Kaczyński, 28.02.2017

 

Kaczyński interweniował w sprawie Dubienieckiego. Oto dokumenty

Marcin Dubieniecki twierdzi w rozmowie z Wirtualną Polską, że Jarosław Kaczyński nie kontaktował się z jego adwokatem i nie pomagał mu w prokuraturze. Publikujemy dokumenty, które dowodzą, że prezes PiS interweniował u Zbigniewa Ziobry w sprawie jego śledztwa. Zrobił to na prośbę obrońcy Dubienieckiego.

W najnowszym „Newsweeku” opisaliśmy kulisy śledztwa przeciw byłemu zięciowi prezydenta Marcinowi Dubienieckiemu. Napisaliśmy, że prokurator prowadzący jego postępowanie domagał się politycznych instrukcji. W sprawie interweniował prezes PiS, a agenci CBA tropili przelewy dla Marty Kaczyńskiej.

Dubieniecki w poniedziałek udzielił wywiadu portalowi Wirtualna Polska, w którym stwierdził: – Zaprzeczam, jakoby ktokolwiek ze mną się kontaktował lub pomagał w niniejszej sprawie. Od samego początku jej trwania mogłem liczyć i liczyłem tylko na siebie.

Publikujemy dokumenty, które pokazują, jak było naprawdę: pismo obrońcy Dubienieckiego do Jarosława Kaczyńskiego z 5 grudnia 2016 roku (adwokat prosi w nim szefa PiS o skierowanie zapytania do prokuratury) oraz korespondencję „Newsweeka” z Prokuraturą Krajową, z której wynika, że Kaczyński 4 stycznia 2017 roku napisał do Zbigniewa Ziobry w sprawie śledztwa przeciw Dubienieckiemu.

Źródło: BRAK
Początek pisma adwokata Marcina Dubienieckiego Łukasza Rumszeka do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego

Odpowiedź Prokuratury Krajowej na pytania „Newsweeka”:

Witam Panie Redaktorze. W odpowiedzi na Pana pytania informuję

1. Pan Poseł Jarosław Kaczyński pismem z dnia 4 stycznia 2017 roku skierowanym do Pana Zbigniewa Ziobro Ministra Sprawiedliwości przesłał korespondencję przedłożoną Panu Posłowi przez obrońcę podejrzanego Marcina Dubienieckiego – adw. Łukasza Rumaszka. W załączeniu tego pisma została przesłana w/w korespondencja, datowana na dzień 7 grudnia 2016 roku.
2. Na pismo Pana Posła Jarosława Kaczyńskiego udzielił odpowiedzi w dniu 31 stycznia 2017 roku Prokurator Krajowy na podstawie 12 § 1 ustawy z dnia 28 stycznia 2016 r. Prawo o prokuraturze  (Dz. U. poz. 177) w związku z art. 20 ust. 2 ustawy z dnia 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora (Dz. U. z 2015 r. poz. 1605). Udzielone informację odnosiły się do zarzutów sformułowanych w piśmie obrońcy podejrzanego, dotyczących rzekomego naruszenia praw podejrzanego. Natomiast nie udzielono żadnych informacji o toczącym się postępowaniu zgodnie z ograniczeniami wynikającymi z art. 156 § 5 k.p.k. oraz art. 241 k.k.
3. Korespondencji nie nadano żadnej klauzuli – udostępnienie do decyzji.
4.Zwierzchni nadzór służbowy został wdrożony decyzją Prokuratora Krajowego z dniem 5 maja 2016 roku. Przesłanką była szczególna waga i zawiły charakter postępowania. Początkowo do wykonywania zwierzchniego nadzoru służbowego wyznaczony został prokurator Jacek Więckowski, a następnie w dniu 1 czerwca 2016 roku prokurator Elżbieta Orzeł.
5. Decyzję o wdrożeniu zwierzchniego nadzoru służbowego podjął Prokurator Krajowy na podstawie oceny przeprowadzonej w dniu 26 kwietnia 2016 roku przez prokuratora Jacka Więckowskiego.
6. Zarządzeniem Prokuratora Krajowego z dnia 4 października 2016 roku nr 76/16 powołano zespół prokuratorów do prowadzenia postępowania Prokuratury Regionalnej w Krakowie RP I Ds 16.2016, którego kierownikiem został Naczelnik Wydziału I Prokuratury Regionalnej – prokurator Marek Sosnowski. W skład zespołu wchodzili dwaj dotychczasowi referenci sprawy oraz dwóch dodatkowych prokuratorów, jak również 3 funkcjonariuszy CBA Delegatura w Krakowie. Zarządzenie zostało wydane na wniosek Prokuratora Regionalnego w Krakowie z dnia 27 września 2016 roku.

Prokurator
Ewa Bialik
Rzecznik Prasowy
Prokuratura Krajowa

kaczynski-interweniowal

newsweek.pl

To przez niego nie kupiłem samochodu! Wyznania radiosłuchacza

Paweł Krysiak, 24 lutego 2017
Jerzy Sosnowski

Jerzy Sosnowski (ADAM KOZAK)

Nie cierpię, kiedy ktoś mi przeszkadza w słuchaniu radia. Dlatego wyrzucenie z Trójki Jerzego Sosnowskiego to najbardziej dotkliwy cios, jaki zadała mi „dobra zmiana”.

* O co chodzi w Akademii Opowieści?

* Wyślij zgłoszenie konkursowe

* Zapoznaj się z REGULAMINEM

Gdybym miał wymienić najważniejszych ludzi w moim długim życiu radiosłuchacza, to z pewnością jednym z nich jest Jerzy Sosnowski. Jednak po raz pierwszy zetknąłem się z nim wcale nie podczas słuchania radia, ale w księgarni, kiedy długo przekładałem z ręki do ręki pierwszą jego powieść „Apokryf Agłai”. Jestem fanem Dostojewskiego, więc imię w tytule skłoniło mnie do zakupu książki, a nie nazwisko autora, którego wtedy nie znałem. Czytałem nocą i uśmiechałem się do tych wszystkich opowieści o nieszczęśliwej miłości, o machinacjach KGB czy o kobiecie, która okazała się robotem. Mimo odjechanych historii czułem się w świecie „Apokryfu Agłai” jak w domu, w Polsce końca XX wieku. Autor (rocznik ’64) jest zaledwie rok ode mnie starszy. Siłą rzeczy jakoś się rozumiemy. Ale nie tylko to, po prostu polubiłem jego styl snucia opowieści.

Kilka lat później zakochałem się w „Klubie Trójki”. A było to tak. Zmieniłem miejsce pracy i musiałem z Gorzowa dojeżdżać do Zielonej Góry. Miałem już prawo jazdy, więc postanowiłem kupić auto. Zaglądałem do komisów, przeglądałem ogłoszenia, wokół mnie kłębił się tłum doradców. Toyota yaris, stary mercedes, a może opel corsa, a dlaczego nie volkswagen? Osiołkowi w żłobie dano… Póki co dojeżdżałem do pracy autobusem. Kiedy wracałem późno wieczorem, włączałem radio w komórce. Pewnego razu słyszę głos: „Dobry wieczór państwu. W »Klubie Trójki« wita państwa Jerzy Sosnowski”. – O! To ten od „Apokryfu Agłai” – ucieszyłem się. Audycja mnie uwiodła. Rozmowy o książkach, o filmach, o psychologii, o wychowaniu. Pyszności. Zamykałem oczy i w ciemnym autobusie, prawie w półśnie słuchałem tych nieśpiesznych rozmów. Bałem się, że kiedy kupię samochód, to ten świat się roztrzaska. I nie kupiłem do dziś.

