Kublikacje, 15.10.2016

 

top15-10-2016

 

cumeenuxeaacm7g

 

cuz1r6_wyaavq26

Polska „zakończyła współpracę” z Komisją Wenecką. Waszczykowski tłumaczy, dlaczego: Obrażają polski rząd

WB, 15.10.2016

Szef MSZ Witold Waszczykowski

Szef MSZ Witold Waszczykowski (DAWID ZUCHOWICZ)

Rząd zakończył współpracę z Komisją Wenecką w kwestii Trybunału Konstytucyjnego – informują „Wiadomości”. Szef MSZ wyjaśnił, że dzieje się tak, ponieważ Komisja „obraża polski rząd i polskie społeczeństwo”.

 

Rząd Beaty Szydło przesłał do Wenecji dokument, w którym zarzuca Komisji stronniczość i nierzetelność. W ten sposób Polska – jak mówią „Wiadomości” – „kończy współpracę” z Komisją w kwestii Trybunału Konstytucyjnego. „To efekt przyjęcia przez Komisję Wenecją opinii na temat nowelizacji ustawy o TK” – podała TVP.

Godzenie w suwerenność Polski

„Wiadomości” dotarły do przesłanego dokumentu i przedstawiły trzy fragmenty. Pierwszy, w którym stwierdzono, że Komisja nie jest uprawniona do wyznaczania standardów konstytucyjnych i ingerowania w sprawy Polski:

Pomijając niewiążący charakter opinii należy zastanowić się na ile Komisja Wenecka jest uprawniona do wyznaczania standardów konstytucyjnych i ingerowania w wewnętrzne sprawy państwa oraz wymagania by wyznaczone przez nią zalecenia były realizowane

Drugi, w którym rząd nie zgadza się z zaproponowanym przez Komisję sposobem trybem wyboru Prezesa Trybunału:

Argumentem pozaprawnym i nie znajdującym podstaw w Konstytucji RP jest teza, że kandydatami na Prezesa Trybunału Konstytucyjnego maja być osoby cieszące się największym poparciem pozostałych sędziów. Komisja pomija przy tym znaczenie Prezydenta RP w procesie powoływania Prezesa TK

 I trzeci, w którym uznano stanowisko Komisji za godzące w suwerenność Polski:

Stanowisko przedstawione przez Komisję w sprawie sędziów TK jest niedopuszczalne, godzi w suwerenność państwa i przeczy apolitycznemu charakterowi tego gremium

W ramach podsumowania, „Wiadomości” zacytowały słowa Jarosława Kaczyńskiego, według którego konflikt wokół Trybunału będzie trwał do zakończenia kadencji Andrzeja Rzeplińskiego jako prezesa TK. „Póki Rzepliński będzie prezesem nie da się nic zrobić. Ostentacyjnie i bezczelnie łamie prawo. To świadczy o jego osobowości. Brak mu wyraźnie zasobów kulturowych potrzebnych do tej funkcji” – uważa prezes PiS.

Komisja obraża Polskę

O zrywaniu współpracy z Komisją Wenecką mówił również Witold Waszczykowski na antenie TVN24. Zarzucił Komisji „jednostronną narrację” i pomijanie tego, co mówią przedstawiciele rządu.

– To Komisja w tej chwili obraża polski rząd i polskie społeczeństwo, ponieważ przedstawia kłamliwe, fałszywe, jednostronne raporty na temat Polski – orzekł szef MSZ i dodał, że rząd nie musiał jechać do Wenecji ponieważ wcześniej przesłał swoje stanowisko. – Wykazaliśmy błędy. Komisja Wenecka w swoich raportach myli instytucje polskie, myli odpowiednie paragrafy. Przedstawia jednostronną narrację, przyjmuje argumenty jednej stronie – dodał Waszczykowski.

Zaproszenie dla Komisji

Przypomnijmy, że to właśnie Witold Waszczykowski poprosił Komisję Wenecką o opinię na temat uchwalonej w grudniu ub. roku nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Komisja wydała bardzo krytyczną opinię. Najważniejszy wniosek był następujący: „Osłabianie wydajności Trybunału podważy demokrację, prawa człowieka i rządy prawa w Polsce”. Jak stwierdzili członkowie Komisji, „zarówno poprzednia, jak i obecna większość w polskim parlamencie podjęły niekonstytucyjne działania”. Komisja skrytykowała też rząd Beaty Szydło za odmowę publikacji wyroku TK.

waszczykowski1

gazeta.pl

KACZYŃSKIEGO MATKA-POLKA-Z-USZKODZONYM-PŁODEM

FELIETON: SŁAWOMIR SIERAKOWSKI, 15.10.2016

Jarosławowi Kaczyńskiemu i Donaldowi Trumpowi, czyli dwóm politykom, którzy zadziwili świat przez ostatni rok, wszystko się dotąd udawało. A nawet więcej niż wszystko. Oni dosłownie niemożliwe zamieniali w możliwe. Partia Kaczyńskiego rzuciła się na wszystko jednocześnie – Trybunał Konstytucyjny, prokuraturę, media publiczne, spółki Skarbu Państwa i tak dalej aż po stadniny koni. Koledzy Kaczyńskiego na wszystkie firmy i urzędy znaleźli swoich kolegów. A Kaczyński znalazł na wszystko pieniądze.

 

Skoro stać rząd było na wszystko, nie było sensu trzymać tam dłużej ministra finansów. Minister kultury zaczął niszczyć kulturę. Minister obrony narodowej zaczął niszczyć obronę narodową. Ministra edukacji narodowej zaczęła niszczyć edukację narodową. Minister spraw zagranicznych zaczął niszczyć relacje z sojusznikami. Minister środowiska zaczął niszczyć środowisko. I tak dalej. Ludzie wyszli na ulice w rekordowych liczbach. Z zagranicy zlecieli się wrogowie, do Polski zaczęły przyjeżdżać jedna komisja za drugą. Kaczyński równo wszystkie i wszystkich olał i… nic mu się nie stało. Sondaże nie drgnęły.

 

Czar Trumpa prysł

 

Trump, wiadomo, to samo, tylko większe, bo w USA wszystko jest zawsze większe – bieda i bogactwo, uczciwość i przestępczość, śnieg i słońce, ilość imigrantów i mury dla imigrantów. I wszystko robi większe wrażenie, bo cały ten kraj polega na byciu większym od Europy i robieniu większego wrażenia. Disneyland naprawdę tam istnieje po to, żeby ukryć ten fakt, że USA są nierzeczywiste. Trump jest postacią właśnie z Disneylandu. Codziennie robił coś, co w dotychczasowej rzeczywistości byłoby pożegnaniem z życiem politycznym. Zaatakował rodziców muzułmańskiego żołnierza US Army, który poległ w Afganistanie – to jak stracić trzy życia polityczne za jednym razem. Dla Trumpa – bez konsekwencji. Widzowie codziennie przychodzili po więcej i więcej. Trump dawał więcej i więcej.

 

Na dzień przed prawyborami w Nowym Yorku pomylił 11 września z 11 lipca, czyli nazwę tragedii narodowej z nazwą popularnego sklepu spożywczego – inny polityk prosiłby już o azyl w Moskwie. Trumpowi nic się nie stało. O McCainie, który szczególnie dla wyborców Trumpa jest świętością, a dla całej Ameryki bohaterem narodowym, który przetrwał lata tortur w Wietnamie, powiedział, że nie jest żadnym bohaterem, bo dał się złapać. „Ja lubię ludzi, którzy nie dają się złapać” – dodał. I co? I nic. Wszyscy oburzeni, poza wyborcami. W sondażach dalej szedł łeb w łeb z Hilary Clinton, która mówiła tylko mądrze i ładnie, nie obrażała nikogo, nie popełniała gaf, była zawsze grzeczna, uśmiechnięta i merytoryczna. Nic tylko wyrzygać się z nudów.

 

I tak mogło być do wyborów, pierwszych zwycięskich dla Trumpa i kolejnych dla Kaczyńskiego. I nagle machina stanęła.

 

Kaczyński, który niczego się nie bał, na nic nie reagował, na nikogo się nie oglądał, ignorował każdy protest społeczny, KOD-owski, partyjny, lekarski, nauczycielski, nagle tak się przestraszył protestu kobiet 3 października, że zrobił z własnych posłów idiotów i kazał głosować im przeciwko temu, co właśnie uchwalili. Spróbujcie sobie przypomnieć chociaż jedną taką rejteradę Kaczyńskiego w całej jego karierze.

 

Trump posypał się dopiero wtedy, gdy ujawniono jego wypowiedzi na temat kobiet i tego, co sobie może z nimi zrobić, jeśli tylko ma ochotę. Zaczęły się ujawniać kolejne kobiety zaatakowane w ten sposób i relacjonować wprost, co je spotkało. „New York Times” opublikował raport o dwóch. CNN przedstawiło jedną poszkodowaną, która bardzo odważnie opowiedziała, co się wydarzyło. Trump, w swoim stylu, nazwał to wszystko kłamstwami. Zapowiedział wytoczenie sprawy gazecie. Prawnik gazety odpowiedział: proszę bardzo, Donald, jedziesz.

 

Ale czar Trumpa prysł. Styl już nie działał. Dobiła go jeszcze Michelle Obama, która wygłosiła najbardziej emocjonalne przemówienie w swojej karierze o tym, jak fizycznie wręcz dotknęło ją zachowanie Trumpa. I powiedziała to tak, jak Hilary Clinton, z historią swojego małżeństwa, powiedzieć nie mogła. Sondaże więcej niż drgnęły. Krach przyszedł od strony kobiet z przedmieść i prowincji, które dotąd gotowe były poprzeć Trumpa – z 39 proc. do 29 proc. w kilka dni. Jeśli tego jakimś cudem nie odrobi w ostatnie 25 dni, to bez tych brakujących procentów Trump nie ma żadnych szans na zwycięstwo.

 

Kaczyński wypowiedział wojnę większości, jaką są kobiety

 

W Kaczyńskim z kolei znowu doszedł do głosu popęd śmierci politycznej. Kompletnie bez powodu, bez jakiejkolwiek spójności z wstydliwie odzyskanym spokojem po wycofaniu się z poparcia projektu Ordo Iuris, gdy już wydawało się, że PiS będzie się trzymał z daleka od tematu aborcji (własny projekt, którzy szykować mieli senatorzy, zablokowano), nagle zapowiada: „Będziemy dążyli do tego, by nawet przypadki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, kończyły się jednak porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię”.

 

Co mu się stało? Albo od czasu hasła, że „droga do dechrystianizacji Polski prowadzi przez ZCHN” Kaczyński naprawdę doszedł do przekonania, że „droga do unarodowienia Polski prowadzi przez chrystianizację zdeformowanych płodów”. I kult Matki-Polski naprawdę zamienić chce w kult Matki-Polki-z-Uszkodzonym-Płodem. Albo zaprogramowany jest na samozabicie się jeszcze na początku gry. Tak, jak stało się w 2007 roku, gdy podarował Tuskowi władzę w prezencie (atakując bez powodu Samoobronę i ogłaszając przedterminowe wybory).

 

Tak, jak dwaj panowie przekonali się, że ciało jest polityczne, tak w obu wypadkach okazało się granicą. Znacznie poważniejszą niż tą dotąd sforsowaną przez obu polityków, przekonanych o tym, że łatwiej Polacy zaakceptują zakaz „aborcji eugenicznej” niż to, co PiS zrobił z prawem, mediami i polityką zagraniczną. Gendertrouble Trumpa i Kaczyńskiego może być początkiem ich końca.

