Szkoła, 01.04.2017

 

Węże 2017. „Smoleńsk” najgorszym filmem roku, „efekt specjalnej troski” dla Macieja Stuhra

Marta Korycka, 01.04.2017
http://www.gazeta.tv/plej/19,114438,20488210,video.html?embed=0&autoplay=1
Poznaliśmy zwycięzców szóstej edycji polskich antynagród filmowych Węże. Najwięcej – 7 statuetek zdobył film „Smoleńsk”.

Film Antoniego Krauzego zdominował tegoroczne nominacje, zdobywając ich aż 17 – miał szansę na 10 statuetek z 13 możliwych. „Smoleńsk” został wybrany nie tylko najgorszym filmem roku, ale tytuł filmu odczytano także m.in. przy ogłaszaniu laureatów w kategorii reżyser, scenariusz i główna rola kobieca. W tej głównej kategorii uzasadnienie jury brzmiało: za powrót do kina socrealistycznego w jego najczystszej postaci (tylko z odwróconymi biegunami).

Żadnej statuetki nie zdobyła „Historia Roja”, chociaż miała aż osiem nominacji. Po siedem miały: „#wszystkogra” (produkcja nie zdobyła żadnego Węża) i „Gejsza” (jedna statuetka), a pięć „Kobiety bez wstydu” (tu także wygrana w jednej kategorii).

Laureatem nagrody Węże 2017 w kategorii „efekt specjalnej troski” został Maciej Stuhr. Akademia Węży doceniła to, jak podkładał głos pod graną przez siebie postać w filmie „Czerwony kapitan”. Aktor pokonał w wyścigu o nagrodę wybuch Tupolewa („Smoleńsk”), pilotów JAKA na lotnisku w Smoleńsku („Smoleńsk”), duchy smoleńskie („Smoleńsk”) i ubeka z kulką w czole („Historia Roja”).

Węże 2017 – pełna lista zwycięzców:

Wielki Wąż – „Smoleńsk” (producent Maciej Pawlicki; reż. Antoni Krauze)

Najgorsza reżyseria – Antoni Krauze – „Smoleńsk”

Najgorsza rola żeńska – Beata Fido – „Smoleńsk”

Najgorsza rola męska – Michał Lesień – „Kobiety bez wstydu”

Najgorszy scenariusz – Tomasz Łysiak, Antoni Krauze, Maciej Pawlicki, Marcin Wolski – „Smoleńsk”

Efekt specjalnej troski – Maciej Stuhr dubbingujący Macieja Stuhra – „Czerwony kapitan”

Najgorszy duet na ekranie – Beata Fido i Redbad Klijnstra – „Smoleńsk”

Najgorszy plakat – „Bóg w Krakowie” – produkcja i dystr. Stowarzyszenie Rafael

Występ poniżej talentu – Marian Dziędziel – „Gejsza”

Najbardziej żenująca scena – Azjaci protestujący pod Wawelem – „Smoleńsk”

Najgorszy przekład tytułu zagranicznego – „183 metry strachu” („The Shallows”), dystrybutor UIP

Żenujący film na ważny temat – „Smoleńsk” – producent Maciej Pawlicki; reż. Antoni Krauze

Najgorszy teledysk okołofilmowy – Ola Gintrowska „Missing” – do filmu „Słaba płeć?”, realizacja: nie ustalono.

Pierwsza edycja Wężów odbyła się 1 kwietnia 2012 roku. Wyróżnienie zostało wymyślone przez krytyków filmowych Kamila Śmiałkowskiego, Krzysztofa Spóra i Konrada Wągrowskiego. Laureatów wybiera specjalnie powołana Akademia składająca się z dziennikarzy, animatorów kultury i kinomanów.

A teraz zobacz: Ucho prezesa. Kto jest kim w hitowym serialu

gazeta.pl

Macierewicz wybielony w autobiografii

Macierewicz wybielony w autobiografii

Ten news na portalu polityka.pl może być prima aprilisowy, a rzecz dotyczy postaci szczególnej. W każdym razie tylko ten portal podaje tę informację. Antoni Macierewicz ma ponoć w czerwcu wydać dwutomową autobiografię pod mało atrakcyjnym tytułem, lecz to może być jej promocyjna siła „Ja, Antoni”. Podtytuł zaś dziwnym trafem nawiązuje do triady: „Bóg, honor, ojczyzna”. U Macierewicza jest „Opozycja, Polska, Smoleńsk”.

Ale też tytuł można czytać: „Ja”, a podtytuł: „Antoni, opozycja, Polska, Smoleńsk”. „Polityka” nie podaje, w jakim wydawnictwie ma się to wiekopomne dzieło ukazać, co świadczyłoby o trefności newsa, jak zresztą samego autora. Ale ciekawe byłoby to dzieło, niezależnie od tego, że nie spłynęło spod pióra ministra obrony, ale autora widmo (ghostwriter).

„Polityka” cytuje tego „murzyna”, bo tak kiedyś nazywano takich autorów, a ten chwali Macierewicza, jakby był samym Misiewiczem albo podrzędnym sympatykiem PiS: „To jeden z najinteligentniejszych polityków, jakich poznałem w życiu”. Skąd mają wypowiedź ghostwritera? Czyżby telefonicznie rozpływał się nad walorami Macierewicza, a może już istnieje wydawnicza zajawka i z niej pochodzi cytat?

„Polityka” jednemu szczegółowi tej autobiografii poświęca większą uwagę. Mianowicie, „murzyn” napisał, ale nie wszystko. Fragmenty poświęcone Bartłomiejowi Misiewiczowi są autorstwa ministra, który nawet nie pozwolił na ich korektę redaktorską. Skąd zatem ta czułość pisarska Macierewicza do swego pupilka?

Ten szczegół brzmi nierzeczywiście, wszak Macierewicz przeminie, Misiewicz tym bardziej, nie będzie darzony takimi uczuciami, a książka pozostanie dla przyszłych pokoleń. Także motto polityczne Macierewicza brzmi podejrzanie, a które cytuje autor widmo: „Przyjmuję tę wściekłość z radością, bo oznacza ona potwierdzenie słuszności moich działań”.

Motto nie jest z żadnego Winstona Churchilla, lecz z wypowiedzi Macierewicza z roku 2009, a więc sprzed katastrofy smoleńskiej. Wówczas Macierewicz kandydował do komisji ds. zbadania śmierci Krzysztofa Olewnika. Polityka.pl nawet pokazuje okładkę autobiografii Macierewicza. Niezależnie od tego, czy to prawda, czy fałsz, taka pozycja przydałaby się. Macierewicz to oksymoron prawdy, lecz każdy fałsz ma swój przeciwległy diapazon.

Gdy Macierewicz kłamie, a czyni to najczęściej, mniej więcej wiemy, gdzie szukać prawdy. Żaden „murzyn” nie wybieli Macierewicza.

Waldemar Mystkowski

koduj24.pl

Kaczyński został uwięziony w pułapkach nacjonalistyczno-populistycznych

Stanisław Skarżyński z OKO.press publikuje obszerne fragmenty trzech listów*, jakie dostał anonimowy prawicowy polityk od Jarosława Kaczyńskiego w roku 2005, gdy zawiązana została koalicja niesławnej IV RP, PiS-LPR-Samoobrona.

Nazwisko odbiorcy listów i korespodenującego z prezesem PiS pozostaje anonimowe, współpracował z PC i PiS. Kaczyński od razu zgadnie, a ja podejrzewał kto to zacz. Listy są pisane na maszynie – prawdopodobnie dyktowane – i nie podpisane żadną parafą. W czytaniu sprawiają wrażenie autentycznych, z charakterystyczną dla Kaczyńskiego frazą.

Kaczyński odnosi się do zawarcia koalicji „niezwykle rozczarowującej”, zauważa rusofilskie i populistyczne ciągoty koalicjantów. Nie zrażają go, a nawet w jakimś sensie fascynują i chce je zagospodarować.

PiS w 2005 toku był na etapie odchodzenia od etosu solidarnościowego i przemieszczania się na pozycje, na jakich dzisiaj widzimy tę partię u władzy – populistyczną, antyunijną, katolicką. Wówczas te cechy były one dla Kaczyńskiego „wstrętne”, ale do przyjęcia i – do zagospodarowania, do wchłonięcia przez PiS

Kilka cytatów o koalicjantach:

„…ich stosunek do Rosji nie stał się dla nas nagle możliwy do zaakceptowania. Tak jak piszesz, wciąż jedyną drogą do ułożenia relacji z niedźwiedziem widzę w zatrudnieniu do tego Brukseli i choćby nas ten wynik średnio urządzał, to i tak wyjdziemy na tym lepiej – bo że sami sobie z Rosją nie damy rady, to jest sprawa oczywista.”

„W mojej ocenie ten ich brak poczucia, że zbliżanie się ku Rosji nie jest dla Polski dobre, w większości bierze się z tego, że endecy od Dmowskiego większe mają rusofilskie skłonności, niżby się potrafili do tego przyznać.”

„…dopuszczam tę „ruską menażerię” do swojego otoczenia, nie jest zgoda z ich agendą, ale najgłębsze moje przekonanie, że nie da się tego już dziś zatrzymać – a skoro tak, to trzeba z tym podjąć grę. Polska weszła na Zachód z nierozwiązanymi problemami nie tylko powiązanej z Rosją postkomuny, ale również bliskiej Rosji endecji i to będzie uwierać Polskę, wyciągać ją z tej Unii i z jednej strony, i z drugiej, bo od teraz można Europę oskarżać o wszystko.”

„…nie dać się porwać temu, co chcemy zatrzymać. Pokusa jest oczywiście olbrzymia, bo z populizmem nie da się konkurować inaczej, niż obiecując po prostu więcej, a wtedy inflacja tych obietnic postępuje rzeczywiście w zastraszającym tempie.”

Cytat poniższy z mniemanej epistoły Kaczyńskiego wydaje się być dzisiaj a rebours autoproroczy:

„Nie podzielam za to Twojej obawy, że może to zagrozić nam jako całości i zamienić nas w nich, bo przecież polityka współcześnie ma swoje ograniczenia – trzeba przestrzegać prawa, konstytucji, umów międzynarodowych, a w Unii dochodzą kolejne, przede wszystkim zakazujące pomocy publicznej dla przedsiębiorstw państwowych. Te reguły, których ani nacjonaliści, ani wściekli ludowcy nie zamierzają przestrzegać, oddzielają nas jednak, mimo tego obecnego sojuszu, dość wyraźnie.”

Jeżeli Kaczyński przestrzegał przed pułapkami nacjonalistyczno-populistycznymi w 2005 roku, to dzisiaj został w nich uwięziony i przekonuje nas, że to jego buty. Stąd tak silna pozycja w PiS katonacjonalisty rodem z Dmowskiego, Macierewicza.

Kaczyński stał się zakładnikiem, a dzisiaj „zarażony” tymi niegdyś dla niego obcymi ideami, stał się wyznawcą ich, z czym walczył; i jako szantażysta chce wziąć w populistyczno-nacjonalistyczny jasyr całą Polskę.

