Duda: Nie składałem zobowiązań przed żadnymi politykami ani przed żadnymi prezesami trybunałów
Czy sztuczna inteligencja ożywi zmarłych?
Prawny spór nad grobami ofiar katastrofy smoleńskiej. Czy rodziny mogą zaskarżyć decyzję o ekshumacji?
To się dzieje naprawdę! Jadwiga Kaczyńska została patronką jednej z ulic w Starachowicach
Władze miasta dekomunizują ulice i bohaterowie z czasów PRL-u już nie będą dłużej patronami ulic w Starachowicach. Idzie nowe, jedna z ulic zyskała nazwę Jadwigi Kaczyńskiej, matki bliźniaków Lecha i Jarosława. Zresztą chyba nikomu nie trzeba jej przedstawiać, a już na pewno nie radnym PiS, którzy przeforsowali tę nazwę. Mieszkańcy chcieli mieszkać przy Bankowej.
Jadwiga Kaczyńska urodziła się w Starachowicach. Mieszkała tam do matury, po czym wyjechała. Po śmierci na wniosek radnych Prawa i Sprawiedliwości została ogłoszona honorowym mieszkańcem miasta. Symbolicznie wraca do rodzinnego miasta jako patron jednej ze starachowickich ulic.
Od 1 kwietnia obowiązuje ustawa o dekomunizacji nazw ulic, więc władze miast śpieszą się z nadawaniem nowych nazw ulic, alei i placów. Jeśli nie zrobi tego samorząd, to nowe nazwy będzie wprowadzał wojewoda. Nie inaczej jest w Starachowicach, gdzie zmieniono ostatnio 12 nazw ulic. Pojawiły się takie nazwy jak Medyczna, Cysterska, Bankowa, Młyny, Licealna. Nazwy bezpieczne, z daleka od polityki, które w każdym ustroju się obronią. Licealna będzie miała zapewniony byt nawet po zakończeniu reformy edukacji wprowadzanej przez minister Annę Zalewską.
Pojawili się też patroni nazwani z imienia i nazwiska: dr Włodzimierz Cyrkowicz czy rotmistrz Witold Pilecki. Pierwszy był znaną postacią w Starachowicach, lekarzem, społecznikiem i patriotą. Pileckiemu także patriotyzmu odmówić nie można, jak również tego, że jego nazwisko jest znane jak Polska długa i szeroka. Pierwszy zasłużył się miastu, drugi całej Polsce. Tymczasem w Starachowicach pojawił się jeszcze jeden nowy patron ulicy: Jadwiga Kaczyńska.
W Starachowicach była ulica Józefa Krzosa, miejscowego działacza Komunistycznej Partii Polski. Nowa nazwa na całej długości miała brzmieć Bankowa, i faktycznie, na części ulicy takie właśnie będą tabliczki. Ale choć ulica nie jest długa, to podzielono ją na dwa odcinki. Jeden będzie Bankową, a patronem drugiej części będzie Jadwiga Kaczyńska, matka prezydenta Lecha, który zginął w katastrofie smoleńskiej i prezesa PiS Jarosława. Obaj jako mali chłopcy zagrali w filmie o dwóch takich, co ukradli księżyc.
Z jednej strony ulica Kaczyńskiej będzie przechodzić w ulicę Bankową, z drugiej będzie się kończyć na rondzie imienia… Lecha Kaczyńskiego.
źródło: „Gazeta Wyborcza”
Dominik Tarczyński. Kim jest i skąd się wziął poseł, który wyzywa Wałęsę na solo?
29.06.2016
Po tym były prezydent Lech Wałęsa potwierdził, że włączy się w działania KOD, Dominik Tarczyński, poseł PiS rzucił na Twitterze: „zapraszam Cię na solo, bydlaku”. Internet zdumiał się tym wyzwaniem i zagotował. Z tym, że nie cały.
To nie pierwszy ostatnio wpis posła, który wzbudza zadziwienie.
Piana w jacuzzi
„Już po pracy. Weekendowy relaks w pięknej stolicy… Ktoś, coś w Warszawie? Dziś świętujemy! #DrugaZmiana” – doniósł w czerwcowy weekend na Twiterze Tarczyński, absolwent prawa kanonicznego na KUL, rocznik 1979. Notkę opatrzył zdjęciem stopy w pianie. Piana była w jacuzzi, jacuzzi w wieżowcu z widokiem na Pałac Kultury i Nauki. Stopa posła szybko stała się hitem sieci.
