Sierakowski, 10.01.2017

 

Narracja Schetyny, a nie Kaczyńskiego

Narracja Schetyny, a nie Kaczyńskiego

Grzegorz Schetyna osiągnął niemało. Po raz pierwszy opozycja narzuciła swoją narrację za sprawą szefa Platformy Obywatelskiej. Polacy zastanawiają się, nie co zrobi Kaczyński, ale co zrobi Schetyna. W polityce ten element jest niebagatelny.

Kaczyński zapowiada swoje fałszerstwa i nieprawdziwe rozwiązania, to wszyscy znamy. Nie wiemy, jakie twarde decyzje zajdą za sprawą Schetyny. Platforma do tej pory podążała w cieniu decyzji innych, teraz uprzedza. Schetyna więc mówi: chodźcie za mną.

Kaczyński chciał narzucić swoje rozwiązanie w sprawie protestu w Sejmie, który miał podłoże w stosunku do pisowskiego bezprawia. Ale to Schetyna narzucił swoją narrację, nie przychodząc na spotkanie, które pozorowało szukanie kompromisu. Nie wiemy więc, jak lider PO będzie walczył o prawne procedury w Sejmie.

Platforma Obywatelska nie czekała na zamówienie ekspertyz o legalności rozwiązań po 16 grudnia w Sejmie przez PiS, ma prawo do swoich ekspertyz. Tak orzeka regulamin Sejmu, takie ekspertyzy winny być opublikowane na stronach sejmowych, niezależnie od tego, czy jest zgoda marszałka, czy nie jest.

Dwie ekspertyzy prawne zamówione przez wicemarszałkinię PO Małgorzatę Kidawę-Błońską powinno opublikować Biuro Analiz Sejmowych, ale Kuchciński na to nie pozwolił. Mamy więc do czynienia z syndromem podobnym do rządowego, gdy Kancelaria Premiera nie publikowała wyroków Trybunału Konstytucyjnego.

Dwie ekspertyzy zamówione przez Platformę są dostępne na stronach sejmowych klubu PO. Konstytucjonaliści z Uniwersytetów Łódzkiego i Wrocławskiego stwierdzają, iż Michał Szczerba został wykluczony bez powodu. Przenosiny obrad Sejmu zarządzono wbrew regulaminowi: „trudno uznać, aby regulaminową formą zawiadomienia było przesłanie posłom sms-a o godzinie i miejscu obrad na 10 minut przed ich wznowieniem oraz wyświetlenie takiej informacji na ekranach w Sali Posiedzeń plenarnych”.

W Sali Kolumnowej uniemożliwiono posłom opozycji sprawowanie mandatu, posłowie PiS weszli wcześniej, a dla opozycji nie wystarczyło miejsc siedzących i uniemożliwiono zabranie głosów. Ponadto kworum jest wątpliwe, choćby z zasadniczego powodu, iż dwoje z dziesięciu sekretarzy powołanych przez marszałka Kuchcińskiego do liczenia głosów zaprzeczyło, jakoby byli tam obecni.

Wg tych ekspertyz, a szczególnie według dr Ryszarda Balickiego z Uniwersytetu Wrocławskiego 33 sesja Sejmu trwa, nie została zakończona, bo nadal trwa przerwa zarządzona przez marszałka Kuchcińskiego.

Zatem obrady Sejmu – po przedłużonej przerwie – powinny rozpocząć się od zaplanowanych na 16 grudnia szeregu głosowań ustaw, w tym najważniejszej ustawy budżetowej. Nie potrzeba więc żadnego kompromisu.

Czy PiS skorzysta z tych oczywistych rozwiązań? Oczywista oczywistość, że nie! Więc wiemy, jaka będzie postawa Kaczyńskiego. Nie po to złamał prawo, aby do tego się przyznać.
Schetyna zatem ma głos, publika nie wie, jakie podejmie kroki, aby bronić praworządności.

Waldemar Mystkowski

narracja

Koduj24.pl

 

To będzie dzień, gdy przerżnie wybory.

c12gjgmxgaaygkd

Lider PO osiągnął niemały sukces. Dzisiaj Polacy zastanawiają się nie co zrobi Kaczyński,ale co zrobi Schetyna. Narzucić narrację to już coś

 

Przełomowy moment sejmowego kryzysu. Cztery tygodnie protestów od środka
Spór o okupację sali obrad dociera do punktu kulminacyjnego, ale wciąż trudno przewidzieć jak się skończy. Jak doszło do tego kryzysu?

W Sejmie zgaszone jest światło, lecz nie przeszkadza to w codziennej transmisji na żywo za pomocą tabletów i telefonów komórkowych.

Piotr Małecki/Polityka

W Sejmie zgaszone jest światło, lecz nie przeszkadza to w codziennej transmisji na żywo za pomocą tabletów i telefonów komórkowych.

Przyszli tu w piątek 16 grudnia. Najpierw posłowie. Mieli debatować i głosować m.in. nad ustawą budżetową.

Chcieli też rozmawiać o planach wyrzucenia z Sejmu części dziennikarzy, a później wrócić do domów na przerwę świąteczną. Ale marszałek Marek Kuchciński wykluczył z posiedzenia Michała Szczerbę z Platformy Obywatelskiej. W tym momencie zaczął się pisać inny scenariusz. Członkowie PO i Nowoczesnej zablokowali salę plenarną, żądając przywrócenia posła. Marszałek zdecydował o przeniesieniu obrad do Sali Kolumnowej. Tam – nie dopuszczając opozycji do debaty i odrzucając blokowo wszystkie jej poprawki – przegłosowano budżet.

Tego wieczoru pod Sejm przyszli ludzie. Tysiące. Zaprotestować przeciwko temu, co się działo w parlamencie. Demonstracja trwała do późnej nocy, była nawet próba uniemożliwienia posłom Prawa i Sprawiedliwości wyjazdu z terenu parlamentu. Kiedy tłumy się rozeszły, na Wiejskiej zostało kilkanaście osób. Obywatele RP. Ci sami, którzy od pewnego czasu każdego 10 dnia miesiąca pojawiają się przed Pałacem Prezydenckim. Sprzeciwiają się odprawianiu w tym miejscu miesięcznic smoleńskich, bo uważają je za hucpę i zawłaszczanie przestrzeni publicznej dla politycznych celów. Ci sami, którzy podczas Marszu Niepodległości 11 listopada stali przy trasie pochodu, aby wyrazić swoją niezgodę na szerzenie ideologii narodowców.

W sobotę i Obywatele RP, i posłowie opozycji wiedzieli już, że zapowiada się długie posiedzenie.

Tydzień pierwszy

Wieczorem, kiedy przed Sejmem trwa jeszcze kolejna duża demonstracja, na korytarzach parlamentu pojawia się strażnik z pękiem kluczy. Posłowie opozycji, którzy zdecydowali o pozostaniu na sali plenarnej, obserwują, jak zamyka kolejne drzwi i przejścia. Sejm jest jak labirynt, dużo tam rozmaitych łączników i korytarzy. I nagle sala plenarna, serce budynku, zostaje – na ile to możliwe – odcięta. Z otaczających ją kuluarów wciąż można przejść do hallu i stamtąd głównym wejściem wydostać się na zewnątrz. Ale już schody w dół prowadzą donikąd. Podziemny korytarz, którym można się dostać do Nowego Domu Poselskiego ma w połowie długości drzwi. One także zostają zamknięte.

To, że zniknęły cztery historyczne laski marszałkowskie, zawsze stojące w gablocie za szkłem u szczytu głównych schodów, zostanie zauważone dopiero po weekendzie. Piąta, będąca aktualnie w użyciu, przeniesiona przez straż marszałkowską do Sali Kolumnowej, jak dotąd nie wróciła do sali plenarnej.

Tymczasem przed Sejmem do Obywateli RP dołączają obywatele. Przychodzą pracownicy naukowi i historycy. Księgowa i producent telewizyjny. Dziennikarze i emeryci. Rolnicy i robotnicy.

Jak mnie prezes PiS tu wezwał w nocy, tak zostałem i będę trwał do końca pikiety – wtóruje mu pan, którego teściowa mieszka w miasteczku na Lubelszczyźnie, gdzie większość głosowała na PiS. – Nie ma tam lekko – mówi.

Chłopak z Rudy Śląskiej miał potrzebę zamanifestowania sprzeciwu, ale u siebie nie znalazł na to miejsca. – Kiedy dowiedziałem się o Obywatelach RP, natychmiast wsiadłem w pociąg i się doturlałem. Też czuję się obywatelem i chcę stać razem z tymi, którzy czują podobnie – tłumaczy.

Andrzej ze wsi pod Zieloną Górą, przyjechał zwiedzać Warszawę. Skierował pierwsze kroki przed Sejm i postał przez cały dzień, aż do powrotnego pociągu. Spacer po stolicy odłożył na inną okazję.

Krzysiek przyjechał rikszą z Kostrzynia. I został. Dali mu żółtą kamizelkę z napisem Obywatel RP i uznali za swojego. Krząta się, pomaga, porządkuje teren. Czuje się potrzebny. Rikszę zacumował obok koksownika. Kiedy nocami przychodzi mróz, kładzie się w kabinie rikszy, przykrywa kocami i zasypia jak w domu. Krzysiek jest nieugięty. Mówi, że dzięki Kaczyńskiemu będzie jeszcze twardszy. Przejechał na rowerze całą Europę, ale to żadne wyzwanie. Tu, przed Sejmem, ma prawdziwe zadanie. Być i protestować.