* listy mogą być napisane przez Skarżyńskiego na „święto” Prima Aprilis, tym bardziej ich „zawartość” autentyczności świadczy, z jakim utalentowanym autorem mamy do czynienia.

Więcej >>>

Stanisław Skarżyński, OKO.press

Jarosław Kaczyński – Konrad Wallenrod polskiej prawicy

31 marca 2017

Od prawej: Lepper, Kaczyński i Giertych, 2007 r.

Od prawej: Lepper, Kaczyński i Giertych, 2007 r. (Fot. Sławomir Kamiński / AG)

Drogi (…), osobiście wątpię, aby – jak piszesz – połowa tego towarzystwa była opłacana w rublach. W przypadku księdza (…) albo (…) rzeczywiście samo się ciśnie na język pytanie, czy to wariat, czy agent, ale jednak żadne przesłanki nie wskazują na to, aby Rosja rzeczywiście w tym maczała palce. Cóż, kultura, wykształcenie, charaktery i wyobraźnia tych ludzi zostawiają, niestety, bardzo wiele do życzenia.

Opublikowane poniżej fragmenty trzech listów datowanych na 2005 rok stanowią część korespondencji z lat 2005-07, którą z zachowaniem środków bezpieczeństwa udostępnił, wraz z prawem do publikacji, polityk prawicy, blisko niegdyś współpracujący ze środowiskiem Porozumienia Centrum i Prawa i Sprawiedliwości.

W maju 2005 roku, po powstaniu „niezwykle rozczarowującej” koalicji PiS z Ligą Polskich Rodzin i Samoobroną, ów polityk napisał do Jarosława Kaczyńskiego list, w którym wyraził zaniepokojenie zbliżeniem PiS z wrogimi wobec zjednoczenia Europy partiami. „Przypomniałem mu, że różne rzeczy nas przed i po 1989 roku w Polsce różniły, ale z tymi, którzy się czerwonych nie brzydzili tak jak my, a nawet z czerwonymi co do jednego byliśmy niezwykle zgodni: nie ma alternatywy dla NATO i Unii Europejskiej. Sam pamiętam, jak pod koniec lat 90. powtarzałeś, że nawet cztery razy bardziej zdominowana przez Niemców Bruksela jest dla Polski szansą na wyrwanie się spod ruskiego parasola, bo wraz z sowietyzacją Rosja to nie tylko utrata suwerenności, ale po prostu katastrofa cywilizacyjna”.

Odpowiedź przyszła po trzech miesiącach, rozpoczynając fascynującą korespondencję, pokazującą nieznane wątki strategii prezesa PiS.

Wypada zastrzec, że listy pisane są na maszynie, być może po prostu dyktowane, ale na żadnym nie ma odręcznego podpisu. Ich autentyczność zatem nie może być potwierdzona inaczej niż przez autora, co wydaje się – szczególnie w świetle ich treści – dalece wątpliwe. Czytelnikom pozostaje wyrobić sobie własną opinię.

Podział na akapity, zaznaczone skróty dotyczące spraw prywatnych i nieistotnych wprowadziłem, redagując materiał. Usunąłem również – na prośbę informatora – prawie wszystkie nazwiska.

25 SIERPNIA

Szanowny (…)

Wybacz mi spóźnioną odpowiedź na Twój list. Możesz sobie wyobrazić, ile tu jest teraz pracy, jaki cyrk, jakie pandemonium (…)

Rozumiem, że martwi cię mnożenie się wokół nas teraz tych wszystkich postaci, które nazywasz „ruską menażerią”. Zapewniam Cię z całą powagą i całą stanowczością, że ich stosunek do Rosji nie stał się dla nas nagle możliwy do zaakceptowania. Tak jak piszesz, wciąż jedyną drogą do ułożenia relacji z niedźwiedziem widzę w zatrudnieniu do tego Brukseli i choćby nas ten wynik średnio urządzał, to i tak wyjdziemy na tym lepiej – bo że sami sobie z Rosją nie damy rady, to jest sprawa oczywista.

Osobiście wątpię jednak, aby – jak piszesz – połowa tego towarzystwa była opłacana w rublach. W przypadku księdza (…) albo (…) rzeczywiście samo się ciśnie na język pytanie, czy to wariat, czy agent, ale jednak – żadne przesłanki nie wskazują na to, aby Rosja rzeczywiście w tym maczała palce. W mojej ocenie ten ich brak poczucia, że zbliżanie się ku Rosji nie jest dla Polski dobre, w większości bierze się z tego, że endecy od Dmowskiego większe mają rusofilskie skłonności, niżby się potrafili do tego przyznać. Do tego kultura, wykształcenie, charaktery i wyobraźnia tych ludzi zostawiają, niestety, bardzo wiele do życzenia.

Powodem, dla którego dopuszczam tę „ruską menażerię” do swojego otoczenia, nie jest zgoda z ich agendą, ale najgłębsze moje przekonanie, że nie da się tego już dziś zatrzymać – a skoro tak, to trzeba z tym podjąć grę. Polska weszła na Zachód z nierozwiązanymi problemami nie tylko powiązanej z Rosją postkomuny, ale również bliskiej Rosji endecji i to będzie uwierać Polskę, wyciągać ją z tej Unii i z jednej strony, i z drugiej, bo od teraz można Europę oskarżać o wszystko.

Być może dało się jeszcze jedną albo i dwie kadencje trzymać to środowisko z dala od władzy. Tylko po co? To jest dziecięce zasłanianie oczu i przez to właśnie (…) zdobędzie na końcu władzę, skoro kiedy solidarnościowcy będą się politycznie zużywać – a będą, bo warunki społeczne i prawne nie służą dziś absolutnie odpowiedzialnemu sprawowaniu władzy – to zniechęceni ludzie pójdą za Samoobroną.

W moim przekonaniu politycznym błędem jest odcinanie się od tego, co nam się nie podoba, a mądrzej jest teraz chciwość, żądzę uznania tych środowisk wykorzystać, gdy to my mamy władzę.
(…)

Z ukłonami Jarosław

9 WRZEŚNIA

(…)
Oczywiście, cena może być poważna, ale to my ją ponosimy. Jeżeli się mylę – cóż, przegramy, będziemy musieli ponieść konsekwencje źle zainwestowanych środków. Jednak jeżeli mam rację i radykalizm rośnie w siłę, to nie mamy innego sposobu, by to powstrzymać, niż, że tak to ujmę, dziś wziąć ich pod swoje skrzydła, bo jutro może być na to za późno.
(…)

3 PAŹDZIERNIKA

(…)
Przyszłość, o którą pytasz, jest niezmiernie odległa, ale problem, jak długo i jakim kosztem można ciągnąć tę grę, jest oczywiście ważny. Część z nas ma go przed oczami właściwie codziennie, choć przyznaję ci rację, że niektórzy, często bliscy nam koledzy, zupełnie tej zmiany w naszej polityce nie dostrzegli. Przykro to obserwować, bo dużo, naprawdę dużo więcej się po nich spodziewałem. W nich rzeczywiście widać to, przed czym przestrzegasz, żeby nie dać się porwać temu, co chcemy zatrzymać. Pokusa jest oczywiście olbrzymia, bo z populizmem nie da się konkurować inaczej, niż obiecując po prostu więcej, a wtedy inflacja tych obietnic postępuje rzeczywiście w zastraszającym tempie.

Nie podzielam za to Twojej obawy, że może to zagrozić nam jako całości i zamienić nas w nich, bo przecież polityka współcześnie ma swoje ograniczenia – trzeba przestrzegać prawa, konstytucji, umów międzynarodowych, a w Unii dochodzą kolejne, przede wszystkim zakazujące pomocy publicznej dla przedsiębiorstw państwowych. Te reguły, których ani nacjonaliści, ani wściekli ludowcy nie zamierzają przestrzegać, oddzielają nas jednak, mimo tego obecnego sojuszu, dość wyraźnie.
(…)
Pytasz, co zrobię, jeśli mnie „wyborcy Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin kiedyś wybiorą na swojego jedynego trybuna ludu”. Odpowiem ci tak, że dzięki Mickiewiczowi to nie jest historia polskiej tradycji nieznana. „Teraz stanąłem u życzeń mych celu, mogę się zemścić na nieprzyjacielu” – tak jak w Konradzie Wallenrodzie, taka władza to jednak byłaby wielka szansa, żeby tę całą ruską menażerię zgromadzić pod jednym sztandarem i pod nim zawieść ku klęsce. Zadanie politycznie tragiczne, ale dla Polski – bezcenne.

Twój Jarek Wallenrod

***

Jarosław jako Wallenrod? Jak Wam się podoba?

wyborcza.pl

 

Macierewicz wybielony w autobiografii przez „murzyna”

Ten news na portalu polityka.pl może być prima aprilisowy, a rzecz dotyczy postaci szczególnej. W każdym razie tylko ten portal podaje tę informację. Antoni Macierewicz ma ponoć w czerwcu wydać dwutomową autobiografią pod mało atrakcyjnym tytułem, lecz to może być jej promocyjna siła „Ja, Antoni”. Podtytuł zaś dziwnym trafem nawiązuje do triady: „Bóg, honor, ojczyzna”. U Macierewicza jest „Opozycja, Polska, Smoleńsk”.

Ale też tytuł można czytać: „Ja”, a podtytuł: „Antoni, opozycja, Polska, Smoleńsk”. Polityka nie podaje w jakim wydawnictwie ma się to wiekopomne dzieło ukazać, co świadczyłoby o trefności newsa, jak zresztą samego autora. Ale ciekawe byłoby to dzieło, niezaleznie od tego, że nie spłynęło spod pióra ministra obrony, ale autora widmo (Ghost Writer).

Polityka cytuje tego „murzyna”, bo tak kiedyś nazywano takich autorów, a ten chwali Macierewicza, jakby był samym Misiewiczem, albo podrzędnym sympatykiem PiS: „To jeden z najinteligentniejszych polityków, jakich poznałem w życiu”.

Skąd mają wypowiedź ghostwritera? Czyżby telefonicznie rozpływał się nad walorami Macierewicza, a może już istnieje wydawnicza zajawka i z niej pochodzi cytat.

Polityka zwraca uwagę na zawartość tej autobiografii, jednemu szczegółowi poświęca większą uwagę. Mianowicie, „murzyn” napisał, ale nie wszystko. Fragmenty poświęcone Bartłomiejowi Misiewiczowi są autorstwa ministra, który nawet nie pozwolił na ich korektę redaktorską. Skąd zatem ta czułość pisarska Macierewicza do swego pupilka?

Ten szczegół brzmi nierzeczywiście, wszak Macierewicz przeminie, Misiewicz tym bardziej, nie będzie darzony takimi uczuciami, a książka pozostanie dla przyszłych pokoleń. Także motto polityczne Macierewicza brzmi podejrzanie, a które cytuje autor widmo: „Przyjmuję tę wściekłość z radością, bo oznacza ona potwierdzenie słuszności moich działań”.

