Lasek, 17.03.2016

 

Dziennikarze zwolnieni z TVP Info zdradzają kulisy swojego sobotniego sprzeciwu [OŚWIADCZENIE]

Agnieszka Kublik, 17.03.2016
KOD i Nowoczesna protestują w obronie Trybunału Konstytucyjnego

KOD i Nowoczesna protestują w obronie Trybunału Konstytucyjnego (Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta)

Wydawcy odmówili zlecenia takich materiałów, uzasadniając to brakiem rzetelności dziennikarskiej i łamaniem zasad obiektywizmu – Izabela Leśkiewicz, Magdalena Siemiątkowska, Małgorzata Serafin, Agata Całkowska, Łukasz Kowalski, Patryk Zalasiński.
 
Zwolnieni z TVP Info zabierają głos: władze TVP nie powinny ingerować w niezależność redakcyjną i podejmować decyzji programowych.

To prezes TVP Jacek Kurski i szefowie TVP Info zdecydowali w piątek wieczorem, w przeddzień manifestacji KOD, że antena informacyjna telewizji publicznej nie pokaże na żywo przemówień podczas marszu ani nawet momentu, kiedy marsz rozpoczyna się przed Trybunałem Konstytucyjnym.

Dwie dziennikarki TVP Info – Izabela Leśkiewicz i Magdalena Siemiątkowska – dwa dni temu straciły pracę, bo nie zgodziły się, by KOD nie był pokazywany na żywo. Agata Całkowska, która odpowiadała za zapraszanie gości do programów, i reporter Łukasz Kowalski sami odeszli w geście protestu przeciwko zwolnieniu z pracy dziennikarek, które stanęły w obronie standardów dziennikarskich.

Szef TAI Mariusz Pilis publicznie zarzucił im kłamstwo i opuszczenie stanowiska pracy. Zaprzeczają temu. – Antena miała ciągłość, na dyżurze nadal pozostawali wydawcy pasma porannego TVP Info – piszą w oświadczeniu. Zaprzeczają też oskarżeniom Pilisa, by chciały, aby w sobotę marsz KOD miał być jedynym tematem dnia.

Warszawa 17.03.2016. Oświadczenie zwolnionych dziennikarzy TVP Info

W odniesieniu do komunikatu TAI z dnia 15.03.2016 dotyczącego zwolnienia nas z pracy informujemy, co następuje: Nie zgadzamy się z zarzutami przedstawionymi przez dyrekcję TAI.

1) Nieprawdą jest, że protest KOD-u miał być jedynym tematem dnia na antenie TVP Info.

2) Wydawcy – Magdalena Siemiątkowska i Izabela Leśkiewicz – zaproponowali alternatywne rozwiązanie programowe.

3) Wydawcy nie zagrozili w żaden sposób ciągłości emisji anteny TVP Info, pozostając na stanowisku przestrzegania zasad rzetelności i bezstronności dziennikarskiej.

***

Nieprawdą jest, że protest KOD-u miał być jedynym tematem dnia w sobotę 12 marca.

12 marca na kolegium redakcyjnym Izabela Leśkiewicz i Magdalena Siemiątkowska zostały poinformowane przez szefa newsroomu, że TVP Info nie pokaże na żywo przemówień podczas marszu. Wydano również polecenie, aby nie pokazywać na żywo momentu, kiedy marsz rusza sprzed Trybunału Konstytucyjnego.

Według szefa newsroomu takie ustalenia zapadły poprzedniego dnia późnym wieczorem na spotkaniu kierownictwa TAI z prezesem TVP SA.

W odpowiedzi na sprzeciw wydawcy usłyszeli, że w tym czasie TVP Info ma transmitować konferencję Episkopatu Polski na temat Światowych Dni Młodzieży, która także odbywała się w tym dniu o 12. Dopiero po konferencji TVP Info miała poinformować widzów o marszu, ale jedynie w relacji reportera, który jest na miejscu.

Wydawcy zaproponowali, aby odwrócić kolejność i najpierw pokazać na żywo fragment manifestacji, a następnie retransmitować konferencję Episkopatu Polski. Dyrektor TAI Mariusz Pilis nie zgodził się na takie rozwiązanie.

Wydawcy dostali również polecenie, aby zlecić dziennikarzom realizację dwóch materiałów – o tym, jak „KOD-owcy hejtują zwykłych ludzi” oraz o tym, jak za rządów Platformy Obywatelskiej w czasie manifestacji strzelano do ludzi z broni gładkolufowej.

Wydawcy odmówili zlecenia takich materiałów, uzasadniając to brakiem rzetelności dziennikarskiej i łamaniem zasad obiektywizmu. Również obecni na kolegium reporterzy zaprotestowali przeciwko realizacji tematów z narzuconą tezą.

Sprzeciw Magdaleny Siemiątkowskiej i Izabeli Leśkiewicz wywołało także odwołanie wbrew ich wiedzy gościa, który miał komentować na żywo w studiu marsz KOD-u. Według wcześniejszych ustaleń mieli to być Rafał Ziemkiewicz i Jerzy Domański. Drugi gość – decyzją szefa newsroomu – miał być odwołany.

Zdaniem wydawców było to złamanie zasady pokazywania zdania dwóch stron, co do tej pory obowiązywało w TVP Info.

***

Nieprawdą jest, że wydawcy I. Leśkiewicz i M. Siemiątkowska nie zaproponowali alternatywnych rozwiązań.

Według koncepcji wydawców M. Siemiątkowskiej i I. Leśkiewicz serwis TVP Info powinien zacząć się od pokazania na żywo startu marszu KOD-u wraz z przemówieniami organizatorów marszu, a następnie należało przejść do innych tematów, retransmitując konferencję Episkopatu na temat Światowych Dni Młodzieży.

Wydawcy chcieli także, aby do komentowania w studiu relacji z marszu KOD-u oprócz publicysty Rafała Ziemkiewicza zaprosić drugiego gościa o odmiennych poglądach.

Wydawcy nie zaproponowali tematu alternatywnego do propozycji opisu strzelania do demonstrantów na poprzednich marszach na zlecenie władz, bo nie miało to uzasadnienia w kontekście marszu KOD-u.

Siemiątkowska i Leśkiewicz zaznaczyły jednak wyraźnie, że jeśli podczas manifestacji dojdzie do zamieszek, demolowania miasta lub użycia jakiejkolwiek broni, niezwłocznie należy przypomnieć widzom inne tego typu wydarzenia z poprzednich lat.

Mimo że do żadnych zamieszek nie doszło, materiał z tezą o strzelaniu do demonstrantów zrealizowały „Wiadomości” TVP. Następnego dnia jego emisji odmówiła Małgorzata Serafin, twierdząc, że jest on jednostronny i nierzetelny. W dniu 13 marca 2016 została zwolniona z pracy ze skutkiem natychmiastowym.

***

W dniu 12 marca ciągłość emisji anteny TVP Info nie była w żaden sposób zagrożona.

Już półtorej godziny przed wydaniem serwisu wydawczynie M. Siemiątkowska i I. Leśkiewicz zwróciły się do szefa newsroomu z prośbą o zabezpieczenie anteny, ostrzegając, że nie podpiszą się pod wydaniem niezgodnym z zasadami obiektywizmu i rzetelności dziennikarskiej. Te argumenty zostały zignorowane.

Antena miała jednak ciągłość, ponieważ na dyżurze nadal pozostawali wydawcy pasma porannego TVP Info.

