Tusk, 10.03.2017

 

Kaczyński stracił nerwy na miesięcznicy. „Ujawnienie prawdy o Smoleńsku jest blisko, ta ‚Oda do Radości’ nic nie zmieni”

10.03.2017

JAROSŁAW KACZYŃSKI

prezes PiS na 83. miesięcznicy smoleńskiej

My tu będziemy i my tutaj zwyciężymy. Będzie wolna Polska. Będzie prawda o Smoleńsku i będzie klęska tych, którzy są łotrami, którzy tutaj czymś rzucają, ale powtarzam: nic wam to nie pomoże. Przegraliście moralnie, przegraliście politycznie i przegracie do końca. Poniesiecie klęskę, Polska zwycięży.

http://natemat.pl/203351,kaczynski-zirytowany-na-miesiecznicy-ujawnienie-prawdy-o-smolensku-jest-bliskie-i-ta-oda-do-radosci-nic-nie-zmieni-t

„To było przemyślane i zaplanowane”. Były wiceprezes PiS wyjaśnia nam, na czym polega PiS-owska logika w sprawie Tuska

10.03.2017

 

"To było przemyślane i zaplanowane". Były wiceprezes PiS wyjaśnia nam, na czym polega PiS-owska logika w sprawie Tuska
„To było przemyślane i zaplanowane”. Były wiceprezes PiS wyjaśnia nam, na czym polega PiS-owska logika w sprawie Tuska Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Ależ to właśnie o to chodziło! Dziś wiele osób się dziwi, że efekty brukselskiego szczytu, na którym Donalda Tuska wybrano na drugą kadencję na stanowisku szefa RE, PiS przedstawia jako swój sukces. W logice PiS to naprawdę był sukces! Wyjaśnia to w rozmowie z naTemat były wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości.

Paweł Zalewski do PiS należał w latach 2002-2007 i przez ten czas zdążył poznać reguły, jakimi rządzi się ta partia (choć zaznacza, że PiS dziś i PiS wtedy to zupełnie różne partie). Przez parę miesięcy był nawet zastępcą Jarosława Kaczyńskiego.

Pierwszy raz podpadł prezesowi, gdy w wywiadzie pozwolił sobie na krytykę minister Anny Fotygi. Wówczas został zawieszony, ale postępowanie dyscyplinarne umorzono. Później jednak Zalewski zażądał za wiele – wraz z Kazimierzem Ujazdowskim i Ludwikiem Dornem wysłał list do uczestników kongresu PiS, w którym zażądał zmiany sposobu zarządzania partią. Skończyło się to tak, że sam znalazł się poza PiS-em, a dwa lata później zdobył mandat w Parlamencie Europejskim już z list PO. Dziś wynik 27:1 w sprawie wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej obserwuje z innej perspektywy i w rozmowie z naTemat przyznaje, że dostrzega w tym logikę i wie, jaki jest cel Jarosława Kaczyńskiego.

 

Czy wybór Donalda Tuska na szefa RE to jest punkt zwrotny dla PiSu?

To jest punkt zwrotny dla Polski. Oczywiście – dla PiS-u też, ale przede wszystkim dla całej Polski. Reakcja Beaty Szydło, że nie przyjmie konkluzji szczytu, pokazuje, że PiS sam stawia się poza Wspólnotą. I robi to zupełnie świadomie.

Świadomie? Czyli im właśnie o to chodziło?

Ależ oczywiście, że jest to działanie celowe. Rozumiem, że ich sposób myślenia był następujący: najpierw trzeba zrobić wszystko, żeby utrącić Tuska. Od początku jednak wiedzieli, że to jest mało realne. Celem głównym było więc rozwinięcie tego pomysłu z Saryuszem-Wolskim o uzyskanie uzasadnienia antyeuropejskiego kursu, jaki PiS podjął od razu po objęciu władzy.

Pamiętajmy, że zdecydowana większość Polaków jest zadowolona z obecności naszego kraju w Unii. Do tej pory PiS-owi brakowało właśnie uzasadnienia tej antyeuropejskiej polityki. Teraz mają – konflikt o Tuska był doskonałym pretekstem, by elektorat PiS zaakceptował konflikt z całą Unią Europejską.

Z całą Unią? Czyli zanosi się na coś więcej?

Myślę, że za chwilę Komisja Europejska wniesie kwestię przestrzegania praworządności w Polsce do Rady Europejskiej. Biorąc pod uwagę głosowanie w sprawie Tuska, wcale nie jestem pewien, że Węgrzy zablokują możliwość wprowadzenia sankcji wobec naszego kraju. I możliwe, że PiS już się na ten scenariusz szykuje – bo lepiej wykonać ruch wyprzedzający i pokazać, że Europa jest niemiecka, że Hollande i wszyscy inni przywódcy unijni są niemieckimi agentami. Wówczas jest uzasadnienie, dlaczego tak musimy się walczyć o godność, nawet nie licząc się z konsekwencjami finansowymi.

Pan przez ponad 5 lat był członkiem PiS-u, z wieloma politykami PiS-u jest Pan na „ty” – czy oni wszyscy naprawdę uważają, że Tusk to kandydat niemiecki, który „nie może funkcjonować z biało-czerwoną flagą”?

Absolutnie nie. Niewątpliwie, większość z nich ma świadomość, że polityka w wykonaniu Jarosława Kaczyńskiego jest tylko grą i udawaniem. Ale po prostu w tym funkcjonują, im to nie przeszkadza i przyzwyczaili się do tego. Oczywiście, że na przykład Jarek Gowin doskonale wie, na czym polega mistyfikacja PiS-u…

Skoro wspomina Pan o wicepremierze Gowinie – to przecież podobno był jego pomysł z wystawieniem Jacka Saryusza-Wolskiego. Ugrał coś w tej grze?

W oczach elektoratu umiarkowanej prawicy, na który ja też kiedyś liczyłem, zapewne Jarek Gowin straci. Ci mniej radykalni wyborcy PiS-u i tak już w większości opuścili tę partię, gdy Jarosław Kaczyński zaczął łamać konstytucję nie uznając orzeczeń Trybunału. A jeśli jacyś pozostali, to po awanturze z Tuskiem na pewno już odejdą, bo to już jest absolutna kompromitacja dla tego środowiska.

Czyli PiS-owi pozostaje się tylko radykalizować jeszcze bardziej?

Ale to jest jasne – ten kurs jest wytyczony. Oczywiście, że Jarosław Kaczyński będzie się coraz bardziej radykalizował i wprowadzał model państwa, którego na świecie nie ma, ja to nazywam „pisokraturą”. Robi to konsekwentnie i wczoraj na tej drodze usunął kolejną przeszkodę, jaką jest emocjonalny związek części jego elektoratu z Unią Europejską. Lub przynajmniej usiłował usunąć – to pokaże czas.

Ale na Twitterze już pojawiły się głosy ze środowiska narodowców, że teraz czas na opuszczenie Unii.

 

Myślę, że do tego Jarosław Kaczyński się nie posunie. To już byłoby samobójstwo polityczne i oznaczałoby porażkę w następnych wyborach. Chociaż… W sumie mówię o wyborach według obecnie obowiązujących zasad bez eksperymentów w ordynacji wyborczej.

Dla Jarosława Kaczyńskiego Unia Europejska chyba nigdy nie była tym, czym jest dla większości Polaków – czymś co daje poczucie bezpieczeństwa i możliwość rozwoju. Dla niego Unia była raczej przeszkodą w realizowaniu tej transformacji Polski z demokracji do „pisokratury”.

Czyli z punktu widzenia PiS-u ten szczyt rzeczywiście zakończył się sukcesem i to wszystko było przemyślane…

A czy ja powiedziałem, że to było nieprzemyślane? Oczywiście, że tak. Jarosław Kaczyński jest człowiekiem, który ma dużo czasu na myślenie.

I wiedział, że to się może skończyć wynikiem 27:1?

Z jego punktu widzenia to nie ma żadnego znaczenia. Tu chodziło tylko o to, by wywołać w Brukseli spór, steatralizować go i wysłać odpowiedni sygnał dla wyborców w kraju.

 

naTemat.pl

83. miesięcznica smoleńska. Kaczyński witany transparentem „Tusk was znów ograł jak chciał” [NA ŻYWO]

10.03.2017

– Za miesiąc będziemy obchodzić 7. rocznicę smoleńskiej tragedii. Żywe są nie tylko nasze wspomnienia tamtych tragicznych chwil. Wciąż w polityce polskiej i europejskiej widać działania ludzi politycznie i moralnie odpowiedzialnych za dopuszczenie do śmierci polskiej elity i zatuszowanie śledztwa – czyta Czerwińska.

Kaczyński dalej: I dziś to, co tutaj się dzieje to atak na Polskę. Atak pod sztandarami Unii Europejskiej, ale atak właśnie na Polskę i na to, co jest istotą tej Unii. Atak na to, co chcieli Europie przygotować i przygotowywali ci, którzy Unię stworzyli, a co niszczą ci, którzy dziś wypaczają ich ideę. I żadne krzyki temu nie pomogą. My tu będziemy i my tutaj zwyciężymy. Zwyciężymy! Będzie wolna Polska! Będzie prawda o Smoleńsku! i będzie klęska tych, którzy są łotrami, którzy tutaj czymś rzucają. Ale powtarzam – nic wam to nie pomoże, przegraliście moralnie, przegraliście politycznie i przegracie do końca. Poniesiecie klęskę i Polska zwycięży.

– Ta furia, ta nienawiść, ta „Oda do radości” grana w imię nienawiści” nic tutaj nie zmieni. Ona jest tylko dowodem tego, jak bardzo boją się ci, którzy uczynili tyle złego Polsce i którzy dziś próbują przejść do nowej ofensywy, jeszcze bardziej brutalnej, jeszcze bardziej wręcz niesłychanej. Wspomnijmy to, co dzieje się ostatnio w Teatrze Powszechnym – atak na tradycję, atak na wartości, atak na kulturę, atak na Polskę – grzmi Kaczyński.

Kaczyński dalej: My wiemy, że zwyciężyliśmy i zwyciężymy. My wiemy, że to, o co zabiegamy, o co walczymy – uczczenie pamięci poległych i ujawnienie prawdy o Smoleńsku, jest już blisko

– Już prawie 7 lat i przez znaczną część tego czasu próbowano nam przeszkadzać tak jak teraz. Jeśli jest w tym coś nowego to tylko to, że grają Odę do Radości, by uniemożliwić Polakom korzystanie z ich praw. I to jest może symboliczne. To pokazuje to niebywałe oszustwo z jakim mamy dzisiaj do czynienia – mówi Kaczyński

Na podest wychodzi prezes PiS Jarosław Kaczyński. Zaczyna przemówienie.

Na Krakowskim Przedmieściu zebrali się protestujący z transparentami. Jeden z nich – okolicznościowy – głosi: Towarzyszu Kaczyński, znów was Tusk ograł jak chciał.

Tymczasem dzisiejsza miesięcznica odbędzie się tuż po powrocie premier Beaty Szydło z Brukseli, gdzie próbowała zablokować reelekcję Donalda Tuska na szefa RE. Na lotnisku czekali już na nią koledzy z partii. Powitali ją jak bohaterkę.

gazeta.pl

Czyżby Duda się nawrócił?

Czyżby Duda się nawrócił?

Kiedyś Lech Kaczyński „bił” się zaciekle z Donaldem Tuskiem o polskie krzesło podczas unijnych szczytów. Zwykle przegrywał, a my nie interesowaliśmy się tematami podejmowanymi przez przywódców europejskich, ale jak zakończy się potyczka w tej wojence polsko-polskiej.

Andrzej Duda nawet nie podejmuje polemiki z Beatą Szydło, kto miałby jechać na szczyt, ma lepsze zainteresowania – jakiś szczyt… górski, a na lato nawet zakupił już sobie akwalung, będzie podwodnie szczytował. Duda wie więc, po co żyje – używa sobie – a Szydło wypełnia misje Kaczyńskiego, jak to ona zgrabnie powiedziała: „jestem wynajęta do bronienia państwa polskiego”. Akurat jest odwrotnie, bo broni państwa pisowskiego, które osłabia państwo polskie, ale wybaczmy jej, Jarosław Kaczyński nie ma nikogo bardziej godnego… rozumu.

Szydło złożyła „gratulacje” Tuskowi z okazji ponownego wyboru na szefa Rady Europejskiej nie podpisując konkluzji szczytu. Znamy to z naszego podwórka – poznała teraz Unia Eurpejska – co to znaczy nie podpisać, nie opublikować.

Można było się zastanawiać, jak wybrnie z gratulacjami prezydent Duda. Na pewno czekał, czy prezes mu klepnie, aby sekretariat Dudy wysłał jakieś gratulacje. Wczoraj Duda nie mógł liczyć na pozwolenie, bo prezes był wściekły i co rusz wchodził na trybunę sejmową, aby Tuskowi odebrać prawa do barw narodowych, a na opozycję popluć.

Wczoraj więc Duda siedział jak trusia, dzisiaj też wyglądało, że Duda nic nie wskóra, lecz prezes okazał się ludzkim panem i pozwolił. Nad redakcją gratulacji musiał siedzieć cały sekretariat Dudy, bo choć depesza krótka, to jest tak absurdalna, iż Sławomir Mrożek przewraca swój szkielet na drugi bok.

Tak jest! Duda pospieszył z gratulacjami ostatni. I nie zamartwiajmy się, że ostatni, bo prezes przecież mógł nie pozwolić. Tylko dwa zdania gratulacji. Pierwsze zdanie stereotypowe: „Gratuluję uzyskania poparcia większości krajów Unii Europejskiej na rzecz przedłużenia Pana kadencji na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej.”

