Radio Maryja, 03.12.2016

 

Macierewicz oskarża o mafijność i szpiegowanie

Macierewicz oskarża o mafijność i szpiegowanie

Na stronach Ministerstwa Obrony Narodowej opublikowany został komunikat o bardzo niepokojącej treści, który wcześniej rozesłano dziennikarzom. Komunikat nie tylko jest oskarżeniem i to najcięższego kalibru, jaki może paść pod adresem generałów i szefów służb specjalnych, ale przede wszystkim pobrzmiewa w nim język, który wydawało się, że spłynął rynsztokiem wraz z historią Polski.

MON oskarża byłych funkcjonariuszy i czyni odpowiedzialnymi „za katastrofalny stan polskiego bezpieczeństwa, tolerowanie środowisk mafijnych wyrosłych ze Służby Bezpieczeństwa, inwigilację niepodległościowych partii politycznych”.

Oraz przypisuje – co jest największym oskarżeniem – „przestępczą działalność na rzecz obcych służb”. Komunikat MON jest taki, jak służby prasowe w nim pracujące, czyli pokrętny i niejasny, lecz konkretne osoby zostają oskarżone o to, że są mafiozami i szpiegami.

Nie padają nazwiska, a napisałem konkretne osoby, gdyż pośrednio da się odczytać, o jakie chodzi, mianowicie – czytamy dalej w komunikacie  – „przykładem takiego działania była dyskusja zorganizowana 24 listopada 2016 r. w Collegium Civitas, w której wzięli udział byli funkcjonariusze podejrzewani o współpracę ze służbami wrogimi Polsce i NATO”.

Nie będę natrząsał się z poetyki tego komunikatu, ale ci mafiozo i szpiedzy biorą udział w dyskusjach i to gdzie? – „w Collegium Civitas”. Don Corleone i Kim Philby dyskutują publicznie, zamiast skrywać się przynajmniej za podniesionym kołnierzem, albo rozpostartą gazetą z wydzierganą dziurą, a najlepiej dać dyla do swoich mocodawców, bo nie tylko wie o nich Antoni Macierewicz, a nawet jego służby prasowe, jak podpisana pod tym komunikatem – Katarzyna Jakubowska, cz.p.o. rzecznika prasowego MON. Wyjaśniam że ten skrót znaczy: czasowo pełniąca obowiązki, bo zastępująca osławionego Bartłomieja Misiewicza, aptekarza z maturą i kłamcy na temat zdobywanego przez siebie wykształcenia. Dezinformatora na temat braku fachowości własnej.

Czy ktoś słyszał, aby ściganych o najcięższe przestępstwa – zorganizowana przestępczość mafijna i szpiegostwa na rzecz wroga – publicznie o tym poinformowano, zanim podejmie się działania inwigilacyjne, a przede wszystkim komunikowane językiem mało polskim, pokracznym?

Czyżby Polska była kabaretowym krajem, w którym jedno z najważniejszych ministerstw, bo obrony narodowej, popełniało wizerunkowe seppuku. Mogę sobie wyobrazić, jak sojusznicy z NATO mają darmowe ćwiczenia przepony, gdy czytając komunikaty resortu Macierewicza – rechoczą.

Napisałem, iż konkretne osoby są „podejrzane” przez Macierewicza o mafijne działania i szpiegowanie na rzecz wrogów Polski i NATO. Portal OKO.press „wytropił”, iż chodzi o gen. Krzysztofa Bondaryka (szef ABW w latach 2008-2013), gen Jakuba Noska (szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego w latach 2008-2013), Pawła Białka (z-ca szefa ABW w 2008-2012) i wybitnego opozycjonistę w PRL-u Piotra Niemczyka (szef UOP w latach 1993-94).

To oni brali udział w owej dyskusji 24 listopada 2016 r. w Collegium Civitas, debata nosiła tytuł “Historia polskich służb specjalnych w III RP – Polskie służby specjalne po roku rządów PiS”. Z troską wyżej wymienieni fachowcy dyskutowali o „osiągnięciach” Macierewicza, a ten musiał ich z miejsca oskarżyć o przestępczość zorganizowaną i szpiegowanie.

No, wiecie. Ale jak np. można ocenić – i to na początku ministrowania przez Macierewicza – najście jego ludzi z wytrychem – dosłownie – na Centrum Eksperckie Kontrwywiadu NATO? Czyż to nie kabaret, ćwiczenie przepony poprzez śmiech? Ba, ten „zajazd” na placówkę NATO w Warszawie poprowadził osławiony Misiewicz. Charlie Chaplin wraz z Woody Allenem nie wymyśliliby takich gagów. Ministerstwo Macierewicza swoja działalnością pisze scenariusze do jakiegoś dzieła hollywoodzkiego, wymarzonej produkcji prezesa Kaczyńskiego, konkurs na scenariusz takiego wiekopomnego dzieła ogłosiło inne ministerstwo – Piotra Glińskiego.

Gdy czytam takie komunikaty, zaśmiewam się. Lecz wiem, że pod powierzchnią ich skrywa się rzecz najgroźniejsza, mianowicie poetyka pomówień pod adresem owych czterech uczestników debaty, a zarazem gróźb pod ich adresem, mają proweniencję stalinizmu. Wówczas też konstruowano oskarżenia o mafijne działania i szpiegowanie, a potem wrzucono do tiurmy (areszt wydobywczy – dzisiejsza terminologia) i oskarżano w preparowanych procesach. Jedną z takich przymiarek jest oskarżenie Józefa Piniora.

Klowni w historii zawsze są groźni, gdyż nie wiadomo kiedy przeistaczają się w oprawców. Techniki pomówień są szyte grubymi nićmi, lecz nie chodzi o prawdopodobieństwo oskarżenia, ale dyspozycyjność prokuratorów i sędziów. W przypadku Piniora prokurator odpowiedni się znalazł, na szczęście sędzina stanęła na wysokości zadania. Ale to może się szybko zmienić… Historia Polski jest właśnie łamana kołem.

Waldemar Mystkowski

macierewicz

koduj24.pl

Waldemar Kuczyński:

Kaczyński moim zdaniem nadal tak o Rydzyku myśli, tylko, że dziś jest „dzierżawcą” elektoratu ciągle rydzykowego i musi trzymać buzie w ciup.

cy0hao8weaacsu

 

OSZCZERSTWO JAKO KOMUNIKAT PRASOWY. MON OSKARŻA BYŁE KIEROWNICTWO SŁUŻB O SZPIEGOSTWO

PIOTR PACEWICZ, DANIEL FLIS, ADAM LESZCZYŃSKI, 3 GRUDNIA 2016

Ministerstwo Macierewicza ostrzega przed „dezinformacją” sianą przez b. funkcjonariuszy kierownictwa służb specjalnych. MON zarzuca im „tolerowanie środowisk mafijnych wyrosłych ze Służby Bezpieczeństwa” i „przestępczą działalność na rzecz obcych służb”. MON sięga do najgorszych, komunistycznych wzorów pomawiania i zastraszania ludzi niewygodnych

W sobotę 3 grudnia 2016 rzeczniczka MON rozesłała dziennikarzom komunikat. Został też opublikowany na stronie resortu:

“Ministerstwo Obrony Narodowej zwraca uwagę, że coraz częściej pod pozorem dyskusji naukowej wypowiadają się byli funkcjonariusze służb odpowiedzialni za katastrofalny stan polskiego bezpieczeństwa, tolerowanie środowisk mafijnych wyrosłych ze Służby Bezpieczeństwa, inwigilację niepodległościowych partii politycznych, a nawet przestępczą działalność na rzecz obcych służb” .

Zarzut siania dezinformacji może być wynikiem działalności Bartłomieja Misiewicza, który po krótkotrwałej dymisji wrócił do MON i zgodnie z twitterowym komunikatem Ministerstwa z 20 października „zajmuje się w Gabinecie Politycznym MON analizą dezinformacji medialnych, wymierzonych w bezpieczeństwo państwa”.


fot. Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta
Przeczytaj też:

MISIEWICZ POWRACA. I NIE JEST TO DEZINFORMACJA

KONRAD RADECKI-MIKULICZ  20 PAŹDZIERNIKA 2016


Czterech pomówionych

Których funkcjonariuszy i jakich dyskusji dotyczą te oskarżenia? MON podaje tylko jeden przykład:

“Smutnym przykładem takiego działania była dyskusja zorganizowana 24 listopada 2016 r. w Collegium Civitas, w której wzięli udział byli funkcjonariusze podejrzewani o współpracę ze służbami wrogimi Polsce i NATO.  Przestrzegamy polską opinię naukową i opinię publiczną przed dezinformacyjnymi konsekwencjami propagowania takich działań.”

MON nie podał nazwisk osób, których mają dotyczyć te zarzuty. Wiadomo jednak, że musi chodzić o przynajmniej dwie osoby – skoro użyto liczby mnogiej – zaproszone do debaty “Historia polskich służb specjalnych w III RP – Polskie służby specjalne po roku rządów PiS”, która odbyła się 24 listopada w Collegium Civitas. Wzięli w niej udział:

  • gen. bryg. rez. Krzysztof Bondaryk, szef ABW w latach 2008-2013. W 2009 r. doprowadził do odwołania Mariusza Kamińskiego z funkcji szefa CBA w związku z jego nadużyciami w tzw. aferze gruntowej. Tymi, za które został skazany w pierwszej instancji, a następnie ułaskawiony przez prezydenta Andrzeja Dudę. Obecnie Kamiński jest koordynatorem służb specjalnych;
  • gen. bryg. rez. Janusz Nosek, Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego w latach 2008-2013. Jako szef SKW próbował odebrać Macierewiczowi certyfikat dostępu do informacji niejawnych i zawiadomił prokuraturę o tym, że ludzie dzisiejszego szefa MON bezprawnie skopiowali listę tajnych współpracowników wojskowych służb specjalnych. W październiku 2016 r. prokuratura postawiła Noskowi zarzut przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków. Według nieoficjalnych informacji TVN24 powodem miała być umowa SKW z Rosją w ramach porozumienia NATO o współpracy w walce z terroryzmem w Afganistanie;
  • Paweł Białek, zastępca Szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w latach 2007-2012. Po odejściu z ABW pracował w Ministerstwie Skarbu i zasiadał w radach nadzorczych państwowych spółek, m.in. KGHM i Orlenu;
  • Piotr Niemczyk, szef Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa w latach 1993-1994 i wiceminister gospodarki w 2001 r. Niemczyk, od końca lat 70. zaangażowany w opozycję demokratyczną, w latach 1982–1985 drukował i kolportował wydawnictwa podziemne, w tym „Tygodnik Mazowsze”. Dwukrotnie aresztowany – w lipcu 1983 i od lutego do września 1986, zwolnienia uzyskiwał na mocy amnestii. W 1985 był jednym z założycieli Ruchu Wolność i Pokój.

Srrona internetowa Park Strategies - firmy Alfonse D'Amato
Przeczytaj też:

D’AMATO – LOBBYSTA POLSKIEJ GRUPY ZBROJENIOWEJ, RZĄDU CZY MACIEREWICZA?

BIANKA MIKOŁAJEWSKA  17 PAŹDZIERNIKA 2016


Kto? Co? Jak? Kiedy?

Które z tych osób zdaniem MON są “odpowiedzialne za katastrofalny stan polskiego bezpieczeństwa, tolerowanie środowisk mafijnych wyrosłych ze Służby Bezpieczeństwa, inwigilację niepodległościowych partii politycznych, a nawet przestępczą działalność na rzecz obcych służb”?

Czy wszyscy, czy tylko niektórzy? Za wszystkie czy  tylko za niektóre z tych przestępstw i zaniedbań? Jakie są na to dowody?

Komunikat nie odpowiada na żadne z tych pytań, rzuca więc cień na wszystkich uczestników debaty. Choć żadnemu nigdy nie udowodniono zarzucanych przez MON działań, resort przykleja do nich łatki szpiegów i mafiozów.

A także stwierdza ogólnikowo, że ponoszą „odpowiedzialność za katastrofalny stan polskiego bezpieczeństwa” (kiedy? teraz czy wcześniej? w jakim sensie?).

Jednocześnie ministerstwo Antoniego Macierewicza i Bartłomieja Misiewicza próbuje uniknąć odpowiedzialności za słowo, bo w komunikacie nie pada żadne nazwisko.

Rzekome ostrzeżenie przed “dezinformacją” jest więc pomówieniem, a także próbą zastraszenia tych wszystkich, którzy krytykują lub mogliby krytykować, obecną działalność MON czy służb specjalnych. Urzędowy dokument schodzi na poziom propagandy, która nasuwa skojarzenia z okresem komunistycznym. To wtedy władze i podporządkowane im media rzucały podobne kalumnie na opozycjonistów czy choćby krytyków władzy.


Prezydent w TV
Przeczytaj też:

DLA PIS MACIEREWICZ JEST WAŻNIEJSZY OD PREZYDENTA I PRAWDY RAZEM WZIĘTYCH

STANISŁAW SKARŻYŃSKI  1 LISTOPADA 2016


Stalinowska tradycja. Szpiegostwo jako ulubiony zarzut

Oskarżenie o szpiegostwo było jednym z ulubionych zarzutów wysuwanych przez reżimy komunistyczne przeciwko swoim prawdziwym (i domniemanym) przeciwnikom.  Już w pierwszym procesie pokazowym w ZSRR  (tzw. procesie szachtyńskim w 1928 r.) oskarżonym zarzucano szpiegostwo na rzecz mocarstw zachodnich, a także “burżuazyjnej Polski”. W procesach pokazowych w Moskwie w latach 30. oskarżano o szpiegostwo m.in. na rzecz Niemiec i Japonii, komunistów, których jedyną winą było to, że nie ufał im Stalin, albo że byli w przeszłości jego przeciwnikami wewnątrz partii. Poddani torturom oskarżeni często przyznawali się do tych zarzutów.

Podobną taktykę stosował reżim stalinowski w Polsce, uznając za szpiegów m.in. przywódców organizacji “Wolność i Niepodległość” (spadkobierczyni AK) w 1947 r.

O szpiegostwo na rzecz USA i Watykanu oskarżono księży skazanych w jednym z ostatnich procesów pokazowych w stalinowskiej Polsce, tzw. procesie kurii krakowskiej w 1953 r.

Później oskarżano chętniej raczej o przestępstwo z art. 5 małego kodeksu karnego – „wejście w porozumienie z obcą organizacją w celu działania na szkodę Państwa Polskiego”, za co również groziły surowe kary. Takie zarzuty postawiono m.in. oskarżonym w tzw. procesie taterników (1969-1970), w którym grupę młodych ludzi zamknięto do więzienia za współpracę z paryską “Kulturą”.

Komunizm miał obsesję wrogów: w klasycznej stalinowskiej wizji świata tworzyli oni jednolitą, wszechogarniającą sieć, w której ręka w rękę współpracowali obcy agenci i opozycja.


