Beylin, 04.02.2017

 

Troll na etacie, Szefernaker

Jakiś czas temu z synem przymierzaliśmy się do napisania prozy z gatunku political horror. Jeszcze obydwaj bliźniacy Kaczyńscy mieli się dobrze na zdrowiu, ale ich niezdrowe zamiary w stosunku do ojczyzny było czuć w każdym przez nich otwarciu ust.

Tego rodzaju ludzie są zagrożeniem dla demokracji, niewiele intelektualnie są w stanie wnieść do dorobku wspólnego, ale mniemanie o sobie mają Atlasów. W większym towarzystwie byliby pośmiewiskiem, gdyż nie są (nie byli) partnerami do rozmowy, ich elokwencja ogranicza się w pewnym momencie tylko do inwektyw – i przyznam się, że źle znoszę ludzie nieeurydycyjnych.

Jarosław Kaczyński chciałby zaliczać się do elit, dlatego swoje wypowiedzi inkrustuje mniej znanym słowem ze słownika wyrazów obcych, aby w oczach dworu być kimś. Wystarcza to na Kurskich, Błaszczaków, Karczewskich, na elity narodu to za mało. Prezes PiS z tytułu swojego wykształcenie zapowiadał się po 1989 roku na doktora Frankensteina. „Stworzył” nam w latach 2005-07 potworka IV RP, a teraz ten potworek nabiera ciała. Jest zagrożeniem nie tylko dla demokracji, ale w niesprzyjajacych zewnętrznych warunkach może być zagrożeniem dla niepodległości.

Dr Frankenstein Kaczyński lepi, bądź uruchamia swoje postaci polityczne z ludzi niepełnych, niewartościowych, aby ten zawód uprawiać. Dlatego polskie życie publiczne jest zapełnione pisowcami mówiącymi jednym komunikatem i językiem polskim takim, jak Krystyna Pawłowicz („wziąść”, bo jest zjeść).

Dobrym przykładem wytworu doktora Kaczyńskiego jest Paweł Szefernaker, pierwszy troll internetowy na etacie w Kancelarii Premiera. Szefernaker pasuje do produktu doktora, nie wiedzieć czemu nazywający się w popkulturze tak samo, jak jego twórca. Szefernaker jak Frankenstein tak samo sie porusza, podobnie mówi i jego zasób pojęciowy jest ograniczony do zdolności przyswajanych komunikatów. Zdolny nie jest, za to świetnie nadaje się do armii trolów PiS.

Ten Frankenstein jest wypychany coraz częściej do mediów, bo PiS ma tylko takich ułomnych szefernakeropodobnych, frankensteinopodobnych. Czy będzie to Sasin, Kempa, czy Szefernaker, to wsio rawno, nic nie mają do powiedzenia, tylko do zaprogramowanego wyplucia – i szlus.

Z takim nie pogadasz, ale możesz być opluty, spécialité de la maison PiS. Oto w audycji „Śniadanie w Radiu ZET” taką specjalnością PiS jest wychodzenia w trakcie audycji, bo coś w produktach pisowskich szwankuje, zacina się. Igła wypada z rowka, w szarych komórkach buksuje. Kiedyś z programu autorstwa Moniki Olejnik wyszedł Mariusz Błaszczak, a w tę niedzielę ów troll na etacie, produkt dr Kaczyńskiego, Szefernaker.

Wyszedł, bo wcinał się w każde słowo, polityk PO Marcin Kierwiński nie dał się opluć, zagadać, acz troll Szefernaker ponawiał zwoje próby, jak Frankenstein. Nie można tymn półproduktom się dawać, tym postaciom politykopodobnym zagdakać,m zakwakać, bo tylko mają do podania swoje specjalite wypichcone na Nowogrodzkiej. Kierwiński zasługuje na uznanie nie dał się osaczyć bredniom, bo tak winniśmy nazywać dialektykę PiS. Ten Szefernaker nie nadaje się do obecności w życiu publicznym, jest lokalnym produktem z horroru wziętym. W przyszłości – gdy PiS minie – należy zadbać, aby takie trolle, Frankensteiny, Szefernakery, nie mogły uczesntniczyć w życiu publicznym. Zaniżają poziom do idiomu Kononowicza „żeby niczego nie było”. Aby Polska nie była krajem inaczej, takich polityków inaczej, jak Szefernaker, należy pożegnać (przeżegnać) kołkiem osikowym.

Więcej >>>

 

Witold Gadomski

Wyobraźmy sobie, że koalicja Kaczyński-Rydzyk-Morawiecki przejmuje władzę w roku 1990

04 lutego 2017

Wykład Jarosława Kaczyńskiego w szkole o. Rydzyka

Wykład Jarosława Kaczyńskiego w szkole o. Rydzyka (Fot. youtube.com/Radio Maryja)

Mamy wtedy niemal wyłącznie państwowe przedsiębiorstwa, państwowe media i państwowe firmy telekomunikacyjne. Mamy państwowy monopol w telewizji i firmy w raczkującym wówczas internecie. Czy możliwe byłyby wówczas demokracja i pluralizm? Oczywiście – nie.

>> Kaczyński w Toruniu o gospodarce: Mamy działania kolonialne zagranicznych firm

„Tak długo jak zostawiamy trzy czwarte Polski na pastwę krwiożerczego kapitalizmu, tak długo będziemy mieli różnego rodzaju niespodzianki, również w rozwoju gospodarczym i społecznym. Stawiamy na rewolucję solidarnościową, która może stworzyć rozwój zrównoważony” – mówił wicepremier Mateusz Morawiecki w toruńskiej Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej należącej do ojca Rydzyka.

Na konferencji w Toruniu wystąpili najważniejsi politycy PiS z Jarosławem Kaczyńskim, a także menedżerowie spółek kontrolowanych przez PiS: prezes Orlenu Wojciech Jasiński, Zbigniew Jagiełło z PKO BP, Michał Krupiński i Andrzej Jaworski z PZU, Anna Milewska, wiceprezes Banku Ochrony Środowiska, oraz wojewoda Mikołaj Bogdanowicz i prezydent Torunia Michał Zaleski. Widać, kto dziś rządzi Polską.

O. Tadeusz Rydzyk prawił komplementy Kaczyńskiemu, a Kaczyński – Rydzykowi. Wszyscy zapewniali, że prywatyzacja jest zła, a państwo może wspaniale zarządzać gospodarką i tworzyć „narodowy kapitał”.

Wyobraźmy sobie, że koalicja Kaczyński-Rydzyk-Morawiecki przejmuje władzę w roku 1990. Mamy niemal wyłącznie państwowe przedsiębiorstwa, państwowe media i państwowe firmy telekomunikacyjne. Mamy państwowy monopol w telewizji i firmy w raczkującym wówczas internecie. Czy możliwe byłyby wówczas demokracja i pluralizm? Oczywiście – nie.

Demokracja wymagała prywatyzacji, odsunięcia państwa i polityków od gospodarki. Bez prywatyzacji nie byłoby rynku, mechanizmu, który skutecznie przesuwa zasoby do tych sektorów, w których mogą być najskuteczniej wykorzystane. Prywatne przedsiębiorstwa lepiej radzą sobie w konkurencji rynkowej niż państwowe. Są bardziej efektywne i innowacyjne. Wiedzą, że nie mogą liczyć na dotacje państwa, więc starają się same utrzymać na rynku. Rynek zdominowany przez państwo nie istnieje.

Powyższe wywody to banał dla menedżerów, także tych, którzy dziś kierują państwowymi przedsiębiorstwami i bankami. W prywatnych rozmowach wszyscy (zapewne także wicepremier Morawiecki) przyznaliby, że państwo jest słabym zarządcą i jego działania prowadzą do obniżenia efektywności, a tym samym – dynamiki gospodarki. Ale w rozgłośni Rydzyka wygłaszają prawdy wynikające z ideologii, a nie wiedzy. W efekcie miliony Polaków są wprowadzane w błąd i po kilku latach jeszcze trudniej będzie ich przekonać do racjonalnej polityki gospodarczej.

Zastanawiająca jest w tym gremium obecność Jarosława Kaczyńskiego – polityka, który rzekomo rządzi Polską. Powinno mu zależeć na tym, by polityka gospodarcza PiS zakończyła się sukcesem. A to znaczy, że powinien sprzyjać dalszej prywatyzacji i umacnianiu się rynku, obsadzaniu spółek przez najlepszych menedżerów. Zamiast tego potwierdza ideologiczne slogany, mile widziane przez rozgłośnię księdza Ryzyka. Czyli Polską rządzi ksiądz dyrektor, a nie diaboliczny prezes PiS.

wyobrazmy

wyborcza.pl

„Nie trzeba być chrześcijaninem, wystarczy elementarna wrażliwość”. Księża o sierotach z Aleppo

Michał Wilgocki, 04 lutego 2017

Ks. Rafał Pastwa, ks. Alfred Wierzbicki, ks. Kazimierz Sowa

Ks. Rafał Pastwa, ks. Alfred Wierzbicki, ks. Kazimierz Sowa (fot. JAKUB ORZECHOWSKI, IWONA BURDZANOWSKA, TOMASZ RYTYCH)

MSWiA w piśmie do prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego tłumaczy, że nie ma możliwości przyjęcia dzieci z ogarniętej wojną Syrii. Jak tę deklarację komentują przedstawiciele Kościoła?
embed

ks. Alfred Wierzbicki, kierownik katedry etyki KUL-u:

Oczekiwałbym od władzy wrażliwości na ludzkie dramaty. Do tego nie trzeba być chrześcijaninem, trzeba mieć jakąś elementarną wrażliwość i chęć wyjścia na pomoc, niezależnie od tego, czy pomoc da się zrealizować. Zapewne obiektywne trudności w sprowadzeniu uchodźców istnieją. Są choćby kłopoty komunikacyjne z Aleppo, wiemy, że to miasto bardzo wiele wycierpiało i ciągle sytuacja jest tam bardzo trudna.

Ale nie można się zasłaniać względami o naturze technicznej wobec tak wielkiej szansy uczynienia dobra. Taki gest oczyściłby też atmosferę w Polsce. Niestety, utracono szansę działań ponadpartyjnych i ponad ideologiami.

