Błaszczak, 12.11.2016

 

top12-11-2016

 

Ręka Kaczyńskiego w geście Kozakiewicza

Ręka Kaczyńskiego w geście Kozakiewicza

Jarosław Kaczyński wyciągnął rękę. Z prezesem PiS jest ten kłopot, że nie wiadomo, do kogo on ją wyciąga, a także w imię czego? Śmiem wątpić, że dobra wspólnego, ale nie będę takim uprzedzonym Polakiem czy też chrześcijaninem, aby tej ręki nie zauważyć.

Zacytuję prezesa i ustosunkuję się do jego ręki jako chrześcijanin, a ten wiadomo, dostanie w policzek, nadstawia drugi. Już nie raz dostałem – jak i zdecydowana większość rodaków – od tej wyciągniętej ręki (a to gorszym sortem, elementem animalnym, gestapo). Prezes jako władca prezydenta i pani premier wszak ma prawo do liczby mnogiej, więc nie mógł powiedzieć w osobie pojedynczej: – „Wyciągamy rękę do tych wszystkich, którzy niezależnie od różnic chcą silnej Polski, silnej Europy, chcą, by nasza cywilizacja chrześcijańska trwała, zwyciężała i rozszerzała się”.

Jako chrześcijanin nie żyłem w cywilizacji chrześcijańskiej, a jedynie europejskiej, zachodniej, w której była i jest religia chrześcijańska, zaś w Polsce po schizmie Lutra – katolicka. Używano pojęcia uniwersalności chrześcijańskiej, ale tylko wtedy, gdy Europa była pępkiem świata i panował ustrój feudalny, monarchiczny. Ale i wówczas nie używano terminu cywilizacji chrześcijańskiej. Rozszerzana była religia chrześcijańska na barbarzyńców za pomocą krucjat, nie zawsze zwyciężała, a nawet częściej przegrywała. Był to okres błędów i wypaczeń, a św. Jan Paweł II za ten okres ”prosił pokornie o przebaczenie”. Kaczyński jednak chce rozszerzać, pomija więc wielkim łukiem tego, który obok Lecha Wałęsy, ma największy wkład personalny w odzyskanie suwerenności Polski w 1989 roku.
Jeżeli Kaczyński chce rozszerzać, musi zostać jakimś papieżem i zlecić krucjatę swoim pomazańcom: Dudzie i Szydło. I zdaje się przestaje używać zasłony dymnej (mgieł smoleńskich), bo dalszy ciąg powyższego cytatu brzmi: „…chcą silnej Polski, chcą silnej Europy. Chcą, by nasza cywilizacja, o której mój śp. brat Lech Kaczyński powiedział, że jest najbardziej sprzyjającą człowiekowi spośród wszystkich”.

Nieprzypadkowo nie mamy wymienionego przykładu takich postaci, jak św. Augustyn, Jan Paweł II, tylko brat Lech, a zatem mówimy o rozszerzeniu nie chrześcijaństwa, ani nawet katolicyzmu, ale rytu kaczystowskiego. Dochodzimy więc do tego, iż tzw. apele smoleńskie mają sens, a także pomniki Lecha Kaczyńskiego, które będą spełniały rolę świątków, kaplic dla tej „cywilizacji chrześcijańskiej”rytu kaczystowskiego.

Co więc w tej wyciągniętej ręce będzie miał prezes Kaczyński, aby rozszerzać tę cywilizację? Obawiam się, że to kolejny plaskacz, że nazwę to eufemistycznie. Prezes PiS używa takiej, a nie innej retoryki. Jest ona uboga w symbolikę i semantykę, jak każda tego rodzaju kazuistyka polityczna, lecz wołałbym, aby posługiwał się innymi szatami narracyjnymi, bo nie trzeba zbytniej biegłości, aby ściągnąć owe szaty i zobaczyć, że król prezes jest nagi, a w swojej nagości zdeformowany, tj. zakłamany.

I jeszcze jedno. Nie tylko ja, ale większość ludzi – wykluczam tych o wielu twarzach – ma tylko dwa policzki, nie mamy już co wystawiać przed wyciągniętą rękę prezesa. Ryszard Petru w kwestii tego rytu rozszerzającego się kaczyzmu nie ma aż takich kulturowych asocjacji jak ja, więc nie wyciąga swojej politycznej ręki ani nie nadstawia policzka („światełka w tunelu”), bo ma „poważne obawy”, że to „głównie gest Kozakiewicza, a nie podanie prawdziwej ręki”.

Waldemar Mystkowski

reka

koduj24.pl

ONZ o pisowskim braku praworządności, tj. bezprawiu

komitet

Już wyżej nikt nie może upomnieć rządu PiS, iż w Polsce brakuje praworządności. Ostatnie to eufemizm, bowiem mamy bezprawie.

Komitet Praw Człowieka działający przy Organizacji Narodów Zjednoczonych wypowiedział sie o trzech sprawach w Polsce, które szwankują (kolejny mój eufemizm).

ONZ apeluje o opublikowanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego i naprawę jego, bo te zaincjowane ustawy nie prowadzą do tego, a wręcz przeciwnie. Ostatnia ustawa wręcz zaognia sytuację.

Komitet ONZ wypowiedział się też o braku dostępu do legalnej aborcji. A co robi PiS? 4 tys. zł obiecuje za urodzenie uszkodzonego dziecka, jeżeli kobiecie uda się dożyć, czyli w sam raz na trumnę. Tę ustawę można nazwać trumienną.

Trzecia sprawa to brak równego traktowania obywateli, dyskryminacja ze względu na rasę i orientację seksualną oraz rozpowszechniona mowa nienawiści. Będą nam zamykać stadiony i Facebooki.

Dzisiaj już jestem pewien, że Obrona Terytorialna jest przygotowaniem do zaprowadzenia reżimu kaczystowskiego. Kibole i ONR-owcy zostaną rzuceni przeciw społeczeństwu obywatelskiemu, m.in. przeciw KOD i Czarnemu Protestowi.

Doszło do „fascynującej” sytuacji, gdy w Sejmie uczczono pamięć wybitnego Polaka, Andrzeja Wajdy, który stanie w rzędzie obok Kochanowskiego, Mickiewicza, Gombrowicza.

Jarosław Kaczyński tak dał nogę z sali posiedzeń, iż wyrżnął o ostatni schodek.

cwb3clsweaafvgg

Taka nam nastała małość! Musimy sobie poradzić, bo wykluczenie z Zachodu i Unii Euroipejskiej zbliża się wielkimi krokami, wprost proporcjonalnymi do tych, którymi uciekał z Sejmu poseł K.

Więcej >>>

cxfvgr2xgaadxh0

SOBOTA, 12 LISTOPADA 2016

Morawiecki: Na kongresie w Rzeszowie przedstawimy nowy program dla przedsiębiorców

20:29

Morawiecki: Na kongresie w Rzeszowie przedstawimy nowy program dla przedsiębiorców

Jak mówił Mateusz Morawiecki w rozmowie z Danutą Holecką w „Dziś wieczorem” TVP Info:

„Na kongresie [590] w Rzeszowie przedstawimy nowy program dla przedsiębiorców. Tam będzie dużo ciekawych rzeczy, jak np. milcząca zgoda, jeżeli urząd nie odpowie po kilkunastu czy kilkudziesięciu dniach… Dzisiaj praktycznie tego nie ma (…) Będzie to przełomowe prawo dla przedsiębiorców. Prawo przedsiębiorców – tak nazwiemy tę ustawę”

20:25

Morawiecki: Wystarczy pieniędzy na 500+ i obniżenie wieku emerytalnego

Wystarczy pieniędzy na 500+ z całą pewnością. Nie tylko na 500+, na 75+, na dodatkowe ubezpieczenie. Na M+ i również na obniżenie na wieku emerytalnego – mówił Mateusz Morawiecki w rozmowie z Danutą Holecką w „Dziś wieczorem” TVP Info.

20:18
morawiecki1211_3

Morawiecki: Trump chyba przeczytał program PiS-u, bo my nie chcemy, żeby zapomniani byli zapomniani

Jak mówił Mateusz Morawiecki w rozmowie z Danutą Holecką w „Dziś wieczorem” TVP Info:

„Od miesiąca, kiedy objąłem również stery w Ministerstwie Finansów, to dla mnie absolutnie fundamentalne zadanie [uszczelnienie systemu podatkowego]. Tak, jak troszeczkę prezydent elekt Donald Trump powiedział, że chce o tych zapomnianych ludziach, żeby zapomniani nie byli więcej zapomniani, to chyba właśnie przeczytał program PiS-u, bo my nie chcemy, żeby zapomniani byli zapomniani. I to właśnie realizujemy, stąd przesunięcie trzydziestu kilku miliardów, stąd przekazaliśmy każdej wielodzietnej kilka tysięcy złotych rocznie i to musimy z uszczelnionych podatków pozyskać. To bardzo trudne działanie”

Do tej pory udało nam się mieć taki jednorazowy wkład z aukcji LTE, z NBP i to nam pomogło w tym roku. W przyszły roku nie będzie aukcji LTE i wpłaty takiej wysokości z NBP, więc bezwzględnie musimy zatrzymać te karuzele VAT-owskie, wyłudzanie tych podatków, przede wszystkim VAT, ale też CIT – dodał wicepremier.

20:10

Morawiecki do Holeckiej: Proszę się nie niepokoić. Nie ma żadnego 40% podatku

Proszę się nie niepokoić. Nie ma żadnego 40% podatku. Tu i ówdzie ludzie różne rzeczy piszą, plotki się szybko rozchodzą. My pracujemy nad tym, żeby w ciągu najbliższych 16-18 miesięcy wprowadzić jak najwyższą możliwą kwotę wolną od podatku, co wcale nie jest proste, bo przez wiele lat nikt tego nie zmieniał i dopiero jakoś 3 dni po wygranych wyborach przez PiS w zeszłym roku TK to stwierdził, że taka kwota wolna od podatku jest za niska. Teraz pracujemy – mówił Mateusz Morawiecki w rozmowie z Danutą Holecką w „Dziś wieczorem” TVP Info.

Jak dodał wicepremier, chodzi o zamianę systemu degresywnego na progresywny, bo w tej chwili ci, którzy zarabiają więcej, płacą proporcjonalnie mniej. Nie oznacza to jednak – według wicepremiera – podwyżki podatków.

18:04

Piotrowicz: Wiele wskazuje na to, że moment przywrócenia praworządności jest już bliski

Wiele wskazuje na to, że moment przywrócenia praworządności […] jest już bliski. Prezes TK niedługo odchodzi. Nowa ustawa zaś, która jest już po pierwszym czytaniu w Sejmie, kształtuje tę materię w ten sposób, że Zgromadzenie Ogólne sędziów TK odbędzie się już po zakończeniu kadencji prezesa, w ciągu miesiąca. Ono przyjmie regulamin i przedstawi prezydentowi kandydatów na nowego prezesa – mówi Stanisław Piotrowicz w rozmowie z tygodnikiem „wSieci”.

