Brexit, 24.06.2016

 

top24.06.2016

 

Brexit. PiS ma już przekaz dnia: Nie gdybajmy, nie krytykujmy, niech media nie straszą Polaków

Agata Kondzińska, 24.06.2016
Marek Kuchciński

Marek Kuchciński (Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta)

Prawo i Sprawiedliwość reaguje na Brexit. Nie krytykujmy Brytyjczyków, reformujmy Unię Europejską i niech media/opozycja nie straszą Polaków – takie przekazy dnia dostali politycy PiS.
Posłowie PiS na razie oszczędnie komentują decyzję Brytyjczyków o wyjściu z Unii Europejskiej. Parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości dostali już partyjnej centrali przekaz dnia. W rozpisanych sugestiach z biura prasowego partii, jak komentować wyniki brytyjskiego referendum podkreślono, że „to sama Komisja Europejska doprowadziła do tak dużej niechęci Brytyjczyków do UE np. rozbudowaną biurokracją, tworzeniem sztucznych przepisów i pouczaniem krajów członkowskich”. Natomiast „Polska zrobiła wszystko, żeby zachęcać Brytyjczyków do pozostania w UE. Włączaliśmy się w działania UE – negocjacje, działania komunikacyjne”.

Przekaz PiS: Brexit sygnałem dla Europy

Ton politycznych wystąpień ma być uspokajający: „niech media/opozycja nie straszą Polaków. Byliśmy przygotowani na różne warianty”. Ale warianty nie są rozpisane w „brifach” do polityków PiS.

W podsumowaniu napisano, że „proces wychodzenia Wielkiej Brytanii z UE będzie rozłożony na lata. Nie gdybajmy jakie będą skutki Brexitu”.

Politycy PiS mają też mówić z nadzieją, że „wydarzenia na Wyspach Brytyjskich będą mocnym sygnałem dla Europy, że UE potrzebuje zmian i reformy. Reformy powinny zmierzać do tego, aby odpowiadać na realne potrzeby Europejczyków.”

Jest też prośba, by nie krytykować Brytyjczyków za ich decyzję, to ma być „sygnał ostrzegawczy i mobilizujący nas do dalszego działania. Rozczarowanie integracją europejską i spadek zaufania do UE są zjawiskiem widocznym w niektórych państwach członkowskich, któremu musimy przeciwdziałać, przybliżając Unię do obywateli”.

Do Polaków na Wyspach ma trafić przekaz, że „w trakcie rozmów z partnerami brytyjskimi dotyczących przyszłego porozumienia z UE strona polska będzie dążyć do wypracowania rozwiązania, które będzie gwarantować zachowanie praw nabytych przez Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii”.

Jest też komentarz do reakcji rynków: „Polska waluta zaabsorbowała już wahania, jakie mogą wiązać się z Brexitem. Decyzja Brytyjczyków nie wpłynie na możliwość funkcjonowania Polski na rynkach finansowych”.

Marszałek Kuchciński wierny przekazowi

Przed chwilą czterozdaniowe oświadczenie na temat Brexitu wydał marszałek Sejmu Marek Kuchciński.

Pisze w nim: „Decyzja, którą podjęli wczoraj obywatele Wielkiej Brytanii, wskazuje na potrzebę głębokiej refleksji o funkcjonowaniu instytucji unijnych. To pierwsza taka decyzja w historii Unii Europejskiej. Brytyjski suweren wyraził swoją wolę w głosowaniu przy bardzo wysokiej frekwencji. Szanujemy decyzję narodu brytyjskiego – jest ona elementem demokracji. Stoimy przed historycznymi wyzwaniami wymagającymi podjęcia działań. W obecnej sytuacji bardzo istotne znaczenie zyskuje koncepcja Europy suwerennych państw, oparta na założeniu, że Unia Europejska jest organizacją narodów europejskich, która wymaga odnowy w kierunku umocnienia integracji”.

Zobacz także

pisma

wyborcza.pl

 

Brexit faktem. Wielka Brytania się rozpadnie? Szkoci z Irlandczykami zagłosowali za Unią Europejską [ZOBACZ MAPĘ]

dan, mw, 24.06.2016
Brexit. Wyniki referendum w Wielkiej Brytanii

Brexit. Wyniki referendum w Wielkiej Brytanii (NEIL HALL / REUTERS)

Większość regionów Wielkiej Brytanii głosowała za Brexitem. Wśród nich znalazły się jednak trzy „niebieskie wyspy”. Tylko trzy, ale za to bardzo znaczące: Londyn, Szkocja oraz Irlandia Północna. Pierwsi politycy zaczynają mówić o rozpadzie Wielkiej Brytanii.
Bitwa o Brexit

Wielka Brytania wychodzi z Unii Europejskiej [RELACJA NA ŻYWO] >>>

Już widać, że Brexit dla Brytyjczyków będzie brzemienny w skutkach. Szkocka Partia Narodowa (SNP) prawdopodobnie będzie domagać się rozpisania nowego referendum ws. niepodległości Szkocji. Tak zapowiedział w piątek rano były przewodniczący SNP Alex Salmond. Przypomniał, że Szkoci w referendum głosowali za pozostaniem w UE.

Brexit. Wyniki referendum w Wielkiej Brytanii

– Racjonalnym wyjściem dla Szkocji byłoby nigdy nie opuszczać Unii Europejskiej – mówił Salmond stacji Sky News. Jego zdaniem przywódczyni SNP Nicola Sturgeon będzie dążyć do ogłoszenia nowego referendum ws. niepodległości Szkocji.

