Paetz, 14.04.2015

 

PiS korzysta z owoców oszustwa. Posłanka Kukiz’15 głosowała na cztery ręce

Paweł Wroński, 14.04.2016
Posłowie Kukiz'15 Kornel Morawiecki i Małgorzata Zwiercan

Posłowie Kukiz’15 Kornel Morawiecki i Małgorzata Zwiercan (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Po raz ostatni na cztery ręce w polskim Sejmie głosowali w 2003 r. posłowie SLD Jan Chaładaj i Stanisław Jarmoliński. Wówczas marszałek Marek Borowski zgłosił sprawę do prokuratury. Dziś jest podobnie, z tym że marszałek Marek Kuchciński z PiS milczy. Takie są standardy państwa „dobrej zmiany”.
 
Posłanka klubu Kukiz15 Małgorzata Zwiercan zagłosowała za Kornela Morawieckiego – samo o tym powiedziała przed kamerami TVN24. Trudno żeby się nie przyznała, bo sala jest pod nadzorem kamer, a posła Morawieckiego na sali nie było.

Posłance oraz Morawieckiemu zależało na tym, aby partia wobec PiS, której są formalnie w opozycji miało kworum podczas wyboru na stanowisko sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Morawiecki twierdzi, że o to posłankę poprosił i nie widzi w tym „niczego nagannego moralnie”.

Po raz ostatni w polskim Sejmie na cztery ręce głosowali w 2003 roku posłowie SLD Jan Chaładaj i Stanisław Jarmoliński. Chcieli wówczas podczas głosowania nad wotum nieufności ocalić ministra transportu Marka Pola.

Wcześniej, w końcu lat dziewięćdziesiątych tego rodzaju przypadki zdarzały się (chodziło m.in. o dwóch posłów PSL i jednego ZChN).

Przed trzynastoma laty posłowie Jarmoliński i Chaładaj natychmiast zostali usunięci z klubu SLD, a potem wycofali się z polityki. Prokuratura rozpoczęła zaś śledztwo w sprawie. przekroczenia uprawnień i poświadczenia nieprawdy – udawania, że się jest inną osobą niż się jest w rzeczywistości. Prokurator domagał się kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu. Ostatecznie sprawa została warunkowo umorzona. Czyli sąd stwierdził przestępstwo, ale nie wymierzył kary.

Teraz można złośliwie powiedzieć, że historia zatoczyła koło. Polskie państwo wróciło do stanu kryzysu z okresu końca rządów SLD. Jest jednak istotna różnica marszałek Marek Borowski zgłosił sprawę do prokuratury. Teraz PiS śmiało korzysta z owoców oszustwa. Wygląda na to, że w ostatnim czasie standardy moralne uległy „dobrej zmianie”.

Zobacz także

poRaz

wyborcza.pl

 

O aborcji na marszu PiS-u. Z każdego gwałtu może się urodzić Pan Jezus

Ewa Kaleta, Magdalena Kicińska, 14.04.2016
10 kwietnia 2016, Pałac Prezydencki

10 kwietnia 2016, Pałac Prezydencki (FOT. JAKUB KAMIŃSKI /PAP)

Maszerując z PiS-em 10 kwietnia przez Warszawę, pytałyśmy kobiety, co myślą o całkowitym zakazie aborcji.
 
Przygląda się uważnie. Mamy podobne kapelusze, tylko mój o szerszym rondzie, dlatego nie może mi spojrzeć w oczy. – Pani nie powierzyła się opiece Matki Boskiej – stwierdza bardziej, niż pyta. Ton jest ganiący, ale nie ma w nim ostatecznego potępienia.

– Zdrowaś Mario, łaskiś pełna… – wyjaśnia. – Pani się nie modliła.

Ona modli się całe życie, tak ją wychowano. W domu najpierw klęczało się do pacierza, a później całowało ojca w rękę, zanim wyszedł do pracy, na pocztę. Matka była gospodynią. Ciężko się żyło w Koninie tuż po wojnie, ojciec „leśny” był, więc potem więzienie i nędzna pensyjka. Ale żyli uczciwie. Trzech braci i ona pokończyli szkoły, pozakładali rodziny, ona też – dziś ma pierwsze wnuki, jednego na jej prośbę syn ochrzcił Karolem, na cześć papieża.

– Boga trzeba mieć za najwyższą instancję, wtedy nawet jak bieda, jak choroba, to opiekę roztoczy – mówi i rozkłada biało-czerwoną parasolkę, bo jak tylko pod Pałacem Prezydenckim kończy się Apel Pamięci, niewiele po dziewiątej rano 10 kwietnia, zaczyna siąpić deszcz. – Pani niech więc wróci do Kościoła, do wiary, to wtedy pani nie będzie takich pytań zadawać, wszystko się wyjaśni. Bóg mówi: nie zabijać. Koniec, święte przykazanie. Nikogo. A jak dziewczyna zajdzie z gwałtu, to ona pokocha, mówię pani, pokocha. Maryja też nie prosiła o syna, ale dostała. Z każdego gwałtu może się urodzić Pan Jezus, dlatego zabić nie wolno. Prawdziwa matka, jeśli ją zapytać, czy ma umrzeć ona czy dziecko, zawsze powie: ja pójdę. A chore dziecko przyjąć trzeba godnie. Mnie się tylko nie podoba, że Kościół pochować czasem, jak za małe, nie pozwala. Nie rozumiem tego. Ale nie pytam. Wiarę trzeba przyjąć i w niej trwać, biskupi nasi mądrzejsi są, blisko Boga, zawierzyć w ich słuszność. I modlić się o te wszystkie dzieciątka. I o kobiety też. To już papież mówi nawet, ten najnowszy, Franciszek, nie potępiać. Z tym mam problem, ale mu też zawierzam. A i modlę się, i pieniążek przekazuję na Caritas, bo on każde dziecko przygarnie, chore, zdrowe, byleby tylko mu się pozwolili urodzić.

CZYTAJ TEŻ: Nie mówię o aborcji. Mówię: Ma pani wybór. Rozmowa z dr n. med. Marzeną Dębską i prof. dr. hab. med. Romualdem Dębskim

Stópki, rączki, paluszki

Wczesne przedpołudnie, popularna sieciówka w centrum Warszawy, w dziale damskim między ubraniami powiewa duża biało-czerwona flaga. Taka sama jest też w męskiej części.

Ela przymierza bluzę z kapturem.

– Zmarzłam okropnie, jesteśmy od rana. Chcę zostać do samego końca.

Po chwili dołącza do nas Marian z flagą, którą co chwilę próbuje zwinąć, w ręku trzyma kilka par skarpetek i flanelową koszulę.

Znają się od lat, mieszkają w tym samym bloku na jednym z koszalińskich osiedli. Ela jest nauczycielką w klasach 1-3.

Ela: – Komu bliżej do Boga, ten sympatyzuje z PiS-em. Modliłam się o to, żeby rządził. Bóg nas wysłuchał. Jestem szczęśliwa, wierzę, że niedługo ustawa antyaborcyjna zostanie zmieniona. Bo, proszę pani, czy te małe stópki w brzuchu kobiety to nie jest życie? Te rączki, paluszki – czy to nie jest człowiek? Czy to serduszko, które bije, to jest nic? Ja nikogo nie potępiam, chciałabym, żeby kobiety dostrzegły, że aborcja zniszczy nie tylko życie dziecka, ale zniszczy też im życie. Nigdy się od tego czynu nie uwolnią.