300polityka.pl

Leśmian. Bolesław Wielki, król bez korony [MIKOŁAJEWSKI]

Jarosław Mikołajewski, 11 listopada 2016

Fot. Andrzej Szypowski / East News

Bolesław Leśmian był kruchy, nieśmiały, maleńki, nieładny, niezaradny, chorowity. Mógł i chciał tylko pisać. I nic mu się w życiu (oprócz wierszy) nie udawało. A kiedy umarł, rząd nie mógł go pochować, bo Żyd

Był rok 2005. Umierał Polak – papież. Opisując te dni dla „Wyborczej”, próbowałem zrozumieć, kim był Jan Paweł II dla Włochów. – Powiedz mi – pytał Andrea Camilleri, sławny powieściopisarz, człowiek lewicy – skąd u niego wzięła się ta wola przetrwania? Tylko mi nie mów o wierze, bo dla papieża to oczywiste źródło…

– Usiądź – ja na to – bo to będzie długi wiersz.

I zacząłem: Dwunastu braci, wierząc wsny, zbadało mur od marzeń strony…

„Dziewczynę” Leśmiana tłumaczyłem na włoski z pamięci. Uprzedzając, że kaleczę, że język tego poety jest wyjątkowo nieprzekładalny.

…A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony.

I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,

I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie…

Mówili o niej: „Łka, więc jest!” – I nic innego nie mówili,

I przeżegnali cały świat – i świat zadumał się w tej chwili…

Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!

I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem?…

I cały dalszy ciąg – o śmierci braci i o tym, jak ich pracę podjęły cienie. A po cieniach – młoty. O nieustępliwej walce o sens:

I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!

Lecz poza murem – nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny!

Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!

Bo to był głos i tylko – głos, i nic nie było oprócz głosu!

Nic – tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata!

Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?

Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów,

Potężne młoty legły w rząd, na znak spełnionych godnie trudów.

I była zgroza nagłych cisz. I była próżnia w całym niebie!

A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?

– To istnieje taka poezja? – spytał Camilleri. – Istnieją tacy poeci?

Przeciw bez dyskusji

W kronice prac senackich odnotowano, że 22 czerwca „Komisja Kultury przygotowała projekt uchwały w sprawie ogłoszenia roku 2017 Rokiem Bolesława Leśmiana – w 80. rocznicę śmierci i 140. rocznicę urodzin poety. Wniosek przyjęto jednomyślnie”.

Jak podkreślono, „urodzony w zasymilowanej rodzinie żydowskiej Leśmian to jeden z największych poetów nie tylko XX w., ale również w całych dziejach literatury polskiej, a jego wywodząca się z symbolizmu twórczość to oryginalny, osobny i rozpoznawalny świat poetycki. Przypomniano, że został doceniony w pełni dopiero w latach 60. Przekładano go m.in. na rosyjski, angielski i hebrajski, mimo że jedyny w swoim rodzaju język poetycki, śmiało wykorzystujący tworzenie neologizmów, jest dla tłumaczy trudnym wyzwaniem”. Leśmian to „powód do dumy z kultury polskiej” – stoi w projekcie.

Projekt, jak wiemy, ma dziś swój znaczący koniec: Senat postanowił, że 2017 będzie Rokiem Koronacji Matki Bożej Częstochowskiej, Królowej Korony Polskiej, w 300. rocznicę tego wydarzenia, Conrada-Korzeniowskiego, Piłsudskiego, Kościuszki, brata Chmielowskiego i bł. Honorata Koźmińskiego.

Rok 2017 będzie też Rokiem Rzeki Wisły.

Za Rokiem Leśmiana – czytam w relacji w „Wyborczej” – „głosowało 30 senatorów, przeciw niemu – 42 (głównie z PiS). Dlaczego? Trudno stwierdzić, do dyskusji nie zapisał się nikt z tej partii”.

Kruchy, maleńki

No właśnie: dlaczego? Z powodu tej „zasymilowanej rodziny żydowskiej”? Tych samych Lesmanów, z których 21 lat później urodził się Jan Brzechwa, stryjeczny brat Bolesława? Którego też już nieraz odrzucono, choćby w zeszłym roku jako patrona jednej z ulic w Trzemesznie.

Ale chyba nie chodzi o pochodzenie. Przecież brak uprzedzeń senatorowie udowodnili akceptacją Madonny o mojżeszowym rodowodzie.

Postawa ideologiczna? – Co do Brzechwy – mówi mi literaturoznawca profesor Piotr Łuszczykiewicz – ktoś mógłby się czepiać, że tak pochwalnie pisał o Stalinie. Ale Leśmian?

Pytam o przyczyny senatora Fedorowicza z Platformy. Mówi, że było sześciu kandydatów, a mogło przejść tylko pięciu. – PiS – próbuje odgadnąć – bał się, że jeśli przejdzie Leśmian, to odpadnie któraś z jego propozycji.

>>TOMASZ FIAŁKOWSKI KOMENTUJE: ROK BEZ LEŚMIANA

O poecie tak pisze na swoim blogu Magda Umer, która śpiewa jego wiersze od początku kariery: „Był kruchy, nieśmiały, maleńki, nieładny, niezaradny, chorowity, pełen kompleksów i wątpliwości na każdy temat. Ale miał mądre i kpiące oczy, był dowcipny i pisał, widział, czuł jak nikt. Bliscy mówili, że na ogół nie był szczęśliwy, ale starał się tego nie okazywać. Żył w świecie przez siebie wymyślonym, interesowała go wyłącznie literatura, sztuka, filozofia i biologia. Nie był w stanie zarobić na utrzymanie siebie i swojej rodziny. Mógł i chciał tylko pisać, a za to pisanie płacono mu grosze. I nic mu się w życiu (oprócz wierszy) nie udawało”.

Urodził się w Warszawie. Co do daty – sprawa była sporna. Poeta podał kiedyś w liście rok 1878. Według Brzechwy był 1879, i ten właśnie rok widnieje na płycie nagrobnej na Powązkach. Tak naprawdę był to 22 stycznia 1877.

Ojcem był Izaak Lesman, inteligent, księgarz. Matką – Emma z Sunderlandów. Mieli jeszcze dwoje dzieci, Kazimierza i Aleksandrę.

Przyjęli katolicyzm. Co do ojca, to „o głębi przekonań religijnych – pisze Piotr Łopuszański, autor świetnej monografii Leśmiana – możemy wątpić – wyraźnie za zmianą wyznania przemawiały tu względy formalne i konieczności życiowe. Co do samego Bolesława – wiemy z wielu jego wypowiedzi, że przyjął religię katolicką jako własną i miał do niej emocjonalny stosunek”.

Młodość spędził w Kijowie, dokąd Lesmanowie się przeprowadzili, kiedy ojciec dostał stanowisko dyrektora kasy emerytalnej przy Dyrekcji Południowo-Zachodniej Kolei Żelaznej w Kijowie.

Szczęśliwe dzieciństwo – sam tak je wspominał – przerwały rozwód rodziców i szybka śmierć matki.

Majętność duchowa

W 1895 r. w „Wędrowcu”, czasopiśmie o znakomitej tradycji, po raz pierwszy wydrukował wiersze – dwa, o wspólnym tytule „Sekstyny”.

Nosił w sobie zachwyt zieloną Ukrainą, jej „niepojętością zieloności”. „Humańszczyzna i Białocerkiewszczyzna – wymieniał. – Zofiówka i Szamrajówka…”. Lasy. To one, mieszkańcy i ich język, ich pierwotność, naturalność i fantazja karmiły jego poszukiwania. Potrzebę pokonywania tradycyjnych form i językowych przyzwyczajeń.

Mając 21 lat, pisał do młodopolaka Miriama Przesmyckiego: „Wiem i czuję, że mam talent, że jestem poetą, bo posiadam pewną majętność duchową , w której ciągle mieszkam”. Bał się, że jego talent nie jest odpowiedniej miary – „o dziesięć głów niżej od Konopnickiej (…) – gdzieś pod Tetmajerem”. I w podejrzeniu, że tak właśnie jest, zadawał sobie pytanie: „Czy to warto?”.

Studiował najpierw na wydziale historyczno-filologicznym, zaraz potem, kierując się zdaniem ojca – prawo. „Wyglądał – pisze Łopuszański – zabawnie: niski, z bujną rudą czupryną, w zawsze rozpiętym szynelu studenckim”. Znajomi wspominali, że miał „jakiś czar niezwykły, który zjednywał mu ludzi. Jednych rozbrajała po prostu jego niespotykana u ludzi dorosłych naiwność w podejściu do zwykłych codziennych zjawisk życia realnego. Innych znowu zjednywał uśmiechem, na dnie którego czaiła się jakaś dobrotliwa ironia. Ale moim zdaniem – pisał Xawery Glinka – tajemnica tkwiła w sposobie jego mówienia, w tej skandującej z lekka, rytmicznej wymowie, tonacji jego głosu, w metaforach i plastyce jego określeń, trafiających zawsze w samo sedno sprawy”.

Michał Daszkiewicz-Czajkowski twierdził, że Bolesław „posiadał taki dar słowa, taki ogień gorącej wymowy i przekonywania, że w dyskusji przeobrażały one wprost przeciwnika”. Kiedyś przeobraził tym darem profesora antysemitę, który po dyskusji wyznał mu przyjaźń.

Zaczął używać pseudonimu w roku 1897, od sonetu, który opublikował w „Bluszczu”. Formę „Leśmian” jako bardziej słowiańską miał mu zasugerować spokrewniony z nim poeta Antoni Lange.

Czytelników dezorientował język Leśmiana. Nazywano go epigonem Młodej Polski, słabo czując, że nasycone neologizmy to próba dostosowania mowy – często drętwej w zestawieniu z jego intuicyjnym, leśnym, zmysłowym i erotycznym deizmem – do sygnałów, które miłość uniwersalna puszcza do miłości prywatnej, doświadczanej na własnym ciele. Trudno było (co może okazałoby się nietrafne) czytać „Łąkę” z Bergsonem (którego myśl wielbił) w ręku, jeszcze trudniej zobaczyć go w rozmowie z duchami ukraińskich lasów i filozofami Wschodu. Najłatwiej było zbyć go ogólnikiem, skomentować nieefektowny wygląd. Albo przedrzeźniać – jak Tuwim w pastiszu „Jak Bolesław Leśmian napisałby wierszyk Wlazł kotek na płotek”:

Na płot, co własnym swoim płoctwem przerażony,

Wyziorne szczerzy dziury w sen o niedopłocie,

Kot, kocurzak miauczurny, wlazł w psocie-łakocie

I podwójnym niekotem ściga cień zielony…

Ale ten sam Tuwim, gdy spotykał Leśmiana, całował go w rękę i nie chciał wygłosić mowy pogrzebowej, bo, jak twierdził, nie potrafiłby ukryć wzruszenia.

I jakoś było wiadomo powszechnie, że autor „Dziejby leśnej” należy do trzech największych poetów lat 20. i 30., z Tuwimem właśnie i Staffem.

Nie całuj inaczej

Po studiach pojechał do Warszawy, gdzie został pomocnikiem radcy prawnego na Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Męczył się w biurze, ale nie miał innego pomysłu na pracę. A raczej miał – otrzymanie stypendium. Kłopot w tym, że nie mógł się zdobyć na pisanie podań. I tak, kiedy „za nieudolność” został zwolniony, podjął podobne zajęcie, na Kolei Nadwiślańskiej.

Był rozkochany. Nie – kochliwy, bo kochliwość zakłada uczucia liczne, nietrwałe i płytkie. On kochał z potrzeby najgłębszego związku – z samą naturą miłości i świata. Kochał tak, jak ktoś inny szuka domu, z którego został wygnany.