Brexit. Irlandczycy się buntują

– Jeśli się okaże, że Wielka Brytania opuści Unię Europejską, to brytyjski rząd „utraci wszelki mandat”, by reprezentować interesy mieszkańców Irlandii Północnej – oświadczył w piątek przewodniczący partii Sinn Fein, Declan Kearney. Sinn Fein to największa północnoirlandzka partia narodowa.

Zobacz także

rozbiór

wyborcza.pl

 

Brexit. Polacy w Wielkiej Brytanii zaskoczeni i rozgoryczeni. „Walizek nie pakujemy. Jeszcze”

Justyna Suchecka, 24.06.2016
Brexit. Sklep

Brexit. Sklep „Polska Chata” w Londynie (Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta)

W Wielkiej Brytanii mieszka ponad 800 tys. Polaków. O Brexicie mogli decydować tylko Ci, którzy mają również brytyjskie obywatelstwo.
Bitwa o Brexit

Wielka Brytania wychodzi z Unii Europejskiej [RELACJA NA ŻYWO] >>>

Większość Polaków, z którymi rozmawialiśmy jest rozgoryczona i rozczarowana decyzją Brytyjczyków o wyjściu z UE. Jak Brexit wpłynie na ich życie?

Brexit? Idiotyczna decyzja

Borys Hnatiuk

od 10 lat w Anglii, Software Engineer w Londynie

Mieszkam w Anglii od 10 lat i bardzo mnie zaskoczyła ta decyzja, bo wiedząc, że jest możliwość wyjścia, nie dopuszczałem do siebie tak idiotycznie absurdalnej opcji.

Dziwnie dzisiaj jest w firmie, ponad jedna czwarta pracowników tutaj to imigranci. Może dlatego miałem wrażenie, że to nie może się zdarzyć. To takie zagubienie, zamęt. Uczucie oderwania od rzeczywistości. Jakby to, co się dzieje wokół, nie miało miejsca. Ludzie naprawdę są w szoku.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ci co glosowali za wyjściem, nie zdają sobie sprawy z konsekwencji. Dla nich to było glosowanie za powstrzymaniem imigrantów „kradnących pracę”. Wszystko inne nieważne.

I jeszcze ten stereotyp imigranta, który stał się łatwym kozłem ofiarnym.

Rok temu próbowałem emigrować do Kanady i zdałem sobie sprawę z ciekawej rzeczy. Uważam siebie za migranta „wysokiej jakości”: „young, single, savings, Masters from British university and no attachements in UK”. Czułem, że nie jestem tam mile widziany, więc dałem sobie spokój.

Anglia przyciąga zdolnych ludzi, którzy mogliby sobie dać spokojnie radę w swoim kraju, ale maja możliwość bezproblemowej imigracji, więc to robią. Ale postaw przed nimi ściany i blokady i każ im prosić o to, to powiedzą „walcie się”.

Niestety Brexit. Walizek jeszcze nie pakuję, ale..

Anna Jendernal

29 lat od roku w Londynie, pracuje w sklepie internetowym

Przyszło nam żyć w ciekawych czasach. Nie wydaje mi się, żeby Brexit miał wpłynąć znacząco na nasze codzienne życie w Wielkiej Brytanii, przynajmniej nie gwałtownie i nie w najbliższym czasie. Pozostaje obserwować, co będzie się działo i szykować sobie plan B, tak w razie czego.

Daleka jestem od wyrażania radykalnych opinii na temat decyzji Brytyjczyków, chociaż wśród moich współpracowników, zarówno napływowych jak i tubylców przeważają negatywne i pełne obaw komentarze. Dla samego biznesu, sklepu internetowego, wyjście z Unii nie wróży nic dobrego. Zobaczymy. Walizek jeszcze nie pakuję.

Czekam na referendum w Szkocji

Patryk Topolski

Wishaw – North Lanarkshire. 22 lata, w Wielkiej Brytanii mieszka od 2007 r. Skończył studia biznesowe i pracuje w zarządzie spółdzielni mieszkaniowej.

Na pewno pierwsze lata będą ciężkie i będzie wiele znaków zapytania. Ale myślę, że gospodarka Wielkiej Brytanii jest silna i sobie poradzi bez UE.

Ja się nie boję, bo wierzę, że będę żył w niezależnym państwie. Popieram gospodarczą współpracę z Unią, ale nie taką polityczną Unię jak dziś, gdy Bruksela mówi, jak mamy żyć.

Szkocja, gdzie mieszkam, zagłosowała za pozostaniem. Ale teraz mamy szansę na kolejne referendum, żeby się odłączyć i zostać samodzielnym państwem w zreformowanej UE. Bo ja wierzę, że Szkocja jako niezależne państwo wejdzie do tej wspólnoty.

Mówi się dużo o tym, że tych, co nie chcą pracować, tylko korzystać z benefitów, deportują. Nie widzę w tym nic złego. W końcu nie ma nic za darmo.

Ze znajomymi dużo o tym rozmawiamy. Ludzie są podzieleni. Ci, którzy są za UE nawołują teraz do niepodległościowego referendum, bo nie chcą być całkowicie uzależnieni od Londynu, a teraz tak może być. Szkoci się tego mocno obawiają. Ale widziałem też na Facebooku sporo komentarzy ludzi, którzy się cieszą, że wyszli „z bagna”. U nas prawie każdy mówi, jak głosował, to nie jest aż tak prywatne jak w Polsce.

Dużo zawdzięczam UE, dzięki niej jestem właśnie tu, ale uważam, że potrzeba głębokich reform, bo inaczej kolejne państwa będą wychodzić. Dzięki temu „bagnu” Europa jednak kwitnie, choć coraz wolniej.

