Agata Duda, 17.04.2016

 

W USA chcą „przypomnieć Kaczyńskiemu, na czym polegają sojusze”. „New York Times” tak ostro o Polsce jeszcze nie pisał

"New York Times" sugeruje Waszyngtonowi, by przypomnieć Jarosławowi Kaczyńskiemu i PiS, na czym polegają sojusze...
„New York Times” sugeruje Waszyngtonowi, by przypomnieć Jarosławowi Kaczyńskiemu i PiS, na czym polegają sojusze… Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Marszałek Sejmu Marek Kuchciński stwierdził niedawno, że „od wyboru prezydenta oraz wyboru nowych władz parlamentarnych znaczenie Polski rośnie”. Jak wielkim zaklinaniem rzeczywistości były te słowa udowodnił w weekend renomowany amerykański dziennik „New York Times”. W materiale poświęconym ograniczaniu demokracji przez nowy rząd w Warszawie Amerykanie piszą o Polsce tak, jak nie miało to miejsca od czasów PRL.

„THE NEW YORK TIMES”

w komentarzu redakcyjnym do wydarzeń w Polsce.

Jarosław Kaczyński i jego nacjonalistyczni towarzysze z Prawa i Sprawiedliwości wierzą, że ich misją jest gorliwie bronić konserwatywnych katolickich wartości społecznych i polskiej suwerenności przed świecką Unią Europejską i wieloetniczną Europą. Nawet jeśli oznacza to konieczność zdeptania praworządności. Czytaj więcej

„New York Times” sytuację w Polsce tłumaczy swoim czytelnikom chyba w najprostszy z możliwych sposobów. Amerykańscy dziennikarze jasno podkreślają, że polski Trybunał Konstytucyjny został sparaliżowany tylko po to, by ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego miało pewność, że nikt nie będzie w stanie zablokować w Polsce ostrego zwrotu w prawo.

Nowojorski dziennik zwraca uwagę, że w tej sprawie działania podjęły już wszystkie najważniejsze instytucje na Starym Kontynencie. Nie tylko organy Unii Europejskiej, ale i stojąca na straży poszanowania praw człowieka Rada Europy. „NYT” tłumaczy jednak, że Prawo i Sprawiedliwość niewiele sobie z tego robi i twierdzi, że w ten sposób stara Europa próbuje pouczać młode demokracje wyrwane niedawno zza żelaznej kurtyny.

NATO jedynym narzędziem
Amerykanie nie pozostawiają też złudzeń, że Europa ma narzędzia, by skutecznie przeciwdziałać odwrotowi Polski od demokracji. W Nowym Jorku podkreślają, że zmiany nad Wisłą zachodzą w ramach sojuszu z Węgrami, a rząd w Budapeszcie jest równie nacjonalistyczny, co ten w Warszawie. Co gwarantuje ekipie Jarosława Kaczyńskiego bezkarność w UE, bo Viktor Orban nie poprze wprowadzenia unijnych sankcji wobec Polski.

Jednocześnie redakcja z Nowego Jorku twierdzi, że w Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych jedyna nadzieja na to, iż Polska zmieni swoje obecne podejście do zasad prawa. I „NYT” wychodzi tu z pewną podpowiedzią.

Dziennik zwraca uwagę na fakt, iż Polska przygotowuje się do organizacji lipcowego szczytu NATO z nadzieją na pojawienie się dużego kontyngentu sił sojuszniczych na nadwiślańskiej ziemi. Zdaniem amerykańskich dziennikarzy, to świetny moment, by przypomnieć Jarosławowi Kaczyńskiemu, że w sojuszach ważne jest przede wszystkim poszanowanie wspólnych wartości takich, jak prawo.

Co odpowie PiS…?
Warto zauważyć, że to nie pierwszy tak krytyczny głos zachodnich mediów na temat sytuacji w Polsce. Od początku tzw. kryzysu konstytucyjnego sporo uwagi wydarzeniom nad Wisłą poświęcają media w Niemczech. W odpowiedzi na te publikacje politycy PiS oznajmili na łamach jednego z tabloidów, że „Angela Merkel uczy niemieckich dziennikarzy szkalować Polskę” i oskarżyli rząd w Berlinie o narzucanie mediom antypolskiej narracji.

