Tag Archives: Solidarność

Wałęsie do pięt nie dorastają Morawieccy i Kaczyńscy

Trzy teksty Waldemara Mystkowskiego.

Wkład Lecha Wałęsy w historię Polski jest nie do przecenienia. Jego miejsce w podręcznikach historii jest obok największych. Gdy dzisiejsze emocje wyparują i znajdą swoje miejsce w obiektywnej narracji, Wałęsa będzie jednym tchem wymieniany wśród 5-10 najważniejszych postaci w dziejach Polski.

Gdyby nie było Wałęsy, czy upadłby komunizm? Tak, ale wyglądałoby to inaczej, najprawdopodobniej dłużej by przetrwał i nie obyłoby się bez rozlewu krwi. Piszę Wałęsa, myślę „Solidarność” – ta klasyczna, bo dzisiejsza Piotra Dudy to antySolidarność, odpowiednik komuszego CRZZ.

Wiele zawdzięczają Wałęsie Rosja (ZSRR) i kraje byłego Układu Warszawskiego. Wałęsa przyspieszył erozję komuszego reżimu, był katalizatorem przemian. To dzięki niemu komuniści rosyjscy zdecydowali się na Gorbaczowa, który zainspirowany „Solidarnością” rozpoczął pierestrojkę. Głównym burzycielem Muru Berlińskiego był Wałęsa. Gdyby Polacy potrafili wykorzystać siłę mitu Wałęsy, Niemcy nie odmówiliby, aby w Berlinie stanął pomnik naszego wielkiego ziomka.

Dlaczego tak się stało, że Wałęsa jest dzisiaj w kraju przez jedną ze stron postponowany? Stało się tak nie dlatego, że jesteśmy narodem wichrzycieli (bo jesteśmy), ale dlatego, że polskie społeczeństwo nie ma w swoim kodzie paradygmatu demokracji i procedur wolności. Jesteśmy powierzchowni, a więc nasza odpowiedzialność za kraj jest śliska, dlatego tak łatwo niektórym politykom przedstawiać kłamstwa jako prawdy. Gombrowicz tę przypadłość nazywał niedojrzałością, zielonością. Tak było w okresie międzywojennym, tak jest dzisiaj. Po czasach bohaterów „Solidarności” przyszedł czas tchórzy – Kaczyńskich, Morawieckich, Dudów.

Tchórz nie stanie na ubitej ziemi, ale się schowa za kordonem ochroniarzy i pomówień. Jeszcze Polska jest bezpiecznie usytuowana geopolitycznie w dużym organizmie politycznym Unii Europejskiej, ale to może się w każdej chwili zmienić. Wówczas przypomnimy sobie o mądrości Wałęsy, o mądrości zbiorowej „Solidarności”. Czy będzie już jednak za późno? Nie chcę kasandryczyć, acz czarno widzę, gdy PiS dłużej utrzyma się u władzy.

Dzisiaj Lech Wałęsa obchodzi 75 lat, trzy ćwiartki wieku. Powinien być wyniesiony w naszej pamięci i grzać się w chwale zwycięzcy, niestety tchórze są innego zdania. Pierwszy przewodniczący „Solidarności” udzielił wywiadu Deutsche Welle, w którym ostro wyraził się o rządzących od 3 lat: – „Mamy nieodpowiednich, niezbadanych medycznie ludzi, ludzi małych, zakompleksionych, którzy przypadkiem zdobyli władzę”.

Polska po przypadkach II wojny i reżimu komuszego przetrwała, acz okaleczona, więc po przypadku PiS też tak będzie, zatem ten „przypadek zdobycia władzy” trzeba im wytrącić z rąk. Wałęsa nam i młodszym dawał przykład, tak jak wcześniej Piłsudski, a jeszcze wcześniej Kościuszko. Lech Wałęsa nie jest przypadkiem bohaterem, jest nim pełną gębą.

Co mają wspólnego głowy Marka Falenty, Dominika Tarczyńskiego i Jarosława Kaczyńskiego? Bardzo wiele. Acz uprzedzam, że nie chodzi o to, o czym myślicie, iż te głowy trzeba byłoby natychmiast wysłać wraz z właścicielami do specjalistów od głów. Te trzy głowy to jakby jedna modelowa głowa, którą gdybyśmy wzięli do ręki i nią obracali, doszlibyśmy do wniosku: co trzy głowy to nie jedna, one się uzupełniają, stanowią pełnię głowy pisowskiej.

Weźmy głowę Marka Falenty, głównego animatora afery podsłuchowej, w wyniku której PiS został wyniesiony do władzy. Za Falentą i jego kelnerami stała blisko związana z Kremlem mafia rosyjska i współpracował z nim PiS. Falenta został przez sąd osądzony i ma prawomocny wyrok, ale miga się z odsiadką, bo… głowa. Otóż wyciekło – w odpowiednim wszak momencie, bo wyznaczono Falencie kolejne terminy przybycia pod wrota więzienia – iż Falenta bardziej nadaje się do leczenia niż resocjalizacji. Podobno ma myśli samobójcze i leczy się psychiatrycznie. Andrzejowi Dudzie nie pozostanie nic innego, jak chorego Falentę ułaskawić, bo prezydent jest wrażliwy. Był tak samo wrażliwy w stosunku do Mariusza Kamińskiego, aby ten mógł zostać ministrem.