 

Kaczyński najpierw zjednoczył mainstream (gorszy sort), teraz zjednoczył lewicę i mainstream, zwolenników status quo i liberalizacji prawa o aborcji. Upolitycznił i wyprowadził na ulicę młodzież, wypowiedział wojnę nie mniejszości, ale większości, jaką są kobiety.

 

Według sondażu „Rzeczpospolitej” z 9 października br. czarny protest popiera rekordowa większość – aż 69 proc. Polaków. W czwartek Kaczyński dostał pod oknami zapowiedź tego, co wydarzy się 24 października w Polsce. Jeśli strajk będzie miał jeszcze większą skalę niż to, co spontanicznie, w krótkim czasie i wbrew okropnej pogodzie udało się 3 października, to najpewniej zobaczymy pierwszy poważny spadek poparcia dla PiS i znajdziemy się w nowej sytuacji politycznej. Wtedy, wszystko to, co udało mu się dotąd ignorować, powróci silniejsze. Okaże się, że ledwo co ogłoszona kontrrewolucja kulturowa Kaczyńskiego i Trumpa pożera własnych ojców.

Felieton ukazał się na łamach Wirtualnej Polski.

slawomir-sierakowski

krytykapolityczna.pl

CO ŁĄCZY LOBBYSTĘ AMERYKAŃSKIEGO PRZEMYSŁU LOTNICZEGO Z LUDŹMI MACIEREWICZA?

BIANKA MIKOŁAJEWSKA, 15 PAŹDZIERNIKA 2016

Amerykański lobbysta – Alfonso D’Amato, pracujący dla producenta śmigłowców Black Hawk, od kilku miesięcy blisko współpracuje z ludźmi Macierewicza. Dotarliśmy do umowy pomiędzy nim a państwową Polską Grupą Zbrojeniową.
Sprawa może rzucić nowe światło na decyzję rządu o rezygnacji z zakupu francuskich śmigłowców Caracal i deklarację zakupu amerykańskich

Alfonse D’Amato to były amerykański senator. W Senacie zasiadał 18 lat; był między innymi członkiem podkomisji decydującej o środkach na obronę. Po odejściu z polityki, w 1999 r., założył firmę doradczo- lobbingową Park Strategies. Świadczy ona usługi m.in. dla amerykańskich potentatów przemysłu lotniczego, także dla koncernu Lockheed Martin, którego spółka – Sikorsky Aircraft Corporation produkuje śmigłowce Black Hawk.

Jak ustalił portal OKO.press, od kilku miesięcy D’Amato jest także lobbystą Polskiej Grupy Zbrojeniowej. To państwowa spółka, nad którą nadzór sprawuje minister obrony narodowej – Antoni Macierewicz. We władzach zasiadają najbliżsi współpracownicy Macierewicza.

Prezesem PGZ jest Arkadiusz Siwko, który na początku lat 90., gdy Macierewicz kierował MSW, był szefem jego gabinetu, a później kierował redakcją wydawanego przez Macierewicza „Głosu”. W zarządzie zasiada także Maciej Lew- Mirski, syn mecenasa Andrzeja Lwa- Mirskiego, który przez wiele lat reprezentował Macierewicza w postępowaniach sądowych, a dziś jest pełnomocnikiem MON. Maciej Lew- Mirski był członkiem kierowanej przez Macierewicza komisji weryfikacyjnej WSI. Członkiem rady rady nadzorczej PGZ był krótko Bartosz Misiewicz – ówczesny rzecznik prasowy ministra Macierewicza. Zrezygnował, gdy wydało się, że nie ma odpowiednich kwalifikacji.

04.10.2016 Warszawa , Sejm . Czlonek zarzadu Polskiej Grupy Zbrojeniowej Maciej Lew - Mirski , przewodniczacy Michal Jach i Prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej Arkadiusz Siwko i podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Obrony . Fot . Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta
Prezes PGZ Arkadiusz Siwko (pierwszy z prawej) i członek zarządu Maciej Lew- Mirski (pierwszy z lewej) podczas posiedzenia sejmowej Komisji Obrony. Fot. Sławomir Kamiński/ Agencja Gazeta

Park Strategies „agentem” PGZ

Kontrakt z firmą Park Strategies Polska Grupa Zbrojeniowa zawarła w kwietniu br.

Alfonse D’Amato podpisał ją w imieniu Park Strategies 18 kwietnia, a Arkadiusz Siwko i Radosław Obolewski (ówczesny członek zarządu PGZ, mąż właścicielki apteki, w której pracował niegdyś Bartłomiej Misiewicz) – 20 kwietnia.

Umowę znamy i mamy z oficjalnego źródła – internetowego rejestru fara.gov, prowadzonego przez amerykański Departament Sprawiedliwości.

Zgodnie z amerykańskim Foreign Agents Registration Act (ustawą o rejestracji „obcych agentów”), „ze względu na charakter usług”, które Park Strategies świadczy na rzecz PGZ, umowa pomiędzy nimi musiała zostać zgłoszona i złożona do tego rejestru. Firma Park Strategies została w nim odnotowana jako „agent” PGZ.

Według umowy, która będzie obowiązywać przez rok, Park Strategies ma „reprezentować PGZ przed Kongresem i rządem Stanów Zjednoczonych”. PGZ płaci jej za to 15 tys. dolarów (około 58,5 tys. zł) miesięcznie. Zgodziła się również zwrócić amerykańskiej firmie wszelkie koszty poniesione w związku ze świadczeniem usług „nie ograniczając się do transportu, zakwaterowania i posiłków.” Gdy wydatki przekroczą 5 tys. dolarów, będą musiały je zatwierdzić władze PGZ.

zrzut-ekranu-2016-10-15-o-12-19-42
KLIKNIJ ZDJĘCIE aby przeczytać wpis Park Strategies do rejestru „obcych agentów”

Zgodnie z „listą zadań” dołączoną do umowy, do Park Strategies należy:

(tłumaczenie z angielskiego – OKO.press)

  • „Promowanie rozumienia i wsparcia w USA dla Polski i podkreślenie znaczenia wsparcia dla polskiego rządu i polskiego przemysłu wojskowego w zakresie bezpieczeństwa, włączając w to polski przewidywany wzrost zobowiązań finansowych w NATO”
  • „Udział w wywiadach medialnych dla zaprezentowania pozytywnej natury Polsko-amerykańskich bilateralnych relacji, w szczególności związanych z obronnością Wschodniej Europy.”
  • „Wykorzystanie przekazów medialnych do zaprezentowania punktu widzenia nowego polskiego rządu oraz polskiej gospodarki.”
  • „Kontakt z członkami Kongresu, Polskim Kołem w Kongresie i kluczowym personelem w Kongresie w komisjach obrony i spraw zagranicznych, aby krzewić uznanie dla Polsko-amerykańskich relacji. Edukowanie członków Kongresu na temat potrzeb wsparcia Polski w strategicznych inicjatywach, włączając w to rozszerzanie krytycznych obiektów obrony NATO.”
  • „Zaangażowanie amerykańskiego środowiska obronnego i przemysłu do promocji pełniejszej współpracy w sprawach militarnych, szczególnie z polskim przemysłem”
  • „Organizowanie spotkań z amerykańskimi, skoncentrowanymi na międzynarodowej współpracy organizacjami, takimi jak CSIS, Atlantic Council i Council on Foreign Relations, etc., dla stworzenia możliwości pozytywnego dialogu pomiędzy polsko-amerykańskimi partnerami.”
  • „Wsparcie i udział w szczycie NATO w lipcu w Warszawie.”
Srrona internetowa Park Strategies
Stona internetowa firmy Park Strategies. KLIKNIJ ZDJĘCIE aby zobaczyć więcej

Doradca Lockheed’a

Szczególnie istotny, w kontekście ostatnich decyzji rządu dotyczących zakupu śmigłowców dla armii, wydaje się zapis, który mówi o tym, że Park Starategies ma „zaangażować amerykańskie środowisko obronne i przemysł do promocji pełniejszej współpracy w sprawach militarnych, szczególnie z polskim przemysłem”.

Wśród klientów Park Strategies są bowiem największe amerykańskie firmy związane z przemysłem lotniczym m.in. United Technologies – światowy potentat w produkcji silników lotniczych i rakietowych, dla lotnictwa cywilnego i wojskowego. Do jesieni 2015 r. United Technologies była właścicielem firmy Sikorsky Aircraft Corporation, do której należą z kolej zakłady PZL Mielec. Sprzedała ją, wraz z zakładami w Mielcu, innemu potentatowi – firmie Lockheed Martin.

Zapytaliśmy rzecznika Lockheed Martin, czy ta firma i jej spółka- córka Sikorsky Aircraft także korzystają z usług lobbingowych Park Strategies. I czy Park Strategies lub Alfonse D’Amato reprezentują firmy Lockheed Martin i Sikorsky w Polsce- w kontaktach z władzami i mediami lub w postępowaniach dotyczących zakupów sprzętu wojskowego przez polską armię.

W odpowiedzi otrzymaliśmy oficjalne oświadczenie rzecznika prasowego Lockheed’a – Johna Neilsona, występującego także w imieniu Sikorsky Aircraft. Rzecznik domagał się zacytowania całego komunikatu „bez żadnych ingerencji edytorskich”.

„Lockheed Martin ma umowę o świadczenie usług konsultacyjnych z firmą Park Strategies, która w szczególności dotyczy wspierania przez nią naszej krajowej działalności biznesowej w USA i kategorycznie zabrania tej firmie prowadzenia jakichkolwiek rozmów, na jakikolwiek temat, z zagranicznymi klientami czy osobistościami rządowymi. Firma Park Strategies nie reprezentowała nas w żadnych dyskusjach dotyczących zakupu śmigłowców przez Polskę”- napisał Neilson.

I zapewniał, że firma Lockheed „zaangażowana jest na rzecz przestrzegania najwyższych standardów etyki biznesowej”.

Całe oświadczenie Lockheed Martin przeczytasz tu.

Helikopter Black Hawk podczas obchodow 240 lecia Niepodleglosci Stanow Zjednoczonych . Fot. Michal Lepecki / Agencja Gazeta
Śmigłowiec Black Hawk. Fot. Michał Lepecki / Agencja Gazeta

D’Amato w konflikcie interesów?

Rzecznik Lockheed Martin wspomniał w swym oświadczeniu o zakupie śmigłowców przez Polskę – choć w ogóle o nie nie pytaliśmy. To ta firma (a dokładnie jej spółka- córka – Sikorsky Aircraft), zgodnie z zapowiedziami rządu PiS i ministra Antoniego Macierewicza, ma największą szansę zdobyć kontrakt na dostawę śmigłowców dla polskiej armii. Polska zapłaci za nie kilkanaście miliardów złotych.

Niespełna dwa tygodnie temu rząd zerwał negocjacje prowadzone w tej sprawie z francuskim koncernem Airbus – producentem śmigłowców Caracal. Dla Polskiej Grupy Zbrojeniowej oznacza to zamknięcie szansy na spore zyski. Airbus deklarował bowiem, że w należących do PGZ Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 1 w Łodzi będzie montował śmigłowce, a w oddziale WZL-1 w Dęblinie będą montowane i serwisowane silniki.

