Kempa, 21.-03.2016

 

Niepokorne media odkrywają list Michnika do Kiszczaka. Znany publicznie od… 33 lat!

Roman Imielski, 21.03.2016
List Adama Michnika do gen. Kiszczaka

List Adama Michnika do gen. Kiszczaka

Niepokorność, jak się kolejny raz okazuje, nie ma swoich granic. Nawet wobec oczywistej oczywistości.
 
„A to niespodzianka – Michnik też pisał do Kiszczaka. Odnaleziono oryginał listu” – oznajmił związany z PiS serwis Niezalezna.pl. W swoim stylu triumfalnie ogłosił: „Celiński, Passent, Tyszkiewcz… Nie tylko oni – za PRL-u – pisali listy do szefa komunistycznej bezpieki. Także Adam Michnik wysłał wiadomość do Czesława Kiszczaka. Oryginał listu odnaleziono w jego domu, a znalazł się w jednym z pakietów zabezpieczonych przez prokuratorów IPN. Co ciekawe, list Michnika do Kiszczaka z 1983 roku został już opublikowany w ‚Gazecie Wyborczej’ 7 lat temu, kiedy środowisko ‚GW’ było w ostrym sporze z IPN, którego szefem był śp. Janusz Kurtyka. Teraz oryginał wiadomości odnalazł się w archiwum komunistycznego szefa MSW”.

Jeszcze dalej poszedł serwis Fronda.pl. „Ale pech! IPN opublikuje list Michnika do Kiszczaka”. Autor, podpisany jedynie mko/niezalezna, daje popis: „Za czasów PRL Adam Michnik walczył z komuną – tak o sobie lubi opowiadać sam Michnik. Okazuje się, że za komuny Michnik Adam, podobnie jak Celiński, Passent, Tyszkiewcz, pisał płomienne listy do towarzysza Kiszczaka. Niby wszyscy wiedzą, ale teraz raz jeszcze się dowiedzą, co Michnik pisał”. Najlepsze zostawia na koniec: „Na razie nie wiem, co obecny redaktor ‚Gazety Wyborczej’ pisał w ’83 r. do Czesława Kiszczaka. W środę poznamy treść listu!”.

Otóż muszę niepokornych kolegów niezwykle rozczarować. Adam Michnik wysłał list do gen. Czesława Kiszczaka oficjalną pocztą więzienną 12 grudnia 1983 r. Jeszcze w tym samym roku został wydany przez podziemne wydawnictwo CDN.

W kolejnych latach był wielokrotnie przypominany – ze względu na swój niezapomniany styl. Mnie osobiście najbardziej podoba się ten fragment:

„Piszę ten list wyłącznie we własnym imieniu, ale mam podstawy, by sądzić, że podobnie rozumują tysiące ludzi w Polsce. Doszedłem do przekonania, że składając mi propozycję opuszczenia Polski:

1) przyznaje Pan, że nie uczyniłem nic takiego, co by upoważniało praworządny urząd prokuratorski do formułowania zarzutów o ‚przygotowaniu do obalenia ustroju siłą’ lub ‚osłabiania mocy obronnej państwa’, zaś praworządny sąd do orzekania wyroku skazującego. Podzielam ten pogląd;

2) przyznaje Pan, że wyrok jest już ustalony na długo przed rozpoczęciem procesu. Podzielam ten pogląd;

3) przyznaje Pan, że akt oskarżenia sformułowany przez dyspozycyjnego prokuratora i wyrok skazujący, orzeczony przez dyspozycyjnych sędziów, będą na tyle nonsensowne, że nikogo w błąd nie wprowadzą, skazanym przyniosą chwałę, a skazującym i ich dysponentom – hańbę. Podzielam ten pogląd;

4) przyznaje Pan, że celem toczącego się postępowania karnego nie jest zadośćuczynienie prawu, lecz pozbycie się przez elitę władzy kłopotliwych oponentów. Podzielam ten pogląd. Na tym wszakże kończy się zgodność naszych opinii.

