Kadra Euro 2016, 30.05.2016

 

„Jakby mało figur Chrystusa było w Poznaniu” – ostro o „najbrzydszym Chrystusie na świecie”

As, 31.05.2016
http://www.gazeta.tv/plej/19,103454,20158721,video.html?embed=0&autoplay=1
– Coś złego się dzieje. Bo instytucja państwa, jaką jest wojsko, legalizuje nielegalny pomnik – mówiła w TOK FM Renata Kim. Figurę przywieźli żołnierze. Pomysłodawcy postawienia pomnika, chcą by Chrystus stanął w centrum Poznania. – Tam stoi pomnik Czerwca’56. Trudno, żeby te krzyże wymontowywać, bo ma tam stanąć Chrystus – ocenił wielkopolski poseł PO Rafał Grupiński.
Na razie pomnik stanął na terenie jednej z poznańskich parafii. Wg Rafała Grupińskiego, sprawa pomnika pokazuje „brak odpowiedzialności” pomysłodawców.

– Wcześniej próbowali stawiać figurę przy okazji różnych uroczystości. Gdyby się przewróciła na ludzi, to doszłoby do tragedii. Drugim aspektem jest używanie religii, by walić pałką tych, którzy uważają, że trzeba bronić obecnego kształtu placu – mówił w „Poranku Radia TOK FM”.

 

Jak informuje „GW”, na uroczystość poświęcenia pomnika ma przyjechać do Poznania min. Antoni Macierewicz.

– Mam dość osobisty stosunek do tej figury Chrystusa. Jeśli mnie wzrok nie myli, to pomnik wyszedł z pracowni krakowskiego rzeźbiarza, i charakteryzuje się tym, że jest bardzo brzydki. To chyba najbrzydszy Chrystus na świecie.

Taki sam stoi na rogatkach Krakowa – oceniła Renata Kim z „Newsweeka”.

Zdaniem dziennikarki, jeśli nawet mimo braku wymaganych przez prawo zezwoleń, „pomnik raz stanie, to już będzie stał”. Kim przypomniała, jak trudno było wynieść sprzed Pałacu Prezydenckiego krzyż postawiony tuż po katastrofie smoleńskiej.

– Ale ten krzyż miał upamiętniać katastrofę. Sprawa pokazała niedosyt tego typu upamiętnienia. Ale w przypadku figury Chrystusa – jakby ich było mało w Poznaniu – ten nowy nie zapełnia żadnej luki – uważa Jan Wróbel.

Zobacz także

 

jakby

TOK FM

„Gazeta Polska Codziennie” zlustrowała 80-letniego ojca sędziego. Zmarł po artykule. Reakcja Ziobry?

Mariusz Jałoszewski, 30.05.2016

Zbigniew Ziobro

Zbigniew Ziobro (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Prezes największego sądu w Polsce chce reakcji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry na artykuł w prawicowej „Gazecie Polskiej Codziennie”. Zlustrowano w nim 80-letniego ojca sędziego, który po artykule zmarł na zawał serca.

Ostre w wymowie pismo zostało dostarczone w poniedziałek do Ministerstwa Sprawiedliwości. Podpisała je prezes Sądu Okręgowego w Warszawie Małgorzata Kluziak i pięcioro wiceprezesów. Sędziowie piszą, że 24 maja ukazał się artykuł „Sędzia resortowego pochodzenia” autorstwa Macieja Marosza, który zawiera treści szkalujące sędziego Andrzeja Sterkowicza oraz jego ojca Czesława Sterkowicza.

Prezes i zastępcy podkreślają, że z przekazanych im informacji wynika, że po zapoznaniu się z tym artykułem Czesław Sterkowicz 26 maja „wskutek doznanego szoku” zmarł na zawał serca. – Środowisko sędziowskie jest zaniepokojone powtarzającymi się personalnymi atakami na sędziów oraz ich rodziny, które od pewnego czasu coraz częściej pojawiają się zarówno w mediach, jak i wystąpieniach polityków. Jest to tym bardziej oburzające, gdy tego typu wypowiedzi przedstawiane są przez podmioty będące stronami postępowań sądowych, a zatem z jednoznacznym zamiarem instrumentalnego wywarcia wpływu na wynik postępowań – piszą prezes i wiceprezesi sądu okręgowego. Podkreślają, że takie działania „wpisują się w utrzymujący się od dłuższego czasu ogólny klimat niczym nieuzasadnionego deprecjonowania pozycji ustrojowej sądów pomimo nadal obowiązującego w Konstytucji systemu trójpodziału władzy państwowej”. – W zaistniałej sytuacji oczekujemy od Pana jako ministra sprawiedliwości zdecydowanego wsparcia i reakcji na zaistniała sytuację – kończą list do ministra Ziobry.

http://bi.gazeta.pl/im/9/20156/m20156629,PISMO-ZIOBRO.pdf&embedded=true

Resort sprawiedliwości pytany po południu przez „Wyborczą” o list nie zajął stanowiska.