Jednak germanofobia od zawsze towarzyszyła działaniom PiS i „straszenie Niemcem” także dzisiaj jest dla tej formacji bardzo łatwe. O wiele trudniej ekipie Jarosława Kaczyńskiego będzie w podobny sposób odpierać krytykę zza oceanu. Bo przecież przez minione 15 lat istnienia PiS zawsze naciskało na silniejsze związanie się z USA.

wUsa

naTemat.pl

NIEDZIELA, 17 KWIETNIA 2016

Morawiecki: Ja spiskuję z synem, jeśli jest to próba poprawiania Polski

20:25

Morawiecki: Ja spiskuję z synem, jeśli jest to próba poprawiania Polski

Jak mówił w TVP Info Kornel Morawiecki:

Jeżeli to jest próba rozmawiania i poprawiania Polski, to w jakimś sensie spiskuję z synem. Chcemy, żeby było w kraju jak najlepiej, on na polu gospodarczym, ja w Sejmie. Chciałbym budować siłę, która będzie nas łączyć, Polaków bardziej jednoczyć. To jest takie nasze spiskowanie

20:08
kornel1

Morawiecki: Ciężko mi zrozumieć zachowanie Kukiza

Jak mówi w TVP Info Kornel Morawiecki o czwartkowym głosowaniu w Sejmie :

„Ciężko mi zrozumieć zachowanie Pawła Kukiza. Jeśli mówimy o antysystemowej walce, to bratanie się i ta sama reakcja, co Platforma i Nowoczesna jest nie na miejscu. Żal mi Pawła po tym, co zrobił”

11:16
tyszka100

Tyszka: Kaczyński wysyła sygnał otwartości, a później wybiera kolejnego sędziego TK nie przybliżając nas ani na milimetr do kompromisu

Jak mówił w „Kawie na ławę” wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka:

„My nie reprezentujemy w Sejmie członków partii, tylko obywateli. Obywatele są zmęczeni kryzysem wokół TK. My apelujemy – jako jedyni od 5 miesięcy, by wprowadzić drobne poprawki do konstytucji i zakończyć ten spór. My najpierw apelowaliśmy z mównicy, by nie wybierać sędziego dzień przed obchodami 1050 rocznicy chrztu. Później poseł Długi apelował o to samo prezesa. Prezes powiedział, że nie przełoży [głosowania]. Prezes Kaczyński wysyła sygnał, otwartości, spotkania liderów. Zgadza się by 100 posłów PiS podpisało się pod naszym projektem. A później wybiera kolejnego sędziego, nie przybliżając nas ani na milimetr do kompromisu. My mamy od początku jednolite stanowisko – jesteśmy jedyna odpowiedzialną opozycją”

11:03
brudz1

Brudziński: Deal opozycji zakończył się destrukcją i rozpadem klubu Kukiz’15

Jak mówił o czwartkowym głosowaniu w Sejmie Joachim Brudziński:

„Deal, który zawarliście z Pawłem Kukizem skończył się tak – destrukcją i rozpadem klubu Kukiz’15. To nie jest problem PiS. Przedstawiciele opozycji nie mogą się pogodzić z werdyktem wyborów. Dołączył do tego Kukiz’15. Nie oczekujcie państwo od nas, że przestaniemy realizować obietnice wyborcze”

10:58

Kaczyński: Resortowe kłopoty, które są w rządzie, muszą zostać twardą ręką przełamane. Była ostatnio narada w rządzie

Jak mówi Jarosław Kaczyński w rozmowie z „wSieci”:

„Są sukcesy, ale nic gorszego niż samozadowolenie nie może nas spotkać. Mówię jasno i wyraźnie: musimy iść do przodu, jeszcze przyśpieszyć, musimy uruchamiać kolejne projekty, musimy ruszyć jeszcze mocniej do przodu. Rząd musi być zwarty, musi myśleć wspólnymi celami. Te resortowe kłopoty, które – uczciwie mówiąc – są w rządzie, muszą zostać twardą ręką przełamane. Była teraz ostatnio narada w rządzie, która miała temu służyć”

10:22
Screenshot 2016-04-17 at 10.11.12

Borowska z Kukiz’15: Dla nas to jest przełomowa chwila, Kornel powiedział wprost: „Gram na syna”

– Gosia nachyliła się do naszych posłów i powiedziała: „Mateusz prosił” [Chodziło o Kornela Morawieckiego – przyp. red.] – przyznała dziś w „Woronicza 17” Elżbieta Borowska, nawiązując do czwartkowego zamieszania w Sejmie związanego z wyborem kandydata PiS do TK, kiedy Małgorzata Zwiercan zagłosowała za Kornela Morawieckiego.

