Morawiecki, 13.07.2016

 

top13.07.2016

Zalewska o słowach Obamy nt. TK: Nie mam w zwyczaju wstydzić się za swój kraj

luna, 13.07.2016

Minister Anna Zalewska

Minister Anna Zalewska (fot. Łukasz Krajewski / Agencja Gazeta)

– Czytałam tłumaczenie wystąpienia prezydenta Obamy i rzeczywiście w kontekście całej wypowiedzi wybrzmiało, że Polska jest gwarancją tego, że wszystko skończy się jakąś zgodą, do której zresztą Prawo i Sprawiedliwość i rząd dąży – przekonywała minister edukacji Anna Zalewska w rozmowie z Moniką Olejnik.

Zalewska była gościem programu „Kropka nad i” Moniki Olejnik. Zapytana przez dziennikarkę, co według niej oznacza słowo „poległ”, Zalewska odpowiedziała, że to synonim słowa „zginął”.

– Według słownika Doroszewskiego „poległ w czasie bitwy, poległ w czasie wojny” – skontrowała Olejnik.

– A z mojej wiedzy wynika, że „poległ” to właśnie „zginął”, a nie poległ na polu bitwy – upierała się Zalewska, po czym dodała: – Szkoda, że pani redaktor nie dała mi szansy, nie powiedziała, żebym sprawdziła w słowniku wtedy byłybyśmy partnerkami w dyskusji.

„Decyzja ministra Macierewicza nie uchybia pamięci powstańców”

Pytaniem o znaczenie słowa „poległ” Olejnik nawiązała do protestu rady Muzeum Powstania Warszawskiego, która nie chce, żeby podczas uroczystości upamiętniających Powstanie Warszawskie był odczytany apel smoleński, poświęcony ofiarom katastrofy smoleńskiej.

– Myślę, że należy uszanować decyzję pana ministra Macierewicza, ograniczyć szum medialny, który jest wokół tej sprawy i zauważyć, że rada muzeum jest reprezentowana przez polityka i żonę polityka (chodzi o wiceprezydenta Warszawy Jarosława Jóźwiaka i żonę Rafała Grupińskiego, Ewę Malinowską-Grupińską – red.), który rzeczywiście celowo zabiegał o ten szum. Wydaje mi się, że decyzja pana ministra Macierewicza nie uchybia pamięci powstańców – powiedziała Zalewska.

Olejnik pytała też, w jaki sposób w szkołach powinno się uczyć o katastrofie smoleńskiej – jako o zamachu, czy katastrofie. Minister nie udzieliła jednoznacznej odpowiedzi. Powiedziała, że „młodzież powinna znać prawdę i fakty”, nie chciała jednak sprecyzować, co sama za nie uznaje.

Minister nie chciała powiedzieć, kto zabił Żydów w Jedwabnem

Podobnie było z pytaniami dotyczącymi Jedwabnego czy pogromu kieleckiego. Pani minister na pytania, kto zabił tam Żydów, nie chciała przyznać, że byli to Polacy. Mówiła, że książki Jana Tomasza Grossa, autora m.in. książki „Sąsiedzi”, w której napisał, że to Polacy spalili żywcem kilkuset Żydów w Jedwabnem, są „tendencyjne” i „pełne kłamstw”.

Na pytanie, kto w takim razie zabijał Żydów w Kielcach, Zalewska odpowiedziała, że należy zostawić tę kwestię historykom, a dzieci uczyć „pamięci i szacunku, żeby holocaust nigdy się nie powtórzył”.

Gdy Olejnik ponownie zadała pytanie o śmierć Żydów, Zalewska stwierdziła, że jest „zwolenniczką dystansu i pozostawiania opinii Polakom”.

– Różne były zawiłości historyczne – mówiła. Dodała też, że Żydów zabili „Ci, którzy byli antysemitami”. I że nie do końca oznacza to Polaków.

Zwolnienia z powodu niżu, a nie reformy

O zmianach w edukacji Zalewska i Olejnik rozmawiały niewiele. Minister przekonywała m.in., że nie ma nic złego, żeby w jednym budynku uczyły się kilkulatki i dzieci w wieku gimnazjalnym (a tak będzie po likwidacji gimnazjów, oraz że nie będzie przeludnienia, bo jest „niż demograficzny”.

Niżem demograficznym Zalewska tłumaczyła także zwolnienia nauczycieli. – Jest dramatyczny niż demograficzny i to powoduje, że kilka tysięcy nauczycieli rocznie będzie zwalnianych – powiedziała minister edukacji. Przekonywała też, że sama reforma nie doprowadzi do zwolnień, bo „będzie tyle samo dzieci, tyle samo godzin, a więc tyle samo nauczycieli”.

Obama mówił, że wszystko będzie dobrze?

Monika Olejnik zapytała Zalewską także o słowa Baracka Obamy ws. Trybunału Konstytucyjnego, które wypowiedział podczas szczytu NATO w Warszawie. – Czytałam tłumaczenie wystąpienia pana prezydenta Obamy i rzeczywiście kontekście całej wypowiedzi, całego akapitu dotyczącego tych opinii, o których pani mówi, wybrzmiało to, że Polska jest gwarancją tego, że wszystko skończy się jakąś zgodą, do której zresztą Prawo i Sprawiedliwość i rząd dąży – oświadczyła Zalewska.

Podkreśliła też, że język apelu był „absolutnie dyplomatyczny”, a ona „nie ma w zwyczaju wstydzić się za swój kraj”. – Czułam dumę z tego, że szczyt NATO się udał, że osiągnęliśmy to, co zaplanowaliśmy. – Ja nie dostrzegłam niczego, co było by powodem do wstydu – dodała minister edukacji.

Zobacz także

coDla

 

annaZalewska

wyborcza.pl

ŚRODA, 13 LIPCA 2016

Cimoszewicz: Wiele miesięcy powiedziałem, że Duda to marionetka. Podtrzymuję tę opinię

20:09

Cimoszewicz: Wiele miesięcy powiedziałem, że Duda to marionetka. Podtrzymuję tę opinię


Jak mówił Włodzimierz Cimoszewicz w rozmowie z Justyną Pochanke w „Faktach po faktach” TVN24:

„Wiele miesięcy temu, tu w pani telewizji powiedziałem, że niestety prezydent jest marionetką w rękach innego polityka. Podtrzymuję tę opinię. Jest mi z tego powodu bardzo przykro, że taką mamy sytuację, ale ją mamy. Jakie są relacje, oczywiście nikt z nas do końca nie wie. Można by wnioskować na podstawie pewnych objawów, itd. Jeżeli te podziękowania Kaczyńskiego za organizację, przeprowadzenie szczytu, w których pominął prezydenta Dudy nie były przejęzyczeniem, to by świadczyło o tym, że publicznie się go lekceważy. Zobaczymy w przyszłości, jak to się będzie układało. Premier Szydło też jest wykonawczynią woli pana Kaczyńskiego. Dotyczy to również członków rządu”

300polityka.pl

ŚRODA, 13 LIPCA 2016

19:52
slack_for_ios_upload

W kuluarach spotkania promocyjnego książki Kaczyński rozmawia z Szydło i Kuchcińskim

Po zakończeniu spotkania Jarosław Kaczyński rozmawiał z premier Szydło i marszałkiem Kuchcińskim.

19:16
slack_for_ios_upload_720-2

Kaczyński żartuje ze słów Michnika: Elita brunatnej fali jest na tej sali

Jak mówił Jarosław Kaczyński na pytanie Michała Karnowskiego, co miałby do powiedzenia dzisiejszej opozycji.

„W charakterze doradców dzisiejszej opozycji nie będę występował, choć uważam, że są w ślepym zaułku. Nasza diagnoza kiedyś była słuszna, ich diagnoza dziś nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Jeśli ich przywódca Adam Michnik, organizuje wiec podczas tak udanego szczytu NATO, w którym bierze udział 80 osób i ogłasza, że w Polsce rządzi brunatna fala… To gdzie ta brunatna fala? Tu chyba na tej sali jest elita brunatnej fali (śmiech). Jeśli miałbym im doradzać, to zmianę diagnozy, ale wtedy musieliby przystąpić do PiS”

300polityka.pl

Beata Szydło zapowiada apel smoleński na obchodach Powstania Warszawskiego. „Bardzo piękna decyzja Macierewicza”

lulu, 13.07.2016

Beata Szydło i Antoni Macierewicz

Beata Szydło i Antoni Macierewicz (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

• B. Szydło chce apelu smoleńskiego na rocznicy Powstania Warszawskiego
• Muzeum Powstania apeluje, by nie dodawać wątku smoleńska
• Wszystko zależy od władz Warszawy, które organizują uroczystości

Decyzją Antoniego Macierewicza apel smoleński będzie odczytywany w czasie wszystkich uroczystości z udziałem wojska. Czy będzie też na obchodach 72. rocznicy Powstania Warszawskiego? Nie chce tego rada Muzeum Powstania Warszawskiego. Z kolei premier Beata Szydło uważa dodanie ofiar katastrofy smoleńskiej do odczytywanego wówczas apelu poległych to słuszna inicjatywa. Stwierdziła to na spotkaniu z dziennikarzami. Czytaj więcej na Warszawa.wyborcza.pl >>>

Dowiedz się więcej:

Czym jest „apel smoleński”?

To przywołanie ofiar tragedii smoleńskiej w każdym apelu pamięci z udziałem kompanii honorowej. Apel pamięci przeprowadza się z okazji świąt państwowych i wojskowych oraz rocznic historycznych wydarzeń – w jego treści wspominane są osoby związane z wydarzeniem historycznym, które poległy w boju.

Co dokładnie powiedziała premier Szydło?

– Pan minister (Antoni Macierewicz) podjął decyzję, ażeby apel smoleński przy każdych ważnych uroczystościach, przy apelach poległych, był odczytywany. Uważam, że to jest bardzo piękna decyzja, uhonorowująca tych, którzy na służbie dla ojczyzny ponieśli śmierć – powiedziała Beata Szydło. – Pierwszego sierpnia, mam nadzieję, że wszyscy będziemy zjednoczeni w upamiętnieniu bohaterów tamtych dni, oddamy cześć tym, którzy walczyli za Polskę, oddali swoje życie za to, żebyśmy dzisiaj my mogli się cieszyć wolnością – dodała.

Czy apel smoleński podczas obchodów 72. rocznicy Powstania Warszawskiego jest  przesądzony?

Teraz wszystko zależy od władz Warszawy, bo to one organizują uroczystości – pisze „Gazeta Wyborcza”. Jeśli miasto poprosi o asystę wojskową, apel zostanie odczytany. Władze stolicy mogą również zrezygnować z asysty wojska, choć zapewne wzbudzi to protesty – przewiduje gazeta, powołując się na podobną sytuację na obchodach rocznicy Czerwca’56 w Poznaniu. CZYTAJ WIĘCEJ >>>

beataSzydło

TOK FM

 

trwa

 

powstała

 

CnO8s1FWYAAEQNA

 

CnOvAWfW8AAFVl4

CnPY1MYWIAAhT0M

marszałek

ŚRODA, 13 LIPCA 2016

Kaczyński: Wtedy prezydentura to nie było to co dzisiaj, tylko uprawnienia dużo, dużo dalej idące

19:035
img_3855_720

Kaczyński: Wtedy prezydentura to nie było to co dzisiaj, tylko uprawnienia dużo, dużo dalej idące

Wtedy prezydentura to nie było to co dzisiaj, tylko uprawnienia dużo, dużo dalej idące – mówił Jarosław Kaczyński o roli prezydenta w Małej Konstytucji, snując rozważania o kandydaturze Jana Olszewskiego na prezydenta w 1995 r.