Motto nie jest z żadnego Winstona Churchilla, lecz z wypowiedzi Macierewicza z roku 2009, a więc sprzed katastrofy smoleńskiej, wówczas Macierewicz kandydował do komisji ds. zbadania śmierci Krzysztofa Olewnika. Polityka.pl nawet pokazuje okładkę autobiografii Macierewicza. Niezależnie od tego, czy to prawda, czy fałsz, taka pozycja przydałaby się. Macierewicz to oksymoron prawdy, lecz każdy fałsz ma swój przeciwległy diapazon.

Gdy Macierewicz kłamie, a czyni to najczęściej, mniej więcej wiemy, gdzie szukać prawdy. Żaden „murzyn” nie wybieli Macierewicza.

Antoni Macierewicz szykuje autobiografię. Czy wyjaśni w niej swoje relacje z Misiewiczem?

Do książki, która ukaże się pod koniec czerwca, dotarliśmy jako pierwsi.

Rok temu swoją autobiografię wydał prezes Jarosław Kaczyński – „Porozumienie przeciw monowładzy. Z dziejów PC”. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, do których dotarliśmy, książkę o sobie samym napisał także Antoni Macierewicz. Ma się ukazać w czerwcu tego roku.

Dwutomowa autobiografia będzie nosić tytuł: „Ja, Antoni. Opozycja, Polska, Smoleńsk” – zdradza ghostwriter, który pomagał szefowi MON książkę napisać. Sam chciałby pozostać anonimowy. Jak mówi, z początku nie był przekonany do współpracy z Antonim Macierewiczem. Jednak po kilku miesiącach wspólnej pracy stwierdza: – To jeden z najinteligentniejszych polityków, jakich poznałem w życiu. Tylko jego uporowi zawdzięczamy, że śledztwo smoleńskie nie skończyło się konkluzjami zawartymi w raporcie zespołu Anodiny i komisji Jerzego Millera.

Pomysł narodził się na Nowogrodzkiej

Książka ma wyjść naprzeciw narosłym wokół ministra obrony narodowej plotkom, niedomówieniom, nieprawdom – czytamy w nieoficjalnej zapowiedzi wydawniczej. Ma doprowadzić do tego, aby prawda o Antonim Macierewiczu wreszcie dotarła do czytelników, do Polaków. I też do niektórych polityków PiS.

Przypomnijmy, że prezydent Andrzej Duda stanowczo domaga się od ministra obrony Antoniego Macierewicza nie tylko wyjaśnień, ale i konkretnych decyzji w kluczowych dla armii sprawach. Poza tym według ostatniego sondażu Kantar Millward Brown dla TVN24 aż 57 proc. respondentów chciałoby jego dymisji.

Chyba nikogo nie zdziwi, że pomysł narodził się przy Nowogrodzkiej. Jarosław Kaczyński opłacił również godnego wydawcę: będzie nim Fundacja o. Tadeusza Rydzyka. Antoni Macierewicz zastanawiał się nad propozycją kilka miesięcy. Ostatecznie na jego pozytywnej decyzji zaważyła rozmowa z… Bartłomiejem Misiewiczem.

Co przeczytamy w autobiografii Macierewicza?

Książka będzie spełniać standardy autobiografii, czyli opisywać życie Antoniego Macierewicza od czasów harcerskich, studiów na Uniwersytecie Warszawskim, działalności w KOR, kariery ministerialnej, walki z Radosławem Sikorskim oraz współpracy z Bartłomiejem Misiewiczem.

Fragmenty poświęcone temu ostatniemu zostały napisane osobiście przez ministra. I nie podlegały żadnej korekcie.

Ta książka pozwoli poznać bliżej ministra Macierewicza. Zrozumieć, czym się kieruje w swojej pracy, poznać motto, którym kieruje się w pracy – brzmi ono: „Przyjmuję tę wściekłość z radością, bo oznacza ona potwierdzenie słuszności moich działań” – opowiada ghostwriter.

Czy książkę obejmie planowana reforma jednolitej ceny książki? Nieoficjalnie wiadomo, że szef MON popiera ten projekt i wolałby, żeby przeceny jego autobiografii nie objęły. Najwyraźniej praca, której się podjął, jest nie do przecenienia.

polityka.pl

Niezgodnie z prawem nadzorują państwowe spółki. A minister idzie im na rękę

Krzysztof Katka, 01 kwietnia 2017

W lutym szef lokalnego PiS Janusz Śniadek wraz z poseł Dorotą Arciszewską-Mielewczyk spotkał się w biurze partii z prezesami zarządów portów w Gdańsku i Gdyni oraz prezesami spółek podległych portom

W lutym szef lokalnego PiS Janusz Śniadek wraz z poseł Dorotą Arciszewską-Mielewczyk spotkał się w biurze partii z prezesami zarządów portów w Gdańsku i Gdyni oraz prezesami spółek podległych portom (Materiały prasowe)

Ustawa nie pozwala na ich powoływanie, a jednak pielęgniarka oraz pracownicy biur poselskich Janusza Śniadka i Anny Fotygi nadal zasiadają w radach nadzorczych spółek skarbu państwa. Minister przesunął dla nich termin wejścia w życie nowych przepisów.

Violetta Mackiewicz-Sasiak (PiS), pielęgniarka ze średnim wykształceniem z Redy, swoją głośną nominację do rady nadzorczej spółki Energa – Operator tłumaczyła tak: „Wiedza jest potrzebna, jest nabyta, ale żadnego pożytku z niej nie będzie, jeśli człowiek nie przestrzega elementarnych zasad uczciwości, honoru. Autorami wszystkich afer w Polsce są przecież ludzie z wysokimi kwalifikacjami”.

Problem w tym, że Energa – Operator obraca rocznie miliardami złotych i przeprowadza skomplikowane operacje finansowe, także za granicą. Nadzór nad taką firmą wymaga wiedzy i jest wyceniony na mniej więcej 6 tys. zł miesięcznie.

Minister poświęca szczególną uwagę

Jakiś czas po ujawnieniu przez „Wyborczą” dodatkowego zajęcia pani Violetty, która jest jedną z bardziej lubianych pielęgniarek Domu Pomocy Społecznej w Wejherowie, minister energii zwrócił się do Grupy Energa, by poprawiła jakość nadzoru.

W październiku 2016 r. minister energii Krzysztof Tchórzewski napisał do Energi, że wymaga, aby członkowie rad nadzorczych posiadali państwowe uprawnienia – zdany egzamin lub uprawnienie z nich zwalniające – byli np. radcami prawnymi. Podkreślił, że poświęca temu szczególną uwagę, i nakazał, by wymagania te spełniali nie tylko członkowie rad spółek matek – czyli Energa SA. Zasady miały obowiązywać w spółkach wszystkich szczebli wchodzących w skład grupy kapitałowej, a więc m.in. w Energa – Operator.

Na spełnienie wymagań minister dał czas do połowy 2017 r. Jak dotąd efektów brak. A minister już przesunął ten termin.

Energa czy biuro Fotygi?

W styczniu 2017 r. weszła w życie ustawa o zasadach zarządzania mieniem państwowym. Określa ona, że członkami rad nadzorczych spółek skarbu państwa mogą być osoby, które zdały państwowy egzamin i posiadają uprawnienia do nadzoru lub są zwolnione z tego obowiązki, ponieważ posiadają stopień naukowy doktora nauk ekonomicznych lub prawnych, są radcami prawnymi, adwokatami, biegłymi rewidentami, posiadają tytuł MBA.

W radzie nadzorczej Energa – Obrót zasiada Ilona Markiewicz. Jest prawnikiem, spełnia więc wymogi. Ale jednocześnie kieruje biurem eurodeputowanej Anny Fotygi (PiS), a ustawa zakazuje reprezentowania skarbu państwa w radach nadzorczych społecznym współpracownikom lub pracownikom biur poselskich, senatorskich i biur posłów do Parlamentu Europejskiego, a także działaczom zatrudnionym przez partię polityczną.

Ilona Markiewicz nie odpowiedziała na nasze pytanie, czy zrezygnuje z członkostwa w radzie nadzorczej, czy z pracy w biurze poselskim.

„Patologie budzą niesmak”

W interpelacji do ministra energii poseł Tadeusz Aziewicz (PO) z sejmowej komisji energii i skarbu państwa zwrócił uwagę, że ustawa nie jest przestrzegana.

– Szczególnie irytujące dla opinii publicznej i pracowników właściwych przedsiębiorstw są przypadki zasiadania w radach nadzorczych poważnych podmiotów osób nieposiadających odpowiednich kompetencji. Może być to efektem presji wywieranych na zarządy spółek matek przez lokalnych polityków. Szybkie wdrożenie ustawowych zapisów może ograniczyć zakres ewidentnych patologii – uzasadnił Tadeusz Aziewicz.

O naciskach posłów przy zatrudnianiu działaczy partyjnych mówił też w rozmowie z „Wyborczą” Roman Rutkowski, przewodniczący Sekcji Krajowej Energetyki NSZZ „Solidarność”:

– Nie wiem dokładnie, ilu prezesów zostało wymienionych za PiS, ale powtarza się scenariusz, że posłowie z danych rejonów obsadzają swoich. Jako związki zawodowe mówimy: OK, ale to powinni być fachowcy, a nie tylko znajomi, jak to się niekiedy zdarzało w ostatnim roku – ocenił Roman Rutkowski.

W piśmie do ministra Tadeusz Aziewicz przypomniał, że zakaz uczestnictwa w organach nadzorczych spółek z udziałem skarbu państwa osób bezpośrednio związanych z biurami poselskimi i partiami został „uchwalony dawno temu, w efekcie inicjatywy PiS”.

– Dlatego szczególny niesmak budzi wykorzystywanie przez pracowników biur parlamentarnych tej partii możliwości jego omijania przez wchodzenie w skład rad nadzorczych spółek zależnych. Ze smutkiem stwierdzam, że powyższe patologie występują również w spółkach zależnych od podmiotów, w których prawa z akcji wykonuje pan minister – ocenił Aziewicz.

Poseł podał dwa przykłady: wspomnianą wcześniej pielęgniarkę oraz Beatę Iżyłowską będącą pracownikiem biura poselskiego Janusza Śniadka i zasiadającą w radzie nadzorczej Energa – Wytwarzanie.

Minister przedłuża termin

Poseł Aziewicz chciał wiedzieć, jakie działania podjął minister, aby wykonać ustawę o zasadach zarządzania mieniem państwowym i kiedy jej zapisy wprowadzi w życie.

Krzysztof Tchórzewski odpowiedział, że na dostosowanie się do przepisów wyznaczył spółkom czas do połowy 2017 r. Do końca czerwca miały zostać zmienione statuty (jeśli to było konieczne) i wybrane osoby spełniające kryteria. Do tego czasu – zgodnie z ustawą – dotychczasowi członkowie rad nadzorczych mogli pełnić swoje funkcje do czasu wygaśnięcia ich mandatów.

W lutym 2017 r. minister energii powiadomił podległe mu spółki, że przesuwa termin na wprowadzenie zmian do końca 2017 r. W tym czasie „oczekuje podjęcia skutecznych działań, tak by członkowie rad nadzorczych spółek w grupach kapitałowych posiadali uprawnienia do zasiadania w radach nadzorczych, potwierdzone egzaminem dla kandydatów na członków organów nadzorczych lub posiadali uprawnienia ustawowo zwalniające z obowiązku jego zdania”.