Później Sosnowski zabrał mi jeszcze sobotnie popołudnia swoim „Trójkowym wehikułem czasu”. W taki sposób o PRL-u nikt wcześniej nigdy nie opowiadał. Kiedy miała być wspominkowa audycja o budowie Dworca Centralnego, zostawiłem wszystkie ważne sprawy, żeby zasiąść do słuchania. „Czterdziestolatek” to mój ulubiony serial, a – jak wiadomo – Stefan Karwowski ten obiekt z dumą budował. Dworzec powstawał w gigantycznym tempie, w 39 miesięcy. Jakim kosztem? W audycji opowiadał o tym Sosnowskiemu jeden z inżynierów, który mieszkał w bloku w pobliżu budowy. Z tego, co pamiętam, żeby zdążyć z planem, namówił żonę, aby na parę tygodni wyjechała do rodziny, a u niego zamieszkali chłopcy z brygady i nie musieli już tracić czasu na dojazdy.

Z Sosnowskim poznawałem Polskę sprzed lat. Dzięki niemu radio było nie tylko czymś, co brzęczy przy uchu, ale ważną częścią mojego życia.

I nagle trach! PiS robi porządki. Sosnowski wyrzucony z rozgłośni. Zawyłem z wściekłości.

Dlatego najciekawsza wiadomość z ostatnich dni dotyczy właśnie mojego radiowego bohatera. Otóż dyrektorka Teatru Starego w Lublinie Karolina Rozwód zaproponowała Sosnowskiemu, aby prowadził na scenie rozmowy o literaturze. Sosnowski zaproszenie przyjął. Najbliższa rozmowa już we wtorek o godz. 18. Jego gośćmi będą Jerzy Illg, Jerzy Jarniewicz i Jakub Malik. Temat: „ Bob Dylan i spadek po kontrkulturze”.

„Klub Trójki” przeniósł się do Teatru Starego w Lublinie. Roztrzaskany świat składamy z powrotem.

Akademia Opowieści: O najważniejszym człowieku, który okazał się psem i 5 rad od prowadzących

Akademia Opowieści. Jak wziąć udział w konkursie

Kim jest najważniejszy człowiek w twoim życiu? Napisz nam.

Weź udział w konkursie z nagrodami. Akademia Opowieści „Dużego Formatu” czeka na opowieści. Może to właśnie wasz bohater będzie tak interesujący, że pozna go cała Polska. Dajcie mu szansę, przecież na to zasługuje. By pomóc w pracy nad waszymi opowieściami, wyruszyliśmy w Polskę. Razem uczymy się opowiadania i pisania o najważniejszych osobach w naszym życiu. Planujemy też pomoc redaktorów i reporterów „Dużego Formatu” w przygotowaniu wybranych tekstów do druku na łamach gazety. Nasi dziennikarze Mariusz Szczygieł, Michał Nogaś i Włodzimierz Nowak zapraszają na warsztaty Akademii.

W „Dużym Formacie” i w piątkowych magazynach lokalnych w całej Polsce publikujemy artykuły, które promują nasz konkurs. W serwisie internetowym wyborcza.pl/akademiaopowiesci znajdziecie już kilkadziesiąt historii, które mogą was zainspirować.

Zapoznaj się z regulaminem konkursu i wyślij swoją opowieść za pomocą formatki umieszczonej w serwisie wyborcza.pl/akademiaopowiesci. Wasze prace zbieramy do 31 marca 2017 roku. Czekamy! Dla zwycięzców przewidujemy nagrody – 5, 3 i 2 tysiące złotych. Dwanaście najlepszych opowieści opublikujemy na łamach „Dużego Formatu”. 

 

wyborcza.pl

Pożyteczny Saryusz. Kulisy krucjaty PiS przeciw Tuskowi

Bartosz T. Wieliński, Agata Kondzińska, Tomasz Bielecki, Bruksela, Justyna Dobrosz-Oracz, 28 lutego 2017
Jacek Saryusz-Wolski i Donald Tusk

Jacek Saryusz-Wolski i Donald Tusk (Christian CREUTZ,Michel CHRISTEN/European Parliament)

To Jarosław Gowin, Ryszard Czarnecki i Ryszard Legutko przekonywali do kandydatury Jacka Saryusza-Wolskiego na szefa Rady Europejskiej, choć wiadomo, że europoseł PO nie ma szans z Donaldem Tuskiem. PiS ma wobec niego plany.

Według informacji „Wyborczej” pomysł, by Warszawa jako kandydata na europrezydenta wystawiła właśnie Saryusza-Wolskiego, pierwszego w historii pełnomocnika polskiego rządu ds. integracji europejskiej, obecnie europosła PO i wiceprzewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej, pojawił się w grudniu zeszłego roku. Pierwsza kadencja Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej dobiegała końca, a przywódcy UE zaczynali na poważnie dyskusję o jego wyborze na następne dwa i pół roku. Rząd Beaty Szydło wcześniej unikał jednoznacznych deklaracji. Jedynie prezes PiS Jarosław Kaczyński w październiku mówił, że „nie wyobraża sobie, by polski rząd poparł Tuska”. Źródła w polskiej dyplomacji dawały do zrozumienia, że Polska podczas głosowania wstrzyma się od głosu. – Wydawało się, że premier Szydło podczas zatwierdzania Tuska po prostu będzie wychodzić z sali – mówił jeden z unijnych dyplomatów.

W styczniu, gdy decyzja o wystawieniu Tuskowi kontrkandydata już zapadła, Kaczyński zaostrzył ton. Mówił m.in. o szkodliwych dla Polski decyzjach, za którymi stoi były premier. Wczoraj na konferencji prasowej przypuścił atak. – Tusk łamie elementarne zasady Unii Europejskiej. Łamie zasadę neutralności, wprost popiera opozycję, która sama nazywa się totalną i chciałaby obalić rząd pozaparlamentarnymi metodami – mówił, dodając, że taki ktoś nie może stać na czele Rady Europejskiej.

„Wyborczej” udało się ustalić, że za Saryuszem-Wolskim w rządzie lobbował wicepremier Jarosław Gowin, a w partii europosłowie Ryszard Czarnecki i Ryszard Legutko. Inne źródło podaje, że Kaczyńskiego do tej kandydatury przekonywała również Ewa Ośniecka-Tamecka, dawna współpracownica Saryusza-Wolskiego, obecnie rektor Kolegium Europejskiego w Natolinie. Nasze źródła twierdzą, że najwięcej czasu zajęło przekonanie właśnie Kaczyńskiego. Na wczorajszej konferencji szef PiS unikał tego tematu, mówił, że Saryusza-Wolskiego „nie zna dobrze” i że „obserwuje go tylko z daleka”.

Nasi rozmówcy w PiS i w PO twierdzili, że Saryusz-Wolski nie ma nic do stracenia, bo pokłócił się z Platformą Obywatelską, której ma za złe m.in. to, że nie mianowała go eurokomisarzem. Na start z list PO w kolejnych wyborach nie ma szans. – Teraz zyskuje rozgłos, pięć dni, podczas których mówi się tylko o nim – twierdzi jeden z polityków PiS. Przyznaje, że szanse Saryusza-Wolskiego przeciwko Tuskowi są nikłe. – To gra obliczona na jeden przekaz: zgłaszamy swojego kandydata, żeby nie było wrażenia, że nie popieramy Polaka. Popieramy, ale mamy lepszego niż Tusk. Tylko niestety Unia go nie zaakceptowała – słyszymy w PiS. Co będzie z Saryuszem–Wolskim po porażce? Jedne źródła w PiS mówią, że zastąpi Witolda Waszczykowskiego na stanowisku szefa MSZ. Inne, że PiS wyśle go do unijnych instytucji.

Rzecznik rządu Rafał Bochenek tych doniesień komentować nie chce. – Premier prowadzi w tej chwili rozmowy z przywódcami krajów unijnych, nie ma konkretnych ustaleń – mówi. Z informacji „Wyborczej” wynika jednak, że w poniedziałek Polska poinformowała Maltę, która w tym półroczu przewodniczy UE, iż będzie miała innego kandydata. Wcześniej premier obdzwaniała w tej sprawie przywódców UE, o czym informował „Financial Times”.

