Falenta, 28.07.2016

 

top28.07.2016

 

Kit Herr Kaczyńskiego

Kit Herr Kaczyńskiego

Herr Jarosław Kaczyński w niemieckim tabloidzie „Bild” wciska innego rodzaju kit, jak mu się zdarza w Polsce. Kit dla niemieckiego czytelnika jest zdecydowanie bardziej dyplomatyczny niż dla polskiego.

Przykładem różnych gatunków kitowania czytelnika są słowa Herr Kaczyńskiego o Frau Angeli Merkel. Kit dla niemieckiego odbiorcy brzmi: – Jako Polak mogę jedynie przytoczyć słowa mojego, niestety zmarłego, brata Lecha, które stale powtarzał: Angela Merkel jest dla nas Polaków najlepszym wyjściem. Uważam, że miał rację. Nie mam prawa wyborczego w Niemczech, ale z polskiego punktu widzenia mówię – byłoby dobrze, gdyby pani Merkel została ponownie wybrana.Czy ten kit niemiecki dlatego jest lepszy, bo za nim stoją dwaj Herr Kaczyńscy? Bo dla polskiego odbiorcy po śmierci brata Lecha słowa Herr Jarosława o Frau Merkel w 2011 roku brzmiały: –Angela Merkel została kanclerzem nieprzypadkowo i jej celem jest podporządkowanie Polski Niemcom.

Prawda, jaka różnica w kitowaniu? Jeszcze lepsza jest w określeniu zejścia z tego świata Herr Lecha Kaczyńskiego, choć zdaję sobie sprawę, że Herr Jarosław nie zna języka niemieckiego, bo zna tylko uniwersalny – polski. Otóż w Polsce przechodzi kit prezesa o bracie „getötet” (poległ), a dla Niemców jest tylko „tot” (zmarł). Można w tym miejscu zadać pytania, czy Antoni Macierewicz zna niemiecki, a jeżeli zna, to dlaczego „Bild” nie chce z nim pogadać, czy Herr Lech getötet czy tot?

Kit dotyczący osób Beaty Szydło i Andrzeja Dudy nie odstaje od znanej nam normy i ma termin ważności taki sam dla Niemców, jak i dla Polaków. Jeśli Herr Jarosławowi się znudzi, to Frau Szydło (przepraszam: Pani) przestanie być „naszą premier”. Jak wiadomo, prezes wyraża się w imieniu suwerena („my, naród), więc to znaczy: „moja premier”.

Najciekawszy jest kit prezesa dotyczący opozycji, która po wizycie papieża jakoby miała być masowo aresztowana. Herr Kaczyński wycisnął całą tubkę kitu („oszczerstwo i manipulacja”): – Nikt u nas nie będzie aresztowany czy prześladowany z powodów politycznych. W czyim imieniu mówi Herr prezes? Ziobry, Szydło, Dudy, Błaszczaka? Przypomnijmy, że przed wyborami słyszeliśmy – „zemsty nie będzie”. A czymże jest komisja sejmowa ds. Amber Gold (taka sobie aferka), a nie ma komisji ds. SKOK-ów (największy przekręt finansowy po 1989 roku)?

Waldemar Mystkowski

kit

Koduj24.pl

POSEŁ PIĘTA NIE WIE, DLACZEGO BARTOSZEWSKIEGO ZWOLNIONO Z AUSCHWITZ

ADAM LESZCZYŃSKI, 28 LIPCA 2016

seł Stanisław Pięta (PiS) tłumaczy, dlaczego Władysław Bartoszewski nie powinien być wymieniany na apelu pamięci podczas obchodów powstania warszawskiego. Zdaniem Pięty „nie wiadomo”, dlaczego Bartoszewski został zwolniony z Auschwitz. „Oko” wyjaśnia posłowi


Władysław Bartoszewski nie powinien być wyczytany podczas apelu pamięci. Nie wiadomo, dlaczego został zwolniony z Auschwitz.

Stanisław Pieta, „Rzecz o Polityce”, cyt. za tweetem Jacka Nizinkiewicza– 26/07/2016

18.02.2016 Bielsko Biala . Stanislaw Pieta posel na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej . Fot . Dawid Chalimoniuk / Agencja Gazeta *** Local Caption ***


FAŁSZ I INSYNUACJA. WIADOMO, DLACZEGO ZOSTAŁ ZWOLNIONY.


Władysław Bartoszewski był więźniem Auschwitz od września 1940 r. do kwietnia 1941 r. W pierwszym okresie Auschwitz nie było jeszcze przemysłową fabryką śmierci: egzekucje były względnie rzadkie, a więźniowie umierali głównie z powodu wycieńczenia i chorób. Zwalniano z niego także niektórych – np. w październiku 1940 r. ok. 150 osób, w tym grafika Eryka Lipińskiego i reżysera Bohdana Korzeniewskiego. Niekiedy wymagało to wstawiennictwa rodziny lub organizacji (takich jak Polski Czerwony Krzyż). W wywiadzie-rzece „Życie trudne, lecz nie nudne” z Andrzejem Friszkem Bartoszewski wspominał:

Miałem dość dotkliwe odmrożenia. Pal betonowy z ogrodzeniem, który niosłem z sześcioma czy ośmioma ludźmi, upadł i przygniótł mi stopę, ale tak szczęśliwie, że uszkodził mi tylko jeden palec, a nie zmiażdżył stopy. Byłem bardzo wycieńczony, osłabiony, pokaleczony, obolały, owrzodzony (miałem na ciele ponad trzydzieści czyraków) i w tym stanie koledzy mnie namówili: pójdź do izby chorych, może cię przyjmą”.

Bartoszewski stracił przytomność w szpitalu. Przeżył dzięki pomocy współwięźniów i polskich lekarzy.

8 kwietnia 1941 r. został zwolniony.

Najzupełniej nieoczekiwanie rano po apelu zostałem wywołany (…) Zaprowadzono mnie na coś w rodzaju komisji lekarskiej, gdzie lekarze polscy – więźniowie, zanim pokazali mnie lekarzowi SS, pouczyli, jak się mam zachowywać: bo gdybym uskarżał się na cokolwiek albo wyglądał na nadmiernie chorego, decyzja mojego zwolnienia – no i tak dowiedziałem się, że mam być zwolniony – byłaby odroczona. Mógłbym zostać i umrzeć nawet w obozie (…). Dbano tylko o to, czy nadawałem się do pokazania jako były więzień. (…) Dostaliśmy do wypełnienia drukowane formularze, z których wynikało, że nie mamy żadnych pretensji do obozu, że byliśmy dobrze traktowani”.

Nie jest jasne, co ma na myśli poseł Pięta, mówiąc, że nie są znane okoliczności zwolnienia Władysława Bartoszewskiego z obozu. Być może jest to insynuacja sugerująca współpracę Bartoszewskiego z niemieckimi władzami – absurdalna w świetle jego wojennej i wielokrotnie opisywanej biografii. Zarówno osadzenie, jak i zwolnienie z obozu było w dużym stopniu dziełem przypadku, chociaż oczywiście to drugie było znacznie mniej prawdopodobne.

Poseł Pięta krytykuje więc bohatera, któremu nie dorasta do pięty.

 

poselPieta

https://oko.press/posel-pieta-wie-dlaczego-bartoszewskiego-zwolniono-auschwitz/

Tak się kończy cyrk wokół apelu pamięci. Powstańcy rezygnują ze spotkania z prezydentem Andrzejem Dudą

Kopiec Powstania Warszawskiego na Czerniakowie.
Kopiec Powstania Warszawskiego na Czerniakowie. Fot . Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta

Zamiast uczczenia pamięci bohaterów wybuchła nieprawdopodobna awantura. Antoni Macierewicz uparł się, aby podczas uroczystości odczytać nazwiska ofiar katastrofy smoleńskiej. Po zbyt długiej i niesmacznej przepychance między rządem a opozycją, z udziału w spotkaniu z prezydentem Dudą zrezygnowała grupa powstańców.

„Nie weźmiemy udziału w spotkaniu z Prezydentem RP w Muzeum Powstania poprzedzającym obchody 72. rocznicy Powstania Warszawskiego- pisze grupa powstańców. 30 lipca – my, żyjący jeszcze uczestnicy Powstania – mieliśmy uczestniczyć w dorocznym spotkaniu w Muzeum Powstania Warszawskiego z Prezydentem RP i Prezydentem m.st. Warszawy” – pisze pięcioro powstańców.

Autorzy listu otwartego podkreślają, że uroczystość była dla nich bardzo ważna. Miało to być pogodne spotkanie, tych, którzy wzajemnie się odnajdywali, aby, być może po raz ostatni, wymienić uścisk dłoni z kolegami.

„W tym roku, niestety, Pan Prezydent i minister obrony Antoni Macierewicz dopuścili do jawnego lekceważenia woli powstańców. Przedstawiciele Związku Powstańców Warszawskich i Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej ustalili treść apelu poległych i nie było żadnego rzeczowego powodu uzasadniającego zmiany jego treści i dopisywania nowych nazwisk” – tłumaczą.