Nieco inny przypadek to Tarczyński, ten ma z głową problem iście diabelski. Swego czasu był pomocnikiem ezgorcysty, pomagał wypędzać z ciała diabły – i to mu pozostało do dzisiaj. Mianowicie walczy o wartości chrześcijańskie poprzez walkę z fake newsami i obnaża przeciwników partyjnych. Oto Tarczyński zapędził się w wypędzaniu diabła z kandydata na prezydenta Kielc. – „Bogdan Wenta, europoseł PO, rzucił polskim paszportem i przyjął niemieckie obywatelstwo, aby służyć Niemcom za marki i euro, okazuje się być także byłym członkiem ZOMO! Teraz kandyduje na prezydenta Kielc. Oto wysportowany Niemiec, który trenował pałowanie na głowach Polaków. Dno” – napisał Tarczyński.

Gdyby nie konto Tarczyńskiego na Twitterze, to moglibyśmy sądzić, że to bez żadnego trybu wypowiedział sam prezes Kaczyński. Jednak w trybie wyborczym Tarczyński przegrał w sądzie z Wentą, którego ma przeprosić oraz wpłacić 20 tys. zł na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.

No i trzecia głowa – Kaczyńskiego, choć ten aktualnie ma kłopot z inną częścią ciała – z kolanem. Prezes ostatnio w Olsztynie przypomniał o swoim starym pomyśle z przekopem Mierzei Wiślanej, zapewniając, że pierwsza łopata pod przekop zostanie wbita jeszcze w czasie tej kampanii wyborczej i ponoć nie jest ów skrót z Zatoki Gdańskiej do Zalewu Wiślanego szkodliwy ekologicznie, co jest ewidentnym fałszem. Poza tym przekop nie przyniesie ekonomicznych korzyści dla Elbląga oraz dla Warmii i Mazur. Ta wizja prezesa jest odświeżana w trakcie kolejnych kampanii wyborczych, ale nie doczekała się do tej pory pełnej dokumentacji technicznej, nie wspominając o takim drobiazgu, jak rozpisanie przetargów na inwestycje.

Niby urodą, znaczeniem i inteligencją powyższe głowy się różnią, składają się jednak na modelową głowę pisowską, która szpicluje, pomawia i ma niezdrowe wizje.

Premier pokazał właśnie swoją piętę Achillesa – piętę kłamcy.

Dla wszystkich zrozumiałe jest, że nikt nie chce zaliczać się do grupy, w której samcem alfa jest kłamca. Bo taki alfa nie jest liderem, tylko udaje go, jest więc co najwyżej beta. Co w takim razie robić?

Czy liderem jest alfa, bardzo łatwo sprawdzić. Za samca Alfa w polskiej piłce nożnej uchodzi Robert Lewandowski, który na mundialu w Rosji wydawałoby się zawiódł, gdyż polska reprezentacja szybko odpadła. Ale Lewandowski potem sprawdził się w innej grupie, mistrzu Niemiec Bayernie Monachium. Udowodnił, że jest takim alfa, który strzela trzy gole w jednym spotkaniu – hat tricka. Lewandowski jest więc nawet super alfa. Wartość Lewandowskiego w reprezentacji Polski była przekłamana, niedowartościowana. Potrzebuje zatem zespołu, który zasługuje, aby nim dowodzić, jest z wyższej półki.

Przenieśmy te porównania do polityki. Mateusz Morawiecki – z powodu chorego kolana prezesa – chce być samcem alfa PiS i tak się biedak stara, że kłamie na potęgę. Chce być lepszy od innych. Ale jak to z biedakami bywa, Morawiecki może być lepszy od gorszych. I tak postąpił Morawiecki. Ogłosił, że Platforma Obywatelska jest gorsza od niego, mianowicie nie budowała dróg i mostów. I Morawiecki zaczął przecinać wstęgi na drogach i mostach, które… zbudowane zostały za rządów PO. Partia Grzegorza Schetyny, wcześniej Donalda Tuska, podała Morawieckiego do sądu i ten w nim przegrał.

Sąd powiedział zatem, że Morawiecki nie jest samcem alfa. Co zatem robi stado PiS, któremu nie przewodzi samiec alfa? Powinno zmienić samca albo po prostu politycy winni pojedynczo opuścić stado, w którym lideruje samiec beta, teta czy inny zeta. Tak się nie dzieje, bo członkowie stada samca Morawieckiego twierdzą, że pisowski samiec alfa „nie musi przepraszać opozycji, bo główne zarzuty PO zostały odrzucone” w sądzie. Co jest guzik prawdą.

