Wrocławska rzeźba na liście najciekawszych pomników świata
Wśród najciekawszych rzeźb z całego świata znalazł się tylko jeden przykład z Polski: wrocławski pomnik Anonimowego Przechodnia. To czternaście odlanych z brązu postaci naturalnej wielkości, które schodzą pod ziemię z chodnika na skrzyżowaniu ulicy Świdnickiej i Piłsudskiego. Przechodnie to m.in. matka z dzieckiem, staruszka, kobieta z zakupami, mężczyzna z walizką czy z rowerową dętką. Niektórzy są widoczni w całości, inni wyglądają, jakby wchodzili do wody – nad bruk wystają torsy, ramiona i głowy.
Pierwowzorem pomnika była instalacja Jerzego Kaliny „Przejście”, ustawiona w Warszawie przy ul. Świętokrzyskiej, która miała symbolizować zmiany w Polsce po wprowadzeniu stanu wojennego oraz dokonania osób, które walczyły z komunizmem w podziemiu.
W 2011 roku pomnik trafił również na listę 15 najpiękniejszych miejsc w Polsce, według magazynu „Newsweek”. Amerykański „Budget Travel” uznał go natomiast za jedno z najbardziej niezwykłych miejsc na świecie.
Były minister niepoczytalny? Śledztwo będzie wznowione
Zbigniew R. (Fot. Wojciech Olkunik / AG)
Kilka minut wcześniej R. zajechał drogę innemu pojazdowi, którym jechało pięciu młodych ludzi. Też wysiadł z auta i oddał trzy strzały – tym razem w pobocze. R. jechał samochodem w pidżamie i kapciach. Miał 1,6 promila alkoholu.
Prokuratura w Szczecinie postawiła mu zarzuty prowadzenia samochodu po pijanemu oraz „zmuszania za pomocą przemocy do określonego zachowania”. Bo próbował zmusić kierowców do zatrzymania pojazdów.
Pół roku temu śledztwo jednak umorzono. Powód? Niepoczytalność. Według biegłych psychiatrów Zbigniew R. w chwili zdarzenia nie mógł rozpoznać znaczenia swoich czynów i kierować swoim postępowaniem.
Tę decyzję zaskarżył pełnomocnik pokrzywdzonych, którzy jechali jednym z samochodów. We wtorek poznański sąd zdecydował, że sprawa wróci do prokuratury, a śledztwo będzie kontynuowane. Szczegóły nie są jednak znane, bo sąd obradował za zamkniętymi drzwiami. Sędzia Joanna Knobel wyjaśniła, że podczas posiedzenia poruszane będą kwestie związane ze stanem zdrowia Zbigniewa R.
Przed rokiem R. rozmawiał z dziennikarzami tygodnika „Wprost”. Mówił, że w dniu zdarzenia wypił z kolegą dwa mocne drinki, a wcześniej zażywał „leki nasercowe i silne środki przeciwbólowe”. Przyznał, że od dłuższego czasu nadużywał alkoholu. Według wersji z „Wprost” ktoś miał włamać się do domu Zbigniewa R. Ten widział dwóch mężczyzn i kobiety, chwycił za pistolet i ruszył za nimi w pościg. Po strzelaninie zawiadomił prokuraturę o włamaniu.
Kiełbasa wyborcza za 290 miliardów? „Radziłbym Dudzie, by tego nie robił. To miłe dla ucha, ale nic nie zmieni”
– Nie ma tych pieniędzy, nie ma dyskusji – mówi krótko Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich. – Andrzej Duda musi mieć świadomość, że dzisiaj bierze odpowiedzialność za kraj i jedyne, co bym radził, to żeby tych propozycji nie realizował. Te obietnice były może i miłe dla ucha wielu osób, ale żadna z nich nie poprawi istotnie sytuacji w Polsce. Mało tego, ich szybkie wprowadzenie w życie może nas doprowadzić do sytuacji węgierskiej albo – co gorsza – greckiej – dodaje Petru.