18:50

Kaczyński: Może kiedyś napiszę mniej obłą książkę, ale jeszcze nie czas

– Może kiedyś napiszę mniej obłą książkę, ale jeszcze nie czas – mówił prezes PiS na spotkaniu autorskim.

18:47
slack-imgs.com

Kaczyński: Leszek nigdy nie lubił partii, kochał związek i kochał państwo polskie

Jak mówił Jarosław Kaczyński na spotkaniu autorskim:

„Gdyby nie mój śp. brat, cały ten nurt, który się przeciwstawiał postkomunizmowi by nie powstał. Wtedy były trzy siły polityczne, które się liczyły: Kościoł, Solidarność i Lech Wałęsa, i głównie elity warszawsko-krakowskie, które później powoływały UD i UW. Jeżeli ktoś chciał uzyskać coś poważnego w polityce, musiał mieć zaczepienie w co najmniej jednym z tych ośrodków. My mogliśmy rozpocząć działalność, bo zastępcą Lecha Wałęsy w Solidarności, potężną postacią faktycznie kierującą związkiem był mój brat. Bez tego nie zostałbym naczelnym Tygodnika Solidarność. Bez tej pozycji, wszystko by nie ruszyło do przodu. Mój ś.p. brat nie był nigdy członkiem PC, Leszek nigdy nie lubił partii, kochał związek i kochał państwo polskie. Ja bym się przez Warszawę nie przebił i to nie dlatego, że – powiem nieskromnie – głupszy nie byłem, ale nie byłem z tej „parafii””

18:34

Halicki do Sellina: Dźwięczą mi w uszach słowa, że nie mamy z kim przegrać. Proszę nie iść tą drogą

Platforma już w czasie rządzenia była bezideową partią władzy, ale miała przynajmniej dokumenty, do których mogła się odnosić. Teraz nie mamy nic. Nie możemy polemizować z żadnym programem, nie ma żadnej oferty dla Polaków. Nie ma po prostu z czym dyskutować. Szkoda. Lepiej wyglądałaby polska demokracja, gdyby nasz program konfrontować z jakimś programem opozycji – mówił Jarosław Sellin w „Tak jest” TVN24. Na te zarzuty odpowiedział Andrzej Halicki:

„Już słyszę i dźwięczą mi w uszach słowa, że nie mamy z kim przegrać. Proszę nie iść tą drogą. Chciałem powiedzieć, że materiały programowe PiS wielokrotnie pokazywałem. Były pewnym ostrzeżeniem, jeżeli chodzi o kwestie ustrojowe państwa, czyli zamach na instytucje praworządne”

18:29
slack_for_ios_upload_720-1

Kaczyński na premierze swojej książki: Starałem się, żeby w książce nie było żółci, starałem się też zrozumieć drugą stronę

– Starałem się, żeby w książce nie było żółci. Starałem się też zrozumieć drugą stronę, szczególnie z naszej strony, bo przecież też tam były podziały. Ważne byłoby, gdyby moje relacje skomentowały osoby, które to widziały z drugiej strony. Ale przy obecnym stanie polityki byłoby to bardzo trudne – mówił Jarosław Kaczyński. 

18:26

Sellin: Tusk jest twarzą UE i za jego kadencji doszło do największej tragedii – Brexitu

Jak mówił Jarosław Sellin w „Tak jest” TVN24:

„Donald Tusk, który zawsze słynął z tego, że ma jakieś wyczucie społeczne, bardzo mocno rozmija się z oceną bardzo wielu Polaków, a jeśli już padły tak twarde słowa, to mogę oddać pięknym za nadobne i powiedzieć o bucie Donalda Tuska, który jakoś po największej tragedii i dramacie, jaki spotkał UE w historii tej organizacji, mianowicie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, pod tym przywództwem, tym kierownictwem, tzw. prezydenta UE, jakim jest Donald Tusk, Junckera i Schulza. Jakoś nie słyszę takich pokornych głosów krytyki, jakich słychać że strony Camerona – wręcz podania się do dymisji. To dopiero buta, żeby nie wyciągnąć wniosków z tego, do czego się doprowadziło UE. Twarzą UE od dwóch lat jest Donald Tusk. W tym czasie Unię spotkała największy dramat, największa tragedia w historii”

18:22
slack_for_ios_upload_720

Premier, marszałkowie, prezes NBP na premierze książki Jarosława Kaczyńskiego

Pełna sala w centrum konferencyjnym na Kopernika i najważniejsze osoby w państwie biorą udział w premierze książki Porozumienie przeciw monowładzy – wspomnień politycznych prezesa PiS.

Jarosław Kaczyński podziękował premier Szydło za przybycie, jak powiedział jest „zaskoczony tak liczną obecnością.

300polityka.pl

Poseł zmusił Kancelarię Premiera do ujawnienia wykazu umów. Na co poszło 30 mln zł?

past, 13.07.2016

 

Wydatki KPRM w pierwszej połowie 2016 roku

Wydatki KPRM w pierwszej połowie 2016 roku (Fot. Agencja Gazeta / Gazeta.pl)

• KPRM opublikowała zestawienie umów zawartych w I połowie 2016 roku
• W sumie w tym czasie wydano na umowy prawie 30 mln zł
• Wśród wydatków są m.in. promocja programu 500 + i strefa kibica

 

Ile i na co wydaje kancelaria Beaty Szydło? KPRM z własnej woli nie publikuje na swoich stronach internetowych wykazu zawartych umów. Jednak te informacje są jawne i szefowa kancelarii Beata Kempa musiała udostępnić je w odpowiedzi na interpelację posła Kukiz’15 Tomasza Jaskóły.

Co znajduje się w zestawieniu za pierwsze sześć miesięcy tego roku? Oto kilka wybranych pozycji. Kliknij tutaj>>>, żeby zobaczyć całą listę.

Wydatki KPRMGazeta.pl

W sumie przez pierwsze pół roku KPRM zawarła umowy na kwotę 29 178 856 zł. W tym samym okresie 2015 roku kancelaria premier Ewy Kopacz wydała 47 917 038 zł (w tej kwocie zaznało się jednak wydania podręcznika edukacji wczesnoszkolnej za 15,5 mln zł).

Największe umowy kancelarii to wydatki administracyjne, zarządzanie nieruchomościami i inne usługi (ok. 15 mln zł) oraz transport (3,4 mln zł). Jednym z największych jednostkowych wydatków była też dotacja na pomoc  osobom polskiego pochodzenia, mieszkającym w zagrożonych terenach na Ukrainie (3,6 mln zł).

Co znajduje się w mniejszych wydatkach?

KPRM zawarła umowę na stworzenie strony internetowej beataszydło.gov.pl – kosztowało to 27 798 zł. Z kolei promowanie rządowego programu „Rodzina 500+”, w tym przygotowanie i produkcja materiałów do emisji w telewizji, radiu i internecie, kosztowała 200 000 zł. Kancelaria wydała też 17 000 zł na przygotowanie i realizację filmu o Żołnierzch Wyklętych.

130 000 zł wydano na usługi restauracyjno-cateringowe w  siedzibie KPRM, obsługiwane przez firmę Belvedere-Cafe Łazienki Królewskie. Poprzedni rząd wydał na ten sam cel 190 000 zł.

Kancelaria Szydło wyda za to więcej na sługi iluminacji frontu budynku KPRM – niemal 80 tys. zł, w porównaniu do 32 tys. wydanych w 2015 roku.

Organizacja mini strefy kibica z okazji meczu Polska-Ukraina w ramach Europy 2016 kosztowała 104 550 zł. Zawarto też umowę na prawie 30 000 zł na zakup tysiąca filiżanek od Fabryki Porcelany „Ćmielów i Chodzież”.

Zestawienie umów zawartych w 2015 i pierwszej połowie 2016 roku znajdziesz tutaj>>>

kancelaria

gazeta.pl

Proces łowcy nastolatek z Poznania. Seks za kasę, ciuchy i doładowania do telefonu

Piotr Żytnicki, 13.07.2016
Policyjna kamera nagrała go podczas stosunku z 13-latką. Były esbek i trener koszykówki łowił przez Facebooka i portal Fotka.pl. Śledczy odnaleźli dotąd tuzin ofiar.

61-letniego Marka B. zatrzymano przed rokiem. W czwartek 14 lipca w poznańskim sądzie rozpocznie się jego proces – prawdopodobnie zostanie utajniony. Udało nam się jednak poznać szczegóły śledztwa zawarte w kilkunastu tomach akt.

Wydalony z bezpieki

Jest koniec lat 70., Marek B. kończy poznańską Akademię Wychowania Fizycznego i zostaje trenerem koszykarek w milicyjnym klubie Olimpia Poznań. Jednocześnie jest oficerem Wydziału II Służby Bezpieczeństwa, który zajmuje się kontrwywiadem. Zostaje zwolniony pod koniec lat 80. ze względu na „dobro służby”. Miał rzekomo wykorzystywać stanowisko do osobistych korzyści.

W wolnej Polsce zakłada z żoną biuro podróży. Prowadzi ośrodki wypoczynkowe w górach i nad morzem. Organizuje wycieczki dla poznańskich szkół, jego ogłoszenia wiszą też w komendach policji.

Marek B. ma otwarty profil na Facebooku. Wśród znajomych – wiele młodych dziewczyn oraz poznańscy politycy, z którymi miał się przyjaźnić.

Kilka lat temu rozstaje się z żoną i wyprowadza z domu. Nie jest pewne, kiedy zaczyna łowić nastolatki. Najstarszy przypadek, do którego dotrą potem śledczy, będzie pochodził z 2013 r.

Dam ci zarobić

Chore zainteresowania byłego esbeka wychodzą na jaw przypadkiem, gdy 14-latka z Poznania pokazuje rodzicom wiadomości, które dostaje od niego na Facebooku. Poznała typa w 2013 r., gdy jako młoda koszykarka jednego z poznańskich klubów wyjechała na obóz nad morze. Trenerka znała biznesmena ze studiów na AWF. Odwiedzała razem z drużyną jego ośrodek wypoczynkowy. Kilku zawodniczkom Marek B. dał wtedy w prezencie sportowe skarpety. Potem, już w Poznaniu, przychodził na ich mecze, co nikogo nie dziwiło, skoro był kiedyś trenerem.

Ale on zaczyna wysyłać wiadomości. Na początku niewinne – pyta o wyniki meczów, treningi, formę. Proponuje wspólny trening, zaprasza do swojego ośrodka. Wypytuje o wakacyjne plany, sonduje, czy rodzinę stać na wyjazd. W końcu proponuje, że da dziecku pieniądze, kupi markowe ciuchy.

„Nie mogę od obcego człowieka brać pieniędzy przecież” – odpisuje 14-latka.