Moi znajomi są zażenowani

Przemysław Wójcik

30 lat, w Londynie od trzech lat, zajmuje się zarządzaniem projektami w branży digitalowej

Będzie trochę niepokoju przez najbliższy weekend, a potem pewnie nic się nie zmieni przez przynajmniej 2 lata. Potem zakładam, że będzie trzeba pójść do urzędu, załatwić jakieś pozwolenie o prace. W najgorszym wypadku będę zmieniał biuro tzn. kraj, w którym pracuję, bo mam szczęście pracować w międzynarodowej firmie.

Obawiać się można niestabilności walutowej, nie tylko funta, ale tez euro i złotego. Zmiany funta będą odczuwalne dla tych walut.

Ludzie w moim otoczeniu są dziś smutni i zażenowani, uważają, że to zły wybór. Większość ludzi w mojej pracy to osoby w wieku 28-40, które głosowały za pozostaniem w EU.

Spektakularna porażka Camerona

Marek K.

31 lat, od dwóch lat w Londynie, pracuje w międzynarodowej korporacji

Ludzie w pracy są w szoku, wszyscy o tym rozmawiają od rana. W ostatnich dniach i godzinach większość wiadomości była pozytywna, więc wyniki sa szokiem.

Cameron odejdzie jako premier, który zniszczył dwie republiki, EU i UK. To spektakularna porażka. On zatopił własny statek!

Referendum dla wielu ludzi było okazja do okazania niezadowolenia ze statusu quo. Głosujący za Brexitem to nie tylko ludzie którzy maja nastroje anty-imigracyjne, ale również Ci którym najbardziej doskwiera to, co robił rząd Torysów.

Frekwencja była bardzo wysoka, najwyższa od lat. Głosowali ludzie, którzy od lat nie chodzili na wybory! Ta cala narracja „odzyskania kraju” bardzo do nich trafiła. Najłatwiej zrzucić winę na „innych” – imigrantow, ale również EU jako instytucję.

Dla ludzi, którzy są tutaj krotko, tak jak ja, jest duży znak zapytania co dalej. Jeżeli UK wyjdzie za 2 lata, to nie będę mógł do tego czasu ubiegać się o obywatelstwo. Zresztą, nie wiem czy bym chciał, bo obecnie jestem naprawdę bardzo zniesmaczony, tym czego chcą tutaj ludzie. Patrzę też na perspektywy wzrostu gospodarczego – negatywne, bo to przecież też przekłada się na rezultaty mojej pracy, karierę. Nie wykluczam niczego: wyjazdu do USA, powrotu do Polski, pozostania tutaj. Wszystko jest teraz możliwe.

Zobacz także

brexitPolacy

wyborcza.pl

 

CltR_8WWgAAYcbi

Szef MSZ Witold Waszczykowski dla „Wyborczej”: Decyzja Brytyjczyków jest dla Polski niedobra

rozmawiała Renata Grochal, 24.06.2016
Witold Waszczykowski

Witold Waszczykowski (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Istnieje taka możliwość, że niektóre kraje, nawet jeżeli nie będą chciały wyjść, to mogą zastosować wariant brytyjski, czyli szantaż referendalny i domagać się zmiany swojego statusu w UE
Bitwa o Brexit

Wielka Brytania wychodzi z Unii Europejskiej [RELACJA NA ŻYWO] >>>

Renata Grochal: Wielka Brytania wychodzi z Unii Europejskiej. Jest pan zadowolony, czy przerażony?

Witold Waszczykowski: Nikt nie jest zadowolony z tej decyzji, chociaż ją szanujemy. Dla Polski to jest decyzja niedobra. Chcielibyśmy, żeby Wielka Brytania pozostała w Unii. Wynik referendum oznacza perturbacje na arenie wewnętrznej w Wielkiej Brytanii, bo przecież ten rezultat musi zostać odzwierciedlony w nowym układzie sił.

Premier Cameron już ogłosił, że ustąpi ze stanowiska do października. Czy zastąpi go Boris Johnson?

– Być może. Na pewno będzie presja, żeby przyspieszyć wybory parlamentarne, by odzwierciedlić nową sytuację w składzie parlamentu. Ten wynik oznacza dyskusję w Zjednoczonym Królestwie na temat przyszłej sytuacji Szkocji, Irlandii Północnej oraz dyskusję na temat ułożenia sobie relacji między Irlandią Północną a Irlandią, bo pamiętajmy, że z chwilą wejścia do UE Irlandia de facto była krajem zjednoczonym, bo obie części były w UE. Teraz trzeba będzie znowu odtworzyć granice. I wreszcie – ten wynik oznacza podwójne negocjacje między Wielką Brytanią a Unią na temat rozwodu i równolegle – na temat ułożenia nowego statusu wobec UE.

Szkoci zagłosowali za pozostaniem w Unii. Czy powtórzą referendum w sprawie wyjścia z Wielkiej Brytanii?

– Nie ma takiego bezpośredniego przełożenia, bo Szkocja jako taka dzisiaj chyba nie spełnia kryteriów przystąpienia do UE. Nie ma łatwego przeskoku, że jeśli Zjednoczone Królestwo wychodzi z UE, to Szkocja pozostanie. Cała Wielka Brytania musi najpierw wyjść, a potem nastąpi wielka dyskusja na temat ułożenia sobie relacji. Nie wiem, czy Szkocja chce mieć granicę z Wielką Brytanią. Nie wiem, czy Szkocja sama by się utrzymała, bo na najbliższe lata prognozuje się spadek cen ropy, więc wpływy do szkockiego budżetu mogą być mniejsze. Tu nie ma łatwych odpowiedzi.

Jak ten rozwód będzie przebiegał, ile potrwa?