Kilka dni temu, podczas niespodziewanej wizyty w WZL-1, premier Beata Szydło i minister Macierewicz zapowiadali, że fabryka nie tylko nie upadnie, ale zwiększy zatrudnienie. Nie zdradzili jednak ,w jaki sposób obietnica zostanie zrealizowana.

11.10.2016 Lodz , Wojskowe Zaklady Lotnicze . Premier Beata Szydlo i minister obrony narodowej Antonii Macierewicz w czasie wizyty w WZL , w sprawie zakupu przez polska armie helikopterow bojowych . Fot. Marcin Stepien / Agencja Gazeta
11.10.2016. Premier Beata Szydło i minister Antoni Macierewicz z wizytą w WZL-1 w Łodzi. Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta

Zapytaliśmy władze Polskiej Grupy Zbrojeniowej:

Czy nie jest konfliktem interesów to, że spółka Park Strategies reprezentuje na forum światowym producenta śmigłowców Black Hawk, a równocześnie świadczy usługi na rzecz PGZ? Zwłaszcza w kontekście ostatnich decyzji rządu, w wyniku których WZL-1 w Łodzi straciły szansę na współpracę z francuskim Airbusem?

Zamiast odpowiedzi otrzymaliśmy wczoraj komunikat prasowy. Mimo, że dotąd nikt nie ujawnił w mediach umowy pomiędzy PGZ, a firmą Park Strategies, rzeczniczka państwowej firmy napisała: „W związku z pojawiąjącymi się w mediach nieprawdziwymi informacjami dotyczącymi kooperacji pomiędzy Polską Grupą Zbrojeniową S.A. a firmą Park Strategies informuję, że

w kwietniu 2016 r., na trzy miesiące przed Szczytem Sojuszu Północnoatlantyckiego, który odbył się w Warszawie, PGZ nawiązała współpracę z wiodącą w USA firmą zajmującą się komunikacją z organami rządowymi (government relations) – Park Strategies.”

Wyjaśniała także, że zarząd Polskiej Grupy Zbrojeniowej postanowił promować w czasie szczytu „interesy Polski i polskiego przemysłu obronnego”. I że o współpracy z Park Strategies wie minister obrony Antoni Macierewicz.

Tu znajdziesz pełną treść oświadczenia PGZ

10.10.2016 Premier Beata Szydło i minister Antoni Macierewicz z wizytą w zakładach PZL Mielec produkujących śmigłowce Black Hawk. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Premier Beata Szydło i minister Antoni Macierewicz z wizytą w PZL Mielec produkujących śmigłowce Black Hawk. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta

Ministerstwo Obrony Narodowej, które zwykle każe nam czekać na najdrobniejsze informacje wiele dni, na pytania dotyczące Park Strategies odpowiedziało… w kilka godzin.

Centrum Operacyjne MON potwierdziło, że minister Macierewicz został poinformowany o podpisaniu kontraktu pomiędzy tą spółką a PGZ. Według MON umowa dotyczyła „usług lobbingowych na rzecz szczytu NATO, który odbył się w lipcu br.” A jej wynajęcie było słuszne, bo szczyt zakończył się bardzo dużym sukcesem – znacznym zwiększeniem bezpieczeństwa Polski”.

Ani PGZ ani MON nie wyjaśniły: dlaczego skoro szczyt NATO odbył się w lipcu, kontrakt z Park Strategies ma obowiązywać do wiosny przyszłego roku? I spółka i ministerstwo piszą tylko o jednym z zadań wymienionych w umowie z Park Strategies. Ani słowem nie wspominają o tym, że D’Amato ma ułatwiać nawiązywanie kontaktów z władzami USA i zachęcać amerykański przemysł do współpracy z polskim.

Konferencja Antoniego Macierewicza ws. szczytu NATO
Konferencja Antoniego Macierewicza ws. szczytu NATO

Za pośrednictwem rzecznika MON, zapytaliśmy też ministra Macierewicza, czy jego zdaniem nie ma konfliktu interesów w tym, że Park Strategies pracuje równocześnie dla Lockheed Martin, właściciela Sikorsky Aircraft (producenta śmigłowców Black Hawk) i dla PGZ, której spółka- córka miała współprodukować francuskie Caracale.

„Według naszej wiedzy, rozmowy z Park Strategies Polska Grupa Zbrojeniowa podjęła przed zakupem firmy Sikorsky przez Lockheed Martin, a w opisanej sytuacji w sposób oczywisty nie istnieje konflikt interesów” – odpowiedziało nam Centrum Operacyjne MON.

Przypomnijmy: umowa z Park Strategies została podpisana w kwietniu br. – pół roku po przejęciu Sikorsky Aircraft przez Lockheed’a! Firma D’Amato reprezentuje również poprzedniego właściciela firmy Sikorsky – koncern United Technologies.

FOT. KUBA ATYS / AGENCJA GAZETA
Przeczytaj też:

FACHOWCY ANTONIEGO MACIEREWICZA

BIANKA MIKOŁAJEWSKA  9 SIERPNIA 2016

Znikający przyjaciele Polski

Dwa tygodnie temu „Gazeta Wyborcza” opisywała inicjatywę Friends of Poland (Przyjaciele Polski). Według autora artykułu – Tomasza Piątka miała to być organizacja, której „wspólnie prezesują” Antoni Macierewicz i Alfonse D’Amato. Ze strony internetowej friendsofpoland.org wynikało, że jest w nią zaangażowany również Edmund Janniger. Gdy Macierewicz został ministrem obrony, powołał 20- letniego wówczas Jannigera na swego doradcę. Po medialnej burzy Janniger odszedł z MON. Na portalu Friends of Poland przedstawiany był jako Special Representative for Global Strategic Communication of the Minister of National Defense (Specjalny Przedstawiciel Ministra Obrony Narodowej ds. Strategii Komunikacji Międzynarodowej).

Po publikacji Piątka strona „Przyjaciół” została wyczyszczona. Dziś można znaleźć na niej tylko oświadczenie wydane przez… rzecznika firmy Park Strategies – Johna Zagame. Wynika z niego, że założenie strony Friends of Poland mogło jednym z działań podjętych przez D’Amato w ramach realizacji umowy z PGZ.

Zagame pisze:

„Friends of Poland jest tylko i wyłącznie stroną internetową, która służyła jako źródło informacji na temat prac prowadzonych przez senatora D’Amato w celu wsparcia szczytu NATO. Nazwisko Antoniego Macierewicza zostało umieszczone na stronie internetowej omyłkowo, bez jego zgody.”

Nie zaprzecza jednak, że w incjatywę zaangażowany był Edmund Janniger i że przedstawiany był jako „Specjalny Przedstawiciel” Macierewicza.

„Pan Edmund Janniger asystuje ministrowi obrony narodowej Antoniemu Macierewiczowi jedynie w interesie publicznym, nie pobierając żadnego wynagrodzenia ani z Ministerstwa Obrony Narodowej, ani z Park Strategies” – przekonuje Zagame.

Zapytaliśmy więc MON, czy to Macierewicz mianował Jannigera swoim „Specjalnym Przedstawicielem”. Resort odpowiedział nam, że

„Edmund Janniger nie pełni takiej funkcji w MON. Minister Antoni Macierewicz nie podejmuje żadnych decyzji dotyczących pana Jannigera od czasu, gdy pan Janniger zrezygnował z pracy w Gabinecie Politycznym MON.”

Nie wiadomo, dlaczego MON przez wiele miesięcy nie reagował na to, że Janniger przypisuje sobie nieistniejącą funkcję.

14.01.2016 Sejm. Antoni Macierewicz przed posiedzeniem komisji ds. służb specjalnych. Fot . Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta
Przeczytaj też:

DORADCZYNIE MACIEREWICZA ZDEMASKOWANE. DZIĘKI CZYTELNIKOM OKO.PRESS

BIANKA MIKOŁAJEWSKA  19 SIERPNIA 2016

Macierewicz: znam D’Amato ale krótko

Zapytaliśmy też Antoniego Macierewicza, kiedy i w jakich okolicznościach poznał Alfonse D’Amato. Centrum Operacyjne MON odpowiedziało nam w jego imieniu:

„Minister Antoni Macierewicz poznał senatora D’Amato na spotkaniu w biurze senatora McCaina w dniu 30 września tego roku w USA. Każdorazowo, gdy minister Macierewicz przebywa w USA odbywa przynajmniej kilka takich spotkań.”

Z wcześniejszych wypowiedzi Macierewcza i D’Amato wynika jednak, że już znacznie wcześniej musieli być w kontakcie. Na usuniętej stronie Friedns of Poland (dostępnej jednak wciąż w archiwum Googla) znaleźliśmy artykuł „Przyjaciół” z 25 kwietnia br. Kilka dni wcześniej D’Amato podpisał umowę z PGZ.

„Dawny senator USA Alfonse D’Amato będzie służył jako amerykański adwokat Ministerstwa Obrony Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej. Będzie odpowiadał za ułatwianie bezpośredniej współpracy pomiędzy Ministerstwom Obrony Narodowej i środowiskami kształtującymi politykę w USA, zwłaszcza w kontekście szczytu NATO i jego skutków dla bezpieczeństwa” – czytamy.

Autor artykułu cytuje słowa Antoniego Macierewicza:

„Zleciłem senatorowi D’Amato zadanie ułatwiania kontaktów między moim urzędem a prawodawcami z Kapitolu” (siedziba amerykańskiego parlamentu). Będzie koncentrować swoje wysiłki na zapewnieniu, by Amerykanie i ich przedstawicie w Kongresie przyjęli politykę wzmacniającą relacje USA-Polska.”

Przywołuje też słowa D’Amato:

„Liczę na współpracę z Ministerstwem Obrony w celu promowania dobrych stosunków strategicznych między naszymi dwoma krajami.”

Alfonse D'Amato w TVP Info
Alfonse D’Amato w TVP Info. Fot. screen TVP Info

26 kwietnia D’Amato wystąpił w TVP Info. Wielokrotnie powtarzał, że Polska jest wielkim krajem, wzmacniającym NATO i „istotnym sojusznikiem zarówno dla NATO jak i Unii Europejskiej jeśli chodzi o rozwój i pokój w tym regionie.” Ale przede wszystkim zachwalał rząd i Macierewicza, dziwiąc się mediom, które go krytykują.

„Ludzie zagłosowali przecież na Prawo i Sprawiedliwość i po raz pierwszy w historii wybory dały absolutną większość tej partii. (…) Cieszę się, że mamy tak silnego sojusznika – takiego jak Kaczyński i jak minister Macierewicz. To są liderzy, którzy wprowadzili Polskę do NATO” –mówił.