Obietnica 1.: Obniżenie wieku emerytalnego. Koszt? 71,4 mld zł
Jak na finanse państwa wpłynie propozycja Andrzeja Dudy dotycząca obniżenia wieku emerytalnego? Według Pracodawców RP na początku koszty z tym związane byłyby niewielkie, ale rosłyby z każdym rokiem. Do 2020 r. kwota dodatkowych wydatków wynikających z tej decyzji wyniosłaby aż 53,6 mld zł. Do tego doliczyć trzeba łączną wartość utraconych wpływów z tytułu składek emerytalnych na poziomie 17,8 mld zł. Całkowity koszt powrotu do obowiązującego przed reformą poziomu wieku emerytalnego wyniósłby więc 71,4 mld zł.
Jaki byłby efekt zmian? – Olbrzymia dziura w ZUS-ie i niższe emerytury – mówi nam Ryszard Petru. I przypomina, że im krócej pracujemy, tym mniej pieniędzy zbieramy, a im wcześniej przejdziemy na emeryturę, przez większą liczbę lat życia dzielimy zgromadzone środki. Związaną z ewentualnym obniżeniem wieku emerytalnego dziurę w ZUS szacuje na ok. 50 mld zł.
Obietnica 2.: 500 zł na dziecko. Koszt? 120 mld zł
PiS już od ubiegłego roku proponuje w swym programie, by dzieciom do 18. roku życia rząd przekazywał wsparcie w wysokości 500 zł miesięcznie. Kogo konkretnie ma dotyczyć ta pomoc? – Świadczenie ma być wypłacane dla drugiego i każdego kolejnego dziecka w rodzinie. Z dwoma zastrzeżeniami. Jeśli rodzina jest zamożna, nie otrzymuje wsparcia, jeśli natomiast jej dochód jest niski, otrzyma je od pierwszego dziecka –mówił w lutym 2014 r. Andrzej Duda w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.
Andrzej Duda zarobił w zeszłym roku ponad pół miliona. A inni? Sprawdzamy oświadczenia majątkowe europosłów>>>źródło: fot. Agencja Gazeta
Jak sam wówczas przyznał, jego partia wyliczyła koszt takiej pomocy na 24 mld zł rocznie, co oznacza, że w trakcie najbliższej kadencji prezydenta będzie ona kosztowała budżet aż 120 mld zł. – To jest trwonienie pieniędzy, bo o ile najbiedniejszym ludziom trzeba zapewnić wsparcie, o tyle dawanie wszystkim po równo jest marnotrawieniem pieniędzy polskich podatników – ocenia Ryszard Petru.
Obietnica 3.: Podwyższenie kwoty wolnej od podatku. Koszt? 80 mld zł
Obecnie kwota wolna od podatku wynosi 3091 zł. Proponowane przez Andrzeja Dudę podniesienie jej do 8 tys. zł, a kwoty zmniejszającej podatek z 556,02 zł do 1440 zł może oznaczać ubytek wpływów z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych w wysokości nawet 20,4 mld zł rocznie.
Skąd ta suma? Jak przypominają Pracodawcy RP, w rozliczeniu PIT za 2013 r. dochód wykazało 23,1 mln podatników. Podwyższenie kwoty zmniejszającej podatek o 884 zł oznaczałoby więc roczne wpływy z tytułu podatku dochodowego niższe o wspomniane 20,4 mld zł. Biorąc pod uwagę, że nie wszyscy podatnicy wykazują dochód równy lub wyższy 8 tys. zł, można założyć, że w ciągu najbliższych 5 lat decyzja o podniesieniu kwoty wolnej uszczupliłaby wpływy z tytułu podatku o ok. 80 mld zł. – Ja jestem jak najbardziej za podwyższeniem kwoty wolnej, tylko gdzie znaleźć na to pieniądze? – pyta Ryszard Petru.