Pierwszą ważną miłością była kuzynka – Celina Sunderlandówna. Kroniką tej miłości są erotyki z „Sadu rozstajnego” . Jak „Usta i oczy”:

Znam tyle twoich pieszczot! Lecz gdy dzień na zmroczu

Błyśnie gwiazdą, wspominam te jedyną – bez słów,

Co każe ci ustami szukać moich oczu…

Tak mnie żegnasz zazwyczaj, nim powrócę znów.

Czemu właśnie w tej chwili, gdy odejść mi pora,

Pieścisz oczy, nim spojrzą w czas lasów i łąk?…

Bywa tak: świt się budzi od strony jeziora,

Nagląc nas do rozplotu snem zagrzanych rąk…

O szyby – jeszcze chłodne – uderza pozłotą

Nagły z nieba na ziemię świateł zlot i spust

– Usta twe – na mych oczach! Co chcesz tą pieszczotą

Powiedzieć? Mów – lecz zmyślnych nie odrywaj ust!

Kiedy Celina, utalentowana malarka, wyjeżdża do Paryża, Bolesław postanawia uwolnić się od biurowej męczarni. Żyć jak ptak. Jedzie do Monachium i Paryża. Chce uzupełnić edukację, oglądać obrazy i nieznane pejzaże. Czytać francuskie książki.

Celina nie przyjmuje jego oświadczyn, ale utrzymuje z nim kontakt. To ona któregoś dnia przyprowadza do jego domu Zofię Chylińską, o osiem lat młodszą od poety. Artystkę, uczennicę Gersona, o południowej urodzie. „Oboje oderwani od życia – przegryzali chleb pieszczotą – pisze Łopuszański – a pieszczoty chlebem”.

Także Zofia jest natchnieniem jego erotyków:

Słońce zgasło. O, jakże zwinne są i młode

Zmierzchy czerwca, nim w północ głuchą się przesilą!

Po wargach twoich dłonią, kształt czującą, wiodę,

Jak po koralach, morzu wydartych przed chwilą…

Byli małżeństwem przez 32 lata. Mieli dwie córki: Marię Ludwikę (Lusię) i Wandę (Dunię). Szczególny związek łączył ojca z Dunią, o której urodzie Zofia Nałkowska pisała w „Dziennikach”. Grała, bez większego powodzenia, w warszawskich teatrach. I jeśli wśród nieskończonych metafor człowieka jest porównanie do kamienia, który wpada do wody i wyzwala kręgi, krąg wodny Leśmiana przez Dunię prowadzi w jego biografii najdalej.

Otóż Dunia, która przed wojną wyszła za Anglika Denisa Hillsa, urodziła w 1944 r. w Kairze córkę, którą znają, często o tym nie wiedząc, wielbiciele Michelangela Antonioniego. Nazywa się Dennis Hills i wystąpiła w 1966 r. w słynnym „Powiększeniu”. Jest jedną z dwóch modelek (drugą gra Jane Birkin), które zabiegają o uwagę fotografa. Wcześniej Dennis grała jeszcze u Rogera Vadima w „Niebezpiecznych związkach”.

Ta druga

Życie Leśmiana – jak każde? – ma mnóstwo szufladek, zapadni, rozdziałów, pokoi.

Pracował w Hrubieszowie i Zamościu jako notariusz i rejent. Pogrążyła go nieuczciwość podwładnego, który dopuścił się wielkiej kradzieży, i poeta był zobowiązany pokryć stratę.

W 1917 r. poznał Teodorę Lebenthal – Dorę. Pisze Magda Umer: „Z ocalałych trzech listów do Dory wynika co prawda, że na początku chcieli sobie razem ułożyć życie, że starali się o pracę za granicą (Dora nawet przeszła na katolicyzm, aby móc wziąć z nim ślub), ale już wkrótce zrozumieli oboje, że decyzja o pozostawieniu rodziny zrujnowałaby psychicznie nie tylko tę rodzinę, ale i ich. Bolesław zdecydował się na podwójne życie, a Dora na bycie tą drugą. I było tak przez 20 lat, aż do jego śmierci”.

Nie wyczerpuje wiedzy o tym związku nawet cykl „W malinowym chróśniaku” (tak pisał, przez „ó”), którego wiersz tytułowy niejeden współczesny senator RP musiał recytować w szkole.

Chodzi o palce stóp?

Zmarł 5 listopada 1937 r. w Warszawie. Maria Dąbrowska zanotowała w „Dziennikach”: „Umarł Leśmian. Rząd nie może go pochować, bo Żyd – choć już urodzony jako chrześcijanin i katolik, i żona Polka i katoliczka (a propos, ten brzydal miał piękną żonę). Paskudne czasy”. Uwaga Dąbrowskiej nie jest gołosłowna. „Rodzina – zaświadcza Łopuszański – starała się o pochówek państwowy w Alei Zasłużonych, należny Leśmianowi jako członkowi Polskiej Akademii Literatury, odznaczonemu orderem Polonia Restituta. Wysiłki te nie przyniosły rezultatu, prawdopodobnie z powodu pochodzenia poety”.

Mnóstwo w tym życiu dramatów, zagubienia, miłości. Zbierają je wspaniałe książki, choćby Jacka Trznadla „Kalendarium Leśmianowskie” i Jarosława Marka Rymkiewicza „Leśmian. Encyklopedia”. I zastanawia, dlaczego przed głosowaniem prawica nie poszła po rozum do mędrców, których uważa za guru.

„Niepokojąca nas niejasność lub niezrozumiałość – pisze z wielkim wyczuciem autor ukochanego w kręgach „dobrej zmiany” „Wieszania” – bywa często ważnym elementem wiersza, a niekiedy należy też do zamysłu autorskiego (…). Szczególnie zaś często dzieje się tak w wypadku poezji Leśmiana”. I czytelnicy wierszy wiedzą doskonale, jak wiele zawdzięcza mu poezja twórcy „Zachodu słońca w Milanówku”.

Senatorowie PiS odrzucili język, w którym wszyscy czujemy się jak w samym sercu najbardziej istotnego istnienia.

 

lesmian

wyborcza.pl

Europejscy Demokraci połączyli się z Partią Demokratyczną

PAP, ar, 12 listopada 2016

Kongres Partii Demokratycznej w Warszawie

Kongres Partii Demokratycznej w Warszawie (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

– Nie ma w Polsce miejsca na nienawiść i dyktatorskie ambicje – zaznaczono w deklaracji Unii Europejskich Demokratów, która powstała z połączenia stowarzyszenia Europejscy Demokraci z Partią Demokratyczną Demokraci.pl.

Podczas sobotniego kongresu w Warszawie doszło do połączenia obu środowisk, dzięki czemu Partia Demokratyczna uzyskała reprezentację parlamentarną w postaci posłów koła ED. Szefową nowej partii została dotychczasowa przewodnicząca PD Elżbieta Bińczycka, a politycy ED weszli do władz ugrupowania.

W kongresie udział wzięli m.in. były prezydent Lech Wałęsa i lider Komitetu Obrony Demokracji Mateusz Kijowski.

– Nie ma w Polsce miejsca na nienawiść, dyktatorskie ambicje, wodzowskie skłonności. Nie ma miejsca na zawłaszczanie państwa przez polityków – podkreślono w deklaracji ideowej Unii Europejskich Demokratów. Jak zaznaczyli jej autorzy, „dotychczasowe rządy PiS i prawicowej koalicji niszczą podstawy polskiej państwowości, cechuje je dyletantyzm, izolują Polskę w Europie i zagrażają bezpieczeństwu narodu”.

Lech Wałęsa: Jestem do dyspozycji

Jeden z twórców stowarzyszenia Europejscy Demokraci Stefan Niesiołowski zaznaczył w przemówieniu, że „demokracja w Polsce jest zagrożona”, są ludzie, którzy jej nie chcą i „posuną się nie wiadomo jak daleko, żeby tę demokrację w Polsce zniszczyć”. – Dlatego musimy być w pełni zdecydowani i zdeterminowani, by demokrację w Polsce obronić. I dlatego tu jesteśmy i będziemy jej bronić razem i wspólnie. Wyciągamy rękę do każdego, kto chce tej demokracji z nami bronić” – zaznaczył poseł koła ED. Dodał, że „towarzystwo antydemokratyczne od siedmiu boleści” jest kierowane przez „wodza od siedmiu boleści”.- Ten wróg jest jasno zdefiniowany i od nas zależy, czy nasze możliwości wykorzystamy, czy zakończymy jakieś bezsensowne spory o przywództwo, o wzajemne resentymenty, tylko razem przywrócimy demokrację w Polsce” – mówił były wicemarszałek Sejmu.

Lech Wałęsa podkreślił w wystąpieniu, że demokracja jest walką każdego z każdym, ale „w ramach prawa”. – Powinniśmy się zastanawiać bardziej nad leczeniem, a nie nad diagnozą – zaznaczył Wałęsa. Były prezydent zaznaczył, że kiedyś wydawało mu się, iż nie będzie się już „bawił w politykę”, jednak bierze pod uwagę to, „co się dzieje w kraju”. – Niszczone są nasze zdobycze. To wszystko mnie zmusiło, bym się raz jeszcze postawił do dyspozycji  – powiedział.

Przewodnicząca Partii Demokratycznej Elżbieta Bińczycka podkreśliła, że nowa partia będzie się starać kontynuować to, co w polskim życiu politycznym było „najlepsze po 1989 roku”. Zaznaczyła, że jej środowisko jest zaniepokojone sytuacją w Polsce. – Fałszywe jest mniemanie, że jak się ma większość w Sejmie, to można robić, co się chce – oceniła. – Demokracja to poszukiwanie konsensusu. O tym obecny rząd zapomina – wskazała. Dodała, że „demontowane jest państwo prawa”, które jest podstawą demokracji.

Lider KOD Mateusz Kijowski zaznaczył, że zabiera głos jako wysłannik ruchu społecznego, który ma oczekiwania wobec polityków. – KOD łączy, a nie dzieli, to jest to, czego od was oczekujemy – mówił. Zaznaczył, że wobec podziałów w obozie opozycji łączenie środowisk go cieszy.

„Wierzymy w Polskę, w której rząd nie ma władzy nad sumieniami”

Podczas kongresu odczytano też listy byłych prezydentów Bronisława Komorowskiego i Aleksandra Kwaśniewskiego, którzy również pozytywnie ocenili łączenie się sił opozycji.

W deklaracji ideowej nowej partii zaznaczono, że „populistyczne obietnice, składane, aby zmanipulować wyborców, których spełnić nie można i nie zamierza się spełnić, prowadzą kraj do katastrofy”. – Wierzymy w Polskę, w której rząd nie ma władzy nad sumieniami, a świeckie państwo szanuje wybory religijne i światopoglądowe swoich obywateli. Taką Polska była i taką ma pozostać. Takie jest właściwe rozumienie polskiej tradycji – napisali autorzy deklaracji.

Partia Demokratyczna Demokraci.pl powstała w 2005 r. Miała być rozszerzeniem formuły Unii Wolności o środowiska centrolewicowe. Wsparcia nowej partii udzielił urzędujący wtedy premier Marek Belka. Po utworzeniu PD Unia Wolności przestała istnieć.

W wyborach parlamentarnych w 2005 r. PD nie przekroczyła pięcioprocentowego progu wyborczego. W przedterminowych wyborach w 2007 r. startowała z list koalicji Lewica i Demokraci wspólnie z SLD, Socjaldemokracją Polską i Unią Pracy. W ramach LiD Demokraci.pl wprowadzili do Sejmu trzech posłów, ale po wyborach koalicja LiD się rozpadła. W 2011 r. PD wystawiła samodzielnie jedynie kilku kandydatów do Senatu. Po 2013 r. Demokraci.pl współpracowali z Ruchem Palikota, m.in. w ramach koalicji Europa Plus, w końcu jednak nie weszli do nowej partii Palikota – Twojego Ruchu.