„Gazeta Polska Codziennie” zaatakowała sędziego Andrzeja Sterkowicza, pisząc, że jest „specjalistą od skazywania surowymi wyrokami prawicowych dziennikarzy”. Wypominają mu, że wydał wyrok niekorzystny dla „Wprost”, który zlustrował przed laty Andrzeja Ceynowę, byłego rektora Uniwersytetu Gdańskiego. Postawili też tezę, że po tym wyroku był w konflikcie prawnym z „Gazetą Polską”, której proces sądził (być może chodzi o to, że autorka lustracyjnego tekstu we „Wprost” Dorota Kania pracuje teraz w „Gazecie Polskiej”).

Ale artykuł uderzył też w ojca sędziego. – Sędzia wydaje surowe wyroki za pisanie o zarejestrowanych agentach bezpieki PRL-u. Jest wyznaczany do takich spraw, mimo że jego ojciec był w PRL-u zarejestrowanym kontaktem operacyjnym SB – grzmi w leadzie krótkiego artykułu prawicowy dziennik.

Dziennikarz napisał, że według archiwów IPN Czesław Sterkowicz jako kontakt operacyjny SB został zarejestrowany w 1976 r. Prowadzenie jego sprawy miało zakończyć się w 1980 r., a akta kilka lat później miano zniszczyć. Dziennikarz pisze, że ojciec sędziego był też w PZPR, a potem związał się z SLD. Nie podano żadnych szczegółów ani dowodów domniemanych kontaktów z SB. Nie ma też stanowiska ojca sędziego. Tylko suchy zapis z archiwum.

Artykuł zbulwersował sędziów i syna Czesława Sterkowicza. – Ta gazeta już wcześniej mnie atakowała, bo prowadziłem kilka procesów cywilnych, w których była stroną, część przegrała, część wygrała. Ale po tym artykule ręce mi opadły. Odebrałem go, jakbym był stalinowskim sędzią. Nic nie mówiłem o nim tacie, ale musiał się o nim dowiedzieć – mówi „Wyborczej” sędzia Andrzej Sterkowicz. Ostatni raz z ojcem rozmawiał w środę przed Bożym Ciałem. – Mówił, żebym wyjechał do Tarnowa, w którym na stałe mieszkam, w czwartek rano, to ominę korki. Był smutny. Wyjechałem o 6 rano. O godzinie 7 zadzwoniła mama, że tata nie żyje. Położył się spać i już nie wstał. Lekarze stwierdzili zawał serca. Tata wiele razy powtarzał mamie, że się martwi atakami na mnie. Mama mówiła, że się załamał po tym artykule.

Sędzia mówi, że ojciec zapewniał go, że nie współpracował z SB, bo już wcześniej podobne oskarżenia pojawiły się w internecie. – Czy ja czuję się resortowym dzieckiem? A niby w jaki sposób mam nim być? Ojciec był historykiem, ja skończyłem prawo na UMCS-ie. Byłem działaczem studenckiego NZS. Więc jaki mam związek z resortami PRL? – dziwi się Andrzej Sterkowicz. Dlaczego został sędzią? Odpowiada: – Sędzia to piękny zawód, nie widziałem się w innych zawodach.

Studia skończył w 1990 r., zaczął sądzić w Tarnowie, od sześciu lat sądzi sprawy cywilne w IV Wydziale Cywilnym Sądu Okręgowego w Warszawie. Traf chciał, że ten wydział obejmuje dzielnicę Ochota, gdzie siedzibę ma redakcja „Gazety Polskiej” oraz „Gazety Polskiej Codziennie”. Więc sędziowie z tego wydziału muszą sądzić sprawy, w których prawicowe medium jest stroną. Artykuł „Sędzia resortowego pochodzenia” można więc odebrać jako presję na sędziego. Zresztą „Gazeta Polska” i „Gazeta Polska Codziennie” nie po raz pierwszy lustrują sędziów. W ostatnim czasie dokładnie zbadano sędziów Sądu Najwyższego. – Presja medialna nie ma na moje wyroki wpływu. Ja stosuję prawo zgodnie z sumieniem sędziowskim i przysięgą – zaznacza sędzia Andrzej Sterkowicz.

