14 faktów, 18.04.2016

 

Rzecznik Praw Obywatelskich skarży ustawę o prokuraturze do Trybunału Konstytucyjnego

past, PAP, 18.04.2016
Zbigniew Ziobro | Adam Bodnar

Zbigniew Ziobro | Adam Bodnar (PAWEŁ MAŁECKI/SŁAWOMIR KAMIŃSKI | AG)

1. RPO skierował do TK wniosek o zbadanie ustawy o prokuraturze
2. Rzecznik uważa, że niekonstytucyjne jest 5 zapisów ustawy

 

Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o stwierdzenie niezgodności z konstytucją ustawy o prokuraturze. „Ustawa ta nadała ogromne uprawnienia politykowi. Minister sprawiedliwości może bezpośrednio wpływać na prowadzenie konkretnych spraw, decydować o zatrzymaniu, przeszukaniu czy tymczasowym aresztowaniu” – czytamy na stronie RPO.

„Dając tak ogromne uprawnienia politykowi ustawodawca nie dał przy tym żadnych uprawnień jednostce, by mogła chronić swoje prawa i wolności” – argumentuje rzecznik. Za niekonstytucyjne RPO uważa pięć elementów ustawy:

1. to, że nakazuje prokuratorom wykonywać polecenia ministra sprawiedliwości (sprawującego urząd Prokuratora Generalnego) w sprawach konkretnych czynności procesowych w indywidualnych postępowaniach,
2. uprawnia ministra sprawiedliwości do zmiany lub uchylenia decyzji prokuratora,
3. uprawnia ministra sprawiedliwości do przejmowania spraw prowadzonych przez prokuratorów,
4.uprawnia ministra sprawiedliwości do udostępniania informacji z konkretnej sprawy osobom, które nie pełnią funkcji publicznych,
5. to, że umożliwia ministrowi sprawiedliwości, bez wymogu uzyskania zgody prokuratora prowadzącego postępowanie, przekazanie mediom informacji z toczącego się postępowania przygotowawczego.

„Prokurator musi być bezstronny. A Minister Sprawiedliwości – nie”

RPO zwraca uwagę, że zwykły prokurator nie może być posłem, członkiem partii i angażować się w działalność polityczną – aby jego działania nie były motywowane interesami grup politycznych.

„Tymczasem minister sprawiedliwości-prokurator generalny nie ma takich ograniczeń” – czytamy na stronie rzecznika. „Jako polityk jest wręcz zobowiązany realizować interesy swojego ugrupowania politycznego” – podkreśla rzecznik.

A TERAZ ZOBACZ: Wybaczenie? Tak Jarosław Kaczyński pokazał, co sądzi o apelu prezydenta

rzecznik

gazeta.pl

 

PONIEDZIAŁEK, 18 KWIETNIA 2016

RPO zaskarżył ustawę o prokuraturze do TK

17:34
bodnar_senat

RPO zaskarżył ustawę o prokuraturze do TK

Adam Bodnar zaskarżył reformę prokuratury do Trybunału Konstytucyjnego. Jak czytamy w komunikacie RPO:

„Ustawa ta nadała ogromne uprawnienia politykowi. Minister sprawiedliwości może bezpośrednio wpływać na prowadzenie konkretnych spraw, decydować o zatrzymaniu, przeszukaniu czy tymczasowym aresztowaniu. Może o tym informować media a także może ujawniać tajemnicę śledztwa osobom, które nie pełnią żadnych funkcji publicznych.
Dając tak ogromne uprawnienia politykowi ustawodawca nie dał przy tym żadnych uprawnień jednostce, by mogła chronić swoje prawa i wolności.

Jak uzasadnia Bodnar:

„Rzecznik uważa za niekonstytucyjne to, że ustawa:

nakazuje prokuratorom wykonywać polecenia ministra sprawiedliwości (sprawującego urząd Prokuratora Generalnego) w sprawach konkretnych czynności procesowych w indywidualnych postępowaniach;
uprawnia ministra sprawiedliwości do zmiany lub uchylenia decyzji prokuratora;
uprawnia ministra sprawiedliwości do przejmowania spraw prowadzonych przez prokuratorów;
uprawnia ministra sprawiedliwości do udostępniania informacji z konkretnej sprawy osobom, które nie pełnią funkcji publicznych;
umożliwia ministrowi sprawiedliwości, bez wymogu uzyskania zgody prokuratora prowadzącego postępowanie, przekazanie mediom informacji z toczącego się postępowania przygotowawczego”

Pełny tekst uzasadnienia można przeczytać na stronie RPO:

14:52
Screenshot 2016-04-18 at 14.31.51

Szydło do duńskiego dziennikarza: Wprowadzamy zmiany, których oczekują od nas Polacy, respektujemy zasady państwa prawa

Premier na dzisiejszej konferencji prasowej była pytana przez duńskiego dziennikarza o sytuację wokół TK i zmiany, które wprowadza PiS, a co do których instytucje europejskie mają poważne wątpliwości. Beata Szydło tłumaczyła:

„Polska jest państwem demokratycznym, w którym podejmowane są suwerenne decyzje co do wprowadzanych zmian i reform. Przyjmujemy takie reformy i wprowadzamy takie zmiany, których oczekują od nas obywatele. Otrzymaliśmy legitymację od obywateli, by przez kolejne lata prowadzić polskie sprawy. Realizujemy nasz program, bierzemy odpowiedzialność za Polskę”

Jak dodawała szefowa rządu:

„Zmiany wprowadzane przez nas w pełni realizują zasady demokratycznego państwa prawa. Wiele z tych rozwiązań wzorowanych jest na rozwiązaniach stosowanych w innych krajach UE. Rozumiemy, że jest zainteresowanie zmianami w Polsce, jesteśmy otwarci na przedstawianie wyjaśnień, jesteśmy w stałym kontakcie z Komisją Europejską. Myślę, że część opinii o Polsce wyrażanych za granicą wynikała ze złych informacji lub ich braku. Opozycja także próbuje sprawy polskie rozgrywać za naszą granicą”

Szydło przekonywała, iż „na podstawie opinii Komisji Weneckiej toczą się w tej chwili prace w polskim parlamencie”. Stwierdziła też, iż „bardzo cenimy sobie to, że jesteśmy w UE i chcemy korzystać z doświadczenia i mądrości Unii”.

300polityka.pl

Bono a sprawa polska. Internet nie daruje liderowi U2 [SANKOWSKI]

Robert Sankowski, 18.04.2016
Bono w Kongresie USA

Bono w Kongresie USA (YURI GRIPAS/REUTERS)

– Polska i Węgry reprezentują hipernacjonalizm – powiedział Bono przed amerykańskim Kongresem. W polskim internecie zawrzało.
Bono, wokalista zespołu U2, to dyżurny zaangażowany w świecie rockowych celebrytów. Polityka jest obecna w jego działalności od początku istnienia zespołu. Czy chodziło o konflikty dotyczące podzielonej politycznie i religijnie Irlandii, czy o problemy światowe – wokalista chętnie odnosił się do nich zarówno w tekstach piosenek, jak i (znacznie częściej i bardziej stanowczo) w wypowiedziach poza sceną. Jest zaangażowany w kwestie związane z Trzecim Światem, ale chętnie wypowiada się na inne społeczne i polityczne tematy.

Bono o Polsce: Nacjonalizm jest zagrożeniem

To właśnie doraźna polityka zaprowadziła go przed amerykański Kongres. W wystąpieniu przed połączonymi izbami Senatu i Reprezentantów mówił o zagrożeniach dla współczesnego świata. Między innymi o Państwie Islamskim i terroryzmie, ale też o coraz bardziej wątłej jedności świata zachodniego i kryzysie wartości leżących u jego fundamentów.

To w tym kontekście w jego przemowie pojawił się nasz kraj. – W 1989 roku upadł mur berliński, Europa zaczęła budowę wspólnoty. Kto mógł przewidzieć, że nowe mury podzielą kontynent w roku 2016? Nacjonalizm jest zagrożeniem. Mowa nienawiści jest zagrożeniem. Widzieliśmy w latach 40. XX wieku, jakie ma to skutki – mówił. Dorzucił, że takie kraje jak Polska i Węgry skręciły ostatnio w kierunku hipernacjonalizmu.