W liście powstańcy dodają, że prezydent dużo mówi o patriotyzmie, ale nie powstrzymał tych działań. Dlatego teraz oni nie chcą wysłuchiwać jego „wielkich słów bez pokrycia”. Dlatego nie przyjdziemy na tegoroczne spotkanie i mamy nadzieję, że tak też postąpią nasze koleżanki i koledzy.

Jako zlekceważeni i głęboko dotknięci podpisali się Anna Jakubowska (” Paulinka”), Wojciech Świątkowski („Korczak”), Wanda Traczyk-Stawska („Pączek”), Krystyna Zachwatowicz-Wajda („Czyżyk”), Andrzej Wiczyński, „Antek”.

Przypomnijmy: umowa zawarta niedawno przez weteranów Armii Krajowej z szefem MON przewiduje włączenie do apelu pamięci w czasie obchodów wybuchu Powstania Warszawskiego m.in. nazwisk prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zasłużonego dla budowy Muzeum Powstania Warszawskiego, a także ostatniego prezydenta na uchodźstwie – Ryszarda Kaczorowskiego. Obaj zmarli tragicznie w katastrofie smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 roku.

Macierewicz stoi na stanowisku, że apel smoleński powinien być odczytywany podczas każdej ceremonii z udziałem wojska.

źródło: Wyborcza.pl

takSie

naTemat.pl

 

A tyle gadali o zadłużaniu kraju przez poprzedni rząd…

CodUiR1XgAAQl5y

Ryszard Czarnecki radzi Komisji Europejskiej: niech zainstalują alkomaty przed swoją siedzibą
27.07.2016
• Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, Ryszard Czarnecki radzi Komisji Europejskiej, by zainstalowała alkomaty przed swoją siedzibą
• Taką sugestię zawarł polityk PiS w odpowiedzi na pytanie dziennikarzy o zalecenia naprawcze w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, które ogłosiła Komisja Europejska
Ryszard Czarnecki, eurodeputowany PiSRyszard Czarnecki, eurodeputowany PiS

Komisja Europejska przyjęła zalecenia dla Polski dotyczące rządów prawa w związku z kryzysem wokół Trybunału Konstytucyjnego i oczekuje ich wykonania w ciągu trzech miesięcy – poinformował wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans.

Decyzja ta oznacza przejście do drugiego etapu procedury, wszczętej wobec Polski w styczniu. Zdaniem KE w Polsce istnieje „systemowe zagrożenie dla państwa prawa”.

W kwestii zaleceń, Ryszard Czarnecki powiedział, że trzeba poczekać na dokumenty i konkrety. Podzielił się jednak swoją „prywatną” propozycją dla Komisji Europejskiej, aby w ramach autokontroli ustawić alkomaty przed budynkiem Komisji.

– Jest publiczną tajemnicą to, że niektórzy z liderów Unii mają z tym problemy, może niech się zajmą sami sobą – stwierdził europoseł i dodał, że zainteresowani wiedzą, o kogo chodzi. Ryszard Czarnecki powiedział też, że we wtorek spotkał się z bardzo znanym europejskim politykiem, który zaczął rozmowę od tego, że brak autorytetu UniiEuropejskiej wynika także z problemów ze zdrowiem niektórych liderów UE.
Czarnecki dodał, że Europa zajmuje się dzisiaj terroryzmem a nie „jakimiś gierkami Komisji Europejskiej” w kwestii polskiego Trybunału. Jego zdaniem dobrze byłoby, gdyby przedstawiciele państwa takiego jak Holandia, która w ogóle nie ma Trybunału Konstytucyjnego, czy państwa, które Trybunał zlikwidowało jak Luksemburg nie zwracali Polsce uwagi.

– Wygląda to śmiesznie, to są typowe „double standards”, podwójne standardy i Komisja w ten sposób czyniąc nie buduje swojego autorytetu – powiedział Ryszard Czarnecki, zaznaczając, że wyraża się bardzo dyplomatycznie.

Zobacz też: Ryszard Czarnecki: Tusk powinien podać się do dymisji
CZWARTEK, 28 LIPCA 2016

Sędziowie z apelem do prezydenta o skierowanie do Trybunału lub zawetowanie nowej ustawy o TK

14:47
fasada2-640x340-640x340

Sędziowie z apelem do prezydenta o skierowanie do Trybunału lub zawetowanie nowej ustawy o TK

Stowarzyszenia Sędziów Polskich „IUSTITIA”, Stowarzyszenia Sędziów Themis, Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych Pro Familia, Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce zwróciły się do prezydenta Dudy o zawetowanie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Jak czytamy oświadczeniu:

„Apelujemy do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o skorzystanie z uprawnień przewidzianych w art. 122 ust.3 i 5 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej i o odmowę podpisania ustawy, bądź też skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego. Sprawowany przez Prezydenta urząd czyni Go strażnikiem Konstytucji a ustawa uchwalona 7 lipca b.r. niweczy podstawowe wartości będące podwalinami demokracji”

Jak czytamy:

„Najbardziej kuriozalnym zapisem ustawy jest rozwiązanie naruszające zasadę podejmowania przez Trybunał rozstrzygnięć większością głosów . Uregulowanie to pozwala kilku sędziom Trybunału na zablokowanie możliwości wydania wyroku pomimo poparcia określonego rozstrzygnięcia przez większość sędziów Trybunału. Wprowadzone zmiany dotyczące kolejności rozpoznawania spraw, zasad wyboru Prezesa Trybunału Konstytucyjnego i odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów naruszają niezależność sądu konstytucyjnego. Uchwalona ustawa pozbawia Trybunał Konstytucyjny możliwości sprawowania skutecznej kontroli konstytucyjnej nad działaniami władzy ustawodawczej. Stanowi to systemowe zagrożenie dla praworządności a tym samym dla praw obywateli gwarantowanych przepisami Konstytucji RP”

12:27
szymanski88brx1

Szymański: Komisja Europejska nie dostrzegła wyraźnej poprawy sytuacji wokół TK

Jak mówił dziś w rozmowie z 300POLITYKĄ i RDC minister ds. europejskich o działaniu Komisji Europejskiej wobec Polski:

„KE ma komfort, że może dzielić uwagę na różne rzeczy, wątpliwe, jak spór wokół Trybunału Konstytucyjnego. KE nie dostrzegła faktu wyraźnej poprawy sytuacji wokół TK. To jest brak realizmu politycznego po stronie KE. Można odnieść wrażenie, że Komisja nie chce pomóc temu postępowi. KE nie powinna ustalać żadnych terminów państwom członkowskim, może sobie ustalać terminy”

300polityka.pl

Ziobro łamie konstytucję

Wojciech Czuchnowski, 28.07.2016

Zbigniew Ziobro

Zbigniew Ziobro (Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta)

Art. 173 Konstytucji RP mówi: „Sądy i Trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz”. Zasadę tę łamie Zbigniew Ziobro, magister prawa po UJ pełniący z woli prezesa PiS obowiązki ministra sprawiedliwości. Po wyroku wydanym przez Sąd Rejonowy w Łodzi Ziobro w oficjalnym piśmie piętnuje sędziego, który stanął po stronie fundacji LGBT.

Fundacja pozwała drukarza za to, że powołując się na swój sprzeciw wobec ideologii LGBT, nie wykonał baneru reklamującego działalność organizacji. Sąd skazał drukarza na 200 zł grzywny. Musiał tak orzec, bo w Polsce nie wolno odmówić świadczenia powszechnie dostępnych usług.

Ziobro jednak interweniuje:
* wyrok „jest niebezpiecznym precedensem, burzy wolność myśli, przekonań i poglądów, a także swobodę gospodarczą, polegającą na dowolności transakcji”;
* wyrok „stawia w uprzywilejowanej pozycji Fundację reprezentującą środowiska mniejszości seksualnych, a łamie wolność sumienia pracownika, który ma prawo nie popierać homoseksualnych treści”. Ziobro wzywa prokuraturę wyższej instancji, by wsparła go w apelacji.

Jeśli coś tu jest „niebezpiecznym precedensem”, to brutalne wkroczenie władzy wykonawczej w sferę zastrzeżoną dla niezależnego sądu.

List ministra sprawiedliwości (sic!) wpisuje się w ciąg nienawistnych wobec sędziów wystąpień polityków jego partii i propisowskich mediów. PiS otwarcie podważa wyroki i konstytucyjną równowagę władz: ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, na której opiera się demokracja. Ale nawet na tym tle list Ziobry jest aktem szczególnie antydemokratycznym. Jako minister sprawiedliwości nadzoruje sądy. I może karać sędziów, którzy mu się nie podobają, a nagradzać tych, którzy sądzą „po linii partii”.

Ziobro wykazuje też ignorancję prawną. Łódzki sąd oparł wyrok na przepisie zabraniającym wykluczania kogokolwiek z dostępu do usług. Gdyby nie ten przepis, to właściciel dowolnego sklepu, pubu, restauracji, drukarni czy salonu piękności mógłby odmówić obsługi osób, które mu nie odpowiadają: Murzynów, gejów, Żydów, muzułmanów, katolików, grubasów. Rudych albo łysych. Polaków albo Niemców.

