Abonament RTV nie będzie tańszy? 22,70 zł miesięcznie – tyle zapłacą klienci kablówek i platform satelitarnych
Antoni Macierewicz przejdzie do klasyki jako hybrydowy minister obrony. Tak osłabia Polskę. Jest naszym Krymem i Donbasem. Na utajnionym posiedzeniu sejmowej komisji obrony przedstawił posłom „geniusz” swego Misia Misiewicza (postać godna Księgi Guinnessa), a przede wszystkim skalę zmian w Wojsku Polskim.
I tak: w Sztabie Generalnym doszło do zmiany na 90 proc. stanowisk dowódczych, zaś w Dowództwie Generalnym – 82 proc. Co to oznacza? W języku militarnym Polska pozbawiła się swoich generałów – jakby ich rozstrzelała – morale armii sięgnęło strachu, bo to samo może spotkać każdego. Jak taka armia zachowuje się w gorącym konflikcie, tj. podczas wojny? Podnosi ręce do góry.
Nawet nie wytrzymał pisowski generał Roman Polko, były dowódca GROM-u, który pracę zdegradowanych generałów…
(…)
Antoni Macierewicz może śmieszyć. I śmieszy – mnie też, lecz kiedyś przepona odmawia posłuszeństwa, bo takie są prawidła biologii, do łask wraca rozum. Cokolwiek Macierewicz zrobiłby, nie trzyma się sensu. Wojna na Ukrainie została na swoją specyfikę nazwana hybrydową, bo składa się z części wydawałoby się nielogicznych, ale skutecznych.
Taki nielogiczny jest Macierewicz, taka jego hybrydowa postać. Wszak nie służy Polsce, bo ją ośmiesza, osłabia. Mieć hybrydowego ministra obrony to nie mieć ministra, to być bezbronnym, na własne życzenie wystawiać się atak wrogów, a z czasem na inwazję.
Macierewicz jest też częścią „układu” hybrydowego. Chyba pamiętamy, jak w trakcie kampanii wyborczej 2015 roku Beata Szydło zareagowała histerycznie, iż to nie Macierewicz, a Jarosław Gowin zostanie ministrem obrony. Taka to zresztą była hybrydowa kampania i taka władzę mamy hybrydową.
Rządzi „pan” prezes” Kaczyński, choć prezydentem jest Andrzej Duda, a premierem Szydło.
(…)
Gen. Polko boleśnie szczerze o sytuacji w wojsku. „Być może Gocuł, Tomaszycki i Różański byli niewygodni dla władzy…”
27.02.2017
Były dowódca jednostki GROM gen. dyw. Roman Polko od lat postrzegany jest raczej jako człowiek prawicy. Doradcą Lecha Kaczyńskiego był już w czasach, gdy ten polityk rządził Warszawą. Później zaangażował się w jego kampanię prezydencką, a po wyborczym sukcesie znalazł się w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Teraz nie szczędzi jednak cierpkich słów pod adresem rządzących Polską spadkobierców prezydenta Kaczyńskiego.
Szczególnie ostro gen. Roman Polko postanowił skomentować to, co dzieje się w WojskuPolskim, z którego masowo odchodzą najbardziej doświadczeni dowódcy. – Starali się najlepiej jak potrafią – a robili to naprawdę doskonale – wykonywać swoją robotę. No cóż, być może byli niewygodni dla władzy – stwierdził były dowódca GROM na antenie TVN24.
Tacy generałowie jak Gocuł, Tomaszycki, Różański (…) wiem, że zawsze mieli swoje własne poglądy, nigdy nie mieli poglądów partyjnych, takiej, czy też jakiejkolwiek innej opcji. Starali się najlepiej jak potrafią – a robili to naprawdę doskonale – wykonywać swoją robotę. No cóż, być może byli niewygodni dla władzy… Czytaj więcej
Później gen. Roman Polko zasugerował brak rozsądku u obecnego szefostwa Ministerstwa Obrony Narodowej. – Wydaje mi się, że takim zdrowym rozsądkiem byłoby jednak trzymanie ludzi, którzy mają ogromną wiedzę, ogromne doświadczenie, a nie gorliwych potakiwaczy – ocenił. Gen. Polko w krytycznym tonie wypowiadał się także o prezydencie Andrzeju Dudzie. – Dlaczego jako zwierzchnik sił zbrojnych nie myśli o tym, żeby przygotować ich na wysokie stanowiska w strukturach sojuszu (NATO – red.), bo tam też powinniśmy mieć swój głos i doświadczonych generałów – pytał.