Koło poselskie Europejscy Demokraci powstało pod koniec września. W jego skład weszło trzech posłów usuniętych z Platformy Obywatelskiej: Jacek Protasiewicz, Stanisław Huskowski i Michał Kamiński. Do koła dołączył też Stefan Niesiołowski, który wystąpił z PO. Posłowie założyli też stowarzyszenie ED.

Kamiński, Huskowski i Protasiewicz zostali 20 lipca wyrzuceni z Platformy Obywatelskiej za – jak argumentowano – „szkodzenie” jej wizerunkowi. Dzień po decyzji zarządu Platformy blisko 30 parlamentarzystów PO podpisało apel o przywrócenie ich w szeregi ugrupowania.

wpolsce

wyborcza.pl

Księża wcieleni do Ludowego Wojska Polskiego awansowani. Szef MON: „Wraca sprawiedliwość”

mf, PAP, 12.11.2016

Antoni Macierewicz

Antoni Macierewicz (Fot. Agencja Gazeta, https://twitter.com/MON_GOV_PL)

• Decyzję ws. nominacji podjął prezydent Andrzej Duda
• Na uroczystości obecny był szef MON Antoni Macierewicz
• Macierewicz: „Dzisiaj wraca sprawiedliwość, dzisiaj wraca prawda”

 

Uroczystość mianowania na stopień podporucznika 132 księży, którzy odbyli służbę wojskową w tzw. kleryckich jednostkach Ludowego Wojska Polskiego, odbyła się w żoliborskim kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie.
– Chcemy jasno powiedzieć, dzisiaj wraca sprawiedliwość, dzisiaj wraca prawda. Dobrzy muszą zostać nagrodzeni, źli muszą zostać ukarani. Te nominacje są jedynie skromnym symbolem, którym Ojczyzna znaczy waszą wielką służbę – stwierdził minister obrony narodowej Antoni Macierewicz mówiąc do księży.

Dowiedz się więcej:

Co jeszcze mówił podczas uroczystości szef MON?

– Dzięki Waszej pracy w olbrzymim stopniu naród polski się odradza, naród polski powraca do swojej wiary, swojej tradycji i swojej misji, której byliście w tak trudnych, tak dramatycznych okolicznościach wierni bardziej niż ktokolwiek inny -mówił po wręczeniu patentów oficerskich Macierewicz.

Czym były jednostki kleryckie w PRL?

Pod koniec lat pięćdziesiątych do wojska zaczęto wcielać studentów teologii. Początkowo trafiali do różnych jednostek, jednak jak podaje serwis encyklo.pl, później władze wojskowe tworzyły z młodych kleryków osobne oddziały, które poddawano intensywnej indoktrynacji, mającej na celu skłonienie poborowych do porzucenia seminariów.

A TERAZ ZOBACZ: Rok temu byście w to nie uwierzyli. Absurdy PiS-u

macierewicz

gazeta.pl

PREZES KACZYŃSKI WYCIĄGNĄŁ RĘKĘ DO SAMEGO SIEBIE

STANISŁAW SKARŻYŃSKI, 12 LISTOPADA 2016

Jarosław Kaczyński podczas wystąpienia w Krakowie ogłosił, że „mimo różnic wyciąga rękę” do innych środowisk politycznych. Po czym uzupełnił tę ofertę takimi obostrzeniami, że adresatami gestu zgody są tylko ci, którzy i tak we wszystkim się z prezesem zgadzają


11 listopada 2016 roku, na dwa lata przed stuleciem polskiej niepodległości wyciągamy rękę do tych wszystkich, którzy niezależnie od różnic chcą silnej Polski, silnej Europy, chcą, by nasza cywilizacja chrześcijańska trwała, zwyciężała i rozszerzała się.

Jarosław Kaczyński, Przemówienie w Krakowie – 11/11/2016

fot. TVP Info


WYŁĄCZENIA POWODUJĄ, ŻE PREZES WYCIĄGA RĘKĘ TYLKO DO SWOICH ZWOLENNIKÓW.


„Wspólną płaszczyzną” do uściśnięcia ręki wyciągniętej przez Jarosława Kaczyńskiego jest stosunek do projektu reformy instytucji Unii Europejskich, który PiS lansuje wspólnie z węgierskim premierem Victorem Orbanem. Drugim kryterium jest stosunek do religii w przestrzeni publicznej.

Nastawienie do polsko-węgierskiej koncepcji reformy Unii Europejskiej powoduje, że ręki Jarosława Kaczyńskiego nie mogą uścisnąć ani Grzegorz Schetyna (PO), ani Ryszard Petru (.N), ani Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL). Choć partie te podzielają prawicowe przywiązanie do narodowości i wiążą polskość z religią katolicką, to oddziela je od PiS pogląd, że solidarność państw Unii Europejskiej jest nie przyczyną, a sposobem na przezwyciężenie trudności społecznych i ekonomicznych w Polsce i w Europie.

Po pierwsze, Platforma Obywatelska i .Nowoczesna od początku sporu o Trybunał Konstytucyjny zgodnie argumentują, że rolą wspólnoty państw europejskich jest przeciwstawianie się tendencjom autorytarnym i naruszaniu zasad państwa prawa. PiS natomiast protestuje, nazywa działania PO i .N „skarżeniem na własny kraj zagranicą”, a działania Rady Europy, Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej – nieuprawnionym ingerowaniem w wewnętrzne sprawy suwerennego kraju.

Po drugie, PO i PSL dzieli z PiS stosunek do praktycznych przejawów solidarności europejskiej. Przykładem jest ostra krytyka, a potem niewykonanie przez PiS decyzji rządu PO-PSL o przyjęciu kilku tysięcy uchodźców z objętych wojną krajów arabskich (przede wszystkim z Syrii, Afganistanu i Iraku).

Eurosceptycyzm bez konsekwencji

Prezes Kaczyński nie wyciągnął też ręki do demonstrujących wczoraj w Warszawie narodowców, działaczy ONR i Młodzieży Wszechpolskiej  – przez których PiS od 2013 roku organizuje obchody Święta Niepodległości w Krakowie. Narodowcy są bowiem zdeklarowanymi wrogami zjednoczonej Europy.

Podobnie jest z Pawłem Kukizem – z którego list do Sejmu dostał się m.in. Robert Winnicki, prezes Ruchu Narodowego. Ugrupowanie Kukiza nie jest tak wprost antyeuropejskie jak narodowcy, ale między słowami sugeruje wyjście Polski z Unii Europejskiej. Kukiz proponował m.in rozpisanie wzorowanego na brytyjskim referendum w sprawie wyjścia Polski z UE.

Choć część posłów PiS – m.in. Krystyna Pawłowicz czy Stanisław Pięta – ma poglądy nacjonalistyczne, to jako partia PiS deklaruje, że chce utrzymania Unii Europejskiej, ale pod warunkiem przeprowadzenia jej głębokiej reformy.

W praktyce PiS ma poważne problemy ze zdefiniowaniem, czego chce od Europy. Zwykle mówi o „Europie ojczyzn”, co polegać miałoby na zwiększeniu suwerenności państw członkowskich przez rozluźnienie współpracy politycznej i prawnej w UE, a pozostawieniu współpracy gospodarczej.

Jednocześnie jednak PiS chce politycznej konfederacji, m.in z europejską armią, polityką i prezydentem Unii Europejskiej.


Orędzie Andrzeja Dudy / fot. prezydent.pl
Przeczytaj też:

TRZY BŁĘDY HISTORYCZNE W ORĘDZIU PREZYDENTA NA ŚWIĘTO NIEPODLEGŁOŚCI

STANISŁAW SKARŻYŃSKI  11 LISTOPADA 2016


Cywilizacja chrześcijańska

Środowiska lewicowe – Inicjatywa Polska i Razem – nie mogą się czuć adresatami propozycji Jarosława Kaczyńskiego z dwóch powodów. Po pierwsze, ze względu na ich bardzo sceptyczne podejście do projektu Europy ojczyzn – lewica chce rozwijania federacji europejskich państw. Po drugie, nie podzielają przekonania, że polityka państwa powinna być oparta akurat na tych tradycjach politycznych i kulturowych, które wiążą polskość z religią katolicką.

Polska ma również inne tradycje: oświeceniowego i pozytywistycznego racjonalizmu oraz sprawiedliwości społecznej. Akcentują one przywiązanie do europejskiej tradycji praw człowieka i obywatela, wspierając rozwój praw grup społecznych, których dyskryminacja wynika ze związków polskości z religią katolicką.

W praktyce PiS od lewicy dzieli mur stosunku do praw reprodukcyjnych kobiet, równouprawnienia mniejszości seksualnych, realizacji rozdziału kościoła od państwa, edukacji seksualnej i wyrównywania szans.


Kadr ze spotu promującego Marsz Niepodległości / fot. YouTube
Przeczytaj też:

“POLSKA BASTIONEM EUROPY”. FAŁSZ W HAŚLE MARSZU NIEPODLEGŁOŚCI

ADAM LESZCZYŃSKI  11 LISTOPADA 2016


Narodowy komitet to w 2/3 PiS

Przemówienie prezesa PiS w Krakowie jest związane z propozycją prezydenta Andrzeja Dudy, by ustanowić komitet narodowych obchodów setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę.

Również w prezydenckim komitecie klucz doboru będzie taki, że „naród” oznaczać będzie polityków Prawa i Sprawiedliwości.

W „Sygnałach Dnia” prezydent zapowiedział złożenie ustawy powołującej komitet i przedstawił jego proponowany skład. Z jego wypowiedzi wynika, że do komitetu wejdzie aż 12 osób związanych z PiS (prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu, premier i sześciu ministrów, prezes IPN, reprezentant klubu parlamentarnego), a opozycja może liczyć na 6 miejsc – ponieważ do komitetu zaproszeni zostaną przedstawiciele partii, które mają klub poselski w Sejmie (PO, K’15, .N oraz PSL) i tych, które samodzielnie uzyskały w wyborach 3 proc. głosów (Razem) albo 6 proc. występując jako koalicja (Zjednoczona Lewica).

Prezydent nie ujawnił, jak ustawa będzie regulować podejmowanie decyzji przez komitet. Jednak nawet wymóg 2/3 głosów daje PiS i związanym z nim urzędnikom możliwość samodzielnego decydowania o przebiegu obchodów setnej rocznicy odzyskania niepodległości.

„Wszystko będzie dyskutowane w ramach komitetu, żeby obchody miały charakter jak najbardziej wspólny. Żeby to były wspólne decyzje, bo komitet będzie podejmował uchwały właśnie związane z obchodami” – przekonywał Andrzej Duda.

 

OKO.press

Niech rozszerza się i zwycięża „cywilizacja chrześcijańska”. Co właściwie chciał powiedzieć prezes PiS?

– Wyciągamy rękę do tych wszystkich, którzy niezależnie od różnic, nawet różnic daleko idących, chcą silnej Polski, chcą silnej Europy. Chcą, by nasza cywilizacja, cywilizacja, o której mój śp. brat Lech Kaczyński powiedział, że jest najbardziej sprzyjającą człowiekowi spośród wszystkich, jakie się pojawiły się w historii, cywilizacja chrześcijańska, trwała i zwyciężała, rozszerzała się – mówił podczas obchodów Święta Niepodległości Jarosław Kaczyński. Zapowiedział dalszą „walkę”, ale „musi to być biało-czerwony ruch”. Tylko o co i z kim miałby walczyć?