Pawłowicz w pogoni za Bono

Na słowa irlandzkiego rockmana natychmiast zareagował polski internet. Gotowa do komentowania wszystkiego i wszędzie posłanka PiS Krystyna Pawłowicz poświęciła Bono cały wpis na Facebooku.

pewienPieśniarz

„Miało być krytycznie, a wyszedł piękny komplement dla nas. Panie Bono, hiperinternacjonalisto! Niemcy mają dla Pana ok.73 tysiące muzułmanów. Nie wiedzą gdzie i komu ich upchnąć. Są dla Pana, do zabrania od razu, z dostawą do domu, na rancho lub do apartamentu” – pisze Pawłowicz. Wtórują jej czytelnicy. Postów pod wpisem Pawłowicz jest już ponad 200, udostępnień też. Polubień – 1,2 tys.

Kto podpowiada Bono

Ale nie trzeba krewkiej posłanki PiS, żeby dowiedzieć się, co polski internet myśli o Bono. Wypowiedź muzyka komentują też niezawodne fora internetowe. Czego tam nie ma! Obok antysemitów są dyżurni internetowi mędrcy dowodzący, że nacjonalizm to nie to samo co hitlerowski narodowy socjalizm. I że w gruncie rzeczy wszystko jest OK.

Pawłowicz w jednym ma rację – Bono powiedział to, co wiedział. A wie być może rzeczywiście niewiele. Ale tej wiedzy nie podsunęli mu złowieszczy, odpowiedzialni zdaniem posłanki za wszelkie zło „lewacy”. Ani też Żydzi sugerowani przez internetowych tropicieli spisków. Wokalista mówi o tym, co może zobaczyć i przeczytać w światowych mediach. To nie oskarżani przez PiS o zdradę europosłowie PO podsunęli mu przykład Polski, tak widzą nas dziś zachodni dziennikarze, a za nimi tamtejsza opinia publiczna.

Ten wizerunek wpisuje się w ogólny obraz niespokojnego świata – z Państwem Islamskim, kryzysem uchodźców, zagrożeniem terrorystycznym i całą Wschodnią Europą w mniejszym lub większym stopniu skręcającą w prawo.

Bono podziwiał Polskę

Prezes rządzącej w Polsce partii otwarcie straszy chorobami roznoszonymi przez uchodźców. Premier czeka tylko na pierwszy akt islamskiego terroru, aby wycofać się z deklarowanej wcześniej przez Polskę gotowości do przyjęcia skromnej grupy imigrantów. W Białymstoku rektor miejscowej uczelni zaleca zagranicznym studentom pozostanie w akademikach na czas manifestacji ugrupowań narodowych, mszę dla tych ugrupowań odprawia zaś m.in. duszpasterz miejscowej policji.

Czy trudno się dziwić, że zagraniczne media nie bawią się w niuanse, nie rozkładają naszej sytuacji wewnętrznej na czynniki pierwsze i zamiast prymusa nowej Europy zaczynają widzieć w nas problem dla kontynentu?

Nie tak dawno Bono zachwycał się Polską. U2 w latach 80. napisało piosenkę „New Year’s Day” poświęconą zrywowi „Solidarności”.

Kiedy parę lat temu podczas jednego z koncertów jakiś nasz fan rzucił grupie na scenę polską flagę z charakterystycznym logo związku, wzruszony wokalista z szacunkiem ją ucałował. – Światu potrzeba więcej takich krajów jak Polska – mówił. Kiedy teraz mówi o nas zgoła inne słowa, to nie na niego powinniśmy być wściekli. Jeśli już się na kogoś złościć, to tylko na samych siebie.

Zobacz także

pawłowiczOdpowiadając

wyborcza.pl

 

PO naciska na marszałka ws. głosowania na dwie ręce. I pyta: Gdzie podziało się 19 posłów PiS?

TS, PAP, 18.04.2016
Andrzej Halicki

Andrzej Halicki (Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta)

1. PO: Gdzie było 19 posłów PiS podczas czwartkowego głosowania?
2. To wtedy Małgorzata Zwiercan zagłosowała za Kornela Morawieckiego
3. Andrzej Halicki i Marcin Kierwiński żądają ujawnienia zapisu monitoringu

 

Klub PO już trzeci raz zwraca się do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, by ujawnił zapis monitoringu ze wszystkich kamer, które rejestrują obraz na sali plenarnej.

W ubiegły czwartek Sejm wybrał nowego sędziego TK, zgłoszonego przez PiS prof. Zbigniewa Jędrzejewskiego. W głosowaniu tym była posłanka Kukiz’15 Małgorzata Zwiercan głosowała również w imieniu Kornela Morawieckiego. Dziś prokuratura Okręgowa w Warszawie rozpoczęła w tej sprawie postępowanie sprawdzające.

Niepełny zapis monitoringu

Andrzej Halicki, wiceszef klubu PO, przypomniał na konferencji, że już po czwartkowym głosowaniu Platforma zwróciła się do Kuchcińskiego o zabezpieczenie i udostępnienie nagrań z monitoringu po to, by sprawdzić, czy przypadków głosowania „na dwie ręce” nie było więcej.

– Otrzymaliśmy materiał nieczytelny, zwróciliśmy się ponownie – otrzymaliśmy materiał z jednej kamery. W związku z tym dzisiaj po raz „enty” już przewodniczący klubu PO, Sławomir Neumann, poprosił o przekazanie materiału ze wszystkich kamer – powiedział Halicki.

Halicki zaprezentował na konferencji zdjęcie z czwartkowego głosowania nad wyborem sędziego TK. Widać na nim część sali obrad, którą zajmuje klub PiS. Niektóre miejsca poselskie są puste. Fotografia nie obejmuje ław, w których zasiadają członkowie rządu.

Gdzie byli posłowie PiS?

– Bardzo poważne są pytania co do większej liczby przypadków, które mogły mieć miejsce w czwartek – powiedział wiceszef klubu PO. Podkreślił, że głosowanie przy pomocy karty jest głosowaniem imiennym. – Wiemy też, gdzie kto siedzi, wiemy również, że liczba czytników jest ograniczona na sali, więc skoro przynajmniej na tym jednym zdjęciu widać co najmniej 19 posłów PiS nieobecnych, to pytamy bardzo poważnie: gdzie w takim razie głosowali, na jakim miejscu, z jakich czytników głosowali? Czy te kilkanaście osób rzeczywiście ma potwierdzony udział w głosowaniu w czwartek? – pytał Halicki.

Dodał, że kilka z tych osób „bez wątpienia” brało udział w głosowaniu. – Ale czy wszyscy? Nawet jeden przypadek zbagatelizowany to rzecz niedopuszczalna w pracy parlamentu. I ta kwestia musi być rzetelnie wyjaśniona przez marszałka – ocenił.

Dopytywany przez dziennikarzy, polityk przyznał, że niektórzy posłowie PiS, których miejsca podczas głosowania były puste, mogli w tym czasie siedzieć w ławach rządowych.

poNaciska

gazeta.pl

 

PONIEDZIAŁEK, 18 KWIETNIA 2016

Gasiuk-Pihowicz o zespole ekspertów: PiS chce wojny z TK do grudnia, kiedy zostanie wymuszona zmiana prezesa TK

13:49
Screenshot 2016-04-18 at 13.02.18

Gasiuk-Pihowicz o zespole ekspertów: PiS chce wojny z TK do grudnia, kiedy zostanie wymuszona zmiana prezesa TK

Kamila Gasiuk-Pihowicz odniosła się w Sejmie do dzisiejszej konferencji prof. Jana Majchrowskiego, który kieruje zespołem ekspertów powołanych przez marszałka Kuchcińskiego. Jak mówiła:

„Nie mamy żadnych złudzeń, ta konferencja wyraźnie pokazała, że PiS-owi nie zależy absolutnie na zakończeniu wojny z TK. Wręcz odwrotnie – PiS-owi zależy na tym, by prace tej komisji przeciągać jak najdłużej, a w konsekwencji – by trwał ten spór. PiS mydli ludziom oczy, chce wojny z TK, najprawdopodobniej aż do grudnia, kiedy to zostanie wymuszona zmiana prezesa Trybunału”

Posłanka Nowoczesnej zwróciła uwagę, że komisji powołanej przez marszałka Kuchcińskiego są wyłącznie eksperci związani z PiS. – Trudno mówić w takiej sytuacji o dialogu, to wyłącznie monolog PiS – mówiła Gasiuk-Pihowicz.