Ale drugie – cymes. „Liczę, że w przyszłości uda się ponownie odbudować europejską jedność w oparciu o zasadę równych państw i wolnych narodów”. Kto zatem tę jedność europejską pogrzebał? Wszyscy widzieliśmy, że 27 państw wyrażało jedność w wyborze Tuska, a tylko jedno nie wyrażało jedności – państwo PiS.

Ale może być też tak, iż… i przychylałbym się nawróceniu Dudy na Mrożka, iż prezydent nie dostał pozwolenia od prezesa i w ten pokrętny sposób – spóźniony, bo spóźniony – wyraził krytykę rządu PiS, który wyłamał się z jedności europejskiej, bo przecież jako jeden przeciw 27 zagłosował przeciw Tuskowi.

Także zasada „wolnego narodu” wskazywałaby, iż Duda odwrócił się od Kaczyńskiego i nawrócił na Mrożka. Przecież w Polsce coraz mniej wolności, a coraz więcej smogu. Na podstawie dwóch zdań depeszy trudno wyrokować, lecz może Duda czekał tak długo z wysłaniem gratulacji, aby je dokładnie zredagować, wyrazić się dokładnie.

Co o tym myślicie?

Waldemar Mystkowski

koduj24.pl

Bartosz T. Wieliński

Beata Szydło po wyborze Tuska: To Unia przegrała, nie my

10 marca 2017

Geert Vanden Wijngaert (AP Photo/Geert Vanden Wijngaert)

Według polskiej premier po wyborze Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej wielu przywódców UE czuło niesmak. A Polska nie dała się kupić politykom UE.

Praktycznie cała dzisiejsza konferencja Beaty Szydło służyła temu, by pokazać, że choć Donald Tusk wbrew protestom PiS będzie przewodniczącym Rady Europejskiej przez kolejne 30 miesięcy, to pani premier wcale nie wraca do Polski na tarczy. Za pokonanego Szydło nie uważa też ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego. Jego dymisję premier od razu wykluczyła.

Co więcej, z jej słów wynika, że rząd trzyma UE w szachu, bo według Szydło niepodpisanie przez Polskę konkluzji ze szczytu oznacza, że konkluzji ze szczytu nie przyjęto w ogóle. Tusk wcześniej przekonywał wprawdzie dziennikarzy, że polski sprzeciw nie unieważnia postanowień szczytu, bo konkluzje przedstawiła maltańska prezydencja. Szydło atakowała jednak unijne instytucje za szukanie wykrętów i łamanie traktatu. – To wszystko pokazuje problemy tej instytucji – przekonywała polska premier.

Zobacz też: Sromotna klęska PiS-u. Jak Tusk został wybrany szefem RE

Szydło zaklina rzeczywistość

Jej zdaniem przywódcy UE po wczorajszej awanturze o Tuska „mają poczucie, że coś jest nie tak”, „że złamano zasady”, że „pogłębiono podziały”. Szydło upiera się, że Polska miała prawo kontestować kandydaturę Tuska i przedstawić kontrkandydata w postaci Jacka Saryusz-Wolskiego, a inne państwa, nie dopuszczając do tego, naruszyły zasady. Szczyciła się tym, że Polska nie dała się kupić.

To reakcja na słowa prezydenta Francji François Hollande’a, który na szczycie miał przypomnieć odmawiającej podpisania konkluzji Szydło, że Polska korzysta z funduszy europejskich. – Jeśli miałabym się ugiąć przed szantażem prezydenta, który ma 4 proc. poparcia i za chwilę nie będzie prezydentem… Widocznie są politycy, którzy uważają, że wszystko można kupić. A tak nie jest – komentowała Szydło, dodając, że grożenie Polsce tworzy „fatalną perspektywę dla UE”. Dodała, że „nie może być tak, że Polska musiałaby okazywać wdzięczność za to, że jest w UE”. – Wywalczyliśmy to sobie, mamy najlepsze osiągnięcia, korzystamy z tych samych przywilejów – dodawała, oskarżając przywódców UE o pogłębianie kryzysu.

Za swój sukces premier uważa to, że po wczorajszych wydarzeniach UE uznała, że trzeba doprecyzować procedury wyboru na najważniejsze stanowiska UE. – Refleksja pojawia się późno, ale mam satysfakcję. Trzeba coś z tym zrobić – mówiła premier. Jej zdaniem do zasad trzeba wpisać to, że nikogo nie można wybrać bez zgody jego kraju pochodzenia (tak jak to było w przypadku Tuska). Nie wiadomo, czy tak się faktycznie stanie.

Europrogram Kaczyńskiego

To właśnie problemy Unii Europejskiej i jej niezbędne reformy, które ujawniła Polska, były kluczem przekazu na konferencji Szydło. Pojawiła się też data nowego starcia  rządu PiS z Unią Europejską. Będzie to zapewne szczyt UE w Rzymie, który odbędzie się pod koniec marca. Państwa Unii mają na nim przyjąć specjalną deklarację z okazji 60-lecia podpisania traktatów rzymskich, które powołały do życia EWG, protoplastkę dzisiejszej UE. Szydło domagała się, by ten dokument pokazywał przyszłość Unii, a wpływ na jego kształt mieli wszyscy jej członkowie. A przy okazji wyznaczyła granice, których Polska w dyskusji o przyszłości Unii nie przekroczy.

Szydło nie zgadza się na Europę dwóch prędkości lansowaną m.in. przez kanclerz Angelę Merkel i prezydenta Francji François Hollande’a, którzy wraz z przywódcami Hiszpanii i Włoch spotkali się w poniedziałek w Wersalu. Ich zdaniem tylko przyspieszenie integracji europejskiej w gronie chętnych krajów – czyli w ramach pierwszej prędkości – może uratować Europę.

Dla Szydło wiele prędkości oznacza tworzenie elitarnych klubów w łonie UE i jej podziały. – Nigdy się na to nie zgodzimy, UE musi mówić o jedności – zapowiadała. To zmiana stanowiska polskiej premier, bo jeszcze miesiąc temu na zamkniętym spotkaniu z niemieckimi dziennikarzami mówiła, że nie ma nic przeciwko temu, o ile tworzenie unijnych prędkości nie zagrozi wspólnemu rynkowi.

Drugim polskim postulatem jest wzmocnienie roli rządów i parlamentów narodowych w stosunku do instytucji UE. Szydło twierdzi, że tylko w ten sposób zwiększy się w UE kontrolę demokratyczną. To postulat, który od dłuższego czasu zgłasza prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jego wcielenie w życie oznaczałoby dla UE duży krok w tył i osłabienie organizacji.

Szybkie ochłodzenie na linii Warszawa-Budapeszt?

Gdy Szydło opowiadała w Brukseli o sukcesach polskiej delegacji na unijnym szczycie, w Polsce radio RMF FM poinformowało, że swoją wizytę w Budapeszcie odwołał wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak. Miał wziąć udział w obchodach Święta Narodowego Węgier (15 marca, w rocznicę wybuchu powstania z 1848 r.), ale „ważne i nagłe zajęcia” – jak według RMF wynika z listu polskiej ambasady do organizatorów – mu to uniemożliwią. Ciekawe, czy to naprawdę zmartwi premiera Viktora Orbana, który poparł wczoraj Tuska, tłumacząc: – Próbowaliśmy znaleźć sposób, by pogodzić stanowiska, ale bez skutku.

Jaki skutek odniosą teraz jakiekolwiek próby Warszawy, by zdyscyplinować nielojalnego Węgra?

***

Czy rząd PiS chce nas odłączyć od Unii Europejskiej?

wyborcza.pl

Czyżby Duda się nawrócił?

Kiedyś Lech Kaczyński „bił” się zaciekle z Donaldem Tuskiem o polskie krzesło podczas unijnych szczytów. Zwykle przegrywał, a my nie interesowaliśmy się tematami podejmowanymi przez przywódców europejskich, ale jak zakończy się potyczka w tej wojence polsko-polskiej.

Andrzej Duda nawet nie podejmuje polemiki z Beatą Szydło, kto miałby jechać na szczyt, ma lepsze zainteresowania – jakiś szczyt… górski, a na lato nawet zakupił już sobie akwalung, będzie podwodnie szczytował. Duda wie więc, po co żyje – używa sobie – a Szydło wypełnia misje Kaczyńskiego, jak to ona zgrabnie powiedziała: „jestem wynajęta do bronienia państwa polskiego”. Akurat jest odwrotnie, bo broni państwa pisowskiego, które osłabia państwo polskie, ale wybaczmy jej, Jarosław Kaczyński nie ma nikogo bardziej godnego… rozumu.

Szydło złożyła „gratulacje” Tuskowi z okazji ponownego wyboru na szefa Rady Europejskiej nie podpisując konkluzji szczytu. Znamy to z naszego podwórka – poznała teraz Unia Eurpejska – co to znaczy nie podpisać, nie opublikować.

Można było się zastanawiać, jak wybrnie z gratulacjami prezydent Duda. Na pewno czekał, czy prezes mu klepnie, aby sekretariat Dudy wysłał jakieś gratulacje. Wczoraj Duda nie mógł liczyć na pozwolenie, bo prezes był wściekły i co rusz wchodził na trybunę sejmową, aby Tuskowi odebrać prawa do barw narodowych, a na opozycję popluć.

Wczoraj więc Duda siedział jak trusia, dzisiaj też wyglądało, że Duda nic nie wskóra, lecz prezes okazał się ludzkim panem i pozwolił. Nad redakcją gratulacji musiał siedzieć cały sekretariat Dudy, bo choć depesza krótka, to jest tak absurdalna, iż Sławomir Mrożek przewraca swój szkielet na drugi bok.

Tak jest! Duda pospieszył z gratulacjami ostatni. I nie zamartwiajmy się, że ostatni, bo prezes przecież mógł nie pozwolić. Tylko dwa zdania gratulacji. Pierwsze zdanie stereotypowe: „Gratuluję uzyskania poparcia większości krajów Unii Europejskiej na rzecz przedłużenia Pana kadencji na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej.”

Ale drugie – cymes. „Liczę, że w przyszłości uda się ponownie odbudować europejską jedność w oparciu o zasadę równych państw i wolnych narodów”. Kto zatem tę jedność europejską pogrzebał? Wszyscy widzieliśmy, że 27 państw wyrażało jedność w wyborze Tuska, a tylko jedno nie wyrażało jedności – państwo PiS.

Ale może być też tak, iż… i przychylałbym się nawróceniu Dudy na Mrożka, iż prezydent nie dostał pozwolenia od prezesa i w ten pokrętny sposób – spóźniony, bo spóźniony – wyraził krytykę rządu PiS, który wyłamał się z jedności europejskiej, bo przecież jako jeden przeciw 27 zagłosował przeciw Tuskowi.

Także zasada „wolnego narodu” wskzywałaby, iż Duda odwrócił się od Kaczyńskiego i nawrócił na Mrożka. Przecież w Polsce coraz mniej wolności, a coraz więcej smogu. Na podstawie dwóch zdań depeszy trudno wyrokować, lecz może Duda czekał tak długo z wysłaniem gratulacji, aby je dokładnie zredagować, wyrazić się dokładnie.

Co o tym myślicie?

 

Duda jednak pogratulował Tuskowi. „Liczę, że uda się odbudować europejską jedność”

mako, 10.03.2017

Andrzej Duda

Andrzej Duda (&Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Gazeta)

„Liczę, że w przyszłości uda się ponownie odbudować europejska jedność” – tymi słowami Andrzej Duda w piątek gratulował Donaldowi Tuskowi czwartkowej reelekcji na szefa RE.

 

„Gratuluję uzyskania poparcia większości krajów Unii Europejskiej na rzecz przedłużenia Pana kadencji na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. Liczę, że w przyszłości uda się ponownie odbudować europejską jedność w oparciu o zasadę równych państw i wolnych narodów” – oto pełna treść depeszy od prezydenta RP zamieszczona po godz. 16 na stronie prezydenta RP.

Prezydent zamieścił gratulacje również na Twitterze.

Andrzej Duda zazwyczaj błyskawicznie i w entuzjastyczny sposób gratulował politykom czy sportowcom na Twitterze.

Congratulations to António Guterres, next Secretary-General of @UN. Boa sorte!

Serdeczne gratulacje dla nowego Prezydenta RFN, Franka-Waltera Steinmeiera! Herzlichen Glückwunsch, Herr Bundespräsident!

Brawo! Brawo! Brawo! Gratulacje i podziękowania dla naszej wspaniałej Złotej Ekipy Skoczków! Czapki z głów!😀🍾👍

Tym razem reakcja zajęła mu niemal dobę. Czekamy na odpowiedź Donalda Tuska!

 

gazeta.pl

Sejm uchwalił: W 2017 r. będzie troszczył się o trzeźwość narodu. Bo Polak trzeźwy to Polak godny!

Paweł Kośmiński, 10 marca 2017

'W historii Polski troska o trzeźwość była związana z dążeniem do wolności, do odrodzenia Narodu' - stwierdził Sejm.

‚W historii Polski troska o trzeźwość była związana z dążeniem do wolności, do odrodzenia Narodu’ – stwierdził Sejm. (fot. 123rf)

„W historii Polski troska o trzeźwość była związana z dążeniem do wolności, do odrodzenia Narodu, a także z obroną godności Polaków” – głosi uchwała przyjęta przez Sejm. Podczas debaty na sali plenarnej nie zabrakło nawiązań do twórczości Mrożka i wychwalania roli Kościoła w Polsce.

„Trzeźwość to sposób myślenia, który pozwala zachowywać i rozwijać swoją wolność. Być trzeźwym to znaczy być wolnym. Trzeźwość, wolność od alkoholu jest dobrem, które służy życiowej samorealizacji każdego człowieka” – czytamy w przyjętej przez Sejm uchwale. Pod projektem podpisało się blisko 30 posłów – głównie z PiS i Kukiz’15.