– Mówi się, że to może potrwać od dwóch do 15 lat. Wychodzenie Wielkiej Brytanii z Unii może być bardzo skomplikowane. Wielka Brytania to jest potężna gospodarka, mocarstwo światowe, również nuklearne, bardzo powiązane z Europą, mocno wpływające na polityki europejskie, wpłacające mnóstwo pieniędzy do budżetu europejskiego, korzystające również z wielu polityk europejskich. Problem polega na tym, że w obozie „leave” nie ma jednoznacznego pomysłu, jak ułożyć przyszłe relacje z UE, czy zastosować wariant norweski, czy szwajcarski, czy jeszcze inny. Także Europa może nie gwarantować Wielkiej Brytanii uprzywilejowanych relacji. Negocjacje będą pod dyktando wielkich krajów: Niemiec i Francji. Dziś trudno przewidzieć, jakie przedstawią one Wielkiej Brytanii warunki.

Co to będzie oznaczało dla Polski, jeśli chodzi o nowy budżet UE? Czy Wielka Brytania będzie płacić w okresie uzgodnieniowym składkę do wspólnego budżetu, czy nie?

– Dopóki Wielka Brytania definitywnie nie rozejdzie się z UE, to ma wszystkie prawa i obowiązki, dlatego powinna płacić składkę do wspólnego budżetu. Ale to wszystko jest do negocjacji, bo Traktat Lizboński przewiduje możliwość złożenia wniosku o wyjście z UE, ale nie przewiduje jednoznacznej procedury postępowania.

Czy to może być początek rozpadu UE? Słychać głosy, że Holandia i Dania mogą pójść w ślady Wielkiej Brytanii.

– Nie chcę wskazywać konkretnych krajów, natomiast istnieje taka możliwość, że niektóre kraje, nawet jeżeli nie będą chciały wyjść, to mogą zastosować wariant brytyjski, czyli szantaż referendalny i domagać się zmiany swojego statusu w UE, negocjować tzw. opt-outy, wyłącznie się z takich czy innych polityk, czy ze strefy Schengen. Wszystko jest możliwe. Za wcześnie, żeby przewidywać. Ale ten wynik referendum jest wielkim problemem dla Unii Europejskiej, która jest otoczona różnego rodzaju problemami: mamy konflikt rosyjsko-ukraiński, mamy sytuację kryzysową na Bliskim Wschodzie i tym powinniśmy się zajmować. Wiele krajów strefy euro chciało rozwiązywać problemy strefy euro. A dziś to wszystko odejdzie na drugi, trzeci plan. Przez ostatnie miesiące dyskutowaliśmy na temat globalnej strategii UE, która miała być za chwilę ogłoszona przez panią Federicę Mogherini. Dzisiaj staje się to bezprzedmiotowe.

Czy Polska może użyć szantażu referendalnego? Europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski pisał na twitterze, że Polska może w najbliższym czasie stanąć przed koniecznością zorganizowania referendum.

– Nie ma dzisiaj takich planów. Żadna istotna siła polityczna o tym dziś nie mówi. To są pojedyncze głosy, które przedstawiają różne scenariusze, ale na zasadach alternatywnych. Chcemy się skoncentrować na tym, jak odtworzyć jedność Unii i skupić się na rozwiązywaniu tych problemów, które są wokół nas, a nie na tworzeniu nowych problemów. Niestety biurokraci europejscy próbowali czasami tworzyć problemy, m.in. wokół Polski.

Cała rozmowa z szefem MSZ Witoldem Waszczykowskim jutro w „Wyborczej”

Zobacz także

waszczykowski

wyborcza.pl

 

CltCj6fWEAASrNo

Waszczykowski o Brexicie: We wtorek dzwonił Tusk, przepowiadał tę sytuację

WB, 24.06.2016

Witold Waszczykowski

Witold Waszczykowski (Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta)

1. Donald Tusk dwa dni przed referendum dzwonił do premier Szydło
2. Szef MSZ: Przepowiadał tę sytuację, Bruksela była przygotowana
3. Waszczykowski podkreślił, że Brexit to „niedobra wiadomość dla Polski”

Witold Waszczykowski ujawnił, że we wtorek, dwa dni przed referendum, do premier Beaty Szydło zadzwonił przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. – Przepowiadał tę sytuację, czyli Bruksela, urzędnicy brukselscy, byli przygotowani i spodziewali się takiego rezultatu i to się stało – powiedział w Telewizji Republika.

Chcemy Unii, ale…

Szef MSZ podkreślił, że Brexit oznacza perturbacje na scenie politycznej Wielkiej Brytanii, a także wielki problem dla Unii Europejskiej. – To będą dwa procesy. Po pierwsze proces wychodzenia z Unii Europejskiej, czyli rozstawania się z tym więzami, politykami. Równolegle do tego będą negocjacje, jaki status będzie miała Wielka Brytania, będąc poza Unią Europejską, z Unią Europejską – powiedział Wszczykowski.

– Wszyscy chcemy utrzymać Unię, tylko pytanie w jakim kształcie – podkreślił.

„Niedobra wiadomość dla Polski”

– Mogę tylko westchnąć, że jednak to się stało. To jest niedobra wiadomość dla Europy. To jest niedobra wiadomość dla Polski przede wszystkim. Po pierwsze to oznacza destabilizację w samej Wielkiej Brytanii w tej chwili – komentował Waszczykowski.

Ocenił, że zapewne „w niedalekim czasie” premier Wielkiej Brytanii David Cameron ustąpi ze stanowiska [stało się to około 2 później – red.]. – To oznacza wybory. To oznacza dyskusję w samej Wielkiej Brytanii, jak przeprowadzić ten rozwód z Europą. Zgodnie z procedurami to może trwać kilkanaście nawet lat – powiedział szef polskiej dyplomacji.