13:12
wniosek1

Nowoczesna z wnioskiem o udostępnienie listu Kuchcińskiego do Dudy. „Polacy mają prawo znać uzasadnienie”

Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej skierowała wniosek o udostępnienie treści listu, jaki marszałek Kuchciński wysłał prezydentowi Dudzie w sprawie głosowania nad wyborem sędziego Jędrzejowskiego. Jak mówiła w Sejmie Lubnauer:

„Marszałek, na prośbę Prezydenta, musiał udzielić odpowiedzi, czy głosowanie na sędziego #TK odbyło się zgodnie z prawem. Polacy mają prawo wiedzieć, jak Marszałek uzasadnił w liście do #PAD wybór nowego sędziego TK, stąd nasz wniosek”.

Również w poniedziałek PO kontynuowała sprawę czwartkowego głosowania. Platforma zgłosiła do marszałka Sejmu wniosek o udostępnienie taśm z monitoringu, twierdząc, że może brakować aż 19 posłów PiS.

Jak mówił w Sejmie Marcin Kierwiński: Marszałek Kuchciński milczy, tak jakby nie zauważał sprawy. Kilkudniowe opóźnienie w reakcji jego i prokuratury jest niepokojące.

12:46
waszcz100CBa

Waszczykowski: Timmermans nie został ponownie zaproszony do Polski

Jak powiedział minister Witold Waszczykowski w Luksemburgu, przed spotkaniem FAC (Foreign Affairs Council):

„Nie ma daty wizyty. Komisarz Timmermans nie został ponownie zaproszony do Polski. Nie zapraszałem Timmermansa, zaproszony był pan Juncker i oczekujemy realizacji tej wizyty. Ta wizyta odbędzie się prawdopodobnie w maju”

12:12
majchrowski1

Prof. Majchrowski. Zespół ekspertów ds. TK w ciągu tygodni przedstawi dokument z rozwiązaniem problemu

Chodzi o kompleksowe rozwiązanie problemu – mówił na konferencji prasowej prof. Jan Majchrowski o dokumencie, który przygotowuje sejmowy zespół ds. TK.

Ustaliliśmy w piątek sobie pewien sposób procedowania. Będziemy dążyli do tego, aby efektem naszej pracy był jeden dokument. Pierwsza część to będzie propozycja rozwiązania sytuacji – taka, która może być normatywnie skonsumowana przez Sejm. Część druga – to będzie uzasadnienie tej propozycji. W tej części będziemy się odnosić do rożnych opinii, zwłaszcza do opinii Komisji Weneckiej. Finalny dokumentu przyjmiemy w ramach konsensu. Nasze dyskusje wskazują, że taki konsens będzie.

Jak dodał:

Na razie nie mamy nawet elementów [dokumentu] na piśmie. Z tego wyłania się początkowy obraz drogi, którą chcielibyśmy pójść. Proszę liczyć to w tygodniach.

„Postaramy się rzetelnie przygotować rozwiązanie problemu” – mówił, i przyznał jednocześnie, że teraz zespół nie ma konkretnej propozycji rozwiązania. Kolejna konferencja planowana jest na 11 maja.

12:09
Kornel

Morawiecki i Zwiercan z wspólnym oświadczeniem: Sprzeciwiamy się nagonce rozpętanej przez media

– Stanowczo sprzeciwiamy się nagonce rozpętanej przez media i część naszych kolegów posłów w związku z wydarzeniem przy wyborze sędziego TK. To nagonka niesłuszna i bezpodstawna, mająca podłoże wyłącznie polityczne – mówiła dziś na wspólnej konferencji prasowej z Kornelem Morawieckim Małgorzata Zwiercan.

Byli już posłowie klubu Kukiza’15 przeczytali także oświadczenie, w którym tłumaczą swoje zachowanie z czwartku. – Posłanka Zwiercan zrobiła dokładnie to, co ja sam był zrobił. Dała świadectwo prawdzie. Spowodowała, że mój głos nie został zmarnowany, działała w moim imieniu. Nie naruszyliśmy konstytucji, żadnej ustawy i regulaminu Sejmu –stwierdził Morawiecki, za którego Zwiercan zagłosowała ostatnio na sali plenarnej.

300polityka.pl

 

wygląda

Kaczyński w „wSieci”

ryszardPetru

 

zdaniem

Popierali Dudę, pisali przychylne PiS opinie. Oto, kto pracuje w zespole mającym zakończyć spór oTK

Patryk Strzałkowski, 18.04.2016

Szef zespołu, prof. Jan Majchrowski

Szef zespołu, prof. Jan Majchrowski (tvpstream.tvp.pl)

1. Dziś odbyła się konferencja Zespołu Ekspertów ds. Problematyki TK
2. Powołał go marszałek Sejmu po wydaniu opinii przez Komisję Wenecką
3. Wśród członków zespołu są głównie osoby sympatyzujące z PiS

 

W opinii wydanej na początku marca Komisja Wenecka podkreśliła, że „osłabianie efektywności Trybunału podważy demokrację, prawa człowieka i rządy prawa” w Polsce. Komisja wezwała też polski parlament do znalezienia rozwiązania w oparciu o zasadę praworządności, przy poszanowaniu orzeczeń TK.

W związku z tym pod koniec marca marszałek Sejmu Marek Kuchciński powołał Zespół Ekspertów, który miał analizować opinię Komisji i stworzyć rekomendacje do ewentualnych zmian w prawie, które naprawiłyby sytuację i zakończyły spór wokół Trybunału Konstytucyjnego.

Szef zespołu prof. Jan Majchrowski na dzisiejszej konferencji praktycznie nie podał konkretów – powiedział, że nie wiadomo, jak długo zespół będzie pracował, a do zakończenia pracy nie poda żadnych konkretnych zaleceń.

Ciało miało nie być stronnicze, dlatego nie trafili do niego ani politycy, ani sędziowie TK. Jednak czy rzeczywiście był niezależny? Większość członków zespołu w ten czy inny sposób sympatyzowała z Prawem i Sprawiedliwością lub popierała działania partii.

Komitet poparcia Andrzeja Dudy

Wśród 15 członków zespołu znalazło się czworo prawników, który byli w komitecie poparcia Andrzeja Dudy, gdy ten ubiegał się o fotel prezydenta:

prof. Arkadiusz Adamczyk z Instytut Historii i Stosunków Międzynarodowych UJK był wymieniany jako jeden z kandydatów na wojewodę łódzkiego. Należał do komitetu poparcia Andrzeja Dudy
dr Wojciech Arndt, doktor nauk prawnych, specjalizuje się w teorii i filozofii prawa oraz prawie konstytucyjnym. Należał do komitetu poparcia Andrzeja Dudy
były sędzia SN Bogusław Kazimierz Nizieński – polski prawnik, sędzia, w latach 1999-2004 Rzecznik Interesu Publicznego. Należał do komitetu poparcia Andrzeja Dudy. W kontekście wyborów prezydenckich i parlamentarnych mówił, że „rok 2015 to rok bardzo, bardzo szczęśliwy w życiu naszego narodu”
prof. Bogdan Szlachta, polski prawnik, specjalizujący się w historii doktryn politycznych i prawnych. Należał do komitetu poparcia Andrzeja Dudy. Wybrany przez nowy Sejm do Trybunału Stanu.

Eksperci PiS i Zbigniewa Ziobry

W zespole znaleźli się też eksperci, którzy wcześniej pisali analizy i opinie przychylne działaniom PiS w sprawie Trybunału:

prof. Anna Łabno -prawnik, konstytucjonalistka, profesor nauk prawnych. Była jedną z „ośmiu wybitnych ekspertów„, na których ekspertyzy ws. TK powoływał się Zbigniew Ziobro
prof. Bogumił Szmulik – prawnik i politolog, doktor habilitowany nauk prawnych, profesor nadzwyczajny. Przygotował opinię potwierdzającą stanowisko PiS, zgodnie z którymi wybór wszystkich pięciu nowych sędziów TK przez poprzedni parlament był niezgodny z konstytucją (inaczej, niż uznał sam TK). Przygotował też dwie opinie dla Ministerstwa Sprawiedliwości, na które później powoływał Ziobro
prof. Jarosław Szymanek – politolog, ustrojoznawca, specjalista w zakresie wiedzy o konstytucjonalizmie. Autor przychylnej PiS opinii, zamówionej przez Sejm. To właśnie na m.in. jego opinię powoływał się poseł Stanisław Piotrowicz podczas jednej z debat o TK
prof. Bogusław Banaszak -profesor nauk prawnych, specjalista prawa konstytucyjnego i prawa administracyjnego. To jeden z autorów opinii, że Trybunał Konstytucyjny nie mógł orzekać z pominięciem ustawy o TK. Jest wymieniany przez PiS jako możliwy nowy reprezentant Polski w Komisji Weneckiej.