W uchwale Sejm „wzywa do zwiększenia troski o trzeźwość Narodu” i apeluje do rządu, samorządów, Kościołów, związków wyznaniowych i organizacji pozarządowych o „podjęcie w roku 2017 systematycznych działań” w tym celu.

„W historii Polski troska o trzeźwość była związana z dążeniem do wolności, do odrodzenia Narodu, a także z obroną godności Polaków” – czytamy w uchwale. „Człowiek dziś wszystko może, ale nie wszystko służy jego życiu”. Posłowie zwracają uwagę, że „nadużywanie alkoholu powoduje ogromne straty ekonomiczne w budżecie państwa, wielokrotnie przewyższające doraźne zyski”.

W lutym projekt pozytywnie zaopiniowała sejmowa komisja kultury i środków przekazu, na której czele stoi Elżbieta Kruk (PiS). Podczas czwartkowej debaty sprawozdawca Anna Sobecka (PiS) wskazywała, że aż 14 proc. dorosłych Polaków pije ryzykownie i szkodliwie, a blisko milion jest uzależnionych; że w ostatnich sześciu latach spożycie alkoholu wzrosło; wreszcie, że aż 70 proc. badanych przyznaje, że najczęściej pije bez żadnej okazji.

– A przecież alkohol jest substancją niebezpieczną, zdradziecką, która uzależnia i może doprowadzić do chorób, przegrania życia, a ostatecznie – również do śmierci – podkreśliła Sobecka.

Projekt zachwalali posłowie PiS, Kukiz’15 oraz koła Wolni i Solidarni. Krystyna Wróblewska (PiS) przypominała słowa bł. Bronisława Markiewicza, że „Polska albo będzie trzeźwa, albo nie będzie jej wcale”. Sylwester Chruszcz (Kukiz’15) mówił, że w „poprzednim systemie” było nie tyle przyzwolenie, ile wręcz nakaz „rozpijania narodu”. – Żeby zapomniał o swojej wolności, żeby nie walczył o tę wolność – podkreślał.

Małgorzata Zwiercan (Wolni i Solidarni) dodawała: – Mimo formalnej zmiany systemu po Okrągłym Stole żaden poprzedni rząd nie był zainteresowany lub nie miał czasu i możliwości, aby zająć się odbudowywaniem świadomości społecznej opartej na chrześcijańskich, tradycyjnie pojmowanych wartościach.

Jak stwierdziła, „zauważył ten problem i włączył się w działania na rzecz trzeźwości” Kościół katolicki.

– Uchwała o wyrażeniu troski nie rozwiąże żadnych problemów. To, co państwo proponujecie, wydaje się wręcz żywcem wyjęte ze świata dramatów Sławomira Mrożka, spowitych oparami tragikomicznego absurdu – odpowiedział Wojciech Król (PO). Jak sugerował, równie dobrze można ustanowić ten rok „rokiem troski o dobry sen Polaków” albo „o zrzucenie zbędnych kilogramów”.

Posłowie PO zwracali uwagę, że Sejm może przecież przygotować konkretne, ustawowe rozwiązania, a PiS wypominali, że w ubiegłym roku zablokował ich projekt m.in. pozwalający samorządom ograniczać działalność sklepów 24-godzinnych sprzedających alkohol.

Wieczorem posłowie przyjęli uchwałę. Wcześniej już Episkopat uznał 2017 rok czasem prawdziwej troski o trzeźwość ojczyzny.

wyborcza.pl

Paweł Wroński

Heroiczna pani premier Beata Szydło, perfidny i zdradziecki Donald Tusk

10 marca 2017

Premier Beata Szydło w Brukseli

Premier Beata Szydło w Brukseli (Olivier Matthys (AP Photo/Olivier Matthys))

W prorządowych mediach po porażce PiS w głosowaniu nad kandydaturą Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej rozpoczęło się „bugalenie” o heroicznej postawie Beaty Szydło, która – tu cytat – „potrafiła się podstawić”. Choć przegrała w głosowaniu w stosunku 27 do 1.

Na początek wyjaśniam, co znaczy „bugalenie”. Słowo to określa pewien rodzaj PiS-owskiej propagandy inteligentnej niczym koń Rocha Kowalskiego, subtelnej jak praca kafara wbijającego pale w terenie podmokłym, przesyconej prawdą niczym słowa Antoniego Macierewicza. Nazwa wywodzi się od nazwiska czołowej przedstawicielki gatunku – redaktor Ewy Bugały z „Wiadomości” w TVP.

Dowiedzieliśmy się z przekazu dnia, że premier Szydło trwała do końca w swoim oporze przeciwko byłemu premierowi Polski, niczym ostatni „wyklęci”, obrońcy Westerplatte, ostatni bunkier plujący ogniem nad Wizną, szwoleżerowie pod Somosierrą (tu przypadkowo wygraliśmy, choć w PiS-owskiej wersji historii takiej pewności nie ma).

Premier tłumaczyła, że wybór Tuska kłóci się z podstawową zasadą unijną: kandydata musi popierać państwo, z którego pochodzi (zasadą nigdzie niezapisaną). Z tego powodu Szydło nie podpisała nawet konkluzji szczytu UE. Zapytana podstępnie przez austriackiego dziennikarza, czy nie podpisze również konkluzji dotyczących dopłat dla Polski, premier zapewniła, że na tych szczytach jej zasady nie będą obowiązywać.

Dla PiS przewodniczący Donald Tusk jest kandydatem niemieckim – choć, gdyby trzymać się logiki, to Niemcami są również Francuzi, Szwedzi, Portugalczycy, Włosi, a nawet Bułgarzy, którzy Tuska poparli. Prezes PiS Jarosław Kaczyński uroczyście, na konferencji prasowej, pozbawił nawet Tuska obywatelstwa. Wirtuoz dyplomacji minister Witold Waszczykowski zapowiedział sprawdzenie, czy przypadkiem w sprawie głosowania wielkie państwa nie wywierały presji na małe.

Panie ministrze, nie trzeba tego sprawdzać. To Polska wywierała presję na inne kraje, by nie głosowały na Tuska. Prezes Kaczyński ponoć to ustalił nawet z premierem Węgier Viktorem Orbanem, który wystawił go do wiatru. Do ostatniej chwili rozmawiał na ten temat z premierem Słowacji Robertem Ficą. To dla PiS-owskiej racji stanu prezydent Andrzej Duda wycinał niezłomnie carvingowe skręty na Kasprowym z prezydentem Słowacji Andrejem Kiską.

Przed głosowaniem politycy PiS mieli nadzieję, że jej stanowisko poprze cała Grupa Wyszehradzka, minimum Węgry i Słowacja, oraz nasz strategiczny partner Wielka Brytania.

Jaki był rezultat tych nacisków? Państwa wyszehradzkie uznały, że lepiej się z mądrym znaleźć, niźli z czubami zgubić. A wodewilowa akcja z nominowaniem na polskiego kandydata Jacka Saryusz-Wolskiego widać ostatecznie wystraszyła premier Wielkiej Brytanii Theresę May, której nacja ma wyjątkowe wyczucie absurdu. Wielka Brytania – której po Brexicie nic nie kosztowało głosowanie „przeciw” – zagłosowała „za” Tuskiem.

PiS zdawał się nie rozumieć, że im bardziej w sposób kłamliwy krytykuje Donalda Tuska, tym większe buduje mu poparcie. Unia Europejska pragnie bowiem przywódcy, który nie jest uzależniony od narodowych partykularyzmów, zaś podstawowy zarzut – wzywanie polskiego rządu do przestrzegania zasad państwa prawa – to istota europejskiego myślenia. Niestety, ta sytuacja wskazuje, że PiS jest jak agent Johnny English: nie wie, co to strach, nie wie, co to ryzyko, nie wie nic.

PiS dowiódł, iż absolutnie nie rozumie mechanizmów Unii Europejskiej, ale też że w zasadzie nic z nią tej formacji nie łączy. Do tej pory Bruksela była wykorzystywana jako element politycznej propagandy – udowadniania wielkiego znaczenia premier Szydło.

Należy więc spodziewać się nowej odsłony propagandowego „bugalenia”, której celem teraz będzie przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. Rozgrywka w Brukseli to nie koniec. Na Tuska zostanie skierowana cała PiS-owska artyleria, choćby dlatego, że jej funkcjonariusze będą się chcieli przypodobać Jarosławowi Kaczyńskiemu, sfrustrowanemu kolejną osobistą przegraną. Należy się spodziewać desperackiej próby postawienia Tuska przed sądem albo przynajmniej przedstawienia mu zarzutów w jakiejkolwiek sprawie. Chyba nic już nie zatrzyma Kaczyńskiego w próbie skompromitowania Tuska.

Donald Tusk zapowiedział, że będzie czynił wszystko, aby Polska nie znalazła się na politycznym marginesie. Paradoks polega na tym, że mimo deklarowanej neutralności Tusk jest obecnie jedynym politykiem, któremu zależy na tym, aby Polska pozostała w Unii Europejskiej i nie straciła dotychczasowej pozycji. To on jest jedynym depozytariuszem dawnych czasów, kiedy Polska grała ponad swoją polityczną miarę w trójkącie z Niemcami i Francją.

Ostatnia ofensywa partii „wstającej z kolan” polegała na nieskutecznych błaganiach Słowacji i Węgier o wsparcie i zakończyła się żenującą porażką, obsunięciem w unijnym prestiżu. Kolejna ofensywa przeciwko Tuskowi może nas zaprowadzić gdzieś w okolice Białorusi.

Zobacz: Donald Tusk ponownie przewodniczącym Rady Europejskiej

 

wyborcza.pl

Najpierw sądy, potem czystka w służbach. A jesienią wielka operacja przeciw wrogom PiS

Wojciech Czuchnowski, 10 marca 2017

Funkcjonariusze ABW

Funkcjonariusze ABW (Fot. BARTOSZ KRUPA / EAST NEWS)

Połączenie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z Agencją Wywiadu będzie okazją do pozbycia się „niepewnych elementów”. Wszystko przed planowaną na jesień serią aresztowań

Służby specjalne czekają, aż władza rozprawi się z sądami – ustawowo spacyfikuje Krajową Radę Sądownictwa, a minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro dobierze „odpowiednich ludzi” na stanowiska prezesów sądów i wydziałów. Będzie mógł im dyktować składy orzekające w ważnych dla władzy sprawach.

– Wtedy nadejdzie czas realizacji, czyli spektakularnych zatrzymań osób, na które na razie zbierane są materiały. W założeniu ma to być „blitzkrieg” na tak szeroką skalę, że opozycja kompletnie się pogubi, a media nie nadążą tego opisywać – zapowiada nasz informator z kręgu służb.

KRS to bezpiecznik sędziowskiej niezawisłości – w 3×3 o ataku PiS na sądy

Jego zdaniem w agendzie PiS „czas realizacji” jest wstępnie wyznaczony na wczesną jesień.

Reorganizacja czyli poszukiwania lojalnych

Na razie w ABW i AW trwają prace studyjne nad scaleniem obu służb. O plany te pytamy od 20 lutego. Na adres biura prasowego koordynatora ds. służb specjalnych Mariusza Kamińskiego wysłaliśmy wówczas pytania: czy w ciągu najbliższego roku rząd planuje reorganizację służb specjalnych m.in. poprzez scalenie ABW i AW, a jeśli tak, to w jakiej fazie jest ten projekt, czy można poznać jego założenia i czy będzie się on wiązał ze zwolnieniami części funkcjonariuszy?

Rzecznik Kamińskiego Stanisław Żaryn (b. dziennikarz propisowskiego tygodnika „wSieci”) obiecał, że odpowiedź przyśle „po konsultacji z szefami” i że jest „prawie gotowa”. Wciąż nie przysłał, musimy się więc oprzeć na informacjach nieoficjalnych.

Wedle nich od połowy 2016 r. w ABW i AW działa zespół ds. reorganizacji. Formalnie kieruje nim płk Andrzej Lesiak (przypadkowa zbieżność nazwisk z Janem Lesiakiem, oficerem SB, potem UOP, odpowiedzialnym za tzw. inwigilację prawicy), ale polityczny nadzór sprawują Kamiński i szef ABW Piotr Pogonowski. Zespół ma przygotować połączenie ABW i AW. Organizacyjnie oznacza to powrót do stanu sprzed 2001 r., kiedy obie służby działały w strukturach Urzędu Ochrony Państwa.

Rozdzielenie ich za rządów SLD było okazją do wielkiej czystki w szeregach. Odejść musiało ponad 500 funkcjonariuszy, głównie dawnych działaczy opozycji antykomunistycznej z naboru po 1989 r. Teraz też reforma ma być narzędziem do masowych zwolnień. Może dotknąć nawet 1 tys. osób.

– Od dłuższego czasu dyskretnie wypycha się na emeryturę ludzi, którzy uzyskali uprawnienia. Daje się im do zrozumienia, że „nic tu już nie zdziałają” i lepiej, żeby „wybrali wolność” – mówi były szef służb, który ma stały kontakt z dawnymi podwładnymi. Jego zdaniem celem reorganizacji jest „budowa kadry zapewniającej pełną dyspozycyjność i lojalność”.

PiS rządzi w służbach

Szefowie straszą reorganizacją funkcjonariuszy obu służb. Z rozmów z osobami z ich środowiska wynika, że sami analizują swoje dokonania w minionych latach oraz powiązania polityczne i nawet rodzinne mogące być przeszkodą w utrzymaniu pracy.

– Mój syn pracuje w wywiadzie, dopiero zaczął, jest przygnębiony, bo szef powiedział mu, że przeszłość ojca może go dyskwalifikować – opowiada policjant z wieloletnim stażem. Pracował w czasach PRL, a dziś podlega wprowadzonej przez PiS „dezubekizacji” funkcjonariuszy, którzy choć jeden dzień byli zatrudnieni w ówczesnych organach bezpieczeństwa.