OKO.press

 

PIĄTEK, 14 PAŹDZIERNIKA 2016

Waszczykowski: Szkoda, że Hollande nie przyjechał. Może udałoby się polepszyć offset i wrócić do rozmów

waszczykowski2

Waszczykowski: Szkoda, że Hollande nie przyjechał. Może udałoby się polepszyć offset i wrócić do rozmów

Jak mówił w programie „Gość Wydarzeń” w Polsat News Witold Waszczykowski:

„Zastaliśmy parafowany przed wyborami kontrakt, określający liczbę helikopterów i cenę i mgliste zapewniania jak ma wyglądać realizacja tego kontraktu. Podjęliśmy niepełny kontrakt i przez rok prowadziliśmy te rozmowy i stwierdziliśmy, że wystarczy. Francuzi z uporem nie chcieli zrealizować prawa offsetowego. Po kolejnych terminach, kiedy nie było odpowiedzi, uznaliśmy, że to koniec, że to bez sensu”

„Szkoda, że Hollande nie przyjechał z rządem”

Minister Waszczykowski odnosił się też do przesunięcia terminu konsultacji międzyrządowych Polski i Francji:

„Szkoda, że Hollande nie przyjechał z rządem, bo moglibyśmy pokazać, położyć na stole karty. I być może wtedy polityczna decyzja rządu, prezydenta i udałoby się ten offset polepszyć, zagwarantować te warunki. Moglibyśmy wtedy wrócić do rozmów”

„Jest smutek. Też liczyliśmy na zyski”

Waszczykowski zapewniał też, że, mimo przerwania negocjacji, stosunki polsko-francuskie są dobre:

„Nikt się na nic nie obraził. Jest smutek. My też liczyliśmy na zyski w postaci offsetu, transferu technologii. Dyplomacja ma zabiegać i realizować interes narodowy. Dyplomacja nie jest po to, żeby zrobić sobie przyjacielskie zdjęcie z dyplomatą”

300polityka.pl

 

krzysztof-andrijew

Arcybiskup „Pacyfik” nie uradzi wytarabanić się z karocy o własnych siłach, a więc wspomaga go przyszły Minister Środowiska

cu0bbgvwaaeewpz

Kłamstwo stało się głównym narzędziem komunikacji PiS i przychylnych im mediów. Z czego zbudujcie? Z klocków Lego? Szaleństwo albo korupcja

cu0aoxxxeaaz9zw

. dotarło do umowy PGZ z Alfonso D’Amato. Rzuca nowe światło na sprawę

oko-press

 

cu0toaewaaap_c9

 

cu0tmq-waaagd0i

 

cu0tgirxgaaf6qd

 

cu0s-ubwiaavyz3

Maciek Stasiński wybrał cytaty z Adama Michnika na 70. urodziny. A ja skrobnąłem swoje wspominki. 100 lat, Adamie!

cu0zpwowyaakw8x

15 tys.$ od PGZ, 120 tys.$ od Lockheeda Martina. Tak lobbuje Alfonse D’Amato, z którym „minister Antoni Macierewicz nie ma żadnych związków”

cuy3icsweaeafbn

Najgorzej oddać władzę głupcom. Oni nie czytali słów Kennedy’ego.

John F. Kennedy:

cu0gs3gwyaa4mzh

 

przem-szubartowicz

Czarny protest. Nie jesteśmy psami, żeby nas wyprowadzać [MICHALIK]

Eliza Michalik publicystka, Superstacja, 15.10.2016

Eliza Michalik

Eliza Michalik (Fot. Tomasz Michalik / Superstacja)

Jesteśmy – protestujące polskie kobiety – stare i młode, bogate i biedne, różne. Nie da się nas uciszyć ani wypchnąć na margines. Jesteśmy ponad połową społeczeństwa i bez nas Polska po prostu nie jest możliwa.

Władza ma problem z kobietami. Przez lata pogardzane i lekceważone, wreszcie podniosłyśmy głowy. I mamy szansę okazać się najtrudniejszym przeciwnikiem, z jakim Jarosław Kaczyński miał do czynienia, choć zwycięstwo, wbrew optymistycznym nastrojom, nie jest wcale przesądzone. Potrzebne są nam do niego, oprócz solidarności, mobilizacja i zwarcie. Jeśli osiądziemy na laurach, Kaczyński nas zabije. Dosłownie.

Strajków musi być więcej, większych i potężniejszych, inaczej fanatycy zrobią z nami, co zechcą.

Czarny protest. Marta Lempart: Ten rząd dalej nie pojedzie

PiS okłamał kobiety (co nie jest niespodzianką – tchórze zawsze kłamią): po „czarnym proteście” wycofał projekt Ordo Iuris i wprowadził do procedowania inny, gorszy. Zakazujący nie tylko aborcji, ale też tabletek antykoncepcyjnych. Nakazujący kobiecie – co prawo międzynarodowe uznaje za tortury – noszenie w brzuchu dziecka przez dziewięć miesięcy nawet w przypadku, gdy od początku wiadomo, że będzie potworkiem bez mózgu czy głowy. Chcą nas wziąć zmęczeniem, myślą: „Raz się babsztylom udało, ale w końcu się znudzą. Nie dadzą rady”.

Próbują też zastraszania, na razie ostrożnie – sondując, na ile mogą sobie pozwolić. Bo tym przecież – badaniem naszych granic – jest nasyłanie na organizatorki „czarnego protestu” prokuratury i wyliniałych prorządowych związkowców, którzy burczą (sporo śmiechu), że ukradłyśmy im symbol „Solidarności” (do którego nie mają prawa i któremu, zupełnie na marginesie, ich dzisiejsza działalność urąga). Wiem – to jak poszczucie nas ratlerkami, ale zapewniam, że będzie ostrzej. Zagrażamy PiS-owi i PiS nam nie odpuści.

Nie odpuści, bo wie (nawet jeśli wiele z nas jeszcze sobie tego nie uświadamia), że w walce o swoje prawa mamy spore atuty. Nasza płeć choć raz jest naszą siłą. Na kobiety trudno wysłać policjantów z pałkami czy kiboli z bejsbolami, trudno też brutalnie usuwać spod Sejmu dziewczyny z dziećmi na rękach. PiS wie, jak by to wyglądało w telewizyjnym obrazku, i wie, że rozruchy społeczne zmiotłyby go wtedy w jednej chwili.

Trudno też nas wyzwać: od ludzi drugiego sortu (seksizm), od gestapówek i resortowych matek i córek, ubeczek i komuszyc, insynuować, że oderwano nas od koryta, żeśmy się nachapały i że płaci nam Putin. Nie jesteśmy beneficjentkami zmian, przedstawicielkami „spasionych elit” (choć te akurat zarzuty ze strony PiS-u pod adresem kogokolwiek nieodmiennie bawią: nie znam elit, które by się bardziej spasły – władzą, pieniędzmi, stanowiskami i wszystkim innym – niż członkowie PiS-u). Działamy ponad podziałami. Nie jesteśmy z KOD-u, PO czy Nowoczesnej. Jesteśmy stare, młode, bogate i biedne, różne. Nie da się nas zakrzyczeć ani uciszyć, udać, że nie istniejemy, czy wypchnąć na margines – jesteśmy ponad połową społeczeństwa i bez nas Polska po prostu nie jest możliwa.

Sukces „czarnego protestu” ma ponadto wymiar szerszy, mentalny. Pokazałyśmy, uświadomiłyśmy wielu ludziom, że powoli klaruje się w Polsce nowy podział polityczny, którego granica nie przebiega już po linii prawica – lewica, ale po linii: szacunek do praw człowieka i podstawowych wolności a przemoc, nacjonalizm i fanatyzm religijny.

Pokazałyśmy, że tworzy się – nie, już istnieje! – Polska, w której to, kim jesteś, określa nie to, czy i jak często chodzisz do kościoła, ale to, jakim jesteś człowiekiem. Czy szanujesz cudzą wolność tak jak własną, czy potrafisz pojąć, że na jedną rzecz można patrzeć z wielu punktów widzenia, czy rozumiesz, że ludzie, którzy się od ciebie różnią, nie są zagrożeniem, lecz darem i szansą. Czy też chcesz ich wszystkich uciszyć, odczłowieczyć, zaprzeczyć, że istnieją.

Rzecz jasna, nie powinniśmy brać pogardy i nienawiści PiS-u wobec kobiet do siebie: oni gardzą wszystkimi, nienawidzą i boją się wszystkich. Brak szacunku do kobiet po prostu najbardziej razi, kłuje w oczy i niesie ze sobą największe konsekwencje. Także dlatego, że nie jesteśmy same. Za naszymi plecami stoi armia mężczyzn, naszych mężów, kochanków, ojców i braci, naszych kolegów, przyjaciół i współpracowników, porządnych facetów, którzy nas wspierają i z nami maszerują. Mężczyzn, którzy już pokazali, że bez względu na swoje polityczne poglądy (protest kobiet poparła nawet część wyborców PiS-u) chcą naszej równości wobec prawa i tego, żeby traktowano nas jak ludzi.

Dlatego jesteśmy dla PiS-u najtrudniejszym przeciwnikiem, z jakim miał do czynienia, i dlatego musimy na siebie bardzo uważać: bo „czarny protest” awansował nas do rangi głównego wroga ideologicznego tej partii. A z wrogiem ideologicznym – znamy to z przeszłości – walczy się bezlitośnie, nie przebierając w środkach. Wróg ideologiczny jest groźny, bo skłania ludzi do myślenia i zasiewa wątpliwości.

Oczywiście – na koniec pozwolę sobie na optymistyczny akcent – jak bywało i w PRL-u, wszystko się może rozbić o brak intelektu u pisowskich żołnierzy, idealnie zobrazowany internetowym memem wypuszczonym przez nich zaraz po „czarnym poniedziałku” z napisem: „Nie pozwolimy wyprowadzać kobiet na ulicę”. Odpowiedź kobiet była natychmiastowa i nokautująca (mem został przez partię Kaczyńskiego w popłochu wycofany): „Polki nie są psami, żeby je wyprowadzać”.

Nie, nie jesteśmy. I o tym nie wolno nam zapomnieć.

Wideo „Magazynu Świątecznego” to coś więcej – więcej wyjątkowych tematów, niezwykłych ludzi, najważniejszych wydarzeń, ciekawych komentarzy i smacznych wątków. Co weekend poznasz ciekawy przepis, zasłuchasz się w interpretacji wiersza i przyznasz, że jest cudem, dowiesz się, co w trawie piszczy – w polityce, kulturze, nauce.

A poza tym w Magazynie Świątecznym:

Joanna Mucha: Wypraszam sobie aniołka
Cofamy się. Zamiast doskonalić państwo, musimy się zajmować sprawami absolutnie podstawowymi. Prawami kobiet. Taka polityka nie daje żadnej frajdy. Naprawdę. Z Joanną Muchą rozmawia Tomasz Kwaśniewski

Prof. Bogusław Śliwerski: Nie produkujmy zniewolonych umysłów
Czemu mi profesor pokazał, że można inaczej, ciekawiej, wspólnie? Po hospitacji dyrektorka wezwała mnie na dywanik i w krzyk: „Jakieś zabawy, gry, dzieci chodzą po klasie – to był chaos!”

Andrzej Stasiuk: Jeśli ktoś mnie wychował, to Bob Dylan
Dostałem kasetę z „Desire” Boba Dylana od o dwa lata starszej dziewczyny. Miałem 16 lat – i odjechałem. Trudno to opisać. Powiedzmy, że zjawił się Duch Święty i mnie natchnął. Rozmowa Doroty Wodeckiej

Uchodźca z Syrii: Kanado, dziękuję
Pani rząd odmawia przyjęcia uchodźców? Nie rozumiem. Przecież my się odwdzięczymy za kilka lat. Myśli pani, że ja lubię siedzieć na zasiłku? W kraju pełnym wystaw, w którym tak trudno powiedzieć dziecku, że mu się czegoś nie kupi?