Szef MON
Przeczytaj też:

„OGŁOSIŁEM, ALE TO NIGDY NIE BYŁO AKTUALNE”. KOSMICZNA ODPOWIEDŹ NA LIST FRANCJI I NIEMIEC

STANISŁAW SKARŻYŃSKI  6 LISTOPADA 2016


Tradycja PRL. Niemczyk już wtedy działał na szkodę

Jak powiedział OKO.press Piotr Niemczyk, czytając komunikat MON „poczuł się recydywistą”. W 1986 roku siedział siedem miesięcy w więzieniu czekając na proces za działalność w ruchu Wolność i Pokój. Był oskarżony o wejście w porozumienie z osobami działającymi na rzecz obcej organizacji mającej na celu działanie na szkodę interesów politycznych Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej” (art. 132 – kara do 5 lat).

Prokurator wojskowy precyzował, że Niemczyk „udzielił szkalujących informacji przedstawicielom wielu gazet zachodnich oraz rozgłośni radiowej BBC, jak też nawiązał kontakt z wieloma organizacjami pacyfistycznymi w Europie Zachodniej”.

zarzuty-132-page-001
Uzasadnienie zarzutów dla Piotra Niemczyka z 1986r.

Drugi zarzut prokuratury wojskowej PRL dotyczył „kierowania związkiem, którego istnienie, ustrój lub cel ma pozostać tajemnicą wobec organów państwowych” (art. 278 par. 3 – także kara do 5 lat). Prokurator wojskowy precyzował, że Niemczyk pełnił kierowniczą funkcję „w ruchu o nazwie Wolność i Pokój (…) inspirował i organizował działalność WiP, a nadto (…) propagował ruch pacyfistyczny wzywając do odmowy służby wojskowej czym godził w obronność kraju i jedność sojusznicza państw Układu warszawskiego”.

„Wtedy nie zdążyli nas osądzić, wyszedłem na mocy amnestii we wrześniu 1986” – mówi Niemczyk.

OKO.press

 

time

http://motto.time.com/4589734/last-tango-in-paris-director-butter-rape-scene/?xid=time_socialflow_twitter

Andrzej Duda przemawia przed Rydzykiem w Toruniu: Wyśmiewane moherowe berety stały się skuteczne niczym jednostki Grom

OK, 03.12.2016

25-lecie Radia Maryja

25-lecie Radia Maryja (fot. Kancelaria Prezydenta/Twitter)

Andrzej Duda wygłosił płomienne przemówienie podczas 25. urodzin Radia Maryja. Podkreślał m.in. jak wielki wpływ na politykę mają słuchacze radia oraz widzowie TV Trwam.

Prezydent Andrzej Duda przyjechał dziś do Torunia, by wziąć udział w uroczystościach z okazji 25-lecia Radia Maryja. Na urodzinach rozgłośni kierowanej przez o. Tadeusza Rydzyka pojawili się też m.in. szef MON Antoni Macierewicz, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, szef MSWiA Mariusz Błaszczak, minister środowiska Jan Szyszko i szefowa KPRM Beata Kempa.

Andrzej Duda najpierw został gorąco przywitany przez o. Rydzyka, później wygłosił przemówienie, w którym podziękował rozgłośni za „budowanie wielkiej wspólnoty i za niezłomność”. – Ja przybyłem tutaj jako prezydent Rzeczypospolitej, żeby podziękować, bo jeżeli 22 lata temu prawie nasz Ojciec Święty codziennie Panu Bogu dziękował, to po 25 latach wypada, żeby prezydent Rzeczypospolitej podziękował Panu Bogu i tym, którzy Radio Maryja stworzyli – powiedział.

Prezydent @AndrzejDuda: przybyłem tutaj jako prezydent RP, żeby podziękować

Prezydent @AndrzejDuda: za to wielkie dzieło chciałem z całego serca podziękować i złożyć życzenia na następne ćwierćwiecza

Andrzej Duda stwierdził też, że „Radio Maryja ma prawo nawoływać do tego żeby cała Polska polityka była troską o dobro wspólne”. – Polityka przenika nasze życie, polityka jest nieodłączną częścią budowania dobrego państwa, ale (taka) polityka, która pojmowana jest jako rozumna troska o dobro wspólne, o czym była dzisiaj tutaj mowa. Radio Maryja ma prawo do tego, żeby taką politykę prowadzić i w taką politykę się włączać, ma prawo nawoływać do tego, aby cała polska polityka taka właśnie była – stwierdził.

Prezydent przypomniał również sprawę problemów TV Trwam, która walczyła o miejsce na multipleksie, po tym, jak w 2012 roku nie przyznała go jej KRRiT. W ramach protestu środowiska katolickie organizowały wówczas wiele manifestacji m.in. „Obudź się Polsko” – III Ogólnopolski Marsz w obronie TV Trwam. Wspominając to wydarzenie prezydent powiedział:

Wyśmiewane moherowe berety okazały się równie sprawne jak szare berety jednostek specjalnych Grom.

Prezydent @AndrzejDuda: wyśmiewane moherowe berety stały się skuteczne jak niczym jednostki Grom w zwycięstwie ws. multiplexu

Prezydent @AndrzejDuda przypomniał znaczenie marszu Obudź się Polsko 29.09.2012 roku którego miałem zaszczyt być organizatorem @RadioMaryja

Przemówienie Andrzeja Dudy zakończyły owacje na stojąco.

duda

gazeta.pl

Śmietanka PiS na urodzinach Radia Maryja. Rydzyk wita Misiewicza: Nie łamać się! Alleluja i do przodu!

OK, 03.12.2016

25. urodziny Radia Maryja

25. urodziny Radia Maryja (fot. Kancelaria Prezydenta/Twitter)

Radio Maryja świętuje w Toruniu swoje 25. urodziny. Na uroczystościach tłumnie zjawili się politycy PiS.

W Toruniu wielkie święto. Radio Maryja świętuje swoje 25-lecie. Na obchodach jubileuszu rozgłośni, którą nieprzerwanie kieruje o. Tadeusz Rydzyk, pojawiły się tłumy fanów z całej Polski oraz liczna reprezentacja PiS.

Wśród gości znaleźli się m.in. prezydent Andrzej Duda, szef MON Antoni Macierewicz, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, szef MSWiA Mariusz Błaszczak, minister środowiska Jan Szyszko i szefowa KPRM Beata Kempa.

„Nie byłoby takiego człowieka, gdyby nie tacy rodzice”

Ojciec Tadeusz Rydzyk, witając prezydenta, pozdrowił też jego rodzinę. – Pozdrawiam małżonkę, córkę i bardzo szlachetnych rodziców. Nie byłoby takiego człowieka, gdyby nie tacy rodzice. Właśnie rodzicom dziękuję. To jest zachęta dla wszystkich rodziców, żeby wasze dzieci były szlachetne, wielkie. Żeby ojczyzna się cieszyła, ludzie…. – mówił.

Słowa otuchy dla Misiewicza

O. Tadeusz Rydzyk zwrócił się też do Bartłomieja Misiewicza. – Koniecznie wśród gości trzeba wymienić Bartłomieja Misiewicza. To jest konieczne dlatego, że ile Pana sponiewierają, to kto to zdoła znieść? Nie łamać się! Alleluja i do przodu! Piorun nie uderza w to, co jest małe. Ma Pan być wielki duchem! powiedział…

A TERAZ ZOBACZ: 20 mln na szkołę Rydzyka? Sellin wyjaśnia, dlaczego im się należy

 smietanka

gazeta.pl

 

Taka przyszłość Polski? „Der Spiegel” pisze, dlaczego już jest źle. A będzie… jeszcze gorzej

OK, PAP, 03.12.2016

Prezes PiS Jarosław Kaczyński

Prezes PiS Jarosław Kaczyński (GRZEGORZ SKOWRONEK)

„Der Spiegel” podsumował pierwszy rok rządów PiS. Tygodnik stwierdził, że rząd podporządkował już sobie sądy, aparat bezpieczeństwa i publiczne media i „zamierza sprawować władzę bez oglądania się na kontrolę”.

Na łamach niemieckiego tygodnika „Der Spiegel” ukazał się artykuł „Gniewna większość”,  którego autor zastanawia się, co zadecydowało o zwycięstwie PiS w wyborach parlamentarnych. Jan Puhl pisze o tym, że prezes PiS „obiecuje wyczerpanemu społeczeństwu ochronę przed globalizDeracją, co jest typowe dla prawicowego populizmu”. „Obiecuje też zemstę na aroganckich elitach”.

Kaczyński straszy Polaków

Zdaniem Puhla dzięki umiejętnemu posługiwaniu się stereotypami w rodzaju „UE niszczy cenną polską tradycję”, czy liberałowie „chcą zaszkodzić świętej ojczyźnie”, Kaczyński zgromadził wokół siebie „heterogeniczny ruch oburzonych”.
„Nastroje między Warszawa a Brukselą, Paryżem i Berlinem dawno nie były tak złe jak obecnie” – ocenia „Der Spiegel”.

Dziennikarz „Spiegla” pisze też, że o sukcesie PiS zdecydowało poparcie ludzi z klasy średniej: „To centrum (warstwy średnie) pomogły Kaczyńskiemu w zdobyciu władzy – urzędnicy, właściciele sklepów, rzemieślnicy, przede wszystkim z miejsc oddalonych od metropolii”.

„PiS zaatakował TK – niebezpieczne posunięcie”

Zdaniem Puhla Polska będzie w przyszłości krajem, w którym „rząd będzie sprawował władzę bez oglądania się na kontrolę”. „System wymiaru sprawiedliwości i aparat bezpieczeństwa są już podporządkowane – aż do ostatniego sędziego na prowincji. Wieczny kompleks bycia pomijanym będzie nadal określał relacje (Polski) z UE, Polska będzie więc trudnym partnerem. Warszawa nie będzie chciała przyjąć euro i będzie traktowała zagranicznych inwestorów z nieufnością” – podsumowuje Puhl.

Publiczne stacje telewizyjne i radiowe, a także liczne, częściowo państwowe przedsiębiorstwa zostały podporządkowane polityce rządu. Muzea, teatry, producenci filmowi mają w przyszłości dostawać dotacje tylko wtedy, gdy będą propagować narodowe treści. PiS zaatakował Trybunał Konstytucyjny i w praktyce go wyeliminował – niebezpieczne posunięcie

– wylicza niemiecki dziennikarz, podsumowując pierwszy rok rządów PiS.

A TERAZ ZOBACZ:  Rok temu byście w to nie uwierzyli. Absurdy PiS-u

taka

gazeta.pl

 

Józef Pinior: Każdy człowiek ma prawo do szczęścia

Dorota Wodecka, 03 grudnia 2016

Józef Pinior

Józef Pinior (Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta)

Kaczyński wygrał, bo ma sprawną machinę polityczną i ucho na życiowe potrzeby ludzi. Ale zapomina, że na godność, także chama, nie składa się tylko lepszy samochód, wakacje, mieszkanie i buty na zimę. Gdyby tak było, Gierek rządziłby 30 lat. Z Józefem Piniorem rozmawia Dorota Wodecka

Chciałam porozmawiać z Józefem Piniorem o przyszłości lewicy. Ale w Europie wydarzył się Brexit, a w Polsce profesor Mikołejko uznał część społeczeństwa za chamów i zaczęliśmy o aktualiach.

Miałam jeszcze o parę rzeczy dopytać, ale jakoś trudno było się zgrać. Pinior angażował się w manifestacje KOD-u, brał udział w debatach organizowanych przez Razem, recenzował głośno poczynania władz.

Wróciłam do tej rozmowy, gdy dowiedziałam się o jego aresztowaniu. Odżyły wspomnienia ze studiów, kiedy na wrocławskich murach bliscy mi wówczas ludzie sprejowali hasło: „Uwolnić Piniora i Borowczaka”. Poczułam, że znów, jak wtedy, za schyłkowej komuny, ktoś chce zamknąć mu usta, a na dodatek pognębić. Bo jest niewygodny i groźny.

Zrozumiałam, że natychmiast trzeba ją opublikować. To, co mówi Józef, tylko umacnia przeświadczenie wielu z nas: uderzyli w niego jak wtedy, przed 30 laty – bo mówi prawdę i otwiera oczy.

DOROTA WODECKA: „Cham idzie jak w dym, bez wątpliwości, bez skrupułów i rozterek duchowych. Nie rozumie i nie chce rozumieć. Ma głowę napakowaną wyobrażeniami, poglądami, stereotypami, uprzedzeniami” – powiedział jakiś czas temu prof. Mikołejko. A pan chce się z tym chamem dogadać.

JÓZEF PINIOR: Prawdopodobnie jest mi bliżej do niektórych diagnoz profesora, niż to się może wydawać. Ale on jest filozofem i może wypowiadać się z wyżyn olimpu, a politycy muszą wygrywać wybory. Dlatego my wszyscy, którzy wierzymy w projekt europejski i nie chcemy, by państwa narodowe znalazły się w rękach nacjonalistów i ksenofobów, musimy rozerwać elektorat prawicy – w Polsce, w Wielkiej Brytanii, we Francji. Czyli rozmawiać z tym chamem i go wychować.

Zbigniew Mikołejko: Jeden drugiemu wchodzi na głowę

Brexit. Wielka mała Brytania

Jak, skoro on ma ciasny światopogląd i nawet nie próbuje z niego wyjść?

– Mam oświeceniową wiarę w ludzi. Nikt nie ma w genach zakodowanego chamstwa. Zostaje chamem dlatego, że trafił na taką a nie inną rodzinę, szkołę czy środowisko. Trzeba to zmienić, ale nie tylko lekcjami o tolerancji. To, że nie należy pogardzać i nienawidzić, dzieciak musi usłyszeć na podwórku od kogoś, kto jest dla niego autorytetem. Jeśli mu to powie jego trener boksu czy piłki nożnej, to on na pewno nie zostanie rasistą. Tak się to robi w Ameryce, w Niemczech. U nas ani państwo, ani samorządy nie zadają sobie takiego trudu. Te dzieci na tych zapuszczonych podwórkach są zostawione same sobie. Albo przechwytują je struktury kibolskie.

Społeczeństwo jest, jakie jest, i z takim musimy pracować. Rozmawiać. Przecież PiS wygrał, bo miał efektywną political machine. Po amerykańsku zbudowali wokół partii różne aktywne grupy społeczne. Byli w nieustannej mobilizacji: spotykali się z elektoratem w Klubach „Gazety Polskiej”, na łamach gazet internetowych, blogów, telewizji Republika i pod Pałacem Prezydenckim.

A my daliśmy im fory, gdy zaniedbaliśmy kształtowanie intelektu, moralności, światopoglądu młodego człowieka, wprowadzając religię do szkół i oddając sprawy wychowania Kościołowi.

To Kościół uformował chamów?

– Niestety, w dużej mierze tak.

Szkoła to nie tylko umiejętności i wiedza. Istotą szkoły jest formowanie dziecka tak, żeby miało swój pogląd na świat i potrafiło podejmować racjonalne decyzje. Żeby młody człowiek, wchodząc w życie, był empatyczny, a nie wyłącznie asertywny. I oczywiście żeby był szczęśliwy. Tak, szczęśliwy, bo jednym z praw człowieka jest prawo do szczęścia i na tym przekonaniu opiera się epoka zbudowana na rewolucji amerykańskiej i francuskiej.