Wielka Brytania opuszcza Unię

Według ostatecznych danych, w referendum w sprawie przyszłości Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej 51,9 proc. brytyjskich wyborców opowiedziało się za Brexitem. Frekwencja w referendum wyniosła 72,2 proc.

tusk

gazeta.pl

Brexit i co dalej? W grę wchodzi art. 50 Traktatu Unii Europejskiej [TO MUSISZ WIEDZIEĆ]

Tomasz Bielecki, Bruksela, 24.06.2016

Brexit. Wielka Brytania wychodzi z Unii Europejskiej

Brexit. Wielka Brytania wychodzi z Unii Europejskiej (NEIL HALL / REUTERS / REUTERS)

Brexit faktem, co stanie się dalej? Brytyjskie referendum – z czysto formalnego punktu widzenia – nic nie zmienia w relacjach Londynu z Unią Europejską. Dopiero oficjalny list brytyjskiego rządu do Rady Europejskiej o zamiarze wyjścia ze wspólnoty uruchomiłby artykuł 50. Traktatu UE.

Bitwa o Brexit

Wielka Brytania wychodzi z Unii Europejskiej [RELACJA NA ŻYWO] >>>

Zdaniem brytyjskich mediów rząd Davida Camerona zamierza list poprzedzić uchwałą Izby Gmin. To wewnątrzbrytyjska sprawa, prawo UE tego nie wymaga.

Dwa lata negocjacji Brexitu

Na mocy artykułu 50. negocjacje traktatu o Brexicie, które w imieniu Unii prowadziłaby Komisja Europejska, mogą potrwać do dwóch lat.

W tym czasie Wielka Brytania pozostanie członkiem UE – z prawami, obowiązkami i europosłami zasiadającymi w europarlamencie. Ale nie będzie uczestniczyć w tych obradach i decyzjach pozostałych 27 krajów, które będą dotyczyć negocjowania rozwodu. Przedłużenie dwuletniego okresu – co jest mało prawdopodobne – wymaga jednomyślnej zgody reszty członków UE. Traktat o wyjściu w imieniu wspólnoty zawierałaby Rada UE (ministrowie krajów Unii) większością kwalifikowaną i za zgodą Parlamentu Europejskiego.

Dwa lata to za mało na całościowe określenie nowych relacji Londyn-Unia, które zapewne byłyby negocjowane – już po Brexicie – w kolejnej umowie bądź umowach. Zatwierdzenia części z nich też wymagałoby jednomyślnej zgody członków Unii. To może potrwać kolejnych 5-8 lat.

A może gra na zwłokę…

Część zwolenników rozwodu kombinuje, jak obejść powyższy scenariusz. Sugerują nawet kilkuletnią zwłokę w notyfikacji Brexitu na podstawie artykułu 50. z Traktatu UE. Miałoby to pozwolić na długie, nieformalne targi co do warunków wyjścia z UE z głównymi jej członkami, a nie z – mniej skorą do rozwadniania unijnych pryncypiów – Komisją Europejską.

Ale przywódca opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn (przeciwnik Brexitu w referendum) już w piątek rano wezwał do niezwłocznego uruchomienia artykułu 50. Ponadto wydaje się, że zbyt długie odwlekanie tej decyzji byłoby trudne do przełknięcia dla zwolenników rozwodu, którzy wygrali referendum pod hasłami rychłego odzyskania suwerenności.

Cameron za drzwiami UE

Szef Rady Europejskiej Donald Tusk zapowiedział w piątek rano, że procedura Brexitu będzie tematem dyskusji 27 krajów UE na marginesie szczytu UE w przyszłym tygodniu.

David Cameron będzie w nim uczestniczyć. Ale po raz pierwszy będzie za drzwiami, gdy reszta przywódców UE będzie się naradzać co do dalszych kroków w kwestii Brexitu.

Zobacz także

brexitIco

wyborcza.pl

 

Żakowski: Do zobaczenia, Brytanio. Jak zmądrzejesz, to się spotkamy, wszystkiego dobrego

dżek, 24.06.2016
http://www.gazeta.tv/plej/19,103454,20294473,video.html?embed=0&autoplay=1
Jacek Żakowski w Poranku Radia TOK FM o Brexicie.

Według wstępnych informacji, w referendum w sprawie przyszłości Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej 52 proc. brytyjskich wyborców opowiedziało się za Brexitem, zaś 48 proc. było za pozostaniem kraju w Unii Europejskiej. Frekwencja w czwartkowym referendum wyniosła 72,2 proc.

– Do zobaczenia, Brytanio. Jak zmądrzejesz, to się spotkamy, wszystkiego dobrego. Mam nadzieję, że nie zdewastujecie się aż tak, żeby się tego nie dało potem odrobić. Współczuję tym wszystkim, którzy tam mieszkają, ale sobie trochę też, bo już to widać po kursach walut – mówił Żakowski w TOK FM.

 

Trzęsienie ziemi na giełdach

Spadki na giełdzie i prawdziwe trzęsienie ziemi na rynku walutowym – to pierwsze gospodarcze reakcje na doniesienia z brytyjskich komisji wyborczych. Sprawdził się czarny scenariusz ekonomistów – który uderzy we wszystkich mieszkańców Unii Europejskiej, także w Polsce. Przede wszystkim oczywiście traci funt, kurs brytyjskiej waluty notuje spadki rzędu 8 proc. wobec euro, 11 wobec dolara i nawet 16 proc. wobec japońskiego jena. Tak jak się spodziewano, przez Brexit poszybował kurs franka, także do złotego. Inwestorzy uciekają miedzy innymi w złoto – jego cena wzrosła już o 7 procent.

http://audycje.tokfm.pl/widget/38638

Zobacz także

jkRowling

 

oficjalne

TOK FM

jest

Brexit już pewny. Brytyjczycy zdecydowali. Teraz wszyscy mamy problem

Monika Margraf, 21.06.2016

Karta do głosowania w brytyjskim referendum ws. UE

Karta do głosowania w brytyjskim referendum ws. UE (RUSSELL BOYCE/REUTERS)

Brexit jest już pewny, a jego skutki są nieprzewidywalne – i dla Wlk. Brytanii, i dla reszty Unii, w tym Polski.