Posypały się komentarze.
– Oni się pławią za nasze pieniądze – oburzyła się część internautów, wypunktowując, że najtańszy karnet do owego spa to ponad 4 tysięcy rocznie. – Czy to z naszych pieniędzy? – dopytywano. Tarczyński szybko wyjaśnił, że zapłacił jedyne 150 złotych za wejście, na dodatek, z prywatnych środków. Sprawa jednak nabrała rozgłosu tak bardzo, że pod naciskiem dziennikarzy skomentowała ją rzeczniczka PiS Beata Mazurek. – To nie są „ośmiorniczki” – przekonywała. W kwestii samej stopy posła jednak… poczuła absmak.– I słusznie – zauważa Zbigniew Lazar, ekspert od marketingu politycznego. – Po pierwsze polityk to nie celebryta z „Tańca z gwiazdami”, to osoba publiczna, od której zależy los państwa. Nie powinien publicznie obnażać części ciała. Nawet stopy.
Po drugie: politycy jak ognia powinni unikać sprawiania wrażenia, że cieszą się życiem na koszt podatnika. Naród nie potrafi oddzielić pieniędzy, które dany polityk zarobił zanim rozpoczął karierę polityczną, od tych, które pobiera z kasy publicznej. Poseł Tarczyński epatując luksusem sam wystawił się na strzał – mówi Lazar. Czy rzeczywiście?
Portret z papugą
Dominik Tarczyński pokazuje publicznie tylko nogę. Na większości zdjęć na Facebooku prezentuje się w dobrze skrojonym w garniturze i krawacie. Wyjątek? Półnagi portret posła pod palmą, z papugą. Ale z krzyżykiem na piersi.
Poza tym w sieci poseł słynie też z różnych obietnic.
Na przykład przyrzeczenia, że „żaden imigrant nie wjedzie do Polski”. I że będzie bronił Polski przed Europą, która śmie od pewnego czasu debatować o stanie polskiej demokracji. Poseł działa w sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej, reprezentuje polski parlament przed Unią. Właśnie wrócił ze Strasburga, gdzie – o czym szybko poinformował słuchaczy Radia Maryja – głośno domagał się podania przez unijnych posłów przykładów łamania demokracji w Polsce. I co? – I zapadła cisza – doniósł dumnie Tarczyński.
W polskim Sejmie też jest aktywny, kręci nawet filmy podczas obrad. Jak ten film, na którym słychać, jak do próbującej wejść na mównicę posłanki PO Agnieszki Pomaskiej parlamentarzystki PiS wykrzykują „Siadaj, wstrętna babo”, „Zjeżdżaj”, „Zejdź, bo ci pomogę”.
Czystość ciała, ducha i słowa
Po raz pierwszy o Tarczyńskim Polska usłyszała w 2011 roku. 32-letni wówczas konserwatysta piastował posadę dyrektora w TVP. Dostał ją rok wcześniej, dzięki wpływom w PiS. Na korytarzach telewizyjnych próżno go jednak było szukać. Siedział, jako aktywista, pod Pałacem Prezydenckim. – Będę odpowiedzialny za obecność namiotu Solidarnych 2010 na Krakowskim Przedmieściu – pochwalił się na Facebooku. I natychmiast narobił sobie kłopotów.
Argumenty za ekshumacją są różne, ale poseł Tarczyński chyba się zagalopował. „Jak Tutenchamon…”
Poseł PiS Dominik Tarczyński (Fot. TOK FM)
• Zwracał on uwagę, że „nawet po tysiącach lat” ekshumacje mają sens
• Podkreślał, że są one „bolesne” dla rodzin ofiar, ale konieczne”
Dowiedz się więcej:
Jak prokuratura argumentuje decyzję o ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej?
Prokuratura Krajowa przejęła od zlikwidowanej prokuratury wojskowej trwające sześć lat śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej 4 kwietnia tego roku. Sprawa trafiła do zespołu ośmiu prokuratorów. Na jego czele stanął prok. Marek Pasionek. W czerwcu Prokuratura Krajowa poinformowała, że istnieje konieczność zbadania wszystkich ciał ofiar katastrofy smoleńskiej, które nie zostały spopielone. Wskazała wówczas, że badania sekcyjne będą miały znaczenie dla określenia przyczyny śmierci ofiar, a także przyczyn katastrofy. Przedstawiciele i pełnomocnicy rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej są podzieleni w sprawie ewentualnej ekshumacji ciał ich bliskich.