Profesor, który nie chciał skrytykować Dudy

Jednym z członków zespołu był prof. Andrzej Bryk, profesor nauk prawnych, historyk prawa. Gdy głosami 55 członków Rada Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego przyjęła uchwałę, krytykującą działania prezydenta Dudy ws. TK, Bryk jako jeden z 21 pracowników głosował przeciwko uchwale. Później wraz z kilkoma innymi napisał oświadczenie, odcinające się od niej. W lutym otrzymał nominację profesorską od Andrzeja Dudy.

Także inny członek zespołu, prof. Adam Bosiacki, historyk prawa, profesor nauk prawnych, otrzymał nominację profesorską od prezydenta Dudy. Z kolei prof. Jolanta Jabłońska-Bonca została w 2014 roku powołana do składu Rady Programowej PiS:

Inny prawnik z zespołu, prof. Andrzej Dziadzio, bronił decyzji prezydenta Dudy o nieodebraniu ślubowania od trzech sędziów, wybranych zgodnie z prawem przez poprzedni Sejm. – Żądania, aby prezydent odebrał ślubowanie od trójki sędziów wybranych przez Platformę Obywatelską, są całkowicie bezpodstawne, wręcz podżegają do złamania konstytucji – stwierdził w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.

Z kolei szef zespołu, prof. Jan Majchrowski, jeszcze zanim rozgorzał spór o TK mówił, że prezydent powinien przyjąć ślubowanie od sędziów wybranych przez poprzedni Sejm, a dopiero po tym sam TK powinien stwierdzić, czy wybór był zgodny z konstytucją i podjąć odpowiednie kroki. To było jednak zanim PiS wycofało swój wniosek o zbadanie ustawy PO przez TK i postanowiło „stwierdzić nieważność” wyboru sędziów.

Zapytany podczas konferencji o to, jak dobierano członków zespołu, Majchrowski stwierdził, że to nie on się tym zajmował. Dodał też, że „był w partii politycznej, ale była to partia, której członkiem był też Bronisław Komorowski” (chodzi o AWS – red.).

A TERAZ ZOBACZ: Wybaczenie? Tak Jarosław Kaczyński pokazał, co sądzi o apelu prezydenta

popieraliDudę

gazeta.pl

 

 

PONIEDZIAŁEK, 18 KWIETNIA 2016

Czabański: Wygaszenie umów w mediach publicznych może być ograniczone do stanowisk kierowniczych

09:04

Czabański: Wygaszenie umów w mediach publicznych może być ograniczone do stanowisk kierowniczych

Jak mówił Krzysztof Czabański w ‚Salonie politycznym Trójki” w rozmowie z Beatą Michniewicz:

„Jeszcze robimy symulacje [ile będzie wynosić opłata audiowizualna], czy tych pieniędzy rzeczywiście starczy na zbudowanie fundamentów pod media publiczne. Nie będzie to więcej niż 15 zł. Warto powiedzieć, że my szykujemy obniżkę abonamentu i uproszczenie systemu. W tej chwili ten system jest strasznie dolegliwy i jest 22,7 zł miesięcznie, a to, że obywatele w większości nie przestrzegają, to smutne, ale niezgodne z prawem (…) Skandalem jest to, że obywatele nie przestrzegają prawa na wezwanie premiera Tuska”

Czabański dodał, że nowy system finansowania ma obowiązywać od przyszłego roku. Pytany, kiedy Sejm może zająć się może zająć się projektem tzw. duży ustawy medialnej, wiceminister kultury stwierdził:

„Albo na ostatniej sesji kwietniowej będą rozpatrywane… Jeszcze nie ma ich w Sejmie, ale lada chwila mogą wpłynąć. One są gotowe, dosłownie parę kwestii wymaga rozstrzygnięcia”

Pytany o wygaszenie umów wszystkim pracownikom mediów publicznych, Czabański przyznał, jest wariant, za którym się pojawia się więcej argumentów, by wygaszanie umów dotyczyło tylko stanowisk kierowniczych – tak, jak było przy przekształceniu Radiokomitetów w spółki prawa handlowego w 1992 roku.

W ciągu najbliższych paru dni te decyzje zapadną – dodał Czabański.

300polityka.pl

08:49
petru12

Przekaz gospodarczy Petru: Kaczyński przy spadających sondażach będzie dosypywać pieniądze jak Orban

Ryszard Petru po raz kolejny w swoim gospodarczym przekazie nawiązał – w „Gościu Radia ZET” to Węgier:

Jarosław Kaczyński będzie prawdopodobnie prowadził tą samą koncepcję co Orban, czyli jak jest źle, jak spadają sondaże – to dosypuje pieniędzy.

Gdy Monika Olejnik zwróciła uwagę, że Orban „nie radzi sobie tak źle gospodarczo”, Petru odpowiedział:

„Węgry są przykładem najniższego tempa rozwoju w krajach Grupy Wyszehradzkiej. Tylko nasi koledzy z PiS tego nie rozumieją. Dwa razy wolniej się rozwijali niż Polska. Moją wyższe podatki. Byli na skraju bankructwa i fundusz walutowy musiał im pożyczać pieniądze. I sądzę, że tak się może niestety stać w Polsce”.

Spin PiS o rotacyjnej obecności NATO. Błaszczak: W rzeczywistości stała obecność

– Jesteśmy zdeterminowani, żeby bazy NATO były. To jest postanowienie, które w zasadzie zapadło, a zostanie ogłoszone w lipcu – mówił Mariusz Błaszczak w Sygnałach Dnia.

– Mowa o stałych bazach? – dopytywał Rachoń.

Będą miały charakter rotacyjny, ale w rzeczywistości będzie stała obecność. To jest sprawa, która wymaga zabiegów ze strony dyplomacji. Gwarancją naszej suwerenności jest to jak silna będzie pozycja Polski w NATO. 

08:28

Morawiecki: Regulamin Sejmu nie mówi, że trzeba głosować osobiście

Jak mówił Kornel Morawiecki w rozmowie z Konradem Piaseckim w Kontrwywiadzie RMF:

„Regulamin Sejmu pisze, że jak jesteś, to masz obowiązek głosowania. Nie ma takiej opcji, żebyś mógł być i nie głosować. Regulamin Sejmu nie mówi, że masz głosować osobiście. Nie ma, że można przez kogoś, ale nie ma też, że osobiście. To była chwila”

Nie mam pojęcia, ilu posłów wyprowadzę. Myślę, że koło uda mi się zrobić, bo to 3 osoby – dodał Morawiecki.

Rozmówca Konrada Piaseckiego ujawnił, że koledzy z PiS zapraszają go do siebie, ale nie ma takich zamiarów i nie sądzi, aby to był jego los w przyszłości.