Wojtek przyszedł pierwszej nocy i wrósł w pejzaż. Nosił znaczek KOD, ale zaraz doczepił ten od Obywateli. Pracuje w biurze turystycznym, dlatego na kilka dni znikł. Pojechał do Londynu z wycieczką Hiszpanów. Obiecał, że zaraz po powrocie znów stanie przed Sejmem, bo uznał, że tu jest jego miejsce.

Któregoś wieczoru przychodzi nawet młoda Meksykanka. Prosi o mikrofon i przemawia łamiącym się ze wzruszenia głosem. Jej słowa są tłumaczone. Mówi, że wspiera ten protest i go rozumie. W moim kraju – opowiada – kilkudziesięciu lewicowych studentów protestowało, a później zniknęli. Prawdopodobnie zostali zamordowani, w czym udział miała lokalna władza. Po policzkach płyną jej łzy, a wraz z nią nad losem meksykańskich studentów płaczą ludzie przed polskim Sejmem.

O świcie we wtorek 20 grudnia policja spycha Obywateli RP na drugą stronę ulicy Wiejskiej. Strażacy gaszą koksowniki, a wejście do Sejmu odgradzają od ulicy metalowymi barierkami. By zapewnić samochodom parlamentarzystów możliwość wyjazdu.

Pomiędzy budynkami pojawia się ok. 2 tys. policjantów. Dziennikarze mogą już wejść do Parlamentu, ale żeby nie mogli pokazać protestujących, zamknięto prze nimi galerię. A na niej Bartosza Arłukowicza, który nad ranem poszedł tam w spokoju się zdrzemnąć.

W takich okolicznościach przez dwa dni obraduje Senat. Gdy kończy się jego posiedzenie, na sali plenarnej przestaje działać ogrzewanie. Marszałek decyduje o niewydawaniu mediom jednorazowych przepustek. Zamykanie kolejnych drzwi labiryntu odcina protestujące posłanki od najbliższej toalety. Po krótkiej naradzie przedstawiciele partii opozycyjnych uznają, że odtąd toaleta męska w kuluarach będzie koedukacyjna, żeby kobiety nie musiały biegać na piętro albo do łazienki obok szatni.

W środę znikają barierki, które ludzie zdążyli już nazwać płotem hańby i udekorować czerwonymi goździkami oraz naklejkami z hasłami opozycji. Między budynkiem administracyjnym Sejmu (tym gdzie jest Biuro Przepustek) a Nowym Domem Poselskim zostaje zamontowana przesuwna krata. Posłowie do swoich pokoi muszą odtąd iść przez Wiejską, Frascati i Senacką.

Jest tuż przed świętami, więc protestujący posłowie muszą się poważniej zorganizować w nowej sytuacji. Przede wszystkim robią grafik. 138 posłów z Platformy może mieć krótsze szychty – po 6–8 godzin. Tych z Nowoczesnej jest tylko 31, więc dyżurują po 12 godzin. Dlatego kolejne noce prześpią na sali plenarnej. Ustalają: 24 grudnia nie będzie kolędowania i opłatka.

Tydzień drugi

Rano w Wigilię posłowie z PO siadają do spisywania Dekalogu – listy 10 wartości, o które walczą i dla których zdecydowali się kontynuować protest. Jedną kopię zanoszą Obywatelom RP, dwie przyklejają na lustrach w kuluarach tuż przy wejściu na salę obrad, czwartą na drzwiach klubu PO, piąta stoi na sztalugach w korytarzu sejmowym na piętrze.

Wieczór i noc w Sejmie na ochotnika spędza m.in. Joanna Scheuring-Wielgus. Od taty dostaje ememesem zdjęcie: na krześle, na którym zawsze siedzi podczas wigilijnej wieczerzy, ojciec postawił jej plakat wyborczy. „Jesteś tu z nami” – napisał. Do Torunia pojedzie zaraz po Bożym Narodzeniu, bo zadzwoni najstarszy syn i powie: – Zanim cię wsadzą do więzienia, musisz mi jeszcze kupić garnitur na studniówkę.

Niektórzy zżymają się na nakrytą obrusem namiastkę wigilijnego stołu wystawioną w kuluarach przez posłanki Nowoczesnej. Na nim jednak stają w końcu ryby w galarecie i śledzie, które przynoszą przychodzący pod sejm ludzie. Darowany barszczyk posłanki zanoszą Obywatelom RP, którzy podgrzewają go na koksowniku. Protestującym towarzyszy około tysiąca ludzi.

Wśród protestujących na sali plenarnej posłów PO jest spora grupa weteranów, pamiętających strajki z lat 80., rzeczywistości nieporównanie brutalniejszej niż dzisiejsza. Dla nich ten protest to tzw. lajcik. Odnajdują się w nim najlepiej. Są świadomi, że po pierwszej fali entuzjazmu w naturalny sposób przychodzi znużenie. I tego, że choć wiadomo, że kiedyś musi nastąpić koniec protestu, do ostatniej chwili zwykle nie wiadomo jaki. I to męczy najbardziej.

Pozostający na sali plenarnej starają się w każdym razie trzymać zasad. Na przykład nie jedzą tam. Nowoczesna kanapki robi sobie w sekretariacie klubu, Platforma zamawia jakieś ciepłe jedzenie na wynos. Kawę i herbatę z termosów piją w kuluarach. Tam też ładują telefony i tablety, bo na sali plenarnej nie ma ani jednego gniazdka.

Siedzą zawsze na swoich miejscach, jakby trwało posiedzenie, tyle że owinięci kocami. Czytają w świetle małych chińskich lampek campingowych, podobnie jak okrycia kupionych przez klub PO. Światło wyłączono im razem z ogrzewaniem, więc nawet w dzień panuje tu półmrok. By temperatura się nieco podniosła, wpuszczają ogrzane powietrze z korytarza, blokując drzwi krzesłem.

Gdy posłanka Joanna Kluzik-Rostowska wpada któregoś dnia, i – jak zwykle zaaferowana – zaczyna coś mówić szybko i głośno, uciszają ją jak w bibliotece. Tak jakby na sali plenarnej wypadało mówić tylko szeptem.

Mają – nietypowo – nadmiar czasu. Mogą więc, głównie w kuluarach, po prostu pogadać do woli. Dzięki temu wreszcie tak naprawdę się poznali. Przede wszystkim międzypartyjnie. – Poznałam i polubiłam wiele osób z Nowoczesnej – mówi Joanna Kluzik. – To, że ich nie znaliśmy, to naturalne, oni w większości są nowi. Ale to, jak mało wiedzieliśmy o sobie nawzajem, jest zaskakujące.

Posłanka PO Kinga Gajewska kiedyś w klubie złożyła propozycję szkolenia z mediów społecznościowych dla tych, którzy jeszcze nie do końca sobie z tym radzą. Teraz może ją zrealizować.

A potem jest już tylko gorzej. Ktoś rzuca myśl, żeby rozruszać cowieczorną transmisję, która przybrała formę nudnych poselskich wystąpień (20 grudnia ruszył pierwszy wspólny projekt opozycji, transmisja „Tu jest Sejm”, na żywo, na Facebooku o 19.30). Posłanka Joanna Mucha z PO postanawia wierszem i piosenką zakpić z wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o próbie puczu. Jeszcze nie zdąży przebrzmieć echo jej śpiewu, gdy internet obiega zdjęcie lidera Nowoczesnej Ryszarda Petru z wiceprzewodniczącą partii Joanną Schmidt na pokładzie samolotu lecącego w sylwestra do Portugalii.

W ostatni dzień roku pod Sejm przychodzi ok. tysiąca osób.

Tydzień trzeci

Od 16 grudnia do wieczór pod Sejm ściąga wiele osób. Rozmowy trwają długo w noc. Nad ranem jednak Obywatele RP są już sami. Marznąc, moknąc w deszczu i śniegu, kontynuują swój protest w ciszy.

Dyżurują rotacyjnie, bo taka jest reguła pikiety nazwanej zgromadzeniem ciągłym. Mają już dwa namioty, agregat i kilka nagrzewnic, dwa koksowniki, kuchenkę gazową, koce. Ostatnio także przyczepę kempingową. Wszystko w darze od obywateli.

Z przejeżdżających ulicą Wiejską aut dobiegają do nich pozdrowienia i wysuwają się dłonie z palcami ułożonymi w znak V. Widać jednak i oponentów. Czasem jakiś zwolennik PiS ze zwalniającego samochodu wykrzyczy w stronę Obywateli obraźliwe słowa – pajace albo durnie. W rewanżu usłyszy sympatyczną formułkę: „Miłego dnia panu życzymy”.

Jakoś od Wigilii stale pojawia się pan Zygmunt. Niebieski kubrak, na nim transparent z hasłem, że KOD, PO i Nowoczesna to Targowica. Trzyma dystans – stoi na chodniku, kilkanaście metrów od namiotów. Obywatele traktowali go przyjaźnie. Niech sobie kontestuje – mówili. Ale ostatnio podpadł Kindze, bo niekulturalnie wykrzyczał coś pod jej adresem. Wtedy mu powiedziała: „Panie Zygmuncie, zawiodłam się na panu. Koniec przyjaźni. Nie będzie już herbatek i niech pan zapomni o kluczu do toi toiki”.

Kinga jest wśród Obywateli najtwardsza. Przeszła szkołę konspiry z czasów stanu wojennego i wszyscy wiedzą, że nic jej nie złamie. Dyżuruje co drugą dobę ciągiem przez 24 godziny, nie śpiąc ani minuty. Jakiś nawiedzony uczestnik miesięcznicy smoleńskiej podczas protestu na Krakowskim Przedmieściu krzyczał do niej: „Ty ubeczko, zrywałaś paznokcie patriotom, ścigałaś ich”. I co miała mu powiedzieć? Że nie zrywała i nie ścigała, bo to ona była ścigana? I tak by nie uwierzył.

