Prezydent Duda przekonuje Kongres Kobiet, że panie są szanowane. A one buczą na pełnomocnika rządu PiS ds. równości
8. Kongres Kobiet zaczyna się od skandalu. Prezydent wystosował list do uczestniczek, w którym stwierdził, że wokół sytuacji kobiet w Polsce narosło wiele mitów. Z kolei Wojciech Kaczmarczyk, pełnomocnik rządu PiS ds. równego traktowania, mówił m.in. o dyskryminacji zakonnic.
Na list prezydenta Andrzeja Dudy „do organizatorów i uczestników VIII Kongresu Kobiet”, odczytany przez Kingę Rusin, kobiety zareagowały śmiechem.
Wokół sytuacji kobiet w Polsce narosło wiele mitów. Kobiety mogą się tutaj spełniać, realizować swoje marzenia, zdobywać naukowe i zawodowe laury. Są szanowane i doceniane. Czytaj więcej
Z kolei uczestniczki Kongresu zaczęły buczeć, gdy Wojciech Kaczmarczyk, pełnomocnik rządu PiS, wyraził opinię, że szklany sufit jest tylko wytworem wyobraźni kobiet biznesu. Mało tego, zdaniem pełnomocnika rządu PiS Polska przestrzega postanowień Platformy Pekińskiej dotyczącej równouprawnienia.
Pełnomocnik rządu „ds równego traktowania” wybuczany na#8kongreskobiet
I dobrze mu tak, zasłużył!
Arogancka przemowa Kaczmarczyka pełnmocnik PiS ds równ traktowania wygwizdany na #8kongreskobiet uczestniczki krzyczą: Zejdź ze sceny!
Minister Kaczmarczyk stwierdził, że kobietom należy się szacunek, a szczególnie takim grupom jak zakonnice. Reakcja? Krzyki z sali „zejdź ze sceny” i buczenie. Z kolei śmiech wywołały tezy z listu Andrzeja Dudy, że liczba kierowniczych stanowisk Polek jest zbliżona z tymi należącymi do mężczyzn.
Kaczmarczyk z PiS na #8kongreskobiet: Kobiety sametworzą szklany sufit #bezczelnośćpatriarchatu docenia matki babki i zakonnice. Serio
Rozpoczęła się audiencja premier @BeataSzydlo u Papieża @Pontifex #Watykan
#Polska z 3. najgorszym wynikiem #PKB w relacji kw/kw. w UE. Gorzej tylko #Węgry i #Grecja http://www.macronext.com/pl/dane-makro/d/2016-05-13/c/1 …
GUS: PKB wzrósł o 3% w I kwartale. Oczekiwania: 3,4 – 3,5%
GUS: PKB wzrósł o 3% w I kwartale. Oczekiwania: 3,4 – 3,5%
Jak podał w piątek Główny Urząd Statystyczny, PKB wzrósł o 3% w I kwartale 2016.
„W I kw. 2016 r. PKB wyrównany sezonowo w cenach stałych zmniejszył się realnie o 0,1 proc. w porównaniu z poprzednim kwartałem i był wyższy niż przed rokiem o 2,5 proc.” – pisze GUS w komunikacie.
Oczekiwania ekonomistów i ekspertów wynosiły od 3,4 do 3,5%. Ministerstwo Rozwoju szacowało wcześniej, że wzrost PKB w I kw. wyniósł 3,8 proc. r/r.
Morawiecki przejmuje nadzór nad PKO BP. Sejm przyjął projekt ustawy
Mateusz Morawiecki lada moment przejmie nadzór nad BGK, KUKE, częścią spółek skarbu państwa i urzędów – min. PKO BP – a także zyska swojego przedstawiciela w KNF. W porannym bloku głosowań Sejm przyjął projekt ustawy w tej sprawie. Teraz projektem zajmie się Senat.
Jak pisaliśmy na 300POLITYCE, wicepremier Morawiecki przejmie nadzór nad Korporacją Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych S.A., niektórymi spółkami Skarbu Państwa, a także nad prezesem Urzędu Zamówień Publicznych. Zostanie uwzględniony w procedurze powoływania i odwoływania członków organów Banku Gospodarstwa Krajowego, a skład KNF zostanie rozszerzony o ministra lub jego przedstawiciela.
“Niektóre spółki skarbu” to: Agencja Rozwoju Przemysłu, Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych, Polski Fundusz Rozwoju oraz Powszechne Kasy Oszczędności Bank Polski.
Repolonizacja mediów krok po kroku. Co planuje PiS?
Repolonizacyjne plany PiS znamy na razie głównie z wypowiedzi Barbary Bubuli, poseł i byłej członkini Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Na zdjęciu (z lewej) z posłanką PiS Joanną Lichocką podczas sejmowej debaty o ustawie medialnej, 30 grudnia 2015 r. (KUBA ATYS)
Sygnał dał Jarosław Kaczyński w trakcie wywiadu z internautami w ostatnią sobotę. – Powinniśmy krok po kroku, oczywiście w zgodzie z regułami państw cywilizowanych, czyli wykupując te media, doprowadzić do tego, aby one były polskie w najwyższym możliwie procencie. To, że media są w wielkiej części w ręku właścicieli zewnętrznych i że oni wykorzystują to także politycznie na poziomie decyzji nie poszczególnych właścicieli, tylko rządowych, to stan całkowicie niemożliwy do przyjęcia w suwerennym państwie – obwieścił Kaczyński.