A już łączenie tego z jakimś zagrożeniem terrorystycznym zakrawa na niesmaczną groteskę, której nawet nie ma potrzeby komentować. Ubolewam nad brakiem dobrej woli ze strony władz państwowych w stosunku do działań, które podejmują samorządy. Górę bierze niestety antyuchodźczy pryncypializm. „Nie” i zawsze „nie”, nawet kiedy chodzi o bezbronne, dotknięte chorobą dzieci.

embed

ks. Rafał Pastwa, dziennikarz, teolog, poeta, szef lubelskiej redakcji „Gościa Niedzielnego”:

Nie wiem, ile w odpowiedzi MSWiA jest rzeczywiście obiektywnej niemożliwości sprowadzenia do Polski dzieci z Syrii, a na ile to zwykła niechęć i trzymanie się antyuchodźczych zapowiedzi z okresu kampanii wyborczej.

Jestem zdziwiony, bo jako chrześcijanin widzę dramaty, jakie dzieją się w Syrii. Z drugiej strony widzę też Polaków uczestniczących dumnie w rocznicach powstań, akcji zbrojnych. Historia naszego kraju to jest jedna wielka historia walki o wolność.

Teraz wojna toczy się na naszych oczach. A mnie brakuje zgody w społeczeństwie. Brakuje mi zgodnego głosu, że możemy i chcemy pomóc. Mamy przecież zachęty papieża Franciszka, mamy głosy biskupów, Episkopatu, nauczanie Kościoła. Jeżeli to ignorujemy, to czy nasze chrześcijaństwo nie jest jałowe?

Przecież są w nas pokłady dobra, jesteśmy się w stanie otworzyć na „obcych”. Światowe Dni Młodzieży pokazały to dobitnie.

embed

ks. Kazimierz Sowa, publicysta:

Jeżeli czyjeś czyny rozmijają się z deklaracjami, to jest jak faryzeusz. Nie ja wymyśliłem to porównanie, Jezus powiedział to dwa tysiące lat temu. Cały czas mam nadzieję, że ludzie, którzy w Polsce deklarują głębokie przywiązanie do wiary i Kościoła, zrozumieją, że chodzi o czyny, nie słowa.

Chciałbym też przypomnieć słowa jednego z czytań na niedzielę 5 lutego – z księgi proroka Izajasza. „Dziel swój chleb z głodnym, wprowadź w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziej i nie odwrócić się od współziomków”.

Co do pokrętnych wyjaśnień strony rządowej: PiS wygrał wybory, odwołując się do retoryki antyimigranckiej. Teraz pierwszy raz okazało się, że ta retoryka napotkała bardzo ostry sprzeciw. Nagle nawet ludzie, którzy podzielają niektóre poglądy Prawa i Sprawiedliwości, pytają: zaraz, czy nawet dla dzieci nie zrobicie wyjątku?

Teraz zarzucili Jackowi Karnowskiemu, że nie napisał dosłownie, że chodzi o 10 dzieci i leczenie. A gdyby napisał, że chodzi o dwoje dzieci albo setkę – czy coś by to zmieniło? To próba pokrętnego wycofania się z sytuacji.

ksieza

wyborcza.pl

W Świdniku wyjdą na spacer w porze „Wiadomości”. Sprzeciw wobec propagandy PiS

Kacper Sulowski, 04 lutego 2017

Kadr z fragmentu 'Wiadomości'

Kadr z fragmentu ‚Wiadomości’ (Fot. TVP)

– Poziom propagandy w telewizji publicznej sięga tego z lat 80. Dlatego jak 35 lat temu w porze emisji „Dziennika telewizyjnego” znów chcemy wyjść na spacer – mówi Jakub Osina, organizator manifestacji, która odbędzie się w niedzielę w Świdniku.

Wieczorem 5 lutego 1982 roku na ulicach Świdnika zrobiło się bardziej tłoczno niż zwykle. W czasie, gdy w telewizji emitowano „Dziennik telewizyjny”, mieszkańcy w ramach protestu przeciw represjom stanu wojennego i kłamstwom socjalistycznej propagandy wyszli na ulice, a telewizory wystawili w oknach mieszkań. Ten polityczny happening nazwano „spacerami świdnickimi”. Po kilku dniach akcja rozwinęła się, gromadząc na ulicach kilkutysięczne tłumy.

Tuba prymitywnej propagandy

W najbliższą niedzielę przypada 35. rocznica pierwszego spaceru. Z tej okazji członkowie stowarzyszenia Świdnik Wspólna Sprawa organizują manifestację pod nazwą „Świdnickie spacery – reaktywacja”. – Uważamy też, że po ponad trzech dekadach wróciła konieczność głośnego mówienia o tym, że publiczne media, które wszyscy sponsorujemy, stały się znów tubą prymitywnej propagandy jednej partii – mówi Jakub Osina, organizator manifestacji. – Poziom propagandy w „Wiadomościach” zbliżył się do tego z lat 80. Brakuje jedynie mundurów na wizji – dodaje.

Manifestacja no logo

Organizatorzy zapraszają do udziału w manifestacji nie tylko mieszkańców Świdnika. – Historyczne „Spacery” rozlały się kiedyś na inne miejsca w województwie i kraju, dlatego zaproszenie kierujemy nie tylko do mieszkańców lotniczego miasta, ale do wszystkich chętnych, niezależnie od miejsca zamieszkania – zaznacza Osina.

Organizator dodaje, że ani manifestacja, ani stowarzyszenie nie są związane z żadną partią polityczną, a podczas zgromadzenia obowiązuje zakaz eksponowania jakichkolwiek barw i symboli partii. Dozwolone są jedynie flagi Polski oraz transparenty z protestem przeciw kłamstwom propagandy.

Manifestacja rozpocznie się w niedzielę o godz. 19 od złożenia kwiatów przy pomniku „spacerów” na skwerze w centrum Świdnika. Potem, o godz. 19.30, w czasie emisji „Wiadomości”, uczestnicy pójdą na spacer.

maja-dosc

wyborcza.pl

 

Niezawisłość sędziowska zależy od sędziów [SIEDLECKA]

Ewa Siedlecka, 03 lutego 2017

Ewa Siedlecka

Ewa Siedlecka (Fot . Kornelia Glowacka-Wolf / Agencja Gazeta)

Suweren, który przyjął konstytucję w referendum, nie ma wojska, żeby je posłać na władzę łamiącą konstytucję. Ma tylko sądy.

Prawo może być lepsze lub gorsze. Można je stanowić – co pokazał ostatni rok – sprzecznie z konstytucją i międzynarodowymi standardami. To, czy i jak zadziała w praktyce, zależy od sędziów. Stosując najlepsze prawo, mogą wydać wyrok sprzeczny ze sprawiedliwością i konstytucją. A najgorsze prawo mogą zinterpretować tak, by sprawiedliwość i konstytucję obronić. To kwestia woli. A często odwagi.

Nowy prezydent USA, „kolebki zachodniej demokracji”, wydał dekret zakazujący wjazdu do USA obywatelom państw, które uznał za wylęgarnię terrorystów. Nawet tym, którzy mają wizy czy status uchodźcy. Tym samym de facto zawiesił prawo azylu, o którym mówi Deklaracja Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych.

Prezydent Trump zamyka granice w ekspresowym tempie. Uchodźcy zatrzymani chwilę po podpisaniu dekretu

Amerykańscy sędziowie się buntują. Sądy w stanach Nowy Jork, Waszyngton, Massachusetts czy Wirginia nie uznały dekretu i wydają zatrzymanym na granicy osobom, które mają wizy lub status uchodźcy, zgody na „pobyt nadzwyczajny”, argumentując, że ich deportacja „może wyrządzić nieodwracalne szkody”. Zbuntowała się też prokurator generalna Sally Yates, ogłaszając, że prokuratorzy nie będą przed sądami bronić dekretu Trumpa. Prezydent usunął ją ze stanowiska. Inna rzecz, że funkcję pełniła tymczasowo, do czasu powołania wybrańca nowego prezydenta.

W tym samym czasie rząd PiS ogłosił projekt zmian w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa. Zmierza on do tego, aby to politycy mianowali sędziów – do KRS, a potem, w ramach KRS mogli blokować każdą sędziowską nominację. Cel jest oczywisty: sędziami mają zostawać, a potem awansować tylko ci, którzy nie będą orzekać wbrew woli władzy. Minister Ziobro ogłosił, że w ten sposób walczy z kastowością sądownictwa. O to, by obywatele – przez posłów – mieli wpływ na wybór sędziów.

Brzmi atrakcyjnie. A oznacza tyle, że sprawiedliwość dostanie w sądzie ten, który ma lepsze „przełożenie” na ludzi związanych z rządzącą większością. Albo skutecznie przekona do swoich racji ministra Ziobrę, który – jak to już dziś praktykuje – pośle do sądu swojego człowieka, żeby „przywrócił sprawiedliwość”.

***

Po przejęciu Trybunału Konstytucyjnego przez PiS liczymy, że sądy powszechne i Sąd Najwyższy przejmą rolę strażników konstytucji, bazując na artykule konstytucji, który mówi, że stosuje się ją bezpośrednio.

– W Polsce skończyła się epoka, kiedy mogliśmy polegać na zadeklarowanej w konstytucji zasadzie demokratycznego państwa prawnego. O prawo, o sposób jego interpretacji, o jego przestrzeganie, o każdy cal sprawiedliwości należy teraz walczyć i obowiązek ten – co tu dużo mówić – spoczywa na sędziach. Nie ma walki bez ofiar, a do nich może być zaliczony każdy z nas tu obecnych.

Takie słowa skierowała do sędziów pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf na poniedziałkowym zgromadzeniu w Warszawie sędziów okręgów i apelacji sądowych. W ustach szefowej Sądu Najwyższego brzmią one szczególnie dramatycznie. A odniesienie do „ofiar” wcale nie jest przesadzone. PiS pokazał, że potrafi ukarać nieposłusznych: odmową awansu (prezydent) czy odwołaniem z delegacji do sądu wyższej instancji (minister Ziobro). Więc jeśli sędziowie zechcą pełnić swoją konstytucyjną funkcję wbrew oczekiwaniom partii rządzącej – z pewnością za to zapłacą.