W ostatnich tygodniach odbyliśmy kilkanaście rozmów z byłymi i obecnymi funkcjonariuszami ABW i Agencji Wywiadu. Wyłania się z nich następujący obraz.

Po przejęciu władzy przez PiS kierownictwo służb ma najbardziej upolityczniony charakter od 1989 r. ABW, CBA i biurem ministra-koordynatora służb rządzą ludzie, którzy albo są posłami partii rządzącej (wiceprezes PiS Mariusz Kamiński, jego zastępca Maciej Wąsik), albo jej sympatykami. To np. szef ABW Piotr Pogonowski, który w 2011 r. z listy PiS kandydował do Sejmu.

Z Pogonowskiego prawica jest dumna, bo ma tytuł doktora habilitowanego i można go nazywać „profesorem”. W latach 2008-09 razem z Mariuszem Kamińskim budował CBA; wcześniej z Antonim Macierewiczem – Służbę Wywiadu Wojskowego. Dzisiaj na czele CBA stoi Ernest Bejda, sprawdzony towarzysz Kamińskiego, przed wyborami zatrudniany przez PiS jako prawnik.

Człowiekiem Kamińskiego jest także szef AW Piotr Krawczyk. Jednak obsada niższych stanowisk w tych służbach nadal nie daje PiS gwarancji lojalności. Aby to zmienić, potrzebna jest reorganizacja pod hasłem połączenia ABW i AW. Na miejsce zwolnionych funkcjonariuszy przyjęci będą nowi – w założeniu bardziej lojalni. W ABW pracuje dziś ok. 5 tys., w AW – ok. 1,5 tys. funkcjonariuszy.

Tusk na celowniku służb

Ani ABW, ani CBA przez ostatnich kilkanaście miesięcy nie zakończyły żadnej poważnej operacji, która byłaby zaczęta po zmianie kierownictwa. Realizowane są sprawy stare i bieżące, np. śledztwo dotyczące reprywatyzacji w Warszawie czy sprawa korupcji przy kontraktach PKP.

Nie znaczy to jednak, że w służbach nic się nie dzieje. Nasi informatorzy twierdzą, że działania operacyjno-śledcze idą w dwóch kierunkach.

Pierwszy to szukanie materiałów dotyczących odpowiedzialności polityków i urzędników poprzedniego rządu za katastrofę smoleńską.

Drugi – przygotowywanie spraw przeciwko politycznym przeciwnikom PiS. Tu wymieniana jest sprzedaż akcji spółki chemicznej Ciech Janowi Kulczykowi. Zarzutów mogą się spodziewać szefowie resortu skarbu, ale i Donald Tusk, który miał z Kulczykiem rozmawiać o jego planie „mostu energetycznego”, którego elementem miał być Ciech.

Inna sprawa to afera Amber Gold. Tu służby analizują majątek rodziny Tuska, m.in. źródła finansowania zakupu mieszkania jego córki i dochody syna. We współpracy z sejmową komisją śledczą spróbują to powiązać z aferą gdańskiego parabanku.

Spokojnie nie może spać również były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Prokuratura w Katowicach podjęła umorzone dawno śledztwo w sprawie jego majątku (słynna „willa w Kazimierzu”), a Kwaśniewski z pokrzywdzonego działaniami służb specjalnych IV RP może stać się podejrzanym.

Materiały w sprawach politycznych służby przygotowują w ścisłej współpracy z Prokuraturą Krajową. Tutaj „ciąg technologiczny” uzupełnia obsada szefostwa PK. Na jej czele stoi Bogdan Święczkowski, szef ABW w latach 2006-07, niedoszły poseł PiS w 2011 r.

– Wszyscy czekają w blokach na sygnał do „realizacji” – opowiada nasz informator. W slangu służb „realizacja” to zamknięcie śledztwa przed postawieniem zarzutów. Jej najbardziej znany element to zatrzymanie podejrzanych.

Bez sądów plan nie przejdzie

Jednak żeby realizacja była skuteczna, służby muszą mieć nie tylko dyspozycyjnych funkcjonariuszy i „pewną” prokuraturę. Problemem są sądy, które w ostatnich latach często odrzucały wnioski o areszt zatrzymywanych i orzekały, że działania służb były bezprawne. Kierownictwo CBA z czasów poprzednich rządów PiS zostało nawet skazane za przekroczenie uprawnień.

Dlatego służby czekają, aż PiS rozprawi się z sądami, czyli przyjmie ustawę pacyfikującą Krajową Radę Sądownictwa, a minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro dobierze „odpowiednich ludzi” na stanowiska prezesów sądów i wydziałów.

O powstającym w resorcie Ziobry projekcie zmiany ustroju sądów pisaliśmy na początku lutego. Zakłada on m.in., że do sześciu miesięcy po wejściu w życie nowelizacji stanowiska mogą stracić prezesi sądów okręgowych (46 w całej Polsce) i apelacyjnych (11). Odwołanie z funkcji będzie niezależne od tego, w jakiej fazie jest kadencja danego prezesa.

Decyzję o odwołaniu lub pozostawieniu na stanowisku podejmować będzie minister. Wyznaczy też nowych prezesów; obecnie musi się kierować opinią KRS, nowelizacja zniesie ten obowiązek. – Zapis, że minister będzie mógł (ale nie musi) odwołać prezesów, jest chyba jeszcze gorszy niż odwołanie z automatu po wejściu w życie nowelizacji. Oznacza, że prezesi, którzy zostaną, stale będą czuli na gardle rękę ministra, bo w razie nieposłuszeństwa może ich zwolnić – mówił nam informator znający założenia projektu.

Nowe przepisy pozwolą ministrowi wywierać presję na prezesów i np. dyktować im nazwiska do składów orzekających w ważnych dla władzy sprawach.

wyborcza.pl

„Była próba namówienia mnie, bym zaczął pluć na Kaczyńskiego, na ministrów, na kolegów”

jsx, 10.03.2017

Adam Hofman i Jarosław Kaczyński w czerwcu 2014 r.

Adam Hofman i Jarosław Kaczyński w czerwcu 2014 r. (SŁAWOMIR KAMIŃSKI/AG)

– Mógłbym zacząć od chodzenia do mediów, dołączyć do grupy Giertych – Kamiński – Marcinkiewicz, do której zamiast mnie trafił Ludwik Dorn. A potem może i mógłbym liczyć na miejsce na listach Platformy? – snuje wizje Adam Hofman w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej”.

W „Dzienniku Gazecie Prawnej” Robert Mazurek pyta Adama Hofmana między innymi o jego odejście z polityki. Byłego posła nazywano wtedy „ofiarą PiS”. Jak opowiada, dostawał wiele telefonów, w których zapraszano go i zapewniano o posiadaniu podobnych poglądów…

To była próba namówienia mnie, bym zaczął pluć na Jarosława Kaczyńskiego, na ministrów, na kolegów. Chodź, my cię przytulimy, damy ci nawet pożyć, tylko pomóż nam usunąć ten straszny reżim – opowiada Hofman.

 Oferta nie była wyrażona wprost, ale „leżała na stole, nic tylko brać”. Jak jednak dodaje były polityk, nie zgodził się na to.

Mógłbym zacząć od chodzenia do mediów, dołączyć do grupy Giertych – Kamiński – Marcinkiewicz, do której zamiast mnie trafił Ludwik Dorn. A potem może i mógłbym liczyć na miejsce na listach Platformy? – zastanawia się Hofman.

Były rzecznik partii rządzącej przestał udzielać się w życiu publicznym po głośnej „aferze madryckiej”. Wraz z dwoma innymi posłami PiS, Antonim Kamińskim i Adamem Rogackim mieli wziąć na podróż samochodową do stolicy Hiszpanii 20 tys. zł zaliczki z Sejmu, a za bilety lotnicze zapłacić po kilkaset złotych. CZYTAJ WIĘCEJ >>>

W maju 2016 r. Hofman został wiceprezesem Związku Piłki Ręcznej, z którego odszedł po wyborze nowych władz w październiku tego samego roku.

TOK FM

Kochamy Cię, Donald! – ulice miast świętują zwycięstwo Donalda Tuska

Kochamy Cię, Donald! – ulice miast świętują zwycięstwo Donalda Tuska

W całej Polsce ludzie świętowali zwycięstwo Donalda Tuska w związku z jego wyborem na stanowisko szefa Rady Europejskiej. Wybór ten jest bowiem gwarancją, że przez dwa i pół roku szaleństwa rządzącej w Polsce partii będą na arenie międzynarodowej trochę łagodzone. Ponadto – fatalna opinia, jaką zdobyła sobie polska władza w Europie nieco mniej rzutować będzie na całościowy wizerunek naszego kraju. Skoro Polska ma wśród swoich polityków kogoś tak godnego zaufania i szacunku jak Donald Tusk, to znaczy, że zasoby naszych elit politycznych nie kończą się na tym, co proponuje Prawo i Sprawiedliwość z Korwinem pospołu.

Z informacji, które napływają do mnie z wielu miejsc w Polsce, ludzie świętowali w rozmaity sposób, ale najczęściej w większych lub mniejszych grupach wylegali na ulice swoich miast i miasteczek, by w ten sposób dać wyraz swojej radości.

W Krakowie, przed biurem poselskim Ryszarda Terleckiego zebrali się mieszkańcy, którzy co sił w płucach wołali „Mamy Tuska!”. Miejsca demonstracji nie wybrano przypadkowo, lecz w odpowiedzi na stwierdzenie wicemarszałka, że Tusk „od dzisiaj nie jest już przedstawicielem Rzeczpospolitej Polskiej”.

Mieszkańcy Poznania zgromadzili się na placu Wolności, gdzie pod sztandarami Polski i Unii Europejskiej głośno skandowali: „Dziękujemy Unii Europejskiej!”.

Łodzianie, skrzyknąwszy się na portalach społecznościowych i smsami, zgromadzili się pod siedzibą Prawa i Sprawiedliwości na ulicy Piotrkowskiej. Dla mieszkańców Łodzi zwycięstwo Donalda Tuska miało podwójny, etyczny wymiar, jako że ostatnie dni były trudne ze wglądu na casus Jacka Saryusza-Wolskiego (deputowany wywodzi się wszak z tego miasta), który stał się symbolem ogromnego rozczarowania i wstydu.

 

Doktor Andrzej Kompa, znany łódzki historyk, pedagog i wrażliwy humanista napisał list otwarty do europosła, w którym wyraził wszystko to, co wielu łodzian w tych dniach czuło, między innymi

(…) trzykrotnie głosowałem na Pana w wyborach do Europarlamentu, byłem zadowolony
z Pańskiej pracy, choć poniekąd w niektórych głosowaniach był Pan w mojej ocenie nazbyt konserwatywny w stosunku do poglądów Pańskiego własnego elektoratu. (…)

(…) Nie znajduję słów potępienia dla Pańskiego postępowania. Niezależnie od własnych Pana ambicji, powinien Pan był kierować się przede wszystkim dobrem Polski i rozeznaniem rzeczywistości. W mojej opinii zgodził się Pan, by zagrano Pańskim nazwiskiem zapewne tylko w oczekiwaniu politycznych profitów, niewątpliwej przyszłej nagrody od obecnie rządzących. Nie znajduję innego, logicznego uzasadnienia. (…)

Każdy z uczestników miał okazję do publicznego wygłoszenia swoich powodów do radości. Wśród nich przeważały te, które dotykały wizerunku Polski na arenie międzynarodowej oraz… zwyczajna, ludzka sympatia dla Donalda Tuska, wyrażana w mowie i na transparentach, np. „Dziękujemy, Donald!” czy: „Donald! Kochamy Cię!”
Śpiewano tradycyjne sto lat, bawiono się, tańczono. Nie zabrakło też momentów wzruszających – łopoczących flag, Mazurka Dąbrowskiego i Ody do radości.

Rząd polski doprowadził do sytuacji, w której społeczeństwo cieszyć musi się z faktu, iż polski głos przepadł na arenie polityki europejskiej. To okoliczność, którą, mam nadzieję, historia oceni należycie.

Dorota Ceran

koduj24.pl

PIĄTEK, 10 MARCA 2017

STAN GRY: Prymas senior chwali Tuska, RZ: Blamaż PiS, GW: Jesienią będą sadzać, Majmurek: Zamach grudniowy uzupełnia opowieść smoleńską

— JESIENIĄ BĘDĄ SADZAĆ – jedynka GW: “Połączenie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z Agencją Wywiadu będzie okazją do pozbycia się „niepewnych elementów”. Wszystko przed planowaną na jesień serią aresztowań”. http://wyborcza.pl/7,75398,21478761,najpierw-sady-potem-czystka-w-sluzbach-a-jesienia-wielka-operacja.html

— PRYMAS SENIOR ABP. HENRYK MUSZYŃSKI O WYBORZE TUSKA – POKAZAŁ, ŻE POROZUMIENIE JEST MOŻLIWE: “ – Planowanie i kierowanie gremium 28 europejskich państw, z którego każdego interesy są przeciwstawne, nie jest proste. W wielu obszarach Donald Tusk pokazał, że porozumienie jest możliwe – ocenił dotychczasową działalność szefa Rady Europejskiej. (…) – Podczas głosowania obserwowaliśmy solidarność Europy przeciwko stanowisku polskiego rządu. Choć wyraźnie stanowisko naszego rządu jest dziś w Unii odosobnione, jednak nie oznacza to odosobnienia Polski i Polaków – stwierdził prymas senior. (…) – Możemy się różnić w poglądach, ale na arenie międzynarodowej powinniśmy być solidarni i zabiegać o dobro Polski, nawet, kiedy inaczej je widzimy – powiedział w rozmowie z KAI prymas senior”. http://m.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,29575,abp-muszynski-o-reelekcji-donalda-tuska.html

— WYBÓR TUSKA, BLAMAŻ PIS – jedynka RZ – Anna Słojewska: “Klęską dyplomatyczną było zantagonizowanie nawet Grupy Wyszehradzkiej, która za rządów PiS stała się dla Polski bardzo ważnym forum regionalnej współpracy w ramach UE. Słowacja i Czechy uznały polskie zachowanie za poważny błąd, twierdząc wręcz, że 2,5 roku temu Tusk wcale nie był kandydatem Polski, tylko całej Grupy Wyszehradzkiej. Ostatnia nadzieja PiS – węgierski premier Viktor Orbán – też poparł Tuska. Choć, jak twierdził Jarosław Kaczyński, miał wcześniej obiecać, że nie zagłosuje wbrew polskiemu stanowisku w tej sprawie. A Wielka Brytania wbrew nadziejom Polski nie wstrzymała się od głosu. Nikt nawet symbolicznie nie próbował pomóc rządowi zachować twarz w tej rozgrywce”. http://rp.pl/Wybor-przewodniczacego-RE/303099833-Wybor-Tuska-blamaz-PiS.html

— EUROPA ZNÓW UGIĘŁA SIĘ POD NIEMIECKIM DYKTATEM – jedynka GPC.