Już w 2008 r. Kaczyński mówił o RMF FM (należącym do niemieckiego Bauera), że „jest w rękach właścicieli z krajów, którym zależy, żeby Polska nie była silna”. W ubiegłorocznej kampanii parlamentarnej repolonizacja mediów była jednym z postulatów PiS.
Repolonizacyjne plany PiS znamy na razie głównie z wypowiedzi Barbary Bubuli, poseł i byłej członkini Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. We wrześniu dla portalu Jagiellonski24.pl zdefiniowała repolonizację nie tylko jako ograniczenie udziału zagranicznego kapitału, ale też odwrócenie „nierównowagi ideowej” w mediach. Bo „antypolskie mogą być także media, których właściciele są obywatelami RP”.
Odbić prasę lokalną
Bubula zapowiedziała, że w pierwszej kolejności PiS „będzie musiał przyjrzeć się działaniom Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów”, czyli polskiego urzędu antymonopolowego. Jej zdaniem UOKiK nie poradził sobie z ochroną rynku prasy lokalnej, którą zdominowała Polska Press Grupa należąca do niemieckiego koncernu.
W 2013 r. Urząd pozwolił jej na zakup ośmiu regionalnych dzienników grupy prasowej Media Regionalne należącej wtedy do brytyjskiego koncernu Mecom Europe. Po tej fuzji w 2015 r. Polska Press Grupa wydawała 18 dzienników regionalnych, 100 tygodników lokalnych, a w 19 miastach kolportowała bezpłatny tygodnik „Nasze Miasto”. Do polskich wydawców należało pozostałych pięć lokalnych dzienników i co najmniej kilka tygodników. No i dodatki lokalne „Wyborczej”.
Jako remedium Bubula proponuje limit udziału jednego gracza na rynku na poziomie 20-25 proc. Obecna ustawa antymonopolowa określa, że pozycję dominującą ma podmiot kontrolujący ponad 40 proc. rynku, przy czym nie jest zakazane samo posiadanie takiej pozycji, ale nadużywanie jej. Z praktykami monopolistycznymi walczy UOKiK, którego dotychczasowego prezesa premier odwołała w styczniu. Jego następcą ma być Marek Niechciał pełniący to stanowisko w latach 2007-08.
Bubula nie precyzuje, czy limit udziałów ma dotyczyć przychodów z reklam, liczby posiadanych podmiotów medialnych lub koncesji czy odsetka odbiorców mediów. Przyjmując ostatnie kryterium, o próg 25 proc. rozbiłaby się Polskapresse, Bauer i TVP.
Bauer to największy wydawca (39 czasopism kolorowych, łącznie 248 mln sprzedanych egzemplarzy, co daje 33 proc. udziału w sprzedaży prasy w 2014 r.) oraz właściciel RMF FM (25 proc. udziału w rynku słuchalności w 2015 r.). TVP z 12 programami w 2015 r. miało łącznie 31 proc. udziałów w rynku oglądalności.
Rozbić koncerny
Repolonizacja mediów ma także ograniczyć tzw. koncentrację krzyżową, czyli sytuację, w której jeden właściciel ma różnego rodzaju media. „Słabe i niedofinansowane TVP i Polskie Radio to woda na młyn wpływowych oligarchów i zagranicznych władców marionetek. Powinniśmy mieć świadomość, jak ważna i niebezpieczna jest tzw. własność krzyżowa nie tylko podmiotów zagranicznych, ale także lewicowo-liberalnych o polskim kapitale” – mówiła Barbara Bubula w kwietniu w TV Trwam.
Niemiecka Grupa Bauer ma czasopisma kolorowe (m.in. „Pani”, „Bravo”, „Tele Tydzień”), radio RMF FM i portal Interia.pl (trzeci pod względem popularności portal w Polsce). Szwajcarsko-niemiecki koncern Ringier Axel Springer Polska wydaje „Fakt” (najlepiej sprzedający się w Polsce dziennik) i „Newsweek” (obecnie trzeci najpopularniejszy tygodnik), „Przegląd Sportowy” oraz jest właścicielem Onet.pl (najpopularniejszego serwisu internetowego), a w ubiegłym roku dostał koncesję na nadawanie programu telewizyjnego na ósmym multipleksie (MUX 8).
Ograniczenia własności krzyżowej dotyczyłyby nie tylko niemieckich spółek. Według KRRiT „najpełniejszą ofertę medialną” ma polska Grupa ZPR Media, do której należy m.in. „Super Express”, Radio ESKA, programy Polo TV, Fokus TV, Eska TV, VOX Music TV oraz koncesja dla programu na multipleksie.
Agora ma m.in. „Wyborczą”, Radio TOK FM, portale Wyborcza.pl i Gazeta.pl, sieć kin Helios, telewizję Stopklatka i koncesję dla programu na MUX 8.