Kandydatura Saryusza-Wolskiego w UE budzi zdumienie. Także w Grupie Wyszehradzkiej. Karel Schwarzenberg, szef komisji spraw zagranicznych czeskiego parlamentu, mówił „Wyborczej”, że Tusk był „bardzo dobrym przewodniczącym”. – Dlaczego mielibyśmy go zastępować? – pytał. Jego słowacki odpowiednik František Šebej mówił wprost: – Nie rozumiem, co jest nie tak z Tuskiem. Jestem z niego zadowolony.

Janusz Lewandowski, europoseł PO, mówi ostro: – Albo Saryusz-Wolski zdementuje te informacje, albo poniesie konsekwencje.

pozyteczny

wyborcza.pl

„Klątwa”. Oliver Frljić pisze do Komisji Europejskiej. A Kurski przypomina: kwiecień to miesiąc papieski

Emilia Dłużewska, 28 lutego 2017
Oliver Frljić z jedynym stałym elementem scenografii spektaklu 'Klątwa'

Oliver Frljić z jedynym stałym elementem scenografii spektaklu ‚Klątwa’ (Oliver Frljić Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta)

Reżyser „Klątwy” w Teatrze Powszechnym prosi Komisję Europejską o interwencję w związku z nagonką na obsadę, twórców i producentów spektaklu. Tymczasem Jacek Kurski zapowiada, że wyemituje zablokowany spektakl Teatru Telewizji, jeśli Julię Wyszyńską zastąpi inna aktorka.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej

– Zabierzcie głos w sprawie ataków na „Klątwę” – wzywa Komisję Europejską Oliver Frljić, chorwacki reżyser spektaklu. W opublikowanym we wtorek liście otwartym do Jeana-Claude’a Junckera, przewodniczącego KE, pisze, że nagonka na aktorów Teatru Powszechnego jest pogwałceniem praw człowieka i atakiem na wolność słowa.

TVP i „zbiorowa histeria”

„Piszę, by poinformować pana o kampanii medialnej rozpoczętej przez Telewizję Polską, która wywołała zbiorową histerię i naraziła na niebezpieczeństwo aktorów i producentów ‘Klątwy’, którą wyreżyserowałem w Teatrze Powszechnym” – zaczyna list Frljić.

>>Skandalista Oliver Frljić. Głośny reżyser o fladze w waginie, narodowej hipokryzji i „Klątwie” Wyspiańskiego

Reżyser odwołuje się do artykułu zamieszczonego 21 lutego w portalu TVP Info, w którym znalazły się amatorskie nagrania fragmentów spektaklu (m.in. sceny, w której postać grana przez Julię Wyszyńską symuluje seks oralny z figurą Jana Pawła II).

Wyrwanym z kontekstu nagraniom towarzyszył wprowadzający czytelników w błąd artykuł, napisany z wyraźną intencją publicznego napiętnowania aktorów, producentów i autorów spektaklu

Od tego momentu teatr, aktorzy i władze Warszawy spotykają się z medialną przemocą i mową nienawiści na niespotykaną skalę. Do ataków zachęcają niektórzy członkowie rządzącej Polską partii Prawo i Sprawiedliwość oraz Kościół katolicki. Teatr Powszechny stara się chronić aktorów, nie jest jednak w stanie tego robić w sytuacji, gdy kontrolowane przez rząd media nakręcają zbiorową histerię” – pisze.

Frljić: Sprawa dla UE

Frljić zaznacza, że nie dałoby się wyliczyć w jednym liście wszystkich przypadków ataków i pomówień, z jakimi obsada i twórcy spektaklu spotkali się w ciągu ostatnich kilku dni, są one jednak ewidentnym łamaniem praw człowieka i atakiem na wolność słowa.

„Jako że Polska jest krajem członkowskim Unii Europejskiej, jestem przekonany, że sprawą powinny zająć się unijne instytucje stojące na straży tych praw. Jeśli polskie instytucje i politycy nie są w stanie bronić podstawowych praw człowieka i wolności słowa, koniecznym jest, by głos zabrali przedstawiciele Unii Europejskiej. Milczenie jest odczytywane jako zgoda na zaistniałą sytuację i wyraz poparcia dla tych, którzy rozpętali i sterują niechlubną kampanią wymierzoną w aktorów, autorów i producentów spektaklu” – dodaje i zapowiada, że będzie na bieżąco informował Komisję Europejską o rozwoju sytuacji.

Spektakl 'Klątwa', reż. Oliver Frljić, Teatr Powszechny w Warszawie

Spektakl ‚Klątwa’, reż. Oliver Frljić, Teatr Powszechny w Warszawie MAGDA HUECKEL

Fot. Magda Hueckel

Jacek Kurski: Wyemitujemy Teatr Telewizji. Ale bez Wyszyńskiej

Szef TVP Jacek Kurski odniósł się do sprawy zablokowanego spektaklu Teatru Telewizji z Julią Wyszyńską w roli głównej. „Biały dmuchawiec” w reż. Agaty Dyczko został wyprodukowany przez WFDiF oraz Instytut Teatralny dwa lata przed premierą „Klątwy”. Jego premiera zaplanowana była na kwiecień.

– Wyemitowanie spektaklu z Julią Wyszyńską w roli głównej byłoby opowiedzeniem się po jej stronie – powiedział Kurski portalowi Wirtualnemedia.pl. Oświadczył też, że „nie chce odpowiedzialności zbiorowej”, więc spektakl zostanie wyemitowany, jeśli Wyszyńską… zastąpi inna aktorka.

>>Recenzja „Klątwy”. Tak mocnego politycznego spektaklu nie było w Polsce od lat

Jacek Kurski nie ukrywa, że powodem jego decyzji jest rola Wyszyńskiej w „Klątwie”. – Jeżeli komuś myli się telewizja publiczna z domem publicznym to jako prezes TVP muszę go z tego błędu wyprowadzić – mówił.

Za dodatkowy argument za ocenzurowaniem „Białego dmuchawca” uznał to, że premiera miała się odbyć w kwietniu, który jest „miesiącem papieskim” (miesiącem papieskim jest zazwyczaj październik).

Zapis na Wyszyńską w TVP Jacek Kurski ogłosił w zeszłym tygodniu – media donosiły, że zwolnił ją z serialu „Na dobre i na złe”. Wiadomość okazała się fałszywa, bo aktorka sama zrezygnowała z roli w grudniu 2016 r.

Zwinogrodzka: Nie rozliczać aktora z roli

We wtorek od decyzji Kurskiego zdystansowała się wiceminister kultury Wanda Zwinogrodzka, wieloletnia krytyczka teatralna. W audycji prowadzonej przez Pawła Lisickiego w radiowej Trójce stwierdziła, że „rozliczanie aktora z roli uważa za zabieg niedopuszczalny”.

Dodała jednak, że sprawa jest bardziej skomplikowana, bo w spektaklach Olivera Frljicia granica między aktorem a rolą jest celowo zacierana. A samą „Klątwę” jednoznacznie skrytykowała.

Śledztwo w sprawie „Klątwy” prowadzi warszawska prokuratura, która bada, czy podczas spektaklu mogło dojść do obrazy uczuć religijnych i nawoływania do zbrodni (ten drugi zarzut dotyczy sceny, w której… nie dochodzi do zbiórki pieniędzy na zamach na Jarosława Kaczyńskiego).

Jak tłumaczyła „Wyborczej” prawniczka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Dorota Głowacka, jeśli prokuratura zdecyduje się postawić zarzut obrazy uczuć religijnych, odpowiedzialność karna spoczywa na reżyserze spektaklu, a nie aktorach.

