San Escobar, 11.01.2017

 

Platforma uderza protestem w pozerstwo PiS

Platforma uderza protestem w pozerstwo PiS

Platforma Obywatelska nie zaprzestała protestu w sali plenarnej Sejmu, choć rozpoczęła się w niej 34. sesja obecnej kadencji. Marszałek Marek Kuchciński nie wyraził numeracji słowami, bo nie miał tego zapisanego na kartce, ale numer jest zaprotokołowany w sprawozdaniu stenograficznym. Ta część sesji trwała „rekordowe” 1,5 minuty, po czym została ogłoszona przerwa do dnia następnego.

Protest PO ograniczył się do trybuny sejmowej. Jeżeli dalej będzie trwał w tej części sali, to po wznowieniu 34. sesji dojdzie do jednego z dwóch rozwiązań. Posłowie – oprócz protestujących rotacyjnie z PO – przeniosą się do Sali Kolumnowej, albo Straż Marszałkowska przy wsparciu BOR-u użyje siły, aby wyprowadzić protestujących posłów.

Każde rozwiązanie jest możliwe. Ustawa budżetowa jest poza Parlamentem i znajduje się na biurku prezydenta, który w podpisywaniu ustaw made in PiS uzyskał niejaką biegłość. Przez Senat ustawa przeszła jak burza bez poprawek, co świadczy, iż wcześniejszy deklarowany przez PiS kompromis był li tylko markowaniem pod publiczkę. Nie nabrał się na pozory tylko Grzegorz Schetyna.

Ale też może być tak, iż PO i Nowoczesna grają na dwóch fortepianach. Jeden fortepian ma zatrzaśnięte wieko (PO), a drugi będzie w użyciu, jako lotny fortepian, gdzie PiS będzie chciało uprawiać bezprawie, tam Nowoczesna podąży, aby grać swoje, jako opozycja.

Zatem należy zapytać, jakie cele może postawić sobie Platforma protestując. Oczywistym jest, iż na naszych oczach dokonało się bezprawie, ustawa budżetowa nie została zalegalizowana wg procedur, tj. wg regulaminu Sejmu i bez kworum, bo tego PiS nie udowodniło, że było.

Jarosław Kaczyński po głosowaniu w Senacie podał swoją narrację, co do kryzysu sejmowego, iż opozycja nie pogodziła się z 500+ i podobnymi dobrodziejstwami populistycznymi PiS. Oczywiście jest to pokraczne logicznie, lecz wyborcy tego nie muszą kumać.

Kryzys został celowo przez partię Kaczyńskiego wywołany, bo zapisane w ustawie budżetowej wydatki państwa są większe niż kiedykolwiek, a wzrost gospodarczy mocno przewartościowany. Globalne instytucje finansowe obniżają prognozy wzrostu PKB dla Polski. A więc „sukcesem” Kaczyńskiego jest to, że media kręciły się wokół ogona kryzysu, a nie zawartości ustawy budżetowej. O budżecie ani mru-mru.

Platforma protestując musi z tego stworzyć prostą narrację, dlaczego nie godzi się na zbliżający się wielkimi krokami kryzys finansów publicznych, który wyrazi się zawartością naszych portfeli. Niewidzialna ręką kryzysu będzie wyjmowała nam z portfeli (kieszeni) szmal. Zasypiając będziemy mieli stówę, a budząc się tylko 80 złotych, bo 20 złotych wziął sobie taki złodziej, jak kryzys. A ten złodziej to PiS, itd. Tego rodzaju konstrukty winny być używane przez partię Schetyny, z takimi alegoriami należy iść do ludu.

Platforma oprócz krytykowania PiS musi przedstawiać swoje pozytywne rozwiązania, którymi musi przekonywać wyborców.

A PiS dalej będzie brnął w sytuacje kryzysowe, bo one przesłaniają faktyczny stan państwa i rzeczywiste zamiary, są oczywiste i coraz bardziej namacalne – autokratyzm. Poprzez kryzysy do jedynowładztwa prezesa i paraliżu demokracji.

Waldemar Mystkowski

platforma

koduj24.pl

Opozycja przycisnęła Kaczyńskiego

budzet

Ustawa budżetowa przeszła przez Senat bez poprawek. Nie zmienia to jej charakteru bezprawności, przyspiesza procedowanie. W zasadzie bez znaczenia jest, czy prezydent ją natychmiast podpisze, czy skieruje do Trybunału Konstytucyjnego.

Wątpliwości pozostaną – co napisałem bardzo eufemistycznie – wątpliwości prawne poszły w świat, co podnosi ceny polskich papierów dłużnych, a budżet będzie potrzebował rekordowych kredytów, będzie je zaciągał na jeszcze gorszych warunkach.

Najważniejsze instytucje finansowe świata korygują oceny wzrostu gospodarczego Polski w dół, znacząco się różnią od założonych w nielegalnym budżecie.

Wizerunek Polski uległ dalszej degradacji, Bruksela widzi, jak niszczona jest polska demokracja. Władza PiS zmierza w kierunku autorytaryzmu i anachronizmu.

Platforma Obywatelska, ale także Nowoczesna, uczy się twardej opozycji. Grzegorz Schetyna zdał egzamin w ostatnim miesiącu, okazał się twardszym zawodnikiem niż Ryszard Petru, ale ten ostatni jeszcze się uczy. Obydwie partie opozycyjne muszą bronić substancji demokracji i prestiżu Polski, choć coraz mniej tych wartości i coraz trudniej przyjdzie je w przyszłości odbudowywać.

Za konflikt odpowiada władza PiS, lecz opozycja musi znajdować skuteczną narrację, aby ją narzucać mediom i społeczeństwu. Ostatnio Schetyna skupiał na sobie uwagę częściej niż Kaczyński.

Więcej >>>

Debata kandydatów na szefa Parlamentu Europejskiego. Większość za nałożeniem sankcji na Polskę

PAP, 11 stycznia 2017Debata kandydatów na szefa Parlamentu Europejskiego

Debata kandydatów na szefa Parlamentu Europejskiego (FRANCOIS LENOIR / REUTERS / REUTERS)

Większość z siedmiorga kandydatów na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego wypowiedziała się w trakcie środowej debaty za nałożeniem na Polskę sankcji, jeśli polski rząd nie wypełni zaleceń Komisji Europejskiej w sprawie praworządności.

Na pytanie prowadzącego dyskusję, czy Polska powinna zostać ukarana w świetle zarzutów Komisji Europejskiej o łamanie zasad rządów prawa, kandydaci mogli odpowiedzieć jedynie „tak” lub „nie”, bez udzielania dodatkowych komentarzy. Był to tylko jeden z wątków półtoragodzinnej debaty zorganizowanej przez wydawcę portalu informacyjnego Politico. Wybory przewodniczącego PE odbędą się 17 stycznia.

Zdecydowanie przeciwko sankcjom wobec Polski wypowiedział się jedynie rumuński eurodeputowany Laurentiu Rebega, kandydat małej eurosceptycznej frakcji Europa Narodów i Wolności.

Twierdząco na to pytanie odpowiedziała kandydatka Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), belgijska europosłanka Helga Stevens, co zaskoczyło uczestników debaty, gdyż do jej frakcji należą europosłowie PiS. – Tak. Jeśli zasady rządów prawa zostaną złamane, sankcje powinny być nałożone – oświadczyła Stevens.

Po debacie europosłanka wyjaśniła dziennikarzom, że trzeba poczekać na wnioski Komisji Europejskiej, która wciąż prowadzi wobec Polski procedurę w sprawie praworządności.

– W tej chwili, jak rozumiem, Komisja Europejska prowadzi postępowanie w sprawie sytuacji w Polsce. Na razie nie wiem, jakie są konkluzje tego postępowania. Ale ogólnie uważam, że jeśli kraj UE łamie zasady rządów prawa – niezależnie od tego, czy chodzi o Polskę, czy o inny kraj unijny – i postępowanie KE wykaże, że tak jest w rzeczywistości, to wówczas tak, należy nałożyć sankcje. To jednak zadanie KE i Rady UE – zastrzegła Stevens.

Za sankcjami wobec Polski w przypadku niewypełnienia zaleceń KE wypowiedzieli się kandydat liberałów, Belg Guy Verhofstadt, oraz kandydatki Zielonych – Brytyjka Jean Lambert i Zjednoczonej Lewicy Europejskiej – Włoszka Eleonora Forenza.

Jednoznacznych odpowiedzi nie udzielili z kolei kandydaci dwóch największych frakcji: socjalista Gianni Pittella oraz Antonio Tajani z centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej (EPL). – Tak, jeśli spełnione będą przesłanki, nie, jeśli nie będą spełnione – powiedział Pittella.

– To poważny problem, a nie gra, w której można odpowiedzieć „tak” lub „nie”. Jeśli podejmowane są decyzje łamiące reguły, to tak – powiedział Tajani.

Nałożenie sankcji na kraj UE za łamanie zasad rządów prawa, w tym zawieszenie prawa głosu takiego kraju, umożliwia artykuł 7 unijnego traktatu. Decyzja taka byłaby jednak ostatecznością i wymagałaby jednomyślnego uznania przez przywódców państw unijnych (bez kraju, którego dotyczy problem), że zasady praworządności są naruszane.

O uruchomienie artykułu 7 może wystąpić Komisja Europejska albo Parlament Europejski, ale decyzja należy do rządów państw UE.

Od stycznia ub. roku Komisja Europejska prowadzi wobec Polski procedurę w sprawie praworządności w związku z kryzysem wokół Trybunału Konstytucyjnego. W czerwcu wydała opinię krytyczną wobec polskich władz, a pod koniec lipca opublikowała rekomendacje, zalecając rządowi m.in. opublikowanie wszystkich wyroków TK i zastosowanie się do nich.

Polski rząd odpowiedział 27 października ub. roku na te zalecenia, oświadczając, że są one niezasadne i nie widzi prawnych możliwości ich wdrożenia. 21 grudnia ub. roku KE wydała dodatkowe rekomendacje i oczekuje od polskich władz odpowiedzi w ciągu dwóch miesięcy.

Rekomendacje KE były drugim etapem procedury praworządności. W trzecim etapie możliwe jest uruchomienie artykułu 7 traktatu UE.

debata

wyborcza.pl

Morawiecki musi odejść

Prof. Leszek Balcerowicz uważa, że Polska nigdy nie była tak zagrożona

Prof. Leszek Balcerowicz uważa, że Polska nigdy nie była tak zagrożona.

Według prof. Balcerowicza plan odpowiedzialnego rozwoju Mateusza Morawieckiego jest intelektualnie żałosny. Prawdziwy plan – według Balcerowicza – „nie polega na tym, że mamy ileś frazesów i pustych obietnic, cytatów z Piłsudskiego, który nie był ekspertem gospodarczym, tylko mamy sensownie dobrane środki dla realizacji deklarowanych celów. (…) Tymczasem proponowane środki są po prostu żałosne”.

„Polska nigdy nie była w stanie takiego zagrożenia, jeżeli chodzi o dług publiczny. Lekarstwo, jakie się proponuje, to jest lekarstwo gorsze od choroby” – powiedział były minister finansów. Dodał, że obecny model polegający na zarządzaniu gospodarką przez polityków i urzędników z pominięciem przedsiębiorców już funkcjonował w komunizmie, który dlatego właśnie splajtował.

Kolejnym żałosnym elementem planu Morawieckiego – zdaniem Balcerowicza – jest kontrast pomiędzy buńczucznymi zapowiedziami a tym, co realnie dzieje się w gospodarce, która spowalnia. Odpowiedzialność za to ponosi PiS.
Prowadząca rozmowę Kamila Biedrzycka–Osica przypomniała, że PiS broni się twierdząc, że w ubiegłym roku rząd wydał o 27 mld więcej niż zebrał, co jest lepszym wynikiem niż się spodziewano. Jednak prof. Balcerowicz twierdzi, że oszczędności, którymi chwali się PiS są najgorszego rodzaju, bo dotyczą zawalenia się inwestycji publicznych skierowanych na poprawę infrastruktury. Oszczędności powinny dotyczyć ograniczenia wydatków, które podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości ciągle rosną.

Balcerowicz pytany o to, czy jego zdaniem Polsce grozi bankructwo powiedział, że przy kontynuacji obecnej polityki rządu jest to bardzo prawdopodobne. A w niedługim czasie grozi nam kryzys. Mimo wspomnianych oszczędności i niskiego poziomu bezrobocia deficyt będzie się utrzymywał, a dług publiczny wzrośnie. Największym zagrożeniem – zdaniem Leszka Balcerowicza – jest podpisane przez prezydenta Andrzeja Dudę skrócenie wieku emerytalnego, które skutkować będzie większym obciążeniem finansowym młodego pokolenia. Balcerowicz szacuje, że dodatkowe wydatki emerytalne już w pierwszym roku sięgną 8 mld złotych z budżetu.

me

źródło: money.pl

koduj24.pl

Senat przegłosował budżet. Kuchciński otwiera obrady i ogłasza przerwę
Senat przegłosował budżet, a Sejm rozpoczął kolejne posiedzenie. Marszałek Kuchciński otworzył obrady i ogłosił przerwę do czwartku, do godziny 10.

Marszałek Sejmu Marek Kuchciński, o godzinie 19 otworzył posiedzenie Sejmu. Kilka minut wcześniej przed dziennikarzami otworzono galerię sejmową. Opozycja nie blokowała już stołu prezydialnego i marszałkowskiego fotela. Posłowie nie zeszli jednak z mównicy sejmowej. Kuchciński rozpoczął posiedzenie od wspomnienia byłych parlamentarzystów, którzy zmarli w ostatnich miesiącach (Stanisław Hniedziewicz, Longin Komołowski, Janusz Brochwicz-Lewiński, Maria Łopatkowa). Po krótkiej modlitwie za zmarłych, marszałek zarządził przerwę w obradach do czwartku do godziny 10. Jutro rano zbierze się Konwent Seniorów(marszałek, wicemarszałkowie, szefowie klubów).

Które to posiedzenie Sejmu? Kuchciński nie mówi

Niektórzy zastanawiają się czy Kuchciński otworzył nowe – 34. posiedzenie Sejmu, czy kontynuował, tak jak chciała tego opozycja 33, które według posłów PO i Nowoczesnej nie zostało formalnie zakończone. Posłanka Joanna Mucha (PO) zwracała uwagę w TVN24: „Marszałek, otwierając to posiedzenie, nie powiedział, które posiedzenie otwiera. I to nie jest przypadkowe, że numer tego posiedzenia nie padł”. Jednak, jak sprawdziliśmy w stenogramach, Marszałek Kuchciński w ostatnich kilku miesiącach nigdy nie mówił otwierając posiedzenia Sejmu, które to już w tej kadencji. W środę wieczorem na stronach sejmowych ukazał się stenogram z posiedzenia z 11 stycznia opisany: Sprawozdanie Stenograficzne z 34. posiedzenia  Sejmu  Rzeczypospolitej  Polskiej (pierwszy dzień obrad).

Co się działo wcześniej? – PiS przegłosował właśnie tak zwaną ustawę budżetową. Platforma nie brała udziału w tych głosowaniach. To pokazuje, że to wszystko, co działo się dziś przez cały dzień w Sejmie, było kamuflażem. PiS nie był gotowy do podjęcia żadnego kompromisu – mówi wicemarszałek Sejmu Bogdan Borusewicz.

Senatorowie PiS, po przegłosowaniu budżetu późnym popołudniem, gratulowali sobie przed senacką salą obrad „wielkiego zwycięstwa”.

Prezes PiS dziękuje senatorom za uchwalenie budżetu

– Przede wszystkim chciałem podziękować Senatowi, że budżet został uchwalony – mówił na krótkiej konferencji prasowej w Sejmie Jarosław Kaczyński. – Mamy uchwalony budżet i to jest najważniejsza wiadomość dzisiejszego dnia. Serdecznie dziękuję wszystkim senatorom, nisko się kłaniam. Po drugie, jest rzeczą istotną, żeby dzisiaj zostało otwarte 34. posiedzenie Sejmu. 33. zostało zamknięte. Mam nadzieję, że w ciągu 2–3 godzin zostanie otwarte kolejne posiedzenie – dodał Kaczyński. I już godzinę po konferencji prezesa PiS Marek Kuchciński otworzył obrady.

Na pytania dziennikarzy o to, jak rozpocznie się kolejne posiedzenie Sejmu, kiedy posłowie opozycji blokują mównicę sejmową, Kaczyński odpowiedział: – Będą podjęte odpowiednie działania. To nie ode mnie zależy, a od marszałka. Jako poseł i prawnik mogę powiedzieć, że blokowanie mównicy to czyn opisany w kodeksie karnym i bardzo poważne przestępstwo. Mam nadzieję, że ci, którzy to robią, zdadzą sobie sprawę, w jakiej się znajdują sytuacji.