Posłowie rzadko uznają za stosowne, by podejść do namiotów Obywateli, pozdrowić ich, porozmawiać. Ożywiają się, kiedy przed Sejm ściąga Komitet Obrony Demokracji z Mateuszem Kijowskim. To okazja, by przemówić do tłumu i błysnąć. Obywatele RP, którzy nie dają tak efektownych możliwości, stworzyli nawet nieformalną listę posłów, z którymi sympatyzują, bo ci okazali im solidarność. Na pewno nie ma na niej przewodniczącego Nowoczesnej Ryszarda Petru. Bo raz pojawił się nagle obok namiotów, nawet się z Obywatelami nie przywitał, za to zrobił sobie na ich tle selfie i zniknął. Często zachodzi zaś wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Opowiada ludziom o zawiłościach życia politycznego. Jest miły i bezpośredni.

Tydzień czwarty

Pierwsze dni nowego roku przynoszą informację, że jest plan ogrodzenia całego kompleksu Sejmu wysokim na 2,2 m ażurowym ogrodzeniem z metalu.

Posłowie PO i Nowoczesnej czekają na wznowienie 33. posiedzenia Sejmu, które według nich nie zostało zamknięte.

Obywatele RP stoją pod parlamentem. Kinga, Paweł (kiedyś działał m.in. we wrocławskiej Pomarańczowej Alternatywie), Kajetan (były dziennikarz), Rafał (pracownik naukowy), Krzysiek Riksiarz, Wojtek od turystów i inny Wojtek (do niedawna redaktor), Bartek (pisarz), chłopak z Bemowa, licealista ze śródmieścia, dziewczyny z Czarnego Protestu, emeryt z południa Polski. Protestują przeciwko dewastacji Trybunału Konstytucyjnego, narzuceniu pozornej reformy oświaty, propagandowemu używaniu historii i pamięci narodowej oraz zniewalaniu obywateli. Inaczej mówiąc, przeciwko rodzącej się na oczach Polaków dyktaturze. Mają tu być przynajmniej do 11 stycznia.

tak-od-srodka

polityka.pl

WTOREK, 10 STYCZNIA 2017

Kaczyński: Polska zwycięży, wbrew swoim wrogom i wbrew zdrajcom

21:45

Kaczyński: Polska zwycięży, wbrew swoim wrogom i wbrew zdrajcom

– I ci wszyscy, którzy dzisiaj za wszelką cenę chcą bronić kłamstwa i służyć tym, którzy są wrogami Polski, ci wszyscy będą się wstydzić. I poniosą konsekwencje moralne, a tam gdzie łamią prawo, także inne tego wszystkiego, co czynią. Co czynią przeciw narodowi przeciw Polsce. Jesteśmy pewni, że przyjdzie dzień, w którym Polska będzie ostatecznie uwolniona, od tego wszystkiego, od tej choroby którą tu dziś też widzimy. Przyjdzie taki dzień. I żadne krzyki tego nie zmienią. Polska zwycięży, wbrew swoim wrogom i wbrew zdrajcom –
powiedział na Krakowskim Przedmieściu Jarosław Kaczyński. Jego przemówienie próbowali zakłócić przedstawiciele organizacji Obywatele RP.

21:43

Kaczyński: Dojdziemy do prawdy, także tej, która jest w grobach

– Spotykamy się tu w 81. miesięcy po katastrofie smoleńskiej. Przez te miesiące i lata zmierzaliśmy do prawdy. Jesteśmy blisko, coraz bliżej prawdy i tego dnia, kiedy staną tutaj pomniki. I żadne działania, które zmierzają ku temu, żeby się temu przeciwstawić nic nie pomogą. Zwyciężymy! Zwyciężymy z całą pewnością. Będzie prawda, wbrew tym którzy tutaj krzyczą. Wbrew tym wszystkim, którzy bronią kłamstwa, którzy dzisiaj łamią prawo, którzy dzisiaj chcą sparaliżować Sejm, którzy chcą doprowadzić do tego, by wielki plan naprawy RP się nie udał. On się uda. Zwyciężymy! Dojdziemy do prawdy, także tej, która jest w grobach –powiedział Jarosław Kaczyński na 81. miesięcznicy smoleńskiej.

300polityka.pl

Politycy Platformy nieoficjalnie zapowiadają, że nie dopuszczą do rozpoczęcia środowego posiedzenia Sejmu – są gotowi blokować nie tylko mównicę na sali plenarnej, ale również Salę Kolumnową, która jest przez PiS brana pod uwagę jako alternatywne miejsce organizacji obrad Sejmu. W Sali Kolumnowej 16 grudnia odbyły się głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 rok.

gazetaprawna.pl

PIOTR PACEWICZ, 10 STYCZNIA 2017

OKO.press publikuje zakazane ekspertyzy: posiedzenie z 16 grudnia wciąż trwa

Kancelaria Sejmu odmówiła publikacji analiz legalności posiedzenia Sejmu 16 grudnia. Nic dziwnego. Stwierdzają wielokrotne łamanie prawa przez marszałka Marka Kuchcińskiego oraz posłów PiS. OKO.press je publikuje

Wicemarszałek Małgorzata Kidawa-Błońska (PO) za pośrednictwem Biura Analiz Sejmowych zamówiła ekspertyzy dotyczące legalności posiedzenia Sejmu 16 grudnia. „Wybrałam dwoje spośród poleconych mi prawników znających się na regulaminie Sejmu. Nie znam ich osobiście” – mówi OKO.press.
9 stycznia Kancelaria Sejmu odmówiła opublikowania ich na stronie Sejmu, choć 5 stycznia zamieściła na stronie Sejmu dziewięć ekspertyz przekonujących, że działania marszałka Marka Kuchcińskiego były zgodne z prawem, a łamali je wyłącznie posłowie opozycji. Jak poinformowała Kancelaria, ekspertyzy nie mogły zostać opublikowane, ponieważ „nie zostały przekazane marszałkowi Kuchcińskiemu”.

Kancelaria przekonuje, że brak publikacji nie był celowy, ale to zapewnienie jest gołosłowne. Tryb korzystania z ekspertyz reguluje uchwała Prezydium Sejmu z 1995 r. Daje ona m.in. marszałkowi, wicemarszałkom i posłom równe prawo do ich zamawiania i nie uzależnia ich publikacji od zgody marszałka. A nawet gdyby tak było, zgodę marszałka powinno zapewnić Biuro Analiz Sejmowych, a nie marszałek Kidawa-Błońska.

Przeczytaj też:

Chór poparcia dla marszałka. Sejm zamówił ekspertyzy wybielające Marka Kuchcińskiego

DANIEL FLIS  8 STYCZNIA 2017

PO publikuje sama

Platforma Obywatelska udostępniła więc ekspertyzy zamówione przez marszałek Kidawę-Błońską na stronie klubu (można je przeczytać tutaj). Przygotowali je dr Ryszard Balicki, konstytucjonalistka z UWr, stały ekspert Komisji Nadzwyczajnej Sejmu RP ds. zmiany Konstytucji w latach 2010-2011 oraz  dr hab. Anna Rakowska-Trela, konstytucjonalista z UŁ. O większości ich zarzutów OKO.press pisało już wcześniej.

Wykluczony bez powodu

Decyzja marszałka Kuchcińskiego o wykluczeniu posła Michała Szczerby (PO) z obrad była „pozbawiona podstaw regulaminowych”, ponieważ zadawał pytanie w związku z prowadzoną dyskusją i nie przekroczył czasu wypowiedzi.

Nieregulaminowe przenosiny

Marszałek Sejmu ma możliwość przeniesienia obrad do sali innej niż sala plenarna. Jednak – jak pisze dr Balicki – „trudno uznać, aby regulaminową formą zawiadomienia było przesłanie posłom sms-a o godzinie i miejscu obrad na 10 minut przed ich wznowieniem oraz wyświetlenie takiej informacji na ekranach w Sali Posiedzeń plenarnych”.

Przeczytaj też:

Kaczyński zarzuca opozycji „działania przestępcze”. A jak było naprawdę?

DANIEL FLIS  21 GRUDNIA 2016

 Uniemożliwienie sprawowania mandatu

Nawet w przypadku pilnego przeniesienia posiedzenia do sali innej niż sala posiedzeń konieczne jest zapewnienie posłom możliwości sprawowania ich mandatu – przygotowanie miejsc siedzących i umożliwienie zabierania głosu. Tymczasem „bezsporne jest, że posłowie zostali potraktowani nierównoprawnie” – pisze dr Balicki. Posłowie PiS mogli wejść do Sali Kolumnowej wcześniej i zająć miejsca siedzące, a dla opozycji zostało zaledwie kilkadziesiąt wolnych krzeseł.

Ignorowanie wniosków formalnych

Marszałek nie zareagował na zgłaszane przez posłów opozycji wnioski formalne i nie dał im możliwości zabrania głosu, co jest sprzeczne z artykułami 182 i 188 regulaminu Sejmu oraz art. 14 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Dr Balicki zalecił też poddanie dokładniejszej analizie – np. przez Komisję Etyki Poselskiej – zachowań posłów PiS, którzy uniemożliwiali posłom opozycji podejście do stołu prezydialnego.

Wątpliwe kworum

Balicki przypomniał, że zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego warunek kworum jest dopełniony dopiero wtedy, gdy stwierdzi się faktyczną liczbę posłów obecnych na posiedzeniu, a w razie wątpliwości marszałek powinien ustalić kworum przed głosowaniem. W przypadku Sali Kolumnowej wątpliwości są poważne: dwoje z dziesięciu sekretarzy powołanych przez marszałka do liczenia głosów zaprzeczyło, jakoby byli tam obecni.