08:25
petru1000

Petru zapowiada: Dziś zwrócimy się oficjalnie o publikację listu Kuchcińskiego do Dudy

Jak mówił w „Gościu Radia ZET” Ryszard Petru:

„Marszałek Kuchciński wysłał list do prezydenta Dudy. Pytanie, co jest w tym liście. Zwróciłem się tweetowo w ten weekend do marszałka z prośbą o opublikowanie tego listu. W państwie prawa nie może być tak, że marszałek Kuchciński pisze list, który nie jest publikowany. Dziś zwrócimy się oficjalnie – w ramach informacji publicznej – z prośbą o opublikowanie listu. W Sejmie ewidentnie miało miejsce przestępstwo, być może tych przestępstw było więcej. Nie może być tak, że to sobie lekceważymy”

Jak dodał:

„Okazało się, że wiemy, jaka jest sytuacja – w klubie Kukiza jest 7 [popierająca rząd]. Przynajmniej wiemy, jaka jest sytuacja. Jeśli się okaże prawdą, że kilka osób z PiS głosowało na dwie ręce, to też wydaje mi się to ważne – że ludzie, którzy mają na ustach prawo i sprawiedliwość łamią to prawo, a Ziobro ma zamknięte oczka”

08:22

Morawiecki: Chcę, żeby koło było buforem pomagającym władzy. Ma być wsparciem dla politycznych ambicji Mateusza

Jak mówił Kornel Morawiecki w rozmowie z Konradem Piaseckim w Kontrwywiadzie RMF:

„Chcę stworzyć koło, które z jednej strony będzie buforem pomagającym władzy, wsparciem władzy. Ma być wsparciem dla politycznych ambicji Mateusza, gdyby te polityczne ambicje wychodziły szeroko i w przyszłości – po mojej śmierci – bardzo bym chciał, żeby Mateusz Morawiecki miał wsparcie polityczne. To nie jest frakcja, która ma wspierać Mateusza, bo chciałbym, żeby one miała autonomiczne cele, łączyła też Polaków, była próbą zaprzeczenia wrogiemu podziałowi, który nas osłabia”

Nie ma nic dziwnego w tym, że chciałbym wspierać syna – dodał Morawiecki. Przyznał też:

„Oburzył mnie totalny nacisk na moją przyjaciółkę, żeby złożyła mandat. Tak, jakby popełniła jakieś przestępstwo (…) Formalnie jej nie prosiłem. Ona nie miała karty, jak wychodzisz, to jej nie wyjmujesz. Jak idziesz się wysiusiać, to zostawiasz kartę. Oddała głos za moją zgodą, bo wiedziała, że takie są moje zamiary, wcześniej rozmawialiśmy, ale fakt naciśnięcia guzika nie miał mojej wcześniejszej zgody”

Wyszedłbym, żeby rozmawiać z synem, który przedstawił mi tę sytuację, że jest próba zerwania układu sejmowego i pytał mnie, co będę robić. Dyskutowaliśmy na ten temat. Można powiedzieć, że z jego strony była sugestia, żebyśmy zachowali się tak, jak się zachowaliśmy, czyli nie robili tego, co reszta kolegów z klubu – dodał gość RMF.

08:21
Screen Shot 2016-04-18 at 08.20.06

Bon mot Błaszczaka o opozycji: Oni są zaKOD-owani na nie

– Taki był pomysł tej totalnej opozycji, a wcześniej władzy która przez 8 lat rządziła we wszystkich instytucjach, by w ten sposób blokować zmiany wprowadzane przez PiS, właśnie przez TK, który miał być niewybieraną trzecią izbą. To spór polityczny, nie prawny. Jest inicjatywa ze strony PiS, było spotkanie. Po nim wydawało się, że przynajmniej część opozycji, oprócz totalnej opozycji będzie szukala porozumienia, ale nie, oni są zaKOD-owani na nie – mówił Mariusz Błaszczak w Sygnałach Dnia Jedynki. 

08:14
Screen Shot 2016-04-18 at 08.12.11

Błaszczak w Sygnałach Dnia powtarza przekaz ws. uścisku Kukiza i Petru

Jak mówił Mariusz Błaszczak w rozmowie z Michałem Rachoniem w Sygnałach Dnia PR1:

„Egzotyczna koalicja stała się faktem. Ludzie, którzy weszli do parlamentu, bo otrzymali poparcie od tych, którzy chcieli zmiany, myślę o grupie Pawła Kukiza, przystali do poprzedniego układu władzy. Ten symboliczny gest podziękowania między Ryszardem Petru a Pawłem Kukizem świadczy o tym, że hasła, z którymi szli do wyborów, były puste”

07:46
siemek1

Siemoniak: Rząd PiS ma ogromne problemy. Nie dziwię się, że prezes Kaczyński jest zdenerwowany

Jak mówił w „Jeden na Jeden” TVN24 Tomasz Siemoniak o wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego z „wSieci” o „przełamywaniu resortowych kłopotów”:

„Trochę to zabrzmiało jak zapowiedź zmiany premiera. Suma tych kłopotów, tym wszystkim co się dzieje pokazuje, że rząd pis ma ogromne problemy z rządzeniem. A premier Szydło nie zajmuje się [tymi problemami], poza 500+ nie widać jej. Nie dziwie się, że prezes Kaczyński jest zdenerwowany, bo tzw. dobra zmiana zagrzęzła w resortowych kłopotach i ewidentnych nieporadnościach rządu PiS. Ja zawsze uważałem, że na czele rządu powinien stać szef zwycięskiej partii. Nie mi wybierać, ale to jest zdrowsza sytuacja”.

300polityka.pl

dziwna

Nie liczcie na kompromis!

Jacek Żakowski („Polityka”, Collegium Civitas), 18.04.2016

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński (Fot. Mikołaj Kuras / Agencja Gazeta)

Miło jest się łudzić. Ale niebezpiecznie. Kiedy chce się przetrwać lub wyjść z naprawdę trudnej sytuacji, trzeba przede wszystkim pozbyć się złudzeń.
 

Jednym z najgroźniejszych politycznych złudzeń jest wiara, że kompromis jest zawsze możliwy, więc zawsze trzeba go szukać. Gdy ktoś chce mieć czegoś mniej lub więcej, można zawrzeć kompromis dotyczący tego, o ile będzie miał mniej albo więcej.

Na tym z grubsza polega demokracja, że wciąż zawiera się kompromisy, kto będzie miał czego mniej lub więcej, kiedy i na jakich warunkach. Jeśli jednak ktoś chce mieć wszystko, zawrzeć kompromisu nie można. Można tylko się zgodzić lub nie.

PiS chce mieć całą władzę. Faktycznie tak teraz jest. Mając pełnię władzy, PiS ofiarowuje innym rozmaite prawa – np. pozwala opozycji protestować w Sejmie, KOD-owi demonstrować, a dziennikarzom pisać krytyczne artykuły. Ale w każdej chwili może przerwać debatę, uchwalić ustawę pozwalającą aresztować posłów pod byle pozorem, zakazać demonstracji uznanych za niesłuszne, zamk-nąć redakcję razem z personelem.

System, który od kilku miesięcy faktycznie w Polsce funkcjonuje, na tym właśnie polega, że jeśli Jarosław Kaczyński coś sobie postanowi, to jego partia uchwali to w Sejmie, Senat klepnie, prezydent podpisze, aparat państwowy wykona, a Trybunał Konstytucyjny tego nie obali, bo rząd jego wyroków nie uznaje.

Prezesokracja zastąpiła demokrację. W miejsce państwa prawa powstało państwo PiS. Bo i bez zmiany prawa Jarosław Kaczyński też może zrobić, co zechce. Jeżeli prokurator, urzędnik albo funkcjonariusz będzie miał skrupuły, zastąpi się go innym. Oczywiście nie odebrano nam prawa do skarżenia się do Trybunału, sądów itp., ale chwilowo jest to bezskuteczne.

Dziwna prawda jest taka, że jeśli państwo ten tekst przeczytacie, to tylko dlatego, że z jakiegoś powodu tak sobie życzy Jarosław Kaczyński. Gdyby sobie nie życzył, tobyście nie przeczytali. Jeden telefon Kaczyńskiego do Ziobry, Ziobry do prokuratury, prokuratury do komisariatu i siedzę, nim kliknę „wyślij”. A jeśli wyślę, to wystarczy telefon, żeby antyterroryści wpadli do redakcji i zabrali serwery „jako dowód” w jakiejkolwiek sprawie. I „pisz pan na Berdyczów”.

Jestem Jarosławowi Kaczyńskiemu wdzięczny, że nie korzysta w pełni z praw, które sobie przyznał. I każdy z państwa powinien być wdzięczny. Bo one mogą dotyczyć każdego w każdej chwili i z każdego powodu. Teoretycznie nam też przysługują jeszcze różne prawa, ale władza, na której czele stoi Jarosław Kaczyński, przyznała sobie prawo ich interpretowania i wykonywania lub nie. Kto jej w tym przeszkodzi?

Dlatego żadnego kompromisu nie będzie, bo tak jak nie można być trochę w ciąży, tak nie można mieć trochę pełni władzy. Albo władza wykonawcza podporządkowuje się władzy sądowniczej, albo się jej nie podporządkowuje – a PiS się nie podporządkowuje. Teraz ją w sposób otwarty zawiesił. To jest niewygodne dla władzy wykonawczej, bo powoduje różne komplikacje wewnętrzne i międzynarodowe. Jarosław Kaczyński próbuje więc sobie ułatwić sprawowanie władzy absolutnej. Chce uzyskać jej akceptację – wewnętrzną i międzynarodową. Ale nie chce z niej rezygnować.