– Rozumiem, że prezes PiS mówi w imieniu prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, to jest śmieszne – powiedział Grzegorz Schetyna, komentując słowa Kaczyńskiego. Dopytywany, czy nie obawia się zarzutów karnych, odpowiedział: – Szeregowy poseł, prezes największej partii, mówi o zarzutach karnych. To jest kompromitacja, to jest wstyd.

Posłowie przez cały dzień chodzili niecierpliwie po Sejmie, przesiadywali w fotelach w kuluarach (do których od początku tej kadencji Sejmu nie mają już wstępu dziennikarze), dyskutowali w sejmowej restauracji przy obiadach, podglądając jednocześnie telewizyjne relacje.

Panie pośle, czy dziś odbędzie się posiedzenie Sejmu? – pytaliśmy szeregowego posła PiS. – Naprawdę nic nie wiem, czekamy, co zdecydują na górze. Podobnie odpowiadali posłowie Platformy. Jeden z senatorów mówił, że on nic nie wie, ale „ufa w mądrość zarządu partii i czeka na decyzje”.

W Sejmie przez cały dzień pracowało bardzo dużo dziennikarzy, ale galeria sejmowa, aż do godziny 19 była dla mediów zamknięta. W szatni przy wejściu dla mediów dostawiono kolejne wieszaki na okrycia wierzchnie dla dziennikarzy.

Senat przegłosował budżet

Po godzinie 15 w Senacie rozpoczęła się debata nad ustawą budżetową, którą dwadzieścia minut przed 17 Senat przegłosował.

Jestem bardzo zaskoczony tym, że Senat zajął się ustawą budżetową. Dziś rano przecież PO zgodziła się na rozpoczęcie nowego posiedzenia, ale pod warunkiem przeprowadzenia reasumpcji głosowania, i wydawało się, że kompromis jest bliski – mówi senator Bogdan Klich (PO). A tymczasem Senat zajął się budżetem. Dlaczego? – Myślę, że PiS chce uczynić legalnym to, co legalnym nie jest, albo chce usztywnić swoje stanowisko negocjacyjne z nami – dodaje Klich.

Posłowie PO apelowali do marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, aby do czasu rozwiązania kryzysu w Sejmie senatorowie nie zajmowali się budżetem. – Ja już rano ogłaszałem, że dziś Senat zajmie się ustawą budżetową – mówi Adam Bielan, wicemarszałek Senatu.

W Sejmie bez porozumienia

Przypomnijmy, że godzinie 12 miało się rozpocząć posiedzenie Sejmu. Jednak posłowie opozycji pozostawali w sali obrad, blokowali mównicę i stół prezydialny.

PiS zaproponował projekt uchwały, który posłowie Nowoczesnej określają w rozmowach z dziennikarzami jako „absurdalny”, „kuriozalny”, „śmieszny”. W uchwale PiS stwierdza, że 16 grudnia Sejm uchwalił ustawę budżetową, a ustalenie tego, czy wszystko przebiegło zgodnie z prawem, należy do Trybunału Konstytucyjnego. Jednak prezes PiS na konferencji prasowej w Sejmie wyraził przekonanie, że ustawa budżetowa zostanie niebawem opublikowana. Dał tym samym wyraźny sygnał, że prezydent trybu uchwalania budżetu do TK ma nie wysyłać. – Nie ma akceptacji dla tej uchwały. Jesteśmy na stanowisku takim jak rano, nie ma porozumienia. My uważamy, że tego budżetu nie ma – mówi Grzegorz Schetyna.

Kilka razy tego dnia spotykał się Konwent Seniorów, ale nie udało się dojść do porozumienia. Dla PiS najważniejsze jest wyjście posłów opozycji z sali obrad i tym samym zakończenie protestu. W zamian za to PiS zadeklarował odroczenie, jak chciała Platforma, obrad Sejmu do 18 stycznia.

PO i Nowoczesna żądają od PiS ponownego, legalnego przegłosowania budżetu. Nie jasne jest stanowisko Pawła Kukiza, który mówi, że budżet mógł być uchwalony nielegalnie, ale jednocześnie domaga się usunięcia posłów opozycji z sali obrad, a także ukarania finansowo.

Marszałek upoważnia komendanta Straży Marszałkowskiej

Tymczasem dziś marszałek Marek Kuchciński w pierwszym podpisanym przez niego w tym roku pełnomocnictwie upoważnił komendanta Straży Marszałkowskiej „do występowania do instytucji państwowych, organów administracji rządowej i samorządu terytorialnego oraz jednostek gospodarczych prowadzących działalność w zakresie użyteczności publicznej z żądaniem udzielenia niezbędnej pomocy w zakresie realizacji przez Straż Marszałkowską żądań z zakresu ochrony Sejmu i Senatu”. Treść pełnomocnictwa ujawnił na Twitterze Sławomir Nitras (PO). Jego zdaniem, pismo Kuchcińskiego wskazuje na to, że marszałek Sejmu wzywa BOR na pomoc Straży Marszałkowskiej.

Nie ma już możliwości ponownego głosowania i debaty nad budżetem w Sejmie, czego domagała się opozycja. Teraz ustawa trafi do prezydenta. Prezydent Andrzej Duda ma dwa wyjścia: może ją podpisać albo skierować tryb uchwalania budżetu do Trybunału Konstytucyjnego.

Jeśli TK uzna, że budżet został przyjęty ze złamaniem prawa, to głosowania budżetowe w parlamencie będą musiały zostać powtórzone. Dziś trudno jednak uwierzyć w taką wersję zdarzeń.

 

polityka.pl

W debacie kandydatów na szefa PE 6 z 7 opowiedziało sie za nałożeniem sankcji na Polskę, w tym z frakcji, do której należy PiS

MATYJA: NIEWIELE ZOSTAŁO Z PAŃSTWA JAKO CZEGOŚ PONADPARTYJNEGO

jaroslaw-kaczynski

Nadal są dwie bramki, nadal opozycja może strzelić gola, ale rywalizacja nie jest już równa, bo ten, kto gwiżdże, biega w koszulce jednej z drużyn.

Michał Sutowski: Prawo i Sprawiedliwość w ciągu roku swoich rządów poszło na konfrontację z wieloma środowiskami i grupami interesu w Polsce, wykonując przy okazji kilka kontrowersyjnych – wizerunkowo, ale też prawnie – posunięć. Z drugiej strony wykonało największy transfer socjalny w historii III RP w postaci programu Rodzina 500 plus i zapowiedziało wielki plan rozwoju gospodarczego. W sondażach poparcie dla rządzących utrzymuje się na względnie stałym poziomie zbliżonym do wyniku wyborczego. Czy w kontekście całego roku rządów to wynik powyżej czy poniżej oczekiwań?

Rafał Matyja: Na pewno nie jest bardzo zaskakujący. Wiele partii rządzących w Polsce w drugim roku rządów miało dobre wyniki – w 1998 i w 2002 roku, a więc rok po wyborach parlamentarnych odbywały się wybory samorządowe, które to potwierdzały, bo w obu przypadkach AWS, a potem SLD wygrały je wysoko, a w sondażach ich notowania szybowały powyżej wyniku z wyborów. Z drugiej strony w roku 2006 PiS wybory samorządowe przegrał. Podobnie zatem jak przed dekadą formacji Jarosława Kaczyńskiego, przy podobnym stylu prowadzenia polityki, ale większych koncesjach społecznych, nie udało się pozyskać sympatii nowych wyborców.

Po „pięciuset złotych na drugie i kolejne dziecko” powinno być ich więcej?

Program Rodzina 500 plus to tak naprawdę zagadka, gdy chodzi o skutki wyborcze – sondaże nie muszą tego pokazywać. Świadczenie dotarło do bardzo szerokich grup obywateli, w tym tych, którzy zazwyczaj nie chodzą do wyborów, i niewykluczone, że część z nich może skłonić do głosowania. W dniu wyborów liczy się przecież realna mobilizacja, a nie deklaracje sondażowe, zwłaszcza gdy wyborcy z pewnością zostaną poinformowani, że tylko dalsze rządy PiS gwarantują utrzymanie tego świadczenia. Inna sprawa, że sondaże reagują z dużym opóźnieniem. Mój ulubiony przykład to afera Rywina – w sondażach przez kilka miesięcy nie było jej widać prawie wcale, a realne tąpnięcie dla SLD nastąpiło rok później, bo w kwietniu 2004 roku. Wtedy to Marek Borowski utworzył nową partię, a o konflikcie prezydenta Kwaśniewskiego z Leszkiem Millerem zrobiło się naprawdę głośno.

Z czego to wynika?

Po prostu ludzie nie reagują na wydarzenia polityczne tak jak zawodowi komentatorzy. Zwłaszcza w mniejszych miastach, bo w Warszawie ta reakcja społeczna jest dość szybka, ponieważ sporo ludzi związanych jest zawodowo z administracją centralną czy z mediami. Gdzie indziej nawet wydarzenia, o których media trąbią na okrągło, przechodziły bez wielkich emocji.

Czyli z obecnych sondaży tak naprawdę niewiele wynika? Czy ludzie nie reagują na to, co się dzieje?

Mało wiemy na ten temat. Robi się co prawda sondaże, które próbują uchwycić reakcje na konkretne wydarzenia, z pytaniami w rodzaju: „kto zagraża demokracji, PiS czy opozycja?”. I jeśli chodzi o oceny działań np. wokół Trybunału Konstytucyjnego, to widać wyraźnie, że w przypadku PiS poparcie przyjętej taktyki pokrywa się z grupą potencjalnych wyborców. Z drugiej strony to, co się mówi w sondażach, nie przesądza o tym, co się zrobi w dniu wyborów. Bo nie wiemy, jaką relatywną wagę mają dla ludzi poszczególne kwestie.

Na zasadzie: może Trybunał źle, ale Rodzina 500 plus i wcześniejsza emerytura lepiej?

Tak. Do tego wielu wyborców zagłosuje po prostu tak jak ostatnio. Elektoraty są względnie stabilne. Przecież jeśliby głosy Nowoczesnej w ostatnich wyborach doliczyć do głosów PO i porównać z poprzednim wynikiem PO, to w 2015 roku wcale nie mieliśmy do czynienia z wielką rewolucją zachowań wyborczych Polaków, ale z pewną istotną korektą na rzecz PiS. Wielu wyborców głosowało tak jak w 2011 roku. Uważam, że wiele będzie zależeć od zdolności mobilizacji tych, którzy „raz chodzą, a raz nie chodzą”.

W 2015 roku wcale nie mieliśmy do czynienia z wielką rewolucją zachowań wyborczych Polaków.

Mówił pan, że PiS może zmobilizować beneficjentów świadczenia rodzinnego, a opozycja?

Podejrzewam, że dla opozycji wciąż najważniejsze będzie mobilizowanie ludzi emocjami podobnymi do tych co w 2007 roku. Ale powtórzę: nieraz padaliśmy ofiarą nadmiernego przywiązania do sondaży – na trzy lata przed wyborami pytanie o preferencje jest mocno abstrakcyjne i niepraktyczne. Sondaże dają jakiś obraz rzeczywistości, ale istotną wiedzę niosą wtedy, kiedy mamy wybory na horyzoncie i znamy układ sił oraz kluczowe problemy i tematy wyborów etc.

Potocznie utożsamia się obóz rządzący z PiS i traktuje go jako monolit pod przywództwem Jarosława Kaczyńskiego. To słuszne podejście? Czy spójność tego obozu jest niezagrożona?

Przywództwo Kaczyńskiego uległo w ostatnich latach wzmocnieniu, od czasów gdy liczyła się jeszcze opinia Ludwika Dorna, Marka Jurka czy Kazimierza Ujazdowskiego. Obecnie nie ma w obozie Kaczyńskiego polityka, który byłby sprawiającym mu kłopoty rozmówcą. Zmieniła się też w stosunku do lat 2005-2007 rola ośrodka prezydenckiego, który za czasów Lecha Kaczyńskiego zajmował odrębne stanowisko w różnych sprawach.

Dzisiaj nikt nie ma własnego zdania?

Sądzę, że nawet Antoni Macierewicz wie, że jego pozycja zależy w stu procentach od decyzji prezesa. Być może na poziomie osobistym ludzie tacy jak Macierewicz czy Piotr Naimski – a więc ci, którzy Kaczyńskiego „przyjmowali do opozycji”, a jednocześnie byli potem jego sojusznikami – są traktowani z pewną powagą i respektem. Kiedyś, przed dziewięcioma laty, Marek Jurek potrafił zachować się podmiotowo jako marszałek Sejmu, na co nie może sobie pozwolić ani Marek Kuchciński, ani Stanisław Karczewski, ani Beata Szydło, ani Andrzej Duda. Wszyscy oni są traktowani tak, by było wiadomo, że nie są „ośrodkiem dyspozycji politycznej”. To było demonstrowane od wspólnego przedstawienia składu rządu przez premier i szefa partii, aż po niedawną konferencję prasową „kierownictwa państwa”, gdzie Jarosław Kaczyński zasiadł pośrodku między premierem i marszałkami obu izb.

Nawet Antoni Macierewicz wie, że jego pozycja zależy w stu procentach od decyzji prezesa.

I tak silna dominacja Kaczyńskiego gwarantuje, że obóz PiS zachowa spójność?

Na razie tak, choć hipotetycznie można założyć wystąpienie dużych napięć o charakterze ideologicznym: namiastkę tego widać było przy okazji projektu zaostrzającego prawo antyaborcyjne. Można też sobie wyobrazić sytuację konfliktu wewnętrznego, gdyby doszło do odwołania np. premier Szydło, a część partii uznałaby, że to niesprawiedliwe. Pamiętajmy jednak, że Kaczyński ma dużą zdolność kreowania podziałów i wykorzystywania ich na własne potrzeby.

Czyli konflikty, nawet jeśli wybuchają, wzmacniają jego pozycję arbitra?

Trudno wyobrazić sobie taki konflikt wewnątrz PiS, którego sam Kaczyński się nie spodziewa i którego nie może uniknąć ani załagodzić, bo jest na to za słaby. Zawsze może w jakiejś sprawie ustąpić czy dokonać personalnych roszad, zresztą nawet kiedy odwołano Marcinkiewicza – w sposób mało elegancki – to szybko dostał perspektywę zostania prezydentem Warszawy.

Zapytam o drugą stronę. Czy jednoczenie opozycji ma dzisiaj sens? Wzywa do tego część liberalnego centrum, ale też – na swój sposób – sam Jarosław Kaczyński.

Dzisiaj nie widzę żadnego powodu do jednoczenia, bo rok po wyborach nic z tego nie wyjdzie. I to nie tylko ze względu na kłopoty, jakich Nowoczesnej przysporzył Ryszard Petru, czy na spektakularną katastrofę Mateusza Kijowskiego. Dobrze pamiętam koszmar jednoczenia rozbitej prawicy z lat 1994-1995, a wiem, że część dzisiejszych polityków PO też ten koszmar widziała. Decydujący jest moment wyborów. Zjednoczenie całej opozycji od Razem do PO miałoby sens tylko wtedy, jeśli wybory odbywałyby się w warunkach wielkiego kryzysu politycznego i radykalnej polaryzacji. Z przekazem: sytuacja jest dramatyczna, więc idziemy razem…

… bo stawką jest demokracja?

Na przykład, ale to opinia publiczna musi tak czuć, a nie tylko liderzy opozycji i sympatyzujące z nią media. Wtedy rzeczywiście więcej ludzi zagłosuje na listę zjednoczoną. Kiedy nie ma ostrej polaryzacji, to duża część wyborców może się zniechęcić, wedle schematu: na Nowoczesną to może bym zagłosował, ale na wspólną listę ze Schetyną i innymi skompromitowanymi politykami PO to już nie… I odwrotnie – dla części wyborców partia Petru będzie ofertą niepoważną, a dla elektoratu PSL – w ogóle nie do zaakceptowania. Zwróćmy uwagę na porażkę wiosennego projektu zjednoczenia opozycji wokół KOD w ramach koalicji „Wolność-Równość-Demokracja”. Pouczający przykład to wybory samorządowe z 2002 roku, kiedy PiS i PO poszły razem i straciły głosy – dostały ich mniej niż kiedykolwiek, gdy szły osobno.

Bo część sojuszy jest nie do zaakceptowania?

Tak, poza sytuacją głębokiej polaryzacji między PiS a nie-PiS albo blokiem w wyborach senackich, gdzie ordynacja większościowa wymaga szerokiego sojuszu. Zamiast marzyć o bloku wyborczego wszystkich przeciwników PiS opozycja parlamentarna mogłaby zrozumieć, że wyraźna większość możliwa jest tylko po wejściu do Sejmu lewicy, zdolnej do zawarcia koalicji z PO-N-PSL. Warunkiem utworzenia rządu byłoby jakieś ugrupowanie lewicowe w Sejmie, które zachowałoby przychylność wobec rządów PO i Nowoczesnej. Teraz istotne jest przede wszystkim to, czy i jak opozycja będzie współdziałać w Sejmie, organizować manifestacje.

http://krytykapolityczna.pl/felietony/jan-Spiewak/opozycjo-idz-do-domu-jestes-pijana/embed/#?secret=bwGIFeDQk2

W roku 2017 czeka nas potężna i kontrowersyjna reforma oświaty, która dotknie bezpośrednio różne grupy społeczne i środowiska: nauczycieli, samorządowców, rodziców. Niewykluczone, że zmiany nastąpią również w służbie zdrowia. Czy to może być okazja do mobilizacji politycznej opozycji? Oświata i służba zdrowia to dobrze zorganizowane grupy zawodowe.