– Przedłużenie terminu na wypełnienie nowych wymagań spowodowane jest przejściowym brakiem możliwości złożenia egzaminu dla kandydatów na członków organów nadzorczych, w związku z likwidacją Ministerstwa Skarbu Państwa – wyjaśnia Krzysztof Tchórzewski.

– Trudno mi przyjąć ten argument. Mamy w kraju co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osób, które spełniają wymogi ustawy – ocenia Tadeusz Aziewicz.

Resort skarbu państwa jest w stanie likwidacji od początku stycznia 2017 r.

Niezależność polityczna

W przepisach ograniczających pracowników biur, jak sześć lat temu pisał dr hab. Igor Postuła z Uniwersytetu Warszawskiego w tekście „Problemy polityki personalnej w radach nadzorczych spółek skarbu państwa”, chodziło o zapewnienie niezależności politycznej.

Zwracał przy tym uwagę, że „niezależność polityczna członków rad nadzorczych nie jest w pełni zabezpieczona, ponieważ mogą pozostawać oni członkami partii politycznych”. Oceniał przy tym, że wprowadzenie ograniczeń w tym zakresie nie wydaje się celowe, „ponieważ i tak w praktyce nie wykluczałyby one sytuacji, w której do rad powoływane są osoby wspierane przez partie polityczne”. Ostatecznie uznał, że „niezależność polityczna członków rad nadzorczych może być zapewniona jedynie poprzez niezależną od czynników politycznych procedurę ich powołania”.

Skuteczność rad nadzorczych można zmierzyć w praktyce. Na przykład liczbą i częstotliwością dokonywanych przez nie zmian personalnych. Po przejęciu władzy przez PiS Grupa Lotos ma już drugiego prezesa, Energą kieruje czwarty menedżer.

Były minister skarbu w rządzie PO Włodzimierz Karpiński podawał w Sejmie inne przykłady: „byłego posła Mariusza Kamińskiego, który był szefem Polskiego Holdingu Obronnego przez jeden dzień. Podobnie krótką kadencję odbył Bogusław Kowalski w PKP. Powyższe przypadki, w sposób oczywisty, pokazują, że – delikatnie mówiąc – nie ma nadzoru nad spółkami, bo w większości przypadków zarządy powoływane są przez rady nadzorcze. Jak to jest, że te gremia w poniedziałek uważają, że kandydat gwarantuje godne, uczciwe i sprawne zarządzanie majątkiem państwowym, a we wtorek zmieniają zdanie o 180 stopni i uznają, że to jest jednak zły kandydat?” – pytał Karpiński.

Przytoczył też słowa byłego prominentnego posła Prawa i Sprawiedliwości Adama Hofmana, który – na pytanie dotyczące jego rekomendacji personalnych w spółkach skarbu państwa – powiedział: „Nic takiego nie miało miejsca. Wszystkie decyzje personalne odnośnie do obsadzania spółek zapadały na najwyższym szczeblu na Nowogrodzkiej. Innej możliwości nie było”.

– Podchodzimy do spółek skarbu państwa nie jak do łupu, ale jak do odpowiedzialnego zarządzania nimi w trosce o to, aby podnosić ich wartość, a ludzie, którzy nimi zarządzają, mieli świadomość odpowiedzialności za spółkę – komentował słowa Karpińskiego minister Henryk Kowalczyk. Ocenił, że wśród kilkuset nominacji mogły się pojawić także te błędne, ale będę one korygowane.

Odkręcone nominacje w porcie

W połowie 2016 r. Łukasz Greinke, nowy prezes Zarządu Morskiego Portu Gdańsk (ZMPG), wymienił rady nadzorcze w spółkach podległych.

Z rady spółki Straż Ochrony usunął dawnego wiceprezes ZMPG Juliana Skelnika i doktor zarządzania Karolinę Gościniak. Zastąpił ich Pawłem Żytkiewiczem z młodzieżówki PiS-u i Michałem Bełbotem, ekonomistą, radnym PiS-u i byłym asystentem posła Marcina Horały.

Kolejna spółki – Przedsiębiorstwo Usług Portowych „Rezerwa”. Greinke odwołał z rady radcę prawną oraz specjalistów od inwestycji i nieruchomości. Ich miejsce zajęli student z Gdyni Marek Dudziński i Roman Dambek, sekretarz zarządu powiatowego PiS-u w Gdyni, asystent Anny Fotygi, współpracownik Janusza Śniadka.

Podobne zmiany nastąpiły w trzeciej spółce podległej ZMPG. Ale po ośmiu dniach nowi członkowie rad zostali odwołani – ośmiu z dziewięciu jego faworytów nie posiadało państwowych uprawnień do zasiadania w radach. I Greinke przywrócił większość ich poprzedników. – Zdaniem prawników ZMPG w wypadku spółki powstałej na podstawie ustawy o portach i przystaniach morskich uprawnienia państwowe nie są konieczne. Dotychczasowa praktyka potwierdzała ten pogląd – tłumaczył prezes.

– Nie mam wątpliwości, że członkami rad w spółkach podległych mogą być osoby z państwowymi uprawnieniami. Jeśli powołano ludzi bez uprawnień, to złamane zostały przepisy – komentował Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska i członek rady nadzorczej ZMPG.

wyborcza.pl

 

http://www.rp.pl/Prawo-i-Sprawiedliwosc/170409976-Blaszczak-Kaczynski-ma-obowiazek-oceniac-poslow-PiS.html#ap-1

 

 

 

Matthew Kielanowski dla „Gazety Wyborczej”: nie będzie specjalnego traktowania Polaków po Brexicie

01.04.2017

– Pozycja wszystkich przyjezdnych do Wielkiej Brytanii będzie negocjowana wspólnie, czy się to komuś podoba, czy nie. Bzdury na temat walki o specjalne prawa Polaków sprzedaje się na rynek wewnętrzny – powiedział były doradca premier Margaret Thatcher Matthew Kielanowski w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.

Brytyjski prawnik polskiego pochodzenia pytany był o przyczyny Brexitu. Jedną z tych, które wskazał, był zbyt duży napływ imigrantów na Wyspy, w tym Polaków. – Taki zalew problemów związanych z obcymi musi powodować niechęć. I ten uraz w dużym stopniu przyczynił się do Brexitu. Ci Anglicy z małych miast, którzy czują się osaczeni przez obcych z Polski, mogli wreszcie pokazać, co o tym myślą. Nikt nie spodziewał się, że jest ich aż tylu – powiedział Kielanowski w „Gazecie Wyborczej”

Jak dodał, należy spodziewać się jednej polityki brytyjskiego rządu wobec wszystkich państw Unii, z których pochodzą imigranci. – Nie można emigracji Polaków oderwać od Rumunów, Litwinów, Bułgarów, Estończyków, Portugalczyków czy Włochów. Pozycja wszystkich przyjezdnych do Wielkiej Brytanii będzie negocjowana wspólnie, czy się to komuś podoba, czy nie – komentuje Matthew Kielanowski.

Były doradca Margaret Thatcher uważa, że wizyty polskich polityków w Wielkiej Brytanii pozbawione są jakiegokolwiek celu. – Bzdury na temat walki o specjalne prawa Polaków sprzedaje się na rynek wewnętrzny, podobnie jak sprzedawało się wizytę połowy rządu po zabójstwie Polaka w Harlow. Pięciu ministrów przyjechało tutaj z bardzo ważnymi sprawami. Minister spraw wewnętrznych musiała ich przyjąć, choć wizyta nie była ani planowana, ani nikomu potrzebna – powiedział „Gazecie Wyborczej” Kielanowski.

Więcej w „Gazecie Świątecznej” – sobotnim dodatku do „Gazety Wyborczej”.

onet.pl

SOBOTA, 1 KWIETNIA 2017

STAN GRY: Krzyżak: Za dużo u was tych stłuczek, Fakt: PiS chce za wszelką cenę zatrzymać Gowina, GW: Ferenc namaści następcę

20-LECIE KONSTYTUCJI! – w niedzielę.

ROCZNICA 500+!

45 LAT KOŃCZY W NIEDZIELĘ PREZYDENTOWA Agata Kornhauser-Duda, 69 LAT kończy w sobotę Wojciech Jasiński.

— CZASY TAK WZMOŻONE, ŻE NIE STWIERDZILIŚMY OBECNOŚCI OBECNYCH KIEDYŚ W PRASIE ŻARTÓW PRIMA- APRILISOWYCH.

ZA DUŻO U WAS TYCH STŁUCZEK – Tomasz Krzyżak jako Anioł Polak w RZ: “Kiedy wracałem do Was, dowiedziałem się, że zastępca Antoniego miał jakiś wypadek. Nie mam z tym nic wspólnego. Ale za dużo tych stłuczek w Waszych szeregach. A to znak, że coś niedobrego się dzieje”. http://www.rp.pl/Plus-Minus/303309925-Za-duzo-u-was-tych-stluczek.html?#ap-1

ODDAJEMY OBJAWIENIA INNYM NARODOM – Michał Ogórek w satyrycznej kolumnie GW: “Jest więcej niż prawdopodobne, że parlament portugalski zignoruje objawienia, jakie miały miejsce przed stu laty w Fatimie, wobec czego uczcić je musi za niego polski Sejm. Nie jest to dla nas wygodne z punktu widzenia dumy narodowej, jako że oddajemy tu pierwszeństwo w objawieniach innym narodom (i to nawet takim, które nie wiedzą, co z tym zrobić), ale stanowi jasną zapowiedź, że każdy cud z Europy w końcu przeniesiemy do siebie”. http://wyborcza.pl/7,75968,21576382,ogorek-na-deser-europa-przejeta.html

BREXIT SZANSĄ – Bartosz Wieliński i Maciej Czarnecki na jedynce GW: “Brexit to także szansa. Europa jednoczyła się po to, by na kontynencie nie wybuchła już żadna wielka wojna. Po upadku muru berlińskiego głównym zadaniem było zasypanie podziału między Wschodem a Zachodem. Dziś można odnieść wrażenie, że unijne instytucje zajmują się jedynie produkcją norm i dyrektyw. A świat na Europę się nie ogląda”. http://wyborcza.pl/7,75968,21576414,brexit-szansa-dla-europy.html

NASZA PIĘKNA ROCZNICA – Dominika Wielowieyska w GW o 20-leciu Konstytucji.

MACIEREWICZ ZMIENIŁ PRZEPISY, ŻEBY MISIEWICZ MIAŁ LIMUZYNĘ – SE: “Jak ustalił „Super Express”, tuż po objęciu funkcji ministra obrony narodowej Antoni Macierewicz (69 l.) zmienił przepisy dotyczące korzystania z samochodów Żandarmerii Wojskowej. Dzięki nowym zapisom luksusowe służbowe auto miał do dyspozycji jego pupil i szef gabinetu politycznego Bartłomiej Misiewicz”. http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/macierewicz-zmieni-przepisy-by-misiewicz-mia-limuzyne_974651.html

PIS CHCE ZA WSZELKĄ CENĘ ZATRZYMAĆ GOWINA – Magdalena Rubaj w Fakcie: “– Prezes zdaje sobie sprawę, że Gowin ma ambicje tworzenia własnego, silnego ugrupowania – opowiada bliski współpracownik Kaczyńskiego. Jeszcze pół roku temu perspektywa tego rozwodu wywoływała w PiS co najwyżej wzruszenie ramion. Teraz strategia jest jasna – za wszelką cenę zatrzymać Gowina. Tą ceną, wcale nie nazbyt wysoką, mają być listy w przyszłorocznych wyborach samorządowych. – A dokładnie w sejmikach, w których będziemy rządzić – precyzuje polityk PiS”.