Obecnie polskie prawo nie ogranicza własności krzyżowej. KRRiT w październiku opublikowała zestawienie regulacji antymonopolowych w 20 krajach. Np. w Wielkiej Brytanii właściciel kontrolujący ponad 20 proc. sprzedaży prasy nie może mieć więcej niż 20 proc. udziałów w sieci telewizyjnej. Nie wiadomo jeszcze, jakie dokładnie ograniczenia antymonopolowe chciałby wprowadzić PiS, jak miałoby przebiegać „wykupywanie mediów” i czy byłoby zgodne z konstytucją oraz prawem międzynarodowym. W projekcie ustawy medialnej przygotowanej przez Krzysztofa Czabańskiego o repolonizacji nie ma słowa. Wiceminister kultury Jarosław Sellin na pytanie „Wyborczej”, kiedy powstanie ustawa „repolonizacyjna”, odpowiada: – Jarosław Kaczyński nie mówił o ustawie, tylko o normalnych działaniach rynkowych, w których jeden podmiot gospodarczy może sprzedać swoje udziały innemu.
Czy kupującym mógłby być skarb państwa? – Nic o takich planach nie wiem – odpowiada wiceminister.
Zimoch mocno uderza w PiS. O Rzeplińskim: Będzie bohaterem narodowym
2. „Za kilkanaście lat Rzepliński będzie bohaterem narodowym” – ocenił
3. W wywiadzie mówił też o hejcie prawicowych dziennikarzy
Tomasz Zimoch w bluzie z kapturem, pokazujący gest Kozakiewicza – tak wygląda pierwsza strona wywiadu ze znanym dziennikarzem sportowym w dzisiejszym „Dzienniku Gazecie Prawnej”. ”
Zobaczy pani, że za kilkanaście lat Andrzej Rzepliński będzie bohaterem narodowym” – ocenił w rozmowie z Magdaleną Rigamonti. Prezesa TK nazwał obrońcą sędziów i prawników. Dodał, że „instytucje prawa należy szanować”. Jak podkreślił, obawia się, że naród wkrótce „za nic będzie miał autorytety, sądy, instytucje państwowe”. Skrytykował też słowa rzeczniczki klubu PiS Beaty Mazurek, która sędziów Sądu Najwyższego nazwała zespołem kolesi. Jego zdaniem powinien się za nimi wstawić minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Zimoch odlot
„Mamy stan wojenny”
Zimoch – z wykształcenia prawnik – tłumaczył też, dlaczego zdecydował się zabrać głos na tematy polityczne. Podkreślił, że „nie może siedzieć cicho, kiedy ludzie, zajmujący się prawem, są opluwani”. W jego ocenie rację miał b. opozycjonista Władysław Frasyniuk, który stwierdził, że obecnie jest nowy stan wojenny. – Mamy współczesny stan wojenny. Władza, która podnosi rękę na konstytucję, na swobody obywatelskie, wprowadza stan wojenny – mówił w w TVN24 Frasyniuk.
Dziennikarz sportowy mówił również o hejcie prawicowych dziennikarzy. Jako negatywny przykład podał Cezarego Gmyza. „Im wolno pisać wszystko?” – pytał retorycznie i dodał, że podobnie zachowują się wspierani przez nich politycy.
Budzi kontrowersje
Wywiad już wzbudził kontrowersje. Łukasz Warzecha z tygodnika „wSieci” zareagował krytycznie:
Mądrości Tomasza Zimocha, czyli było zostać przy sporcie.
Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej” nazwał tę rozmowę z kolei wywiadem dnia:
Rozmowa dnia – Tomasz Zimoch: Za kilkanaście lat Andrzej Rzepliński będzie bohaterem narodowymhttp://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/520535,tomasz-zimoch-do-rigamonti-andrzej-rzeplinski-bedzie-bohaterem-narodowym.html …
Marta Gordziewicz z TVN24 zażartowała: „Rozumiem, że dzisiaj wielu przypomni sobie, że dla nich T.Zimoch od zawsze był kiepskim komentatorem sportowym ;)”.
Rozumiem, że dzisiaj wielu przypomni sobie, że dla nich T.Zimoch od zawsze był kiepskim komentatorem sportowym 😉
Kopacz: Słuchając Macierewicza, przyznałam ministrowi zdrowia rację: nakłady na psychiatrię trzeba zwiększyć
– Słuchając ministra Macierewicza, miałam nieodparte wrażenie, dwa wnioski: że jednak zbyt pochopnie obśmiałam i zlekceważyłam sprawę oddziaływania fal elektromagnetycznych [na ludzi], oraz że w jednym mogę się zgodzić z ministrem zdrowia Radziwiłłem: że faktycznie nakłady na psychiatrię trzeba zwiększyć – mówiła dziś w TOK FM Ewa Kopacz, kpiąc z szefa MON i jego sejmowego wystąpienia w środę.
Kopacz o PiS: Chcą tylko zemsty, są mściwi. Co mi zrobią? Nic mi nie zrobią. Sądy są niezawisłe, to mnie trzyma przy życiu
– Oni chcą przede wszystkim zemsty, taka ich natura, a natury się nie zmienia. Ich naturą jest mściwość? Czy mi coś zrobią? Nic mi nie zrobią, mam nadzieję, że dalej żyjemy w demokratycznym kraju, a sądy są niezawisłe, i to mnie trzyma przy życiu – mówiła dziś o PiS w radiu TOK FM Ewa Kopacz.