Każda z reform może okazać się źle skalkulowana politycznie i po prostu „nie wyjść” tak bardzo, że zmobilizuje przeciwników. Ale grupy, o które pan pyta, tradycyjnie są dość „kłopotliwe” dla rządów, od początku transformacji. W pewnym sensie każdy rząd musiał się z nimi liczyć, a nominacje na ministra zdrowia czy edukacji zawsze budziły uśmiech współczucia – bo nominowany miał w perspektywie konfrontację z tymi grupami.

Ale kiedyś traktowano ich postulaty w kategoriach „roszczeń” partykularnych grup zawodowych, w domyśle – hamulców transformacji. A dziś akurat te sektory – oświaty i zdrowia – mogą „uniwersalizować” swoje postulaty, odwołując się do argumentu jakości usług publicznych. Bo przecież dobra, powszechnie dostępna szkoła i ochrona zdrowia to wartości cenne dla wielu grup społecznych.

Obawiam się, że to jest myślenie życzeniowe, a to ze względu na jakość struktur związkowych. Przyglądałem się temu w obszarze, który uważam za jedno z głównych kryteriów poziomu cywilizacyjnego kraju, jaką jest jakość transportu publicznego. To zresztą sprawa, w której blisko jest mi do stanowiska lewicy. Tu związki nie obroniły skutecznie gęstej sieci kolejowej, nie broniły jakości. Przetarg był skuteczny na poziomie interesów zawodowych, a nie na poziomie interesu publicznego. To nie jest nawet zarzut, ale raczej pesymizm wobec nadziei, jakie pan formułuje.

http://krytykapolityczna.pl/kraj/broniarz-los-reformy-edukacji-bedzie-przesadzony-dopiero-1-wrzesnia-2017/embed/#?secret=xw9diy2SMG

A co z konfliktami pracowniczymi? Jest pan sceptyczny wobec branżowych związków zawodowych, ale to przecież nie jest cały krajobraz.

Może na początku zauważmy, że grupa, która była przecież adresatem kampanii 2015 roku, czyli pracujący na „śmieciówkach” i ludzie przymusowo wypchnięci na tzw. samozatrudnienie, w zasadzie została na marginesie zmian, nie jest też adresatem działań opozycji. Zupełnie nie mam poczucia, że ktoś o nich zabiega, a to przecież spora grupa wyborców.

PiS jednak wprowadził minimalną stawkę godzinową.

Ale dla wielu pracujących na umowach śmieciowych nie w stawce godzinowej leży największy problem, ale w niemożności przejścia na bardziej stabilne warunki pracy. Ponadto samozatrudnieni zazwyczaj wykonują pracę – z przeniesieniem ryzyka ponoszonego w tradycyjnym modelu przez przedsiębiorców. A w tym modelu jest tak, że jak pracodawcy dobrze idzie, to oni też zarabiają, a jak nie, to się im nie płaci, bo nie ma zobowiązań. Takich problemów i środowisk jest więcej, ale nie ma sposobu agregacji ich interesów: związki zawodowe działają tu słabo i jedynym podmiotem, który może wyrażać te interesy, jest któreś z ugrupowań opozycji.

A co z innymi konfliktami? Czy na zmianę układu sił politycznych mogą wpłynąć inne napięcia czy po prostu zmiany społeczne inne niż reakcja na tę czy inną politykę rządu?

Od dawna jestem zwolennikiem teorii, że bardzo istotny jest podział społeczny Polski na Warszawę i nie-Warszawę. PiS dotyka dziś tego jedynie symbolicznie, choć w kampanii i we wcześniejszych dokumentach dowartościowywał prowincję. Powód jest dość prosty: Jarosław Kaczyński jest etatystą i centralistą. W czasach reformy samorządowej AWS wyrażał swój sprzeciw niezwykle ostro. A tymczasem prowincja i samorządy to element, który jest wyraźnie niedoreprezentowany w dyskursie publicznym. Przez chwilę miałem nadzieje, że to partia Razem zechce się na tym temacie „uwłaszczyć” i zaprezentuje się jako partia ludzi z Dzierżoniowa, Łomży czy Wałbrzycha. Tak jest w Czechach, gdzie lewica jest silna w Ostrawie i na prowincji, a nie w Pradze. Na razie jednak tego nie widać, może wiąże się to z tym, że żeby znaleźć partnerów na prowincji, trzeba wychylić się za bardzo ku centrum, być bliżej establishmentowych socjaldemokratów niż radykalnej lewicy.

Bardzo istotny jest podział społeczny Polski na Warszawę i nie-Warszawę. PiS dotyka dziś tego jedynie symbolicznie.

A gdzie jeszcze, poza samorządami i prowincją, jest miejsce dla fermentu?

To kwestia ujawnienia się pewnych postaw w obrębie Kościoła. Nie w sensie stanowiska prezentowanego przez krąg „Tygodnika Powszechnego”, ale raczej przekonania części duchowieństwa, że reprezentacja polityczna laikatu nie może być zmonopolizowana przez PiS. Biskupi, którzy tak myślą, mogliby dość skutecznie choć nieoficjalnie wesprzeć projekt – o profilu chadeckim, taki jak kiedyś PJN. Partia Pawła Kowala dobrze odpowiadała wyobrażeniom o chadecji, zarówno programem, jak i retoryką. Miała wyraźną orientację prorodzinną, mniej konfrontacyjny niż PiS język, pewną koncyliacyjność. W opisie konfliktów ideowych nie możemy poprzestawać na opozycji środowiska laickie – katolicy. Bo to różnice w obrębie środowisk katolickich od lat mają decydujący wpływ na to, jakie prawo reguluje kwestie, w których ujawniają się różnice światopoglądowe. PiS cofnął się przed „czarnym protestem” taktycznie, ale spór o regulacje w sprawie aborcji nie rozstrzyga się w polemice między dwoma biegunami, ale „gdzieś w środku” sceny politycznej.

http://krytykapolityczna.pl/kraj/graff-korolczuk-gender-to-smiertelnie-powazna-sprawa/embed/#?secret=qZKGO3DE83

Czy rząd ma obecnie z kim przegrać?

Najpoważniejszym wyzwaniem dla rządu będzie moim zdaniem nie to, co zrobi opozycja, czy nawet szersze grupy protestu, ale to, jak poradzi sobie z rządzeniem. Bardzo lubię przywołaną kiedyś przez Luuka van Middelaara anegdotę o brytyjskim premierze Haroldzie Macmillanie, który na pytanie dziennikarza, czego się obawia najbardziej, odpowiedział „Wydarzeń, drogi chłopcze”. Rząd Beaty Szydło ma szczęście, bo na razie większość kłopotów, z jakimi się boryka, nie ma takiego charakteru. Test w konfrontacji z trudnym problemem jeszcze nie nastąpił. Potencjał spraw nieprzewidywalnych jest najbardziej wybuchowy: jeśli popatrzymy na sprawy, które najmocniej zaszkodziły kolejnym rządom, to przecież nikt nie spodziewał się skandalu wokół ośmiorniczek i jego efektów, nikt nie przewidział skutków wizyty Rywina u Michnika, nikt nie planował takich a nie innych efektów afery gruntowej. A zatem nawet w warunkach, gdy opozycja słabnie, rząd może mieć kłopoty nie za sprawą jej sprytnych knowań, ale właśnie wydarzeń.

Takie wydarzenia jak w grudniu pod Sejmem mogą zmienić bieg polityki w Polsce?

Na pewno ilustrują nieprzewidywalność konsekwencji różnych posunięć. Bo w moim przekonaniu to była właśnie sekwencja nieoczekiwanych wydarzeń i reakcji różnych stron na nie, raczej dość spontaniczny performance niż mistrzowska partia szachów. Słowa rzucone z mównicy, choćby najbardziej radykalne, nie działają tak, jak zbiorowe wyjście polityków z sali plenarnej i obradowanie w innej izbie. Coś takiego trafia do wyobraźni zwykłego obywatela, na co dzień niezaangażowanego w politykę. I to jest, w moim przekonaniu, bardzo niebezpieczny moment.

Dlaczego akurat ten?

Tu nawet nie chodzi wyłącznie o kwestie proceduralne, o to, ilu faktycznie posłów siedzi i głosuje w sali kolumnowej. To, co się stało, to był symbol złamania izby, w najgorszy możliwy sposób. Bo co to znaczy, kiedy jeden klub parlamentarny wychodzi, urządza swoje posiedzenie klubowe, śpiewa kolędy, a potem marszałek otwiera posiedzenie plenarne, ale na sali, gdzie posłowie opozycji nie mają gdzie usiąść, a ich sprzeciwy nie są w ogóle brane pod uwagę? Przekaz na poziomie tego, co widać, jest jasny: to nie jest izba dla opozycji. W budynku Sejmu gospodarzem jest większość parlamentarna, reszta się nie liczy. Symboliczne skutki tego aktu będą trwały dłużej niż proceduralne, bo 16 grudnia Sejm stał się symbolem podziału, a nie jedności państwa. Bo tylko to, że w Sejmie jest i opozycja, i rząd, daje poczucie reprezentacji i buduje państwo, także w wymiarze czytelnych symboli.

16 grudnia Sejm stał się symbolem podziału, a nie jedności państwa.

Ale co to znaczy, że Sejm nie jest symbolem jedności państwa? Jak to się przełoży na opinię publiczną?

Nie wiadomo jeszcze, jak to zadziała – kto i jak zmieni swoje wyborcze preferencje, kto uzna, że teraz już musi pójść na manifestację, że to jest jakiś moment decydujący, w którym trzeba się zaangażować po którejś stronie. Tak czy inaczej, sprawa wyszła poza krąg gadających głów w telewizjach informacyjnych. Ale mnie nie interesują skutki dla rywalizacji między partiami. To jest taki moment, kiedy niewiele zostaje z państwa jako czegoś ponadpartyjnego. Trudno powiedzieć, czy partie są jeszcze związane z istnieniem państwa jako takiego – dotychczas ono było czymś w rodzaju systemu rozgrywek, ustalało, że drużyny przyjeżdżają do siebie, że jest jakiś sędzia, a nawet jeśli on czasem „drukuje” mecz, to jednak się jego sędziowanie uznaje. Teraz na polu parlamentarnym może być tak, że sędzia będzie mianowany po prostu przez drużynę, która w ostatnim roku zdobyła tytuł mistrza. A zatem nadal są dwie bramki, nadal opozycja może strzelić gola, ale rywalizacja nie jest już równa, bo ten, kto gwiżdże, biega w koszulce jednej z drużyn.

Czy można zatem powiedzieć, że takie postępowanie z ustrojem zmierza w stronę ustroju autorytarnego? Jakiejś demokracji nieliberalnej? Gdzie jest granica?

Tu się pewnie będziemy różnić, ale moim zdaniem groźniejsze dla Polski konsekwencje takiej polityki to raczej rozsypka państwa niż tworzenie się jego autorytarnej formy. Ale jeśli pyta pan o granice, to krytyczny punkt stanowiłoby dla mnie zdarzenie takie, jak naruszenie wolności wyborów i stworzenie przywilejów dla obozu władzy lub użycie wobec przeciwnika przemocy w takich formach, do których nie dochodziło w III RP – dopóki ten element nie wystąpi, nie będę ryzykował opowieści o autorytaryzmie, takim, z jakim mieliśmy do czynienia choćby w Drugiej Rzeczpospolitej.

OK, to nie jest jeszcze autorytaryzm, z czym więc właściwie mamy do czynienia?

Myślę, że od pojęć, którymi łatwo manipulować, ważniejszy jest opis. Na pewno widzimy usuwanie punktów wspólnych w ramach państwa. Bezprecedensowe po 1989 roku, bo wprawdzie mieliśmy sytuację w zasadzie trudniejszą, tzn. zasiadających obok siebie postkomunistów i tych, których postkomuniści jeszcze kilka lat wcześniej trzymali w więzieniach, ale nie było tak radykalnego nieuznawania się przez obie strony. Pamiętamy scenę, jak minister Milczanowski oskarża z trybuny sejmowej premiera Oleksego o zdradę, ale nie dochodzi do takiej awantury jak dziś, choć tamta sprawa była poważna. Dziś punktem wyjścia konfliktu jest irytacja marszałka tym, że nie może prowadzić obrad w sposób dla niego komfortowy, że opozycja mu w tym przeszkadza.

http://krytykapolityczna.pl/kraj/ostolski-ten-kryzys-umocni-kaczynskiego/embed/#?secret=DFWMg4lk7q

Może po prostu trzeba poczekać do następnych wyborów i liczyć, że wygra inna opcja?

Ale państwo nie może funkcjonować w taki sposób. Pewna część pracy w parlamencie jest merytoryczna: w komisjach i podkomisjach zawiesza się konflikt partyjny i dyskutuje o istocie sprawy. Sejm nie jest wyłącznie areną konfliktu politycznego, ma też funkcje komunikacyjne, bo dzięki niemu rządzący mogą się dowiedzieć, że w jakimś projekcie coś jest nie tak, że jeżeli nie dokonają korekty, opozycja wykorzysta ten błąd w przyszłości. Z drugiej strony są też sprawy, gdzie trzeba się dogadać ponad podziałami, podejmować uchwały w sprawach symbolicznych czy historycznych przez aklamację, dogadywać się w kwestiach bezpieczeństwa państwa czy innych najbardziej kluczowych sprawach, jak chociażby kwestie polityki zagranicznej. Jeśli Sejm jest tak podzielony jak dziś, to de facto przestaje pracować, a poziom nieufności uniemożliwia ucieranie nawet najbardziej merytorycznych kompromisów.

Jeśli Sejm jest tak podzielony jak dziś, to de facto przestaje pracować.

Druga rzecz to postawy ludzi lojalnych wobec państwa, a nie konkretnej partii. W administracji, wojsku czy policji jest ich bardzo wielu, ale skala obecnego konfliktu likwiduje to konieczne w ich pracy poczucie, że na partiach świat się nie kończy i że jest jeszcze państwo. To wrażenie jest wzmacniane przez coraz mniej skrywaną stronniczość mediów, w przypadku części mediów publicznych wręcz ostentacyjną. To sprawia, że żyjemy w społeczeństwie podzielonym, w którym to, co wspólne, państwowe – zanika.

A co, jeśli państwo świadomie dopuszcza do anarchizacji pewnych sfer, tzn. rezygnuje z monopolu i przyzwala na stosowanie przemocy przez jakieś środowiska?

Wówczas powstaje pewna hybryda, w której niektóre praktyki mają charakter autorytarny. Przymykanie oczu na zjawiska przemocy, dlatego tylko, że ich podłożem jest rasizm, nastroje antyimigranckie czy przekonania polityczne, to katastrofa dla państwa, ale niekoniecznie zmiana ustroju. Mam wrażenie, że popełniamy poważny błąd, analizując obecną sytuację przez pryzmat partyjnych notowań czy dramatycznych ostrzeżeń przed autorytaryzmem. Psucie państwa, niszczenie zaufania, zrywanie więzi społecznych, tworzenie zbiorowych paranoi – to zjawiska wystarczająco groźne. I prawdę mówiąc – ważniejsze od partyjnych rozgrywek rzeczy dokonują się w sferze kulturowej reakcji na rządy PiS. Jeżeli idee, do których odwołuje się obóz dobrej zmiany, takiej reakcji dotąd nie wywołały…

No chyba już wywołały…

Nie zgadzam się. Odnoszę wrażenie, że ta reakcja, która wychodzi z okolic PO, Nowoczesnej i KOD-u to raczej głęboko anachroniczny sprzeciw odwołujący się do stereotypów liberalnej propagandy z czasu rządów Tuska, że to jest dla młodszych przeciwników władzy mało przekonujące, że jest w tym za dużo rozczarowania samym faktem, że ktoś taki doszedł do władzy, a za mało reakcji na to, co i jak mówi. Często spotykam się z myśleniem, że PiS to ludzie, którzy w zasadzie nie powinni rządzić, których popierają ludzie raczej niedokształceni, nieudacznicy, którym coś nie poszło w czasie transformacji i teraz się mszczą. To był silny stereotyp za czasów PO, wzmacniany jeszcze opowieścią o „moherowych beretach”, dzięki którym budowano dodatkowo poczucie wyższości – tych wspierających światłe siły modernizacji. Ta narracja się jednak rozpada, a hasło „obrony demokracji” zostało doklejone tu niemal na siłę. W przypadku PO bardziej wiarygodna byłaby już narracja oskarżająca PiS o destabilizację państwa, bo na koncie poprzedniej koalicji są działania utrudniające łatwe moralizatorstwo…

Mam wrażenie, że to wszystko nie jest adekwatną odpowiedzią kulturową na to, co się dzieje. Weźmy np. całą narrację historyczną PiS. Opozycja jest wyraźnie bezradna, co najwyżej pokaże, że czyjś dziadek był w AK, a na marsz KOD przyjdzie pani, która była łączniczką w powstaniu warszawskim. Ale to przecież nie jest odpowiedź kulturowa, tylko słaba reakcja na ruchy przeciwnika. A dowodem tej słabości jest praktyczna nieobecność młodych na manifestacjach KOD.

http://krytykapolityczna.pl/kultura/historia/chce-miec-koszulke-z-okrzeja/embed/#?secret=SoUGNlhjTm

Opozycji brakuje jakiegoś nowego przesłania, nowej opowieści konkurencyjnej wobec PiS. Internetowe wypowiedzi młodych ludzi niechętnych wobec Kaczyńskiego to często bezradny protest, wyrażany z obawą, żeby nie wpaść w opozycyjną egzaltację. Bo ta byłaby tylko przeszczepem od pokolenia ich rodziców – i nie pokrywa się z tym, przeciwko czemu oni sami naprawdę gotowi byliby protestować. Oni nie mają języka, do którego mogliby się odwołać, bo w debacie publicznej brak innej odpowiedzi na PiS niż sojusz, umownie, „Gazety Wyborczej” z „Polityką”, a w polityce parlamentarnej PO z Nowoczesną.