Prezes PiS Jarosław Kaczyński wziął w piątek udział w obchodach Święta Niepodległości. Polityk zabrał głos, niejednokrotnie nawiązując do polskiej suwerenności i idei walki, mówiąc, że:

– Chodzi oto, aby [była] silna Polska, niepodległa, suwerenna, z własną kulturą i silna Europa. (…) Przyszła wolność, której musimy bronić, musimy bronić, bo nie jest tak, by kiedykolwiek wolność, niepodległość była zapewniona na zawsze. To jest zadanie, wyzwanie, to jest coś, o czym musimy ciągle pamiętać. To nasze święto jest świętem pamięci, ale to musi być swego rodzaju pamięć czynna (…) – mówił prezes PiS.

Przyznał, że „to jest tak, iż te realia są całkowicie pozytywne”, i że „możemy powiedzieć, że nie ma problemów”. – Bardzo bym chciał tak powiedzieć, ale niestety nie mogę. Nie mogę powiedzieć, że dziś nasza wolność, nasza suwerenność, nasze prawo do podejmowania decyzji odnoszących się do naszego kraju, do naszych interesów, nie jest przez nikogo podważane. Co więcej, są i tacy, którzy podważają nawet nasze prawo do kontynuowania tego wszystkiego, co określamy i co nazywa się naszą polską kulturą. Nawet i to bywa dzisiaj kwestionowane – mówił.

Kogo miał na myśli prezes? Podobnie jak w swoich wcześniejszych wystąpieniach, Unię Europejską. Jego zdaniem są w niej politycy, którzy mówią, że „jeśli wschodnia czy środkowo-wschodnia część Europy przyłączyła się do nas, to musi przyjąć także wszystkie nasze normy, wszystkie nasze przeświadczenia, musi przyjąć naszą kulturę, czyli wyrzec się tej własnej, która przecież jest oryginalna”.

JAROSŁAW KACZYŃSKIPodczas obchodów Święta NiepodległościNie mogę powiedzieć, że nasza wolność, suwerenność, nasze prawo do podejmowania decyzji odnoszących się do naszego kraju nie jest przez nikogo podważane. Co więcej, są i tacy, którzy podważają nawet nasze prawo do kontynuowania tego, co określamy i co nazywa się naszą polską kulturą.

Jak podkreślił Kaczyński, „może być tak: będą ci silniejsi, narzucający tym słabszym swoją wolę”. – Może być tak, jak dzisiaj w gruncie rzeczy jest, że kilka państw, a szczególności jedno za mniej niż pół procent swojego PKB rocznego ma prawo regulowania życia innych, narzucania im różnego rodzaju rozwiązań i tych ogólnych, i tych często zupełnie konkretnych. (…) I ten proces, który dzisiaj trwa i jakby jest coraz bardziej zaawansowany, może się pogłębiać – przewidywał polityk.

Zdaniem Kaczyńskiego, tylko Polska i Węgry rozumieją potrzeby zmian w Unii Europejskiej.

Stephanie Lecocq, Radek Pietruszka PAP
Zdaniem Kaczyńskiego, tylko Polska i Węgry rozumieją potrzeby zmian w Unii Europejskiej.

Stwierdził, że „można mówić, że w gruncie rzeczy dziś za zmianami w UE jesteśmy tylko my i Węgrzy, ale nikt inny i że w związku z tym nie należy nic robić, nie należy działać, nie należy z determinacją dążyć do tych zmian”. – Trzeba wierzyć, że niemożliwe może być możliwe; trzeba wierzyć, że możemy zwyciężyć, bo tylko wtedy ten bieg wydarzeń fatalny dla Polski, i powiedzmy sobie uczciwie, fatalny także dla Europy, dla jej przyszłości, może zostać odwrócony. A powtarzam: dziś wielkim zadaniem w Europie jest odwrócenie biegu wydarzeń – mówił.

Czytaj także: „Nie będzie prawdziwie wolnej Polski bez prawdy”. Kaczyński podczas 79. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej

Zdaniem prezesa, by „odwrócić bieg wydarzeń”, potrzebna jest pomoc, ale z zaznaczeniem: – Macie państwo biało-czerwone flagi. Tak, proszę państwa, to musi być biało-czerwony ruch – zwrócił się do zebranych. Z tym, że nie jest jeszcze za późno dla tych, którzy mają jednak nieco inną wizję Polski i Europy niż prezes Kaczyński:

– Z tego miejsca 11 listopada 2016 roku wyciągamy rękę do tych wszystkich, którzy niezależnie od różnic, nawet różnic daleko idących, chcą silnej Polski, chcą silnej Europy. Chcą, by nasza cywilizacja, cywilizacja, o której mój śp. brat Lech Kaczyński powiedział, że jest najbardziej sprzyjającą człowiekowi spośród wszystkich, jakie się pojawiły się w historii, cywilizacja chrześcijańska, trwała i zwyciężała, rozszerzała się – zaznaczył.

 

Newsweek.pl

Ryszard Petru: wątpię w szczerość gestu Jarosława Kaczyńskiego

12.11.2016

Przewodniczący Nowoczesnej Ryszard Petru wątpi w szczerość gestu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który wczoraj w Krakowie mówił o wyciąganiu ręki do wszystkich, którzy chcą silnej Polski. W kontekście wyborów samorządowych lider Nowoczesnej powiedział, że jego ugrupowanie byłoby skłonne poprzeć obecnego prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego.

Ryszard Petru w Białymstoku
Foto: PAPRyszard Petru w Białymstoku

– Niech Jarosław Kaczyński pokaże, o którym geście tak naprawdę myśli. Bo to nie jest kwestia tego, że jakiegoś dnia można coś zadeklarować. Ważne, żeby ta ręka do współpracy wyciągnięta była prawdziwie, codziennie, by to nie był gest Kozakiewicza, a gest podania ręki – powiedział Petru w sobotę na konferencji prasowej w Białymstoku.

Dodał, że ma „poważne obawy”, bo w ostatnim roku – jak to ujął – widział „głównie gest Kozakiewicza, a nie podanie prawdziwej ręki”. – Mam wątpliwości, czy jest to gest szczery. Chciałbym powiedzieć: sprawdzam, ale powiem szczerze, mało wiarygodny jest Jarosław Kaczyński z tego typu gestami – dodał Petru.

Kaczyński wyciąga rękę

Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił wczoraj podczas zorganizowanych przez PiS obchodów święta niepodległości w Krakowie, że na dwa lata przed setną rocznicą odzyskania niepodległości przez Polskę „wyciągamy rękę do tych wszystkich, którzy niezależnie od różnic, nawet różnic daleko idących, chcą silnej Polski, chcą silnej Europy”. – Chcą, by nasza cywilizacja, cywilizacja, o której mój śp. brat Lech Kaczyński powiedział, że jest najbardziej sprzyjającą człowiekowi spośród wszystkich, jakie się pojawiły się w historii, cywilizacja chrześcijańska, trwała i zwyciężała, rozszerzała się – powiedział Kaczyński. – Chodzi oto, aby (była) silna Polska – niepodległa, suwerenna, z własną kulturą i silna Europa – mówił Jarosław Kaczyński.

Propozycja dla Polski Wschodniej

Petru wspólnie z siedmioma posłami swojego ugrupowania rozmawiał z mieszkańcami Białegostoku m.in. o problemach Polski Wschodniej, edukacji i gospodarce. Poinformował, że Nowoczesna rozpoczęła pracę nad programem dla Polski Wschodniej. Tworzy go grupa posłów tej partii z regionów wschodnich oraz szefowie regionów Nowoczesnej w tych województwach. Ma to być element programu wyborczego, będzie szeroko konsultowany, a realizowany ma być najpóźniej na wybory samorządowe.

Głównym celem programu ma być budowanie większych szans (np. przez lepszą edukację) i możliwości rozwoju czy pobudzanie przedsiębiorczości. – Polska Wschodnia to przede wszystkim infrastruktura, bo była zaniedbana przez lata i jest realizowana w trzecim rzucie. To nauka i większa promocja – mówił dziennikarzom Petru.

Według Petru duże miasta we wschodniej części kraju mają potencjał, ale nie jest on wykorzystany, głównie dlatego, że do tych regionów ciężko jest dojechać. Petru mówił, że wiele w tych regionach trzeba jeszcze zainwestować, ale zmiany, które się dokonały w ostatnich latach w infrastrukturze, są bardzo widoczne. – To jest wstrząs, ale wstrząsem jest też przyjazd tutaj – mówił Petru.

Mówiąc o wyborach samorządowych, przewodniczący Nowoczesnej powiedział, że w Warszawie będzie wystawiać własnego kandydata, a np. w Białymstoku jego partia „byłaby skłonna poprzeć” urzędującego prezydenta Tadeusza Truskolaskiego (syn prezydenta Krzysztof Truskolaski jest posłem Nowoczesnej, prezydent Truskolaski startował w ostatnich wyborach z własnego komitetu wyborczego-red).

Petru mówił również, że przy konstruowaniu list wyborczych w wyborach parlamentarnych, Nowoczesna będzie się kierować „racją stanu” i będzie działać pragmatycznie. Wyjaśnił, że wolałby wystawiać samodzielne listy wyborcze, ale jeżeli sondaże będą wskazywały na coś innego, będzie skłonny do wspólnych list, by połączyć siły. Wymienił Platformę Obywatelską. – Zrobię wszystko, żeby nie prowadzić do tego, żeby PiS dalej rządził. Mam świadomość tego, że muszę mieć więcej niż PiS z Kukiz15 razem wzięci – dodał Petru.

 

onet.pl

Sędziowie bronią Bodnara. „Ostatnie wypowiedzi polityków z partii rządzącej budzą nasz stanowczy sprzeciw”

Wojciech Czuchnowski, 12 listopada 2016

Adam Bodnar

Adam Bodnar (Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta)

Cztery stowarzyszenia skupiające polskich sędziów protestują przeciwko atakom „polityków i osób powiązanych z ugrupowaniem rządzącym” na rzecznika prawa obywatelskich Adama Bodnara.

W swoim najnowszym oświadczeniu stowarzyszenia Iustitia, Themis, Sędziów Rodzinnych w Polsce oraz Sędziów Rodzinnych Pro Familia zwracają uwagę na agresywne wypowiedzi działaczy PiS, atakujących rzecznika za jego stanowisko w sprawie stanu praw i wolności człowieka w Polsce. Piszą, że „w ostatnim czasie aktywni politycy partii rządzącej wielokrotnie dezawuowali osobę, sposób działania i samą instytucję Rzecznika Praw Obywatelskich”, a „działania te nasiliły się po opublikowaniu w dniu 30 października 2016 roku przez Komitet Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych rekomendacji będących wynikiem rozpatrzenia VII sprawozdania okresowego Polski z realizacji postanowień Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych”.

Jak pisaliśmy, Komitet wyraził zaniepokojenie atakiem polskiego rządu na Trybunał Konstytucyjny (wezwał do publikowania jego wyroków) i obcinaniem funduszy RPO. Wezwał też Polskę m.in. do walki z ksenofobią i zapewnienia kobietom możliwości korzystania z obowiązującego prawa do aborcji.