Zwolennicy opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię wygrali referendum. Teraz Brytyjczycy będą musieli na nowo uregulować cały model swojej współpracy z Unią i – co za tym idzie – wiele szczegółowych kwestii. Negocjacje potrwają minimum dwa lata. Raczej pewne jest, że brytyjski rząd uzna negatywny dla Europy wynik referendum – konserwatyści obiecali to w kampanii i świadomie grali na antyeuropejskich emocjach swoich wyborców. Oto scenariusz wydarzeń na kolejne dwa lata:

Skutki? Nieprzewidywalne

Brexit wywoła całą lawinę skutków. Przede wszystkim dla samej Wlk. Brytanii.

1. Straty gospodarcze na Wyspach. Wlk. Brytania, co prawda, nie będzie musiała w przyszłości dokładać się do unijnego budżetu. Ale – jak wskazuje m.in. Międzynarodowy Fundusz Walutowy – więcej na tym straci niż zyska, bo po osłabieniu powiązań gospodarczych (handlu, inwestycji i przepływu kapitału) straty przewyższą oszczędności. Grozi to gospodarczą recesją na Wyspach. Do czasu zawarcia nowych umów z UE Wlk. Brytania musiałaby m.in. płacić wysokie cła, a eksport usług do UE zależałby od prawa poszczególnych krajów i w praktyce byłby zablokowany.

Korporacje już były zaniepokojone. Toyota w liście do swoich brytyjskich pracowników ostrzegała przed zwolnieniami: „Szacujemy, że wysokość cła będzie wynosić nawet 10 proc. ceny samochodu, co może doprowadzić do gigantycznej redukcji kosztów lub oznaczać będzie wyższe ceny samochodów dla naszych klientów i ujemny wpływ na sprzedaż Toyoty”.

2. Brak głosu w UE. Wielka Brytania pozbawi się też wpływu na unijne decyzje i postawi w opozycji do reszty Europy. Jak zwrócił uwagę Radosław Sikorski w dzienniku „Die Welt”, byłoby to zniszczenie strategii, którą Brytyjczycy prowadzili przez kilkaset lat. A także cios dla europejskiego projektu, który poprzez gospodarcze, a później i polityczne, powiązanie państw miał wzmacniać ich wspólne interesy i uzależniać je od siebie. Tak, by już nigdy nie doszło do podobnej katastrofy, jaką była dla Europy II wojna światowa.

Trudne do przewidzenia są też:

3. Skutki w polityce wewnętrznej: wg analityków Brexit wzmocni m.in. napięcia między władzami centralnymi a Szkocją, Irlandią Północną i Irlandią. Wg niektórych scenariuszy, Szkoci mogliby powtórzyć referendum ws. niepodległości, by po nim dołączyć do UE.

Opuszczenie UE przez Wlk. Brytanię najpewniej osłabi sytuację Polaków na Wyspach, ale szczegóły znane będą dopiero po negocjacjach z Radą Europejską.

Czytaj też: Brexit. Pięć historii Polaków z Wysp. „Jeśli będę musiała zdobyć brytyjski paszport – tak zrobię” >>>

Brexit dotyczy jednak i Polaków w Polsce, tak jak obywateli reszty krajów UE.

4. Skutki gospodarcze w UE. Reszta Europy odczuje decyzję Brytyjczyków m.in. poprzez negatywną reakcję inwestorów i zmiany kursów walut, a także przez spadek importu na Wyspy. Stracą na tym przede wszystkim Irlandia, Holandia i Belgia. Wpłynęłoby to też m.in. na posiadaczy kredytów w euro czy we franku – w skali państwa – koszt obsługi długu. Wg think thanku American Enterprise Institute całościowo skutki Brexitu przypominałyby kryzys gospodarczy 2008 roku, po upadku Lehman Brothers.

Ico

gazeta.pl

Sny o polexicie. Pani prof. Pawłowicz nawet modli się o to, żeby Unia się rozpadła [OLEJNIK]

Monika Olejnik „Kropka nad i” TVN 24 „Gość Radia ZET”, 24.06.2016

Czy

Czy „Polexit” jest możliwy? (123RF)

Z Unią mamy kłopot. Pieniądze chcielibyśmy brać, ale kiedy Unia nas karci, to się z tym nie zgadzamy. Pani prof. Pawłowicz (PiS) nawet modli się o to, żeby Unia się wreszcie rozpadła.

Unia jest jak Hitler – grzmiał kilka lat temu ojciec Tadeusz Rydzyk, ulubieniec rządu premier Beaty Szydło i przede wszystkim prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Dyrektora Radia Maryja wzburzyło to, że Trybunał w Strasburgu zadecydował, że w szkolnych klasach nie powinno się wieszać krzyży – „Unia nie ma Boga w sercu, tak jak Hitler”.

Ale jak trwoga to do Boga. Kiedy ojcu Rydzykowi nie dano pieniędzy na odwierty, to poleciał do Brukseli i krzyczał, że w Polsce panuje totalitaryzm.

Z Unią mamy kłopot. Pieniądze chcielibyśmy brać, ale kiedy Unia nas karci, to się z tym nie zgadzamy. Pani prof. Pawłowicz (PiS) nawet modli się o to, żeby Unia się wreszcie rozpadła.

