NYT, 19.03.2016

 

ŚmierćGaudiego

https://wszystkoconajwazniejsze.pl/igor-mertyn-smierc-gaudiego/

Jak ryby w wodzie z prądem. Rebeka i inne polskie elektroniczne duety

Robert Sankowski, 19.03.2016

Rebeka: Bartosz Szczęsny i Iwona Skwarek

Rebeka: Bartosz Szczęsny i Iwona Skwarek (Fot. Arek Nowakowski / Art2 Music)

– Szkoda, że Putin nie przesłucha tej płyty, nawet gdyby grano ją w windach hoteli na forum w Davos – mówią o swoim nowym albumie. Sukces poznańskiej Rebeki wpisuje się w światowy trend powrotu elektronicznych duetów. Pop, ale na serio.
 

Po debiutanckiej „Helladzie” byli wielką nadzieją polskiej muzyki. Płytę „Davos” nagrali już jako flagowy produkt eksportowy naszej alternatywy. Te dwa albumy to w sumie ledwie 22 piosenki. Ale pokazują, jak wielkie zmiany zaszły w polskim show-biznesie. I jak inaczej nowe pokolenie myśli o swoim graniu w porównaniu ze starszymi generacjami.

Rebekę w 2008 r. założyła wokalistka i instrumentalistka Iwona Skwarek. Później dołączył do niej klawiszowiec Bartosz Szczęsny. – Na miejsce pierwszego spotkania, zupełnie bez sensu, wybraliśmy knajpę. Grała muzyka, a my przyszliśmy z laptopami, żeby posłuchać demówek, i siedzieliśmy w słuchawkach. Bartek krzyczy: „Fajne! Coś z tego będzie!”. To była Meskalina na poznańskim Rynku, później graliśmy tam pierwszy wspólny koncert – opowiada Iwona.

Między zaczarowanym Davos a Europą, okrutną ziemią obiecaną – przeczytaj rozmowę z Rebeką o płycie „Davos”.

Gdy wydali „Helladę”, z miejsca zrobiło się o nich głośno. W plebiscycie „Wyborczej” płyta została najlepszym polskim albumem 2013 r. Nic dziwnego, że już w dniu premiery „Davos” to kandydat na najważniejszą płytę tego roku.

Co nam mówi sukces poznańskiego duetu? Przez dekady nasza muzyka rozrywkowa rozwijała się w dziwnej relacji ze światowymi trendami. Zapatrzeni na Anglosasów próbowaliśmy z mniejszym lub większym powodzeniem dotrzymywać kroku globalnym modom. Czasami adaptowaliśmy je kreatywnie, czasem niewolniczo kopiowaliśmy. Ale zawsze – bardzo selektywnie.

W efekcie niektóre style czy gatunki zyskiwały w Polsce zaskakującą nadreprezentację (fenomen zimnej fali czy reggae w latach 80.), inne przebijały się z trudem lub w ogóle (dopiero moda na podwórkowy hip-hop przypomniała, że na świecie ta muzyka wyrosła na tradycji afroamerykańskiej, u nas praktycznie niesłuchanej, na którą składały się także funk, soul i r’n’b).

Rockizmowi mówimy „nie”

Coś jeszcze wyróżniało całą naszą alternatywę – niemal bez wyjątku zdominowana była przez klasyczną rockową formułę. Gdy w 1981 r. brytyjski muzyk Pete Wylie rzucił w wywiadzie na poły żartobliwie ukuty przez siebie termin „rock-izm”, mogło się wydawać, że stworzył go z myślą o polskiej scenie.

Wylie, sam grający w kapelach postpunkowych, miał na myśli sytuację, w której zarówno muzycy, jak i piszące o nich media tworzą zamknięte środowisko, które reprodukuje ten sam wzorzec twórczości – uprawianej przez białych heteroseksualnych mężczyzn z gitarami. Ten ironiczny komentarz nabrał potem ideologicznego zabarwienia – anglosascy krytycy serio zaczęli używać go do opisywania zjawisk zachodzących w show-biznesie. Nie oznaczał już tylko dominacji maczystowskich kapel na listach, ale też pozytywne wartościowanie towarzyszącej im pop-kulturowej otoczki. Rockizm stał się orężem w walce o dekonstrukcję stereotypu, w ramach której równouprawnienia doczekały się hip-hop, muzyka klubowa, w końcu także pop.

W Polsce tymczasem przez dekady rządziły kapele gitarowe. Kres ich dominacji przyniósł dopiero wybuch popularności muzyki elektronicznej. Ten trend też przyszedł z Zachodu, ale tym razem byliśmy gotowi na jego przyjęcie. Razem z otwarciem na świat, eksplozją festiwali, na których zaczęły się pojawiać nie tylko wielkie gwiazdy, lecz także nowatorscy debiutanci, dostępem do muzyki w internecie, ale też komputerowych narzędzi potrzebnych do jej uprawiania, przyszła zmiana myślenia o samej formule grania. „Słyszałem, że twoja kapela sprzedała gitary, a ty kupiłeś syntezator, bo chcesz nagrać coś prawdziwego” – ironizował James Murphy z zespołu LCD Soundsystem w „Losing My Edge”.

Rebeka nie była pionierem, to miano w Polsce przysługuje łódzkiej formacji Kamp! To ten zespół postawił na elektroniczne brzmienie (tworzący go muzycy zaczynali od grania metalu), zdobył publiczność i uznanie krytyków. Za nim poszli kolejni – prócz Rebeki mamy XxanaxX, Oxford Drama, Rubber Dots czy The Dumplings – duet nastolatków z Zabrza, który uwiódł pół Polski. Z tymi ostatnimi Bartosz Szczęsny pracował zresztą jako producent.

Ale Rebeka nawet w tym towarzystwie jest wyjątkowa. Porusza się na granicy dwóch światów. Z jednej strony artystyczne ambicje Iwony i Bartosza utrzymują ich zespół w zdrowym dystansie wobec popowej produkcji, a z drugiej, Rebeka ma ogromny radiowy potencjał. Dostrzegli go zresztą także za granicą – zespół jest stałym gościem na światowych festiwalach. Przy okazji jednej z niedawnych tras przejechali po Europie sześć tysięcy kilometrów – od Anglii, przez Brukselę i Paryż, po Wiedeń. – Większość koncertów za granicą odbywała się przy wsparciu Instytutu Adama Mickiewicza. Mogliśmy zaznaczyć polski akcent na festiwalach, zdobyć kontakty i później już samemu wywalczyć występy na kolejnych imprezach – mówi Szczęsny.

Czyli europejski sznyt, ale też coś jeszcze: Rebeka to twórcze i intrygujące rozwinięcie zgranej, wydawałoby się, na wszystkie sposoby formuły damsko-męskiego duetu muzycznego.

Ona przy mikrofonie i on akompaniujący

To jeden z najbardziej archetypowych, zarazem uniwersalnych i żywotnych wzorców uprawiania muzyki popularnej. Serge Gainsbourg nagrywający zmysłowe duety z Brigitte Bardot czy Jane Birkin, Sonny Bono śpiewający hity ze swoją żoną Cher – taki układ utrwalał schemat, w jaki popkultura wtłaczała artystów obojga płci.

To mężczyzna był w tej relacji dominujący, to on był gwiazdą, a nawet jeśli którejś z jego partnerek udało się wybić na niepodległość (jak choćby Cher), i tak zawsze okazywało się, że to on w pierwotnym duecie był autorem hitów. Ten układ powielały najważniejsze formacje pop, nawet w podwajającym klasyczną formułę zespole Abba gwiazdami niby były Agnetha i Anni-Frid, ale za przeboje odpowiadali Björn i Benny.

Poza ten schemat pomogła wyjść dopiero nowa fala. Nie przypadkiem Wylie wymyślił pojęcie rockizmu na początku lat 80. – to wtedy muzycy przesiadający się z gitar na klawisze i zafascynowani ich możliwościami przełamywali obowiązujące w popie konwencje.

Stworzony przez instrumentalistę Vince’a Clarke’a i wokalistkę Alison Moyet synthpopowy duet Yazoo był przykładem artystycznego partnerstwa. Moyet, dziewczyna o głosie, ale też figurze pieśniarki gospel, obalała przy tym standardowe wyobrażenia na temat wizerunku kobiety na scenie pop. Jeszcze bardziej konsekwentnie pogrywał z nimi duet Eurythmics – ogolona na zapałkę Annie Lennox występowała w garniturach, a towarzyszący jej Dave Stewart nie stronił od makijażu.