Kiedy jednak M. Siemiątkowska i I. Leśkiewicz konsekwentnie odmawiały wykonania scenariusza zaprojektowanego bez ich wiedzy i zgody, dyrektor TAI Mariusz Pilis polecił szefowi newsroomu sprowadzenie do pracy innych wydawców, którzy wykonają takie polecenia.

M. Siemiątkowska i I. Leśkiewicz, będąc świadome, że grozi to utratą pracy, zapytały, czy powinny złożyć wypowiedzenia. Szef newsroomu oświadczył, że nie ma takiej potrzeby.

W tym czasie program na żywo toczył się normalnie.

Dyrektor TVP Info Grzegorz Adamczyk tego dnia o godzinie 16.30 spotkał się z zespołem TVP Info, informując, że dyrekcja TAI nie ma żalu do wydawców, którzy odmówili wykonania poleceń narzuconych przez dyrekcję. W imieniu dyrekcji TAI przeprosił także za zaistniałą sytuację.

Po trzech dniach dyrekcja TAI zmieniła zdanie, zwalniając z pracy w trybie natychmiastowym Magdalenę Siemiątkowską, Izabelę Leśkiewicz i Małgorzatę Serafin.

***

W obecności zespołu TVP INFO 15 marca 2016 dyrektor TAI Mariusz Pilis oświadczył:

„To jest ostatni moment, kiedy w Telewizji Publicznej panuje jakakolwiek ideologia. Tych, którzy zamierzają poprzeć te panie, zapraszam do sekretariatu”.

Na te słowa zareagowało troje dziennikarzy Agata Całkowska, Łukasz Kowalski i Patryk Zalasiński.

* Zgodnie z Rekomendacjami Komitetu Ministrów Rady Europy z 15 lutego 2012 r. w sprawie zarządzania mediami publicznymi oraz zgodnie z Rekomendacjami Komitetu Ministrów Rady Europy z 11 września 1996 na temat niezależności mediów publicznych, wydawcy programów w mediach publicznych powinni cieszyć się niezależnością edytorską. Oznacza to w praktyce, że zarząd mediów publicznych nie powinien ingerować w niezależność redakcyjną, w szczególności podejmować decyzji co do zakresu tematycznego programu, czy też co do gości zapraszanych do programu.

* Zgodnie z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wypełnianie misji przez media publiczne obejmuje obowiązek prezentowania treści o pluralistycznym charakterze (m.in. wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 17 września 2009 r., w sprawie Manole i inni przeciwko Mołdawii). Władze mediów publicznych mają obowiązek zagwarantowania dziennikarzom możliwości wykonywania swojej pracy bez nacisków i powinny powstrzymać się od niepotrzebnej ingerencji w przekazywane treści. Władze publicznego medium nie mogą prowadzić polityki kadrowej zmierzającej do tego, aby na jego antenie prezentowane było stanowisko pewnej tylko grupy politycznej, społecznej czy religijnej.

*W wyrok z 16 października 2009 r. sprawie Wojtas-Kaleta p. Polsce, Europejski Trybunał Praw Człowieka wskazał, że dziennikarz mediów publicznych nie może być zwolniony z pracy za krytykę decyzji zarządu dotyczących programu.

* Deklaracji Komitetu Ministrów Rady Europy z 27 września 2006 r. nt. gwarancji niezależności w mediach publicznych w państwach członkowskich zwrócono uwagę, że ważnym elementem zapewnienia niezależności redakcyjnej w stosunkach wewnętrznych jest m.in. wprowadzenie odpowiednich standardów polityki kadrowej, która powinna być realizowana w oparciu o względy merytoryczne, w sposób wolny od nacisków i dyskryminacji. Wskazano również, że wszelkie decyzje kadrowe podejmowane w mediach publicznych powinny być szczegółowo uzasadniane.

Z poważaniem: Izabela Leśkiewicz, Magdalena Siemiątkowska, Małgorzata Serafin, Agata Całkowska, Łukasz Kowalski, Patryk Zalasiński

Zobacz także

dzuennikarze

wyborcza.pl

 

 

Recepta Orbána

Wojciech Maziarski, 17.03.2016
Victor Orbán, premier Węgier, jest dla wielu prawicowych Polaków wzorem polityka

Victor Orbán, premier Węgier, jest dla wielu prawicowych Polaków wzorem polityka (Francois Walschaerts / AP (AP Photo/Francois Walschaerts))

Po rocznej przerwie Kluby „Gazety Polskiej” ponownie zorganizowały 15 marca wyjazd do Budapesztu. Tym razem po to, by wyrazić podziw dla Viktora Orbána, który rzekomo rozwiązał na Węgrzech problem uchodźców.
Prawdę mówiąc, węgierski premier niczego nie rozwiązał. Problem sam zniknął, bo imigranci i uchodźcy docierający na Węgry nigdy nie mieli zamiaru tam zostawać. Zmierzali do bogatej Europy Zachodniej, głównie do Niemiec, a Budapeszt był dla nich tylko stacją przesiadkową. Przesiedli się – i do widzenia!

Niemniej Viktor Orbán wykorzystał to, by naprężyć muskuły i wmówić węgierskiej opinii publicznej, że jest zbawcą narodu, który ocalił Madziarów przed islamizacją. Udało mu się to. Węgrzy rzeczywiście widzieli na swoich dworcach i w telewizorach tłumy przybyszów i uwierzyli, że gdyby nie twarda polityka ich premiera, który kazał postawić płot na granicy, być może dziś musieliby odprawiać modły w meczetach, a Węgierki chowałyby swe nadobne oblicza za czadorami.

Rachityczne druciane ogrodzenie na serbsko-węgierskiej granicy urosło więc w oczach narodu do rozmiarów Wielkiego Muru Chińskiego czy linii Maginota. Wprawdzie obie te fortyfikacje okazały się w przeszłości nieskuteczne, ale tego przeciętny Węgier nie musi już wiedzieć. Ważne, że uwierzył w skuteczność Orbána. Dzięki temu spadające notowania lidera Fideszu znów poszły w górę.

Kaczyński też by tak chciał. Jakże cudownie byłoby zyskać taki sam podziw i wdzięczność narodu. Jak wspaniale byłoby wygrywać w wyborach tak jak Viktor Orbán, który stojąc na czele swojego obozu, triumfalnie prowadzi go od zwycięstwa do zwycięstwa.

To jednak upokarzające, że aby osiągnąć dobry wynik, PiS musi chować Kaczyńskiego w piwnicy za stertą węgla, za kartonami i słoikami po ogórkach, wmawiając wyborcom, że z tym panem nic a nic nie ma wspólnego, prawdziwymi liderami są zaś niejaka Szydło i niejaki Duda.

Warto więc sięgnąć po receptę Orbána i też postraszyć Polaków uchodźcami. Być może wtedy uda się wykreować lidera PiS na zbawcę narodu?

Tylko jak to zrobić, skoro Polacy w odróżnieniu od Węgrów żadnych uchodźców nigdy nie widzieli? Jeśli ktoś do Polski dociera, to głównie gos-posie i budowlańcy z Ukrainy, a tych naród się nie boi. Białorusini, Litwini i Rosjanie przyjeżdżają na zakupy do Lidla. Marny to dżihad.

Na szczęście są Kluby „Gazety Polskiej”, które w sytuacji chwilowych braków na rynku lokalnym mogą zorganizować wyprawę do Budapesztu, by importować stamtąd, jeśli nawet nie samych uchodźców, to przynajmniej antyimigrancką histerię.