Biznesmen nie ustępuje: „Potrzebujesz dużo kasy. Dam ci zarobić”.

Dziewczynka go zbywa.

Mężczyzna irytuje się: „Cnotliwa jesteś”.

„Ale co pan chce?”

„Seks”.

„To chyba pomylił pan adres. Proszę do mnie nie pisać”.

Nagranie z bmw

W sierpniu 2014 r. rodzice gimnazjalistki powiadamiają o tej korespondencji dyrektora klubu sportowego, a ten – dyrektora szkoły. Jak się okazuje, podobne wiadomości dostały jeszcze dwie inne młode koszykarki.

Dyrektor szkoły dzwoni do biznesmena: – Proszę zostawić moje uczennice w spokoju.

– To nieporozumienie. Niczego od nich nie chcę – odpowiada Marek B.

Mija pół roku. Do dyrektora klubu sportowego zgłasza się kolejna, jeszcze młodsza dziewczyna. B. składał jej podobne propozycje. Znów narada. Tym razem szkoła powiadamia policję, która zaczyna operację pod kryptonimem „Alf”. Telefony byłego esbeka są na podsłuchu, a w jego luksusowym bmw zostaje zamontowana ukryta kamera, która nagrywa spotkanie z 13-latką. Biznesmen najpierw się martwi, że jest zbyt młoda, ale potem odbywa z nią stosunek.

Zapisy podsłuchów telefonicznych pełne są erotycznych propozycji. Gdy dziewczyny zbywają biznesmena, ten żąda, by znalazły mu chętne na seks koleżanki.

W połowie maja 2015 r. Marek B. zostaje zatrzymany, policja zabezpiecza jego telefon i tablet. A w nich – setki wiadomości, które wysyłał do nastolatek na Facebooku i portalu Fotka.pl. Za stosunki i zdjęcia proponował pieniądze, markowe ubrania i doładowania telefonów.

Śledczym udaje się zidentyfikować 12 pokrzywdzonych. Najmłodsze mają po 13 lat, najstarsza – 17. Większość z nich odrzuciła seksualne propozycje. Z aktu oskarżenia wynika jednak, że pięć miało kontakty erotyczne z biznesmenem. Niektóre – wielokrotnie, jak 13-latka, która za każdy z dziesięciu kontaktów seksualnych dostała po 100 zł. Nagie zdjęcia biznesmen wyceniał na 25-30 zł.

Zdolny manipulator

W przeciwieństwie do słynnego ?Krystka?, bezkarnego przez lata łowcy nastolatek działającego m.in. w Sopocie, Marek B. nie ma szczęścia do wyrozumiałego prokuratora. Idzie za kraty, a lista przedstawionych mu zarzutów jest długa: obcowanie i usiłowanie obcowania z małoletnimi w zamian za korzyści majątkowe lub ich obietnice, wymuszanie seksu przez wykorzystanie zaufania lub krytycznego położenia pokrzywdzonych, utrwalanie treści pornograficznych z udziałem małoletnich, nakłanianie małoletnich do prostytucji.

Marek B. nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że spotykał się z dziewczynami starszymi niż 17-letnie. Prokuratura ma jednak dowody – zapisy internetowych rozmów – w których pokrzywdzone mówią o swoim rzeczywistym wieku, a on nadal naciska na zbliżenia.

„W kontaktach z osobami zależnymi od niego ze względu na stan materialny i niedojrzałość psychiczną” oskarżony wykorzystywał swoje „zdolności manipulowania i wysoki intelekt” – napisał w aktach oskarżyciel.

SEKSAFERA W KLUBACH NA WYBRZEŻU

Za kratami na swój proces czeka również Krystian W. z Wejherowa, który łowił nastolatki poprzez Facebooka i pod szkołami. Działał w klubach w Gdańsku, Sopocie i Pucku, między innymi w snobistycznym domu kultury Zatoka Sztuki w Łazienkach Północnych i w położonej na Monciaku dyskotece Dream Club. Razem z W. na ławie oskarżonych ma zasiąść dwóch innych amatorów seksu z dziećmi, w tym współtwórca modnych lokali Marcin T. (na wolności). Śledztwo trwa, funkcjonariusze nie wykluczają, że do blisko 20 postawionych oskarżonym zarzutów (gwałty, filmowanie, stręczenie, szantaże itd.) dojdą nowe. Proces Krystiana W. i innych rozpocznie się prawdopodobnie w przyszłym roku przed gdańskim sądem.

TRENER PRZYTULAŁ NA SIŁĘ

W 2010 r. poznański sąd skazał na cztery lata więzienia Krzysztofa Lewandowskiego. Były trener siatkarek uczniowskiego klubu Chrobry Poznań odpowiedział za seksualne molestowanie, poniżanie i przemoc wobec nastoletnich zawodniczek. Lewandowski obejmował dziewczyny, dotykał ich piersi i ud, a pod pretekstem masażu – pośladków. Zmuszał do siadania mu na kolanach, wymuszał pocałunki, wkładał ręce pod koszulki. Nigdy nie przyznał się do winy.

Zobacz także

kamera

wyborcza.pl

Pawłowicz o Młynarskiej i Jandzie. „Zwracam uwagę na ich antypolską arogancję i pogardę dla Polaków”

Pawłowicz ostro o Młynarskiej i Jandzie.
Pawłowicz ostro o Młynarskiej i Jandzie. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Krystyna Pawłowicz lubuje się w krytykowaniu innych. Jej ofiarami padają nie tylko osoby wykonujące ten sam zawód, co ona, ale i ci, którzy nie są takimi patriotami jak ona. Tym razem skupiła uwagę na Agacie Młynarskiej i Krystynie Jandzie – według niej to antypolskie celebrytki-pasożyty.

Posłanka PiS zareagowała na ostatnie wpisy byłej dziennikarki TVP i wybitnej aktorki. Młynarska narzekała na rodziny „Kiepskich” nad morzem, Janda stwierdziła zaś, że za granicą ma wreszcie spokojne wakacje. Pawłowicz oba komentarze nie są na rękę.

dwie kiepskie
W komentarzach o Jandzie pisze tak: „Histerycznie i egzaltowanie nadaje na Polskę znad morza we Włoszech”, histeryczką ma być też Młynarska. – Nie współczuje im, tylko karcę i zwracam uwagę na ich antypolską arogancję i pogardę dla Polaków. (…) Obrażają swych widzów, choć żyją z nich – tłumaczy ostry ton Pawłowicz. Uważa, że obie są „celebrytkami-pasożytami”, które gardzą Polską i Polakami, kiedy nie bawią się na ich koszt.W dyskusji z internautami członkini PiS przypomina, że antypolskości uczy dziś „alimenciarz”, czyli Mateusz Kijowski i inne „szczujnie”. „Nie potraficie przyjąć do wiadomości, że ktoś inny, niż Wasza grupa wygrał w Polsce wybory – broni swojego zdania Pawłowicz – Szanujcie i kochajcie obowiązujące w Polsce prawo i konstytucję i zasady demokratycznego ustroju, jaki w Polsce obowiązuje” – apeluje.

pawłowicz

naTemat.pl

Cała prawda, też prawda i…

Magdalena Środa, 13.07.2016

1 marca 1999 r. spotkanie premierów w przeddzień przyjęcia Polski do NATO. Od lewej: W. Cimoszewicz, J. Oleksy, W. Pawlak, H. Suchocka, J. Olszewski, J.K. Bielecki, T. Mazowiecki, J. Buzek

1 marca 1999 r. spotkanie premierów w przeddzień przyjęcia Polski do NATO. Od lewej: W. Cimoszewicz, J. Oleksy, W. Pawlak, H. Suchocka, J. Olszewski, J.K. Bielecki, T. Mazowiecki, J. Buzek (MACIEJ SKAWINSKI/AGENCJA GAZETA)

Dzisiejsza władza ma skłonność do manipulowania ważnymi pojęciami. Robi to z „patriotyzmem”, „godnością”, przede wszystkim zaś z „prawdą”. Tymczasem manipulowanie nią – wiedział już o tym Herodot – zagraża naszej pamięci i naszej tożsamości.

Nie jest prawdą, że prawda jest zawsze zwycięska, bo – wiedział to z kolei Hegel – często tylko to, co zwycięża, staje się prawdą. Wartość ta jest bardzo krucha i narażona na niebezpieczeństwa. Jedno związane jest z ideologią i przekonaniem, że jest tylko Jedna Prawda i że posiedli ją jej wyznawcy. Przywódca, który myśli, że posiadł monopol na prawdę, nie uprawia polityki, tylko terror; przestrzenią prawdziwej polityki jest bowiem wolność i różnorodność opinii, a nie dyktat Jednej Prawdy.

Drugim zagrożeniem jest mylenie faktów z opiniami i głoszenie pewnych opinii jako relacji z faktów, i odwrotnie, mówienie o faktach jako o przypadkowych opiniach. Tego w ciągu ostatnich lat nauczyły nas beztroskie media: każda opinia była tyle samo warta, i ta, która opierała się na faktach, i ta, która była wyssana z palca. Byle tylko zwiększała oglądalność.

Trzecim i najpoważniejszym zagrożeniem dla prawdy jest zorganizowane kłamstwo.

W szkole Gierka uczono mnie, że odpowiedzialność za mord katyński ponoszą Niemcy, że w Oświęcimiu ginęli wyłącznie Polacy, że to Armia Ludowa wygrała II wojnę światową, że Szczecin był zawsze piastowskim miastem, a wielkim przywódcą narodu jest towarzysz Gierek. „Prawdę” tę potwierdzały media, filmy, książki historyczne oficjalnego obiegu. Na szczęście były inne książki i inne miejsca niż szkoła, gdzie można było wysłuchać, jak było naprawdę, lub prawdy wspólnie szukać.

Czy i dziś są takie miejsca? Co prawda internet błyskawicznie reaguje na (na razie) dość prostackie fałszowanie historii i uzurpację PiS-u do przypisywania sobie zasług, których jego prominentni członkowie nie mają. Można dziś zobaczyć dziesiątki memów, które ironicznie przedstawiają prezesa Kaczyńskiego jako autora Konstytucji 3 maja, inicjatora chrztu Polski, jako mistrza przeszczepów serca, jako trenera naszej reprezentacji na Euro, jako nauczyciela Einsteina itp. Ale internet to narzędzie zbyt krotochwilne jak na strażnika pamięci narodowej.

A PiS buduje właśnie Ministerstwo Prawdy i szykuje nam zmasowany atak nowej historycznej narracji i nowych bohaterów. W jaki sposób będziemy się bronić przed tym? Trzeba chronić własną pamięć i opowiadać o faktach innym. W ramach treningu chcę przypomnieć pewne zdjęcie upamiętniające wejście Polski do NATO.

Jest na nim ośmiu premierów z różnych ugrupowań, którzy wspólnie fetują ów historyczny moment. Jest tam premier Buzek, który w całej swojej karierze nie użył określenia „ja”, tylko zawsze mówił „my”; są tam premier Olszewski, Cimoszewicz, Suchocka, Pawlak i inni. Razem. Wszyscy coś zrobili dla Polski, to prawda, choć niewątpliwie nie dla PiS-u.