„W minutę”: 28 lutego 2017 roku

 

 

wyborcza.pl

WTOREK, 28 LUTEGO 2017

Różański o odejściach z wojska: To jest wyrwa. Formacja taka jak wojsko wymaga doświadczenia

20:28

Różański o odejściach z wojska: To jest wyrwa. Formacja taka jak wojsko wymaga doświadczenia

Z PAD widzieliśmy się kilka razy. Podczas ćwiczeń robił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Zainteresowany, pytał o wszystko. Ale późniejsze działania, ostatnie 29 listopada nominacje, z wieloma z nich się nie zgadzałem. Powiedzmy tak: młodego lekarza nie powinnismy robić ordynatorem. Formacja, taka jak wojsko wymaga doświadczenia. Ja mówiłem Macierewiczowi – jeśli on ma zaufanych ludzi, to ja ich przygotuję. Ale nie w ciągu półtora miesiąca. Wielu doświadczonych oficerów nie jest już w armii. Część odeszła, część miała stworzone takie warunki, że musiała odejść. Dwóch oficerów udało mi się wybronić. Ale to moja porażka – że tylko dwóch. Ja prosiłem, by te [dokumentny] nie przychodziły pocztą, tylko ja chciałem im to dać. To jest wyrwa, która została dokonana. Ale doświadczenia nie zdobywa się w ciągu kilkunastu dni, trzech miesięcy – powiedział w „Kropce nad i” Mirosław Różański.

20:23

Różański: Macierewicz nie darzył mnie zaufaniem

Ja myślę, że niektórzy mają prawo tak powiedzieć [że rejteruję]. Ale to nie tak. W przysiędze mówimy o tym, że będziemy dbali o honor żołnierzy. Dowódca, który deklaruje że wypełni pewną misje i nie realizuje – to nie jest wzór dla żołnierzy. Ten ostatni okres był szczególny. Pierwsze 9 miesięcy ubiegłego roku były sytuacją bardzo komfortową. Wiedzieliśmy co mamy zrobić -Anakonda, NATO, ŚDM. Były pewne działania ze strony MON, których nie mogłem zaakceptować. Chyba był brak zaufania do mojej osoby. Dokonywano wymiany kadry nie uwzględniając tego ze mną. Gdy mówiliśmy jak zrealizować decyzje szczytu NATO, to Macierewicz się zgadzał. A decyzje były inne. Minister powiedział kiedyś w gronie kilku generałów, że on co do zasady nie darzy ludzi od razu zaufaniem. I chyba tak było, Macierewicz nie darzył mnie zaufaniem – powiedział w „Kropce nad i” były gen. Mirosław Różański.

20:16

Różański o zachowaniu żołnierzy wobec Misiewicza: Chcę przeprosić społeczeństwo, że nie potrafili zachować standardów

To zjawisko było pewnym weryfikatorem dla wojska. Ja chcę przeprosić panią, społeczeństwo, że nie potrafili zachować standardów. Jako dowódca muszę powiedzieć, że to moja porażka. Wielu kolegów, którzy się tak salutowali wyszło spod mojej ręki. To była ingracjacja. Ta bardzo przykra lekcja będzie analizowania przez żołnierzy – powiedział w „Kropce nad i” były gen. Mirosław Różański.

300polityka.pl

Rafał Zakrzewski

Kaczyńskiego kłopoty z Tuskiem

28 lutego 2017

Donalda Tuska

Donalda Tuska (Fot. Sławomir Kamiński)

Pogarda i obrzydzenie maluje się na twarzach polityków PiS, gdy wymieniają nazwisko Tuska.

Trwa polowanie na Tuska. Jak donosi „Financial Times” – rząd PiS posłużył się w nagonce europosłem PO Jackiem Saryuszem-Wolskim. Według „FT” premier Szydło sonduje europejskich liderów, czy na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej zamiast Donalda Tuska poparliby Saryusza-Wolskiego.

– To spekulacje. Nie będę ich komentował – powiedział Jarosław Kaczyński i …zaatakował Tuska kolejny raz. Kiedyś prezes PiS mówił, że Tusk ma wilcze oczy. Dziś zarzuca mu, że łamie zasady UE, w tym zasadę neutralności, i że popiera totalną opozycję, która chce obalić rząd pozaparlamentarnymi metodami: „ulica (manifestacje) i zagranica (skargi na rząd PiS do instytucji UE)”. – Taki ktoś nie może być przewodniczącym Rady Europejskiej – podsumował Kaczyński .

Już w październiku w „Polska The Times” prezes PiS powiedział: „W Polsce toczą się postępowania i w Sejmie, i w prokuraturze, które mogą doprowadzić do tego, że zostaną mu (Tuskowi) postawione jakieś zarzuty. Czy taka osoba powinna stać na czele Rady Europejskiej? Mam daleko idące wątpliwości”. Puentował: „Jego dalszy pobyt w Brukseli jest bardzo ryzykowny, przede wszystkim dla UE. Powinniśmy Brukselę ostrzec przed ewentualnymi problemami”. Powtórzył to potem dwukrotnie. Wtórował mu szef MSZ Witold Waszczykowski.

Pogarda i obrzydzenie malują się na twarzach polityków PiS, gdy wymieniają nazwisko Tuska. Pomysł PiS na rozwiązanie „problemu z Tuskiem” fatalnie świadczy o dyplomacji rządu Szydło i ośmiesza Polskę. Kaczyński nikogo w Europie nie przekona, nawet przyjaciela PiS Viktora Orbána. Cała ta gra to igrzyska dla twardego elektoratu PiS.

Są też osobiste emocje. Jeden poseł nie jest w stanie pohamować żądzy zemsty za urojone krzywdy i ciągle patrzy w te „wilcze oczy”.

Zobacz: „Nie rozumiem tego zamieszania”, „Co jest nie tak z Tuskiem?”- politycy z Grupy Wyszechradzkiej totalnie zaskoczeni ruchem PiS

 

kaczynski-nikog

wyborcza.pl

Polska to nie Kacza Wólka

karnowski

Lider rządzącej partii występuje przeciw najwybitniejszemu polskiemu politykowi po 1989 roku, Donaldowi Tuskowi – ten ostatni najwyżej zaszedł w historii Polski w strukturach europejskich – zaś prezes „pan” Kaczyński zawdzięcza swoją pozycję przez zasiedzenie i śmierć brata, którą wyzyskał do ostatniej kropli łzy, bo nie przez talent i intelekt, jest żałośnie przeciętny. Nie upilnowaliśmy Polski, więc mamy demolowanie ustroju kraju i mediów.

Jak nazwać kogoś takiego, jak Kaczyński? Wiem, lecz nie napiszę, bo ten mały człowiek jest potwornie mściwy. To człowiek resortowy z kompleksami – wg wzorca komuszego. Tak jest też z mediami tzw. prawicowymi, które nie wiedzieć dlaczego nazwały się niepokornymi – wszak jest odwrotnie – może niepokorne w stosunku do rozumu i talentu. Niestety, ci ludzie bez większych możliwości intelektualnych rozwalaja pracę wielu pokoleń.

Czy po szarańczy pisowskiej będziemy odbudowywać media publiczne? I czy warto? Bo może być tak, że Polskę trzeba będzie odbudowywać ze zgliszcz. Jeżeli PiS utrzyma się dłużej u władzy, szybko zostaniemy wypchnięci ze struktur europejskich, możliwa więc jest sytuacja, iż kraj zacznie się rozpadać, a regiony osobno wyrażać swoje aspiracje.

Społeczeństwo zostało już podzielone, czyli rozebrane, rozbite, wcale nie są potrzebni do tego zaborcy. Możliwa jest sytuacja, że najsilniejsze regiony wybiorą swoją drogą, wszak PiS prowadzi tylko do tradycji skansenu. Takim ogniwem osobnym historycznie jest Śląsk (ale nie tylko on), w którym działa Ruch Autonomii Śląska. RAŚ jest organizacją wpatrzoną w historię regionu, politycy z centrali często nadają temu ruchowi znaczenie, jakiego nie ma.