To, co PiS nazywa kompromisem, dotyczy form legalizacji władzy absolutnej. W istocie gotów jest negocjować tylko formę kapitulacji. I ma rację. Dramat polega na tym, że albo skapituluje demokracja i władza absolutna zostanie zalegalizowana, albo skapituluje władza absolutna i demokracja wróci.

Nie ma się co łudzić. Tu szans na kompromis nie ma.

Zobacz także

nieLiczcie

wyborcza.pl

 

Pawłowicz o Bono: Pewien pieśniarz powiedział tylko to, co wiedział – czyli niewiele

past, 18.04.2016

Krystyna Pawłowicz | Bono

Krystyna Pawłowicz | Bono (Web Summit/CC BY 2.0 | Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta;)

1. Lider zespołu U2 skrytykował Polskę i Węgry za „hipernacjonalizm”
2. Do wypowiedzi Bono odniosła się na Facebooku Krystyna Pawłowicz
3. „Powiedział to, czego dowiedział się od europejskich lewaków” – napisała

 

„Pewien pieśniarz, niejaki Bono, odstawił na chwilę instrument muzyczny i niestety przemówił” – napisała na Facebooku Krystyna Pawłowicz. Chodzi o wypowiedź piosenkarza przed amerykańskim Kongresem. Angażujący się społecznie artysta wymienił Polskę i Węgry jako te państwa, które coraz silniej odwracają się w stronę skrajnie prawicowych poglądów. – To hipernacjonalizm – stwierdził.

Co sądzi na ten temat posłanka Pawłowicz? „Powiedział tylko to, co wiedział, czyli niewiele. A dowiedział się od europejskich lewaków. Że Polska i Węgry są „hipernacjonalistyczne”. Miało być krytycznie, a wyszedł piękny komplement dla nas” – napisała na Facebooku.

pewienPieśniarz

„Panie Bono, hiperinternacjonalisto! Niemcy mają dla Pana ok.73 tysiące muzułmanów. Nie wiedzą gdzie i komu ich upchnąć. Są dla Pana, do zabrania od razu, z dostawą do domu, na rancho lub do apartamentu” – czytamy we wpisie posłanki.

pawłowicz

gazeta.pl

 

NieDoWiary

Zespół Kuchcińskiego.

wKomisji

Głupi hejt na Niemczyńską

Wojciech Czuchnowski, 18.04.2016

Małgorzata I. Niemczyńska podczas Targów Książki

Małgorzata I. Niemczyńska podczas Targów Książki (Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta)

Ten tekst jest o czymś zupełnie innym niż ploteczki o intymnych sprawach prezydenta i jego rodziny. I może dlatego wywołał taką złość?
 

Przygnębiająca jest nagonka na reportaż Małgorzaty Niemczyńskiej o Agacie Dudzie w ostatnim „Magazynie Świątecznym”. Z całego tekstu wyciągnięto dwa fragmenty mające być dowodem „świństwa” i „dna”, na które autorka ściąga „Wyborczą”, czytelnika i w ogóle cały świat. Schemat nagonki jest podobny jak kiedyś na tekst „Newsweeka” o rodzinie prezydenta (rzekomo antysemicki). Wyciąga się kawałek, który odpowiednio zinterpretowany ma być pałką na autora. Niemczyńska przytacza krążące od miesięcy plotki o sekretach rodziny prezydenta, cytuje tych, którzy je rozpowszechniają – Zbigniewa Stonogę i niejaką Annę Nowak, co samo przez się pokazuje, że są złośliwe i nieprzyzwoite.

Autorka reportażu opisuje rzeczywistość, której elementem są mity i legendy miejskie. Krążą one i zawsze krążyły o wszystkich znanych i sławnych ludziach. W takim przytaczaniu celem autora nie jest uwiarygodnianie plotki, lecz oddanie klimatu tworzonego wokół bohatera tekstu. To też jest prawda – nie o bohaterze (tutaj: Agacie Dudzie), lecz o świecie, który go otacza.

Podobne plotki były i będą. Raz bywały śmieszne, raz smutne, raz absurdalne, raz z ziarnem prawdy. Piłsudski miał umrzeć na syfilis, Anna Jantar wcale nie zginęła w katastrofie, lecz porwał ją szejk, Jan Paweł II miał „nielegalne” dziecko, tak samo jak Bronisław Komorowski. Itd., itp. Mimo że to nieprawda, są to realne elementy tworzonego publicznie obrazu bohatera. Smutne, że trzeba to tłumaczyć. Na czele nagonki stoją publicyści, którzy bez słowa sprzeciwu i krytyki przyjmują ekscesy lustratorów z prawicowych gazet wyciągających ludziom rodzinne powiązania lub żydowskie pochodzenie, by ich obarczyć winą za zmyślone lub prawdziwe grzechy przodków.

Szkoda, że przyłączają się do tego Ewa Milewicz czy Monika Olejnik.

Warto ze zrozumieniem i bez uprzedzeń przeczytać cały reportaż Małgorzaty Niemczyńskiej. Ten tekst jest o czymś zupełnie innym niż ploteczki o intymnych sprawach prezydenta i jego rodziny. I może dlatego wywołał taką złość?

Zobacz także

głupiHejt

wyborcza.pl

 

wyjścieJest

Viktor Orbán spuszcza z tonu

Michał Kokot, 18.04.2016

Strajkujący nauczyciele tej szkoły w Miszkolcu spędzili piątek w pokoju nauczycielskim. Rząd ogłosił, że jest blisko porozumienia z pracownikami oświaty, ale kolejny protest planowany jest na środę

Strajkujący nauczyciele tej szkoły w Miszkolcu spędzili piątek w pokoju nauczycielskim. Rząd ogłosił, że jest blisko porozumienia z pracownikami oświaty, ale kolejny protest planowany jest na środę (JANOS VAJDA/AP)

Węgrzy są niezadowoleni z rządu. Władze powoli ustępują, na razie zgodziły się na przywrócenie handlu w niedziele.
 

Decyzja ta była dla wielu ogromnym zaskoczeniem. Jak dotąd bowiem władze zażarcie broniły uchwalonej rok temu ustawy i ani myślały ustąpić. Zaskoczone zmianą prawa, a zwłaszcza tempem, w jakim je uchwalono, były sieci handlowe. Spora część sklepów została otwarta już wczoraj, ale nowelizacja ustawy w tej sprawie przeszła przez parlament tak błyskawicznie, że nie wszystkie zdołały się na nią przygotować i przesunęły otwarcie o tydzień, a nawet jeszcze więcej. Od zapowiedzi otwarcia sklepów do zmiany ustawy w parlamencie i jej wejścia w życie minęło ledwie kilka dni.

Według sondażu Ipsos niezadowolonych z zamknięcia sklepów w niedziele było aż 68 proc. Węgrów. Ale bezpośrednim powodem, dla którego Fidesz ugiął się w tej sprawie, była próby przeprowadzenia referendum przez opozycyjną partię MSZP (Węgierską Partię Socjalistyczną), która chciała zapytać obywateli o przywrócenie handlu w niedziele. W sumie socjaliści próbowali cztery razy złożyć wniosek o przeprowadzenie referendum w tej sprawie, ale ani razu się to nie udało. Tuż po objęciu rządów w 2010 r. Fidesz znacznie bowiem utrudnił inicjowanie referendum. Partia zmieniła przepisy tak, by krajowy urząd wyborczy mógł się zajmować jednocześnie tylko jedną propozycją referendum w danej sprawie. Do tego urzędnicy mogą rozpatrywać wniosek przez trzy miesiące.