PiS te osiągnięcia jedynie konsumuje i podmienia bohaterów. Też prawda. Ale jak mawiał ksiądz Tischner: jest „cała prawda”, „też prawda” i „g. prawda”. Byleby ta ostatnia nie zwyciężyła.

Zobacz także

pisbuduje

wyborcza.pl

Antysemicki „Głos” Antoniego Macierewicza w obrazkach

TOMASZ PIĄTEK; MONTAŻ: PAWEŁ GIL, 12.07.2016
http://www.gazeta.tv/plej >>>

nieznane

wyborcza.pl

„Dobra zmiana” w kinie – Gliński ogłosił konkurs na scenariusz o historii Polski

mko, 13.07.2016

Konkurs o stypendia na stworzenie filmu o historii Polski - minister Piotr Gliński

Konkurs o stypendia na stworzenie filmu o historii Polski – minister Piotr Gliński (Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta)

Plan ministra Glińskiego, by powstawał „dobry, wielki polski film patriotyczny”, nabiera kształtów. Wicepremier ogłosił właśnie konkurs na scenariusz produkcji fabularnej „z zakresu historii Polski”.

 

Gliński już kilka miesięcy temu zapowiadał, że można spodziewać się takiego konkursu. – Chcemy zbudować wielki projekt filmowy, który promowałby Polskę poprzez naszą historię, tożsamość. Powiem wprost – chcemy zrobić dobry, wielki polski film patriotyczny, który promowałby Polskę na świecie – mówił Piotr Gliński.

Tematyka realizowanych w trakcie stypendium prac literackich powinna odnosić się do istotnych wydarzeń historycznych kształtujących współczesną tożsamość Polaków.” – można przeczytać na stronie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. „Organizatorzy pragną przy tym, by scenariusze nie były jedynie artystyczną wizją przeszłości, lecz – opierając się na prawdziwych wydarzeniach lub ich kompilacji – prezentowały polską narrację historyczną w sposób atrakcyjny, zgodny ze współczesnymi trendami kultury popularnej i sztuki filmowej” – zaznacza organizator.

Zobacz nasze propozycje filmów patriotycznych >>>

Filmy patriotyczneGazeta.pl

W komisji konkursowej, która podejmie decyzję, kto wygra konkurs (i dostanie stypendium na stworzenie scenariusz), zasiadają: Jarosław Sokół (scenarzysta, przewodniczący komisji), Remigiusz Włast-Matuszak (publicysta, sekretarz komisji), Joanna Kos-Krauze (reżyser, scenarzystka), Dariusz Wieromiejczyk (MKiDN), Mateusz Werner (NCK) oraz Rafał Wieczyński (reżyser). Pozostali członkowie komisji to: prof. Wojciech Roszkowski (historyk), Piotr Gociek (publicysta, scenarzysta), Piotr Dzięcioł (producent) i Wojciech Tomczyk (scenarzysta, literat).

Konkurs o stypendia na stworzenie filmu o historii PolskiKonferencja prasowa, na której ogłoszono informację o konkursie / ADAM STĘPIEŃ

W pierwszym etapie wybiorą do pięćdziesięciu stypendystów, którzy otrzymają 3 tysiące złotych – mają za te pieniądze stworzyć zarysu scenariusza filmu. Później komisja zdecyduje, kto dostanie 50 tysięcy na napisanie scenariusza. Może to być nawet pięć osób. Ostateczne wyniki konkursu mają być ogłoszone w czerwcu 2017 roku – wtedy pewnie dowiemy się także, czy wybrany scenariusz trafi do realizacji.

Filmy, które opowiadają o historii Polski, to jeden z ważnych tematów także dla innych polityków Prawa i Sprawiedliwości. W zeszłym roku na ten temat wypowiadał się m.in. minister SWiA Mariusz Błaszczak. – Polityka historyczna powinna być prowadzona w sposób bardzo aktywny, stąd muzea, również produkcje filmowe pokazujące bohaterów. Jest czymś skandalicznym, że film pokazujący rotmistrza Pileckiego musiał być robiony za pieniądze pochodzące ze zbiórki obywatelskiej. To się tyczy także produkcji, które dotyczą pokazywania Polaków, którzy zostali zamordowani przez Niemców, dlatego, że chronili Żydów – mówił Błaszczak.

minister

gazeta.pl

ŚRODA, 13 LIPCA 2016

Szydło o powołaniu Polskiej Fundacji Narodowej: Będzie budowała markę, która nazywa się Polska

14:48
szydło100a

Szydło o powołaniu Polskiej Fundacji Narodowej: Będzie budowała markę, która nazywa się Polska

Jak mówiła premier Szydło w trakcie uroczystości na GPW:

„To jest dla mnie wielki zaszczyt ogłosić powstanie Polskiej Fundacji Narodowej, która będzie łączyła w sobie skuteczność działania, siłę promowania Polski i społeczną odpowiedzialność biznesu. Powołujemy fundację, która bierze się z siły i odpowiedzialności spółek skarbu państwa. Padł pomysł, aby spróbować stworzyć podmiot, który będzie promował Polskę. Ale nie w potocznym tego słowa znaczeniu. Aby był to podmiot, który wykorzystując siłę i energię spółek skarbu państwa budował polską. Będzie budowała markę, która nazywa się Polska. Będzie pokazywać Polskę piękną, przyjazną, Polskę ambitną, Polskę która ma wielkie ambicje i możliwości. Teraz czas zrobić kolejny krok. Chce podziękować wszystkim szefom spółek, który teraz na GPW są z nami. Chcę podziękować też człowiekowi, który wymyślił tę fundację – ministrowi Dawidowi Jackiewiczowi”

300polityka.pl

ŚRODA, 13 LIPCA 2016

Przekaz Nowoczesnej o 500+: Polityka prorodzinna PiS jest nieodpowiedzialna. Nawet w rządzie trwa spór

13:23
rosa1

Przekaz Nowoczesnej o 500+: Polityka prorodzinna PiS jest nieodpowiedzialna. Nawet w rządzie trwa spór

Jak mówiła na konferencji prasowej w Sejmie Monika Rosa:

„Polityka prorodzinna PiS jest nieodpowiedzialna. Program 500+ był programem niepoliczonym i źle przygotowanym. Nawet w rządzie trwa konflikt między skrajnym populizmem a racjonalizmem. Widzimy niestety, że populizm wygrywa z racjonalizmem. Pierwszymi krytykami rządu ws 500+ był minister Szałamacha, a ostatnio wicepremier Morawiecki. Powiedział jasno, że to program na kredyt. Czasami politycy PiS zdobywają się na szczerość. I zgadzamy się z nim: to program na kredyt, będą go spłacały kolejne pokolenia, dzieci z którego programu mają się urodzić. Nowoczesna jest odpowiedzialną opozycją. Program 500+ jest programem, z którego PiS się nie wycofa. Ale on może być bardziej racjonalny”.

Jak mówiła Katarzyna Lubnauer:

„Problem demografii w Polsce istnieje. Pierwszy raz również Zauważono też problem biedy wśród polskich rodzin. To są plusy tego programu. Minusem – zbudowano ten program w sposób nieracjonalny i nie policzono pieniędzy na ten program. Uważamy, że najbogatsze osoby nie powinny dostawać pieniędzy z budżetu. Równocześnie uważamy, że powinna być większa dostępność tego programu dla rodzin z jednym dzieckiem, w ramach „złotówki za złotówkę”. Program 500+ trzeba zracjonalizować. To program, który ma znaczenie socjalne, a nie demograficzne”.

Lubnauer podkreślała też: Największą dzietność mają te kraje, w którym działa elastyczny czas pracy i łączenie pracy z wychowywaniem dzieci oraz powrotu do pracy po urodzeniu.

13:17

Szydło o poparciu Tuska: Ten czas jeszcze przed nami. W polityce zawsze warto zachować dwie zasady: pokora i cierpliwość

Nie słyszałam, żeby jakakolwiek stolica w tej chwili, do tego momentu, wypowiedziała się nt. tego, jakie będą decyzje dot. kolejnej kadencji przewodniczącego Rady Europejskiej. Ten czas jeszcze przed nami. W polityce zawsze warto zachować dwie zasady: pokora i cierpliwość – mówiła premier Szydło na konferencji w KPRM.

Szefowa rządu potwierdziła też, że najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu rząd przyjmie stanowisko ws. prezydenckiego projektu dot. obniżenia wieku emerytalnego:

„Nie sądzę, aby opinia rządu [dot.] znacząco odbiegała od opinii Komitetu Stałego, ale to wtedy, kiedy będzie podjęta, będziemy mogli ją ogłosić”

13:07

Szydło: Można odnieść wrażenie, że Komisja Wenecka jest politycznie naciskana przez polityków opozycji, którzy nie mają pomysłu na funkcjonowanie

ŚRODA, 13 LIPCA 2016

Szydło: Można odnieść wrażenie, że Komisja Wenecka jest politycznie naciskana przez polityków opozycji, którzy nie mają pomysłu na funkcjonowanie

13:07

Szydło: Można odnieść wrażenie, że Komisja Wenecka jest politycznie naciskana przez polityków opozycji, którzy nie mają pomysłu na funkcjonowanie

Jak mówiła premier Szydło na konferencji w KPRM:

„Proces legislacyjny, który w tej chwili toczy się nad projektem ustawy dot. TK nie został jeszcze zakończony. Jeszcze przed nami jest praca w Senacie, jeszcze prezydent musi podjąć decyzje co do tej ustawy. Na tym etapie można powiedzieć tak, że jest czymś niezrozumiałym, że nagle oto zaczyna się pojawiać wola wypowiedzenia się czy wydawania opinii nad aktem, który jeszcze nie został uchwalony. Ale jeżeli wsłuchiwać się w głosy polityków opozycji – szczególnie PO – którzy bardzo ochoczo odnoszą się do tych informacji, że Komisja Wenecka ma się zaraz zająć tym projektem i kiedy ta aktywność polityków opozycji jest tak ogromna i jakieś podekscytowanie faktami i wypowiedziami, to można odnieść wrażenie, że niestety Komisja Wenecka jest politycznie naciskana przez tych polityków opozycji, którzy nie mają innego pomysłu na własne funkcjonowanie, na programy dla Polski. Nie zajmują się sprawami, na które oczekują Polacy, tylko TK jest im potrzebny jak powietrze do tego, żeby mogli funkcjonować w świecie politycznym. To bardzo zła droga, niedobra droga, to po raz kolejny próba wynoszenia wewnętrznych spraw poza nasz kraj i naciski po to, żeby Polska była poddawana kolejnym naciskom”

My sobie sami poradzimy z naszymi sprawami. Wewnętrzne sprawy Polski rozwiązujemy w Polsce. Sami poukładamy sobie nasze sprawy. Potrzebujemy tylko czasu i spokoju. W tej chwili ten projekt ustawy, który jest procedowany w Sejmie, po jego zakończeniu i przyjęciu, jeżeli zostanie podpisany przez prezydenta, to projekt, w którym są zawarte zalecenia, które Komisja Wenecka przekazała Polsce – dodała szefowa rządu.