No i oczywiście są media obsadzone PiS-owskimi funkcjonariuszami gotowymi zrealizować każde zamówienie. Można kazać im zmontować program o uchodźcach, taki jak ten wyemitowany niedawno w TVP pt. „Debata o uchodźcach”. Bogu ducha winna azylantka z Tadżykistanu z trójką małych dzieci, której mąż jest represjonowanym działaczem partii sprzeciwiającej się islamskiemu radykalizmowi, została w nim przedstawiona jako emisariuszka dżihadu i żona groźnego terrorysty.

Teraz, po emisji tego materiału, warto uważnie obserwować notowania Jarosława Kaczyńskiego. Czy poszybują do nieba? Przecież jego partia zaprezentowała się jako skuteczny obrońca polskiej tożsamości. Odniosła wielki sukces w walce z islamską inwazją. Tak walnęła terrorystkę, że ta runęła jak długa, z kosmetyczki wszystko jej wypadło, puder się rozsypał, a jej wspólnicy, uciekając, pogubili kredki z tornistrów.

Brawo PiS!

Zobacz także
  1. upokarzającre

    wyborcza.pl

 

Tomasz Lis: Kompro-PiS

Jak słyszę, że PIS proponuje kompromis, to od razu mam ubaw. Chyba Kompro-PIS.

17.03.2016, 10:39
Screenshot 2016-03-17 at 10.32.20

Tusk: Polska znalazła się na zakręcie w wymiarze reputacyjnym, opinie Komisji Wen. były dotąd respektowane

– Komisja Wenecka chce pomóc, wskazuje na drogę wyjścia z impasu. Polska znalazła się na zakręcie w wymiarze reputacyjnym. Potrzeba rozwiązań zgodnych z literą i duchem prawa. Dotąd autorytet Komisji Weneckiej był respektowany przez państwa – stwierdził dziś w rozmowie z polskimi dziennikarzami w Brukseli Donald Tusk.

300polityka.pl

Apel. Bezprawiu możemy się sprzeciwić prawem. Żądajmy śledztwa!

Ewa Siedlecka, 17.03.2016

Licznik dni od czasu nieopublikowania orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego przez rząd Beaty Szydło. Licznik został ustawiony przez KOD.

Licznik dni od czasu nieopublikowania orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego przez rząd Beaty Szydło. Licznik został ustawiony przez KOD. (FRANCISZEK MAZUR)

Minął tydzień, a władza wciąż nie ogłasza wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Mimo że taki obowiązek nakładają na nią konstytucja i kilka ustaw. Publikujemy wzór doniesienia o przestępstwie niedopełnienia obowiązków.
 

Doniesienie zawiera żądanie uznania wysyłającego za osobę pokrzywdzoną. Taki status daje prawo odwołania się do sądu od odmowy wszczęcia lub od umorzenia postępowania.

>> Tutaj ściągniesz wzór zawiadomienia w wersji PDF do wysłania listem lub faksem

>> Tutaj ściągniesz wzór zawiadomienia w wersji tekstowej do wysłania przez system ePUAP

UWAGA! W opublikowanym pierwotnie wzorze zawiadomienia do prokuratury znalazł się błąd – w uzasadnieniu zamiast artykułu 231 k.k. pojawił się artykuł 321 k.k. Poprawiliśmy go. Wysłanie zawiadomienia z błędem nie ma jednak wpływu na jego merytoryczne rozpatrzenie przez prokuraturę. Nie trzeba go wysyłać drugi raz. Mimo to przepraszamy i dziękujemy czytelnikowi Januszowi Dobrowolskiemu za zwrócenie nam uwagi na pomyłkę

Zawiadomienie można przesłać do prokuratury e-mailem (sekretariat@warszawa.po.gov.pl), faksem (22 217 32 00) lub listownie (adres na wzorze zawiadomienia). Wystarczą wpisanie swoich danych i podpis.

Na stronie internetowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie można składać zawiadomienie o przestępstwie poprzez system ePUAP.

Zawiadomienie do prokuratury okręgowej w Warszawie wysłali już Jarosław Kurski, Wojciech Fusek, Ewa Siedlecka i Piotr Stasiński z „Gazety Wyborczej”.

http://bi.gazeta.pl/im/7/19779/m19779357,ES-ZAWIADOMIENIE2.pdf

Niech ilość przejdzie w jakość. Dziesiątki (może setki) tysięcy zawiadomień utrudnią prokuraturze zlekceważenie sprawy. To taki sam rodzaj społecznego sprzeciwu jak marsze czy pikiety. Prokuratura ma obowiązek stać na straży praworządności, a nie interesu władzy politycznej. Pokażmy, że o tym wiemy. Sejm i rząd rozmontowały mechanizm ochrony prawnej. Nie pozwólmy, by znowu, po 27 latach, prawo było tylko na papierze.

Wielu z nas, obywateli, uczestniczyło w sobotnim marszu w obronie Trybunału. Od tygodnia pikietujemy kancelarię premiera, żądając publikacji wyroku. Stanął tam licznik dni zwłoki. Co jeszcze możemy zrobić? Możemy wszyscy zacząć korzystać z naszego prawa do egzekwowania prawa.

Władza pozwala sobie cenzurować wyroki Trybunału i decydować, które i na jakich warunkach wejdą w życie. Chce wyeliminować kontrolę zgodności z konstytucją uchwalanych przez siebie ustaw. Rozszerzyła sobie inwigilację obywateli. Przejęła władzę nad prokuraturą i zapewniła prokuratorom bezkarność w razie łamania przepisów. Obsadza urzędy ludźmi, dla których wola polityczna ma być ważniejsza od prawa.

Ale prawo nadal istnieje. Przede wszystkim to najważniejsze – umowa społeczna, czyli konstytucja. Ona umożliwia nam dochodzenie naszych konstytucyjnych praw. Jednym z nich jest życie w demokratycznym państwie opartym na prawach człowieka, podziale i równoważeniu się władz. Władza polityczna według konstytucji nie stoi nad władzą sądowniczą. Egzekwujmy to!

Kilka osób skierowało już do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa niedopełnienia obowiązków poprzez nieopublikowanie wyroku Trybunału. Poprzednie takie zawiadomienie, dotyczące wyroku TK z 3 grudnia, gdy mieliśmy jeszcze prokuraturę niezależną od rządu, skończyło się umorzeniem śledztwa. Prokuratura uzasadniła, że wyrok jednak został opublikowany. A więc gdyby nie został – mielibyśmy przestępstwo.

Takie było dwa miesiące temu rozumowanie Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Tej samej, która właśnie dostała kilka zawiadomień o przestępstwie niepublikowania wyroku z 9 marca. Odmowa publikacji wyroku Trybunału – wbrew konstytucji, ustawie o ogłaszaniu aktów prawnych i ustawie o Trybunale – jest działaniem na szkodę interesu publicznego i prywatnego. Sytuacja, gdy Trybunał orzeka niekonstytucyjność przepisu, a nieopublikowanie tego wyroku pozostawia obalony przepis w obrocie prawnym, grozi chaosem w skali państwa, zagrażając jego sprawności i bezpieczeństwu prawnemu. Zagraża bezpieczeństwu prawnemu każdego z nas. I naraża interes Polski za granicą, podważając autorytet i zaufanie do naszego kraju.

Bezprawność działania władzy politycznej jest oczywista. Czy jednak będzie oczywista dla prokuratury pod wodzą Zbigniewa Ziobry? Ministra sprawiedliwości, który twierdzi, że gdyby premier Beata Szydło opublikowała wyrok Trybunału, mogłaby stanąć przed Trybunałem Stanu. W ustach szefa wszystkich prokuratorów brzmi to jak groźba.