Polska świecka, oświeceniowa, racjonalna wycofała się z tych idei, oddając pole Kościołowi. Nie oskarżam, że cały Kościół jest po innej stronie barykady, bo podziały są subtelniejsze, niemniej polski Kościół lokalny, który ma coraz mniej wspólnego z Kościołem powszechnym Franciszka, jest w dużej mierze odpowiedzialny za to, że Polacy i Polki są zamknięci na świat.

Wina Platformy polegała na obojętności. Moja partia nie podjęła żadnego wysiłku. Nie określiła się jasno przeciwko złu, nie próbowała zmienić tych tendencji. W efekcie już mamy w szkołach młodzież wychowaną nacjonalistycznie, a obecny rząd tylko to wzmocni.

Co gorsza, pana formacja nie miała żadnego pomysłu na politykę historyczną. Z jednej strony wasz prezydent ustanowił Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, z drugiej – patrzyliście tylko w przyszłość. W inwestycje, PKB, ciepłą wodę.

– To prawda, w ostatnich trzech dekadach historię, zwłaszcza XX-wieczną, skolonizowała prawica. Nie miała żadnej poważnej przeciwwagi, choćby w postaci partii socjaldemokratycznej albo potężnych instytucji naukowych czy wydawniczych dysponujących funduszami porównywalnymi z zasobami IPN-u.

We Wrocławiu w zajezdni przy Grabiszyńskiej, kolebce wrocławskiej „Solidarności”, właśnie otworzyło się nowe muzeum, które ma być wizytówką miasta. Rzecznik tej placówki sprowadził historię 1 Maja do oficjalnego święta Adolfa Hitlera i Józefa Stalina. W mieście wielkiego filozofa socjalisty Ferdynanda Lassalle’a! W mieście, w którym podziemna „Solidarność” razem z Niezależnym Zrzeszeniem Studentów w 1987 roku zorganizowała wbrew władzy ludowej własną manifestację pierwszomajową!

Platforma w tych sprawach nigdy nie przecięła pępowiny łączącej ją z POPiS-em, niedoszłą koalicją centroprawicową sprzed ponad dekady. Polityce historycznej PiS-u przeciwstawiono brak polityki historycznej i to oni zawojowywali środowiska historyków, muzealników, nauczycieli, szkoły. Obudziliśmy się dopiero teraz, kiedy się okazało, że dla państwa polskiego pamięć o „żołnierzach wyklętych” jest ważniejsza niż pamięć o Armii Krajowej.

Stoimy przed bardzo poważnym wyzwaniem, którego zanurzeni w bieżącym konflikcie politycznym w ogóle nie dostrzegamy.

Co pan ma na myśli?

– Po raz pierwszy od czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego, kiedy Polska oświeceniowa pokonała Polskę zachowawczą, zmienia się model naszej państwowości. Państwo nigdy nie było w rękach nacjonalistów, a w tej chwili rządzą nim ludzie, którzy prą do tego, by naród polski stał się monoetniczny i monoreligijny.

Polska z głowy Kaczyńskiego

Dziś Kaczyńskiemu udaje się to, co nigdy nie udało się endecji, a mianowicie przejmowanie deep state, czyli głębokich i długofalowych struktur państwa. Wojska, służb, administracji, szkół, wymiaru sprawiedliwości. Potrzeba będzie bardzo wielu lat, zanim z powrotem przestawimy kraj na oświeceniowy tor.

Część lewicy popiera Kaczyńskiego.

– Myślę, że głównie ci z byłego elektoratu SLD, którzy przede wszystkim nienawidzą establishmentu liberalnego i mają trochę schadenfreude z upokorzenia elit III RP.

Niektórzy młodzi lewicowcy też przyznają się, że głosowali na PiS.

– To znaczy, że są durniami, a nie młodą lewicą. Trzeba być durniem politycznym, żeby nie rozumieć, na czym zasadza się główny podział polityczny w kraju. Jeżeli elektorat lewicowy nie rozumie, że gra toczy się o to, czy będziemy mieli rządy nacjonalistyczne, czy liberalne, to znaczy, że nie rozumie polityki. I skończy tak jak Miller, częsty gość telewizji Republika, który mówi, że Kaczyński niekoniecznie musi przegrać kwestię Trybunału Konstytucyjnego na gruncie prawa europejskiego. Czyli jako pożyteczni idioci.

Marcelina Zawisza: Osobno będziemy bardziej Razem

Czy pan, socjaldemokrata, nie pluje sobie w brodę, że to PiS wprowadził do polityki kwestie społeczne?

– Przegraliśmy, bo zbuntowali się przeciwko nam Polacy, którzy zyskali na wejściu do UE. Alexis de Tocqueville zauważył, że rewolucji francuskiej dokonali beneficjenci dawnego reżimu. Ludzie, którym zaczęło się poprawiać, dotarli do punktu, za którym władza nie była otwarta na ich aspiracje. Więc ją obalili. Ta teza idealnie pasuje do naszej sytuacji. Polacy zobaczyli, na czym polega nowoczesny kapitalizm europejski, i przestali się godzić z tym, że pensja minimalna w Polsce musi być kilka razy mniejsza niż pensja minimalna w Leeds czy Görlitz. Rozumieli, że muszą zarabiać mniej, ale nie na tyle mało, by prosić rodziców o pomoc, gdy chcą wynająć mieszkanie.

Tusk nie rozumiał, że jak się już ma ciepłą wodę w kranie, to w naturalny sposób pojawia się potrzeba klimatyzacji.

Tanie państwo bije w twarz

I teraz PiS zapowiada program mieszkań na wynajem.

– A powinniśmy byli my, bo to jedna z najbardziej palących kwestii. Każdy, kto pracował choć chwilę w „starej” Unii, wie, z jaką łatwością w Europie można wynająć duże, dobre mieszkanie, którego cena nie pochłania całej pensji. Przy obecnej mobilności karier młody człowiek na starcie nie musi kupować mieszkania, jemu wystarczy, żeby miał gdzie mieszkać. I wszyscy to wiedzieli. Budujmy mieszkania na wynajem! – ekonomiści o tym pisali, politycy mówili, tylko do PO to nie docierało.

Kaczyński zmonopolizował tematy socjalne. Ani mojej formacji solidarnościowej, ani postpezetpeerowskiej formacji Kwaśniewskiego nie udało się zbudować partii socjaldemokratycznej, która byłaby zakorzeniona w społeczeństwie i racjonalnie, a nie populistycznie, wprowadzała do polityki kwestię społeczną. Efekt jest taki, że Polska jest jedynym krajem Unii, w którym w parlamencie nie ma lewicy.

Zbigniew Hołdys: Lotniskowiec „Polska” manewruje powoli

Myśli pan, że dla wyborców podział na lewicę i prawicę jest w ogóle istotny? Ważniejsze okazało się, kto obniży wiek emerytalny.

– Emerytury to był straszliwy błąd Tuska i Kopacz.

Pan sam głosował za podniesieniem wieku emerytalnego.

– Bo taką konieczność narzuca rozwój cywilizacyjny. Żyjemy dłużej i jesteśmy zdrowsi. Ale z tego wynika jedynie ogólny kierunek zmian, w końcu wciąż inaczej wyczerpuje praca intelektualna, inaczej fizyczna. Ten reżim emerytalny należało uelastycznić i złagodzić w porozumieniu ze związkami zawodowymi. Gdyby „Solidarność” nie chciała się dogadać, to powinniśmy spróbować z OPZZ. Byle doprowadzić do porozumienia społecznego.

500 plus?

– To dobry ruch.

Który może zrujnować budżet. Potrzeba 47 mld zł.

– Nie my pierwsi to robimy w Unii. Oczywiście można było ten program skonstruować mądrzej, choćby tak, by nie odrywał kobiet od rynku pracy. Bo w tej chwili wsparcie państwa odtwarza bliski PiS-owi model konserwatywny, w którym kobieta zostaje w domu z dzieckiem. Ale tak czy siak przecież lepiej, że ta kobieta dostaje pomoc, niż nie dostaje.

Chłoń-Domińczak: Program 500+ ograniczy kobietom wybór. A do rodzenia nie zachęci

Są rodziny, w których 500 plus wzmacnia patologię.

– Ale argument, że ktoś te 500 zł przepije, nie jest argumentem za tym, żeby 500 zł nie wziął ktoś, kto założy fundusz na studia dla dziecka. Patologia w Polsce jest niezależna od 500 zł, ona wynika z całego splotu przyczyn: z alkoholizmu, jak wszędzie, ale też ze słabości polskiego kapitalizmu, z permanentnego bezrobocia, z niskich pensji. Z takiej ogólnej jałowości polskiej cywilizacji.

Ten system w Polsce może zadziałać tak jak mikrokredyty w Indiach. Pieniądze w większości rodzin pójdą na rozwój dzieci.

Wieś wydaje 500+. Kobiety szczęśliwsze są

Czyli na tablety i telewizory.

– Pani z tego drwi? Przecież telewizory, komputery, rowery też stanowią o jakości życia. Jak można krytykować, że rząd zrobił źle, kiedy sami żeśmy tego nie zrobili?

PiS wygrał, bo zbudował efektywną maszynę polityczną i zmonopolizował kwestie socjalne. Kluczem do pokonania tej władzy jest uformowanie się i zakorzenienie w społeczeństwie lewicy, która będzie miała na sztandarach kapitalizm z ludzką twarzą. Będzie potrafiła w nowych warunkach historycznych wrócić do programu społecznej gospodarki rynkowej. Inaczej PiS będzie w najbliższych latach trudny do pokonania.

Jaka Polska po Kaczyńskim

Sądzi pan, że ludzie, którzy dostaną pieniądze na buty czy kurs językowy dla dziecka i usłyszą, że władza pomoże im wynająć mieszkanie, będą roztrząsać, że „hm, czy my nie stajemy się państwem nacjonalistycznym”?

– Ludzie nie są tępi. Gdyby interesowały ich tylko mieszkania i pensje, Gierek rządziłby 30 lat. Poza tym, na czym pani opiera przeświadczenie, że Kaczyński naprawdę wypełni swoje obietnice i zaspokoi potrzeby ludzi?

Pan wątpi?

– Prawo i Sprawiedliwość nie jest partią lewicową. Oni posługują się hasłami społecznymi manipulacyjnie. Są skupieni przede wszystkim na władzy państwowej, chcą za wszelką cenę szybko zbudować swoją klasę beneficjentów, własną klasę średnią, która będzie im zawdzięczać awans materialny, jednak w końcu zderzą się z aspiracjami młodego pokolenia robotników, inteligencji, przedsiębiorców. Przecież rządzą dopiero rok.

Nie zamierzam twierdzić, że społeczeństwo jest lepsze, niż nam się teraz wydaje, ale wiem, że wszyscy chcą żyć godnie. A na godność, także chama, nie składa się tylko lepszy samochód, wakacje, mieszkanie czy brak problemu, że nie ma za co kupić butów na zimę. Każdy człowiek, nawet najbardziej prymitywny, ma potrzeby metafizyczne, egzystencjalne, artystyczne. I na tym polega rola elit politycznych, kulturalnych, samorządowych, dziennikarskich, żeby te strategie życia w godności opracowywać, a potem pokazywać ludziom: zobaczcie, można tak.

Problem w tym, że mamy właściwie jedną strategiczną elitę polityczną, tę skupioną wokół Kaczyńskiego, a cała reszta jest rozlazła, nie wie, czego chce, i nie jest w stanie odpowiedzieć na twardy projekt strategiczno-polityczny PiS-u kontrprojektem.

Kto mógłby go wykreować? KOD?

– Mam nadzieję, że będzie w stanie, ale najpierw musi przejść przez okres instytucjonalizacji. Bo inaczej się rozproszy. Nie można tworzyć ruchu społecznego tylko wokół wychodzenia na ulice. Rewolucja twitterowa w Iranie w 2009 roku, Occupy Wall Street, arabska wiosna, różni pokryzysowi Oburzeni – ich doświadczenia pokazują, że jeżeli nie następuje instytucjonalizacja, to potężne w pewnym momencie ruchy protestu oparte na mediach społecznościowych ulegają rozproszeniu.

Jeśli KOD nie chce być ruchem sezonowym, to musi zbudować poważny kontrprojekt wobec PiS-u.

Z kim?

– Z całą opozycją, która powinna na nowo podjąć sprawę integracji europejskiej i wejścia do strefy euro. Wiem, że to niepopularne, wiem, że ekonomiści będą jęczeć i dzielić włos na czworo. Ale po Brexicie kwestia euro jest dla Polski przede wszystkim polityczna, a dopiero w drugiej kolejności ekonomiczna. Tej wizji zabrakło PO.

Pod koniec wieku mieliśmy przywódców, którzy stanęli na wysokości zadania. Można dyskutować, jakie popełniono błędy, czy wszystko zrobiono właściwie, ale to Wałęsa nie poddał się w stanie wojennym i przeprowadził „S” przez ten okres. To Mazowiecki i Geremek, również AWS i SLD, zaprowadzili nas do NATO i Unii. Zabrakło kropki nad i. W 2008 roku całą politykę należało nastawić na wejście do strefy euro. Dziś płacimy za brak nadrzędnej idei organizującej strategię rozwoju kraju.

Dla wielu Brexit to argument przeciwko zbyt silnej, zbyt natarczywej integracji.

– Po Brexicie jesteśmy w takim momencie historycznym, kiedy cała opozycja powinna grać do jednej bramki. Tak jak w 1978 roku grali Giedroyc, Wojtyła, Wałęsa, Brzeziński, Kuroń, Moczulski i nasze młode pokolenie solidarnościowe.

Stanęliśmy na rozdrożu: albo będziemy w twardym rdzeniu polityki europejskiej, albo będziemy się oddalać w kierunku Europy Wschodniej. Polityka PiS-u zakładająca naciskanie na Niemcy w delikatnym sojuszu z Wielką Brytanią – która zresztą dla Anglików nie była żadnym poważnym pomysłem politycznym, tylko wygodną chwilowo fantastyką – właśnie się rozsypała w pył. Jeżeli Kaczyński się nie opamięta i pozostanie eurosceptyczny, to wypadniemy na peryferie. Euroland, twardy rdzeń Unii, będzie się integrował, a my zostaniemy na zapleczu, w zawieszeniu między Europą Wschodnią i jej twardym konfliktem z imperialną Rosją a federalizującą się Europą.

Opozycja musi się skoncentrować wokół tego dramatycznego momentu. Do tej pory jej uwagę zaprzątały problemy wewnętrzne – naruszanie rządów prawa, polityka państwowa oparta na nacjonalizmie, demontaż społeczeństwa obywatelskiego.

To wszystko bardzo ważne, ale teraz konflikt staje się zupełnie podstawowy: chodzi o pytanie, czy chcemy być w europejskim centrum, czy dryfować na peryferiach bez wpływu na kluczowe sprawy kontynentu. Przeciwnicy PiS-u muszą jasno powtarzać, że jeśli nie powiemy: powinniśmy wejść do strefy euro, bo inaczej nie zajmiemy pozycji w twardym rdzeniu Unii, to Polska będzie się coraz bardziej uzależniała od polityki rosyjskiej w regionie. Staniemy się zakładnikami rosyjskiego imperializmu, co wymusi militaryzację polskiej polityki – a to jest marzenie Kaczyńskiego i Macierewicza. W ten sposób uzyskają solidne uzasadnienie swoich autorytarnych działań.