– Takich personalnych ataków na sędziów i wywierania na nich presji nigdy dotąd nie było. Nawet komuniści tak się nie zachowywali – mówi anonimowo jeden z warszawskich sędziów.

Pogrzeb ojca sędziego odbył się w niedzielę. Czesław Sterkowicz był doktorem nauk humanistycznych. W latach 1970-90 był dyrektorem IV LO w Tarnowie. W 1991 r. został posłem z listy SLD, ale pod koniec kadencji był posłem niezrzeszonym. Potem związał się z Unią Pracy.

– Tata był przeciwnikiem aborcji – tłumaczy jego syn.

Po południu na stronie Niezależna.pl powiązanej z „Gazetą Polską” pojawiła się informacja z tytułem: „Dość insynuacji i kłamstw! Pozywamy kierownictwo Sądu Okręgowego w Warszawie”. To reakcja na list do ministra Ziobry. – To bezpodstawne insynuacje. Jedyną drogą jest droga sądowa. W najbliższym czasie złożymy prywatny akt oskarżenia przeciwko sędziom, którzy podpisali się pod haniebnym listem. Niech udowodnią związek przyczynowo-skutkowy między naszym artykułem a śmiercią pana Czesława Sterkowicza – mówi redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz. A znana lustratorka Dorota Kania dodaje: – Nadal będziemy pisać o osobach zarejestrowanych jako tajni współpracownicy, którzy mieli istotny wpływ na życie w PRL i III RP.

W czwartek sąd odwoławczy wyda wyrok w sprawie Kani. Została ona nieprawomocnie skazana za powoływanie się na wpływy w rządzie PiS w celu uchylenia aresztu Markowi Dochnalowi.

Sędzia Sterkowicz: – Najgorsze w tym wszystkim są komentarze hejterów pod tekstami o mnie. Mocno przeżyłem taki wpis: „Powiesić sędziego komucha na Kolumnie Zygmunta”.

Zobacz także

gazeta

wyborcza.pl

 

 

Ziobro nie odpuści Polańskiemu? „Podjąłem decyzję o skierowaniu kasacji ws. ekstradycji”

AB, PAP, 31.05.2016

Roman Polański w krakowskim sądzie przed rozprawą (luty 2015)

Roman Polański w krakowskim sądzie przed rozprawą (luty 2015) (Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta)

1. W październiku sąd zdecydował, że nie zgodzi się na ekstradycja Polańskiego
2. Ziobro: „Skieruję do Sądu Najwyższego kasację ws. tej decyzji”
3. Ekstradycji reżysera domagają się władze USA

– Krakowski sąd zdecydował o niewydawaniu pana Polańskiego Stanom Zjednoczonym w sytuacji, kiedy jest oskarżony i ścigany o okrutne przestępstwo wobec dziecka, gwałt na dziecku – mówił na antenie radiowej Jedynki minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny. Wniosek o kasację zostanie teraz rozpatrzony przez Sąd Najwyższy.

Prokurator Generalny @ZiobroPL: Skieruję do Sądu Najwyższego kasację na decyzję sądu o niedopuszczeniu do ekstradycji p. Romana Polańskiego.

– Z tego powodu, że on jest osobą znaną – ja mu nie odbieram jego dorobku artystycznego – nie można usprawiedliwiać i tworzyć uzasadnień, że ma być traktowany inaczej. Gdyby to był przysłowiowy Kowalski, nauczyciel, lekarz, hydraulik, malarz, to jestem pewien, że z każdego kraju już dawno zostałby deportowany do Stanów Zjednoczonych – przekonywał minister. Natomiast – dodał – Polański jest broniony przez „śmietankę towarzyską i pewną część mediów liberalnych”.

– Nie widzę powodu, by stosować tutaj podwójne taryfy. Wszyscy wobec prawa muszą być równi, zwłaszcza jak dopuszczają się przestępstw wobec dzieci – zaznaczył Ziobro.