Transgresja i genderowe zabawy duetów z lat 80. miały źródła w subkulturze disco i życiu klubów, które były enklawą wolności dla mniejszości seksualnych. To właśnie związek z muzyką taneczną tchnął nowe życie w formułę popowych duetów w następnych dekadach.

Gdy w latach 90. clubbing stał się elementem mainstreamu, na listy przebojów wdarło się nowe pokolenie producentów i wokalistek – z grupami Moloko czy Goldfrapp na czele. Frontmankę Moloko Róisin Murphy czy otwarcie deklarującą biseksualizm Alison Goldfrapp uznać zresztą można za poprzedniczki całej współczesnej fali wokalistek, które zapełniły nam streamingowe serwisy na fali popularności hipsterskiej elektroniki.

Zaangażowani społecznie mistrzowie synthpopowego odrodzenia z The Knife, kwartet Ladytron będący electroclashowym odpowiednikiem Abby, electropunkowcy z Crystal Castles, przebojowi Szwedzi z Niki & The Dove, nastrojowy Beach House czy zapatrzone w lata 80. La Roux (dziś to już nie duet, lecz solowy projekt wokalistki Elly Jackson) – to wszystko potomkowie klasycznych damsko-męskich popowych duetów, których formułę pomysłowo dekonstruowali.

Futbolowa dziewczyna

Rebeka, rasowy reprezentant powrotu mody na synthpop, czuje się w tym nurcie jak ryba w wodzie. I to na każdym poziomie. Już same początki zespołu były przewrotne. – Obracałam się w środowisku artystycznym. Zrobiłyśmy wystawę „Majtki” w galerii Sandra w Poznaniu, grałam na organkach na wernisażu. Ubrana w garnitur, z włosami na żel do tyłu i przyklejonymi wąsami – wspomina Iwona.

Jej pozamuzyczne fascynacje też odbiegają od wizerunku typowej wokalistki. Np. futbolem, w który namiętnie grywa. – Kiedyś grałam więcej. Ale miałam wypadek, dostałam piłką w twarz, pękły mi dwa zęby – opowiada. Łamanie genderowych schematów trwa i w studiu. – Trzymam kciuki za dziewczyny, żeby brały instrumenty i grały. Nie chodzi o to, że źli mężczyźni mówią: jesteś głupia, nic nie umiesz. To my same mamy to wdrukowane w głowach.

Skąd „Davos”? Tytuł płyty to nawiązanie do kurortu z „Czarodziejskiej góry” Manna. – Wziął się z koncepcji magicznego miejsca, do którego się wchodzi, i to miejsce cię zmienia – tłumaczy Iwona. Znajdziecie na niej zaskoczenia.

Jak „Promise Land”, w którym słychać nawiązania do legendarnego „Strange Fruit” Billie Holiday. – Próbuję tu uchwycić moment, w którym uchodźca nielegalnie pokonuje morze, ale jego łódź tonie i on ginie. Tytuł oznacza Zachód, Europę. Wyrzucane przez morze ciała uchodźców to strange fruits naszych czasów – tłumaczy Iwona. Nawiązań do aktualnych problemów świata jest więcej – choćby w „Wake Up”. – Masy ludzi nie mogą się przemieszczać, a wokół nich spacerują ci, którzy nie potrzebują pozwoleń. Hej, liderzy ludzkości, nawet wasze łóżka są zrobione przez nowy przemysł niewolniczy – mówi Skwarek. – Najpierw myślałam, że śpiewam „wake up” do śpiących. Ale my jesteśmy już obudzeni. Obudzić muszą się liderzy, których jedna decyzja może zrujnować życie tysiącom ludzi. Chociaż Putin pewnie nie przesłucha tej płyty, nawet gdyby grano ją w windach luksusowych hoteli na forum ekonomicznym w Davos.

JACEK ŚWIĄDER POLECA

„Davos”

Rebeka

Art2 Music

Supermoce Rebeki są jak yin i yang. Ich muzyka żywi się połączeniem kapitalnych melodii i nieoczywistych brzmień. Ich koncerty są dopracowane w każdym szczególe, ale zostawiają miejsce na dzikość. Oboje mają charyzmę i odwagę, ale jakkolwiek szalone rzeczy przyjdą im do głowy, do skutku starają się ubrać je w formę piosenki, którą można zanucić.

Teraz zaskakują bogactwem efektów. Nic nie jest tu proste, nawet do delikatnego „The Wish” przeciekają bajkowe syntezatory. „What Have I Done” zdaje się kojącą balladą, ale na spokojny oddech nie pozwalają ziarnisty puls i rozbrykany rytm. Na singiel wyznaczyli „Perfect Man” – wybór zachowawczy ze względu na klasycznie rebekową melodię, która pasowałaby do pierwszej płyty duetu. Jednak w długim utworze jest miejsce na niesłyszane wcześniej rozlane, ostre akordy gitary i mroczne syntezatory.

Jeszcze mocniejszą piosenką jest skoczny „Falling” ozdobiony zwiewną wokalizą. Iwona Skwarek ma silny głos z gatunku tych, które nie biorą jeńców, ale na „Davos” często jest liryczna. Hitem jest „Today” – radosna piosenka, o jaką Rebeki bym nie podejrzewał. Skwarek wspomina tu swój czas „przed muzyką” i rozmarzone dziecko, którym była kiedyś i którego potrzebuje dziś, żeby być sobą.

Na płytę weszły też „Białe kwiaty”, pierwszy polski tekst Rebeki. Mam nadzieję, że to dopiero początek, bo piosenka robi piorunujące wrażenie. Gdyby więc nawet słuchacza „Davos” przykryła lawina nowych brzmień i motywów, to ten polski utwór zapewni mu natychmiastowe przebudzenie i ciarki na plecach.

Wideo „Magazynu Świątecznego” to coś więcej – więcej wyjątkowych tematów, niezwykłych ludzi, najważniejszych wydarzeń, ciekawych komentarzy i smacznych wątków. Co weekend poznasz ciekawy przepis, zasłuchasz się w interpretacji wiersza i przyznasz, że jest cudem, dowiesz się, co w trawie piszczy – w polityce, kulturze, nauce.

W Magazynie Świątecznym:

Polska widziana ze Szwecji. Urażeni wzięli rewanż
Miliony ludzi w Polsce odbyły podróż klasową od soli ziemi do klienteli pośredniaka. Pewnie było to nieuniknione, lecz czy musiało być tak brutalne, bez zrozumienia bolesności tego upadku? A teraz przychodzi za to płacić

Kazimierz Orłoś: Ciągle ta polskość!
Żyj i daj innym żyć – to podstawowa zasada. Dziś znów roi się od takich, którzy chcą innym urządzać życie. Z Kazimierzem Orłosiem rozmawia Donata Subbotko

Pokoloruj, bo nie zaśniesz
Na stres, na kreatywność, na skołatane nerwy i nadmierne napięcie. Jak to się stało, że poczciwe książeczki do kolorowania awansowały do rangi antydepresanta?

Szeryfowie ratują Brazylię
Kilka lat temu kraj był tygrysem w pół skoku po potęgę. Dzisiaj tygrys leży na deskach. Znokautował się sam

Czas niejedzenia. Jak poszczą Polacy?
40 dni bez alkoholu, mięsa, słodyczy, chemii – coraz więcej Polaków decyduje się, by pościć. Jedni z powodów religijnych, inni – by oczyścić organizm po zimie. Wszyscy twierdzą, że post im służy

Bartłomiej Piotrowski. ZaKODowany
Jeden dziadek akowiec i delegat rządu londyńskiego, drugi – zmuszony do służby w Wehrmachcie. Ojciec – minister za AWS, współpracownik Kaczyńskich, pełnomocnik rodziny Blidów. Co adwokat Bartłomiej Piotrowski robi w Komitecie Obrony Demokracji? Z Bartłomiejem Piotrowskim rozmawia Dariusz Kortko

Turcy gorszego sortu
Wie pan, u nas też zaczynało się podobnie: Erdogan zaczął grzebać przy telewizji i trybunale konstytucyjnym. A teraz mamy coś takiego

Paramilitarni
Wróg widzi, że cały naród pod bronią i duchem silny – trzy razy się zastanowi, nim napadnie. A jak już napadnie, to twierdzą będzie nam każdy powiat

Michał Heller: W zasadzie lubię podróże
Średnia intelektualna w społeczeństwie idzie w dół. I jeszcze konsumpcjonizm, wybiera się to, co łatwe, co nie wymaga wysiłku. Z tych ludzi wyrasta Kościół. Nauka ma ten sam problem. Rozmowa z księdzem profesorem Michałem Hellerem

Zobacz także

poslkiDuet

wyborcza.pl

Profetyczny Klub Ronina. Spin doktorzy dobrej zmiany

Agnieszka Kublik, Iwona Szpala, 19.03.2016

Rafał Ziemkiewicz

Rafał Ziemkiewicz (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Osiem lat dom przeżarł nam grzyb, brudu, pleśni, na ścianach w nim wiele, kto zapłaci rachunki krzywd? Może „Donald i Przyjaciele”?
 