Jak zauważył Balicki, stenogram odnotował, że marszałek dopiero po szóstym głosowaniu stwierdził nieobecność Elżbiety Borowskiej z Kukiz’15: „Pani poseł Elżbieta Borowska, sekretarz sektora drugiego, jest proszona”.

Marszałek Kuchciński ignorował wnioski o stwierdzenie kworum wielokrotnie zgłaszane przez posłów PO Sławomira Nitrasa i Joannę Muchę.

Dr hab. Rakowska-Trela dodaje, że marszałek Kuchciński przez udostępnienie posłom listy obecności w celu złożenia podpisu po zakończeniu obrad naruszył art. 7 ust. 5 regulaminu Sejmu. Z nagrań posłów opozycji wiadomo, że w ten sposób dopisali się do listy m.in. Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro.

Przeczytaj też:

Kamery w Sejmie. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że są wątpliwości

MAGDALENA CHRZCZONOWICZ  2 STYCZNIA 2017

Zblokowanie poprawek

Marszałek zarządził głosowanie wniosku formalnego Jacka Sasina (PiS) o zblokowanie poprawek mimo sprzeciwu zgłaszanego przez Sławomira Nitrasa (PO). Nie dopuszczając go do głosu naruszył art. 184 regulaminu Sejmu.

Sam wniosek posła Sasina był niezgodny z art. 50 regulaminu, który nie pozwala łączyć poprawek, nie mających ze sobą związku. Uniemożliwienie zadania pytania przed głosowaniem poszczególnych poprawek jest także naruszeniem art. 182 regulaminu.
Wątpliwości budzi także sam tryb podjęcia decyzji o głosowaniu blokowym. Jacek Sasin powołał się w nim na przepis regulaminu Sejmu, pozwalający na wnoszenie o „zmianę w sposobie przeprowadzenia głosowania”. Tymczasem ten przepis nie dotyczy blokowania poprawek, lecz czegoś zupełnie innego (wyboru jednego z trzech sposobów głosowania: przez podniesienie ręki i wykorzystanie urządzenia do liczenia głosów, przez użycie imiennych kart do głosowania lub przez podniesienie ręki i zliczenie głosów przez sekretarzy). Wniosek posła Sasina nie był więc prawidłowym wnioskiem formalnym i nie powinien być głosowany.

Niewpuszczenie mediów

Wydany przez marszałka Kuchcińskiego zakaz wstępu dla mediów był niezgodny z art. 172 regulaminu Sejmu, który ma umocowanie w artykule 61 Konstytucji, gwarantującym mediom i publiczności wstęp na posiedzenia kolegialnych organów władzy i artykule 113 Konstytucji, zapewniającym jawność posiedzeń Sejmu.

Przeczytaj też:

PiS: Nie wolno przesiadywać w sali plenarnej po zamknięciu obrad. Ale formalnie obrady trwają

DANIEL FLIS  31 GRUDNIA 2016

33 posiedzenie wciąż trwa

Według dr Ryszarda Balickiego wymienione naruszenia regulaminu Sejmu sprawiają, że 33 posiedzenie Sejmu nie zostało zakończone. Podobnie jak dr Ryszard Piotrowski, który wypowiadał się dla OKO.press, Balicki twierdzi, że nadal trwa przerwa zarządzona przez marszałka Kuchcińskiego. Najbliższe obrady powinny rozpocząć się od zaplanowanych na 16 grudnia głosowań nad ustawami, w tym ustawą budżetową.

 

OKO.press

Kaczyński zagłuszany na miesięcznicy. Zdenerwowany grzmiał: „Polska zwycięży wbrew zdrajcom”

WB, 10.01.2017

81. miesięcznica katastrofy smoleńskiej

81. miesięcznica katastrofy smoleńskiej (Agencja Gazeta)

Liczna grupa przeciwników ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej próbowała zablokować obchody miesięcznicy i zagłuszyć przemówienie Jarosława Kaczyńskiego.

Obchody 81. miesięcznicy rozpoczęły się o godzinie 19.00 mszą w archikatedrze św. Jana Chrzciciela. Po wyjściu ze świątyni, demonstranci przeszli pod Pałac Prezydencki, gdzie przemówienie wygłosił Jarosław Kaczyński. Na Krakowskim Przedmieściu zebrali się też Obywatele RP, którzy protestują przeciwko ekshumacjom szczątków ofiar katastrofy smoleńskiej i blokowali miejsce przed Pałacem Prezydenckim. Mają ze sobą m.in. transparent „Ręce precz od grobów”.

„Po co ci szmaty UE?”

Reporter Gazeta.pl informuje, że po zakończeniu obchodów pod Pałacem Prezydenckim nadal jest niespokojnie. Wcześniej zwolennicy PiS wykrzykiwali do oponentów i przechodniów m.in: „Po co ci szmaty UE? To do podłogi”, „Lekarz ci nie pomoże. Pały tylko pomogą”, „To cioty”. Nasz korespondent przy namiocie Solidarnych 2010 był popychany i usłyszał, że jest „wnukiem UB”. Między zebranymi jest bardzo wielu funkcjonariuszy policji.

Po przemówieniach nadal jest agresywnie. Słychać takie hasła jak „Zdrajcy i śmiecie”, „Powiesić was!”, „Pedały” i „Będziesz wisiał!”. Służba porządkowa PiS nawołuje, by się rozchodzić, ale stronnicy rządu chcą zostać.

Próba zakrzyczenia Kaczyńskiego

Okrzyki „katastrofa to nie zamach” mieszały się z okrzykami „Jarosław! Jarosław!”, gdy prezes PiS rozpoczynał przemówienie. Później Kaczyński musiał przekrzykiwać się z protestującymi, którzy skandowali „Ręce precz od grobów” i śpiewali hymn. – Jesteśmy coraz bliżej dnia, kiedy staną tu pomniki. Żadne działania, które zmierzają, by się temu przeciwstawić, nie pomogą. Zwyciężymy! – mówi Kaczyński.

– Będzie prawda wbrew tym, którzy tutaj krzyczą. Wbrew tym wszystkim, którzy bronią kłamstwa. Wbrew tym wszystkim, którzy dzisiaj łamią prawo, chcą sparaliżować Sejm, chcą doprowadzić do tego, by wielki plan naprawy Rzeczpospolitej się nie udał. On się uda. Dojdziemy do prawdy, także tych, która jest w grobach – grzmi.

„Polska będzie uwolniona od choroby”

Prezes PiS zapowiada, że ci, którzy „służą wrogom Polski” „będą się wstydzić i poniosą konsekwencje moralne i prawne tego co czynią przeciwko Polsce”.

Jesteśmy pewni, że przyjdzie dzień, kiedy Polska będzie ostatecznie uwolniona od tego wszystkiego, od tej choroby, którą dziś także tutaj widzimy. Powtarzam – przyjdzie taki dzień. I żadne krzyki, żadne syreny tego nie zmienią. Polska zwycięży wbrew zdrajcom – zakończył Kaczyński, nawiązując do protestów, które przeszkadzały mu w comiesięcznym przemówieniu.

„Barbarzyńska próba zakłócenia świąt”

Głos zabrała także posłanka Anita Czerwińska. – Ci, którzy nie mogli pogodzić się z wynikiem wyborów, chcieli doprowadzić do destabilizacji państwa i ośmieszenia go na arenie międzynarodowej. Nie udało im się to, ponieważ Polacy nie dali się nabrać na mistyfikacje i odrzucili barbarzyńską próbę zakłócenia świąt. Puczyści musieli zderzyć się z polską tożsamością i kulturą, której nie rozumieją – mówiła.

W przemówieniu pojawił się też ukłon w stronę środowisk „Gazety Polskiej”, które skrzyknęły „wolnych Polaków” pod Pałac Prezydencki, by „bronić demokracji przed puczystami”.

prezes-kaczynski

gazeta.pl

Kaczyński na klubie PiS: Nie cofniemy się

Agata Kondzińska, 10 stycznia 2017

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński (Czarek Sokolowski / AP (AP Photo/Czarek Sokolowski))

– Porozumienie było blisko dzięki mediacji zacnego i ważnego hierarchy kościoła katolickiego – mówił wieczorem na posiedzeniu klubu PiS Jarosław Kaczyński. Przekonywał, że w sprawie konfliktu w Sejmie cofnąć się nie można, bo mniejszość nie może rządzić większością.

Posłowie i senatorowie spotkali się wieczorem na wyjazdowym posiedzeniu klubu PiS. Zamiast w Sejmie, rozmawiali w siedzibie partii przy Nowogrodzkiej. Według naszych rozmówców Jarosław Kaczyński mobilizował polityków przed środowym posiedzeniem Sejmu i Senatu. Prosił o obecność na obradach i radził, by nie dali się sprowokować – bo to PO ma się awanturować, a PiS być spokojny. Apelował, by nikt nie pokrzykiwał na sali.

– Prezes mówił, że porozumienie było bardzo blisko dzięki mediacji zacnego i ważnego hierarchy katolickiego, ale nazwiska nie zdradził. Wskazywał, że do kompromisu gotów był PSL i Kukiz’15, a Nowoczesna się wahała. Tylko PO była nieprzejednana – opowiada nam posłanka PiS. Kaczyński twierdził, że Ryszard Petru jeszcze w poniedziałek był gotów się porozumieć. Nie wie, dlaczego zmienił zdanie i wycofał się z pomysłu, by senatorowie PiS zgłosili w Senacie poprawki opozycji do budżetu.