Uważam bowiem, że:

1) aby tak jawnie przyznać się do deptania prawa, trzeba być durniem;

2) aby będąc więziennym nadzorcą, proponować człowiekowi więzionemu od dwóch lat Lazurowe Wybrzeże w zamian za moralne samobójstwo, trzeba być świnią;

3) aby wierzyć, że ja mógłbym taką propozycję przyjąć, trzeba wyobrażać sobie każdego człowieka na podobieństwo policyjnego szpicla”.

Cały list można przeczytać tutaj

Niepokornym kolegom polecam. Nie będą musieli z wypiekami na twarzy czekać na „ujawnienie oryginału”.

Zobacz także

niepokorneMedia

wyborcza.pl

 

Prezes państwowej spółki, człowiek Macierewicza, zaprasza na mszę. „Oczekuje, że ujawnimy przekonania religijne. A trwają właśnie zwolnienia”

Łukasz Woźnicki, 21.03.2016

Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych

Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych (Fot. Waldemar Kompala /AG)

Aby należycie powspominać mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa pracownicy Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych (PWPW) będą mieli płatny dzień wolny w Wielki Czwartek. Prezes zaprosił ich też na mszę w intencji zarządu. – Zarząd oczekuje, że ujawnimy nasze przekonania religijne – ocenia jeden z pracowników PWPW.
 

Pracownicy Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych znaleźli w piątek w wewnętrznej sieci wiadomość od nowej rzeczniczki spółki. Katarzyna Mirowska informowała ich, że w poniedziałek w warszawskim Kościele Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny odbędzie się msza święta w intencji nowego zarządu, a także samych pracowników.

Rzeczniczka „zapraszała” na nabożeństwo, ale dla części pracowników jej wiadomość wcale nie była zaproszeniem. Mszę zaplanowano o godz. 15, spółka pracuje do 16. Pracownicy stanęli przed dylematem: iść do kościoła – czego – jak oceniają – oczekuje od nich prezes, czy nie iść, ryzykując narażenie się nowemu zarządowi.

– Zarząd oczekuje od nas, że ujawnimy nasze przekonania religijne. „Zaproszenie” na mszę w intencji zarządu odebrałem jako przymuszanie do praktyk religijnych – mówi „Wyborczej” jeden z pracowników PWPW. Nie chce występować pod nazwiskiem, by nie narażać się na problemy. – Zarząd prowadzi właśnie nienotowaną w prawie 100-letniej historii firmy akcję zwolnień, realizowaną poprzez likwidację stanowisk i masowe zatrudnianie nowych, zaufanych osób – dodaje.

Prezes Piotr Woyciechowski, człowiek Macierewicza

Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych jest spółką Skarbu Państwa. Zatrudnia 1,8 tys. pracowników. Zajmuje się drukowaniem banknotów, znaczków pocztowych, blankietów dokumentów tożsamości czy książeczek paszportowych. Po wyborczym zwycięstwie PiS rada nadzorcza PWPW ogłosiła konkurs na prezesa i członków zarządu Wytwórni. W lutym go anulowała, a minister skarbu powołał na stanowisko prezesa Piotra Woyciechowskiego.

Woyciechowski jest jednym z najbliższych współpracowników Antoniego Macierewicza. W latach 90. kierował wydziałem studiów gabinetu ówczesnego szefa MSW, w którym przygotowano tzw. listę Macierewicza. Za poprzednich rządów PiS był wiceszefem komisji likwidacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych i pracował w państwowych spółkach. W ostatnich latach pisał na łamach „Gazety Polskiej Codziennie” i „Do Rzeczy”.

Wiadomość dla pracowników: w Wielki Czwartek – wolne

Nowy prezes także miał wiadomość dla pracowników. Opublikowano ją w firmowym intranecie. Jeden z pracowników PWPW przysłał nam jej treść.

„Szanowni Państwo, zbliżają się Święta Wielkiej Nocy. To szczególny czas nie tylko w Kościele katolickim. Abyśmy mogli przeżyć ten wyjątkowy czas w sposób szczególny, Zarząd PWPW S.A. podjął decyzję, że przypadający w dniu 24 marca 2016 r. Wielki Czwartek będzie dodatkowym, płatnym dniem wolnym od pracy dla wszystkich pracowników” – ogłosił prezes.