Prezes Sądu Najwyższego wzywa sędziów do oporu. Dramatyczne wystąpienie Małgorzaty Gersdorf

Czy zechcą płacić? Z jednej strony nie można od nikogo wymagać heroizmu. Z drugiej – sędzia to szczególny urząd: służba. Honor jej sprawowania zobowiązuje. Może nawet do heroizmu? Poziom odpowiedzialności sędziego jest olbrzymi: decyduje o losach pojedynczego człowieka, o sprawach publicznych i ustrojowych.

Za kilka dni Sąd Najwyższy rozpatrzy odwołanie pokrzywdzonych od „ułaskawienia” przez prezydenta Dudę szefa specsłużb Mariusza Kamińskiego. Chodzi o sprawę prowokacji w Ministerstwie Rolnictwa. Prezydent w ramach aktu łaski „umorzył” postępowanie sądowe przeciw Kamińskiemu, czyli darował mu nie tyle karę, co winę. Darowanie winy to nie akt łaski, ale abolicji. A o prawie do stosowania abolicji przez prezydenta konstytucja milczy. Dotąd abolicję uchwalał parlament. Zaś „umorzenie postępowania” jest czynnością procesową, zarezerwowaną dla sądu. Zdaniem wielu prawników prezydent aktem wobec Kamińskiego złamał konstytucję.

Sąd uchylił wyrok i umorzył sprawę byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego

Sąd Okręgowy w Warszawie uznał prezydencki akt za legalny. Teraz oceni go Sąd Najwyższy. Chodzi o granice trójpodziału władzy. Zakwestionowanie aktu prezydenta będzie wymagało od sędziów odwagi. Bo choć PiS nie może ich odwołać, to może zmienić prawo, przerywając ich kadencję. Tak chce zrobić wobec Krajowej Rady Sądownictwa.

Amerykańscy sędziowie postawili się Trumpowi, a ich kariery też zależą od prezydenta i parlamentu. Jeśli przestanie tam obowiązywać zasada przyzwoitości – którą Trump nazywa pogardliwie „poprawnością polityczną” i zwalcza – sędziowie mogą się spodziewać blokowania swoich karier. A pewnie też mają kredyty do spłacenia, ambicje zawodowe. Zobaczymy, jak silny będzie ich opór w obronie konstytucji. Na pewno wyjściową pozycję mają mocniejszą: w mentalności Amerykanów konstytucja jest zdecydowanie bardziej zakorzeniona niż w mentalności Polaków.

– To, że konstytucja nie jest w dzisiejszych czasach w pełni respektowana, nie oznacza, że sądy nie muszą do niej sięgać. Obecnie to sądy powszechne stoją na straży ustawy zasadniczej – powiedział w czwartek sędzia Igor Tuleya, orzekając odszkodowanie dla Jerzego Boguckiego, uniewinnionego od zarzutu zabójstwa gen. Papały, a przedtem przez dziewięć lat przetrzymywanego w areszcie tymczasowym (!) w celi dla niebezpiecznych i dręczonego m.in. światłem i głośną muzyką. – Sąd nie może ulegać presji, bo gdyby do tego doszło, skończyłaby się jego niezależność i niezawisłość sędziów – dodał.

Ma rację: niezawisłość sędziowska nie zależy ani od przepisów, ani od tego, czy władza ich przestrzega. Zależy od sędziów.

 

suweren

wyborcza.pl

Kaczyński w Toruniu. Było ciepłe powitanie. Rydzyk: Wielkość człowieka liczy się liczbą jego nieprzyjaciół

past, PAP, 04.02.2017

Wykład Jarosława Kaczyńskiego w szkole o. Rydzyka

Wykład Jarosława Kaczyńskiego w szkole o. Rydzyka (Fot. youtube.com/Radio Maryja)

• Prezes PiS był w szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu
• Wygłosił prelekcję o wolności gospodarczej i odpowiedzialności biznesu
• Kaczyńskiego, Morawieckiego i innych powitał o. Tadeusz Rydzyk

Jarosław Kaczyński był pierwszym mówcom na konferencji „Odpowiedzialność przedsiębiorców za Polskę”. – Trzeba wiedzieć kto jest kto, co jest kto i prawdę trzeba zawsze głosić. W Polsce by tej nadziei, która jest, nie byłoby też, gdyby nie pan prezes Kaczyński – powitał go o. Tadeusz Rydzyk. – Wielkość człowieka liczy się liczbą jego nieprzyjaciół – dodał. Prezes PiS mówił o wolności gospodarczej i odpowiedzialności. Ocenił, że „zagraniczne przedsiębiorstwa nie przestrzegają pewnych reguł prawnych, ale także moralnych”. – Mamy tutaj do czynienia z takimi elementami kolonialnymi, jeżeli chodzi o nasz kraj – powiedział w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej .

Dowiedz się więcej:

Co Jarosław Kaczyński mówił o wolności gospodarczej ostatnich dekad?

– Jeśli spojrzeć na te ostatnie 27 lat, to można powiedzieć, że najpierw mieliśmy do czynienia z taką swobodą, w wielkiej mierze anarchiczną. Taką, która po części była w ogóle nieregulowana i nieobjęta działalnością państwa. Znaczna część tej wybuchającej w końcu lat 80. i 90. działalności gospodarczej początkowo nie była objęta, albo w minimalnym stopniu objęta, ograniczeniami związanymi z podatkami – powiedział Kaczyński w w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w czasie konferencji „Odpowiedzialność przedsiębiorców za Polskę”.

kaczynski

TOK FM

SOBOTA, 4 LUTEGO 2017 14:49

Bochenek: To nieprawdziwa informacja, że polski rząd odmówił przyjęcia sierot z Aleppo

14:49

Bochenek: To nieprawdziwa informacja, że polski rząd odmówił przyjęcia sierot z Aleppo

Jest informacją nieprawdziwą, że rząd polski odmówił przyjęcia sierot z Aleppo. To pismo, który skierował prezydent Karnowski jest pismem bardzo ogólnym. Prezydent powinien sprecyzować swoje oczekiwania. My jesteśmy gotowi podejmować dyskusje, rozmawiać. Ale to dziś jest bardzo smutne – politycy PO wykorzystują tę sprawę tylko politycznie –
powiedział na konferencji prasowej rzecznik rządu Rafał Bochenek.

Bochenek: Najważniejsze dla nas jest bezpieczeństwo Polaków

Polski rząd podjął szereg działań związanych z pomocą humanitarną w zeszłym rok. Tylko w zeszłym roku przeznaczyliśmy na pomoc humanitarną 46 mln złotych. Realizujemy projekt humanitarny razem z Niemcami. Ten projekt związany z remontem szkół na uchodźców na Bliskim Wschodzie jest realizowany. Dla nas jako rządu PiS najważniejsze jest to, aby w ramach podejmowanych działań zagwarantowane było bezpieczeństwo Polaków. Ale mamy świadomość kwestii humanitarnych, dlatego ta pomoc jest podejmowana. Dlatego my w tę pomoc się angażujemy.

14:44

Bochenek: Nie ma jeszcze stanowiska rządu ws. Tuska

– Rząd Polski nie podjął żadnej decyzji. Nie ma stanowiska rządu w tej sprawie jeszcze. Ta dyskusja będzie, będzie rozgrywała się w najbliższych tygodniach. Warto pamiętać o tym, że za przewodniczącego Tuska doszło do wielkich kryzysów w UE – powiedział na konferencji prasowej rzecznik rządu Rafał Bochenek.

300polityka.pl

MON: Bartłomiej Misiewicz przebywa na urlopie. Nazwisko zniknęło ze strony ministerstwa

past, 04.02.2017

Bartłomiej Misiewicz

Bartłomiej Misiewicz (Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta)

Dwa tygodnie po aferze z imprezą w Białymstoku Bartłomiej Misiewicz poszedł na urlop – informuje resort Obrony. Na jednym ze stanowisk zastąpi go wieloletni współpracownik Macierewicza.

Miał podjechać pod klub rządową limuzyną, a media zarzucały też inne kontrowersyjne zachowania – o imprezie Bartłomieja Misiewicza w Białymstoku głośno zrobiło się dwa tygodnie temu.

Przez ten czas rzecznik MON i szef gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza raczej nie wypowiadał się dla mediów. Zamieścił jedynie kilka wpisów na Twitterze. „Proszę nie wierzyć w wierutne bzdury tworzone na mój temat. Jest to zwyczajna nagonka” – pisał.

We wtorek rzecznik rządu powiedział, że Misiewicz „jest do końca tygodnia na urlopie”. Teraz Ministerstwo Obrony poinformowało, że „przebywa ona na urlopie”, nie podano jednak, na jak długo. Jako szefa gabinetu politycznego zastępuje go Krzysztof Łączyński, wieloletni współpracownik Macierewicza.

.@MisiewiczB przebywa na urlopie; w obow. szefa Gabinetu Politycznego zastępuje Krzysztof Łączyński

Na krótko przed pojawieniem się informacji o urlopie Misiewicza Grzegorz Dąbrowski na Twitterze zwrócił uwagę, że nazwisko i zdjęcie Misiewicza zniknęły ze strony MON-u.

–  Ja tylko przypomnę, że pani premier rozmawiała z ministrem Macierewiczem na temat pana Bartłomieja Misiewicza. Pan minister wie, co zrobić w tej sprawie, są określone ustalenia – powiedział rzecznik rządu Rafał Bochenek, pytany przez dziennikarkę o zniknięcie Misiewicza ze strony. Dodał, że „polityka kadrowa” leży w gestii szefów resortów.

Kontrowersyjny rzecznik MON

Impreza w Białymstoku to nie pierwszy raz, gdy Misiewicz wywołuje kontrowersje. Nie jest to także jego pierwsza przerwa w obowiązkach. We wrześniu został czasowo zawszony w obowiązkach po tym, jak do prokuratury trafiła sprawa rzekomego proponowania stanowisk członkom PO. Śledztwo umorzono, a w grudniu Misiewicz wrócił do pełnienia stanowisk w MON.

Kontrowersje wywołało też m.in. przyznanie mu złotego medalu za „Za zasługi dla obronności kraju”, czy też fakt, że żołnierze salutowali mu i witali słowami „czołem panie ministrze„.