Są jeszcze ugrupowania na lewo od nich.

Miałem nadzieję, że rządy PiS i ich narracja wywołają reakcję republikańską – której lewym skrzydłem będzie Razem, a prawym – środowiska młodej republikańskiej prawicy. Ale taka reakcja, by mieć znaczenie, musi mieć nowy pomysł kulturowy i pewną powagę, która buduje realną alternatywę – nie tylko wobec rządzących, choć to oni są głównym punktem odniesienia. O ile Partia Razem ma jeszcze szansę, by kierując się ku centrum, wyjść poza perspektywę reprezentowania kilku procent wyborców, o tyle na prawicy takiego republikańskiego sprzeciwu, nawet w formach metapolitycznych nie dostrzegam. Ale zasadnicze znaczenie ma dziś nie to, kto założy nową partię, ale czy będzie w stanie – właśnie w sensie kulturowym – wyjść poza alternatywę tworzoną przez PiS i liberalną opozycję.

***

Rafał Matyja (1967) – politolog, publicysta, wykładowca Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania, współpracownik miesięcznika „Nowa Konfederacja”.

 

krytykapolityczna.pl

PiS jak taran

STYCZEŃ 11, 2017, KAMILA TERPIAŁ

PiS jak taran

Gdy oczy wszystkich zwrócone były na to, co dzieje się w Sejmie, Senat po cichu i w ekspresowym tempie przegłosował budżet na 2017 rok. Ten, który według posłów opozycji został nielegalnie przyjęty 16 grudnia w Sali Kolumnowej. Teraz trafił na biurko prezydenta. Marszałek Kuchciński rozpoczął kolejne posiedzenie Sejmu i ogłosił przerwę. Posłowie PO pozostali na sali plenarnej. Protest trwa. PiS gra.


Wszystkim, co się działo i jeszcze się wydarzy, steruje Prezes PiS Jarosław Kaczyński. To on podejmuje decyzje, zamiast marszałków Sejmu i Senatu. Po przyjęciu budżetu zdobył się na kurtuazyjne „Dziękuję, kłaniam się nisko” w stronę Stanisława Karczewskiego. Na podziękowania prezesa PiS zasłużył też marszałek Sejmu.

To była tylko gra

Toczące się dzisiaj od południa rozmowy w Sejmie, Konwent Seniorów przerywany partyjnymi naradami (przede wszystkim z Jarosławem Kaczyńskim), propozycje kompromisowych uchwał – to była tylko polityczna gra. Okazało się, że już wtedy PiS miało szczegółowy plan działania. W Sejmie rozmowy i przeciąganie rozpoczęcia posiedzenia, a w Senacie szybkie głosowanie. Sprawa budżetu jest „pozamiatana”. Być może jeszcze dzisiaj w nocy podpisze go prezydent.

– Mamy uchwalony budżet, mam nadzieję, że w krótkim czasie po podpisie prezydenta zostanie on opublikowany – mówił dzisiaj Jarosław Kaczyński. Andrzej Duda nie ma wyjścia. Prezes mówi, wykonać trzeba.

Kaczyński straszy opozycję

– Blokowanie stołu marszałka i przemocą uniemożliwianie wykonywania jego funkcji jest przestępstwem przeciwko państwu. Zostaną podjęte odpowiednie działania – mówił dzisiaj w Sejmie Kaczyński.

Działania opozycji porównał do tego, co robiła Samoobrona. Możliwe, że nieprzypadkowo. Czy do akcji wkroczy Straż Marszałkowska? Takie działanie wydaje się coraz bardziej prawdopodobne. Przecież marszałek Sejmu zrobi to, co każe mu Kaczyński. Chyba że takie straszenie to znowu element gry Kaczyńskiego.

Ale warto wspomnieć, że Marek Kuchciński już wydał specjalne upoważnienie. Komendant Straży Marszałkowskiej może występować do instytucji państwowych z żądaniem udzielenia niezbędnej pomocy w zakresie realizacji przez Straż zadań z zakresu ochrony Sejmu i Senatu. Przypadek? Zobaczymy. Ale użycie Straży Marszałkowskiej to byłaby jednak bardzo ryzykowna decyzja.

PO nadal protestuje

– Nie będzie zgody na to, aby rozpoczynać posiedzenie Sejmu na sali plenarnej – powtarzał jak zaklęcie szef klubu POSławomir Neumann. Politycy sali plenarnej nie opuścili. Zablokowali też sejmową mównicę.

– Nie ma przełomu w parlamencie. My nie zmieniamy decyzji. Zostajemy na sali plenarnej i będziemy czekać na powrót do 33. posiedzenia – oświadczył po posiedzeniu zarządu partii szef PO Grzegorz Schetyna.

– Państwo polskie nie ma budżetu, został przegłosowany wadliwie. Ci wszyscy, którzy byli przy tym procederze, biorą za to odpowiedzialność. Także Andrzej Duda, jeżeli ten budżet podpisze – mówił Schetyna.

Protest na sali plenarnej kończą za to posłowie Nowoczesnej. Ale, jak zapowiada szef tej partii Ryszard Petru. „będą inne formy protestu, bo budżet został przyjęty nielegalnie”. Opozycja podzielona i to coraz bardziej.

Posiedzenie rozpoczęte i przerwane

O godz. 19 jednak rozpoczęło się posiedzenie Sejmu. – Jest rzeczą istotną z punktu widzenia polskiego parlamentaryzmu, żeby dzisiaj zostało otwarte 34. posiedzenie Sejmu. 33. zostało zakończone – taką decyzję podjął Jarosław Kaczyński. Tak też się stało. Marszałek Kuchciński został powitany na sali plenarnej gromkimi brawami, posłowie PiS poczuli się jak prawdziwi zwycięzcy.

I postanowili zastosować chwyt poniżej pasa – minutą ciszy uczczono pamięć zmarłych niedawno byłych parlamentarzystów, m.in. Longina Komołowskiego. Później została ogłoszona przerwa, do czwartku do godz. 10. PO nie zdążyła zareagować. I przecież o to chodziło.

Poza wszystkim wykorzystywanie osob zmarłych , dodatkowo zasłużonych dla prostackich parlamentarnych sztuczek jest wyjątkowo nie fair

Po raz pierwszy od 16 grudnia dziennikarze mogli obserwować to, co dzieje się na sali plenarnej. Galeria sejmowa została otwarta.

Posłowie PO na sali plenarnej pozostają… Już sami. W czwartek rano zbiera się zarząd i klub parlamentarny Platformy.

 

wiadomo.co

Burzliwy dzień w Sejmie. Obrady opóźnione 7 godzin, PO wciąż blokuje mównicę [PODSUMOWANIE]

Jacek Stawiany, 11.01.2017
http://www.gazeta.tv/plej/19,114884,21231163,video.html?embed=0&autoplay=1
Tylko półtorej minuty trwały dzisiejsze obrady Sejmu. Marszałek Marek Kuchciński zaraz po rozpoczęciu 34. posiedzenia, ogłosił przerwę do czwartku do godz. 10. Posłowie PO dalej blokują sejmową mównicę. Co dziś działo się w Sejmie?

Dziś w samo południe miało odbyć się 34. posiedzenie Sejmu – pierwsze od rozpoczęcia kryzysu 16 grudnia. Wtedy to posłowie PO i Nowoczesnej zaprotestowali przeciw zapowiadanym zmianom ograniczającym obecność dziennikarzy w Sejmie i zaczęli blokować mównicę. PiS przeniosło głosowanie do Sali Kolumnowej, gdzie przegłosowało ustawę budżetową. Opozycja uznała to posiedzenie i uchwałę za nielegalne. Strona rządząca zarzuca zaś łamanie prawa i okupowanie sali plenarnej opozycji.

TAK WYGLĄDAŁO 34. POSIEDZENIE SEJMU – ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ >>>

Pomimo spotkań przedstawicieli opozycji i PiS, nie udało się osiągnąć kompromisu. Marszałek Marek Kuchciński zapowiadał rano, że zamierza normalnie rozpocząć dziś posiedzenie. Co o konflikcie mówiły poszczególne strony?

PLATFORMA OBYWATELSKA

PO zaczęła blokować mównicę 16 grudnia, podczas 33. posiedzenia Sejmu, pozostała na tym stanowisku również dzisiaj. – Nie ma przełomu w polskim parlamencie. Nie zmieniamy decyzji, zostajemy na sali plenarnej – mówił dzisiaj w Sejmie Grzegorz Schetyna. – Będziemy czekać na powrót do 33. posiedzenia, do zaakceptowania wcześniejszego ustalenia, że dziennikarze na zasadach poprzednich wracają do Sejmu i na to, żebyśmy przegłosowywali poprawki budżetowe – dodał prezes PO. Zdaniem partii, „państwo polskie nie ma budżetu”.

– Uważamy, że budżet został przegłosowany wadliwie, przegłosowanie budżetu w Senacie jest niezgodne z prawem – mówił Schetyna. – Jeżeli PiS uważa, że większość parlamentarna może wszystko, to mówię „nie, nie może łamać konstytucji”. Będziemy wszędzie tam, gdzie będzie posiedzenie Sejmu – podkreślił.

NOWOCZESNA

 Ugrupowanie Ryszarda Petru wcześniej blokowało mównicę razem z posłami Platformy. Teraz zmieniło zdanie. – Nie będziemy blokować mównicy sejmowej, ani fotela marszałka. Przechodzimy do innej formy protestu – zapowiedział dziś Petru. – Ze strony PiS nie ma chęci rozwiązania konfliktu. Nie ma sensu szukać jakichkolwiek nowych dróg, chyba że pojawi się chęć porozumienia. My jako Nowoczesna usiądziemy w ławach. Nowa forma protestu? Zobaczą państwo – stwierdził polityk.

POLSKIE STRONNICTWO LUDOWE

 – Źle się dzieje, że nie potrafimy ze sobą rozmawiać. My o ten dialog apelowaliśmy od samego początku – mówił szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. – Współodpowiedzialna zawsze jest opozycja, choć mniejsza jest ta odpowiedzialność. Szkoda, że dopiero dzisiaj doszło do spotkań, w których uczestniczyli wszyscy przedstawiciele partii politycznych. Mogło się to zdarzyć już wcześniej, byliśmy na to gotowi od pierwszego dnia, kiedy wystąpił kryzys. Mam nadzieję, że jutro nie będzie blokowana mównica i wrócimy do normalnej pracy – podkreślił szef ludowców.

KUKIZ ’15

Paweł Kukiz mówił dzisiaj, że jest za powtórzeniem głosowania nad budżetem, jednak uważa, że jest to „nierealne”. – Należałoby głosować te poprawki oddzielnie – mówi lider klubu Kukiz’15. – Jeśli marszałek zamierza przenieść obrady gdzieś indziej, to ja pozostaję na sali plenarnej – zapowiada Kukiz i dodaje, że mógłby rozważyć przełożenie posiedzenia. Polityk mówił też, że jest za ukaraniem finansowym posłów, którzy utrudniają prace Sejmu.

PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ

– Mamy uchwalony budżet i to jest najważniejsza wiadomość dzisiejszego dnia – powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. – Jest rzeczą istotną z punktu widzenia polskiego parlamentaryzmu, żeby dzisiaj zostało otwarte 34. posiedzenie Sejmu. 33. zostało zamknięte. Mam nadzieję, że w ciągu godziny, dwóch, trzech zostanie otwarte kolejne posiedzenie – mówił przed godz. 18.

– Żadna demokracja nie może się opierać na zasadzie, że jakaś grupa mniejszościowa, może – i to przy pomocy działań nielegalnych – blokować funkcjonowanie parlamentu. A nikt nie jest w stanie udowodnić, że to, co było tutaj robione, było robione w sposób legalny – podkreślał Kaczyński. – To było nielegalne i było skierowane przeciw demokracji. Cała ta walka, która się toczy, to jest walka przeciw demokracji, przeciwko temu, żeby większość parlamentarna mogła decydować w interesie zwykłych ludzi, mogła decydować w interesie Polaków – mówił prezes PiS.

Kaczyński zapowiedział, że wobec blokujących „będą podjęte odpowiednie działania”. – To nie ode mnie zależy, a od marszałka. Jako poseł i prawnik mogę powiedzieć, że blokowanie mównicy to czyn opisany w kodeksie karnym i bardzo poważne przestępstwo – zaznaczył.

Obrady Senatu

Senat przyjął dziś ustawę budżetową bez poprawek. Teraz trafi ona do podpisu prezydenta. „Za” głosowali senatorowie PiS, opozycji nie było na sali. Oznacza to, że nie ma już możliwości ponownego głosowania i debaty nad budżetem w Sejmie, czego domagała się opozycja. Legalność przyjęcia ustawy budżetowej może jeszcze ocenić Trybunał Konstytucyjny, jeśli o skierowaniu jej do TK zdecyduje Andrzej Duda.

Obrady Sejmu

Politycy po spotkaniach Konwentu Seniorów poinformowali, że posiedzenie Sejmu zostanie otwarte o godz. 19. Na sejmową galerię wieczorem wpuszczono dziennikarzy, powitały ich brawa posłów PO. Chwilę po 19 na salę plenarną wkroczył marszałek Marek Kuchciński, tym razem wśród owacji parlamentarzystów PiS. Marszałek otworzył 34. posiedzenie Sejmu, zarządził chwilę ciszy, by uhonorować niedawno zmarłych (m.in. byłego wicepremiera Longina Komołowskiego), po czym ogłosił przerwę w obradach do godz. 10 w czwartekl. Całe obrady trwały mniej więcej półtorej minuty.

PROTEST KOD POD SEJMEM. KIJOWSKI ZROBIŁ RACHUNEK SUMIENIA >>>

7godzinne

gazeta.pl

KOD przed Sejmem – uaktualnienie

KOD przed Sejmem

O 17.00 wokół Sejmu zaczęli się gromadzić Polacy. Wśród pierwszych kilkuset osób widać m. in. lidera KOD Mateusza Kijowskiego. Domagają się rozwiązania sejmowego kryzysu.

„Przez ostatni rok PiS robił wszystko, żeby zawłaszczyć państwo i jego instytucje. To, co zdarzyło się w Sejmie 16 grudnia to był największy skandal polityczny od 27 lat. Nie wolno nam o tym zapomnieć, nie możemy pozwolić na autorytarne rządy PiS-u i Jarosława Kaczyńskiego. On i jego ludzie robią wszystko, żeby opozycja straciła siłę głosu. Ale opozycja nie może zamilknąć – nie tak się umawiała ze swoimi wyborcami” – powiedział Kijowski. – „Czy postawicie wokół niego płoty, mury czy zasieki – Sejm należy do wszystkich Polaków. Polityka PiS jest jak smog, który dusi ten kraj i doprowadzi go do zapaści. Nie pozwólmy sobie zabrać powietrza, jakim jest demokracja. Nie pozwólmy sobie zabrać Sejmu RP, wolnych mediów i wolności słowa” – apelował do tłumu.

Zebrani przed Sejmem przynieśli flagi Polski, Unii Europejskiej oraz KOD-u, a także transparenty z napisami: „Nie chcemy żyć w PRL–u. Dość tego”, „Jesteśmy przed Sejmem, bo nie zgadzamy się na łamanie prawa!”, „Wolność, Demokracja, Konstytucja”, „Zdradza ojczyznę ten, kto łamie jej najwyższe prawo”, „Jesteśmy razem, jesteśmy silni”.