Zespół Morawieckiego jest więc jego wart, jak nie przymierzając reprezentacja Polski na mundialu, która zasłużenie odpadła. Lewandowskiemu nie dorastali do pięt. W wypadku PiS Morawiecki pokazał swoją piętę Achillesa – piętę kłamcy.

Sąd nakazał Morawieckiemu opublikować w TVN i TVP następującą treść, świadczącą o jego kłamstwie: „Nieprawdziwe są informacje podane przeze mnie w dniu 15 września 2018 roku podczas wiecu wyborczego komitetu wyborczego Prawo i Sprawiedliwość w Świebodzinie, że w ciągu jednego do półtora roku wydawana jest przez nas większa suma na drogi lokalne, niż za czasów koalicji PO i PSL w ciągu ośmiu lat. Mateusz Morawiecki, premier rządu Rzeczpospolitej Polskiej„.

Morawiecki z folwarku Kaczyńskiego

Cztery teksty Waldemara Mystkowskiego.

Konwencja PiS miała zainicjować kampanię wyborczą tej partii z wielkim przytupem, bo prezes został odgrzany, czyli niczego nowego na niej nie zaserwowano. Więcej o sytuacji PiS mówią zdarzenia, o których głucho w mediach, ale odnoszą się do niej bezpośrednio bądź pośrednio.

Odgrzany Jarosław Kaczyński został wprowadzony na konwencję przez ochraniarzy, nie podał nikomu ręki, wszak pomniki tego nie czynią, choć gołębie nic sobie z tego nie robią.

Postraszył prezes zgniłym Zachodem, który zaraża „społecznymi chorobami”. Kaczyński ma problem z zarazkami, a choroba kolana (infekcja) mogła te zarazki uaktywnić i uczynić je złośliwymi. Nie podając ręki współtowarzyszom partyjnym mógł się bać kolejnej inwazji zarazków.

Kaczyński zdefiniował pozycję PiS, które musi się bronić, bo „mamy atak od wewnątrz i zewnątrz”. Czyli nadal polityka oblężonej twierdzy, więc mury, płoty i kordony policji zostaną jeszcze bardziej wzmożone. W Polsce do tego się przyzwyczailiśmy, jak będzie to wyglądało np. w Brukseli, gdy Mateusz Morawiecki, jak Andrzej Duda na antypodach, usłyszy słowo konstytucja?

Prezes ponadto zapewniał, że w tej chwili mamy „istotę demokracji”. Na czym ona miałaby polegać? Trójpodziału władzy nie mamy, sądownictwo stało się partyjne, a Konstytucja jest martwa, łamana chronicznie przez jej strażnika – prezydenta Dudę? Jedyne nowum prezesa to, że „idziemy pod górę”, a nie po prawdę: „Musimy dalej ostro iść do góry, wspinać się”. Skąd do zamiłowanie do taternictwa, alpinistyki, a może to tylko Himalaje zakłamania?

Dostaliśmy więc prezesa bardzo nieświeżego, odgrzanego, zaklinającego rzeczywistość, bo w niej już nie żyje, kontaktuje się tylko z nielicznymi, otoczony kordonem ochroniarzy, aby nie zarażono go.

Nie lepiej wypadł Morawiecki, który zaprezentował 5 propozycji dla samorządów, lecz takimi nie są, to tylko program rządowy. Zatem nastąpi dalsza centralizacja władzy, rząd i samorząd mają iść razem w myśl retorycznego pytania prezesa: „Czy chcemy samorządów, które będą warczały na rząd?”

Morawiecki mówił Orwellem, zapewniał, że nie tylko przestrzegają konstytucji, ale robią to „jednoznacznie”, zaś protestujący, którzy skandują „konstytucja” wyrażają poparcie dla działań PiS.

Można tylko pozazdrościć dzisiejszej młodzieży, bowiem nie muszą czytać Orwella „Roku 1984”, wystarczy, że klikną na YouTube konwencję PiS i mają genialną adaptację dystopii, której tak doskonale nie wyreżyserowaliby ani Polański, ani Pawlikowski, czy też Agnieszka Holland.

W czasie konwencji ruszyły Konwoje Wstydu, które pokazują prawdziwe oblicze PiS, partii ludzi zachłannych, bezkarnych, bez planu dla Polski. Ich jedyny plan to napchać sobie kieszenie.

Miało miejsce inne ważne zdarzenia – Konferencja Komitetu Obywatelskiego przy Prezydencie Lechu Wałęsie, na której Wolontariusze Wolnych Wyborów deklarują, iż obronią demokrację i przywrócą praworządność.

POLEXIT: KIEDY? DLACZEGO NIE JUŻ? NIECIERPLIWIĄ SIĘ PUBLICYŚCI I PIS

Wydawałoby się, że zadając pytania w sondażu, chcemy zobiektywizować problem, aby dowiedzieć się, jak ważne sprawy ocenia społeczeństwo i „czy z nami leci pilot?” Ten ostatni idiom publicystyczny dotyczy palącego problemu, z którym nie dają sobie rady politycy i właśnie publicyści.