Jak dodawała w TVP Info posłanka klubu Kukiza:

„Dla nas to jest przełomowa chwila, Kornel powiedział wprost: „gram na syna”, a nam trochę o coś innego chodzi (…) Nie współpracujemy z partiami, tylko przy konkretnych projektach. Zadziałaliśmy impulsywnie i tak to wyglądało”

10:09

Kaczyński: Mam pewien wpływ na rząd, ale nie na Pałac. Dudę chyba bolą opowieści, że może być od kogoś zależny

Na rząd mam pewien wpływ – przyznaje Jarosław Kaczyński. Prezes PiS w rozmowie z tygodnikiem „wSieci” mówi: – Nie ukrywam, że miałem na kształt tego rządu pewien wpływ i ponoszę za jego działania pewną współodpowiedzialność.

Kaczyński, pytany o napięcia w relacjach z Pałacem Prezydenckim, mówi:

„Panowie, nie ma sensu mówić w tej chwili o jakichkolwiek napięciach. Jest sytuacja, którą ja szanuję, że prezydent chce być samodzielny. Chyba go bardzo bolą te opowieści, że może być od kogoś zależny, jego otoczenie jakoś wyjątkowo to przeżywa. Szanuję to, ale chcę, by było jasne: prezydent to prezydent, ja to ja”

Szef partii rządzącej przyznaje też, że choć 10 kwietnia nie polemizował z prezydentem, to ktoś mógł dostrzec pewną rozbieżność:

„Nie polemizowałem z panem prezydentem, tylko powiedziałem to, co uważałem za słuszne. Można potraktować to jako uzupełnienie, ale oczywiście ktoś mógł pewną rozbieżność dostrzec. Chciałbym jednak, by było jasne, że na Pałac Prezydencki nie mam najmniejszego wpływu. Najmniejszego. Zupełnie”

Cały wywiad w jutrzejszym numerze „wSieci”.

300polityka.pl

Lider U2 Bono w Kongresie USA: „Polska i Węgry prezentują hipernacjonalizm”

mo, 17.04.2016

Lider U2 Bono w Kongresie USA:

Lider U2 Bono w Kongresie USA: „Polska i Węgry prezentują hipernacjonalizm” (Andrew Harnik / AP (AP Photo/Andrew Harnik))

„Polska i Węgry prezentują hipernacjonalizm” – powiedział Bono, lider legendarnego zespołu U2. Skomentował w ten sposób postawę tych krajów w czasie kryzysu, związanego z napływem do Europy uchodźców. Przemówienie artysty miało miejsce w amerykańskim Kongresie.
 

Bono, lider legendarnej grupy rockowej U2, znany jest ze swojej działalności charytatywnej, m.in. na rzecz rozwoju państw Trzeciego Świata, walki z narkomanią, AIDS czy rasizmem. Spotykał się w tych sprawach z najwazniejszymi przywódcami świata, m.in. z dwoma prezydentami Stanów Zjednocznonych, kanclerzem Niemiec, premierem Wielkiej Brytanii czy papieżem. Dwukrotnie – w 2003 i 2005 r. – za swą działalność był nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla.

„Nacjonalizm jest zagrożeniem. Widzieliśmy skutki”

We wtorek Bono przemawiał w Kongresie Stanów Zjednoczonych, czyli przed połączonymi izbami Senatu i Izby Reprezentantów, stanowiącymi najwyższy organ ustawodawczy USA. W swoim przemówieniu wezwał członków Kongresu do szybkiego podjęcia działań na rzecz zażegnania kryzysu, związanego z napływającymi do Europy uchodźcami, i do powstrzymania narastającej fali nacjonalizmu.

– Nacjonalizm jest zagrożeniem. Mowa nienawiści jest zagrożeniem. Widzieliśmy w latach 40. XX wieku, jakie ma to skutki. Musimy stawić czoła zagrożeniu, za jakie uważam nacjonalizm – powiedział Bono. W tym kontekście wymienił Polskę i Węgry jako te kraje Europy, które coraz silniej odwracają się w stronę skrajnie prawicowych poglądów. – To hipernacjonalizm – stwierdził.