Przepis ten chroni przed dyskryminacją. Wszystkich. Dzisiaj sąd zastosował go wobec fundacji LGBT, ale jutro ofiarą innego ideowego drukarza może być np. PiS, gdy przegra wybory i jako opozycyjna partia będzie chciał zrobić sobie baner.

Zobacz także

mgr

wyborcza.pl

Sensacja -Jest! Odnalazł się poseł J.K. Bez drabinki, więc trzeba wzrok wytężyć.Weźcie lupę !

CodPPqlXEAQZvDF

 

dziś

Skiba na antenie TVP porównał PiS do „śmierdzącej kozy”. „Riposta” prowadzącego przebija wszystko

Skiba wystąpił w programie "W tyle wizji"
Skiba wystąpił w programie „W tyle wizji” Fot. Twitter / Dariusz Pocztowski

Co się stanie, jeśli będąc gościem TVP zażartujesz z rządzących? Przekonał się o tym Krzysztof Skiba. Prowadzący program „W tyle wizji” zaskoczył go „ripostą”.

Skiba opowiedział na antenie, że jest taka ludowa przypowieść o skłóconej rodzinie, gdzie ojciec przyprowadza nagle do domu „śmierdzącą kozę”. Wtedy wszyscy się przeciwko niej jednoczą. Według satyryka taką „śmierdzącą kozą” jest dziś PiS. Z tym wyjątkiem, że smród czuć na całym świecie.

Pisaliśmy już o specyficznym humorze w programie „W tyle wizji”, czyli prawicowej odpowiedzi na „Szkło kontaktowe”. Nasze wnioski potwierdził gospodarz odcinka ze Skibą, Krzysztof Feusette z tygodnika braci Karnowskich „wSieci”.

– To ja muszę odpowiedzieć też dowcipem. Przychodzi Mateusz Kijowski do swojego biura, tam gdzie jest KOD, widzi mężczyzna jakiś zapisuje się. Mówi: „co pana do tego skłoniło?”. A on mówi: „wie pan co, wracam do domu, żona z sąsiadem, dziecko na samych dwójach jeździ, to ja mówię: teraz ja wam wstydu na robię” – odpowiedział Skibie.

Już można się śmiać.

skiba

naTemat.pl

 

Powstanie warszawskie. Hanna Gronkiewicz-Waltz: Macierewicz zmanipulował temat apelu pamięci

japan, 27.07.2016

Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy

Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy (KUBA ATYS)

Hanna Gronkiewicz-Waltz była gościem porannej audycji w TOK FM. Prezydent skomentowała wczorajszą odpowiedź Ministerstwa Obrony Narodowej ws. wpisania do apelu pamięci podczas obchodów rocznicy powstania warszawskiego Władysława Bartoszewskiego.

– Apel poległych skasowano. Chciałam, żeby dopisano do nowo stworzonego apelu pamięci Władysława Bartoszewskiego, ale spotkało się to z oporem – powiedziała w porannym programie Piotra Kraśki w TOK FM prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz. I dodała: – Antoni Macierewicz zamknął temat apelu poległych, zmanipulował go, a teraz jeszcze opowiada, że Warszawa nic nie robi dla powstańców i upamiętniania powstania. To obrzydliwe.

Powstanie warszawskie: Gronkiewicz-Waltz vs. Antoni Macierewicz

Prezydent Warszawy w TOK FM mówiła także, że Władysław Bartoszewski powinien zostać dopisany do apelu pamięci podczas rocznicy obchodów powstania warszawskiego, bo „był powstańcem warszawskim, napisał setki publikacji na ten temat i pomógł Lechowi Kaczyńskiemu w stworzeniu Muzeum Powstania Warszawskiego”.

Wczoraj rzecznik MON-u poinformował, że ministerstwo nie zamierza dopisać do apelu pamięci Władysława Bartoszewskiego, bo „Hanna Gronkiewicz-Waltz mogła ten fakt zgłosić wcześniej, przed spotkaniem z kombatantami”. – Nie mogłam tego zrobić, bo wcześniej jeszcze istniał apel poległych, a Władysław Bartoszewski nie poległ w powstaniu – skomentowała Hanna Gronkiewicz-Waltz.

 

wyborcza.pl

Ludzie są równi. Wyznanie naiwniaka [DANIELEWSKI]

Michał Danielewski, 28.07.2016

Michał Danielewski

Michał Danielewski (PAWEŁ KISZKIEL)

Światowe Dni Młodzieży spadły nam, nomen omen, z nieba. Taka impreza w kraju opętanym ksenofobią, to rzecz bezcenna.

ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY- relacja na żywo >>>

„Ale, kurwa, dzicz!” – mruknął jeden z dorodnych młodzieńców czekających na autobus przy warszawskich Łazienkach. Ten wyższy, w dżokejce. Chłopak przypominał Sebastiana z popularnych internetowych memów. Niższy tylko chrząknął z aprobatą, a w roli „dziczy” wystąpiła grupa młodych ludzi, sądząc po flagach, którymi powiewali, z Kolumbii. Przyjechali do Warszawy na Światowe Dni Młodzieży, i właśnie entuzjastycznie pakowali się do stołecznego zbiorkomu.

Atrybuty dzikości? Głośny śmiech, luz, język hiszpański. Jeśli cywilizację zdefiniujemy jako łypnięcie okiem, spięcie pośladków, swojskie pomruki i wydukane „maj nejm is Seba”, to Kolumbijczycy przynieśli nam dzikość. Ożywczą i wspaniałą. Tak jak Angolczycy, którzy zjechali do Grudziądza, i Indonezyjczycy w Konstancinie.

W ogóle gdyby te całe ŚDM nie były katolickie, to wypadałoby się nimi zachwycić bezwarunkowo. Ale że katolickie są, polskiemu ateiście i wyznawcy tzw. cywilizacji śmierci entuzjazm przychodzi z trudem. Patrzy człowiek na ten wspaniały kulturowy tygiel, na tych wszystkich roześmianych młodych ludzi, i chciałby krzyknąć: „Chwalmy Pana, kimkolwiek jest!”. Ale później zaczynasz się zastanawiać. Czy z tego sympatycznego okularnika nie wyrośnie taki, dajmy na to, Terlikowski? A ta ruda czy nie zmieni się w delegalizującą islam Miriam Shaded? Zaprawdę, powiadam wam, nadwiślańska ideologiczna młócka przeszkadza cieszyć się kolorowym światem, nawet jak ci ten kolorowy świat podstawią pod nos.

Ale przyznajmy, że Dni Młodzieży spadły nam, nomen omen, z nieba. Taka impreza w rzeczywistości, którą włada strach przed Innym i przed zamachami, w kraju coraz mocniej opętanym ksenofobią, to rzecz bezcenna. Przypomina, że katolicyzm to nie tylko znana z Polski praktyka surowego egzekwowania symbolicznej władzy nad bliźnim, ale też emancypacyjna wspólnota, która broni słabszego, a w różnorodności widzi siłę, nie zagrożenie. „Dzicy” z autobusu mogliby nas oswoić. Bo od stresu powoli zmieniamy się w zwierzęta.

Oglądamy się za siebie. Skanujemy perony w poszukiwaniu pozostawionych toreb. Żołądek podchodzi nam do gardła, gdy na pokład samolotu wsiada śniady mężczyzna. Profilujemy ludzi pod kątem rasowym, nawet gdy nie jesteśmy rasistami. I choć później wstydzimy się naszego lęku i uprzedzeń, nie umiemy się ich pozbyć. A teraz mamy taką okazję. Weźmy w nawias religię, ideologię, globalną politykę, lokalne szajby i dziwaczne wydatki z budżetu. Patrzmy. Na ludzi wywodzących się z różnych krajów i kultur. O różnych kolorach skóry, mówiących w różnych językach i egzystujących tu w harmonii. Na ziemi, tej ziemi, co nosi ONR, Młodzież Wszechpolską i posła Piętę.

Wyciągnijmy ze ŚDM najmniejszy wspólny mianownik dla wszystkich wrażliwych ludzi i bluźnierczo wyznajmy. Że wierzymy w jedną, powszechną, równą sobie ludzkość. Że wierzymy w przebaczenie i odpuszczenie win. I oczekujemy wskrzeszenia nadziei. Oraz życia spokojnego w dostatnim świecie. Amen.

Wideo „Dużego Formatu”, czyli prawdziwi bohaterowie i prawdziwe historie, Polska i świat bez fikcji. Wejdź w intrygującą materię reportażu, poznaj niezwykłe opowieści ludzi – takich jak Ty i zupełnie innych.