Zobacz: „To jest lepsze niż kabaret”. Rzecznik PiS o wniosku o skrócenie kadencji Sejmu

Kaczyński zapowiedział, że obrady zaczną się w sali plenarnej, ale Sala Kolumnowa też jest przygotowana: zagwarantowano 460 miejsc dla posłów i mobilne urządzenia do głosowania. Lider PiS zapowiedział, że żadnego scenariusza wykluczyć nie można. Przekonywał, że PiS cofnąć się nie może, bo mniejszość nie może rządzić większością łamiąc regulamin Sejmu i prawo. – Apelował, żeby posłowie, a szczególnie szefowie okręgów, organizowali spotkania z mieszkańcami i tłumaczyli ludziom nasze racje, bo ci mają teraz mętlik w głowach – mówi jeden z uczestników spotkania.

Z sali padały głosy, że spotkania są organizowane, elektorat popiera działania PiS, a nawet zachęca, by się z opozycją rozprawić. Kaczyński mówił posłom i senatorom, że czas jest trudny a PiS atakowany, bo naruszył interesy kilku grup i wprowadził nową dystrybucję dochodów. Wyliczył, że PiS ukrócił proceder miliardowych przekrętów na VAT, w branży paliwowej i hazardowej. Ale Kaczyński mówił też, że PiS powinien wygaszać niektóre fronty, bo konfliktów jest za dużo.

Z kolei posłanki PiS żaliły się, że 16 grudnia, gdy zaczął się kryzys parlamentarny, trudno im było opuścić Sejm. Że były same i się bały. Że taka sytuacja nie może się powtórzyć. Obecny na sali minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak zapewnił, że policja jest przygotowana na środowe manifestacje. Kilka protestów zgłoszono już w Urzędzie Miasta Warszawy.

W spotkaniu klub uczestniczyła też premier Beata Szydło, marszałkowie Sejmu i Senatu Marek Kuchciński oraz Stanisław Karczewski.

kaczynski-na-klubie

wyborcza.pl

Kaczyński pod Pałacem Prezydenckim: Polska ostatecznie uwolni się od choroby

Łukasz Woźnicki, Paweł Kośmiński, 10 stycznia 2017

Protest podczas miesięcznicy na Krakowskim Przedmieściu

Protest podczas miesięcznicy na Krakowskim Przedmieściu (Paweł Kośmiński)

– Wbrew tym wszystkim, którzy bronią kłamstwa, łamią prawo i chcą sparaliżować Sejm, dotrzemy do prawdy – także tej, która jest w grobach – mówił podczas miesięcznicy Jarosław Kaczyński. – Przyjdzie dzień, gdy Polska ostatecznie uwolni się od tej choroby – dodawał.

– Spotykamy się tutaj w 81 miesięcy po katastrofie smoleńskiej. Przez te wszystkie lata zabiegaliśmy, aby prawda wyszła na jaw. Aby ci, co zginęli, byli właściwie upamiętnieni. Jesteśmy coraz bliżej prawdy i tego dnia, gdy staną tutaj pomniki. I żadne działania, które się temu przeciwstawiają, nie pomogą. Zwyciężymy! – mówił Jarosław Kaczyński.

Kaczyński razem z innymi politykami PiS przemawiał za barierkami ustawionymi pod Pałacem Prezydenckim. Po drugiej stronie barierek protestowali członkowie Stowarzyszenia Obywatele RP. Z białymi różami w rękach próbowali zablokować miesięcznicę, ale im się to nie udało. Od uczestników miesięcznicy ogradzały ich nie tylko barierki ale i policja.

Na słowa Kaczyńskiego Obywatele RP odpowiedzieli skandowaniem przez megafon: „Ręce przecz od grobów!, bo protestują przeciw ekshumacjom ofiar katastrofy smoleńskiej i „w imieniu ich rodzin”. Wznoszone hasła nie były w stanie zagłuszyć Jarosława Kaczyńskiego, ale było słychać, że okrzyki go rozpraszają.

– Zwyciężymy z całą pewnością. Będzie prawda, wbrew temu, co tutaj krzyczą – mówił prezes. – Wbrew tym wszystkim, którzy bronią kłamstwa. Wbrew tym, którzy dzisiaj łamią prawo i chcą sparaliżować Sejm i doprowadzić do tego, aby wielki plan naprawy Rzeczpospolitej się nie udał. On się uda. Dotrzemy do prawdy także tej, która jest w grobach – dodawał.

– Ci wszyscy, którzy chcą bronić kłamstwa i za wszelką cenę służyć tym, którzy są wrogami Polski… Ci wszyscy będą się wstydzić i poniosą konsekwencje moralne, a tam gdzie prawo jest łamane – także inne – zapowiedział.- Jestem pewien, że przyjdzie dzień, w którym Polska będzie ostatecznie uwolniona od tego wszystkiego. Od tej choroby, która także dziś widzimy. Przyjdzie taki dzień i żaden krzyk, żadne wrzaski tego nie zmienią. Polska zwycięży wbrew swoim wrogom, wbrew zdrajcom – zakończył.

Obywatele RP zarejestrowali swoją demonstrację w warszawskim ratuszu. Ustawienie barierek nazywają „próbą uniemożliwienia legalnego zgromadzenia”.

„Informujemy, że cały obszar przed Pałacem Prezydenckim (od łańcuchów do ulicy) jest, zgodnie ze zgłoszeniem, miejscem naszej manifestacji” – napisali w oświadczeniu wydanym przed miesięcznica.

Delegacja Prawa i Sprawiedliwości na czele z Jarosławem Kaczyńskim we wtorek rano złożyła już kwiaty pod Pałacem Prezydenckim. O godz. 19 w pobliskim kościele rozpoczęło się nabożeństwo w intencji ofiar katastrofy. Po nim z kościoła pod Pałac przeszedł Marsz Pamięci.

obywatele

wyborcza.pl

WTOREK, 10 STYCZNIA 2017

Karczewski o „Uchu Prezesa”: Nie byłem oczarowany tym programem, ale kilka śmiesznych momentów było.

18:52

Karczewski o „Uchu Prezesa”: Nie byłem oczarowany tym programem, ale kilka śmiesznych momentów było.

– Tak, oglądałem pierwsze dwa odcinki. Nie byłem oczarowany tym programem, ale kilka śmiesznych momentów było. Kabaret rządzi się swoimi prawami – powiedział w programie „Cztery Strony” marszałek Senatu Stanisław Karczewski.

18:43

Karczewski: Na klubie PiS jedna z posłanek mówiła, że posłowie PO zaatakowali ją fizycznie i słownie 16 grudnia

– Rozmawialiśmy o tym, co się wydarzyło 16 grudnia [na klubie PiS]. Jestem zbombardowany szokującymi wypowiedziami posłanek, które zostały zaatakowane przez posłów PO. Jestem pod wrażeniem wypowiedzi jednej z posłanek. To był atak fizyczny i słowny. To będzie wyjaśniała prokuratura, po raz pierwszy ja się o tym dowiedziałem i po raz pierwszy dowiedział się Jarosław Kaczyński. To jest bulwersujące, jeśli to się potwierdzi to jest absolutnie bulwersujące. To jest absolutnie sprawa dla prokuratury –
powiedział w programie „Cztery strony” Stanisław Karczewski.

18:24

Petru: Jako Nowoczesna zgłosimy jutro wniosek o reasumpcję głosowania nad budżetem

Ze strony PiS nie ma chęci legalnego potwierdzenia legalnosci tego posiedzenia. Istnieje ryzyko, że budżet będzie kwestionowany przez inwestorów, przedsiębiorców, być może samorządowców. Będzie olbrzymia niepewność. Jutro rozpocznie się Sejm. O 10:00 będzie konwent seniorów. My jako Nowoczesna zgłosimy jutro wniosek o reasumpcję głosowania nad budżetem. W ostatnich kilkunastu dniach zrobiłem wszystko co możliwe, by poszukać porozumienia. Ten kto nie walczy, nie wygrywa. – powiedział w Sejmie Ryszard Petru.

Petru: Nowoczesna nie blokuje mównicy sejmowej

Nowoczesna nie blokuje mównicy sejmowej. Nie odpowiadam za PO. Jutro posłowie wchodzą na salę i następuje normalne funkcjonowanie prac. Byliśmy razem z PO na sali sejmowej, szkoda, że nie byliśmy na rozmowach z PiS. Nie będziemy blokować ani mównicy sejmowej, ani fotela marszałka. Na klubie, który zaczyna się o 18:00 przedyskutujemy ostateczną formę jutrzejszego działania.

16:56

Sonik w apelu do premier Szydło: Jakość powietrza w Polsce jest katastrofalna. Znane są rozwiązania, które należy wprowadzić

Bogusław Sonik – przewodniczący Parlamentarnego zespołu na rzecz poprawy jakości powietrza w Polsce – pisze w apelu do premier Szydło: Jakość powietrza w Polsce jest katastrofalna, wedle wiarygodnych szacunków polskie powietrze zabija 45 tys. osób rocznie. Ostatnie dni w sposób szczególny uwidaczniają nam to zagrożenie. Tylko, że problem smogu jest zdiagnozowany i znane są rozwiązania, które należy wprowadzić.

Mój apel do Pani Premier o podjęcie niezbędnych działań na rzecz walki ze smogiem.

Sonik proponuje m.in. wprowadzenie norm jakości dla węgla i standardów emisyjnych dla kotłów węglowych.

15:10

Petru: Forma protestu będzie miała inny wymiar

Forma protestu będzie miała inny wymiar. Jutro ta forma protestu się kończy i przechodzimy w inną – mówił Ryszard Petru po spotkaniu u marszałka Karczewskiego.