Lider KOD odniósł się także do zarzutów w sprawie wystawianych przez niego faktur. – „Żaden mój błąd nie powinien mieć wpływu na waszą wiarę i zaangażowanie w tę walkę, na wiarę w Komitet Obrony Demokracji. Niech moje błędy nie będą obciążeniem dla KOD-u. Nie dzielcie się wokół Kijowskiego. Pamiętajcie – KOD stworzył hasło: KOD łączy, nie dzieli. Zrobię wszystko, żeby odzyskać wasze zaufanie” – zaznaczył Kijowski.

Demonstracja, w której udział zgłosili działacze KOD z różnych rejonów Polski, ma potrwać do północy.

c16moecxeaackyq

 

kod-uaktualnienie

koduj24.pl

„Kropka nad i”, 11.01.2017

Borusewicz: Kiedy Kaczyński zostanie premierem, to Beata Szydło zostanie Marszałkiem Sejmu, ale nie sądzę, że to już w tej chwili.

Borusewicz: Manifestacje przed Sejmem pokazują, że to nie jest tylko protest Sejmowy, to kolejny przykład łamania zasad demokracji.

Borusewicz: Protest rozpoczął się spontanicznie, ale zakończenie musi być ustalone i to nie tylko w ramach PO

 

Dominika Wielowieyska

Kaczyński ustępuje tylko wtedy, gdy musi

11 stycznia 2017

Jarosław Kaczyński podczas konferencji prasowej, 11.01.2017

Jarosław Kaczyński podczas konferencji prasowej, 11.01.2017 (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Sejmowy protest można było zakończyć już dawno, gdyby prezes PiS nie namówił marszałka Marka Kuchcińskiego na ostry kurs. I dlatego ustawę budżetową uchwalano w sposób urągający zasadom parlamentaryzmu

Od kiedy jednak opozycja postanowiła zostać w sali obrad w czasie świąt, nie ma już odwrotu. Każdy inny manewr oznacza słabość i brak skuteczności. A doświadczeni politycy wiedzą, że wyborcy tego akurat nie wybaczają.

Z punktu widzenia taktyki politycznej lider PO Grzegorz Schetyna ma rację: jedynie twarda postawa może dać jakieś efekty. Jarosław Kaczyński ustępuje tylko wtedy, gdy musi. Wielu komentatorów, politycy PSL, na czele z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, i ci od Pawła Kukiza powtarzają: porozumienie jest niezbędne, porządek musi być, my szukamy kompromisu. Do niedawna wierzył w tę retorykę Ryszard Petru z Nowoczesnej, ale chyba zrozumiał, że Kaczyński sprytnie go rozgrywa.

Nie dziwię się Kukizowi i PSL. Ostra polityczna polaryzacja spycha ich formacje na margines, bo zmusza wyborców do opowiedzenia się albo po stronie obozu PiS, albo anty-PiS. Pozostałe partie stają się przystawkami. Tak już było, gdy PiS skonsumował LPR i Samoobronę. Wiedzą to i Kaczyński, i Schetyna. I grają w tę grę na szkodę małych partii.

Ale strategię tę wymusił pisowski styl rządzenia. PiS od roku łamie konstytucję albo naciąga ją do granic możliwości. Łamie wszelkie standardy. Poprzedniej władzy również zdarzało się je naruszać. Jednak to, co wtedy było incydentalne, teraz stało się normą. Kaczyński rządzi według reguł stanu wyjątkowego. Sam to zresztą powtarza na miesięcznicach: walka trwa, zwycięstwo jest blisko, układ broni się agresywnie, ale my nie spoczniemy, walczymy.

W praktyce wygląda to tak: Sejm nie pracuje w normalnym trybie, głosuje po nocach, sędziów Trybunału Konstytucyjnego prezydent zaprzysięga w nocy, ustawy o Trybunale zmienia się kilka razy, by opozycję i Trybunał zrobić na szaro.

Olbrzymia część społeczeństwa czuje się bezradna: nic nie możemy, z Trybunałem władza robi, co chce, media zamknie w pokoiku w Sejmie, żeby nie przeszkadzały. Skoro ustawę budżetową uchwalono, łamiąc standardy, to władza może wszystko.

Wielu wyborców krytykuje opozycję za opieszałość, bezsilność, rozlazłość. I w końcu przyszedł moment, aby powiedzieć: stop. Władza musi się cofnąć. A opozycja musi wiedzieć, czego chce.

Owszem, okupowanie mównicy jest niezgodne z regulaminem Sejmu, ale dla ludzi nie ma to już znaczenia, bo władza od roku łamie konstytucję i kwestie regulaminowe schodzą na drugi plan. Wielu obywateli ocenia, że Polska zmierza do ustroju autorytarnego. Domagają się od swoich reprezentantów, by postawili na tej drodze blokadę, by sprzeciwiali się odkrawaniu od demokracji kolejnych plasterków, bo w końcu nic z niej nie zostanie.

Za tę bezsilną wściekłość, za coraz częstsze żądanie, by opozycja wykazała większą stanowczość, odpowiada przede wszystkim PiS. Ma parlament, prezydenta, prokuraturę i aparat przemocy. Ma w ręku niemal wszystkie instytucje państwa oraz wszelkie narzędzia, by konflikt załagodzić. Ale nie chce. PiS idzie na zwarcie, właśnie wysłał ustawę budżetową do prezydenta, bo Senat przyjął ją bez poprawek. Jest wiec jasne, że Kaczyński o żadnym kompromisie dyskutować nie zamierza.

Opozycja nie odpowiada za ten konflikt, jest jego zakładnikiem. Nie ma innego wyjścia, jak tylko bronić zasad do oporu.

taktyka-po

wyborcza.pl

Kaczyński grozi opozycji

Kaczyński grozi opozycji

Jeśli opozycja dalej będzie blokować mównicę sejmową i stół prezydialny, Kaczyński zapowiada podjęcie odpowiednich działań. Dodał, że on jako poseł i prawnik może powiedzieć, że blokowanie stołu prezydialnego, uniemożliwianie marszałkowi Sejmu, funkcjonariuszowi publicznemu, sprawowania funkcji, to „bardzo poważne przestępstwo przeciwko państwu. Mam nadzieję, że ci, co to robią, zrozumieją, w jakiej się znajdują sytuacji” – powiedział Kaczyński.

A swoim senatorom dziękował za uchwalenie budżetu, mimo że opozycja uważa jego przyjęcie przez posłów PiS w Sali Kolumnowej za nielegalne. „Chciałem podziękować wszystkim – Senatowi, panu marszałkowi i wicemarszałkom, wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że budżet został uchwalony, że cały ten zamysł, żeby Polacy zostali pozbawieni tego wszystkiego, co uzyskali w ostatnim roku – 500 plus, obniżenie wieku emerytalnego, mieszkanie plus, (…) że ten zamysł się całkowicie nie powiódł” – powiedział Kaczyński. Wiemy zatem, jaka retoryką zamierza trafić do swoich wyborców.

Kaczyński wyraził też nadzieję, że jeszcze w środę zostanie rozpoczęte 34 posiedzenie Sejmu, choć opozycja twierdzi, że poprzednie nie zostało zakończone.

kaczynski-grozi

koduj24.pl

KOD przed Sejmem

KOD przed Sejmem

O 17.00 wokół Sejmu zaczęli się gromadzić Polacy. Wśród pierwszych kilkuset osób widać m. in. lidera KOD Mateusza Kijowskiego. Obecna jest Barbara Nowacka oraz Dariusz Joński.

Demonstracja, w której udział zgłosili działacze KOD z różnych rejonów Polski, ma potrwać do północy. Widać flagi KODU i narodowe oraz transparenty: „Nie chcemy żyć w PRL–u. Dość tego”, „Jesteśmy przed Sejmem, bo nie zgadzamy się na łamanie prawa!” Stefan Niesiołowski uczestniczący w manifestacji mówił: „Odbierzemy to, co nam PiS zabrał”.

kod-przed-sejmem

koduj24.pl

Sejm próbuje się zebrać pierwszy raz od początku kryzysu. PiS stawia ultimatum: skończcie protest, to przełożymy posiedzenie [NA ŻYWO]

11.01.2017

Przed Sejmem ruszył protest Komitetu Ochrony Demokracji pod hasłem „Uwolnić Sejm!”. Protestujący przynieśli wielką biało-czerwoną flagę. Na miejscu jest m.in. lider KOD, Mateusz Kijowski. Jak mówił, opozycja musi być zjednoczona. – Będą nam rzucać kłody pod nogi, o które nie raz się potkniemy – powiedział. CZYTAJ WIĘCEJ >>>

 

Kaczyński: Będą podjęte odpowiednie działania. To nie ode mnie zależy, a od marszałka. Jako poseł i prawnik mogę powiedzieć, że blokowanie mównicy to czyn opisany w kodeksie karnym i bardzo poważne przestępstwo. Mam nadzieję, że ci, którzy to robią, zdadzą sobie sprawę, w jakiej się znajdują sytuacji.

 

– Przede wszystkim chciałem podziękować Senatowi, że budżet został uchwalony – mówił na briefingu Jarosław Kaczyński. – Mamy uchwalony budżet i to jest najważniejsza wiadomość dzisiejszego dnia. Serdecznie dziękuję wszystkim senatorom, nisko się kłaniam. Po drugie, jest rzeczą istotną, żeby dzisiaj zostało otwarte 34. posiedzenie Sejmu. 33. zostało zamknięte. Mam nadzieję, że w ciągu 2-3 godzin zostanie otwarte kolejne posiedzenie – dodał. – Żadna demokracja nie może się opierać na tym, że jakaś grupa mniejszościowa może blokować funkcjonowanie parlamentu, a nikt nie jest w stanie udowodnić, że to było robione w sposób legalny. To było nielegalne i było skierowane przeciw demokracji – mówił prezes PiS.

 

Przed Sejmem trwa demonstracja, na miejscu jest lider KOD Mateusz Kijowski. Do kontrmanifestacji pod budynek parlamentu wzywa też szef klubu „Gazety Polskiej”. „Żebyśmy pokazali, że jednak jest sporo ludzi, którzy popierają obecny rząd i sprzeciwiają się hucpie KOD-u w Sejmie” – napisał Adam Borowski.

 

Jaki scenariusz jest teraz możliwy? Politolog dr hab. Norbert Maliszewski pisze, że kompromis mógłby wyglądać następująco: PO opuszcza salę plenarną, prezydent Duda kieruje budżet do Trybunału Konstytucyjnego, ten stwierdza, że ustawa budżetowa została przyjęta niezgodnie z prawem i odbywa się ponowne głosowanie. Taka wersja zależy po pierwsze od decyzji Andrzeja Dudy, a po drugie – od ewentualnego orzeczenia TK.

Senat przyjął budżet bez poprawek – teraz trafi on do podpisu prezydenta. Za głosowali senatorowie PiS, senatorów opozycji nie było na sali. Oznacza to, że nie ma już możliwości ponownego głosowania i debaty nad budżetem w Sejmie, czego domagała się opozycja. Legalność przyjęcia ustawy budżetowej może jeszcze ocenić Trybunał Konstytucyjny, jeśli o skierowaniu jej do TK zdecyduje Andrzej Duda.

– Nie chcieliśmy brać udziału w pracach nad nielegalnym budżetem – mówi wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz z PO. – Głosowanie było przyspieszone, marszałek wygłosił je po pięciominutowej przerwie – dodał Borusewicz.

Sejm przyjął ustawę budżetową większością głosów 16 grudnia w Sali Kolumnowej. Wtedy posłowie opozycji zablokowali mównicę sejmową oraz podwyższenie, na którym stoi fotel marszałka Sejmu. Protestowali przeciwko zmianom w zasadach pracy dziennikarzy opublikowanym dzień wcześniej na stronie Kancelarii Sejmu. Obrady z Sali Posiedzeń przeniesiono do Sali Kolumnowej. Opozycja uważa, że głosowania były nielegalne, m.in. z powodu braku kworum. Marszałek zapewnia, że brała w nich udział wymagana w konstytucji liczba posłów.

„Spodziewam się w Sejmie najgorszego wariantu. Jakiego? Zobaczycie państwo” – marszałek Bogdan Borusewicz przed momentem do dziennikarzy

gazeta.pl

Tusk: Nie można dopuścić ryzyka, żeby Polska miała budżet nie do końca legalny

jagor, PAP, 11.01.2017

Donald Tusk w Polsce

Donald Tusk w Polsce (Fot . Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

– Sytuacja w Sejmie wymaga szybkiego i pozytywnego rozwiązania, także ze względu na pozycję Polski w Europie – ocenił szef Rady Europejskiej, były premier Donald Tusk w rozmowie z TVN24. Jego zdaniem jest to zadanie przede wszystkim rządzących.

– Sytuacja wymaga szybkiego i pozytywnego rozwiązania, także ze względu na pozycję Polski w Europie. Wszyscy jednak obserwują to, co się dzieje, także w polskim parlamencie, z niepokojem, a także z brakiem zrozumienia dla tej sytuacji – powiedział Tusk TVN24 w Brukseli.

Odpowiedzialność w większym stopniu spoczywa na władzy

Jak dodał, odpowiedzialność zawsze w takich przypadkach spoczywa w dużo większym stopniu na władzy. – Dlatego nie mam żadnych wątpliwości – i to nie dotyczy tylko Polski – że to rolą władzy, PiS-u, szefostwa parlamentu jest uczynienie pewnego, istotnego, rzeczywiście znaczącego pierwszego kroku, by dać przestrzeń do kompromisu – uważa szef Rady Europejskiej.

Najważniejsze? Pewność, że budżet uchwalono legalnie

Zdaniem Tuska w perspektywie najbliższego roku najważniejszą rzeczą „będzie pewność, że budżet naszego państwa został uchwalony we właściwy, legalny sposób”. – To dotyczy pieniędzy w wymiarze państwowym, indywidualnym i nie możemy pozwolić na to, żeby Polska była jakby w tej przestrzeni ryzyka, że ma budżet, który nie do końca jest legalny – powiedział były premier.

– Każdy, kto będzie miał na przykład złą wolę albo kto będzie chciał bardzo dociekliwie zbadać prawną sytuację Polski z tym właśnie dwuznacznie uchwalonym budżetem, będzie miał mocne argumenty. Trzeba zrobić wszystko, by nikt, kto będzie chciał wykorzystywać tę sytuację, tych argumentów nie miał. To jest oczywiste. I tutaj też odpowiedzialność w dużo większym stopniu spoczywa na władzy, nie na opozycji – podkreślił Tusk.

Od 16 grudnia 2016 roku na sali plenarnej Sejmu trwa protest posłów PO i Nowoczesnej. Domagają się oni m.in. powtórzenia głosowania nad ustawą budżetową na 2017 rok, które przeprowadzono 16 grudnia w Sali Kolumnowej gmachu Sejmu, a które uważają z nie zgodne z prawem.

donlad-tusk

TOK FM

ŚRODA, 11 STYCZNIA 2017

Tusk: Rolą władzy jest uczynienie pierwszego kroku

13:37

Tusk: Rolą władzy jest uczynienie pierwszego kroku

Nie możemy pozwolić, by Polska była w tej przestrzeni ryzyka, że ma budżet, który nie do końca jest legalny – stwierdził w rozmowie z TVN24BiS przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. Jak dodał:

„Wszyscy obserwują to, co dzieje się w polskim parlamencie, z niepokojem, a czasem z brakiem zrozumienia dla tej sytuacji (…) Odpowiedzialność zawsze w dużo większym stopniu spoczywa na władzy, dlatego nie mam wątpliwości, że to rolą władzy, PiS-u i szefostwa parlamentu jest uczynienie tego pierwszego kroku, aby dać przestrzeń do kompromisu (…) Jest oczywiście druga rzecz, być może w perspektywie najbliższego roku, a nie tygodnia, najważniejsza: to pewność, że budżet naszego państwa został uchwalony we właściwy, legalny sposób”

Każdy, kto będzie miał złą wolę i będzie dociekliwie chciał sprawdzać prawną sytuację Polski z dwuznacznie uchwalonym budżetem, będzie miał mocne argumenty. Trzeba zrobić wszystko by nikt, kto będzie chciał wykorzystywać tę sytuację, tych argumentów nie miał – dodał były polski premier.

13.45
Grzegorz Schetyna: Opuszczenie sali przez PO nie wchodzi w grę

Grzegorz Schetyna: Opuszczenie sali przez PO nie wchodzi w grę

– To nie jest żadna nowa propozycja. Chcą żebyśmy opuścili salę obrad i nie proponują niczego w zamian. Nie można powiedzieć „wyjdźcie i rozpoczniemy 34. posiedzenie”, bo 33. wciąż trwa – mówi w Sejmie Grzegorz Schetyna, przewodniczący PO.