Krzysztof Świrski: – To historia, która wygląda na szpiegowską. Czy w ogóle jest możliwe, że człowiek, który był premierem Polski, a teraz bardzo ważnym elementem UE, może być po prostu niemieckim agentem?

7 marca. Na sali atmosfera grozy. Krzysztof Wyszkowski doniósł właśnie do prokuratury, że „Donald Tusk był agentem RFN”.

Andrzej Potocki: „Jak by tu powiedzieć… nie takie rzeczy żeśmy już widzieli, żebym był zdumiony”.

Świrski komentuje nastrój na sali: „Zauważcie państwo, w jakim my jesteśmy stanie? Dla nas jest oczywiste, że tego typu oskarżenia mogą być wysuwane wobec najwyższych urzędników Polski”.

I ciągnie: – Jeśli śledztwo by potwierdziło podejrzenie, to znaczy, że Polska nie prowadziła suwerennej polityki w ciągu ostatnich ośmiu lat. Jeśli nie była to suwerenna polityka, wszystkie posunięcia tamtego rządu należałoby zakwestionować.

Aleksander Wierzejski: – Kontrargumentem jest to, że Donald Tusk był człowiekiem bardzo ubogim. Nie było żadnych wygranych w totolotka, które zwykle wiążą się z nagrodą za donoszenie.

Świrski: – Może wygrywał w niemieckiego totolotka..?

***

Sędzia Łączewski, ten, który skazał Mariusza Kamińskiego na więzienie, dozna uszczerbku? Dozna. Obywatele zażądają od prezydenta, by odebrał order Janowi Tomaszowi Grossowi? Zażądają. W MSZ pracowali byli tajni współpracownicy PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa? Pracowali. Goście Klubu Ronina dowiedzą się o tym dużo wcześniej niż cała Polska.

Publicyści, którzy serca mają z prawej strony, jak pisał tygodnik „Niedziela”, co tydzień nauczają, jak rozumieć świat, Polskę i Jarosława Kaczyńskiego. Jak interpretować rzeczywistość, by wspierać rząd Beaty Szydło.

Nie kryją, że na zwycięstwo PiS-u czekali latami. I że bardzo, ale to naprawdę bardzo, postarają się, by PiS władzy nie utracił. Najlepiej nigdy.

Zaczęło się w 2006 roku. Nazwę wymyślił Rafał Ziemkiewicz. Konferansjerkę najlepiej robi Józef Orzeł, znajomy Kaczyńskiego z PC, od 2014 r. niestrudzony tropiciel urn z podwójnym dnem i „fałszerstw” w lokalach wyborczych.

Długie lata trwały dyskusje, jak przestać przegrywać wybory. – Jesteśmy inteligentni, jesteśmy patriotami, mamy rację, a mimo to przegrywamy. Dlaczego porządni głosują na nieporządnych? – pytał Orzeł w 2012. – To przez rosyjskie serwery, przez które płyną dane o wynikach wyborów – usłyszał z sali.

Po zeszłorocznych zwycięstwach Andrzeja Dudy i PiS-u atmosfera diametralnie się zmienia.

Andrzej Duda, człowiek z mgły

***

W powyborczy poniedziałek 27 października za stołem Klubu Ronina siedzi satyryk Marcin Wolski, Maciej Świrski, prezes Reduty Dobrego Imienia, który niedługo zostanie doradcą wicepremiera Glińskiego, i Artur Dmochowski, publicysta u braci Karnowskich – przyszły rzecznik MSZ. Orzeł, jako szef Ruchu Kontroli Wyborów (w logo orzeł przycupnięty na biało-czerwonej urnie), nie ma jeszcze pewności, czy PKW poprawnie policzyła wyniki i PiS będzie rządził samodzielnie.

Uspokaja go Wolski: „Podziękujmy Komitetowi Kontroli Wyborów. Pierwsza rzecz, która działa na szulera, że ktoś patrzymy mu na ręce”. I czyta swój wiersz: „Są w Ojczyźnie rachunki krzywd, czara żalów pełna i krucha, wybaczenie to nie jest mit, ale najpierw potrzebna jest skrucha. Ale najpierw potrzebny jest wstyd, ujawnienie tajemnych treści, są w Ojczyźnie rachunki krzywd, i nie obca dłoń je przekreśli. Wykluczeni wracają do gry, kark prostują skrzywdzeni boleśnie, są w Ojczyźnie rachunki krzywd, trudno będzie wszystkie przekreślić. Osiem lat dom przeżarł nam grzyb, brudu, pleśni, na ścianach w nim wiele, kto zapłaci rachunki krzywd? może „Donald i Przyjaciele”?… Rzęsiste brawa! Wolski nieskromnie rzuca „bywam profetą” i wygłasza miniexposé, które w kolejnych tygodniach będą realizować politycy PiS: „runą media, przeżyją szok samorządy, wyjaśnimy Smoleńsk, a Moskwie odeślemy agentów wpływu, wielka fala Polskę opłucze”. Z mediami publicznymi nie widzi problemu, gorzej z prywatnymi, które nie lubią PiS. – Jak poradzić sobie z Gwiazdą Śmierci i Mordorem” [„Wyborcza” i TVN] – pyta Świrski. Wolski: „Procesami ich! Codziennie tam tyle potwarzy, obelg”.

Świrski: Jest petycja do PAD [Andrzeja Dudy], żeby odebrał Grossowi order, mam nadzieję, że szybko pokażemy wolę narodu, przygotowujemy kolejną akcję przeciwko panu Grossowi, nie mogę powiedzieć, o co chodzi, proszę się zgłaszać.

16 lutego rzecznik Dudy informuje: Do Kancelarii Prezydenta wpłynęło bardzo dużo wniosków i apeli od obywateli, którzy domagają się, żeby panu profesorowi Grossowi odebrać odznaczenie. Te wnioski oczywiście nie mogły zostać zignorowane, nie mogliśmy ich przemilczeć.

Zabrać „zdrajcy” order?

Orzeł dziękuje „o. Tadeuszowi” za współpracę. 16 listopada spóźnia się do Klubu Maciej Świrski. Orzeł wyjaśnia, że „jest w jednym z resortów i przejmuje władzę. Nasz Ronin półrządowy”. Wchodzi Świrski. Orzeł: O, Maciuś! Gabinet Szydło to dla Wolskiego „rząd blitzkriegu, garnitur ludzi czynu, tempo w tej części Europy nienotowane”. Orzeł dodaje: „Jak dla mnie rząd jest dobry, to zdarza mi się po raz pierwszy od urodzenia. Jarosław Kaczyński oddał swoich najlepszych synów i córki”.

***

8 grudnia, pięć dni po pierwszej pikiecie KOD, Tomasz Terlikowski nie ukrywa: – Im bardziej wyją, tym bardziej ja się cieszę.

I apeluje: – Siły zmiany nie mogą zrobić kroku wstecz! Oprócz czołgów liczy się osłona, propaganda i polityka informacyjna. Nie uda się wprowadzić tych zmian bez telewizji publicznej. Marek Król, który karierę w PZPR kończył na stołku sekretarza Komitetu Centralnego, KOD nazywa Komitetem Obrony Dupy, „własnej oczywiście”. – To powtórka smoleńska. Mamy tę samą agenturę wpływu: dziennikarze, naukowcy.