Kaczyński jest eurosceptykiem. Nie cofnie się.

– Tym bardziej widać, że to musi być kluczowy punkt strategii opozycji. Trzeba postawić rządzących pod ścianą: albo mocna pozycja w centrum Europy, albo słabość na peryferiach. Wokół tej kwestii najłatwiej będzie się nam wszystkim zjednoczyć. Jeśli PiS nadal będzie szedł w kierunku eurosceptycznym, konfliktował z Niemcami, sercem Unii, zderzał z Brukselą, to w końcu zderzy się również z polskim społeczeństwem. Polacy i Polki tego nie wytrzymają. Będziemy mieli zimną wojnę domową.

Witold Waszczykowski: Mam być nudny jak paru przede mną?

Jeszcze jej nie ma?

– Jest, ale to tylko sparing przed właściwą rozgrywką.

Nie wykluczam, że oni mogą się zreflektować i będą próbowali wrócić do twardego rdzenia Unii. Ale też może im zabraknąć tej autorefleksji, bo oni bardzo zachłysnęli się władzą, przejęciem na własność państwa.

Jadwiga Staniszkis: Dla Kaczyńskiego władza znaczy przydeptać, kopnąć

A jeśli się nie opamiętają?

– Wtedy pozostaje obywatelskie nieposłuszeństwo. Manifestować na rzecz przedterminowych wyborów przeciwko większości parlamentarnej. Ostry wariant protestów społecznych. Bo nie mamy wyjścia, stawką jest, nazwijmy to szumnie, los narodowy.

Przy 40-procentowym poparciu przedterminowe wybory może wygrać PiS.

– Na wcześniejsze wybory może się zdecydować sam Kaczyński, jeśli dojdzie do wniosku, że opłaca się podjąć ryzyko i spróbować zdobyć większość konstytucyjną. Tym bardziej że dzięki wyborom mogliby uzyskać nową legitymację. Oni się też zastanawiają, czy za rok będą pieniądze na 500 plus i na emerytury. Wyborcza legitymizacja – popatrzcie, wciąż mamy poparcie narodu – to najprostszy sposób, żeby odwlec odpowiedź na następne lata.

Powtórzę: protestujący liczą, że obalą władzę, a Kaczyński może ją tylko umocnić.

– Kiedy oni odsuwają Polskę od Europy, nie mamy wyboru. I wcale nie jest powiedziane, że PiS musi te wybory wygrać. Zrobiliśmy KOD z niczego. W parę tygodni pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie organizować masowe demonstracje. Tak samo jesteśmy w stanie stworzyć własną maszynę polityczną. KOD, partie polityczne, nowe media, blogi, ogromna aktywność w internecie, akcje obywatelskie w całej Polsce, „Gazeta Wyborcza”…

A będzie o tyle łatwiej, że tym razem, oddając głos, ludzie zaczną myśleć. Już widzą, że po Brexicie weszliśmy w okres niepewności, nawet chaosu w Europie, w polityce międzynarodowej.

Nie chcę używać wielkich słów, ale Brexit jest jak Sarajewo. 102 lata temu jakiś nacjonalista gdzieś w interiorze zastrzelił arcyksięcia, a chwilę potem mieliśmy na kontynencie wojnę. Nie stać nas na taką powtórkę z historii.

***

Józef Pinior. Zawsze pod prąd

Gdy w latach 80. siedział w komunistycznym więzieniu, Amnesty International uznała go za więźnia sumienia. Gdy już w XXI w. samotnie walczył o prawdę na temat polskich więzień CIA, posłowie bogoojczyźnianej Ligi Polskich Rodzin chcieli pozbawić go obywatelstwa.

To właśnie Józef Pinior był pomysłodawcą i mózgiem słynnej akcji, która stała się kanwą filmu „80 milionów” (na drugim zdjęciu w jego roli Krzysztof Czeczot). W przeddzień stanu wojennego uratował majątek dolnośląskiej „Solidarności”, wynosząc z kolegami z banku pieniądze w walizkach.

Od 1980 roku z Władysławem Frasyniukiem organizował struktury związku. W stanie wojennym był poszukiwany listem gończym i kilkakrotnie więziony. Po przełomie roku 1989 przez lata na uboczu wielkiej polityki. Pracował jako wykładowca akademicki na wrocławskiej filozofii, współtworzył partie lewicy, pod koniec lat 90. był m.in. wiceprzewodniczącym krajowych struktur Unii Pracy.

 Do wielkiej polityki wszedł w 2004 roku, gdy zdobył mandat eurodeputowanego z list SdPl. W europarlamencie był jednak solistą. Jako jedyny polski europoseł drążył sprawę ulokowanych w kraju tajnych więzień CIA, czym naraził się
nie tylko służbom specjalnym, ale też najważniejszym osobom w państwie.
Gdy stwierdził, że zgodę na zlokalizowanie obozu na terenie szkoły wywiadu w Starych Kiejkutach dali ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski i premier Leszek Miller, ten ostatni nazwał go „kłamcą i łajdakiem”. Później, już po przejęciu władzy przez PiS w 2005 roku, Pinior o ukrywanie więzień oskarżał m.in. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i ówczesnego koordynatora ds. służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna. Obecny wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański zarzucał wtedy Piniorowi, że zachowuje się jak „funkcjonariusz SB”. „Prawda jest taka,
że sprawę od lat drążył tylko jeden polski polityk. (…) Biografii mogą mu pozazdrościć wszyscy pierwszorzędni polscy politycy. Ci, którzy inaczej wyważają proporcje między ideami i skutecznością. Być może dlatego mogą być pierwszorzędni” – pisał o nim „The New York Times”.

W 2009 roku nie udało mu się ponownie zdobyć mandatu w Parlamencie Europejskim. Dwa lata później rękę wyciągnął doń Grzegorz Schetyna, proponując mu start z listy PO do Senatu. Jako senator Pinior jednak wielkiej kariery nie zrobił. Ostatnio związany był z Partią Razem.
Jacek Harłukowicz

pinior

wyborcza.pl

Odezwa do wszystkich Polaków

Odezwa do wszystkich Polaków

Warszawa, 3 grudnia 2016 r.

Stop dewastacji Polski!

Niemal dokładnie rok temu, 12 grudnia, protestowaliśmy po raz pierwszy przeciwko paraliżowaniu prac Trybunału Konstytucyjnego i łamaniu Konstytucji przez rząd i Prezydenta.

Dziś wiemy, że rok rządów Prawa i Sprawiedliwości to przede wszystkim czas metodycznego niszczenia Polski, jej stosunków z sąsiadami i wizerunku na świecie. To czas podporządkowywania partyjnym interesom niemal wszystkich publicznych instytucji: sądów, prokuratury, służby cywilnej i wojska. Władza przejęła publiczne media i przekształciła je w prorządową tubę, która nie waha się kłamać i manipulować. PiS chce utrudnić nam gromadzenie się i protestowanie.

Dziś społeczeństwo polskie jest, jak nigdy dotąd, dotkliwie podzielone. Odczuwamy przede wszystkim gniew z powodu poczynań rządu, większości parlamentarnej oraz Prezydenta. Władza metodycznie niszczy to, co udało się wypracować przez ostatnie dekady. Niszczy też nas jako społeczeństwo – stawia jednych przeciwko drugim, próbuje nas podzielić i skłócić.

Przygotowywane bez żadnych konsultacji i przyjmowane pospiesznie niszczycielskie ustawy mają tylko jeden cel: zwiększenie władzy PiS-u kosztem wolności obywateli. Rząd PiS systematycznie rujnuje polską kulturę, spowalnia rozwój gospodarki, przeprowadza zamach na prawa kobiet i właśnie przystępuje do forsowania reformy, która spowoduje gigantyczny chaos w polskiej szkole.

Dlatego wzywamy wszystkich – obywatelki i obywateli, nauczycieli, rodziców, pracowników służby zdrowia, górników, rolników, przedsiębiorców, twórców i dziennikarzy, sędziów, prokuratorów, policjantów i wojskowych, a także organizacje pozarządowe, partie polityczne i samorządy, organizacje związkowe, samorządy zawodowe – by się temu wspólnie przeciwstawili.

Dziś nadeszła chwila, by wypowiedzieć posłuszeństwo tej władzy.

13 grudnia wyjdźmy na ulice wszystkich polskich miast i miasteczek i pokażmy, że nie zgadzamy się na niszczenie Polski. Zaprotestujmy przeciwko aroganckiej wszechwładzy PiS. Ale też pokażmy, że potrafimy być razem. I nie dajmy się, jak pamiętnego 13 grudnia ’81 roku, ustawić przeciwko sobie, nie dopuśćmy do żadnej konfrontacji.

Nie oddamy naszej wolności. Nie oddamy kultury, edukacji, praw kobiet, praw pracowniczych, samorządów, organizacji pozarządowych, mediów, gospodarki.

Dość kompromitowania Polski na arenie międzynarodowej! Dość tłamszenia wolności i demokracji! Dość tego szaleństwa!

Sławomir Broniarz
Władysław Frasyniuk
Krystyna Janda
Jacek Jaśkowiak, Prezydent Miasta Poznania
Jacek Karnowski, Prezydent Miasta Sopotu
Mateusz Kijowski
Marta Lempart, inicjatorka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet
Płk dypl. rez. mgr inż. Adam Mazguła, były dowódca wojskowy, harcmistrz
Ryszard Petru, Przewodniczący Nowoczesnej
Krzysztof Pieczyński, aktor, stowarzyszenie Polska Laicka
Grzegorz Schetyna, Przewodniczący Platformy Obywatelskiej
Aleksander Smolar, Prezes Fundacji im. Stefana Batorego
Lech Wałęsa

odezwa

koduj24.pl

SOBOTA, 3 GRUDNIA 2016, 17:29
szydlo

Premier Szydło w niedzielę weźmie udział w uroczystościach barbórkowych

W niedzielę premier Beata Szydło weźmie udział w uroczystościach barbórkowych – informuje CIR. Szefowa rządu będzie uczestniczyć m.in. w pochodzie barbórkowym w Brzeszczach (8.00). O 12:00 planowane jest wystąpienie Szydło w trakcie akademii barbórkowej w kopalni „Sobieski” (Jaworzno).

14:20
schetynak3

Schetyna: Kopalnia Makoszowy to klasyczny przykład oszustwa wyborczego PiS

– W tym miejscu w sierpniu 2015 r. premier Szydło mówiła w jak kiepskiej sytuacji jest polskie górnictwo. I jak wiele złego zrobiło poprzednie ekipy. Ale nie podjęto wyzwania ratowania polskiego górnictwa. Aktywności PiS prowadzą do katastrofy w tym sektorze. Kopalnia Makoszowy będzie zamykana. To klasyczny przykład oszustwa wyborczego PiS. Z chwilę będziemy pod szpitalami zamykanymi przez PiS, a jeszcze za chwilę przed zamykanymi gimnazjami. Wszędzie tam Polacy padli ofiarą oszustwa wyborczego PiS –powiedział przed kopalnią „Makoszowy” w Zabrzu Grzegorz Schetyna.

Budka: Nie ma powodu, by dzielić górników na lepszych i gorszych.

Apelujemy, by PiS nie dzielił górników na lepszych i gorszych. Apelujemy, by rząd Szydo dokończył program przygotowany przez premier Kopacz. Apelujemy: proszę traktować Polaków tak samo. Nie ma powodu, by dzielić górników na lepszych i gorszych, bo tu na Śląsku wszyscy pracują tak samo ciężko.

W niedzielę górnicy z tej kopalni planują protest przed domem Beaty Szydło w Brzeszczach.

300polityka.pl

cyx-cbow8aqosui

SOBOTA, 3 GRUDNIA 2016

Waszczykowski: Tusk przez dwa lata nie wykazał zainteresowania bezpieczeństwem, interesem Polski

19:05
waszcz100CBa

Waszczykowski: Tusk przez dwa lata nie wykazał zainteresowania bezpieczeństwem, interesem Polski

Przez 2 lata nie otrzymaliśmy żadnej rekompensaty jako Polska. Nie jest prawdą, że urzędnik międzynarodowy, który przejmuje wysokie stanowisko staje się całkowicie neutralny, kosmopolityczny. Politycy nawet na ważnych stanowiskach międzynarodowych również interesują się interesem narodowym własnego kraju. Donald Tusk zainteresowania bezpieczeństwem, interesem Polski nie wykazał – powiedział Witold Waszczykowski w „Horyzoncie” TVN24.

18:56

Waszczykowski: Mam nadzieję, że Francuzi obrazili się tylko na chwilę


Mam nadzieję, że na chwilę tylko się obrazili. We Francji panuje dużo większe zamieszanie niź Brexit. Doszło do bezprecedensowej sytuacji, że obecny prezydent nie będzie kandydować. Jest olbrzymia współpraca polsko-francuska i jeden kontrakt o garść helikopterów tego nie zmieni.
– powiedział w „Horyzoncie” TVN24 Witold Waszczykowski.

18:49

Waszczykowski: Jeśli Wielka Brytania chce mieć nieograniczony dostęp do jednolitego rynku, to musi przestrzegać 4 swobód. To jest nasza czerwona linia

Wielka Brytania jest dla nas najważniejszym partnerem w dziedzinie bezpieczeństwa. My nie chcemy aby doszło do Brexitu. I my o tym mówiliśmy. Referendum nie jest wiążące, politycy, Brytyjczycy są podzieleni. Np. John Major mówił, że sprawa jest do odwrócenia. Być może koszty wyjścia będą tak duże, że znajdzie się grupa polityków, by koszty wyjścia przedstawić [ponownie] społeczeństwu – powiedział w „Horyzoncie” TVN24 Witold Waszczykowski.

Waszczykowski: Jeśli Wielka Brytania chce mieć nieograniczony dostęp do jednolitego rynku, to musi przestrzegać 4 swobód.

Jeśli Wielka Brytania chce mieć nieograniczony dostęp do jednolitego rynku, to musi przestrzegać 4 swobód. To jest nasza czerwona linia. Te rozmowy będą trudne. Jeśli Wielka Brytania wyjdzie, to nie będzie przecież samo-izolacji. Czy Norwegia jest izolowana? Czy Szwajcaria jest izolowana? Nie jest. Wielka Brytania cały czas będzie w NATO, w dalszym ciągu będzie w RB ONZ itd.

18:37

Waszczykowski o sprawie Greya: Jest zamknięta. Całą medialną hecę rozpętał jeden z dziennikarzy

Sprawa jest zamknięta. To są wewnętrzne kwestie MSZ. Nie ma zamieszania. Minister konstytucyjny ma prawo dobrać sobie ekipę. Pan Grey został pozytywnie zweryfikowany, sprawa jest czysto kadrowa. Całą medialną hecę rozpętał jeden z dziennikarzy. To jego państwo powinni przywrócić do porządku, by to wyjaśnił – powiedział w programie „Horyzont” TVN24 szef MSZ Witold Waszczykowski.