Black Hawk wylądował. Nowojorsko-smoleński łącznik Macierewicza, cd.
15 tys. dolarów od Polskiej Grupy Zbrojeniowej, 120 tys. dolarów od Lockheeda Martina. Tak lobbuje Alfonse D’Amato, z którym „pan minister Antoni Macierewicz nie ma żadnych związków”

Jak Wajda znalazł „Kanał”
Rok 1957, w Cannes amerykańscy scenarzyści pytają Jerzego Stefana Stawińskiego, autora scenariusza „Kanału”: – Partyzanci przechodzący kanałami to świetny pomysł. Jak pan na to wpadł?

Nożem po szybie. Adam Michnik kończy w poniedziałek 70 lat
Adam Michnik: Jak mam do wyboru między Hitlerem a Stalinem, to wybieram Marlenę Dietrich

Marek Janiak: W mieście musi być wszystko
Stanie się to możliwe wtedy, gdy Polakom do dobrego zachowania będzie wystarczał dobry obyczaj, a nie surowy przepis. Z Markiem Janiakiem rozmawia Aleksandra Kaniewska

Polska gra VR. Emocjonalny „Bound” studia Plastic
Najważniejsze jest to, że masz możliwość wyboru. Tym gry różnią się od książki czy filmu. Aby grać dalej, musisz dokonać rachunku sumienia i zdecydować. Rozmowa z Michałem Staniszewskim, założycielem i dyrektorem kreatywnym studia Plastic, które stworzyło grę „Bound”

eliza-michalik

wyborcza.pl

cuzetzcwaaaboyr

 

cuzds2bwaaah1ej

 

cupabe3wiaab-gt

Kaczyński: Ciało mojego brata będzie ekshumowane jako jedno z pierwszych, jeśli nie pierwsze

AB, 15.10.2016

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński (Fot. Krzysztof Miller i Jakub Ociepa/ Agencja Gazeta)

W wywiadzie dla Onetu prezes PiS potwierdził, że ciało b. prezydenta zostanie ekshumowane z grobowca na Wawelu jako jedno z pierwszych. Kaczyński przypuszcza też, że zarzuty za katastrofę smoleńską może usłyszeć Ewa Kopacz.

 

– Ja się zgadzam z decyzją o ekshumacjach. W przypadku mojego brata jest już mowa o terminach. To będzie jedna z pierwszych, jeśli nie pierwsza ekshumacja – tłumaczył Jarosław Kaczyński pytany o to, czy nie ma obaw związanych z decyzją prokuratury w tej sprawie.

Prezes PiS w wywiadzie udzielonym portalowi onet.pl zapowiada też rozliczenie winnych katastrofy smoleńskiej. Według niego zarzuty może usłyszeć nie tylko Donald Tusk, ale też Ewa Kopacz czy Radosław Sikorski. Powód? Była premier – zdaniem Kaczyńskiego – „wprowadzała w błąd opinię publiczną ws. rzekomego udziału polskich lekarzy w sekcjach zwłok w Moskwie”. Sikorski miał natomiast zlecić wycofanie noty ws. eksterytorialności miejsca tragedii.

– Śledztwo za poprzedniego rządu było skandalem, za które wielu ludzi powinno usiąść na ławie oskarżenia. Po przewiezieniu ciał do Polski nie przeprowadzono najbardziej elementarnych działań – oględzin zwłok, sekcji. Kłamano, że to ze względów sanitarnych. Tymczasem wszyscy żołnierze, którzy ginęli na misjach, mieli sekcje po przywiezieniu ciała do Polski. To, co się działo po katastrofie, to był jeden wielki, gigantyczny skandal – mówił.

Do lipca 2011 r. przyczyny katastrofy badała Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. Tragicznym lotem prezydenckiego tupolewa zajmował się też parlamentarny zespół smoleński, na którego czele stal Antoni Macierewicz. Jego raport z kwietnia 2015 r. zawierał tezę, że prawdopodobną przyczyną katastrofy była seria wybuchów m.in. na lewym skrzydle, w kadłubie i prezydenckiej salonce. Od lutego 2016 r. katastrofą zajmuje się podkomisja powołana przez ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza.

O ekshumacji wszystkich ofiar katastrofy – z wyjątkiem tych osób, których szczątki były już badane – zadecydował specjalny zespół śledczych z Prokuratury Krajowej. CZYTAJ WIĘCEJ >>>

 kaczynskicialo

gazeta.pl

Jarosław Kaczyński dla Onetu (cz. II): Odpowiedzialność karna dla Tuska możliwa. Nie tylko za Smoleńsk

Andrzej Gajcy i Andrzej StankiewiczDziennikarze i publicyści Onetu

15.10.2016

Ciało prezydenta będzie ekshumowane z grobowca na Wawelu. To będzie pierwsza lub jedna z pierwszych ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej — mówi w wywiadzie dla Onetu Jarosław Kaczyński.

 

Jarosław Kaczyński

Foto: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaJarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński dla Onetu: dzieci z zespołem Downa muszą żyć

Czytaj pierwszą część wywiadu Onetu z prezesem PiS

Prezes PiS ostro wypowiada się na temat odpowiedzialności liderów Platformy Obywatelskiej za Smoleńsk. Mówi, że gdy w 2014 r. publicznie życzył Donaldowi Tuskowi powodzenia przed jego wyjazdem do Brukseli, była to polityczna zagrywka, nie zaś szczery gest.

Jego zdaniem nie tylko Tuskowi „mogą zostać postawione jakieś zarzuty” za Smoleńsk. Komu jeszcze? Kaczyński wymienia Ewę Kopacz i Radosława Sikorskiego. Uważa też, że prokuratura powinna się zająć Bronisławem Komorowskim.

Lider PiS zapowiada powrót do rozliczenia afer z czasów rządów PO. Z jego słów wynika także, że pod lupą może się na nowo znaleźć majątek Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich, którym CBA zainteresowało się za poprzedniego rządu PiS.

Z Jarosławem Kaczyńskim rozmawiają Andrzej Gajcy i Andrzej Stankiewicz.

Jeszcze w 2014 r. gratulował pan Donaldowi Tuskowi posady szefa Rady Europejskiej i na sali sejmowej publicznie życzył mu powodzenia. Dziś twierdzi pan, że Tuska na drugą kadencję PiS nie poprze ze względu na jego winy w sprawie Smoleńska. „Mogą mu zostać postawione jakieś zarzuty” — powtarza pan.

Bądźmy poważni. W 2014 r. uścisnąłem rękę Tuskowi, bo w Sejmie wystąpiła Ewa Kopacz jako kandydatka na premiera i zaapelowała o „zdjęcie z Polski klątwy nienawiści”. Gołym okiem było widać, że zaczyna się wielka kampania pod tytułem: „nienawistny Kaczyński, wielki Tusk”.

Czyli wyciągnięta do Tuska ręka to była zagrywka?

To było posunięcie polityczne. Takie, które zneutralizowało tę operację. Ale gdyby Tusk zaczął działać w Brukseli na rzecz polskich interesów, to wtedy te życzenia byłyby w pełni szczere. Bardzo bym sobie tego życzył, ale nie dostrzegam takich działań.

Zapytamy inaczej. Czy po dojściu PiS do władzy poznał pan jakieś informacje, które wpłynęły na pańskie obecne stanowisko w sprawie Tuska?

Taki czynnik też występuje. Ale jest jednym z wielu.

Sugeruje pan, że Tusk może trafić do więzienia, albo co najmniej będą mu postawione zarzuty. Na jakiej podstawie?

Nie powiedziałem niczego takiego.

Powiedział pan publicznie: „Nie jestem w stanie rozmawiać Tuskiem ani o tym, żeby został świadkiem koronnym, małym czy dużym, albo o zgodzie na poddanie się karze”. To przecież jednoznaczne.

Proszę się cofnąć o sześć lat. Jest rok 2010. Przegrałem już wybory prezydenckie, 10 września po raz pierwszy uczestniczę w uroczystościach miesięcznicy smoleńskiej. Jest zgromadzenie na temat zamachu smoleńskiego i tam jasno mówię o polityczno-moralnej odpowiedzialności Tuska…

 

Pamiętamy. Ale dziś, sześć lat później, mówi pan o odpowiedzialności prawno-karnej.

Wtedy nie miałem większej wiedzy na ten temat, ale przez te lata znacznie więcej się dowiedziałem. Nie wiedziałem choćby, że było polsko-rosyjskie porozumienie wojskowe z 1993 r., które mogło być dobrą podstawą wyjaśniania katastrofy. Rząd Tuska z niego nie skorzystał, wybierając Konwencję Chicagowską, która faworyzowała Rosjan.

My wiedzieliśmy o tym porozumieniu. Rząd tłumaczył, że nie było do niego procedur wykonawczych, a działać trzeba było od razu.

Ja nie śledziłem wówczas takich kwestii, bo byłem w trudnej sytuacji osobistej. Ale dziś takie informacje powodują, że moja ocena ówczesnych działań rządu może być tylko jedna.

Panowie, śledztwo za poprzedniego rządu było skandalem, za które wielu ludzi powinno usiąść na ławie oskarżenia. Po przewiezieniu ciał do Polski nie przeprowadzono najbardziej elementarnych działań — oględzin zwłok, sekcji.

Kłamano, że to ze względów sanitarnych. Tymczasem wszyscy żołnierze, którzy ginęli na misjach, mieli sekcje po przywiezieniu ciała do Polski. To, co się działo po katastrofie, to był jeden wielki, gigantyczny skandal.

Śledztwo za poprzedniego rządu było skandalem, za które wielu ludzi powinno usiąść na ławie oskarżenia

Jarosław Kaczyński

Używając pańskiej formuły, komu oprócz Tuska mogą zostać postawione jakieś zarzuty?

Ewa Kopacz wprowadzała w błąd opinię publiczną w sprawie rzekomego udziału polskich lekarzy w sekcjach zwłok w Moskwie. W normalnym państwie demokratycznym wyeliminowałoby to ją z polityki.

Takich osób było więcej. Pamiętam, jak w 2010 r. uczestniczyłem w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, gdzie nam przedstawiono te fałszywe taśmy…

Jakie fałszywe taśmy?

Stenogramy, gdzie były te wszystkie nieprawdziwe odczyty, w stylu „on mnie zabije…”

Chodzi o jedną z wersji odczytu. „Jak nie wyląduję/wylądujemy, to mnie zabiją/zabije” – tak miał mówić kapitan tupolewa Arkadiusz Protasiuk. Sugestia była jasna — bał się reakcji pańskiego brata na spóźnienie na uroczystości w razie lądowania na innym lotnisku.

To było horrendum. Po tej sytuacji już nie chciałem chodzić na posiedzenia RBN do Komorowskiego. Zresztą przypominam, że w 2008 r. Komorowski po ostrzelaniu kolumny prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji, oświadczył, że „z 30 metrów nie trafić, to trzeba ślepego snajpera”. Gdyby Polska była normalnym krajem, to on nie miałby prawa być nawet radnym. A on został prezydentem.

To ocena polityczna, nie prawna.

To nie jest ocena polityczna. Ta kwestia powinna być oceniona przez prokuraturę.

Czy nie obawia się pan reakcji zagranicy — która i tak patrzy dość krytycznie na rządy PiS — jeśli prokuratura będzie hurtowo stawiać zarzuty politykom opozycji?

Były premier Portugalii Jose Socrates siedział 10 miesięcy w areszcie, oskarżony o korupcję, fałszerstwa podatkowe i pranie brudnych pieniędzy. Podobne oskarżenie usłyszał były premier Rumunii Victor Ponta.