Rzeczniczka PiS Beata Mazurek zapowiedziała, że partia przyjrzy się temu, czy Bodnar na pewno „był bezstronny”, i nie wykluczyła złożenia wniosku o jego odwołanie. Z kolei „Wiadomości” zaczęły tropić jego powiązania z organizacjami pozarządowymi i broniącymi praw człowieka. Oliwy do ognia dolało zaangażowanie RPO w pomoc rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej, które nie chcą dopuścić do ekshumacji swoich bliskich. Bodnar doradził im składanie zażaleń na decyzję o ekshumacji, wziął też w obronę dziennikarza radiowego Jerzego Sosnowskiego, zwolnionego z pracy w wyniku politycznej czystki.

Teraz sędziowie przypominają, że „zgodnie z Konstytucją Rzecznik Praw Obywatelskich stoi na straży praw i wolności człowieka i obywatela. W swojej działalności jest przy tym niezawisły i niezależny od innych organów władzy państwowej. Wypowiedzi polityków i osób powiązanych z ugrupowaniem rządzącym, w których w sposób nieuprawniony krytykuje się podejmowane w interesie ogółu obywateli działania Rzecznika Praw Obywatelskich, budzą nasz stanowczy sprzeciw”.

Bodnar jest jednym z ostatnich wysokich urzędników państwowych, który swoją funkcję objął przed przejęciem władzy przez PiS. Pytany o komentarz do ataków pod swoim adresem mówi: – Mam chronić prawa obywateli przed nadużyciami czy zakusami ze strony państwa i instytucji publicznych. Do tego zobowiązuje mnie konstytucja i ustawa. A jeżeli broni się obywateli, to może to oznaczać krytykę władz.

 

atak

wyborcza.pl

chlopaki

Wojciech Czuchnowski

Przypadek Skiby, czyli gdy błazen zaczyna być poważny

12 listopada 2016

Krzysztof Skiba

Krzysztof Skiba (Fot. Jan Rusek / Agencja Gazeta)

Krzysztof Skiba, satyryk, piosenkarz i publicysta, zabrał głos w sprawie decyzji prokuratury o ekshumacji wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej.

W wideoklipie, który można obejrzeć w sieci, stanął po stronie tych, którzy sprzeciwiają się otwieraniu grobów swoich bliskich. Wskazał, że sprawcami traumy rodzin są politycy PiS, którzy nie licząc się z prawdą, forsują teorię o zamachu w Smoleńsku. Efekt? TVP odsunęła Skibę od prowadzenia programu ”W tyle wizji”, gdzie był jedynym komentatorem spoza popierającego obecny rząd mainstreamu.

Prawicowe media już usłużnie podpowiadają, że Skiba został wyrzucony „za drwiny z ofiar katastrofy smoleńskiej” i że „przekroczył kulturowe granice”.

Warto samemu ocenić ten występ. Dla mnie nie ma w nim żadnej drwiny ani przekroczenia granic. Są mocne zdania wiersza, z których najbardziej zapamiętałem dwa: „Wykopać, zbezcześcić wbrew woli rodziny, sumienia nie mają te skur…ny/ Bo tak się robi karierę na trupach/ Z fałszywą troską i w brudnych butach/”. W wystąpieniu Skiby czuję autentyczne emocje. Są w nim bezsilność, gorycz i wściekłość. Nikogo nie powinna zwieść satyryczna konwencja klipu. Ten błazen jest tu śmiertelnie poważny.

A granicę przekraczają ci, którzy na polityczne zlecenie, wbrew faktom, zdrowemu rozsądkowi i woli rodzin, podjęli tą barbarzyńską decyzję.

przypadek

 

gazeta-wyborcza-1

wyborcza.pl

gazeta-wyborcza

Nowy szczyt Lewandowskiego. Teraz to numer 1 na świecie

RAFAŁ STEC, 12 listopada 2016

Robert Lewandowski w meczu Polska - Rumunia

Robert Lewandowski w meczu Polska – Rumunia (ALEXANDRU DOBRE/AP

W rankingu najlepszych strzelców w historii reprezentacji Polski wyżej widnieją już tylko dwa nazwiska – Włodzimierza Lubańskiego i króla strzelców mundialu Grzegorza Laty. Ale ich zdetronizowanie to dla Roberta Lewandowskiego kwestia czasu.

Robert Lewandowski w meczu Polska - RumuniaALEXANDRU DOBRE/AP

 Kiedy obserwujemy kolejne bariery pokonywane przez wybitnego piłkarza, wielokrotnie zdarzają się chwile, w których wzdychamy: „No nie, teraz sięgnął szczytu, gra nadludzko, lepiej się już nie da”. Przeżywaliśmy to z Leo Messim, przeżywaliśmy z Cristiano Ronaldo, gdy bili snajperskie rekordy, które wydawały się nie do pobicia, a potem jeszcze bili te, które sami ustanowili itd.

Teraz – ciągle – doświadczamy tego w kontakcie z Lewandowskim.

Wygrał z petardą

W piątkowy wieczór Rumunów nie ocaliła nawet petarda, która wybuchła pod nogami polskiego napastnika. Ogłuszony, po przerwie w grze i długim cuceniu go przez sztab medyczny, zareagował dwoma golami. Na 2:0 i 3:0, podsumowującymi najlepszy wyjazdowy mecz Polaków w eliminacjach do turniejów mistrzowskich w XXI wieku. Ma już 42. bramki, wyprzedził na liście najskuteczniejszych Kazimierza Deynę, niebawem doścignie Latę (45) oraz Lubańskiego (48). I na szczyt wzleci prawdopodobnie już w przyszłym roku, jeszcze przed mundialem 2018, bo im energiczniej kręcimy z niedowierzaniem głowami, że gna na złamanie karku, tym chętniej on przyśpiesza.

Został królem strzelców eliminacji Euro 2018, zamierza być królem strzelców – jest samodzielnym liderem klasyfikacji snajperów – eliminacji MŚ 2018. Jeśli mu się powiedzie, dokona tego jako pierwszy Europejczyk w dziejach. W poprzedniej kampanii wydajność miał fenomenalną, 10 meczów ozdobił 13 golami. Co wydawało się wynikiem nie do poprawienia. Tymczasem tej jesieni, pomimo braku w grupie przeciwników marnych jak amatorzy z Gibraltaru, w 4 spotkaniach uzbierał 7 bramek. Ze średniej 1,3 gola na mecz podskoczył do średniej 1,75 na mecz. Pułap dostępny do niedawna tylko wiadomym megagwiazdorom z Barcelony i Realu Madryt.

Jak Messi i Ronaldo

Ale Lewandowski – jak Messi i Ronaldo, tak, właśnie tak – wybija się wyżej i wyżej. Widzimy to i w statystycznych tabelach, i na boisku – tam z tygodnia na tydzień wygląda na gracza coraz znakomitszego, w niedawnym meczu Ligi Mistrzów w Eindhoven najładniejsza akcja, w sensie ścisłym wirtuozerska, poprzedziła nie strzelonego gola, lecz uderzenie w poprzeczkę. A w meczach reprezentacji Polski, choć akurat nie w tym w Bukareszcie, przypomina czasami jednoosobową wieżę oblężniczą. Niszczy przeciwnika niemal w pojedynkę.

W 16 meczach Bayernu w tym sezonie strzelił 14 goli, co naturalnie oznacza dlań najwyższą skuteczność w klubowej karierze. W sumie, po dodaniu dorobku z polskiej kadry, jego jesień to 21 bramek w 20 spotkaniach. Znów – średnia oczywiście rekordowa, nigdy nie miał nawet zbliżonej. W tym sezonie wyższej przeciętnej goli wbitych w meczu nie mają zresztą nawet Messi i Ronaldo. Najskuteczniejszym piłkarzem świata jest teraz Lewandowski.

nowy

wyborcza.pl

Prof. Zybertowicz: Polska jest przedmiotem ataku w rosyjskiej wojnie informacyjnej

PAP,w, 12 listopada 2016

Prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta Dudy

Prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta Dudy (WOJCIECH KARDAS)

– Priorytetem Rosji w wojnie informacyjnej z Polską jest opóźnienie decyzji szczytu NATO i zniechęcenie naszego społeczeństwa do obecności wojsk amerykańskich w Polsce – twierdzi prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa.

– Polska jest przedmiotem ataku w rosyjskiej wojnie informacyjnej – przekonuje Zybertowicz, który regularnie otrzymuje analizy zawartości internetu robione przez nasze służby specjalne. – Z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa decyzje szczytu NATO są dobre i rzecz polega na tym, by udało się je wprowadzić pełnowymiarowo. One zwiększają nasze bezpieczeństwo, powodują, że ewentualna agresja byłaby znacznie mniej opłacalna. Dlatego w przestrzeni oddziaływania tzw. rosyjskich trolli, np. we wpisach internetowych, widzimy próby budowania w Polsce niechęci do obecności obcych wojsk na naszym terytorium – mówi Zybertowicz w wywiadzie dla PAP. Jego zdaniem „nie będzie to skuteczne, bo Polska należy do tych krajów, gdzie sympatia wobec USA, a więc i żołnierzy amerykańskich, jest bardzo wysoka”. A „wielu Polaków postrzega Stany Zjednoczone jako naszego głównego sojusznika, jako kogoś, kto rozpościera nad Polską parasol atomowy”.

Z drugiej strony „w sytuacjach możliwych kryzysów i zawirowań międzynarodowych hodowanie grupy ludzi, która wmawia Polakom, że są marionetkami NATO, USA, może  wytwarzać jakieś drobne zaplecze dla innych działań prorosyjskich”. Zybertowicz zauważa, że „o wiele większy potencjał ma forma przekazu, która próbuje skłócać Polaków z sojusznikami, np. z sąsiadami Litwinami, czy zmniejszyć dobre promieniowanie polskiej kultury i gospodarki na Białoruś i wykorzystać istniejące nieporozumienia historyczno-kulturowe z Ukrainą”.

Doradca prezydenta podkreśla, że Rosja przykłada bardzo dużą wagę do wojny informacyjnej i jest w tym bardzo skuteczna: „Rosjanie zbudowali wielowymiarową maszynerię skierowaną nie tylko na kraje sąsiednie, nie tylko na to, co się nazywa wschodnią flanką NATO, nawet nie tylko na NATO. Skierowali tę maszynerię na wszystkie środowiska, które są istotne dla prowadzenia ich polityki międzynarodowej. Potrafią być tak skuteczni w swojej polityce informacyjnej, że na przykład w części środowisk chrześcijańskich na Bliskim Wschodzie obecność Rosjan w Syrii jest postrzegana jako obrona chrześcijaństwa. O tym się nie mówi w Europie, a to pokazuje skuteczność ich oddziaływania informacyjnego. Rosjanie potrafią dopasować swój przekaz informacyjny do specyfiki danego kraju, do różnych grup społecznych, do stylu myślenia różnych środowisk – tłumaczy w wywiadzie. – Grają innymi schematami, gdy chcą się odwołać do elit liberalnych, innymi do elit o skłonnościach nacjonalistycznych. Kierując przekaz do Polski używają innych schematów, niż gdy adresują go do Litwy lub innych krajów bałtyckich”.