— TUSK ZNÓW POKONAŁ KACZYŃSKIEGO – jedynka Faktu.

— OTWARTA DROGA DO POLEXITU? – Bartosz Wieliński w GW.

— DYLETANCTWO I NIEKOMPETENCJA, NABZDYCZONE MINY I BZDURNE WYPOWIEDZI – Bogusław Chrabota w RZ: “Ta rozgrywka musiała się tak skończyć. Pomysł na zmianę na krześle przewodniczącego Rady Europejskiej zrealizowano w sposób dyletancki i niekompetentny. Jeśli nawet można by silić się na zrozumienie politycznych racji, jakie powodowały rządzącą partią i jej liderem, naprawdę trudno zaakceptować ten chocholi taniec pełen fałszywych kroków, nabzdyczonych min i bzdurnych wypowiedzi. Klęska rządu PiS jest porażką w całej rozciągłości. Przegraną, jakiej rządząca w Polsce partia dotąd nie doznała. Na dodatek podręcznikowym przykładem złej dyplomacji. Trudno oczekiwać, że sprawcy tego niepowodzenia przetrwają”.

— OBAWIAM SIĘ FOCHÓW RZĄDZĄCYCH – dalej naczelny RZ: “to, czego się najbardziej obawiam, to fochów rządzących wobec Unii, które mogą przyczynić się do załamania orientacji proeuropejskiej w kręgach wyborców PiS, a zarazem pogłębienia linii polskich podziałów. I zwykłej mściwości. Bo przecież Europa posłała nas do kąta. Więc może czas zastosować wobec niej sankcje?”. http://rp.pl/Wybor-przewodniczacego-RE/303099863-Chrabota-Teraz-chyba-tylko-sankcje.html

— SAMOTNA POLSKA W UNII – tytuł w RZ.

— TUSK RZECZNIKIEM OBCYCH INTERESÓW – tytuł w GPC.

— PROJEKT UNIJNY SKAZANY NA PORAŻKĘ – Tomasz Sakiewicz w GPC: “Projekt unijny coraz bardziej wydaje się skazany na porażkę, a ci, którzy będą uznawali powtórny wybór Donalda Tuska za sukces, okażą się pierwszymi grabarzami Unii Europejskiej. Walka o to, czy Tusk może wbrew swojemu krajowi pozostawać na stanowisku szefa RE, jest dziś nie tylko walką o kształt Unii, ale także o to, czy Unia za kilka, kilkanaście lat będzie się liczyła na arenie międzynarodowej. Dziś pokazała, że ważniejsze są interesy elit niż przetrwanie tej struktury. Elity kiedyś odejdą, a Unia będzie jeszcze długo musiała się zmagać z kryzysem, w który elity ją wpędzają”.

— SPRAWA TK ODDALA POLSKĘ OD ZASAD UE – SZEF FRANCUSKIEGO MSZ – mówi Jędrzejowi Bieleckiemu w RZ: “ – W ramach Trójkąta Weimarskiego robiliśmy wiele rzeczy z Polską, jako minister ds. europejskich wielokrotnie do Polski jeździłem. Ale kraj, który narzuca kontrolę nad Trybunałem Konstytucyjnym, nie działa w duchu Europy, tak nie wygląda Europa. I to trzeba jasno powiedzieć. Wspieramy więc wszystkie starania Komisji Europejskiej, aby zasady państwa prawa były przestrzegane. To nie znaczy, że nie rozmawiamy z polskim rządem, że nie uznajemy przynależności Polski do Europy. Ale kiedy ktoś się odwraca w tak ostentacyjny sposób plecami do wartości ojców założycieli Unii Europejskiej – ci, którzy są naturalnymi i gorącymi obrońcami tych wartości muszą reagować – powiedział “Rzeczpospolitej” Bernard Cazeneuve”. http://rp.pl/Unia-Europejska/303099856-Francja-Polska-wbrew-Europie.html

— PRAKTYKI Z SEJMU NIE DZIAŁAJĄ W UNII – Piotr Buras w GW: “Zamiast dyplomacji, która wymaga umiejętności, kontaktów i kompromisów, Warszawa wybrała znaną z Sejmu taktykę przepychania kolanem – ale się przeliczyła.Warto o tym pamiętać, gdy teraz będziemy słyszeć kanonadę propagandową o dramatycznym pogwałceniu polskiej suwerenności i dyktacie silniejszych”. http://wyborcza.pl/7,75968,21478561,praktyki-z-sejmu-nie-dzialaja-w-unii.html

— DYPLOMATYCZNE WATERLOO – RADOSŁAW SIKORSKI w rozmowie z Pawłem Wrońskim: “Oznacza to, że żadne z 27 państw Unii nie poparło rządu PiS. Nie poparły ani państwa najbliższych jakoby sojuszników: Wyszehradu, wyimaginowanego Międzymorza, ani nawet najbliższy sojusznik Viktor Orban, ba, nawet eurosceptyczna Wielka Brytania – ponoć nasz partner strategiczny. Ważne, że stało się to po wielkiej dyplomatycznej ofensywie angażującej prezydenta, premiera, polskie placówki dyplomatyczne. Po kuriozalnej akcji związanej z wyciągnięciem z Platformy Obywatelskiej Jacka Saryusz-Wolskiego. To jest dyplomatyczne Waterloo, inaczej trudno to określić”. http://wyborcza.pl/7,75399,21478551,sikorski-to-dyplomatyczne-waterloo-tego-rzadu.html

— GDZIE JEST PREZYDENT? – MONIKA OLEJNIK w GW: “Zastanawiam się, gdzie jest prezydent, bo przecież prezydent powinien się zajmować polityką zagraniczną. Kiedyś walczono o to dla Lecha Kaczyńskiego, a teraz co się dzieje?”

— TYLE ENERGII WSADZILI KOMUNIŚCI, ŻEBY WAŁĘSA NIE DOSTAŁ NOBLA – dalej Olejnik: “Nawet jeśli nie lubi się Donalda Tuska, to człowiek się wścieka. Takiej awantury dawno nie było w Brukseli. Tyle energii, ile włożył rząd w uwalenie Tuska, wkładali komuniści w to, żeby Lech Wałęsa nie dostał Nagrody Nobla”. http://wyborcza.pl/7,75968,21477274,i-znow-te-wilcze-oczy.html

— ZAMACH GRUDNIOWY ŚWIETNIE UZUPEŁNIA OPOWIEŚĆ SMOLEŃSKĄ – Jakub Majmurek w GW: “”Zamach grudniowy” doskonale uzupełnia opowieść smoleńską, budując wizję obozu patriotycznego oblężonego jak załoga księcia Jaremy w Zbarażu przez wrogie Polsce siły, gotowe sięgnąć po przemoc, by odzyskać utraconą władzę (…) Opowieść o „zamachu grudniowym” będzie więc nas jeszcze jakiś czas męczyć w polskiej polityce, dewastując sferę publiczną, podobnie jak mit smoleński. Do momentu gdy społeczeństwo zmęczone toksycznym sporem między PiS a opozycją oskarżaną przez partię z Nowogrodzkiej o najgorsze nie wymusi nowego rozdania – takiego, w którym politycy zaczną się spierać w końcu o takie rzeczy jak skala podatkowej progresji, a nie o “sztuczną mgłę”, “bańkę helową” czy “znikający sygnał TVP””. http://wyborcza.pl/7,75968,21477488,jak-pis-tworzy-nowy-mit.html

— REFORMA MORAWIECKIEGO TO KOMPROMITACJA – Fakt. http://fakt.pl/wydarzenia/polityka/paraliz-w-skarbowce-po-reformie-celnicy-nie-moga-pracowac/

— W UBIEGŁYM ROKU Z BOR ODESZŁO 400 OFICERÓW – Fakt: “Jak dowiedział się Fakt, zeszłym roku ze służby odeszło 400 funkcjonariuszy. Zatrudniono? Tylko 200 młodych ludzi. – Eksploatuje się ich do granic możliwości, bo mają na to siłę. Pracują po 12-24 godziny (na jednej zmianie – przyp. red.) – opowiada Faktowi były oficer BOR. Twierdzi, że dzięki wakatom w służbie, państwo może sporo zaoszczędzić”. http://fakt.pl/wydarzenia/polityka/dramatyczne-wyznanie-funkcjonariusza-bor-tak-wyglada-jego-praca/

— TRUDNO MI BYŁO SIĘ ODNALEŹĆ W ASCETYCZNYM MODELU ŻYCIA NARZUCONYM PRZEZ KACZYŃSKIEGO – ADAM HOFMAN w rozmowie Mazurka w DGP: “ – Tak, lubię żyć pełnią życia, nie ograniczać się, nie udawać.
– Polityka w tym przeszkadza?
– Zdecydowanie. Model uprawiania polityki, zwłaszcza narzucony przez Jarosława Kaczyńskiego, wręcz to wyklucza. Może to i dobrze, że Kaczyński nakazał bardzo skromny, wręcz ascetyczny model życia, który przystoi politykowi, ale mnie niesłychanie trudno było się w tym odnaleźć.
– Bo pan lubi zabawy i płaszcz Burberry…
– …z którego się w Polsce musiałem tłumaczyć. Ale przyznaję, że chcę wyglądać inaczej niż reszta, czy że lubię jeździć na motocyklu, tylko że to jest w polityce bardzo źle widziane.
– Palikot mimo to zaistniał.
– I już go nie ma, a poza tym ja jednak byłem na przeciwległym biegunie.
– Mateusz Morawiecki mógłby sobie kupić średniej wielkości powiat i jest w polityce.
– Hm, nie znam go prywatnie i nie wiem, czy korzysta z zasobów, które zgromadził. Może je po prostu lubi gromadzić? (śmiech) A może mu kiedyś zostanie to wypomniane?”

— ADAM HOFMAN O SOBIE I SPÓŁKACH SKARBU PAŃSTWA:
“ – Obsiedliście spółki Skarbu Państwa i doiliście je bez umiaru.
– Znam ten przekaz, tylko że jest on całkowicie nieprawdziwy, co można łatwo sprawdzić, udowodnić. Nie to było powodem zmian w rządzie.
– Spinował pan teksty o sobie, że PiS bierze pana na celownik.
– Nieprawda.
– Prawda.
– Nie, było inaczej. Najpierw przyprawiono mi gębę, że doję te spółki, a potem, że jestem ofiarą PiS. To była próba namówienia mnie, bym zaczął pluć na Jarosława Kaczyńskiego, na ministrów, na kolegów. Chodź, my cię przytulimy, damy ci nawet pożyć, tylko pomóż nam usunąć ten straszny reżim”.
http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/544575,adam-hofman-rozmowa-mazurka-polityka-ultramaraton.html

— MIROSŁAW HERMASZEWSKI O CZARNECKIM I KATASTROFIE SMOLEŃSKIEJ – mówi w rozmowie z Magdaleną Rigamonti w DGP: “Jacyś politycy pana słuchają? Na razie o zięcia, Ryszarda Czarneckiego, nie pytam.
– Trzeba było niektórych polityków wysłać tam, w kosmos. W jedną stronę. Żartuję. A jeśli chodzi o zięcia – zastrzeżeń nie mam. O polityce w zasadzie nie rozmawiamy.
(…)
– O Smoleńsku rozmawiacie?
– Już teraz nie. Mamy na tę sprawę swoje poglądy. Kiedyś, w dowództwie wojsk, byłem szefem komisji badania wypadków lotniczych. Znam tę problematykę, metodologię badań, zdarzeń, mam wiedzę i nic mi się nie zgadza z tym, co się obecnie podaje oficjalnie na temat katastrofy w Smoleńsku. Nie ma spójności. Zresztą komisja ostatnio milczy, bo rozumiem, że nie ma nic do powiedzenia. Dla profesjonalisty ta sytuacja od początku jest wiadoma. Pogoda, komendy, stres w kabinie, konfiguracja zderzenia, rozrzucenie szczątków i błąd za błędem, błąd za błędem, słabe wyszkolenie załogi. Na wieży też nerwy. Leci prezydent ościennego państwa na bardzo ważną uroczystość do Katynia. I co, mieli powiedzieć: odchodź, nie ląduj? Mieli zabronić lądowania?”
http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/544591,miroslaw-hermaszewski-rigamonti-razy-2-kosmonauta-rozmowa.html

— JEDEN GRÓB DLA PO, DRUGI DLA PIS – Andrzej Andrysiak w DGP: “Wielu wciąż jest wyborców Platformy, wielu Nowoczesnej, jeszcze więcej PiS, ale największa grupa chce zmiany. Nowej oferty, nowego rozdania. Nie chce III RP z jej koszmarnym rynkiem pracy, tanim państwem i rządem z mottem „nie da się”. Ale nie chce też PiS, bo nie wierzy ludziom, którzy najpierw biją, potem poprawiają, a na końcu w telewizjach publicznie użalają się nad swoim losem”.