A jakość publicystów coraz częściej przypomina Suskich i Tarczyńskich. Teatralni rekwizytorzy, którym każe się mówić i pisać, więc nie dziwmy się, że tak marne mamy życie publiczne.

„Rzeczpospolita” niepokoi się o stan akceptacji Polaków dla instytucji unijnych – pewnie z powodu werdyktu, który wyda Trybunał Sprawiedliwości UE ws. Sądu Najwyższego.

Z powodu to niepokoju dziennik zadał pytanie: Czy Polacy chcieliby wyjścia Polski z Unii Europejskiej? I właśnie Suski „Rzeczpospolitej” – dobrotliwie pominę imię i naziwsko tego rektwizytora – opisuje wyniki sondażu tytułując charakterystycznie materiał, w którym wychodzą mu nadzieje na wierzch jak trądzik u młodzieńca.

Tytuł brzmi: „Czy Polacy chcą już wyjścia Polski z Unii Eurpejskiej”. Suski z „Rzepy” przebiera nogami, bo chciałby „już”.

Spokojnie! Jarosław Kaczyński wybudził się ze swojej choroby, „już” zostanie przyspieszone, wyrósł mu całkiem dobry pomagier w kwestii Polexitu – Mateusz Morawiecki.

Dwie trzecie dopytywanych w kwestii „już” nie chce, aby Polska opuszczała Unię Europejską (65,6 proc.), a „już” chciałoby 17 proc. i nie mających zdania – czy to już, czy jeszcze nie – drugie 17 proc.

A zatem. „Już” chce partia rządzaca, ale czytając wyniki sondażów, nie może się do tego przyznać, acz nie będzie respektowała orzeczeń TSUE, gdy będą nie po myśli prezesa PiS.

Czeka ich ciężka praca, aby „już” uległo przyspieszeniu, gdy już to się stanie, nikt nie zechce Polską się interesować, bo kto miałby ochotę zajmować się chorym człowiekiem Europy, oprócz Rosji, która sama jest chora i przyjmie nasz kraj do lazaretu swojej strefy wpływu.

Nie jest prawdą, że w naszej historii rodacy byli podobnie podzieleni jak dzisiaj. Prawda, różniliśmy się, co prowadziło do rokoszów i do tak spektakularnego zdarzenia, jak zamach majowy 1926 roku, który był w istocie mini wojną domową, ale nigdy Polak przeciw Polakowi nie występował w polityce z pozycji kłamstw rządowych.

W tej chwili mamy rząd ufundowany na fundamencie kłamstwa, a rządzącą partię na założycielskim micie katastrofy smoleńskiej, które w wydaniu PiS jest kłamstwem w każdym elemencie. Do czego takie kłamstwo prowadzi? Zawsze do jednego i obawiam się, że innego wyjścia dla naszego kraju już nie ma.

Wracam do zdarzenia, do którego nie doszło, ale pokazuje ono, jak kreowane jest kłamstwo. Mianowicie chodzi o tablicę pamiątkową ku czci braci Kaczyńskich, którzy jakoby przebywali wśród protestujących stoczniowców w 1988 roku i domyślnie przyczynili się do zrzucenia kajdanów reżimu komunistycznego.

Inicjatorowi tego kłamstwa – Karolowi Guzikiewiczowi – jeden z internautów wskazał właściwy adres i właściwą tablicę, mianowicie część ciała na cztery litery Jarosława Kaczyńskiego, w której „ma zostać odsłonięta tablica, upamiętniająca przebywającego tam Karola Guzikiewicza”. Cztery litery jeszcze raz pojawią się w tym felietonie, tym razem wprost.

Jakie kłamstwa funduje nam rząd, niech świadczy premier Mateusz Morawiecki, który w tej dyscyplinie bije wyśrubowane rekordy samego prezesa PiS. Portal Oko.press udowodnił mu rekord 5 kłamstw na 2 dwa wygłoszone zdania, a więc przeciętna 2,5 kłamstwa na jedno zdanie. Goebbels nawet nie zbliżył się do tak znakomitego rekordu.

Podczas uroczystości obchodów 38. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych w Gdańsku wśród publiczności nie było nikogo ze znaczących postaci Sierpnia 80, a Morawiecki w swojej mowie nie zająknął się o Lechu Wałęsie, o którym słyszał cały świat, tylko nie Morawiecki. Za to wspomniał oczywiście o matce chrzestnej Annie Walentynowicz.

Kłamcy nie przekonują do siebie bohaterów, co precyzuje pomysłodawca zrywu strajkowego Sierpnia 80 Bogdan Borusewicz: – „Po stronie władzy nie ma znaczących postaci Sierpnia”. Kłamcy więc nie zagarniają do siebie prawdy o zdarzeniu, tylko tworzą kłamstwa polityki historycznej.