Przypomnijmy, że tuż po przedstawieniu nowej ekipy Jarosława Kaczyńskiego generał bronił decyzji o wyborze Antoniego Macierewicza na ministra obrony narodowej. – Wolę ludzi kontrowersyjnych, bo są to zazwyczaj ludzie posiadający własne zdanie, charakter i potrafią walczyć o swoje, niż takich którzy ulegają mediom, propagandzie, i są ciepłymi kluchami, które lubią jak się mówi o nich „państwowcy” – mówił w rozmowie z naTemat. Antoni Macierewicz ma wiedzę, umiejętności i predyspozycje i jestem przekonany, że mimo tej kontrowersyjności, w tych trudnych czasach jest to pozytywna cecha – podkreślał.
MICHAŁ SKUZA, 26 LUTEGO 2017
Macierewicz „czyści” armię. Sztab Generalny – 90 proc. stanowisk dowódczych, Dowództwo Generalne – 82 proc.
Podczas utajnionych obrad sejmowej komisji obrony (22 lutego) min. Antoni Macierewicz miał stwierdzić, że niektórzy wyrzuceni z armii dowódcy mogą usłyszeć zarzuty „w związku z katastrofą smoleńską”. Padły również supozycje o rosyjskiej agenturze. Tymczasem w wojsku szukają „wrogów” i awansują – w przyspieszony sposób – „klenczonów”
„W Sztabie Generalnym zmiany objęły 90 proc. stanowisk dowódczych, a w Dowództwie Generalnym 82 proc.” – głosi informacja resortu opublikowana 22 lutego. „Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz przeprowadził szeroką wymianę kadr na najwyższych stanowiskach w jednostkach operacyjnych, każdorazowo zastępując oficerów dobranych przez Platformę Obywatelską oficerami o dużym doświadczeniu bojowym w Iraku i Afganistanie i przeszkolonych we współpracy z wojskami NATO ” – napisał resort.
Dowiadujemy się też, że „awansowano ponad 27 000 szeregowych, podoficerów i oficerów w tym 25 generałów.”
Rozbicie tej liczby pomiędzy korpusy stało się tajne, choć jeszcze jesienią 2016 roku szczegółowe zestawienia nie były objęte żadną klauzulą. Wiemy zatem, że do 31 października 2016 roku, wśród odchodzących ze służby żołnierzy było 27 generałów i 254 pułkowników. A to każe stawiać pytania o rzeź strategicznych kadr i rzeczywiste możliwości dowodzenia siłami zbrojnymi.
Coraz bardziej tajne
Warto jednak zatrzymać się przy klauzuli „tajne”. Otóż, od 1989 roku uchylano stopniowo kurtynę tajemnicy, za którą ukrywana była armia w PRL. W armiach NATO tajne jest tylko programowanie strategiczne, plany mobilizacyjne i operacyjne, rejony koncentracji, nastroje żołnierzy oraz ISR (intelligence, surveillance & reconnaissance) czyli wywiad, obserwacja i dalekie rozpoznanie. I tak też było do tej pory w Polsce.
Tymczasem pod rządami PiS (tak jak w PRL) tajemnica dotyczy wszystkiego, co niewygodne dla rządzących. Nawet karambol drogowy, spowodowany przez kolumnę ministra obrony, uznawany jest za istotny dla bezpieczeństwa państwa.
Oznacza to likwidację newralgicznej dla demokratycznego państwa cywilnej – w znaczeniu: obywatelskiej, społecznej, politycznej – kontroli nad armią. Opinia publiczna może jednak dowiedzieć się co nieco za przyczyną bałaganu, jaki zapanował w pałacu przy Klonowej w Warszawie (siedziba ministra obrony).
Przeczytaj też:
„Ogłosiłem, ale to nigdy nie było aktualne”. Kosmiczna odpowiedź na list Francji i Niemiec
Generalicja odchodzi sama
Wojsko Polskie opuścił jeden generał czterogwiazdkowy, jeden trzygwiazdkowy generał broni, dziewięciu dwugwiazdkowych generałów dywizji oraz szesnastu jednogwiazdkowych generałów brygady.
W 2014 roku w służbie pozostawało 119 generałów oraz 1 500 pułkowników. Korpus generalski stracił zatem czwartą część stanu, pułkownikowski – 254 ludzi, czyli jedną szóstą. Zaledwie 46 oficerów zakończyło służbę z powodu wieku emerytalnego.
W historii militarnej ostatniego stulecia niewiele można znaleźć podobnych okoliczności. Politycy rzadko osłabiają własne armie w obliczu potencjalnego konfliktu.
Najczęściej przywołujemy czas masowych represji w Armii Czerwonej między majem 1937 a wrześniem 1938 roku.
Z kolei apologeci marszałka Józefa Piłsudskiego nie chcą słyszeć o czystkach po przewrocie majowym – a wyrzucono wtedy z armii 30 generałów i 551 starszych oficerów.