Nie możemy przyjąć do wiadomości, że nam nic nie wolno, dlatego że Europa tak czy inaczej na nas patrzy.

Chodziło nam o coś innego — za granicą nie spodoba się zainteresowanie rządowej prokuratury politykami opozycji.

Czy Polska jest kolonią, żeby pytać o zgodę na wszystko? Prawo nie obowiązuje jakieś grupy pod ochroną? My taki sposób myślenia całkowicie odrzucamy.

Proszę pamiętać, że ja mówię o możliwej odpowiedzialności karnej Tuska także dlatego, że mam pewną wiedzę odnoszącą się do różnych spraw, nie tylko smoleńskich.

Nigdy pan nie kwestionował osobistej uczciwości Tuska. To się zmienia?

Zobaczymy. W różnych postępowaniach, które są i mogą być prowadzone, pewne sprawy muszą zostać wyjaśnione. Weźmy sprawę Ciechu, bardzo według mnie poważną…

…rząd Tuska sprzedał ten chemiczny koncern Janowi Kulczykowi. Kontrowersje dotyczą m.in. wyceny spółki. Okolicznościami prywatyzacji jeszcze za poprzedniego rządu zajęło się CBA. Ale badano raczej relacje urzędników z Kulczykiem i jego lobbystami.

Trudno sobie wyobrazić, żeby to wszystko odbywało się bez wiedzy Tuska. I zastrzegam: w rozliczaniu Tuska nie kieruję się względami osobistymi.

Sięga pan po bardzo jasny język prawny, mówiąc, że Tuskowi mogą zostać postawione „bardzo poważne zarzuty”. Nowych śledztw smoleńskich jest pięć, żadne z nich nie jest przeciwko Tuskowi. Podobnie jest z Ciechem.

Żadne śledztwo smoleńskie nie jest na razie przeciwko komukolwiek. Zresztą moja wiedza nie pochodzi ze śledztw. Wiem więcej choćby na temat tego, jak działała komisja Millera — co częściowo pokazała podkomisja ekspertów Antoniego Macierewicza, publikując nagrania, pokazujące, że poprzedni rząd działał pod dyktando Rosjan.

Takich niebywałych działań było więcej. Wiceambasador w Moskwie Piotr Marciniak złożył notę w sprawie eksterytorialności miejsca katastrofy. Następnie polecono mu ją wycofać. To było posunięcie wykonane na polecenie Radosława Sikorskiego, ale czy bez wiedzy Tuska? Tu już jest bardzo poważny przepis kodeksu karnego — zdrada dyplomatyczna.

To są sprawy, o których dziś mi wiadomo. A skoro mi to wiadomo, to czemu mam stosować zasadę, której hołdowali nasi poprzednicy — że pewna grupa społeczna jest zwolniona od odpowiedzialności karnej?

Chodzi raczej o zasadę domniemania niewinności. I wysłuchanie drugiej strony. Mamy wrażenie, że pan już skazał Tuska razem z połową poprzedniego rządu.

Zasada domniemania niewinności funkcjonuje w ramach procesu. Ale w polityce obowiązywać nie musi, bo odpowiedzialności polityka jest inna. Mają panowie absurdalne oczekiwanie. W ten sposób o Stalinie nie można byłoby powiedzieć, że był zbrodniarzem, no bo czy ktoś go skazał?

W przypadku mojego brata jest już mowa o terminach. To będzie jedna z pierwszych, jeśli nie pierwsza ekshumacja

Jarosław Kaczyński

Decyzja o ekshumacjach wszystkich ofiar katastrofy jest radykalna i bolesna dla wielu osób. Czy rodziny nie powinny mieć na nią wpływu?

Zgodnie z prawem to jest decyzja prokuratury i nie widzę powodu, by w tym przypadku było inaczej.

A pan, jako brat prezydenta, nie ma obaw z tym związanych?

Ja się zgadzam z decyzją o ekshumacjach. W przypadku mojego brata jest już mowa o terminach. To będzie jedna z pierwszych, jeśli nie pierwsza ekshumacja.

Wspomniał pan o prywatyzacji Ciechu. A kiedy poznamy szczegóły afer ośmiu lat rządów PO-PSL, o których PiS tyle mówił?

Machina wymiaru sprawiedliwości została bardzo zepsuta. Ten system realnych immunitetów wobec różnych ludzi funkcjonował niezwykle szeroko i teraz trzeba go przełamać. Nie wszyscy funkcjonariusze wymiaru sprawiedliwości chcą to zrobić ze względu na swój własny interes i powiązania.

To naprawdę trwa i musicie panowie uzbroić się w cierpliwość. Toczą się stosowne postępowania. Powiem więcej: cofniemy się do tych spraw, które za poprzedniego rządu — mówiąc potocznie — skręcono, a które dotyczyły ludzi wysoko postawionych. I doprowadzimy je do końca.

Wrócą afery hazardowa, stoczniowa, taśmowa?

Nie wiem, jak od strony prawnej wyglądają akurat te konkretne sprawy. Ale są afery, które powinny wrócić. Nie dla zemsty politycznej, ale dlatego, że prawo obowiązuje wszystkich. Tak jest w Europie i USA, tak będzie też w Polsce.

Nie może być tak — jak to kiedyś miało miejsce — że do pani prokurator przywieziono twarde dowody przeciwko ważnej osobie, a ona mówi, że nie ma umocowania, żeby podjąć decyzje o zatrzymaniach. A później ten, który tę operację przeprowadził, siada na ławie oskarżonych. To był arcyskandal.

Mówi pan o Mariuszu Kamińskim i operacji przeciwko małżeństwu Kwaśniewskich, którym zarzucał ukrywanie majątku.

To panów domysł. W wymiarze sprawiedliwości takie sytuacje muszą się skończyć. Dlatego zmieniamy prokuraturę, a potem weźmiemy się za sądy. Polskich sądów w obecnym kształcie nie da się obronić, niezależnie od tego, co przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości będą mówić, bo ci najwyżej postawieni są bardzo z siebie zadowoleni.

Jutro rano na Onet.pl trzecia część wywiadu z prezesem PiS. Jarosław Kaczyński mówi tam m.in., kto powinien być jego następcą na stanowisku szefa partii.

W pierwszej części wywiadu dla Onetu Jarosław Kaczyński ostatecznie wyjaśnił swoje stanowisko w sprawie zmian w ustawie antyaborcyjnej. Przyznał też, że zaskoczyła go skala „czarnego protestu”. I zaatakował protestujące: — Protest był groźny dla fundamentów naszego narodowego jestestwa — stwierdził. Złożył też ważną deklarację dotyczącą konfliktu wokół Trybunału Konstytucyjnego — że nie sięgnie po rozwiązania siłowe wobec sędziów.

jaroslaw-kaczynski-2

Onet.pl

Reklamy pod sam korek, czyli jak prawicowe media zarabiają, od kiedy rządzi PiS

Wojciech Czuchnowski, 15.10.2016

Jarosław Kaczyński i dziennikarz tygodnika

Jarosław Kaczyński i dziennikarz tygodnika „wSieci” Michał Karnowski podczas spotkania promującego książkę prezesa PiS „Porozumienie przeciw monowładzy. Z dziejów PC”. Warszawa, 13 lipca 2016 r. (JACEK DOMINSKI)

Nawet o 300 proc. wzrosły dochody z reklam prawicowych mediów, które popierają rząd PiS. Reklamodawcy to w większości spółki skarbu państwa, m.in. Orlen oraz PGNiG.

Przed wyborami głównymi reklamodawcami tygodników „Gazeta Polska”, „wSieci”, „Do Rzeczy” oraz „Gazety Polskiej Codziennie” były Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe związane z PiS. SKOK-i, choć bogate, musiały oszczędnie dzielić swój budżet reklamowy, dlatego ogłoszeń w prawicowych mediach nie było wiele.

Poza SKOK-ami jedyną instytucją państwową, która od czasu do czasu wspierała media prawicy, był IPN. Instytut sponsorował dodatki historyczne i konkursy na temat „żołnierzy wyklętych” i Polskiego Państwa Podziemnego. Sporadycznie pojawiały się ogłoszenia prywatnych firm sympatyzujących z prawicą oraz drobne anonse o pielgrzymkach albo „mieszkaniach dla chrześcijańskich par”, skierowane do specyficznego czytelnika.

Koniec „prześladowań”

Do wyborów spółki skarbu państwa oraz inne podmioty publiczne w prawicowych mediach praktycznie się nie ogłaszały. Redakcje nazywające siebie „niepokornymi” i „strefą wolnego słowa” uznawały to za prześladowanie polityczne. Trzeba jednak pamiętać o nieatrakcyjnej dla reklamodawców sprzedaży prawicowych pism („Gazeta Polska” 40-60 tys. egz., „GPC” – do 20 tys., „wSieci” – 50-70 tys., „Do Rzeczy” – 40 tys. egz.).

Sytuacja prawicowych mediów bywała dramatyczna. Naczelny „GP” Tomasz Sakiewicz apelował, by czytelnicy kupowali po dwa egzemplarze jego gazety. Kiedy zalegała w kioskach, redakcja oskarżała o sabotaż firmę kolporterską. Zdarzały się zaległości z płacami dla zespołu. Jednocześnie posłowie PiS rozliczali „Wyborczą” i „Politykę” z ogłoszeń, jakie zamieszczają w nich państwowe firmy.

Po wyborach wygranych przez PiS złe czasy dla „niepokornych” minęły. Zanim nominaci nowej władzy obsadzili większość państwowych spółek, w tytule Sakiewicza zaczęły się ukazywać ogłoszenia firm z Polskiej Grupy Zbrojeniowej, którą opanowali ludzie związani z Antonim Macierewiczem.

Do zarządu PGZ (tworzą ją polskie firmy produkujące broń i handlujące nią) wszedł m.in. Radosław Obolewski, szef klubu „GP” z Łomianek pod Warszawą (niedawno odwołany).

Rachunek wdzięczności

Dziś kadra menedżerska PiS stoi na czele największych spółek skarbu państwa. Widać to na łamach „niepokornych” mediów.

Oto analiza ostatnich numerów „Gazety Polskiej” oraz wydań „GPC” z mijającego tygodnia. W nawiasach ceny ogłoszeń (na podstawie oficjalnych cenników, do każdej dochodzi 23 proc. VAT).

„GP”, nr 41. Ostatnia strona – reklama konkursu Orlenu „Nagród pod sam korek” (66 tys. zł); s. 38 – reklama spółki Energa (pół strony, 15 tys. zł); s. 26 – informator Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (cała strona, 26 tys. zł); s. 19 – całostronicowy artykuł sponsorowany przez PGZ (cena nieznana, zwyczajowo strona tekstu sponsorowanego wyceniana jest tak jak strona reklamy, w tym wypadku 26-30 tys. zł); s. 15 – reklama akcji PGNiG „Rachunek Wdzięczności dla Powstańców Warszawskich” (30 tys. zł); s. 13 – reklama Polskiego Radia (pół strony, 15 tys. zł.)

„GP” nr 40. S. 15 Polskie Radio; s. 17 PGZ (sponsorowana relacja z pielgrzymki pracowników na Jasną Górę); s. 29 – Lotnisko Chopina; s. 30 – ARMiR; s. 32 (połowa) Energa; s. 39 PZU; s. 44 (ostatnia) Lotos. Oprócz klasycznych ogłoszeń i tekstów sponsorowanych w tym samym numerze jest czterostronicowy „dodatek specjalny” Tauronu i całostronicowe podziękowania dla PKO BP, Agencji Rozwoju Przemysłu, KGHM oraz Orlenu za wsparcie Gali Konkursu Przedsiębiorca Roku 2015 „GPC”.