Tomasz Lis: Mogą wygrać wybory, ale nie mogą nam zabrać Polski

Tomasza Lisa nazywa niemieckim dziennikarzem. Uważa, że za wywiad, którego Lis udzielił niemieckiej telewizji „grożą mu lincze”. „Wyrzuca z pracy Lisa, Kraśkę, a nawet Gugałę z Polsatu: „stracą pracę, stają się niebytem”. 15 grudnia, trzy dni po gigantycznej manifestacji KOD, jest nerwowo. Rafał Ziemkiewicz: – Tworzą się kluby „Gazety Wyborczej”, rodziny Radia TOK FM. Różnica jest tylko taka, że Smoleńsk zdarzył się naprawdę, Polska została upokorzona, więc i emocje, i potrzeba działania, skuteczność i ofiarność też były prawdziwe. Jak tchórzliwe świnie zachowywali się urzędnicy, prawdziwe świństwa robione były przez tamtą władzę. Teraz sytuacja odwrotna. Były establishment ma dużo pieniędzy, manifestacje zwoływane przez ogromne, bardzo wpływowe media”. Stanisław Janecki, p.o. szefa Jedynki za pierwszych rządów PiS-u w TVP, zapowiada zaciekłą walkę. – Opór części środowisk będzie łamany, jeśli ten rząd nakręci koniunkturę. Ludzie nie są głupi, odczują poprawę”. Ziemkiewicz: „To jest rząd sanacyjny, nie prezydent, nie premier jest osobą decydującą, a komendant, czyli skromny przewodniczący klubu parlamentarnego”. Ktoś z sali: „Nie jest komendantem …” Ziemkiewicz: ” A nie jest. To jeszcze bardziej skromny.” Jarosław Kaczyński formalnie jest szeregowym posłem PiS. Rafał Ziemkiewicz zaczynał jako pisarz science fiction.

Mateusz Kijowski: Zakładajmy komitety

***

22 grudnia Orzeł narzeka, że PiS-owski blitzkrieg nie dotarł na wszystkie szczeble władzy. „Ministerstwa zostały opanowane przez małe grupki naszych ludzi, tych ministerstw nie uda się przeorać w głąb, tam się prawie nic nie zmieniło. Jeszcze gorzej jest z administracją w terenie, gdzie „jeszcze zmiana nie doszła, pytanie, kiedy dojdzie?”. A warunki działania obozu władzy są trudne, bo „totalna wojna informacyjna wypowiedziana przez opozycję będzie trwać do końca tego rządu, nie pokonamy ich do zera”.

Wolski dodaje otuchy. Działacz Klubu „Gazety Polskiej” spytał go, czy obecna ekipa będzie rządziła jedną kadencję czy dwie? Odpowiedział, że będzie rządzić zawsze. Orzeł: „Udzieliłeś odpowiedzi kultowej. Ile będzie rządził PiS? Zawsze. Jest świetny kandydat na doradcę medialnego tego obozu.

Sala się śmieje. Klubowicz z widowni zachęca do reformy instytucji państwa, bo nie wystarczy mieć ministrów, by te stały się sterowne. Następny dyskutant domaga się prawdziwych sądów, bo to „bastion nietknięty od lat 40”. Wolski zapewnia, że już są „ruchy” wobec korporacji zawodowych, w IPN istnieją zbiory zastrzeżone, będą kolejne tomy resortowych dzieci. „Są kadry, działalność na wielu frontach, już nie ma Lisa”, a TVP da się oglądać. „Ok. 40 proc. z łap wyrwanych, to o ile mniej zasilania, trucizny? Mamy jednego potencjalnego przeciwnika nas samych: jeśli nie zgłupiejemy, nie podzielimy się, nikt nam nie da rady.”

Polska w wielkiej formie. Redefinicja polskości według prawicowego think tanku

***

– Serdeczne podziękowania do najwyższych władz politycznych za zmiany w mediach publicznych. Proponuję, by powitać to oklaskami – mówi 11 stycznia Świrski. Szwedzka telewizja pyta Orła, czy to koniec demokracji w Polsce. – Powiedziałem, że nie – odpowiada Orzeł. Sala się śmieje. – PiS-krieg trwa. W rekordowym tempie zostały odbite media publiczne, przy nikłym oporze. W trybie komandoskim zostały uchwycone wszystkie przyczółki, to nie jest typowa prawicowa memłanina. Chwali tempo „wszystkich anten i redakcji” – mówi Wolski, w PZPR w latach 1975-81, sekretarz Podstawowej Organizacji Partyjnej radiowej Trójki.

Informuje, że do dużej ustawy medialnej PiS przymierzy się w czerwcu. Mówi o dzikich lokatorach, którzy „zostaną wygnani, a dom wywietrzony, ten dom telewizję będzie można budować na zasadzie samorządnej i niezależnej” Sylwester w Kolonii [molestowanie kobiet przez grupy imigrantów] to dla Wolskiego podarunek losu. Pokazał „rzeczywisty obraz lewicowego mainstreamu, gdzie są zawłaszczone media i jak dokonuje się manipulacja”. To może być rok przebudzenia Europy, i daj Boże. Gdybym pisał Eurodzichad II, moją powieść, tobym powiedział, że to, co się zdarzyło w Kolonii, było dziełem patriotycznych niemieckich służb specjalnych. Świrski mówi cicho: „O Boże!”. Wolski tłumaczy, że media muszą być inteligentne i atrakcyjne. – Poczciwina, który mówi nudno, choćby najmądrzejszy, nie ma prawa pokazać się na ekranie – wyjaśnia. Trzeci warunek to „współuczestnictwo”. – Wróciłbym do otwartego studia, akcji terenowych – mówi. Świrski dorzuca nowoczesne technologie, internet.

Wolski: – Wciągnąć jak najszybciej ludzi drugiego obiegu, którzy są tu na sali, ale jednocześnie nie pozbyć się mainstreamu, przekonać różnych grzeszników, by po krótkiej pokucie zaczęli pracować dla tego kraju, dla tego społeczeństwa. Orzeł: – Marcin o 18.59 powiedział: „Popatrz, Józku, odzyskaliśmy telewizję, teraz wszyscy będą to oglądać, nikt do klubu nie przyjdzie”. Wniosek jest prosty – załatw transmisję Klubu w TV publicznej.

Twórcy portalu Euroislam: Otwórzcie oczy. Szariat jest nie do pogodzenia z kulturą europejską

***

Dorota Kania opowiada, kto chodzi na demonstracje KOD. – Ludzie, którzy złote czasy mieli za PRL-u, i tzw. klasa średnia. Osiem lat rządów PO wykształciło klasę średnią, czyli ludzi, którzy mają poczucie, że są lepsi. Piotr Gociek z „Do Rzeczy”: Urzędniczo-najemno-janczarska klasa średnia. Kania: Drobni biznesmeni, którzy garściami czerpią ze zleceń urzędu marszałkowskiego i dlatego się buntują. Poczuli się zagrożeni, że nagle te wyjazdy, czas wolny, się skończy. Cezary Gmyz: Potrzebny jest przełom. W prokuraturze reforma dokona się od dołu. Mówi, że wśród znajomych ma wielu prokuratorów, zauważyli zjawisko: najbardziej dyspozycyjni najbardziej się rozchorowali i chcą przejść w stan spoczynku. Tu sprawa smoleńska. Prawdziwa jest epidemia w Prokuraturze Wojskowej i Naczelnej Prokuraturze Wojskowej, Warszawie i Poznaniu. Reforma znacząca. Dyspozycyjność wobec układów lokalnych. Prokuratorzy apelacyjni byli książętami udzielnymi.

Sędzia Łączewski skazał Mariusza Kamińskiego na trzy lata bezwzględnego więzienia. Pytanie z sali: czy on też jest chory? Gmyz: – Jego koledzy opowiadali, że zaplanował karierę jako sędzia TK lub Trybunału w Strasburgu. Myślę, że pod nowymi ustawami, które będą też reformowały sądownictwo, ścieżka karier takich sędziów jak Tuleja, Milewski czy Łączewski może doznać uszczerbku.

Dokładnie 11 później sędzia Łączewski doznaje uszczerbku. Portal Kulisy24.com Sylwestra Latkowskiego, a potem niszowy tygodnik „Warszawska Gazeta” piszą o „przypadkowej” prowokacji, w wyniku której sędzia ujawnia swoje polityczne zaangażowanie przeciwko PiS. Sprawę grzeje TVP Jacka Kurskiego – w TVP Info i w głównym wydaniu „Wiadomości” TVP 1 to jeden z głównych tematów, nawet jak nie ma żadnych nowych faktów.