Szkoda mi tych dziewczyn, tych pań, które wczoraj z tymi wieszakami były pod Sejmem. Bo za nimi nie stoją ich matki i ich babki, które by je wsparły, pocieszyły, pomogły. Gdyby te więzy między nami, kobietami, były takie, jakie powinny być, to żadna kobieta nie musiałaby dokonywać aborcji, bo wiedziałaby, że kiedy ona będzie słaba, zła, zmęczona, to obok niej będą te najbliższe kobiety, które jej pomogą. Jej i jej dziecku.

Mam córkę, ma 18 lat. Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby ją usunąć z siebie, a byłam młoda, z mężem nie mieliśmy nic, zupełnie nic. Dużo rozmawiamy, mówię jej: „Córuś, cokolwiek się stanie, jeśli pójdziesz do łóżka z chłopakiem, jeśli podejmiesz decyzje, które mi się nie będą podobać, to i tak, proszę, przyjdź do mnie i powiedz. Ja ciebie nie odtrąciłam, jak cię z ojcem poczęliśmy, i ja tym samym złożyłam przysięgę, że nigdy tego nie zrobię”.

Bo bez Boga ludzie nie są źli, oni są po prostu biedni. To jakim prawem ja miałabym kogokolwiek ganić, wyzywać, nienawidzić. Na przykład moja siostra: odsunęła się od Boga, rozwiodła się, nieszczęśliwa jest. I ja na nią czekam. Kobieta kobietę zrozumie, dlatego tak często powierzam się Matce Boskiej.

To brać tę bluzę? Czy nieelegancko?

CZYTAJ TEŻ: Aborcja w Salwadorze. Jak prawo zabija kobiety

Modlę się do świętego Józefa

Młodych kobiet tu, pod Pałacem Prezydenckim, mniej. Jest ładna, szczupła blondynka w kapturze, która z ministraganu zawieszonego na ramionach sprzedaje biało-czerwone opaski: Polska Walcząca, „żołnierze wyklęci”. Ale rozmawiać nie chce. O Marii Kaczyńskiej opowiada za to Anita, która właśnie nasuwa kupioną opaskę na rękaw jasnej, skórzanej kurtki. Jest po trzydziestce, ale wygląda młodziej, jasne pasemka opadają na kark, buty na niewysokim słupku pasują do skromnej, brązowej sukienki. Była na porannej mszy, teraz pod Pałac przyniosła kwiaty. Kiedy patrzy w oczy Marii i Lechowi Kaczyńskim (uśmiechają się do zebranych z telebimu ustawionego ponad nimi, na scenie), ma łzy w oczach. – Bardzo ją lubiłam, bardziej niż jego. Wkurzyło mnie, jak ją ojciec Rydzyk nazwał czarownicą. Przypominała mi moją mamę, umarła, kiedy byłam nastolatką. Myślę, że była takim łącznikiem między panem prezydentem a światem, tak łagodnie umiała, jak to kobieta, mu pewne rzeczy wytłumaczyć, żeby myślał, że to jego pomysł. Ona była sama matką i to matką córki, dlatego wiedziała, co to znaczy nosić dziecko pod sercem. Ja jestem sama matką trzech córek, w tym dwóch bliźniaczek, i też potrójnie, można powiedzieć, wiem, jak to jest. Ale za siebie wiem, chyba bym nie umiała komuś innemu kazać tak samo. Aborcji nie zrobiłabym nigdy. Czekałam na to długo, staraliśmy się z mężem, NPR pomógł. Jakbyśmy się dowiedzieli, że dzieci chore, to wiem, że bym urodziła. Bóg dał, Bóg pomoże. Ale byłoby ciężko. Teraz ledwo nam się udaje wyżyć z dwóch pensji, nauczycielskiej i męża, pracuje w małej firmie, a tak to bym pewnie musiała odejść z pracy, żeby się zajmować. Ale jak inaczej? Zabić, bo nie takie jak wymodlone? To nie zamówienie, że są reklamacje. Ale z drugiej strony, jakbym miała sama umrzeć przy porodzie i zostawić starszą córkę, osierocić? To już bym się wahała. A z gwałtu? Co ono winne? Ciąża byłaby trudna, tak widzieć brzuch, jak rośnie i przypomina. A potem spojrzeć na przykład w oczy gwałcicielowi przez oczy swojego dziecka. No i jak wytłumaczyć rodzeństwu, że tata nie jest tatą nowej siostrzyczki albo braciszka? A może nie mówić nic? Tak chyba lepiej.

– A pan, wychowałby?

– Jak swoje – mąż Anity nawet chwili nie daje wątpliwościom. W średnim wieku, krótko ostrzyżony, w garniturze i ze starszą córką prowadzoną za rękę. – Ale nie wiem, czybym się nie brzydził trochę na początku. Musiałbym się dużo modlić do Boga i do świętego Józefa, żeby mieć siłę i nigdy dziecku tego nie wypomnieć, że jest z gwałtu. A jak ktoś nie ma w sobie tej wiary, to nie wiem, jak by sobie miał z tym poradzić. I tym się powinniśmy w Kościele zajmować – modlitwą, wsparciem, nie tylko duchowym, dla tych, co zdecydują sami, w tę albo w tamtą stronę, a nie nakazami. Ten, kto się czuje na siłach, nie powinien potępiać tego, kto nie. I całą tę zmianę prawa powinni wycofać, a zająć się takimi reformami, żeby więcej osób się na siłach czuło. A jak się nie czują, to żeby mieli gdzie oddać dziecko. Miałem sąsiada z downem. Mama mi się z nim nie pozwalała zadawać i miałem jej to za złe, bo uczyła mnie, że każdy jest na obraz Boga i że wszystkich trzeba kochać. Jego stara matka do śmierci się nim zajmowała i to nie był taki uśmiechnięty chłopczyk, tylko sto kilo żywej wagi, agresywny. Nikt jej nie pomagał. Nie wiem, czy ja bym miał siłę do takiego dziecka. To przecież na całe życie jest zobowiązanie. A ośrodków dla nich jest za mało. Tym się powinniśmy zajmować.

CZYTAJ TEŻ: Zakaz aborcji to w Polsce fikcja

Będą nam zazdrościć

Lodziarnia w centrum Warszawy, przy stoliku, jeszcze przed marszem, który przejdzie z placu Trzech Krzyży na Krakowskie Przedmieście, siedzą pani Janina, emerytowana kucharka, jej sąsiadka Krysia i teść Paweł. Dwie flagi stoją oparte o ścianę. W kawiarni jest jeszcze kilka podobnych grupek, nikt nie zamawia lodów, niektórzy jedzą swoje kanapki. W powietrzu czuć zapach kiełbasy, jajek i majonezu. Kelnerka podchodzi od stolika do stolika, pytając o zamówienie. Pani Janina odkłada kanapkę. – A zjem sobie loda w stolicy – mówi głośno. Staje w kolejce, a ja za nią. Pytam, czy mogę się dosiąść.

Janina: – Kobiety teraz myślą, że praca jest najważniejsza. Ale nie, najważniejsza jest rodzina. Bo czy pani swojego szefa kocha? Czy pani się o niego modli? Czy pani się o niego troszczy? Nie, on daje pani pieniądze. A pieniądze to bardzo mało.

My mamy więcej niż te feministki. Rodziny mamy. I one nam tych rodzin będą zazdrościć. I przyjdzie czas, że te, co zabiły swoje nienarodzone dzieci, tych nieprzespanych nocy przez kolki, ząbkowanie, gorączki będą nam zazdrościć. Mnie jest ich żal, ja bym kobietom nie życzyła takiego losu.