„Wielki Czwartek jest pamiątką ustanowienia przez Chrystusa sakramentów kapłaństwa i Eucharystii podczas Ostatniej Wieczerzy. Rozpoczyna także obchody Triduum Paschalnego, najważniejszego wydarzenia w roku liturgicznym, w czasie którego Kościół będzie wspominał mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa” – wyjaśnił decyzję Piotr Woyciechowski.

Dodatkowy dzień wolny pewnie ucieszył wielu pracowników, ale nie wszystkich. – To decyzja wątpliwa, oderwana od rzeczywistości rynkowej. Według mnie działania zarządu zagrażają neutralności światopoglądowej, są przejawem dominacji ideologii nad zdrowym rozsądkiem i ekonomią – komentuje jeden z pracowników PWPW.

Gdzie kościół, a gdzie Wytwórnia

Zwróciliśmy się do PWPW z prośbą o komentarz w sprawie ostatnich pomysłów zarządu. Pytaliśmy, dlaczego zarząd spółki Skarbu Państwa łączy działalność Wytwórni z praktyką religijną. Prosiliśmy o komentarz do opisywanej przez pracownika PWPW akcji zwolnień. „Czy spółkę stać na dodatkowy dzień wolny? Czy nie będzie to działanie na jej szkodę?” – pytaliśmy.

Rzeczniczka spółki długo nie odpisywała. Gdy dzwoniliśmy przed godz. 15, mówiła, że ma „ważne spotkanie”. Wreszcie przyszła zdawkowa odpowiedź. – Trudno jest mi się odnieść do pytań, ponieważ do zarządu PWPW nie wpłynęły żadne uwagi dotyczące organizacji czasu pracy w PWPW – odpisała nam Katarzyna Mirowska.

Zobacz także

prezesSpółki

wyborcza.pl

 

Taka reklama.

nieBądźDupa

Nowi ludzie do śledztwa smoleńskiego. Ziobro powołał, ale… na razie nie ujawnił kogo

lulu, PAP, 21.03.2016

Zbigniew Ziobro

Zbigniew Ziobro (+Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta)

1. Zbigniew Ziobro powołał prokuratorów, którzy zbadają katastrofę smoleńską
2. Przewodniczy mu zastępca prokuratora generalnego Marek Pasionek
3. Na razie nie podano, kto jeszcze wszedł w skład zespołu

 

„W dniu 21 marca 2016 roku Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro w drodze zarządzenia powołał zespół prokuratorów w sprawie prowadzenia śledztwa dotyczącego wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. Na czele zespołu stanął Zastępca Prokuratora Generalnego Marek Pasionek” – poinformowało w komunikacie Ministerstwo Sprawiedliwości.

Nie podano, kto wszedł w skład zespołu, ani ilu prokuratorów on liczy. – Ministerstwo ma podać te informacje jeszcze w poniedziałek – zapowiedział w rozmowie z PAP rzecznik prasowy MS Sebastian Kaleta.

W sobotę Ziobro informował, że w skład zespołu wejdą „doświadczeni prokuratorzy z całego kraju”.

prokurator

Jakie zadania dla śledczych?

– Zadaniem zespołu będzie całościowe, kompleksowe przeanalizowanie wszystkich materiałów związanych z tragedią smoleńską, zarówno głównych wątków, jak również wątków pobocznych i następnie kontynuowanie tego śledztwa w ramach możliwości dowodowych – mówił prokurator generalny w Radiu Maryja i Telewizji Trwam.

– Zespołem bezpośrednio będzie kierował pan prokurator Pasionek, mój zastępca, zastępca prokuratora generalnego, również bardzo doświadczony prokurator, w swoim czasie też bliski współpracownik, zaufany człowiek śp. pana prokuratora Zbigniewa Wassermanna. To on, można powiedzieć, był jego prawą ręką w czasach poprzednich rządów 2005-2007. I też ma taki osobisty motyw, żeby tę sprawę do końca bezwzględnie wyjaśnić na tyle, ile będzie to możliwe – wskazywał Ziobro.