W ”Dużym Formacie” czytaj:

Molestowanie w wojsku. Pułkownik do kobiet: Zerżnijcie mnie. Sędzia o sprawie: Chciał zyskać przychylność pań
Pułkownik, prokurator wojskowy molestował żołnierki. Dwie zdecydowały się zeznawać. Ale sąd uznał, że szkodliwość społeczna czynu jest niewielka

Podróż za 1 euro. Autostopem z Syryjczykiem przez Europę
Czeski kierowca: – Dlaczego uciekacie, zamiast walczyć? Czescy i polscy chłopcy walczyli z nazistami podczas II wojny. Za pokój trzeba zapłacić śmiercią

Polską ziemię zasieję. Emigranci wracają z Anglii na wieś
Nauczyłem się w Anglii, że za pracę ludzi się szanuje. A jak czujesz szacunek, to ci się chce robić

Prostytutki, trans- i homoseksualiści idą do nieba. Na włoskim fresku
Były proboszcz ma na ramieniu tatuaż – serce przeszyte strzałą

Przekręt na wariata. Jak oszukiwał były policjant
Były policjant, korzystając z żółtych papierów, oszukiwał drobnych przedsiębiorców w Gdyni

Ayahuasca. Amazońskie zioło zamiast psychoterapii
Oli wydaje się, że umiera. Podchodzi szaman i zaczyna śpiewać pieśń leczniczą. Ola czuje, jakby ktoś wyciągał jej kamienie z żołądka. Kamienie to zła energia, przez lata nagromadzone emocje i napięcia

Jestem przegranym psem. Życie bez ślubu w Japonii
Od dziesięciu lat mieszkają razem, ale ich rodziny nie wiedzą o tym. Gdyby wzięli ślub, ona musiałaby opiekować się jego schorowanymi rodzicami. I zostawić bez opieki swoich

Wrocław. Wejście od podwórza [FOTOREPORTAŻ]
Na wystawę pracownicy apteki przynieśli fiszki sprzed kilkudziesięciu lat, na których klienci zapisywali swą dolegliwość – zbyt intymną, by ją wypowiedzieć na głos. Rozmowa z Michałem Bieńkiem, kuratorem ESK 2016 ds. sztuk wizualnych

gdyby

wyborcza.pl

Zdrowie stanie na głowie

Judyta Watoła, 28.07.2016

Minister zdrowie Konstanty Radziwiłł

Minister zdrowie Konstanty Radziwiłł (Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta)

Minister Konstanty Radziwiłł przedstawił plan reformy systemu opieki zdrowotnej. Jego najważniejszy punkt to wzrost wydatków na leczenie z obecnych 4,8 proc. do 6 proc. PKB w 2025 r. Pieniędzy jednak miałoby zacząć przybywać dopiero od 2020 r.

Składka zdrowotna nie zniknie, przestanie tylko tak się nazywać i jako część płaconych przez nas podatków będzie odprowadzana na fundusz celowy. Wzrost wydatków na leczenie zapewnią dodatkowe pieniądze z budżetu, które zasilą fundusz. Na wtorkowej konferencji prasowej obok ministra zdrowia miał wystąpić minister finansów Paweł Szałamacha, ale się nie pojawił. To każe wątpić w jego poparcie dla planu Radziwiłła.

Minister zdrowia może niestety zrealizować inne swoje obietnice, które od resortu finansów nie zależą. Najważniejsza polega na tym, że szpitale nie będą już rywalizować w konkursach o jak najlepsze kontrakty. Prawie 80 proc. ich budżetu ma stanowić ryczałt za gotowość do leczenia. Zdaniem Radziwiłła dzięki temu szpitale przestaną się koncentrować na wykonywaniu najbardziej opłacalnych zabiegów. Aby osiągnąć ten cel, wystarczyłoby jednak zrównoważyć stawki za leczenie, bo ryczałty dla szpitali już mieliśmy – przez cały PRL, aż do roku 1999. Najwięcej dostawał ten, który miał najlepsze chody u ministra lub wojewody. Pacjenci się nie liczyli, bo ilość pieniędzy nie zależała od tego, ilu przyjęto na leczenie. Przeniesienie chorego z powiatowego szpitala do kliniki – o które dziś często też nie jest łatwo – wówczas graniczyło niemal z cudem. Te czasy teraz wrócą, a z nimi nasilą się kumoterstwo i korupcja.

Największym problemem dla chorych są kolejki. Jak mają zniknąć, skoro ryczałt nie będzie zależał od tego, ilu pacjentów zostanie przyjętych? Minister mówi, że rozwiąże problem dzięki skoordynowanej opiece: lekarz rodzinny dostanie ekstra pieniądze na to, żeby wysyłać chorych do specjalistów i na badania. Spośród szpitali ryczałt dostaną jedynie te, które będą miały poradnie specjalistyczne i będą w nich kontynuować leczenie po hospitalizacji. Specjalistów z samodzielnym kontraktem już nie będzie. Zniknie tysiące prywatnych poradni, a pacjenci stracą wybór, u kogo się leczyć.

Na tym właśnie ma polegać „koordynacja”. Teraz jej nie ma, więc pacjent błąka się od lekarza do lekarza i – jak czytamy w planie Radziwiłła – „nadkorzysta” ze specjalistów. To prawda, że specjaliści mnożą czasem wizyty. Można rozwiązać problem poprzez wynagradzanie ich za wyniki leczenia, a nie od razu zabierać wszystkim kontrakty. Minister woli to drugie.

Kolejki do specjalistów będą krótsze albo nawet znikną, bo chorzy będą o wiele rzadziej do nich kierowani. Wątpliwe, czy im się to spodoba. Reforma wzbudzi także protesty w tysiącach poradni, przed którymi stanie widmo bankructwa, i w setkach szpitali, które nie załapią się na państwowy ryczałt, wśród lekarzy i pielęgniarek oczekujących większych pieniędzy na zdrowie i lepszych pensji, a nie rewolucji i związanego z nią chaosu. Minister robi im na przekór: wywraca system, nie dodając na razie pieniędzy. Tą metodą nie powstrzyma szykowanego na wrzesień protestu. Jego plan to nie ratunek, ale raczej przepis na katastrofę.

Zobacz także

zdrowie

wyborcza.pl

CZWARTEK, 28 LIPCA 2016

STAN GRY: Prasa miażdży reformę Radziwiłła, RZ: PSL zdystansuje się od reszty opozycji, Fakt: Wałęsa obraził się na Episkopat

— 23 lata temu Polska zawarła konkordat ze Stolicą Apostolską.

— PREZYDENT KRAKOWA JACEK MAJCHROWSKI W RADIOWEJ JEDYNCE: “Po pierwszej nocy ŚDM na izbie wytrzeźwień było mniej osób niż zazwyczaj”.

— LIVEBLOG 300POLITYKI:
Schetyna: Z Niesiołowskim będę jeszcze rozmawiać. Nie będę chciał pozbyć się Kopacz
Schetyna: Wywiad Kamińskiego z RZ dokumentuje, że była to osoba, która nie czuła się związana z PO
Schetyna: To, co mówi papież Franciszek w kwestii imigracji jest jednoznaczne. Politycy PiS powinni usłyszeć te słowa
Czarnecki cytuje przeciętnego Kowalskiego: Odpieprzcie się od Polski!
Czarnecki: Europejczycy żyją strachem przed islamskim terroryzmem, unijne elity zajmują się Polską. To śmieszne i żenujące
http://300polityka.pl/live/2016/07/28/

— LIVEBLOG O KAMPANII W USA:
Obama atakuje Trumpa i podkreśla: Jestem gotowy przekazać pałeczkę
Bloomberg ze wsparciem dla Clinton. „Wybierzmy kompetentną, zrównoważoną osobę”
Biden atakuje Trumpa: Żaden kandydat na prezydenta nie był większym ignorantem
Były dyrektor CIA o Trumpie na konwencji Demokratów: W niestabilnym świecie nie stać nas na niestabilne przywództwo
Wystartował 3. dzień konwencji Demokratów. W planach przemówienia Obamy i Bidena
http://300polityka.pl/usa2016/

— JAROSŁAW KACZYŃSKI W ROZMOWIE Z BILDTEM (ZA WYBORCZA.PL): “Jako Polak mogę jedynie przytoczyć słowa mojego, niestety zmarłego, brata Lecha, które stale powtarzał: Angela Merkel jest dla nas Polaków najlepszym wyjściem. Uważam, że miał rację. Nie mam prawa wyborczego w Niemczech. Z polskiego punktu widzenia mówię: byłoby dobrze, gdyby pani Merkel została ponownie wybrana”.

— KACZYŃSKI W BILDT O SWOJEJ ROLI: “Polska jest demokracją. Nasza premier kieruje rządem, prezydent spełnia swoje zadania. Ale trochę władzy pozostaje też dla szefa partii”.