Byłam kucharką w fabryce, na stołówce. Cały dzień w pracy o dzieciach myślałam, że już w domu są, a mnie tam nie ma, klucz na szyi, tak to kiedyś wyglądało. Moja mama całą trójkę w domu chowała, biednie było. Ojciec zatyrany do domu wracał. Ale nie było mowy, żeby dzieci bez matki dzień w dzień były. Ja tego swoim dzieciom dać nie mogłam. Była taka sytuacja, że mąż nie zarabiał dużo. Maryję poprosiłam o wstawiennictwo. Niech na te moje dzieci patrzy, kiedy ja pracuję. I patrzyła, bo moje dzieci Boga w sercu mają. Głosowali na PiS. I syn, i córka wiedzieli, że Polska jest ważna, do harcerstwa poszli oboje. W pokoiku obrazek z papieżem naszym mieli w ramce. Obok Pana Jezusa. Wybaczać ich nauczyliśmy w domu. „Nie oddawaj, Stasiu” – mówiłam do syna, jak go szturchali i śmiali się z niego w szkole, bo w ubraniach po siostrze chodził. Mówiłam mu: „Pan Jezus jest po twojej stronie. Wybacz im. Módl się do Pana Jezusa”. Pięknie się modlił. Mąż go zabierał do lasu, na rower, do kościoła szli, czapkę synek zdejmował, jak malutki był, bo taki jak tata chciał być. Córeczka też do Bozi się modliła. Jak migreny miałam okropne, to klękała przy łóżku i mówiła: „Boziu, żeby już mama zdrowa była”. Wstawałam wtedy, nawet jak bolało, i ona się tak cieszyła, że ją Bozia wysłuchała.

Jestem za zakazem aborcji, żeby tym kobietom pomóc. Żeby je państwo wychowało, jeśli ich matki tego nie zrobiły.

CZYTAJ TEŻ: Władzę ma ten, kto kontroluje ustawę o przerywaniu ciąży

Jestem feministką

Marsz niedługo wyruszy pod Pałac Prezydencki. Znów kawiarnia, przez okna widać falujące biało-czerwone flagi. Tu też nikt nie przyszedł na kawę, kolejka do łazienki jest długa, na końcu stoi starszy mężczyzna, górnik w odświętnym stroju, za nim Olga, ubrana w neonowe ubrania do biegania znanej firmy sportowej. Z górnikiem przytrzymują sobie wzajemnie flagi, kiedy jedno wchodzi do toalety.

– Nie wypada flagi do łazienki brać?

– Nie, nie wypada – mówi Olga, licealistka. – Na co dzień mam małą – pokazuje przypinkę w kurtce. – Mam dwóch starszych braci, idą z przodu, ja czekam na koleżanki z klasy. Klasa jest podzielona pół na pół. Dużo jest w klasie dyskusji o polityce, o religii. Ale nikt nikogo nie dyskryminuje. Jedni kochają Polskę a inni kochają… Hm, nie wiem, czy coś kochają.

– Co myślisz o feministkach?

Olga: – Ja to w sumie jestem feministką. Bo nie chcę, żeby jakiś facet o mnie decydował, tak jak np. w islamie, że kobieta jest własnością faceta. Można wierzyć w Boga i być feministką jednocześnie, tylko wtedy jest się taką lepszą feministką, bo się lubi kobiety. Te feministki, które nie wierzą w Boga, chyba nikogo nie lubią.

Moi rodzice są wierzący, głosowali na PiS. Bracia też. Wierzę, że Polska jest ważna, mój dziadek walczył w powstaniu o to miasto. Moim marzeniem jest pojechać do Katynia, pokazać, że moje pokolenie pamięta o bohaterach. Chciałabym też zrobić film o parze prezydenckiej.

– Jako feministka jesteś za prawem do aborcji?

Olga: – Nigdy bym tego nie zrobiła. To morderstwo. Powinno się za to odpowiadać w sądzie i iść do więzienia.

CZYTAJ TEŻ: Poroniłam 31 marca. Równo 7 lat później pojawi się apel o przyjęcie ustawy, która wprowadza pojęcie „przestępstwo prenatalne”

Żydóweczki

Pałac Prezydencki, w tłumie, po południu. Dwie kobiety w wieku podeszłym, jedna z niewielką flagą Polski przytwierdzoną do parasolki.

– Ale żony prezydenta to ja nigdy nie poważałam. Żydówa fałszywa.

– Nie, Żydóweczkę to ma teraz prezydent Duda, ona ma ojca Żyda. Dlatego jej nigdzie nie pokazują.

– Tamta to za aborcją była. W radiu ją ojciec Tadeusz wyklął i bracia się o to pokłócili. Bo pan prezydent był dobrym człowiekiem i jej bronił, chociaż w duchu na pewno się nie zgadzał z nią, tylko z Jarosławem. Oni blisko Boga byli obaj, nie pozwalają na zabijanie dzieci. A są tacy, co chcą, pani wie dobrze, c o t o za l u d z i e, im chodzi o to, żeby mniej prawdziwych Polaków się rodziło, trzeba przed tym bronić, bo wymrzemy, naród wyginie i będzie jak we Francji, że Arabki same małe będą w szkołach i na ulicach, a potem rządzić nami będą, jak się nie opamiętamy w porę. Kościół ma rację, że nie pozwoli na to.

Przywrócić pobór do wojska

Marsz pod Pałac porusza się wolno, na plecach czuję czyjąś rękę, Eliza, pielęgniarka, ma coś do dodania:

– Nie byłoby tych feministek, gdyby nie faceci. Żadna kobieta nie musiałaby zabijać swojego dziecka, gdyby mężczyźni byli mężczyznami, a nie… Kobiety, jak wszystkie wiemy, dojrzewają szybciej, są odpowiedzialne. A mężczyźni, jak nie mają w domu męskiej ręki, silnej, to kociego rozumu dostają. Wzorce są najważniejsze. Żal mi tych kobiet, które musiały mordować swoje dzieci. Nie jestem za zaostrzaniem ustawy, bo to nie ich wina. Jak ukarać mężczyzn? Nie karać, zapobiegać. Przywrócić pobór do wojska, i to obowiązkowy! Studia czy nie studia, przynajmniej na rok musztry albo półtora. Gwarantuję, że wtedy żadna kobieta pod Sejmem wieszakiem nie będzie wymachiwać.

Cieszę się, że koleżanka dyżur w szpitalu wzięła za mnie, bo dzięki temu tu jestem. Mąż pracuje. Córa w Londynie mieszka i dopiero tam poczuła, jaka ta Polska jest ważna, jaka ta Polska w sercu jest silnie zakorzeniona. Wróci, dziś z nią rozmawiałam, powiedziałam jej po raz kolejny to samo – Polska zwyciężyła, wracaj do kraju! Mówi, że wróci. Taka była niewierząca, fafarafa, a teraz, jak daleko od kraju, to mówi, że codziennie się modli, do komunii chodzi. Kamień z serca mi spadł, uchronił ją Pan Jezus przed upadkiem.

Świętość życia

Po południu na Trakcie Królewskim podpisy w sprawie referendum dotyczącego przyjmowania uchodźców zbiera niewielka grupa osób. Część mężczyzn w koszulkach „Stop islamskiemu terrorowi”. Kartki z wnioskiem cieszą się dużą popularnością. Swój podpis składa między innymi Sławomir, warszawiak, w średnim wieku. – A jak przyjdą, to sam naładuję pistolet i będę strzelał, bez ostrzeżenia!

– A co ze świętością życia? – pytam.

– Tylko niewinnego! – odpowiada bez mrugnięcia okiem.

Nikt nie jest święty, nawet my

Pani Maria idzie tak szybko, że ledwo mogę ją dogonić. Kroku dotrzymuje jej koleżanka, która dostaje zadyszki. Maria nie zwalnia. Mówi, łapiąc łapczywie oddech między słowami.