Bono: Dzielmy się nadzieją, nie nienawiścią

Zdaniem Bono polski i węgierski „hipernacjonalizm” osłabia jedność Europy i jej zdolność do uporania się z poważnymi wyzwaniami. Nawiązał też do zmian w Europie po upadku komunizmu. – To w 1989 r. padł mur berliński, Europa zaczęła budować się jako wspólnota. Kto mógł przewidzieć, że nowe mury podzielą kontynent w 2016 r.? – pytał zgromadzonych.

Muzyk dodał, że Europa jest „największym sojusznikiem USA po II wojnie światowej” i tylko z nią Amerykanie mogą poradzić sobie z międzynarodowym terroryzmem. – Idea jedności Europy jest dziś jednak zagrożona. Wolność jest silniejsza od strachu. Nadzieja bardziej godna dzielenia się nią niż nienawiść. Bywa jednak, że to nadzieja potrzebuje naszej pomocy i dziś takie stoi przed nami wyzwanie – mówił Bono.

W 2009 r.: „Europa potrzebuje więcej takich krajów”

Za zagrożenie dla europejskiej solidarności Bono uznał także referendum w Wielkiej Brytanii dotyczące ewentualnego wyjścia tego kraju z Unii Europejskiej. – To nie do pomyślenia! Amerykanie też mają powody, by przejmować się tą sytuacją – stwierdził. Wyraził jednak uznanie dla kanclerz Niemiec Angeli Merkel, którą nazwał „niezwykłym liderem”. Zaznaczył, że kanclerz działa na rzecz jedności Europy i rozwiązania kryzysu uchodźczego pomimo rozłamu w jej własnej partii.

To pierwsze tak krytyczne słowa Bono pod adresem naszego kraju. Do tej pory znany był z podziwu dla Polaków. W styczniu 1983 r. artysta wydał singiel „New Year’s Day”, będący hołdem dla Polaków walczących z komunizmem (w Polsce od roku trwał wówczas stan wojenny). We wrześniu 2015 r. na koncercie w Berlinie przed zagraniem tej piosenki Bono ucałował polską flagę z emblematycznym napisem „Solidarność”. W tym samym miesiącu dwóch młodych muzyków z Lublina zagrało razem z Bono na scenie w Sztokholmie. – Europa potrzebuje więcej krajów takich jak Polska – mówił jeszcze w 2009 r. na koncercie w Chorzowie.

Zobacz także

liderU2

wyborcza.pl

 

„Newsweek”: Pawłowicz to bulterierka Kaczyńskiego. On ją spuszcza z łańcucha, ona warczy, szczeka i gryzie [W TYGODNIKACH]

red., 17.04.2016

Okładki tygodników

Okładki tygodników (Fot. Gazeta.pl)

– Jest w niego wpatrzona, ufa mu bez zastrzeżeń, wręcz modli się do niego. Jest dla niej jak guru w sekcie, ona mu się podporządkowuje – tak o relacji Pawłowicz i Kaczyńskiego mówi dawna znajoma posłanki PiS w „Newsweeku”. O czym jeszcze przeczytamy w nadchodzącym tygodniu?

 

Zobacz wszystkie okładki>>>

– Merkel jest po prostu głupia – mówi w nowym „Do Rzeczy” Mariusz Max Kolonko. – Merkel mogłaby polskiej premier Szydło wiązać buciki. To Merkel powinna tłumaczyć się w Brukseli, dlaczego polityka Niemiec doprowadziła do zagrożenia bezpieczeństwa obywateli Unii, a nie nasza Szydło – mówi dziennikarz. Według niego Kaczyński dopiero zaczyna swoją rozgrywkę, ale tym razem „gra białymi”.

W „Do Rzeczy” również Rafał Ziemkiewicz o szansach Andrzeja Dudy na wzmocnienie prezydentury, Ewa Stankiewicz chce ukarać winnych „zamachu smoleńskiego”, a także rozmowa Pawła Lisickiego z Waldemarem Łysiakiem.

Więcej>>>

„Jest psem gończym Kaczyńskiego. On ją spuszcza z łańcucha, ona warczy, szczeka i gryzie. Potem prezes mówi ‚siad’, ‚do budy’. A ona kładzie po sobie uszy i wykonuje polecenie”. Tak charakteryzuje Krystynę Pawłowicz najnowszy „Newsweek”. – Jest w niego wpatrzona, ufa mu bez zastrzeżeń, wręcz modli się do niego. Jest dla niej jak guru w sekcie, ona mu się podporządkowuje – mówi cytowana przez tygodnik dawna znajoma posłanki. Jej zdaniem, gdyby nie prezes PiS, „mogłaby być zupełnie inną osobą”.