Jak dodawała była premier:
„Żyjemy w kraju, w którym nieodpowiedzialna grupa ludzi chce urządzić i zawłaszczyć nam życie, wtedy, gdy im się to uda, to życie stanie się koszmarem”
Jednocześnie Kopacz przyznała, iż „autentycznie szanuje” premier Beatę Szydło. Stwierdziła jednak, iż w Sejmie podczas przedstawienia audytu rządów PO-PSL Szydło mówiła do „jednego słuchacza”.
Złoto prezesa
Premier Beata Szydło w czasie środowego audytu (Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta)
Żałować tylko można, że nie wykupiono czasu w niemieckiej, angielskiej i rosyjskiej telewizji, cały świat by się dowiedział, dlaczego Polska potrzebuje dobrej zmiany.
Pani premier mówiła o świecidełkach i błyskotkach, które również pojawiały się w wystąpieniach jej ministrów. Największą błyskotką pani premier było 340 mld, które stracił suweren przez osiem lat rządów Tuska i Kopacz, a za to można było wybudować 5 tys. nowych przedszkoli, 250 nowych szpitali, no i obywatele dostawaliby 500 plus.
Za to minister Antoni Macierewicz opowiedział straszne historie o naszym wojsku, o złym wyposażeniu, o dowódcach ignorantach i nonszalancji. Wypomniał, że mamy świetne moździerze za miliard złotych, ale są bezużyteczne, bo na całym świecie nie ma do nich amunicji. Zwrócił uwagę na to, że nikt się nie zajmuje dronami. Takie mamy służby. Niestety, suweren nie dowiedział się, co się dzieje z bronią elektromagnetyczną, którą zaatakowano ludność na Śląsku i w Zachodniopomorskiem. Ale na szczęście Macierewicz odnalazł w magazynach tablice Mendelejewa, które przekazał szefowej MEN.
Dobrze, że o stanie naszej armii nie wiedzieli Rosjanie, bo jak nic by nas zajęli. Dobrze, że słabość naszej armii była tak skrzętnie ukrywana przez osiem lat koalicji PO-PSL.
Dowiedzieliśmy się o wielkich odprawach w spółkach skarbu państwa, o złotym mercedesie, który, jak się okazuje, nie był złoty, ale beżowy, i nie najnowszy, ale starego typu. To, co zrobił rząd, to było okazanie pogardy wobec obywateli. Pani premier i jej ministrowie chyba zyskali w oczach prezesa Kaczyńskiego.
Źli ludzie pisali o tym, że być może niedługo nastąpi dobra zmiana i panią premier zastąpi ktoś inny. Po środowym show, zwanym audytem, widać, jak to się zmieniło. Prezes był szczęśliwy, przytulił Beatę Szydło, pocałował ją w rękę. Humor mu tak dopisywał, że nawet śmiał się po złożeniu „samokrytyki” przez Stefana Niesiołowskiego (PO). A ten mówił, że na marszu 7 maja była garstka ludzi o ubeckich powiązaniach agenturalnych, garstka ludzi drugiego sortu. Ludzie w Polsce są szczęśliwi, wykrzykują hasła prorządowe, a – jak mówił Niesiołowski – pan Bóg świat stworzył po to, żeby pojawił się PiS i żeby prezes miał do kogo przemawiać. Polityk PO poskarżył się na Biblię, że tam nie ma nic o PiS, ale przecież wiadomo, Mojżesz był uchodźcą. Kaczyński śmiał się od ucha do ucha.
Grzechy Platformy i PSL są tak duże, że prokuratorzy będą mieli mnóstwo roboty. Być może niektórzy zostaną rozliczeni przed Trybunałem Stanu.
Nie wiadomo jednak, czy będzie to Donald Tusk, bo PiS nie może się zdecydować, czy chce, żeby był przewodniczącym Rady Europejskiej na drugą kadencję, czy nie. Ostatnio dowiedzieliśmy, że „jak będzie grzeczny, nie będzie szkodził Polsce”, to dalsza kariera stoi otworem.
Zapewne przez osiem lat rządów PO-PSL zdarzały się niecne rzeczy. Ale to, co zrobił PiS, to nie był audyt, to była marna publicystyka. Opowiadać można wszystko, ale najważniejsze są szczegóły. A jak dochodzi się do szczegółów, to już nie jest tak jakby sobie marzył PiS.
PS Porażająca jest informacja podana przez koordynatora Kamińskiego o inwigilacji dziennikarzy, manifestantów. Mam nadzieję, że PiS hurtem sprawdzi, jak to było za rządów Kaczyńskiego 2005-07.
Prezydent na TT żegna Czubaszek. A w komentarzach oburzenie: „Mi nie jest żal. Pluła, ile mogła”
Prezydent Andrzej Duda (Fot. Kornelia Głowacka-Wolf/ Agencja Gazeta)
2. Pisarka i satyryczka odeszła wczoraj w wieku 76 lat
3. Wielu komentatorów skrytykowało prezydenta za jego wpis
„Odeszła Pani Maria Czubaszek. W wielu sprawach mieliśmy różne poglądy i czasem mnie krytykowała. Czyniła to jednak z humorem i urokiem. Żal” – napisał Duda.