Nie wiem, co w tej sprawie robi Janusz Korwin-Mikke – czy leży plackiem w kościele, czy też oczami wyobraźni chciałby zobaczyć Unię bez Unii?

Prezes Kaczyński powiada, że ci, którzy są przeciwko Unii, to szkodnicy i awanturnicy, ale jak to się ma do niektórych posłów z jego ugrupowania, którzy potrafią mówić o Unii Europejskiej, że jest to Unia islamska, a przewodniczący Timmermans – to Mehmed Ali Abu Timmermans, zwany Holendrem.

Pani profesor nie spodobało się, że Unia skrytykowała ustawę o policji. Komisja Wenecka nas nęka, gani. Jesteśmy strasznie biedni. Nie na taką Unię się umawialiśmy – mówi Beata Kempa pytana o Brexit. Dyktatorska Unia doprowadza do tego, że Anglicy chcą z niej wyjść.

PiS zawsze miał kłopot z UE. Pamiętamy traktat lizboński podpisany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wtedy to prezes Kaczyński łamał kręgosłupy swoim posłom i kazał głosować za traktatem. Oj, żałowali co poniektórzy. Jacek Kurski strasznie tego żałował i Zbigniew Ziobro też. Kurski śmiał nawet powiedzieć o prezesie, że zamiast batuty trzyma bat.

Nienawidzą Brukseli, ale z chęcią zostają eurodeputowanymi i pobierają wysokie pensje. Prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS, nawet któregoś dnia się rozmarzył i zastanawiał się, czy w Polsce nie powinno być referendum na temat wyjścia z UE. To lewactwo, oszołomstwo denerwuje strasznie polityków prawicowych. Nie dość, że są bezbożni, to jeszcze wmawiają nam gender.

Na ogół nasi ministrowie nie mają ochoty czytać listów od przedstawicieli UE, bo mają inne zajęcia. Ale przede wszystkim Unia jest ciałem, na które wpływa opozycja i destabilizuje demokrację w Polsce.

Według posłów PiS Unia ma niecne zamiary, żeby obalić demokratycznie obrany rząd. Tak się wtrącają, że aż trzeba było przegłosować uchwałę o naszej suwerenności, żeby ci w Strasburgu i w Brukseli wiedzieli, kim my jesteśmy.

Poseł PiS Stanisław Pięta zapytuje: „Czy Unia Europejska to twór biurokratyczny, pasożytniczy, antynarodowy, zarządzany przez wrogich chrześcijaństwu sodomitów i aborcjonistów? Czy to jest nasze marzenie? Nie – odpowiadam sam sobie – nie”.

Ciekawa jestem, ilu polityków trzyma kciuki za wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii?

Jacek Kurski mówił, że PiS to jest „przedszkole połączone z obozem karnym”, ale wydaje się, że jest tutaj duża swoboda wypowiedzi. Może rzeczywiście niektórym się śni polexit.

Zobacz także

olejnik

wyborcza.pl

Brexit wywoła najgorszy kryzys w historii UE? Polska znajdzie się na peryferiach Unii

Tomasz Bielecki, Bruksela, 24.06.2016

Brexit widziany z Brukseli. Grozi nam najgorszy kryzys w historii UE

Brexit widziany z Brukseli. Grozi nam najgorszy kryzys w historii UE (Virginia Mayo / AP (AP Photo/Virginia Mayo))

Kiedy Unia otrząśnie się ze strachu przed populistami, to integracja przyspieszy głównie w gronie krajów euro. Polska, trwająca przy złotym, pozostanie poza twardym trzonem.

Bitwa o Brexit

Wielka Brytania wychodzi z Unii Europejskiej [RELACJA NA ŻYWO] >>>

Po wstrząsach najbliższych dni czy tygodni siły odśrodkowe już mniej gwałtownie, ale z uporem będą próbowały nadkruszyć zjednoczoną Europę. Integracja europejska przestała być nieodwracalna, a to pachnie efektem domina. Brexit uskrzydli populistów z innych krajów UE. A nastraszeni ich siłą politycy głównego nurtu będą musieli walczyć z paraliżującym strachem przed utratą głosów, by zdobyć się na decyzje w obronie Unii. Europa bardzo zmalała – dosłownie, ale też gospodarczo oraz geopolitycznie – w oczach Rosji, Chin, Ameryki.

Rozwód Wlk. Brytanii z Unią potrwa długo – do dwóch lat na wynegocjowanie traktatu o Brexicie, a potem zapewne kilka lat na szczegółowe umowy o relacjach Londyn-Bruksela. Raczej uda utrzymać się brytyjskie składki do obecnego budżetu UE (do 2020 r.). Ale Brexit nie będzie aksamitny, bo Brytyjczycy nie skopiują modelu Norwegii – kraju poza Unią, lecz z pełnym dostępem do rynku wewnętrznego UE. Nie po to „wybrali suwerenność”, by – jak Norwedzy – dostęp do rynku okupić posłusznym przyjmowaniem regulacji przesyłanych im z Brukseli. Nawet jeśli w rozwodowych rozmowach po obu stronach byłaby dobra wola (co nie jest pewne), to ostre konflikty na linii Londyn – Unia są niemal pewne. Oby nie zaszkodziły spójności NATO.

Zaledwie kilka miesięcy temu w Unii powtarzano, że odpowiedzią na Brexit powinien być śmiały, obronny krok reszty Unii ku głębszej integracji. Ale to się zmieniło, a wezwanie „więcej Europy” dla wielu stało się wręcz niepoprawne. Ostatnie tygodnie upłynęły Brukseli na biciu się w piersi. „Referendum to ostrzeżenie, którego nie możemy pokpić”. „Elity żyją utopiami totalnej eurointegracji, a zwykli ludzie chcą konkretów”. „Europejczycy są rozczarowani, więc Unia musi się zmienić”. Szkopuł w tym, że na podstawie brytyjskiego referendum trudno jest wywnioskować, jak naprawić Unię, by uniknąć fatalnej powtórki w innym kraju. Przecież duża część obozu Brexitu walczyła nie z rzeczywistą UE, lecz z jej karykaturą zbudowaną na przekłamaniach. Jego diagnozy nie są wiarygodne.