– Człowiek bez Boga to zwierzę. W latach 80. kobiety masowo mordowały swoje dzieci. Masowo. Dlatego ten zakaz aborcji jest konieczny. To są szmaty dla mnie, te kobiety. Że one się Boga nie boją? Ja całą drogę do Warszawy o tym myślałam, że my się tak zapędzamy, tak byśmy wszystko chciały od razu. Potworność, jak kobietę gwałt dotknie, ale my planów Boga nie znamy. Każdy ma swój krzyż, ale Pan Bóg nikogo nie opuści. Nigdy! Ta zgwałcona kobieta, nieszczęśliwa, okropieństwo przeżyła, to co jej pozostaje, jak do serca Jezusowego się przytulić?

– A gdybym pani powiedziała, że ja zrobiłam aborcję?

Maria: – Ty? Dziecko, wróć do Kościoła, możesz w każdej chwili! Twoje dziecko, aniołek, ci wybaczy. Czeka na ciebie. Ja wiem, uwierz mi, ja mam za sobą też błąd. Ale codziennie się modlę za tę istotkę. Po śmierci się spotkamy. Bóg jest miłosierny i nam wybaczy.

– Bałam się, że mnie pani tą flagą zdzieli po głowie.

Maria: – Nikt nie jest święty, nawet my tu wszyscy w marszu.

Dużo miłości

Prezydent Duda już przemawiał, tłum rozlewa się po Trakcie Królewskim. Są stragany z pańską skórką, z książkami, z gadżetami patriotycznymi.

Oni stoją trochę z boku, ale dostatecznie blisko, żeby widzieć telebim. Właśnie wyświetlają na nim zwiastun „Smoleńska”, córka, która siedzi w wózku, piszczy, kiedy z głośników słychać wycie syren. Zwraca uwagę tych, którzy mijają całą ich trójkę. W spojrzeniach współczucie, czasem może litość. Jedną twarz szpeci grymas obrzydzenia, szybko się zresztą odwraca.

Ania nie może tego zobaczyć, ciało wygięte przez porażenie mózgowe nie pozwala jej podnieść wysoko głowy. Jej rodzice, Agnieszka i Marcin, przyjechali z nią dzisiaj pod Pałac, bo wszędzie są razem. Zawsze. Ania wymaga nieustannej opieki. Wyglądają na zmęczonych, są – jak mówią – szczęśliwi. Boję się zadać im pytanie. Niesłusznie. Jako nieliczni z moich rozmówców nie są zdecydowanymi zwolennikami zmiany ustawy. – Anię kochamy najmocniej. Nie wiedzieliśmy, że będzie chora, ale gdybyśmy wiedzieli, to i tak bym nie usunęła. W żadnym wypadku, z gwałtu albo gdybym miała wybierać: ja albo dziecko. Jak sobie wtedy spojrzałabym w twarz, jakbym siebie wybrała zamiast tego, co mam za zadanie jako matka chronić? To wbrew mojej wierze. Ale wiem dobrze, jakie to trudne wychować dziecko i ile trzeba miłości. A chore dziecko potrzebuje jej jeszcze więcej. Bez miłości się nie da. Bez dobrej, mocnej rodziny. Można urodzić i oddać do adopcji? My się zastanawiamy sami, czy nie zaadoptować. I powiem pani brutalnie: kolejka dzieci do zabrania jest długa. Serce pęka, bo jak tu wybrać jedno tylko? Po takie dzieci jak moja Ania nikt nie wyciąga rąk. I jeszcze jedno. Pieniądze. My sobie dobrze radzimy, ale to dzięki wysokiej emeryturze wojskowej Marcina. On mógł przestać pracować i zostać z Anią, rehabilitować, wozić na zajęcia, przewijać co trzy godziny. Nie wiem, jak sobie radzą rodziny, w których tych pieniędzy brakuje. Dlatego wolałabym, żeby zamiast tą ustawą zajęto się pomocą rodzinom dzieci niepełnosprawnych. Do miłości żadne prawo nie zmusi.

Wideo „Dużego Formatu”, czyli prawdziwi bohaterowie i prawdziwe historie, Polska i świat bez fikcji. Wejdź w intrygującą materię reportażu, poznaj niezwykłe opowieści ludzi – takich jak Ty i zupełnie innych.

W ”Dużym Formacie” czytaj:

Dzieci i polityka. Prawaki i lewaki z III C
U nas w klasie mobbingowany jest akurat prawicowiec Bartuś

Tanie państwo bije w twarz
Sprzątaczki są zrezygnowane, a ochroniarze – wściekli. WŚCIEKLI. Frustracja nieprawdopodobna. Dziwię się, że nie ma strzelanin z ich udziałem. Rozmowa Grzegorza Sroczyńskiego z Katarzyną Dudą

Z każdego gwałtu może się urodzić Pan Jezus. O aborcji na marszu PiS-u
Maszerując z PiS-em 10 kwietnia przez Warszawę, pytałyśmy kobiety, co myślą o całkowitym zakazie aborcji

Andrzej Jaroszewicz. Czerwony Książę rzuca cień
Fani rajdów samochodowych cieszyli się, że nie zainteresowałem się na przykład szachami, bo wtedy to szachiści mieliby w Polsce raj. Rozmowa z Andrzejem Jaroszewiczem

Radio Patagonia, czyli wiadomości w świecie bez internetu i telefonów
Nadaje o narodzinach, śmierci i zaginionych stadach

Nieistniejące światy. Rozmowa z Ryszardem Horowitzem [FotoGaleria]
Kogo tam nie ma! Jurek Kosiński, Daniel Olbrychski, Urszula Dudziak, Andrzej Strzelecki, Magda Dygat-Dudzińska, Andrzej Dudziński, Elżbieta Czyżewska… Po latach nawet nie wszystkich rozpoznaję

Bóg versus Polska, czyli kino katechetyczne [VARGA]
Kościół żąda – Kościół dostaje. Premier polskiego rządu nawet powiedzieć może w chwilowym napadzie odwagi, iż przed Kościołem klękać nie będzie, jedynie jednak po to, by natychmiast struchlały położyć się krzyżem

oaBaorcji

Wyborcza.pl

Prokuratura przesłuchała Jana Tomasza Grossa z powodu artykułu o Polakach zabijających Żydów podczas wojny

piet, dt, AP, 14.04.2016
Jan Tomasz Gross został przesłuchany przez prokuraturę. Miało to związek z jego artykułem o Polakach mordujących Żydów

Jan Tomasz Gross został przesłuchany przez prokuraturę. Miało to związek z jego artykułem o Polakach mordujących Żydów (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)

– Zeznania złożył w charakterze świadka – podkreśla prokurator Marta Zawada-Dybek, rzecznik prasowy katowickiej prokuratury okręgowej. Wtorkowe przesłuchanie trwało pięć godzin
 
Przesłuchanie polsko-amerykańskiego naukowca, eksperta ds. historii zagłady Żydów, miało pozwolić prokuratorowi na ustalenie, czy uczony publicznie obraził polski naród twierdzeniem, że podczas drugiej wojny światowej Polacy „zabili więcej Żydów niż Niemców”.

Taką tezę Gross postawił w opublikowanym we wrześniu 2015 r. w niemieckim dzienniku „Die Welt” artykule „Europejczycy Wschodni nie mają wstydu”. Stwierdził, że „Polska nie chce uchodźców, bo nie rozliczyła się ze zbrodni na Żydach”.

Artykuł został skrytykowany przez wielu naukowców i publicystów, w tym Bartosza T. Wielińskiego z „Wyborczej”. Do prokuratury wpłynęło też 166 zawiadomień o popełnieniu przez naukowca przestępstwa publicznego znieważania narodu polskiego. Złożyły je osoby prywatne, a także fundacje i stowarzyszenia, np. Polski Klub Patriotyczny czy stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita.