12:57

Szydło odpowiada Morawieckiemu: Nie zaciągnęliśmy kredytu na program Rodzina 500+

Myśmy nie zaciągali żadnego kredytu, jeżeli chodzi o 500+. Nie zaciągnęliśmy kredytu na 500+. Zainwestowaliśmy w przyszłość Polski i polskich rodzin – mówiła Beata Szydło na konferencji w KPRM.

Paweł Szałamacha dodał, że „nie wie, skąd te 20 mld zł”, bo w tym roku program 500+ kosztuje 17 mld zł, natomiast w przyszłym roku – skoro będzie obowiązywał cały rok – to będzie wyższa kwota.

– On jest finansowany tak, jak wszystkie wydatki budżetowe. Nie ma czegoś takiego jak odrębna ścieżka finansowania programu 500+, wydatków na infrastrukturę i wojsko. Źródłem finansowania są dochody budżetowe, podatkowe jak i poza podatkowe, z dywidend, sprzedaży praw do emisji CO2 i w związku z tym w całym budżecie jest także ujęta rezerwa na 500+ – dodał minister finansów.

12:51

Szałamacha: Program Rodzina 500+ ma zapewnione stabilne finansowanie

Jak mówił Paweł Szałamacha na konferencji w KPRM:

„Finansowanie programu jest zapewnione przez podatników i oczywiście przez służby MF. Sukces jest tym bardziej słodki, zauważalny, że program jest wprowadzany w warunkach stabilnego budżetu i finansowania. To bardzo ambitny program, kilkakrotnie to podkreślałem (…) Powstawały pytanie, w jaki sposób zostanie sfinansowany. Zarówno budżet na 2016, jak i na 2017 rok, i tak długo, jak będzie rządziło PiS, będzie zapewniał stałe finansowanie tego programu”

Stabilne finansowanie jest zapewnione ze względu na to, o czym informowałem. Rozpędza się proces odbudowywania dochodów własnych państwa polskiego. Te dane za pierwsze miesiące są bardzo zachęcające – dodał minister finansów, informując, że w przyszłym tygodniu rząd zajmie się projektem ustawy hazardowej, który ma dać budżetowi 1,5 mld zł rocznie.

12:34

Szydło: Ci, którzy krytykują 500+, albo nie mają wyobraźni, albo są po prostu bezdusznymi technokratami

Jak mówiła premier Szydło na konferencji w KPRM:

„Dzisiaj, po tych pierwszych miesiącach programu Rodzina 500+, mogę powiedzieć, że jestem z niego bardzo dumna. Bo ten program po tak krótkim czasie przynosi konkretne efekty. Jeżeli państwo wyjechalibyście poza granice Warszawy, pojechalibyście na polską prowincję, to usłyszycie tam państwo faktyczne opowieści ludzi – nie wymyślone na użytek medialny, tylko historie z życia wzięte o rodzinach, które wreszcie mogą pojechać na wakacje, które mogą myśleć o tym, żeby mieć własne mieszkanie. O tym, jak mamy cieszą się, że nie muszą chodzić do wiejskiego sklepu i na tzw. zeszyt kupować żywność.

Dzisiaj polskim rodzinom zaczyna się lepiej żyć. Być może dla wielu ludzi, którzy do tej pory nie mieli takich problemów, to niezauważalne, ale chcę powiedzieć wszystkim, którzy krytykują program 500+, którzy poddają wątpliwości i jego sens, którzy mówią, że to wydawanie pieniędzy bez sensu. Tych wszystkich zachęcam, aby pojechali i spotkali się z rodzinami na polskiej prowincji, ale żeby również spotkali się z rodzinami w dużych miastach, które do tej pory nie miały wystarczających dochodów, szans na to, żeby spełniać marzenia swoich dzieci i żeby móc zapewnić tym dzieciom godne wykształcenie i bezpieczne wychowanie.

Ci wszyscy, którzy krytykują program Rodzina 500+, ten program wsparcia polskich rodzin, nie mają wyobraźni. Nie potrafią sobie uzmysłowić, żę to najlepsza inwestycja w przyszłość. Właśnie w przyszłość Polski. Rodziny to nasza przyszłość i powinniśmy o tym pamiętać”

Ci, którzy krytykują 500+, albo nie mają wyobraźni albo są po prostu bezdusznymi technokratami – dodała premier. Beata Szydło zapowiedziała prezentację dot. działania programu Rodzina 500+ w pierwszych trzech miesiącach.

Jak poinformowała Elżbieta Rafalska, w ramach programu Rodzina 500+ złożono ponad 2,6 mln wniosków, a do rodzin trafiło blisko 5 mld zł. Świadczenie otrzymało już ponad 3 mln dzieci.

12:27
Ryszard-Czarnecki

Czarnecki w rozmowie z 300 i RDC wylicza błędy Tuska, ale stwierdza: Nic nie jest przesądzone, jeśli chodzi o poparcie

– Zaraz po moim artykule w „Rz”, gdy przypomniałem, że PiS zawsze popierało polskich kandydatów na wysokie funkcje – obojętnie od ich proweniencji partyjnej – to zaraz po tym artykule pan Donald Tusk udzielił skandalicznej wypowiedzi, gdy opowiedział się za ukaraniem naszej Ojczyzny grzywną w wysokości ćwierć miliona euro za każdego nieprzyjętego migranta – mówił dziś w audycji 300POLITYKI w RDC Ryszard Czarnecki, pytany o to, co się zmieniło w kwestii poparcia dla Tuska od czasu, gdy europoseł PiS na łamach „Rzeczpospolitej” napisał, iż PiS poprze szefa Rady Europejskiej na kolejną kadencję.

Czarnecki dodawał ponadto:

„Potem był Brexit, za który odpowiadają nie tylko brytyjscy politycy, ale też unijni przywódcy, którzy wykazali się butą”

Mimo to polityk PiS przyznał: – Nic nie jest jeszcze przesądzone, nie mówimy, że „Tusk na pewno nie”. Będziemy decydować wiosną 2017 r.

11:47
Screenshot 2016-07-13 at 11.38.39

Halicki: Nie zgadzam się z Tuskiem. Opozycja może się zjednoczyć. Łatwo się ocenia z oddali

– Jesteśmy w momencie reorganizacji po wyborze nowego przewodniczącego, organizujemy konwencje programowe, Kluby Obywatelskie, to jest otwarcie – mówił dziś w radiowej „Trójce” Andrzej Halicki.

Polityk PO – bliski Grzegorzowi Schetynie – przyznał, iż nie zgadza się z tezą Donalda Tuska z najnowszego wywiadu dla „Polityki”. Szef RE stwierdził, iż opozycja nie ma pomysłu na siebie oraz w jej szeregach nie ma wybitnego charyzmatyka. – Nie zgadzam się w tym przypadku z Tuskiem. W kwestiach pryncypialnych opozycja mówi jednym głosem, jesteśmy razem. Opozycja jest w stanie się zjednoczyć, marsz 7 maja był takim przykładem. Ten społeczny protest też zaskoczył Jarosława Kaczyńskiego – mówił Halicki w rozmowie z Pawłem Lisickim. Jak dodawał:

„Łatwo się ocenia z pewnej oddali, Tusk jest jednak zaangażowany w sprawy europejskie. Tamte wyzwania wymagają silnej i zdecydowanej pracy, Tusk wykonuje te obowiązki dobrze i im się głównie, jak sądzę, poświęca. Nie powinniśmy dziś oceniać, kto jest charyzmatyczny [w polskiej opozycji], czy też nie, powinniśmy szukać wiarygodnych postaci, by oferta opozycji spotkała się z akceptacją Polaków. Nie czas dziś tworzyć stanowczych odpowiedzi na to, jak potoczą się losy polskiej sceny politycznej, dziś odpowiedzialność spoczywa na PiS, a my jesteśmy od tego, by wytykać błędy”

09:10
Screenshot 2016-07-13 at 09.09.12

Wiceszef MSZ: Tusk nie będzie miał wielkich szans na dalsze bycie szefem RE, i to nie przez decyzje PiS

– Wszystko wskazuje na to, z naszych rozmów w Brukseli, z rozmów naszych dyplomatów, informatorów wynika, że Donald Tusk nie będzie miał większych szans na przedłużenie swojej misji i to nie z powodu ingerencji polskiego rządu czy polityków Prawa i Sprawiedliwości, tylko pewnej kompromitacji polityki europejskiej – mówił dziś w TVP Info Jan Dziedziczak.

– Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, różne wahania wielu innych narodów europejskich nad tą decyzją są przykładem nieudanej polityki europejskiej osób, które są odpowiedzialne za zarządzanie Unią. Donald Tusk jest jedną z czołowych osób odpowiedzialnych za ten stan – dodawał wiceszef MSZ. – Rozumiem, że Donald Tusk będzie próbował budować legendę, że to jakiś spisek, ingerencja PiS-u. Z naszych informacji wynika, że jest zupełnie inaczej – podkreślał.

Dziedziczak dodał, że rząd Beaty Szydło nie podjął jeszcze decyzji, czy opowie się za przedłużeniem kadencji Tuskowi jako szefa Rady Europejskiej.

09:07

Kowalczyk o jednolitym podatku: Szczegóły poznamy pod koniec tego roku. Wejście w życie 1 stycznia 2018 roku

Jak mówił w Polsat News Henryk Kowlaczyk:

„Szczegóły poznamy pod koniec tego roku. Teraz pracujemy nad systemem. Stawki będą znane ostatnie. To będzie końcowa decyzja. Tak trzeba skalibrować stawki, by było to obojętne dla budżetu. To będzie na koniec tego roku. A wejście w życie od stycznia 2018 roku”

08:56

Kowalczyk o pomocy dla frankowiczów: Rząd się tym nie zajmuje. Do tego trzeba podchodzić odpowiedzialnie

Jak mówił w Polsat News Henryk Kowalczyk:

„Prezydent się tym zajmuje. Rząd się nie zajmuje. To nie są wyzwania przed rządem szczerze mówiąc. Ta ustawa reguluje relacje między kredytobiorcami a bankami. Tu rząd ze swoim budżetem nie wchodzi. Tu faktycznie trzeba podchodzić do tego odpowiedzialnie, by nie naruszyć systemu finansowego. KNF nam dostarczył obliczeń, takich niezbyt pewnych”.

08:43

Kempa: Wielu ministrów odbywa rozmowy z prezesem Kaczyńskim. Bardzo się cieszymy, to dobry strateg

Każdy, kto jedzie na Nowogrodzką, każdy minister…Rozmowy z prezesem to bardzo dobre rozmowy, również je odbywam, wielu ministrów je odbywa, takie rozmowy. Bardzo się cieszymy, to bardzo dobry strateg – mówiła Beata Kempa w „Polityce przy kawie” TVP1.