15:04

Brak porozumienia. Petru chce spotkania ze Schetyną i Kosiniakiem-Kamyszem ws. wniosku o skrócenie kadencji Sejmu

Polska może być w paraliżu. jeżeli TK lub prokuratura uzna, że budżet został przyjęty niezgodnie z prawem. Chciałbym się spotkać z Grzegorzem Schetyną i Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, aby przedyskutować nasz wniosek o skrócenie kadencji Sejmu. Mogę powiedzieć, że zrobiłem wszystko w ramach racji stanu, co było możliwe, aby Polska nie była w takim paraliżu, jakim jest. Nie udało się – mówił Ryszard Petru po spotkaniu u marszałka Karczewskiego.

Nie ma możliwości porozumienia, dlatego, że pozostaje fundamentalna kość niezgody, jaką jest kwestia tego, co się działo na sali kolumnowej – dodał lider Nowoczesnej.

14:47

PEK: Kuchciński zaczął prześladować posłów opozycji. Przekroczył czerwoną linię

Walka o demokrację zaczęła się od 16 grudnia, ale nie tylko o demokrację i budżet, bo wiadomo, że Jarosław Kaczyński, mając większość, mógł ten budżet uchwalić w każdym miejscu i o każdej porze. Tak naprawdę marszałek Kuchciński, który przekroczył czerwoną linię, zaczął prześladować posłów opozycji. Robił to wcześniej, cenzurując ich wypowiedzi, ale ostatnio przeszedł samego siebie, kiedy wykluczył posła za niewinną wypowiedź. Dzisiaj wykluczył jednego, pojutrze może dwóch, a za kilka dni wpadnie na pomysł, żeby najlepiej wykluczyć całą opozycję, bo wtedy najłatwiej będzie procedować. Wszyscy wiemy, że to nie sprawa budżetu, aczkolwiek ten jest bardzo ważny – mówiła Ewa Kopacz na briefingu w Sejmie.

14:12

Petru przed spotkaniem liderów: Ucieczka nie jest sposobem na rozwiązywanie problemów

– Uważam, że unik nie jest metodą. Ucieczka nie jest metodą. Trzeba mieć odwagę powiedzieć Jarosławowi Kaczyńskiemu co się chce powiedzieć wprost. Marszałek Kuchciński zrobi to, co powie mu Jarosław Kaczyński. Ucieczka nie jest sposobem na rozwiązywanie problemów. Chętnie spotkam się z państwem po spotkaniu – powiedział przed spotkaniem liderów Ryszard Petru. Zapowiedział też, że budżet zostanie zaskarżony przez Nowoczesną do TK

12:55

Schetyna: Nigdy nie zgodzimy się na takie wypowiedzi, jak wczorajsze marszałka Sejmu

Nigdy się nie zgodzimy jako największy klub opozycyjny na takie wypowiedzi, jakie miały miejsce wczoraj, w czasie wywiadu marszałka Kuchcińskiego. Po raz pierwszy urzędujący marszałek straszył posłów prokuratorem i odpowiedzialnością karną. To niedopuszczalne – mówił Grzegorz Schetyna na briefingu w Sejmie.

09:00

Schetyna: Nie mam dobrych doświadczeń z liderami wewnętrznej opozycji w PO

– Nie mam dobrych doświadczeń z liderami wewnętrznej opozycji w PO. Każdy w swoim czasie może to osiągnąć. Za 3 lata wybory – powiedział w „Porannej rozmowie RMF” Grzegorz Schetyna.

Robert Mazurek zacytował później fragment wywiadu 300POLITYKI z Rafałem Trzaskowskim, w którym padają nazwiska „obiecujący młodych” polityków PO. Jak powiedział Schetyna:

„To bardzo dobrze. Jeszcze parę tygodni temu mówiono, że nie ma świeżości w PO. A tu Trzaskowski przedstawia całą gamę dobrych nowych nazwisk. Wszystkich ich znam, ich bardzo szanuję. Jesteśmy wielką platformianą rodziną. Z Trzaskowskim pracowałem w MSZ, to była dobra współpraca. Uważam, że dużo przed nim. Członkowie PO za trzy lata zdecydują [czy będzie szefem PO]. Wybory przyjdą w swoim czasie. Nie ma drugiej takiej partii, która w tak otwarty sposób wybiera swoje przywództwo. I Trzaskowski o tym wie. Teraz wszyscy pracujemy na rzecz PO, aby to była partia na 40%, a nie 20%. Informacje [o konflikcie z młodymi posłami na tle protestu w Sejmie], to jest tworzenie takiej zawiesiny informacyjnej, że są jakieś rzeczy, nie wiadomo kto gdzie kto był, kto jest opozycją wewnątrz PO, ale coś takiego się dzieje. Chce powiedzieć, że tak nie jest. Teraz pracujemy na rzecz PO, wybory i rywalizacja za trzy lata”

08:52

Kaczyński: Będziemy mówili o pewnych niebezpieczeństwach dla UE, które byłyby związane z przedłużeniem kadencji Tuska

Jak mówił Jarosław Kaczyński w „Kwadransie politycznym” TVP1:

„Mogę powiedzieć tak. Donald Tusk jest politykiem, do którego mieliśmy wiele pretensji, ale kiedy wybierał się do UE, to życzyłem mu powodzenia, sądząc, że może coś dla kraju załatwi. Był skłonny – jak się okazało – zgodzić się na bardzo wysokie kary za nieprzyjmowanie uchodźców. Ten element lojalności związanej z naszym państwem, narodowością tutaj nie wchodzi w grę. Jeżeli ktoś chce Polsce szkodzić, to sam się tej lojalności wyrzeka. Ta sprawa będzie przede wszystkim elementem rozgrywki między podstawowymi siłami w PE, między EPP a socjalistami. Niektórzy chcieliby, żeby różne trudne decyzje zostały wzięte przez Polskę na siebie. My oczywiście będziemy mówili o pewnych faktach związanych z Donaldem Tuskiem i o pewnych niebezpieczeństwach dla UE, które byłyby związane z przedłużeniem jego kadencji, ale jeżeli ktoś sądzi, że weźmiemy tę sprawę na siebie, to się myli”

08:44

Schetyna: Zjednoczona opozycja to nie są relacje liderów. To jest współpraca na poziomie parlamentu

– Zjednoczona opozycja to nie są sympatie czy antypatie, relacje liderów czy szefów. To jest to, jak wygląda współpraca na poziomie parlamentarnym, komisyjnym, sesji parlamentarnych. Widzę, że ona jest po prostu dobra i z dnia na dzień lepsza – mówię o relacjach PO z Nowoczesną – powiedział w „Porannej rozmowie RMF” Grzegorz Schetyna.

08:37

Schetyna do Mazurka: Mówię to panu po raz trzeci, może jest za wcześnie rano: Chcę rozmawiać z Kuchcińskim

-Mamy o 10:30 Zarząd, będziemy decydować o dalszych krokach PO. Ja starałem się to wytłumaczyć wczoraj: marszałek Karczewski nie jest osobą, która zajmuje się Sejmem, ponieważ zajmuje się Senatem. To jest spotkanie z marszałkiem Senatu, nie z Kaczyńskim. Czego ma dotyczyć? Zakończenia konfliktu w Senacie. Konflikt trzeba zakończyć, tam gdzie on powstał. Jeżeli ten konflikt urodził się i trwa w Sejmie, to trzeba go zakończyć w Sejmie, a nie przesuwać do Senatu, bo Kuchciński sobie z problemami nie radzi. Ja chcę rozmawiać z marszałkiem Kuchcińskim. W tej sprawie mogę się spotkać ze wszystkimi. Dwie formuły są dla mnie oczywista: albo rozmowa wszystkich szefów partii, albo rozmowa z marszałkiem Kuchcińskim. Mówię to [panu] po raz trzeci, może jest za wcześnie rano: chce się spotkać z Kuchcińskim. Apeluję do PiS: Nie chowajcie Kuchcińskiego – powiedział Grzegorz Schetyna w „Porannej rozmowie RMF”.

07:30

Nycz nakłonił Petru do rozmów, Słabnie pozycja prezes radia, Mobilizacja BOR przed posiedzeniem Sejmu – TEMATY DNIA

SŁABNIE POZYCJA PREZES RADIA, POSTAWIĄ NA SOBALĘ OD TOWARZYSZY? – Agnieszka Burzyńska w Fakcie: “Słabnie pozycja prezes Polskiego Radia. Barbarę Stanisławczyk (55 l.) na stanowisku ma zastąpić Jacek Sobala (57 l.), obecny dyrektor w TVP – ustalił Fakt. Powód? Ochłodzenie w relacjach Stanisławczyk z jej protektorem Krzysztofem Czabańskim (69 l.), szefem Rady Mediów Narodowych. – Skonfliktowała się z wszystkimi, otwierała front za frontem, a miała tylko administrować – mówi jeden z polityków PiS”.

JEDYNKI 5 GAZET REGIONALNYCH O SMOGU.

WIELKA MOBILIZACJA BOR PRZED POSIEDZENIEM SEJMU – Wojciech Czuchnowski w GW: “Nawet 100 funkcjonariuszy może w środę wprowadzić do Sejmu Biuro Ochrony Rządu. W stan gotowości postawiono wszystkich oficerów przeszkolonych do „ochrony bezpośredniej”. O nieformalnej mobilizacji BOR dowiedzieliśmy się od funkcjonariusza, który w ubiegłym tygodniu został odwołany z urlopu.11 stycznia on i wszyscy jego koledzy z zarządu zajmującego się ochroną osobistą VIP-ów (ponad 50 osób) mają być w pracy, gotowi do działania w budynkach Sejmu i Senatu. W stan gotowości postawiony jest też zarząd zajmujący się bezpośrednią ochroną delegacji zagranicznych – to kolejne 40 funkcjonariuszy”.