— WAŁĘSA OBRAZIŁ SIĘ NA EPISKOPAT – pisze Fakt: “Lech Wałęsa (73 l.) obraził się na Episkopat i prezydenta Andrzeja Dudę (44 l.)! Powód? Zbyt późno wysłano do niego zaproszenia na uroczystości z udziałem papieża Franciszka (80 l.). Były prezydent zamieścił na Facebooku dwa zaproszenia. Pierwsze od Andrzeja Dudy na wczorajsze powitanie papieża na Wawelu. Drugie od Komisji Episkopatu Polski na dzisiejszą Mszę Świętą z okazji 1050. rocznicy Chrztu Polski, która odbędzie się na Jasnej Górze. Otrzymał je 25 i 26 lipca i jak zapewnia – nie będzie mógł z nich skorzystać. Powód? Nie ma czasu. Jak twierdzi, wcześniej obiecał przedstawicielom Komitetu Obrony Demokracji, że w tym terminie spotka się z sympatykami ruchu w Toruniu i Bydgoszczy”.

— BRUKSELA NIE DAŁA SIĘ ZWIEŚĆ RZĄDOWI – PRAW-WO-RZĄ-DNOŚĆ – jedynka GW – Tomasz Bielecki: “Komisja Europejska dała Polsce trzy miesiące na zażegnanie kłopotów Trybunału Konstytucyjnego. Upór rządu PiS coraz bardziej osłabia głos Polski w Unii”.

— BLIŻEJ OPCJI NUKLEARNEJ – pisze Anna Słojewska w RZ: “Przejście do drugiego etapu oznacza wyraźne zaostrzenie sporu i coraz bardziej przybliża nas do opcji nuklearnej, jak popularnie określa się artykuł 7 traktatu o UE. Jeśli Komisja uzna, że Polska rekomendacji nie wypełnia, to wtedy przechodzi do etapu trzeciego, czyli właśnie mechanizmu opisanego we wspomnianym artykule”.

— DECYZJA BYŁA POPIERANA PRZEZ JUNCKERA – pisze dalej Słojewska: “Z naszych informacji wynika, że ta decyzja nie wzbudziła kontrowersji wśród komisarzy i była w pełni popierana przez szefa KE Jean-Claude’a Junckera”.

— SPRZEDAŻ PRZEZ WŁOCHÓW PEKAO MOŻE ROZPOCZĄĆ FALĘ REPOLONIZACJI BANKÓW – tytuł RZ na jedynce: Po lipcowej sprzedaży 10 proc. akcji Pekao mający kłopoty włoski UniCredit może się pozbyć wszystkich posiadanych akcji tego drugiego co do wielkości banku w Polsce – wynika z nieoficjalnych informacji agencji Bloomberg. Byłaby to woda na młyn rządzących, od dawna wyrażających chęć repolonizacji polskiego sektora bankowego”.

— JAK FALENTA RZĄD OBALAŁ – Wojciech Czuchnowski w GW: “ – Kiedy widzieli, że przy stoliku siedzi ktoś, kto ich interesuje, podchodzili i prosili o sól albo pieprz, potem podmieniali solniczkę na taką, gdzie był mikrofon – tak początki podsłuchowego biznesu Marka Falenty i jego szwagra opisywał w sądzie ich były wspólnik”.

— REFORMA OCHRONY ZDROWIA TO GRUSZKI NA WIERZBIE – tytuł w Fakcie.

— ZA 9 LAT LEWANDOWSKI BĘDZIE NA EMERYTURZE – FAKT O REFORMIE RADZIWIŁŁA: “Za 9 lat gwiazda polskiej piłki Robert Lewandowski (28 l.) będzie już pewnie na sportowej emeryturze. Za 9 lat rodzące się dzisiaj dzieci będą już po Pierwszej Komunii Świętej. Za 9 lat dwa razy zmienić się może prezydent Polski! A tymczasem minister zdrowia Konstanty Radziwiłł (58 l.) obiecuje, że dopiero w 2025 roku wydatki na służbę zdrowia wzrosną na tyle, że będzie ona działać sprawnie! Tylko ilu pacjentów tego doczeka?!”

— ZDROWIE STANIE NA GŁOWIE – Judyta Watoła w GW: “Minister robi im na przekór: wywraca system, nie dodając na razie pieniędzy. Tą metodą nie powstrzyma szykowanego na wrzesień protestu. Jego plan to nie ratunek, ale raczej przepis na katastrofę”.

— SZAŁAMACHA NIE POPIERA PLANU RADZIWIŁŁA? – dalej Watoła: “Na wtorkowej konferencji prasowej obok ministra zdrowia miał wystąpić minister finansów Paweł Szałamacha, ale się nie pojawił. To każe wątpić w jego poparcie dla planu Radziwiłła”.

— REFORMA NASILI KUMOTERSTWO I KORUPCJĘ – dalej Watoła o reformie zdrowia: “Zdaniem Radziwiłła dzięki temu szpitale przestaną się koncentrować na wykonywaniu najbardziej opłacalnych zabiegów. Aby osiągnąć ten cel, wystarczyłoby jednak zrównoważyć stawki za leczenie, bo ryczałty dla szpitali już mieliśmy – przez cały PRL, aż do roku 1999. Najwięcej dostawał ten, który miał najlepsze chody u ministra lub wojewody. Pacjenci się nie liczyli, bo ilość pieniędzy nie zależała od tego, ilu przyjęto na leczenie. Przeniesienie chorego z powiatowego szpitala do kliniki – o które dziś często też nie jest łatwo – wówczas graniczyło niemal z cudem. Te czasy teraz wrócą, a z nimi nasilą się kumoterstwo i korupcja”.

— PSL CHCE PRZETRWAĆ W CENTRUM – pisze w RZ Marcin Dobski: “Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz zdał sobie sprawę, że ludowcy mogą zniknąć z politycznej mapy. Recepta: odciąć się nie tylko od PiS, ale i od KOD oraz reszty opozycji”.

— RADA MEDIÓW W KOMPLECIE – tytuł w RZ: “O ile nominacja dla byłego prezesa TVP Juliusza Brauna raczej nie dziwi, o tyle wybór Podżornego może zastanawiać, bowiem dotychczas kierował on m.in. biurem prasowym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ “Solidarność””.

 

300poliyka.pl

CoYwLgsXgAE1X5K

Two giants: Federico Fellini & Sergio Leone.

bloger Matka Kurka

 

czyKaczyński

CZWARTEK, 28 LIPCA 2016

Schetyna: Z Niesiołowskim będę jeszcze rozmawiać. Nie będę chciał pozbyć się Kopacz

09:26

Schetyna: Z Niesiołowskim będę jeszcze rozmawiać. Nie będę chciał pozbyć się Kopacz

Mam nadzieję, że będziemy jeszcze rozmawiać. Już rozmawiałem z marszałkiem Niesiołowskim. Jeszcze będę z nim rozmawiał, bo to chodzi o znalezienie takiego porozumienia, spróbowania odbudowania tych relacji i przekonanie, że wszystkie strony mogą pracować. Rozmawiamy. To rozmowa musi wyjaśnić tę kwestię i te sprawy – mówił Grzegorz Schetyna w rozmowie z Dariuszem Ociepą w „Politycznym Grafitti” Polsat News.

Pytany, czy z ręką na sercu może powiedzieć, że nie będzie chciał pozbyć się Ewy Kopacz z PO, Schetyna stwierdził:

„Tak, oczywiście. Premier Kopacz, wiele dziesiątek ludzi, którzy pracują dla Platformy, mają w niej swoje miejsce i wizje swojej przyszłości, ale to trzeba chcieć. Mieć w sercu i w codziennym działaniu. Jeżeli tak jest, to wszyscy jesteśmy po jednej stronie. Jeżeli jest inaczej, to są różnice”

09:19

Schetyna: Wywiad Kamińskiego z RZ dokumentuje, że była to osoba, która nie czuła się związana z PO

Jak mówił Grzegorz Schetyna w rozmowie z Dariuszem Ociepą w Politycznym Grafitti Polsat News:

„To zawsze jest dramatyczna decyzja [o wyrzuceniu]. Mówiłem o tym tak wyraźnie, bo to rozejście się politycznych dróg z ludźmi, z którymi przez lata współpracowaliśmy. To zawsze są złe… trudne decyzje. Czy to koniec wyrzuceń? Bardzo otwarcie mówiłem: musimy się zdecydować, czy chcemy być w Platformie Obywatelskiej i ją odbudowywać jej wiarygodność, odbudowywać nową Platformę, czy chcemy być projektem politycznym, który jest obok. Każdy z nas musi zadać sobie to pytanie i je odpowiedzieć. 3 posłów było obok, często przeciw. Wywiad Kamińskiego w „Rzeczpospolitej” bardzo wyraźnie to dokumentuje, że to była osoba, która nie czuła się związana z Platformą. Ten wywiad ma szkodzić Platformie. Nie chcę nikogo naznaczać. Jeżeli miałbym coś narzucać, to takie przekonanie, żeby każdy z nas – ludzi Platformy – odpowiedział sobie: chcemy budować razem PO czy być obok niej?”