Pragnienie linczu. Nieskrywane marzenia prawicowych publicystów

***

Gmyz, który przedstawia się jako dziennikarz śledczy, a z „Rzeczpospolitej” wyleciał za tekst o trotylu na pokładzie smoleńskiego tupolewa, obserwuje „prawdziwą inwazję rozmaitych miernot, które się przefarbowały”, i krytykuje zmiany w MSZ, „przechowalni agentury komunistycznej”. Przypomina, że opublikował listę 222 powiązanych z PRL-owskimi służbami dyplomatów, „z których większość w MSZ pracuje”. Sala prosi o interwencję. Gmyz mówi skromnie, że jako „biedny, szary dziennikarz” nie ma wpływu na nominacje, może je tylko nagłaśniać na Twitterze czy naszych mediach”. Dostaje burzę oklasków.

Przechodzi do personaliów w mediach, bo w lokalnej rozgłośni publicznego radia w południowo-wschodniej Polsce, czyli „mateczniku prawicy, świętym świętych PiS”, szefem ma być były szef lokalnego dodatku „Gazety Wyborczej”. Redaktor Wybranowski dodaje, że „koledzy z lubuskiego PiS” są oburzeni, bo poseł Ast promuje w Radiu Zachód człowieka, który był członkiem Podstawowej Organizacji Partyjnej na uczelni. Wybranowski słyszał też o pośle PiS Łukaszu Zbonikowskim, który na dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego proponował byłego funkcjonariusza ZOMO, „przekonując, że jest to człowiek honoru”. – Wypalać do żywego rozgrzanym żelazem, bo to nie jest tak, że prawica nie ma kadr – mówi Gmyz. Dwa tygodnie później, 23 lutego, szef MSZ Witold Waszczykowski oznajmia w TVP Info: – W latach 90. w kluczowych resortach pracowało wielu byłych tajnych współpracowników.

15 lutego Janecki rzuca żarcik. – W Izraelu były premier trafił do pudła, gdzie siedzi już były prezydent. Zapytałem na twittrze, kiedy w Polsce były prezydent i były premier w jednym więzieniu?

Ziemkiewicz: U nas musiałoby być skrzydło koedukacyjne, genderowe… (śmiech na sali)

Dlaczego Rafał Ziemkiewicz nie stał w PRL-u na barykadach, co zarzucił mu niedawno Jacek Żakowski? Współzałożyciel Klubu Ronina najpierw odparł, że był w podstawówce, potem zmienił, że w liceum, wreszcie przyznał, że w końcówce lat 80. zaczynał studia. Gdy padała komuna, Ziemkiewicz miał 25 lat.

***

29 lutego Wolski podaje wiadomość dnia: trwa przeszukanie w domu Jaruzelskiego.

Orzeł: – Szkoda, że tego nie dożył.

Wolski proponuje, by do telewizji wrócił kultowy program „Tydzień na działce”. – Pierwszy odcinek na działce Kiszczaka, drugi na działce Jaruzelskiego, trzeci Dukaczewskiego…

Jak ocenia szanse w meczu władza – opozycja? – Jeśli ma się słabszą drużynę, można blokować i stosować kontry, ale atak non stop powoduje, że się spuchnie. – W wypadku tej formacji w ciągu pół roku. Chciałbym być dobrym prorokiem – mówi Wolski.

Orzeł kontruje: – Nie spuchnie drużyna, jeśli jest na dopingu, a jak któryś zawodnik się zmęczy, to się dobiera zawodnika z trybun. A tam siedzi cała publiczność, która wchodzi na boisko i gra. Zapomniałeś o całym zachodzie.

Wolski: – Dramatycznie się nie zgadzam. Każdy dzień to jest słabnięcie wroga. To my rozdajemy karty. Polityka polega na targowaniu. To, co widzimy w tej chwili, jest reakcją na twarde stawianie polskich spraw. Z powodu protestów bardzo się cieszę. Gdyby tego nie było, PiS mógłby osiąść na laurach. Ich działania wymuszają działania PiS-u: szybsze załatwienie sprawy telewizji, działania w służbie cywilnej. Wyobraźcie sobie państwo, że niekonstytucyjna okaże się ustawa o zmianach w telewizji. Ale my już będziemy w czerwcu. A w czerwcu sąd, Senat i prezydent nie przedłużą mandatu starej Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, a my nawet po rządami starej ustawy wybierzemy sobie taką radę, jaką będziemy chcieli. Nasza strona tężeje, działa mocniej i bardziej zdecydowanie.

Orzeł: 500 plus będzie wielką zmianą polityczną, kiedy ludzie zobaczą te pieniądze

Wolski: A za czwartą wypłatą zaczną się bać się, że przyjdą inni i im to zabiorą

Orzeł: – Jeśli PiS wezwie na ulice, to pójdą, bo będą mieli po co. Jeśli ten rząd nie ustanie w powiększaniu suwerenności kraju i jeśli nawet ta kontra ze strony zachodniego świata i Rosji będzie się zwiększać, jeśli nie dojdzie do czegoś dramatycznego, to w tym roku okaże się, że poparcie dla tego rządu przeważy szalę. I wtedy zachód zacznie myśleć, czy nie warto się układać.

***

7 marca Świrski opowiada o wizycie u wulkanizatora: – Powiedział mi: „Panie, takie opony nie wybuchają!”. To co takiego się mogło wydarzyć, że samochód z prezydentem wylatuje do rowu? Gdzie my jesteśmy? Co się dzieje, że taka rzecz mogła się wydarzyć po Smoleńsku? O co tu w ogóle chodzi?!

Aleksander Wierzejski: Prokurator z Opola bada tę sprawę, to żart. To jest sprawa dla kontrwywiadu.

Potocki: Do tej pory nie jestem w stanie zrozumieć, jakim cudem można wpaść w poślizg? A samochodem prezydenta rzucało, za przeproszeniem, jak Żydem po pustym sklepie.

Wierzejski: – To dowód na osłabienie państwa polskiego. Wypadek z serii gen. Sikorskiego i prezydenta Kaczyńskiego.

To doskonała okazja dla Mariusza Kamińskiego do przeprowadzenia lustracji i audytu osób, które są w BOR. Tych panów trzeba kontrolować cały czas. To jak z księżmi: szatan się do nich zbliża, bo są najbliżej i pociągną za sobą owczarnię w piekło.

Wideo „Magazynu Świątecznego” to coś więcej – więcej wyjątkowych tematów, niezwykłych ludzi, najważniejszych wydarzeń, ciekawych komentarzy i smacznych wątków. Co weekend poznasz ciekawy przepis, zasłuchasz się w interpretacji wiersza i przyznasz, że jest cudem, dowiesz się, co w trawie piszczy – w polityce, kulturze, nauce.

W Magazynie Świątecznym:

Polska widziana ze Szwecji. Urażeni wzięli rewanż
Miliony ludzi w Polsce odbyły podróż klasową od soli ziemi do klienteli pośredniaka. Pewnie było to nieuniknione, lecz czy musiało być tak brutalne, bez zrozumienia bolesności tego upadku? A teraz przychodzi za to płacić

Kazimierz Orłoś: Ciągle ta polskość!
Żyj i daj innym żyć – to podstawowa zasada. Dziś znów roi się od takich, którzy chcą innym urządzać życie. Z Kazimierzem Orłosiem rozmawia Donata Subbotko

Pokoloruj, bo nie zaśniesz
Na stres, na kreatywność, na skołatane nerwy i nadmierne napięcie. Jak to się stało, że poczciwe książeczki do kolorowania awansowały do rangi antydepresanta?