Ponadto „Newsweek” o tym, „jak obóz rządzący rozkręcił przemysł pogardy” i na nowo zaczął dzielić Polaków i niszczyć wspólnotę narodową. Oraz jak działa miejsce luksusowych wczasów Piotra Dudy i pytanie, czy Emily Ratajkowski i Kim Kardashian są feministkami.

Więcej>>>

„Czy Polacy to antysemici” – pyta „Wprost” w rocznicę powstania w warszawskim getcie. „Polski antysemityzm jest dziś bardziej mitem niż rzeczywistością” – uważa Matthew Tyrmand. Paweł Śpiewak twierdzi zaś, że „w Polsce w stosunku do Żydów panuje rodzaj nieżyczliwości, podejrzliwości, co oczywiście nie oznacza, że istnieje szeroki agresywny antysemityzm”. A zdaniem Aliny Całej „Polacy nie zrobili dostatecznie dużo, aby ratować Żydów, i w tym sensie ponoszą moralną odpowiedzialność za ich śmierć”.

„Wprost” także o „ryzykownej grze” Rosji: „Związku Radzieckiego już nie ma, ale mentalność i metody zostały” – pisze Tomasz Wróblewski. A Mariusz Staniszewski twierdzi, że opozycja „zaprosiła polityków obcych państw do ingerencji w wewnętrzne sprawy naszego kraju”.

Więcej>>>

A na okładce „W Sieci” Jarosław Kaczyński, w środku – wywiad z prezesem PiS. – Mówię jasno i wyraźnie: musimy iść do przodu, jeszcze przyśpieszyć, musimy uruchamiać kolejne projekty, musimy ruszyć jeszcze mocniej do przodu – twierdzi Kaczyński . – Są sukcesy, ale nic gorszego niż samozadowolenie nie może nas spotkać – dodaje.

Poza tym w numerze o manipulacjach banków zagranicznych w Polsce, kontrolowaniu polskich mediów przez niemieckich wydawców, a Robert Mazurek o filmie „Smoleńsk”. „Przemysł pogardy nie zasypia gruszek w popiele” – pisze natomiast Dorota Łosiewicz o „atakach medialnych na pierwszą damę”.

Więcej>>>

Opawłowicz

gazeta.pl

W najnowszym „Newsweeku”: Krystyna Pawłowicz – bulterierka Kaczyńskiego

Renata Kim, Ewelina Lis, 17-04-2016

Jarosław Kaczyński Zbigniew Ziobro Krystyna Pawłowicz PiS polityka Prawo i Sprawiedliwość

 fot. Maciej Łuczniewski  /  źródło: Reporter

Jest psem gończym Kaczyńskiego. On ją spuszcza z łańcucha, ona warczy, szczeka i gryzie. Potem prezes mówi „siad”, „do budy”. A ona kładzie po sobie uszy i wykonuje polecenie

– Podobno jakiś paszkwil o mnie piszecie? – mówi słodkim głosem Krystyna Pawłowicz. Nie, nie będzie rozmawiać, jest w Poznaniu na Zgromadzeniu Narodowym, bardzo zajęta, do samego wieczora. Potem też nie znajdzie czasu, nie dla „Newsweeka” – szczebiocze. Ale zanim się rozłączy, serdecznie pozdrawia, wszelkiej pomyślności życzy.

Brzmi zupełnie inaczej, niż na sali sejmowej. – Może jakaś łaska na nią spadła? – zastanawia się dawna znajoma Pawłowicz, gdy prosimy o wytłumaczenie tej nagłej przemiany. – Poza tym nie zna jeszcze treści tekstu, a lubi gdy się o niej pisze. Jest wtedy w centrum uwagi, błyszczy – mówi.

Obserwuje wystąpienia koleżanki, czyta jej wpisy na Facebooku i nieodmiennie dochodzi do wniosku, że Krystyna zawsze taka była: uparta i gwałtowna. – Z biegiem lat tylko zaostrza ton, staje się coraz bardziej zadziorna – wzdycha.

Jest przekonana, że gdyby Pawłowicz na swojej drodze nie spotkała prezesa PiS, mogłaby być zupełnie inną osobą. – On wydobył z niej najgorsze cechy, wzmocnił je. Jest narzędziem w jego rękach. Idzie na ostro, nie może się wycofać. W końcu poświęciła mu sporą część swojego życia – znowu wzdycha.