Obrońca Polańskiego: Nie jestem zaskoczony decyzją

Do decyzji Ziobry na antenie TVP Info odniósł się adwokat reżysera. – Absolutnie nie jestem zaskoczony. Pan minister ma takie uprawnienie i z niego skorzystał, zapowiedział to zresztą dużo wcześniej. W związku z powyższym spodziewałem się takiej decyzji – mówił Jan Olszewski.

Jak dodał, zgadza się z argumentacją, że nikt nie może być traktowany ponad prawem, ale „w przypadku tej sprawy, która toczyła się tutaj w Polsce, absolutnie nie można powiedzieć, że był traktowany w sposób inny niż każdy obywatel”. – Gdyby nie było merytorycznych argumentów, którymi przez rok przekonywaliśmy sąd, to nie mam wątpliwości, że status Romana Polańskiego w żaden sposób nie uchroniłby go przed decyzją sądu – podkreślił.

Olszewski zaznaczył też, że „jest absolutni przekonany o decyzji krakowskiego sądu i sile argumentów” obrony. – Jestem spokojny – powiedział.

Sąd: Ekstradycja naruszyłaby prawa reżysera

Ekstradycji Polańskiego domagały się Stany Zjednoczone – wniosek trafił do Polski na początku 2015 r. W 1977 r. reżyser został uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey (obecnie Geimer). Przed ogłoszeniem wyroku reżyser opuścił USA, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków zawartej z nim wtedy ugody.

30 października ub. roku krakowski Sąd Okręgowy wydał postanowienie o niedopuszczalności ekstradycji Romana Polańskiego do USA. Uznał, że przed sądem w USA została zawarta ugoda z Romanem Polańskim, a kara, która mu groziła, została wykonana z nawiązką.

Ponadto stwierdził, że zgoda na ekstradycję wiązałaby się z naruszeniem praw i wolności Romana Polańskiego. Wskazał również na „uzasadnioną obawę, że sprawa Romana Polańskiego nie zostanie rozstrzygnięta w niezawisły i bezstronny sposób przez sąd w Los Angeles”.

Ziobro już wcześniej zapowiadał zbadanie decyzji ws. ekstradycji

W listopadzie Krakowska Prokuratura Okręgowa zdecydowała, że nie złoży zażalenia na postanowienie sądu. – To zaskakujące – ocenił wówczas Ziobro. Z zapowiedział, że „po połączeniu prokuratury z Ministerstwem Sprawiedliwości, co nastąpi w przyszłym roku, bardzo wnikliwie zbadamy zasadność tej decyzji”.

Jak dodał, „jeśli okaże się, że były istotne merytoryczne argumenty przemawiające za decyzją, to ją poprzemy”. – Jeśli zaś okaże się, że była ona błędna i wydana do tego z obrazą prawa, to wówczas rozpoczniemy stosowne postępowania wyjaśniające – oświadczył Ziobro.

Powód? – Sprawa pana Polańskiego była przez bardzo wielu Polaków traktowana jako papierek lakmusowy pokazujący, czy są równi i równiejsi z uwagi na ich status społeczny – mówił minister.

O umorzenie sprawy wezwała sama pokrzywdzona

Polański, który ma polskie i francuskie obywatelstwo, w 2009 r. został zatrzymany na lotnisku w Zurychu na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania. Po trzymiesięcznym pobycie w areszcie i siedmiomiesięcznym areszcie domowym został uwolniony. Władze Szwajcarii zdecydowały, że nie wydadzą go USA, ponieważ „nie można wykluczyć z całkowitą pewnością błędu we wniosku ekstradycyjnym USA”.

Po aresztowaniu Polańskiego w Szwajcarii Samantha Geimer wezwała sąd apelacyjny w Kalifornii, by umorzył sprawę karną przeciwko reżyserowi. Sąd odrzucił jednak zarówno jej wniosek o umorzenie sprawy, jak i późniejszy wniosek obrońców – o zaoczny proces.