Bartłomiej Misiewicz jako 20-latek, tuż po katastrofie smoleńskiej, wstąpił do PiS. Od początku współpracował z Antonim Macierewiczem. Już dwa lata później był członkiem Rady Politycznej tej partii.

Kiedy PiS objął rządy w 2015 r., został rzecznikiem MON, szefem gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza oraz pełnomocnikiem ds. Centrum Eksperckiego kontrwywiadu NATO. Dziennikarze wytykali mu wówczas, że pracował jedynie w aptece, a także podnosili kwestię jego wykształcenia, na co odpowiadał, że jego awans był „oparty na dziewięcioletniej pracy, a tym samym zdobytej wiedzy i nabraniu kompetencji”.

Piękna Polska na starych pocztówkach. Rozpoznasz te miejsca?
 

nazwisko

gazeta.pl

Widziano rządy despotyczne posługujące się tą zasłoną religii w przekonaniu… Tadeusz Kościuszko – list do Adama Czartoryskiego (1814).

c30j8tgwiae3wdd

SOBOTA, 4 LUTEGO 2017

HGW: Mamy dostać 600 mln zł z pieniędzy unijnych, nie wiemy czy dostaniemy jeśli ustrój się zmieni

14:21

HGW: Mamy dostać 600 mln zł z pieniędzy unijnych, nie wiemy czy dostaniemy jeśli ustrój się zmieni

-Argumentów jest bardzo dużo, głównie takie że wszystko będzie gorzej. Komunikacja będzie droższa, transport publiczny. U nas funkcjonuje metropolia – my mamy dostać z pieniędzy unijnych 600 mln złotych. Nie wiem czy dostaniemy, jeśli ten ustrój się zmieni. My jesteśmy przerażeni tą dezynwolturą, beztroską że te pieniądze mogą nam przepaść. Sasin mówi, że 2005 roku nad tym pracują. Nikt o tym nie wiedział – czy to była tajna praca, w podziemiu? –mówiła w sobotę prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.

W PKiN odbyło się zebranie spotkanie gospodarzy gmin z województwa mazowieckiego dotyczące projektu utworzenia metropolii. Samorządowcy przyjęli też apel o wycofanie się z prac nad ustawą.

14:19

Misiewicz zniknął ze strony kierownictwa MON

12:32

Szydło: Polski rząd mówi wyraźnie, że UE potrzebuje reform. Tych reform nie trzeba się bać

– Są też nowe wyzwania, które przed nami stoją. Bo Polska się rozwija, zmianie się Europa i zmienia się świat. Przed nami dyskusja czy UE potrzebuje reform, czy potrzebuje zmian. Polski rząd mówi bardzo wyraźnie, że UE potrzebuje reform. Bo nie spełnia tych oczekiwań, które mają europejczycy. Tych reform nie trzeba się bać. Bo jeśli nie zrobimy tego, to być może stracimy szanse, by Europa rozwijała się jeszcze szybciej. To oznacza, by europejczycy byli bezpieczniejsi, by byli zamożniejsi, by im się lepiej i bezpieczniej żyło. Tak samo patrzymy na sprawy krajowe. Są takie reformy, które wprowadzamy, bo zmienia się otoczenie. I zmiana jest potrzebna. W związku z tym zmieniamy oświatę, szkolnictwo wyższe. Ale tak jak deklarowaliśmy wielokrotnie – chcemy rozmawiać. I moja obecność tutaj teraz jest tego dowodem – powiedziała premier Szydło na spotkaniu samorządowców w Jasionce na Podkarpaciu.

12:27

Szydło: Szydło: To zapewne nie będzie łatwy rok. Bo będzie dużo do zrobienia

– Przed nami rok, który zapewne nie będzie łatwy. Bo będzie dużo do zrobienia. Ale też rok, który budzi fantastyczne możliwości przed samorządami. I wielkie nadzieje. Chciałabym, abyście zaangażowali się w realizację Plantu Odpowiedzialnego Rozwoju. To kluczowy program. To program dla polskich rodzin i dla Polaków. By w Polsce ludzie mogli się rozwijać – mówiła w Jasionce premier Beata Szydło.

12:23

Szydło: Samorząd to kuźnia kadr. Dziś Polska potrzebuje takiej kadry

– Tych zmian nie trzeba się bać. Jeśli dziś w Polsce trwa dyskusja o kadencyjności, to wypływa ona z tego, jak zmienia się samorząd. Samorząd to kuźnia kadr. Dziś Polska potrzebuje takiej kadry. I musimy otworzyć tę ścieżkę kariery, by najlepiej przygotowani nie zatrzymywali się [na jednym szczeblu], tylko szli wyżej. Bo Polska potrzebuje dobrych kadr. I dyskusja powinna mieć taki wymiar: co zrobić, by ludzie świetnie przygotowani mogli pójść wyżej. Ja byłam burmistrzem dwie kadencje. I to była dobra decyzja: przyszli nowi ludzie, którzy dali nowy impuls do rozwoju. To dyskusja, która będzie rozpalać emocje. To będzie pasjonująca dyskusja o roli samorządu – powiedziała premier Szydło na spotkaniu samorządowców w Jasionce.

11:58

Kaczyński: Musimy dążyć do szybkiego rozwoju

Musimy dążyć do szybkiego rozwoju. Do państwa należy to, żeby ten rozwój był możliwie sprawiedliwy, by nie prowadził do zbyt wielkich różnic społecznych, żeby korzyści z niego odczuwały wszystkie większe grupy społeczne, którzy pracują, bo nie mówię o ludziach, którzy w życiu społecznym uczestniczyć nie chcą. Natomiast do przedsiębiorców – i to ich ogromna odpowiedzialność – należy to wszystko, co jest potrzebne, by ten rozwój następował – mówił Jarosław Kaczyński w Toruniu, na konferencji „Odpowiedzialność przedsiębiorców za Polskę”. Jak dodał:

„A tu mamy dwa problemy. Problem pierwszy to problem inwestycji, skłonności do inwestowania i związanego z tym ryzyka. Bo inwestowanie zwykle wiąże się z pewnym poziomie ryzyka. Oczywiście, to ryzyko nie może być zbyt wielkie, ale jednak ono jest. I to kwestia, która w Polsce stoi, bo skłonność do inwestowania jest niewielka, takie są wyniki wszyskich badań. Druga skłonność, która powinna być wynikiem tej odpowiedzialności, to skłonność do innowacji, z którą w tej chwili też jest nie najlepiej”

11:44

Kaczyński w Toruniu na konferencji o odpowiedzialności przedsiębiorców za Polskę

Bez państwa nie mógłby istnieć rynek ani własność – mówił Jarosław Kaczyński w Toruniu, na konferencji „Odpowiedzialność przedsiębiorców za Polskę”, w której bierze także udział Mateusz Morawiecki. Jak podkreślał prezes PiS: – Państwo musi zagwarantować bezpieczeństwo tych, którzy funkcjonują na rynku.

Rozpoczęła się konf. „Odpowiedzialność przedsiębiorców za Polskę” z udziałem wicepremiera M. .

09:33

Zybertowicz: Mogę sobie wyobrazić, że w ramach złożonych negocjacji Polska uznałaby, że nie będzie się przeciwstawiać wyborowi Tuska

Jest wiele poważnych zastrzeżeń do Donalda Tuska jako premiera i jako polityka europejskiego, ale mogę sobie wyobrazić, że w ramach złożonych transakcji negocjacji unijnych polskie państwo uznałoby, że nie będzie bardzo stanowczo się przeciwstawiało po spełnieniu przez inne kluczowe kraje Unii pewnych naszych oczekiwań – mówił Andrzej Zybertowicz w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w RMF FM. Jak dodał:

„Sytuacja może się okazać inna – zależy w istocie, co pani kanclerz zechce położyć na stole. Przed jej wizytą mieliśmy sygnały z mediów niemieckich, że część elit niemieckich, które bardzo agresywnie traktowały obecną ekipę rządzącą w Polsce ochłonęła, spojrzała bardziej realistycznie, że część elit niemieckich, politycznych i kulturalnych pogodziła się z tym, że mamy do czynienia z prawomocną władzą, która będzie rządziła co najmniej jedną kadencję. Ale to nie znaczy, że pani kanclerz zrezygnuje z politycznej gry. Można zakładać, że będzie to gra realistyczna. Jeśli istotne podmioty unijne będą naciskały na kontynuację zadań, jakie realizuje Donald Tusk to muszą położyć na stole pewne karty. Ponieważ od lat nie tylko badam, ale czasami uczestniczę w kuchni polityki wiem, że po rozmowach międzynarodowych opinia publiczna często dowiaduje się drobnego rąbka spraw ważnych dla kraju, które są negocjowane”

300polityka.pl

SOBOTA, 4 LUTEGO 2017

STAN GRY: Petru: PiS-owi spadnie gdy spadną płace, GW: Merkel przyjedzie na zwiady, SE: PiS staje się elitą, która nie słucha

— PREZESI ENERGI ZAWIERZYLI SPÓŁKĘ OPATRZNOŚCI BOŻEJ. http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,21330989,prezes-energi-zawierzyli-spolke-opatrznosci-bozej.html

— NIEMIŁOSIERNY RZĄD SZYDŁO – tytuł GW o syryjskich sierotach z Aleppo.

— BŁASZCZAK BOI SIĘ SYRYJSKICH DZIECI? – Fakt.

— BŁASZCZAK PREZYDENTEM WARSZAWY? – SE.

— MERKEL PRZYJEŻDŻA Z WYCIĄGNIĘTĄ RĘKĄ I NA ZWIADY – Bartosz Wieliński w GW: “Jak Jarosław Kaczyński widzi przyszłość Unii Europejskiej? Jak chce ją zmieniać? – tego zechce się dowiedzieć we wtorek od szefa PiS kanclerz Niemiec Angela Merkel. Spotkają się w hotelu Bristol. – Angela Merkel przyjeżdża do Polski z wyciągniętą dłonią do zgody. Ale także na zwiady – mówi rozmówca “Wyborczej” z kręgów dyplomatycznych”.