Bezprawiu możemy się sprzeciwić prawem.

władzaNieOgłasza

wyborcza.pl

 

 

przepraszam1

jeszczeNie

Pustka pełna [SZCZYGIEŁ]

Mariusz Szczygieł, 17.03.2016

Mariusz Szczygieł

Mariusz Szczygieł

„Zmianę świata warto zacząć od siebie, zaś najbliższe człowiekowi jest jego nazwisko. ‚Duda’ już mnie nie określa”. Oto co ostatnio usłyszałem, podsłuchałem, przeczytałem.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej

Przepraszam, czy pan Duda?

– Dada.

Wojciech Duda ze Szczecina?

– Wojciech Dada ze Szczecina.

– Ale przecież pana żona i córka noszą nazwisko Duda…

– A ja Dada.

– Jak to możliwe?

– Wystąpiłem do urzędu o zmianę nazwiska ze względu na…

– …nie, nie uwierzę!

– …tak, panie Mariuszu. Ze względu na własną niezgodę na rzeczywistość. Uważam, że mężczyzna w pewnym wieku musi wyjść poza deklaracje. A zmianę świata warto zacząć od siebie, zaś najbliższe człowiekowi jest jego nazwisko. „Duda” już mnie nie określa.

– I udało się je panu zmienić?

– Proszę, oto decyzja Urzędu Stanu Cywilnego w Szczecinie z 10 marca. A to mój wniosek, gdzie napisałem, że chęć zmiany nazwiska z Duda na Dada powodowana jest nagłym wzrostem jego popularności w związku z działalnością polityczną dwóch osób – prezydenta i przewodniczącego „Solidarności”. W efekcie jest dla mnie bardzo uciążliwe. Bywa powodem uszczypliwości i drwin ze strony znajomych (na przykład Zbigniewa Taszyckiego, może go pan spytać), sąsiadów, urzędników. Ludzie pozwalają sobie na żarty.

– No i co w tym złego, panie Wojciechu?

– Ale ich powtarzalność jest nie do zniesienia. Chciałby pan słyszeć na przykład 25 razy dziennie: „Pan z tych Dudów…”? Przez to wszystko jestem w ciągłym napięciu. Ludzie już tak gubią się w rzeczywistości, że przypadkowy facet złożył mi propozycję korupcyjną, bo na pewno jestem spokrewniony z prezydentem.

– A co chciał załatwić?

– Stanowisko dla żony czy teściowej… Proszę też pamiętać, że są inne powody, które także wyłuszczyłem urzędowi. Bo co znaczy, proszę pana, duda?

– Instrument to jest, ludowy.

– Tak, starodawna piszczałka, ale pusta w środku!

– No i dobrze, bo jakby nie była pusta, toby nie grała.

– Właśnie! Rdzeń „dud” oznacza coś, przez co przepływa powietrze. Na przykład płuca zwierzęce często nazywano dudami. Może dlatego pisarze, jak Słowacki czy Fredro, używali słowa „duda” na określenie osoby uważanej za głupią. Słownik Doroszewskiego definiuje go ciągiem synonimicznym. Szczerze mówiąc, ciągiem dla mnie przykrym…

– To proszę pociągnąć. Raz i będziemy mieli to za sobą.

– Głupiec, niedołęga, fujara, kiep, cymbał. W tym rozpolitykowanym czasie muszę podkreślić, że tylko cytuję. Zresztą pan spojrzy na mój wniosek do urzędu – tak właśnie napisałem: tylko cytuję.

– Co na to urząd?

– Zgodził się z argumentami i od czterech dni mam nowe nazwisko.

– Co na to w pracy?

– Jeszcze nie wiedzą, ale zawiadomię. Jestem wykładowcą na wydziale malarstwa. Od 1995 na ASP w Poznaniu, teraz Uniwersytecie Artystycznym, a od dwóch lat także w Akademii Sztuki w Szczecinie.

– Czy to pan zrobił kiedyś figurę Jezusa na krzyżu, który trzyma w dłoniach szarfę z orłem i napisem Polska?

– To nie szarfa, to szalik kibica. A praca zainspirowana była tekstem profesora WinczorkaKim jesteś, prawdziwy Polaku„.

– Katolikiem.

– Bingo! Pisał pan profesor: „Prawdziwy Polak katolikiem być musi. Przekonanie, że bywa inaczej, tych, którzy są do tej myśli silnie przywiązani, jest przedsięwzięciem beznadziejnym”.

– A poduszki z wizerunkiem Wałęsy to też pana sprawka?

– To nie były poduszki, to był balon, który na przemian nadymał się i wypuszczał z siebie powietrze. Praca powstała ponad siedem lat temu, ale ostatnie wydarzenia nadały jej nowy kontekst i znaczenie.

– Zaraz, a czy z nazwiskiem Dada bierze pan może też udział w wystawie „Anarchia i nowa sztuka. 100-lecie dadaizmu” w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku? Bo przecież w 1916 pojawił się dadaizm…

– Biorę.

– To ja już wszystko rozumiem, panie Dada. Czytałem raz „Słownik sztuki XX wieku” i tam było napisane, że słowo „dada” też nic nie oznacza. Czyli pustka…

– Dlatego pełna znaczeń.

Wideo „Dużego Formatu”, czyli prawdziwi bohaterowie i prawdziwe historie, Polska i świat bez fikcji. Wejdź w intrygującą materię reportażu, poznaj niezwykłe opowieści ludzi – takich jak Ty i zupełnie innych.

W ”Dużym Formacie” czytaj:

Dzieci bezdomne w Polsce. Całe życie w schronisku
Mama, a może dałoby się wynająć jakieś mieszkanie? Tylko na jeden dzień. Udawalibyśmy, że to nasze

Sąd na skraju załamania nerwowego
W miejscach, które są przeładowane pracą, a sąd niewątpliwie jest czymś takim, relacje międzyludzkie robią się niefajne. Rozmowa z dr Katarzyną Orlak

Wszystkie filmy Józefa Hena
Przed kinami wystawiano gabloty z fotosami. Na podstawie tych fotosów budowałem własną akcję, a kolegom kłamałem, że byłem w kinie. Rozmowa z Józefem Henem

Legion molestowanych. Najwstydliwszy sekret meksykańskiego Kościoła
Pius XII, Jan XXIII, Paweł VI, Jan Paweł II i Benedykt XVI wiedzieli o przestępstwach księdza Marciala Maciela. Do Watykanu docierały kolejne dowody, a Watykan zapominał o poprzednich

Wyrok TK rzucony na ścianę
Moi rodzice trochę wierzą, że mi przejdzie. Sami są zwolennikami status quo, głosowali na Platformę. Ale tata mnie dziś tu przywiózł i odwiezie

Dlaczego w Izraelu jest tyle start-upów
Zeevi jest głęboko niewierzący, a mimo to uważa, że innowacyjność to dar Najwyższego

Zobacz także

 

panDuda

wyborcza.pl

oniCzekają

http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,19778997,paradowska-macierewicz-mowi-duzo-ale-jakby-nie-mowil-nic-nowego.html

sienkiewiczPiS

300polityka.pl

kim

http://deser.gazeta.pl/deser/56,111858,19772354,kim-nie-chcialby-zebys-ogladal-te-zdjecia-michal-huniewicz,,1.html#MT

Jarosław w Sygnałach dnia: nie lubię konfliktu, mam spokojną naturę

Gdyby ktoś pytał co poszło, czy poszło, kiedy poszło, do kogo poszło i od kiedy odliczać kolejne dni:

redakcjaDziennikaUstaw

 

oPozycjiPolski

Kaczyński w Polskim Radio: Pozostanę wstrzemięźliwy. Może już nigdy nie będę frontmanem? [6 CYTATÓW]

WB, 17.03.2016

Jarosław Kaczyński w Zambrowie

Jarosław Kaczyński w Zambrowie (MARCIN ONUFRYJUK)

1. Jarosław Kaczyński był gościem Jedynki
2. Mówił m.in. o tym, że nie lubi konfliktu
3. Prezes PiS nie zamierza być „frontmanem” partii

 

1. O konflikcie:

– Jest pan człowiekiem, który lubi konflikt? – zapytał na początku rozmowy prowadzący program. – Bardzo nie lubię konfliktu. Jestem bardzo spokojnej natury – zapewniał Kaczyński. Tłumaczył również, że od ćwierć wieku „zażarcie buduje się jego obraz” jako człowieka skorego do konfliktów.