 

Nazwiska nie poda z obawy przed zemstą posłanki. – Jest nieobliczalna. Ma długie ręce, na każdego, kto jej się narazi, nasyła policję, straszy pozwami. Wysyła dziesiątki pism, trzeba się potem tłumaczyć.

Szybsza od wiatru

Inni w ogóle nie chcą o Pawłowicz mówić. – To jest taka znajomość, do której nie chce się wracać – tłumaczy drżącym głosem naukowiec, który pracował razem z posłanką na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Może powiedzieć tylko tyle: robiła na wydziale, co chciała. I nikt nie potrafił się jej sprzeciwić.

Prof. Monika Płatek też się wymawia: ma zasadę, że o ludziach mówi tylko dobrze. Zna Pawłowicz długo, pod koniec lat 70. przygotowywały się razem do aplikacji sędziowskiej i bardzo się wtedy lubiły. – Miała dobre, ostre poczucie humoru. To, co jest teraz, podzielone przez wiele. Była bezczelna, ale nie chamowata. Była zadziorna, ale nie była wredna ani zjadliwa – mówi. Od lat nie mają ze sobą kontaktu, ale kiedy się spotykają, Krystyna jest grzeczna i uprzejma. – Bo ona prywatnie jest miłą osobą – przyznaje prof. Płatek.

Co jeszcze dobrego może o niej powiedzieć? – W tamtych czasach była piękną, atrakcyjną kobietą. Nie było mężczyzny, który by jej nie uległ. Każdego mogła poderwać.

Czytaj też: Krystyna Pawłowicz: Wybory sfałszowano!

A mimo to nigdy nie wyszła za mąż, nie ma dzieci. Podobno dlatego, że w młodości przeżyła miłosne rozczarowanie. Warszawscy znajomi opowiadają, że jeszcze jako studentka miała narzeczonego, chłopaka z dobrego domu. Mieli brać ślub, ale zaprotestowali jego rodzice. Nie chcieli, by syn związał się z dziewczyną z niebogatego domu.

U Pawłowiczów rzeczywiście się nie przelewało. Ojciec pracował w biurze zakładów Ursusa, matka była urzędniczką w Pruszkowie. Razem z trójką dzieci – Krystyną, Andrzejem i Elżbietą – mieszkali w niewielkim, 50-metrowym mieszkanku w bloku w Ursusie, na obrzeżach Warszawy.

– Tata Krysi walczył w AK, wylądował w niemieckim obozie koncentracyjnym w Stutthoffie. Podobno nigdy się z wojennych przeżyć nie podniósł. To był bardzo kulturalny człowiek, wszystkim się kłaniał. Mówił z zaśpiewem, jak ktoś ze Wschodu. Chodził szybko, zawsze wyprostowany. Miał wąsy, wyglądał jak Piłsudski – opowiada sąsiadka. Mamę zapamiętała jako kobietę niską i korpulentną, dość małomówną.

Krystyna – dodaje – była głośnym dzieckiem. – Ciągle czegoś chciała i wymuszała to krzykiem. I wszyscy jej ulegali, byle mieć wreszcie spokój. Ale na podwórku była lubiana. Biegała z innymi dzieciakami, dyrygowała całą gromadką.

Wyżywała się w sporcie, w szkolnym klubie sportowym uprawiała lekką atletykę: rzucała oszczepem i dyskiem, biegała na krótkich dystansach. W wywiadach opowiada, że gdy miała 14 lat, była jedną z najlepszych sprinterek w Polsce, przygotowywała się do olimpiady w Monachium, biegała z Ireną Szewińską.

Najsłynniejsza polska lekkoatletka nie przypomina sobie jednak Krystyny Pawłowicz. – Być może trenowała w tym samym czasie, co ja i w jakichś zawodach żeśmy razem startowały? – zastanawia się. W każdym razie nie przypomina sobie, by się osobiście poznały.

Za to sąsiedzi z Ursusa pamiętają to jej bieganie. I jeszcze to, że nazywano ją wtedy „Szybsza od wiatru”.
Pamiętają też, że bardzo dbała o starzejących się rodziców. – Byli dla niej bardzo ważni, dawali jej poczucie bezpieczeństwa. Bała się, że odejdą, a ona zostanie sama. To był stały punkt w jej życiu – opowiada jedna z sąsiadek. – Rodzeństwo, starszy brat i młodsza siostra, szybko uciekło z domu. Ela wyszła za mąż, Andrzej wyjechał z Warszawy. Jak żyła matka, to czasem jeszcze przyjeżdżali, teraz już nie.