W trakcie kampanii wyborczej przedstawiciele PiS wskazywali, że źródłem finansowania obietnic Dudy mogłoby być opodatkowanie przedsiębiorstw transferujących swoje zyski za granicę. – Gdyby to było takie proste, wszyscy by taki podatek wprowadzili. Proszę pamiętać, że w momencie, gdy we Francji podniesiono podatek do 75 proc., ludzie wyemigrowali – przypomina Petru. – Nikt z nas nie jest zadowolony, że firmy wyprowadzają podatki, ale każdy ma prawo przenieść swoją siedzibę do innego kraju i dobrze by było, żeby zbyt wiele polskich firm w wyniku tego typu propozycji tak nie zrobiło – dodaje.
Obietnica 4.: Bezpłatne przedszkola. Koszt? 20 mld zł
To akurat propozycja, która budzi najmniej emocji i sprzeciwu. Jak wynika z danych GUS, w 2013 r. wydatki gmin na przedszkola wyniosły 7,7 mld zł. Biorąc pod uwagę fakt, że aby zwiększyć dostępność przedszkoli, konieczne będzie ograniczenie udziału rodziców w ich finansowaniu (które obecnie wynosi ok. 12 proc.), Pracodawcy RP szacują koszt zapewnienia darmowych przedszkoli na 4 mld zł rocznie, czyli 20 mld zł do 2020 r.
Kopacz zapowiada konwencję programową na czerwiec. „Komorowski był naprawdę świetnym kandydatem na prezydenta, Platforma stała za nim murem”
Najwięcej emocji na spotkaniu z dziennikarzami wzbudziły wypowiedzi premier odnoszące się do oceny wyborów i kampanii prezydenckiej. Ewa Kopacz na początku pogratulowała zwycięstwa Andrzejowi Dudzie. Podziękowała także Polakom, że tak licznie udali się do urn. Szczególnie dziękowała wyborcom, którzy poparli Bronisława Komorowskiego. – To jest 8 milionów ludzi, którzy zagłosowali na naszego, dobrego kandydata. Te głosy są dla mnie szczególnie ważne i będę je pielęgnować – mówiła. Powiedziała także, że przed rządem i ugrupowaniem bardzo ciężka praca, bo każdego dnia będą zabiegać zarówno o tych, którzy poparli Komorowskiego, jak i o tych, którzy poparli Dudę.
To nie jest czas na rozliczanie kampanii
Ewa Kopacz powiedziała, że teraz nie jest czas na ocenę kampanii. Na pytanie, na kim spoczywa odpowiedzialność za nieudaną kampanię, odpowiedziała, że tylko w przypadku przegranej szuka się winnych. – Nie czas na rozliczenia – powiedziała. – Kampania przynosi codziennie różne niespodzianki, na które trzeba szybko reagować i zarządzać jej przebiegiem – tłumaczyła. Przyznała, że podczas wczorajszego spotkania zarządu Platformy nie padły żadne zarzuty w stosunku do szefa sztabu Roberta Tyszkiewicza, ani nie uznano go za winnego wyniku wyborów.
Premier odniosła się także do słów Andrzeja Biernata, który powiedział, że Komorowski nie był tak naprawdę kandydatem Platformy. Stwierdziła, że Biernat „posypał już głowę popiołem”, a jego słowa nazwała gafą.
Jak Platforma zamierza odzyskać zaufanie wyborców?
Premier nie uniknęła pytania ani o rekonstrukcję rządu, ani o zmiany programowe w partii. Zapowiedziała, że w czerwcu odbędzie się kongres programowy, na którym zostanie przedstawiony program, z którym PO będzie szła do wyborów. – Ale zanim będzie kongres, zanim będą wybory, najważniejszą rzeczą jest być z obywatelami, którzy są skarbnicą wiedzy – podkreśliła.
Ewa Kopacz podkreśliła, że nastał czas, w którym politycy będą „uczyć się od obywateli, w jakim kierunku powinna iść ich energia podczas kolejnej kadencji”. – Ja lubię rozmawiać z ludźmi, uwielbiam rozmawiać z ludźmi – podkreśliła Ewa Kopacz.