2. O Trybunale Konstytucyjnym:

Zdaniem Kaczyńskiego Trybunał Konstytucyjny jest „organem o bardzo słabej legitymizacji”- TK składa się z prawników mających bardzo dobrą pozycję w swojej dziedzinie prawa i z prawników zupełnie przeciętnych. W gruncie rzeczy jest to zbiór ludzi bardzo różnych, niekiedy dość przypadkowych – wyjaśniał.

3. O Polakach w strukturach UE:

Prezes PiS mówił o odrzuconej kandydaturze eurodeputowanego PiS Janusza Wojciechowskiego do Trybunału Obrachunkowego. – Pani Thun i pani Pitera gwałtownie zaatakowały naszego kandydata, osobę, która ma zdecydowanie najlepsze kompetencje ze wszystkich kandydatów – mówił i podkreślił: – Myśmy nigdy nie atakowali, a wręcz wspieraliśmy wszystkich polskich kandydatów, także tych z Platformy Obywatelskiej, także tych, co do których przygotowania mieliśmy wątpliwości.

4. O pozycji Polski:

Polska według Kaczyńskiego powinna być krajem „który się liczy, który jest traktowany podmiotowo i, którego interesy są przestrzegane”. Jego zdaniem taką pozycję Polska miała za czasów poprzednich rządów PiS. – Platforma wszystko zepsuła, przyjmując pozycję wystraszonego petenta – dodał.

5. O byciu frontmanem:

Kaczyński ostatnio rzadziej bywa w mediach i – jak wyjaśnia – pozostanie „wstrzemięźliwy jeszcze przez dłuższy czas”. – Nie ma podstaw, żebym ja był – jak to się mówi – frontmanem. Frontmanem przez dłuższy czas nie będę, a może już nigdy nie będę – stwierdził.

6. O czytaniu książek:

Na koniec prowadzący program nawiązał do badań czytelnictwa, z których wynika, że ogromna większość Polaków nie przeczytała w ubiegłym roku żadnej książki. – W ostatnich tygodniach dołączyłem się do większości Polaków. Ostatnio żadnej ważnej książki nie czytałem – śmiał się prezes PiS. Planuje jednak lekturę drugiego tomu „Historii Polski” Nowaka.

kaczyńskiwPolskiRadio

gazeta.pl

waszczykowskiOnegatywnej

Jak mówił o tym, czy PO powinna spodziewać się retorsji w postaci braku poparcia dla Donalda Tuska:

W tej chwili raczej nie, uważamy że utrzymanie polskiej pozycji na takim stanowisku jest istotną wartością. Od miesięcy pytany o to mówiłem, że Polska będzie wspierać każdego Polaka na wysokim stanowisku. Mam nadzieję ciągle, że politycy PO przeżyją jakąś refleksję.

300polityka.pl

marianKociniak

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19779144,marian-kociniak-nie-zyje-aktor-mial-80-lat.html#Czolka3Img

17.03.2016

top17.03.2016

CZWARTEK, 17 MARCA 2016

Premier Szydło w Brukseli. W czwartek pierwszy dzień posiedzenia Rady Europejskiej

08:52
szydloEUCO1

Premier Szydło w Brukseli. W czwartek pierwszy dzień posiedzenia Rady Europejskiej

Kryzys migracyjny i porozumienie UE-Turcja będą tematami dwudniowego spotkania Rady Europejskiej, które rozpoczyna się w czwartek w Brukseli.

O 10:45 premier Szydło ma spotkać się z przewodniczącym RE Donaldem Tuskiem.

16.00 – udział premier Beaty Szydło w spotkaniu szefów rządów i państw Unii Europejskiej z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Martinem Schulzem

16.45 – udział prezes Rady Ministrów w sesji roboczej Rady Europejskiej

19.45 – obiad roboczy szefów rządów i państw Unii Europejskiej

08:08
kaczynskikonin1

Kaczyński: TK jest obezwładniony przez własnego prezesa

Jak mówił dziś w rozmowie w Programie 1 Polskiego Radia Jarosław Kaczyński:

„TK jest obezwładniony przez własnego prezesa. Nie chce dopuścić do orzekania trzech sędziów – bez najmniejszej podstawy prawnej – wybranych w tej kadencji. Oni są sędziami, a nie mogą orzekać, to zupełne nieporozumienie (…) Gdyby przyjęto naszą ustawę grudniową, to TK mógłby w końcu w szybkim tempie zabrać się za sprawy zaległe, a w lipcu czy czerwcu ocenić zgodnie z procedurami tę ustawę, która była ostatnio przedmiotem jego nie tyle decyzji, co opinii niektórych sędziów Trybunału. I wszystko mogłoby być legalne, ta decyzja mogłaby nam się nie podobać, ale byłaby legalna. Zamiast tego prezes Rzepliński sparaliżował Trybunał, wspierany przez opozycję. Ale my z tym wspólnego nie mamy nic”

07:51
jarkAcz

Kaczyński o Ujazdowskim: Może czuć się bezpieczny, choć jego propozycje wychodzą poza konstytucję

Prezes PiS odniósł się na antenie Programu 1 Polskiego Radia do propozycji kompromisu ws. TK autorstwa Kazimierza Michała Ujazdowskiego. Na pytanie, czy Ujazdowski „może czuć się bezpieczny”, Jarosław Kaczyński odpowiedział:

„Może czuć się bezpieczny, choć jego propozycje wybiegają poza konstytucję, zresztą zostały z góry odrzucone od razu przez drugą stronę”

07:43
kaczynski100

Kaczyński: Podstawą kompromisu jest konstytucja, o łamaniu konstytucji rozmawiać nie będziemy

Jak mówił w Programie 1 Polskiego Radia prezes PiS o ewentualnym kompromisie ws. TK:

„Podstawą kompromisu jest konstytucja i jej przestrzeganie. O łamaniu konstytucji rozmawiać nie będziemy. Nie widzę żadnych sygnałów, że druga strona chce konstytucji przestrzegać. Ale gdy zmienią się postawy, być może będzie można mówić o kompromisie. Mam nadzieję, że zespół ekspertów, powołany przez Sejm, wypracuje jakiś taki model, w ramach którego będą uwzględnione uwagi Komisji Weneckiej”

Jak dodawał:

„Platforma ma klucz do rozwiązania tego problemu [kryzysu wokół TK]. Dziś PO żyje konfliktem, nie ma pomysłu na opozycję. Chce kontynuować grę, którą prowadzi od 10 lat”

07:41
kaczTK1

Kaczyński: Bardzo nie lubię konfliktu, mój obraz jest fałszywie budowany

Jarosław Kaczyński, pytany w Sygnałach Dnia PR1, czy nie żałuje usunięcia się w cień – głównie w kampanii (sam prezes PiS stwierdził na antenie, że rzadko udziela się w mediach):

„Nie żałuję, [że usunąłem się w cień], dzięki temu wygraliśmy [wybory]. Bardzo nie lubię konfliktu, jestem spokojnej natury. Budowany jest mój fałszywy obraz”

07:40

Plan PAD: spotkanie z ambasadorem Irlandii, wizyta na Podkarpaciu, wieczorem Węgry

O 11:00 w Pałacu Prezydenckim prezydent Andrzej Duda spotka się z ambasadorem Irlandii Gerardem Keownem. W związku z przypadającym Dniem Świętego Patryka – narodowym świętem Irlandii, ambasador wręczy PAD symboliczną trójlistną koniczynkę.