 

08:41

Kowalczyk o opinii rządu ws. wieku emerytalnego: Nic się nie stało, wczoraj nie było premier na posiedzeniu rządu

Jak mówił w Polsat News minister Kowalczyk:

„Nic się nie stało. Wczoraj nie było premier na posiedzeniu rządu. Dobrą wiadomość dla Polaków o obniżeniu wieku emerytalnego… myślę że będzie lepiej, jeśli premier Szydło ja ogłosi”

Jak dodał:

„To zostanie zaakceptowane na najbliższym posiedzeniu Rady Ministrów. Komisja w Sejmie dostanie opinię rządu. Myślę, że we wrześniu ten projekt prezydencki zostanie przyjęty. Trzeba jeszcze kilku miesięcy, by ZUS przygotował system informatyczny. Do tego trzeba dodać 9 miesięcy i będzie wejście w życie. Mówmy, w połowie roku 2017. Każdy ma swoje terminy – Sejm, Senat – mają swoje terminy. Połowa roku 2017 to stwierdzenie, które jest obarczone mniejszym błędem”

08:36

Kempa: Myślę, że 1-2 tygodnie będziemy rozmawiać o stanowisku rządu do projektu PAD. Wczoraj Szydło nie prowadziła posiedzenia RM

Jak mówiła Beata Kempa w „Polityce przy kawie” TVP1:

„To kwestie tylko techniczne. Pragnę zapewnić – bo to tylko didaskalia – rząd zbiera się co tydzień, więc przyjmie to stanowisko z pełną konsekwencją. Obiecaliśmy ludziom, że obniżymy wiek emerytalny i to zrobimy. Stanowisko do ustawy, która już jest procedowana w Sejmie i jest oczywiste, że nasz obóz zjednoczonej Prawicy będzie za tą ustawą i obniżeniem wieku emerytalnego. To techniczna kwestia, czy tydzień wcześniej czy tydzień później, to nie ma znaczenia. Wczoraj premier Szydło nie prowadziła obrad rządu, w zastępstwie prowadził je wicepremier Gliński. Jeszcze był jeden dla nas ważny projekt. Myślę, że 1-2 tygodnie będziemy rozmawiać o stanowisku rządu. Zresztą Sejm zbierze się ostatni raz w lipcu, a pierwszy raz w wrześniu, więc terminy zostaną dostosowane do obrad Sejmu”

08:28
henio1

Kowalczyk: Pieniądze na 500+ na przyszły rok są zagwarantowane w budżecie

Jak mówił w Polsat News Henry Kowalczyk:

„Na 2017 rok jest właściwie już planowany bardzo dokładnie. I jest w tych wydatkach, które są zaplanowane jest 22 mld na 500+. Słowa premiera Morawieckiego zaczynamy powtarzać po artykule dziennikarza „GW”. Ja telefonowałem do uczestnika tego spotkania, zupełnie inaczej to wyglądało. To była odpowiedź na pytanie po tej informacji, że rzekomo wzrosła liczba sprzedawanych samochodów i to miałby być efekt 500+. Ja bym się do tych cytowanych słów nie przywiązywał za mocno. To co powiedział wczoraj premier Morawiecki to było znacznie ważniejsze. Nie było żadnego dodatkowego zadłużenia. Zmieściliśmy się dokładnie w tym budżecie, który zastaliśmy. Jeśli chodzi o zasadnicze parametry tego budżetu, to nie zostały zmienione. Pieniądze na 500+ na przyszły rok są zagwarantowane w budżecie”

08:24
KARCZ

Karczewski: Misja Tuska jako szefa Rady Europejskiej powinna się zakończyć. Wystarczy

– Rzadko zgadzam się z Tuskiem, ale tu się zgadzam. Opozycja zapowiedziała się, że będzie totalna, dlatego miota się, krytykując każde nasze posunięcie. Jednak polityk powinien uszanować werdykt wyborców, i w opozycji zachowywać się jak polityk opozycji – mówił dziś w Sygnałach Dnia Stanisław Karczewski, odnosząc się do słów byłego premiera z najnowszego wywiadu dla „Polityki”.

Jak mówił marszałek Senatu o obecnym szefie RE, pytany, czy byłby za przedłużeniem kadencji Tuska:

„Nie wiem, jaka będzie decyzja. Ja bym powiedział, że nie przedłużać, że wystarczy. Uważam, że Tusk był bardzo złym premierem, a jako szef RE nie był aktywny, choćby w obliczu Brexitu. Jego misja powinna się zakończyć”

08:07
ziobro1

Ziobro: TK nie kierował się interesem publicznym, tylko interesem korporacyjnych środowisk

Jak mówił dziś w „Sygnałach Dnia PR1” Zbigniew Ziobro o uchylaniu immunitetu prokuratorom i sędziom:

„Ten słynny Trybunał Konstytucyjny, kierując się korporacyjnym interesem, stwierdził, iż w jego ocenie jest to sprzeczne z zasadami państwa prawa. I wysadził w powietrze tę ustawę – przestała obowiązywać. No więc to pokazuje, jaką rolę w wielu sprawach odgrywał TK, gdzie sędziowie TK nie kierowali się interesem publicznym – bo w interesie publicznym było to, aby w sprawach, gdzie podejrzany o przestępstwo sędzia lub prokurator szybko zostałby pozbawiony immunitetu; TK uznał, że musi bronić interesu korporacyjnych środowisk i pozwalać na przeciąganie takich spraw”

08:01

Witek o słowach Morawieckiego: Szydło, Szałamacha i Rafalska gwarantują, że 500+ nic nie zagraża

Jak mówiła w „Jeden na Jeden” Elżbieta Witek:

„Ja nie wiem co było na tym spotkaniu. Wiem jakie były tego konsekwencje, znam to sprostowanie. Premierem rządu jest Beata Szydło, ministrem finansów jest Paweł Szałamacha, ministrem rodziny jest Elżbieta Rafalska. Ta trojka mówiła, że to jest nasz priorytetowy program. Że są zabezpieczone środki w budżecie. Program został wdrożony. Oni są gwarantem tego, że programowi nic nie zagraża. Nie został zaciągnięty żaden kredyt na ten program”

07:58

Witek: Tusk nie odciął się od aktywności opozycji na arenie międzynarodowej. Stanął po jednej ze stron

Jak mówiła w „Jeden na Jeden” Elżbieta Witek:

„My często powtarzaliśmy, że wspieramy polskich kandydatów w instytucjach międzynarodowych. Przyglądamy się, patrzymy na zachowanie Donalda Tuska. Bo nie ma tylko do odegrania duża rolę unijną, ale jest jednak Polakiem. Sprawy dotyczące Polski też staja na porządku dziennym w UE. My patrzymy na to, jakie zyski ma Polska z tego, że Donald Tusk jest szefem RE. Pytanie jakie są te zyski. Donald Tusk miał bardzo spokojną kadencję, nie widziałam tam nadmiernej aktywności. A zwłaszcza nie widziałam, aby Donald Tusk odciął się od tego upominania się opozycji ws. TK na arenie międzynarodowej. Ja uważam, że stanął po jednej ze stron, a nie powinien był tego robić. Sprawy polskiej powinny być rozstrzygane w Polsce”.

Jak komentowała wywiad Donalda Tuska dla „Polityki”:

„Skoro mówi, że jeśli PiS zablokowałby jego kandydaturę, to byłaby afera międzynarodowa, to [jest] próba wywierania nacisku. Nie powinien tak mówić, nie powinien być taki pewien”

07:43
witek1

Witek o obniżeniu wieku emerytalnego: Rząd niczego nie blokuje

Jak mówiła w „Jeden na Jeden” Elżbieta Witek o tym, że rząd nie zajął się we wtorek obniżeniem wieku emerytalnego:

„Rząd niczego nie blokuje. To jest też nasze zobowiązanie z kampanii. Są drobne poprawki, dlatego [temat] będzie na następnym posiedzeniu rządu. Rząd rekomenduje to co obiecaliśmy w kampanii”

300polityka.pl

CnOzrdgWAAAbkIp

 

CnOzq4SWIAAexxw

CnO_imnXYAADyi2

 

szydło

trzęsą

http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,130517,20391853,trzesa-sie-portki-petakom-tym-wierszem-o-rzadzie-premier.html

Wróci na białym koniu? Tusk: „Często słyszę, żebym wracał, bo źle się dzieje”

Donald Tusk nie wróci na białym koniu, bo to i tak nic by nie zmieniło
Donald Tusk nie wróci na białym koniu, bo to i tak nic by nie zmieniło fot. Tygodnik Polityka

W wywiadzie dla „Polityki” Donald Tusk zapewnił, że stanie przed komisją śledczą. Stwierdził także, że chociaż obecna opozycja nie posiada charyzmatycznego lidera, to PiS raczej nie zostanie wybrany na drugą kadencję.

Zapytany o komisję śledczą ws. Amber Gold, Tusk stwierdził, że ma swoje prawa i obowiązki.

– Z pierwszych będę korzystał, z drugich wywiązywał. Nie ma wątpliwości, że ta komisja jest wycelowana we mnie, jej inicjatorzy nawet tego nie ukrywają – powiedział. Zaznaczył jednak, że wynik tej konfrontacji nie będzie pozytywny dla rządzących, ponieważ zawsze dobrze radził sobie w debatach.

Tusk twierdzi, że często jest proszony o powrót do polskiej polityki. Tłumaczy jednak, że to i tak nie zmieniłoby sytuacji, ponieważ do wyborów pozostały 3 lata.

– Demokracja to nie tylko prawo wyboru władzy, ale też konieczność respektowania konsekwencji swojego wyboru – mówi.

Jak dodaje, miło się słucha opowieści o “powrocie na białym koniu”, ale to iluzja.

– Tu trzeba kilku lat bardzo ciężkiej pracy wielu ludzi. Żeby odsunąć tę ekipę od władzy, opozycja musi wygrać po prostu przyszłe wybory, a nie szukać łatwych dróg na skróty” – wyjaśnia.

Według byłego premiera, po stronie dzisiejszej opozycji nie ma wybitnego charyzmatyka. Tusk nie jest pewien czy jest tam w ogóle potencjał polityczny w rozumieniu jakiejś struktury i myśli przewodniej czy ofensywnej idei politycznej.

Jak pisaliśmy, PiS zajmie się największą piramidą finansową w historii III RP. Szefową komisji będzie Małgorzata Wassermann, a w jej skład wejdą posłowie trzech największych partii – bez Nowoczesnej i PSL. O planach było wiadomo już od dawna, ale spodziewano się, że formalna decyzja zapadnie po wakacjach.

źródło: Polityka

czekasz

naTemat.pl

„PiS-em powoduje zwyczajna zaciekłość, która czasami odbiera wręcz rozum” – ocenia Tusk

As, 13.07.2016

Donald Tusk

Donald Tusk (THOMAS PETER / REUTERS / REUTERS)

„Ta komisja jest wycelowana we mnie, jej inicjatorzy nawet tego nie ukrywają. Ale niezależnie od ich intencji wyniki tej konfrontacji nie będzie dla nich pozytywny. Zawsze czułem się dobrze w otwartych debatach, kiedy można stanąć twarzą w twarz z oponentem” – mówi Donald Tusk w rozmowie z „Polityką”. Wg byłego premiera, PiS nie wygra kolejnych wyborów.

„Nie będę trzymał kciuków za niepowodzenia gospodarcze PiS. PiS może przegrać niezależnie od koniunktury, bo wciąż posiada niezwykłą zdolność zrażania do siebie. Zwycięstwo czy przegrana tak naprawdę zależy od kondycji opozycji, od tego, czy się pozbiera” – ocenia Donald Tusk.