Odeszła Pani Maria Czubaszek. W wielu sprawach mieliśmy różne poglądy i czasem mnie krytykowała. Czyniła to jednak z humorem i urokiem. Żal
Wpis nie przypadł jednak go gustu obserwatorom prezydenta na Twitterze. „Może warto, żeby Pan jeszcze raz przeanalizował jej krytykę względem Pana osoby i wiele z tego wziął sobie do serca?”, „Jej chwalenie się aborcjami też było pełne uroku?… Wybaczy Pan, ale nie umiem wzbudzić w sobie żalu”, „Mógłby sobie Pan darować te złośliwości. Wstyd!”, „Może odciąłby się Pan o tych pańskich wyznawców, którzy ‚po katolicku’ cieszą się, że zdechła”, A mi nie jest żal !! Pluła, ile mogła… Niech spoczywa jak każdy zmarły. Pozdrawiam piękna Panią prezydentową” – to tylko część krytycznych komentarzy.
Część osób broniła jednak Andrzeja Dudy. „Panie Prezydencie, wielka klasa! Brawo”, „Szczera wypowiedź! Jak zawsze z klasą, Panie Prezydencie. A o Pani Czubaszek oby jak najdłużej pamiętano”, „Cieszę się, że mogłam to przeczytać. Największa niespodzianka wieczoru” – pisali.
Prezydent wdał się w dyskusję z wieloma atakującymi go internautami. „Każdy ocenia swoimi kategoriami. Ja zwyczajnie lubiłem Panią Marię, tak po ludzku. Poglądy miały i mają tu drugorzędne znaczenie” – pisał. A tym, którzy stwierdzali, że nie żałują śmierci pisarki, odpowiadał: „Proszę wybaczyć, ale z tych spraw rozlicza ktoś Inny. Zwłaszcza w tej chwili. Z pewnością nie ja. Myślę, że też nikt tu…”
Maria Czubaszek odeszła w wieku 76 lat
Maria Czubaszek była pisarką i satyryczką, a także autorką tekstów piosenek, scenarzystką i jurorką licznych przeglądów kabaretowych. Przez ponad 50 lat pracowała w radiu (była związana m.in. z Programem III Polskiego Radia), pisała dialogi do filmów oraz seriali, występowała w improwizowanym serialu komediowym „Spadkobiercy”. Była również stałym gościem niedzielnego wydania programu „Szkoło kontaktowe”.
W 2009 roku odebrała od ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego Złoty Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
„Wiadomości” TVP lustrują Borysa Budkę z PO. Szczucie przedstawione jako prawda objawiona
W czwartek główny program informacyjny TVP przyjął podobną zasadę jak PiS podczas środowej debaty nad raportem w Sejmie, czyli oddał głos głównie partii rządzącej i oskarżającej. Większość czasu w materiałach poświęcono wypowiedziom polityków PiS o rzekomych nadużyciach rządu PO-PSL, a odpowiedzi polityków Platformy czy ludowców występowały z rzadka. Zgodnie z propagandą PiS „Wiadomości” nazwały raport audytem – chociaż nie przeprowadzała go zewnętrzna firma audytorska, tylko sami ministrowie. Ani słowem nie wspomniały o tym, że w sejmowej debacie czas podzielono tak, że premier i jej ministrowie mówili ponad 10 godzin, natomiast PO, żeby odnieść się do zarzutów, miała zaledwie 35 minut, a PSL – 7 minut. I to dopiero wieczorem, już po głównych programach informacyjnych. Jak zwykle to opozycja była przedstawiona jako ta, która atakuje rząd (materiał red. Klaudiusza Pobudzina z debaty).
Borys Budka głównym punktem programu
Ale największy atak „Wiadomości” przypuściły na byłego ministra sprawiedliwości w rządzie premier Ewy Kopacz Borysa Budkę. „Afery zamiatane pod dywan czy zapaść sądownictwa?” – pytała reporterka i dodała, że minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ma wiele zarzutów do poprzednika. Dziś ujawnia kolejne. Ziobro mówi w materiale, że „2 mln zł, które resort miał na kampanię informacyjną na temat darmowej pomocy prawnej, którą wprowadził rząd Kopacz, zostały zaangażowane w kampanię PO w sposób bezprawny, i to stwierdza raport NIK”. Reporterka podaje, że główną część kampanii informacyjnej przeprowadzono między 7 września a 23 października, 3-4 miesiące przed uruchomieniem darmowej pomocy prawnej. Powołuje się na raport NIK, który stwierdza, że kampania nie była skierowana do osób objętych programem i nie gwarantowała skuteczności.
Tymczasem ustawę o bezpłatnej pomocy prawnej rząd uchwalił pod koniec kadencji, trudno więc, by kampania informacyjna odbyła się jeszcze przed jej uchwaleniem. W spotach nie występował Budka, wykorzystano tylko logo Ministerstwa Sprawiedliwości. Nawet jeśli politycy PO liczyli na to, że gdy tuż przed wyborami pochwalą się wprowadzeniem bezpłatnej pomocy prawnej, to ludzie na nich zagłosują, to się przeliczyli, bo i tak przegrali wybory.