Jak zareagowały rodziny ofiar?
Ponad 200 krewnych kilkunastu ofiar sprzeciwia się ekshumacjom. Zwrócili się w tej sprawie do Konferencji Episkopatu Polski. „Apelujemy do hierarchów Kościołów, których kapłani odprowadzali naszych Ukochanych na cmentarze: brońcie Ich grobów przed zbezczeszczeniem!” – pisali. Członkowie większości rodzin ofiar zgadają się lub nawet popierają ekshumacje.
Co w tej sprawie mówi Kościół?
Władze Episkopatu na razie nie zabrały głosu. – Nie spodziewałbym się oficjalnej wypowiedzi kościoła w tej sprawie. Nigdy nie komentowaliśmy działań prokuratury i pewnie nie będziemy tego robić – tak kard. Kazimierz Nycz odniósł się do ekshumacji w poranku RMF FM. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Trzaskowski: Macierewicz ośmiesza nie tylko siebie, ale tez ośmiesza państwo
Najistotniejsza w polityce zagranicznej jest wiarygodność. Macierewicz, Waszczykowski powtarzając takie informacje pozbawiają się jakiejkolwiek wiarygodności. Macierewicz ośmiesza nie tylko siebie, ale tez ośmiesza państwo. Ja słyszę sygnały, które dochodzą do mnie od moich przyjaciół: kto to jest? To [co mówi Macierewicz] tworzy z państwa jeden wielki dowcip – mówił w „Kawie na ławę” Rafał Trzaskowski o słowach szefa MON dotyczących Mistrali.
Niepokorni rozpowszechniają rosyjską fałszywkę? Na to wygląda ich szokujący raport o zamachu w Smoleńsku
„Gazeta Polska Codziennie” na weekend przygotowała szokujące informacje na temat Smoleńska. Przekonuje, że dotarła do raportu niemieckich służb, które wyśledziły w FSB komórkę przygotowującą zamach na Lecha Kaczyńskiego. Eksperci wskazują, że to najprawdopodobniej fałszywka – element wojny informacyjnej.
Niemcy mają mieć klucz do wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Od dawna mówią o tym politycy Prawa i Sprawiedliwości, a także przedstawiciele prawicowych mediów. Dlatego taką sensację zrobiła w Polsce książka niemieckiego pisarza Juergena Rotha, choć autor ma spore problemy z wiarygodnością.
Idzie za ciosem i wydaje kolejną książkę o Smoleńsku, a prawicowe media intensywnie ją promują. Gwoździem programu jest tajny raport, o którym pisze „Gazeta Polska Codziennie”. Niemiecki BND ma w nim pisać o funkcjonariuszach rosyjskiej FSB przygotowujących zamach na zlecenie polskiego polityka „T.”. Ewa Stankiewicz już orzekła, że chodzi o byłego premiera i szefa PO.
nie zdziwiłabym się gdyby politykiem T. który miał zlecić zamordowanie prezydenta L Kaczyńskiego okazał się Tusk @eucopresident @donaldtusk
W kolportowanie rewelacji włączyła się oczywiście telewizja narodowa. Jednak eksperci zajmujący się służbami specjalnymi wskazują, że dokument może być fałszywy. To częste narzędzie prowadzenia wojny informacyjnej, a jak wiemy Rosja bardzo często używa jej, by zdestabilizować sytuację w krajach, które uznaje za konkurencję.
Przeciwnik wyczuł podatność kierownictwa politycznego w Polsce na dywersję informacyjną i rozwija info-agresję na coraz szerszą skalę. https://twitter.com/tvp_info/status/792437506625200130 …
Rację ma @johnbinghamjr #RaportBND nie wyglada na autentyczny, piszę zarówno o wyglądzie dokumentu jak i jego treści
Wygląda więc na to, że w smoleńskim szaleństwie „niepokorni” dali się wykorzystać jako „pożyteczni idioci” i po raz kolejny pomogli Kremlowi. Choć to i tak nic w porównaniu z otwartą wojną między Antonim Macierewiczem a Andrzejem Dudą, o której pisaliśmy w naTemat.
Książka Rotha. „Prawda” ustalona w gabinecie Macierewicza
Wiele lat Polska czekała w letargicznym strachu na okrutną „prawdę”. Niemiecki dziennikarz ustalił ją w gabinecie Antoniego Macierewicza.