Na pytanie, czy PO otworzy się na lewo, premier odpowiedziała: – Nie możemy zapominać o swoim elektoracie, musimy rozszerzać się na prawą i lewą stronę.
Podkreśliła, że Platforma tym różni się od innych partii, że w sprawach światopoglądowych nie narzuca dyscypliny. – Ani ustawa o in vitro, ani konwencja antyprzemocowa nie była objęta dyscypliną klubową – podkreśliła Kopacz. – Jedyny warunek: ma to być przyzwoite działanie na rzecz obywateli – dodała.
Związki partnerskie, in vitro, 40-letni staż pracy
Ewa Kopacz poinformowała o przyjętym przez Radę Ministrów projekcie ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych i od osób prawnych. Przewiduje on znaczne ulgi dla zakładów pracy, które zdecydują się na organizację przyzakładowego żłobka, przedszkola lub klubiku dziecięcego i na przekazywanie dotacji rodzicom.
Premier wyraziła nadzieję, że jest to dobra wiadomość, zwłaszcza dla kobiet, które muszą wybierać między karierą zawodową a opieką nad dzieckiem.
Kopacz przekazała także informację w sprawie syryjskich uchodźców. Wczoraj na spotkaniu ministrów Piotrowskiej i Schetyny zapadła decyzja, że Polska będzie przyjmować uchodźców. Na początek samorządy przyjmą 60 rodzin z Syrii. – Prace logistyczne już trwają – powiedziała premier. Przy okazji podkreśliła rolę samorządowców i podziękowała im za współpracę przy przyjmowaniu uchodźców z Donbasu.
Na konferencji zapowiedziała też piątkową wizytę Davida Camerona w Polsce. Przyznała, że rozmawiała już z nim podczas szczytu Partnerstwa Wschodniego w Rydze na temat planów premiera Wlk. Brytanii dotyczących ograniczenia praw wyborczych imigrantów. – Ale usłyszał ode mnie bardzo zdecydowane przesłanie. W polityce Davida Camerona nie może być ruchów dyskryminujących Polaków. Polacy pracujący w Wlk. Brytanii to również ci, którzy budują ich PKB, i powinni być traktowani na równi z innymi – podkreślała Kopacz.
– Ubolewam, że nasz projekt nie trafił do laski marszałkowskiej – powiedziała Kopacz, odnosząc się do pytania o dzisiejsze nieprzyjęcie do porządku obrad projektu SLD. Tłumaczyła, że Platforma Obywatelska nie miała czasu na dyskusję wewnątrz partii na temat tego projektu. Podkreśliła, że nie można spraw ludzi traktować jako elementu gry wyborczej. Wyraziła też nadzieję, że po wyborach Platforma Obywatelska będzie miała okazję złożyć niejeden projekt ustawy, w tym ten dotyczący legalizacji związków partnerskich, przygotowany przez posła Dunina.
Przy okazji premier odpowiedziała na pytanie dotyczące ustawy o in vitro. – Jest procedowana w Sejmie i myślę, że jest procedowana dość prężnie. Nie zamierzam ani w jedną, ani w drugą stronę naciskać na posłów – powiedziała.
Kopacz nie chciała komentować przejęcia przez PSL projektu ustawy o 40-letnim stażu pracy jako kryterium emerytalnym. Powiedziała, że dowiedziała się o tym dziś. – O 16.30 mamy spotkanie koalicyjne. Nie znam szczegółów tej ustawy, ale myślę, że po spotkaniu koalicyjnym będę bardziej zorientowana – tłumaczyła dziennikarzom.