Przez portal wPolityce zaatakowany został śląski Instytut Pamięci Narodowej, który jakoby dopuszcza RAŚ do głosu w swoich debatach. IPN, który stał się pisowską organizacją do przeinaczania historii. Nie do wiary! Atak przypuścił jeden z braci Karnowskich, Michał, ten który przyznał prezesowi PiS tytuł „Człowieka Wolności”.

Tacy ludzie dezorganizują nam Polskę, rozwalają. Należy pilnować przed nimi Polski. Przeciw temu Karnowskiemu – lewusowi intelektualnemu co się zowie – wystąpił nawet szef IPN Jarosław Szarek, który powiedział, że nikt nie będzie mu dyktował polityki kadrowej. Zaś przywódca „Solidarności” z lat. 80 Andrzej Rozpłochowski, dzisiaj kojarzony z PiS, napisał do Karnowskiego: „Pan zdaje się nie rozumieć tutejszej rzeczywistości i nonszalancko wrzuca wszystko i wszystkich do jednego worka”.

Polska jest niszczona przez takie beztalencia, jak Karnowscy, przez takich polityków sortu z kompleksami, jak „pan” Kaczyński, kto trochę wystaje ponad przeciętność jest wyzywany i sprowadzany do ich małości, przeciętności, ale Polska to nie jest Kacza Wólka.

 

Karnowski doniósł na katowicki IPN. „Jak słoń w składzie porcelany z typową arogancją warszawki”

Józef Krzyk, 28 lutego 2017

Katowice, pracownicy katowickiego oddziału IPN

Katowice, pracownicy katowickiego oddziału IPN (DAWID CHALIMONIUK)

Koniec świata! Instytut Pamięci Narodowej został zaatakowany przez znanego z prawicowych skłonności dziennikarza. Ale to jeszcze nic: w „Gazecie Wyborczej”, która w różnych sprawach nie szczędzi instytutowi krytycznych uwag, tym razem weźmiemy go w obronę.

„Niepokoi nas sytuacja na Śląsku, dużo piszemy o skandalicznych, wulgarnych antypolskich ekscesach i polityce Ruchu Autonomii Śląska. Dlaczego historycy IPN konsekwentnie biorą udział w debatach przez RAŚ organizowanych?” – pytał w portalu wpolityce.pl Jarosława Szarka, prezesa IPN, Michał Karnowski. Dalej było jeszcze ostrzej: Karnowski, redaktor naczelny tygodnika „W sieci” (to ten, który prezesowi Prawa i Sprawiedliwości przyznał niedawno tytuł Człowieka Wolności), rzucał uwagami, że „na Śląsku jest poczucie, że w walce z kłamstwami RAŚ na IPN liczyć nie można. Oby się to zmieniło”, i sugerował, że prezes IPN powinien zmienić kierownictwo podległego mu oddziału w Katowicach. Powód? Według Karnowskiego IPN w Katowicach „autoryzuje skrajnie antypolski ruch” (chodziło mu o RAŚ) i „nie wspiera polskiej racji stanu na Śląsku”.

Karnowski jak słoń w składzie porcelany z typową arogancją warszawki

Podobnie jak kilka dni temu z mieszanymi uczuciami brałem się do recenzowania telewizyjnego programu Anity Gargas,tak teraz pewnie bym o wywiadzie Karnowskiego nie wspomniał ani słowem, ale w poniedziałek głos zabrali pracownicy katowickiego oddziału IPN. Na dowód, że argumenty Karnowskiego nie mają pokrycia w faktach, przynieśli książki i mówili o zorganizowanych przez siebie imprezach. Cykl najnowszych dotyczy „żołnierzy wyklętych”. (We wtorek o godz. 18, a w środę o 12 przy ul. św. Jana 10 w Katowicach pokazane zostaną dwa interesujące filmy.)

Przeczytali też list, jaki do Karnowskiego wysłał Andrzej Rozpłochowski, w 1980 r. przywódca „Solidarności” w Hucie Katowicach, w ostatnich latach kojarzony z PiS: „Ceniłem sobie dotąd postawę pana redaktora na innych polach, ale tutaj zachowuje się on jak słoń w składzie porcelany z typową arogancją »warszawki«. (…) Z imieniem Polski na ustach wylewa on dziecko z kąpielą, nie mając nawet świadomości, jakie na Śląsku czyni i już poczynił niepotrzebne szkody. (…) Niech pan nie włazi w buty komunistycznych władców PRL, którzy z Warszawy też mocno nam na Śląsku mieszali, o czym pamięć żyje nie tylko wśród działaczy RAŚ, ale wśród całej ludności”.

O rację stanu niech się martwią politycy

Prokurator Ewa Koj mówiła z kolei o prowadzonych w Katowicach śledztwach. Wprawdzie pani prokurator wielu wciąż będzie pamiętać dochodzenie związane z ekshumacją gen. Sikorskiego, bo było najbardziej medialne, ale śledczy z Katowic zajmowali się wieloma sprawami dotyczącymi np. zbrodni hitlerowskich.

Okazało się też, że z rzekomym udziałem IPN w debatach organizowanych przez RAŚ jest trochę jak z samochodami, które kiedyś miano rozdawać na pl. Czerwonym. Starsi pewnie pamiętają ten dowcip. Andrzej Sznajder, dyrektor katowickiego oddziału IPN, wyjaśnił, że konferencji, o którą prawdopodobnie chodziło Karnowskiemu, nie organizował RAŚ, ale centrum kultury pewnego miasta. Nie wspomnę jakiego, bo jeszcze na nie by się Karnowski rzucił, ale RAŚ ani żadne inne szatańskie siły nie mają tam nic do powiedzenia. To na tej konferencji, dotyczącej II wojny światowej, zabrali głos historyk z IPN i przedstawiciel RAŚ. Ot i cała historia.

Prezes Szarek, który stanowisko objął już za czasów „dobrej zmiany”, nie zamierza rozpędzić katowickiego oddziału IPN. Karnowskiemu wprost powiedział, że to on jest od prowadzenia polityki kadrowej w tej instytucji i że „pojedyncze epizody wybrane z setek działań oddziału IPN w Katowicach nie mogą rzutować ma ocenę całego jego dorobku”.

Mam nadzieję, że zdania nie zmieni. Bo IPN w Katowicach, zwłaszcza związani z nim historycy, robią naprawdę dużo dobrego. To stąd wyszło wiele publikacji poświęconych np. deportacjom polskiej ludności z Żywiecczyzny, represjom w czasie stanu wojennego czy budowaniu systemu komunistycznego. – Czy zajmowanie się takimi tematami też jest sprzeczne z polską racją stanu? – pytał wczoraj retorycznie Andrzej Sznajder, dyrektor katowickiego oddziału IPN.

Kto się boi RAŚ?

Prawicowym krytykom IPN oczywiście solą w oku są inne sprawy. Przede wszystkim te związane z powojennymi represjami wobec zwykłych mieszkańców Śląska. IPN w Katowicach tych tematów dotąd nie unikał i oby nie zaczął tego robić. Nie na tym polega polska racja stanu. O tę niech się martwią politycy, ale niech nie narzucają historykom swojego zdania.

Poza tym można nie lubić albo i bać się Ruchu Autonomii Śląska, ale dopóki działania tej organizacji mieszczą się w granicach prawa, dopóty nie da się jej samej zepchnąć na margines i wykluczyć z debaty. Chyba że to samo ktoś zrobi z tysiącami ludzi, którzy na RAŚ zagłosowali w poprzednich wyborach.

