Michalik, 27.08.2016

 

top27.08.2016

 

Szydło dyskutuje z suwerenem

Szydło dyskutuje z suwerenem

Beata Szydło musiała pojechać aż do Rumunii, aby podzielić się radosną dla nas wieścią, że w Polsce rozpoczęły się dyskusje. Nie róbcie takich wielkich oczu, gdy to czytacie. Ja też jestem zaskoczony, iż rozpoczęto ze mną dyskusję. Szydło dyskutuje pewnie z suwerenem, bo użyła liczby mnogiej: – W Polsce rozpoczęliśmy dyskusję nt. konieczności zmiany traktatu europejskiego.

Odetchnąłem, gdy dowiedziałem się, że dyskusja dotyczy traktatów. Mianowicie w lipcu Jarosław Kaczyński podzielił się identyczną radosną wieścią. PiS zamierza zreformować Unię Europejską: – Poprosiłem ważnego, polskiego prawnika, by przygotował nowe traktaty – mówił prezes w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”. Nie zdradził jego nazwiska. Jak to prezes. – Musimy mieć swój projekt, występować z nim, jeździć po Europie, agitować, pytać o kontrpropozycje – tłumaczył Kaczyński,jak zamierza przekonywać i wdrażać projekt jego pomysłu.

Albo Szydło się pomyliła i użyła słowa „dyskusja”, aby nie powiedzieć, iż przyjechała agitować władze rumuńskie. Albo – mogę się domyślać, że jej nie wypada mówić o agitacji, bo Rumunom może się ona kojarzyć z Nicolae Ceau?escu – dyskutowała z tym jedynym, ale najważniejszym suwerenem, prezesem.

To także wyjaśniałoby „rozpoczęliśmy dyskusję”. Znaczy, że Kaczyński podyskutował sam ze sobą, Szydło pojechała do Rumunii i pod płaszczykiem dyskusji – agitowała. A za czym premier tak optowała? Ano: – Naszym celem jest wzmacnianie UE, doprowadzenie do tego, aby pozostałe 27 państw UE tworzyło stabilny organizm europejski, który będzie zapewniał bezpieczeństwo swoim obywatelom. Żeby tak się stało, UE musi przejść konieczne reformy. Polska stoi na stanowisku, że musi być zwiększenie roli parlamentów europejskich, bardziej czytelne relacje między instytucjami europejskimi i trzeba się skoncentrować na podejmowaniu działań, na które oczekują obywatele.

Pisowskie „bezpieczeństwo” to – żadnego uchodźcy w Polsce. Zwiększenie roli parlamentów – Trybunał Konstytucyjny nie będzie wchodził nam w paradę bezprawia. A „czytelne relacje między instytucjami europejskimi” to rzecz oczywista, iż żaden Timmermans, żadne Komisje Europejska, czy też Wenecka nie będą nam mówić, co jest standardem demokratycznym, a co nie.
Faktycznie, Szydło ma rację, że „rozpoczęliśmy dyskusję”, gdyż wg powyższego werbalnego projektu PiS, żadna instytucja europejska nie będzie dyktować, czy rząd ma drukować wyroki Trybunału Konstytucyjnego, czy też nie. Rząd nie publikuje, więc dyskutuje tym właśnie stanowiskiem.

Jeszcze słowo o prezesie i kontekście jego traktatów. Mianowicie w tym samym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” mówił o krytycznej wypowiedzi Baracka Obamy o Trybunale Konstytucyjnym, kiedy to obok stojący Andrzej Duda zarumienił się i nie wiedział, gdzie podziać swoje oblicze. Prezes zaś usłyszał słowa Obamy, które w ogóle nie padły: – Zapamiętałem najlepiej słowa o naszej suwerenności i o tym, że będziemy przykładem demokracji dla świata. Rzeczywiście, jesteśmy przykładem demokracji i wyspą wolności w świecie, w którym jest jej coraz mniej.

Taka jest mniej więcej wartość dyskusji Szydło z suwerenem, naszej ważności w Unii Europejskiej, w której byliśmy prymusem, a dzisiaj posadzono nas w oślej ławce. Nie zdziwię się, gdy niedługo usłyszymy, iż przyjęcie Polski do Unii Europejskiej to był błąd. Ale co wówczas zrobi Kaczyński ze swoimi traktatami europejskimi?

Waldemar Mystkowski

szydłoDyskutuje

Koduj24.pl

Przemówienie Maliniaka do Narodu -gorszego sortu-tak po katolicku z modlitwą na ustach.

Cq4qFE1WIAAtmFx

 

Cq5Zmk7WcAAkNo4

NOC POSTULATÓW – 30 sierpnia 2016, Poznań.

Cq5Q50LWAAAjzXF

Jak Antoni Macierewicz mówił, że siłą wojska jest między innymi wiara, to się śmialiście!

Cq48KbMWIAYt9vK

 

szb-macierewicz

Niedyplomatyczny Waszczykowski

Niedyplomatyczny Waszczykowski

Coraz bardziej niebezpieczną politykę zagraniczną uprawia szef dyplomacji Witold Waszczykowski. Nie łudzę się, że nie on ją formułuje. Spychani jesteśmy z głównego nurtu europejskiego, w ogóle zachodniego. Trzeba alarmować, póki nie staniemy się jakimś tajnym aneksem paktu, jak w 1939 roku.

Waszczykowski przyjechał z Ankary, gdzie rozmawiał z Recepem Tayyipem Erdoganem. Jest zachwycony swoim rozmówcą: Legalnie wybrany, demokratyczny prezydent i władze tureckie mają prawo, wręcz obowiązek, dbać o ład konstytucyjny, ład prawny i to czynią. U nas zwierzchnik Waszczykowskiego, Jarosław Kaczyński też dba o ład konstytucyjny, ład prawny, broni go przed Trybunałem Konstytucyjnym, Sądem Najwyższym. Inne słowa Waszczykowskiego o Erdoganie też są znane z ust jego pryncypała: – Nie widziałem po stronie prezydenta jakiejś zapiekłości, zaciekłości, aby doprowadzać do jakiejś zemsty i rewanżu. Po prostu chce zgodnie z prawem, prawem tureckim, wyjaśnić, co się stało i ewentualnie ukarać sprawców tego wydarzenia.

Toż to deja vu! Tak, Kaczyński mówił, że zemsty nie będzie itd. Toczka w toczkę. Waszczykowski wszak tak musi mówić o Erdoganie. Przypomnę, co mówił prezes PiS dwa lata temu w wywiadzie dla portalu wPolityce: – Trzeba czynić wszystko, by Polska była tym, czym jest dziś Turcja. O niej mówi się, że to poważne państwo. Mój śp. brat mówił wielokrotnie, że chciałby, żeby o Polsce tak mówiono. Ten rodzaj wielkości jest do zdobycia. To wymaga najpierw zmiany władzy, a potem przebudowy polskich elit. I to we wszystkich dziedzinach.