Polański (autor takich filmów jak „Nóż w wodzie”, „Dziecko Rosemary”, „Chinatown”, „Pianista”, „Pisarz widmo”) mieszka obecnie we Francji ze swoją żoną, francuską aktorką Emmanuelle Seigner i ich dziećmi. Z obawy przed aresztowaniem Polański nie odebrał w 2003 r. Oscara, przyznanego mu za reżyserię „Pianisty”.

ziobro

gazeta.pl

 

Marzenie Macierewicza zaczyna spełniać się w Cieszynie. Dzięki wojskowemu, którego armia nie chciała

Anna Malinowska, Ewa Furtak, 31.05.2016

Cieszyn, V Piknik Militarny organizowany przez miłośników militariów i Muzeum 4. Pułku Strzelców Podhalańskich

Cieszyn, V Piknik Militarny organizowany przez miłośników militariów i Muzeum 4. Pułku Strzelców Podhalańskich(PAWE3 SOWA)

Były żołnierz, pasjonat historii i militariów utworzył Kompanię Obrony Narodowej. Sto osób kupiło sobie mundury i teraz ćwiczy na strzelnicy. Cieszyńskie pomysły zainspirowały ministra obrony Antoniego Macierewicza.

Cieszyn, Ośrodek Edukacji Obronnej „Garnizon”. Ubrana w moro grupa uczniów cieszyńskich klas o profilu wojskowym ćwiczy podstawy musztry pod okiem podpułkownika rezerwy Mariusza Kolanki i weterana misji w Bośni, kaprala rezerwy Dariusza Lanca.

„Jeszcze rok temu dawny skład amunicji Wojsk Ochrony Pogranicza popadał w ruinę. Dziś to miejsce tętni życiem pełne młodych ludzi, dla których hasło ‚Bóg, Honor, Ojczyzna’ jest najważniejsze” – zachwyca się portal Gwiazdka Cieszyńska. Ośrodek to pomysł radnego powiatowego i miłośnika militariów, byłego wojskowego Krzysztofa Neściora. Dzięki niemu nad Olzą spełnia się marzenie ministra Antoniego Macierewicza o gotowym do boju społeczeństwie.

Nasza powiatowa armia

W dwuszeregu młodzi ludzie. Przed nimi Krzysztof Neścior w moro i czapce z daszkiem. Przemawia: – Kompanię objął patronatem honorowym starosta cieszyński. Chcemy nawiązać współpracę z Ministerstwem Obrony Narodowej.MON na razie boi się szkoleń bojowych dla takich organizacji jak nasza, na razie trzeba pójść na przeczekanie. Ale będziemy gotowi.

Neścior mówi, że po sześciu latach służby wojsko nie przedłużyło z nim kontraktu, choć bardzo chciał dalej służyć. Ma kolegów, którym też nie przedłużono umów.

– Zlikwidowano zasadniczą służbę i został zerwany bezpośredni kontakt Polaków z wojskiem. Wojsko się zamknęło w koszarach. Kiedyś ludzie jeździli na przysięgi, znali jednostki wojskowe w swojej okolicy, odbywało się wiele wojskowych pokazów. Teraz lukę po tym zaczęły wypełniać grupy rekonstrukcyjne i my, którzy postawiliśmy na obronę terytorialną. Jesteśmy pierwsi w Polsce, jeżeli chodzi o koncepcje obrony terytorialnej powiatu.

Ochotnicy uczą się strzelania, pomocy medycznej, musztry, obrony przeciwchemicznej. Kompania wykorzystała w swych emblematach herb powiatu cieszyńskiego. – Zgoda na to została wydana. Ale nic więcej z tym projektem nie mamy wspólnego – mówi Katarzyna Raszka-Sodzawiczny, rzeczniczka starostwa.

Obrońca bunkra

Neścior jest osobą budzącą w Cieszynie emocje. Mieszkańcy mówią, że to autentyczny pasjonat historii i militariów. Osiem lat temu założył prywatne Muzeum 4. Pułku Strzelców Podhalańskich. Zobaczyć można w nim m.in. umundurowanie i odbudowany wóz pod ciężki karabin maszynowy – tzw. biedkę, nie mylić z popularniejszą taczanką. W muzeum prowadzone są lekcje historii dla uczniów cieszyńskich szkół.

Neścior zasłynął także z obrony zabytkowego schronu w Cieszynie. Bunkier z 1939 roku stał na działce, którą kupił prywatny inwestor. Neścior przygotował tzw. kartę inwentarzową i przed dwoma laty złożył w urzędzie wniosek o wpisanie schronu do rejestru zabytków. Dostał odmowę. Kiedy właściciel rozpoczął budowę domu i rozbiórkę schronu, ludzie urządzili pikietę, na którą przyszło około stu osób. Neścior zaalarmował Piotra Spyrę, wicewojewodę śląskiego, i rozbiórka schronu została wstrzymana.