13.40

Tak naprawdę to nie jest żadna nowa propozycja. Chcą żebyśmy opuścili salę posiedzeń, tak naprawdę niczego nie deklarując w zamian – powiedział dziennikarzom Grzegorz Schetyna.

W ten sposób odniósł się do deklaracji Ryszarda Terleckiego (PiS), który zapowiedział, że PiS jest gotowy odroczyć posiedzenie Sejmu. Warunek? Opozycja musi obiecać, że nie będzie już blokować sali plenarnej.

PO chce przesunięcia posiedzenia do 18 stycznia i przyjęcia uchwały, w której Sejm zdecydowałby, że powróci do głosowania nad projektem ustawy budżetowej. Schetyna stwierdził, że jeśli komuś nie odpowiada zakres tej uchwały, czy jeśli trzeba zmienić jakieś szczegóły, to można o tym rozmawiać.

13.30

Z całą pewnością sytuacja wymaga szybkiego i pozytywnego rozwiązania, także ze względu na pozycję Polski w Europie. Wszyscy jednak obserwują to, co dzieje się także w polskim parlamencie z niepokojem, a czasami z brakiem zrozumienia dla tej sytuacji. Odpowiedzialność zawsze w takich przypadkach spoczywa w dużo większym stopniu na władzy. Dlatego nie mam żadnej wątpliwości – to nie dotyczy tylko Polski – że to rolą władzy, PiS, szefostwa parlamentu jest uczynienie pewnego istotnego, rzeczywiście znaczącego pierwszego kroku, aby dać przestrzeń do kompromisu – powiedział stacji TVN24 w Brukseli Donald Tusk.

Jego zdaniem drugą ważną kwestią jest ”pewność, że budżet naszego państwa został uchwalony we właściwy, legalny sposób”.

12:34

W gabinecie marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego trwa spotkanie z udziałem: premier Beaty Szydło, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, szefa klubu PiS Ryszarda Terleckiego oraz marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego.

Wcześniej Ryszard Petru mówił, że zarządzono przerwę w Konwencie Seniorów, bo Kuchciński ”musi się skontaktować z decydentem”.

wyborcza.pl

ŚRODA, 11 STYCZNIA 2017, 11:44

Petru: Uważamy, że cały czas trwa 33. posiedzenie Sejmu. Zobaczymy, jak marszałek będzie chciał to rozwiązać

– Namawiamy PO do tego, by nie blokowała mównicy. Porozumienie jest możliwe, jeśli cała opozycja działa wspólnie. Zobaczymy jaki będzie przebieg obrad konwentu seniorów. Teraz będziemy w pełnym składzie dyskutować, czy i jak da się rozwiązać ten kryzys państwa. Jest w interesie PiS, by szukać rozwiązań zgodnych z prawem. My uważamy, że cały czas trwa 33. posiedzenie Sejmu. Zobaczymy, jak marszałek będzie chciał to rozwiązać. My będziemy na sali plenarnej. Jeśli Schetyna oczekuje dwóch dni na rozmowy, to ja pytam dlaczego nie dołączył do poprzednich rozmów? – powiedział w Sejmie Ryszard Petru:

Dolniak: Liczymy na to, że 34. posiedzenie nie zostanie otwarte

Liczymy, że 34. posiedzenie nie zostanie otwarte, że zostanie przełożone do przyszłego tygodnia. A ten tydzień będzie czasem na rozmowę i dyskusję.

10:38

O 14:00 w ZNP posiedzenie komitetu założycielskiego referendum ws. reformy edukacji

W środę – z udziałem m.in. przedstawicieli PO i PSL – odbędzie się pierwsze spotkanie komitetu założycielskiego do spraw organizacji referendum dotyczącego reformy edukacji. Po zakończeniu obrad o godzinie 15:00 ma odbyć się wspólna konferencja prasowa związkowców i przedstawicieli partii, które będą uczestniczyć w zbieraniu podpisów pod referendum.

10:22

PO chce przerwy w obradach do 18 stycznia i składa projekt uchwały ws. rozwiązania kryzysu

Dajemy możliwości marszałkowi Kuchcińskiemu, politykom PiS, żeby mieli pomysł na doprowadzenie do elementarnego porozumienia, do znalezienia płaszczyzny rozmowy w parlamencie. Przed chwilą Małgorzata Kidawa-Błońska zgłosiła na posiedzeniu Prezydium Sejmu wniosek do środy, 18 stycznia do 9:00, żebyśmy mieli czas na znalezienie tego pomysłu na rozmowę i znalezienie rozwiązania tego konfliktu. Zaproponujemy, przedstawi to Sławomir Neumann na posiedzeniu Konwentu Seniorów, projekt uchwały ws. rozwiązania kryzysu parlamentarnego i budżetowego – mówił Grzegorz Schetyna w Sejmie.

Zobacz obraz na TwitterzeZobacz obraz na Twitterze

Projekt uchwały ws. rozwiązania kryzysu parlamentarnego i budżetowego.

09:43

Klich: Będziemy na sali senackiej, aby wiedzieć, kto uczestniczył w nielegalnych działaniach Senatu

Jak mówił Bogdan Klich na briefingu w Senacie:

„Dysponujemy ekspertyzami i wiemy, że przynajmniej dwa artykuły Konstytucji zostały złamane. Art. 61, który mówi o jawności obrad wszystkich organów kolegialnych, w tym Sejmu i art. 113, który mówi o dostępie obywateli do informacji publicznej, zwłaszcza tych ciał, które mają charakter wybieralny. Wiemy o tym, że zostały złamane w kilku miejscach przepisy regulaminu Sejmu i to w sposób zupełnie oczywisty i jawny. Jako senatorowie, którzy składali przysięgę, kiedy ślubowaliśmy chronić praw RP i przysięgaliśmy bronić Konstytucji, tej Konstytucji i tych praw RP na tej sali chcemy bronić. Przeciwstawiamy się i nie zgadzamy się na jakąkolwiek próbę legalizowania przez Senat tego, co nielegalne. Senat może obradować tylko na legalnie przyjętych ustawach, a nie na dokumentach, które mają wady prawne”

Nie wychodzimy z sali senackiej. Będziemy na tej sali tak, aby wiedzieć kto uczestniczył w nielegalnych działaniach Senatu spośród naszych kolegów z PiS – dodał senator PO.

09:25

Posiedzenia Prezydium Sejmu i Konwentu Seniorów przesunięte

O 10:00 zbierze się prezydium Sejmu, a godzinę później, o 11:00 – Konwent Seniorów. Pierwotnie posiedzenie prezydium miało rozpocząć się o 9:00, a posiedzenie konwentu o 10:00. Na chwilę obecną nie został udostępniony aktualny harmonogram obrad Sejmu. Ostatnia, wstępna wersja została rozesłana posłom jeszcze przed świętami.

09:16

„To szwindel legislacyjny”. W Senacie dyskusja o ustawach przyjętych w sali kolumnowej

W imieniu senatorów PO zgłaszam sprzeciw wobec wprowadzenia do porządku obrad ustawy budżetowej oraz pozostałych ustaw przyjętych 16 grudnia. Mamy wątpliwości co do legalności tych ustaw. Nielegalność ustaw została potwierdzona szeregiem ekspertyz. W naszym przekonaniu jest to po prostu szwindel legislacyjny, największy w historii wolnej Polski – mówił Bogdan Klich w trakcie posiedzenia Senatu. Jak dodał:

„Senatorowie PO nie przyłożą ręki do czegoś, co nielegalne, bo nie weźmiemy odpowiedzialności za uchwalenie prawa, które jest niezgodna z Konstytucją i regulaminu Sejmu. W związku z tym to raczej Senat stałby się nielegalny w tych 3 punktach, gdyby obradował. Nie ma możliwości, żeby zalegalizować w Senacie to, co nielegalne”

Następnie Klich prosił o zdjęcie z porządku obrad ustaw, które – jak uważają politycy PO – zostały uchwalone w sposób nielegalny. Wnioski nie uzyskały akceptacji. Wcześniej także Bogdan Borusewicz zgłaszał sprzeciw ws. nowelizacji ustawy o instytutach badawczych oraz ustawy – Prawo geologiczne i górnicze.

09:02

Trzaskowski: Myślę, że Petru to przeżyje, Kijowski – nie wiem

– Nie mam żadnej satysfakcji, uważam że to szkodzi całej opozycji. Grzegorz Schetyna – i to świadczy o jego dojrzałości – mówi dokładnie to samo. Mówił na zarządzie.. i wielki szacunek dla niego. Nie myśli o sobie, tylko o całej opozycji. Mówił na zarządzie, że to szkodzi całej opozycji, że nie ma się co cieszyć. Te tematy KOD, Petru, rozmowy o rozłamach w PO, Nowoczesnej – odwracają uwagę od tego, co najważniejsze. Petru to przeżyje, Kijowski – nie wiem. Bo jednak mijał się z prawdą. To jest test na jego leadership. Niezręczności Petru miały inny charakter, nie tak poważny, nie mijał się z prawdą – powiedział w rozmowie z Konradem Piaseckim Rafał Trzaskowski w „Gościu Radia ZET”.

09:01

Karczewski: Posiedzenie Senatu rozpoczniemy od pozostałych punktów, a budżet po 12:00

Posiedzenie Senatu rozpoczniemy od pozostałych punktów. Rozpoczynamy od pozostałych punktów niebudżetowych, a budżet pozostawimy po 12:00 – mówił Stanisław Karczewski na briefingu w Senacie. Według pierwotnego harmonogramu, ustawa budżetowa na 2017 rok była pierwszym punktem w porządku obrad.

08:57

Karczewski: Jeszcze nie wiemy, czy będą poprawki do budżetu. Może opozycja w ostatniej chwili się zreflektuje

Czy będą poprawki, czy nie będzie, tego nie wiemy. Zobaczymy. Być może jeszcze partie opozycyjne zreflektują się i być może w ostatniej chwili podejmą decyzję o powrocie do propozycji Ryszarda Petru. Wprowadzenia poprawek przez Senat. Jesteśmy do tego przygotowani. Jesteśmy na to gotowi i będziemy czekali z propozycją partii opozycyjnych na wniesienie poprawek do Senatu – mówił Stanisław Karczewski na briefingu w Senacie. Jak stwierdził marszałek Senatu, część poprawek jest pozytywna, bo to poprawki prospołeczne i PiS jest gotów je zgłosić.

08:51

Trzaskowski: Nie ulega żadnych wątpliwości, że ludzie mojego pokolenia będą się w przyszłości ubiegali o to, by mieć ważniejszą rolę w PO

– Każdy polityk ma ambicje, to jest naturalne i zdrowe. To że ludzie mojego pokolenia będą się w przyszłości ubiegali o to, by mieć ważniejszą rolę w PO nie ulega żadnych wątpliwości. Mówiłem o tym setki razy: człowiek, który jest napalony, który opowiada o tym, co będzie robił za miesiąc, za rok, za dwa – to nie jest najlepsza strategia. Byli już tacy, co się witali z gąską, delfiny. I co się stało? Nic. Po co to komu? Nie ma optymalnego wieku, by zostać liderem – powiedział w rozmowie z Konradem Piaseckim w „Gościu Radia ZET” Rafał Trzaskowski.

Trzaskowski: Nie lubię słowa „frakcja”

W tej chwili rozmowa o liderze PO jest szkodliwa dla całej opozycji. Nie lubię słowa „frakcja”. Rzeczywiście po tym proteście dostrzeżono wiele fajnych młodych twarzy w PO. Mnóstwo jest tych ludzi, bardzo fajnych. I to jest o tyle ważne, że mówiono, że w Nowoczesnej jest ta dobra energia – i ona tam jest. Że są tam fajni młodzi ludzie. Ale u nas jest jeszcze więcej. I niektórzy mają nawet więcej doświadczenia, niż ludzie w Nowoczesnej.

08:43

Kuchciński o wnioskach do prokuratury: Nie jestem zwolennikiem takich działań

Nie jestem zwolennikiem takich działań. Do tej pory w dziejach Sejmu nie przypominam sobie takiej sytuacji, żeby Kancelaria Sejmu z urzędu występowała przeciwko jakiemuś posłowi. To nie byłoby wskazane – mówił Marek Kuchciński w Salonie politycznym Trójki, pytany, czy Kancelaria Sejmu zamierza złożyć zawiadomienie do prokuratury.

08:38

Kuchciński: Mamy nowe ekspertyzy. One zwracają uwagę na łamanie przepisów przez posłów radykalnej opozycji

Kwestia naruszenia kodeksu karnego została opisana dokładnie w kilku ekspertyzach. Na zamówienie Kancelarii Sejmu i BAS przygotowało. Dzisiaj mamy nowe ekspertyzy, za niedługo będziemy mieć kolejne. Wszystkie potwierdzają zgodność z prawem i regulaminem działań Kancelarii Sejmu i marszałka Sejmu, natomiast zwracają uwagę na łamanie przepisów wewnętrznych i kodeksu karnego przez opozycję, niektórych posłów opozycji radykalnej – mówił Marek Kuchciński w rozmowie z Pawłem Lisickim w Salonie politycznym Trójki.

08:34

Kuchciński o użyciu Straży Marszałkowskiej: Nie chcę takiego wariantu używać, ale teoretycznie jest to możliwe

Zapowiedziałem jakiś czas temu podczas na konferencji prasowej, że takiego wariantu nie chcę używać, ale teoretycznie jest to możliwe – mówił Marek Kuchciński w Salonie politycznym Trójki, pytany przez Pawła Lisickiego o użycie siły i Straży Marszałkowskiej podczas dzisiejszego posiedzenia Sejmu. Jak dodał: – Jeżeli mówimy o dramatycznie skrajnych rozwiązaniach, to również jest to możliwe to, że marszałek Sejmu wskazuje miejsce posiedzenia Sejmu.

08:33

Trzaskowski: W tej chwili skupiamy się na PiS. Nie ma żadnych podziałów w PO

– To nie jest moment, by opowiadać sobie o tym co będzie za parę lat. Teraz Schetyna jest przewodniczącym. Nikt się nad tym nie zastanawia. To nie jest „żadna gra na Rafała”. Teraz walczymy z PiS a nie ze sobą. Każdy kto to sufluje – a to suflują posłowie PiS, opowiadają jakieś dyrdymały o jakichś frakcjach – a to mówią ludzie w PiS, którzy mają problemy z lojalnością. U nas nie ma żadnych podziałów. Jedziemy twardo na rozmowy z PiS. A nie tym co dzieje się w PO. W tej chwili skupiamy się na PiS. Nie ma żadnych podziałów w PO –powiedział w rozmowie z Konradem Piaseckim Rafał Trzaskowski w „Gościu Radia ZET”.

08:26

Trzaskowski: Jeżeli nie będzie kompromisu, to się nie wycofamy i będziemy blokować

– Wszystko jest dziś możliwe. 9:30 mamy zarząd, później klub i będziemy decydować. Ja nie powiem dokładnie, co my zrobimy. Po pierwsze, to będzie wynik rozmów. My wspólnie podejmiemy decyzję. Nie wykluczamy blokady, nie wykluczamy blokady Sali Kolumnowej. Jeżeli nie będzie kompromisu, to się nie wycofamy i będziemy blokować. Nie boimy się prokuratury, nie boimy się BOR. My jesteśmy poważnymi zawodnikami. Nie zmieniamy zdania jak Petru co chwilę – powiedział w rozmowie z Konradem Piaseckim Rafał Trzaskowski.

08:22

Piasecki: Nie rozumiem waszej taktyki. Trzaskowski: Niech PiS przestanie łamać prawo i niech nie depczą praw opozycji

Jak mówił do Rafała Trzaskowskiego Konrad Piasecki w „Gościu Radia ZET”: To, że ja nie rozumiem waszej taktyki, to pół biedy. Ale wasz wieloletni koalicjant, przyjaciel Władysław Kosiniak-Kamysz mówi, że strzelacie focha? Nawet jemu nie byliście w stanie wyjaśnić.

Jak odpowiedział Trzaskowski: Taktyka jest bardzo prosta. Jeżeli będzie sensowna propozycja PiS… my wierzymy w ich intencje, a nie w to że znów chcą gangstersko ograć cały kraj.. to na nich spoczywa odpowiedzialność. Niech przestaną łamać prawo. Chociaż jedna prosta rzecz: Kuchciński wychodzi i mówi: poniosło mnie z posłem Szczerbą. Tego nie ma. Wpuszczenie dziennikarzy w pełni: Tego nie ma. Kwestia głosowania nad budżetem? Oni nas straszą. Mówią, że będzie BOR, że będą nas karać finansowo

08:19

Kuchciński: 33. posiedzenie Sejmu zostało zamknięte. Dzisiaj rozpoczniemy następne

Rozpoczniemy 34. posiedzenie Sejmu, czyli następne, bo tak wynika z dokumentów urzędowych, które zostały w Sejmie sformułowane podczas poprzedniego posiedzenia. Ustawy zostały przegłosowane, formalne sprawy wynikające z różnych dokumentów, od Konstytucji, przez ustawę, aż po regulamin Sejmu, zostały wykonane. Wszelkie warunki zostały spełnione i po wyczerpaniu porządku obrad i nie zgłoszeniu wniosków formalnych ani oświadczeń, zamknąłem 33. posiedzenie Sejmu – mówił Marek Kuchciński w rozmowie z Pawłem Lisickim w Salonie politycznym Trójki.