Władysław Frasyniuk odnosi się do kłamców na uroczystościach rocznicowych: – „31 sierpnia to dobry dzień, żeby powiedzieć tym wszystkim, którzy przebywali, pocałujcie nas w dupę.” A dla Wałęsy ma to, co przyznaje mu świat i historia: „Lechu, byłeś i pozostaniesz największym przywódcą we współczesnej historii Polski”.

Niestety, stoimy naprzeciw kłamstwa rządowego, które ubrało się w togę państwa, a to zawsze kończy się jednym – i najprawdopodobniej może nie być w którymś momencie innego wyjścia dla naszego kraju – rozlewem krwi. Straszne!

Jeżeli Jarosław Kaczyński jest tak łasy na splendory w postaci tablic w miejcach, gdzie Polacy walczyli z komuszym reżimem, ma wyjście, aby jego nazwisko zostało wykute w spiżu.

Prezes PiS powinien się cieszyć, że w hali 26 Stoczni Gdańskiej na wyspie Ostrów nie zaiwśnie tablica informująca, że przebywał wraz z bratem bliźniakiem w czasie strajku w 1988 roku, nie tylko z tego powodu, że nie zachowało się selfie ze stoczniowcami, ale przede wszystkim dlatego, iż hala należy do cudem ocalałej, cud, że jeszcze stoi.

Zaprasza Kaczyński jakiegoś gościa do hali, aby pochwalić się swoim bohaterstwem, mówi do Orbana: „Viktor, tutaj swoja piersią broniłem 18 tysięcy stoczniowców przed Jaruzelskim”, a przyjaciel Putina pyta: „Dlaczego ich nie widzę, tylko jakieś puchy”.

I miałby rację Orban, bo z kilkunastu tysięcy stoczniowców dzisiaj zatrudnionych jest 100 ludzi. Czyli ostał się ze stoczni ino sznur. A gdyby Wegier dalej grzebał, dowiedziałby się, że stocznia została sprzedana przez władze PiS i odkupiona przez tenże PiS, bo nikt nie chciał jej nabyć.

Ale Kaczyński ma szansę na inna tablicę – w takiej Magdalence, obydwaj bracia w tym słynnym miejscu przebywali, gdy komuchy zostali ograni do imentu. Nie tylko zachowały się fotografie, ale ruchome obrazki z wąsatymi Kaczyńskimi, którzy pili wódkę i „zakanszali” polskimi patriotycznymi korniszonami.

Nic straconego. W Magdalence kuratorem wystawianej tablicy mógłby być Leszek Miller, bądź Aleksander Kwaśniewski. Nikt by się nie naigrywal z prezesa PiS, iż mu kadzą z powodu wątpliwej bohaterszczyzny. Możliwe, że zachował sie nawet jakiś kieliszek, choć wówczas z byle czego nie pito, tylko ze stakana.

Nie ma się czego wstydzić, z takim przesłaniem można trafić do szarego Polaka, wszak naszym idiomem narodowym jest, iż „Polak za kołnierz nie wylewa”.

Tymczasem nadeszła natychmiastowa i zła dla PiS wiadomość z Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), który zareagował na pisowski przekaz, iż władza w razie niekorzystnego werdyktu może go zignorować. Jak podaje RMF FM do swego wyroku TSUE podejdzie w sposób bezkompromisowy. Każdy obywatel , którego sprawa będzie się toczyć w Sądzie Najwyższym obsadzonym przez PIS, będzie mógł żądać w przyszłości odszkodowanie. Tą drogą może pójść także Komisja Europejska, z żadaniem nałożenia kar finansowych za nieprzestrzeganie unijnego prawa.

Dydek bez cycków i PiS, przypadek psychiatryczny politycznego obłędu

Manuela Gretkowska w tygodniowym słowie na niedzielę odniosła się do sobotniej akcji Piotra Dudy i jego tałatajstwa, bo to nie jest żadna „Solidarność”.

Felieton jest do bólu trafny, acz słowo czteroliterowe Gretkowska pisze trzema literami, co jest zrozumiałe, bo genitalia mają jeszcze więcej liter.

Wielki Witkacy też nie godził się na reformę języka. Pisarka o pikicie w Warszawie.

Taka wypowiedź – rzecz jasna – musi być ozdobiona powszechnie znaną ikoną.

Fuck.

Lech Wałęsa jest jeden, żadne obszczymurki nie odbiorą mu wielkości

Mieszko I był jeden.

Bolesław Chrobry był jeden.

Władysław Jagiełło był jeden.

Tadeusz Kościuszko był jeden.

Józef Piłsudski był jeden.

Lech Wałęsa też jest jeden.

Legendarny przywódca „Solidarności” mieści się w tym ciągu wielkości. Nikt mu tego nie odbierze, żaden obszczymurek Kaczyński.