Już te przykłady powinny powstrzymać polityków przed majstrowaniem przy delikatnym mechanizmie polityki kadrowej armii. Wymagałoby to jednak przyjęcia imperatywu potrzeb obronnych. A tymczasem mamy do czynienia z zemstą za urojone winy.
Niefortunnie jednak zdarzył się szczyt NATO w Warszawie, który ktoś musiał przygotować. Złoty medal „Za zasługi dla obronności” dostał wprawdzie rzecznik prasowy ministra, ale prawdziwym ojcem sukcesu był generał Mieczysław Gocuł, szef Sztabu Generalnego WP. W maju na wniosek ministra obrony prezydent przedłużył mu kadencję na kolejne trzy lata. Ale już w lipcu gen. Gocuł złożył raport o podaniu się do dymisji z półrocznym wyprzedzeniem. Dlaczego? Można się tylko domyślać.
Przeczytaj też:
Albo Macierewicz kłamie, albo jego okłamano. Saluty Misiewiczowi to nie był „jednorazowy wypadek”
Od września 2016 roku min. Macierewicz już ani razu nie znalazł dla niego czasu. Działo się to w czasie newralgicznym dla przyjęcia amerykańskiej brygady w Polsce. Jak się dowiadujemy z wiarygodnego źródła,
gen. Gocuł wielokrotnie dzwonił na Klonową, słysząc zawsze, że ministra nie ma albo jest szalenie zapracowany. Wysyłał listy, pozostały bez odpowiedzi. Tymczasem rzecznik prasowy ministra Bartłomiej Misiewicz wymienił 90 proc. podległych Gocułowi oficerów.
Pod koniec stycznia generał definitywnie pożegnał się z armią.
Generał broni Mirosław Różański, szef Dowództwa Generalnego, krótko świętował sukces ogromnych (30 tysięcy żołnierzy) manewrów Anakonda (czerwiec 2016). Rychło zaczął się dowiadywać o mianowaniu mu nowych podwładnych, gdy … meldowali się w jego gabinecie. Nie miał żadnego wpływu na obsadę stanowisk , za które ponosił odpowiedzialność, bo nominacje trzymano przed nim w tajemnicy (potwierdzają to dwa niezależne źródła).
Zgoła inna gra toczyła się w Dowództwie Operacyjnym. Tajemnicą poliszynela było, że jego dowódca generał broni Marek Tomaszycki jest mile widzianym przez prezydenta Andrzeja Dudę kandydatem na następnego szefa Sztabu Generalnego. Ale Macierewicz miał innego.
Znając datę wizyty prezydenta w Dowództwie Operacyjnym, wysłał gen. Tomaszyckiego do Afganistanu. Prezydent został powitany przez zastępcę, generała brygady Sławomira Wojciechowskiego. Kadencja Tomaszyckiego skończyła się w grudniu 2016. Z Dowództwa Operacyjnego odeszło za nim jeszcze dwunastu pułkowników. Nowym szefem Sztabu Generalnego został generał broni Leszek Surawski.
Jedenastu pułkowników i jeden major w ślad za swym dowódcą generałem AdamemDudą opuściło newralgiczny dla modernizacji technicznej armii Inspektorat Uzbrojenia. W dowód uznania dostali ryngraf z dedykacją.
Z Centrum Operacji Powietrznych odeszło czterech pułkowników i trzech majorów. Z Inspektoratu Wsparcia – generał brygady oraz 23 pułkowników.
Na samych szczytach mamy zatem sytuację następującą. Newralgiczne stanowiska zajmuje trzech (oddajmy im honor) świetnie przygotowanych oficerów – gen. dywizji Jarosław Mika, Dowództwo Generalne, gen. broni Leszek Surawski, Sztab Generalny oraz gen. brygady Sławomira Wojciechowski, Dowództwo Operacyjne.
Wszyscy trzej kariery wojskowe rozpoczynali jeszcze w PRL. Czyżby opowieść o usuwaniu komunistycznych złogów utraciło znamiona aktualności?
Czwartym oficerem największych nadziei, od lat przygotowywanym do objęcia najwyższych funkcji w armii, był generał dywizji Andrzej Reudowicz, dowódca 12 dywizji zmechanizowanej. On jednak nie wykazał się zrozumieniem potrzeb reprezentacyjnych rzecznika prasowego (jak pisze „Polityka”, przyjął Misiewicza w gabinecie, zamiast prężyć się przed nim przed jednostką, więc wyjeżdża do norweskiego Stavanger na stanowisko dowódcy Joint Warfare Centre.
Inwazja marcowych majorów
Hipotezę zemsty potwierdzają kolejne posunięcia kadrowe Macierewicza. Najpierw wysłał do zielonych garnizonów prokuratorów wojskowych, którzy prowadząc śledztwo smoleńskie kwestionowali teorię zamachu.