SIENKIEWICZ: Krajobraz przed bitwą
26.05.2015
W trakcie tej kampanii wyborczej okazało się, że nie istnieje żaden powszechny konsensus dotyczący spraw zasadniczych, że dla części polityków i wyborców wszystko jest względne i do możliwej zmiany
Wybory Prezydenckie 2015 wygrał kandydat Prawa i Sprawiedliwości, a przegrał kandydat Platformy Obywatelskiej. Po 10 latach PiS odniosło istotne zwycięstwo. Cokolwiek nie powiedzieć o kampanii, elektoratach, postulatach – jedno wypada i należy zrobić – pogratulować zwycięzcy i uznać, że jest teraz prezydentem Polski bez żadnego „ale”. Bo nie ma niczego bardziej niszczącego dla państwa, jak podważanie wyboru demokratycznego i udawanie, że jest „nasz” prezydent lub „nie nasz”. Byliśmy tego świadkami (i ofiarami) w przeszłości i słusznie się oburzaliśmy na takie praktyki. Przyjęcie porażki z należytą pokorą jest warunkiem podstawowym zdolności odbudowania zaufania społecznego. Zaufania dającego szansę na zwycięstwo w wyborach parlamentarnych.
Wygrana kandydata PiS rozstrzygnęła się w okolicach pierwszej tury. To wtedy ujawnił się elektorat obywateli młodego pokolenia, którzy wypowiedzieli swoją niezgodę na status quo. To wtedy się policzyli, widząc, jak sama ich obecność w wyborach już zmieniła polską scenę polityczną. W drugiej turze, głosując w większości na Andrzeja Dudę, zapewnili mu przewagę. I to po pierwszej turze zmieniła się kampania kandydata PO, który usiłował nadgonić czas, ale i zwrócić się do elektoratu młodszej generacji, wzmacniając tylko jego sprzeciw.
Poparcie dla Bronisława Komorowskiego to prawie połowa głosujących Polaków. To ci, którzy czasami głosowali nie tyle na samego kandydata, ile dla racji, jakie reprezentował. Prawie osiem lat stabilnego rozwoju kraju, obliczalność i odpowiedzialność rządzących, umiejętność osłony Polski w sytuacjach krytycznych (światowy kryzys finansowy, Ukraina) – to kapitał nie do podważenia. I nie do zmarnowania – w przeciwnym razie cofnęlibyśmy Polskę o dekadę. Antysystemowość, jak czasami jest nazywany wynik ugrupowania Pawła Kukiza i finał wyborów prezydenckich, musi znaleźć ujście polityczne w taki sposób, by nie stało się to kosztem interesów Polski. W przeciwnym razie jej koszty dopadną zarówno „konserwatystów”, ale i „rewolucjonistów”. Sprawą nas wszystkich, którzy popierali Bronisława Komorowskiego i Platformę Obywatelską, jest dołożenie wszelkich starań, by przekonać Polaków, że PO gwarantuje odpowiedzialność za Polskę w stopniu daleko większym niż nasi konkurenci. I że nie zamykamy oczu i uszu na wyrażoną w wyborach niecierpliwość i niezgodę. Że potrafimy słuchać, wyciągać wnioski i rozmawiać. I może tej rozmowy wcześniej najbardziej zabrakło.
Na koniec jedna uwaga. Było rzeczą zdumiewającą w tych wyborach, że nagle ruszył ze wszystkich stron festiwal pomysłów na zmiany dotyczące właściwie wszystkich fundamentalnych kwestii ustrojowych. Zmiany konstytucji, systemu politycznego (nowy model finansowania partii, wybory jednomandatowe), ale też systemu podatkowego, systemu emerytalnego. Nagle, w jednej niemalże chwili, wszystkie te kwestie stały się przedmiotem debaty, jakby świat dopiero się narodził i trzeba było zaprojektować go na nowo. To się zdarza, i owszem, w państwach, które przeszły gwałtowny kryzys lub załamanie – przegraną wojnę, ekonomiczne załamanie lub uliczne rewolucje. Tymczasem Polska ma za sobą bezprzykładny w swoich dziejach rozwój i jest w Europie stawiana za wzór stabilności i prosperity. Jednak w trakcie tej kampanii wyborczej okazało się, że nie istnieje żaden powszechny konsensus dotyczący spraw zasadniczych, że dla części polityków i wyborców wszystko jest względne i do możliwej zmiany. To szczególny sygnał, który trzeba potraktować niezwykle poważnie. Oznacza on bowiem nic innego, jak brak wytworzonej ciągłości instytucjonalnej, zakorzenionej w umysłach obywateli na tyle głęboko, że co do swej istoty niepodważalnej. Przez dwadzieścia pięć lat wolnej Polski nadal nie udało się uzyskać rdzenia poglądów, czym Polska ma być w sensie ustrojowym! Bylebyśmy nie stracili przez to tego, co do tej pory było naszą dumą i znakiem rozpoznawczym: zdrowego rozsądku. Z jego utratą przyjdzie czas trudny dla wszystkich.