Szeryfowie ratują Brazylię
Kilka lat temu kraj był tygrysem w pół skoku po potęgę. Dzisiaj tygrys leży na deskach. Znokautował się sam

Czas niejedzenia. Jak poszczą Polacy?
40 dni bez alkoholu, mięsa, słodyczy, chemii – coraz więcej Polaków decyduje się, by pościć. Jedni z powodów religijnych, inni – by oczyścić organizm po zimie. Wszyscy twierdzą, że post im służy

Bartłomiej Piotrowski. ZaKODowany
Jeden dziadek akowiec i delegat rządu londyńskiego, drugi – zmuszony do służby w Wehrmachcie. Ojciec – minister za AWS, współpracownik Kaczyńskich, pełnomocnik rodziny Blidów. Co adwokat Bartłomiej Piotrowski robi w Komitecie Obrony Demokracji? Z Bartłomiejem Piotrowskim rozmawia Dariusz Kortko

Turcy gorszego sortu
Wie pan, u nas też zaczynało się podobnie: Erdogan zaczął grzebać przy telewizji i trybunale konstytucyjnym. A teraz mamy coś takiego

Paramilitarni
Wróg widzi, że cały naród pod bronią i duchem silny – trzy razy się zastanowi, nim napadnie. A jak już napadnie, to twierdzą będzie nam każdy powiat

Michał Heller: W zasadzie lubię podróże
Średnia intelektualna w społeczeństwie idzie w dół. I jeszcze konsumpcjonizm, wybiera się to, co łatwe, co nie wymaga wysiłku. Z tych ludzi wyrasta Kościół. Nauka ma ten sam problem. Rozmowa z księdzem profesorem Michałem Hellerem

wyszkowski

wyborcza.pl

Zamieszanie wokół pomnika Lecha Kaczyńskiego. Ma stanąć na w Warszawie już 10 kwietnia, ale… autor nic o tym nie wie

Czy odsłonięcia pomnika prezydenta Lecha Kaczyńskiego będzie najważniejszym punktem 6. rocznicy katastrofy smoleńskiej, której obchody PiS organizuje w Warszawie 10 kwietnia.
Czy odsłonięcia pomnika prezydenta Lecha Kaczyńskiego będzie najważniejszym punktem 6. rocznicy katastrofy smoleńskiej, której obchody PiS organizuje w Warszawie 10 kwietnia. Fot. Waldemar Kowalski / naTemat

To byłoby symboliczne ukoronowanie zwycięstw Prawa i Sprawiedliwości. Pojawiają się informacje, że już 10 kwietnia, podczas organizowanych przez partię rządzącą zakrojonych na szeroką skalę obchodów 6. rocznicy katastrofy smoleńskiej, na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie stanąć ma pomnik byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Walka o pomniki upamiętniające wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku była od lat jednym z najważniejszych celów polityków Prawa i Sprawiedliwości, z prezesem Jarosławem Kaczyńskim na czele. Rychłe ustawienie w okolicach Pałacu Prezydenckiego aż dwóch pomników przywódca Polski zadeklarował na ostatniej „miesięcznicy smoleńskiej” zorganizowanej na Krakowskim Przedmieściu.
Prezes Kaczyński oznajmił wówczas, że osobnego pomnika partia chce dla jego zmarłego brata i osobnego dla pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej. W sobotę pojawiła się informacja, iż pierwszy z monumentów ma pojawić się w Warszawie już w dniu obchodów 6. rocznicy tragicznych wydarzeń w Smoleńsku, które PiS przedstawia dziś jako zamach na ówczesnego prezydenta.

pomnikPrezydenta

Jak informuje Mariusz Gierszewski z Radia ZET, pomnik Lecha Kaczyńskiego miałby trafić na Krakowskie Przedmieście w częściach i na miejscu zostać poskładany pod okiem prof. Jana Tutaja z Wydziału Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Pytanie tylko, jak PiS zamierzałby w takim przypadku obejść problemy z negatywnym nastawieniem do takiego rodzaju pomnika ze strony stołecznego konserwatora zabytków i prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Być może zostanie w tym przypadku wykorzystany prawny fortel, o którym przypomina na Twitterze poseł Platformy Obywatelskiej Bogusław Sonik. „Na Wawelu postawiono pomnik Jana Pawła II , protestował konserwator, ale ponieważ jest nieprzytwierdzony do ziemi, nic nie mógł zrobić” – zwraca uwagę polityk z Krakowa. Kilka chwil później to on poinformował jednak, że prof. Jan Tutaj podobno… nic nie wie o zleceniu na pomnik byłego prezydenta.

profesorJanTutaj

10kwietnia

naTemat.pl

Sędziowie w uchwale do Szydło: Publikacja orzeczenia to obowiązek, a rola premiera czysto techniczna

jagor, PAP, 19.03.2016

Trybunał Konstytucyjny

Trybunał Konstytucyjny (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)

1. Uchwałę podjęli sędziowie Sądu Apelacyjnego w Katowicach
2. Proszą w niej o wykonanie ciążącego na premier Szydło obowiązku
3. Przypominają, że Prezes Rady Ministrów musi ogłosić wyrok „niezwłocznie”

 

Sędziowie wyjaśniają, że uchwałę podjęto „w trosce o konstytucyjny porządek prawny Rzeczypospolitej Polskiej, wobec działań prowadzących do marginalizacji ustrojowej roli Trybunału Konstytucyjnego, w tym zapowiadanej przez Prezesa Rady Ministrów odmowy opublikowania wydanego przez ten Trybunał w dniu 9 marca 2016 roku”.

9 marca 12-osobowy skład TK orzekł, że cała nowela ustawy o TK autorstwa PiS narusza cztery zasady konstytucji. Za niezgodne z konstytucją uznał jej szesnaście zapisów.

 

Premier ma obowiązek ogłosić orzeczenie TK „niezwłocznie”

Jak czytamy w katowickiej „Gazecie Wyborczej”, sędziowie proszą w uchwale premier Beatę Szydło o wykonanie ciążącego na niej obowiązku i opublikowanie orzeczenia. Przypominają, że zgodnie z przepisami w sprawie ogłaszania aktów normatywnych i niektórych aktów prawnych rola Prezesa Rady Ministrów jest czysto techniczna i jest on zobowiązany ogłosić wyrok TK „niezwłocznie”.

„Zebranie Sędziów Sądu Apelacyjnego w Katowicach zwraca uwagę, że sprzeczne z porządkiem prawnym byłoby akceptowanie tego, że na skutek zaniechań organu władzy wykonawczej, polegających na odmowie opublikowania wyroku Trybunału Konstytucyjnego, wyrok ów miałby nie odnieść przewidzianego prawem skutku. Z tej przyczyny Zebranie uważa za konieczne wskazać, że mimo braku formalnej publikacji wyroku jego moc obowiązująca winna być powszechnie uznawana tak przez sądy, jak i przez inne instytucje stosujące prawo” – napisali sędziowie.

RPO pyta Rządowe Centrum Legislacji o przyczyny nieopublikowania wyroku TK

Rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar spytał prezes Rządowego Centrum Legislacji o przyczyny nieopublikowania wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca o niekonstytucyjności nowelizacji ustawy o TK autorstwa PiS.

„Mając na uwadze fundamentalne znaczenie ustrojowe wyroku (…), zwracam się do pani prezes z uprzejmą prośbą o udzielenie informacji na temat przyczyny nieopublikowania do chwili obecnej wskazanego wyroku TK w Dzienniku Ustaw, w szczególności zaś proszę o wskazanie podstawy normatywnej odmowy publikacji tego wyroku” – głosi list Bonara z 17 marca do prezes RCL Jolanty Rusiniak.

RPO napisał, że stosownie do art. 190 ust. 2 konstytucji, orzeczenia TK podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu w organie urzędowym. Podobny wniosek płynie z ustawy z 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych, z której wynika, że ogłoszenie aktu normatywnego w dzienniku urzędowym jest obowiązkowe.

„Zgodnie z powyższym, wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie o sygn. akt K 47/15 powinien zostać niezwłocznie ogłoszony w Dzienniku Ustaw” – dodał RPO.

Według rządu „komunikat TK” nie spełnia przesłanek ustawowych, by być uznanym za wyrok i nie można tego komunikatu opublikować. Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że Trybunał nie wydał wyroku i słusznie się go nie publikuje, bo TK był niewłaściwie obsadzony i nie orzekał – a powinien – na podstawie ustawy o Trybunale, lecz wprost na podstawie konstytucji.

SędziowiewUchwale

TOK FM

Niezwłocznie poczekajmy?

– Załóżmy, że Trybunał Konstytucyjny na czyjś wniosek wydaje orzeczenie, że jakieś województwo zostaje odłączone od Polski. Premier miałby to ogłosić? – zadał dramatyczne pytanie Jarosław Kaczyński na łamach „Rzeczpospolitej”.

I co z tym fantem zrobić? Kasjerka w sklepie, w którym robię codziennie zakupy już wie, że w tym jednym zdaniu zawarto kilka bzdur. Bo nie od każdego i nie wszystko TK przyjmuje, a oddanie części Polski w obce władnie naprawdę nie jest takie proste – to tak w dość prymitywnym skrócie. Czy więc doktor nauk prawnych tego nie wie? A jeśli wie, to po co to mówi?