KARDYNAŁ NYCZ NAKŁONIŁ PETRU DO ROZMÓW – Magdalena Rubaj w Fakcie: “ On skłonił Ryszarda Petru (45 l.) do rozmów – ustalił Fakt. Metropolita warszawski dba o dobre kontakty z politykami wszystkich opcji. Przed świętami był na opłatkach i w Sejmie, i w Senacie – w samym szczycie politycznego sporu. Prywatnie od dawna zna się z szefem PSL Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem (36 l.). Rozmowy o tym, jak wyjść z kryzysu, trwały cały tydzień”.

PO NIE CHCE ZAKOŃCZENIA KRYZYSU PARLAMENTARNEGO – GPC.

LIDER MA TRWAĆ Z LUDŹMI, NIE PRZY KACZYŃSKIM – Borys Budka w SE.

SCHETYNA POPEŁNIŁ BŁĄD – Katarzyna Lubnauer w SE.

SCHETYNA MA TRUDNIEJ NIŻ PETRU – Adam Bielan w SE.

SCHETYNA WCIĄŻ NA BARYKADZIE – RZ.

OPOZYCJA PRZEGRAŁA, MUSI LIZAĆ RANY I MYŚLEĆ – Ludwik Dorn w RZ.

O DWÓCH TAKICH, KTÓRZY WYDOILI KOD – Fakt.

KIJOWSKI OKRADAŁ WŁASNE DZIECI – GPC.

Z PIENIĘDZY KOD KUPOWAŁ PERFUMY – SE oraz ZROBILI BIZNES NA MARSZU KOD?

PIS USTĘPUJE WS MEDIÓW, ALE NADAL KŁAMIE – Fakt: Karczewski wmawia, że PiS nie chciało wcale ograniczeń dla mediów.

UCHO PREZESA, CZYLI JAK TUSK ZOSTAŁ KACZYŃSKIM – Fakt.

PIERWSZY ODCINEK UCHA PREZESA ROBERTA GÓRSKIEGO w ciągu 24 godzin ma 1,5 mln wyświetleń: https://www.youtube.com/channel/UCggq3qvOrrM2u9gRL7oMOfA

KTO CIĘ NAJBARDZIEJ DENERWUJE W POLITYCE – sondaż SE: Kaczyński 57%, Petru 18, Macierewicz 9, Schetyna 5

POLITYCZNY PLAN WTORKU: zarząd PO, spotkanie liderów partii, konferencja ws. reformy edukacji, Amber Gold http://300polityka.pl/live/2017/01/10/polityczny-plan-wtorku-zarzad-po-spotkanie-liderow-partii-konferencja-ws-reformy-edukacji-amber-gold/

KUCHCIŃSKI NIE PODOBA SIĘ SOBIE – MARSZAŁEK CENZOR CHCE CENZUROWAĆ SE – tytuł w SE.

PREZYDENT DOBIJA GIMNAZJA – jedynka GW.

DUDA PODPISAŁ AKT PODLEGŁOŚCI – GW.

GIMNAZJÓW NIE BĘDZIE! I CO TERAZ? – jedynka Faktu.

PREZYDENT POGRZEBAŁ GIMNAZJA – SE.

TAJEMNICZA ŚMIERĆ SYNA WAŁĘSY – jedynka SE.

RANO 300POLITYKA OBSERWUJE:
8:02 Marek Magierowski – Gość Radia Zet
8:02 Grzegorz Schetyna – Poranna rozmowa RMF FM
8:10 Jarosław Kaczyński – Kwadrans polityczny TVP1
8:15 Paweł Kukiz- Sygnały Dnia PR1

300polityka.pl

polsat-news

Co się stanie w środę w Sejmie? Kaczyński zapowiada: „Obrady może będą burzliwe, ale się odbędą”

Agata Kondzińska Agnieszka Kublik, 10 stycznia 2017

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

W środę posłowie po raz pierwszy od 16 grudnia będą obradować w Sejmie. Wtedy opozycja zablokowała mównicę w sali plenarnej, a PiS uchwalił budżet państwa w Sali Kolumnowej. Opozycja uważa, że dziś kontynuowane będzie poprzedniego posiedzenie Sejmu, PiS – że rozpocznie się kolejne. W tle jest awantura o legalność grudniowego głosowania nad budżetem.

W wtorek próbowano zakończyć kryzys. Po raz kolejny mediował nie marszałek Sejmu, a marszałek Senatu. Stanisław Karczewski, tak jak w poniedziałek, zaprosił na spotkanie opozycję i koalicję. Stawili się: Jarosław Kaczyński (PiS), Ryszard Petru (Nowoczesna), Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL), Jarosław Gowin (Polska Razem) i Beata Kempa (Solidarna Polska). Zaproszenia znów nie przyjął lider PO Grzegorz Schetyna. Taką decyzję podjął we wtorek rano zarząd krajowy Platformy.

– Spotkanie nie daje szansy na odmianę tej trudnej sytuacji, czyli wyprowadzenia Sejmu z obecnego kryzysu – powiedział Schetyna. I zaapelował do Petru oraz Kosiniaka-Kamysza, by też nie szli do marszałka Senatu. Ci nie posłuchali. – Nie doszło do finalnego porozumienia. Szefowie ugrupowań zadeklarowali jednak, że ich kluby nie będą zakłócały obrad – powiedział Jarosław Kaczyński po rozmowach.

Kompromisu nie będzie, bo Ryszard Petru wycofał się ze swojego pomysłu, by PiS w Senacie (jego posiedzenie też zacznie się dziś) zgłaszał poprawki opozycji do budżetu. – Spotkanie pokazało, że PiS ma świadomość nielegalności głosowania nad budżetem. Starałem się wytłumaczyć Kaczyńskiemu, jakie są tego konsekwencje ekonomiczne – mówił Petru.

Kaczyński ripostował: – Nie ma najmniejszych przesłanek, by sądzić, że budżet został uchwalony w sposób nielegalny. Gdybyśmy przyjęli tego rodzaju zasady, to stworzylibyśmy w Polsce zdumiewający system, trudno to nazwać demokracją, raczej anarchią, gdzie mniejszość zawsze może doprowadzić do tego, że decyzje nie mogą być podejmowane.

Porozumienia z PiS szukają liderzy PSL i klubu Kukiz’15. Kosiniak- Kamysz uważa, że „PO strzeliła focha i nie przyszła na spotkanie, a teraz Petru rakiem wycofuje się ze swojej propozycji przegłosowania poprawek w Sejmie”. I zapewnił, że jego klub „będzie gotowy do pracy w Sejmie”.

Ukarania posłów opozycji, którzy od 16 grudnia protestują w sali plenarnej, chce Paweł Kukiz: – Nie może być tak, by jedna trzecia posłów goniła z kąta w kąt dwie trzecie.

Po rozmowach u Karczewskiego liderzy opozycji umawiali się na wieczorne spotkanie, by ustalić wspólny scenariusz na środę. Bez Kukiza, za to z propozycją Petru, by złożyć wniosek o samoorozwiązanie Sejmu i przyśpieszone wybory.

Zobacz: „To jest lepsze niż kabaret”. Rzecznik PiS o wniosku o skrócenie kadencji Sejmu

Obrady będą. Ale gdzie?

PiS, nie oglądając się na opozycję, i tak zamierza rozpocząć dziś obrady Sejmu. – Uczynimy wszystko, by te obrady, nawet jeżeli będą kłopoty, były prowadzone na sali plenarnej. Gdyby to było zupełnie niemożliwe, być może będą musiały być podjęte jakieś inne decyzje – mówił Jarosław Kaczyński. I dodał: – Sądzę, że te obrady, może będą burzliwe, ale się odbędą.

Już wcześniej na Twitterze posłowie opozycji pokazywali filmy z przygotowań w Sali Kolumnowej. A w przekazach dnia, które dostają politycy PiS, padały zapewnienia, że każdy z posłów dostanie tam mobilne urządzenie do głosowania.

We wtorek rano Kancelaria Sejmu przekazała politykom PO pismo, w którym wezwała posłów do „opuszczenia sali w celu umożliwienia kontroli pirotechnicznej”. Platforma odmówiła, argumentując, że w przerwie nie przeprowadza się kontroli. Posłowie spekulowali, że kontrola BOR to pretekst do usunięcia protestujących. Do momentu zamknięcia tego wydania „Wyborczej” funkcjonariusze nie weszli na salę, a opozycja jej nie opuściła. Wieczorem na salę przyszło więcej posłów PO. Kontrola pirotechniczna przeprowadzana jest każdorazowo przed posiedzeniem Sejmu, ale odbywa się bezpośrednio przed rozpoczęciem obrad.

W poniedziałek wieczorem w TVP Info marszałek Sejmu Marek Kuchciński wzywał posłów PO i Nowoczesnej, by opuścili salę plenarną. Straszył ich odpowiedzialnością karną: – Radykalne ugrupowania opozycyjne przekroczyły granicę, złamały regulamin Sejmu i Kodeks karny. Uważam, że prokuratura z urzędu powinna przeanalizować zachowania tych posłów i rozpocząć formalne kroki.

We wtorek rano Kuchcińskiego poparł Kaczyński. Mówił: – Marszałek ma nie tylko prawo, ale obowiązek doprowadzić do tego, by Sejm funkcjonował normalnie. Blokowania obrad, blokowanie mównicy, stołu prezydialnego, to są wydarzenia zupełnie nadzwyczajne, bardzo drastyczne łamanie prawa, konstytucji, różnych ustaw.