„Pan zdaje się nie rozumieć tutejszej rzeczywistości i nonszalancko wrzuca wszystko i wszystkich do jednego worka” – napisał do Karnowskiego we wspomnianym wyżej liście Andrzej Rozpłochowski.

Może go też, Zagłębiaka, zaraz ktoś oskarży o życzliwość dla RAŚ?

karnowski

wyborcza.pl

 

Takiego zagięcia czasoprzestrzeni nawet Einstein nie przewidział – Krzysztof Luft o cenzurze i propagandzie w TVP

Krzysztof Luft, Dorota Wysocka-Schnepf, Zdjęcia: Anu Czerwiński, Montaż: Katarzyna Dworak, 28.02.2017
http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21430602,video.html?embed=0&autoplay=1

Zapis na aktorkę Julię Wyszyńską przypomina cenzurę z czasów PRL – mówi w 3×3 były członek KRRiT Krzysztof Luft, komentując zdjęcie z ramówki TVP spektaklu z aktorką, która zagrała wcześniej w ‚Klątwie’. Gość Doroty Wysockiej-Schnepf dodaje, że z kolei udział Antoniego Macierewicza w ‚Teleranku’ to nachalna próba indoktrynacji dzieci.

b-czlonek

wyborcza.pl

Dlaczego o. Tadeusz Rydzyk jest wspaniały? Minister Szyszko wymienia wszystkie powody

Łukasz Woźnicki, 28 lutego 2017

Minister Jan Szyszko, o. Tadeusz Rydzyk

Minister Jan Szyszko, o. Tadeusz Rydzyk (fot. ADAM STĘPIEŃ, SŁAWOMIR KAMIŃSKI / Agencja Gazeta)

Jest charyzmatycznym kapłanem. Kocha Polskę i Polaków. Umiejętnie zarządza wielkimi projektami o charakterze inwestycyjnym. Widzi dramat Puszczy Białowieskiej… – to tylko kilka sformułowań z listu pochwalnego na cześć o. Rydzyka. Napisał go minister środowiska Jan Szyszko.

„Jest wszechstronnie wykształconym człowiekiem znającym bardzo dobrze historię Polski, Narodu i Kościoła. Stara się coraz szerzej docierać z prawdą do Polaków poprzez prasę, radio, telewizję i internet. Broni polskiej własności ziemi, sprzeciwia się sprzedaży polskich lasów państwowych, widzi dramat Puszczy Białowieskiej. Kocha Polskę i Polaków i wie, że podstawą siły Narodu jest Rodzina. Otwarcie zwalcza lewackie ideologie w rodzaju gender oraz stanowczo wspiera tradycyjny model rodziny”.

To fragment listu, który we wtorek biuro posła Jana Szyszki rozesłało do wszystkich posłów i senatorów, a także „wszystkich dostępnych ministrowi mediów”. Jego forma była tak niecodzienna, że postanowiliśmy się upewnić, czy Szyszko na pewno jest jego autorem. „Rozesłaliśmy list w imieniu pana prof. Szyszki” – nie pozostawia złudzeń Anna Stefańska, dyrektor biura posła PiS.

Dlaczego ojciec Rydzyk jest atakowany

List jest komentarzem na temat „kolejnego ataku lewicowo-liberalnych mediów” na o. Tadeusza Rydzyka. Szyszko nie precyzuje, o co dokładnie chodzi, ale wskazuje, że do ataku miało dojść w ostatnich dniach. Prawdopodobnie ma na myśli tekst we „Wprost” z ubiegłego tygodnia. Tygodnik oszacował majątek, którym redemptorysta zarządzał w 2015 r., na 339 mln zł. Gdyby majątek ten stanowił jego prywatną własność, zapewniłoby to Rydzykowi 83. miejsce na liście 100 najbogatszych Polaków.

Ojciec Rydzyk nazwał tekst atakiem ze strony środowisk lewackich, a jego autorom zarzucił kłamstwa. „Obserwujcie nas, ile godzin, dni i nocy pracujemy, służymy. I to bez grosza zapłaty, bo przecież jesteśmy zakonnikami. Oczywiście, że te dzieła też kosztują – i to nie mało. Ale porównajcie choćby tylko siedziby naszych mediów z siedzibami lewackich, które nas atakują” – pisał w oświadczeniu o. Rydzyk.

Publikacja „Wprost” wywołała protesty posłów PiS, m.in. posłanki Anny Sobeckiej. Szyszko nie zamierza protestować, bo „jakakolwiek polemika jest tu całkowicie zbyteczna”. Wybrał inną formę – odpowiedzi na pytanie „dlaczego politycy i media z obozu liberalno-lewicowego nie lubią ojca Tadeusza Rydzyka?”. „Nie lubią ponieważ…” – zaczyna swój list, w którym szczegółowo opisuje dokonania i cechy ojca Rydzyka.

Nie lubią ojca Rydzyka…

Dlaczego zdaniem ministra Szyszki media nie lubią o. Rydzyka?

Bo „jest autorytetem w sprawach dotyczących wartości chrześcijańskich, etyki i moralności. Przywrócił godność i staje w obronie sporej części społeczeństwa, pogardzanej przez obóz liberalno-lewicowy (nazywanej „moherowymi beretami”)”.

Bo „odważnie, głośno i otwarcie mówi o sprawach najważniejszych dla Polski i Polaków, które przeciwnicy ideowi traktują jako tematy niszowe, nieważne, groźne, albo nawet tabu. Jako symbol i osoba ogniskująca duże środowisko Rodziny Radia Maryja jest uznawany za zagrożenie”.

Bo „wspiera medialnie formacje patriotyczne, katolickie, niepodległościowe, konserwatywne, co miało przełożenie na wyniki wyborów parlamentarnych i samorządowych. Troszczy się o polski interes narodowy, wspiera polskie podmioty gospodarcze, otwarcie mówi o zagrożeniach ze strony ponadnarodowego kapitału, koncernów i korporacji”.

Bo „konsekwentnie buduje grupę medialną, która poprzez swój przekaz zagraża interesom prywatnych mediów i antyprawicowej opozycji. Przełamuje monopol środowisk liberalno-lewicowych w dziedzinie medialnej, ale także w edukacji na poziomie wyższym (WSKSiM). Kształci młodzież w duchu religijno-patriotycznym, a zatem inaczej niż większość ośrodków akademickich, przygotowuje kadry w dziedzinach do niedawna „zastrzeżonych” dla sił liberalno-lewicowych”.

Bo „umiejętnie zarządza wielkimi projektami o charakterze inwestycyjnym, edukacyjnym i społecznym, mimo krytyki i utrudnień ze strony „mainstreamu”. Jest wizjonerem, który potrafi skupić wokół siebie ludzi twórczych nie bojących się realizować śmiałych projektów i idei dotyczących przyszłości. Jest konsekwentny i skuteczny w swoich działaniach”.

Na koniec Jan Szyszko zauważa jeszcze, że ojciec Tadeusz Rydzyk formalnie nie zajmuje zbyt eksponowanej pozycji w hierarchii kościelnej, społecznej, czy naukowej. „Ale jest postacią tak wyrazistą, charyzmatyczną i kreatywną, że wywiera na Polskę i Polaków znacznie większy wpływ, niżby to wynikało z jego „urzędowej” pozycji” – kończy Szyszko.

List otwarty prof. Jana Szyszko, Posła na Sejm RP, Ministra Środowiska, w sprawie obrony osoby Dyrektora Radia Maryja Ojca Doktora Tadeusza Rydzyka >>>

dlaczego

wyborcza.pl

Katarzyna Kolenda-Zaleska, „Fakty” TVN

Tusk musi odejść, a potem choćby i potop

27 lutego 2017

Wrzesień 2016, Donald Tusk z wizytą w Warszawie

Wrzesień 2016, Donald Tusk z wizytą w Warszawie (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)

Próby strącenia rodaka z jednej najważniejszych unijnych posad nie pomogą nam wstać z kolan. Bo kto w Europie będzie poważnie traktował rząd opętany obsesjami?