Czytaj też: Złote myśli Krystyny Pawłowicz

Mama umarła 2 lata temu, ojciec kilkanaście lat wcześniej. – Pani Krystyna do końca się nimi opiekowała. Ściągała lekarzy, rehabilitantki, opiekunki, myła, przebierała, pilnowała, żeby brali lekarstwa. Zapewniła im jak najlepszą opiekę. Bardzo była dumna z tego, że jest taką dobrą córką. Do dziś mieszka w ich mieszkaniu w Ursusie, wykupiła nad nim duży strych, teraz jest dwupoziomowe.

W którymś z wywiadów Krystyna Pawłowicz powiedziała, że rodzice zawsze byli dla niej największymi autorytetami. Kiedy odeszli, został nim Jarosław Kaczyński.

– Jest w niego wpatrzona, ufa mu bez zastrzeżeń, wręcz modli się do niego. Jest dla niej jak guru w sekcie, ona mu się podporządkowuje – ocenia znajoma.

krystynaPawłowicz

Newsweek.pl

„Protokolarna wpadka”, „dziwne”, „upadek”. Jak odbierane jest milczenie i próby ratowania wizerunku Agaty Dudy?

Agata Duda milczy i wzbudza tym duże zainteresowanie.
Agata Duda milczy i wzbudza tym duże zainteresowanie. Fot. Adam Stępień/ Agencja Gazeta

Od tygodnia polskie media żyją rzekomym kryzysem w małżeństwie Dudów i milczeniem Pierwszej Damy. Nie trudno zrozumieć to, że ma inne poglądy niż jej mąż, ale trudno zrozumieć tłumaczenia, że zabieranie głosu nie należy do jej kompetencji. Takiego problemu nie miały jej poprzedniczki, które teraz są zdziwione postawą swojej następczyni.

W poniedziałkowym „Newsweeku” ukaże się tekst Aleksandry Pawlickiej – „Milczenie Pierwszej Damy”. Sprawę komentują eksperci, pierwsze damy, autorka przytacza również komentarze internautów. Jakie opinie są najczęstsze?

Kobiety walczące o prawo do aborcji mają pretensje do Pierwszej Damy o to, że milczy. – Żal mi tej pani. Wszyscy biją w nią jak w bęben. Nie zmienia to jednak faktu, że powinna zabrać głos w sprawie aborcji. To jest oczywiście jej prywatna decyzja, ale ze względu na kobiety w Polsce powinna to zrobić – powiedziała Danuta Wałęsa w rozmowie z tygodnikiem. Podobnego zdania są też Jolanta Kwaśniewska i Anna Komorowska.

Dużo kontrowersji wzbudziła nieobecność Pierwszej Damy podczas mszy z okazji obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej, kiedy prezydent siedział obok pustego krzesełka. – To protokolarna wpadka. Kiedy wiadomo, że prezydentowej nie będzie, nie stawia się krzesła. Przecież gdyby go nie było, nikt nie zadawałby pytań, bo pierwsza dama nie ma obowiązku bywać dwa razy dziennie w kościele – powiedział były polski ambasador Jan Wojciech Piekarski.

Aby ratować wizerunek prezydenckiej pary, zorganizowano sesję zdjęciową w ogrodach pałacu prezydenckiego z okazji Dnia Pamięci Ofiar Katynia. Małżonkowie trzymali się za ręce, ale internauci zwrócili uwagę na to, że w zachowaniu Dudów było coś nienaturalnego.

„Mowa ciała mówi sama za siebie, nie widać tu uczucia, raczej udawany, żałosny spektakl ukrycia kryzysu, ale ciemny lud to kupi, cytując klasyka”, „Umawiać się na ustawkę z własną żoną – to się nazywa upadek”, „Widać, że to jest na pokaz, żeby trochę wyciszyć sytuację ich związku” – cytuje internautów Aleksandra Pawlicka na łamach tygodnika „Newsweek”.

– Kiedy pierwsza dama jest z mężem, bije od niej chłodem. Szkoda, bo pokusiłbym się o stwierdzenie, że Agata Duda ma większy potencjał na pierwszą damę niż małżonek na prezydenta – komentuje Jan Wojciech Piekarski.