Lech Kaczyński był nie tyle drugo-, czy trzeciorzędny, ale był na szarym końcu. W latach klasyki nikt go nie widział, jego nazwisko nie przewija się przez kilkadziesiąt numerów „Solidarności” z czasów klasycznych (1981, nakład pierwszego numeru rozszedł się jak ciepłe bułeczki – 500 tys. egz., na większy nakład nie godziły się władze komusze).

Obszczymurki nie odbiorą nam historii. Polska to nie PiSsing.

PiS postawił „Solidarność” tam, gdzie kiedyś stało ZOMO

W sporze o obchody Sierpnia ’80 chodzi nie o to, kto pierwszy zajmie plac pod Stocznią Gdańską i będzie organizował rocznicę. Ale o to, iż fałszuje się historię Polski. Janusz Śniadek (poprzednik obecnego przewodniczącego „Solidarności”) był powiedzieć: „To Lech Kaczyński jest symbolem »Solidarności«, nie Wałęsa”.

Trudno komentować coś, co jest z założenia kartoflane. PiS funduje nam państwo oparte na kłamstwie. Taka fikcja zawsze się kończy tragicznie.

Jeżeli szukać jakichś analogii historycznych, to dzisiaj KOD jest jak „Solidarność” z lat 80. ubiegłego wieku, a „Solidarność” Śniadlka i Piotra Dudy niestety stoi tam, gdzie wówczas znajdowało się ZOMO.

Tak się pokićkało.

Rękę PiS – a konkretnie Jarosława Kaczyńskiego, bo on zawiaduje swoimi marionetkami – widać aż nadto za granicą.

Polska traci swoje znaczenie, ktore z takim mozołem budowane było przez poprzedników. Emmanuel Macron nasz kraj rządzony przez PiS omija szerokim łukiem. Upadł Trójkąt Weimarski, upadła właśnie Grupa Wyszehradzka, Polska jest izolowana w Unii Europejskiej.

Jesteśmy samotni, obnażeni, nadzy.

Czy Andrzej Duda uratuje resztki naszego znaczenia, resztki demokracji w kraju. Waldemar Mystkowski pyta, czy Dudę stać na emancypację, czyli przynajmniej na wielkośćprzypisana z definicji funkcji prezydenta:

„Nie życzę Dudzie niczego złego, ale zdecydowanie bardziej nie życzę nam, aby PiS w procedurach demokratycznych pozbawiało nas demokracji i wolności obywatelskich. Więc zadaję najważniejsze w tym kontekście pytanie: ile w Dudzie jest pisowca, a ile Polaka demokraty?”

Przemysław Szubertowicz zdefiniował pisowca:

PiS ma jednak inny rodzaj szarych komórek. Są niewidzialne.

Wałęsa dziadka Morawieckiego nazywa walniętym. I tak jest!

Nie dziwię się Lechowi Wałęsie, że zdenerwował się na Kornela Morawieckiego i opublikował wpis na FB.

Morawiecki lata po mediach jak kot z pęchem i bzdurzy.

lech-walesa

Brawo, Lechu! Jesteś wielki. Teraz wszelkie kmiotki bleblają pod nosami, jakie to oni mieli „pomysła”. A wszystko tylko chrzanili. Zdarzyło nam się w historii takie okienko transformacyjne, że zagrał Okrągły Stół i Gorbaczow w ZSRR, Wałęsa wraz z innymi wykorzystał tę okazję maksymalnie. I wreszcie odzyskaliśmy suwerenność.

Dziadek Morawiecki to dziad i dobrze określony przez Wałęsę – walnięty.

PiS i przybudówki idą na konfrontację, na rozlew krwi

Piotr Duda postraszył opozycję, KOD i całe społeczeństwo obywatelskie w TVP Info w programie „Minęła 20”:

piotr-duda

Jesteśmy po spotkaniach z wieloma środowiskami – Radia Maryja, GP, środowiskami patriotycznymi – którzy mówią o tym głośno, że trzeba policzyć się, być razem i pokazać, że demokracja ma się dobrze. Po mojej wypowiedzi w TVP Info było wiele hejtu. My nie będziemy wychodzić na ulicę w obronie rządu PiS. Tylko w obronie zasad demokratycznych. 9 stycznia w Gdańsku jest nadzwyczajne spotkanie Komisji Krajowej. 10 stycznia będzie podany konkretny termin demonstracji. To nie będzie 14 stycznia. To będzie też apel, wszystkich środowisk i osób”.

To te słynne „nakryjemy was czapkami”.

Nie ulega wątpliwości, iż PiS i jego przybudówki – a taka jest dzisiejsza „Solidarność” – dążą do krytetium ulicznego, do rozlewu krwi.

Solidarność jest upadłą wartością, a Kaczyński zechce wziąć nas za twarz

kod1

Krzysztof Łoziński, członek honorowy NSZZ „Solidarność”, były członek KOR, a dzisiaj pomysłodawca KOD na wieść o możliwości użycia przez Piotra Dudę członków dzisiejszej „Solidarności” jako pisowskich bojówek do rozpędzenia protestujących Polaków, w tym KOD, zareagował niewiarą i stwierdzeniem: „Jak nisko można upaść!”.

