Fundusz – ze swojego 500+.

 

oto

wyborcza.pl

Wojciech Maziarski

Pogonimy prawicową hołotę. Ziobro pozwala

15 listopada 2016

Minister Ziobro

Minister Ziobro (AGATA GRZYBOWSKA)

Tłumy nacjonalistycznej dziczy, które wyległy na ulice 11 listopada, pokazują, że polska demokracja jest zagrożona. Jednak masy obywateli na manifestacji KOD są sygnałem uspokajającym: konstytucja ma wielu obrońców, którzy nie dadzą zniszczyć ojczyzny. Dzięki nim dumna, tęczowa i wolna Polska nie pozwoli się ujarzmić.

Wypędzimy siewców wrogich idei, nacjonalizmu, faszyzmu, fałszywego patriotyzmu. Pogonimy wszechpolaków, PiS-owców i całą tę prawicową hołotę, która zagraża naszej kulturze. Nie chcemy tu radiomaryjnej dziczy i fanatycznej ciemnoty spod znaku krzyża.

Znajdzie się kij na Kaczyńskiego ryj. Znajdzie się komora dla Ojca Dyrektora. Wal krzyżem, kropidłem katolstwo przebrzydłe. Nie pozwolimy, by pedofilski kler obmacywał nasze dzieci i zapładniał nasze kobiety, a potem jeszcze odwracał się do nich tłustym tyłkiem i odmawiał płacenia alimentów. Nie pozwolimy, by panoszyli się tu sponsorowani przez Kreml i Watykan zdrajcy. Agenturalny rząd Beaty Szydło i Andrzej „Klęcznik” Duda muszą odejść. Won. Polska państwem bez katoli.

Spokojnie, nie zwariowałem. Tylko się trochę zradykalizowałem i przejąłem chwyty retoryczne narodowców. Twórczo je zaadaptowałem na potrzeby mojego obozu ideologicznego. Wprawdzie dawniej myślałem – podobnie jak Państwo – że takie hasła to zwykłe chamstwo i mowa nienawiści, ale prokuratura Zbigniewa Ziobry wyprowadziła mnie z błędu. Teraz już wiem, że to uprawniona metoda prowadzenia polemik.

Po wrocławskiej demonstracji, w czasie której padały takie właśnie hasła, prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania i orzekła: „Treści głoszone podczas rozpatrywanego zgromadzenia, w tym w szczególności skandowane hasła i prezentowane napisy na transparentach wznoszonych przez uczestników, nie sposób ocenić jako sformułowania nawołujące do nienawiści na tle wyznaniowym. Były one wyrazem niezadowolenia i krytyki wobec szeroko pojętej polityki imigracyjnej prowadzonej przez Unię Europejską”.

No dobrze, skoro przyjmujemy takie standardy, to od tej pory ja też będę wyrażał niezadowolenie i krytykę wobec szeroko rozumianej polityki PiS. Serdecznie zapraszam na demonstrację, w czasie której będziemy skandować „Je…ć PiS i Kaczora” i spalimy portrety Orbána, Dudy i flagę Watykanu.

W razie czego liczę na policję, która ostatnio wytłumaczyła, że dziarska młodzież narodowa skandująca „Je…ć UPA i Banderę” spaliła nie flagę Ukrainy, lecz Ruchu Autonomii Śląska. Gdyby więc ktoś miał do mnie pretensję o spalony portret, będę odpowiadać: „Jaki znowu Duda? Przecież to był Maliniak z »Czterdziestolatka«”.

pogonimy

wyborcza.pl