300polityka.pl

„Nadeszła chwila, by wypowiedzieć posłuszeństwo”. Opozycja wzywa do wyjścia na ulice. I to już wkrótce

TS, 03.12.2016

Demonstracja Komitetu Obrony Demokracji

Demonstracja Komitetu Obrony Demokracji (Fot. Krzysztof Miller / Agencja Gazeta)

• Komitet Obrony Demokracji opublikował „Odezwę do wszystkich Polaków”
• „Nadeszła chwila, by wypowiedzieć posłuszeństwo tej władzy” – czytamy
• Sygnatariusze odezwy zachęcają do „wyjścia na ulice” 13 grudnia

 

„Rok rządów PiS to przede wszystkim czas metodycznego niszczenia Polski” – czytamy na wstępie „Odezwy do wszystkich Polaków”, która ukazała się na stronie KOD i którą mają popierać m.in. Grzegorz Schetyna, Ryszard Petru, Lech Wałęsa, Krystyna Janda czy Władysław Frasyniuk. Tym tekstem KOD zachęca do tego, by 13 grudnia Polacy ze „wszystkich miast i miasteczek” wyszli na ulice. „Nadeszła chwila, by wypowiedzieć posłuszeństwo tej władzy”, „Nie oddamy naszej wolności. Nie oddamy kultury, edukacji, praw kobiet, praw pracowniczych, samorządów, organizacji pozarządowych, mediów, gospodarki” – to tylko niektóre z haseł, jakie zawarto w odezwie.

Pełną treść „Odezwy do wszystkich Polaków” przeczytasz TUTAJ.

nadeszla-chwila

gazeta.pl

cyw_sgoxeaaoh1w

 

cywoyhouuaiowfs

Górnicy pójdą pod dom Szydło. „Nie mamy innej możliwości spotkania się, więc odwiedzimy ją w domu”

jsx, 03.12.2016

Rybnik, Barbórka Polskiej Grupy Górniczej z udziałem premier Beaty Szydło

Rybnik, Barbórka Polskiej Grupy Górniczej z udziałem premier Beaty Szydło (DOMINIK GAJDA)

Kilkuset górników z kopalni Makoszowy w Zabrzu 4 grudnia wybiera się pod dom Beaty Szydło. Chcą jej przypomnieć obietnice z kampanii wyborczej, kiedy mówiła, że żaden zakład górniczy nie zostanie zamknięty. Makoszowom grozi to w przyszłym roku.

Ponad dwustu górników z Makoszów w Zabrzu chce wraz z kopalnianą orkiestrą pikietować przed domem premier Beaty Szydło w Przecieszynie pod Brzeszczami. Protest ma odbyć się w niedzielę 4 grudnia, a więc w Barbórkę, zwaną też Dniem Górnika. – Złożymy petycję oraz przypomnimy obietnice złożone w czasie kampanii wyborczej – powiedział katowickiej „Gazecie Wyborczej” Artur Banisz z „Solidarności”. Podkreślił, że pikieta jest oddolną inicjatywą załogi, związek pomaga ją tylko zorganizować.

– Nie mamy innej możliwości spotkania się z szefową rządu, więc postanowiliśmy odwiedzić ją w domu – dodał Banisz. W trakcie kampanii polityk PiS deklarowała, że żaden zakład górniczy nie zostanie zamknięty. Tymczasem kopalni Makoszów grozi likwidacja już w przyszłym roku. Komisja Europejska zdecydowała, że Polska może wydać 8 mld zł na restrukturyzację górnictwa, ale Makoszów będzie dostawać pieniądze tylko do końca tego roku. Uratować mógłby ją inwestor, ale musiałby najpierw zwrócić ok. 300 mln zł wydanych już z budżetu na utrzymanie kopalni przy życiu.

Więcej o planowanej pikiecie czytaj na katowice.wyborcza.pl.

A TERAZ ZOBACZ: Petru: „Miała być obniżka podatków, jest łupienie Polaków”

gornicy

gazeta.pl

Wojciech Czuchnowski

Ziobro się zdenerwował. Sąd niedobry? Czas na „sąd ludowy”

03 grudnia 2016

Zbigniew Ziobro

Zbigniew Ziobro (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Nadprokurator Zbigniew Ziobro się zdenerwował i w piątek na antenie rządowej telewizji ostrzegł: „Jeśli dalej będzie trwała nagonka na prokuratorów, bezczelne odwracanie kota ogonem i czynienie z ludzi prowadzących śledztwo potworów krzywdzących niewinnych ludzi, to skorzystam ze swoich uprawnień i ujawnię części materiału dowodowego, w tym podsłuchów i SMS-ów”.

Chodzi o sprawę zatrzymania Józefa Piniora. Ziobrę zirytowało to, że sąd nie uznał „porażających” dowodów zebranych przeciwko Piniorowi przez CBA za na tyle porażające, by spełnić żądanie prokuratury i zastosować areszt. Więcej nawet, sąd po długim posiedzeniu aresztowym podał w wątpliwość wnioski, które prokuratorzy wyciągnęli z podsłuchów założonych na telefon Piniora.

A skoro sąd nie zagrał, tak jak chciała tego prokuratura Ziobry, to nadprokurator uznał, że pora, by odwołać się do „sądu ludowego”. Trzeba pokazać opinii publicznej dowody winy Piniora. Niech ludzie zobaczą, co z niego za ziółko, i niech się wstydzą ci, którzy śmieli ręczyć za jego uczciwość.

Takie metody znamy z czasów pierwszych rządów PiS. Po zatrzymaniu doktora Garlickiego („już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”) reżimowa telewizja pokazywała alkohole i zegarki znalezione w domu kardiochirurga. Po zatrzymaniu Beaty Sawickiej z PO CBA urządziło spektakl, prezentując dziennikarzom nagranie, jak posłanka bierze pieniądze. A gdy Ziobro uznał, że szefowie MSW i policji spiskowali przeciwko rządowi, przeprowadził w resorcie sprawiedliwości multimedialny pokaz będący kompilacją nagrań dźwięku i obrazu.

Ziobro tego nie wymyślił. W czasach stalinowskich, a potem w stanie wojennym procesy polityczne też poprzedzane były okazywaniem ludowi „dowodów winy”. Podobne nawet były rekwizyty – drogie alkohole i pliki banknotów zawsze robią wrażenie. Technika od tego czasu poszła do przodu, ale nawet nagrania to nic nowego – już bezpieka zręcznie montowała rozmowę internowanego Lecha Wałęsy z bratem, a telewizja puszczała je w porze najwyższej oglądalności.

Te bolszewickie metody Ziobro dziś ubrał w ramy prawne. Po to właśnie m.in. były wprowadzone przez PiS zmiany w ustawie o prokuraturze. Pozwalają Ziobrze dowolnie ujawniać dowody, szczuć opinię publiczną.

Dla wymiaru sprawiedliwości w Polsce nadchodzi najgorszy czas.

Zobacz też: Zbigniew Ziobro ponad prawem – interwencje ministra sprawiedliwości

 

zbigniew-ziobro

wyborcza.pl

„Der Spiegel”: Kaczyński obiecuje Polakom ochronę przed globalizacją

PAP, Maciej Orłowski, 03 grudnia 2016
Niemiecki tygodnik „Der Spiegel” zwraca dziś uwagę na rozczarowanie wielu Polaków pogrążoną w kryzysie Unią Europejską. I ocenia: PiS zdobył władzę, bo obiecuje społeczeństwu ochronę przed globalizacją i zemstę na elitach.

Zastanawiając się nad przyczynami sukcesu Jarosława Kaczyńskiego, autor artykułu „Gniewna większość” Jan Puhl zwraca uwagę, że prezes PiS „obiecuje wyczerpanemu społeczeństwu ochronę przed globalizacją, co jest typowe dla prawicowego populizmu”. „Obiecuje też zemstę, zemstę na aroganckich elitach” – dodaje Puhl.

Wyjątkowo złe relacje między Polską a Zachodem

„Publiczne stacje telewizyjne i radiowe, a także liczne, częściowo państwowe przedsiębiorstwa zostały podporządkowane polityce rządu. Muzea, teatry, producenci filmowi mają w przyszłości dostawać dotacje tylko wtedy, gdy będą propagować narodowe treści. PiS zaatakował Trybunał Konstytucyjny i w praktyce go wyeliminował – to niebezpieczne posunięcie” – wylicza niemiecki dziennikarz, podsumowując pierwszy rok rządu.

Der Spigiel zauważa, że nastroje między Warszawą a Brukselą, Paryżem i Berlinem dawno nie były tak złe jak obecnie. Zdaniem Puhla dzięki umiejętnemu posługiwaniu się stereotypami w rodzaju „Unia Europejska niszczy cenną polską tradycję” czy „liberałowie chcą zaszkodzić świętej ojczyźnie” Kaczyński zgromadził wokół siebie „heterogeniczny ruch oburzonych”.

Dziennikarz „Spiegla” zastrzega, że o sukcesie PiS zdecydowało poparcie ludzi z klasy średniej: „To centrum (warstwy średnie) pomogły Kaczyńskiemu w zdobyciu władzy – urzędnicy, właściciele sklepów, rzemieślnicy, przede wszystkim z miejsc oddalonych od metropolii”.

„Der Spiegel” jedzie do Nowego Sącza

Autor zaznacza, że aby zrozumieć fenomen zwycięstwa PiS, trzeba udać się na polską prowincję. Dużą część swojego materiału poświęcił na przedstawienie sytuacji w Nowym Sączu, gdzie w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych 60,5 proc. głosów oddano na partię Jarosława Kaczyńskiego. Opisuje Nowy Sącz, jako miasto sukcesu, w którym mieszka wielu ludzi będących ilustracją kariery od pucybuta do milionera, a stopa bezrobocia wynosi 6 proc.

Jako postać charakterystyczną dla osób wypływowych w mieście Puhl przedstawia radnego PiS Patryka Wichra, „działacza PiS od samego początku”. Wicher uważa, że UE powinna „trzymać się z daleka od polskiej polityki”, a Bruksela musi „oddać swoje kompetycje na rzecz uprawnień władz narodowych” – relacjonuje Puhl. „Polska nie chce stać się bardziej europejska, raczej odwrotnie, Europa powinna stać się bardziej polska” – cytuje Wichra „Der Spiegel”.

„Nowy Sącz jest wzorem dającego się ogarnąć wzrokiem, małego świata, którego życzy sobie wielu Polaków: polsko-narodowego i odpornego na wyzwania globalizacji, ale równocześnie zachodniego i wspieranego finansowo przez UE” – pisze Puhl, podsumowując poglądy Wichra i jemu podobnych polityków.

Wyborcy PiS są rozczarowani Unią Europejską

W swoim materiale dziennikarz „Spiegla” wymienia też Romana Kluskę – pochodzącego z Nowego Sącza przedsiębiorcę, również sympatyka PiS. Puhl podkreśla, że były twórca koncernu komputerowego Optimus radzi Polakom, by odeszli od Europy. Autor przypomina czytelnikom o ogromnych problemach przedsiębiorcy z polską biurokracją, które zaprowadziły go do więzienia.

„Mamy dziś do czynienia z identycznym systemem, tyle, że przepisy przychodzą z Brukseli” – powiedział „Spieglowi” Kluska. Jego zdaniem Polska musi być przygotowana do radzenie sobie bez unijnych subwencji. „To lepsze niż społeczeństwo, w którym powiększa się nierównowaga” – uważa Kluska.

Kluska i Wicher nie są „zapiekłymi, pełnymi nienawiści przeciwnikami Europy” – zastrzega Puhl. Obaj dobrze wiedzą – dodaje – że Polska potrzebuje ekonomicznych i przede wszystkim wojskowych więzi z Europą. „Z ich wypowiedzi przebija jednak rozczarowanie oraz polityczna wola sprzeciwu przeciwko odczuwalnemu sterowaniu z Brukseli. To polska reakcja na kryzys europejski” – wyjaśnia Puhl.

„Der Spiegel”: PiS nie będzie oglądał się na kontrolę

Zdaniem Puhla Polska będzie w przyszłości krajem, w którym „rząd będzie sprawował władzę bez oglądania się na kontrolę”. „System wymiaru sprawiedliwości i aparat bezpieczeństwa są już podporządkowane – aż do ostatniego sędziego na prowincji. Wieczny kompleks bycia pomijanym będzie nadal określał relacje [Polski] z UE, Polska będzie więc trudnym partnerem. Warszawa nie będzie chciała przyjąć euro i będzie traktowała zagranicznych inwestorów z nieufnością” – podsumowuje Puhl.

der-spiegel

wyborcza.pl

13.12 pokażmy to. Nie prześpijmy jak wybory. Albo zacznijmy pisać od razu o tym, co ma pod sukienką Maryna.

cyvjhfyweaan04q

Prezydent Poznania apeluje do PiS: Nie stosujcie ubeckich metod, nie cofajcie nas do poziomu Łukaszenki!

czwartek, 01 grudnia 2016

Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak na konferencji prasowej przedstawicieli gabinetu cieni Platformy Obywatelskiej powiedział,że wobec samorządowców PiS stosuje bolszewickie metody, którymi posługiwały się służby PRL, UB i SB. 

Jaśkowiak nawiązał do działań, jakie wobec dwojga wywodzących się z PO prezydentów miast: Hanny Zdanowskiej i Krzysztofa Żuka podjęły Centralne Biuro Antykorupcyjne i prokuratura. Ocenił, że działania te to „szukanie haków” na polityków, którzy cieszą się dużym poparciem mieszkańców swych miast.

– To są bolszewickie metody, którymi posługiwały się służby: Urząd Bezpieczeństwa czy Służba Bezpieczeństwa w PRL. Na takie metody nie ma naszego przyzwolenia

– podkreślił prezydent Poznania.

– Apeluję do wszystkich parlamentarzystów, do parlamentarzystów opozycji, ale i też do parlamentarzystów sprawujących obecnie władzę, by nie niszczyli swoich życiorysów. Walczyliśmy o wolność, o demokracje, i nie próbujcie teraz w tej demokracji używać metod z którymi walczyliście kiedyś. (…) Nie cofajcie nas do poziomu Łukaszenki i Białorusi

– mówił Jaśkowiak.

– Nie stosujcie tych ubeckich metod, bo i tak się nie damy zastraszyć

– zaznaczył prezydent Poznania.

wsensie.pl

Prezydent Poznania apeluje do PiS: Nie stosujcie ubeckich metod, nie cofajcie nas do poziomu Łukaszenki!

prezydent-poznania

 

cyuwanqxgaiqrat

SOBOTA, 3 GRUDNIA 2016

Lubnauer o zmianach w podstawie programowej: Miłosza zastąpił Rymkiewicz. To ideologizacja szkoły

10:03

Lubnauer o zmianach w podstawie programowej: Miłosza zastąpił Rymkiewicz

– Ten cały chaos będzie na koszt samorządów. Bo samorządy odpowiadają za wszystko. Wczoraj prace podkomisji skończyły się o 2:30. Mamy takie głębokie poczucie, że ta podstawa programowa została pisana na chybcika. Są tam błędy, nawet ortograficzne. A jeśli Miłosza zastępuje Rymkiewicz, to mamy głębokie poczucie, że następuje ideologizacja szkoły – mówiła w „Śniadaniu politycznym Trójki” Katarzyna Lubnauer.