— MERKEL POWŚCIĄGLIWA WS DZIAŁAŃ KE WOBEC POLSKI – dalej GW: “Merkel jest w tej grupie europejskich polityków, którzy na razie hamują komisarzy chcących w tej sprawie ostro reagować i stawiać Warszawę pod pręgierzem. Kaczyńskiego ma jednak prosić, by Polska nie robiła niczego, co mogłoby jeszcze bardziej skomplikować sytuację w Unii”. http://wyborcza.pl/7,75399,21332028,kaczynski-spotka-sie-z-kanclerz-merkel-w-warszawskim-bristolu.html

— 500 ZŁ NA KAŻDE DZIECKO – jedynka SE: Na wniosek sądu TK sprawdzi czy niewypłacanie 500+ wszystkim dzieciom to dyskryminacja.
http://se.pl/wiadomosci/polityka/500-na-kazde-dziecko-zbada-to-tk_945174.html

— PIS SAM STAŁ SIĘ ELITĄ, KTÓRA SIĘ NIE LICZY ZE ZDANIEM OBYWATELI – TOMASZ WALCZAK W SE: “Sam bowiem stał się tą znienawidzoną elitą, która nie liczy się ze zdaniem nikogo, a już na pewno nie ze zdaniem obywateli, jeśli w grę wchodzi partykularny interes partyjny. Nikt z PiS nie zadał sobie bowiem trudu, żeby zapytać o zdanie warszawiaków i mieszkańców przylegających do stolicy gmin, czy życzą sobie połączenia ich miast i wsi w jedno megalopolis, które swoją wielkością prześcignie Nowy Jork i Londyn. Bo i po co konsultować się z ludźmi na temat zmian, które mogą wywrócić ich życie do góry nogami? Przecież w grę wchodzi rewizja okręgów wyborczych, która da szansę PiS zdobyć w końcu upragnioną władzę w Warszawie. A kiedy władza idzie po swoje, nie biorąc jeńców, rozmowy z obywatelami to zwykła strata czasu. Zwłaszcza że wybory samorządowe już za rok”.
http://se.pl/wiadomosci/opinie/walczak-pis-ludu-suchac-nie-chce_945194.html

— KACZYŃSKI WYKRYŁ SPISEK W RZĄDZIE – jedynka Faktu.

— FAKT O ”SPISKU W RZĄDZIE”: Magdalena Rubaj w Fakcie: Wicepremierzy Jarosław Gowin (56 l.) i Mateusz Morawiecki (49 l.) narazili się prezesowi PiS. Powód? Nie chcą słuchać premier Beaty Szydło (54 l.), która ma teraz pełne poparcie prezesa Jarosława Kaczyńskiego (68 l.). A to rodzi podejrzenia, że spiskują (…) – Gowin ostatnio jest aż za bardzo zdystansowany od polityki własnego rządu – mówi nam ważny polityk partii rządzącej. A że od wielu poczynań PiS dystansuje się też wicepremier Morawiecki, który z większością kolegów z rządu jest w stanie wojny, a sztamę trzyma właśnie z Gowinem, prezes zaczął podejrzewać spisek”.
http://fakt.pl/wydarzenia/polityka/kryzys-w-koalicji-kaczynski-odsuwa-gowina/3xll2yb

— FAKT NA JEDYNCE przeprasza byłego kierowcę Michała Kamińskiego i jego żonę.

— ROBERT GÓRSKI – MAMA BYŁA ZŁA ZA UCHO PREZESA ALE KOLEŻANKI JĄ DOPADŁY I POWIEDZIAŁY, ŻE SUPER – mówi w rozmowie z Agnieszką Kublik w GW: “Myślę sobie, że także “Ucho Prezesa” trochę jakoś połączyło ludzi z różnych opcji. Nie mówię, że to jakieś trwałe połączenie, ale przynajmniej przez chwilę wszyscy niezależnie od barw pisali, że to po prostu jest zabawne. Co prawda mama na początku była zła, że w ogóle jest postać Prezesa, ale zaraz koleżanki ją dopadły i powiedziały, że super”.

— GÓRSKI NA PYTANIE KUBLIK CZY DEMOKRACJA JEST ZAGROŻONA: “Z naszą demokracją nie jest najlepiej. To, co się dzieje z Trybunałem Konstytucyjnym, w ogóle mi się nie podoba. Nie rozumiem, dlaczego niszczy się autorytet najwyższej władzy sądowniczej”.

— GÓRSKI O NAPUSZCZANIU LUDZI PRZEZ PIS: “Mój generalny zarzut wobec PiS jest taki, że tworzy nieprzyjemną atmosferę podejrzliwości, insynuacji, napuszczania jednych na drugich. A propaganda jest już nie do zniesienia. Nie mam nic przeciwko temu, żeby telewizja publiczna pokazywała rządowy punkt widzenia, ale „Wiadomości” są zajadle anty. Przeciwko opozycji, przeciwko każdemu, kto ma inne zdanie”.
http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,21331735,ucho-prezesa-robert-gorski-moge-robic-to-co-chce-jestem.html

— PIS COFA SIĘ PRZED TŁUMAMI – mówi Grzegorz Schetyna w rozmowie z Maciejem Stasińskim w GW: “Staramy się zainteresować ludzi młodych. Pamiętamy sprawę ACTA, to młodych naprawdę wzburzyło. Będziemy używać portali społecznościowych i sieci na wielką skalę. Zresztą już to robimy. Wiemy, że PiS cofa się przed tłumami. Dlaczego wycofał się z zakazu aborcji? Bo w 142 miastach odbyły się protesty. PiS boi się tłumów na ulicach. I tłumy wolnych obywateli muszą stanąć przeciw niemu”.

— MUSIMY POKAZAĆ PRAWDZIWE EMOCJE – mówi dalej Schetyna: “Musimy pokazać prawdziwe emocje i niszczenie przez władze życia przyszłych pokoleń. Ludzie nie rozumieli wartości ciepłej wody, wzrostu gospodarczego, spokoju, bo to było oczywiste. Dzisiaj, choć gospodarka słabnie, nie widać tego z zewnątrz. Polacy nie przykładają do tego większej wagi. Przekonać ich jest bardzo trudno. Tym bardziej że co chwila wychodzi wicepremier Morawiecki i opowiada, że będziemy mieli Dolinę Krzemową, londyńskie City albo zagłębie produkcji elektrycznych samochodów”.
http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,21331686,grzegorz-schetyna-wladza-cofa-sie-przed-tlumem.html

— LUDZIE PRZESTANĄ POPIERAĆ PIS GDY SPADNĄ IM PŁACE – RYSZARD PETRU w rozmowie z Maciejem Stasińskim w GW: “Ludzie przestaną głosować na PiS dopiero wtedy, gdy zacznie spadać zatrudnienie, spadną płace, a nie tylko inwestycje, które już spadają, ale to się jeszcze nie przełożyło na spowolnienie. Dlatego to swing vote jest na razie za PiS-em, bo ludzie jeszcze nie odczuli materialnie jego polityki”.

— FIRMY JUŻ CZUJĄ, ŻE JEST GORZEJ – DALEJ PETRU: “PiS musi rozdawać pieniądze, żeby się utrzymać, więc je beztrosko rozdaje, bo uważa, że polityka jest najważniejsza, a z gospodarką jakoś to będzie. Nieprawda. Firmy już czują, że jest gorzej, mają pod górkę, rosną podatki. Urzędy skarbowe są bardziej represyjne. Ale ludzie na co dzień jeszcze tego nie odczuli. To groźne, bo być może odczują to dopiero po następnych wyborach, które wygra PiS”.

– PETRU NA PYTANIE STASIŃSKIEGO CZY DOPUSZCZA OBYWATELSKIE NIEPOSŁUSZEŃSTWO: “Dopuszczam. Ale na razie nie ma sytuacji rewolucyjnej. Ludzie pracują i się uczą. Uczą i leczą oraz chorują. Kupują i sprzedają. Chodzą do pracy i jeżdżą na wakacje. Nie uważają, że nadchodzi koniec świata. Gdy uznają, że nadchodzi, będzie rewolucja. Ale rewolucja jest nieobliczalna. Trzeba być odpowiedzialnym. Kiedy ludzie wyjdą na ulice, łatwo poleci cegłówka, a wtedy my będziemy musieli wziąć współodpowiedzialność za sytuację”.
http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,21331797,ryszard-petru-bez-agresji-bez-przebaczenia-przeswietlamy.html

— MAREK BEYLIN W GW O POTRZEBIE DEMOKRATYCZNEGO MINIMUM: “Żeby jednak taki blok powstał i był skuteczny, nie wystarczy hasło: pokonać PiS. Potrzebny jest wielki kompromis w sprawie nowego demokratycznego minimum. Dotychczasowe, czyli to z III RP, okazało się niesprawne”.
http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,21332027,przeswietlamy-opozycje-tylko-od-niej-zalezy-czy-wygramy-z.html

— MAŁGORZATA NIEZABITOWSKA O TADEUSZU MAZOWIECKIM w rozmowie z Elizą Olczyk w RZ: “W kampanii prezydenckiej nastąpił dalszy, głębszy podział między Wałęsą a jego przez długie lata najbliższym doradcą. Przegrana pana Tadeusza na fali antysemityzmu, szkalowania, agresji była klęską i niesprawiedliwością, która położyła się też cieniem na nasz rząd. I dopiero z biegiem lat ludzie zaczęli coraz bardziej doceniać naszą pracę i postawę, którą szczególnie prezentował premier. Postawę, nie waham się użyć tych słów, bezinteresownej służby krajowi”.