300polityka.pl

„Polska izolowana”, „zagoniona w kozi róg”. Europejskie media o wygranej Tuska

past, PAP, 10.03.2017

Okładki europejskich mediów

Okładki europejskich mediów (Fot. Gazeta.pl)

„Gorzki spór” i „zajadła kampania”, które kończyły się porażką i „upokorzeniem” polskiego rządu – tak europejskie media opisują nieudaną próbę zablokowania wyboru Donalda Tuska przez Polskę.

„Nieudaną próbą zablokowania Tuska Polska zagoniła się w kozi róg” – czytamy w Politico.eu o tym, co wczoraj działo się na szczycie Unii Europejskiej. Dziennikarze serwisu oceniają, że próba blokowania konkluzji szczytu przez Szydło „izoluje Polskę”. „Europejscy politycy wyrazili przekonanie, że nie pozwolą, aby małostkowe, wewnętrzne dysputy polityczne Polski brały przewagę nad wspólnymi interesami kontynentu” – czytamy w Politico.eu.

W artykule „Polska reaguje z furią na wybór Tuska” brytyjski „Guardian” zwraca uwagę, że Tusk pokonał „gorzki opór ze strony Polski”. Tu także padają słowa o „izolacji”. „Guardian” przypomina, że konflikt między PiS a Tuskiem skupia się głównie na sprawie katastrofy smoleńskiej, a Jarosław Kaczyński wini za nią właśnie szefa Rady Europejskiej.

Financial Times” ocenia, że „w sporze z Polską UE czuła się jak w ‚Grze o Tron'”. „Brukselscy starzy wyjadacze widzieli sporo gorzkich kłótni, jednak niewiele może równać się z zajadłą i ostatecznie nieudaną kampanią polskiego rządu przeciwko Tuskowi” – czytamy na portalu gazety. „Polski rząd pokazał na szczycie polityczny odpowiednik krwawej wendety – ku dezorientacji europejskich liderów”- ocenia autor artykułu.

„Polska samotnie przeciwko wszystkim”

Komentując spór o reelekcję Donalda Tuska, niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung” pisze, że UE nie może zaakceptować idei Jarosława Kaczyńskiego pragnącego ograniczenia Wspólnoty do rynku wewnętrznego i do Unii, która nie miesza się w sprawy państw członkowskich.

„Trudno zrozumieć polskie szaleństwo, tym bardziej, że rząd już wcześniej popadł w UE w izolację ze względu na swoją politykę wobec wymiaru sprawiedliwości i mediów” – pisze Stefan Ulrich w komentarzu w internetowym wydaniu opiniotwórczej gazety.

„Tusk: Polak, który pokonał Polskę”

Berliński „Tagesspiegel” uważa: „9 marca zapiszę się jako kamień milowy w historii Europy. Jako dzień, w którym Unia Europejska odzyskała swoją zdolność do działania”.

Francuski „Le Monde” zwraca uwagę, że sprzeciw Polski „pogłębia podział między krajem a Unią Europejską”. „Dla konserwatywnego polskiego rządu to z pewnością upokarzające” – czytamy w gazecie.

W komentarzu „Tusk: Polak, który pokonał Polskę” portugalski dziennik „Jornal de Notícias” zauważa ze zdziwieniem, że szef RE został wybrany przez wszystkie państwa UE… poza własnym krajem, którzy oskarżył go o bycie „niemieckim kandydatem”.

„Tusk praktycznie nie miał rywala”

O „burzliwej reelekcji” Donalda Tuska na stanowisko szefa Rady Europejskiej i rozczarowaniu Polaków Viktorem Orbanem pisze w piątek prasa węgierska po szczycie UE. Media zwracają uwagę na polskie komentarze na kontach Orbana w sieciach społecznościowych.

W ocenie dziennika „Magyar Idoek” Tusk „praktycznie nie miał rywala”, gdyż wysuwany przez Warszawę kandydat Jacek Saryusz-Wolski „według informacji prasowych nawet się nie pojawił na rozpoczętym wczoraj szczycie”.

Opozycyjny dziennik „Magyar Nemzet” pisze, że „Polacy bardzo się zawiedli na Viktorze Orbanie”, który na szczycie zagłosował za Tuskiem, tłumacząc to przynależnością węgierskich partii rządzących do Europejskiej Partii Ludowej. Według gazety Tusk na szczycie „skradł show”.

Z kolei węgierski portal blikk.hu zwrócił uwagę, że na profilu Viktora Orbana wielu polaków pisało krytyczne komentarze pod adresem węgierskiego premiera.

gazeta.pl

To co robi Kaczyński i jego pomagierzy to polityka zbrodniczo antypolska. Likwidacja demokracji w kraju i usunięcie Polski z Unii.

Kaczyński przegrał z Tuskiem

Kaczyński przegrał z Tuskiem

PiS nas prowadzi od porażki do porażki, a ta z Tuskiem jest niby niewielka, lecz największa.

Donaldowi Tuskowi został przedłużony o jedną kadencję mandat przewodniczącego Rady Europejskiej. Nie udała się zatem PiS-owi dyplomatyczna ofensywa przeciw niemu, która w politologii zyska miano wraz z nazwiskiem Tuska („afera z Tuskiem”?).

Dla polskiej polityki zupełnie co innego stanie się ważne. Jak żyć po przegranej PiS, jaka będzie polska polityka, choć będziemy ją nazywać pisowską? W polityce, jak w każdej dziedzinie, wszystkie złe rzeczy odciskają się wyraźniejszym śladem niż na to by zasługiwały.

Wcale nie będzie tak, że wstrząśniemy ramionami i woda spłynie po nas, jak po kaczce. My z ochotą pogodzimy się z przegraną PiS, ale z tą przegraną nie pogodzi się Jarosław Kaczyński. On jest sprawcą porażki własnej, porażki PiS, porażki Polski rządzonej przez PiS i nie bójmy się tego, możliwej porażki nas wszystkich w dłuższej perspektywie, jeżeli nie będziemy wiedzieli, jak uporać się z porażką Kaczyńskiego.

PiS nas prowadzi od porażki do porażki, a ta z Tuskiem jest niby niewielka, lecz największa. Ta porażka Kaczyńskiego pokazuje, jak Polacy marną wybrali sobie władzę, na własne pohańbienie. Kaczyński nie bał się Polaka ośmieszyć, nie bał się podjąć ryzyka (choć teraz wydaje się minimalne) porażki dla nas wszystkich, gdyż nieprzedłużenie elekcji Tuska byłoby porażką Polski.

Dotychczas Kaczyński nie składał broni i na naszym podwórku inscenizował kolejne porażki. Zniszczony został Trybunał Konstytucyjny, zniszczone zostały media publiczne, na agendzie obecne są porażki nawet większe, jak ta z sądownictwem – a będzie to porażka naszej demokracji.

Porażka Kaczyńskiego z Tuskiem to najprawdopodobniej otwarty miękki proces wychodzenia Polski z Unii Europejskiej – Polexit. Przecież jakoś Polska pisowska będzie reagowała na szczyty Unii Europejskiej, które prowadzone będą przez przewodniczącego RE Donalda Tuska. Czy Polska pisowska będzie brała w nich udział? Przecież możliwe jest puste krzesło, co już w pre-UE, EWG, przerabiane było z Francją.

Nie pomoże Polsce pisowskiej zmiana na stanowisku premiera, zmiana szefa dyplomacji. Unia Europejska wybierze dla swojej przyszłości różne prędkości integracji, ale z pewnością nie zniesie takiego ciała obcego, jak niedemokratyczna Polska.

Pisowska „afera z Tuskiem” jest pretekstem dla Kaczyńskiego dla niepodporządkowania się decyzjom ciał unijnych. I właśnie zaczęło się dla nas Polaków najgorsze. Czy podporządkujemy się Polsce pisowskiej, niedemokratycznej, zdegradowanej i – zdegenerowanej – bo taką będzie Polska bez zachodnich standardów demokratycznych.

To wspaniale, że Tuskowi została odnowiona kadencja, to źle dla obecnej władzy, która jest przegrana i tak się będzie zachowywać – rozjuszona. Czekają nas nieprzeciętne turbulencje, oby nie zakończyły się katastrofą większą niż smoleńska, bo prezes PiS znowu powie: „wina Tuska”.

Waldemar Mystkowski

Koduj24.pl

„Pisowskie liberum veto nie przeszło” – Szostkiewicz o wygranej Tuska

red. As, 10.03.2017

Premier Beata Szydło na szczycie w Brukseli

Premier Beata Szydło na szczycie w Brukseli (Źródło: AP/Olivier Matthys)

„Polska pisowska nie chciała Tuska, Europa unijna stanęła za Polakiem. ‚Zdradziła’ premier May i Grupa Wyszehradzka, włącznie z premierem Orbanem. Dyplomacja polska pod zarządem min. Waszczykowskiego pokazała, jak izolowana jest Polska pisowska” – komentuje Adam Szostkiewicz.

Wyniki głosowania w Brukseli nie pozostawia wątpliwości, jaki jest podział sił w UE. „Pisowskie liberum veto nie przeszło. Dyplomacja polska pod zarządem min. Waszczykowskiego pokazała, jak izolowana jest Polska pisowska” – komentuje Adam Szostkiewicz na blogu w serwisie Polityka.pl.
Zdaniem publicysty, po dotkliwej porażce w Brukseli prezes PiS „musi wybrać”. „Unia z Tuskiem czy dalsze sianie w Unii zamętu. W tym PiS ma doświadczenie, więc szykujmy się na kampanię nienawiści przeciwko Tuskowi i przeciwko brukselskim ;elitom’. W kraju i poza jego granicami” – pisze Szostkiewicz.

Publicysta nie ma wątpliwości, że wybór Donalda Tuska „to dobra wiadomość nie tylko dla tej większości Polaków, którzy byli przeciwko rozbijackiej intrydze pisowskiej”.. Według Adama Szostkiewicza, to także dobra wiadomość dla opozycyjnych ugrupowań, które nie tylko krytykują PiS za łamanie zasad demokracji, ale też zapewniają o swoim prounijnym kursie.

„PiS dąży do wyprowadzenia Polski z Unii, aby przejąć nad krajem całkowitą kontrolę polityczną. Z Tuskiem nadal w Brukseli musi albo przyspieszyć, albo odpuścić” – podsumowuje publicysta „Polityki”.

„Zostaniemy nazwani zdrajcami” – Wałęsa o tym, jak PiS będzie rozliczał się z sympatykami Tuska CZYTAJ WIĘCEJ>>>

TOK FM

Niemiecka prasa o wyborze Tuska: To historyczny policzek dla Kaczyńskiego

Opr.: Małgorzata Matzke Deutsche Welle, 09.03.2017

Szczyt UE

Szczyt UE (Geert Vanden Wijngaert (AP Photo/Geert Vanden Wijngaert))

Niemiecka prasa z dużą dozą satysfakcji komentuje wybór Donalda Tuska na przewodniczącego RE, wbrew woli polskiego rządu.

„Muenchner Merkur” pisze:

27 do 1 to jednoznaczny wynik głosowania Rady Unii Europejskiej popierający Tuska. To historyczny policzek. Tyle, że nie dla Polski, tylko dla człowieka, który sądził, że będzie mógł złamać opór Europy. Bardzo to przykre, że sprawy musiały zajść tak daleko. Ale taki sygnał z grona uczestników szczytu był potrzebny, żeby odstraszyć potencjalnych szantażystów pokroju Kaczyńskiego.

„Straubinger Tagblat / Landshuter Zeitung” zauważa:

Unia Europejska chciała akurat się pozbierać, zademonstrować swoją jedność i pokazać, że nawet Brexit nie jest w stanie odwieść jej od planów na przyszłość. Ale zamiast wizji jutra i dyskusji nad rozwiązaniem aktualnych problemów, szczyt musiał zajmować się naiwną kłótnią. To była naprawdę gorzka chwila.

„Trierischer Volksfreund” ocenia:

Swoim postępowaniem polski rząd najbardziej zaszkodził sam sobie. Ponieważ nawet wieczny unijny oponent Viktor Orban nie był gotów pójść tym samym osobliwym kursem, polski rząd na końcu pozostał sam. W kręgu swoich unijnych kolegów szefowa polskiego rządu została jeszcze raz zdemaskowana jako marionetka przedziwnego prezesa PiS-u Jarosława Kaczyńskiego.

Berliński „Tagesspiegel” uważa: „9 marca zapiszę się jako kamień milowy w historii Europy. Jako dzień, w którym Unia Europejska odzyskała swoją zdolność do działania.”

„Kaczyńskiemu niech będą dzięki! Trumpowi niech będą dzięki! Polski lider partyjny i amerykański prezydent nie mają zbyt dobrego mniemania o Unii Europejskiej. Ale każdy z nich na swój sposób przyczynił się do tego, że Europa zrobi ogromny krok naprzód. Unia Europejska zmienia właśnie swoją receptę na sukces. Stawia na decyzję większości, nawet jeżeli ryzykuje awanturę. Donald Trump nie jest takim wrogiem Unii Europejskiej jak Władimir Putin. Ale jego pojawienie się na międzynarodowej scenie unaoczniło Europie, że musi być skuteczniejsza w swoich działaniach i przejmować więcej odpowiedzialności. Właśnie ze względu na Trumpa Unia Europejska musi przezwyciężyć swój paraliż i poprawić zdolność decyzyjną” – pisze „Tagesspiegel”.