W ocenie Zybertowicza obiektem najbardziej zmasowanego ataku w wojnie informacyjnej jest teraz Ukraina. „W istocie dzisiaj Ukraińcy giną w wojnie w obronie wartości europejskich. Wojna na Ukrainie wzięła się stąd, że wielu Ukraińców, prawdopodobnie większość, wyraziło wolę bycia częścią wolnej Europy, należenia do tej samej przestrzeni gospodarczej, kulturowej i politycznej, do której my należymy. Jednak spora część elit UE zachowuje się tak, jakby nie rozumiała, że Ukraińcy walczą właśnie o te wartości, które elity Zachodu deklarują, a w które same może już przestały wierzyć: w wartość swobodnego poruszania się, przedsiębiorczości, dyskutowania, samostanowienia, budowania wielopoziomowej demokracji. To jest przejaw skuteczności rosyjskiej propagandy skierowanej nie tylko do Polski, ale także wobec instytucji unijnych, aby zdeformować postrzeganie wojny na Ukrainie”.

prof-zybertowicz

wyborcza.pl

Monika Olejnik

Olejnik: Być jak Trump [GOŚCINNE WYSTĘPY]

10 listopada 2016

Donald Trump

Donald Trump (Evan Vucci (AP Photo/ Evan Vucci))

Wygraną Trumpa jest zachwycony Paweł Kukiz, porównuje się do niego. Chciałby z nim współpracować w walce z monopolem skorumpowanych elit. Salon „niepokornych” wyje z radości, nareszcie koniec z establishmentem.

W Moskwie strzelają korki od szampana, podobnie jak u naszych prawicowców nad Wisłą. Salon niepokornych wyje z radości, że wygrał Donald Trump, nareszcie koniec z establishmentem.

Nasi prawicowcy patrzą na Trumpa jak na proroka. To, że zatykają uszy, udając, że nie słyszeli tego, co Trump mówił na temat Rosji, to nie dziwi. Ale że tego nie słyszy minister spraw zagranicznych, to zaskakujące. Według ministra Waszczykowskiego postawa permisywizmu „róbta, co chceta” jest dla znacznej części Ameryki nie do przyjęcia. Najważniejsze, że skończy się wolność obyczajowa w Ameryce.

A może warto pomyśleć o słowach Trumpa, który komentując oskarżenia Putina o zabójstwa dziennikarzy, odpowiedział: „Rządzi swoim krajem i jest jego przywódcą, w przeciwieństwie do tego, co mamy u siebie. Nasz kraj też jest odpowiedzialny za zabijanie”.

Nasza prawica, która nie znosi Rosji, jest zachwycona tym, że Trumpowi w zwycięstwie pomógł Kreml, bo Trump zwracał się do Rosji z prośbą, żeby mu pomogła w znalezieniu 30 tys. mejli.

Prawica ma w nosie seksizm Trumpa, jego wulgarne wypowiedzi na temat kobiet. Trump powiedział: „Jeśli Hillary Clinton nie jest w stanie zaspokoić męża, to jakim cudem zaspokoi Amerykę?”. Powiedział też „Gdyby Ivanka nie była moją córką, chętnie bym się z nią przespał”.

Naszych polityków prawicowych nie niepokoi to, że Trump podważa Sojusz Północnoatlantycki. Powiedział: „Zanim przyszedłbym im z pomocą, sprawdziłbym, czy wywiązują się ze swoich zobowiązań. Jeśli Rosja zaatakowałaby, zastanowiłbym się, czy im pomóc”.

Wygraną Trumpa jest zachwycony Paweł Kukiz, porównuje się do niego. Chciałby z nim współpracować w walce z monopolem skorumpowanych elit. „Wygrał pan – pisze w liście do Trumpa – wbrew wściekłym atakom stronniczych mediów”.

Co Donald Trump zrobi, zobaczymy. Był demokratą, potem republikaninem, potem znów demokratą i teraz znów republikaninem. Groził, że postawi mur na granicy z Meksykiem, co nawet zirytowało papieża Franciszka, który stwierdził: „Człowiek, który myśli o wznoszeniu murów, a nie buduje mostów, nie jest chrześcijaninem”. Ale tego nasza prawica nie zauważa, bo przecież sama by chciała zbudować mur, żeby ani jeden imigrant do nas nie trafił.

Słowa Trumpa z kampanii wyborczej – która była chyba najgorsza w historii Ameryki – nie niepokoją naszej prawicy. Bardziej się obruszają tym, że żona Donalda Tuska stwierdziła, że „dwóch Donaldów to za dużo”, o czym radośnie poinformował szef Rady Europejskiej.

Jeden z niepokornych redaktorów napisał, że od roku możemy śpiewać „Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie”.

Amerykanie też mogą się cieszyć, że wróciła do nich ojczyzna. Donald Trump wystąpił w wielu filmach, grając epizody, teraz dostał rolę życia.

Jak mówi telewizja FOX, wygrała cicha większość, „byliśmy wyszydzani przez Hollywood, marginalizowani przez media, szykanowani i umniejszani przez genderowych rewolucjonistów. Donald Trump stał się przywódcą cichej większości. I teraz większość nie będzie już cicha”.

Może połączmy się z Ameryką, skoro Leśmian nie był godzien, żeby zostać patronem roku 2017, niech nim zostanie Donald Trump.

 

salon

wyborcza.pl

 

marsz

KOD posłucha Kijowskiego i pójdzie ramię w ramię z ONR? „Nie lubię Polaków z pałkami i napisem Teraz Polska”

KOD posłucha Kijowskiego i pójdzie ramię w ramię z narodowcami? "Nie lubię Polaków z pałkami i napisem Teraz Polska"
KOD posłucha Kijowskiego i pójdzie ramię w ramię z narodowcami? „Nie lubię Polaków z pałkami i napisem Teraz Polska” Fot. naTemat.pl

Mateusz Kijowski zdaje się być bardziej otwarty, niż KOD. – Mam nadzieję, że następnym razem albo za dwa lata pójdziemy razem z narodowcami. Mam nadzieję, że zobaczymy, jak wiele mamy wspólnego i będziemy się starać działać razem – powiedział lider Komitetu Obrony Demokracji. Tymczasem KOD-owcy, których spotkaliśmy na marszu „KOD Niepodległości” podchodzą do pomysłu sceptycznie. – W dzisiejszej Polsce jest to niemożliwe – usłyszeliśmy.

– Kiedy wśród innych twórców polskiej niepodległości umieściłem na moim facebooku portret Romana Dmowskiego, zasłużyłem na gwałtowny hejt – pisze Kijowski w swoim najnowszym wpisie na blogu. Ale hejt spotyka go również za słowa o wspólnym marszu z narodowcami. Co ciekawe, krytykuje go Adrian Zandberg, jeden z liderów partii Razem.

 

– Ciekaw jestem, co o planach wspólnego demonstrowania z wrogami demokracji z ONR sądzą członkowie i sympatycy Komitetu Obrony DEMOKRACJI – napisał Zandberg. My już znamy odpowiedź na to pytanie – zadaliśmy je uczestnikom marszu KOD.

kodpomaszeruje

naTemat.pl

 

SOBOTA, 12 LISTOPADA 2016

Kierwiński o inicjatywie ws. Święta Niepodległości: Wolałbym, żeby prezydent nie pisał ustawy, tylko wziął się do roboty

09:58
Kierw

Kierwiński o inicjatywie ws. Święta Niepodległości: Wolałbym, żeby prezydent nie pisał ustawy, tylko wziął się do roboty

Jak mówił w „Śniadaniu w Trójce” Marcin Kierwiński, odnoszą się do prezydenckiej inicjatywy ws. wspólnych obchodów Święta Niepodległości:

„My do końca nie wiemy, co to ma być. Jeśli to ma być takie zadeklarowanie, że wszyscy będziemy na 100-lecie odzyskania niepodległości razem, to ja bym wolał, żeby pan prezydent nie pisał ustawy, tylko, żeby wziął się do roboty. Bo na dzień dzisiejszy pan prezydent niewiele w tym zakresie robi. Kilka razy rzeczywiście próbował wyjść poza ten tradycyjny podział Polski PiS – reszta świata, ale bardzo szybko został sprowadzony na ziemię przez swoje otoczenie polityczne. Więc więcej czynów, mniej ustaw. Nie da się zadekretować wspólnego obchodzenia i dobrych emocji przy rocznicach narodowych ustawami”

09:48
magierTrojka

Magierowski: Prezydent proponuje coś, co powinno zostać przyjęte z dozą dobrej woli ze strony opozycji

Jak mówił w radiowej Trójce Marek Magierowski z KPRP, wyjaśniając prezydencką inicjatywę dot. obchodów 100. rocznicy odzyskania niepodległości:

„Prezydent proponuje coś, co powinno zostać przyjęte, może nie z entuzjazmem, ale z pewną dozą dobrej woli ze strony opozycji. To jest rzeczywiście wyciągnięcie ręki, to jest próba zbudowania ad hoc pewnej koalicji wokół najważniejszego święta, które w najbliższych latach nas czeka. To będzie też, pamiętajmy, spory wysiłek intelektualny przygotować te obchody, wypromować Polskę w świecie, opowiedzieć o 100-leciu niepodległości naszym sąsiadom i nie tylko”

„Prezydent chce wsłuchać się w głosy polityków”

„Myślę, że to jest jeden z celów, który wyznaczył sobie pan prezydent, żeby wsłuchać się i wysłuchać głosów tych polityków, działaczy, którzy być może mają inne poglądy polityczne na bieżące spory, ale jednak mogą coś ciekawego wnieść w debatę na temat tego jak dobrze przygotować się do obchodów”

09:38
lubnauer000

Lubnauer: W całej polityce PiS widzimy bardzo dużo ruchów, które mają nas wyprowadzić z UE

Jak mówiła w „Śniadaniu w Trójce” Katarzyna Lubnauer:

„Oczywiście jesteśmy za silną Polską w silnej Europie. Ale mam wrażenie, że w wypowiedziach Jarosława Kaczyńskiego słychać próbuję budzenia strachów: mówienie o jakiś zamachach na wolność, mówienie o kimś, że ktoś nam zagraża, a jednocześnie w całej polityce PiS widzimy bardzo dużo ruchów, które mają nas wyprowadzić z tej Unii Europejskiej. Jeżeli mamy taki, a nie inny, stosunek do zaleceń Komisji Europejskiej, do wszelkich reform dot. UE i mowa jest o zmianie traktatów, gdy nie ma takiej woli politycznej ani możliwość, to mamy wrażenie, że tam nic wspólnego z silną Europą nie ma”

300polityka.pl

Błaszczak: Państwo polskie pod rządami PiS przestało być państwem teoretycznym. Udowodniła to polska policja

w, 12 listopada 2016
– Nasi krytycy musza przyznać, że pod rządami PiS demokracja w Polsce ma się dobrze – mówił szef MSWiA Mariusz Błaszczak w TVP Info.

Minister Błaszczak podsumowywał działania policji podczas marszów i manifestacji z okazji Dnia Niepodległości. Brak incydentów wykorzystał, by pochwalić rządy swojej partii: –  Państwo polskie pod rządami PiS przestało być państwem teoretycznym. Stało się państwem faktycznym. Dzisiaj udowodniła to polska policja zapewniając bezpieczeństwo tym, którzy chcieli uczcić Święto Niepodległości – powiedział w programie „Dziś wieczorem” .

Minister przypomniał, że za rządów PO-PSL 11 listopada dochodziło do zamieszek. Powód?

– Ówczesna władza ograniczała demokrację. Mogliśmy usłyszeć na tzw. taśmach prawdy, kiedy Wojtunik z Bieńkowską rozmawiają o tym, że sprowokowano podpalenie budki przy ambasadzie rosyjskiej. A więc nawet wykorzystywano zagranicę do tego, żeby wpływać na sytuację w Polsce- mówił Błaszczak.