Sprawdza się? Sprawdza. To jest ten kierunek oddalający nas od Zachodu, od demokracji, od Unii Europejskiej. Ci ostatni na Turcję patrzą z przerażeniem. No i tego samego dnia, po powrocie z Turcji Waszczykowski mówi o Niemczech, bo właśnie z wizytą (tak naprawdę kurtuazyjną) przebywa w Polsce Angela Merkel: – Czy [Niemcy – przyp. mój] będą realizować ją tylko i wyłącznie dla własnego interesu narodowego, czy będą postrzegać również interesy innych państw. To jest wielka odpowiedzialność Niemiec. Niestety w wielu przypadkach Niemcy uchylają się od niej. W wielu przypadkach widzimy chęć realizowania wyłącznie własnego narodowego celu.

Przypomnę – Waszczykowski jest dyplomatą. W czasie, gdy mówił owe słowa dla agencji DPA, wszak nie wchodził w wahadłowe drzwi do saloonu i nie oberwał nimi w głowę. Mimo to „wyłożył się”. To są dyplomatyczne dechy. Tak jak Waszczykowski – nie mówi dyplomata.

Czy jednak Kaczyńskiemu, a za nim podążającemu, jak w dym Waszczykowskiemu, nie chodzi o to, aby Polska leżała? Do tego zmierzamy. Przecież prowadzą nas prosto w ramiona przyjaciela Orbana, a ostatnio Erdogana. Przy niekorzystnym układzie zewnętrznym – a takim może być dojście do władzy Trumpa w USA, Le Pen we Francji, zaś w Niemczech Merkel nie jest wiecznie żywa – Polska może jeszcze raz wylądować w tajnym aneksie paktu jakichś Schmidt-Iwanow. Możemy leżeć, jak Waszczykowski ze swym językiem niedyplomatycznym.

Waldemar Mystkowski

Koduj24.pl

 

niedyplomatycznyWaszczykowski

Wielki powrót Kononowicza

Wielki powrót Kononowicza

I znowu nie będzie niczego – tym razem terrorystów.

Na placu boju z tzw. Państwem Islamskim pojawił się w Polsce nowy, zupełnie nieoczekiwany  wojownik. Krzysztof Kononowicz, były kandydat na prezydenta Białegostoku, zapowiedział swój czynny udział w walce z terrorystami i ISIS. W filmie opublikowanym na portalu Pikio.pl oświadczył: „Dowiedziałem się, że islamiści mordują naród, księży, wszystkich. Trzeba zacząć z nimi walczyć. Będę walczyć”– zapewnił.

Jednocześnie zwrócił się z apelem o walkę z terrorystami, „do wszystkich prezydentów: i Polski i Merkel i do Buscha [pisownia oryginalna – przyp. red.], żeby walczyć, z islamistami, żeby nie mordowali księży, bo księży mordować nie wolno”. Sam mówi, że chce iść mordować bojowników ISIS. Kokonowicz podpalił flagę tzw. Państwa Islamskiego, mówiąc o terrorystach i bojownikach ISIS, że „to naród niepotrzebny jest, który spali się jak ten ogień”.

Krzysztof Kononowicz zasłynął w 2006 r. kandydowaniem na urząd prezydenta Białegostoku. Stał się znany po publikacji emocjonalnego spotu, w którym przekonywał do głosowania na siebie w wyborach samorządowych. Jednym z haseł, które najbardziej utkwiły w pamięci, dzięki któremu stał się wtedy rozpoznawalną postacią, stała się wypowiedź: „żeby nie było bandyctwa, żeby nie było złodziejstwa, żeby nie było niczego!”.
(Źródło: Pikio.pl,fakt24.pl)

wielkiPowrót

Koduj24.pl

 

Duda i Macierewicz wykorzystują święto lotnictwa by wspominać Smoleńsk

jk, 27-08-2016
duda

Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda wsiada na pokład samolotu w Warszawie  /  fot. Jacek Turczyk  /  źródło: PAP

– Straciliśmy wielkiego prezydenta, straciliśmy wielkich dowódców; ale podnieśliśmy się i idziemy nadal przed siebie. Podniosły się także i polskie Siły Powietrzne – mówił w sobotę w trakcie obchodów Święta Lotnictwa prezydent Andrzej Duda.

W trakcie uroczystego apelu w bazie na poznańskich Krzesinach prezydent Andrzej Duda i szef MON Antoni Macierewicz podkreślali, że przed Siłami Powietrznymi stoi wiele wyzwań. Nawiązywali też do katastrofy smoleńskiej.

Ówczesnego dowódcę Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika Duda opisywał jako „człowieka, który zginął jako żołnierz, pilot na służbie Rzeczypospolitej, zginął w powietrzu, w polskim samolocie wojskowym, stojąc przy boku prezydenta Rzeczypospolitej Lecha Kaczyńskiego”.

„To był dzień naszej wielkiej straty, straciliśmy wielkiego prezydenta, straciliśmy wielkich dowódców, straciliśmy wielu ludzi, dla których celem życia Polska była sama w sobie. Ale podnieśliśmy się i idziemy nadal przed siebie. Podniosły się także i polskie Siły Powietrzne po tym, jak szkalowano polskich pilotów”- mówił prezydent.

„Realizowaliście zadania najlepiej jak umiecie, zadając kłam tym wszystkim podłym insynuacjom”- zwrócił się do lotników, życząc im, by nie podważano ich kompetencji.

„Mamy prawo być z was dumni, z tego co codziennie dokonujecie, z waszego wielkiego wysiłku, z waszej determinacji, z waszej pracy” – powiedział minister obrony Antoni Macierewicz, podkreślając, że ma na myśli nie tylko pilotów, ale wszystkich lotników, a także personel naziemny.

Szef MON Antoni Macierewicz

Szef MON ocenił, że lotnictwo przeszło wiele zmian, a być może przełomową był wybór F-16 jako „głównego, w perspektywie, polskiego samolotu bojowego”. „To nie był łatwy wybór” – dodał.

Minister przypomniał o „sporach i trudnościach”, w jakich „wykuwała się tamta decyzja, ile trzeba było wysiłku, by ją przeprowadzić i zrealizować”. Podkreślił wkład, jaki w wybór myśliwca wnieśli generałowie Stanisław Targosz i Błasik. Szef MON nawiązał też do planowanego zwiększenia obecności wojsk innych państw NATO w Polsce, mówił także o nowych wyzwaniach, które stoją przed lotnikami, których w sobotę odznaczono i awansowano.

Szefowa kancelarii premiera Beata Kempa mówiła, że „siłą polskiego lotnictwa są wyjątkowi ludzie, którzy je tworzą – piloci i wszyscy ci, którzy swą służbą umożliwiają sprawne wykonywanie zadań”.

pisZawłaszczyło

newsweek.pl

 

Policjanci zabrali radnemu PiS prawo jazdy, ale ten znowu wsiadł za kółko. W czasie wolnym jest biegłym sądowym

Roman Gabrowski (PiS) prowadził samochód mimo, że policja zabrała mu prawo jazdy za ponaddwukrotne przekroczenie dozwolonej prędkości.
Roman Gabrowski (PiS) prowadził samochód mimo, że policja zabrała mu prawo jazdy za ponaddwukrotne przekroczenie dozwolonej prędkości. fot. Tauron

Dla policjantów sprawa była jasna. W połowie lipca zabrali prawo jazdy kierowcy, który w Jeleniej Górze jechał ponad dwa razy szybciej (103 km/h), niż pozwalały przepisy (50 km/h). Kierowcą okazał się radny PiS, biegły sądowy i prezes Tauronu Ekoenergii w jednym. I nie byłoby tematu gdyby nie to, że dziennikarze nagrali go jak prowadzi samochód 1 sierpnia, czuli już po odebraniu mu prawa jazdy.