— NIEZABITOWSKA O AKTACH KISZCZAKA: “Kiedy w grudniu dotarła do premiera informacja, że w MSW dochodzi do palenia akt, szef wezwał Kiszczaka i polecił mu, żeby tego zaprzestać. Generał wyjaśniał, że to są stare, nieważne papiery. Ale ponieważ akta nadal płonęły, Mazowiecki znów wezwał Kiszczaka, który zaczął tłumaczyć, że niszczone są zwłaszcza akta ludzi z solidarnościowej opozycji, a że w tych papierach niekoniecznie jest prawda, byłoby lepiej, żeby nie ujrzały światła dziennego. Premier jednak stanowczo zakazał tego procederu”.
http://rp.pl/Plus-Minus/302029860-Niezabitowska-Przeciwienstwo-Urbana-i-przyboczna-Mazowieckiego.html

— OLGA TOKARCZUK O STOSUNKU POLAKÓW DO ZWIERZĄT – mówi w rozmowie z Pawłem Smoleńskim w GW: “ – Naród kawalerzystów eksportuje konie na rzeź. To podwójna moralność. Chcemy o sobie myśleć dobrze, więc bierzemy do domów zwierzęta ze schronisk – i bardzo dobrze. Ale nie chcemy myśleć o tym, że na zapleczu niemal każdego miasta jest ogromna rzeźnia, bezmiar cierpienia i okrucieństwa. Chcemy dobrze dla zwierząt, a równocześnie dominującym modelem produkcji jajek – jak to strasznie brzmi! – jest hodowla klatkowa. Tak brutalna, w piekielnych warunkach, bez światła dziennego, pośród smrodu, chorób, kanibalizmu i śmierci, że kury żyją kilkakrotnie krócej. Jesteśmy jednym z ostatnich krajów, który pozwala na bestialskie traktowanie kur, o czym warto pomyśleć, kiedy jemy jajecznicę. Całe szczęście, że już nawet supermarkety wycofują się ze sprzedaży „trójkowych” jaj od tych dręczonych ptaków”. http://wyborcza.pl/7,75517,21332453,skad-nadejdzie-bunt.html

— SPÓR KOLEJNEGO POKOLENIA AK Z KOLEJNYM POKOLENIEM UB – PIOTR GLIŃSKI w rozmowie z SE: “W „Pięknych dwudziestoletnich” Hłasko pisał o „prawdziwych zmyśleniach”. Tak, można zmyślać co do szczegółów, ale natura systemu jest znana i jednoznaczna. Do tej pory mamy w Polsce wielki spór kolejnego pokolenia AK z kolejnym pokoleniem UB”.

— USTAWA ABONAMENTOWA ZA KILKA TYGODNI – Gliński w SE: “Koncentrujemy się więc w tej chwili na ustawie abonamentowej. W ciągu kilku tygodni przedstawimy konkretne rozwiązania”. http://se.pl/wiadomosci/opinie/glinski-walesa-mogl-byc-stamszony-ale-potem-nie-stanal-w-prawdzie_945198.html

— PIERWSZA PREZYDENT Z NOWOCZESNEJ – SE o wiceprezydent Wrocławia: http://se.pl/wiadomosci/polityka/pierwsza-prezydent-z-nowoczesnej_945154.html

— SE O ZAROBKACH W KPRM: “Szukasz pracy? Złóż podanie do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Powód? Jako urzędnik Beaty Szydło (54 l.) możesz liczyć na solidną pensję! Okazuje się, że dyrektor u premier zarabia średnio ponad 10 tys. zł na miesiąc”. http://se.pl/wiadomosci/polityka/dyrektor-u-szydlo-zarabia-10-tys-zl_945212.html

— ANDRZEJ MILCZANOWSKI O POCZUCIU WSTYDU U WAŁĘSY mówi Adamowi Zadwornemu w szczecińskiej GW: “ – To uczucie wstydu nie pozwala mu się przyznać. Wie pan, z iloma ludźmi, którzy podpisali zobowiązanie do współpracy z SB, a później w mniejszym lub większym stopniu współpracowali, miałem w życiu do czynienia? Coś ich łączyło: nie chcieli się do tego przyznać. Nawet jak nie podjęli współpracy. Jest też tak, że im dalej ktoś taki zaszedł w życiu, tym większy trawi go wstyd za błędy, słabości. Na Boga świętego, każdy ma prawo do wstydu, więc nie odbierajmy tego prawa Wałęsie! Ja ani trochę nie wierzę w czystość intencji tych, którzy teraz najgłośniej krzyczą: „Przyznaj się, Bolek, to ci wybaczymy!”. Ci wszyscy powinni spojrzeć na swoje życie i zastanowić się, co złego w nim zrobili. I czego dobrego nie udało im się zrobić w życiu z braku odwagi albo np. zwykłego koniunkturalizmu”.
http://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/7,150424,21328181,milczanowski-najglosniej-krzycza-zwykle-ci-ktorzy-nic-nie.html

300polityka.pl

Jarosław Kaczyński w Toruniu o gospodarce: Mamy do czynienia z działaniami kolonialnymi zagranicznych firm

Michał Wilgocki, 04 lutego 2017

- Mamy do czynienia z działaniami kolonialnymi, kiedy przedsiębiorstwa zagraniczne nie przestrzegają reguł prawnych i moralnych, w sposób, który w ich kraju byłby nie do przyjęcia - mówił Jarosław Kaczyński w Toruniu, na konferencji 'Odpowiedzialność przedsiębiorców za Polskę' organizowanej przez uczelnię o. Tadeusza Rydzyka

– Mamy do czynienia z działaniami kolonialnymi, kiedy przedsiębiorstwa zagraniczne nie przestrzegają reguł prawnych i moralnych, w sposób, który w ich kraju byłby nie do przyjęcia – mówił Jarosław Kaczyński w Toruniu, na konferencji ‚Odpowiedzialność… (Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta)

– Mamy do czynienia z działaniami kolonialnymi, kiedy przedsiębiorstwa zagraniczne nie przestrzegają reguł prawnych i moralnych, w sposób, który w ich kraju byłby nie do przyjęcia – mówił Jarosław Kaczyński w Toruniu, na konferencji organizowanej przez uczelnię o. Tadeusza Rydzyka.

Konferencję „Odpowiedzialność przedsiębiorców za Polskę” organizuje Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej, a także powołany niedawno do życia Instytut „Pamięć i Tożsamość”. Do Torunia przyjechało wielu ważnych polityków PiS – poza Jarosławem Kaczyńskim także wicepremier Mateusz Morawiecki i przewodniczący komitetu stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk. Byli też członkowie zarządów spółek skarbu państwa prezes Orlenu Wojciech Jasiński czy wiceprezes PZU Andrzej Jaworski. Przyjechał prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło.

– Dziękujemy panu prezesowi, premierowi, Jarosławowi Kaczyńskiemu, bez którego tego by nie było. Panie premierze, to nie jest jakieś takie kadzidło z mojej strony, tylko prawda – mówił o. Tadeusz Rydzyk na rozpoczęcie konferencji. – Trzeba wiedzieć, kto jest kto, co jest co, i prawdę głosić. W Polsce tej nadziei, która jest, też by nie było. Panie prezesie, jak biją, atakują siły wraże – warto sobie powiedzieć, że wielkość człowieka liczy się ilością jego nieprzyjaciół – dodawał.

– Motorem napędowym był pan Andrzej Jaworski, wiceprezes PZU, kiedyś poseł. Pan był łącznikiem i udało się zaprosić takich gości. Ale pana prezesa to ja zaprosiłem – mówił o. Rydzyk.

Kaczyński: Najpierw państwo, potem wolność i rynek

Wystąpienie prezesa PiS było transmitowane nie tylko przez Telewizję Trwam, ale także przez TVP Info. Jarosław Kaczyński miał mówić o „odpowiedzialności przedsiębiorców za Polskę”. Ale jak przyznał, doszło do „pewnego nieporozumienia”, i przygotował inny wykład – o wolności gospodarczej.

– Warto zacząć od pewnego porównania: dwóch skrajnych modeli. Model pierwszy to model stalinowski. Pełne zlanie się dyspozycji właścicielskiej i wynikającej z imperium państwa. Całkowita likwidacja własności prywatnej i brak rynku. W tym systemie rynku nie ma, jest tylko państwo ze swoją władzą – mówił Kaczyński. – I z drugiej strony mamy model, który był mniej w życie wcielany niż ten pierwszy, model libertariański. Taki, gdzie rola państwa jest całkowicie ograniczona, wolność gospodarcza pełna, rynek działa w pełni, bez żadnych ograniczeń. Jeśli przyjrzymy się tym dwóm modelom, to łatwo można zauważyć, że występują tam nazwy pewnych instytucji. Państwa, własności i rynku. Wolność gospodarcza to relacja między tymi instytucjami – dodał.

Zdaniem Kaczyńskiego z tych trzech instytucji najważniejsze jest państwo.

– Dam bardzo prosty przykład ze świata zwierząt. Dwa wilki upolowały sarnę. Przybył niedźwiedź, przegonił wilki, zabrał sarnę. Ich prawo własności zostało zakwestionowane. Załóżmy, że to Mandżuria, tam żyją takie wielkie tygrysy. Tygrys mógłby z kolei przybyć i zakwestionować prawo niedźwiedzia. Nie wiadomo, kto by wygrał. Tak byłoby, gdyby nie istniało państwo – opowiadał Kaczyński.

Tłumaczył, że państwo zapewnia bezpieczeństwo, powołuje instytucje i pieniądz – dlatego bez niego wolność gospodarcza nie istnieje.

– Państwo musi dysponować zasobami. Ściągać podatki, składki, daniny publiczne. Wolność doznaje tutaj pewnego ograniczenia, bo część owoców działalności gospodarczej musi zostać przejęta przez państwa. To jest konieczność obiektywna, dyskutowalna tylko w zakresie, jak wielkie podatki mają być i jak mają być ściągane – mówił prezes PiS.

– Jeśli spojrzeć na te ostatnie 27 lat w Polsce, najpierw mieliśmy do czynienia ze swobodą anarchiczną. Taką, która po części była w ogóle nieregulowana, znaczna część tej początkowej działalności gospodarczej w małym stopniu była objęta ograniczeniami związanymi z podatkami. Ten stan w niemałej mierze trwa po dziś dzień, zwłaszcza jeśli chodzi o działalność podmiotów zagranicznych. Mamy do czynienia z działaniami kolonialnymi, kiedy te przedsiębiorstwa nie przestrzegają reguł prawnych i moralnych, w sposób, który w ich kraju byłby nie do przyjęcia – powiedział Kaczyński.

– Ale z czasem mieliśmy do czynienia z dalej idącą regulacją życia gospodarczego. Po roku 2004 doszły daleko idące ograniczenia związane z naszą obecnością w Unii Europejskiej. To stworzyło sytuację, w której pytanie o swobody gospodarcze jest najbardziej aktualne. Odeszliśmy od systemu komunistycznego, przeszliśmy przez swobody anarchiczne, weszliśmy w ograniczenie wolności. Zadanie, które stoi przed nami, przed panem Mateuszem Morawieckim, jest doprowadzić to do stanu racjonalnego – powiedział.