08:04

Schetyna: Petru jest labilny, jeśli chodzi o decyzje, które podejmuje. Nie wiem, jakie dziś nastawienie klubu Nowoczesnej

– Polityka to doświadczenie, dojrzałość, dystans. Samo spotkanie nie rozwiąże problemów. Byłem już na spotkaniu, gdzie później pojawiło się światło w tunelu. Petru jest labilny, jeśli chodzi o decyzje, które podejmuje. Nie wiem, jakie dziś nastawienie klubu Nowoczesnej – powiedział w „Poranku TOK FM” Grzegorz Schetyna.

07:56

Schetyna: Jeśli będzie próba zamknięcia 33. posiedzenia, to my będziemy przy mównicy

– Nie opuścimy tej sali, jeśli będzie dalsze łamanie prawa. Będzie chodziło o stworzenie wrażenia, że wszystko jest w porządku. PiS będzie chciało stworzyć wrażenie, że Sejm pracuje normalnie. Mamy plan, mamy scenariusz. Tego nie zostawimy. Jeśli będzie próba zamknięcia 33. posiedzenia i przejścia do 34. posiedzenia, to my będziemy przy mównicy. To jest oczywiste – powiedział w „Poranku TOK FM” Grzegorz Schetyna.

07:51

Neumann: Apeluję do posłów Nowoczesnej, żeby stanęli z nami na mównicy

Z nami na sali siedzą posłowie i posłanki Nowoczesnej i za to jesteśmy im wdzięczni. WIerzę w to, liczę i apeluję do posłów Nowoczesnej, żeby z nami stanęli na mównicy. Tak, jak 16 grudnia – mówił Sławomir Neumann w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24. Jak dodał:

„Myślę, że Ryszard Petru dał się trochę ograć Jarosławowi Kaczyńskiemu. Dał się wpuścić w kanał, który PiS przygotował. Myślał, że znaleziono światełko w tunelu. No nie znaleziono”

– Platforma stanęła przeciwko PiS-owi i przeciwko łamaniu zasad. Dzisiaj wierzę w to, jestem przekonany, że obok nas na mównicy sejmowej staną posłanki i posłowie Nowoczesnej, a być może posłowie i posłanki PSL – dodał szef klubu PO.

07:42

Neumann: Pozwolimy Kuchcińskiemu wznowić obrady i rozpocząć dalsze procedowanie budżetu

My ze spokojem czekamy na wznowienie obrad przez marszałka Kuchcińskiego. Pozwolimy mu wznowić obrady i rozpocząć dalsze procedowanie budżetu oraz głosowanie poprawek budżetowych. Nie ma możliwości rozpoczęcia kolejnego posiedzenia, kiedy nie ma zamkniętego poprzedniego. Myśmy zdania nie zmienili. Tamto posiedzenie ma przerwę. Trzeba zakończyć przerwę i dokończyć głosowania – mówił Sławomir Neumann w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24. Jak dodał:

„W czasie konwentu, który będzie o 10:00, jasno i dość klarownie wyjaśnię marszałkowi Kuchcińskiemu, że jest pełna zgoda na wznowienie obrad, dokończenie i legalne przegłosowanie budżetu. Jeśli nie, to będzie miał kłopot, bo my nie pozwolimy, żeby kryć oszustwa, które były robione przez PiS 16 grudnia w sali kolumnowej”

– Będziemy blokować Sejm do momentu, kiedy jeszcze można naprawić złą decyzję PiS-u. Dopóki nie ma budżetu, można to zawrócić. To kwestia dobrej woli PiS – dodał szef klubu PO.

07:40

Szułdrzyński: Kuchciński się nie nadaje, Fakt: Kuchciński bał się dziewczyn z Nowoczesnej, SE: Kaczyński odwiedza szpital – TEMATY DNIA

MIEJSKIE IN VITRO OD WAKACJI – jedynka Gazety Stołecznej.

KACZYŃSKI W SZPITALU WOJSKOWYM – SE: “Z naszych informacji wynika, że szef partii rządzącej od dłuższego czasu odwiedza ten szpital, a opiekę nad nim sprawuje osobiście lekarz prezydenta”. http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/Jaroslaw-kaczynski-w-szpitalu-wojskowym_933824.html

TA FUNKCJA GO PRZERASTA, KUCHCIŃSKI SAM CHCIAŁ ODEJŚĆ – Fakt: “Był przerażony tym, co zrobił 16 grudnia. Że stracił głowę i nerwy – mówił nam jeden z ważnych polityków PiS”.

PANICZNIE SIĘ BAŁ, ŻE DZIEWCZYNY Z NOWOCZESNEJ, NA CZELE Z JOANNA SCHEURING WIELGUS ZABLOKUJĄ MU GABINET – Fakt.

KUCHCIŃSKI UDOWODNIŁ, ŻE NIE NADAJE SIĘ NA TO STANOWISKO – Michał Szułdrzyński w RZ: “Marszałek Sejmu Marek Kuchciński udowodnił – nie tylko 16 grudnia, ale również w następnych tygodniach – że nie nadaje się na to stanowisko. To jego upór, próba wyrzucenia posłów z Sejmu, wykluczenie z obrad posła PO oraz fatalne przeprowadzenie późniejszych obrad w Sali Kolumnowej doprowadziły do eskalacji konfliktu”.

OPÓR OPOZYCJI POWINIEN TRWAĆ – Rafał Zakrzewski w GW.

WOLTA PETRU, TERAZ CHCE WYBORÓW- RZ.

KUKIZ: PO NIE MA LIDERA – mówi w SE: “- W PO i Nowoczesnej jest popłoch?
– W PO to z całą pewnością.
– Dlaczego?
– Po pierwsze, partia jest nie do końca spójna.
– Ona jest spójna, oni bardzo spójnie chcą odzyskać władzę.
– Na pewno w ten sposób władzy nie odzyskają i broń Boże, żeby w ogóle ją odzyskali. Czasami sobie myślę, dlaczego w poniedziałek nie było Schetyny na spotkaniu liderów u marszałka Karczewskiego. Otóż być może on po prostu nie jest liderem. Tam nie ma lidera. I to jest podstawowa sprawa”.

BOR WYKURZY OPOZYCJĘ? – Fakt.

CZY BOR BĘDZIE USUWAŁ OPOZYCJĘ? – pytanie w tekście Agaty Kondzińskiej i Agnieszki Kublik w GW.

POLITYCZNY PLAN ŚRODY: http://300polityka.pl/live/2017/01/11/polityczny-plan-srody-sejm-po-przerwie-senat-o-budzecie/

RZ O SMOGU: “Wysoka emisja zanieczyszczeń przyczynia się do ponad 40 tys. zgonów rocznie i zwiększa liczbę przypadków chorób wymagających hospitalizacji. Państwo traci na tym miliardy”.

300POLITYKA RANO OBSERWUJE:
8:02 Rafał Trzaskowski – Gość Radia Zet
8:02 Beata Kempa – Poranna rozmowa RMF FM
8:13 Marek Kuchciński – Salon Polityczny Trójki

NIE ŻYJE PRZEMYSŁAW HNIEDZIEWICZ, były poseł PC. W GW nekrolog od Pawła Piskorskiego.

00:39

Polityczny plan środy: Sejm po przerwie, Senat o budżecie

Ustawa budżetowa na 2017 rok to pierwszy punkt w porządku obrad posiedzenia Senatu, które rozpocznie się o 9:00. Prace izby wyższej ws. budżetu odbędą się bez senatorów PO, którzy – jak zapowiedział Bogdan Klich – konsekwentnie będą bojkotować prace nad ustawami uchwalonymi w sali kolumnowej. W ubiegłym tygodniu komisje zarekomendowały przyjęcie ustawy bez poprawek. Na chwilę obecną nie wiadomo, czy zostaną zgłoszone poprawki.

Pierwsze w tym roku posiedzenie Sejmu rozpocznie się o 12:00 od krótkiego, 15-minutowego bloku głosowań – tak wynika z wstępnego harmonogramu. Następnie, o 12:15 ma odbyć się I czytanie rządowego projektu zakładającego obniżenie wysokości emerytur wojskowych i rent inwalidzkich dla członków WRON i byłych żołnierzy zawodowych, którzy pełnili służbę w okresie od dnia 22 lipca 1944 r. do dnia 31 sierpnia 1990 r., a także wojskowych rent rodzinnych pobieranych po takich żołnierzach zawodowych.

Przed Sejmem odbędzie się manifestacja KOD, a w Sejmie komisja śledcza ds. Amber Gold przesłucha Annę Skupnę, prezes Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Także dzisiaj o 16:00 odbędzie się drugie, zamknięte posiedzenie komisji, poświęcone dyskusji na temat dotychczasowych wniosków wynikających z przesłuchań świadków. Z kolei Komisja Sprawiedliwości zaopiniuje kandydaturę prof. Bogusława Banaszaka na członka Trybunału Stanu.

Dzisiaj także, jak informowała Kancelaria Prezydenta, Andrzej Duda podczas dorocznego spotkania z Korpusem Dyplomatycznym akredytowanym w Polsce przedstawi główne założenia planu aktywności zagranicznej Prezydenta RP.

9:00 – rozpoczęcia posiedzenia Senatu

9:00 – Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka ws. wyboru członka Trybunału Stanu

10:00 – posiedzenie komisji śledczej ds. Amber Gold

12:00 – rozpoczęcie posiedzenia Sejmu

16:00 – drugie posiedzenie komisji śledczej ds. Amber Gold

18:00 – noworoczne spotkanie Pary Prezydenckiej z Korpusem Dyplomatycznym

300polityka.pl

Prawnicy chcą zwołać kongres. „Władza narusza Konstytucję RP”

Ewa Siedlecka, 11 stycznia 2017

Posłowie w Sali Kolumnowej

Posłowie w Sali Kolumnowej (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Rada Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego apeluje o zwołanie Kongresu Prawników Polskich w obronie niezależności sądów i porządku konstytucyjnego

Prawnicy z UŚ przyłączają się do wydanej wcześniej uchwały Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. O zwołanie Kongresu Prawników Polskich zaapelował we wrześniu Nadzwyczajny Kongres Sędziów.

Uchwała na Uniwersytecie Śląskim zapadła miażdżącą większością głosów: 50 za, 6 przeciw, 7 wstrzymujących się.

W uchwale prawnicy piszą, że „z narastającym zaniepokojeniem” obserwują „coraz częstsze przypadki naruszania Konstytucji RP przez władzę ustawodawczą i wykonawczą. Podważają one standardy demokratycznego państwa prawa, których przyjęcie jest wielkim osiągnięciem Rzeczypospolitej i nieodzownym elementem przynależności do sfery cywilizacji zachodniej i Unii Europejskiej”. Uznają, że wobec sparaliżowania Trybunału Konstytucyjnego „konieczna jest solidarność całego środowiska prawniczego. Tylko wspólne działania i zgodny z prawem opór środowiska mogą ograniczyć autorytarne zapędy władzy”.

Dlatego wyrażają pełne poparcie dla uchwały Rady Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego z 12 grudnia 2016 r. w sprawie naruszania ładu konstytucyjnego przez władze państwowe. „W pełni popieramy apel o zwołanie kongresu prawników polskich i deklarujemy udział w jego organizacji. Uważamy, że istotnym elementem obrad kongresu powinna stać się planowana reforma wymiaru sprawiedliwości w kontekście zagrożeń dla niezawisłości sędziów
i niezależności sądów. Deklarujemy pełną solidarność z sędziami polskimi w przypadkach bezpośredniego stosowania przez nich Konstytucji RP i potępiamy niedopuszczalne groźby Ministra Sprawiedliwości wszczynania postępowań dyscyplinarnych w takich przypadkach.”

Uchwałę podpisał dziekan WPiA UŚ prof. Czesław Martysz.

30 grudnia z apelem o poparcie zwołania Kongresu Prawników Polskich zwróciły się do Krajowej Rady Sądownictwa stowarzyszenia sędziowskie Iustitia, Themis oraz dwa stowarzyszenia sędziów rodzinnych. O poparciu organizacji Kongresu będzie w ten weekend dyskutować Krajowa Rada Radców Prawnych.

prawnicy

wyborcza.pl

 

mikolaj-wrobelek

Marek Beylin

Petru pokazał, że to PiS nie chce się dogadać

11 stycznia 2017 | 10:42

Ryszard Petru w piątek w Sejmie

Ryszard Petru w piątek w Sejmie (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Opozycji najbardziej szkodzi nie to, że wybiera różne formy działania, tylko to, że je nawzajem dezawuuje.

Wbrew licznym komentarzom uważam za pożyteczne próby rozmów z PiS, jakie podjął szef Nowoczesnej Ryszard Petru, by Polska wyszła z kryzysu parlamentarnego.  W efekcie każdy mógł zobaczyć, że radykalna jest władza, nie opozycja.

Platforma i Nowoczesna za pomocą protestów, okupacji sali plenarnej  Sejmu i prób negocjacji usiłują przywrócić legalność funkcjonowania parlamentu, naruszoną przez marszałka Kuchcińskiego podczas osławionych głosowań w Sali Kolumnowej, m.in. nad budżetem. Trudno o cel bardziej umiarkowany.

Kuchciński. Druga osoba w państwie. Ostatnia do rozwiązania kryzysu

Tyle że Jarosław Kaczyński żadnych negocjacji nie chce. Woli nakręcać kryzys niż uznać swój błąd, wszak, jak często podkreśla, zawsze ma rację.  W dodatku, gdy Petru próbował rozmawiać, PiS groził posłom opozycji sankcjami karnymi. Co dobrze pokazuje stosunek rządzących do dialogu: kto wyciąga do nas rękę, niech wie, że najpierw ją pogruchoczemy.

Mimo złych doświadczeń z próbami porozumienia z PiS opozycja powinna nadal grać na różnych instrumentach: i podtrzymywać opór, i próbować rozmawiać. Nawet  nie w nadziei, że PiS się opamięta, bo to mało prawdopodobne.  Przede wszystkim, opozycja okazując  gotowość do dialogu, podtrzymuje fundamentalną zasadę demokracji, jaką jest rozmawianie z przeciwnikiem.

Dekalog opozycji. Wolność parlamentu

Co więcej, łączenie twardego oporu z elastycznym szukaniem szans na rozmowy o kompromisie – ale na partnerskich warunkach – wzmocni opozycję i osłabi władzę. Coraz więcej ludzi zobaczy, że PiS jest jak rozpędzony czołg, który tylko miażdży to, co napotka na drodze.  Na dłuższą metę taka władza odstręcza ludzi, także tych, którzy ulegli fascynacji jej siłą. Bo ta siła nie potrafi stabilizować warunków życia, wywołuje jedynie chaos.

Najbardziej szkodzi więc opozycji nie to, że wybiera różne formy działania, tylko to, że je nawzajem dezawuuje. Szef PO Grzegorz Schetyna i Petru powinni schować przynajmniej część swych ego do kieszeni i zaprzestać  utarczek. Jeśli Schetyna krytykuje Petru za miękkość, a Petru Schetynę za nadmierną twardość, to dla rzesz obserwatorów obie partie wychodzą na nieudaczne.

Kłótnia, kto jest ważniejszy, to dziś szkodliwy absurd. Bo ani PO, ani Nowoczesna nie odniosą sukcesu osobno. Oba ugrupowania, jeśli chcą mieć siłę, by skutecznie przeciwstawić się PiS teraz i w przyszłych wyborach, są na siebie skazane. Jeśli będą się osłabiać, wygra PiS.

A my będziemy mogli tylko rozprawiać o historycznym błędzie ich liderów.

Zobacz: Ryszard Petru: Spodziewam się, że PiS będzie szedł w zaparte

 

ryszard-petru

wyborcza.pl

San Escobar – co wiemy o nowym sojuszniku Polski, którego pozyskał minister Witold Waszczykowski?

Michał Wybieralski, korespondencja z San Escobar, 11 stycznia 2017

Facebook San Escobar

Podróż szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego do siedziby ONZ przyniosła Polsce zaskakujący sojusz. Co wiemy o San Escobar, z którym połączyła nas gorąca przyjaźń narodów?

– Krótka, trwająca w zasadzie niecałe dwa dni wizyta w Nowym Jorku poświęcona jest naszym zabiegom o zdobycie niestałego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa w latach 2018-19 – tłumaczy cel swojej misji minister Waszczykowski. – W tym celu spotkałem się z nowym, niedawno wybranym sekretarzem ONZ Antonio Guterresem. Będę się spotykał także z grupą kilkudziesięciu ambasadorów różnych krajów – zapowiadał w poniedziałek.