*Bartłomiej Sienkiewicz – dyrektor Instytutu Obywatelskiego
Tekst opublikowany na: instytutobywatelski.pl
Sienkiewicz radzi PO: Przekonajmy Polaków, że nie zamykamy oczu i uszu na niecierpliwość i niezgodę
– Sprawą nas wszystkich, którzy popierali Bronisława Komorowskiego i Platformę Obywatelską, jest dołożenie wszelkich starań, by przekonać Polaków, że PO gwarantuje odpowiedzialność za Polskę w stopniu daleko większym niż nasi konkurenci. I że nie zamykamy oczu i uszu na wyrażoną w wyborach niecierpliwość i niezgodę – podkreślił we wtorek Bartłomiej Sienkiewicz, dyrektor Instytutu Obywatelskiego, były szef MSW.
W jego ocenie, zwycięstwo Andrzeja Dudy nad Bronisławem Komorowskim zostało rozstrzygnięte już przed pierwszą turą wyborów prezydenckich. Szef Instytutu Obywatelskiego łączy to też z pojawieniem się licznego grona młodych wyborców popierających rozwiązania antysystemowe, proponowane przez Pawła Kukiza.
To wtedy się policzyli, widząc, jak sama ich obecność w wyborach już zmieniła polską scenę polityczną. W drugiej turze, głosując w większości na Andrzeja Dudę, zapewnili mu przewagę. I to po pierwszej turze zmieniła się kampania kandydata PO, który usiłował nadgonić czas, ale i zwrócić się do elektoratu młodszej generacji, wzmacniając tylko jego sprzeciw. Czytaj więcej
Były minister spraw wewnętrznych zwraca uwagę rządzącym na konieczność docenienia tych ludzi i ich poglądów. Sienkiewicz ostrzega jednak przed tym, by nowa fala antysystemowości nie odbiła się na Polsce negatywnie. – W przeciwnym razie jej koszty dopadną zarówno konserwatystów, ale irewolucjonistów – stwierdza szef intelektualnego zaplecza PO.
– Było rzeczą zdumiewającą w tych wyborach, że nagle ruszył ze wszystkich stron festiwal pomysłów na zmiany dotyczące właściwie wszystkich fundamentalnych kwestii ustrojowych. Zmiany konstytucji, systemu politycznego (nowy model finansowania partii, wybory jednomandatowe), ale też systemu podatkowego, systemu emerytalnego. Nagle, w jednej niemalże chwili, wszystkie te kwestie stały się przedmiotem debaty, jakby świat dopiero się narodził i trzeba było zaprojektować go na nowo – tłumaczył Sienkiewicz.
Źródło: InstytutObywatelski.pl
Andrzej Duda zrzekł się członkostwa w PiS. Jarosław Kaczyński pogratulował mu wyniku
Kaczyński podziękował Dudzie, podkreślając, że wykonał on ogromną pracę i że ma ogromny talent. Szef PiS wyraził też podziw dla wytrzymałości Dudy pokazanej szczególnie podczas 24-godzinnego objazdu kraju Dudabusem, który miał miejsce w ostatniej dobie kampanii wyborczej – mówią posłowie.
Według informacji uzyskanych przez Polską Agencję Prasową i Duda, i Kaczyński podziękowali również sztabowi wyborczemu z kampanii prezydenckiej i jego szefowej Beacie Szydło.