Następnie, o 15:00 prezydent w Łańcucie weźmie udział w ceremonii wręczenia odznaczeń państwowych Polakom ratującym Żydów, a o 17:20 w Markowie zasadzi drzewo owocowe w ogrodzie Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów. 10 minut później, o 17:30 PAD weźmie udział w uroczystości otwarcia Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów.

Także w czwartek Andrzej Duda rozpocznie wizytę na Węgrzech. O 20:50 w Budapeszcie weźmie udział w uroczystości złożenia wieńca i zapalenia zniczy pod Pomnikiem Katyńskim.

300polityka.pl

Kaczyński w radiowej Jedynce: Nie ma mowy o publikacji orzeczenia Trybunału

look, 17.03.2016

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Jeśli ktoś odrzuca przestrzeganie konstytucji, to wtedy kompromis jest niemożliwy – mówił prezes PiS. Ewentualną publikację marcowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego nazwał zaś „złamaniem konstytucji”. – To w ogóle nie jest przedmiotem żadnej dyskusji. O łamaniu konstytucji dyskutować nie będziemy – zapowiedział prezes PiS.
 

Jarosław Kaczyński był w czwartkowy poranek gościem „Sygnałów dnia” w radiowej Jedynce. Rozmowę prowadzili Samuel Pereira i Marek Mądrzejewski. „Panie prezesie, dlaczego nie lubi pan 1 PR? Ostatni raz był pan u nas przed wyborami” – zaczęli rozmowę.

– Ja ostatnio jestem na duży dystans do mediów i to radio nie jest jakoś wyróżnione negatywnie. Nieczęsto bywam w mediach, bo jestem w szczególnej sytuacji. Jak to niektórzy opisują moja władza czy też – to jest szczególnie zabawne – moja dyktatura… A to tak naprawdę to jest sytuacja nieco niejasną i często dyskomfortowa. W związku z tym rzadko się wypowiadam – odparł prezes.

Dziennikarz przypominał prezesowi PiS jego dawną rozmowę z Teresą Torańską. Kaczyński mówił wówczas, że „najbardziej chciałby być szefem bardzo wpływowej silnej, rządzącej partii”. – No i jestem. W tym sensie marzenia się spełniły. Ale po drodze były takie wydarzenia, że teraz ja już o marzeniach nie mówię…

– W dużej mierze stało się tak ze względu na pewną ofiarę, która pan złożył. Ze względu na silny elektorat negatywny usunął się pan w cień. Żałuje pan tego? – pytał Mądrzejewski. – Nie żałuję, bo dzięki temu – jak sądzę – wygraliśmy – mówił Kaczyński.

Prezes PiS przedstawiał się jako „człowiek, który bardzo nie lubi konfliktów”. – Jestem bardzo spokojnej natury – mówił. Przekonywał, że to inni budują jego błędny obraz. – Bardzo zażarcie budują, co zaczęło się już ćwierć wieku temu. Kiedy tylko znajdowałem się blisko centrum wydarzeń to trwała praca, aby stworzyć mój wizerunek nie mający nic wspólnego z rzeczywistością – opowiadał.

Nie minęła chwila i Jarosław Kaczyński miał okazję zmierzyć się ze swoim „wizerunkiem”. Wystarczyło pytanie o możliwości kompromisu w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. – Podstawą kompromisu musi być konstytucja i jej przestrzeganie. Jeśli ktoś odrzuca przestrzeganie konstytucji, to wtedy oczywiście kompromis jest niemożliwy. Na razie nie widzę żadnych sygnałów, które by wskazywały, że druga strona tego sporu chce konstytucji przestrzegać, stąd trudno w tym momencie mówić o kompromisie. Choć oczywiście postawy mogą się zmieniać. Jeśli się zmienią, może dojść do kompromisu, przy czym on musi się trzymać prawa – mówił Kaczyński.

– Wydaje mi się, że zespół ekspertów, który będzie w najbliższym czasie powołany przez Sejm wypracuje model, w ramach którego będą uwzględnione przynajmniej niektóre uwagi Komisji Weneckiej, a przy tym nie dojdzie do złamania konstytucji… – kontynuował Kaczyński.

– Jedna z tych uwag mówi o konieczności publikacji orzeczenia Trybunału – wtrącił Samuel Pereira.

– No i to jest właśnie ewidentne złamanie konstytucji. To w ogóle nie jest przedmiotem żadnej dyskusji. O łamaniu konstytucji dyskutować nie będziemy – odparł Kaczyński.

 

Zobacz także

kaczyńskiWradiowej

wyborcza.pl

 

Lasek odpiera tezy Macierewicza ws. katastrofy smoleńskiej. „Wszystkie systemy tupolewa były sprawne”

mast, PAP, 16.03.2016

Maciej Lasek i Antoni Macierewicz

Maciej Lasek i Antoni Macierewicz (Agencja Gazeta)

1. Macierewicz wyjaśniał posłom przyczyny wznowienia badań katastrofy
2. Wysunął dwie tezy, które mają świadczyć o nierzetelności raportu Millera
3. Podważył je Maciej Lasek, były członek komisji badającej katastrofę

 

Macierewicz wyjaśniał dzisiaj na posiedzeniu Komisji Obrony przyczyny wznowienia badań katastrofy smoleńskiej. Zaapelował, by sięgnąć do zapisów parametrów lotu, w tym do raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) i raportu Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP), którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller.

Krytykując raport komisji Millera, Macierewicz wysunął dwa argumenty, które mają świadczyć o nierzetelnym zbadaniu przyczyn katastrofy. Na jego tezy odpowiedział już Maciej Lasek, były członek KBWLLP oraz szef komisji badającej wypadki w lotnictwie cywilnym:

1. Dlaczego nie skierowano do badań w laboratorium materiałów, które miały świadczyć o wadzie fabrycznej jednego z głównych zespołów technicznych samolotu?

Lasek powiedział, że wszystkie systemy samolotu były sprawne do momentu zderzenia z brzozą.

– Nawet opublikowana przed rokiem opinia zespołu biegłych dla prokuratury nic nie mówi o żadnej wadzie fabrycznej – dodał.

2. Tzw. polska czarna skrzynka, czyli rejestrator firmy ATM, nie został wysłany za pierwszym razem do Polski, a film z jej rozpakowania jest nieprawdziwy.

Lasek przyznał, że rzeczywiście za pierwszym razem przywieziono do Polski skrzynkę z innym agregatem.

– Z tego, co pamiętam, następnego dnia przyleciał właściwy rejestrator. Jego karta pamięci została odczytana przez producenta w obecności polskich i rosyjskich prokuratorów oraz członków MAK i komisji Millera – powiedział.