Wizje o pożyczce Budki
„Wiadomości” przypominają, że w środę Ziobro mówił z sejmowej trybuny o innych nadużyciach poprzednika. „Jedną ze spraw już zajęła się prokuratura”. Reporterka cytuje Ziobrę, który mówił w Sejmie, że zastępca Budki, wiceminister sprawiedliwości, „załatwił sobie pożyczkę z pieniędzy resortowych na kwotę ćwierć miliona złotych, mimo że ta kwota była dziesięciokrotnie wyższa od kwot, o które można było występować”. Budka wyjaśnia w materiale, że pożyczkę sędzia zaciągnął zgodnie z prawem w sądzie, w którym był zatrudniony. Reporterka zwraca jednak uwagę, że według resortu „sędzia delegowany do funkcji wiceministra może korzystać ze środków wyłącznie ministerialnych, a wysokość pożyczki nie może przekroczyć 32 tys. zł”. Publicysta prorządowego tygodnika „wSieci” Stanisław Janecki, który wypowiada się w materiale, roztacza taką oto wizję: „nie można było tych pieniędzy przeznaczyć na niższy personel czy na asystentów, tylko na fanaberie jednej osoby”. To zwykłe szczucie jednych na drugich. Sędziowie mają bowiem prawo korzystać z pożyczek mieszkaniowych udzielanych przez sądy na preferencyjnych warunkach.
Ale – jak podają „Wiadomości” – to nie koniec nieprawidłowości, bo dwa dni przed odejściem z resortu Budka podniósł stawki za usługi adwokatom i radcom prawnym, a sam przecież jest radcą. No i jeszcze jeden zarzut – już po odejściu z resortu korzystał z dwóch służbowych samochodów. Janecki podsumowuje, że były minister z PO jest „typowym przedstawicielem lobby prawniczego, które konstruuje prawo w ten sposób, żeby było dobre dla prawników”.
To czysty populizm. Stawki dla adwokatów i radców prawnych nie były 12 lat waloryzowane. W ubogich to nie uderzy, bo mają darmową pomoc prawną.
Żona Budki z Michnikiem…
Na koniec „Wiadomości” zlustrowały rodzinę Borysa Budki, podając, że jego żona tuż przed wyborami została szefową gabinetu marszałka województwa śląskiego (przedstawiona została na zdjęciu z marszu KOD z Adamem Michnikiem), wcześniej pracowała w urzędzie wojewódzkim. A ojciec byłego ministra jest członkiem władz PSL w Małopolsce.
„Wiadomości” nie powiedziały, że żonę Budki przyjmował do pracy jeszcze wojewoda z PiS, a wcześniej pracowała w urzędzie miejskim. Lustrowanie rodziny Budki jest wyjątkowo haniebne. Przecież z pracą ministra w resorcie żona czy ojciec nie mieli związku.
…ale co z siostrą od narodowców?
Aż dziw bierze, że „Wiadomości” nie dokopały się do tego, że siostra Budki startowała do europarlamentu z list Ruchu Narodowego. Jednak może to nie pasowało im do narracji, bo teraz PiS sympatyzuje z narodowcami.
Do większości zarzutów przedstawionych w materiale Budka nie miał szansy się odnieść. Ale widać takie standardy zapanowały teraz w „Wiadomościach”, że to, co powiedzą politycy PiS, dziennikarze traktują jak prawdę objawioną.
Macierewicz – taktyka Woroszyłowa
Wystąpienie Antoniego Macierewicza podczas środowego audytu (Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta)
Wystąpienie Antoniego Macierewicza – ostatnie w dziesięciogodzinnym „audycie” po rządach PO-PSL – było najbarwniejsze i najlepiej zagrane. Przedstawił poprzednich ministrów – Bogdana Klicha i Tomasza Siemoniaka – jako ludzi albo skrajnie głupich, albo zdrajców, którzy działają w interesie Rosji. Pytał: „Co uczyniła wam Polska, że uczyniliście ją bezbronną?”. Można je odwrócić: w jaki sposób jego wystąpienie przyczyniło się do wzrostu bezpieczeństwa? Dwa miesiące przed szczytem poinformował NATO, że polskie siły zbrojne są przestarzałe, niezdolne do obrony, infiltrowane przez obce wywiady. Jak powinno zareagować NATO, gdyby uznało jego wypowiedź za prawdę?
Różnica w stosunku do poprzednich wystąpień obecnego szefa MON, który zawsze wietrzył spisek i zdradę, polega na tym, że teraz poparł je „dowodami” – przykładami prawdziwych lub rzekomych zaniedbań i niekompetencji. Byłoby niesprawiedliwe uznać wszystkie jego zarzuty za pozbawione podstaw. Tylko często jest to część prawdy, która bywa całym kłamstwem.
Przykład? Jednym z najbarwniejszych momentów, przy których śmiał się cały Sejm, bez podziału na opozycję i PiS, było stwierdzenie o mrożkowskiej „fabryce lewych butów” – czyli decyzji o zakupie moździerzy, ale bez amunicji. Chodzi o moździerze Rak 120 mm wyprodukowane przez Hutę Stalowa Wola. To te same moździerze samobieżne, przed którymi 28 kwietnia 2016 r. fotografowała się premier Beata Szydło w Stalowej Woli – w trakcie podpisania kontraktu na dostawę ok. 100 wozów do 2019 r.
Premier, pękając z dumy, podawała to jako przykład unowocześnienia armii pod rządami PiS. Czyli dwa tygodnie temu był to sukces, dziś powód do wstydu?