Wiele lat Polska czekała w letargicznym strachu na okrutną prawdę. Dzięki niemieckiemu dziennikarzowi Jürgenowi Rothowi prawda wyszła na jaw. I już wiadomo: to polski polityk ukryty pod inicjałem T. wysłał ruską jaczejkę, speckomando śmierci, aby przeprowadziło zamach w Smoleńsku. Speckomando załatwiło sprawę przy użyciu materiałów wybuchowych, oddział zamachowców FSB/Połtawa prowadził nie byle kto, bo generał Jurij Desinow.
Brzmi jak bełkot? Jak ponury żart z rodzin ofiar w chwili, gdy zaraz zaczną się ich ekshumacje? Przed państwem „Gazeta Polska”, która z całą powagą, nadęta sensacją jak rozdymka, publikuje fragmenty książki Jürgena Rotha „Smoleńsk. Spisek, który zmienił świat”.
W skrócie: Roth miał dotrzeć do pełnego raportu niemieckiego wywiadu BND na temat katastrofy smoleńskiej („wraz z załącznikami” – ekscytuje się gazeta). Pada w nim nazwisko rosyjskiego generała, który według źródła BND miał przyjąć od polskiego polityka (wspomnianego T.) zlecenie dokonania zamachu. Kto potwierdza tę ważką informację? Robert. Tę informację potwierdza Robert. Nie znają państwo Roberta? To „wysokiej rangi źródło wewnątrz polskiej ambasady w K.”, były pułkownik polskiego wywiadu wojskowego.
Wersja Rotha (którą powiela od lat w różnych książkach) w skrócie wygląda tak: Tusk i Putin wspólnie zaplanowali morderstwo Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku. Zamach wykonała rosyjska FSB, wykorzystując agentów polskiej WSI (ktoś musiał wnieść materiały wybuchowe na pokład tupolewa). Brzmi niewiarygodnie, ale w końcu Robert. Na szczęście tę informację potwierdza Robert.
I już. Czort z tym, że Roth prawdę o katastrofie ustalał z Antonim Macierewiczem w jego gabinecie i w rozmowach z Anitą Gargas z (przypadek, przypadek!) „Gazety Polskiej”. Że nie weryfikuje ani informatorów ani tego co mówią. To przecież nic nowego i nie to jest ważne. A co jest ważne? Że już nikt nie chce, nie ma siły, nie potrafi reagować na jawne kpiny z rozumu. Że takich tekstów będziemy czytać jeszcze pewnie dziesiątki, ze słabnącym poczuciem, że ktoś szydzi z ofiar a z nas robi sobie rzewne jaja. Że głos w tej ważnej sprawie mają już tylko ludzie tacy jak Ewa Stankiewicz, która pisze na Twitterze: „Nie zdziwiłabym się gdyby politykiem T. który miał zlecić zamordowanie prezydenta L Kaczyńskiego okazał się Tusk”.
Już Platon twierdził, że świat ukazuje się naszym zmysłom w sposób zafałszowany i błędny. Matrix to jednak głęboko poważniejsza wersja rzeczywistości.
Ciemność i błysk żarówki, i znów ciemność. Czy aborcja jest moralna?
Gasiuk-Pihowicz: Macierewicz to złota rybka Putina, która spełnia jego niewypowiedziane marzenia
– Macierewicz to złota rybka Putina, która spełnia jego niewypowiedziane marzenia. PiS nie ma żadnej strategii na wykorzystanie środków na dozbrajanie polskiej armii. Ten wysoki budżet MON jest dla PiS jak sklep z cukierkami dla dzieci – mówiła Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej.
Sławomir Neumann pytał o związki szefa MON z amerykańskim lobbystą pracującym dla Lockheed Martin i Gulfsterama.
– Prezydent czeka na plan modernizacji sił zbrojnych, bo odziedziczony po poprzedniej ekipie jest zły – mówił Paweł Soloch z prezydenckiego BBN.
Kownacki o słowach Dudy o Mistralach: Prezydent ma prawo wyrazić swoje zdanie. Neumann: Prezydent po raz pierwszy stanął na wysokości zadania
– Współpraca z prezydentem jest bardzo dobra, nawet w codziennych sprawach. Prezydent ma prawo wyrazić swoje zdanie – mówił Bartosz Kownacki, wiceszef MON w Radiu Zet o słowach PAD dystansujących się od słów Antoniego Macierewicza o Mistralach.
– Prezydent po raz pierwszy stanął na wysokości zadania, znalazł się na miejscu i trochę spokoju na wzburzone głowy wylał – mowił Sławomir Neumann z PO.