Wykłady polityków PiS

Politycy PiS są częstymi gośćmi na konferencjach i sympozjach organizowanych w Toruniu przez Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej. Niedawno z wykładem na temat „dumy Polaków” gościł tam minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. To właśnie w drodze powrotnej z tej konferencji konwój szefa MON miał wypadek.

Także Kaczyński był już gościem WKSiM – w styczniu ubiegłego roku na sympozjum „Oblicza manipulacji” mówił o „tzw. wojnie polsko-polskiej”.

– Dochodzi do kwestionowania faktu oczywistego, że w Polsce jest demokracja. Kiedy wszystkie instrumenty władzy były w ręku tamtej strony, miała wpływy w sądach, wszystkie samorządy wojewódzkie były opanowane przez tamtą koalicję, to wtedy była demokracja. A kiedy my jesteśmy przy władzy i mamy dużo mniej, to jest dyktatura. To bzdura, ale duża część społeczeństwa w to wierzy – mówił wówczas Kaczyński.

Według „Super Expressu” wejściówki na dzisiejszą konferencję kosztowały 100 zł, a w wersji z obiadem – 150 zł. Na oficjalnej stronie uczelni nie ma jednak potwierdzenia, że wstęp jest biletowany, jest jedynie informacja, że zgłoszenia są przyjmowane telefonicznie.

jaroslaw

wyborcza.pl

Świeckie państwo po polsku. Państwowy gigant zawierzony Opatrzności Bożej, a wiceprezes chce wsparcia „boskiego prądu”

04.02.2017

Prezesi giełdowej spółki Energa wywodzący się z Prawa i Sprawiedliwości oddali firmę pod opiekę Opatrzności Bożej – informuje „Gazeta Wyborcza”. Do nietypowego wydarzenia doszło w czwartkowy wieczór w Kościele Opatrzności Bożej w Gdańsku Zaspie.

Obiekt dzięki iluminacji świetlnej przybrał we wczorajszy wieczór charakterystyczne dla Energi różowe barwy. W okolicy ołtarza ustawiono cztery duże stojaki z logotypem spółki, dwa z nich stanowiły „ozdobę” figury Matki Boskiej.

– Grupa Energa, decyzją zarządu, postanowiła zawierzyć się Bożej Opatrzności i Matce Najświętszej Gromnicznej – mówił ks. proboszcz Kazimierz Wojciechowski, archidiecezjalny duszpasterz energetyków, elektryków, elektroników.

 

Z kolei w trakcie homilii biskup Wiesław Szlachetka opowiadał, że od początków chrześcijaństwa w dniu Ofiarowania Pańskiego wierni składali dary w świątyniach, po czym poczet pracowników Energi złożył pod ołtarzem kosze z darami. Ponadto przekazano kościołowi wsparcie finansowe na witraże.

Na zakończenie uroczystości przemówił m.in Grzegorz Ksepko, wiceprezes Energi ds. korporacyjnych. – Mam nadzieję, że nie zabranie nam tego boskiego bożego prądu na naszej drodze, tego bożego światła. I że nasza firma będzie się rozwijać, będzie bezpieczna, będzie chroniona bożą pomocą, pomocą wszystkich świętych, także św. Michała Archanioła, do którego żeśmy się tutaj przed chwilą modlili – powiedział.

„Zróżnicowana” działalność spółki
W ostatnich dniach o energetycznym gigancie jest bardzo głośno. Niedawno ogłoszono, że Grupa Energa będzie „mecenasem edukacji patriotycznej”, w ramach czego zostanie sponsorem programu „Świadomi Patrioci” o żołnierzach wyklętych.

Co ciekawe, za projekt odpowiada radna PiS Anna Kołakowska, która zasłynęła z gróźb pod adresem posłanki Agnieszki Pomaski. Ponadto współpracuje z ONR-em.

Źródło: Gazeta Wyborcza

swieckie

naTemat.pl

Prześwietlamy opozycję.Tylko od niej zależy, czy wygramy z PiS czy przegramy [BEYLIN]

Marek Beylin

03 lutego 2017 | 23:58

Ławki PiS w Sejmie

Ławki PiS w Sejmie (Fot. Sawomir Kamiski / Agencja Gazeta)

Wszyscy przeciwnicy władzy powinni wiedzieć: PiS po nas idzie. Ale miejmy też świadomość, że więcej siły jest po naszej stronie.

Grzegorz Schetyna: Władza cofa się przed tłumem. Rozmowa z przewodniczącym Platformy Obywatelskiej

Ryszard Petru: Bez agresji, bez przebaczenia. Rozmowa z przewodniczącym Nowoczesnej

Skończyła się epoka, kiedy mogliśmy polegać na zadeklarowanej w konstytucji zasadzie demokratycznego państwa prawnego. O prawo, o każdy cal sprawiedliwości należy teraz walczyć i obowiązek ten spoczywa na sędziach” – apeluje prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf.

Władza chce rządzić sędziami nie po to, żeby usprawnić wymiar sprawiedliwości, lecz by go używać w walce z opozycją. Przedstawianie protestów w Sejmie jako puczu i straszenie przeciwników odpowiedzialnością karną to nie retoryka. To pogromowy program. Stwierdzenie bliskiego PiS księdza prof. Bortkiewicza, że miejsce opozycji jest za kratami, oddaje przekonania rządzących.

Za pomocą procesów PiS spróbuje też zniszczyć media nieprzychylne władzy. Paragrafy nagną usłużni sędziowie. Bo choć wielu z nich nie ugnie się pod naciskami, to znajdą się i tacy, którzy wybiorą względy władzy i kariery, nawet krótkotrwałe.

Rządzący chcą też tak skroić okręgi wyborcze, by rozproszona opozycja przegrywała wybory. Na początek idzie Warszawa. Ale choć władza sądzi, że w ten sposób zapanuje nad społeczeństwem, to coraz mniej będzie zależało od niej, a coraz więcej od opozycji.

Kolejne sondaże pokazują, że rządy PiS wywołują narastającą złość. Zwiększą je jeszcze skutki zmian w edukacji. A jeśli sytuacja gospodarcza się popsuje, nastroje pogorszą się lawinowo.

Tego niezadowolenia opozycja nie potrafi wykorzystać. Zachowuje się tak, jakby sądziła, że PiS i tak dokona samozniszczenia, więc nie trzeba się specjalnie starać. To fundamentalny błąd. Owszem, partie opozycyjne stanęły na wysokości zadania, gdy wspólnie wsparły demonstracje KOD i protesty kobiet oraz zorganizowały protest w Sejmie. Jednak nie wyciągnęły z tego wniosków.

A są one proste: PiS najbardziej obawia się akcji zjednoczonej opozycji, które pokażą niezadowolonym, w jak dramatycznej sytuacji znajduje się Polska i że siła jest po ich stronie. Dziś opozycja przebąkuje wprawdzie o wspólnych listach, ale wciąż górę biorą ambicje liderów, by w wyborach dowieść, kto jest ważniejszy.

Tyle że jeśli PiS wygra, cała opozycja okaże się nieważna. Dlatego jak najszybciej partie, te z parlamentu i spoza niego, powinny stworzyć porozumienie na rzecz demokracji i sporządzić wspólne listy kandydatów do samorządów i parlamentu. To żadnej partii nie zabije, bo po wyborach każda może odzyskać pełną autonomię.

Żeby jednak taki blok powstał i był skuteczny, nie wystarczy hasło: pokonać PiS. Potrzebny jest wielki kompromis w sprawie nowego demokratycznego minimum. Dotychczasowe, czyli to z III RP, okazało się niesprawne.

Trzeba silniej zagwarantować wolność i praworządność, zwiększyć autonomię sądownictwa wobec władzy politycznej. Należy dać więcej praw mniejszościom i słabszym. A także budować politykę społeczną lepiej zapobiegającą nierównościom i wykluczeniom. Musimy skuteczniej niż niegdyś chronić środowisko. I co nie mniej ważne, postawić na edukację wpajającą demokratyczne wartości. Wszystko to oznacza nową wizję Polski.

To wielka robota, zwłaszcza że jeśli opozycja wygra, zastanie zdewastowane państwo i społeczeństwo. Jednak bez nowego demokratycznego minimum opozycja, liberalna i lewicowa, się nie zjednoczy. A wyborcy niekoniecznie postanowią przegnać PiS.

Tę debatę należy już zacząć. Ale na wyżynach opozycji panuje cisza.

 

wszyscy

wyborcza.pl

Na ręcznym sterowaniu w przepaść. Jarosław Kaczyński wychodzi z cienia

Stanisław Skarżyński, Oko.press, 03 lutego 2017

Prezes PiS Jarosław Kaczyński

Prezes PiS Jarosław Kaczyński (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Poseł Kaczyński ma problem. Musi rządzić osobiście, bo nie ma wyjścia: jeśli się cofnie, nikt nie będzie naprawiać błędów podwładnych, jeśli obejmie stanowisko w państwie – nie zdoła ogarnąć całości.

Wszelka zdolność decydowania od roku paruje z instytucji państwa i skrapla się w gabinecie prezesa PiS-u przy Nowogrodzkiej w Warszawie. Obsada ministerstw i rad nadzorczych spółek skarbu państwa, stanowisk sędziów TK, stanowisko rządu w sprawie aborcji, kwestia składania przez prezydenta podpisu pod ustawami – żadna z tych rzeczy nie jest poza zasięgiem Jarosława Kaczyńskiego.

Centralizacja władzy jest nieodmiennym skutkiem zaprowadzania w państwie autorytaryzmu i na pierwszy rzut oka wydaje się to właściwe i skuteczne, bo jest spójne ze Schmittowskim decyzjonizmem, do którego odwołuje się PiS, a w którym władzy nie stanowi się poprzez prawo, ale wbrew prawu, bo suwerenny jest ten, kto podejmuje decyzję o stanie wyjątkowym. Jednak ta centralizacja jest największą słabością autorytaryzmu, bo nie da się jej na dłuższą metę pogodzić z wymogami nowoczesnego państwa. I to, co się dzieje ostatnio w obozie partii rządzącej, jest doskonałą tego ilustracją.