„Przypadkiem” więc za każdym razem, gdy ten okres mijał, a socjaliści próbowali złożyć swój wniosek, okazywało się, że dziwnym trafem ktoś ich w tej sprawie ubiegał. Ostatnim razem, w lutym, polityk MSZP, który przyszedł z wnioskiem, został zatrzymany pod urzędem przez wygolonych na łyso osiłków. Jak się później okazało, byli to ochroniarze pracujący w budapeszteńskim klubie piłkarskim Ferencváros. Klub ten należy do wiceprzewodniczącego Fideszu Gábora Kubatova, odpowiedzialnego w partii za tworzenie strategii wyborczych. W czasie gdy osiłki tarasowały drogę politykowi MSZP z jego wnioskiem, obok z podobnym przemknęła starsza kobieta w asyście 50-letniego mężczyzny i zdołała złożyć go w urzędzie. Socjaliści zostali więc znowu zablokowani. Jak się później okazało, kobietą tą była żona byłego Fideszowskiego burmistrza jednej z dzielnic Budapesztu, zaś mężczyzna ją eskortujący – kolegą Kubatova ze szkolnej ławki.

Powiązani z Fideszem ludzie również wcześniej zablokowali socjalistom możliwość złożenia wniosków. Pewnie i tym razem zabawa w kotka i myszkę trwałaby w nieskończoność, gdyby nie wyrok sądu najwyższego, który stwierdził niedawno, że złożony przez socjalistów wniosek, mimo że stało się to kilka sekund po złożeniu wniosku przez ludzi Fideszu, jest ważny.

Dlaczego niedopuszczenie do tego referendum było tak ważne dla rządzących? Według wielu obserwatorów Viktor Orbán panicznie się boi, że doprowadzi to do powtórki z 2008 r., gdy rządzący wówczas socjaliści stracili władzę. Referendum organizowane wtedy przez Fidesz było gwoździem do trumny rządów ówczesnego premiera Ferenca Gyurcsánya. Głosowanie dotyczyło zniesienia opłat u lekarzy, które socjaliści wprowadzili, by ratować budżet państwa przed bankructwem.

– Zgoda na zniesienie zakazu handlu w niedzielę jest ruchem taktycznym ze strony premiera Orbána. Fidesz traktuje instytucję referendum jako sposób na zyskanie poparcia. Dlatego organizuje je w sprawie obowiązkowych kwot uchodźców, przeciwko czemu opowiada się zarówno rząd, jak i większość obywateli – mówi Róbert László, analityk wyborczy z budapeszteńskiego think tanku Political Capital.

Zwrócenie uwagi na – nieistniejący na razie na Węgrzech – problem kryzysu uchodźczego ma najwyraźniej odwrócić uwagę obywateli od innych problemów. W sporze z rządem są wciąż nauczyciele oraz pielęgniarki. W piątek przez dwie godziny nieczynne były szkoły. Wiele z nich wywiesiło tablice z postulatami: decentralizacji, odbiurokratyzowania edukacji i większej możliwości decydowania przez nauczycieli, czego będą uczyć. Na płotach pojawiły się koszule w kratę, które stały się symbolem protestów, gdy były minister szkolnictwa wyższego István Klinghammer nazwał nauczycieli „niedogolonymi niechlujami w kraciastych koszulach”; od tej pory zarówno uczniowie, jak i nauczyciele przychodzą na demonstracje ubrani w kratę.

W piątek przeciwko niedofinansowaniu służby zdrowia protestowali również lekarze i pielęgniarki. Na schodach prowadzących do parlamentu rozwinęli ogromną czarną płachtę, która symbolizuje zapaść w szpitalach. Uczestnicy „czarnego protestu” domagają się od ponad roku podwyżek dla pielęgniarek i lekarzy, którzy coraz liczniej opuszczają Węgry w poszukiwaniu pracy za granicą.

Rząd ogłosił w piątek, że jest blisko osiągnięcia porozumienia ze strajkującymi nauczycielami w sprawie 18 z 24 ich postulatów. Ale ci nie zamierzają kończyć protestów, kolejny strajk zapowiedziany jest na środę.

Mimo rosnącego niezadowolenia Fidesz cieszy się wciąż ponad 30-procentowym poparciem. O połowę mniej wyborców chce głosować na skrajnie prawicowy Jobbik. Socjaliści mogą liczyć na blisko 9 proc. poparcia, a pozostałe partie balansują wokół pięcioprocentowego progu wyborczego.

– Fidesz wie, że nie ma alternatywy, ale zdaje sobie też sprawę z niezadowolenia społecznego. Większość ankietowanych w sondażach uważa, że sprawy na Węgrzech nie zmierzają w dobrym kierunku. Rządzący obawiają się więc, że ten elektorat w którymś momencie będzie mogła przejąć jakaś nowa partia lub odmieniona opozycja – mówi Róbert László.

Zobacz także

coTakiego

wyborcza.pl

 

Kaczyński: Nie ma napięć z relacjach z Pałacem Prezydenckim. „Nie mam tam najmniejszego wpływu”

past, 18.04.2016

Prezydent Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński

Prezydent Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński (Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta)

1. „Nie polemizowałem z prezydentem” – mówi Kaczyński dla „wSieci”
2. Prezes PiS zapewnia, że nie ma wpływu na prezydenta
3. „Prezydenta bolą opowieści, że może być od kogoś zależny” – mówi

 

W wywiadzie dla tygodnika „wSieci”, w którym Jarosław Kaczyński mówił m.in. o resortowych kłopotach” w rządzie i zapowiadał „przyspieszenie, poruszono też kwestię relacji prezesa z prezydentem.

– Nie polemizowałem z panem prezydentem, tylko powiedziałem, co uważam za słuszne – stwierdził Kaczyński, zapytany o sytuację z 10 kwietnia, kiedy Andrzej Duda apelował o wzajemne wybaczenie, a prezes PiS zapowiedział „rozliczanie winnych” katastrofy smoleńskiej.

– Można potraktować to jako uzupełnienie, ale oczywiście ktoś mógł pewną rozbieżność dostrzec – powiedział prezes PiS. Chciałbym jednak, aby było jasne, że na Pałac Prezydencki nie mam najmniejszego wpływu. Najmniejszego. Zupełnie – podkreślił.

„Prezydenta bolą opowieści, że może być od kogoś zależy”

Kaczyński stwierdził, że „nie wie, czy to dobrze, czy źle”, że „nie ma wpływu na” prezydenta. – Ale to jest fakt – zaznaczył. – Tam dbałość, by być oddzielnie, samodzielnie, autonomicznie, jest bardzo silna. Była zresztą od samego początku, pojawiła się w kampanii wyborczej – opisuje prezes PiS.

– Ja to zaakceptowałem, choćby dlatego, że nie miałem innego wyjścia. Ale w związku z tym proszę mnie nie wiązać z tym, co tam się dzieje, bo takiego związku nie ma. Rząd to co innego, na rząd mam pewien wpływ – powiedział.

Prezes PiS zapewnił też, że „nie ma sensu mówić teraz o jakichkolwiek napięciach” w jego relacjach z Pałacem. – Jest sytuacja, którą ja szanuję, że prezydent chce być samodzielny – podkreślił. – Chyba bardzo go bolą te opowieści, że może być od kogoś zależy, jego otoczenie wyjątkowo to przeżywa – dodał.

prezesKaczyński

TOK FM

Dzikie fantazje o parze prezydenckiej

Ewa Milewicz, Małgorzata I. Niemczyńska, 18.04.2016

Agata Kornhauser-Duda

Agata Kornhauser-Duda (Fot. Adam Stpie / Agencja Gazeta)

Ewa Milewicz, wieloletnia publicystka „Gazety Wyborczej” polemizuje z Małgorzatą Niemczyńską, autorką portretu Agaty Dudy, Pierwszej Damy, żony prezydenta Andrzeja Dudy.
 

Przeczytaj tekst: „Agata Duda. Pierwsza dama tańczy sama – portret prezydentowej”

Zdecydowaliście się, koleżanki i koledzy, opublikować plotki o życiu prywatno-intymnym pary prezydenckiej. Niedobrze się od tego robi. „Nieślubne dziecko”, „seks za pieniądze” – nie do uwierzenia, że takie: „Jedna pani zaszeptała, druga pani usłyszała”, to fragmenty tekstu „Pierwsza dama tańczy sama” w ostatnim „Magazynie Świątecznym”.

Autorka – świetna skądinąd reporterka – powołuje się na „starą plotkę”, że prezydent „spłodził jakoby” nieślubną córkę, którą adoptowali jego rodzice. Autorka nie powtarza tej plotki bezkrytycznie. Inkrustuje ją swoją wiedzą: rodzice prezydenta mają adoptowaną córkę. I poznajemy nawet jej imię.