„GP” nr 39. Uwagę zwracają dwa artykuły sponsorowane przez PGZ i ośmiostronicowy dodatek na 190 lat „Gazety Polskiej” (taki tytuł ukazywał się w XIX w., „niepokorni” uważają się za jego sukcesora), gdzie sponsorem jest PKO BP. Reklamują się też: PGNiG, Grupa Azoty, PKP, Radio dla Ciebie, PZU oraz Ursus.

Z pobieżnych obliczeń wynika, że państwowe firmy w jeden numer tygodnika inwestują od 180 do 200 tys. zł plus VAT. Dlatego dziwi zamieszczanie w prawie każdym numerze apelu o finansowe wsparcie dla „niezależnych mediów”. Jak czytamy, „dzięki pomocy ludzi, dla których ważna jest Polska, niezależni dziennikarze mogą pisać prawdę” (do tego podany jest numer konta).

W ostatnim tygodniu codzienną wersję „Gazety Polskiej” wspierały ogłoszeniami: PGNiG, Lotnisko Chopina, Lotto, Orlen, Energa, Azoty, PGZ oraz Agencja Mienia Wojskowego. Dla zachęcenia ogłoszeniodawców „GPC” reklamuje się jako „dziennik, który nie boi się władzy”. Nadal jednak ma problem z czytelnikami. Według ostatnich badań sprzedaż spadła z 19 tys. egz. w 2015 r. do 18 tys. w roku bieżącym. Wzrósł za to dochód z reklam. Dane porównawcze Kantar Media z wiosny mówią o wzroście rzędu 320 proc. Dane z lata (rok do roku) to 300 proc. wzrostu. W liczbach bezwzględnych zysk wzrósł z 1,5 mln zł (lato 2015) do prawie 5 mln zł (lato 2016).

Wildstein na łamach, Wildstein w reklamie

Oprócz reklam dochód przynoszą sponsorowane dodatki i wywiady z prezesami państwowych firm. We „wSieci” duże reklamy programu Bronisława Wildsteina (publicysty tygodnika) daje TVP, no i SKOK-i, ale akurat one są współwłaścicielem tygodnika.

co prawicowa prasa robi dla swoich reklamodawców?

Dziennikarze „niepokorni” wykazują się ponadstandardową lojalnością wobec swoich ogłoszeniodawców. Zarówno „Gazeta Polska”, jak i „wSieci” walczą np. z „Newsweekiem”, który krytycznie opisał nowe porządki zaprowadzane przez ludzi Antoniego Macierewicza w Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Udzielają swoich łamów na polemiki z „Newsweekiem”, a ostatnio forsują wniosek PWPW o przyznanie Michałowi Krzymowskiemu, autorowi tekstów o wytwórni, piętnującej antynagrody Hiena Roku.

Kiedy we wrześniu „Rzeczpospolita” ujawniła aferę z nagrodami dla zarządu PGNiG, „niepokorni” pisali, że jest to „działanie z inspiracji rosyjskiej”. Kiedy zaś „Wyborcza” opisała, jak prezes spółki podległej PGNiG przeprowadza jako zewnętrzna firma „proces naprawczy” innej spółki tego samego koncernu, zaatakowały nas portale wPolityce.pl i Niezalezna.pl.

Zobacz także

dojna

wyborcza.pl

Kublikacje. Zaprasza Agnieszka Kublik

JERZY RADZIWIŁOWICZ, AGNIESZKA KUBLIK: REALIZACJA: MACIEJ CZAJKOWSKI: MONTAŻ: PAWEŁ GIL, 14.10.2016
http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,20839306,video.html?embed=0&autoplay=1

Gościem Agnieszki Kublik w najnowszym odcinku ‚Kublikacji’ jest Jerzy Radziwiłowicz, aktor. – Kultura jest miejscem starcia, tyglem, gdzie wszystko powinno się gotować. Jeśli to się wystudzi i zrobi z tego zimną zupę propagandy, to jest tragedia – mówi Radziwiłowicz.

‚Kublikacje’ w każdy piątek o godzinie 20:00 na Wyborczej.pl

jerzy-radziwillowicz

wyborcza.pl

Black Hawk wylądował. Nowojorsko-smoleński łącznik Macierewicza, cd.

Tomasz Piątek, 15.10.2016

10 października, Mielec. Antoni Macierewicz i Beata Szydło oglądają black hawka

10 października, Mielec. Antoni Macierewicz i Beata Szydło oglądają black hawka (Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta)

15 tys. dolarów od Polskiej Grupy Zbrojeniowej, 120 tys. dolarów od Lockheeda Martina. Tak lobbuje Alfonse D’Amato, z którym „pan minister Antoni Macierewicz nie ma żadnych związków”.

1 października br. opisaliśmy związki Antoniego Macierewicza, polskiego ministra obrony z amerykańskim lobbystą Alfonse’em D’Amato. D’Amato pracuje m.in. dla koncernu Lockheeda Martina, producenta śmigłowców Black Hawk w Mielcu.

4 października br. polski rząd odmówił zakupu francuskich śmigłowców Caracal dla polskiej armii. 10 października br. minister Antoni Macierewicz zapowiedział, że kupi właśnie black hawki.

Tymczasem jednak odkryliśmy nowe powiązania D’Amato z resortem Macierewicza.

Alfonse D’Amato. Nowojorsko-smoleński łącznik Macierewicza?

***

Dla przypomnienia: Antoni Macierewicz i Alfonse D’Amato, były senator USA, figurowali na stronie internetowej amerykańskiej organizacji Friends of Poland jako jej prezesi (cel organizacji opisany na tej stronie to rozwój stosunków polsko-amerykańskich). Po naszej publikacji powyższe informacje ze strony znikły.

Równocześnie John Zagame – dyrektor w Park Strategies, firmie lobbingowej D’Amato – oświadczył, że Friends of Poland nie jest organizacją, lecz jedynie stroną internetową dokumentującą poczynania D’Amato. A Macierewicza wpisano tam jako prezesa… przez pomyłkę i bez jego wiedzy.

Dodajmy, że na stronie był też długi życiorys Macierewicza. I jego upoważnienie-apel, w którym minister wzywał D’Amato do działań na rzecz zbliżenia polsko-amerykańskiego. W wyszukiwarkach są ślady tego apelu z datą 26 kwietnia br.

12 października na antenie TVN 24 Bogdan Rymanowski spytał zastępcę Macierewicza Bartosza Kownackiego o związki ministra z D’Amato. Kownacki odparł:

– To nieprawda. Pan minister Macierewicz nie ma żadnych związków z osobą, którą pan wymienił. „Gazeta Wyborcza” słynie z tego rodzaju insynuacji.

Jednak renomowany portal Politico opublikował 27 kwietnia br. artykuł pt. „D’Amato for Polish arms company” (D’Amato na rzecz przedsiębiorstwa polskiej armii). Czytamy tam:

„Park Strategies, firma byłego senatora D’Amato, podpisała z polskim koncernem obronnym Polska Grupa Zbrojeniowa kontrakt konsultingowy na 15 tys. dolarów miesięcznie. Firma D’Amato będzie promować polskie przedsięwzięcia militarne, (…) docierać do dziennikarzy, Kongresu, think tanków i firm amerykańskiej armii, jak również będzie pomagać przy lipcowym szczycie NATO w Warszawie”.

Tę samą informację podał też portal O’Dwyer’s – internetowa wersja jednego z najważniejszych amerykańskich magazynów zajmujących się PR.

Polską Grupę Zbrojeniową kontroluje Antoni Macierewicz jako minister obrony. 9 lipca br. w Krynicy oznajmił, że resort obrony jest „dysponentem skarbu państwa w tej grupie”.

Po decyzji ws. Caracali. Związany z Macierewiczem lobbysta D’Amato obsługuje również nowego producenta Blackhawków

Szczyt zakończył się bardzo dużym sukcesem

Wysłaliśmy pytania do firm i osób zainteresowanych.

Do Polskiej Grupy Zbrojeniowej i do Park Strategies: „Czy prawdziwe są doniesienia portali Politico i O’Dwyer’s, według których Polska Grupa Zbrojeniowa podpisała kontrakt konsultingowy z firmą Park Strategies na 15 tys. dolarów miesięcznie?”.

Do Ministerstwa Obrony Narodowej: „Czy prawdziwe są doniesienia Politico oraz O’Dwyers, według których senator D’Amato i jego firma Park Strategies obsługiwali/obsługują Polską Grupę Zbrojeniową, jak również pomagali w przygotowaniu lipcowego szczytu NATO w Warszawie?”.

Do wiceministra Kownackiego: „Na jakiej podstawie twierdzi Pan, że minister Macierewicz nie ma żadnych związków z osobą, o którą w dniu 12.10.2016 pytał Pana dziennikarz Bogdan Rymanowski? Na jakiej podstawie twierdzi Pan, że „Gazeta Wyborcza” insynuuje ministrowi Macierewiczowi związki z panem D’Amato?”.

PGZ potwierdziła, że zleciła płatną obsługę firmie D’Amato za zgodą ministra Macierewicza: „W kwietniu 2016 roku (…) Polska Grupa Zbrojeniowa S.A. nawiązała współpracę z wiodącą w USA firmą zajmującą się komunikacją z organami rządowymi (government relations) – Park Strategies. Zarząd Polskiej Grupy Zbrojeniowej, mając na uwadze bezpieczeństwo Polski, a zwłaszcza kwestie podejmowane podczas warszawskiego Szczytu NATO, postanowił promować interesy Polski i polskiego przemysłu obronnego w czasie tegoż Szczytu. (…) Ponadto Park Strategies zobowiązał się do promocji na rzecz PGZ w instytucjach rządowych USA, jak również w strukturach NATO. Minister Obrony Narodowej, jako sprawujący nadzór nad Spółką w imieniu Skarbu Państwa, został poinformowany przez Zarząd PGZ o nawiązaniu kooperacji z firmą Park Strategies. Pozostałe kwestie zawarte w ww. umowie są objęte tajemnicą handlową”.

„Oddział Mediów Centrum Operacyjne Ministra Obrony Narodowej” odpowiedział (tuż przed zamknięciem tego numeru): „Panie Redaktorze, Minister Obrony Narodowej został poinformowany przez zarząd PGZ o zawarciu przez nich umowy z firmą Park Strategies. Zarząd Polskiej Grupy Zbrojeniowej mając na uwadze bezpieczeństwo Polski, a zwłaszcza kwestie podejmowane podczas warszawskiego Szczytu NATO postanowił zainwestować w usługi lobbingowe na rzecz Szczytu NATO, który odbył się w lipcu br. Decyzja okazała się słuszna, bo Szczyt zakończył się bardzo dużym sukcesem – znacznego zwiększenia bezpieczeństwa Polski”.

Macierewicz, pomyłkowy prezes? Niezwykłe tłumaczenia amerykańskich lobbystów po artykule „Wyborczej”

POMOST D’Amato

Związki D’Amato ze środowiskiem Macierewicza są starej daty.

W latach 1981-98 D’Amato z ramienia Partii Republikańskiej reprezentował stan Nowy Jork w Senacie. W książce „Odrzucić Jałtę” Adam Władysław Kiernik opisuje kontakty senatora z polonijną organizacją antykomunistyczną POMOST. Według Kiernika przynajmniej w jednej sprawie POMOST zalecał D’Amato, jak ma wystąpić w Senacie.