Początkowo śledztwo w tej sprawie prowadziły Prokuratura Okręgowa w Warszawie i Prokuratura Rejonowa w Katowicach. Stołeczni śledczy uznali jednak, że postępowanie na Śląsku wszczęto wcześniej, więc przekazali zgromadzone przez siebie materiały do Katowic. W lutym śledztwo z rejonu przejęła Prokuratura Okręgowa w Katowicach.

Gross poinformował agencję Associated Press, że prokuratura przesłuchiwała go w Katowicach przez pięć godzin. Jak dotąd naukowcowi nie postawiono żadnych zarzutów. Za popełnienie domniemanego przestępstwa groziłaby mu kara do trzech lat więzienia.

Biuro prokuratora zajmującego się sprawą przekazało AP, że „nie może ujawnić, co zostało powiedziane podczas przesłuchania”. Sam Gross pytany o przebieg przesłuchania stwierdził, że „został poproszony o informacje potwierdzające jego historyczne twierdzenie i zapytany, czy jego intencją było obrażenie Polaków”.

– Powiedziałem wprost, że nie zamierzałem obrażać polskiego narodu – mówił Gross agencji AP. – Starałem się uświadomić ludziom problem uchodźców w Europie. Ja tylko mówię prawdę, a prawda niekiedy wywołuje efekt szoku na ludziach, którzy wcześniej nie zdawali sobie z niej sprawy.

prokuratura

wyborcza.pl

 

 

CZWARTEK, 14 KWIETNIA 2016

Petru: Posłanka Kukiz’15 głosowała za Morawieckiego, to przestępstwo. Pomaska: Posłanka przyznała mi się do tego

11:05
petru

Petru: Posłanka Kukiz’15 głosowała za Morawieckiego, to przestępstwo. Pomaska: Posłanka przyznała mi się do tego

– W głosowaniu nad wyborem kolejnego sędziego do TK posłanka Kukiz’15 Małgorzata Zwiercan zagłosowała za Kornela Morawieckiego – swojego kolegę z klubu. To głosowanie „na dwie ręce”. Czyli zostało dokonane przestępstwo, są na to dowody. Zgłosiłem się z wnioskiem do marszałka Sejmu o reasumpcję głosowania – stwierdził dziś na briefingu w Sejmie Ryszard Petru. Lider Nowoczesnej przyznał też, iż sam klub Kukiza chce reasumpcji.

Agnieszka Pomaska z PO poinformowała, iż rozmawiała z posłanką z Zwiercan, która przyznała się do głosowania za posła Morawieckiego.

 

10:49

Posłowie Kukiz ’15 uratowali PiS. W Sejmie zamieszanie z wyborem nowego sędziego TK

Sejm wybrał Zbigniewa Jędrzejewskiego na sędziego Trybunału Konstytucyjnego – ogłosił marszałek Sejmu Marek Kuchciński. Za jego kandydaturą głosowało 227 posłów: 224 z PiS, 2 niezależnych i 1 z klubu Kukiz ’15.

Opozycja prawie w całości nie wzięła udziału w tym głosowaniu, więc większość bezwzględna w tym głosowaniu wyniosła 117 głosów. Wszystkie kluby opozycyjne ustaliły, że nie wezmą udziału w głosowaniu, ale z tej umowy wyłamało się kilku posłów klubu Kukiz ’15.

W praktyce oznacza to, że tych kilku posłów Kukiz ’15 uratowało PiS. Gdyby nie wzięli udziału w tym głosowaniu – tak, jak reszta opozycji – nie byłoby quorum.

PO uważa, że wynik głosowania został sfałszowany i jest nieważny, a Nowoczesna domaga się reasumpcji.

10:48
Screenshot 2016-04-14 at 10.44.25

Petru do Kaczyńskiego: Niech pan zezwoli pani premier opublikować ten wyrok!

Jak mówił z mównicy sejmowej Ryszard Petru podczas debaty w Sejmie, zwracając się do PiS:

„Czy państwo macie świadomość, że przegłosowując tego kandydata, zrywacie państwo możliwość jakiegokolwiek porozumienia? Czy państwo macie świadomość tego, że w tym momencie mówimy pan Polakom: „nie chcę żadnego porozumienia, nie chcę z wami rozmawiać, oszukałem was”? Pani premier, czy tak trudno jest opublikować wyrok Trybunału? Panie prezesie, proszę zezwolić pani premier opublikować ten wyrok. Wystarczy wcisnąć przycisk „drukuj”. Tego oczekuje Rzeczpospolita”

10:47
PSLWKK1Kosiniak

Kosiniak-Kamysz do PiS: O to wam chodziło? O większa spiralę konfliktu

Jak mówił w Sejmie Władysław Kosiniak-Kamysz w czasie debaty, zwracając się do PiS:

„Jakie mamy przygotowanie do 1050. rocznicy Chrztu Polski? To jest to chrześcijaństwo? To jest ten fundament państwa polskiego? To jest Polska przez te 1050 lat? Ta wasza wrzutka, czy to jest dobre przygotowanie do rocznicy Chrztu Polski? To nie było potrzebne. Też w kontekście apelu prezesa Kaczyńskiego przed Wielkanocą. To mamy wielki rozgardiasz, nakręcenia spirali konfliktu. O to wam chodziło? O większą spiralę konfliktu?”

10:23
budka1000ac

Budka: Większość sejmowa udowadnia po raz kolejny, że Konstytucja istnieje dla niej tylko na papierze

Jak mówił Borys Budka w Sejmie, w trakcie debaty nad kandydaturą prof. Jędrzejowskiego:

„Kolejny raz większość sejmowa udowadnia, że konstytucja istnieje dla niej tylko na papierze, a słowo kompromis, które tak bywało odmieniane przez wszystkie przypadki dwa tygodnie temu było potrzebne tylko dlatego, by podczas kilkunastosekundowego spotkania prezydenta Dudy z prezydentem Obamą móc kłamać, że dialog był”.

Jak dodał:

„Nie tak dawno mówiliście o wadliwości wyboru 5 sędziów TK w październiku ubiegłego roku, bo kandydatury zostały zgłoszone tylko i wyłącznie przez prezydium Sejmu. Minister Ziobro chodził do stacji telewizyjnych z planszami, próbując udowadniać znaczenie spójnika „oraz”. Panie Marszałku! Dlaczego Pan dopuszcza do głosowania kandydaturę, która została zgłoszona tylko przez grupę posłów, wbrew temu co mówicie. Twierdziliście, że spójnik „oraz” nakłada obowiązek, by te kandydatury zostały zgłoszone przez prezydium i grupę posłów. Państwo nie potraficie uszanować nawet własnych wykładni prawnych. Rozumiem, że są one błędne i przyznajecie się, że to było potrzebne tylko do zasłony dymnej”

08:29

Wałęsa: Wojciechowski w tym roku musi zwrócić 11 tys. euro, bo nie potrafił udokumentować swoich przejazdów

Jak mówił Jarosław Wałęsa w rozmowie z Konradem Piaseckim w Kontrwywiadzie RMF:

„Głosowałem przeciwko kandydaturze Janusza Wojciechowskiego [na członka Europejskiego Trybunału Obrachunkowego], ale to jest związane z pewnymi nieprawidłowościami finansowymi, o których był oskarżany wielokrotnie (…) Głosowałem na podstawie kwestii nieprawidłowości finansowych, złych rozliczeń przejazdów i oficjalnych dokumentów PE z tego roku, które widziałem. Obciążają go, nie potrafi uzasadnić, wyjaśnić pewnych nieścisłości finansowych ze swoimi przejazdami. To nie pierwszy raz, OLAF już zajmował się panem Wojciechowskim i z tego roku – to co, widziałem – to nie są pierwsze dokumenty na Wojciechowskiego. On nie jest do końca uczciwy, jeżeli chodzi o wydatkowanie pieniędzy PE. Z dokumentów, które widziałem z tego roku będzie musiał zwrócić 11 tys. euro, bo nie potrafił udokumentować swoich przejazdów. Tylko w tym roku”