Były członek komisji badającej katastrofę przypomniał również. że dowodem na to, że zasilanie działało do momentu zderzenia z ziemią, jest zapis komputera pokładowego FMS.

– Został on zbadany przez Amerykanów. W jego pamięci zapisano współrzędne odebrane przez trzy anteny systemu GPS w momencie utraty zasilania. Odpowiadają one miejscu zderzenia samolotu z ziemią – powiedział Lasek.

maciejLasek

gazeta.pl

 

Panie Ziobro, Panie Kamiński, popełniłem przestępstwo. Znieważyłem Andrzeja Dudę. Do dzieła zatem! Oczekuję procesu. Macie w sobie dość przyzwoitości?

Paweł Kasprzak*, 16.03.2016

Mariusz Kamiński, Zbigniew Ziobro

Mariusz Kamiński, Zbigniew Ziobro (Fot. Wojciech Olkuśnik / AG)

Panie Ziobro! Zawiadamiam Pana o własnym przestępstwie oraz zwracam Pańską uwagę na opieszałość podlegających Panu prokuratorów, stanowczo żądając przewidzianej prawem reakcji. Panie Kamiński! Pan jest nie tylko szpiclem, ale również przestępcą. Wielokrotnie zapowiadał Pan wytoczenie procesu każdemu, kto Pana tak nazwie. Niech więc Pan wytacza! – pisze Paweł Kasprzak* w liście otwartym do ministra sprawiedliwości/prokuratora generalnego oraz do koordynatora służb specjalnych.
 

Oto pełna treść listu:

List otwarty i zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa

Adresaci:
Zbigniew Ziobro, Prokurator Generalny, Minister Sprawiedliwości
Mariusz Kamiński, Minister Koordynator Służb Specjalnych

Panowie!

Jestem jedną z kilkudziesięciu osób prowadzących od jakiegoś czasu protest obywatelskiego nieposłuszeństwa, o którym wiadomo podlegającym Panom służbom. Protest ów dotyczy notorycznego i bezczelnego łamania podstawowych zasad demokratycznego państwa prawa oraz bezpośrednich naruszeń Konstytucji RP przez najwyższych funkcjonariuszy państwa – te czyny państwowych dostojników są zresztą również znane nie tylko wspomnianym służbom, ale także Panom, więc opisywać ich tu nie trzeba.

Protest polega na publicznym znieważaniu p. Andrzeja Dudy poprzez nazywanie go łgarzem i krzywoprzysięzcą, co narusza Art. 135. § 2. kodeksu karnego i jest przestępstwem zagrożonym karą do 3 lat pozbawienia wolności, urzędowo ściganym z oskarżenia publicznego.

Wobec bierności prokuratury w tej sprawie zawiadomienia o przestępstwie wysłali sami uczestnicy protestu, ja również. To oczywiście dlatego, że polityczny proces o zniewagę prezydenta leży w interesie prowadzonego przez nas protestu, natomiast nie leży w interesie rządzącej dzisiaj większości, znieważanego p. Dudy, Panów oraz prawdopodobnie samych prokuratur. Oficjalnie zawiadomione prokuratury musiały wszcząć postępowania. Wiem o postępowaniu w Warszawie (nr sprawy PR 4 DS. 141.2016) i we Wrocławiu (nr DI 5602/90/16/AKA). Spodziewamy się jednak decyzji o umorzeniu, bardzo zresztą ciekawi uzasadnienia.

Panie Ziobro!

Jest Pan dzisiaj – jak Pan sobie wymarzył – szefem prokuratorów. Ma Pan możliwość ingerencji w każde prowadzone w Polsce postępowanie. Proszę ingerować! Ma Pan do czynienia z ewidentnym przestępstwem, jawną deklaracją jego kontynuacji i eskalacji. Co więcej, ma Pan do czynienia również z organizacją, której celem jest ów przestępczy proceder. Czy to nie takie właśnie spiski i układy były treścią Pańskiej misji politycznej? Do dzieła zatem! Liczę, że Pańskie charakterystyczne pojmowanie patriotyzmu w połączeniu z Pańskimi bardzo specyficznymi, szeroko znanymi kwalifikacjami intelektualnymi, etycznymi, politycznymi oraz prawniczymi, przyniesie wreszcie owoce. Zawiadamiam Pana o własnym przestępstwie oraz zwracam Pańską uwagę na opieszałość podlegających Panu prokuratorów, stanowczo żądając przewidzianej prawem reakcji.

Wymierzone w p. Dudę zniewagi nie ustaną i będą eskalowane – o czym otwarcie Pana uprzedzam. W pewnej toalecie napisano o p. Dudzie – zechce mi Pan wybaczyć – „Dupa”. Określeń tego rodzaju unikam jako przede wszystkim nieprecyzyjnych, starając się mówić raczej to, czego prawdziwość da się bez wątpliwości łatwo wykazać. Dowód „dupowatości” byłby oczywiście – sam Pan to z pewnością rozumie – trudny do przeprowadzenia w odniesieniu do kogokolwiek opisanego takim epitetem, głównie z powodu niejasnej definicji. Trzeba jednak powiedzieć, że Andrzej Duda – jak nam obu wiadomo – czyni starania wyjątkowo intensywne, by kryteria wszelkiej dającej się tu pomyśleć definicji spełnić, w zasadzie niczym innym się nie zajmując. Na ten poziom języka raczej nie zejdę, niemniej wzmocnić zarówno określenia, jak formę protestu da się z łatwością i postępowanie p. Dudy uzasadnia to w pełni. Zarzutów z Art. 135. prokuratura uniknąć wobec tego nie zdoła, byłoby zatem zdecydowanie lepiej dla wszystkich zainteresowanych, w tym dla p. Dudy, a zwłaszcza dla urzędu, który on każdego dnia profanuje, gdyby sprawę doprowadzić do procesu w możliwie krótkim terminie, oszczędzając wszystkim kłopotu i zażenowania, nieprawdaż?

Dowiaduję się jednak – bez większego zaskoczenia, bo przecież tego się spodziewałem – że pozwala Pan swemu koledze z rządu nasyłać na mnie szpicli i szukać raczej haków, niż postawić mnie przed sądem zgodnie z prawem, które świadomie łamię. Powinien Pan zostać poinformowany, że to jest tchórzliwe i niegodne postępowanie. Dokładnie w ten sam sposób postępowały z opozycjonistami komunistyczne władze – Panom również brak odwagi, by otwarcie wytoczyć proces w politycznej sprawie niewygodnego dla Was protestu, a zamiast tego swoim i dawnym esbeków obyczajem knujecie, mataczycie i prowokujecie.

Panie Kamiński!

Oto kontaktuje się ze mną pewien człowiek z mętną propozycją finansowania założonej niegdyś przeze mnie i dziś niestety martwej fundacji edukacyjnej. Człowiek ów korzysta z numeru telefonu, który mógł poznać wyłącznie w jednym miejscu na świecie – w dziale kontroli pewnego urzędu skarbowego, który nadzorował i kontrolował szwankującą sprawozdawczość tej fundacji. Ów rzekomy inwestor oczywiście nie jest pracownikiem skarbówki. Nikt w zwykłym trybie nie uzyskałby dostępu do tego numeru i nie byłby w stanie skojarzyć go z moją osobą, jest więc najzupełniej jasne, że dzwonił do mnie ktoś, kto do tych informacji miał dostęp, a zatem ktoś z podlegających Panu służb.