– Przyjechałem autem, bo nie dostałem jeszcze decyzji o zabraniu prawa jazdy – powiedział „Wyborczej” radny PiS, szef struktur partii w powiecie dzierżoniowskim. Jednak to nie znaczy, że może prowadzić bez dokumentu. – Zostałem wmanewrowany – tłumaczy biegły sądowy, który przekonuje, że tak naprawdę na odcinku którym jechał prędkość była ograniczona do 80 km/h, a nie 50 km/h. Gabrowski zamierza interweniować w tej sprawie w Komendzie Głównej Policji.

Niedawno Włodzimierz Szczepański apelował w naTemat, by PiS włączył fotoradary. – Wbrew własnemu mniemaniu Polacy są fatalnymi kierowcami. Co gorsza, poprzednie władze PO-PSL chcąc się przed wyborami podchlebić właścicielom aut, zabrały gminom fotoradary. Poplecznicy Kaczyńskiego zapowiadali, że zmienią przepisy swych poprzedników. I jak na razie cisza. Tymczasem badania pokazują, że kierowcy czują się bezkarni, docisnęli gaz do dechy. I zabijają – pisał Szczepański.

źródło: Wrocław.Wyborcza.pl

policjanci

naTemat.pl

Podczas wizyty Merkel w Polsce to Orban był liderem, nie Szydło

Michał Kokot, 27.08.2016

Beata Szydło i Viktor Orban

Beata Szydło i Viktor Orban (Alik Keplicz (AP Photo/Alik Keplicz))

Nie mamy pomysłu na politykę zagraniczną. Zostaje nam rola potakiwaczy

Polskiej polityce zagranicznej doskwiera brak strategii. Widać to było wyraźnie podczas wizyty Angeli Merkel w Warszawie, która przyjechała poznać stanowisko Grupy Wyszehradzkiej w sprawie przyszłości UE po decyzji Brytyjczyków o jej opuszczeniu. Poza sprzeciwem wobec przyjęcia uchodźców oraz ogólnikach o „poszukiwaniu kompromisu” z ust premier Beaty Szydło nie padł żaden konkret, dotyczący tego czego Warszawa oczekuje.

Ze spotkania w Polsce, do zagranicznych mediów przebiła się przede wszystkim wypowiedź węgierskiego premiera Viktora Orbana o konieczności zbudowania wspólnej, europejskiej armii. Propozycję tę natychmiast podchwycił czeski premier Bohuslav Sobotka. Można było wręcz odnieść wrażenie, że to czterokrotnie mniejsze od polski Węgry są liderem regionalnym w naszej części Europy i to one nadają ton w Grupie Wyszehradzkiej.

Orban gra Polską

Staliśmy się potakiwaczami Budapesztu od momentu, gdy Orban powiedział że będzie wetował decyzję UE, jeśli ta będzie chciała nałożyć na Polskę sankcje w związku z demolowaniem przez PiS Trybunału Konstytucyjnego. Orban prowadzi zręczną dyplomatyczną grę, której Polska stała się elementem.

A przecież Węgrzy zrobili mniej więcej u siebie to co Polacy – podporządkowali sobie sądownictwo, bank centralny, zmienili nawet pod swoją partię prawo wyborcze – i jakoś to wszystko im uszło na sucho. Gdyby politycy PiS mieli nieco więcej oleju w głowie, również mogłoby im się to udać. Ale postawili na złych sojuszników.

Orbanowi kwestię nadmiernej koncentracji władzy udało się wykreować na europejski konflikt polityczny. Dzięki temu, że kierowany przez niego Fidesz należy do największej frakcji EPP w Parlamencie Europejskim, Węgrzy mają poważnych sojuszników. Ci na forum Parlamentu bronią Węgrów, a oskarżenia o tłumienie przez Orbana demokracji odrzucają jako politycznie motywowane zarzuty europejskiej lewicy.

Brytyjczycy opuścili PiS

Natomiast PiS postawił na członkostwo w marginalnej frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, gdzie najwięcej posłów ma Wielka Brytania. Wyszło dość niefortunnie – Brytyjczycy właśnie opuszczają UE, a PiS stracił jedynego poważnego sojusznika.

Gdy gruchnęła wieść o Brexicie, rządzący w Polsce zaczęli oskarżać o to gorączkowo Donalda Tuska – szefa Rady Europejskiej, jednego ze swoich ulubionych wrogów. Wyglądało to jednak bardziej na bezsilne miotanie się – bo pomysłu na to, jak budować Europę bez Brytyjczyków dalej nie mamy.

Turcja, Rumunia, brak trwałych sojuszy…

Zamiast tego angażujemy się w egzotyczne sojusze. Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski odwiedził niedawno Ankarę, gdzie zapewniał o swoim pełnym poparciu wobec polityki prezydenta Erdogana. Tymczasem Europa ma poważne wątpliwości wobec stylu, w jakim sprawuje on władzę. Zacieśniamy również więzi z Rumunią, która jest w Europie słabym partnerem. Z powodów politycznych do dzisiaj nie znalazła się nawet w strefie Schengen.

Egzotyka w polskiej polityce zagranicznej wydaje się być standardem, jeśli popatrzeć na lansowaną przez rząd teorię budowania sojuszy w tzw. obszarze międzymorza (od Bałtyku po Morze Czarne). Trudno sobie wyobrazić na czym miałaby być oparta współpraca państw mających sprzeczne interesy, choćby w sprawie relacji z Rosją. Z tego samego powodu nie ma zresztą jedności nawet w Grupie Wyszehradzkiej. Jej jedynym spoiwem jest niechęć wobec przyjęcia uchodźców.

Problem ministra Waszczykowskiego

W rozmowie z „Wyborczą” przed kilkoma miesiącami minister Waszczykowski przyznał, że dyplomacja pod jego kierownictwem nie będzie zawiązywać trwałych sojuszy, a jedynie doraźnie współpracować z innymi państwami. Na tym właśnie polega problem. Posklejanie pogrążonej w kryzysie Europa wymaga wytyczenia trwałej i długofalowej współpracy pomiędzy najważniejszymi jej członkami. Jeśli nie będziemy mieli na to pomysłu, zrobią to za nas inni. A wtedy pozostanie nam już tylko rola potakiwaczy.