09:48
grupinski1

Grupiński o zmianach w prawie o zgromadzeniach: To kolejny krok w stronę państwa autorytarnego

To wypowiedzenie wojny Konstytucji przez Pi w kolejnym rozdziale. To kolejny krok w stronę państwa autorytarnego. PiS mówi, że broni demokracji i Konstytucji, ale obywatele kiedyś kolejnego ograniczenia nie wytrzymają – mówił w „Śniadaniu politycznym Trójki” Rafał Grupiński.

09:45
xPawel-Soloch-700x342.jpg.pagespeed.ic.zO3YFQxM4x

Soloch: Prezydent ze szczególną uwagą będzie się przyglądał ustawie o zgromadzeniach

– Ze szczególną uwagą będzie się przyglądał tej ustawie. Prezydent przygląda się z dużą uwagą wszystkim ustawom, ale jeśli chodzi o wolności obywatelskie, t szczególnie się takim ustawom przygląda – powiedział w „Śniadaniu politycznym Trójki” Paweł Soloch.

 

300polityka.pl

SOBOTA, 3 GRUDNIA 2016

STAN GRY: Fakt miażdży PiS, SE: 500+ to alibi do niepodejmowania innych działań, Schetyna: Tusk pije tylko czerwone, ja tylko białe, głównie Nowy Świat

— EWA KOPACZ KOŃCZY 60 LAT.

— 28 DNI DO KOŃCA ROKU.

— LIVEBLOG 300POLITYKI:
Sasin o utrzymaniu ratingu: Widać, ile zostało z tych czarnych scenariuszy opozycji
Karczewski: Jeszcze w tym roku Borusewicz poprowadzi posiedzenie Senatu
Karczewski: Naprawdę trzeba uporządkować pracę mediów w Sejmie
Karczewski: Tusk jest zdolnym i skutecznym politykiem. Ale gdyby wrócił, musiałby zająć miejsce obok cienia premiera
Karczewski o TK: Emocje są coraz mniejsze. Są podnoszone przez polityków opozycji, bo to totalna opozycja
http://300polityka.pl/live/2016/12/03/

— NA ŚWIĘTA BENZYNA PO 5 ZŁ? – SE.

— LITR BENZYNY ZA 5 ZŁ? – GW.

— PIS ZABIERZE DUDZIE EMERYTURĘ? – Może stracić świadczenia bo za dużo zarabia – jedynka SE: “Prof. Jan Tadeusz Duda mimo wieku nie narzeka na brak pracy. Jest radnym sejmiku małopolskiego, prowadzi zajęcia ze studentami w krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej oraz Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Tarnowie. Tylko dzięki naukowej pracy zarobił w ubiegłym roku 267 tys. zł. A dodatkowo, tytułem praw autorskich, diet radnego i umów-zleceń – ponad 100 tysięcy. Dostaje też co miesiąc emeryturę w wysokości ok. 5,5 tys. zł. – No tak wyszło. Pracuję jako profesor na dwóch uczelniach, mam sporo zajęć, uczestniczę w naukowych grantach, zdecydowałem się pobierać emeryturę. Może i wyszło dużo, ale nadal z żoną jesteśmy ubodzy duchem – mówił w rozmowie z „Super Expressem” prof. Duda”.

— BŁASZCZAK OSZUKAŁ POLICJANTÓW, NIE TYLKO ESBEKOM RZĄD CHCE OBNIŻYĆ EMERYTURY – tytuł w Fakcie.

— ROZBIŁ MAFIĘ A PIS ZABIERZE MU PIENIĄDZE – Fakt.

— NOWE ANIOŁKI PREZESA – LICHOCKA, MAZUREK PAWŁOWICZ, zestawione z aniołkami z kampanii.

— PAWŁOWICZ – TWARZ KLUBU PARLAMENTARNEGO – wg Faktu.

— KRYTYKOWALI PIS, A SAMI MAJĄ PRZEKAZY DNIA – Fakt o identycznych wypowiedziach Bochenka w różnych mediach.

— DZIĘKI 500+ MNIEJ POLSKICH DZIECI GŁODUJE – SE.

— 500 PLUS TO ALIBI, ŻEBY NIE ROBIĆ INNYCH RZECZY – Tomasz Walczak w SE: “Szkoda tylko, że rządząca ekipa nie potrafi wyciągać wniosków z własnych sukcesów i nie idzie za ciosem, rozszerzając ramy państwa opiekuńczego w Polsce. Niestety, problem z PiS polega na tym, że prowadzona przez tę partię polityka społeczna nie wynika z przekonań jej działaczy, ale wyłącznie z cynicznego rachunku politycznego. 500 plus traktują oni jako skuteczne narzędzie rozbrajania napięć ekonomicznych, które od lat w Polsce się powiększają, i alibi do niepodejmowania innych skutecznych działań rozwiązujących nabrzmiewające problemy społeczne. 500 plus zmienia życie Polaków, ale bez całego systemu naczyń połączonych polityki społecznej nie będzie to zmiana fundamentalna”.

— PIS ROZPOCZĄŁ KAMPANIĘ SAMORZĄDOWĄ – RENATA GROCHAL w GW: “Nawet jeśli przyjąć, że państwo powinno zapewnić mieszkańcom gmin pocztę i komisariat, to proponowana przez PiS skala jest mizerna – nowych urzędów pocztowych ma być zaledwie kilkadziesiąt (na 7,5 tys. istniejących placówek Poczty Polskiej). Z ponad 400 zlikwidowanych komisariatów rząd obiecuje przywrócenie stu. Nie wiadomo, kto zapłaci za urzędy pocztowe, jeśli gminy nie będą miały pieniędzy. Na razie wygląda to na projekt obliczony na to, by politycy PiS mogli się pochwalić w kampanii samorządowej, jak bardzo dbają o prowincję opuszczoną przez PO i PSL”.

— SPOŁECZEŃSTWU NIE JEST POTRZEBNA DO DEMONSTROWANIA ZGODA WŁADZY – pisze w GW Ewa Siedlecka: “Poradzimy sobie. Społeczeństwu nie jest potrzebna do demonstrowania zgoda władzy. Możemy po prostu przychodzić w określone miejsca i pokazywać, co myślimy. I niech nas władza rozpędza. Wolność jest w nas (…) Nie potrzebujemy więc łaski. To władza potrzebuje naszej łaski, by rządzić. Oczywiście, jeśli po drodze nie wymyśli jakiegoś patentu na “podniesienie komfortu wyborów””.

— ODDALIŚMY WYCHOWANIE KOŚCIOŁOWI – JÓZEF PINIOR W GW w rozmowie z Dorotą Wodecką: “Społeczeństwo jest, jakie jest, i z takim musimy pracować. Rozmawiać. Przecież PiS wygrał, bo miał efektywną political machine. Po amerykańsku zbudowali wokół partii różne aktywne grupy społeczne. Byli w nieustannej mobilizacji: spotykali się z elektoratem w Klubach “Gazety Polskiej”, na łamach gazet internetowych, blogów, telewizji Republika i pod Pałacem Prezydenckim. A my daliśmy im fory, gdy zaniedbaliśmy kształtowanie intelektu, moralności, światopoglądu młodego człowieka, wprowadzając religię do szkół i oddając sprawy wychowania Kościołowi”.

— WINA PLATFORMY POLEGAŁA NA OBOJĘTNOŚCI – DALEJ PINIOR W GW: “Wina Platformy polegała na obojętności. Moja partia nie podjęła żadnego wysiłku. Nie określiła się jasno przeciwko złu, nie próbowała zmienić tych tendencji. W efekcie już mamy w szkołach młodzież wychowaną nacjonalistycznie, a obecny rząd tylko to wzmocni”.

— 500+ TO DOBRY RUCH – JESZCZE PINIOR: “ – Nie my pierwsi to robimy w Unii. Oczywiście można było ten program skonstruować mądrzej, choćby tak, by nie odrywał kobiet od rynku pracy. Bo w tej chwili wsparcie państwa odtwarza bliski PiS-owi model konserwatywny, w którym kobieta zostaje w domu z dzieckiem. Ale tak czy siak przecież lepiej, że ta kobieta dostaje pomoc, niż nie dostaje”.

— OWSZEM, MAM TWARDĄ RĘKĘ – mówi Grzegorz Schetyna w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RZ: ” – Ten wywiad ma sens, jeśli choć chwilami będzie pan szczery.
Owszem, mam twardą rękę, ale co to znaczy „zniszczyć kogoś” w polityce? Wyeliminować? Odsunąć? Pokonać? Przecież polityka opiera się na konkurowaniu. Co to oznaczało w relacjach z Pawłem Piskorskim, jak to wyglądało w kontekście mojej rywalizacji z Protasiewiczem?
– To proste. Protasiewicz ośmielił się pana pokonać, więc pan się zemścił i wyrzucił go z partii.
– Nie, to nie tak. Przecież nie to w polityce kręci najbardziej, że można kogoś odsunąć lub zwalczać.
– To co? Co takiego jest w polityce, że nie może pan bez niej żyć?
– Nie rozumie pan tego, bo pan w niej nigdy nie był, ale proszę spojrzeć na tych, którzy kiedyś byli, a teraz chcą za wszelką cenę do niej wrócić. Są dziesiątki takich przykładów.
– Choćby Roman Giertych.
– Widać, jak bardzo chce wrócić.
– Przyjdzie do was?
– To dobre pytanie. Sam jestem ciekaw, jak daleką ewolucję przejdzie. Już widać, że to zupełnie inny człowiek niż kiedyś”.

— HISTORIA Z PISKORSKIM BĘDZIE MIAŁA CIĄG DALSZY, JA TO WSZYSTKO DOSKONALE PAMIĘTAM – mówi dalej Schetyna: “ – Ale co to znaczy: „jak sobie radzę”? Na czym polega moja twardość, egzekwowanie posłuszeństwa, czystki w Platformie Obywatelskiej?
– Paweł Piskorski mógłby o tym wiele opowiedzieć.
– Czekam na to. A historia Pawła Piskorskiego będzie kiedyś miała swój dalszy ciąg, doczeka się swojego opisu. Ja to wszystko doskonale pamiętam.
– Brzmi jak groźba.
– (śmiech) Wprost przeciwnie.
– “Grzegorz Ja Cię Zniszczę” nie wzięło się znikąd.
– To historia.
– A kiedy tak było?
– Tak? Nigdy”.

— NIE JESTEM ZWOLENNIKIEM ADOPCJI DZIECI PRZEZ PARY HOMOSEKSUALNE – dalej Schetyna: “ – Pan ma jakieś trwałe poglądy?
– (śmiech) No mam, cały czas jestem liberałem. Moja żona dodaje, że konserwatywnym liberałem, bo Kalina jest ode mnie bardziej liberalna.
– To jaki jest pański światopogląd?
– Związki partnerskie – to coś, co w sposób naturalny będzie funkcjonowało. Wierzę w projekt in vitro, w konwencję antyprzemocową – to przeprowadziliśmy, a temat związków partnerskich wróci i zostanie w Polsce przeprowadzony.
– OK, widzę liberała. A gdzie konserwatysta?
– Nie jestem zwolennikiem adopcji dzieci przez pary homoseksualne.
– Na tym etapie?
– Nie, w ogóle. Nie mogę tego zaakceptować, choć jestem liberałem.
– Jakoś nie rozgaduje się pan, zwłaszcza gdy mowa o poglądach.
– (śmiech) Nie lubię mówić o sobie”.

— DONALD TUSK TO TEMAT NA KSIĄŻKĘ, KTÓRĄ PAN ZE MNĄ ZROBI I WYDA, KIEDY BĘDĘ NA EMERYTURZĘ. ALBO PO ŚMIERCI – jeszcze Schetyna:“A co pan pije?
Herbatę z cytryną.
– Teraz ja się muszę trochę pośmiać.
– A, o to panu chodzi. Czytałem o sobie, że jestem koneserem whisky, ale to bzdura. Piję wino, białe.
– No tak, musi się pan różnić od Tuska.
– On pije tylko czerwone, ja tylko białe, głównie Nowy Świat. To jedyna rzecz, która nas różni…
– …skwitował z wymownym uśmiechem Grzegorz Schetyna. Nie mówi pan wiele o Tusku.
To temat na książkę, którą pan ze mną zrobi i wyda, kiedy będę na emeryturze. Albo i po śmierci”.

— SZALONA KARIERA GREYA – jak pisze Roman Imielski i dziennikarze GW: “W oficjalnym życiorysie Robert Grey – odwołany w trybie nagłym wiceszef MSZ – podał, że trzy lata kierował Biurem ONZ ds. Partnerstw. Brian Connollly z tego Biura mówi “Wyborczej”: – Nikt taki nigdy u nas nie pracował”.

— FAKT O GREYU: MILIONY OD RZĄDU DLA FIRMY Z BLOKU.

— SEBASTIAN KARPINIUK KOŃCZYŁBY JUTRO 44 LATA.

— URODZINY: Ewa Kopacz, Lena Kolarska-Bobińska, Bogusław Sonik, Małgorzata Sadurska, Miłosz Hodun, Jakub Rutnicki, NIEDZIELA: Maciej Tomaszewski, Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.

300polityka.pl

Bartosz T. Wieliński

Choruje nam Europa

02 grudnia 2016

Ruch Pięciu Gwiazd i wolnościowców łączy nie tylko niechęć do zjednoczonej Europy, ale też ciągoty prorosyjskie. Na zdjęciu: Kandydat na prezydenta Austrii Norbert Hofer i Beppe Grillo, założyciel Ruchu Pięciu Gwiazd

Ruch Pięciu Gwiazd i wolnościowców łączy nie tylko niechęć do zjednoczonej Europy, ale też ciągoty prorosyjskie. Na zdjęciu: Kandydat na prezydenta Austrii Norbert Hofer i Beppe Grillo, założyciel Ruchu Pięciu Gwiazd (fot. LEONHARD FOEGER / REUTERS, REMO CASILLI / REUTERS)

Ten weekend znowu może zatrząść Europą. Nie tak mocno jak pod koniec czerwca, gdy Brytyjczycy postanowili się rozwieść z Unią Europejską. Nie tak niespodziewanie jak w listopadzie, gdy wybory wygrał Trump, pozbawiając Europejczyków złudzeń, że w razie potrzeby Ameryka pośpieszy im z pomocą. Wstrząs, jeśli nastąpi, będzie jednak bolesny. Dwa ważne kraje starej Europy mogą się bowiem znaleźć w objęciach prorosyjskich, eurosceptycznych populistów.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej

Czy włoski premier Matteo Renzi nie zdawał sobie sprawy, że referendum, które rozpisał w sprawie ograniczenia kompetencji senatu, będzie sądem nad nim i jego rządem? Jeśli w niedzielę Renzi przegra, co bardzo prawdopodobne, będzie musiał podać się do dymisji. Kraj pogrąży się w chaosie, może upaść nie tylko rząd, ale i parlament. Skorzysta populistyczny, lewicowy Ruch Pięciu Gwiazd żądający wyjścia Włoch ze strefy euro.