Wszak więcej niż połowa KOD-u to członkowie klasycznej, pierwszej „Solidarności”:

„Związek zawodowy Solidarność, w latach 1980-89, walczył nie tylko o płace i poziom życia, ale także, a może nawet przede wszystkim, o prawa obywatelskie, o wolność, wolne media, wolność wypowiedzi, demokrację, niezawisłe sądy, niezależne politycznie prokuratury. Wśród postulatów zawartych w programie Solidarności, przyjętym na pierwszym walnym zjeździe w 1981 roku, był postulat powołania niezawisłego od władzy wykonawczej i ustawodawczej Trybunału Konstytucyjnego. Słowem, ta wielka Solidarność walczyła dokładnie o to, o co walczą dziś członkowie i sympatycy KOD i wszyscy inni protestujący obecnie przeciw poczynaniom polityków PiS” – pisze Łoziński.

I dalej:

„Co więcej, ogromna część członków i sympatyków KOD – myślę, że nawet ponad połowa – to dawni członkowie tej pierwszej Solidarności. Gdy na kilku z kolei wiecach i spotkaniach KOD zadawałem pytanie: „kto z was należał do Solidarności lub NZS w latach 1980-81?”, podnosiło się mrowie rąk, w mojej ocenie ok. 60-70 procent.”

Kończy:

„Strajkując w sierpniu 1980 roku, biorąc udział w tworzeniu Solidarności, konspirując w podziemiu, siedząc w więzieniu za ideały Solidarności, nie wyobrażałem sobie w najczarniejszych snach, że Solidarność może wystąpić w roli ZOMO, że będzie ktoś, kto wpadnie na pomysł skierowania związku zawodowego przeciw Polakom, a w obronie niszczącego Polskę rządu. W dodatku w obronie rządu partii, która od dawna opluwa największych bohaterów Solidarności i na ich miejsce kreuje bohaterów fałszywych.”

kod2

Na tym samym portalu Koduj24.pl Waldemar Mystkowski zastanawia się, czy w obecnym kryzysie prezes PiS jest w stanie przezwyciężyć swoje słabości i rozwiązać konflikt zainicjowany przez jego partię.

„PiS jest w stanie ustąpić w kwestii „wolnych mediów”. Raczej tak się nie stanie z powtórzeniem głosowania dotyczącego ustawy budżetowej. Pomysł, aby przegłosować ustawę poza salą posiedzeń jest autorstwa Kaczyńskiego, przyznanie się do błędu nie mieści się w jego jednostronnie ubogiej psychice, jest pozbawiony wielkości wewnętrznego bogactwa.

A to nie napawa optymizmem. Szybciej zostanie zaserwowany nowy konflikt albo dojdzie do jakiejś prowokacji. Kaczyński i jego partia są mało polityczni, poza ich zasięgiem jest rozwiązywanie konfliktów i zawieranie kompromisów, nie potrafią przezwyciężać porażek, czyli w istocie wygrywać. Dlatego oceniam najbliższą przyszłość pesymistycznie.

Mogę sobie i Polsce życzyć, aby nie dopadło nas przekleństwo grudniowe, bo to niedobry miesiąc dla naszej nowoczesnej historii. Tak naprawdę przegrywaliśmy przez nieodpowiedzialne władze i mamy najgorszy rząd po 1989 roku. Myślałem, że nic gorszego od postkomuchów nie może nas spotkać. W gorszości jednak Kaczyński zwykle nie zawodzi. Kaczyński musiałby przezwyciężyć swoje słabości, lecz w jego otoczeniu nie ma nikogo na tyle odważnego i wartościowego, aby mu w tym pomóc. Kompleksy prezesa są nie do zaleczenia.”

kod3

I jeszcze raz ten ostatni autor. Pisze o metodzie szczucia Polaków przez pisowskie media za pomocą trolla Mirosława Mrozewskiego.

„Troll został „wymyślony” rok temu, czyli jest rówieśnikiem KOD. Czy troll Mrozewski nie został poczęty w kręgach pisowsko-prawicowych, aby dokumentować ich tezy? Portal wPolityce, ale też inne portale z racji wymowy materiałów tam publikowanych nazywane są szczujniami. Ostatnio w tym szujstwie mają silną konkurencję w „Wiadomościach” TVP1.

Politycy PiS, jak owa z Mrożka wyjęta posłanka Kopcińska puściła ustami groźbę w stronę trolla, iż składa zawiadomienie do prokuratury. Więc czy Zbigniew Ziobro i Mariusz Błaszczak wzięli się do roboty i namierzyli trolla? Ów Mrozewski ma rzeczywiste imię i nazwisko.