W kwietniu 2016 roku do kawalerii pancernej w Żaganiu przeniesiono płk OlafaTruszczyńskiego, szefa Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej, światowej sławy specjalista psychologii lotniczej. W rządowej komisji Jerzego Millera kierował podkomisją lekarską i oceniał stan psychiczny pilotów Tupolewa.
A w drugą stronę działa to tak. Płk dr inż. Ryszard Parafianowicz karierę dowódczą zakończył na 3 Batalionie Inżynieryjnym w Nisku. Ale nie za te zasługi został rektorem-komendantem Akademii Obrony Narodowej, by ją zlikwidować i powołać (już jako generał) w jej miejsce Akademię Sztuki Wojennej.
Wtajemniczeni twierdzą, że o nominacji zadecydowała jego książka „Podziemie niepodległościowe na Suwalszczyźnie 1944–1952”, którą pochwalił się ministrowi.
Pod komendą Parafianowicza w Akademii Sztuki Wojennej ruszyły „szkółki niedzielne” dla kandydatów na najwyższe stanowiska w Wojsku Polskim. Obowiązkowy roczny kurs strategiczno-obronny dla generałów zastąpiono bowiem szkoleniami weekendowymi.
Czystka na szczytach powoduje spore luki kadrowe. Dlatego na kilka miesięcy przed nią minister wydał rozporządzenie o możliwości awansowania co roku o więcej niż jeden stopień. W ten sposób osłabiana jest kadra jednostek liniowych. Dodatkowo,
w niektórych z nich nawet 20 procent oficerów i podoficerów odeszło do Wojsk Obrony Terytorialnej. Pełną parą ruszył już nabór.
Wielu nie trzeba namawiać. Wybierają łatwą służbę (w żołnierskim slangu: „sanatorium”) blisko rodziny.
Rozmowy kadrowe
W korpusie oficerskim i podoficerskim wszystkich czekają rozmowy kadrowe. Ci, którzy je mają za sobą opowiadają, że spotkanie zaczyna się od straszenia przeniesieniem na równorzędne stanowisko na drugi koniec kraju.
W przypadku braku zgody na przeniesienie wydarzenia nabierają tempa: straszenie zwolnieniem, odmowa, rozkaz personalny, odwołanie, nieuwzględnienie odwołania i podtrzymanie rozkazu oraz wyznaczenie.(Źródło: Niezależne Forum o Wojsku i rozmowy z żołnierzami)
Oficerom proponuje się czasem awanse, chorążym – nie. Ponieważ żołnierzowi przysługuje tylko jedyna forma protestu (odejście z armii), w najbliższym czasie możemy spodziewać się exodusu podoficerów.
Oficerów i podoficerów brakuje już wszędzie z wyjątkiem dowództw średniego i wysokiego szczebla. Nie zmniejszono etatów w „warszawskim wojsku biurowym”. Stanowiska, które w ministerstwach sojuszniczych zajmują cywile, w Polsce nadal są pożądanym miejscami pracy pułkowników i generałów.
Głównym księgowym MON jest gen. dywizji Sławomir Pączek. Przez całą służbę zajmował stanowiska urzędnicze związane z planowaniem budżetowym. Nie ma pojęcia o dowodzeniu kompanią, a co dopiero dywizją. Oficerowie, którzy kosztują kilkakrotnie więcej od cywili, powinni służyć w Sztabie Generalnym. Urząd MON powinien zatrudniać urzędników. Powtarzali to kolejni ministrowie obrony i nic.
„Klenczony” awansują, „nietożsami” odpadają
Ujawniają się też oficerowie lojalni wobec przemian. W armii ich nazywają „klenczonami”. Kapelani mają pełne ręce roboty z wydawaniem zaświadczeń o spełnianiu kryterium wartości katolickich, prezentowanych przez kandydatów do awansu.
Nie mogą na nie liczyć „nietożsami”, jak zaczęto nazywać żołnierzy skupiających się na służbie, a nie na towarzyszących jej „jasełkach”.
Najbardziej zaangażowani, jak nowy komendant garnizonu warszawskiego, gen. brygady Robert Głąb, podbijają stawkę wydając żołnierzom rozkaz (15871/16) oglądania TVP Info. Potwierdza on regułę, że najbardziej starają się oficerowie, którzy służbę zaczęli w PRL.
Skąd brać Indian?
W trzech brygadach obrony terytorialnej (1. Podlaska, 2. Lubelska i 3. Podkarpacka) są już etaty i wodzowie. Przyszedł czas na Indian. Rzecz jest pilna, bowiem nieistniejących obrońców terytoriów podczas pokazów dla dygnitarzy muszą zastępować komandosi z Lublińca.