09:04

Schetyna: To, co mówi papież Franciszek w kwestii imigracji jest jednoznaczne. Politycy PiS powinni usłyszeć te słowa

Jak mówił Grzegorz Schetyna w rozmowie z Dariuszem Ociepą w „Politycznym Graffiti” Polsat News:

„To, co mówi – i w jaki sposób – papież Franciszek od wielu miesięcy w kwestii uchodźców, kwestii migracji, także tej nielegalnej, jest bardzo jednoznaczne, twarde. On to mówi trochę przeciwko przekonaniu, które jest w Europie, że trzeba mieć dystans do uchodźców. W Polsce to przekonanie jest bardzo mocne i intensywne. Ci wszyscy, którzy z takim nabożeństwem słuchali tych słów wczoraj – myślę tutaj o politykach PiS-u – powinni je usłyszeć. To były ważne słowa i ważny dzień”

08:36
czarnecki

Czarnecki cytuje przeciętnego Kowalskiego: Odpieprzcie się od Polski!

Jak mówił Ryszard Czarnecki w Salonie politycznym Trójki:

„Dziś inicjały KE to Kompromitacja Europejska. Dla europejczyków dziś problemem jest terroryzm. Codziennie na ternie UE dochodzi do zamachów terrorystycznych, problemem jest kolejna inwazjach imigrantów spoza Europy, którzy nie chcą respektować naszych zwyczajów. Europejczycy zastanawiają się co dalej z UE po Brexicie. Dla wyalienowanej KE to nie są problemy specjalnie ważne. Myślę, że KE zjada własny ogon. Pierwszy, drugi raz można się było przejmować. Po raz 158 stawianie sprawy jest nudne. Ale gdy po raz setny KE mówi o Polsce pokazując swoje dziwaczne priorytety, to można machnąć ręką. Rząd zareaguje, odpowie na stanowisko KE, chociaż pewnie przeciętny Polak wzruszy ramionami. Przęcietny Kowalski patrząc na to co wyrabia KE odpowie: odpieprzcie się od Polski! Dosyć tego!”

08:09

Czarnecki: Europejczycy żyją strachem przed islamskim terroryzmem, unijne elity zajmują się Polską. To śmieszne i żenujące

Jak mówił Ryszard Czarnecki w Polsat News:

„UE pokazała swoje priorytety. Dzisiaj wszyscy europejczycy żyją strachem przed islamskim terroryzmem, obawą przed kolejną fazą inwazji imigrantów spoza Europy, głównie islamskich na nasz kontynent. Zadają sobie pytanie, co dalej po odejściu Wielkiej Brytanii z UE. To 1/6 PKB UE. Tymczasem unijne elity zajmują się Polską. To śmieszne i żenujące. Gdy pierwszy raz, drugi raz Bruksela to zrobiła, to przejmowałem się. Gdyby robi to po raz 30., to już ja i wielu Polaków mniej się tym przejmuje. KE pokazuje swoje kompletnie dziwaczne priorytety. Są teraz inne wyzwania, które stoją przed Europą, a nie Polska, ale jeżeli KE chce obniżać swój autorytet, to niech dalej tak robi”

300polityka.pl

Polskie piekiełko

Polskie piekiełko

Duże wydarzenia w kraju powodują, że pęknięcie wśród Polaków wygląda na trwałe. Polska jest podzielona archetypicznie – na ciemną i jasną. Tradycyjną i przyszłościową. Zakłamaną i otwartą. Polska jest czarno-biała, a nie kolorowa. Jesteśmy daltonistami, zaś życie polityczne podlega dychotomii przyjaciel – wróg.

Nazywamy to polskim piekiełkiem, która to metafora wydawałoby się, że powinna zawędrować do lamusa, ale tak nie jest. Najlepszym przykładem i to alegorycznym była (a może jest aktualna) próba wciągnięcia do polskiego piekiełka papieża Franciszka. Politycy PiS z Kancelarii Premiera, a dokładnie Beata Kempa – zabiegali o to, aby Franciszek zszedł na Wawelu do krypty z grobem Lecha Kaczyńskiego. Padła nawet propozycja zainstalowania ruchomych schodów, żeby papieżowi ułatwić wejście do krypty. Pochówek prezydenta na Wawelu, który zginął pod Smoleńskiem jako dysponent lotu, dał taką siłę polityczną formacji PiS, iż doszła do władzy i z ogromną energią utrwala podział między Polakami. Czy Franciszek da się nabrać, aby odwiedzić polskie piekiełko, nie wiadomo.

Kolejne odsłony piekiełka przed nami, ten spektakl będzie trwał i trwał. Oto Komisja Europejska uruchamia drugi etap procedury praworządności. Będzie on bardziej bolesny dla rządzących niż pierwszy. Wiem, że nie ustąpią, bo taki jest paradygmat Jarosława Kaczyńskiego, niekoniecznie uświadomiony, o czym świadczy jego autobiografia „Porozumienie przeciw monowładzy”. Tak jak PRL był niereformowalny i musiał zejść w wyniku kompromisu Okrągłego Stołu, tak system kaczyzmu, definiujący się w polskim piekiełku alegorycznie usytuowanym w krypcie na Wawelu, może być usunięty tylko w procedurach demokratycznych.

Czy jest szansa, aby zrobiły to siły polityczne, które są obecnie w Sejmie? Coraz bardziej czuć, iż Platforma Obywatelska i Nowoczesna są bezsilne, stoją tylko na przeciwległym krańcu w opozycyjnej dychotomii do PiS. To jest zbyt mało, to jest zasada kija. Coś więcej – to w tej chwili dojmująca potrzeba powstania nowej siły politycznej. Bardzo przekonująco pisze o tym Michał Danielewski w niedużym eseju „Jak SuperJaśkowiak uratuje Polskę, czyli komiks publicystyczny”. Polecam lekturę, bo jest inspirująca. Przede wszystkim wydobywa na wierzch nowoczesne polityczne walory prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka, którego stać na stworzenie nowej jakości formacji liberalno-lewicowej wraz z takimi przyszłościowymi politykami, jak Barbara Nowacka, Robert Biedroń, Agnieszka Pomaska, Joanna Mucha czy Rafał Trzaskowski.

Polskie piekiełko podsmaży nam kraj na zewnątrz, a także nasze wolności tutaj na miejscu. Oby to się tylko tak skończyło, bo oprócz smażenia, może przyjść ruina tych piekielnych dekoracji, co wcale nie jest wykluczone, gdyż z najnowszych obliczeń wynika, iż Skarb Państwa jest zadłużany 15 mln zł na godzinę. To jest przekroczenie dozwolonych prędkości zadłużania przyszłych pokoleń, które może skończyć się wielką katastrofą.

Waldemar Mystkowski

polskie

koduj24.pl

Kaczyński w „Bildzie”: Nasza premier kieruje rządem, prezydent spełnia zadania. Ale trochę władzy…

Z Berlina Jacek Lepiarz, AB/ PAP, 28.07.2016

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński (Dawid Zuchowicz/Agencja Gazeta)

• Prezes PiS udzielił wywiadu niemieckiemu tabloidowi „Bild”
• Kaczyński zapewnił, że nie jest „władcą” Polski, bo rządzi prezydent i premier
• „Ale trochę władzy pozostaje też dla szefa partii” – przyznał dziennikowi

Pierwsza część wywiadu udzielonego przez prezesa PiS dotyczyła polityki wewnętrznej. – Polska jest demokracją. Nasza premier kieruje rządem, prezydent spełnia swoje zadania. Ale trochę władzy pozostaje też dla szefa partii – mówił Kaczyński. I zapewnił, że nie jest „władcą” Polski.

Polityk za „oszczerstwo i manipulację” uznał pogłoski o planowanej jakoby po wizycie papieża fali aresztowań wśród opozycji. – Nikt u nas nie będzie aresztowany czy prześladowany z powodów politycznych – podkreślił.

Kaczyński dodał też, że wdrożona przez Komisję Europejską procedura ochrony praworządności „porusza się całkowicie poza unijnymi traktatami”. – To nic innego jak radosna twórczość ku uciesze KE i jej urzędników – ocenił. – Nasze stanowisko jest jasne: Polska jest suwerennym krajem. Chcemy mieć takie same prawa jak wszystkie inne kraje UE – nie większe, ale i nie mniejsze – zaznaczył.

Prezes PiS skrytykował film „Nasze matki, nasi ojcowie”

Prezes PiS opowiedział się też za dobrym sąsiedztwem z Niemcami zastrzegając, że musi ono opierać się na prawdzie i wzajemnym szacunku. – Nasza historia nie łączy nas, lecz raczej nas dzieli. Łączy nas natomiast sąsiedztwo i ogromna wymiana gospodarcza o wartości 100 mld euro rocznie – mówił.

Prezes PiS zastrzegł, że na „zaleczenie ran” wynikających z historii oba narody będą potrzebowały czasu. – Ważne jest to, by rozliczając się z historią zachować prawdę – powiedział, wskazując na film „Nasze matki, nasi ojcowie” jako przykład próby „częściowego przerzucenia winy za zbrodnie nazistowskie na Polaków”.

– W tym filmie opowiada się bajki o antysemityzmie w Armii Krajowej, zamiast pokazać jak straszna była okupacja niemiecka i jak heroiczna była postawa tych, którzy z nią walczyli – wyjaśnił Kaczyński.