Broni nie mamy, ale strzelamy

25 kwietnia Antoni Macierewicz podpisał plany utworzenia Obrony Terytorialnej Kraju.

– Nowoczesna armia wymaga takiego komponentu i wszystkie armie NATO posiadają taką strukturę, ale także dlatego, że wymaga takiej decyzji szczególna sytuacja kraju – Polski, która jest zagrożona działaniami Rosji nieukrywającej swoich agresywnych zamiarów – mówił. Zgodnie z jego planem pierwsze trzy brygady mają być gotowe do roku 2017, a do 2019 „kraj zostanie pokryty brygadami Obrony Terytorialnej Kraju”.

Cieszyńska kompania powstała niezależnie. – Zawiązanie formacji było odpowiedzią na potrzeby mieszkańców. Wielu z nich widziało, co dzieje się na Ukrainie. W Cieszynie są klasy wojskowe w szkołach, ale obrona terytorialna nie może opierać się tylko na uczniach – mówi Neścior.

W kompanii są więc, poza młodzieńcami i dziewczętami, także byli żołnierze, policjanci, lekarz, prawnik. Ponad sto osób. Sami muszą skompletować sobie ubranie i sprzęt.

Neścior: – Nie posiadamy własnej broni, choć są wśród nas tacy, którzy mają na nią pozwolenie. Strzelamy m.in. z instruktorami Ligi Obrony Kraju.

Polska broń na Zaolziu

W styczniu w czeskiej Stonawie uczczono pamięć zabitych w czasie polsko-czechosłowackiego konfliktu w 1919 r. Przedstawiciele Cieszyńskiej Kompanii Narodowej pełnili wartę honorową przy grobie Polaków. Uroczystość zakończył skandal. Pojawiły się informacje, że wartę pełniła grupa wyrostków z chustami założonymi na twarze. Mieli ostentacyjnie eksponować broń, a jeden z nich stał na mogile. – Rzeczywiście ci młodzi ludzie byli nieodpowiednio ubrani i niewątpliwie była wpadka – przyznaje Józef Szymeczek, były prezes Kongresu Polaków w Republice Czeskiej.

Incydent może się wydawać błahy, ale nie na Zaolziu, regionie z wyjątkowo burzliwą historią. W 1920 roku po konflikcie zbrojnym teren został przyłączony do Czechosłowacji. 18 lat później znowu stał się częścią Polski, po zakończeniu II wojny światowej Zaolzie wróciło do Czechów. Dziś mieszka tutaj około 30 tysięcy Polaków. Polsko-czeskie stosunki, choć z roku na rok coraz lepsze, nadal nie są idealne.

– Krytykują nas ci, których nie było na miejscu – odpiera zarzuty Neścior. – W gazecie „Głos Ludu”, czasopiśmie Polaków w Czechach, ukazał się bardzo nierzetelny felieton pisany pod kłamliwą tezę, że jesteśmy jakąś bojówką nacjonalistyczną. To bzdura. Jeszcze w zeszłym roku, za poprzedniego rządu, odwiedził nas Maciej Jankowski, wiceminister MON. Już tamta ekipa deklarowała, że jest zainteresowana naszym projektem, tyle że na deklaracjach się skończyło. Obecny rząd chce wszystko skonkretyzować.

Ideę KON popiera m.in. poseł PiS Stanisław Pięta: „Przesyłam wyrazy uznania dla wszystkich członków i sympatyków Cieszyńskiej Kompanii Obrony Narodowej. Utyskiwania, skargi, jęki etc. pacyfistów, lewaków i zdrajców narodowej sprawy tylko umacniają moją determinację” – napisał na Facebooku.

Powrót do wojska

W 2014 roku burmistrzem Cieszyna został Ryszard Macura, nauczyciel. Na swojego zastępcę powołał Bogdana Ścibuta, bliskiego współpracownika ministra Macierewicza, który był dyrektorem generalnym MON w 1992 r. Ścibut to badacz historii podziemia antykomunistycznego i dziejów „żołnierzy wyklętych” na Podbeskidziu.