Czytaj też: Podejrzewany o współpracę z obcym wywiadem, teraz pokieruje zespołem prokuratorów ws. Smoleńska >>>

W poniedziałek w czasie spotkania z dziennikarzami szef MSWiA Mariusz Błaszczak powiedział, że „spodziewa się bardzo wiele po tym zespole prokuratorskim”. – W sposób skandaliczny było prowadzone śledztwo po największej tragedii po II wojnie światowej. To było wspólne stanowisko Sejmu i Senatu RP, że tragedia z 10 kwietnia 2010 roku była największą katastrofą po II wojnie światowej, a śledztwo było prowadzone w sposób urągający przyzwoitości – ocenił.

Badanie katastrofy przedłużone

Na początku marca śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej – prowadzone dotychczas przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie – zostało przedłużone do 10 października 2016 r.

nowiLudzie

gazeta.pl

 

Katarzyna Kukieła postąpiła, jak należy

Piotr Moszyński (RFI, Paryż), 21.03.2016

Restauracja i hotel Wentzl na Rynku Głównym w Krakowie

Restauracja i hotel Wentzl na Rynku Głównym w Krakowie (MATEUSZ SKWARCZEK)

Każdy ma prawo zwrócić politykom uwagę, gdy zachowują się grubiańsko. Także Andrzejowi Dudzie.
 

Bardzo zasmucające są niektóre reakcje na wypowiedź Katarzyny Kukieły, współwłaścicielki kamienicy, w której mieści się krakowska restauracja Wentzla. Nie chodzi mi nawet o zorganizowany hejt, który zasługuje najwyżej na wzruszenie ramion. Naprawdę zasmucające są krytyczne reakcje tych, którzy są przeciwnikami obecnej władzy lub odnoszą się do niej neutralnie. Reakcje te idą w dwóch głównych kierunkach.

Po pierwsze, Katarzyna Kukieła miałaby zachować się „niekulturalnie”. To ciekawe. Okazuje się, że wytknięcie prezydentowi i jego poplecznikom grubiaństwa poprzez przypomnienie jednej z najczęściej używanych obelg w ich kampanii dyskredytowania KOD-u miałoby być co najmniej równym grubiaństwem. Czy autorzy takich zarzutów uważają, że należy potulnie dawać sobie siusiać na głowę i udawać, że to deszcz? Przecież w istocie Katarzyna Kukieła zapytała prezydenta, jak się czuje w sytuacji, gdy to o nim ktoś mówi, że się przysiadł do koryta.

Po drugie, Katarzyna Kukieła miałaby się zachować nieodpowiedzialnie, ponieważ nie skonsultowała wypowiedzi z właścicielami restauracji mieszczącej się w kamienicy. Ci zaś zareagowali trwożliwym oświadczeniem, że nie mają z tym nic wspólnego i zamierzają wobec Kukieły podjąć kroki prawne. W ten sposób prawdopodobnie podwójnie strzelili sobie w stopę. Dotychczas mogli się obawiać, że po wypowiedzi Kukieły zeźlą się na restaurację zwolennicy Andrzeja Dudy. Mogli jednak liczyć na to, że przy stołach zastąpią ich jego przeciwnicy. Jednakże po ostatnim oświadczeniu mogą się na nich zeźlić także ci ostatni.

Czy zachowanie restauratorów było „odpowiedzialne”? A może raczej bojaźliwe, a w najlepszym razie koniunkturalne? Tak samo zresztą jak zachowanie firm, które podobno anulują swoje zamówienia u Wentzla, „żeby się źle nie kojarzyć”.

Wypowiedź Katarzyny Kukieły odsyła nas wszystkich do pytania, czy obywatel, ten zwykły, reprezentujący tylko siebie, ma prawo publicznie zwrócić uwagę politykom najwyższej rangi, kiedy zachowują się niestosownie i kiedy ranią innych. Otóż ma prawo. I ma prawo zrobić to zarówno poważnie, jak i ironicznie.

Katarzyna Kukieła zachowała się, jak należy. Powiedzmy to głośno, bo nie wolno pozwolić, by poczuła się teraz osamotniona. Nie zasłużyła na to, a nie chroni jej żaden aparat partyjny ani państwowy.