W opinii „Neue Osnabruecker Zeitung” awantura o przewodniczącego Rady Europejskiej doskonale pasuje do chaotycznego wizerunku, jaki przedstawia Unia Europejska 60 lat po podpisaniu Traktatów rzymskich.

Jednemu człowiekowi będzie się to szczególnie podobać: Jarosławowi Kaczyńskiemu. Szef PiS-u wie, że wielu Polaków jest tego samego zdania co on, kiedy mówi o dominacji Brukseli i domaga się narodowej suwerenności. W kwestii uchodźców czy Rosji nawet opozycjoniści twierdzą, że Unia Europejska działa wbrew polskim interesom. Mimo tego słuszne jest, że partnerzy z Unii Europejskiej domagają się od Polski przestrzegania zasad państwa prawa i Bruksela bada reformę, przy pomocy której PiS podporządkował sobie Trybunał Konstytucyjny. Ponieważ także Tusk to popierał, Kaczyński chciał koniecznie udaremnić jego reelekcję – stwierdza „Neue Osnabruecker Zeitung”.

„Teraz Unia Europejska potrzebuje sporo kitu, żeby to wszystko znów posklejać. Możliwe, że reelekcja proeuropejczyka Tuska będzie wiatrem w skrzydła nacjonalistów. Wewnątrzunijnej dyplomacji należy w każdym razie życzyć więcej sukcesów, niż te, jakie na swoje konto zapisać mogła kanclerz Merkel i szef niemieckiej dyplomacji Gabriel po swoich wizytach w Polsce” – czytamy.

Artykuł pochodzi z serwisu ”Deutsche Welle”

http://vdt.dw.com

gazeta.pl

Piotr Buras, dyrektor European Council on Foreign Relations

Praktyki z Sejmu nie działają w Unii

10 marca 2017

Tusk, Kaczyński

Tusk, Kaczyński (Fot. AG)

Soczysty policzek, jakim jest przedłużenie kadencji Tuska jako szefa RE wbrew oporowi Warszawy, to nie tylko klęska rządu PiS, lecz także początek nowego rozdziału w polskiej polityce wobec Brukseli i partnerów w Unii

To nie pozostanie bez odpowiedzi. Unia jako antydemokratyczne monstrum, zdominowane przez niemieckiego hegemona i gwałcące suwerenność państw członkowskich – tę retorykę będą teraz stosować politycy partii rządzącej, a sprzyjające jej media jeszcze częściej. Nakręcanie antyeuropejskich uprzedzeń po fiasku próby utrącenia Tuska może okazać się skuteczne w części polskiego społeczeństwa.

Rząd sam sobie winny

Właściwą odpowiedzią na te spodziewane ataki nie jest jednak wychwalanie zalet szefa Rady Europejskiej, piętnowanie Kaczyńskiego za chęć zemsty na przeciwniku politycznym ze szkodą dla Polski czy wytykanie rządowi PiS, że znowu ma inne zdanie niż większość krajów UE. Te argumenty mogą mieć znaczenie w polityce wewnętrznej, ale dla polskiej polityki w Unii liczy się co innego. To nie sprzeciw wobec Tuska jest prawdziwym skandalem, lecz sposób, w jaki polska dyplomacja próbowała przeforsować swoją wolę na forum UE.

Właśnie dlatego odpowiedzialność za problematyczną sytuację, w jakiej znalazła się cała Unia, ponosi tylko Warszawa, a nie ciemne siły w Brukseli czy Berlinie ignorujące wolę suwerennej Polski.

Rację mają przedstawiciele polskiego rządu (jak premier Szydło w liście do szefów rządów unijnych krajów), że wybór przewodniczącego RE wbrew woli kraju członkowskiego nie służy dobrze ani tej instytucji, ani Unii. Głównym zadaniem przewodniczącego Rady (inaczej niż np. szefa Komisji Europejskiej: przeciwko wyborowi Junckera głosował w 2014 r. brytyjski premier Cameron) jest bowiem koordynowanie prac szefów państw i rządów. A bez minimum zaufania we wszystkich krajach trudniej mu tę funkcję wypełniać.

Żaden kraj nie chciałby się znaleźć w podobnej sytuacji

Dlatego Berlin i inne stolice jako niepożądany postrzegały scenariusz, w którym reelekcja Tuska przeforsowana zostaje wbrew Polsce. Żaden kraj nie chciałby się znaleźć w podobnej sytuacji – gdy w prestiżowej sprawie jego wola nie jest respektowana.

Mimo że niechęć PiS do ponownego wyboru Tuska (a na wybór innego Polaka szans nie było) wydaje się irracjonalna i sprzeczna z polskim interesem, rząd miał do niej prawo. Wprawdzie zarzuty wobec Tuska zawarte w liście Szydło i w głośnym spocie PiS-u są, oględnie mówiąc, naciągane i niesprawiedliwe. Zwłaszcza oskarżenie, że nie zachował się bezstronnie w sprawie praworządności w Polsce – podczas gdy bronił jedynie poszanowania polskiej konstytucji i wartości europejskich (podobnie jak komisje Europejska i Wenecka). Jednak na gruncie europejskim niewiele ma to do rzeczy. Rząd polski może mieć różne powody do sprzeciwu wobec jakiejś kandydatury na wysokie stanowisko, a fundamentalna rozbieżność między PiS a Tuskiem nie jest argumentem niezrozumiałym dla partnerów w UE, nawet jeśli nie podzielają ocen polskich decydentów.

Co więcej, polski rząd miał nawet szansę „utrącić” Tuska. Za niepowodzenie ponosi zaś winę wyłącznie on sam (właściwie prezes Kaczyński) i jego karykaturalnie nieudolna strategia – kopiująca najgorsze praktyki PiS w polityce wewnętrznej oraz ignorująca dyplomatyczne abecadło i zwyczaje panujące w UE.

Fatalna dyplomacja

O tym, że reelekcja Tuska jest prawdopodobna, wiadomo było od miesięcy. Powtórny wybór jest opcją „domyślną”. Zmiana na takim stanowisku w połowie „pełnej” kadencji wymaga dobrego powodu: afery korupcyjnej, złego bilansu sprawowania funkcji czy nowego rozdania politycznego w instytucjach UE. W przypadku Tuska tylko ten trzeci wzgląd mógł grać rolę. Fakt, że przewodniczącym Parlamentu Europejskiego został chadek Antonio Tajani, zastępując socjalistę Martina Schulza, teoretycznie osłabił szanse Tuska (też chadeka), bo stworzył „nierównowagę” na kluczowych stanowiskach.

Aby przekonać partnerów do innej opcji, rząd RP musiałby więc odpowiednio wcześnie uciec się do dyplomacji. Mógł podjąć zakulisowe konsultacje z głównymi partnerami, szukać innego, ale korzystnego ze swego punktu widzenia kandydata (np. kobiety albo strawnego dla siebie socjalisty, co wzmocniłoby szansę na wybór), budować koalicję poparcia. To normalna praktyka w Unii.

Dla większości państw UE świat na Tusku się nie kończy (dla wielu, wbrew twierdzeniom PiS, był za bardzo „środkowoeuropejski”) i daliby się przekonać – także dla uniknięcia precedensu. Wprawdzie nie mielibyśmy Polaka na stanowisku szefa Rady, ale PiS osiągnąłby swój cel z zachowaniem twarzy każdej ze stron.

Z tej szansy Warszawa nie skorzystała. Pytani o Tuska polscy oficjele robili miny, nabierali wody w usta, czynili niezrozumiałe aluzje. Zgłaszane ostatnio zastrzeżenia wobec niego znane były od dawna, ale o tym, że Polska zamierza aktywnie blokować wybór Tuska, znakomita większość krajów Unii dowiedziała się dopiero na początku marca, gdy wypłynęła sprawa nominacji Saryusz-Wolskiego.

Nieprzygotowana wolta

Dyplomacja zna wiele sposobów wyrażenia dezaprobaty – tego, że rządowi PiS jest z Tuskiem nie po drodze. Polska mogła wstrzymać się do głosu, opuścić salę, a przedłużenie jego kadencji potraktować milczeniem. Taki brak wyraźnego sprzeciwu wydawał się najbardziej realistyczny, skoro Warszawa miesiącami nie wykazywała żadnej aktywności dyplomatycznej na rzecz planu alternatywnego.

Wolta rządu RP w ciągu ostatnich dziesięciu dni miała na celu wyłącznie utrącenie Tuska, a nie wybór lepszego kandydata. I to właśnie ona stała się przyczyną dyplomatycznej katastrofy, której częścią jest wybór przewodniczącego Rady bez pełnego konsensusu w gremium, którym ma on kierować.

Zamiast dyplomacji, która wymaga umiejętności, kontaktów i kompromisów, Warszawa wybrała znaną z Sejmu taktykę przepychania kolanem – ale się przeliczyła.

Warto o tym pamiętać, gdy teraz będziemy słyszeć kanonadę propagandową o dramatycznym pogwałceniu polskiej suwerenności i dyktacie silniejszych.

wyborcza.pl

 

Wojciech Czuchnowski

Co pokazały „Wiadomości” TVP? Tusk przepchnięty kolanem przez całą Europę

09 marca 2017

Donald Tusk

Donald Tusk (Alastair Grant (AP Photo/Alastair Grant, FILE))

W psychologii znany jest mechanizm ucieczki w świat alternatywny. Osobnik, który mu ulega, nie mogąc znieść rzeczywistości, więc tworzy na własny użytek świat bezpieczny i zrozumiały. Tam górą są jego racje i wartości. Tym bardziej, im bardziej nie sprawdziły się i poniosły klęskę.

W czwartkowy wieczór, po sromotnej porażce PiS podczas wyborów szefa Rady Europejskiej, taką alternatywę zbudował sobie zespół propagandystów z „Wiadomości” TVP.

Zwycięstwo Donalda Tuska dziennik publicznej telewizji ogłosił pod hasłem „bez zmian na stanowisku szefa Rady Europejskiej”. Od Ryszarda Czarneckiego (PiS) widzowie dowiedzieli się, że Tusk (nie podano, że uzyskał 27 na 28 głosów – wszystkie poza polskim) został „przepchnięty kolanem” i wybrany „na siłę”. Według Czarneckiego wybór Tuska – wbrerw rządowi PiS – może być „początkiem końca projektu europejskiego”.

Autorzy materiałów w „Wiadomościach” Jarosław Olechowski i Ewa Bugała tłumaczyli, że rząd odniósł sukces, bo „osiągnął swój cel, obnażając unijne standardy demokracji” i „wywołując dyskusję”. Główną bohaterką „Wiadomości” była premier Beata Szydło, bo „mimo, że to brukselskie elity podjęły decyzję, polski rząd nie złożył broni”.

Donald Tusk ponownie przewodniczącym Rady Europejskiej

Wybór Tuska został przedstawiony jako „mniej przejrzysty, niż wybór papieża” oraz wola „wąskiej grupy”. Za Tuskiem stanęły więc „elity” (to słowo powtarzało się bardzo często) oraz Niemcy, zaś sama Unia „cierpi na deficyt demokracji”. Przypominamy: to komentarze do głosowania, które Polska przegrała stosunkiem głosów 1 do 27.

„Wiadomości” ubolewały nad tym, „jak unijne elity traktują kraje członkowskie” i przytaczały słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że nie ma to „nic wspólnego z tym, co zamierzali założyciele Unii”.

Podsumowując swój materiał Bugała stwierdziła, że „odkąd władzę w Polsce zdobyło PiS, staliśmy się dla Brukseli niewygodnym państwem broniącym swoich interesów i odważnie prezentującym swoje zdanie”.

„Wiadomości” szybko też wyjaśniły, dlaczego Tusk tak bardzo chciał zostać w Brukseli na druga kadencję. Otóż na dwa lata przed wybuchem afery Amber Gold miał wiedzieć o przekręcie. I teraz boi się odpowiedzialności. Miała to wykryć w środę sejmowa komisją śledcza badająca aferę. „Donald Tusk mógł uratować oszczędności 20 tys. ludzi” – stwierdził ze smutkiem reporter Jan Korab.

O tym, że Tusk w ogóle nienawidzi Polski, był następny materiał. Nie tylko nie zapobiegł aferze Amber Gold, ale też bierze udział w „hejcie”, który ma zniechęcić zagranicznych przedsiębiorców do inwestowania w naszym kraju. Ogłosił to mocno oburzony Wojciech Surmacz, prawicowy dziennikarz ekonomiczny gorąco wspierający partię władzy.

Przywódców Unii „Wiadomości” przedstawiły jak skorumpowanych degeneratów, dążących do zalania Polski falą groźnych uchodźców, a nawet chcących wprowadzić w Europie muzułmańskie prawo szariatu. Tu jednak na straży stoi polski rząd. Pokazano, jak dzielnie pilnujemy unijnych granic i jak Jarosław Kaczyński od lat ostrzega przed „strefami Szariatu” w Szwecji (które nie istnieją).

Czy Tusk jest za szariatem? Tego „Wiadomości” nie podały. Na razie.

wyborcza.pl

Monika Olejnik

I znów te wilcze oczy

10 marca 2017

Nawet jeśli nie lubi się Donalda Tuska, to człowiek się wścieka. Takiej awantury dawno nie było w Brukseli. Tyle energii, ile włożył rząd w uwalenie Tuska, wkładali komuniści w to, żeby Lech Wałęsa nie dostał Nagrody Nobla

Strzelali do niego niczym minister Szyszko do bażantów wypuszczanych dla jego łaskawości z klatek.

Pisowska propaganda posunęła się nawet do tego, że wyprodukowała spot, w którym oskarża Tuska, że jest winien zamachów w Europie, w tym śmierci Polaków, bo chciał, żeby znalazło się w niej jak najwięcej islamistów. Dowiadujemy się, że Tusk był przeciwko budżetowi przyjętemu pod osłoną nocy, dlatego że chciałby zlikwidować 500 plus.