„Nowa” PiS-owska nauka prawa

Tłem dzisiejszych problemów Kaczyńskiego jest paradoks – im bardziej scentralizowana władza (czy to w partii, czy to w zwykłej firmie), tym częściej ważne stanowiska otrzymują głupcy – bo tylko oni nie są w stanie stworzyć realnego zagrożenia dla tego, kto ich powołuje na stanowiska. Zarazem jednak głupcy czynią głupstwa, a te trzeba naprawiać, co prowadzi do lawinowego wzrostu liczby spraw trafiających do centrali.

Oto błędne koło autorytaryzmu: powierzenie części władzy człowiekowi zdolnemu pozwala piramidę zaległości zredukować, ale zarazem ryzykuje się wyhodowanie sobie konkurenta. Autorytaryzmy starają się z tej sprzeczności wybrnąć metodami policyjnymi, ale jeśli policja polityczna ma spełniać swoje zadania, nie może nią kierować głupiec, a człowiek roztropny może zagrozić mocodawcom.

David Ost: Odebrać PiS-owi niezadowolonych

Za pierwszych rządów Kaczyński (2005-07) oparł się na ludziach samodzielnych i odpowiedzialnych za swoje decyzje polityczne. Pełną autonomię miał prezydent Lech Kaczyński, pozycja koalicjanta dawała dużą samodzielność Andrzejowi Lepperowi i Romanowi Giertychowi, ale też sam Jarosław Kaczyński opierał się wówczas na ludziach zupełnie innych niż obecnie, byli to np. premier Kazimierz Marcinkiewicz czy marszałek Sejmu Marek Jurek.

Pierwszy rząd PiS-u skończył się katastrofą. Jarosław Kaczyński zastąpił wybijającego się na samodzielność Marcinkiewicza i próbował łączyć zarządzanie partią z rządzeniem krajem. Jurek zażądał wpisania ochrony życia do konstytucji; gdy tego nie dostał – odszedł z partii. Lepper i Giertych stale rzucali prezesowi kłody pod nogi, a i prezydent Kaczyński potrafił nie tylko mieć inne zdanie, ale także go nie ukrywać.

Jarosław Kaczyński – naczelnik na beczce prochu

Jak się zdaje, dzisiejszy obóz władzy właśnie zbyt dużą samodzielność współpracowników i autonomię instytucji państwa uznał za przyczynę porażki swego pierwszego rządu – postanowił więc całą władzę podporządkować partii. Prezesowi, szeregowemu posłowi, miało to pozwolić ograniczyć liczbę podejmowanych decyzji i zachować kontrolę nad wszystkim. Chyba jednak przesadził w drugą stronę – skutkiem obsadzenia całego państwa ludźmi posłusznymi, ale pozbawionymi formatu politycznego jest to, że do centrali PiS-u trafia dziś dosłownie każda sprawa, co wypycha Kaczyńskiego z roli szarej eminencji do pierwszego rzędu.

Oczywiście i wcześniej zdarzało się, że wprowadzał korekty, ale z drugiego rzędu. Np. gdy kombinującej nad obietnicą obniżenia wieku emerytalnego partii – bo czy budżet to wytrzyma? – przypomniał, że skoro PiS obiecał 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn, to tak będzie. Wiadomo było, że Kaczyński we wszystkim ma swój udział, ale twarz decyzjom zawsze dawał ktoś inny: wojnę z TK firmował poseł Piotrowicz, a demolkę w polskiej dyplomacji – minister Waszczykowski.

Kłamstwo w służbie partii. Historia posła Piotrowicza

W grudniu zaś coś w tej strukturze pękło. Najpierw dyskretnie, gdy Jarosław wyszedł przed kamery, żeby tłumaczyć pomysły Marka Kuchcińskiego na organizację pracy mediów w Sejmie, a wkrótce już zupełnie otwarcie, gdy prezes na konferencji prasowej zasiadł w centralnym miejscu – premier i marszałek Senatu po jednej jego stronie, a marszałek i wicemarszałek Sejmu po drugiej – i zabrał głos jako pierwszy. Posiedzenie w Sali Kolumnowej było w porządku – ogłosił i posłusznie przyjęli to do wiadomości senatorowie i prezydent Duda, który szybko budżet podpisał.

W styczniu komentatorów zaskoczyło wyjście prezesa przed kamery w celu upokorzenia Zbigniewa Ziobry i poinformowania TK, że „nie będzie miał innego wyjścia”, niż stwierdzić, że nie ma uprawnień do rozpatrzenia wniosku prokuratora generalnego, który chciał zbadania zgodności uchwały Sejmu z konstytucją. Ostatnio Kaczyński sam ogłosił planowane zmiany w ordynacji do samorządów i zapowiedział, że będzie „przekonywał Trybunał Konstytucyjny”, że ograniczenie liczby kadencji w samorządach można wprowadzić wtedy, kiedy uważa to za stosowne prezes PiS-u.

Jak PiS zmienił tworzenie prawa? Rekordowe tempo, omijanie konsultacji…

Obserwujemy to samo co za pierwszego rządu PiS-u: po roku Kaczyński wychodzi z cienia. Inna jest jednak przyczyna – wszystko wskazuje na to, że stał się niezdolny do cichego sterowania olbrzymią liczbą pionków, które sam rozstawił, a których działania powodują w Polsce chaos. Efekt jest groteskowy: szeregowy poseł osobiście, bez pośredników, rządzi Polską, ale nie ma innego wyjścia – jeśli się cofnie, nikt nie będzie naprawiać błędów polityków partii rządzącej; jeśli pójdzie do przodu i obejmie stanowisko w państwie – straci zdolność kontrolowania całości. Rządy prawa mają swoje wady, ale prezes właśnie się przekonuje, że nie inaczej jest w przypadku ręcznego sterowania.

 

kaczynski

wyborcza.pl

Gen. Skrzypczak poleciał, bo się wypowiedział

Paweł Wroński, 03 lutego 2017

Gen. Waldemar Skrzypczak

Gen. Waldemar Skrzypczak (Fot. Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta)

Jeden z najpopularniejszych generałów wśród żołnierzy, były dowódca wojsk lądowych Waldemar Skrzypczak został zwolniony „przez telefon” z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia. Generał bronił godności munduru. W wojsku szok.

– To jakiś dramat. Wszyscy wiedzą, że generał Skrzypczak należy do najlepszych specjalistów od sprzętu wojskowego. Wiadomo, że ta decyzja nie wynika z oceny jego kompetencji, ale ma podłoże polityczne. Niestety, zaczyna się czas wyrzucania ludzi za politykę, bez jakiegokolwiek patrzenia na interes sił zbrojnych i przyszłość Polski – powiedział nam gen. Stanisław Koziej, były szef BBN.

Gen. Mirosław Różański, który trzy dni temu odszedł ze stanowiska dowódcy generalnego Wojska Polskiego, do tej pory nie wypowiadał się na temat sytuacji w MON Antoniego Macierewicza. Ale wczoraj nie wytrzymał. – Do takiego stanu doprowadzili generałowie, którzy do rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza zwracali się per „panie ministrze” – skomentował w Onecie.

O odwołaniu generała w stanie spoczynku Waldemara Skrzypczaka ze stanowiska etatowego doradcy w Wojskowym Instytucie Technicznym Uzbrojenia w Zielonce poinformowały Radio RMF FM oraz OKO.press. Powodem miała być jego poniedziałkowa wypowiedź w Polsat News.

Skrzypczak pytany o sytuację, w której doświadczeni wojskowi są zmuszani do salutowania rzecznikowi MON i podopiecznemu ministra Antoniego Macierewicza, stwierdził:

– Jeśli żołnierz zmuszony jest do oddawania honorów osobie, która na dobrą sprawę nie ma do tego żadnych uprawnień, to jest to pogardzanie żołnierzem i mundurem żołnierskim.

Zobacz także: Parasol ochronny szefa MON – komentarz Rafała Zakrzewskiego

Regulamin wojskowy jasno określa, którym cywilom oficerowie mają oddawać honory: prezydentowi RP, marszałkom Sejmu i Senatu oraz szefowi MON. Rzecznik prasowy Bartłomiej Misiewicz żadnego z tych stanowisk nie zajmuje. Słowami ministra ponoć poczuł się jednak bardzo urażony.

Według nieoficjalnych informacji rano w środę do Instytutu w Zielonce zadzwonił oficer z Centrum Operacyjnego MON przy ul. Klonowej w Warszawie. Miał stwierdzić, że wypowiedź Skrzypczaka nie spodobała się ministrowi i oczekuje jego odwołania. Dyrektor Instytutu płk dr Jacek Borkowski poinformował o tym generała, a ten, by „nie utrudniać sytuacji”, złożył wymówienie. W rozmowie z RMF FM powiedział, że przyczyną zwolnienia była „wypowiedź medialna”.

Pułkownik Borkowski jest w służbie czynnej oraz bezpośrednio podlega ministrowi Macierewiczowi. Nie wypowiada się w tej sprawie.

Skrzypczak jest formalnie cywilem, z mundurem pożegnał się w 2009 r. Rok temu wygrał konkurs na stanowisko etatowego doradcy WITU – zajmuje się ocenami technologii i kontaktami międzynarodowymi. Jest uznawany za wybitnego specjalistę jako trzygwiazdkowy generał dysponujący szerokimi kontaktami w kraju i za granicą.

Należy do najpopularniejszych generałów w polskiej armii. Dowodził dywizją w Iraku, był dowódcą wojsk lądowych za czasów ministra Aleksandra Szczygły (PiS) i Bogdana Klicha (PO). Odszedł po konflikcie z tym ostatnim, oskarżając cywilów w MON o brak dbałości o polską armię. Wrócił do resortu jako wiceminister za czasów Tomasza Siemoniaka (zdymisjonowany w 2013 r. po zamieszaniu z korespondencją ws. zakupu przez Polskę dronów).

W czasie procesu w sprawie Nangar Khel Skrzypczak stanął po stronie żołnierzy oskarżonych o ostrzelanie afgańskiej wioski. Argumentował, że był to wynik błędu, a nie celowej pacyfikacji.

general

wyborcza.pl