Zobacz także

każdtMaPrawo

wyborcza.pl

 

„Prawicowe, niezalezne” media odkrywają list Michnika do Kiszczaka. No to proszę jak ukryty

adamMichnik

Śledczy „od Smoleńska” kontra Macierewicz. Straszą prokuraturą

jsx, 21.03.2016

Szef MON Antoni Macierewicz

Szef MON Antoni Macierewicz (Fot. MICHAŁ GROCHOLSKI/ Agencja Gazeta)

1. Wojskowi prokuratorzy od śledztwa smoleńskiego przeniesieni z Warszawy
2. To inicjatywa Antoniego Macierewicza – informowały media
3. Śledczy zapowiedzieli skargę do prokuratury

 

Wojskowi śledczy, zajmujący się katastrofą smoleńską, zapowiadają złożenie zawiadomienia do prokuratury przeciwko Antoniemu Macierewiczowi. Minister obrony przeniósł ich do jednostek liniowych na prowincji. Ich zdaniem, powinien on odpowiadać za przekroczenie uprawnień. O sprawie poinformowało RMF FM.

Jak pisaliśmy w sobotę, Macierewicz miał przenieść sześć lub siedem osób do jednostek m.in. w Bartoszycach i Hrubieszowie. „Nie będą w tych jednostkach prokuratorami, lecz zwykłymi żołnierzami” – donosił wtedy portal tvn24.pl.

Co zarzucają Macierewiczowi?

Przeniesieni śledczy uważają, że szef MON złamał przepisy ustawy o prokuraturze. Jak poinformowało RMF FM, zgodnie z nią szef MON mógł dokonać przeniesienia tylko na wniosek Naczelnego Prokuratora Wojskowego, ale od końca lutego NPW nie ma szefa.

Ponadto, według prokuratorów, Macierewicz złamał przepisy ustawy o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych, bo zgodnie z nimi nie może powierzać sędziom i prokuratorom nawet czasowego pełnienia obowiązków w jakiejkolwiek jednostce wojskowej.

Na razie śledczy złożyli wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. Zwrócili się też o opinię do Prokuratora Generalnego – ustalił dziennikarz rozgłośni.

Śledczy

gazeta.pl

 

Szydło: „Wierzę w to głęboko, że ten czas już jest bliski, kiedy wreszcie te pomniki się pojawią”

jagor, PAP, 21.03.2016

Premier Beata Szydło

Premier Beata Szydło (Fot . Kuba Atys)

1. Premier: Liczę, że katastrofa smoleńska zostanie wreszcie wyjaśniona
2. Tak Szydło skomentowała powstanie nowego zespołu prokuratorów ds. 10.04
3. Zespołem śledczych ma pokierować zastępca Ziobry – prok. M. Pasionek

 

Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro ma wydać zarządzenie o powołaniu zespołu prokuratorów do śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej.

– Spodziewam się tego, że wreszcie katastrofa smoleńska zostanie wyjaśniona, dlatego że niedługo minie szósta rocznica i nie ma ciągle jasnej odpowiedzi, co się stało 10 kwietnia 2010 r. Sądzę, że właśnie taki zespół, który w tej chwili powołuje pan minister Ziobro, ma pełne plenipotencje i możliwości do tego, ażeby wreszcie doprowadzić do wyjaśnienia tej katastrofy. Czekam na efekty pracy tego zespołu – powiedziała Szydło na poniedziałkowej konferencji w Krakowie.

„Powinniśmy zadbać o to, żeby wreszcie pomnik stanął”

Premier opowiedziała się też za budową na stołecznym Krakowskim Przedmieściu pomnika katastrofy smoleńskiej. – Powinny być upamiętnione ofiary katastrofy smoleńskiej i śp. pan prezydent Lech Kaczyński. Powinniśmy zadbać o to, żeby wreszcie pomnik stanął na Krakowskim Przedmieściu – powiedziała Szydło.