Czy szanowne koleżanki i koledzy zamierzają publikować listy nieślubnych dzieci? A może adoptowanych? Bo jakby co, to moje źródło mówi, że pewien pan zdradza żonę. I zaręczam, że moje źródło jest bardziej wiarygodne, bo to nie jest Zbigniew Stonoga, dostawca plotek do tekstu autorki. O nim „Wyborcza” niedawno pisała, że „lży” ludzi.

Jest jeszcze jeden dostawca plotek – Anna Nowak (pseudonim), która wydała książkę o pani prezydentowej.

I tam – pisze „Magazyn Świąteczny” – „z dziką fantazją” odmalowuje sceny z życia państwa Dudów: „Andrzej (…) zwija skarpetki w kulkę i ciska je wściekły pod łóżko”. „Magazyn Świąteczny” dodaje: „Skąd Anna Nowak ma podobne informacje – nie wiadomo”.

Ale nawet gdyby Anna Nowak zamieściła zdjęcie tych skarpetek pod łóżkiem i dotarła do paragonu zakupu łóżka przez państwa Dudów, to co z tego?

Ewa Milewicz

ODPOWIEDŹ AUTORKI

Plotki wokół pary prezydenckiej przytoczyłam wyłącznie z intencją rozbrojenia ich. Pokazania, że są idiotyzmem. Nazwisko Zbig-niewa Stonogi przywołałam właśnie po to, aby dobitnie unaocznić, z jak szemranego źródła pochodzą.

Uważam, że uczciwy dziennikarz nie może niczego przemilczać. Nie wiem, co miałoby być złego w adopcji. Jej fakt budzi we mnie szczere uznanie dla rodziców Andrzeja Dudy.

Jestem bardzo zaskoczona reakcją Ewy Milewicz – osoby, którą darzę wielkim szacunkiem. Ja przecież także pytam swoim tekstem: co z tego?

Małgorzata I. Niemczyńska

Zobacz także

fantazje

wyborcza.pl

 

Opozycja chciała uderzyć w PiS, trafiła w Trybunał Konstytucyjny

Ewa Siedlecka, 18.04.2016

Opozycja chciała pokazać PiS, że ma na niego bat: potrafi udaremniać głosowania w Sejmie, powodując brak kworum

Opozycja chciała pokazać PiS, że ma na niego bat: potrafi udaremniać głosowania w Sejmie, powodując brak kworum (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Próba wymuszenia na PiS politycznego kompromisu skończyła się spektakularną porażką. I może się przyczynić do jeszcze większego chaosu wokół Trybunału Konstytucyjnego. Opozycja może być zmuszona do nieuznawania wyboru sędziego TK. A więc do robienia tego co PiS.
 

Opozycja chciała pokazać PiS, że ma na niego bat: potrafi udaremniać głosowania w Sejmie, powodując brak kworum. I w ten sposób skłaniać go do kompromisu. Sprytne. Tyle że PiS ma 234 posłów, a kworum to 230. Wystarczy więc pełna partyjna mobilizacja.

Koszty czwartkowej operacji „brak kworum” mogą być poważne. Dotyczyła – nieprzypadkowo – wyboru sędziego Trybunału. Jeśli marszałek nie rozwieje wątpliwości, czy było kworum, czyli nie wykluczy, że głosowanie „na cztery ręce” dotyczyło nie jednej, ale przynajmniej czterech martwych dusz, da to powód do kwestionowania ważności wyboru dr. hab. Zbigniewa Jędrzejewskiego. To prawnie niemożliwe – o czym dalej, ale będzie miało znaczenie polityczne.

Opozycja zażąda od prezydenta niezaprzysięgania go. Prezydent prawdopodobnie nie posłucha. Więc powstanie niezręczna sytuacja oczekiwania, że prezes TK Andrzej Rzepliński nie dopuści Jędrzejewskiego do orzekania. Gdyby tak zrobił – da PiS asumpt do kolejnych napaści. A prokuratorowi generalnemu – okazję do nakazania wszczęcia kolejnego postępowania w sprawie niedopełniania obowiązków przez prezesa Rzeplińskiego.

No i wszystko będzie się kręcić wedle interesu PiS: im więcej zamieszania, tym lepiej, bo tym łatwiej kwestionować orzeczenia Trybunału i jego autorytet.

A jeśli jednak nie było kworum? Prawnie – nic. Decyzja o uznaniu głosowania za ważne należy wyłącznie do marszałka Sejmu. Odpowiedzialność ponosi tylko przed wyborcami i historią. Nie ma żadnej innej instytucji, która mogłaby stwierdzić nieważność głosowania. Trybunał Konstytucyjny może badać prawidłowość procesu legislacyjnego, ale tylko w przypadku uchwalania ustaw. Uchwały są w tym zakresie poza jego kognicją. Obowiązuje zasada autonomii parlamentu. Podobnie jak nie ma organu, który mógłby oceniać, czy Trybunał Konstytucyjny podczas sądzenia sprawy był należycie obsadzony i działał według właściwej procedury.

Opozycja stworzyła sytuację, w której przegrała podwójnie: pokazała, że nie ma broni na PiS, i wprowadziła dodatkowe zamieszanie wokół Trybunału, które PiS wykorzysta do kategorycznego stwierdzenia, że sytuacja jest już tak zabagniona, iż trzeba ją przeciąć.

A opozycja wyraźnie „kupiła” twierdzenie PiS, że kryzys konstytucyjny trzeba rozwiązać przez kompromis polityczny, a nie – jak rekomenduje Komisja Wenecka – powracając do poszanowania prawa i wykonując wyroki Trybunału, które porządkują sytuację.

Jedyną partią, która się tego trzyma, jest teraz PO. Nowoczesna ma pomysł pozaprawny: żeby PiS nie wybierał sędziów na zwalniające się miejsca, tylko obsadzał je już wybranymi w grudniu. Żeby to zadziałało, Sejm musiałby, na mocy wyroku TK z 3 grudnia, unieważnić swoje uchwały powołujące sędziów na zajęte miejsca. Byłoby pięknie. Tylko że z punktu widzenia PiS nie jest to kompromis. Nowoczesna postanowiła przymusić PiS do takiego kompromisu, udaremniając wybór nowego sędziego. Skutki? Patrz wyżej. Jak dla mnie skórka niewarta wyprawki.

Na przeciwnym biegunie „kompromisu” jest Kukiz’15, ze swoim projektem: zmianą konstytucji przewidującą rozwiązanie Trybunału i powołanie nowego. To, poza sprzecznością z konstytucją i europejskimi zasadami – o czym w opinii pisze Komisja Wenecka – jest prostą realizacją zamiaru PiS: destrukcji Trybunału. Do Kukiz’15 i PiS dołączył teraz PSL z propozycją „przeniesienia w stan spoczynku” sześciu spornych sędziów: trzech wybranych prawidłowo przez poprzedni Sejm i trzech wybranych na ich miejsca przez obecny Sejm. I obsadzenia trzech miejsc w Trybunale na nowo. Konstytucja nie zna pojęcia przeniesienia sędziów w stan spoczynku przed upływem kadencji. Jest tylko możliwość złożenia z urzędu z przyczyn zdrowotnych lub w wyniku wyroku sądu, który stwierdzi popełnienie przestępstwa. Albo w wyniku decyzji Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK – gdyby stwierdziło ciężki delikt dyscyplinarny. Złożenie sędziego z urzędu w wyniku politycznego kompromisu to złamanie konstytucyjnej zasady nieusuwalności sędziów i zasady kadencyjności sędziów TK. Nie bardzo widzę, w czym takie działania wobec Trybunału byłyby lepsze od tego, co robi PiS.

Wyjście jest jedno: trzymać się opinii Komisji Weneckiej. Stać na gruncie prawa, domagając się jego przestrzegania na forum polskiego parlamentu, UE i Rady Europy. I wszelkich innych możliwych. I wykorzystywać metody obywatelskiego sprzeciwu. Trybunał jest jak jajko: nie może być tylko częściowo świeże. Porządkuje go prawo, a nie polityka.

Zobacz także

siedlecka

wyborcza.pl

 

18.04.2016

top18.04.2016

 

14faktów

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/13,129662,6650,14-faktow-z-czasow-rpl-ktorych-wstyd-nie-wiedziec-quiz.html?i=14