Zobacz także

podczas

wyborcza.pl

SOBOTA, 27 SIERPNIA 2016, 13:22

Szydło: W Polsce rozpoczęliśmy dyskusję nt. konieczności zmiany traktatu europejskiego

Jak mówiła premier Beata Szydło w Rumunii, na wspólnej konferencji z premierem Dacianem Cioloşem:

„Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Brytyjczycy taką decyzję podjęli. Musimy zrobić wszystko, żeby nie było takich zakusów w innych krajach. Niezadowolenie z funkcjonowania UE jet widoczne w wielu miejscach. Odpowiedzialnością polityków jest zapobieżenie sytuacji takiej, kiedy UE byłaby jeszcze bardziej osłabiona. Naszym celem jest wzmacnianie UE, doprowadzenie do tego, aby pozostałe 27 państw UE tworzyło stabilny organizm europejski i będzie zapewniał bezpieczeństwo swoim obywatelom. Żeby tak się stało, UE musi przejść konieczne reformy. Polska stoi na stanowisku, że musi być zwiększenie roli parlamentów europejskich, bardziej czytelne relacje między instytucjami europejskimi i trzeba się skoncentrować na podejmowaniu działań, na które oczekują obywatele”

Dalej szefowa rzadu mówiła o dyskusji nt. zmiany traktatu:

„W Polsce rozpoczęliśmy dyskusję nt. konieczności zmiany traktatu europejskiego. Uważamy, że jest to jeden z elementów dyskusji, która powinna się odbyć. Najważniejsze jest to, żebyśmy doprowadzili do takich reform, zmian, które uczynią z UE rzeczywiście instytucję, która będzie bardziej skoncentrowana na sprawach obywateli, będzie skuteczna, bezpieczna i zapewniała równomierny rozwój swoim państwom członkowskim. Również tutaj ustaliliśmy, że powołamy zespoły robocze, które takie propozycje będą przedstawiały w czasie debat”

13:09

Szydło: Brexit jest efektem tego, że elity europejskie oderwały się od spraw zwykłych obywateli. Trzeba z tego wyciągać wnioski

Jak mówiła premier Beata Szydło w Rumunii, na wspólnej konferencji z premierem Dacianem Cioloşem:

„Rozmawialiśmy w pierwszej części o bardzo istotnych kwestiach. W Europie będzie zapadało bardzo dużo istotnych decyzji. Decyzji, które będą wpływały na przyszłość UE, Europy oraz Europejczyków. Polska i Rumunia chcą być bardzo aktywne w tej dyskusji. Chcemy przedstawiać nasze propozycje, żeby zmiany, które są konieczne w UE, uwzględniały interes Europejczyków. Żeby UE stała się miejscem, w którym Europejczycy czują się bezpiecznie, mogą bezpiecznie planować swoją przyszłość, żeby poczuli się gospodarzami UE. Te zmiany są konieczne. Polska mówi o tym od dawna. Brexit jest efektem tego, że elity europejskie oderwały się od spraw zwykłych obywateli. Trzeba z tego wyciągać wnioski.

Z jednej strony musimy wydyskutować taką współpracę z Wielką Brytanią, która będzie jak najbardziej korzystna dla obydwu stron, a z drugiej – musimy zabezpieczyć interesy obywateli UE. Dla Polski Wielka Brytania pozostaje partnerem strategicznym – zarówno gospodarczym, jak i w dziedzinie obronności. Chcemy, żeby te przyszłe relacje były jak najbardziej bliskie i korzystne, ale oparte na zasadach wzajemności. To ten temat, który będzie w tej chwili absorbował polityków w UE, żeby stworzyć te ramy, które Wielka Brytania będzie musiała podjąć”

Ustaliliśmy, że wspólnie, Polska i Rumunia, przygotujemy nasze propozycje, które chcemy w tym zakresie przedstawić – dodała szefowa polskiego rządu.

300polityka.pl

PiS szykuje „dobrą zmianę” dla… UE. Kaczyński: „Poprosiłem prawnika, by przygotował nowe traktaty”

OK, 11.07.2016

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński (Adam Stępień/Agencja Gazeta)

• Jarosław Kaczyński udzielił wywiadu „Rzeczpospolitej”
• Powiedział w nim, że zamierza zreformować Unię Europejską
• Skomentował też słowa prezydenta USA. Według niego, Obama chwalił Polskę

 

Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” potwierdził, że PiS zamierza zreformować Unię Europejską. – Poprosiłem ważnego, polskiego prawnika, by przygotował nowe traktaty – ujawnił Kaczyński. Na razie nie zdradza jednak jego nazwiska.  – On się wstępnie zgodził, ale jeszcze rozważa tę propozycję – tłumaczył.

Co miałoby się zmienić? O tym Kaczyński mówi na razie niewiele, bo projekt dopiero powstaje. – Wymiar sprawiedliwości czy bezpieczeństwo powinny być całkowicie wyłączone z UE, bo to kwestia suwerenności – zdradził.

Premier wiedziała, kto jest szefem

Reforma UE to pomysł Kaczyńskiego. Dlatego prezes PiS przyznaje, że będzie się mocno angażować w jego przygotowanie i propagowanie. – Musimy (…) mieć swój projekt (…) – występować z nim, jeździć po Europie, agitować, pytać o kontrpropozycje. (…) To zadanie dla wszystkich, ale ja się od obowiązków nie będę uchylać, tym bardziej, że ja to zainicjowałem – powiedział Kaczyński.

Prezes PiS został zapytany o to, czy proponując reformę Unii, nie deprecjonuje Beaty Szydło. – Premier wiedziała, obejmując urząd, jaka jest sytuacja – kto jest szefem partii i jej współtwórcą. Było jasne, że pozostaje w polityce i będę w niej czynny – odpowiedział Kaczyński. – Wszystko jest w porządku – dodał.

Trybunał? Obama mówił, że będziemy przykładem demokracji dla świata

Kaczyński odniósł się też do przemówienia Baracka Obamy podczas warszawskiego szczytu NATO. Według prezesa PiS, prezydent USA nie skupił się w nim na sporze wokół Trybunału Konstytucyjnego.

– Zapamiętałem najlepiej słowa o naszej suwerenności i o tym, że będziemy przykładem demokracji dla świata. Rzeczywiście, jesteśmy przykładem demokracji i wyspą wolności w świecie, w którym jest jej coraz mniej – stwierdził Kaczyński.

Tusk postawił na swoją karierę – kosztem Polski

Kaczyński wypowiedział się również na temat poprzedniego rządu Donalda Tuska oraz jego funkcji w Radzie Europejskiej, której jest przewodniczącym. Według prezesa PiS, „Tusk poświęcił interesy państwa swojej indywidualnej karierze”.

– Tusk gwałtownie się wycofał z budowy tarczy (…). Wszystko było nastawione na cel, jakim miało być wysokie stanowisko w UE dla Tuska. Dlatego nie chciał uchodzić za antyrosyjskiego. Musiał też być bardzo pokorny wobec Niemiec – stwierdził Kaczyński.

 A TERAZ ZOBACZ: Kaczyński wybrany na szefa PiS

O przywódcy PiS-u przeczytasz też w książce „Jarosław. Tajemnice Kaczyńskiego. Portret niepolityczny” >>

gazeta.pl

„Oszczerstwa, kłamstwa, brudne ataki”. Prezydent Andrzej Duda i Antoni Macierewicz podczas Święta Lotnictwa

mo, 27.08.2016

Andrzej Duda i Antoni Macierewicz na obchodach Święta Lotnictwa Polskiego

Andrzej Duda i Antoni Macierewicz na obchodach Święta Lotnictwa Polskiego (www.prezydent.pl/ fot. Andrzej Hrechorowicz / KPRP)

Prezydent Andrzej Duda i minister obrony narodowej Antoni Macierewicz wzięli dziś udział w obchodach Święta Lotnictwa w Krzesinach pod Poznaniem. Sporą część swoich przemówień poświęcili „brutalnym atakom wymierzonym w prezydenta, gen. Błasika i w polskie lotnictwo”.