Przypomniała, że dyskusja w tej sprawie toczy się od lat. – Myślę, że czas na realizację tych zobowiązań – tego oczekują polscy obywatele. Myślę, że w każdym innym państwie demokratycznym, w którym doszłoby do takiej tragedii, takiej katastrofy, już takie upamiętnienie by było. Myśmy do tej pory się nie doczekali – mówiła premier.

– Wierzę w to głęboko, że ten czas już jest bliski, kiedy wreszcie te pomniki się pojawią – dodała.

Zobacz: „Pomnik Lecha Kaczyńskiego przyjedzie w częściach”

Ziobro informował, że zespołowi do zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej przewodniczyć będzie zastępca prokuratora generalnego Marek Pasionek, a w jego skład wejdą „doświadczeni prokuratorzy z całego kraju”.

Zobacz: Podejrzewany o współpracę z obcym wywiadem pokieruje zespołem

Na początku marca śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej – prowadzone dotychczas przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie – zostało przedłużone do 10 października 2016 r. Na początku kwietnia – zgodnie z uchwalonymi w styczniu ustawami reformującymi prokuraturę – zlikwidowana ma zostać odrębna prokuratura wojskowa.

SzydłoWierzę

gazeta.pl

Kukiz atakuje PiS za nepotyzm. I zapowiada: mamy gotowy wniosek o wotum nieufności dla Jackiewicza

mw, 21.03.2016

Paweł Kukiz

Paweł Kukiz (Fot. Sawomir Kamiski / Agencja Gazeta)

Paweł Kukiz na konferencji prasowej zapowiedział, że jeżeli potwierdzą się doniesienia, że PiS uprawia nepotyzm przy obsadzaniu stanowisk w spółkach Skarbu Państwa, jego partia złoży wniosek o wotum nieufności dla ministra Dawida Jackiewicza.
 

– W demokracji takie funkcje i stanowiska obsadzane są zgodnie z kluczem fachowości i przyzwoitości. W partiokracji podstawowym kluczem jest wierność partii, co jest kumoterstwem i nepotyzmem – mówił Kukiz na konferencji prasowej. – Już trzy miesiące temu pytałem z mównicy, czy prawdą są plotki, że funkcje mają być rozdzielane właśnie tym kluczem. Prosiłem o odpowiedź na piśmie, takiej odpowiedzi do tej pory nie otrzymaliśmy. Niepokoją nas doniesienia prasowe, w których mówi się o ponad 100 nominacjach na stanowiska w spółkach skarbu państwa. Te doniesienia prasowe analizujemy i będziemy bacznie przyglądać się dalszym ruchom ministra skarbu Dariusza Jackiewicza.

Kukiz zapowiedział, że jeżeli doniesienia się potwierdzą, złoży wniosek o wotum nieufności dla ministra Jackiewicza.

– Ten wniosek jest już przygotowany wraz z uzasadnieniem – powiedział Kukiz i zaczął wymieniać, jakie nominacje ma na myśli. Powiedział m.in., że Marcin Mastalerek, były rzecznik PiS, dostał posadę w Orlenie, Adam Rogacki, poseł PiS znany z afery madryckiej – w spółce PL2012, a Tomasz Waszczykowski – w łódzkiej skarbówce.

O nowym szefie stadniny w Janowie Lubelskim Marku Skomorowskim Kukiz powiedział: – Nie potrafi odróżnić hucuła od araba.

– Mnie również interesuje, jakie są związki pana Adama Hofmana z PiS. Czy prawdą są doniesienia, że obsługuje poprzez swoje agencje PR-owe partię prawą i sprawiedliwą – mówił Kukiz na konferencji prasowej.

Na pytanie o nepotyzm w PiS odpowiadała dziś na konferencji prasowej premier Beata Szydło.

– Platforma i PSL to dwie ostatnie partie, które powinny mówić o nepotyzmie w spółkach skarbu państwa. W czasach, kiedy zarządzali, bardzo jasno widać, jaki klucz był przyjmowany do zatrudniania. Są w opozycji, nie mają nic do zaprezentowania, nie chcą szukać konsensusu, nie przygotowują projektów ustaw, nie pracują merytorycznie, sycą się konfliktami, więc wyciągają coraz to nowe rzeczy – mówiła premier.