Szef Rady Europejskiej kilkakrotnie w rozmowie z „Polityką” powtórzył, że to opozycja musi się „ogarnąć”, a nie szukać „dróg na skróty”.

 

„Miło mi się słucha opowieści o „powrocie na białym koniu”, ale to iluzja. Tu trzeba kilku lat bardzo ciężkiej pracy wielu ludzi” – podkreślił Tusk.

PiS rzuciło rękawicę

Były premier podjął już za to decyzję w sprawie sejmowej komisji śledczej ws. afery Amber Gold. Zadeklarował, że przyjedzie na przesłuchanie.

Bo to, że zostanie wezwany to pewnik. Zapowiedziała to już posłanka PiS Małgorzata Wassermann, która ma kierować pracami komisji.

„Nie ma wątpliwości, że ta komisja jest wycelowana we mnie, jej inicjatorzy nawet tego nie ukrywają. Ale niezależnie od ich intencji wyniki tej konfrontacji nie będzie dla nich pozytywny. Zawsze czułem się dobrze w otwartych debatach, kiedy można stanąć twarzą w twarz z oponentem. Niech się boją ci którzy wzywają, bo jestem pewien swoich racji” – deklaruje Donald Tusk.

„Nasz człowiek” w Brukseli

Sprawa Amber Gold to nie jedyny front walki PiS z Tuskiem. Rządzący często powtarzają, że nie zdecydowali, czy poprą kandydaturę byłego premiera na drugą kadencję, na stanowisku szefa Rady Europejskiej.

„PiS-em powoduje zwyczajna zaciekłość, która czasami odbiera wręcz rozum. Na pewno dla PiS moja rola w Brukseli jest bardzo poważnym kłopotem. Polacy są wyczuleni na punkcie międzynarodowej reputacji i PiS bardzo trudno (chociaż starają się, muszę powiedzieć) będzie wytłumaczyć rodakom, że w naszym interesie jest pozbawić Polskę jedynego dzisiaj istotnego stanowiska na scenie międzynarodowej” – uważa Donald Tusk.

I przypomina, że przedłużenie kadencji nie zależy od decyzji PiS, bo w głosowaniu nad kandydaturami biorą udział wszystkie kraje UE. Sprzeciw Prawa i Sprawiedliwości nie musi więc oznaczać, że były premier nie będzie ponownie przewodniczącym Rady Europejskiej.

„Nierozgarnięta Platforma” i „przenikliwy PiS”

Zdaniem Tuska, pełnia władzy, jaką dysponuje PiS, nie musi oznaczać, że partia Jarosława Kaczyńskiego rozgości się u władzy na dłużej. Bo jak podkreślił w rozmowie z „Polityką”, w historii mamy już doświadczenie z prawdziwie nieograniczoną władza Prawa i Sprawiedliwości.

„Kiedy przegrywali wybory w 2007 r. mieli władzę nad prokuraturą i ją wykorzystywali w kampanii wyborczej. Mieli władzę nad mediami publicznymi, która bezwzględnie wykorzystywali. I przegrali” – przypomina były premier.

Donald Tusk uważa, że w sukcesie wyborczym PiS nie musi pomóc rozdawnictwo pieniędzy. Bo jak stwierdził, dla Polaków nie tylko portfel się liczy.

„Idea rozdawania pieniędzy nie jest niczym nowym, ona jest tak stara jak demokracja, a nawet starsza. Dla ludzi odbierających 500 zł na dziecko, to jest naprawdę bardzo duży prezent, zmieniający ludziom życie. Ale to nie jest kwestia, że ta nierozgarnięta Platforma nie wpadła na ten pomysł, a przenikliwy PiS wpadł. To jest pytanie, kto dobrze kalkulował, na co stać nasz kraj” – mówi pytany o pomysły socjalne Prawa i Sprawiedliwości.

Zobacz także

donaldTusk

 

miłomi

TOK FM

Czemu młody dzielnicowy popełnił samobójstwo? Policjant: „Traktuje się nas jak szmaty”

Kamil Siałkowski, 12.07.2016

- Szef mówi:

– Szef mówi: „Przywieź mi dziś jakiś mandat”. Szukasz kogoś pierwszego z brzegu – mówi policjant (Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta)

Sierżant sztabowy z Gorzowa popełnił samobójstwo na służbie, zostawił dziecko i żonę. – Jest ofiarą systemu – mówią koledzy. NIK: – W Polsce dzielnicowi są zawaleni obowiązkami ponad miarę.

W polskiej policji służy dziś osiem tysięcy dzielnicowych. Najwyższa Izba Kontroli w tegorocznym raporcie nie pozostawia suchej nitki na polityce kadrowej policji. Dzielnicowi są zawieszeni między własnymi zadaniami – rozpoznanie rejonu czy praca z młodzieżą – a działaniami „na froncie”. Jeżdżą do interwencji, penetrują osiedla w poszukiwaniu sprawców wykroczeń.

NIK sugeruje, że winne są niespójne przepisy, które nie zabraniają wykorzystywania dzielnicowych jako „rezerwy kadrowej”. „Obowiązki typowe dla swojej służby dzielnicowi realizują przy okazji. A powinni być gospodarzami swoich rejonów” – czytamy w raporcie Izby. Konkluzja: w obecnym układzie istnienie stanowiska dzielnicowego nie ma sensu.

– Dzielnicowymi powinni zostawać doświadczeni policjanci. To powinna być nagroda. A dzielnicowych traktuje się jak zwykłe szmaty, jak chłopców na posyłki – mówi mi policjant z Gorzowa.

– Dzielnicowy powinien być wizytówką policji, takim policjantem pierwszego kontaktu, który ludziom pomaga. System jednak nie pozwala nam na bycie normalnymi, stajemy się robotami do wykonywania zadań. Tu jest cały czas wyścig o statystykę – dodaje inny dzielnicowy z tego miasta.

Służba skończona w szatni

5 kwietnia życie odebrał sobie sierżant sztabowy Paweł Matuszek, 29-letni dzielnicowy. Jednym strzałem z broni służbowej. Przyszedł do pracy na drugą zmianę, był na odprawie, później rozmowa z przełożonymi, po której poszedł do szatni…

Zostawił niespełna trzyletniego syna Marcela i żonę – 27-letnią Olgę.

Służył w policji od ośmiu lat. Od początku w I Komisariacie Policji przy ul. Zygalskiego. Przepytałem wielu policjantów.

„Gorzej w mieście nie możesz trafić” – to słyszałem najczęściej.

Po tragicznym zdarzeniu w komisariacie obowiązuje całkowity zakaz dyskusji na ten temat. Policjanci nie mogą rozmawiać ze sobą, a co dopiero z dziennikarzami. Dlatego pomijam personalia tych, którzy mimo wszystko zdecydowali się na spotkanie ze mną.

– Mówi się, że ta robota jest stresująca, że policjant musi się szarpać z ludźmi, dosłownie walczyć na ulicy o przetrwanie. Zapewniam pana, że to jest pięć procent stresu w policji, 95 procent to relacje z przełożonymi. Gdy idziesz na odprawę, zadajesz sobie pytanie: „Do czego się dziś przyczepią?”.

– To jest męskie zajęcie. Są potrzebne męskie sformułowania. Ale bez przesady…

– W przepisach jest zapis, że do rozmowy dyscyplinującej policjanta z przełożonym może dojść tylko na osobności, a tu powszechną praktyką było, że opierdol był z nazwiska, przy wszystkich. Nie tylko na odprawach, ale nawet na korytarzu, przy interesantach – obcych ludziach, którzy zostali wezwani do komendy. Gdy ktoś o tym przebąkiwał, słyszał: „Taka jest specyfika służby”.

Wiele do życzenia pozostawiają też warunki pracy. Przykład: dziesięciu ludzi wraca z terenu, czekają na nich trzy komputery i jeden toner, który się przekłada pomiędzy drukarkami.

Nerwy wywołuje pogoń za statystykami:

– Przychodzisz na odprawę, a szef mówi: „Przywieź mi dziś jakiś mandat”. To jedziesz i szukasz, do czego się tam można przyczepić. Na szybko, pierwszy z brzegu ktoś. Jakaś starsza pani przechodzi przez ulicę obok pasów. Łatwy mandat. Wiemy na przykład, że na osiedlu Słonecznym jest człowiek, który przyjmie każdy mandat. Bezdomny, ale z meldunkiem. Cel idealny. Co z tego, że jest niewypłacalny? Będzie kwit, będzie statystyka.

– Dziwi się pan, że ludzie nie lubią policji? Mówią, że za głupoty stawiamy mandaty? Pewnie, że stawiamy. Musimy.

Dlaczego sierżant nie pisał raportów?

– Paweł jest ofiarą systemu. Przez parę lat żył w bezsensownym stresie. Między dzielnicą, statystykami i przełożonymi, którzy go nie rozumieli.

– Opowiadał, że ta robota ma na niego zły wpływ, że mu się nic nie chce. Gdy wchodził do pracy, czuł, jakby ktoś wysysał z niego resztki energii. Problemy z pracą przekładały się na życie rodzinne.

– Skoro zrobił to w pracy, to coś, co przelało czarę, musiało się zdarzyć w pracy.

Sierż. sztab Paweł Matuszek miał 29 lat

Dzień przed samobójstwem Paweł rozmawiał z kolegą. Mówił, że chce się przenieść. Bo mają go w dupie.

Kolega: – Prosił mnie, żebym pomógł mu znaleźć robotę. Nie zdążyłem.

– Zmarły funkcjonariusz dwukrotnie był mianowany przez swoich przełożonych na wyższe grupy zaszeregowania, czyli premie, nie było natomiast żadnego raportu tego policjanta w kontekście przeniesienia na inne stanowisko – informuje Marcin Maludy, rzecznik prasowy komendy wojewódzkiej policji.

Dlaczego Matuszek nie pisał oficjalnych raportów o przeniesienie z komisariatu?

– Bo takie były z definicji odrzucane. A później policjant mógł być wyśmiewany. Pisali tylko ci, którzy mieli plecy.

Z komisariatu Pawła odeszło przez rok ponad 10 policjantów.

Jaki obraz się wyłania?

– Był wtorek. Godzinę wcześniej jechaliśmy samochodem, zawiózł mnie do rodziców. Sam mówił do mnie, że musimy pojechać i kupić synowi wiosenną kurtkę. Był umówiony ze znajomymi na weekend – żona Pawła stara się odtwarzać jego ostatnie chwile.

Denerwuje się, gdy słyszy o samobójstwie z przyczyn osobistych. – Przejrzałam setki artykułów o samobójstwach policjantów. Wszędzie policja i prokuratura mówią o przyczynach osobistych, nigdy o zawodowych. Tak jest im wygodniej.

– Mieliście kryzys?

– To prawda – przyznaje Olga. – Ale dziecko było dla niego wszystkim. Mąż przychodził z pierwszej zmiany i nawet nie jadł obiadu, tylko od razu siadał z synem. Każdą chwilę starał się poświęcać właśnie jemu. Policja próbuje zrzucić winę na problemy w naszym małżeństwie. Wiem to od policjantów, którzy zeznawali.