– Zgodnie ze słowami Ewangelii poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli. Dzisiaj jesteśmy bliżej tej prawdy, która wyzwoli polskie lotnictwo. Która sprawi, że zostaną odrzucone te wszystkie oszczerstwa, kłamstwa, brutalne ataki, które – chociaż wymierzone w prezydenta Rzeczypospolitej i gen. Błasika – miały uderzyć w całą polską armię, a w szczególności w polskie lotnictwo – mówił dziś szef MON Antoni Macierewicz w przemowie do lotników zgromadzonych na lotnisku wojskowym w Krzesinach.

– Wyszliście z tego wolną ręką i czas, by wam za to podziękować. Bo jak trafnie przywołany został w dzisiejszej homilii Cyprian Kamil Norwid, rzeczywiste zwycięstwo wykuwa się nie tylko w bitwach, ale też w sercu i odwadze cywilnej, wtedy gdy trzeba spojrzeć w oczy tym, którzy nienawidzą, i tym, którzy chcą pogrzebać i zniszczyć polską dumę i chwałę – dodał Macierewicz.

„Zginął jako żołnierz, pilot na służbie Rzeczypospolitej”

Swoje słowa do lotników skierował także prezydent Andrzej Duda. Przypomniał, że mija 10 lat od obecności w Polsce samolotów bojowych F-16. Kontrakt na dostawę 36 myśliwców podpisał z rządem Stanów Zjednoczonych w 2003 r. rząd Leszka Millera. W 2006 r. odbyło się ich uroczyste przekazanie polskim siłom zbrojnym właśnie w Krzesinach. Prezydent przypomniał, że podczas uroczystości była obecna ówczesna para prezydencka Lech i Maria Kaczyńscy oraz gen. Stanisław Targosz, wówczas dowódca sił powietrznych, „wielcy ludzie, wielcy patrioci, których nie ma już dzisiaj z nami”.

Przy okazji święta odsłonięto tablicę upamiętniającą zmarłą w katastrofie smoleńskiej parę prezydencką i pomnik gen. Andrzeja Błasika, dowódcę sił powietrznych w momencie katastrofy. – Upamiętniliśmy człowieka, który zginął jako żołnierz, pilot na służbie Rzeczypospolitej. Zginął w powietrzu, w polskim samolocie wojskowym, stojąc przy boku prezydenta Rzeczypospolitej Lecha Kaczyńskiego, zwierzchnika sił zbrojnych. To był dzień naszej wielkiej straty, straciliśmy wielkiego prezydenta, straciliśmy wielkich dowódców, straciliśmy wielu ludzi, dla których celem życia była Polska sama w sobie – mówił prezydent.

Prezydent Andrzej Duda: „Szkalowano polskich pilotów”

– Ale podnieśliśmy się i idziemy nadal przed siebie. Podniosły się także polskie siły powietrzne, po tym jak szkalowano polskich pilotów. Chciałem wam dzisiaj, polskim pilotom i wszystkim, którzy z nimi współpracują, z całego serca podziękować. Bo zachowaliście się jak na żołnierzy przystało. Po prostu realizowaliście swoje zadania najlepiej, jak umiecie, zadając kłam tym wszystkim podłym insynuacjom, które na polskie siły zbrojne, powietrzne, przez kilka lat spadały – powiedział Andrzej Duda.

– Życzę wam, aby nikt nigdy nie ośmielił się podważać waszych kompetencji, bo niegodny jest ten, kto ośmieli się poddać w waszą wątpliwość wasz talent. Od czasu, gdy tu, nad Poznaniem, po raz pierwszy wzniósł się w powietrze samolot z szachownicą po to, by bronić honoru Rzeczypospolitej. Absolutną elitę w tym środowisku na całym świecie – zakończył prezydent.

Zobacz także

oszczerstwa

wyborcza.pl

 

Wdowy: Piloci nie lubili gen. Błasika

1 mar 11

Piloci z załogi Tu-154 nie darzyli sympatią swego przełożonego, szefa sił powietrznych gen. Andrzeja Błasika (+48 l.). Uważali, że generał był apodyktyczny i miał trudny charakter. Tak zeznały w prokuraturze wdowy po pilotach

Obaj piloci, którzy 10 kwietnia siedzieli za sterami samolotu Tu-154, kpt Arkadiusz Protasiuk (†36 l.) i major Robert Grzywna (†36 l.) byli skonfliktowani z obecnym w kokpicie generałem Błasikiem. O tym, jak wyglądały ich nie najlepsze stosunki z szefem, opowiedziały wojskowym prokuratorom prowadzącym śledztwo żony oficerów Magdalena Protasiuk i Agnieszka Grzywna.– Z rozmów z mężem wiem, że generał miał trudny charakter, był rozkazujący i apodyktyczny – zeznała wdowa po kapitanie Protasiuku. Jej zdaniem, jak powiedziała prokuratorom, obecność generała w kokpicie mogła źle wpłynąć na siedzącego za sterami jej męża. – Znając mojego męża, mogę stwierdzić, że ta sytuacja nie była dla niego korzystna psychologicznie – stwierdziła wdowa. Powiedziała też śledczym o tym, że piloci z 36. specpułku nie byli dobrze traktowani i często musieli siadać za sterami, choć mieli wolne.– Mąż często musiał zmieniać swoje plany związane z czasem wolnym, by zrealizować oczekiwania Kancelarii Prezydenta – zeznała.

Wdowa po kapitanie powiedziała także, że po incydencie gruzińskim szef sił powietrznych nie bronił pilotów. Podobnie o generale opowiadała wdowa po majorze Grzywnie. Podkreśliła, że obecność generała w kabinie podczas lotu musiałaby być bardzo „obciążającą dla męża”. O konflikcie na linii piloci – generał zeznali też inni oficerowie ze specpułku. Opowiadali o tym, że generał Błasik osobiście sprawdzał zwolnienia lekarskie kapitana Protasiuka, gdy ten była na chorobowym. Nie było też tajemnicą, że Protasiuk chciał odejść z pułku i zostać pilotem cywilnych linii.Z kolei wdowa po generale, Ewa Błasik w swoich zeznaniach stwierdziła, że jej mąż był po prostu „bardzo pryncypialny, jeśli chodzi o bezpieczeństwo”. I jeśli był 10 kwietnia w kokpicie, to po to, by pomóc pilotom: – Pewnie chciał być zderzakiem chroniącym załogę przed naciskami i pytaniami w stylu: Czy wylądujemy o czasie? Czy zdążymy? – mówiła wdowa po Błasiku.>>>> Przeczytaj więcej o katastrofie

http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/wdowy-piloci-nie-lubili-gen-blasika/h922el9

Cq3ysGqW8AAOgi7

 

eliza1

Władca marionetek. Jego działania to zagrożenie dla demokracji – tak wykładowca Uniwersytetu Rutgersa mówi o Kaczyńskim

– Jarosław Kaczyński jest władcą rządowych marionetek - pisze politolog R. Daniel Kelemen.
– Jarosław Kaczyński jest władcą rządowych marionetek – pisze politolog R. Daniel Kelemen. fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Polska po raz kolejny staje się obiektem analiz zagranicznych politologów. Tym razem negatywną recenzję polityce PiS wystawił R. Daniel Kelemen na łamach „Foreign Affairs”. Politolog nazywa Kaczyńskiego władcą rządowych marionetek i ostrzega, że jego działania stanowią zagrożenie dla demokracji.