GOWIN BUDUJE POPARCIE WŚRÓD SAMORZĄDOWCÓW – dalej Rubaj w Fakcie: “– A Gowin buduje sobie poparcie wśród samorządowców – mówi nam polityk bliski wicepremierowi. Zjednuje ich swoim ostrym sprzeciwem wobec pomysłu ograniczenia urzędowania prezydentów miast, burmistrzów i wójtów do dwóch kadencji. Wygląda na to, że bez niego ten pomysł nie ma szans na uchwalenie”.http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/jaroslaw-kaczynski-boi-sie-odejscia-jaroslawa-gowina/vebehdf

KACZYŃSKI KAZAŁ IM SIĘ POGODZIĆ – Fakt: “Po stanowisku prezesa, szef MON z prezydentem nie musieli już głowić się jak rozwiązać konflikt. Zrobił to za nich Kaczyński. Duda z Macierewiczem mogli odetchnąć z ulgą i w miłej atmosferze zasiąść do rozmów w BBN”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/konflikt-macierewicz-duda-interwencja-jaroslawa-kaczynskiego/83j5v35

MACIEREWICZ BARDZO USPOKOIŁ PREZYDENTA DUDĘ – Paweł Wroński w GW.

TRUDNO O INNOWACYJNOŚĆ W ZAŚCIANKU – WITOLD GADOMSKI w GW: “Trudno o innowacyjność i kreatywność w zaścianku nieufnym wobec świata, zanurzonym w martyrologii, pozbawionym zdolności samodzielnego myślenia”.

FORMALNE WYKSZTAŁCENIE JEST DZIŚ KWESTIĄ WTÓRNĄ – Witold Gadomski dalej: “Konieczne jest odejście od linearnego systemu edukacji. Biznes potrzebuje nie licencjatów lub magistrów, lecz ludzi mających konkretne kwalifikacje, które mogą zdobyć nie tylko na uczelniach, ale także na rozmaitych kursach, w tym za pośrednictwem internetu. Formalny poziom wykształcenia jest sprawą wtórną”.

JAK STWORZYĆ KREATYWNOŚĆ W NIEUFNYM SPOŁECZEŃSTWIE? – jeszcze Gadomski: “Rządowa propaganda nachalnie prowadzona przez TVP i sponsorowane przez spółki skarbu państwa media prawicowe wtłacza Polakom do głów niechęć do obcych, podejrzliwość wobec postaw i poglądów odbiegających od PiS-owskiego kanonu. Trudno sobie wyobrazić innowacyjność i kreatywność w społeczeństwie nieufnym wobec świata, zanurzonym w swej martyrologicznej historii, obawiającym się kar za podejmowane ryzyko. Rządowa propaganda przekonuje, że najlepiej żyje się w polskim zaścianku, z dala od światowego zgiełku. W zaścianku innowacje następowały bardzo rzadko”. http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,21576151,otworz-sie-na-swiat-patrioto-wasko-rozumiany-patriotyzm.html

BUCZAK NA PREZYDENTA RZESZOWA Z PIS – lokalna GW: “Wojciech Buczak. Kiedyś szef rzeszowskiej „Solidarności”, potem radny sejmiku, wicemarszałek, a od 2015 r. poseł. To, że właśnie on będzie reprezentował partię w wyborach prezydenta Rzeszowa jesienią przyszłego roku, politycy tej opcji sygnalizowali już dawno, tuż po ostatnich wyborach. Gorącym zwolennikiem tej kandydatury jest marszałek podkarpacki Władysław Ortyl, szef PiS w okręgu rzeszowsko-tarnobrzeskim. Uważa, że Wojciech Buczak jest osobą, która ma największe szanse w tej walce”.

FERENC POSTAWI NA SWOJEGO ZASTĘPCĘ – dalej GW: “Następcę widzi w swoim zastępcy Marku Ustrobińskim. Ustrobiński jest jego prawą ręką, człowiekiem odpowiedzialnym za inwestycje. – Świetnie zna miejskie sprawy, dobrze porusza się po ministerstwach, jest zapraszany na zagraniczne konferencje. To wysokiej klasy fachowiec. Nie wyobrażam sobie, aby prezydentem mógł zostać ktoś, kto miasta dopiero będzie się uczył – twierdzi prezydent Ferenc”. http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34962,21570376,kto-w-rzeszowie-po-tadeuszu-ferencu-pierwsi-kandydaci.html

ELŻBIETA RAFALSKA O SWOJEJ WIZJI ZMIAN W 500+ – mówi Faktowi: “Szczerze?! (śmiech-red.) Zmieniłabym kilka rzeczy. Musiałabym to jednak wcześniej skonsultować z ministrem finansów. Musimy pamiętać o jednym: program w wymiarze, w którym teraz jest realizowany to ogromny koszt – 23- 24 mld zł rocznie. I musimy się na razie tym cieszyć. Z drugiej strony, takiego skoku wydatków na politykę rodzinną jaki zrobił nasz rząd, nie było od okresu transformacji”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/zobacz-co-minister-chce-zmienic-w-500/nmd1cfk

GPC O KOLEJNEJ AFERZE W KOD: “Więcej pracy czeka prokuratorów badających afery związane z finansami KOD‐u. Trwa już śledztwo dotyczące słynnych faktur, a doszedł skandal z podejrzeniem kradzieży. Według nieoficjalnych informacji zarząd główny KOD‐u zapowiedział doniesienie przeciwko… mazowieckiemu KOD‐owi”. http://gpcodziennie.pl/62540-bylaaferazfakturamijestzkradziezapieniedzy.html

DOSKWIERAŁA MI POLITYKA MIŁOSIERDZIA – Krzysztof Brejza w rozmowie z Piotrem Witwickim w RZ: “- Tylko jak to jest, że PiS ma całą armię ludzi, którzy szperają w archiwach i sklejają z wami różne rzeczy, a Platforma tylko ciebie?
– Zastrzeliłeś mnie tym pytaniem.
– Samo się nasuwa.
– Może to był efekt dwóch kadencji i zbytniej wiary w logikę naszego wyborcy. Uważaliśmy, że jak ktoś ceni sobie normalne państwo, to nie da się nabrać na tanią propagandę, która przerodziła się w postprawdę. Przespaliśmy to.
– Byliście utuczeni władzą.
– Można to tak nazwać. Ja obserwowałem to w komisji śledczej do spraw nacisków. Mieliśmy wtedy hasło polityki miłosierdzia i nie ukrywam, że to mi trochę doskwierało”. http://www.rp.pl/Plus-Minus/303309941-Krzysztof-Brejza-Brejzowroclaw-nie-istnieje.html?#ap-23

MICHAŁ TOBER, RZECZNIK RZĄDU MILLERA O POLITYCE W DOBIE TV INFORMACYJNYCH – mówi w rozmowie z Elizą Olczyk w RZ: “Za czasów mojej obecności w polityce pojawiły 24-godzinne telewizje informacyjne, pełnokrwiste tabloidy i komisje śledcze. Te trzy rzeczy przeorały politykę, media i życie społeczne. Mam wrażenie, że przed 2000 rokiem polityka niewiele różniła się od tej z 1918 roku, czego nie można powiedzieć o obecnej polityce. http://www.rp.pl/Plus-Minus/303309947-Rzecznik-rzadu-Millera-jak-nie-zdechla-afera-Rywina.html?#ap-12

300polityka.pl

SOBOTA, 1 KWIETNIA 2017

Szydło: Polska zaczyna być państwem, z którymi inni się liczą

12:39

Szydło: Polska zaczyna być państwem, z którymi inni się liczą

Jak mówiła premier Beata Szydło na konferencji „Firmy rodzinne szansą polskiej gospodarki” w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu:

„Są tacy, którym politycznie jest nie w smak, że Polska jest w tej chwili państwem bezpiecznym, osiągającym dobre wyniki gospodarcze. Państwem, w którym praktycznie nie ma bezrobocia. W którym się rodzą się dzieci. Jest wielu takich polityków, którzy przed nami próbowali inaczej ustawiać sprawy polskie, którzy dzisiaj – jak widzicie – ciągle krytykują, ciągle nas atakują. Dlaczego? Właśnie dlatego, że Polska zaczyna być państwem, z którymi inni się liczą. Państwem rozwijającym się, bezpiecznym, które nie boi się jasno i wyraźnie powiedzieć, jakie są jego oczekiwania i nie boi się mówić prawdy wtedy, na europejskich salonach, kiedy tę prawdę trzeba powiedzieć. Dla wielu polityków, którzy inaczej prowadzili sprawy Polski, którym zależało na tym, aby Polska była państwem, które bezkrytycznie przyjmuje to, co inni uważają za dobre, ale nie dla Polski, ale dla nich i żeby Polska była państwem, w którym jest tania siła robocza, duży rynek zbytu, do którego można drenować gospodarkę i spokojnie budować swój kapitał, ale nie tutaj, nad Wisłą. My zapraszamy wszystkich inwestorów. Chcemy, żeby tutaj się rozwijały różne firmy, również zagraniczne, żeby inwestowali i robimy bardzo dużo w tym kierunku. Ale mówimy bardzo jasno i wyraźnie: dzisiaj priorytetem polskiego rządu jest polska gospodarka, polskie firmy, w tym polskie firmy rodzinne, a przede wszystkim polskie rodziny. Polska gospodarka jest potrzebna nie dla obcego biznesu, tylko dla polskich rodzin. Tak prowadzimy polskie sprawy”

12:30

Szydło: Dzieci w Polsce rodzi się coraz więcej

Dzieci w Polsce rodzi się coraz więcej. Niektórzy mówią, żę zaczynamy mieć baby-boom. Zaczęłam się zastanawiać, jak to po polsku nazywać, bo to baby-boom nie bardzo mi pasuje i myślę, że wymyślimy jakąś nazwę z panią minister, żeby znaleźć piękne, polskie określenie. Ale to fakt. Dzieci w Polsce rodzi się coraz więcej – mówiła premier Beata Szydło na konferencji „Firmy rodzinne szansą polskiej gospodarki” w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

12:26

Szydło o 500+: Dzięki tym środkom zmieniamy Polskę. Póki będzie rządzić PiS, ten program będzie istniał

– Dzięki tym środkom [z 500+] zmieniamy Polskę. Póki będzie rządzić PiS, ten program będzie istniał. To mogę państwu zagwarantować – mówiła premier Beata Szydło na konferencji „Firmy rodzinne szansą polskiej gospodarki” w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Jak mówiła dalej: – Uważam, że my jeszcze zbyt mało robimy dla firm rodzinnych i na pewno to nasze wyzwanie i zadanie, z którym powinniśmy się zmierzyć.