Specjaliści od PR dopatrują się zachowaniu Agaty Dudy konsekwencji tego, że ma odmienne poglądy niż prezydent. – Można zaryzykować stwierdzenie, że od początku Agata Duda była problemem dla swojego męża, przeszkodą w układance jego wizerunku, bo wiele elementów w jej życiu, w tym poglądy, było odmiennych niż u męża – stwierdza w artykule dr Monika Kaczmarek-Śliwińska, specjalistka w zakresie public relations.

Cały tekst do przeczytania w najnowszym „Newsweeku”.

źródło: „Newsweek”

protokolarna

naTemat.pl

To syn przekonał Morawieckiego do wyłamania się z ustaleń opozycji? „Stał w kuluarach i rozmawiali”

TS, 17.04.2016

Mateusz Morawiecki

Mateusz Morawiecki (Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta)

1. Stanisław Tyszka: Morawiecki w momencie głosowania rozmawiał z synem
2. Marek Sawicki: Przypadków „głosowania na dwie ręce” mogło być więcej
3. Z jego informacji wynika, że sejmowy monitoring jest „niekompletny”

 

Na czwartkowym posiedzeniu Sejmu, podczas którego wybrano nowego sędziego Trybunału Konstytucyjnego, mogło dojść do złamania prawa. Posłanka Małgorzata Zwiercan zagłosowała w imieniu partyjnego kolegi z Kukiz’15 – Kornela Morawieckiego.

Morawiecki poparł syna?

Wcześniej partie opozycji umówiły się, że nie będą brały udziału w głosowaniu. Plan był prosty – posłowie mieli wyciągnąć swoje karty, co doprowadziłoby do braku kworum w Sejmie. W takiej sytuacji wybór prof. Zbigniewa Jędrzejewskiego byłby nieważny.

Nie stało się tak, ponieważ w ostatniej chwili ze strategii opozycji wycofało się sześcioro posłów Kukiz’15. Wśród nich znaleźli się m.in. Zwiercan i Morawiecki. I to uruchomiło lawinę spekulacji, bo syn Morawieckiego, Mateusz, jest w rządzie PiS wicepremierem.

Swoją opinią na ten temat podzielił się w rozmowie z Moniką Olejnik Stanisław Tyszka. – Kornel Morawiecki nie głosował, bo w momencie głosowania stał w kuluarach i rozmawiał ze swoim synem – stwierdził poseł Kukiz’15. I dodał: – Nie wiem, czy premier Mateusz Morawiecki przyszedł z własnej woli, czy został przysłany przez PiS, natomiast to wątpliwe moralnie, żeby wysłać syna do ojca przed ważnym głosowaniem.

Kukiz: Pier*** się, Kornel

Przypuszczenia Tyszki pokrywają się z informacjami, do których dotarł „Newsweek”. Paweł Kukiz wieczorem po feralnym głosowaniu miał wytknąć Morawieckiemu, że „zależy mu tylko na karierze syna”.

„Newsweek”: Wulgarna wiązanka po feralnym głosowaniu

– Paweł wykrzyczał też w kierunku Morawieckiego: „Pier się, Kornel” – wynika z relacji jednego ze świadków spotkania Kukiz’15 za zamkniętymi drzwiami. Te słowa w kierunku marszałka seniora miały paść kilkukrotnie.

Nagrania z Sejmu niekompletne?

– Oczekuję od marszałka Kuchcińskiego, że Komisja Etyki i marszałek przejrzą całe to głosowanie. Zbyt dużo jest głosów i informacji, że takich głosowań (w czyimś imieniu -red.) mogło być więcej. Warto to sprawdzić, żebyśmy nie ciągnęli tej insynuacji – stwierdził natomiast Marek Sawicki z PSL.

Dodał, że opozycja złożyła wniosek o zabezpieczenie nagrań sejmowego monitoringu. – Z nieoficjalnych informacji wynika, że ten monitoring jest w jakiś dziwny sposób niekompletny, niepełny, trudny do odczytania – kontynuował gość Moniki Olejnik.

Na możliwe nieobecności posłów PiS zwrócił natomiast uwagę Tyszka. – Tam była taka sytuacja, że gdzieś się podziało przynajmniej 10 posłów PiS. Trzeba sprawdzić, czy tych przypadków nie było więcej – mówił wicemarszałek Sejmu.

posełOdKukiza

gazeta.pl

Joanna Tokarska-Bakir

dzisiejsza