We wtorek pojawiły się pierwsze efekty ofensywy dyplomatycznej Waszczykowskiego.

San Escobar popiera Polskę

– Mamy okazję do prawie 20 spotkań z różnymi ministrami. Z niektórymi, jak np. na Karaibach, po raz pierwszy chyba w historii naszej dyplomacji. Na przykład z takimi krajami jak San Escobar. Każdy z tych krajów to jest jeden głos w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ – ogłosił minister Waszczykowski.

Waszczykowski i szef MSZ San Escobar od razu się polubili, o czym świadczy ich serdeczne przywitanie.

Minister Waszczykowski wita się z przywódcą . Nowa karta w dziejach polskiej dyplomacji!

Kraj zadeklarował poparcie dla Polski w naszych staraniach o miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Tak piękny sojusz wymaga tego, by Polacy dowiedzieli się czegoś więcej o San Escobar. Nie chcemy przecież przyjmować neokolonialnej postawy i poprzestawać na stereotypowych skojarzeniach, że San Escobar to jakaś republika kokainowa w Ameryce Łacińskiej. Takie przeświadczenie wśród Polaków byłoby dla mieszkańców San Escobar równie smutne, jak niegdysiejsze wyobrażenia Polski na Zachodzie, który miał nas za brudny, smutny i szary kraj (białe miały być tylko niedźwiedzie spacerujące po głównych ulicach miast).

San Escobar i stolica Santo Subito

San Escobar to mały kraj położony nad Morzem Karaibskim, graniczy z Meksykiem i Gwatemalą. Jego oknem na świat – poza kontaktami z ministrem Waszczykowskim – jest profil na Facebooku oraz Twitterze. Oficjalne języki kraju to hiszpański oraz angielski. Oto barwy narodowe naszego nowego sojusznika:

La bandera de la libertad, la bandera del progreso, la bandera del pueblo.

La bandera de la República Popular Democrática de !

Stolicą i największym miastem w kraju jest Santo Subito (patronem miasta jest św. Sebastian). Warto również odwiedzić piękne miasto Al Pacino. Innymi atrakcjami są dolina Norteno Banderas, masywy górskie Pan Con Tomate i Hasta La Vista oraz piękne plaże Esperal, gdzie można się zaszyć i odpoczywać w spokoju.

San Escobar – jak odwiedzić nowych przyjaciół Polski?

Polacy zainteresowani odwiedzeniem San Escobar mogą się tam wybrać drogą lotniczą, dzięki liniom El Nino (odlot z Warszawy o 17.20, przylot do Santo Subito o 20.45, cena lotu – 352 euro).

W poniedziałek pogoda zachęcała do odwiedzin – była słoneczna, bezchmurna, a temperatura sięgała 25 stopni Celsjusza. Co robić w takich pięknych okolicznościach przyrody? Oczywiście wybrać się na plażę Esperal z powieścią „DecoMorreno” znanego sanescobarskiego pisarza Cacao (wyd. Extra Ciemne). To aktualnie nr na liście bestsellerów w San Escobar („Porozumienie przeciw monowładzy. Z dziejów PC” Jarosława Kaczyńskiego jest wciąż w tłumaczeniu).

San Escobar i wojna polsko-polska

Mieszkańcy San Escobar zostali szybko wciągnięci w wojnę polsko-polską. Toczą się spory, czy ojcem strategicznego sojuszu z tym krajem jest minister Waszczykowski, czy też Lech Wałęsa, który jako prezydent w 1991 roku nawiązał kontakty dyplomatyczne z tym krajem i w Santo Subito spotkał się z prezydentem San Escobar.

 

san-escobar

wyborcza.pl

 

Paula Pietraszuk

Wczoraj Polska umarła

10 stycznia 2017

Od 16 grudnia posłowie opozycji przebywają w sali plenarnej Sejmu (na zdjęciu - blokada mównicy)

Od 16 grudnia posłowie opozycji przebywają w sali plenarnej Sejmu (na zdjęciu – blokada mównicy) (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Fakt, że jestem Polką, nigdy nie stanowił dla mnie problemu. Nie rozumiałam, jak ludzie mogą się wstydzić tego, skąd pochodzą. Wręcz przeciwnie – czułam dumę na myśl o swoim kraju. Trochę dziwny, trochę absurdalny, ale piękny. Może groteskowy. Ale swój. Teraz, pierwszy raz w życiu, wstydzę się go.

Mam ochotę spuszczać głowę mówiąc, że jestem Polką. I to mnie smuci najbardziej, bo nie wierzyłam, że kiedykolwiek do tego dojdzie. Wciąż kocham ten kraj – jak mogłabym nie? Wciąż jestem patriotką i wiem, że do końca życia będę dostawać gęsiej skórki usłyszawszy Mazurka Dąbrowskiego. Wierzę, że w razie zagrożenia z zewnątrz potrafiłabym w sobie znaleźć siłę, aby walczyć o swoją ojczyznę. Ale nie mam jej na walkę od wewnątrz. To w tym wszystkim jest najbardziej obrzydliwe – że wrogiem stał się sąsiad. To, że znów ludzi określa nie imię i nazwisko, ale to czy są prorządowi czy nie. Nie mogę wybaczyć obecnej władzy tak silnego podziału Polaków. Wszczepiliście w nas tę żółć i każecie żyć z nią dalej, ale jak? 500+ nie wynagrodzi Narodowi tego, że stał się nienawistny i rozszczepiony. Żadne pieniądze, żadna kiełbasa wyborcza nie zagoi tej rany.

Najgorsza retoryka

Nie będę polemizować ze sporem wokół Trybunału Konstytucyjnego, masą dziwnych ustaw i pomysłów, zamieszania wokół mediów, tego co się działo w nocy z piątku na sobotę w Sejmie. Mogę podziwiać jedynie przynależną władzy arogancję i pluć sobie w brodę, że nie wierzyłam tym, którzy rok temu moim zdaniem panikowali wróżąc, jak te rządy będą wyglądać. Starałam się wtedy zachować zdrowy rozsądek. Teraz widzę, że nie miałam racji. Niedawno ktoś mi powiedział: Ustrój totalitarny zaczyna się wtedy, kiedy wszystko się może zdarzyć. Ta chwila nastała. Nie wierzę, że istnieje cokolwiek, co ze stuprocentowa pewnością nie może się tu zdarzyć. Ale wciąż nie to jest najgorsze, nie jest to pierwsza ani ostatnia władza, której się przewróciło w głowie.

Najgorsza jest retoryka, jaką się posługujecie. Retoryka nienawiści, zemsty, podziału ludzi. Od czasu Smoleńska sukcesywnie niszczycie mój Naród od środka, a ja nie mogę tego znieść. To, co robicie teraz, jest tylko kontynuacją polityki, która zaczęła się sześć lat temu. Bóg jeden wie, co czułam, kiedy dowiedziałam się o katastrofie smoleńskiej. Miałam wrażenie, że świat się po części zawalił, historia tworzyła się na moich oczach. Płakałam, mimo, że nie czułam się specjalnie związana z ludźmi, którzy wówczas zginęli. Ale ta chwila miała też swoje piękno – kiedy wszyscy Polacy zbierali się pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie, a Krakowskie Przedmieście zalewały znicze i kwiaty. Pisząc o tym teraz, znów mam dreszcze. Ale dzień potem zaczęliście swoją kampanię nienawiści. Wielka tragedia, która nas spotkała, stała się pretekstem do dzielenia Polaków.

Kim jesteście, żeby niszczyć ten Naród?

Kto Wam dał takie prawo? I jakim trzeba być człowiekiem, żeby czerpać radość z wpajania w ludzi nienawiści? Jesteście gotowi wziąć za to odpowiedzialność przed przyszłymi pokoleniami? Stawicie czoło ocenie, jaką Naród Wam wystawi za x lat? Wasza władza nie jest wieczna – żadna nie jest. Ale ktoś kiedyś będzie musiał o niej jakoś opowiadać. Wspominać.

Zobacz: Narasta opór przeciwko temu, co robi władza – Józef Pinior w „Temacie Dnia”

Obserwując od dłuższego czasu, co się dzieje na świecie, tuż za polskimi granicami, nabrałam fatalistycznego przekonania, że wszystko zmierza ku jakieś globalnej katastrofie, apokalipsie. Łatwo zacząć mieć takie myśli widząc wydarzenia na Ukrainie, Bliskim i Dalekim Wschodzie, Afryce, Europie Zachodniej. Bardzo mnie to przytłaczało, ale Polska była w moich oczach bezpieczną przystanią. Ostatni bastion, gdzie nie wydarzy się żaden zamach, nie będzie wojny, nie przejdzie tsunami. Była domem. Teraz już nie jest. Macie na swoim koncie jeszcze jedno osiągnięcie – zmusiliście mnie do myśli o emigracji. Całe życie mówiłam, że nigdy stąd nie wyjadę, bo kocham ten kraj i nie widzę takiej potrzeby. Uważałam, że wszystko zmierza ku dobremu. Dzisiaj pokazaliście mi pewną prostą prawdę – tu nigdy nie będzie normalnie. Nie minęło 30 lat od roku 1989, a historia zaczyna się odtwarzać na nowo. Nie widzę już swojej przyszłości w Polsce, bo mimo że ją kocham, nie mam siły żyć w pętli nienawiści, zalewana żółcią, kłamstwem, arogancją. Mam dosyć brudzenia sobie rąk tą obrzydliwością. Chcę mieć spokój i chcę żyć szczęśliwie. Jak każdy.

To jest kolejna rzecz, której Wam nigdy nie wybaczę. Sprawiliście, że chcę wyjechać z ukochanego kraju. I wiem, że zmusiliście do tego więcej osób. Nie wstyd Wam, że przez swoją politykę stracimy część młodych pokoleń? Naszego kraju na to nie stać, a ludzi nie stać na to, aby opuszczać swoją ojczyznę.

Wczoraj Polska umarła

Umarły podwaliny demokracji, umarło jej dobre imię, umarł szacunek, jakim nas darzono. Umarł szacunek Polaków do samych siebie. Nie umarło jej miejsce w moim sercu, bo ten kraj jest czymś więcej, niż tylko żądną zemsty, nienawistną władzą. Ale jakie to ma znaczenie, skoro myślę już tylko o tym, jak stąd uciec.

Tylko dokąd?

wczoraj

wyborcza.pl

Minister Gliński kupił od Czartoryskich także zamek. Za 20 milionów

Piotr Bojarski, 10 stycznia 2017

Zamek w Gołuchowie, oddział Muzeum Narodowego w Poznaniu

Zamek w Gołuchowie, oddział Muzeum Narodowego w Poznaniu (DEJAN GOSPODAREK)

Kolekcja sztuki, której ozdobą jest „Dama z gronostajem” Leonarda da Vinci, to niejedyny zakup, jakiego pod koniec roku dokonał minister kultury. Za 20 mln zł przejął, także od Fundacji Książąt Czartoryskich, zamek w Gołuchowie.

Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej

Pod koniec grudnia minister kultury i dziedzictwa narodowego ogłosił odkupienie od Fundacji Książąt Czartoryskich za 100 mln euro kolekcji sztuki, w której znajdują się m.in. dzieła Leonarda da Vinci, Rembrandta czy Renoira, wraz z budynkami w Krakowie.

Resort chwali się ceną, wielokrotnie niższą niż cena rynkowa samej „Damy z gronostajem” (cała kolekcja to ok. 86 tys. obiektów muzealnych i ok. 250 tys. bibliotecznych), ale zakup budzi wątpliwości.

Zobacz: Nie tylko „Dama z gronostajem”. Obrazy warte miliardy

– W 1991 r. książę Adam Karol Czartoryski uzyskał prawo do dysponowania zbiorami z dwoma deklaracjami, intencjami, zapisanymi w statucie: wieczystej opieki i braku zapisu o możliwości jego sprzedaży – przypominał były minister kultury Bogdan Zdrojewski. Pod koniec grudnia w statucie fundacji dopisano w pośpiechu punkt dopuszczający możliwość sprzedaży zbiorów. Ówczesny zarząd fundacji, sprzeciwiający się transakcji, podał się do dymisji. Sprzedaż zaakceptował już nowy, wybrany błyskawicznie zarząd.

– Przecież to już były polskie zbiory, dostępne dla wszystkich, niezbywalne i wieczyste – komentował w „Magazynie Świątecznym” Piotr Piniński, prezes Fundacji Lanckorońskich. – Polskie zbiory na skutek tej transakcji nie mają ani jednego dzieła więcej, za to polscy podatnicy mają o 100 mln euro mniej.

Okazuje się, że w tym samym czasie minister Piotr Gliński podpisał także umowę kupna zamku w wielkopolskim Gołuchowie. Fundacji Książąt Czartoryskich zapłacił 20 mln zł.

– Wcześniej rzeczoznawcy z dwóch niezależnych firm zewnętrznych oszacowali wartość nieruchomości wraz z parkiem na 22 mln zł – informuje Aleksandra Sobocińska, rzeczniczka Muzeum Narodowego w Poznaniu.

Kolekcja Izabelli

Muzeum jest właścicielem zamku w Gołuchowie. Po co więc minister go kupił? Do 1939 r. dobra gołuchowskie należały do rodziny Czartoryskich. Izabella z Czartoryskich Działyńska pod koniec XIX w. utworzyła tam Ordynację Książąt Czartoryskich, w której statucie zagwarantowała ogólną dostępność oraz niepodzielność zbiorów utworzonego w zamku muzeum.

Zebrane przez Izabellę Czartoryską i jej męża zbiory – ogromna kolekcja starożytna, grafika, malarstwo i rzemiosło artystyczne z XII-XVI w. – uległy rozproszeniu podczas II wojny. Część wpadła w ręce hitlerowców i zaginęła. Inną część wywieźli Niemcy do bunkrów w rejonie Międzyrzecza, a potem Sowieci do Leningradu. Po 1946 r. tkaniny, ceramikę i hafty gotyckie odzyskane z Niemiec przekazano do Muzeum Narodowego w Warszawie. Także tam odesłano z Leningradu kolekcję waz greckich, zabytków egipskich i starożytnych szkieł.

Po wojnie majątek Czartoryskich przejęło państwo, a w 1951 r. zamek w Gołuchowie stał się własnością Muzeum Narodowego w Poznaniu. Muzeum usunęło zniszczenia z lat 1939-51, wyposażyło sale we własne zbiory, m.in. gobeliny, renesansowe malarstwo europejskie, rzadkie okazy mebli, rzemiosło artystyczne. Stopniowo wracają do Gołuchowa zabytki z kolekcji Izabelli Działyńskiej. Obecnie obejrzeć można tam część dawnego zbioru waz antycznych, obrazy malarzy polskich i zachodnioeuropejskich oraz niektóre meble z dawnego wyposażenia zamku.

Spadkobiercy chcieli pieniędzy

W III RP do sądu zgłosili się spadkobiercy rodziny Czartoryskich. Domagali się zwrotu zamku, budynków gospodarczych i parku. – Sprawa toczyła się latami. Spadkobiercy domagali się zwrotu, ale tak naprawdę chodziło im o odszkodowanie – przyznaje rzeczniczka Muzeum Narodowego w Poznaniu. Jak wyjaśnia, podpisana przez ministra umowa pozwala zakończyć proces sądowy. – W myśl umowy zmienił się całkowicie właściciel dóbr – mówi Aleksandra Sobocińska. – Muzeum Narodowe było dotychczas tylko właścicielem zamku, pozostałe budynki i park należały do Lasów Państwowych. W tej chwili całkowitym właścicielem tych nieruchomości jest muzeum. Muzeum będzie dążyć do ugody z Lasami, aby nic nie zmieniło się np. w działalności Muzeum Leśnictwa mieszczącego się w jednym z budynków.

Sobocińska podkreśla, że umowa dotyczy wyłącznie nieruchomości. Zbiory należące do muzeów, które były elementem zbiorów Czartoryskich, pozostaną częścią zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie (m.in. słynna kolekcja waz). Wszystkie zabytki mają być nadal eksponowane w zamku.

Zapisy ordynacji obligują Czartoryskich do udostępniania zbiorów zwiedzającym. Nawet więc gdyby Muzeum Narodowe musiało się wyprowadzić, spadkobiercy powinni dalej udostępniać zbiory. Za co więc trzeba było płacić 20 mln zł? – Akt ordynacji pochodzi sprzed 125 lat i nie daje gwarancji, że spadkobiercy nie wycofaliby się z zapisów dotyczących udostępniania zbiorów – komentuje rzeczniczka Muzeum Narodowego w Poznaniu.

Nie udało nam się wczoraj zdobyć komentarza w Ministerstwie Kultury oraz Fundacji Książąt Czartoryskich. Jan Lubomirski-Lanckoroński z nowego zarządu fundacji przekazał nam przez swoją rzeczniczkę, że „nie był w tę sprawę zaangażowany” i „nie miał z tym nic wspólnego”.

minister

wyborcza.pl