W lutym z okazji obchodów 75. rocznicy pierwszego zrzutu cichociemnych w Dębowcu na Śląsku Cieszyńskim Ścibut spotkał się z Neściorem. Mówili o KON jako o „projekcie obrony małych ojczyzn i wzmacniania obronności ojczyzny”.

Bartłomiej Misiewicz, rzecznik MON, mówi, że zainaugurowane przez Ścibuta i Neściora prace nad samorządowymi jednostkami obrony terytorialnej zainspirowały ministra obrony.

– Unikalność i wartość doświadczeń cieszyńskich polega na olbrzymim nakładzie pracy społecznej ochotników i istotnym udziale żołnierzy weteranów oraz byłych i aktualnych funkcjonariuszy służb mundurowych – uważa rzecznik.

Jego zdaniem taka formacja może okazać się wsparciem dla samorządu „w wypadku klęsk żywiołowych”.

Tymczasem Neścior już zapowiada, że na jesieni jego formacja – jako kompania powiatowa – zostanie przejęta przez wojsko. A wtedy i on wróci do armii.

Minister Antoni Macierewicz na ćwiczeniach Mazowieckiej Kompanii Obrony Terytorialnej:

Zobacz także

powstała

wyborcza.pl

 

PONIEDZIAŁEK, 30 MAJA 2016

GW zmienia logo. Jutro odsłania pierwszy fragment

22:00

GW zmienia logo. Jutro odsłania pierwszy fragment

„Gazeta Wyborcza zmienia logo. Dziś odsłaniamy pierwszy fragment” – informuje dziennik na jedynce we wtorek.

20:14
tusk8

Tusk: Widmo rozpadu prześladuje Europę. Wizja federacji nie wydaje się mi najlepszą odpowiedzią

Jak mówił szef Rady Europejskiej Donald Tusk w przemówieniu z okazji 40-lecia EPL w Luksemburgu:

„Mając obsesję na temat idei totalnej i natychmiastowej integracji nie zauważyliśmy, że zwykli obywatele Europy nie podzielają naszego entuzjazmu. Pozbawieni złudzeń dotyczących wielkich wizji, domagają się, byśmy radzili sobie z obecną rzeczywistością lepiej niż to robiliśmy do tej pory. Dziś euro-sceptycyzm czy nawet euro-pesymizm stały się alternatywą dla tych iluzji. I coraz głośniejsi są ludzie, którzy kwestionują samą ideę zjednoczonej Europy. Widmo rozpadu prześladuje Europę. Wizja federacji nie wydaje się mi najlepszą odpowiedzią. Musimy zrozumieć konieczność historycznego momentu. Jako szef Rady Europejskiej chcą rozpocząć otwartą i szczerą rozmowę na ten temat. 60-lecie Traktatów Rzymskich jest odpowiednią ku temu okazją”.

Jak mówił o różnicach w ramach EPL:

„Te różnice nie mogą oznaczać konfliktów. Jest miejsce w EPL na różne wrażliwości i różne taktyki, tak długo jak łączą nas wspólne wartości i wspólna strategia. Gdy spojrzeć na to obiektywnie, to nie ma konfliktu między ideą ścisłego poszanowania reguł Schengen i solidarności z uchodźcami. Dodatkowo, Europa potrzebuje mądrej syntezy tych dwóch wartości. Jeśli będziemy potrafili ją zbudować, to ludzie uwierzą, że będziemy poradzić sobie z tym czy innym kryzyem. Mówiąc otwarcie, albo zrozumiemy że wizję Viktora i Angeli są ze sobą kompatybilne i tylko razem dostarczają pełnej odpowiedzi [na kryzys], albo ludzie poszukają innych, bardziej radykalnych i brutalnych recept na jego rozwiązanie. Musimy podkreślać to co nas łączy, nie to co dzieli. Dlatego powinniśmy powstrzymywać się przed przesadną retoryką, bo przesada – niezależnie od kierunku – to ciężki grzech w polityce”.

Jak zakończył:

„Jeden z naszych wielkich moralnych autorytetów, Jan Paweł II powiedział, że Solidarność to nigdy nie oznacza działanie jednego przeciwko drugiemu, to zawsze jest działanie jednego razem z drugim. Gdy jest się Chrześcijańskim Demokratą, to warto słuchać czasami Papieża”

Całe przemówienie jest dostępne na stronach RE.

300polityka.pl

Adam Nawałka podał ostateczną kadrę na Euro 2016!