Było to w roku 1985. Jednym z liderów POMOST-u był wówczas Janusz Subczyński. Dwa lata później został głównym przywódcą tej organizacji. Po upadku komunizmu stał się jednym z najważniejszych publicystów gazety Macierewicza „Głos”.

W czerwcu br., odpowiadając na pytania „Wyborczej”, Macierewicz przyznał, że w latach 1999-2014 Subczyński był jego biznesowym wspólnikiem (jako właściciel amerykańskiej firmy Medinvest Corporation, która miała większościowe udziały w spółce Dziedzictwo Polskie wydającej „Głos”).

Po śmierci Subczyńskiego polonijny portal „Goniec” pisał o wielokrotnych spotkaniach Macierewicza z liderem POMOST-u i jego środowiskiem w USA.

Antoni Macierewicz, jego firma i jego TW. Czego nie wiemy o pogromcy „układu”

Pośrednik

Wróćmy do śmigłowców i byłego senatora.

Alfonse D’Amato pracuje również dla producenta black hawków. Koncern Lockheed Martin jest klientem jego firmy Park Strategies. W zeszłym roku zapłacił jej 120 tys. dolarów; w pierwszej połowie bieżącego roku – 70 tys. dol. Kwoty te podajemy za serwisem Open Secrets monitorującym wpływ lobbingu na politykę.

D’Amato jest lobbystą skutecznym. W 2003 r. „New York Times” pisał, że były senator jednym telefonem umie rozwiązać zawikłany konflikt między biznesem a władzą (za taką szybką interwencję może sobie policzyć nawet pół miliona dolarów).

Nowojorski tygodnik „Village Voice” podaje, że D’Amato jest też fundraiserem polityków – kimś, kto zdobywa dla nich dotacje od firm i bogatych osób na kampanie wyborcze. Barwy partyjne nie ograniczają byłego senatora. Wojujący republikanin zbiera niekiedy pieniądze dla Demokratów (jak David Paterson, gubernator stanu Nowy Jork w latach 2008-10).

W 2003 r. D’Amato zdobywał fundusze dla George’a W. Busha. Według „Village Voice” sztab Busha zataił wtedy nazwiska niektórych fundraiserów, w tym D’Amato (ujawniła je dopiero organizacja watchdogowa Texans for Public Justice). Być może przyczyną były głośne związki lobbysty z mafijnymi rodzinami Gambino, Genovese i Lucchese.

W aktach sądowych i w prasie czytamy, że D’Amato bawił się z bossami rodziny Gambino w 1991 r. na imprezie, której celem było zbieranie dla niego funduszy. W latach 80. i 90. pomagał mafijnym „biznesmenom” (Peter Castellana) i zwykłym bandytom (Mario Gigante). Na procesie członka rodziny Lucchese był świadkiem obrony.

D’Amato, Rosja i znów mafia

W tym roku D’Amato poparł Donalda Trumpa, zanim jeszcze kandydat na prezydenta uzyskał nominację Republikanów. Prorosyjska postawa Trumpa koliduje z wystąpieniami D’Amato, nieraz antykremlowskimi. Działalność byłego senatora świadczy jednak o tym, że oddziela on retorykę od biznesu.

Oprócz Lockheeda Martina firma D’Amato obsługuje również koncern zbrojeniowy United Technologies (pisaliśmy o tym w artykule z 1 października br.).

Oba koncerny związane są z produkcją black hawków w Mielcu (United Technologies produkowało tam te śmigłowce do listopada 2015 r., kiedy to sprzedało mieleckie zakłady właśnie Lockheedowi Martinowi).

Oba robią też interesy z kombinatem Energomasz, który w 86 proc. należy do rządu Rosji. Prywatnym udziałowcem Energomaszu jest Jurij Kowalczuk, przyjaciel i bankier Władimira Putina.

Zdaniem agencji Reuters i senatora Johna McCaina, byłego kandydata na prezydenta USA, Rosjanie z Energomaszu za pośrednictwem United Technologies wyciągają miliony od amerykańskiego Departamentu Obrony, sprzedając mu silniki do… satelitów szpiegowskich.

W fundraisingowej działalności D’Amato bierze udział Thomas Renyi, wieloletni prezes i szef zarządu Bank of New York. Bank ten w latach 90. stał się największą pralnią pieniędzy dla rosyjskich oligarchów, polityków i przestępców. Renyi tłumaczył się z tego przed amerykańskim Kongresem i Senatem. Uznano, że nie wiedział o czynach swoich podwładnych.

Niemal w całym tym okresie przewodniczącym senackiej komisji ds. bankowości był senator Alfonse D’Amato.

Firma D’Amato obsługiwała też fundację na rzecz budowy muzeum i pomnika ofiar zamachu 11 września. Współzałożycielem tej fundacji był znowu Thomas Renyi z Bank of New York.

Znacznie wcześniej, w 1980 r., Bank of New York sfinansował pierwszą kampanię wyborczą D’Amato do Senatu. Kandydat dostał od niego pożyczkę 130 tys. dolarów na tak korzystnych warunkach, że dochodzenie w tej sprawie przeprowadziło FBI (nikomu nic nie udowodniono).

Bank of New York był też klientem kancelarii prawnej Sullivan & Cromwell, w której wiele lat pracował brat byłego senatora – Armand D’Amato. Co ciekawe, w latach 1993-94 kancelaria musiała bronić Armanda przed zarzutem wymuszania łapówek od firm obsługujących armię.

I koło się zamyka – bo jednym z ważniejszych udziałowców koncernu Lockheeda Martina jest właśnie Bank of New York; teraz pod nazwą Bank of New York Mellon, bo w 2007 r. połączył się z Mellon Financial Corporation.

Łącznik moskiewsko-sycylijski?

Sięgnijmy ponownie do lat 90. Ówczesną rosyjską mafię w Nowym Jorku i pranie przez nią pieniędzy badał dziennikarz śledczy Robert Friedman. Budził on czasem kontrowersje polityczne (jako Żyd krytykujący państwo Izrael i niektóre organizacje żydowskie). Nie podważono jednak rzetelności jego śledztw. Gdy zmarł w 2002 r., „Village Voice” pisał: „Zaangażowany zawodowiec (…) Pozwy i groźby śmierci szły za nim przez całe życie (…) Ale od sądów nie ucierpiał, bo nigdy nie popełnił poważniejszego błędu (…) Jego reportaże miały moc niewygodnej prawdy”.

W książce „Red Mafiya: How the Russian Mob Has Invaded America” (2000 r.) Friedman podaje, że rosyjską mafię wprowadzały do Nowego Jorku rodziny Gambino i Genovese. Sycylijczycy i Rosjanie niekiedy strzelali do siebie, ale chętniej robili interesy. Potwierdza to m.in. Jerry Capeci z portalu Huffington Post. Według niego morderca-egzekutor rosyjskiej mafii Monia Elson został uratowany przed śmiercią przez gangstera Daniela Pagano z rodziny Genovese.

Friedman pisze, że pranie pieniędzy rosyjskiej mafii w Nowym Jorku nadzorował niejaki Sam Kislin (w Rosji znany jako Siemion). W 1999 r. gazeta „New York Post” podała, że Sam Kislin był wśród sponsorów kampanii wyborczej D’Amato do Senatu.

W internecie krążą skany ze strony serwisu Open Secrets poświęconej Kislinowi, które potwierdzają tę informację. Jednak gdy wpisać „Sam Kislin” w okienko wyszukiwania tego serwisu, pojawia się tylko napis: „W trakcie szukania tej informacji wystąpił błąd”.

Ostatnie pytanie

Przygotowując ten artykuł, wysłaliśmy jeszcze jedno pytanie do Ministerstwa Obrony Narodowej: „Czy zerwanie kontraktu na francuskie caracale, i tym samym unieważnienie przetargu, służyło temu, by móc zakupić amerykańskie black hawki już bez przetargu?”.

Odpowiedzi nie było.

Wideo „Magazynu Świątecznego” to coś więcej – więcej wyjątkowych tematów, niezwykłych ludzi, najważniejszych wydarzeń, ciekawych komentarzy i smacznych wątków. Co weekend poznasz ciekawy przepis, zasłuchasz się w interpretacji wiersza i przyznasz, że jest cudem, dowiesz się, co w trawie piszczy – w polityce, kulturze, nauce.

A poza tym w Magazynie Świątecznym:

Joanna Mucha: Wypraszam sobie aniołka
Cofamy się. Zamiast doskonalić państwo, musimy się zajmować sprawami absolutnie podstawowymi. Prawami kobiet. Taka polityka nie daje żadnej frajdy. Naprawdę. Z Joanną Muchą rozmawia Tomasz Kwaśniewski

Prof. Bogusław Śliwerski: Nie produkujmy zniewolonych umysłów
Czemu mi profesor pokazał, że można inaczej, ciekawiej, wspólnie? Po hospitacji dyrektorka wezwała mnie na dywanik i w krzyk: „Jakieś zabawy, gry, dzieci chodzą po klasie – to był chaos!”

Andrzej Stasiuk: Jeśli ktoś mnie wychował, to Bob Dylan
Dostałem kasetę z „Desire” Boba Dylana od o dwa lata starszej dziewczyny. Miałem 16 lat – i odjechałem. Trudno to opisać. Powiedzmy, że zjawił się Duch Święty i mnie natchnął. Rozmowa Doroty Wodeckiej

Uchodźca z Syrii: Kanado, dziękuję
Pani rząd odmawia przyjęcia uchodźców? Nie rozumiem. Przecież my się odwdzięczymy za kilka lat. Myśli pani, że ja lubię siedzieć na zasiłku? W kraju pełnym wystaw, w którym tak trudno powiedzieć dziecku, że mu się czegoś nie kupi?

Black Hawk wylądował. Nowojorsko-smoleński łącznik Macierewicza, cd.
15 tys. dolarów od Polskiej Grupy Zbrojeniowej, 120 tys. dolarów od Lockheeda Martina. Tak lobbuje Alfonse D’Amato, z którym „pan minister Antoni Macierewicz nie ma żadnych związków”

Jak Wajda znalazł „Kanał”
Rok 1957, w Cannes amerykańscy scenarzyści pytają Jerzego Stefana Stawińskiego, autora scenariusza „Kanału”: – Partyzanci przechodzący kanałami to świetny pomysł. Jak pan na to wpadł?

Nożem po szybie. Adam Michnik kończy w poniedziałek 70 lat
Adam Michnik: Jak mam do wyboru między Hitlerem a Stalinem, to wybieram Marlenę Dietrich

Marek Janiak: W mieście musi być wszystko
Stanie się to możliwe wtedy, gdy Polakom do dobrego zachowania będzie wystarczał dobry obyczaj, a nie surowy przepis. Z Markiem Janiakiem rozmawia Aleksandra Kaniewska

Polska gra VR. Emocjonalny „Bound” studia Plastic
Najważniejsze jest to, że masz możliwość wyboru. Tym gry różnią się od książki czy filmu. Aby grać dalej, musisz dokonać rachunku sumienia i zdecydować. Rozmowa z Michałem Staniszewskim, założycielem i dyrektorem kreatywnym studia Plastic, które stworzyło grę „Bound”

tomaszpiatek

wyborcza.pl