W zasadzie można byłoby wzruszyć ramionami, bo ani to pierwsze, ani ostatnie głupstwo, które znalazło się w przestrzeni publicznej. Gdy jednak głupstwami raczy nas najważniejszy człowiek w państwie, to nieco zmienia to postać rzeczy.

PiS ma cały czas spore poparcie w społeczeństwie. Najwyraźniej jednak większość tych popierających w nie ze wszystkim zgadza się z Prezesem. Aż 74 proc. Polaków uważa, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca powinien zostać opublikowany (sondaż IBRiS dla „Rzeczpospolitej”). Niezwłocznie. Nagle głos suwerena przestał się dla partii rządzącej liczyć?

Mamy 18 marca, a premier Beata Szydło publikować orzeczenia wciąż nie ma zamiaru. Przed budynkiem KPRM od kilku dni odbywa się pikieta KOD. KOD-erzy ustawili tam planszę, na której odliczane są dni upływające od dnia ogłoszenia orzeczenia. Pikieta odbywa się bez przerwy, również w nocy. Dziś pikietujących wsparła studentka z Gdańska, która przyjechała specjalnie w tej sprawie. A to dopiero początek!

Dziś na tablicy widnieje liczba 9. Jutro zmieni się na 10, pojutrze na 11…W ten sposób słowo „niezwłocznie” nabiera w Polsce nowego znaczenia. Zwłaszcza, że końca tego nie widać. – Nikt nas nie przekona, że białe jest białe, a czarne jest czarne – powiedział kiedyś Jarosław Kaczyński. Nie wiem, czego trzeba, by go przekonać, że w cywilizowanym państwie prawo obowiązuje każdego. Jego również.
Iwona Leończuk

niezwłocznie

naTemat.pl

 

Prawo to prawo, a nie PiS

Agnieszka Kublik, 19.03.2016

Antydemokratyczne praktyki rządzącego PiS sprowokowały społeczne protesty. Na zdjęciu: jedna z licznych demonstracji Komitetu Obrony Demokracji, Warszawa, 27 lutego 2016

Antydemokratyczne praktyki rządzącego PiS sprowokowały społeczne protesty. Na zdjęciu: jedna z licznych demonstracji Komitetu Obrony Demokracji, Warszawa, 27 lutego 2016 (WALDEMAR GORLEWSKI)

Sondaż TNS dla „Wyborczej”. Miażdżąca większość badanych Polaków deklaruje, że chce państwa prawa.
 

Politycy zawsze muszą przestrzegać prawa, nawet wtedy, gdy jest ono sprzeczne z ich poczuciem sprawiedliwości – tak uważa 79 proc. badanych. Tyle samo co trzy miesiące temu. Wiara Polaków w praworządność nie słabnie, a wśród wyborców PiS jest ciut-ciut silniejsza.

Ankieterzy TNS pytali Polaków w ostatni wtorek i środę. To był gorący czas polityczny. Trzy dni wcześniej w Warszawie ponad 50 tys. Polaków było na marszu KOD i opozycji. Bronili konstytucji. Bo rząd PiS ogłosił, że nie opublikuje wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Zapowiedział więc, że złamie konstytucję, bo rząd nie ma uprawnień do decydowania, czy będzie wyroki TK publikować, czy nie.

Głośno też było o bardzo niekorzystnej dla PiS opinii Komisji Weneckiej, która uznała, że prezydent powinien zaprzysiąc trzech sędziów TK wybranych w poprzedniej kadencji Sejmu, a rząd ostatni wyrok TK opublikować. Rząd i lider PiS nazwali opinię „absurdalną”.

Ludwik Dorn, niegdyś prominent w PiS, w wywiadzie w „Wyborczej” nazwał to „etapem rewolucyjnym”. Bo to oznacza, że władza wykonawcza wypowiada wojnę władzy sądowniczej i „w całej rozciągłości i czyni się sędzią i cenzorem wszystkich innych organów w państwie”. Czyli zmienia ustrój bez zmiany konstytucji, samą swoją decyzją, by ją łamać.

I w takim to politycznie gorącym czasie zadaliśmy badanym dwa pytania: + Czy politycy zawsze muszą przestrzegać prawa, nawet wtedy, gdy jest ono sprzeczne z ich poczuciem sprawiedliwości, czy też politycy czasami mogą nie przestrzegać prawa, np. wtedy, gdy jest ono sprzeczne z ich poczuciem sprawiedliwości?; + Czy ostatnie działania prezydenta Andrzeja Dudy i większości sejmowej PiS można nazwać zamachem na demokrację i łamaniem konstytucji, czy też prezydent Andrzej Duda i PiS działają w zgodzie z procedurami demokratycznymi?

Tak jak w grudniu, kiedy te pytania zadaliśmy po raz pierwszy, chcieliśmy sprawdzić, co Polacy myślą o rządach PiS, które od początku przejęcia władzy w Polsce z prawem walczą, a sprawiedliwość interpretują sobie sami.

79 proc. zaznaczyło odpowiedź, że politycy zawsze muszą przestrzegać prawa, 12 proc. – że nie zawsze, bo nie wtedy, gdy wydaje im się ono sprzeczne z ich poczuciem sprawiedliwości. 8 proc. nie miało zdania. Ostatnie miesiące rządów PiS nie zachwiały przekonaniem Polaków w tej sprawie.

Nawet wyborcy PiS myślą w tej kwestii jak większość Polaków. Choć to właśnie tu jest najwięcej zwolenników tezy, że czasami władza może wybierać, których przepisów przestrzega, a których nie. W porównaniu z sondażem z grudnia widać drgnięcie nastrojów w tej grupie – cztery miesiące temu 27 proc. wyborców PiS z 2015 r. podpisywało się pod zdaniem, że „politycy czasami mogą nie przestrzegać prawa, np. wtedy, gdy jest ono sprzeczne z ich poczuciem sprawiedliwości”, a teraz – 21 proc. Jednocześnie z 68 do 72 urósł odsetek tych, którzy nie dopuszczają tu wyjątków, bo władza zawsze musi przestrzegać prawa.

Wyraźniej tę tendencję widać, gdy patrzymy na sądy wyborców Dudy (z I tury wyborów prezydenckich w 2015 r.). Grupa obrony prawa przed politykami wzrosła z 70 do 76 proc., a tych, co mają zdanie przeciwne – zmalała z 24 do 16 proc. Widać walka PiS z praworządnym państwem umacnia ich w przekonaniu, że przestrzeganie prawa jest wartością bezwzględną.

Żadnych zmian nie widać wśród wyborców Nowoczesnej Ryszarda Petru. Są w elektoracie PO. W grudniu 90 proc. w tej grupie opowiadało się za bezwzględnym przestrzeganiem prawa (8 proc. wybrało drugą odpowiedź), a teraz – 82 proc. (16 proc. wskazało tę drugą możliwość).

Przestrzegania prawa bez żadnych wyjątków od polityków wymagają Polacy bez względu na wiek, choć w najstarszej grupie (powyżej 65 lat) to przekonanie jest nieco słabsze – 75 proc. – niż wśród najmłodszych (18-29 lat), tu 83 proc.

Nie ma żadnych różnic w ocenie między wsią a miastem. Jest, jeśli chodzi o wykształcenie, ale i tu w każdej grupie wiekowej większość myśli jak ogół Polaków – wśród ankietowanych z wykształceniem podstawowym 72 proc., z wyższym – 85.

Dokładnie połowa pytanych nie ma wątpliwości: to, co robi prezydent Andrzej Duda i większość sejmowa PiS, można nazwać zamachem na demokrację i łamaniem konstytucji. W grudniu oceniało to tak 58 proc. Grupa tych, którzy twierdzą, że prezydent Duda i PiS działają w zgodzie z procedurami demokratycznymi, pozostaje bez zmian – 30 proc. Przybyło ankietowanych bez zdania z 13 do 19 proc.

Tu widać wyraźne pęknięcie między zwolennikami PiS a resztą wyborców. Ci pierwsi to jedyna grupa, która twierdzi, że władza działa w zgodzie z demokracją. I to nawet silniej niż pod koniec roku. Wówczas 82 proc., teraz – 85. A grupa tych, co podpisują się pod oskarżeniami, że PiS zamachnął się na demokrację, zmalała z 9 do 6 proc.