12:22

Szydło: Musimy sobie przypominać dwa słowa: pokora i praca. Bo też popełniamy błędy. Czasami zbyt duże

– Wiem doskonale, że musimy sobie każdego dnia te dwa słowa: pokora i praca przypominać. Bo też popełniamy błędy. Czasami zbyt duże. Czasami są to błędy, których można było nie popełniać, można ich było uniknąć, gdyby było więcej refleksji i zastanowienia. To również dzisiaj, po tych kilkunastu miesiącach naszych rządów, nasz wielkie wyzwanie. Byśmy potrafili uderzyć w piersi i powiedzieć: musimy się w pewnych obszarach poprawić – mówiła premier Beata Szydło na konferencji „Firmy rodzinne szansą polskiej gospodarki” w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

12:18

Szydło: Jeżeli ktoś mówi do mnie: wy macie zasady, a my pieniądze, to ja mówię: tak, ale zasady są ważniejsze

Rodzina była, jest i będzie symbolem polskiego rządu. Jest symbolem Polski. Nie boję się tego powiedzieć, bo po kilkunastu miesiącach pracy naszego rządu otrzymaliśmy już tak wiele wyróżnień międzynarodowych, w różnych miejscach. Polska jest przywoływana jako przykład państwa, w którym jest prowadzona polityka prorodzinna z prawdziwego zdarzenia. To ogromny sukces naszego rządu. O to właśnie nam szło i to będziemy dalej kontynuować. Nie ma większej wartości ponad rodzina – mówiła premier Beata Szydło na konferencji „Firmy rodzinne szansą polskiej gospodarki” w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Jak dodała:

„To dzisiaj przyszłość Polski, Europy. Europy, która przeżywa ogromny kryzys wartości. Europa, która nie potrafi sobie prowadzić z kolejnymi wstrząsami i kryzysami. Dlatego że wyrzekła się wartości. Dlatego że Europą zaczęły rządzić partykularyzmy, ideologie politycznie umocowane w różnych środowiskach, które walczą z chrześcijaństwem i rządzi pieniądz. Pieniądz, który ma przede wszystkim budować prywatne zaplecze. A my powiedzieliśmy i mieliśmy tę odwagę powiedzieć tutaj, w Polsce, że nie takiej chcemy Europy i nie takiej chcemy Polski. Nie jest łatwo oczywiście, kiedy musimy mierzyć się z tymi, którzy odrzucają taką filozofię i mówią: będziecie z nami w jednym klubie, jeżeli przyjmiecie nasze warunki. Ale my już nie musimy walczyć o wejście do tego klubu, bo my w tym klubie jesteśmy i mamy takie same prawa i takie same obowiązki. Dzisiaj mogę powiedzieć: tak, my mamy wartości, których będziemy strzec. Jeżeli ktoś mówi do mnie: wy macie zasady, a my pieniądze, to ja mówię: tak, ale zasady są ważniejsze”

12:06

Szydło o 500+: Przed nami nikt tego nie zrobił. Te kilkanaście miliardów złotych trafiało nie wiadomo do końca gdzie

Jak mówiła premier Beata Szydło na konferencji „Firmy rodzinne szansą polskiej gospodarki” w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu:

„Dzisiaj jest pierwsza rocznica, bardzo ważna dla mnie, mojego rządu, dla rządu, który mam zaszczyt kierować, utworzonego przez PiS. Pierwsza rocznica wprowadzenia w życie programu, który – w mojej ocenie – ma przełomowe znaczenie. Programu Rodzina 500+. To właśnie rok temu  ten program zaczął być przez nas realizowany, przy determinacji wielu ludzi. Początek tego programu bierze się jeszcze z kampanii, kiedy jeżdżąc po Polsce, rozmawialiśmy o tym, co najważniejsze i wtedy postanowiliśmy wprowadzić do programu program wspierający rodzinę. Można powiedzieć: nic wielkiego, przeznaczenie środków finansowych, które mogłyby też – niektórzy powiedzą – być wyższe, ale przeznaczenie środków, które trafiają do polskich rodzin po to, żeby pomóc wychowywać dzieci. Taki był cel i zamiar. Jednak przed nami nikt tego nie zrobił. Jednak przed nami te kilkanaście miliardów złotych, które mogło trafiać do polskich rodzin, trafiało… no właśnie, nie wiadomo do końca gdzie. To była ogromna determinacja, wtedy na początku, jeszcze końcówka 2015 roku, kiedy musieliśmy po wyborach budżet przygotowany przez naszych poprzedników dostosować w taki sposób, aby wygospodarować ponad 17 mld zł i potem w bardzo krótkim czasie wprowadzić, przygotować ten program. To ogromna praca wielu ludzi, całego rządu”

11:30

Schetyna o 500+: Utrzymamy ten program po wyborach oraz wzmocnimy i rozszerzymy jego dotarcie

Jak mówił Grzegorz Schetyna przed spotkaniem z samorządowcami regionu łódzkiego:

„Mówiliśmy wielokrotnie, że ten program [500+] jest wydatkiem z naszego budżetu, który zostawaliśmy swoim następcą. To nie są pieniądze zarobione i zorganizowane przez ministra finansów rządu PiS. To po pierwsze. Po drugie, to program, który omija pierwsze dziecko. 1 mln 800 tys. rodzin 2+1 jest z tego wyłączonych, podobnie jak matki samotnie wychowujące dzieci. To program, który miał walczyć o lepszą demografię i który nie osiąga tutaj sukcesów, ale jest programem sztandarowym dla rządu PiS. Zgoda, jest, tylko żeby ten program miał sens i był możliwy do realizacji, trzeba ratować polskie finanse i prace nad polskim budżetem. Budżet musi być stabilny, żeby było go stać na realizację tego programu. To wyzwanie na następne miesiące i lata, do końca kadencji. My jako Platforma mówimy: utrzymamy ten program po wyborach, wzmocnimy, rozszerzymy jego dotarcie. Będziemy rozmawiać i mieli konkretne projekty na pierwsze dziecko. Uważamy, że to najważniejsze i dla sprawiedliwego podziału tych pieniędzy i dla skutecznej walki o lepszą demografię”

11:23

Schetyna o rozmowie PAD-Macierewicz: To spotkanie było teatrem, słabym i kiepskim

Jak mówił Grzegorz Schetyna przed spotkaniem z samorządowcami regionu łódzkiego:

„Jestem przeciwnikiem robienia z tego wydarzenia czegoś poważnego politycznie (…) Moje doświadczenie obecności w rządzie pokazuje konieczność współpracy między prezydentem a ministrem obrony w sposób stały i ciągły. Bo przecież prezydent RP to Zwierzchnik Sił Zbrojnych. Dla mnie przy tym wszystkim, co fatalnego zdarzyło się w polskiej armii, przy tylu dymisjach i absurdalnych decyzjach, umawianie się prezydenta z ministrem obrony, który jest za to wszystko odpowiedzialny, z wyprzedzeniem kilkunastodniowym, jest absurdem. Nie rozumiem tego. Najlepsze zdjęcia i uśmiechy nie zastąpią etapu kompromitacji, który obserwujemy. Mówię to z przykrością, bo pracowałem jako szef MSZ, minister Siemoniak w obronie narodowej, pracowaliśmy z prezydentem Komorowskim, była premier Kopacz, przygotowaliśmy szczyt NATO, prowadziliśmy aktywności za granicą i w kraju i wiemy, jak ważna jest współpraca dot. bezpieczeństwa, obronności, wspólnej polityki, budżetu. To coś niezbędnego i oczywistego. To spotkanie było po prostu teatrem, słabym i kiepskim. Nie chcę powiedzieć kabaretem, ale też tak to można było określić”

Czego dotyczyło trzygodzinne spotkanie jeżeli nie tego, co złego zdarzyło się przez aktywność Antoniego Macierewicza w MON? – pytał przewodniczący PO.

11:12

Siemoniak w Łodzi o jednej wspólnej liście w wyborach samorządowych

Chcę podkreślić, że nasze spotkanie to cykl spotkań. Kilka tygodni temu zaczęliśmy wspólnie we Wrocławiu. Co tydzień jesteśmy w innym województwie, spotykając się z samorządowcami, rozmawiając, słuchając, zachęcając ich do mobilizacji i też przedstawiając naszą propozycję dla wszystkich środowisk na wyb. samorządowe. Propozycję jednej wspólnej listy, na której zmieszczą się przedstawiciele partii opozycyjnych, niezależni samorządowcy, ruchy miejskie. O tym chcemy tutaj, w Łodzi rozmawiać – mówił Tomasz Siemoniak przed spotkaniem z samorządowcami regionu łódzkiego.

11:02

Schetyna w Łodzi: Będziemy bardzo twardo bronić samorządowców

Będziemy bardzo twardo bronić samorządowców, także tutaj, w Łodzi i województwie i mamy świadomość, że właśnie nasza obecność, przygotowania, rozmowa o tej przyszłości, pokazywanie że ten samorząd niekoniecznie partyjny, nie tylko PO, ale w ogóle samorząd jako instytucja, doświadczenie samorządowców, które pokazuje, jak ważne i wiele skutecznego mogą zrobić dla mieszkańców, jest bardzo cenne. Dzisiaj zaprosiliśmy samorządowców z całego województwa i będziemy o tym rozmawiać. Będziemy także mówić o zagrożeniach, o kalendarzu, o zmianach w ordynacji, jak przygotować się, żeby dać gwarancje niezależności i skuteczności samorządu – mówił Grzegorz Schetyna przed spotkaniem z samorządowcami regionu łódzkiego.

09:25

Szczerski o spotkaniu PAD-Macierewicz: To było spotkanie w formule full contact, w której wszystkie dokumenty były na stole

To było spotkanie w formule – rzekłbym – full contact, w której wszystkie dokumenty były na stole i można było przejrzeć kwity dot. spraw wojskowych. Prezydent uzyskał informacje i zapewnienia co do wszystkich wątpliwości, jakie miał. Tak to też powinno wyglądać. Prezydent ma obowiązek dbania o stan bezpieczeństwa Polski i jakości polskiego wojska. Prezydent dzięki temu zyskał postęp w sprawach, które były jego troską – mówił Krzysztof Szczerski w „Śniadaniu politycznym Trójki”. Jak dodał prezydencki minister, dyskusja będzie kontynuowana, bo tematów jest znacznie więcej.

08:52

Błaszczak: Włodarze Legionowa zmieniają zdanie w tempie, w jakim Gronkiewicz-Waltz zwraca kamienice

Kiedy patrzę na zaangażowanie włodarzy Legionowa w kampanię referendalną, to i tak ten wynik nie był zaskakujący. Zainwestowane olbrzymie pieniądze, ale też posługiwano się informacjami, które można by określić jako manipulacje. Jeżeli prezydent Legionowa mówi o tym, że po wejściu ustawy metropolitalnej sprawy urzędowe, np. rejestrację samochodów trzeba będzie załatwiać w Warszawie, to mówi po prostu nieprawdę– mówił Mariusz Błaszczak w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w RMF FM, dodając, że „referendum było przedwczesne”.