08:25

Wałęsa: KE nie będzie zaogniała sytuacji. Będą troszeczkę starali się zamieść to pod dywan

Jak mówił Jarosław Wałęsa w rozmowie z Konradem Piaseckim w Kontrwywiadzie RMF:

„W Polsce jesteśmy w takim miejscu, gdzie ta dyskusja nie posuwa się w żadnym kierunku. Ani w dobrym, ani złym. Stoimy w miejscu. Ta rezolucja – mam nadzieję – wpłynie na to, że prezes Kaczyński zda sobie sprawę z tego, że nie można tak niszczyć demokracji, że będąc w klubie, jakim jest UE, przystępując do niej, zdecydowaliśmy się przestrzegać pewnych zasad. Te zasady zostałe złamane przez PiS i chwila refleksji może nastąpi”

Dopytywany, czy ma wrażenie, że rezolucja skłoni PiS do zrobienia kroku w dół, Wałęsa stwierdził:

„Wręcz przeciwnie. Wczoraj, jeszcze przed głosowaniem, starałem się podejść do kilku kolegów z PiS-u, grzecznie mówiłem „dzień dobry”, starałem się rozpocząć jakąś rozmowę. Nie było żadnej odezwy, nawet odpowiedzi na „dzień dobry” nie usłyszałem (…) Jeżeli tamta strona nie jest nawet gotowa odpowiedzieć „dzień dobry”, to tylko świadczy o tym, że są całkowicie zamknięci przed dialogiem i jakimkolwiek kompromisem”

Europoseł PO przyznał też, że Komisja Europejska nie będzie zaogniała sytuacji: – Nie będziemy namawiali na takie rzeczy [na sankcje]. Wydaje mi się, że w tej chwili KE nie będzie zaogniała tej sytuacji. Będą starali się troszeczkę zamieść to pod dywan, ponieważ są inne, ogólnoeuropejskie rzeczy, którymi będą musieli się zająć.

08:25

Schetyna: Politycy PiS nie rozumieją tego, co mówią. Premier ociera się o granice śmieszności

Jak mówił w „Gościu Radia ZET” Grzegorz Schetyna o rezolucji PE:

„To ważny sygnał polskiego rządu, dla rządu PiS, który mówi o przestrzeganiu prawa i konstytucji w Polsce. PE w bardzo jednoznaczny sposób zabiera głos. Zwraca uwagę, aby polski rząd przestrzegał polskiego prawa. Politycy PiS nie rozumieją tego, o czym mówią. Nic prostszego, niż po prostu przyjąć tą wskazówkę. Wczorajsza rezolucja jest z inicjatywy największych grup parlamentarnych. Jeden do jednego te rzeczy, które znalazły się w rezolucji, pochodzą w opinii Komisji Weneckiej”

Jak dodał:

„Politycy PiS nie przyjmują oczywistej prawdy, która jest tam napisana. Jeżeli polska premier podważa w taki sposób, zalecenia dotyczące polskiego prawa, to ociera się o granice śmieszności”

08:14
Pihowicz

Gasiuk-Pihowicz: PiS powołuje się na prace zespołu ekspertów, o którym opozycja nic nie wie. Nie dopuszczono naszych ekspertów

Kamila Gasiuk-Pihowicz odniosła się dziś w Polsat News do słów marszałka Kuchcińskiego, który zapewnił wczoraj o prowadzeniu intensywnych prac przez powołany przez niego „zespół ekspertów” ws. Trybunału Konstytucyjnego. Jak stwierdziła posłanka Nowoczesnej:

„Nic nie wiem. To jest strasznie nie fair ze strony PiS, że powołują się na działania komisji [ekspertów], o której partie opozycyjne nic nie wiedzą. Nie wiedzą, gdzie ta komisja się spotyka, nie dowiedzieliśmy nic o jej składzie, co więcej, nie dopuszczono do niej ekspertów opozycji. Więc trudno tu mówić o dialogu. Trudno nazwać tę komisję komisją sejmową. PiS-owi zależy na tym, żeby TK był jak najdłużej sparaliżowany”

300polityka.pl

Czechy chcą zmiany nazwy. Dziś w pałacu prezydenckim ma zapaść ostateczna decyzja

apa, 14.04.2016

Prezydent Milosz Zeman weźmie udział w posiedzeniu, na którym ma zapaść ostateczna decyzja o zmianie nazwy Republiki Czeskiej. Nową nazwą ma być Czechia

Prezydent Milosz Zeman weźmie udział w posiedzeniu, na którym ma zapaść ostateczna decyzja o zmianie nazwy Republiki Czeskiej. Nową nazwą ma być Czechia (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Prezydent Milosz Zeman weźmie dziś udział w posiedzeniu, na którym ma zapaść ostateczna decyzja o zmianie nazwy Republiki Czeskiej. Władze od dawna wspierają inicjatywę zmiany nazwy kraju funkcjonującej w języku angielskim. Kolejnym krokiem będzie wniosek do ONZ o wpisanie nowej nazwy do oficjalnego katalogu państw – podaje czeska telewizja
 

Czech Republic – pod taką anglojęzyczną nazwą funkcjonują na forum międzynarodowym nasi południowi sąsiedzi. Językoznawca Rudolf Šrámek z Uniwersytetu Masaryka w Brnie uważa, że „obecny stan rzeczy utrudnia kontakt ze światem” – cytuje jego słowa serwis Ceskatelevize.cz. Czechy chcą – podobnie jak wiele innych państw – używać skróconej, jednowyrazowej nazwy.

Czech Republic ma więc zastąpić Czechia. Dziś w pałacu prezydenckim w Pradze mają zapaść ostateczne decyzje w tej sprawie. Kolejnym krokiem będzie wystosowanie wniosku do ONZ o wpisanie nowej nazwy do oficjalnego katalogu państw.

Zobacz także

czechy

czech

wyborcza.pl

 

 

Jak nam zakazami wolność zabierają

Wojciech Maziarski, 14.04.2016

Wojciech Maziarski,

Wojciech Maziarski, „Gazeta Wyborcza” (AGATA JAKUBOWSKA)

Zakaz sprzedaży ziemi rolnej, zakaz aborcji, zakaz budowania wiatraków, zakaz handlowania w niedziele, zakaz jeżdżenia rowerem bez karty rowerowej – rządząca niby-prawica zakazami stoi. Ta lista restrykcji demaskuje ponurą mentalność zamordysty, który uzurpuje sobie prawo do pouczania i wychowywania wszystkich dookoła. Bo tylko on wie, co dla nich najlepsze, choćby oni sami byli innego zdania.
 

Od upadku komunizmu Polska, z większymi lub mniejszymi zahamowaniami, luzowała nadzór władzy nad obywatelem i budowała system oparty na wolności, w którym każdy ma prawo sam dokonywać wyborów i decydować o swoim życiu.

Teraz wolności będzie mniej. O tym, co jest dla ludzi dobre, decydować będzie np. poseł PiS Jan Mosiński mówiący, że sklepy powinny być w niedziele zamknięte, a europejskie przykłady pokazują, iż da się tak poukładać życie, aby zakupy zrobić w tygodniu, niedzielę zaś oddać rodzinie. Oczywiście nikt dotąd Mosińskiemu nie zabraniał oddawać niedziel rodzinie, lecz to mu nie wystarcza. Nie chodzi bowiem o to, by Mosiński spędzał czas tak, jak lubi, ale by wszyscy spędzali czas tak, jak on sobie życzy.