Paweł Korzeniowski, 30.05.2016

Adam Nawałka

Adam Nawałka (KACPER PEMPEL/REUTERS)

Adam Nawałka podał 23-osobą kadrę na Euro 2016. Selekcjoner zrezygnował z Przemysława Tytonia, Pawła Dawidowicza oraz Artura Sobiecha. Wcześniej kontuzje wyeliminowały Pawła Wszołka i Macieja Rybusa.

Na liście zawodników, którzy będą do dyspozycji Nawałki podczas francuskiego turnieju znalazły się największe gwiazdy polskiego futbolu, m.in. Robert Lewandowski (kapitan), Grzegorz Krychowiak, Arkadiusz Milik, Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Jakub Błaszczykowski i Łukasz Fabiański.

Szkoleniowiec reprezentacji zrezygnował z Przemysława Tytonia (VfB Stuttgart), Pawła Dawidowicza (Benfica B), Artura Sobiecha (Hannover 96).

Brak powołań dla wymienionej trójki nie jest niespodzianką. Dlaczego 58-letni selekcjoner pominął akurat tych graczy? Tytoń od początku był bramkarzem numer cztery w hierarchii, a na wielkie turnieje bierze się zazwyczaj trzech. Dawidowicz w kadrze zagrał tylko raz i jest dobrą opcją na przyszłość, nie na teraz. W Sobiechu Nawałka nie widzi piłkarza pasującego do systemu, którym gra reprezentacja Polski.

Mimo że Nawałka na obozy przygotowawcze zabrał 28 piłkarzy, to finalnego wyboru dokonywał z nieco okrojonej liczby graczy. Jeszcze przed ostateczną decyzją kontuzji eliminujących z francuskiego turnieju doznali Paweł Wszołek (złamana kość promieniowa lewej ręki) oraz Maciej Rybus (uraz barku). Pierwszy z nich przeszedł już operację, drugi czeka na decyzję w sprawie zabiegu.

Reprezentacja Polski w maju odbyła dwa zgrupowania. Pierwsze w Juracie miało charakter regeneracyjno-integracyjny. Podczas drugiego, w Arłamowie (województwo podkarpackie), pracowano nad organizacją gry, stałymi fragmentami i motoryką.

Przed turniejem Polacy rozegrają dwa mecze towarzyskie – 1 czerwca z Holandią (Gdańsk) i 6 czerwca z Litwą (Kraków). Dzień po tym drugim spotkaniu odlecą do swojej francuskiej bazy w La Baule.

Mistrzostwa Europy rozpoczną się 10 czerwca meczem Francji z Rumunią. Polacy swoje spotkania grupowe rozegrają 12 czerwca z Irlandią Północną (Nicea), 16 czerwca z Niemcami (Saint-Denis, Paryż) oraz 21 czerwca z Ukrainą (Marsylia). Ćwierćfinały rozpoczną się 25 czerwca, finał zaś odbędzie się 10 lipca (Saint-Denis, Paryż).

Ostateczna kadra reprezentacji Polski na Euro 2016:

Bramkarze: Artur Boruc (A.F.C. Bournemouth), Łukasz Fabiański (Swansea City), Wojciech Szczęsny (AS Roma)

Obrońcy: Thiago Cionek (US Palermo), Kamil Glik (Torino FC), Artur Jędrzejczyk (Legia Warszawa), Michał Pazdan (Legia Warszawa), Łukasz Piszczek (Borussia Dortmund), Bartosz Salamon (Cagliari Calcio), Jakub Wawrzyniak (Lechia Gdańsk).

Pomocnicy: Jakub Błaszczykowski (ACF Fiorentina), Kamil Grosicki (Stade Rennes), Tomasz Jodłowiec (Legia Warszawa), Bartosz Kapustka (Cracovia), Grzegorz Krychowiak (Sevilla FC), Karol Linetty (Lech Poznań), Krzysztof Mączyński (Wisła Kraków), Sławomir Peszko (Lechia Gdańsk), Filip Starzyński (Zagłębie Lubin), Piotr Zieliński (Empoli Calcio).

Napastnicy: Robert Lewandowski (Bayern Monachium), Arkadiusz Milik (Ajax Amsterdam), Mariusz Stępiński (Ruch Chorzów).

Tych pechowców Adam Nawałka nie zabiera na Euro 2016 [ZOBACZ]

23piłkarzy

sport.pl