PiS byłby gotów złożyć wniosek o likwidację Unii Europejskiej, byle tylko zablokować wybór Donalda Tuska na drugą kadencję szefa Rady Europejskiej. Brzmi to jak żart, ale do końca żartem nie jest, bo przecież jeden z czołowych europosłów PiS powiedział ostatnio wprost, że najlepiej w ogóle byłoby zlikwidować to stanowisko.

To, że do likwidacji trzeba zmiany traktatu lizbońskiego, to już detal. Ale przecież nie o detale chodzi, tylko o to, by jak najbardziej poniżyć najbardziej znienawidzonego wroga. Bo przecież nawet nie konkurenta politycznego – takich subtelnych kategorii PiS w polityce nie uznaje.

A rząd będzie się jeszcze ostrzej sprzeciwiał Tuskowi, pod jego adresem padną jeszcze bardziej wymyślne insynuacje. Wszystko po to, by przypodobać się temu, kto najbardziej chce go pogrążyć – Jarosławowi Kaczyńskiemu. Być może Warszawa nie byłaby aż tak kategoryczna w odmowie poparcia rodaka – zna w końcu realia unijne – gdyby nie to, że władza musi się podporządkować obsesjom swojego lidera. Nawet ze szkodą dla państwa i Polski.

Czy prezes PiS pogrzebie Donalda Tuska?

Oczywiście elektoratowi PiS taki sprzeciw bardzo się podoba, co staje się dodatkowym, a może i najważniejszym, argumentem za dyskredytowaniem tej kandydatury. I znów: cóż z tego, że ze szkodą dla państwa i dla Polski.

Nie wiadomo, czy faktycznie Kaczyński powiedział Angeli Merkel, że za Tuskiem może być wysłany europejski list gończy. Może tak, może nie, ale informacja poszła w świat. Prawdą jest natomiast, że Kaczyński, a za nim inni politycy PiS powtarzają, że Tuskowi mogą być postawione zarzuty karne i w związku z tym staje się on obciążeniem dla Unii. Pomijając fałszywą troskę o kondycję Wspólnoty, na razie nic o żadnych zarzutach nie wiadomo.

Ta krucjata budzi zażenowanie. Można się z Tuskiem nie zgadzać, można być jego przeciwnikiem, ale jednak to Polak, który pełni jedną z najważniejszych funkcji w Europie. To oczywiste, że jeśli udałoby się utrącić tę kandydaturę, żaden inny Polak już tego stanowiska nie obejmie.

Wszystko wskazuje na to, że Tusk zostanie wybrany. Pozycja Warszawy wbrew buńczucznym zapewnieniom o wstawaniu z kolan jeszcze bardziej się osłabi. Kto będzie poważnie traktował rząd opętany obsesjami, któremu daleko do elementarnej racjonalności? I jak to będzie wyglądało, gdy za Tuskiem ręce podniosą wszyscy unijni przywódcy z wyjątkiem tych z jego własnej ojczyzny?

Wcale mi nie żal premier, która będzie musiała patrzeć w oczy zagranicznym koleżankom i kolegom. Całkowicie osamotniona. To będzie wotum nieufności wobec polskiego rządu i wobec tego, co PiS robi z demokracją.

Do wyboru przewodniczącego zostało trochę czasu. Rząd ma pole do działania. Może jeszcze zmienić strategię i udawać, że sprawy Tuska nie ma. Może też, co sugerował ostatnio poseł Michał Kamiński, podjąć dyplomatyczne działania szkalujące szefa Rady. Poseł pyta panią premier, czy to prawda, że nasi dyplomaci dostali takie instrukcje.

Premier jeszcze nie odpowiedziała.

nowy

wyborcza.pl

O tych słowach Kaczyńskiego będzie głośno. „Tusk łamie elementarne zasady Unii Europejskiej”

mk, PAP, 28.02.2017

Donald Tusk

Donald Tusk (YVES HERMAN / REUTERS / REUTERS)

– Donald Tusk wprost popiera opozycję, która sama siebie nazywa totalną i która nie ukrywa, że chciałaby obalić rząd metodami pozakonstytucyjnymi – mówił dziś na briefingu prasowym prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński po raz kolejny sprzeciwił się kandydaturze Donalda Tuska na drugą kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej. – Nie może liczyć na nasze poparcie i brak naszego sprzeciwu – mówił Kaczyński.

– Donald Tusk jest politykiem, który łamie elementarne zasady UE. Przedstawiciel władz UE w żadnym razie nie powinien łamać zasady neutralności jeżeli chodzi o wewnętrzne stosunki w państwach. Donald Tusk wprost popiera opozycję, która sama siebie nazywa totalną i która nie ukrywa, że chciałaby obalić rząd metodami pozakonstytucyjnymi – stwierdził prezes Prawa i Sprawiedliwości.

Kaczyński o Saryusz-Wolskim: Nie będę komentował spekulacji

„Financial Times” napisał wcześniej, że polski rząd sonduje w europejskich stolicach kandydaturę europosła PO Jacka Saryusz-Wolskiego na stanowisko szefa Rady Europejskiej. Saryusz-Wolski miałby być konkurentem dla Donalda Tuska. – To jest poziom spekulacji, nie będę ich komentował – odpowiedział Kaczyński, zapytany o doniesienia „FT”.

– Jeśli chodzi o ocenę jego kompetencji, nie jest to moment, bym miał jakiekolwiek podstawy, żeby te kompetencje oceniać. Słabo znam pana Saryusza-Wolskiego. To jest polityk, którego obserwuję z bardzo dużej odległości – zaznaczył polityk.

W marcu decyzja ws. Donalda Tuska

Pierwsza 2,5-letnia kadencja Tuska jako szefa RE upływa z końcem maja. Na szczycie UE 9-10 marca przywódcy mają zdecydować, czy pozostanie on na tym stanowisku na kolejną kadencję. Obecnie jest jedynym oficjalnym kandydatem.

Tusk zadeklarował podczas nieformalnego szczytu przywódców UE na Malcie, że jest gotów kontynuować swoją pracę jako przewodniczący Rady Europejskiej.

Zobacz także: „Tusk nie zwrócił się do polskiego rządu o poparcie” 

o-tych

gazeta.pl

Kaczyński o kandydaturze Saryusza-Wolskiego zamiast Tuska: „To spekulacje”. Ale nie zaprzeczył, że do tego dojdzie

Bartosz T. Wieliński, Agata Kondzińska, Tomasz Bielecki, Roman Imielski, 28 lutego 2017

Konferencja prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Siedziba PiS, Warszawa, ul. Nowogrodzka, 28 luty 2017

Konferencja prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Siedziba PiS, Warszawa, ul. Nowogrodzka, 28 luty 2017 (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

– To jest poziom spekulacji. Nie będę ich komentował – w ten sposób prezes PiS Jarosław Kaczyński odniósł się do doniesień o tym, że Beata Szydło sonduje europejskich liderów, czy na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej zamiast Donalda Tuska poparliby europosła PO Jacka Saryusza-Wolskiego.

Prezes PiS bardzo oszczędnie wypowiadał się o europośle PO. Nie dał się namówić dziennikarzom nawet na ocenę kompetencji Jacka Saryusza-Wolskiego, bo „to nie ten moment” i „nie zna go dobrze, kilka razy z nim rozmawiał i obserwuje go z daleka”. Nie zaprzeczył jednak, że wariant, w którym Warszawa wystawi kontrkandydata dla Tusk, istnieje.

Kaczyński chętnie krytykował za to obecnego szefa Rady Europejskiej. – Donald Tusk łamie elementarne zasady Unii Europejskiej. Łamie zasadę neutralności, wprost popiera opozycję, która sama nazywa się totalną i chciałaby obalić rząd pozaparlamentarnymi metodami – mówił lider PiS. Przywołał tu hasło „ulica i zagranica”: – Taki ktoś nie może być przewodniczącym Rady Europejskiej.