Tusk przyjął nagrodę, Order Walthera Rathenaua, za zniszczenie Stoczni Szczecińskiej. Popierał pucz opozycji, donosy na Polskę, nie dba o bezpieczeństwo Polaków. Spot kończy się sentencją żony byłego premiera: „Jeden Donald wystarczy”.

Lepiej zerwać szczyt, trzasnąć drzwiami (liberum veto), niż dopuścić do tego, żeby Tusk był ponownie przewodniczącym Rady Europejskiej.

W tym bredzeniu doszło już do tego, że minister spraw zagranicznych uważa, że należy zlikwidować to stanowisko.

Ośmieszamy się w Europie.

A o co polski rząd walczy? Nie o to, żeby Europa była zjednoczona, tylko o własny interes.

Jacek Saryusz-Wolski wyciągnięty z kapelusza ośmieszył rząd. Skoro już był taki plan, to prezes Jarosław Kaczyński powinien opowiedzieć o tym kanclerz Angeli Merkel, kiedy spotkał się z nią w lipcu pod Berlinem i – jak mówi Adam Bielan – rozmawiali siedem godzin. Trzeba było opowiedzieć o swoim planie kilka tygodni temu, kiedy kanclerz była w Polsce, a nie opowiadać, jakie zarzuty kryminalne ciążą albo mogą ciążyć na Tusku. Bo – jak wiemy z ust prezesa – Tusk jest odpowiedzialny za prywatyzację Ciechu, za Smoleńsk, za Amber Gold. Przecież już kilka miesięcy temu prezes przestrzegał przed nim Europę.

Obsesja na punkcie Tuska trwa od wielu lat. Pamiętamy, jak Kaczyński stwierdził, że Tusk ma wilcze oczy, nie potrafi rządzić, nie jest taki stary i mógłby się zająć czymś innym. W swoim alfabecie mówił o Tusku, że jest wściekły i agresywny, sknera, i przytacza anegdotę: „Raz wybraliśmy się razem do Bristolu na rozmowę o listach senackich w wyborach 2005 r. i Tusk zastrzegł, że może iść, ale pod warunkiem, że ja płacę. Najwidoczniej wiedział, jakie tam są ceny, ja nie wiedziałem”.

Już sobie wyobrażam ciąg dalszy narracji PiS po wyborze Donalda Tuska na drugą kadencję szefa Rady Europejskiej.

Kaczyński mówił, że Tusk jest niemieckim kandydatem, teraz zostanie pewnie ogłoszony bezpaństwowcem i zdrajcą, który utrącił kandydaturę Jacka Saryusz-Wolskiego. Co PiS zrobi? Skoro Unia nas zignorowała, to czy powinniśmy wyjść?

Zastanawiam się, gdzie jest prezydent, bo przecież prezydent powinien się zajmować polityką zagraniczną. Kiedyś walczono o to dla Lecha Kaczyńskiego, a teraz co się dzieje?

Hańba i wstyd. Małe interesiki ważniejsze niż Polska.

wyborcza.pl

Szczt UE: Donald Tusk przewodniczącym Rady Europejskiej. Szydło: „Ten szczyt jest nieważny”Maciej Orłowski

SZCZYT UE W BRUKSELI: DONALD TUSK PRZEWODNICZĄCYM RADY EUROPEJSKIEJ

* DONALD TUSK ZOSTAŁ WYBRANY NA KOLEJNĄ KADENCJĘ JAKO PRZEWODNICZĄCY RADY EUROPEJSKIEJ. Za Tuskiem głosowało 27 państw, tylko Polska była przeciw jego kandydaturze.

* Przeciwny wyborze Tuska był polski rząd, który wystawił swojego kandydata, europosła Jacka Saryusz-Wolskiego. Nie został on jednak zaproszony na szczyt, bo wśród państw członkowskich nie zapadła zgoda w tej sprawie.

* „Stało się bardzo źle, został wybrany polityk, który łamał wszelkie reguły, które dotąd obowiązywały w UE” – skomentował wybór Tuska prezes PiS Jarosław Kaczyński. A Ryszard Terlecki, szef klubu parlamentarnego PiS, oświadczył: „Donald Tusk od dziś nie jest przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej”.

* Premier Beata Szydło oskarżyła Radę Europejską o „zajmowanie się partykularnymi interesami wąskiej grupy interesów” i oskarżyła instytucje Unii Europejskiej o kryzys migracyjny, finansowy i Brexit.

* Szydło zapowiedziała, że Polska nie przyjmie wniosków ze szczytu. Jej zdaniem oznacza to, że szczyt jest „nieważny”.

20:49

Fot. Afp Photo / Stephane de SakutinFot. Afp Photo / Stephane de Sakutin

Donald Tusk odpowiada na konferencji prasowej na pytanie, co doradziłby polskiemu rządowi, aby nie popadł w Europie w izolację.

– Przygotowałem sobie mój ukochany cytat, stare powiedzenie. „Strzeż się mostów, które palisz, bo gdy ich nie będzie, nigdy nie będziesz mógł wrócić”. Chciałbym zadedykować to wszystkim państwom członkowskim, natomiast dziś szczególnie odnoszę to do rządu Polski – powiedział Tusk.

20:37

Donald Tusk: „Będę robić wszystko, żeby bronić polskiego rządu przed polityczną izolacją w UE.”

PILNE

20:37

Fot. Olivier Hoslet / APFot. Olivier Hoslet / AP

Premier Beata Szydło odpowiada na pytanie, czy polski rząd będzie blokować postanowienia szczytu.

– Jeżeli chodzi o szczyt, ja zgłosiłam, że nie będę przyjmować konkluzji z tego szczytu – powiedziała. Twierdzi, że ponieważ nie przyjmie konkluzji ze szczytu, szczyt jest nieważny.

– Jest jasno napisane, że szczyty kończą się konkluzjami. Jeżeli jakieś państwo konkluzji nie przyjmuje, to znaczy, że szczyt jest nieważny. Jeżeli w tej chwili naprędce próbuje się znaleźć jakieś rozwiązanie, to tylko pokazuje, że tu nie ma zasad – powiedziała.

Jednak – jak zwracają uwagę prawnicy – taki krok polskiego rządu nie ma znaczenia z punktu widzenia legalności wyboru Tuska, ponieważ decyzja w tej sprawie jest podejmowana przez przywódców większością kwalifikowaną i nie musi być ogłoszona we wnioskach ze szczytu.

20:33

Fot. AP Photo / Olivier MatthysFot. AP Photo / Olivier Matthys

– Ja nie przyjmuję prymatu siły nad zasadami. Powiedziałam to bardzo jasno, również dzisiaj na sali, kiedy rozmawialiśmy o wyborze przewodniczącego RE. Państwa członkowskie muszą powziąć refleksję, czy chcą dla różnego rodzaju interesów chcą zamykać oczy na fundamentalne sprawy, czy też będą miały odwagę powiedzieć, po co tu przyjeżdżamy – powiedziała premier.

Źle się stało, że wybór został przeprowadzony wbrew państwu, z którego pochodził kandydat. To jest bardzo niebezpieczny precedens. Dzisiaj ta sytuacja dotyczy Polski, ale niedługo w takiej sytuacji mogą się znaleźć inni. Polska uważa, że tak fundamentalne sprawy muszą się odbywać przy zgodzie wszystkich – dodała.

20:31

– Zasady, które legły u podstaw wspólnoty europejskiej – wzajemnego szacunku, solidarności, zaufania – muszą wrócić do Unii Europejskiej. Tutaj w UE jest wyraźny kryzys zasad – mówi na konferencji prasowej premier Beata Szydło.

– Jeśli nie odbudujemy wzajemnego zaufania, szacunku, tego, iż liczy się głos każdego państwa członkowskiego, to UE będzie przez kolejne lata trawiona kryzysami – dodała.

20:26

Premier Beata Szydło oskarżyła Donalda Tuska o wspieranie opozycji w Polsce. W grudniu Donald Tusk odwiedził Polskę z okazji ceremonii zamknięcia Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016. Komentował wówczas kryzys sejmowy, gdzie opozycja blokowała mównicę.

– Po wczorajszych wydarzeniach w Sejmie i na ulicach Warszawy, mając też w osobistej pamięci, co znaczą grudnie w naszej historii, apeluję do tych, którzy realnie sprawują władzę w naszym kraju, o respekt i szacunek wobec ludzi, zasad i wartości konstytucyjnych, ustalonych procedur i dobrych obyczajów – mówił wówczas.

– Tym wszystkim, którzy gotowi są – pokazują to od miesięcy – trwać przy europejskich standardach demokracji, tu, w Polsce, chciałbym podziękować i wyrazić najwyższe uznanie. Jesteście dzisiaj najlepszymi strażnikami polskiej reputacji w Europie i na świecie – dodawał.

20:23

– Unia Europejska jest w głębokim kryzysie i czas, ażeby instytucje, które zarządzają UE wreszcie zorientowały się, że kryzys migracyjny, finansowy, Brexit nie wzięły się z niczego. Ich przyczyny wzięły się z tego, że politycy tutaj, w Brukseli, przestali dostrzegać interesy państw członkowskich i europejczyków – mówi Szydło.

20:23

Premier Beata Szydło: – My, członkowie RE, przedstawiciele wszystkich państw członkowskich, powinniśmy załatwiać interesy i sprawy obywateli naszych państw. Tymczasem niestety RE najczęściej zajmuje się partykularnymi interesami wąskiej grupy interesów.

20:22
Sikorski: To dyplomatyczne Waterloo tego rządu

Sikorski: To dyplomatyczne Waterloo tego rządu

Tej kompromitacji nie jest winny tylko Kaczyński, winni są także tchórzliwi politycy PiS, którzy bali się sprzeciwić prezesowi. To rzeczywiście jest dla państwa niebezpieczne – mówi były szef dyplomacji.

20:20

Fot. Olivier Hoslet / APFot. Olivier Hoslet / AP

Konferencja premier Beaty Szydło:

– Na wstępie chcę bardzo serdecznie podziękować panu europosłowie Jackowi Saryusz-Wolskiemu, za to, że zgodził się kandydować w wyborach na przewodniczącego RE, że zgodził się być kandydatem polskiego rządu. To jest wybitny europoseł, polityk. RE straciła okazję, by mieć przewodniczącego, który mógł wprowadzić nas na tory głębokich reform i przyczynić się do tego, że RE zacznie wreszcie spełniać swoją rolę. A jej rolą jest reprezentowanie obywateli swoich państw i dbanie o obywateli państw członkowskich – powiedziała premier.

20:16

Fot. Sławomir Kamiński / Agencja GazetaFot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Prezes PiS Jarosław Kaczyński zaatakował opozycję w Sejmie:

– Swego czasu, już dość dawno temu, ale moje pokolenie świetnie to pamięta, prezydent de Gaulle używał takiego określenia: „partia zewnętrzna”. Mówił to o ludziach, którzy byli otumanieni szaleńczą i zbrodniczą ideą, ale w coś wierzyli, a wy nie wierzycie w nic, poza waszymi interesami i interesikami.

Wy jesteście dzisiaj partią zewnętrzną, wy kompromitujecie Polskę, jesteście przeciw Polsce. Jesteście i byliście zawsze – powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński w Sejmie. Gdy Kaczyński wyszedł na mównicę, część posłów skandowała: „Donald Tusk”, druga część: „Jarosław, Jarosław”. Wypowiedź Kaczyńskiego była przerywana okrzykami.

20:11

Fot. Sławomir Kamiński / Agencja GazetaFot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Donald Tusk od dziś nie jest przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej – oświadczył dziś w Sejmie szef klubu parlamentarnego PiS wicemarszałek Ryszard Terlecki.

Zdaniem Terleckiego przez 2,5 roku kadencji Tuska „mieliśmy do czynienia z wieloma działaniami, które były sprzeczne z interesem Polski”.

19:53

Fot. AP Photo / Geert Vanden WijngaertFot. AP Photo / Geert Vanden Wijngaert

Polska nie zaakceptuje wniosków ze szczytu UE, na którym wszystkie państwa poza Polska zdecydowały o drugiej kadencji przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska – podaje Polska Agencja Prasowa, powołując się na źródła unijne.

Taki krok nie ma znaczenia z punktu widzenia legalności wyboru Tuska, ponieważ decyzja w tej sprawie jest podejmowana przez przywódców większością kwalifikowaną i nie musi być ogłoszona we wnioskach ze szczytu. Te bowiem przyjmowane są na zasadzie konsensusu.

Źródła w Brukseli podkreślają, że jeśli Warszawa nie zmieni zdania, ustalenia szczytu dotyczące m.in. migracji, europejskiej prokuratury czy gospodarki zostaną ogłoszone jako deklaracja 27 państw członkowskich.

19:27

Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja GazetaFot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta

Radosław Sikorski, były minister spraw zagranicznych i były marszałek Sejmu w rozmowie z TVN 24:

– To był test skuteczności dyplomacji rządu PiS. Rzadko kiedy bywa w dyplomacji, że można wymierzyć wagę gatunkową rządu kraju. I przypominam, że aby wybrać Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej uzyskaliśmy dla Polski wynik 28:0. A dzisiaj było 27:1 przeciwko Polsce. I niech to będzie najlepszym dowodem, jak kiedyś byliśmy skuteczni, a jak skuteczni jesteśmy dzisiaj.

19:10

Jarosław Kaczyński o wyborze Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej: – Stało się bardzo źle, został wybrany polityk, który łamał wszelkie reguły obowiązujące dotąd w UE, przede wszystkim regułę neutralności. Mamy do czynienia z wyborem na szefa Rady Europejskiej człowieka, który mówi nieprawdę, zapewniając, że jest neutralny.

http://wyborcza.pl/relacje/14,126862,21474028.html#BoxGWImg