Niby-prawica znalazła sojusznika w związkowej lewicy, która włączyła się w kampanię ograniczania wolności w imię obrony rzekomo krzywdzonych mas pracowniczych. „Solidarność” handlowców postuluje wprowadzenie zakazu handlu w niedziele, bo tego sobie życzą pracownicy. Przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność” Alfred Bujara twierdzi, że z sondy, którą przeprowadził wśród trójmiejskich pracowników sklepów, wynika, że „nie interesują ich żadne dodatki, chcą mieć po prostu wolne niedziele”. To rzeczywiście bardzo mocny argument.

Jakoś panu przewodniczącemu nie przychodzi do głowy, że sklepy mają być otwarte wtedy, gdy klienci chcą do nich przychodzić, a nie wtedy, gdy pracownicy mają ochotę pracować. To zresztą dość częsta optyka związkowców wszystkich branż, którzy są przekonani, że szpitale, szkoły czy inne instytucje lub firmy powinny być tak zorganizowane, by wygodnie było ich pracownikom, a nie pacjentom, uczniom i klientom.

Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że ja też nie bardzo lubię biegać do redakcji w niedziele, a nawet w Wielkanoc i Boże Narodzenie, ale ponieważ czytelnicy chcą mieć w poświąteczne dni gazetę, nie marudzę, tylko pracuję. Gdyby wolne niedziele były dla mnie strasznie ważne, po prostu zmieniłbym miejsce pracy. Panu Bujarze również to sugeruję.

W ostatecznym rozrachunku pisowsko-związkowo-socjalistyczny sojusz na rzecz pozbawienia obywateli prawa wyboru, czyli wolności, musi przegrać. Z prostego powodu – ludzie lubią być wolni i chcą mieć prawo do decydowania o swoim życiu.

Właśnie teraz przekonuje się o tym Viktor Orbán, który pod presją społecznego niezadowolenia wycofuje się z zakazu handlu w niedziele wprowadzonego na Węgrzech rok temu. Warto to dać pod rozwagę zwolennikom Budapesztu w Warszawie.

Zobacz także

czyTeraz

wyborcza.pl

 

Ziobryści mszczą się na niewygodnych prokuratorach

Wojciech Czuchnowski, Mariusz Jałoszewski, Marcin Pietraszewski, współpraca: Tomasz Ciechoński, Anna Gorczyca, Jacek Harłukowicz, Marek Mamoń, Adam Zadworny, Marcin Wojciechowski, Katarzyna Włodkowska, 14.04.2016

Zbigniew Ziobro wprowadził nowe porządki w prokuraturze. Efekty już widać

Zbigniew Ziobro wprowadził nowe porządki w prokuraturze. Efekty już widać (Fot. Sawomir Kamiski / Agencja Gazeta)

Ci, którzy narazili się PiS, są zsyłani do mało ważnych wydziałów.
 

Półtora miesiąca po przejęciu kontroli nad niezależną prokuraturą przez rząd i przeprowadzeniu czystek w byłej Prokuraturze Generalnej (obecnie Prokuratura Krajowa) weryfikacja i zawodowe degradacje objęły prokuratury apelacyjne (dziś regionalne) i okręgowe. Wczoraj w „Wyborczej” opisaliśmy, jak to wygląda w Warszawie, gdzie decyzje kadrowe nowego szefa praskiej prokuratury doprowadziły do pierwszego za czasów tego rządu protestu prokuratorów.

Miotła na Śląsku

Największa czystka – w Prokuraturze Regionalnej w Katowicach. To zaskakujące, bo wielu uważało ją za matecznik ziobrystów. Z apelacji katowickiej wywodzi się prawie całe obecne kierownictwo Prokuratury Krajowej. Kilkunastu regionalnych śledczych przeniesiono do jednostek niższego szczebla.

Za czystki odpowiada Tomasz Janeczek. Rządził nią już za PiS w 2005 r. Zyskała ona wtedy opinię „zbrojnego ramienia PiS”, bo za jego rządów do Katowic trafiały najpoważniejsze śledztwa dotyczące m.in. polityków lewicy.

W 2007 r. Janeczek został odwołany. Nikt mu nie zrobił krzywdy, trafił do wydziału sądowego, zapisał się także do stowarzyszenia Ad Vocem, które zrzeszało odsuniętych od władzy współpracowników Zbigniewa Ziobry.

Teraz Janeczek pozbył się 13 śledczych. Andrzej Kózka, były wieloletni wiceszef śląskiej apelacji, trafił do prokuratury rejonowej. Marek Wójcik, drugi wiceszef, został zesłany do wydziału sądowego Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Jest tam również Grzegorz Korpała, wieloletni rzecznik dyscyplinarny.

Z kolei do wydziału śledczego – też prokuratury okręgowej – zesłano m.in. Tomasza Tadlę i Sebastiana Rohma. Tadla jako członek biura prasowego przez lata był twarzą śląskiej prokuratury. To on prowadził głośne sprawy, m.in. podejrzanego o korupcję i pranie brudnych pieniędzy generała Gromosława Czempińskiego czy ujawnionego przez FBI funduszu łapówkowego w polskim oddziale koncernu medycznego Stryker. Ale też sprawę byłego generalnego konserwatora zabytków Aleksandra Brody, który został przez sąd uniewinniony. Z kolei Rohm był członkiem Krajowej Rady Prokuratury, którą PiS zlikwidował. – To wysokiej klasy prokurator, chylę czoła przed jego wiedzą. Szkoda go – mówi nam anonimowo ważny śledczy. – Janeczek go nie cierpiał – dodają prokuratorzy ze Śląska. Przypominają, że w czasie pierwszych rządów PiS Janeczek kazał Rohmowi nagrać przesłuchanie Aleksandra Kwaśniewskiego. Rohm nie ugiął się. To zemsta, a nie dobra zmiana – mówią śląscy śledczy.

W Krakowie zsyłki

Szefa Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Artura Wronę zdegradowano do rejonu w Tarnowie, jego zastępcę do okręgu. Wrona był najważniejszym śledczym w Małopolsce. W podległych mu prokuraturach miał nadzór nad śledztwami ws. więzień CIA, śmierci ojca Zbigniewa Ziobry, wyłudzeń w PFRON (podejrzany jest tu m.in. Marcin D., zięć byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego) oraz Brunona K. oskarżonego o planowanie ataku na Sejm. To tu umorzono też po raz pierwszy sprawę rzekomej korupcji w Sądzie Najwyższym – to była kolejna nieudana akcja CBA Mariusza Kamińskiego.

Do rejonu zesłano też Marka Wełnę. W czasach rządów SLD był dla PiS bohaterem. Zasłynął śledztwami przeciwko mafii paliwowej, ale gdy PiS w 2005 r. przejął władzę, nie chciał zgodzić się na polityczne manipulacje przy sprawie. W 2011 r. ujawnił, że Ziobro i Święczkowski kazali mu szukać materiałów obciążających polityków lewicy.

We Wrocławiu na razie wymieniono kierownictwo prokuratur. Nowym prokuratorem regionalnym został Piotr Kowalczyk związany z Ad Vocem. Dotychczasowy prokurator apelacyjny Dariusz Szyperski i jego zastępca zostali przesunięci do wydziału postępowań sądowych, drugi z wiceprokuratorów apelacyjnych do nadzoru.

Również związana z Ad Vocem Elżbieta Funiok została też szefową okręgówki w Częstochowie. Jej zastępcą jest Andrzej Waszkiewicz, uznawany za zaufanego europosłanki Jadwigi Wiśniewskiej z PiS.