Już teraz zatem tworzenie nowego rodzaju sił zbrojnych odbywa się (wbrew zapewnieniom MON) kosztem jednostek operacyjnych. Oprócz zabierania z nich żołnierzy, na wyposażenie Wojsk Obrony Terytorialnej przesuwane są także pieniądze przeznaczone na modernizację techniczną. Cywilnym zarządcą osobnej, bo wyjętej z systemu dowodzenia, armii ma (w imieniu ministra) kierować nowy podsekretarz stanu, b. harcmistrz ZHR, poseł PiS Michał Dworczyk.
Armia to nie tylko żołnierze. Obsługuje ich ponad 40 tysięcy pracowników wojska. Do nich doliczyć trzeba kolejne tysiące cywilów pracujących zarówno w wielkich fabrykach zbrojeniowych, jak i maleńkich przedsiębiorstwach podległych MON. We wszystkich przeprowadzono wnikliwą kwerendę personalną.
Wiceminister obrony Bartosz Kownacki pochwalił się publicznie, że dzięki temu przeglądowi wykryto ponad czterystu „wrogów” (po wystąpieniu sejmowym 5 października 2016)
Czym można sobie zasłużyć na takie miano? Ano, młodszy referent był przed laty radnym Platformy Obywatelskiej. Dla jemu podobnych, niepewnych jednostek o dwuznacznym obliczu ideowym, nie ma miejsca w systemie bezpieczeństwa.
Podobne restrykcje dotyczą odchodzących oficerów. Zazwyczaj, po odebraniu kilkusettysięcznej odprawy i przyswojeniu wojskowej emerytury, natychmiast podejmowali pracę dla MON i okolic w charakterze cywilnych ekspertów.
Trzeba przyznać, że było to główną przyczyną klęski konceptu „ucywilnienia” stanowisk, których nie dotyczył łańcuch dowodzenia. Bywało, że etaty „ucywilniano” i „militaryzowano” w zależności od potrzeb. Ten zwyczaj się nie zmienił. Dotyczy przecież już tylko wybranych.
Przekonał się o tym generał broni Waldemar Skrzypczak (w rezerwie), który wygrał konkurs na doradcę szefa Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia. Jak tylko zaczął krytykować politykę MON, musiał złożyć rezygnację.
Przeczytaj też:
Generał Skrzypczak zwolniony z pracy, po tym jak skrytykował Bartłomieja Misiewicza i MON
Zybertowicz: Amerykanie bronią, można wymieniać kadrę
Czy coraz częstsze przykłady patologicznego wręcz szargania honoru żołnierzy interesują zwierzchnika sił zbrojnych? Sądząc po poglądach jego ekspertów, nieszczególnie.
Doradca prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego prof. Andrzej Zybertowicz odkrył karty. „Rewolucja kadrowa dzieje się w momencie, gdy do Polski napływają wojska amerykańskie, czyli nastąpiło wzmocnienie naszego bezpieczeństwa. I pod parasolem wzmocnionego bezpieczeństwa można zrobić reorganizację w wojsku” – powiedział w Radio Zet.
To dramatyczny przykład socjologa, próbującego opowiadać o dalekich krainach, znanych mu tylko z telewizji. Niestety, jego poglądy przejmuje zwierzchnik sił zbrojnych, prezydent Andrzej Duda. Z drugiej strony konflikt między prezydentem a ministrem obrony narodowej jest coraz trudniejszy do ukrycia. Czy poza sporami personalnymi dotyczy on także zagadnień bezpieczeństwa? Możemy się tego spodziewać.
Przeczytaj też:
Albo Macierewicz kłamie, albo jego okłamano. Saluty Misiewiczowi to nie był „jednorazowy wypadek”
Konflikt Duda – Macierewicz
Oto, 10 lutego 2016 roku, w Akademii Marynarki Wojennej zaprezentowano „Strategiczną Koncepcję Bezpieczeństwa Morskiego Rzeczypospolitej Polskiej”. Nad dokumentem przez rok pracował zespół ekspertów powołanych przy Biurze Bezpieczeństwa Narodowego.
Nie było wśród nich delegatów MON. A jest to dokument arcyważny. Pierwszy raz w najnowszej historii RP holistycznie potraktowano polskie interesy wynikające z dostępu do morza oraz pożądane metody ich strzeżenia. Akt ów będzie miał jednak wyłącznie znaczenie historyczne. Prezydent nie ma bowiem szans na wymuszenie na MON jakichkolwiek dezyderatów.
Dla uczciwości rozważań trzeba przyznać, że gromione przez dzisiejszą opozycję słowa szefa MON Antoniego Macierewicza o „oficerach dobieranych przez PO” nie są dalekie od prawdy.