Czy Kaczyński głosowałby na Merkel?

Polityk był też pytany o to, czy gdyby był obywatelem niemieckim, zagłosowałby w jesiennych wyborach do Bundestagu na kanclerz Angelę Merkel. – Jako Polak mogę jedynie przytoczyć słowa mojego, niestety zmarłego, brata Lecha, które stale powtarzał: „Angela Merkel jest dla nas Polaków najlepszym wyjściem”. Uważam, że miał rację. Nie mam prawa wyborczego w Niemczech. Z polskiego punktu widzenia mówię: byłoby dobrze, gdyby Pani Merkel została ponownie wybrana – mówił.

Zdaniem Kaczyńskiego, Niemcy są co prawda pod względem politycznym i gospodarczym najsilniejszym krajem w Europie, jednak ich przewaga nad innymi krajami jest zbyt mała, aby mogły sprawować hegemonię podobną do tej, jaką po II wojnie światowej sprawowały Stany Zjednoczone.

Dlatego Niemcy powinny prowadzić politykę „partnerstwa ze swoimi sąsiadami i innymi krajami UE”. – Niemcy powinny trzymać się tej roli. Uważam, że pani kanclerz Merkel znakomicie by się odnalazła w tej roli – powiedział.

kaczyński

gazeta.pl

Bartoszewski – pamiętamy

Witold Bereś*, 28.07.2016

1 sierpnia 2010 r. Władysław Bartoszewski składa wieniec pod pomnikiem AK w Warszawie

1 sierpnia 2010 r. Władysław Bartoszewski składa wieniec pod pomnikiem AK w Warszawie (Fot. Alina Gajdamowicz / Agencja Gazeta)

Nie damy sobie odebrać naszej historii i naszych symboli dzisiejszym narodowym socjalistom

Chuliganeria kilka lat temu zamieniła obchody rocznicy powstania warszawskiego w święto nienawiści: w nekropolii RP na Powązkach, przy milczeniu Kościoła i prawicowych liderów, buczano na Władysława Bartoszewskiego, człowieka, który walczył w tymże powstaniu, był więźniem Auschwitz i stalinowskich więzień, działał w opozycji demokratycznej i był przyjacielem Jana Pawła II, a całe życie poświęcił walce o Polskę.

Skąd ten Bartoszewski jako wróg?

Data i przyczyna są proste. Zaczęło się, gdy PiS przegrał wybory w 2007 r., a jego sfrustrowani bojówkarze zaczęli cmentarz wykorzystywać do budowy swej narracji politycznej. Tak, idiotów nigdzie nie brakuje, więc nawet w najświętszym miejscu może się znaleźć wrzeszczący cham. Polskim wkładem w najnowszą historię społeczną jest jednak to, że tu margines chamstwa został namaszczony przez Kaczyńskiego i jego ekipę jako oficjalna linia polityczna. A zwłaszcza po 10 kwietnia 2010 r., od kiedy to politycy tamtej strony zaczęli podsycać łajdackie akty nienawiści.

A dlaczego obiektem ataku został Bartoszewski? Człowiek, który, dalibóg, życiorys miał taki, jakiego Jarosław Kaczyński nigdy nie będzie miał, nawet gdyby dodać życiorysy wszystkich członków swej rodziny.

Bo był sobą i nie przepraszał za to, jaki jest. Bo nie podlizywał się nikomu, nawet Kościołowi. Bo nie bał się odciąć. Wystarczy wspomnieć, jak skomentował twierdzenie Macierewicza, że niemal wszyscy ministrowie spraw zagranicznych po roku 1989 byli agentami Moskwy. „Czy jestem obrażony na Macierewicza? Czy jak pana obrzyga pijany w autobusie, to kwestia moralna? Nie. Raczej estetyczna. Ano tyle”.

Nic więc dziwnego, że wrogowie Bartoszewskiego nie widzieli innego sposobu walki z nim niż kłamstwo.

To, paradoksalnie, jest też dowodem na to, że PiS zawsze interesował się li tylko walką o władzę, a narzędziem był język budowany na fantasmagoriach, myśleniu spiskowym i urojeniach. Czy to oznacza, że wierchuszka tej partii, jak wielu sugeruje, kwalifikuje się do oznaczenia przez kwantyfikatory jednostki chorobowej? Nie – na szczęście. I niestety. To nie szaleńcy, ale cynicy gotowi rozhuśtać kłamstwem najgorsze emocje i wypuścić w przestrzeń publiczną najpaskudniejsze widma, te nawet, którymi mogliby się brzydzić.

Bo jeszcze w 2009 r. Lech Kaczyński za antysemickie wypowiedzi pewnie odwołałby minister Zalewską, a sam Jarosław Kaczyński – być może – potępiłby antyukraińskie akcje narodowców. Ale dziś, choć wygrali, muszą władzę utrzymać i każde pomówienie jest dobre, by definitywnie zgnieść obóz wolności. Tak to spirala się nakręca.

To dlatego żaden z polityków PiS nie zdobędzie się na potępienie politycznego chamstwa. Mało tego – będzie je usprawiedliwiał, argumentując, że „ludzie mają prawo reagować, jak chcą” . Najgorsze, że sam je podsyca. Bo jak inaczej nazwać deklaracje ministra Błaszczaka, który twierdzi, że w Polsce nie ma przestępstw na tle nienawiści rasowej, a sam, choćby po zamachu w Nicei, nakręca ksenofobię? A ostatnie plucie posła Pięty na pamięć Bartoszewskiego? Ale im wszystkim się wydaje, że w ten sposób zyskują skrajny elektorat.

Tylko czy aby ostatnimi, którzy tak myśleli, nie byli pruscy konserwatyści, którym się wydawało, że kiepski wiedeński malarz, młody Schicklgruber, znany lepiej jako Hitler, to naiwniak, którego poprowadzą na smyczy?

To przejaw również naszych, ludzi wolności, błędów i zaniechań

W roku 1989 wielu z nas uwierzyło w to, że wolność od komunizmu oznacza mądrość społeczeństwa, które będzie chciało wreszcie żyć w miarę zamożnie i – na pewno – w spokoju. Kiedy Tusk zapowiadał „ciepłą wodę w kranie”, niżej podpisanemu wydawało się to ucieleśnieniem normalności i dobrze pojmowanej banalności.

Dziś wiemy, że się pomyliliśmy. Że wolne społeczeństwo oznacza również, a może nawet przede wszystkim, mądrą edukację młodzieży. Że potrzebuje też idei. Że oznacza mądre i prawdziwe przyswojenie przeszłości, bo w niej są nasze korzenie. Bo przecież nie jest tak, że cała Polska to tylko duchowi spadkobiercy przedwojennych bojówek faszystowskich, powojennych morderców z NSZ i księżycowej wyobraźni Krzysztofa Wyszkowskiego.

Dlatego portal Polska ma Sens właśnie 1 sierpnia zaprasza do oglądania unikalnego technologicznie reportażu multimedialnego „Pamiętasz, tato”, w którym Władysław Bartoszewski jest wspominany przez swojego syna.

Nie damy sobie odebrać naszej historii i naszych symboli dzisiejszym narodowym socjalistom. Powstanie warszawskie to bohaterstwo należące do wszystkich Polaków. Władysław Bartoszewski, Marek Edelman i Lech Wałęsa to nasi prawdziwi bohaterowie. A Polska ma sens – mimo wszystko.

I będziemy mówić „nie” rosnącym w Polsce ksenofobii, nacjonalizmowi i coraz żywszemu antysemityzmowi. Rosnącym faktycznie oddolnie, ale raz jeszcze powtórzmy – zręcznie hodowanym i podsycanym przez prawicę.

Będziemy was surowo osądzać

A Jarosławowi Kaczyńskiemu warto przypomnieć, jak to kiedyś, w czasach rządów SLD, gdy TVP atakowała jego i jego brata, powiedział niegłupio do dzwoniącego do niego dziennikarza: „Jeśli pan myśli, że SLD będzie rządziło zawsze, to jest pan naiwny”. I w podtekście – kara będzie surowa. Trudno się nie zgodzić z panem prezesem: nic nie trwa wiecznie. I dlatego prędzej czy później będziemy was surowo osądzać.

Lecz kilka punktów wypada dodać.

Trzeba być politycznym idiotą, żeby myśleć, że jeśli się uwiarygodnia skrajnych nacjonalistów, to będzie można nad nimi zapanować i oni nigdy nie dopadną tych, którzy ich wypuszczają z butelki. Dopadną. Ich też. Zawsze bowiem jest ktoś bardziej radykalny, a pierwszymi ofiarami stają się ci, którzy bawią się zapałkami przy kanistrze z benzyną.

Trzeba być człowiekiem bez honoru, aby fałszować naszą historię i wymazywać dorobek tych, którzy – jak choćby prof. Geremek – tyle uczynili dla polskiego bezpieczeństwa w NATO.

I wreszcie: trzeba być po prostu świnią, żeby dopuszczać do plucia na dorobek swego nieżyjącego brata, który tyle robił dla budowania zrozumienia między Polakami i Żydami.