Co więc jest winą poprzedniego szefa MON Tomasza Siemoniaka? To, że postanowił nie kupować pocisków do Raka w Korei, ale powierzyć ich skonstruowanie polskiemu Wojskowemu Instytutowi Techniki Uzbrojenia z Zielonki. Ten instytut pociski OF48313 skonstruował. Ma je w przyszłości produkować Dezamet.
Były jednak zarzuty i cięższego kalibru niźli 120 mm. Macierewicz zarzucił poprzedniemu kierownictwu, że ogołociło Polskę wschodnią z wojska, czyniąc ludność polską bezbronną przed atakiem ze wschodu. Czyli zdrada. Działo się tak jakoby z powodu przekonania, że generalnego konfliktu zbrojnego w Polsce nie będzie – zawarto to niby w białej księdze bezpieczeństwa, według której nie przewidziano „wojny z Rosją” (w białej księdze nie ma takiego zapisu).
W rzeczywistości po agresji Rosji na Ukrainę jesienią 2014 r. MON zdecydował o przerzuceniu sprzętu i zwiększeniu garnizonów w Siedlcach, Chełmie, Braniewie, Przemyślu. Do tych jednostek mają trafić pierwsze armatohaubice dalekiego zasięgu Krab oraz wyrzutnie rakietowe Homar.
To prawda, gros ciężkich polskich dywizji pancernych jest za linią Wisły. Ale skoro Antoni Macierewicz myśli o kolejnej wojnie, to zapewne przesunięcie ciężkich sił ku granicy wschodniej zakończyłoby się tak jak początek operacji Niemiec hitlerowskich przeciwko ZSRR 22 czerwca 1941 r. – zniszczeniem sił skoncentrowanych przy granicy.
Dowódca operacyjny Wojska Polskiego gen. Marek Tomaszycki w ubiegłorocznym wywiadzie dla Wirtualnej Polski stwierdził zresztą przytomnie, że rejon Jezior Mazurskich czy Puszcza Białowieska to miejsca, gdzie czołgami nie można operować skutecznie. Można je co najwyżej potopić.
Strategiczne myślenie Macierewicza jako żywo przypomina koncepty sowieckiego marszałka Klimienta Woroszyłowa z lat 40. ubiegłego wieku.
Niektóre zarzuty są słuszne, np. przeciągający się przetarg na system łączności, zarządzania polem walki i wykrywania skażeń dla rosomaków. O zainstalowanie swojego systemu walczą firmy WB Electronics i Teldat. Te dwie polskie prywatne firmy zostały przez ministra nazwane „gangami”.
Ciekawe wsparcie dla polskiego prywatnego przemysłu obronnego. Czy dlatego są gangsterami, że nie rządzą w nich ludzie Macierewicza, którzy mimo braku kompetencji obsiedli wszystkie państwowe firmy zbrojeniowe?
Ma rację Macierewicz, że supernowoczesnych rakiet JASSM do F-16 trudniej będzie używać bez własnego zwiadu satelitarnego (choć nie jest to niemożliwe z ich systemem naprowadzania). To jednak nie znaczy, by ich nie kupować – bo zwiększają siłę rażenia F-16.
Prawdziwym sprawdzianem dla każdego ministra obrony jest to, co on uczyni dla obronności. Skoro starym rosyjskim śmigłowcom Mi-24 kończą się zapasy rakiet, należy szybko rozstrzygnąć przetarg na śmigłowiec atakujący. Tymczasem Macierewicz storpedował inny niemal zakończony przetarg na śmigłowiec bojowy (francuski Caracal).
Skoro polski okręt ma „zepsutą wyrzutnię rakiet” pocisków Harpoon (mamy ich tylko kilka), to niech Macierewicz kupi nowe okręty, nowe pociski i zastąpi dwie stare fregaty amerykańskie klasy Oliver Hazard Perry, do których już nie ma części.
Rosja nam zagraża? Tak, ale uderzeniem rakietowym, nie zielonymi ludzikami. Na pociski Iskander z Kaliningradu nie mamy odpowiedzi, a minister praktycznie storpedował przetarg na system antyrakietowy. Zamiast tego buduje obronę terytorialną.
Polska armia to obecnie mieszanina staroci i nowoczesności. Wydając 2 proc. PKB, Polska ją unowocześnia. Czynił to każdy kolejny szef MON. Korzystał przy tym z dorobku poprzednika, pamiętając, że armia jest wspólna, nie partyjna. Trzeba życzyć ministrowi Macierewiczowi, aby i jemu udało się armię unowocześniać. Premier Beata Szydło obiecała 3 proc. PKB na wojsko. Panie ministrze, niech pan zadba o realizację tej obietnicy.
Kto wozi KOD i opozycję? Policja wypytuje przewoźników o sobotnią demonstrację
Demonstranci na sobotnią manifestację KOD i opozycji w Warszawie przyjechali z całej Polski. W demonstracji, największej po 1989 r., wzięło udział 240 tys. osób (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)
Sobotnia manifestacja opozycji i KOD była największa po 1989 r. Według warszawskiego ratusza wzięło w niej udział 240 tys. osób, policja twierdzi, że 45 tysięcy (choć dodaje, że to obliczenia jedynie z placu Piłsudskiego w szczytowym momencie manifestacji, bez ludzi, którzy wciąż szli ulicami).