Do roboty! – chciałoby się zakrzyknąć w stronę Błaszczaka, który tak lubi chodzić po mediach i dzielić się swoimi przemyśleniami politycznymi. Zakasać rękawy, zaczesać grzywkę i namierzyć! Pierwszą i zasadnicza przesłanką może być to, iż pisanie trolla na Facebooku i dziennikarzenie na portalu wPolityce jest zbieżne w potrzebach emocjonalno-politycznych, tożsame, więc porucznik Columbo cofnąłby się od drzwi, podrapał w czoło – i przydybałby wichrzyciela.”

PiS bierze nas za twarz. Musimy zdjąć jarzmo, kajdany. Nie łudźmy się, że Kaczyński zrezygnuje z autokratyzmu. Czeka nas czarna przyszłość, niezależnie od tego, czy obecne władze utoczą naszą krew, czy nie.

Duda skruszał. Czy trwale?

dudaIwałęsa

Andrzej Duda podał rękę Lechowi Wałęsie w kościele św. Brygidy. Na ile ten akt jest trwały, to dopiero się okaże. I czy Jarosław Kaczyński zezwoli Dudzie trwać w uporze pojednania?

Zobaczymy. Acz prezydent to słabiutki człowiek.

Duda już wcześniej sygnalizował skruchę wobec wielkości Wałęsy: „Polska zmieniła się także dzieki Wałęsie”. Nazwałem to przemową dziada do obrazu.

Kancelaria Prezydenta zamieściła zdjęcie z podaniem reki niewielkiego człowieka wielkiemu Wałęsie. Bez komentarza. Po prostu tchórze dalej robią w galoty.

kancelaria

Duda wygłosił bzdurne przemówienie o różnicach politycznych. Widać, iż to niedoczytany człowiek i powierzchowny. Acz nie wybaczam niewiedzy na takim stanowisku, winien się uczyć, a nie korespondować z Ruchadełkami leśnymi. Chociaż czas na naukę miał w latach młodości, widać, iż to niespecjalnie zdolne chłopię (za Gombrowiczem).

A w mediach miernoty mają się dobrze. Podaje wpis Elizy Michalik, w którym trafnie diagnozuje.

CrNQ2lsWAAAAnvn

Dziadostwo Dudy w rocznicę Sierpnia ’80

andrzej duda

Dziad przemówił do obrazu? Duda przemówił do zdjęcia Lecha Wałęsy;

„…zawdzięcza to również Lechowi Wałęsie, którego na sali wprawdzie nie ma, ale jest na historycznym zdjęciu.”

Dzijszymi komuchami są pisowcy, dlatego nie dziwię się, że Ryszard Petru przedstawił 21 postulatów pod Pałacem Prezydenckim. Świat robi to w trochę innej formie, ale to jest to samo. Świat: Komisja Europejska, Komisja Wenecka, Barack Obama i senatorowie USA.

Petru:

36 lat temu podpisano Porozumienia Sierpniowe. To był ważny, przełomowy moment w historii naszego kraju. Ale dziś mam wrażenie, że musimy walczyć o podstawowe prawa obywateli. O wolność, o to żeby nie psuto gospodarki, o to, żeby człowiek był szanowany. O to żeby nie dzielić ludzi na lepszych i gorszych. Żeby policja stawała w obronie tych, którzy są słabsi, a nie tych, którzy są znajomymi partii rządzącej. Dzisiaj niestety 36 lat później nie możemy się dogadać z obecnie panującą władzą.”

I dalej:

Potrzebny jest mocny sprzeciw społeczny wobec tego typu zachowań. Apelujemy z tego miejsca o to, aby pamiętając o tamtych wydarzeniach. 24 września w Warszawie odbędzie się marsz. Marsz sprzeciwu wobec tego co dzieje się w polskiej edukacji, co dzieje się w oświacie, ochronie zdrowia. Ważne jest aby w tego typu proteście uczestniczyli, bo dzisiaj niestety jest tak z obecnie panującą władzą nie ma kontaktu, nie ma rozmowy. Władza mówi, że po wydarzeniach w Gdańsku, ktoś kto ma inne poglądy prowokował swoją osobą całą tą uroczystość. Tak nigdy nie było w ostatnich 25 latach, aby wykluczać kogoś z uroczystości patriotycznych. Sprzeciwiamy się temu, nie zgadzamy się na to. Żądamy decyzji ze strony tych, którzy są za to odpowiedzialni. Nie może być tak, że Ci którzy łamią prawo jeśli chodzi o sędziów TK nawołują aby tych sędziów odwoływać. Jesteśmy tu przed Pałacem Prezydenckim nieprzypadkowo – tutaj łamane jest prawo”.

1.

domagamy się1

2.

domagamy się2

3.

domagamy się3

Nawet człapiący umysł Pawła Kukiza to zauważył. Człapiący – kulawy na obydwie półkule mózgowe:

paweł kukiz

Z tego dnia zapamiętamy Dudę prezemawiającego do obrazu. Dziadostwo.