Nie stało mi się nic złego, ani w najmniejszym stopniu zaskakującego – ot, Pański niezbyt rozgarnięty szpicel poznał w efekcie mój właściwy numer telefonu, trudny do ustalenia w zwykły sposób, i wykorzystał tę wiedzę w sposób dla szpicli typowy.

Z całą pewnością będzie Pan twierdził, że nie wie niczego o żadnej wymierzonej we mnie akcji. Powody, dla których jestem jej pewien, wyłożyłem w zarysie. Innych dowodów proszę ode mnie nie oczekiwać – nie widzę powodu do ich zbierania i tym bardziej ujawniania. W bandycki sposób nocami narzuciliście Polsce i jej obywatelom bandyckie prawo. Nikt poza Wami i Waszymi funkcjonariuszami nie ma już dostępu do danych o działaniach podlegających Wam służb – załatwiliście to sobie, zmieniając ustrój parlamentarnych komisji. Nowe prawo o służbach i o inwigilacji czyni już lub uczyni wkrótce legalnymi te działania, za które raz już został Pan skazany przez sąd działający w imieniu Rzeczypospolitej, Panie Kamiński. Nie ma już dziś w Polsce instytucji ani instrumentów prawnych, za pomocą których mógłbym dostarczyć dowodów ponad to, co przedstawiłem, i wobec tego czuję się zwolniony z tego obowiązku.

Istnieje jednak jeszcze Konstytucja RP. Pan nie powinien pełnić w Rzeczypospolitej żadnych państwowych funkcji, dopóki niezawisłe sądy nie rozstrzygną na Pańską korzyść spraw karnych, które Panu wytoczono. Działania wobec mnie, Panie Kamiński, jeśli będzie je Pan kontynuował, są recydywą dokładnie tego samego przestępstwa, za które raz już został Pan skazany. Uchwalane nocą ustawy o służbach, połączone z zablokowaniem Trybunału Konstytucyjnego, który mógłby orzec ich niekonstytucyjność, są oczywiście niezbędnym tłem tego przestępczego procederu. W praworządnym państwie nie ma miejsca dla szpicli i ich metod, proszę Pana, a Pan jest szpiclem.

Pan jest nie tylko szpiclem, ale również przestępcą, Panie Kamiński! I to notorycznym. Oświadczam to Panu z całą mocą publicznie i przypominam, że wielokrotnie zapowiadał Pan wytoczenie procesu każdemu, kto Pana tak nazwie. Niech więc Pan wytacza! Niech się Pan przestanie tchórzliwie chować za niewinnym ułaskawieniem Pańskiego partyjnego kolegi i niech Pan stanie przed sądem, bo tam od dawna jest Pańskie miejsce. Jestem gotów pójść do tego sądu wraz z Panem i godzę się zamiast Pana wystąpić w roli oskarżonego – byleby tylko Pańskie przestępcze działania stały się przedmiotem postępowania. Starczy Panu odwagi, by podjąć wyzwanie zwykłego obywatela? Czy nadal będzie Pan tchórzliwie napuszczał na mnie swoich przygłupich agentów?

Panowie!

Art. 135! Złamałem go! Oczekuję procesu w tej sprawie, a nie w żadnej innej! Macie w sobie dość przyzwoitości?

Paweł Kasprzak, 15 marca 2016

* Paweł Kasprzak, opozycjonista w czasach PRL, współzałożyciel Niezależnego Zrzeszenia Studentów, współpracownik Studenckiego Komitetu Solidarności, współtwórca Solidarności Polsko-Czeskiej (Czechosłowackiej), działacz „Solidarności” (RKW Frasyniuka), uczestnik Pomarańczowej Alternatywy, działacz założonego w 1985 r. ruchu Wolność i Pokój.

panie

wyborcza.pl

 

TW „Bolek” pod katedrą

Estera Flieger, Łódź, 16.03.2016

Na słupach ogłoszeniowych w Łodzi pojawiły się plakaty z wizerunkiem Lecha Wałęsy i hasłem:

Na słupach ogłoszeniowych w Łodzi pojawiły się plakaty z wizerunkiem Lecha Wałęsy i hasłem: „Prawda zawsze wyjdzie na jaw”. Obóz Narodowo-Radykalny prowadzi kampanię uderzającą w przywódcę „Solidarności” (Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Gazeta)

Na słupach ogłoszeniowych w Łodzi pojawiły się plakaty z wizerunkiem Lecha Wałęsy i hasłem: „Prawda zawsze wyjdzie na jaw”. Obóz Narodowo-Radykalny prowadzi kampanię uderzającą w przywódcę „Solidarności”.
 

Słup ogłoszeniowy przy łódzkiej katedrze. Z daleka rzucają się w oczy jaskrawoczerwone plakaty formatu A4. Pod portretem Lecha Wałęsy napis „TW »Bolek «. Prawda zawsze wyjdzie na jaw”. I jeszcze: „Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób”.

I nieco mniejszą czcionką: „17.02.2016 IPN przeszukał mieszkanie wdowy po Czesławie Kiszczaku. Odnaleziono akta personalne i akta TW o ps. »Bolek «. Zawierają on m.in. zobowiązanie do współpracy z SB Lecha Wałęsy, a także odręcznie podpisane przez niego pokwitowania odbioru pieniędzy. W opinii uczestniczącego w czynnościach weryfikujących eksperta – archiwisty IPN dokumenty są autentyczne”.

Tak wygląda ogólnopolska kampania Obozu Narodowo-Radykalnego (ONR), która rozpoczęła się w Łodzi.

Skąd pomysł na akcję? I jaki archiwista potwierdził autentyczność dokumentów z szafy Kiszczaka? Dzwonimy do krajowego rzecznika prasowego ONR: – Nigdy nie porozmawiamy. Nie udzielam informacji takim mediom – słyszymy w słuchawce i rozmowa jest skończona. Dowiadujmy się, że w ONR wydano rozporządzenie o zakazie kontaktu z przedstawicielami „Gazety Wyborczej” i innych mediów należących do spółki Agora, wydającej „Wyborczą”.

Na oficjalnej stronie Obozu Narodowo-Radykalnego czytamy o akcji prowadzonej przez związanych z ugrupowaniem działaczy w Białymstoku. Jej celem ma być „uświadamianie białostoczan, kim był naprawdę Lech Wałęsa”. W całym mieście powieszono 60 plakatów, które jak czytamy dalej, „informują o agenturalnej przeszłości szemranego lidera »Solidarności «”. Autorzy artykułu informującego o wydarzeniu chwalą się, że przechodnie wyrażali dla nich poparcie i pomagali przy plakatowaniu.

W Łodzi plakaty z Wałęsą ONR powiesił jeszcze w kilku miejscach. Są m.in. na rogu ul. Pomorskiej i Sterlinga. Nie można powiedzieć, by spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem. Na plakatach przy katedrze ktoś dorysował Wałęsie komiksowe dymki i dopisał: „Je… faszystów” i „ONR to zbiór zer”.

– Tymi plakatami ONR wyświadcza przysługę przywódcy „Solidarności” – mówi publicysta Leszek Jażdżewski. – To organizacja o charakterze antydemokratycznym. Nie stara się nawet tego maskować na organizowanych przez siebie marszach. Ale nie zapisze się w historii. A Lech Wałęsa już się zapisał. Z 10 milionami Polaków wybudował pomnik. Ani Jarosław Kaczyński, ani ONR go nie zniszczą – komentuje.

Zobacz także

ONR

wyborcza.pl