– Rząd PiS próbuje w niekonstytucyjny sposób zawładnąć Trybunałem Konstytucyjnym – pisze Kelemen, którego zdaniem relacje między tymi podmiotami są w stanie wrzenia. – Stawką jest przetrwanie demokracji konstytucyjnej i rządów prawa w Polsce – kontynuuje politolog.

Wykładowca przypomina, że 27 lipca Komisja Europejska nakazała PiS-owi rozwiązanie problemu w ciągu 3 miesięcy pod groźbą sankcji dla Polski. – Jarosław Kaczyński, szef PiS i władca marionetek w rządzie Beaty Szydło, odpowiedział, że jest „rozbawiony” ostrzeżeniem Brukseli – relacjonuje Kelemen. Następnie politolog pisze, że rozmontowanie Trybunału Konstytucyjnego jest kluczowym elementem planu Kaczyńskiego, gdyż szef PiS chce wprowadzić w Polsce autokrację przedstawicielską na wzór węgierski. – Polski rząd może liczyć na ochronę ze strony Orbana i być może Czech oraz Słowacji – pisze Kelemen.

 

Zwraca uwagę na to, że Stany Zjednoczone bywały bardziej krytyczne wobec posunięć Kaczyńskiego niż państwa europejskie. Jego zdaniem zastosowanie sankcji wobec Polski jest mało prawdopodobne. Kelemen uważa jednak, że powinno dojść do głosowania w tej sprawie. – To przypomni przywódcom europejskim co popierają oni i Unia jako taka – podsumowuje wykładowca Rutgers University.

źródło: ForeignAffairs.com

władca

 

foreign

naTemat.pl

Cq1xJOeWgAAw8b8

 

Cq2rjpGXYAEo7ss

 

Cqz_wPoXYAAUWyw

 

Cq0JNlbWEAAOt37

Knebel Ziobry

Stanisław Skarżyński*, 27.08.2016

Zbigniew Ziobro

Zbigniew Ziobro (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Za obroną dobrego imienia Polski ukryty jest przemyślany i niebezpieczny plan polityczny.

Kara trzech lat więzienia za „publiczne i wbrew faktom przypisywanie Państwu Polskiemu lub Narodowi Polskiemu odpowiedzialności lub współodpowiedzialności” za zbrodnie nazistowskie wedle deklaracji rządu ma pozwolić skutecznie przeciwdziałać pojawianiu się w zagranicznej prasie sformułowań o „polskich obozach śmierci”.

To jednak tylko fasada. W rzeczywistości za obroną dobrego imienia Polski i Polaków ukryty jest przemyślany i cholernie niebezpieczny plan. PiS nie mówi o tym głośno, ale wprowadzone w życie prawo „antydyfamacyjne” umożliwi prawicy forsowanie własnej polityki historycznej – bo wszystkim innym zaknebluje usta.

Nowelizacja ustawy o IPN zawiera rozdział „Ochrona dobrego imienia i Rzeczypospolitej Polskiej i Narodu Polskiego”. Dla przyszłości wolności słowa kluczowe są dwa artykuły.

Artykuł 53o stanowi, że ochrona dobrego imienia Polski prowadzona będzie na podstawie kodeksu cywilnego – czyli tak jak w sprawach o zniesławienie. Jest tam też bomba: powództwo w sprawie ochrony dobrego imienia może wytoczyć „organizacja pozarządowa w zakresie swoich zadań statutowych” oraz – to już art. 53p – Instytut Pamięci Narodowej.

Artykuł 55b nie tylko definiuje przestępstwo i wprowadza sankcję karną, ale też w trzecim punkcie ma drugą bombę: „nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego, jeżeli dopuścił się tego czynu w ramach działalności artystycznej i naukowej”. O dziennikarzach ani słowa.

Negację historycznej prawdy kłamstwem i milczeniem prawica postanowiła uzupełnić kodeksem karnym i pozwami cywilnymi

Ministerstwo Sprawiedliwości nie ukrywa, że to o prasę tu idzie. „Uchwalenie ustawy pozwoli skutecznie zwalczać kłamstwa godzące w dobry wizerunek i w dobre imię Polski, powielane przede wszystkim przez zagraniczne media” – napisano w komunikacie prasowym resortu.

Żeby zrozumieć, co szykują polskiej prasie Zbigniew Ziobro i rząd, trzeba – mając w pamięci, jak historię w Jedwabnem zakłamywali ostatnio choćby minister edukacji Anna Zalewska i prezes IPN Jarosław Szarek – zasłonić w powyższym cytacie słowo „zagraniczne”.

Ministerstwo Sprawiedliwości forsuje projekt w kształcie zagrażającym swobodzie wypowiedzi, choć wytknięto to wielokrotnie podczas prac nad ustawą. Doktor Łukasz Kamiński, wówczas jeszcze szef IPN, w lutym sugerował w piśmie do wiceministra Marcina Warchoła znaczące zmodyfikowanie przepisów, ponieważ „penalizacja określonego postępowania powinna korelować z respektowaniem konstytucyjnej wolności wypowiedzi”.

O podejściu ministerstwa świadczy ręczna notatka ze słowem „Bzdur” obok jednej z uwag Kamińskiego do projektu, uwieczniona w archiwach Rządowego Centrum Legislacji.

25 lutego przychodzi też pismo z MSZ podpisane przez Aleksandra Stępkowskiego: „Uzasadnienie projektu nie zawiera omówienia zgodności projektu z wolnością wypowiedzi uregulowaną zarówno w Konstytucji RP, jak i w europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności” – ostrzega wiceminister. Podobną uwagę można znaleźć w piśmie Jarosława Sellina, wiceministra kultury.

Do tych opinii ministerstwo się nie odniosło, a projekt bez żadnych zmian trafił do konsultacji publicznych. Tam problem naruszeń wolności słowa potwierdził bliski PiS mecenas Lech Obara.

Prawdziwą perłą jest cytat z jego pisma do wiceministra Jakiego: „może dojść do kuriozalnej sytuacji, w której nie będzie odpowiadał za „polskie obozy” naukowiec formułujący takie stwierdzenie w referacie naukowym, a odpowiadać będzie za takie określenie dziennikarz, formułujący je na łamach prasy” – pisze prezes stowarzyszenia Patria Nostra „Polski Punkt Widzenia”.

Biuro Studiów i Analiz Sądu Najwyższego pomysły Ziobry zjechało na niemal 20 stronach, a Rzecznik Praw Obywatelskich zamówił u Ireneusza C. Kamińskiego, profesora PAN, ekspertyzę oceniającą nowelizację z perspektywy europejskiej konwencji praw człowieka i polskiej konstytucji.