Brytyjczycy odzyskują prawo do granic

Ale jeśli szukać niefikcyjnych powodów niezadowolenia z Unii, to na pierwszym miejscu jest prawo jej obywateli do osiedlania się i pracy we wszystkich krajach UE. W brytyjskim referendum szło o „odzyskanie kontroli nad granicami”, czyli także o Polaków, Rumunów, Litwinów mogących – dzięki Unii – legalnie mieszkać oraz pracować na Wyspach. Czy „naprawianie Unii” miałoby polegać na ograniczaniu tej swobody? To jedno z głównych haseł eurosceptyków w Holandii, Danii, Francji. I gdyby moda na referendalny szantaż a la Cameron rozszerzyła się na inne kraje, to w centrum rokowań znalazłyby się wewnątrzunijne migracje. Straszak pod hasłem „polski hydraulik” (a nie debaty o eurofederacji) był już w 2005 r. dla wielu Francuzów powodem referendalnego „nie” dla traktatu konstytucyjnego UE.

Cameron w lutym uzyskał od reszty UE zgodę na mocne ograniczenie zasiłków dla nowych pracowników z Polski i innych krajów Unii na Wyspach. To w kampanii referendalnej nie wystarczyło. I jest ryzyko, że teraz „naprawa” Unii (wskutek Brexitu i z lęku przed jego powtórką) może kusić część zachodnich polityków do naruszenia podstawowych unijnych reguł m.in. w kwestii zagranicznych pracowników.

Rządy krajów Unii mają wielką skłonność do „nacjonalizacji”, czyli przypisywania sobie jej sukcesów. A zarazem „do federalizacji”, czyli zrzucania na Brukselę porażek zawinionych na poziomie krajowym. Jednak i sama UE ma niemało na sumieniu – np. błędy podczas kryzysu euro czy kłopoty strefy Schengen wstrząsanej kryzysem uchodźczym. Jednak już te dwa przykłady pokazują, jak trudny jest konsensus różnych krajów i grup społecznych w reperowaniu UE. Dla jednych naprawa to poluzowanie austerity w strefie euro, dla innych silniejsze wzięcie budżetów w ryzy. Dla jednych to rozdzielnik uchodźców między kraje UE, dla innych wspólne wysiłki, by przymknąć dla tych uchodźców granice.

Co po Brexicie zrobią Paryż i Berlin?

Kraje Unii potrafiły w przeszłości porozumiewać się nawet w bardzo trudnych sprawach (jak np. przy tworzeniu euro). Ale bodaj nigdy dotąd rządzący w tak wielu państwach UE nie działali, w tym samym czasie, pod tak mocną presją populistów i rosnącego eurosceptycyzmu. Paryż i Berlin już od kilku tygodni szykowały przesłanie czy też program na czas po brytyjskim referendum, który miałby na nowo przekonać Europejczyków do Unii. Jednak zanosi się, że m.in. wskutek braku zgody co do reform euro (euroobligacje? eurobudżet?) skończy się na postulatach unijnej walki o bezpieczeństwo, obronę, współpracę w walce z terroryzmem. Zgoda, to bardzo zajmuje teraz Europejczyków. Ale czy to wystarczyłoby Unii do przetrwania?

Zwolenników prawdziwej europejskiej federacji jest w Unii od dość dawna jak na lekarstwo. Dominuje pogląd, że UE musi dość mocno opierać swą prawomocność na państwach narodowych. Ale po prawdzie także zgoda na dawne wielkie integracyjne projekty nie zawsze brała się z federacyjnych marzeń. Tworzeniu rynku wewnętrznego (1986 r.) to nie był zwykły euroidealizm ówczesnego szefa Komisji Europejskiej Jacquesa Delorsa. Dla państw narodowych to było narzędzie liberalizacji gospodarczej, która – jak to oceniali – sprawdzała się w USA i Wlk. Brytanii (w tej sprawie premier Margaret Thatcher była wielką sojuszniczką Brukseli). Dlatego i teraz nie można tracić nadziei, że ostatecznie kraje UE mimo niechęci do haseł „więcej Europy” zdobędą się – może bez fanfarów i krok po kroku – na zacieśnianie swych związków, by m.in. stawić czoła konkurencji z Azji.

Polska na peryferiach Unii

Jednak jeśli Unia otrząśnie się ze strachu przed populistami, to integracja przyspieszy głównie w gronie krajów euro. Polska, trwająca przy złotym, pozostanie poza twardym trzonem. A to jeszcze większa, niż teraz groźba zepchnięcia Warszawy na decyzyjne peryferia Unii. Zwłaszcza, że w „drugiej prędkości” krajów poza eurolandem nie będzie już Londynu, który dotąd bronił pozycji tej grupy. Dla władz Polski to obowiązek, by – walcząc o obecność w niezbyt lubianym przez PiS głównym nurcie – marginalizację Polski jakoś miarkować.

A uniwersalna lekcja z brexitowego referendum to – unikać zabaw z ogniem. Cameron długo cynicznie uderzał w Unię, by podbić swą popularność. Referendum było jego pomysłem na wewnątrzpartyjne rozgrywki. Ale ostatnich miesiącach wychwalał Unię z niebywałym zapałem. I to przebieranie się w podpalacza, a potem strażaka skończyło się klapą.

Zobacz także

poBrexicie

wyborcza.pl