Zobacz także

kukizOstro

wyborcza.pl

 

Zima

nocnaPoraRoku

 

Czas

jestemKopernikiem

Minister Kempa forsuje Bug

Jacek Żakowski, 21.03.2016

2Konferencja w Episkopacie - Swiatowe Dni Mlodziezy

2Konferencja w Episkopacie – Swiatowe Dni Mlodziezy (Fot. Sawomir Kamiski / Agencja Gazeta)

„Kiedyś proszono o interwencje zbrojne. Czyli to jest taki nowy model czy charakter tej interwencji”. Tak w rozmowie z „Faktami” TVN, nawiązując do sowieckiej interwencji na Węgrzech i w Czechosłowacji, Beata Kempa, szefowa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, skomentowała wizytę czwórki amerykańskich senatorów z elitarnej komisji ds. wywiadu. Była to najbardziej zaskakująca wypowiedź członka rządu PiS od objęcia władzy w Polsce. Te 15 słów ujawniło skrywany dotychczas zasadniczy zwrot w polskiej polityce.
 

Od 1989 r. najbardziej oczywistym założeniem, celem i marzeniem polskiej polityki były specjalne, bliskie, sojusznicze stosunki ze Stanami Zjednoczonymi. Miłość polityków do Ameryki przybierała groteskowe formy. Imitowanie, małpowanie, uznawanie za niepodważalny wzór wszystkiego, co amerykańskie (od organizacji armii i prawa do broni po jednomandatowe okręgi wyborcze i mit szeryfa), miało postać dziecięcej fascynacji. Polskie rządy słuchały amerykańskich władz jak dzieci Pani Matki. Na Zachodzie dość trafnie opisywano nas jako „osła trojańskiego” USA w Europie. Otwarcie sceptyczni wobec USA i ich roli w świecie byli tylko najbardziej radykalni lewicowcy i skrajni nacjonaliści. Tylko na marginesach polskiej polityki można było usłyszeć sceptycyzm wobec niektórych amerykańskich zachowań.

Przez ćwierć wieku wyrażana przez polską politykę i zdecydowaną większość polityków polskich wizja świata dzieliła państwa na cztery wyraźne grupy. Ameryka była dobra i przyjazna, Europa – głupia, ale pożyteczna, Rosja – zła i groźna, a reszta zasadniczo nie miała znaczenia. Przy bliższej analizie z Europy wyłączano Niemcy (raczej niebezpieczne), Anglię (raczej dobrą), Francję (raczej przyjazną) i Grupę Wyszehradzką (w zasadzie przyjazną).

Przez 25 lat stosunek do najważniejszych państw delikatnie się zmieniał. Rosja bywała postrzegana jako bardziej lub mniej groźna. Europa traciła swój czar. Niemcy dla jednych bywały poważnym zagrożeniem, dla innych – głównym sojusznikiem. Ameryka nieodmiennie była jedyną wielką miłością Polski we współczesnym świecie i jedynym gwarantem naszej świeżo zdobytej wolności. Zwłaszcza prawica w sojuszu z Ameryką widziała jedyną szansę przeciwstawienia się zagrożeniu ze Wschodu.

Ze słów minister Kempy wynika, że to się zmieniło. Ameryka stała się (kolejnym po Brukseli i Berlinie) wcieleniem ZSRR. PiS widzi teraz w USA opresora, który Polskę oraz Polaków zniewala (lub próbuje zniewalać) i któremu rząd RP musi się przeciwstawić w obronie suwerenności „dumnego Narodu Polskiego”, naszego „Pięknego Kraju” oraz polskich „interesów narodowych”. Zniknęli amerykański ideał i przyjaciel. Pojawił się amerykański wróg.

Słowa Beaty Kempy miały jak się zdaje być rutynowym atakiem na antypolskie działania opozycji. Konkretnie na zdradzieckie „wypłakiwanie się” obcym. Ale ujawniły coś kompletnie innego. To mianowicie, że Polska, która 25 lat podświadomie forsowała ocean, by stać się kolejnym stanem USA, zmieniła kierunek i forsuje Bug, by stać się Czym, pani minister?

Zobacz także

paniKempa

wyborcza.pl