W II turze wyborów prezydenckich Andrzeja Duda uzyskał 51,55 proc. głosów; jego kontrkandydat, urzędujący prezydent Bronisław Komorowski – 48,45 proc. Uroczystość wręczenia Andrzejowi Dudzie aktu wyboru na prezydenta odbędzie się w piątek. Urząd prezydenta obejmie on 6 sierpnia.
W Poznaniu stanie pięciometrowa figura Jezusa? Nie ma zgody władz, ale abp Gądecki już zaprasza wiernych
Figura z brązu ma stanąć na placu Mickiewicza w ramach czasowej wystawy „Wdzięczni za niepodległość”. O postawienie posągu stara się Społeczny Komitet Odbudowy Pomnika Wdzięczności, który chce, by figura była w przyszłości elementem odbudowanego monumentu.
„Gazeta Wyborcza” opisuje, że władze miasta nie chcą posągu nad Maltą, bo kłóci się to z zapisami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Odpowiedniego pozwolenia nie zdobył też jeszcze organizator samej wystawy, który dopiero kilka dni temu wystąpił o opinię miejskiego konserwatora zabytków. Bez niej odpowiedniej zgody nie wyda Zarząd Dróg Miejskich.
Wystawa okaże się samowolą budowlaną?
Choć do otwarcia wystawy pozostało niewiele czasu (a dokumenty nadal nie zostały skompletowane), do powitania figury Chrystusa w niedzielę 31 maja wezwał abp Stanisław Gądecki. Metropolita poznański w liście skierowanym do wiernych przekazał już szczegóły organizowanej uroczystości i wyraził nadzieję, że w przyszłości pomnik Wdzięczności znajdzie w Poznaniu „godne miejsce”:
Tymczasem powiatowy inspektor nadzoru budowlanego tłumaczył w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że brak pozwolenia urzędu na organizację wystawy będzie oznaczał samowolę budowlaną. Jej skutkiem może być nawet usunięcie figury. Przewodniczący Komitetu Odbudowy Pomnika jest jednak dobrej myśli. – Mam nadzieję, że jeśli urzędnicy podejdą do naszego wniosku życzliwie, to zdążymy. Bo sprawa jest oczywista, figura powinna stanąć na wystawie – przekonuje.
Były minister niepoczytalny? Śledztwo będzie wznowione
Zbigniew R. (Fot. Wojciech Olkunik / AG)
Pół roku temu śledztwo jednak umorzono. Powód? Niepoczytalność. Według biegłych psychiatrów Zbigniew R. w chwili zdarzenia nie mógł rozpoznać znaczenia swoich czynów i kierować swoim postępowaniem.
Tę decyzję zaskarżył pełnomocnik pokrzywdzonych, którzy jechali jednym z samochodów. We wtorek poznański sąd zdecydował, że sprawa wróci do prokuratury, a śledztwo będzie kontynuowane. Szczegóły nie są jednak znane, bo sąd obradował za zamkniętymi drzwiami. Sędzia Joanna Knobel wyjaśniła, że podczas posiedzenia poruszane będą kwestie związane ze stanem zdrowia Zbigniewa R.
Przed rokiem R. rozmawiał z dziennikarzami tygodnika „Wprost”. Mówił, że w dniu zdarzenia wypił z kolegą dwa mocne drinki, a wcześniej zażywał „leki nasercowe i silne środki przeciwbólowe”. Przyznał, że od dłuższego czasu nadużywał alkoholu. Według wersji z „Wprost” ktoś miał włamać się do domu Zbigniewa R. Ten widział dwóch mężczyzn i kobiety, chwycił za pistolet i ruszył za nimi w pościg. Po strzelaninie zawiadomił prokuraturę o włamaniu.
Pingback: Pisowski wiceminister z IV RP uznany za niepoczytalnego, prokuratura w jego sprawie wznawia śledztwo | Polish vodka