Minister sprawiedliwości, który poważnie traktuje swój dyplom, nie zbyłby tych dokumentów, gdyby sednem planu nie było właśnie to, co jako możliwość opisują eksperci SN i RPO: opakowana w górnolotne hasła ochrony dobrego imienia Polski ustawa w rzeczywistości jest sposobem na sankcjonowanie negowania prawdy historycznej za pomocą kodeksu karnego i zastraszanie pozwami cywilnymi.

Sąd Najwyższy: „można wyrazić wątpliwości, czy wprowadzenie tych przepisów do ustawy o IPN nie spowoduje „zamrożenia” wciąż żywej debaty publicznej na temat przebiegu II wojny światowej na ziemiach polskich”. Albo: „samo ryzyko złożenia wniosku o zabezpieczenie powództwa [oznacza to zablokowanie publikacji będących przedmiotem procesu cywilnego] wywoła poważne obawy co do tego, czy określone tematy (np. denuncjowania Żydów oraz tzw. szmalcownictwa) należy w ogóle poruszać w publikacjach”.

I jeszcze cytat z ekspertyzy profesora Kamińskiego: „powierzenie – obok IPN – także organizacjom pozarządowym uprawnienia do wniesienia powództwa o ochronę dobrego imienia Narodu Polskiego lub Rzeczypospolitej Polskiej może prowadzić do licznych postępowań wszczynanych w zamiarze nękania autorów, także naukowców, literatów i artystów”.

Politycy i stronnicy PiS milczą lub kłamią, gdy pyta się ich o czarne karty historii. Tak było, gdy Monika Olejnik 11 razy próbowała się dowiedzieć od minister edukacji, jakiej narodowości byli sprawcy zbrodni w Jedwabnem. Bez powodzenia. Albo gdy przed sejmową komisją obecny prezes IPN – który będzie decydował, kogo pozywać! – opowiadał, że w Jedwabnem „wykonawcami zbrodni byli Niemcy, którzy wykorzystali pod przymusem grupkę Polaków”.

Negację prawdy kłamstwem i milczeniem prawica postanowiła uzupełnić – kodeksem karnym i pozwami cywilnymi chce zmusić do milczenia tych, którzy prawdę stawiają ponad dobre samopoczucie wyborców.

*Stanisław Skarżyński – wicenaczelny OKO.press, członek „Res Publiki Nowej”

Wideo „Magazynu Świątecznego” to coś więcej – więcej wyjątkowych tematów, niezwykłych ludzi, najważniejszych wydarzeń, ciekawych komentarzy i smacznych wątków. Co weekend poznasz ciekawy przepis, zasłuchasz się w interpretacji wiersza i przyznasz, że jest cudem, dowiesz się, co w trawie piszczy – w polityce, kulturze, nauce.

W ”Magazynie Świątecznym czytaj:

Prof. Ewa Łętowska: Sprawiedliwość trzeba sobie u nas wyszarpać
Żeby skończyć z procederem bezczelnej reprywatyzacji, trzeba zmienić prawo. Posłowie po nocach deliberują, jak Trybunał Konstytucyjny tak ponaprawiać, żeby nie mógł działać, ale tej sprawy pies z kulawą nogą nie ruszył

Siostra Małgorzata Chmielewska. Kobieta z boskim czadem ceruje świat
Mam wizję Polski fundamentalnie katolickiej. Czyli przy jednym stole siedzą inteligenci z Krakowa, Ukraińcy, ksiądz alkoholik, uchodźca z Syrii, muzułmanin

Jurij Szuchewycz: Wołyń ludobójstwem? Ile wam Kreml zapłacił?
Kiedy my toczymy wojnę z Moskwą, wy jak zwykle wbijacie nam nóż w plecy. Towarzysze mojego ojca z UPA często mi opowiadali, że gdy oni walczyli z Sowietami albo Niemcami, to AK tylko czekała, żeby zadać im cios od tyłu. Z Jurijem Szuchewyczem rozmawia Igor T. Miecik

Klątwa Wołynia. Powrót upiorów przeszłości
O tych upiorach pisał kilkadziesiąt lat temu na łamach „Kultury” paryskiej Józef Łobodowski. Pisarz o ciekawej, niebanalnej biografii, a zarazem wielki zwolennik porozumienia polsko-ukraińskiego.

Maciej Stuhr: Śmieję się, żeby się nie bać
Wiadomości telewizyjne możemy oglądać jak program kabaretowy. I właściwie tylko tyle, przynajmniej przez jakiś czas, nam zostało

Siostry Wrońskie. Córeczki dancingu
W dzienniczku była rubryka „zawód rodzica”. Zupełnie nie wiedziałam, co wpisać. Mama mówiła: pisz „wolny”. Rozmowa z Basią i Zuzą Wrońskimi

Trumpomowa. Bronię poprawności politycznej [ŚRODA]
Poprawność, czyli pokolenie pierdołów?

Szkoła – witajcie w piekle. Za pięć dni pierwszy dzwonek
Dlaczego tyle dzieciaków musi popełnić coś strasznego, żeby ktoś wreszcie ich posłuchał?

Knebel Ziobry [SKARŻYŃSKI]
Za obroną dobrego imienia Polski ukryty jest przemyślany i niebezpieczny plan polityczny

Wajda, terapeuta narodowych traum. W oczekiwaniu na „Powidoki”
Polska wspólnota zamyka się w historycznej fantasmagorii. Dlatego kino Andrzeja Wajdy, uczące podmiotowości wobec własnych fantazji, wydaje się dziś szczególnie potrzebne

cholernie

wyborcza.pl

Michalik: Nie odpuszczać. Sprawiedliwość to nie mściwość

Eliza Michalik publicystka, Superstacja, 27.08.2016

Eliza Michalik

Eliza Michalik (Fot. Tomasz Michalik / Superstacja)

Rządy PiS-u nie wzięły się z kosmosu, lecz są wynikiem pobłażania, które przez lata okazywano ciemnym postaciom i sprawkom tej partii.

Dlaczego Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro czy Antoni Macierewicz robią to, co robią? Bo mogą. Bo mimo podejrzeń o łamanie prawa i traktowanie państwa jak prywatnego folwarku nigdy nie spadł im włos z głowy. I dlatego w przyszłości wygra z PiS-em i popchnie Polskę na właściwe tory ten, kto mając w nosie wrzaski o małostkowości i mściwości (jakie zawsze podnoszą wszyscy zainteresowani finansowo i politycznie własną bezkarnością), sprawiedliwie ich osądzi i – wreszcie – ukarze.

Kto puszcza wolno gwałciciela, może się spodziewać, że w okolicy niedługo znów dojdzie do gwałtu, kto nie karze mordercy, ma jak w banku, że ten wkrótce zamorduje ponownie. Pobłażanie ludziom, którzy nas krzywdzą, nie jest dowodem dobrego serca, lecz głupoty, a karanie ich to nie przejaw mściwości, lecz sprawiedliwości i rozsądku.

W polityce jest dokładnie tak samo: rządy PiS-u nie wzięły się z kosmosu, lecz są wynikiem pobłażania, które przez lata okazywano ciemnym postaciom i sprawkom tej partii. Dlatego na prawdziwego lidera opozycji wyrośnie ten (lub ta), kto nie patrząc na manipulatorskie posądzenia o odwet i zemstę (stara śpiewka zagrożonych karą) i na własny interes („jeśli dziś puszczę ich wolno, to może oni kiedyś puszczą wolno mnie”), surowo, lecz uczciwie wreszcie rozliczy PiS.