***

Niech się Pan, Panie Prezesie, jednak nie martwi. Nawet gdy Polacy przejrzą na oczy i Pana przeklną, nawet gdy będą chcieli wymazać z podręczników Pańskich współpracowników, a dzisiejszy prezydent RP ze wstydem będzie chyłkiem opuszczać Belweder, nie pozwolimy, żeby was opluwano. A przynajmniej będziemy protestować.

Bo żeby Polska naprawdę miała sens, musi być w niej miejsce również dla tych, z którymi się nie zgadzamy.

Witold Bereś – producent filmowy, autor książek, szef portalu Polska Ma Sens

Zobacz także

nieDamy

wyborcza.pl

Jak Marek Falenta rząd PO-PSL obalał

Wojciech Czuchnowski, 28.07.2016

Marek Falenta i Krzysztof Rybka podczas rozprawy w sprawie tzw.

Marek Falenta i Krzysztof Rybka podczas rozprawy w sprawie tzw. „afery podsłuchowej” (Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta)

– Kiedy widzieli, że przy stoliku siedzi ktoś, kto ich interesuje, podchodzili i prosili o sól albo pieprz, potem podmieniali solniczkę na taką, gdzie był mikrofon – tak początki podsłuchowego biznesu Marka Falenty i jego szwagra opisywał w sądzie ich były wspólnik.

– Jestem zwykłym węglarzem z Bydgoszczy, a pan Falenta mówił do mnie, że ma nagrania, którymi zmieni rząd. Zastanawiałem się, czy to nie jest jakiś przypadek psychiatryczny – mówił wczoraj przed warszawskim sądem Marcin W., właściciel firmy Składy Węgla PL i w latach 2013-14 wspólnik Falenty oraz jego szwagra Krzysztofa Rybki. Falenta, słuchając tych zeznań, śmiał się, a czasem robił nawet znaczące kółka na czole.

Falenta z Rybką są oskarżeni o to, że od wiosny 2013 r. do czerwca 2014 r. zlecali nielegalne nagrywanie polityków rządu PO-PSL, wysokich urzędników państwowych oraz biznesmenów. Publikacja nagrań wywołała tzw. aferę taśmową i stała się początkiem końca trwających osiem lat rządów Platformy Obywatelskiej.

Razem z Falentą i Rybką przed sądem odpowiadają dwaj kelnerzy warszawskich restauracji. Pokrzywdzonych jest kilkudziesięciu polityków.

Dla prokuratury Marcin W. jest jednym z ważniejszych świadków. W śledztwie zeznał, że Falenta ze szwagrem chwalili się, że „podsłuchują rząd” i że będą chcieli go „obalić” poprzez publikację kompromitujących nagrań. Wczoraj biznesmen powtarzał te twierdzenia. Jak mówił, część nagrań musiała być nie tylko w wersji „audio”, bo widać na nich, jak „ktoś tam lata bez spodni” (prokuratura nie odkryła takich zapisów).

Poza tym „Węglarz” przekonywał, że zwyczaj zakładania nielegalnych podsłuchów Falenta i Rybka mieli już, zanim ich poznał. Tu nastąpiła relacja o spreparowanych solniczkach i pieprzniczkach z mikrofonami, które Krzysztof Rybka miał podmieniać gościom restauracji przy hotelu Sheraton, blisko Sejmu.

Obrona Falenty (nie przyznaje się do winy) podważała wiarygodność świadka. Mec. Grzegorz Radwański wykazał, że Marcin W. sam miał we wszystkich pomieszczeniach swojej firmy podsłuchy (nazywał je monitoringiem), i że to on podarował Falencie szpiegowski długopis z kamerą i mikrofonem. Adwokaci Falenty sugerowali też, że W. obciążył Falentę, licząc, że wcześniej wyjdzie z aresztu, gdzie siedział za nadużycia. Biznesmen zaprzeczał. – Nikt, ani prokuratura, ani żadne służby, nie zmuszał mnie do żadnych zeznań – zapewniał, dodając, że z aresztu wyszedł cztery miesiące po obciążeniu Falenty, a potem do maja 2016 r. siedział w więzieniu, chociaż prawie rok wcześniej uzyskał prawo do zwolnienia warunkowego.

Zobacz także

jakFalenta

wyborcza.pl

Szanowni Państwo z PiS, powstanie warszawskie i AK to my

Wojciech Maziarski, 28.07.2016

Macierewicz, podpisując kompromis, otrzymał to, czego chciał. Teraz w trakcie apelu wyczytane będzie nazwisko Lecha Kaczyńskiego jako twórcy Muzeum Powstania Warszawskiego

Macierewicz, podpisując kompromis, otrzymał to, czego chciał. Teraz w trakcie apelu wyczytane będzie nazwisko Lecha Kaczyńskiego jako twórcy Muzeum Powstania Warszawskiego (fot. Łukasz Krajewski / Agencja Gazeta)

Czytam w gazetach i słyszę w telewizji: Macierewicz zapędził się w kozi róg. Musiał ustąpić. Poszedł na kompromis. Wycofał się z „apelu smoleńskiego”, na warszawskich uroczystościach będzie jedynie apel pamięci, w którym padnie nazwisko Lecha Kaczyńskiego…

Jakie ustępstwo, jaki kompromis?! Macierewicz wygrał, postawił na swoim, osiągnął to, co dla PiS-u ważne.

Od początku nie o żaden „apel smoleński” chodziło, lecz o budowanie kultu Lecha Kaczyńskiego. Pozostałe ofiary to tylko zasłona dymna. To Lech Kaczyński spoczął na Wawelu, a nie wszystkie ofiary katastrofy. To Lech Kaczyński ma mieć oddzielny pomnik na Krakowskim Przedmieściu koło Józefa Piłsudskiego, to jego imieniem nazywane są ulice i place…

Chociaż nie, przepraszam, nawet nie o Lecha chodzi, ale o Jarosława. Namolnie wtryniany Polakom kult brata to dla niego wehikuł, który ma go dowieźć do władzy absolutnej. Naród ma bić pokłony przed figurą Lecha, ale koło tej figury będzie stać Jarosław i trudno będzie rozstrzygnąć, kto jest w większym stopniu adresatem hołdów – bóstwo na pomniku czy stojący obok główny kapłan.

Skądinąd wiemy, że Jarosław Kaczyński interesował się historią komunizmu i z pewnością doskonale wie, jak Stalin po śmierci Lenina budował religijny kult wodza, traktując to jako narzędzie umacniania swej władzy. To cenne źródło inspiracji.

Prezes Tysiąclecia, miłośnik rodeo, dosiadł więc trumny brata, zmuszając ją do galopu w kierunku władzy absolutnej, nieograniczonej żadnymi trybunałami ani instytucjami kontrolnymi. Cwałując, tratuje wszystko po drodze, w tym wiekowych powstańców, których została już garstka, więc nie są w stanie powstrzymać impetu przeciwnika. 70 lat temu wypędzili okupantów z PAST-y, ale PiS-u z Krakowskiego Przedmieścia nie zdołają już wypędzić. To zadanie dla młodszych.

Jednak choć ten ostatni bój powstańców zakończył się taktyczną klęską, był zarazem strategicznym sukcesem, bo pomógł wyklarować sytuację w obozie obrońców demokracji. W minionych latach propagandyści IV RP, korzystając z niedostatków historycznej świadomości Polaków, tworzyli fałszywy obraz polskich podziałów politycznych i ideowych. Przeciwnikom – rzekomym folksdojczom, którym przewodził niejaki Komoruski – przypisywali związki z tradycją targowicy, zdrady narodowej, kosmopolityzmu, bolszewizmu. Buczeli na nich na Powązkach, skandowali przeciw nim na marszach niepodległości, a siebie uznawali za spadkobierców tradycji patriotycznej, w której mieściły się i AK, i powstanie warszawskie, i NSZ, i „żołnierze wyklęci”, i Piłsudski, i Dmowski, i ONR, i Młodzież Wszechpolska. Wszystko razem wymieszane do kupy, żeby nikt się nie rozeznał, kto jest kto.

Tymczasem, jeśli AK i powstanie warszawskie, to raczej nie NSZ i „żołnierze wyklęci”. AK została rozwiązana w styczniu 1945 r. i nie walczyła po lasach po zakończeniu wojny z Niemcami. NSZ zaś był przez nią na ogół uznawany za organizację nieprzyjazną. A jeśli Piłsudski, to nie ONR. Liderów ONR piłsudczycy posadzili w celach w Berezie Kartuskiej. I tak dalej.

Gdy więc dziś PiS miażdży w nierównym boju ostatni oddział sędziwych powstańców warszawskich – sytuacja wreszcie się klaruje i staje się jasne, kto z kim trzyma i kto jest czyim duchowym wnukiem. Tak jest, szanowni Państwo z PiS-u – reprezentujecie tradycję ONR-u i NSZ-u. Powstanie warszawskie i AK to my.

Zobacz także

pisMiażdży

wyborcza.pl