Wymiana szefa zapowiada się w Olsztynie. Jan Przybyłek (kojarzony z PSL), prokurator okręgowy, naraził się frakcji PiS skupionej wokół posłanki Iwony Arent. W Rzeszowie zmienieni zostali już szefowie dawnej prokuratury apelacyjnej oraz okręgowej. Stanowisko wiceszefa okręgu stracił prokurator Bogusław Olewiński, który oskarżył i doprowadził do skazania Mariusza Kamińskiego.

W Szczecinie szefem prokuratury regionalnej został Artur Maludy, który w przeszłości nie pełnił żadnych funkcji kierowniczych, a trzy lata temu bezskutecznie próbował zostać sędzią. Zachodniopomorską delegaturą elitarnego wydziału do spraw przestępczości zorganizowanej i korupcji pokieruje Aldona Lema, znana m.in. ze śledztw przeciwko świnoujskim gangsterom. Ma opinię osoby bardzo zaangażowanej w pracę. Nie zmieniła składu wydziału. Większych zmian nie wprowadził też Jarosław Szubert – ma opinię fachowca – który został szefem Prokuratury Regionalnej w Łodzi.

W Gdańsku szefem regionalnej został Adam Golec z pionu lustracyjnego IPN. To on oskarżał o współpracę z SB byłego rektora UG Andrzeja Ceynowę (uniewinniony przez sąd lustracyjny w lipcu 2011 r.).

Zobacz także

potężnaZemsta

wyborcza.pl

 

piSWyłączy

ABPstanisławGądecki

 

nieOszukujcieLudzi

samiSię

Rozliczyć sprawę abp. Paetza

Marcin Kącki, 14.04.2016

Abp Paetz podczas uroczystej inauguracji posługi prymasowskiej abp. Muszyńskiego, 2009 rok

Abp Paetz podczas uroczystej inauguracji posługi prymasowskiej abp. Muszyńskiego, 2009 rok (%Fot. Tomasz Kamiski / Agencja Gazeta)

Polska znów widzi na ekranach oblicze arcybiskupa Juliusza Paetza, który chciał zaszczycić swoim udziałem obchody 1050. rocznicy chrztu. Ale w jednym z domów na wielkopolskiej wsi telewizor jest wtedy wyłączany. Mieszka w nim Maria z synem Piotrem, który widząc twarz byłego metropolity poznańskiego, wymiotuje. Był seminarzystą, którego hierarcha 16 lat temu systematycznie zapraszał do swojego łóżka.
 

Przeżył to ciężko, porzucił sutannę i wyznał wszystko matce. Świat Marii się zawalił – abp Paetz był dla niej niczym święty. Posłała syna na terapię i pilnuje, by nie oglądał hierarchy w telewizji.

To jednak tylko jeden z seminarzystów, których arcybiskup molestował. Wiem o nim, bo dotarłem do jego rodziny przez pośredników. Ilu ich jest? Jak długo abp Paetz uprawiał swoje bachanalia? Czy Kościół zadośćuczynił jego ofiarom? Nie wiadomo.

Po ujawnieniu sprawy przez media w 2002 r. i śledztwie Roty Rzymskiej hierarcha został przeniesiony przez Jana Pawła II w stan senioralny, ale ani Watykan, ani polski Kościół nigdy nie podały konkretnego powodu.

Watykańskie komunikaty głosiły, że Paetz został pozbawiony przywilejów biskupich: nie może przewodzić liturgii, udzielać sakramentów, dawać ślubów, nigdy jednak nie zabroniono mu pokazywania się publicznie na kościelnych uroczystościach. Arcybiskup z tego korzystał – był na pogrzebie pary prezydenckiej, paraduje co roku w poznańskich procesjach Bożego Ciała.

Przyczyn należy szukać w niedopowiedzeniach Kościoła oraz w osobowości samego Paetza. Do dzisiaj przekonuje swoich przyjaciół, których krąg się skurczył, ale nie zniknął, że padł ofiarą zawiści i intrygi. W swojej willi, tuż obok poznańskiej katedry, trzyma na widocznym miejscu list od Benedykta XVI. Wedle znawców kościelnej dyplomacji tę gratulacyjną epistołę z okazji osiąg-nięcia wieku emerytalnego Paetz po prostu sobie wydeptał.

Podczas pontyfikatu papieża Pawła VI i przez kilka lat urzędowania Jana Pawła II Paetz był prałatem antykamery papieskiej – przyjmował gości na chwilę przed audiencją i bawił ich rozmową. Był najbliższym współpracownikiem papieży, zaufanym, znawcą kulis watykańskiej dyplomacji, tamtejszych dostojników i ich sekretów.

Abp Stanisław Gądecki nie ma autorytetu, by wpłynąć na swojego poprzednika, choć hierarchowie za sobą nie przepadają. Gdy Paetz ogłosił, że chętnie posłuży do mszy w 1050. rocznicę chrztu, rzecznik poznańskiej kurii zdołał tylko wykrztusić, że przecież jest członkiem Konferencji Episkopatu Polski.

Sprawę uciął Watykan, ale sądzę, że nie wystarczą kolejne prośby nawołujące Paetza do „życia w odosobnieniu, w postawie skruchy i modlitwy”. To osobowość narcystyczna. Ilekroć w gazetach pojawi się jego zdjęcie, choćby z podpisem „molestował”, kupuje po kilka egzemplarzy. Albo śle do mediów pretensje, gdy jego nazwisko zostanie pominięte po mszy, na której się pojawił.

Jeśli Kościół nie nazwie molestowania molestowaniem, nie rozliczy się z Paetza w sposób jawny, nie powiadomi o losie ofiar hierarchy, Maria – i zapewne wiele innych osób – nadal będzie musiała wyłączać telewizor, by oszczędzić synowi torsji.

Zobacz także

paetz

wyborcza.pl

ziobryści

PiS a sprawa unijna

Jarosław Kurski, 14.04.2016

Parlament Europejski

Parlament Europejski (Fot. VINCENT KESSLER REUTERS)

Na rezolucję europarlamentu w sprawie Polski politycy PiS-u zareagowali rytualną litanią obelg, które pokazują ich prawdziwy stosunek do UE. Stosunek cyniczny, wrogi i pogardliwy. Prezydent Andrzej Duda wylansował słowo „dojny”: unijne dotacje dla nas, imigranci dla was; dla nas korzyści, dla was problemy.
 

To nie przypadek, że słów posłanki Krystyny Pawłowicz o „unijnej szmacie” nikt w PiS-ie nie potępił, że wyniesiono unijne flagi z kancelarii premiera, że powstał parlamentarny zespół do oceny bilansu naszego członkostwa w Unii.

PiS traktuje UE jak hegemona, który dybie na naszą suwerenność. Znamy ten dyskurs z Radia Maryja i z nacjonalistycznych kibolskich wieców, na których się skanduje: „Wczoraj Moskwa, dziś Bruksela!”. Jakby Polskę ktoś siłą przyłączył do Unii.

Sami się tam dobijaliśmy, z trudem przełamując sceptycyzm starej Europy. Sami zdecydowaliśmy w referendum o naszym członkostwie, idąc za słowami Jana Pawła II: „Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej”. Sami też zadeklarowaliśmy, że będziemy przestrzegać demokratycznych zasad i wartości obowiązujących w tym klubie.

Dziś politycy PiS-u mówią językiem skrajnych eurosceptyków. Za sojuszników mają torysów, którzy pragną Brexitu, a także eurofobów i nacjonalistów Marine Le Pen. Przywołują komunistyczną propagandę: „ingerencja w wewnętrzne sprawy Polski”, „antypolska rezolucja” „donos na Polskę”. Déja vu w PRL-pis. Nie oszukujcie więc ludzi. Jeśli chcecie wyprowadzić Polskę z Unii, przyznajcie to otwarcie.

Zobacz także

nieOszukujcie

wyborcza.pl