W sprawie metropolii warszawskiej włodarze Legionowa bardzo często zmieniają zdanie. Jeszcze w 2015 roku opowiadali się za tym, żeby stworzyć metropolię warszawską, dziś są przeciwni. Mogę to powtórzyć, gdzieś to już powiedziałem. W mojej ocenie zmieniają zdanie w tempie, w jakim pani Gronkiewicz-Waltz zwraca kamienice – dodał szef MSWiA.

08:46

Błaszczak o reformie BOR: To będzie nowa formacja. Jeżeli słuchacze mają propozycje, jesteśmy na nie otwarci

To rzeczywiście tak. To oczywiście jest niedopuszczalne [jazda na sygnale bez uprawnień]. Wszystkie te działania muszą być oparte na podstawie prawa. To nie moja dziedzina [na pytanie, czy wyciągnie konsekwencje], bo mówimy o Żandarmerii Wojskowej – mówił Mariusz Błaszczak w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w RMF FM. Jak dodał:

„Jest przygotowana, rozpoczęliśmy już prace nad ustawą, ona trafiła do uzgodnień wewnątrzresortowych. Nowa ustawa, która zmieni BOR dogłębnie. Nie chciałbym, żeby nasi słuchacze mieli wrażenie, że to konsekwencją tych wypadków z udziałem BOR. Nie, my przygotowywaliśmy tę ustawę wtedy, kiedy objęliśmy rządy w Polsce. Dlatego, że BOR wymaga takiej dogłębnej zmiany. Podam tylko jeden powód: katastrofa smoleńska”

Jak dodał szef MSWiA, projekt ustawy jest gotowy, trafił do uzgodnień wewnątrzresortowych. Potem dwa tygodnie uzgodnienia międzyresortowe i trafi do rządu. – To będzie nowa formacja. Zwracam się przy okazji do naszych słuchaczy. Jeżeli państwo mają propozycje, to jesteśmy na to otwarci. To poważnie. Jeżeli mają państwo propozycje, to jesteśmy na nie otwarci – dodał Błaszczak.

08:37

Błaszczak: Premier Kaczyński ma prawo, a wręcz obowiązek oceniać działalność polityków PiS

Jak mówił Mariusz Błaszczak w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w RMF FM:

„Premier Kaczyński jest liderem PiS, a więc ma prawo, a wręcz obowiązek, aby oceniać działalność, funkcjonowanie polityków PiS. I w tych kategoriach była ta wypowiedź [o Antonim Macierewiczu]. Premier Kaczyński jest politykiem zdecydowanym. Cała jego aktywność polityczna to aktywność człowieka, który nazywa rzeczy po imieniu. Odebrałem jego ocenę działalności. Zresztą na kongresie PiS również premier Kaczyński mówił o podciąganiu taborów, że nie zawsze wszystko działa tak, jak powinno działać. To rola lidera partii rządzącej, aby pokazywać, gdzie są błędy i wymuszać naprawienie tych błędów”

Ocena należy do premier, jeżeli chodzi o prace ministrów. Ja oceniam na co dzień pracę moich zastępców i komendantów służb, które nadzoruję jako szef MSWIA. To zupełnie naturalne i oczywiste. Ja staram się pokazywać opinii publicznej osiągnięcia rządu PiS – dodał szef MSWiA.

 300polityka.pl

 

Siemoniak: Duda jest niesamodzielnym prezydentem

01.04.2017

– Prezydent udaje, że zajmuje się wojskiem – mówi Tomasz Siemoniak, komentując działania Andrzeja Dudy jako zwierzchnika sił zbrojnych. Były szef MON ocenia, że A. Duda jest „niesamodzielnym” prezydentem, który ma niewiele do powiedzenia w sprawach sił zbrojnych. – Antoni Macierewicz rozpycha się, robi skandale, demoluje armię. Takie są tego skutki – dodaje Tomasz Siemoniak w kontekście spotkania prezydenta Andrzeja Dudy z szefem MON.

fakt.pl

W rozgrywce Macierewicz – Duda prowadzi szef MON

Mimo że polityczne spotkanie tygodnia odbyło się na żądanie prezydenta, to Andrzej Duda chwalił ministra obrony i jego resort. Z dużej chmury mały deszcz, a nawet przejaśnienia.

„Jestem zadowolony z tej odprawy” – słowa prezydenta RP, który samotnie relacjonował wyniki ponad dwugodzinnej rozmowy z Antonim Macierewiczem nie pozostawiają wątpliwości kto na obecnym etapie jest górą. Już sama nieobecność ministra obrony w ogrodach BBN była symboliczna. Słowa prezydenta wskazują, że przynajmniej na razie musi zaakceptować dominującą pozycję szefa resortu, nad którym konstytucyjnie sprawuje zwierzchnictwo.

Andrzej Duda zadowolony ze współpracy z Macierewiczem

Zgłaszane przez prezydenta i jego współpracowników w ostatnich dniach zastrzeżenia i wątpliwości – według Andrzeja Dudy zostały wyjaśnione. Do powstającego w Polsce wielonarodowego dowództwa NATO mają być zgłaszani oficerowie, został też wyznaczony jego szef, niedawno odwołany ze Sztabu Generalnego WP gen. bryg. Krzysztof Motacki. Prezydent przyznał, że nie wymieniony z nazwy kraj sojuszniczy wyznaczył też zastępcę dowódcy dywizji. To wytrąciło prezydentowi z ręki pierwszy z argumentów ujawnionych w pismach skierowanych w ostatnim czasie do MON.

Drugi dotyczył stanowisk attache obrony. Tu również Andrzej Duda przyznał, że otrzymał informacje iż „zostaną one wypełnione” i że ten „mankament zostanie usunięty”. Ani słowem nie zająknął się o wątpliwościach, jakie jeszcze kilka dni temu były podnoszone w sprawie nominacji gen. bryg. Cezarego Wiśniewskiego na attache obrony w USA. Być może usłyszał, że nikogo lepszego na to stanowisko nie ma.

Prezydent oświadczył też, że i pozostałe tematy – jak budowa wojsk OT i modernizacja sił zbrojnych – nie budzą już jego zastrzeżeń. Mało tego, wyznał że jest zadowolony z tempa modernizacji i zapowiedział poparcie dla zmian legislacyjnych, mających odnosić 2-procentowe wydatki budżetowe na obronność do planowanego, a nie każdorazowo ubiegłorocznego PKB. Zapewnił, że przenoszenie kadry oficerskiej z wojsk operacyjnych do obrony terytorialnej wzmocni siły zbrojne, a dowódca WOT gen. bryg. Wiesław Kukuła to zdaniem Dudy niezwykle kompetentny oficer.

Kaczyński o Dudzie i Macierewiczu

Najciekawszy fragment oświadczenia prezydenta zdawał się wprost odnosić do treści jednego z dwóch wywiadów Jarosława Kaczyńskiego, opublikowanych po południu. Kilka godzin po tym jak prezes PiS mówił w PAP o „fatalnym kształcie polskiej konstytucji”, Andrzej Duda zaznaczył, że chce utrzymać kontakty z ministrem obrony w ramach, które określa polska konstytucja: „gdzie jest jasno powiedziane, że w okresie pokoju prezydent Rzeczypospolitej wykonuje swoją funkcję zwierzchnika sił zbrojnych za pośrednictwem ministra obrony narodowej. Chciałbym, żeby w tym zakresie Konstytucja RP była w pełni przestrzegana i tak jako prezydent to realizuję”.

Trudno o wyraźniejsze podkreślenie różnicy poglądów, zwłaszcza, że Kaczyński w tej samej wypowiedzi skrytykował, jak to ujął „politykę epistolarną”, przez co można rozumieć pisanie listów przez prezydenta do ministra. Z drugiej strony, na gruncie obecnego prawa, Kaczyński wspiera prezydenta: „Konstytucyjna pozycja prezydenta wobec Sił Zbrojnych jest oczywista. Powinien on być informowany i konsultowany, gdy chodzi o ważne decyzje”.

W drugim z dzisiejszych wywiadów – które same w sobie zasługują na uwagę – Jarosław Kaczyński zdawał się ostrzej upominać ministra obrony: „Będę oczekiwał, żeby ekstrawagancja Macierewicza została ograniczona”, mówił w rozmowie z RMF FM. Nie rozstrzygnął jednoznacznie, kto miałby ministra powstrzymać: premier Szydło, prezydent Duda – a może on sam, jako lider partii? Domagał się jednak, by prezydent był traktowany poważnie i z należytym szacunkiem, czego ma oczekiwać także od Antoniego Macierewicza.

Ale jednocześnie usprawiedliwiał ministra, mówiąc że cechy jego charakteru właściwe są ludziom „bardzo silnym” i że armia „na pewno wymagała bardzo daleko idących zmian i sądzę, że nie ma człowieka, który by równie energicznie i konsekwentnie i bez oporów je wcielał, tak jak to robi Antoni Macierewicz”. W swoim stylu Kaczyński wydaje się rozgrywać pionki na szachownicy, czekając na rezultat swoich ruchów.

Macierewicz ograł Dudę

Na razie wydaje się, że w tej rozgrywce prowadzi Macierewicz. Nie tylko zmusił prezydenta do samotnego raportowania wyników rozmowy, ale zdał się przekonać go do sensowności własnych działań. Kluczowe dla oceny prób odzyskania przez prezydenta kontroli nad wojskiem i MON będą następne tygodnie: to co Andrzej Duda powie na odprawie kierownictwa sił zbrojnych 12 kwietnia i jak mocno zdecyduje się podkreślić własną rolę w czasie spotkania z głównodowodzącym sił NATO w Europie 13 kwietnia.

Generał Curtiss Scaparrotti unikał do tej pory spotkań z Antonim Macierewiczem, choć rozmawiał niedawno z szefem BBN Pawłem Solochem. Dyplomatyczne niuanse mają znaczenie. Również to, że to prezydent a nie MON organizuje oficjalne powitanie wzmocnionego batalionu NATO w Polsce. Jeśli rozgrywka między Dudą i Macierewiczem będzie trwała nadal, to w kwietniu nadejdą jej kolejne sygnały.

Ale nie ma raczej nastroju do kontynuowania konfliktu. Straty wizerunkowe jakie ministerstwu i wojsku wyrządził Macierewicz zdają się szkodzić PiS-owi. Szef MON nie zdołał przekonać opinii publicznej, że dokonywane w armii czystki i zmiany jej służą. Przegrywa wizerunkowy pojedynek z odwołanymi generałami. Otwarcie krytykuje go czasem szef PiS, choć nie zależy mu przecież na osłabianiu rządu. Dlatego Jarosław Kaczyński rozdziela krytykę na obie strony, przyjmując rolę niby bezstronnego arbitra, choć przecież wiadomo do kogo mu osobiście bliżej.