Także wśród wyborców Dudy wzmocniło się przekonanie o tym, że prezydent demokracji nie łamie – ta grupa powiększyła się z 67 do 71 proc.

Stosunek do demokracji i tego, czy obecne władze ją łamią, czy nie, zależy od wieku, wykształcenia i miejsca zamieszkania. Im ankietowani starsi, bardziej wykształceni i pochodzący z większego miasta, tym silniejsze przekonanie o zamachu rządzących na demokrację.

Sondaż TNS dla „Gazety Wyborczej” z 15-16 marca 2016 r., próba 1000 dorosłych Polaków, badanie telefoniczne

Zobacz także

miażdżąca

wyborcza.pl

 

Piotr Maciążek

wefekcie

SOBOTA, 19 MARCA 2016

Schetyna: Jeżeli Kaczyński szuka wrogów w Europie, to mówimy, żeby nie szedł tą drogą

10:13

Schetyna: Jeżeli Kaczyński szuka wrogów w Europie, to mówimy, żeby nie szedł tą drogą

Jak mówił Grzegorz Schetyna na konferencji w Gliwicach:

„To zagrożenie dla nas wszystkich [brak publikacji orzeczenia TK], dla państwa prawa, dla poczucia praworządności i politycznej przyzwoitości. Jeżeli nie szanuje się sądu konstytucyjnego, jeżeli nie szanuje się jego wyroków, jeżeli prezes partii rządzącej, ale szeregowy poseł mówi, jak będzie włączył z Trybunałem Konstytucyjnym, to jest zła odpowiedź na pytanie, które zadajemy, jaka jest przyszłość naszego kraju. Czy Polska będzie dalej szanować prawo i Konstytucję, szanować zasady? To niebezpieczne, to precedens, dalszy krok w wojnie z Trybunałem i państwem prawa. Robi to bardzo konsekwentnie prezes Kaczyński. My jako ludzie PO, nie tylko w Warszawie, w każdym województwie i powiecie, będziemy z tym walczyć. Będziemy dawać odpór takim działaniom. Potrzebna jest debata, jak dzisiaj. Potrzebny jest Klub Obywatelski jako instytucja”

Na pytanie dziennikarzy, jak odniesie się do zarzutów o skarżenie się w Brukseli i robienie złej roboty dla Polski:

„Nie skarżę się. Mamy tutaj bardzo poważną różnicę z politykami PiS, bo Jarosław Kaczyński i Bruksela i Wspólnota Europejska to coś obcego Polsce. A my inaczej – uważamy że jesteśmy także Europejczykami i chcemy mieć wpływ na politykę europejską. Chcemy walczyć o polski interes w Brukseli i pokazywać, że Polska potrafi wykorzystywać najlepszy z możliwych sposobów – obecność w UE. Polska jest największym beneficjentem, dostaje najwięcej pieniędzy od lat, w intensywny sposób modernizuje się. Trzeba potrafić z tego korzystać. Jeżeli Jarosław Kaczyński szuka wrogów w Europie, konfliktów, to mówimy, żeby nie szedł tą drogą, bo to droga w jedną stronę – w stronę konfliktu, sporu i marginalizacji”

Dziś w Gliwicach odbywa się spotkanie Klubu Obywatelskiego pt. „Polski samorząd – wyzwania i zagrożenia”.

 

kwiatkowskiPAD

SOBOTA, 19 MARCA 2016

Kwiatkowski: PAD podejmował działania mające rozwiązać kryzys wokół TK. Czeka na kompromis

09:55
kwiatkowski1

Kwiatkowski: PAD podejmował działania mające rozwiązać kryzys wokół TK. Czeka na kompromis

– Dziś inicjatywa jest po stronie Sejmu. Pan prezydent podejmował już działania, które miały na celu rozwiązanie tego problemu. A cała sytuacja ma miejsce przez działania podjęte jeszcze w poprzednim Sejmie, bo to naprawdę koalicja PO-PSL zmieniła zasady gry. Dziś pan prezydent czeka na kompromis i jest zwolennikiem działań, które do niego zmierzają – mówił dziś w radiowej „Trójce” prezydencki minister Adam Kwiatkowski.

 

brudzińskiIronizuje

09:37
brudzinski1

Brudziński ironizuje: Dzięki Bogu, że prasa na Jamajce nie pisze źle o Polsce

– Dzięki Bogu, że prasa na Jamajce nie pisze źle o Polsce. Może na Tajwanie też się poskarżycie na Polskę? Jeździcie pochlipywać na swój kraj na brukselskie salony. Jeździcie po Brukseli, skarżycie. Dajcie nam pracować. Sprawy polskie idą do przodu – mówił w radiowej „Trójce” Joachim Brudziński, zwracając się do polityków opozycji.

 

brudzińskiOmarszu

09:13
Brudz

Brudziński o marszu PSL: Chłopy mogą sobie spokojnie pokrzyczeć, to dowód, że demokracja ma się znakomicie

– Chłopy, jeśli nie ma roboty, mogą sobie spokojnie pokrzyczeć. To dowód na to, że demokracja w Polsce ma się znakomicie – stwierdził dziś w radiowej Trójce Joachim Brudziński, odnosząc się do ostatniego marszu PSL.

300polityka.pl

„PiS przekroczył czerwoną linię, stawia się ponad prawem” – ostrzega dziennik „New York Times”

mast, PAP, 19.03.2016

Jarosław Kaczyński i Beata Szydło

Jarosław Kaczyński i Beata Szydło (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)

1. Dziennik „New York Times” pisze o kryzysie konstytucyjnym w Polsce
2. „NYT”: PiS stoi na drodze do autorytaryzmu
3. „Potrzebne silne przesłanie USA” – podsumowuje redakcja

 

„Przeciwstawiając się wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego PiS przekroczył czerwoną linię i stawia się ponad prawem na drodze do autorytarnych rządów w Polsce. Stany Zjednoczone i Unia Europejska nie mogą na to pozwolić” – pisze dziennik „New York Times”.

„Na drodze do autorytarnych rządów”

W artykule redakcyjnym zamieszczonym w piątek na stronie internetowej „NYT” dziennik stwierdza, że tragedią rosnącego kryzysu konstytucyjnego w Polsce jest to, iż „ujawnia, do jakiego stopnia prawicowi przywódcy nie pojmują podstaw demokracji”.

„Otwarcie przeciwstawiając się orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość stawia się ponad prawem na drodze do autorytarnych rządów, ignorując wszelkie apele, ostrzeżenia i formalne opinie płynące z USA, UE i międzynarodowych organizacji praw człowieka i własnej opozycji” – ocenia „NYT”. I dodaje, że lider PiS Jarosław Kaczyński porównał te zagraniczne apele do „interwencji radzieckiej w erze komunizmu”.

Zdaniem gazety kryzys w Polsce jest dowodem na to, że Kaczyński, tak jak premier Węgier Viktor Orban, ma „nieliberalny pogląd na demokrację”.

„Niedopuszczalny atak na liberalną demokrację”

„Opinia Komisji Weneckiej nie jest wiążąca, a polska konstytucja nie mówi, co powinno się stać, jeśli rząd przeciwstawi się TK. Ale UE i USA nie mogą na to pozwolić. Odmawianie przez Kaczyńskiego uznania orzeczenia stanowi niedopuszczalny atak na fundamenty liberalnej demokracji” – ocenia nowojorski dziennik.

W jego opinii Komisja Europejska powinna postępować zgodnie z jednoznaczną deklaracją Komisji Weneckiej, że „PiS przekroczył czerwoną linię”. Niemniej „NYT” przyznaje, że ukaranie Polski np. poprzez odebranie jej prawa głosu w Radzie UE jest mało prawdopodobne, choćby dlatego, że Węgry zawetują wymagającą jednomyślności państw UE decyzję w tej sprawie.

Polska – jak wskazuje gazeta – od dawna postrzega Amerykę jako „bliskiego sojusznika i jedyny realny bastion przeciw Rosji”. I przypomina, że Warszawa będzie gospodarzem lipcowego szczytu NATO, na którym ma nadzieję uzyskać zapewnienie o większej obecności wojsk sojuszniczych na swym terenie.

„Silne przesłanie z Waszyngtonu może teraz odnieść jakiś efekt” – konkluduje „NYT”.

pisPrzekroczył

gazeta.pl