Z naszych informacji wynika, że rząd Beaty Szydło powiedział w poniedziałek Maltańczykom, którzy sprawują obecnie prezydencję w UE, że być może Warszawa będzie mieć innego kandydata niż Tusk. – Myślałem, że Szydło będzie wychodzić z sali na czas zatwierdzania Tuska. Ale wymyślili coś dziwniejszego – powiedział „Wyborczej” zachodni dyplomata UE. W dodatku część polskich ambasadorów bilateralnych w stolicach UE miało jakiś czas temu dostać instrukcje z MSZ, by aktywnie zniechęcać do wsparcia Tuska.

Sam Saryusz-Wolski od poniedziałkowego wieczoru, gdy „Financial Times” ujawnił sprawę poparcia go przez PiS na przewodniczącego Rady Europejskiej, milczy. Nie odbiera telefonów, we wtorek nie pojawił się w budynku europarlamentu

Henry Foy, do niedawna warszawski korespondent dziennika „Financial Times”, napisał, że Polska w ostatniej chwili próbuje utrudnić Tuskowi objęcie funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej na drugą dwuipółletnią kadencję. Posłużyć do tego ma zgłoszenie kandydatury Saryusza-Wolskiego, byłego szefa Komitetu Integracji Europejskiej, od 2004 r. europosła PO. Według dwóch informatorów Foya z kręgów unijnej dyplomacji premier Szydło obdzwania w tej sprawie unijnych przywódców. „Wokół kandydatury Saryusza-Wolskiego trwają dyskusje” – pisze Foy.

Nie zaprzeczył ani nie potwierdził tych doniesień wicemarszałek Senatu i były europoseł PiS Adam Bielan, który we wtorek rano był gościem Bogdana Rymanowskiego w TVN 24. Chwalił za to Saryusza-Wolskiego: – Gdyby doszło do takiej zmiany, to przy wszystkich różnicach, które nas dzielą z panem europosłem, to byłaby to bardzo dobra zmiana. Pan Saryjusz-Wolski niewątpliwie góruje nad Tuskiem jeśli chodzi o znajomość problematyki europejskiej, i udowodnił podczas swojej pracy w Parlamencie Europejskim, że potrafi wznieść się ponad partyjne animozje.

Kandydat dobry dla wszystkich

Polsko-unijny spór o przyszłość Tuska to efekt słów Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS powtarza, że Tusk nie może stać na czele Unii Europejskiej, bo niewykluczone, że ciąży na nim odpowiedzialność za katastrofę smoleńską czy aferę Amber Gold. Według „FT” na początku lutego miał powiedzieć goszczącej w Warszawie Angeli Merkel, że może zostać wydany europejski nakaz aresztowania Tuska. Ale we wtorek podczas krótkiej konferencji prasowej Kaczyński zaprzeczył, by rozmawiał z niemiecką kanclerz o Tusku.

Kandydatura Saryusza-Wolskiego nie jest przypadkowa. Lansując polityka z tej samej partii co Tusk, PiS unika zarzutu, że spór o nowego europrezydenta ma wyłącznie polityczny charakter. PO jest członkiem Europejskiej Partii Ludowej (EPP), Saryusz-Wolski na czele Unii nie zmieniałby więc układu sił w unijnych instytucjach.

– Skoro Angela Merkel nie chciała socjalisty na stanowisku prezydenta UE, to będzie miała chadeka, skoro kraje bałkańskie i grupa Wyszehradzka chcieli przedstawiciela Europy Środkowej, to będą go mieli. No i będzie to Polak. Saryusz-Wolski to mocna kandydatura – mówi nam rozmówca z PiS.

Jest jednak jeden problem: kandydat jest tylko europosłem. Na stanowisku prezydenta Unii powinien zaś znaleźć się były premier lub prezydent.

Co łączy Saryusza-Wolskiego z PiS

Jednak to, że premier Szydło lansuje Saryusza-Wolskiego, nie dziwi. Po awanturze, jaką wywołała Warszawa, zrywając rozmowy z Airbusem w sprawie przetargu na helikoptery Caracal, europoseł PO popierał rząd. Niedawno krytykował też Tuska za list wysłany do przywódców UE, w którym ten uznał prezydenturę Donalda Trumpa za zagrożenie dla Europy.

„Ważne, by Polak był na czele Rady Europejskiej, niestety Warszawa zarzuca Tuskowi autoryzowanie procedury KE przeciw Polsce oraz instygowanie [podjudzanie] opozycji” – napisał Saryusz-Wolski na Twitterze na początku lutego.

Wcześniej wymieniano go jako możliwego następcę Witolda Waszczykowskiego na stanowisku szefa polskiej dyplomacji. Ale już w październiku w rozmowie z tygodnikiem „Wprost” wicepremier Jarosław Gowin mówił: – W obozie Platformy jest polityk, który lepiej od Tuska nadaje się na stanowisko szefa Rady Europejskiej.

W tym miejscu padło nazwisko Saryusza-Wolskiego, który zdaniem Gowina „zna się na rzeczy, jest gorącym patriotą i do tego potrafi przekraczać granice sporu politycznego”.

Jednomyślność niepotrzebna, Tusk i tak może zostać

Sam Saryusz-Wolski z „Financial Times” nie chciał rozmawiać. „Wyborczej” nie udało się z nim skontaktować. Nasi rozmówcy w Brukseli zachodzą w głowę, po co dał się w to wmanewrować. Musi być dla niego jasne, że jego kandydaturę poprą co najwyżej Węgry.

– To chytra sztuczka, by zatruć atmosferę wokół wyboru Tuska na drugą kadencję. Jeśli Jacek Saryusz-Wolski faktycznie zostałby kandydatem, oznaczałoby to, że dał się instrumentalnie wykorzystać PiS, zdecydował osłabić Polskę i EPP. On przecież nie miałby szans na wybór – oceniał w poniedziałek wieczorem Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący PO, który wzywa PiS, by wystawił przeciwko Tuskowi członka własnej partii.

Jest bowiem bardzo prawdopodobne, że mimo sprzeciwu Kaczyńskiego Tusk i tak zostanie przewodniczącym Rady na drugą kadencję. Do wyboru prezydenta Europy nie potrzeba bowiem jednomyślności.

Do tego stanowiska – jeśli wierzyć prasowym doniesieniom – przymierzał się były kanclerz Austrii Werner Faymann, odchodzący prezydent Francji François Hollande, a nawet urzędujący wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel. Nie byli jednak w stanie zagrozić Tuskowi. W efekcie były polski premier nie ma oficjalnie kontrkandydatów.

Mimo to unijni politycy ciągle uważają, że w sytuacji kryzysu UE jej przywódca powinien mieć mandat wszystkich członków. Kaczyńskiego do zmiany zdania przekonywali m.in. Merkel i przywódcy Czech i Słowacji, którzy przypominali, że Tusk był kandydatem całej Grupy Wyszehradzkiej, więc Polska sama nie powinna wycofywać dla niego poparcia. Dyplomaci mówią, że misji ugłaskania Kaczyńskiego podjął się węgierski premier Viktor Orbán, który choć jest dziś największym sojusznikiem PiS, to przyjaźnił się też z Tuskiem. Jego partia Fidesz razem z PO jest członkiem EPP. Pojawienie się kandydatury Saryusza-Wolskiego to znak, że Orbána również odprawiono z kwitkiem.

Według naszych informacji PiS będzie też dążył do odłożenia wyboru Tuska o kilka tygodni (mają się odbyć w marcu). – To do zrobienia, Bruksela widziała nie takie rzeczy – mówi nasz rozmówca w partii.

kaczynski-zabral

wyborcza.pl