Dlaczego nie ośmieliła się tego zrobić Platforma Obywatelska wtedy, kiedy mogła, trudno powiedzieć, jednak jedno jest pewne: wyszła na największą naiwniaczkę świata, bo choć straciła cnotę, rubla nie zarobiła. Darowała PiS-owi przypadki nadużywania prawa, odpuściła Ziobrze nawet Trybunał Stanu (!), w zamian za co PiS nie daruje jej niczego, a jeśli nie będzie powodów do linczu, to je sobie wymyśli.

Nie da się bronić uczciwości i konstytucji, puszczając oko do ludzi dopuszczających się przestępstw i nadużywających władzy

Ten mechanizm wydaje się tak oczywisty i tak samobójczy, że z ogromnym zdumieniem patrzę, jak z zapałem powiela go nawet lider KOD-u, który ni mniej, ni więcej tylko oznajmił w poniedziałkowej „Wyborczej”, że zamierza bronić zasad, które łamie PiS, takich jak praworządność, otwartość i tolerancja, ale… nie „atakując” PiS-u. Nie sądziłam, że wobec tego, co wyprawia teraz partia Kaczyńskiego, usłyszę jeszcze od kogokolwiek tę zdartą śpiewkę, nie tylko społecznie demoralizującą (obywatele widzą, że są ludzie stojący ponad prawem), ale też, co w kategoriach politycznych jest może nawet ważniejsze, kompletnie nieskuteczną.

Dla większego efektu powtórzę więc: to genialnej metodzie zapewniania bezkarności przestępcom i podejrzanym typom u władzy oraz strachowi przed nazywaniem rzeczy po imieniu zawdzięczamy zwycięstwo PiS-u w wyborach, obsadzenie najważniejszych ministerstw, kierownictwa służb specjalnych i wojska ludźmi oskarżanymi o łamanie prawa i wszystko inne, co ćwiczymy teraz boleśnie na własnej skórze: chaos, prawo pięści, przemoc faktyczną i symboliczną, zagrożenie dla rządów prawa i naszych podstawowych wolności.

I w naszym wspólnym polskim interesie ludzie pretendujący do miana przywódców muszą wreszcie zrozumieć, że walka o wyższe wartości i zasady nie kłóci się z surowym, choć sprawiedliwym karaniem tych, którzy je łamią. Nie tylko można, ale nawet koniecznie trzeba robić jedno i drugie. Mało tego – bez karania politycznych przestępców, bez zdecydowanych działań przeciw nim żadnych wartości i zasad się nie obroni.

Nie da się pogodzić wody z ogniem. Nie da się bronić uczciwości i konstytucji, puszczając oko do ludzi dopuszczających się przestępstw i nadużywających władzy. Każda choćby sugestia, że mogą liczyć na pobłażliwość i wyrozumiałość, jest kolejnym przestępstwem przeciw Polakom, jest symbolicznym wbiciem im noża w plecy.

Używam ostrych słów, bo i sytuacja jest poważna: Komisja Europejska w odtajnionym fragmencie swojego raportu stwierdza, że praworządność jest w Polsce systemowo zagrożona. „Systemowe” zagrożenie oznacza zaś, że nie mamy do czynienia z pojedynczymi wybrykami ludzi, którym woda sodowa uderzyła do głowy, z jednostkami, które zachłysnęły się władzą i za moment zostaną przez niezależny wymiar sprawiedliwości przywołane do porządku. Systemowe zagrożenie to zagrożenie całego państwa, pewnych reguł, na które się umówiliśmy, jak ta, że rząd i parlament wyłoniony w wyniku demokratycznych wyborów kontrolują w pełni niezależni sędziowie i dziennikarze właśnie po to, żeby żadnemu z ministrów, premierów, prezydentów czy posłów nie przyszło do głowy stawiać się ponad prawem.

My takiej kontroli już prawie nie mamy.

Wideo „Magazynu Świątecznego” to coś więcej – więcej wyjątkowych tematów, niezwykłych ludzi, najważniejszych wydarzeń, ciekawych komentarzy i smacznych wątków. Co weekend poznasz ciekawy przepis, zasłuchasz się w interpretacji wiersza i przyznasz, że jest cudem, dowiesz się, co w trawie piszczy – w polityce, kulturze, nauce.

W ”Magazynie Świątecznym czytaj:

Prof. Ewa Łętowska: Sprawiedliwość trzeba sobie u nas wyszarpać
Żeby skończyć z procederem bezczelnej reprywatyzacji, trzeba zmienić prawo. Posłowie po nocach deliberują, jak Trybunał Konstytucyjny tak ponaprawiać, żeby nie mógł działać, ale tej sprawy pies z kulawą nogą nie ruszył

Siostra Małgorzata Chmielewska. Kobieta z boskim czadem ceruje świat
Mam wizję Polski fundamentalnie katolickiej. Czyli przy jednym stole siedzą inteligenci z Krakowa, Ukraińcy, ksiądz alkoholik, uchodźca z Syrii, muzułmanin

Jurij Szuchewycz: Wołyń ludobójstwem? Ile wam Kreml zapłacił?
Kiedy my toczymy wojnę z Moskwą, wy jak zwykle wbijacie nam nóż w plecy. Towarzysze mojego ojca z UPA często mi opowiadali, że gdy oni walczyli z Sowietami albo Niemcami, to AK tylko czekała, żeby zadać im cios od tyłu. Z Jurijem Szuchewyczem rozmawia Igor T. Miecik

Klątwa Wołynia. Powrót upiorów przeszłości
O tych upiorach pisał kilkadziesiąt lat temu na łamach „Kultury” paryskiej Józef Łobodowski. Pisarz o ciekawej, niebanalnej biografii, a zarazem wielki zwolennik porozumienia polsko-ukraińskiego.

Maciej Stuhr: Śmieję się, żeby się nie bać
Wiadomości telewizyjne możemy oglądać jak program kabaretowy. I właściwie tylko tyle, przynajmniej przez jakiś czas, nam zostało

Siostry Wrońskie. Córeczki dancingu
W dzienniczku była rubryka „zawód rodzica”. Zupełnie nie wiedziałam, co wpisać. Mama mówiła: pisz „wolny”. Rozmowa z Basią i Zuzą Wrońskimi

Trumpomowa. Bronię poprawności politycznej [ŚRODA]
Poprawność, czyli pokolenie pierdołów?

Szkoła – witajcie w piekle. Za pięć dni pierwszy dzwonek
Dlaczego tyle dzieciaków musi popełnić coś strasznego, żeby ktoś wreszcie ich posłuchał?

Knebel Ziobry [SKARŻYŃSKI]
Za obroną dobrego imienia Polski ukryty jest przemyślany i niebezpieczny plan polityczny

Wajda, terapeuta narodowych traum. W oczekiwaniu na „Powidoki”
Polska wspólnota zamyka się w historycznej fantasmagorii. Dlatego kino Andrzeja Wajdy, uczące podmiotowości wobec własnych fantazji, wydaje się dziś szczególnie potrzebne

eliza

wyborcza.pl