W rzeczywistości tak właśnie było od początku III RP. Zwyczaj ów, w zaiste wulgarny sposób (obiad drawski), wprowadził prezydent Lech Wałęsa. Od tamtego czasu, szczególnie w okresach kohabitacji, trwały bezustanne targi o to, czyi ludzie będą dowodzić armią.
Jedni wybierali prezydentów, a inni – rządy. Dlatego generałów dobierano często w konsensualnym „pakiecie”. Łączono ich w pary, po jednym z dużego i małego pałacu.
Tylko taka polityka kadrowa mogła prowadzić do oszałamiających karier, kiedy dowódca batalionu w ekspresowym trybie zostawał generałem dywizji. Armia zresztą równie szybko „wypluła go” ze swych szeregów, uznając za partyjnego karierowicza bez merytorycznych kompetencji.
Dziś mówią, że oddawanie honorów gówniarzowi o przerośniętych ambicjach było winą salutujących. Niestety, tylko wejście w znajomości polityczne dawało realną szansą na szybki awans. Przemilczmy wyjątki, by nie oddać oficerom niedźwiedziej przysługi. Wiedzą o nich wszyscy posiadacze mundurów. Mają też świadomość, że armia była psuta długo przed ostatnim najazdem „Hunów”. Latami się tliło. Dziś wybuchł pożar. Dobrze widać kto udaje jego gaszenie. I wśród strażaków zdarzają się podpalacze.
* MICHAŁ SKUZA – „jestem analitykiem wojskowym, głęboko zakamuflowanym bywalcem poligonów i zlikwidowanych kasyn oficerskich”.
Dzieci czyszczą ubłocone buty. „Żołnierze nie mieli tak łatwo!” To fragment „Teleranka” z szefem MON
1 marca przypada Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Z tej okazji 5 marca kanał TVP ABC pokaże odcinek programu dla dzieci „Teleranek”, w którym pojawi się sam Antoni Macierewicz. Szef MON nie będzie jedyną atrakcją odcinka specjalnego – występujące w programie dzieci wcieliły się w rolę żołnierzy, a także spotkały z grupą rekonstruktorów.
TVP ABC udostępniło na Facebooku fragment nagrania z planu zdjęciowego. Widać na nim, jak troje dzieci czyści żołnierskie buty. – Ale to są przecież brudne buciory jak nie wiem co – komentuje dziewczynka. – Żołnierze nie mieli tak łatwo! – odpowiada nadzorujący ją mężczyzna.
Cały program będzie można obejrzeć 5 marca o godz. 10.00 w TVP ABC.
„Zosia, Maciek i Igor odwiedzą pokój zagadek Instytutu Pamięci Narodowej, gdzie wcielą się w role żołnierzy mających za zadanie rozwiązać łamigłówkę. Nasi prowadzący wezmą udział w maratonie „Bieg Wilczy”, którego celem jest uhonorowanie bohaterskiej postawy „Żołnierzy Wyklętych”. Spotkamy się też z grupą rekonstruktorów, którzy opowiedzą nam o swojej działalności i o tym, dlaczego akurat ci żołnierze są dla nich inspiracją. Na zakończenie wybierzemy się na koncert” – czytamy w zapowiedzi.
Zapytaliśmy też rzecznika TVP, co jeszcze – poza czyszczeniem butów – robili mali uczestnicy programu. Chcieliśmy również wiedzieć, czym zajmował się na planie Antoni Macierewicz. Czekamy na odpowiedź stacji.
A TERAZ ZOBACZ: Kaczyński w Sejmie: Jesteśmy ludzkimi panami
Będzie jeszcze jedna rewolucja francuska. Jeśli wierzyć sondażom, scena polityczna zostanie wywrócona do góry nogami
STAN GRY: RZ: Kpina z konstytucji dla biznesu, GW: Gowin chce zablokować sieć szpitali, Dąbrowska: Błąd PiS ws KE
— 300LIVE:
Kownacki: Jest rzeczywiście dobra zmiana w polskiej armii
Kownacki: Siemoniak atakuje dziś MON i próbuje tworzyć atmosferę napięcia w armii
Kownacki: Mam nadzieję, że politycy PO przeproszą za to, że rozgrywają politycznie sprawy związane z bezpieczeństwem najważniejszych osób w państwie
Kownacki: Komu z nas się nie zdarzyło przejść nie na pasach, czy na czerwonym świetle?