Z naszych informacji wynika, że we wtorek, czyli po demonstracji, policjanci w Płocku rozpytywali niektórych przewoźników o wynajem autokarów na marsz. – Tak, mieliśmy telefon z policji w tej sprawie – potwierdza „Wyborczej” Anna Kicińska, rzeczniczka prasowa Komunikacji Miejskiej w Płocku. – Policjant z płockiej komendy telefonował kilka razy do różnych osób. Powiedział, że mają polecenie z Komendy Głównej Policji, żeby potwierdzić wszystkie autokary, które wyjechały na manifestację KOD. Powiedzieliśmy, że owszem, autobus wynajęliśmy, ale na żadne inne pytanie nie odpowiemy przez telefon. O pytania poprosiłam na piśmie – opowiada Kicińska.
Co i po co sprawdza policja? Rzecznik komendy w Płocku Krzysztof Piasek (odpowiedział e-mailem): „Faktycznie, dzisiaj [we wtorek] policjanci potwierdzali ilość autobusów, które z Płocka wyjechały w sobotę do Warszawy – z uwagi na fakt, że w Warszawie wystąpił problem logistyczny związany z zapewnieniem miejsc parkingowych dla autokarów gości. Spodziewamy się, że w przyszłości będą również takie wyjazdy, dlatego też nasze działania mają na celu wypracowanie mechanizmów, które w przyszłości pozwolą na uniknięcie problemów logistycznych w Warszawie, związanych z zapewnieniem miejsc parkingowych oraz ogólnie pojętego bezpieczeństwa osób przyjeżdżających z innych miast”.
Jak ocenić takie tłumaczenie? Jarosław Kozanecki z płockiej PO: – Absolutnie nie wierzę! Oficjalnym organizatorem marszu była PO, która zgłosiła demonstrację w stołecznym ratuszu. I wszystkie ustalenia, także dotyczące autokarów z Polski, były poczynione wcześniej. My np. dobrze wiedzieliśmy, gdzie się mamy zatrzymać, żeby ludzie wysiedli, i gdzie autobus ma miejsce postoju. Mieliśmy ich wyznaczonych kilka do wyboru. Wszystko było i jest legalne, więc jeśli policja chciała informacji, to powinna pytać mnie czy kogoś innego z PO. Po co pytała przewoźników? Przecież to jest ingerowanie w tajemnicę handlową spółki, w jej umowę z klientem. Po co tak naprawdę pytają? Dla mnie to takie szukanie po omacku, a nuż się coś znajdzie.
Beata Kamińska, szefowa powiatowego koła Nowoczesnej: – No tak, tego się można było spodziewać… Będą szukać dziury w całym. Komuś się nie spodobało, że na manifestacji było tyle tysięcy ludzi, i się przestraszyli. My, z Nowoczesnej, pojechaliśmy prywatnymi autami.
Jeden z płockich działaczy KOD ironizuje: – No proszę! Jednak policja wie, że było nas bardzo dużo, więcej, niż te podane przez nią 45 tysięcy. I wierzy, że na następnych marszach będzie jeszcze więcej. Miło, że chcą przygotować dla nas miejsce.
W czasie debaty o rządach PO-PSL Andrzej Halicki (PO) także nawiązał do sprawy autokarów. Pytał: „Czy prawdą jest, że szef MSWiA Mariusz Błaszczak albo ktoś inny wydał dyspozycję, by policja sprawdzała firmy, które wynajęły autobusy na 7 maja i ile osób jechało z Płocka i innych miast? Służę adresami. Czy tak ma wyglądać demokracja pod waszymi rządami?”.
W Płocku mnożą się przypuszczenia, po co policji dane o wynajętych na marsz autobusach już po demonstracji. – Przecież przed wyjazdem policjant kontaktował się ze mną, pytał, ile nas jedzie, czym jedziemy – mówi Krzysztof Borkowski z KOD. – Wtedy to było zrozumiałe, bo uznałem, że przygotowują się do zabezpieczenia demonstracji i takie dane mogą być im potrzebne. Dlatego udzielałem wszystkich informacji.
Pytamy Komendę Główną Policji: „We wtorek policjanci z płockiej komendy zbierali u przewoźników informacje o autobusach wynajętych na sobotnią demonstrację w Warszawie, informując, że robią to na polecenie Komendy Głównej Policji. Kto i w jakim celu wydał taki rozkaz, polecenie? Czemu ma służyć liczenie wynajętych na marsz opozycji autokarów – już po tym marszu?”.
Iwona Kuc z KGP, odpowiedzialna za kontakty z mediami: „Nie mam takiej wiedzy, by komendant główny wydał takie polecenie, i nie wiem, dlaczego policjanci z Płocka tak się zachowali. Proszę pytać rzecznika komendy w Płocku”.
Starszy aspirant Robert Opas, wydział prasowy KGP: „Jeśli chodzi o czynności policjantów polegające na liczeniu pojazdów przyjeżdżających/odjeżdżających z miejsc policyjnych zabezpieczeń (nie dotyczy to tylko demonstracji), to jest to standardowa procedura. Nie potwierdzam natomiast wydania konkretnego rozkazu w tej sprawie przez KGP”.