Chodzi o nagranie rozmowy szefa CBA Pawła Wojtunika i wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej, ujawnione w ramach tzw. afery podsłuchowej. Latem 2014 r. Wojtunik mówił Bieńkowskiej o plotkach, że incydent pod ambasadą Rosji z 11 listopada 2013 r. sprowokował ówczesny szef MSW, Bartłomiej Sienkiewicz. Śledztwo prokuratury nie potwierdziło tych informacji, a sam Wojtunik tłumaczył, że żartował. Mimo to Błaszczak kolejny raz wraca do sprawy budki, a prokuratura ponownie wszczęła śledztwo mające wykryć winnych podpalenia.

Błaszczak oświadczył też, że pokojowy przebieg czwartkowych demonstracji zawdzięczać należy zmianom kadrowym, które przeprowadził w policji: – Postawiłem na młode pokolenie polskich policjantów, już doświadczonych. Na tych, którzy przystępowali do policji, a nie do MO, ludzi którzy mają odpowiednią wiedzę i odbudowują etos służby. Wspólnie to robimy- chwalił się minister.

Jak poinformował komendant główny policji nadinsp. Jarosław Szymczyk, w 63 imprezach w całej Polsce uczestniczyło 120 tys. osób; najwięcej w Marszu Niepodległości w Warszawie – 75 tys. W stolicy 11 listopada zaangażowanych było ponad 7 tysięcy policjantów

blaszcak

wyborcza.pl

Paweł Wroński

Patriotyzm bez wstydu

12 listopada 2016

Marsz Niepodległości w Warszawie, 11.11.2016

Marsz Niepodległości w Warszawie, 11.11.2016 (Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta)

W mediach społecznościowych symbol biało-czerwonej flagi czy orła to prawie nieomylny znak – że musisz się mieć na baczności. Budzi graniczące z pewnością podejrzenie, że masz do czynienia z osobą wulgarną, agresywną, homofobem, radosnym burakiem.

W czasach II wojny światowej patrioci przypłacili życiem malowanie na murze znaku Polski Walczącej. Dziś ich „wnukowie”, okryci koszulkami z tym symbolem niczym tarczą, atakują swoich urojonych „wrogów”, cudzoziemców lub policję.

Podczas Marszu Niepodległości młodzi ludzie najpierw skandowali: „Duma narodowa”, a potem: „Cała Polska śpiewa z nami, wypier… z uchodźcami!”. Wreszcie spalili flagę ukraińską i logo Facebooka (który pokasował nacjonalistom pełne nienawiści konta).

Prezydent Andrzej Duda zapowiedział wczoraj ustawę, która ma umożliwić wspólne świętowanie 11 listopada w 100-lecie odzyskania niepodległości. Mówił o „pękniętej Polsce” i koniecznej jedności. Mam ograniczone zaufanie do ustaw proponowanych przez prezydenta, który wiele dla tworzenia podziałów uczynił.

Tym mniej ufam owym deklaracjom, że równocześnie politycy jego macierzystej partii szczują na współobywateli. Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówi o „wrogach wewnętrznych”, a minister Antoni Macierewicz, zawieszając głos na modłę zmanierowanego aktora, przestrzega przed „targowicą”.

Październikowe badanie CBOS ukazało, że poczucie dumy narodowej wzrosło wśród Polaków z 60 do 74 proc. Równocześnie niemal jedna czwarta, szczególnie młodych ludzi z wyższym wykształceniem i z dużych miast, wstydzi się okazywać uczucia narodowe. Rozumiem ten sprzeciw – to herbertowska kwestia smaku.

Dziś ważnym zadaniem jest przywrócenie godności słowu „patriotyzm”. Aby przed patriotami w Święto Niepodległości nie przestrzegały swoich obywateli ambasady obcych państw, tak jak to było w tym roku.

symbol

wyborcza.pl

 

Święto Niepodległości. Na ulicach Warszawy jedni o wspólnocie, inni o żydowskiej hołocie

WOJCIECH CZUCHNOWSKI, WOJCIECH KARPIESZUK, ŁUKASZ WOŹNICKI, 11 listopada 2016

http://www.gazeta.tv/plej/19,75398,20965393,video.html?embed=0&autoplay=1

11 listopada w Warszawie pod znakiem marszów i demonstracji. Sympatycy KOD demonstrowali pod hasłami obrony demokracji, Trybunału Konstytucyjnego. Narodowcy domagali się rozwiązania Trybunału, krzyczeli: „To my, to my, nacjonaliści!” i „Raz sierpem, raz młotem żydowską hołotę!”.

Marsz Komitetu Obrony Demokracji zaczął się w samo południe. Współorganizowały go partie opozycyjne: Platforma Obywatelska, Nowoczesna, SLD i Zieloni. Wyruszył z placu Narutowicza na cześć pierwszego prezydenta II RP, którego zamordował fanatyczny nacjonalista. – Rolą środowisk i ludzi wrażliwych na problemy demokracji jest kształtowanie mądrego, świadomego patriotyzmu – mówił b. prezydent Bronisław Komorowski. Odniósł się też do słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego wzywał w środę do wspólnoty: – Mam satysfakcję, gdy słyszę, że nawet Jarosław Kaczyński mówi o potrzebie wspólnoty w kontekście Święta Niepodległości. Ale mówię: poczekamy, zobaczymy. Sprawdzimy, czy nie są to puste słowa. Bo pan, panie Jarosławie Kaczyński, całym swoim życiem jedność i wspólnotę narodową rozbijał.

Na marsz KOD i opozycji przyszło wg policji ok. 10 tys. osób (wg warszawskiego ratusza – 27 tys.). Wśród portretów niesionych przez manifestantów były fotografie Józefa Piłsudskiego, Ignacego Daszyńskiego, Wincentego Witosa i Romana Dmowskiego. Wiele osób miało przypięte do ubrań biało-czerwone kotyliony. To tradycja, którą propagował Komorowski, gdy był prezydentem.

Gdy marsz dotarł na Pole Mokotowskie, wystąpili m.in. liderzy PO Grzegorz Schetyna i SLD Włodzimierz Czarzasty. – Są takie rządy i są tacy ludzie, którzy uważają, że są Polacy jednej albo drugiej kategorii. Że są Polacy sortów lepszych i gorszych – mówił Czarzasty, wymieniwszy wcześniej postaci, które jego zdaniem łączą Polaków, m.in. Tadeusza Mazowieckiego, Władysława Bartoszewskiego i Józefa Oleksego.

Duda o potrzebie serc, narodowcy o hołocie

Gdy Komorowski przemawiał na pl. Narutowicza, na pl. Piłsudskiego podczas obchodów państwowych wystąpił prezydent Andrzej Duda. – Zbliżamy się do setnej rocznicy odzyskania niepodległości i głęboko wierzę, że patrzą na nas dzisiaj z niebiosów nasi bohaterowie. Jestem przekonany, że wszyscy oni chcieliby, abyśmy w sprawach fundamentalnych byli razem. Żebyśmy nie szli w rożnych marszach. Spory w państwie demokratycznym to norma, ale są wartości fundamentalne. Tym fundamentem jest Polska: niepodległa, suwerenna, jedna dla nas wszystkich – mówił Duda.

Prezydent ogłosił inicjatywę na stulecie odzyskania niepodległości przypadające w 2018 r.: – Odpowiadam na potrzebę serc i czasów: zdecydowałem się złożyć marszałkowi Sejmu projekt ustawy o narodowych obchodach setnej rocznicy odzyskania niepodległości. Abyśmy w 2018 r. przeszli wszyscy razem w jednych obchodach i w jednym marszu.

Ale o jedności i wspólnocie nie było mowy na największym tego dnia Marszu Niepodległości zorganizowanym przez narodowców i kibiców. Hitem była piosenka śpiewana na melodię „Karuzela, karuzela”: „My nie chcemy tu islamu, terrorystów, muzułmanów, płaczą Niemcy, płacze Francja, tak się kończy tolerancja”. Intonowali ją organizatorzy jadący na ciężarówkach. Powodzeniem cieszyły się też hasło: „Cała Polska śpiewa z nami, wypier…ć z uchodźcami” oraz popularne zawołanie „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”, w którym „czerwoną” przerabiano na „żydowską”.

Nad tłumem unosił się dym z rac, strzelały petardy. Skandowano: „Duma, duma, narodowa duma!”, „Stolica Polaków nie chce lewaków!”, „Cześć i chwała bohaterom!”, „Roman Dmowski, wyzwoliciel Polski!”. Obok flag narodowych powiewały sztandary z falangą i mieczem Chrobrego. Były transparenty antyaborcyjne, ale i „Jan Tomasz Gross, antypolski głos”, „Polska zawsze wierna Bogu wbrew szubrawcom, lewakom i pedalstwu” oraz „Rozwiązać Trybunał Konstytucyjny”.

Narodowców do marszu zagrzewał gość z Włoch – Roberto Fiore z neofaszystowskiej partii Forza Nuova. Wzywał Polskę, by „poprowadziła Europę do odrodzenia”. List do uczestników wysłał też prezydent Duda. „Darząc się wzajemnym szacunkiem, w poczuciu powagi i godności tego święta, gromadzimy się pod biało-czerwonymi flagami i wizerunkami Orła Białego. Razem, a jednocześnie każdy na swój sposób, korzystamy z najcenniejszego dobra, z naszej wolności” – napisał.

Na obrzeżach marszu zbierano podpisy pod wnioskiem o referendum za odwołaniem prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Wśród uczestników sporo było młodych księży, zwracały też uwagę osoby, które w jednej ręce trzymały puszkę z piwem, a w drugiej polską flagę. Dominowali młodzi ludzie, kibice, podkreślali swoją obecność skandowaniem: „Ole, ole, to my kibole!”.

Marsz zgromadził wg policji ok. 75 tys. uczestników (a wg ratusza – 60 tys.) i zakończył się na błoniach Stadionu Narodowego. Spalono tam flagi z symbolem Facebooka, który ostatnio zablokował stronę nacjonalistów za szerzenie mowy nienawiści.

Demonstrowali antyfaszyści

Narodowcom próbowali przeciwstawiać się Obywatele RP: zrobili pikietę na trasie marszu. Policja odgrodziła ich od pochodu, a Straż Marszu Niepodległości zasłoniła czarnymi płachtami. W stronę Obywateli poleciały race, petardy i butelki, ale do konfrontacji nie doszło.

Około tysiąca osób przyszło także na plac Zamkowy, by wziąć udział w marszu antyfaszystowskim, który przeszedł pod Zachętę. – Jesteśmy w miejscu, gdzie zamordowano prezydenta Narutowicza. Ale epoka przemocy się nie skończyła. Jesteśmy tu, bo się jej sprzeciwiamy. Nie ma pozytywnych nacjonalizmów. Wszystkie prowadzą do tragedii, jak Auschwitz, Srebrenica, Wołyń – przemawiano.

– Zgromadzenia w Warszawie z okazji Święta Niepodległości przebiegają spokojnie. Jedyne zastrzeżenie, które mamy, jest do marszu Marszu Niepodległości – że była używana pirotechnika, ale stosowana jest właściwie co roku – mówiła późnym popołudniem szefowa stołecznego biura bezpieczeństwa Ewa Gawor. Władze stolicy nie liczyły uczestników piątkowych zgromadzeń.

 

wyborcza.pl