Siemoniak o Nowoczesnej: Niech wyjdą na prostą. Myślę, że współpraca jest konieczna
Siemoniak: Ludzie oczekują od nas, że odsuniemy PiS od władzy. To dominuje na spotkaniach
Karczewski: Chyba za wcześnie w tej chwili na ocenę pracy TK. Poczekajmy pół roku
Karczewski do Piaseckiego: Jakby mnie pan zapytał w tej chwili, to też nie pamiętam nazwiska nowego sędziego TK
Karczewski o referendum edukacyjnym: Nie chcę powiedzieć, że to musztarda po obiedzie, ale trochę za późno
http://300polityka.pl/live/2017/02/27/
— POLITYK PIS TRESOWAŁ ŻONĘ – jedynka SE: „Ujawniono porażające kulisy życia rodziny polityka PiS, Rafała Piaseckiego. – Mamy nagranie sprzed Wigilii, gdzie Piasecki mówi do żony: „Żono, od nowego roku będę cię zdradzał. Zrobię to w imię Boże, żeby ciebie wychować. I biję cię w imię Boże, żebyś zrozumiała, jak powinna funkcjonować prawdziwa chrześcijanka” – twierdzi w rozmowie z „Expressem Bydgoskim” pani S., którą żona radnego upoważniła do udzielania informacji” http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/polityk-pis-do-zony-od-2100-masz-byc-do-mojej-dyspozycji_957341.html
— GOWIN BRUŹDZI W SIECI – Agata Kondzińska w GW: “Według naszych informacji wicepremier Jarosław Gowin próbował w ubiegłym tygodniu namówić Beatę Szydło, żeby reforma ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła została wprowadzona na początku tylko w formie pilotażu w dwóch województwach. To pozwoliłoby sprawdzić, jak zadziała. – Ale nie udało mu się pozyskać zbyt wielu sojuszników, Gowin poległ, a rząd przyjął projekt Radziwiłła – mówi nam osoba z rządu”.
— KUKIZ NIE POMOŻE PRZY FORSOWANIU REFORMY RADZIWIŁŁA – dalej Kondzinska w GW: “Pomoc na pewno nie nadejdzie ze strony kukizowców: – Jesteśmy bardzo krytyczni wobec tej reformy. Nie do zaakceptowania jest zmiana sposobu finansowania i wprowadzanie systemu, który nie będzie motywujący, bo pacjent stanie się kosztem, a placówki będą miały z góry zagwarantowane pieniądze – mówi Jerzy Kozłowski, poseł Kukiz’15. I zapewnia, że w takim kształcie ustawa jest nie do przyjęcia”. http://wyborcza.pl/7,75398,21424281,gowinowcy-kopia-dolki-pod-siecia-szpitali-czy-moga-zablokowac.html
— SZYSZKO WYCINA SAMORZĄDY I ZATRZYMA WALKĘ ZE SMOGIEM – GW: “Minister Jan Szyszko przejmuje kontrolę nad wojewódzkimi funduszami ochrony środowiska – jednymi z najbogatszych instytucji w kraju. – To skok na kasę i stanowiska – protestują samorządowcy. I boją się, że zmiany oznaczają koniec walki ze smogiem. Projekt ustawy autorstwa posłów PiS, która podporządkowuje wojewódzkie fundusze ochrony środowiska ministrowi, sejmowa komisja ochrony środowiska przegłosowała w czwartek. Pod obrady Sejmu ma zostać skierowana na początku marca”. http://wyborcza.pl/7,75398,21424312,minister-szyszko-przejmuje-fundusze-srodowiska-to-koniec-walki.html
— WYCIĘTO STARE DĘBY Z CHRONIONEGO OBSZARU: http://www.nowa.tv/24-godziny/wycieto-stare-deby-z-chronionego-obszaru,1596/
— TAK BALUJĄ WŁADZE SOLIDARNOŚCI – jedynka Faktu: “Tańce, alkohol i zabawa do nocy w eleganckim ośrodku w Kołobrzegu. Właśnie tak „szkolili się” w ostatnią sobotę karnawału pracownicy i samo szefostwo Komisji Krajowej Solidarność. Członkowie największego związku zawodowego w Polsce mieli się w Kołobrzegu szkolić ale spotkanie zakończyło się naprawdę udaną imprezą przy winie i przekąskach”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/tak-solidarnosc-bawi-sie-w-osrodku-wypoczynkowym-w-kolobrzegu/