W Austrii szanse na prezydenturę ma Norbert Hofer, polityk skrajnie prawicowej Partii Wolnościowej, która niedawno chciała wykreślić kłamstwo oświęcimskie z kodeksu karnego. Dziś za głównego wroga uważa „panoszących się po Europie” uchodźców i nadmierną władzę Brukseli.

Ruch Pięciu Gwiazd i wolnościowców łączy nie tylko niechęć do zjednoczonej Europy, ale też ciągoty prorosyjskie. Hofer chętnie by uznał aneksję Krymu. Populiści z Włoch wiedzę o świecie czerpią z rosyjskiej propagandy. A kremlowskie fabryki trolli tak preparują informacje, aby uzyskać najlepszy efekt dla Rosji. To w jej interesie leży osłabienie całej Europy.

Porażka Renziego i zwycięstwo Hofera nie oznaczają końca UE. Są jednak symptomem choroby Unii i zapowiedzią jej kolejnych, być może śmiertelnych stadiów. W maju przyszłego roku prezydenta wybierze Francja, we wrześniu parlament wybiorą Niemcy. Populiści zacierają ręce, trolle Kremla szykują się do roboty.

Czy Europa zbierze się w sobie? Zdoła zwalczyć chorobę? Okrzepnąć?

Zobacz też: Nie ma wyjścia, populiści muszą trochę porządzić. A zaczęło się od nas – ekspert w „Temacie dnia”

 

brexit

wyborcza.pl

Portal TVP Info pisze wewnętrznego maila o „smrodzie narkotyków” na klatce schodowej

Agnieszka Kublik, 03 grudnia 2016

Budynek TVP, Jasna 14/16

Budynek TVP, Jasna 14/16 (Fot. Robert Kowalewski / Agencja Gazeta)

– Przypominamy, że na terenie TVP obowiązuje zakaz palenia marihuany oraz innych narkotyków – taki list dziennikarze z portalu TVP Info wysłali w piątek do kilkudziesięciu osób w TVP – do szefów, wydawców, producentów i reporterów Telewizyjnej Agencji Informacyjnej.

Dziennikarze portalu Tvp.info w wysłanym w piątek mailu napisali tak: „Dzień dobry, przypominamy wszystkim, że na terenie TVP obowiązuje zakaz palenia nie tylko papierosów, ale i marihuany oraz wszelkich innych narkotyków. Na klatce schodowej przy naszej redakcji notorycznie, niemal codziennie panuje przeraźliwy smród narkotyków, który przenika do naszego newsroomu i utrudnia pracę. Jest to skandaliczne zachowanie i apelujemy, aby zaprzestać takich działań”.

Telewizyjna Agencja Informacyjna to czapa nad wszystkimi programami informacyjnymi TVP: „Wiadomościami”, „Teleexpressem”, „Panoramą” i TVP Info. Portal TVP info to strona internetowa anteny informacyjnej. Wszyscy pracują na placu Powstańców Warszawy w jednym budynku.

Na parterze mieszczą się studio „Wiadomości”, garderoby, charakteryzacja i zaplecze techniczne.

Na pierwszym piętrze – redakcja TVP Info przy studiu z którego nadawany jest serwis informacyjny TVP Info.

Na drugim są reżyserka studia TVP Info, montaż oraz część administracji.

Na trzecim pietrze znajduje się newsroom „Wiadomości”, tu pracuje część reporterów TVP Info, jest też redakcja zagraniczna i część administracji.

Portal TVP Info ma redakcję na pierwszym piętrze, na tyłach studia TVP Info. Klatka przy newsroomie portalu TVP Info, o której mowa w liście, prowadzi do starej reżyserki „Wiadomości”. Każdy ma do niej dostęp.

Swój mail dziennikarze portalu TVP Info wysłali po południu na adres Kalendarium.tai, czyli do wszystkich najważniejszych ludzi w Agencji: szefów programów, wydawców, producentów i reporterów. Na ten adres wysyła się informacje o tym, kto, gdzie i kiedy ma konferencję prasową, spotkanie, debatę, wywiad. To rozpiska dla wszystkich programów informacyjnych, co się dzieje każdego dnia.

– Wysłanie tego maila na ten adres to albo koszmarna pomyłka, albo świadomy zabieg, by o narkotykach powiadomić jak najwięcej osób w firmie – mówi „Wyborczej” jeden z naszych rozmówców.

Zapytaliśmy w TVP w sobotę rano, jak zamierzają zareagować na podaną w mailu informację, że na korytarzach w TVP Info „notorycznie, niemal codziennie panuje przeraźliwy smród narkotyków”. Poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie prezesa TVP Jacka Kurskiego oraz szefów wszystkich zainteresowanych redakcji: Marzenę Paczuską („Wiadomości”), Anetę Kołodziej („Panorama”) i Klaudiusza Pobudzina („Teleexpress”). A także szefa TAI oraz TVP Info Piotra Lichotę. Czy wiedzieli wcześniej o tym problemie, od kiedy i jakie podjęli kroki?

Biuro rzecznika TVP odpisało: „W związku z otrzymaną informacją, TVP podjęła przewidziane prawem kroki”.

Zobacz też: Telewizyjne „Wiadomości” bez informacji, za to pełne komentarzy, sugerujących ludziom, co mają myśleć – Beata Tadla

 

wewnetrzny

wyborcza.pl

Szalona kariera Roberta Greya

Roman Imielski, Wojciech Karpieszuk, Paweł Wroński, Mariusz Zawadzki (Waszyngton), 03 grudnia 2016

Wiceminister Robert Grey (pośrodku) na spotkaniu MSZ

Wiceminister Robert Grey (pośrodku) na spotkaniu MSZ (KAROLINA_SIEMION-BIELSKA)

W oficjalnym życiorysie Robert Grey – odwołany w trybie nagłym wiceszef MSZ – podał, że trzy lata kierował Biurem ONZ ds. Partnerstw. Brian Connolly z tego Biura mówi „Wyborczej”: – Nikt taki nigdy u nas nie pracował.

Zdymisjonowano go we wtorek po cichu, po siedmiu tygodniach urzędowania. W środę „Wyborcza” pierwsza informowała, że stracił posadę, bo zataił dawniejsze kontakty z wywiadem USA. Szef MSZ Witold Waszczykowski i Robert Grey zaprzeczają. Ale nie podają konkretnego powodu dymisji.

Z Biurem to bzdura

Robert Piotr Grygiełko alias Grey urodził się w 1973 r. w Rawie Mazowieckiej. W wieku 13 lat wyemigrował z rodzicami za ocean. W jego oficjalnym biogramie na stronie MSZ czytamy:

+ absolwent filozofii i socjologii na University of Massachusetts oraz

+ New School University w Nowym Jorku (stosunki międzynarodowe, rządy i prawo);

+ „doradca legislacyjny w Senacie stanu Massachusetts”;

+ w Afryce zbierał „materiały o skuteczności partnerstw z organizacjami międzynarodowymi i ONZ”;

+ w Kambodży „badał przestrzeganie praw człowieka”;

+ pracował w firmie Putnam Investments w Bostonie;

+ „w latach 2005-08 pracował w siedzibie ONZ w Nowym Jorku, gdzie kierował Biurem ds. Partnerstw”;

+ „od 2008 do 2010 r. był dyrektorem zarządzającym ds. partnerstw World BPO Forum przy współpracy ONZ (Nowe Delhi/Nowy Jork)”.

Jednak ślady Greya w angielskojęzycznym internecie są nikłe – tylko miejsce zamieszkania w Dartmouth w Massachusetts. Ustaliliśmy, że na New School studiował, ale tylko rok (2005-06).

W dokumentach Biura ONZ ds. Partnerstw nie ma o nim jednak nawet wzmianki. – Nikt taki nigdy u nas nie pracował – powiedział nam Brian Connolly z Biura.

– Ponad 16 lat temu pracowała u nas osoba o takim nazwisku, ale niespełna rok – mówił „Rzeczpospolitej” rzecznik Putnam Investments Jon Goldstein.

Od Kotasa, przez Parysa, do MSZ

Po powrocie do Polski w 2010 r. Grey został dyrektorem ds. zagranicznych i partnerstw Instytutu Studiów Wschodnich oraz Forum Ekonomicznego w Krynicy (Instytut organizuje Forum).

– Zgłosił się na konkurs jako amerykański ekspert, by pracować dla Polski. Miał świetny garnitur i maniery. Twierdził, że ma doskonałe kontakty w Bostonie – mówi pracownik Instytutu (wszyscy rozmówcy zastrzegają anonimowość). – Gdy zorientowaliśmy się, że pochodzi z Polski, mocny amerykański akcent zaraz mu się polepszył. Kontakty w Bostonie okazały się bujdą.

Inny pracownik Instytutu: – Pracował u nas jakieś dziewięć miesięcy, choć do CV wpisał dwa lata. Pomagał przygotować Forum w 2010 r., ale gdy szykowaliśmy kolejne w maju 2011 r., zniknął. Przedstawił zwolnienie lekarskie. Nagle musieliśmy przygotowywać ważną imprezę bez osoby współodpowiedzialnej.

Trzeci pracownik Instytutu: – Wygrał konkurs, ale wcześniej poznał na imprezie Jacka Kotasa. To on przedstawił Greya naszemu szefowi Zygmuntowi Berdychowskiemu.

Kotas – od lat znajomy Antoniego Macierewicza – był na początku zeszłej dekady dyrektorem Forum w Krynicy i prezesem Instytutu. Za poprzednich rządów PiS kierował Agencją Mienia Wojskowego, potem był wiceszefem MON. Dziś rządzi Narodowym Centrum Studiów Strategicznych – think tankiem na zapleczu MON.

Kotas zna Jana Parysa, szefa gabinetu politycznego ministra Waszczykowskiego. Według naszych źródeł to Parys wprowadził w maju Greya do gabinetu, a potem promował na wiceministra ds. dyplomacji ekonomicznej oraz relacji z USA i Azją.

Z Holdingu do Indii

Po Krynicy Grey dostał pracę w Polskim Holdingu Obronnym. Jego szefem był wtedy Krzysztof Krystowski, dziś prezes PZL-Świdnik. Świdnik należy do koncernu Leonardo (dawniej Agusta-Westland) startującego w przetargu na śmigłowce dla armii.

– Wcześniej posadę w Holdingu dostała żona pana Greya [pracuje tam do dziś]. W jego CV jest wiele o pracy w Indiach w ramach ONZ. Mieliśmy akurat duży problem z kontraktem na wozy zabezpieczenia technicznego z Bumaru. W Indiach nie mieliśmy biura, więc Grey wydawał się świetnym kandydatem – mówi ówczesny menedżer Holdingu. – Potrafił zorganizować spotkanie z politykiem, wiedział, kto co blokuje, a kto popycha w parlamencie Indii. Na przemyśle obronnym nie znał się wcale. Ale kontrakt z Indiami, choć pan Grey był dobrej myśli, okazał się niekorzystny, bardzo zachwiał Bumarem.

Inny były pracownik Holdingu twierdzi, że Grey chwalił się świetnymi kontaktami w Bostonie, gdzie ma centralę gigant zbrojeniowy Raytheon: – Myślałem, że jest Amerykaninem z dobrej bostońskiej rodziny. Dopiero gdy wyszła sprawa jego dymisji w MSZ, przeczytałem, że z pochodzenia jest Polakiem.

Epizod na UW

Od 1 marca 2013 do 28 lutego 2014 r. Grey kierował biurem promocji na Uniwersytecie Warszawskim. Odpowiadał za przygotowanie 200-lecia uczelni i nowej strony internetowej.

– Miał super CV, jest mistrzem świata w PR-ze. Ale to ściemniacz. Nie miał zielonego pojęcia o marketingu w internecie – mówi pracownik UW.

Inny dodaje: – Jedyne, co miał dobrego, to angielszczyzna. Na uczelnię ściągnął go podobno prof. Alojzy Nowak.

Wiosną br. pisaliśmy, że kandydaturę prof. Nowaka (wówczas prorektora) PiS zamierzał przeforsować na stanowisko rektora, ale gdy zdobył on w prawyborach mniej głosów niż Marcin Pałys (rektor wtedy i obecnie), zrezygnował.

Prof. Nowak napisał nam: „Znałem p. Roberta Greya przed rozpoczęciem przez niego pracy na UW z Forum Ekonomicznego w Krynicy, na którym wielokrotnie byłem prelegentem, a p. Robert Grey reprezentował organizatora. (…) Był jednym z kilkudziesięciu kandydatów [na kierownika biura promocji UW], po kilkuetapowej procedurze naboru wygrał konkurs”.

 

zbadalismy

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75398,21066578,szalona-kariera-roberta-greya.html#ixzz4Rm3v9H5s

 

Polski Kościół to Radio Maryja

Michał Wilgocki, 02 grudnia 2016

Ojciec Tadeusz Rydzyk

Ojciec Tadeusz Rydzyk (Wojciech Kardas / Agencja Gazeta)

Łagiewnicki Kościół otwarty to płonna nadzieja. Radio Maryja wygrało. Episkopat mówi jego językiem. Z Maciejem Gdulą* rozmawia Michał Wilgocki.

MICHAŁ WILGOCKI: „Są nas 2 mln” – mówi o rodzinie Radia Maryja Tadeusz Rydzyk.

MACIEJ GDULA: Radio ma stabilną publiczność. Nie oznacza to jednak, że umowne 2 mln to karna armia dyrektora. W odróżnieniu od innych stacji Maryja ma szczyt słuchalności o godz. 15, kiedy odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Czyli znaczna część publiczności słucha radia nie dlatego, że przede wszystkim interesuje ją polityka, ale dlatego, że wyznacza ono rytm dnia osobom religijnym.

Mylne jest też przekonanie, że słuchają tylko starsi, którzy za moment znikną. Jedni umierają, ich miejsce zajmują nowi.

O słuchaczach mówi się: nie popłynęli z nurtem transformacji, nie udało im się.

– Znam dwa typy słuchaczy. Pierwszy nazwałbym klasą ludową. To np. moja babcia – utrzymywała się z uprawiania ziemi, słuchała radia, wysyłała mu pieniądze. Druga grupa to ludzie z klasy średniej – pracownicy umysłowi nie najwyższego szczebla, raczej z mniejszych miejscowości. W PRL nie mieli najgorzej, dziś też nie są typowymi „ofiarami transformacji”. Ale nie osiągnęli wielkiego sukcesu, a chcieli. To klasa średnia z niezrealizowanymi aspiracjami.

Rydzyk wykorzystuje ich frustrację.

– To uproszczenie. Radio służy im do tworzenia więzi. Dzięki niemu nie są samotni, mają poczucie przynależności do grupy o podobnych poglądach. Ale frustracja jest istotna. Przekaz Radia Maryja gra konfliktem.