Nie jest też tajemnicą, że zastrzeżenia prezydenta wobec polityki szefa MON w części wzięły się z rozmów z dowódcami, których Macierewicz w ostatnich miesiącach się pozbył, przy milczeniu Kaczyńskiego i przychylności Dudy. Mecz prezydenta z ministrem może więc trwać, choć do przerwy jest zero jeden a zwierzchnik sił zbrojnych raczej nie jest faworytem bukmacherów.

polityka.pl

Uczniowie piszą do prezesa Kaczyńskiego: „Bez drzew będzie kicha”

Jacek Harłukowicz, 01 kwietnia 2017

Uczniowie International Primary School napisali list w sprawie wycinki drzew w Polsce

Uczniowie International Primary School napisali list w sprawie wycinki drzew w Polsce (MIECZYSŁAW MICHALAK)

Dziewięcioletni uczniowie z Wrocławia napisali listy przeciwko wycince drzew. Wczoraj wysłali je do prezydenta, premiera, ministra środowiska i prezesa PiS.

Listów jest 11, ich autorami są trzecioklasiści z międzynarodowej International Primary School (IPS). Sami zauważyli, że po uchwalonej w grudniu ub. roku nowelizacji ustawy o ochronie przyrody w całej Polsce w ruch poszły piły i siekiery.

Argumenty przeciwko wycince

Magdalena Blum, nauczycielka: – To była inicjatywa dzieci, narodziła się na lekcji, podczas której opowiadałam, jak długo odrastają niszczone przez człowieka lasy tropikalne. Uczniowie skojarzyli ten temat z trwającą wycinką drzew w Polsce.

Przygotowania do pisania listów trwały dziesięć dni. Najpierw dzieci miały napisać artykuły o ekologii, m.in. do czego potrzebne są człowiekowi drzewa. Potem każdy z uczniów dostał indywidualną kartę pracy, na której trzeba było wypisać argumenty przeciwko wycince. Następnie powstawał plan listów, było pisanie „na brudno” i ostateczna wersja tekstu. Wczoraj cała klasa z kopertami w dłoniach stawiła się na poczcie. Adresatów korespondencji jest czworo: premier Beata Szydło, prezydent Andrzej Duda, minister środowiska Jan Szyszko i Jarosław Kaczyński.

Wycinanie nie jest w porządku

Do prezesa PiS napisał Igor, bo – jak mówi – słyszał, że „to on rządzi panią premier i panem prezydentem”. Początek listu Igora: „Szanowny Panie Prezesie! Piszę do Pana w sprawie wycinanych drzew i chciałbym wyrazić swój sprzeciw, że można wycinać drzewa tak łatwo. Drzewa są domami zwierząt. Drzewa produkują tlen dla ludzi. Drzewa oczyszczają powietrze i wydają owoce do sklepów spożywczych. Dlatego piszę ten list, bo nie chcę, by wycinali drzewa w miejscach publicznych”.

Według Krzysia wycinanie nie jest w porządku, bo „bez drzew byłaby kicha”. Helence najbardziej szkoda gruszek i śliwek, których zabraknie, gdy nie będzie drzew.

Bartek tłumaczy: – Jak nie będzie drzew, to będzie za dużo wody i będzie powódź.

Drugi Igor: – Przecież bez drzew będzie łyso. Tylko ulice i samochody. Będzie brzydko!

Ela: – Bez drzew będzie trzeba siedzieć w domu! Przecież one dają cień!

Bartek: – Nie będzie drzew, nie będzie nic. I nie będzie świąt, bo przecież choinka to też drzewo! I co będzie, jak wszystkie wytną?

Krzyś: – Trzeba będzie używać krzemienia, bo przecież nie będzie zapałek!

Będzie odpowiedź?

Pisaniu listów kibicowała dyrektor IPS Barbara Gajda. – Nie zajmujemy się w szkole polityką. Ten jeden raz, gdy się do niej zbliżyliśmy, traktujemy raczej jako przejaw świadomości naszych dzieci, a nie jakąkolwiek manifestację. Wspaniałe jest, że same znalazły informacje dotyczące ekologii, a później te listy napisały, zaadresowały, a potem czekały z niecierpliwością, żeby pójść na pocztę i wrzucić je do skrzynki.

Uczniowie z Wrocławia czekają teraz na odpowiedzi od adresatów swoich listów.

wyborcza.pl

Michał Ogórek

Ogórek na deser. Europa przejęta

01 kwietnia 2017

Krystyna Pawłowicz

Krystyna Pawłowicz (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Zarzuty o antyeuropejskość PiS-u są w sposób oczywisty chybione i wręcz nonsensowne – zajmuje się on Europą bardziej niż ona sama.

Jest więcej niż prawdopodobne, że parlament portugalski zignoruje objawienia, jakie miały miejsce przed stu laty w Fatimie, wobec czego uczcić je musi za niego polski Sejm. Nie jest to dla nas wygodne z punktu widzenia dumy narodowej, jako że oddajemy tu pierwszeństwo w objawieniach innym narodom (i to nawet takim, które nie wiedzą, co z tym zrobić), ale stanowi jasną zapowiedź, że każdy cud z Europy w końcu przeniesiemy do siebie.

Posłance Pawłowicz ręce się trzęsą z powodu alkoholizmu w całej Europie. Jako parlamentarzystka i prawniczka zwróciła uwagę Luksemburczykowi Junckerowi, żeby nie pił, opierała się pewnie na uchwale Sejmu o ustanowieniu roku 2017 „rokiem troski o trzeźwość Narodu”. Dała tym dowód jakże otwartego pojmowania przez Sejm pojęcia Narodu, do którego zalicza on z jakiegoś powodu każdego Europejczyka, który ma kłopoty z alkoholem.

wyborcza.pl

„W minutę”: 31 marca 2017 r.

Milena Kruszniewska, Montaż: Katarzyna Szczepańska
http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21575822,video.html?embed=0&autoplay=1

‚W minutę’

„Szkoła to nie kościół”. Plakatowa akcja w całej Polsce

Rafał Wójcik, 31 marca 2017

Lublin. Akcja billboardowa organizacji Wolność od religii

Lublin. Akcja billboardowa organizacji Wolność od religii (JAKUB ORZECHOWSKI)

Plakaty z grafiką przedstawiającą ucznia wypisującego kredą na tablicy hasło „Szkoła!!! To nie kościół” pojawiły się już w kilkudziesięciu miejscach w całym kraju. Akcja ma trwać przez cały kwiecień.

53 billboardy mają zostać umieszczone w 30 miastach, m.in. w Warszawie, Lublinie, Krakowie i Częstochowie. Większość z nich została już zamontowana, reszta zawiśnie w poniedziałek.

Za kampanią stoi fundacja Wolność od Religii. „Są w publicznych szkołach w Polsce klasy, w których wisi krzyż, ale nie ma państwowego godła. Są korytarze, które bardziej przypominają wystrój kaplicy niż wnętrze publicznej instytucji edukacyjnej” – czytamy w apelu na jej stronie.

Spowiedź w klasach? Protestujemy

– Ta kampania różni się od poprzednich, bo zwracamy się bezpośrednio do rodziców, także tych wierzących, żeby nie pozwalali na zmienianie szkoły w kościół. Wydarzenia religijne w szkołach nie powinny mieć miejsca, a z roku na rok jest ich coraz więcej. Nie domagamy się usunięcia krzyży, bo to nie rozwiązałoby problemu. Ale chcemy, by przestrzegano neutralności światopoglądowej w publicznych szkołach – mówi Dorota Wójcik, prezeska fundacji Wolność od Religii.

Organizatorzy akcji sprzeciwiają się „szkolnej katechizacji”. Nie chcą, by dyrektorzy państwowych szkół zgadzali się na organizowanie w nich rekolekcji. A tym bardziej, by na ich terenie odbywała się spowiedź.

Taka sytuacja miała miejsce w marcu na warszawskim Ursynowie. W jednej ze szkół podstawowych spowiadano w klasach. Burmistrz Ursynowa Robert Kempa przyznał, że o tym nie wiedział. – Rozmawiałem już z dyrektorką tej szkoły i wyjaśniła mi, że tradycyjnych konfesjonałów w szkole nie postawiono – mówił. – Jak ustaliliśmy, rekolekcje ze spowiedzią odbywają się na terenie tej szkoły od kilku lat. Nie wpłynęła do nas żadna skarga ze strony rodziców czy nauczycieli.

– Przebieg rekolekcji w placówce na Ursynowie został zaaprobowany przez radę rodziców – mówił ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik archidiecezji warszawskiej. Zaznaczył przy tym, że placówka jest z oddziałami integracyjnymi. – Uczęszczają tam dzieci z różnymi dysfunkcjami, zaprowadzanie ich do kościoła byłoby kłopotliwe – dodał.

W ramach rekolekcji w szkole spowiadano też w Suchej Beskidzkiej. Kuratorium stwierdziło, że to przesada, ale nie interweniowało.

Organizatorzy akcji twierdzą, że w tych przypadkach mamy do czynienia z „przemocą symboliczną, która dotyka uczniów z mniejszości religijnych i mniejszości bezwyznaniowej przez cały wieloletni okres edukacji”.

Zapewniają przy tym wierzących rodziców, że nie chcą odbierać im żadnych praw. Proszą tylko o „uszanowanie tych słabszych oraz mniej licznych”.

Kto chce zmienić szkołę w kościół

– Przenikanie się Kościoła i państwa w Polsce jest dość powszechne. Religia w szkole miała z założenia odbywać się na pierwszych i ostatnich godzinach, a ocena końcowa nie miała być wliczana do średniej. Żadne z tych założeń nie zostało spełnione – mówi Katarzyna Lubnauer, posłanka Nowoczesnej. – Szkoła przestaje być świecka, już przyzwyczailiśmy się do tego, że krzyże znajdują się w klasach. Te granice są coraz bardziej przesuwane w niebezpiecznym kierunku. Zastanawia mnie też, na ile religia wejdzie do nowych podręczników szkolnych, których jeszcze nie znamy – dodaje.

Innego zdania jest Marcin Przeciszewski, prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej. – Nikt nigdy w Polsce nie próbował szkoły zamienić w kościół. W programie szkolnym są nieobowiązkowe lekcje religii, to element cywilizacji europejskiej i naszego kręgu kulturalnego. W zdecydowanej większości krajów Unii Europejskiej mamy lekcje religii w szkołach publicznych. A rekolekcje są przecież dobrowolne. Mogą się zdarzyć sytuacje, że kościoła nie ma w pobliżu, i nie widzę niczego nagannego w zorganizowaniu rekolekcji na terenie szkoły. Szkoła może też użyczyć swoje pomieszczenia na jakąś uroczystość religijną. Teza, że przez to staje się kościołem, jest absurdalna – mówi Przeciszewski.

To już kolejna billboardowa kampania zorganizowana przez fundację. W poprzednich latach pojawiały się plakaty z hasłem „Masz prawo nie wierzyć” umieszczonym na tle polskiej flagi, „Ateiści są boscy”, „Nie wierzysz w Boga? Nie jesteś sam” i „Nie zabijam. Nie kradnę. Nie wierzę”. Plakaty były wielokrotnie niszczone i zrywane. Ktoś napisał na jednym z nich „Bóg, honor, ojczyzna”.

wyborcza.pl