— ZUZANNA DĄBROWSKA O BŁĘDNEJ POLITYCE PIS WOBEC KOMISJI EUROPEJSKIEJ I RAPORTU AMBASADORA PRAWDY – pisze w RZ: “PiS próbuje podważyć sens wszystkich krytycznych uwag kierowanych pod swoim adresem przez Brukselę. To łatwiejsze niż przygotowywanie merytorycznych odpowiedzi. I ma dodatkową zaletę: jasno stawia na celowniku nowego wroga, którym jest polski urzędnik w służbie Komisji Europejskiej. Potwierdza też podstawową tezę PiS: to tylko błędne informacje skłaniają unijnych liderów do krytyki poczynań Warszawy. Ale taka polityka może być skuteczna na własnym podwórku i tylko wobec tych wyborców, którzy i tak UE uważają za wcielenie zła. Na arenie międzynarodowej to nie wystarczy. Co więcej, może sprawić, że wszystkie użyte przez Prawdę argumenty zostaną nagłośnione i uznane za prawdę, bez dalszych zbędnych dociekań”. http://www.rp.pl/Polityka/302269932-Adam-Bielan-atakuje-Marka-Prawde.html
— WIELKI MARCOWY STRAJK SZKOLNY – jedynka GW: “Już 120 tys. podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie reformy edukacji zebrał Związek Nauczycielstwa Polskiego. Nauczyciele szykują się do ogólnopolskiego strajku w drugiej połowie marca”. http://wyborcza.pl/7,75398,21424075,wielki-marcowy-strajk-szkolny.html
— DOMINIKA WIELOWIEYSKA PRZECIW ZAKUPOWI SAMOLOTÓW DLA VIPÓW – tak argumentuje w GW: “Nie ma takiej potrzeby. I to nie tylko dlatego, że kupno samolotów to olbrzymi wydatek. Przypomnę, że obecny rząd postanowił w latach 2016-21 wydać na ten cel 1,7 mld złotych. Lepiej pozostać przy obecnym systemie, który nieźle działa od kilku lat i jest tańszy. Dziś LOT udostępnia dwa embraery na zasadzie czarteru. Owszem, czarterowanie kosztuje, ale pieniądze płyną do spółki skarbu państwa, której na razie nikt nie zamierza sprzedać. Te samoloty – pomalowane w biało-czerwone barwy, z polskim godłem – wyglądają bardzo reprezentacyjnie. Wstydu nie ma. Obsługują je cywilni piloci wedle bardzo surowych norm bezpieczeństwa, mniej podatni na naciski polityczne niż piloci wojskowi”. http://wyborcza.pl/7,75968,21424001,jednak-nie-warto-kupowac-samolotow-dla-vip-ow.html
— KPINA Z KONSTYTUCJI DLA BIZNESU – Anna Wojda w RZ: “Odsyłanie do definicji to kpina z przedsiębiorców! Jak się do tego mają pięknie brzmiące hasła z konstytucji dla biznesu? Firmy już na początku roku musiały podjąć decyzję, czy uznają się za podwykonawców i jak rozliczają VAT. A mamy już koniec lutego. Może więc trzeba było ich odsyłać do słownikowej definicji słowa „wytrzymały”. Podpowiem: to taki, który dużo zniesie. „Objaśnienia” zaś, jak mówi słownik, powinny udzielić niezbędnych informacji na jakiś temat. I na takie firmy ciągle czekają. Branża budowlana wciąż niepewna rozliczeń”.
— KOROZJA POLSKICH STOCZNI – jedynka RZ: “Ambitne rządowe plany zderzyły się z nagłym pogorszeniem koniunktury na tym rynku”. http://www.rp.pl/Biznes/302269915-Korozja-polskich-stoczni.html
— RZ KRYTYCZNIE O POLITYCE WOBEC STOCZNI – Paweł Jabłoński w komentarzu: “Nawet jeżeli uda się uratować stocznie, ich rola i potęga już nie wrócą. Świat się zmienił. W Europie powodzi się tylko wyspecjalizowanym stoczniom budującym bardzo skomplikowany sprzęt. Jeśli nasze firmy budujące statki będą miały prywatnych właścicieli i poparcie państwa, to na pewno kiedyś skutecznie będą konkurować z zachodnimi. Rolą państwa niech pozostanie dbanie o symbole, ale nie przejmując zakłady, tylko poprzez budowę muzeów i pielęgnowanie tradycji”. http://www.rp.pl/Wywiady-i-opinie/302269921-Repolonizacja-czy-nacjonalizacja.html
— SPÓŹNIONY REFLEKS LIDERA NOWOCZESNEJ, REFORMA RUSZYŁA, A LIDER NOWOCZESNEJ ZACZYNA Z NIĄ WALCZYĆ – tytuł w Fakcie.
— DGP ANALIZUJE SYTUACJĘ DZIAŁKI PRZED URZĘDEM DZIELNICY ŚRÓDMIEŚCIE, na której dokonano wycinki drzew: http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/543634,wycinka-drzewa-srodmiescie-dzialka-kontrowersje.html
— W POLSCE SIĘ MARNUJE POTENCJAŁ EMERYTOWANYCH GENERAŁÓW – Maciej Miłosz w DGP: “W Stanach Zjednoczonych wiedza oraz doświadczenie wojskowych, którzy odchodzą z armii, zazwyczaj dalej są wykorzystywane przez państwo. U nas nikt tego nie praktykuje”. http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/543638,jak-nad-wisla-marnuje-sie-potencjal-emerytowanych-generalow.html