Imperator – fragmenty premierowej biografii Tadeusza Rydzyka

Jest i drugi stereotyp: choć słuchacze czasem porównywali Bronisława Komorowskiego do Hitlera, to w gruncie rzeczy poczciwi ludzie, tylko zmanipulowani przez radio.

– Nie jest tak, że Rydzyk zdobywa posłuch tylko manipulacją: przyciąga modlitwą, a potem wciąga w język nienawiści. Ważne jest raczej to, jakie struny porusza. A odwołuje się do poczucia krzywdy, bycia na marginesie, nieuzasadnionego zepchnięcia. Ta krzywda nie musi być nazwana po imieniu, pokazana palcem. Ważne jest, by zarysować wroga, który za tę krzywdę odpowiada.

Kim jest wróg?

– To liberalne elity. Media, które manipulują, by utrzymać ludzi w stanie podległości. Niejasne grupy interesu: geje czy feministki. Radio Maryja pokazuje przeciwnika i jednocześnie heroizuje sprawę, o którą z nim walczy: stawką jest obrona cywilizacji chrześcijańskiej.

Rydzyk importował tych wrogów z zagranicy. Podczas pobytu w Niemczech poznał ksenofobiczne Radio Maria International, a we Włoszech podobnie działające Radio Maria.

– Można sobie wyobrazić radio, które broni „typowo” amerykańskich, włoskich czy niemieckich wartości. Ale ta wspólnota, której radio i słuchacze bronią, nie jest niczym innym jak tylko wyobrażoną konstrukcją. Bo taka Polska nigdy nie istniała. Podobnie jak nie istniały takie Stany Zjednoczone czy Niemcy.

Mamy obrońców nieistniejącej rzeczywistości.

– To nie ma znaczenia. Istotny jest podział na nas: obrońców tradycji, i na nich: kosmopolityczne elity, liberałów, media spod znaku cywilizacji śmierci. To konflikt sztuczny, bo przecież media głównonurtowe w Polsce nie są ani mocno kosmopolityczne, ani antynarodowe. Jednak ten sztuczny podział jest głęboko akceptowany przez obie strony. Podobnie jak kategorie językowe – kiedy kłóciliśmy się np. o wojnę w Iraku, to używano pojęcia interesu narodowego. Za jego pomocą uzasadniano i krytykowano tę inwazję.

Zapomnieliśmy o Żydach.

– Trzeba wyraźnie powiedzieć: tam nie ma otwartego antysemityzmu. To nie jest radio, które posługuje się propagandą antysemicką.

Ale daje felietony Stanisława Michalkiewicza, twórcy sformułowania „czasowo nieczynny obóz Zagłady”.

– To nie jest rdzeń tożsamości Radia Maryja. Adam Ostolski badał retorykę „Naszego Dziennika”. Znalazł tam dużo figur podobnych do antysemityzmu, ale stosowanych wobec innych grup. Na przykład „lobby gejowskie” to sugestia, że istnieją niejasne powiązania między gejami, którzy kształtują politykę i świat. Albo że geje są zagrożeniem dla dzieci. Tak jak Żydzi, którzy porywali dzieci na macę. Dlatego geje nie powinni uczyć w szkołach.

Te kalki są symbolem pewnej epoki w historii radia, która się kończy. Przez lata radio było traktowane jako podejrzany margines. Dlatego nie wszystko mogło powiedzieć wprost. Puszczało oko, sprawdzało, na ile może sobie pozwolić. Teraz to się zmienia, bo zmienia się sfera publiczna. Wzrosło znaczenie internetu i „mówienia w mordę”, otwartej niechęci. Ciekawe, jak Maryja w tym się odnajdzie, bo to nie jego sposób prowadzenia dyskusji. Ono raczej eufemizuje.

Rydzyk ma szansę porwać młodsze pokolenie? Umowy śmieciowe to brak stabilności na rynku pracy i perspektyw. To budzi frustrację.

– By zapisać się do rodziny Radia Maryja, taki młody człowiek musiałby się trochę zestarzeć. Ze swoimi problemami i niezgodą na porządek świata pójdzie prędzej do Kukiza czy narodowców. Choćby z powodu retoryki. Bo młody wkurzony będzie wolał walić prosto z mostu, bluzgnąć, kogoś obrazić. Tak działa Kukiz.

Widzę u młodych mniej solidaryzmu, wściekłą nienawiść do wszystkich. Maryja oferuje solidarność z ludźmi o tej samej wierze zamiast nienawiści do tych niżej, wyżej i obok nas. To nie jest atrakcyjne dla osób, którym nie udało się awansować do klasy średniej, które poszły na studia, ale się na nich nie utrzymały, które dostają w tyłek na rynku pracy.

Radio nie ma czego szukać wśród młodych?

– Może łowić młodych z rodzin, w których słuchanie Radia Maryja jest tradycją, ale nie wśród szukających ujścia wściekłości. To nie zagra. Bo choć cel jest wspólny – zmiana porządku świata – to metody różne. Słuchacze uważają, że zmiana powinna polegać na wzmocnieniu solidarności. Wspólnotę ludzi wokół radia nazywa się Rodziną Radia Maryja. Wściekli zamiast solidarności wybierają konkurencję. Każdy ma się zająć sobą. Jak komuś się nie uda, to nie dlatego, że konkurencja jest zła, ale dlatego, że ktoś podstawił mu nogę, zablokował, np. jakieś kliki.

Opisał pan radio jako instytucję lewicową.

– Jest w tej wspólnocie wiele elementów solidarystycznych. Ale to solidarność związana z dominacją, podszyta niechęcią do mniejszości. Młodych radykałów spod znaku Kukiza i upolitycznioną część słuchaczy coś jednak łączy. Jedni i drudzy budują poczucie godności na poniżeniu innych.

Co musiałoby się stać, żeby liberalne elity i lewica dogadali się z rodziną Radia Maryja?

– Na lewicy jest narracja, którą w pewnym zakresie rozumiem, ale nie umiem jej zaakceptować. Głosi ona, że frustracja, której elementem jest nienawiść do mniejszości i słabszych, jest uzasadniona, bo ludzie są biedni. Więc trzeba ich zrozumieć. Jednak lewica nie może zamykać oczu na krzywdę, nawet zadawaną przez biednych. Dotyczy to nie tylko Radia Maryja, ale wielu dzisiejszych prawicowych ruchów politycznych. Dla lewicy problemem jest to, że gniew miesza się w nich z wściekłością.

Gniew, tak jak charakteryzuje go David Ost, wynika z niezaspokojenia materialnych potrzeb, wściekłość to efekt niezaspokojonego dążenia do awansu jako potwierdzenia swojej wyższej wartości. Wściekłość może łączyć się z przyzwoitym zaspokojeniem potrzeb, a frustracja bierze się z zablokowanego parcia do góry.

Gdy się tego nie rozróżni, to w radykalnych ruchach widzi się przekierowany, ale uzasadniony sprzeciw ludu wobec elit, a nie dążenie do dominacji wywołane niezrealizowanymi obietnicami przynależności do klasy średniej i bycia lepszym niż „zwykli ludzie”. Stąd bierze się nienawiść do elit, ale też do słabych i mniejszości.

David Ost: Odebrać PiS-owi niezadowolonych

Czyli warunkiem rozmowy musiałoby być przyzwolenie na nienawiść.

– Tak, a na to nie można się zgodzić. Jednocześnie, wracając do Radia Maryja, lepiej unikać stereotypów i diabolizowania. Nie można uznać, że słuchacze Radia Maryja to grupa jednorodna, która jednakowo nienawidzi. Niektórzy są w tej grupie z powodów religijnych albo wspólnotowych. Można starać się ich uwrażliwiać na te aspekty ruchu, od których odwracają wzrok.

Zmieńcie się, to porozmawiamy. Oni mogą odpowiedzieć tak samo.

– By zmieniły się parametry rozmowy, musimy opracować nowy rodzaj krytyki i organizować ludzi wokół niego. Skończyć z dwoma obozami, spośród których jeden walczy o zmianę, a drugi broni status quo i nie widzi takich problemów, jak niestabilność zatrudnienia, uwarunkowany ekonomicznie dostęp do opieki zdrowotnej czy reprywatyzacja.

Jeśli nie chcemy mieć tylu wściekłych, to nie twórzmy presji, żeby każdy miał przynależeć do klasy średniej. Moja córka miała andrzejkowe wróżby w szkole i w przepowiedniach najczęściej pojawiał się zawód bankiera i adwokata, a najniższe pojawiające się zajęcia to policjant i pielęgniarka. Jeśli takie są oczywistości, to każdy, kto do nich nie dorasta, poczuje się gorzej.

Pozostaje wreszcie kwestia elit. Opieranie się na eufemizacji różnic – wszyscy jesteśmy klasą średnią, tylko niektórym się powiodło lepiej, bo bardziej się starali – ma destrukcyjny efekt. Ludzie, którzy widzą, że nie wszyscy muszą brać kredyt na mieszkanie, reagują silną agresją. Zrozumiałą, bo jeśli elity nie potrafią wytłumaczyć się ze swojej wyższości, to dlaczego ludzie mają ją akceptować?

Dekalog dobrej rozmowy

„Hitler też prawo ustanawiał” – powiedział parę lat temu w Sejmie Tadeusz Rydzyk podczas dyskusji o karach dla radia za nielegalne emitowanie reklam. Mówił, że to prześladowanie. Ktoś z posłów powiedział, że jednak przestrzeganie prawa. „Mnie, katolika, takie prawo nie obowiązuje” – odpowiedział dyrektor.

– Częścią siły Radia Maryja – a w zasadzie większości ruchów, które chcą zmienić świat – jest to, że nie czerpią uzasadnienia dla swojego istnienia z tego, co jest. Rzeczywistość poddają krytyce, więc nie może być ona wyznacznikiem granic ich działania. Ten zapał Radia Maryja do zmieniania świadczy o tym, że nie jest to stacja konserwatywna, ale konserwatywno-rewolucyjna.

W takim układzie prawo staje się tylko elementem istniejącego porządku, który chcemy zmienić. Ten, kto go zmienia, pokazuje, że jest coś mocniejszego, że są inne źródła ładu niż prawo. Choćby wspólnota narodowa. Wtedy prawo trzeba przedstawić jako zasłonę dla interesów jakiejś bliżej nieokreślonej grupy.

Moja mama często się irytuje: „Po co ty się żegnasz przy jedzeniu, przecież to tylko denerwuje ludzi” . Czy katolicy są prześladowani?

Mówił pan, że słuchacze nie są karną armią. Ale kiedy Telewizja Trwam nie dostała miejsca na multipleksie, Polskę zalały protesty „w obronie wolnych mediów”.

– Kultura masowych protestów to nowa forma zaangażowania politycznego, ale potrzebuje konkretnego wroga. Raz jest nim Tusk, innym razem Kaczyński. Jak wróg znika albo wycofuje się ze swoich planów, to te ruchy flaczeją. Dziś Rydzykowi nie udałoby się wyprowadzić takich tłumów na ulicę. „Marsz miliona” zapowiadany przez PiS skończył się fiaskiem. Elektorat PiS uznał, że jego sprawy zostały załatwione.

Gdzie dziś Maryja jest na mapie polskich mediów?

– Telewizja i prasa tracą na wartości, zyskuje internet. Jednak radio jest w niezłej sytuacji, bo wpisuje się w rytm dnia, słuchamy go przy okazji, np. w drodze do pracy.

Radio Maryja zostało uprawomocnione jako normalne medium. Przez kilkanaście lat było tak, że jak ktoś jechał do Torunia, to zostawał naznaczony. Teraz rozgłośnia wchodzi do głównego nurtu.

Rydzyk powiedziałby: „mętnego nurtu”. Jak to się stało, w końcu „żywa ryba płynie pod prąd”?

– To zasługa PiS. To duża partia, zjadła Ligę Polskich Rodzin, która kiedyś była faworytem o. Rydzyka. Politycy PiS tak chętnie pojawiają się w Radiu Maryja, że wciągnęli je do mainstreamu, który zresztą poszerza się dzięki internetowi. Akceptowalne jest dużo szersze spektrum poglądów.

Relację Rydzyk – Kaczyński określa się często jako przeciąganie liny. Kto jest silniejszy?

– Trudno ich porównywać. To nie ta sama liga. O. Rydzyk w najśmielszych marzeniach może liczyć na te 2 mln osób. PiS potrafi samodzielnie wygrać wybory.

Zmieniają się nie tylko media, ale i Kościół. Nie ma już dziś takich biskupów jak Tadeusz Pieronek, otwarty krytyk Radia Maryja.

– Radio z Torunia wyznacza standardy języka Kościoła. Nie wydaje się, by była jakaś istotna różnica między Episkopatem a radiem. Publicystyczny podział na Kościół „toruński” i „łagiewnicki” jest sztuczny, nieaktualny. Kościół otwarty jest tylko nadzieją części elit. To płonna nadzieja. Rydzyk wygrał.

Bp Tadeusz Pieronek: Kościół ma obowiązek rozmawiać nawet z diabłem

Symbolicznym końcem Kościoła łagiewnickiego była wizyta kard. Stanisława Dziwisza na urodzinach Radia Maryja w 2014 r.

– Nie ma dziś nikogo w Kościele, kto wykreowałby się na lidera opozycji wobec Radia Maryja. Kogoś, kto budowałby inną wizję katolicyzmu. Są pojedynczy księża albo środowiska, jak magazyn „Kontakt”, ale ich głosy to margines. Rydzyk jest silniejszy od niejednego biskupa.

*Maciej Gdula – (ur. w 1977 r.) socjolog, dr hab., członek zespołu „Krytyki Politycznej”, współautor (wraz z Przemysławem Sadurą) „Stylów życia i porządku klasowego w Polsce”

 

ekspert

wyborcza.pl

Kleofas Wieniawa:

Waszczykowski nie warty funta kłaków

waszczykowski

Witold Waszczykowski zarzuca Donaldowi Tuskowi, iż nie wykazał „zainteresowania bezpieczeństwem, interesem Polski”.

W jaki sposób Tusk jako szef Rady Europejskiej miałby powstrzymac upadek wizerunku i prestiżu Polski przy takim demolowaniu przez PiS osiągnięć kraju po 1989 roku?

Czy nie wystarczyły napomnienia Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej, Komisji Weneckiej i ostatnio agendy ONZ?

Jak Tusk miał powstrzymać ten napór krytyki? Robić za Reytana? A co do bezpieczeństwa, to co? Miałby wyasygnować z funduszu reprezentacyjnego RE kwoty na zakup caracali i dronów?

Czyżby jak mistrale śmigłowce bojowe chodziły po dolarze?

I dalej bredniś Waszczykowski plecie: „Przez 2 lata nie otrzymaliśmy żadnej rekompensaty jako Polska”. A za co mielibysmy dostać rekompensatę? Jakaś kontrybucja? Za demolowanie Polski przez PiS zapłacimy my, Polacy, nikt za nas nie będzie płacił.

Taka nas spotkała dżuma, czy też cholera – że użyje prostactwa retorycznego pewnego wicepremiera. Waszczykowski może jest trefnisiem dla Kaczyńskiego, dla mnie to brefniś. Żałosny intelektualnie osobnik.

Więcej >>>