27-letnia wdowa opowiada historię z ostatniego roku: – Paweł miał nogę w gipsie, złamane dwie kości śródstopia. Trzy miesiące na chorobowym. Ale naczelnik ciągle wydzwaniał, kiedy ma go wpisać w grafik. Padło stwierdzenie, że nie dostanie kasy, jak będzie siedział na chorobowym.

Adwokat Olgi: – W samobójstwo z przyczyn osobistych nikt z nas nie wierzy. Żona zmarłego policjanta opowiedziała nam o jego pracy i o tym, jak był tam traktowany. Praktycznie wszyscy policjanci w tym komisariacie byli traktowani podobnie, czyli niewłaściwie. Z tych relacji wyłania się obraz, który odzwierciedlono w raporcie NIK.

Sprawa do umorzenia

Śmierć dzielnicowego bada gorzowska prokuratura. – Śledztwo jest w sprawie, nikomu dotychczas nie przedstawiliśmy zarzutów – mówi mi prokurator Agnieszka Hornicka-Mielcarek. Zaznacza, że okoliczności zdarzenia analizowane są zarówno pod kątem nakłaniania do samobójstwa (art. 151 kodeksu karnego), jak i znęcania się, które doprowadziło do śmierci (207 § 3 kk). Rozważany jest mobbing. – Sprawa jest wielopłaszczyznowa – podkreśla prokurator.

Nie zgadza się z sugestią, że policjanci najbardziej zainteresowani są sprawami osobistymi zmarłego policjanta. – Pewne pytania po prostu musimy zadawać. Wynikają one choćby z SMS-ów, które znaleziono w telefonach – tłumaczy Agnieszka Hornicka-Mielcarek.

Prawnicy Olgi wnioskowali o przeniesienie tego śledztwa do innej jednostki, poza Gorzów i województwo lubuskie. Bezskutecznie.

– Wyszliśmy z założenia, że skoro policjanci z tego komisariatu oraz ich przełożeni w ramach czynności służbowych i zawodowych kontaktują się z prokuratorami w Gorzowie, to celem uniknięcia podejrzeń o brak bezstronności właściwym byłoby, żeby sprawę badała inna prokuratura – mówi adwokat reprezentujący wdowę.

Prokurator Hornicka-Mielcarek: – Nie ma podstaw, by wyłączać naszą prokuraturę. Nie ma obaw o to, że bezstronność zostanie naruszona.

Nieoficjalnie dowiedziałem się, że w drugiej połowie roku śledztwo może zostać umorzone.

Zobacz także

29

wyborcza.pl

Episkopat może nie poprzeć pełnego zakazu aborcji

Katarzyna Wiśniewska, 13.07.2016

Protest z hasłami przeciw aborcji i eutanazji w Polsce w 2010 r.

Protest z hasłami przeciw aborcji i eutanazji w Polsce w 2010 r. (PATRYK OGORZAŁEK / AGENCJA GAZETA)

Organizacje pro-life liczą, że Episkopat poprze złożony w Sejmie radykalny projekt ustawy antyaborcyjnej. Mają nadzieję, że biskupi zmotywują polityków PiS listem lub komunikatem. Mogą się jednak rozczarować.

Zwolennicy pełnego zakazu aborcji mogą liczyć na wsparcie abp. Henryka Hosera.

Obradujący ostatnio zespół ekspertów ds. bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski oprócz rytualnej krytyki in vitro podjął właśnie temat aborcji. Jak stwierdził abp Hoser, nie można skazywać na śmierć dzieci z „zaburzeniami chromosomowymi”. Głos abp. Hosera – przewodniczącego zespołu bioetycznego – z pewnością wiele znaczy, ale może nie wystarczyć.

W Episkopacie silną pozycję mają hierarchowie przeciwni niszczeniu kompromisu aborcyjnego, tacy jak kardynał Kazimierz Nycz czy prymas Wojciech Polak. A także młodsi biskupi pomocniczy, którzy najczęściej unikają wystąpień publicznych w sprawach tak newralgicznych jak ustawa antyaborcyjna.

Warto też przypomnieć o komunikacie po kwietniowym zebraniu plenarnym całego Episkopatu, w którym nie było radykalnych postulatów o „pełnej ochronie nienarodzonych”, lecz tylko sformułowania ogólne, że „życie każdego człowieka jest wartością podstawową i nienaruszalną”.

W odpowiedzi na moje wczorajsze pytanie, czy Episkopat popiera i aprobuje złożony właśnie w Sejmie projekt ustawy, rzecznik Episkopatu ks. Paweł Rytel-Andrianik przysłał mi właśnie fragment tamtego komunikatu – łącznie z akapitem, w którym biskupi oświadczają, że „nie popierają karania kobiet, które dopuściły się aborcji”. To wyraźna kontra wobec projektu.

Entuzjastyczne i całkowicie bezkrytyczne wobec projektu jest za to środowisko mediów ojca Rydzyka. Kiedy organizacje pro-life miały już zebrane wymagane 100 tys. podpisów pod projektem (w Sejmie złożono ich aż 500 tys.), w „Naszym Dzienniku” ukazał się wywiad z ks. Piotrem Kieniewiczem, dyrektorem Ośrodka Wsparcia Płodności „NaProTechnologia” w Licheniu, nieraz występującym w katolickich mediach jako ekspert od spraw bioetycznych (choć w zespole Episkopatu nie zasiada). W rozmowie pod tytułem „Aborcja to morderstwo” Kieniewicz wprost wzywa polityków PiS do poparcia radykalnego projektu ustawy antyaborcyjnej. „Jest szansa na zmianę w polskim prawie, dobrą zmianę, której owocem będzie objęcie realną ochroną prawną wszystkich ludzi żyjących w Polsce. Czy jednak politykom wystarczy odwagi, by wybrać dobro, by wybrać życie i by nie ugiąć się przed histerią liberalnych środowisk i mediów – trudno powiedzieć. Niepokoją mnie zapowiedzi, w których prominentni działacze stwierdzają, że dzieci poczęte w sytuacji gwałtu nie będą objęte ochroną prawa”. Ks. Kieniewicz robi tu aluzję do pogłosek, że PiS zgodzi się na zakaz aborcji ze względu na uszkodzenia płodu, ale na zakazanie aborcji dziecka poczętego w wyniku gwałtu – już nie.

Jak uważa jeden z księży znających kulisy pracy Episkopatu, media radiomaryjne próbują w ten sposób wywrzeć wpływ nie tylko na PiS, ale także na samych biskupów. – Stwierdzenie, że jest szansa na ochronę wszystkich ludzi żyjących, to zachęta dla Episkopatu, by poprzez list lub komunikat poparł projekt ustawy, a tym samym zaszachował PiS. Nie wydaje mi się jednak, by Episkopat temu uległ – mówi mój rozmówca.

A to może znaczyć, że przed jesiennym głosowaniem nad całkowitym zakazem aborcji organizacje pro-life nie doczekają się mocnego wsparcia Episkopatu. To może mieć wpływ na wynik głosowania, bo PiS nie będzie się czuł postawiony przez hierarchów pod ścianą.

Zobacz także

zaskoczenie

wyborcza.pl

20 mld rocznie to mniej niż 300 mln przez 3,5 roku. Matematyczny dobrozmian

CnOdnnmW8AAFgcT

Wcześniej Morawiecki mówił, że „500 plus jest na kredyt”. Teraz zapewnia: To bardzo cenna inwestycja w dzieci

kospa, 13.07.2016

Wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki

Wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki (Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta)

– 500 plus to bardzo cenna inwestycja w dzieci. Ten program jest bardzo potrzebny – zapewnia w rozmowie z PAP wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki. Jak przekonuje, to naturalne, że w pierwszym okresie wiele rodzin przeznacza środki na najpilniejsze potrzeby, np. rodzinne wakacje czy dobra codziennego użytku. Jeszcze przed kilkoma dniami przyznawał, że „państwu bardziej niż konsumpcja potrzebne są inwestycje i oszczędności”, a „500 plus jest na kredyt”.

O tym, że sztandarowy program PiS 500 plus „jest na kredyt” Mateusz Morawiecki mówił podczas spotkania z sympatykami i członkami PiS w Bydgoszczy. Obok niego na podium siedzieli: wojewoda kujawsko-pomorski, liderzy bydgoskich i toruńskich struktur PiS, posłowie. Wicepremier otrzymał od uczestników owację na stojąco.

Morawiecki w Bydgoszczy: Mamy nowsze samochody i telewizory, ale i dług

– W dłuższej perspektywie to nam nie zbuduje PKB. Państwu bardziej niż konsumpcja potrzebne są inwestycje i oszczędności. A przypominam, że 500 plus jest na kredyt. Zadłużyliśmy się o dodatkowe 20 mld zł, bo chcemy promować dzietność. Jesteśmy we własnym gronie i nie musimy mówić sobie tylko pięknych słów – mówił Morawiecki.

– Wychowywanie człowieka postsocjalistycznego trochę polegało na znanym haśle „róbta, co chceta” – zadłużajcie się i kupujcie. Teraz mamy trochę nowsze samochody i telewizory, ale dług ponad 2 bilionów złotych. Będziemy z tego bardzo długo wychodzić. Zastaliśmy bardzo trudną sytuację gospodarczą. Musicie państwo tłumaczyć to naszym zwolennikom – opowiadał.

Morawiecki dla PAP: Moja opinia o 500 plus jest i będzie bardzo pozytywna

W wypowiedzi dla PAP opublikowanej w środowy poranek są już tylko same pozytywy. – Moja opinia o programie 500 plus była, jest i będzie bardzo pozytywna. W Bydgoszczy też była bardzo pozytywna. Chcę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że było to źle zinterpretowane, ponieważ biorąc pod uwagę tykającą bombę demograficzną pod naszym społeczeństwem, zawsze byłem orędownikiem bezpośrednich transferów finansowych do polskich rodzin, tak jak robi to 20 krajów UE. Wypowiadałem się w tej sprawie dziesiątki razy – zapewnił Morawiecki.

– Mam ogromną nadzieję, że te pieniądze będą rozdysponowane na rozwój dzieci, inwestycje w młode pokolenie Polaków, ich przyszłość oraz budowanie oszczędności przez polskie rodziny – dodał.

500 plus. Morawiecki zapewnia: To program o zasadniczym znaczeniu

Jak zaznaczył, „to naturalne, że w pierwszym okresie obowiązywania programu 500 plus wiele rodzin przeznacza otrzymane środki na najpilniej definiowane przez siebie potrzeby: dobra codziennego użytku, czy wymarzone rodzinne wakacje”. – To tylko pokazuje, jak bardzo – po 27 latach zapomnienia – przywróciliśmy podmiotowość, godność i nadzieję na lepsze jutro polskim rodzinom – podkreślił.

– To jest program o zupełnie zasadniczym znaczeniu, żeby poprawić los Polaków, polskich rodzin. Do tej pory ludzie brali często przed wrześniem kredyty konsumpcyjne na wyprawki szkolne, a w grudniu na święta, a teraz to państwo polskie inwestuje publiczne pieniądze w dzieci. Można powiedzieć, że te 20 mld złotych to najlepszy wydatek inwestycyjny, jaki Polska poczyniła po 1989 r. – podkreślił Morawiecki.

Zobacz także

morawieckiMówił

wyborcza.pl