Wieczorem Kaczyński spotkał się z posłami PiS na wyjazdowym posiedzeniu klubu.

Scenariusze Platformy

Dziś o godz. 9 zbiera się Senat, by głosować poprawki do budżetu. – Jeśli tak się stanie, senatorowie PO wyjmą karty do głosowania, nie będą legalizować budżetu z Sali Kolumnowej – mówi nam polityk PO, który uczestniczył w posiedzeniu zarządu partii. Platfroma ma kilka scenariuszy, które konsultowała na wieczornym spotkaniu z pozostałymi liderami opozycji.

– Blokowanie mównicy to ostateczność, zawsze możemy sięgnąć po inne środki, np. składanie wniosków formalnych jeden po drugim, by nie dopuścić do rozpoczęcia obrad Sejmu – mówi polityk PO. Zapowiada, że posłowie będą teraz mocno akcentować cel protestu w sali plenarnej: „nie chodzi o hucpę, ale by parlament działał zgodnie z prawem”.

co-sie

wyborcza.pl

Fiasko rozmów liderów partii z marszałkiem Senatu. Petru: Zrobiłem wszystko, co było możliwe. Nie udało się

WB, 10.01.2017

Ryszard Petru

Ryszard Petru (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

• Nie doszło do porozumienia liderów partii na nadzwyczajnym spotkaniu
• Ryszard Petru poinformował, że PiS nie chce szukać rozwiązań konfliktu
• W spotkaniu uczestniczyli liderzy wszystkich partii oprócz PO

 

– Mogę powiedzieć, że zrobiłem wszystko w ramach racji stanu, co było możliwe, aby Polska nie była w takim paraliżu w jakim jest. Nie udało się – powiedział Ryszard Petru po spotkaniu liderów wszystkich partii sejmowych z marszałkiem Senatu Stanisławem Karczewskim. – Nie ma możliwości porozumienia, dlatego że pozostaje fundamentalna kość niezgody jaką jest kwestia tego, co się działo na Sali Kolumnowej (…) Nie ma u nich otwartości na to, żeby szukać rozwiązań – mówił lider Nowoczesnej. Petru zadeklarował, że posłowie nie będą blokować mównicy, bo uważa, że „to nie jest najlepsza forma protestu”. – Przechodzimy w inną formę protestu – dodał.

Dowiedz się więcej:

Jak spotkanie komentował Jarosław Kaczyński?

Pan przewodniczący Petru wycofał się z tego, co sam proponował. W związku z tym do finalnego porozumienia, które byłoby znacznym krokiem do rozwiązania kryzysu (…), nie doszło. To, co mogę powiedzieć z radością, to, że przewodniczący zdeklarowali, że jutro będą na sali sejmowej, ich kluby nie będą zakłócały obrad i zrobią wszystko, żeby obrady zaczęły się normalnym trybem – mówił prezes PiS. Zdaniem Kaczyńskiego „zmarnowano wielką szansę na to, żeby rozwiązanie kryzysu stało się czymś bardzo, bardzo bliskim”. Podkreślał, że budżet został przyjęty w sposób legalny.

Co mówili inni politycy opozycji obecni na spotkaniu?

Władysław Kosiniak-Kamysz i Paweł Kukiz po wyjściu ze spotkania krytykowali Ryszarda Petru za zmianę stanowiska ws. przegłosowanie poprawek w czasie debaty budżetowej w Senacie (poprawki miałyby wówczas wrócić do Sejmu). Kukiz poinformował, że – jeśli opozycja będzie nadal okupowała mównicę – będzie oczekiwał, że marszałek ukarze posłów za formę protestu. Z kolei przewodniczący PSL wyraził zainteresowanie zaproszeniem ze strony szefa PO Grzegorza Schetyny na spotkanie w gronie liderów ugrupowań opozycyjnych.

Jakie rozwiązanie kryzysu proponuje Prawo i Sprawiedliwość?

– Proponujemy, żeby nasza większość w Senacie uchwaliła część poprawek opozycji do budżetu – powiedział w TVP1 prezes PiS Jarosław Kaczyński. Dodał, że można rozważyć przyjęcie niektórych z nich później w Sejmie. Powiedział też, że liczy na obecność PO na spotkaniu liderów opozycji. Zdaniem Kaczyńskiego nie powinno się banalizować tego, co się obecnie dzieje w Sejmie. – Blokowanie obrad Sejmu, blokowanie mównicy, stołu prezydialnego, to są wydarzenia zupełnie nadzwyczajne, bardzo drastyczne łamanie prawa, konstytucji, różnych ustaw – powiedział Kaczyński.

Dlaczego doszło do kryzysu w Sejmie?

Od 16 grudnia w sali plenarnej Sejmu przebywają posłowie opozycji – PO i Nowoczesnej – którzy rozpoczęli wtedy protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie, domagając się zachowania jej dotychczasowych reguł. Marszałek Kuchciński ogłosił wówczas przerwę w obradach i wznowił je w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r. Opozycja uważa, że głosowania w Sali Kolumnowej były nielegalne, m.in. z powodu braku kworum.

Dlaczego Grzegorz Schetyna miał wątpliwości ws. udziału w spotkaniu?

Grzegorz Schetyna w rozmowie z mediami podkreślał, że w jego ocenie marszałek Senatu nie jest osobą, która „może rozwiązać konflikt w Sejmie”. Lider PO powiedział, że to rozmowa z marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim może rozwiązać problem. Zadeklarował, że jeśli pojawi się inicjatywa ze strony marszałka Kuchcińskiego, to pojawi się na takim spotkaniu. „Dwie formuły są dla mnie oczywiste: albo rozmowa szefów wszystkich partii politycznych, klubów parlamentarnych po pierwsze, po drugie rozmowa z marszałkiem Kuchcińskim” – powiedział Schetyna.

fiasko

gazeta.pl

„Jest kilkadziesiąt wniosków do prokuratury”. Minister Kowalczyk dla „Wyborczej” o tajnym audycie w spółkach skarbu państwa. Wykryto „cwaniaczków” na zapleczu PiS?

Justyna Dobrosz-Oracz; realizacja: Maciej Czajkowski; zdjęcia: Anu Czerwiński; dźwięk: Marcin Tynkowski; montaż: Katarzyna Szczepańska, 10.01.2017
http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21224880,video.html?embed=0&autoplay=1

Miał być już dawno. Ale zapadła cisza. W rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz prawa ręka premier mówi o kontroli w spółkach skarbu państwa, którą zlecono po dymisji ministra skarbu. ‚Są wnioski do prokuratury kilkadziesiąt. Zdecydowanie dotyczą starych władz’. A co z prezesami, który mianowało PiS? Tu Henryk Kowalczyk nie chce odkrywać kart. ‚Zmiany w spółkach mają być ciche’- podkreśla minister. Choć audyt miał być jawny. ‚Ci co naruszyli etos dobrego zarządzania spółkami już stanowiska nie mają’ – zapewnia.

Gość ‚I kto tu rządzi?’ przyznaje, że rewolucja w szkołach będzie kosztowała 1,5 miliard złotych. Co Prawo i Sprawiedliwości zrobi z wnioskiem o referendum? ‚Za późno jest na referendum, bo prezydent podpisał ustawę. Propozycja mogła być, ale dużo wcześniej. Gdybyśmy teraz chcieli to robić, to byśmy wywracali porządek prawny’.

Czy PiS boi się strajku nauczycieli? Czy mówienie o puczu było zagrywką polityczną? Czy partia rządząca będzie chciała wrócić do rozmowy o zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie? Dlaczego rząd się wycofał z jednolitego podatku? Zobacz wywiad w gabinecie ministra.

sa

wyborcza.pl

Trybunał po dobrej zmianie. Dubler w składzie, wyroku nie ma. Zdjęć też nie będzie

Ewa Siedlecka, 10 stycznia 2017

Trybunał Konstytucyjny

Trybunał Konstytucyjny (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Trybunał Konstytucyjny odbył pierwszą rozprawę po dobrej zmianie. Zamiast sędzi Julii Przyłębskiej zasiadł Mariusz Muszyński. Nie zapadł wyrok. Dziennikarzom zabroniono robienia zdjęć i nagrywania

– Mam niewątpliwy zaszczyt i przyjemność otwierać pierwsze posiedzenie Trybunału w nowym roku i w nowych okolicznościach – powitał publiczność przewodniczący rozprawie, sędzia Stanisław Rymar.  Ktoś, kto zajrzał na stronę Trybunału mógł poczuć się zdezorientowany, bo tam w pięcioosobowym składzie widniało nazwisko Julii Przyłebskiej, a zamiast niej zasiadł na sali Mariusz Muszyński.

Muszyński jest jednym z trzech dublerów wybranych przez PiS w listopadzie 2015 r. na prawomocnie obsadzone już miejsca. Z wyroków TK z 3 i 9 grudnia 2015 r. wynika, że ich wybór „nie wywołał skutków prawnych”. Nie mają więc prawa do orzekania, a legalność wyroków z ich udziałem może być kwestionowana. Niektórzy sędziowie sądów powszechnych już deklarują, że nie będą się do nich stosować, bo wyrok wydany z udziałem osoby nieuprawnionej jest z mocy prawa nieważny.

Na rozprawę – tradycyjnie, od roku – nie stawił się przedstawiciel marszałka Sejmu. Był natomiast przedstawiciel Prokuratora Generalnego.

Rozprawa dotyczyła wniosku RPO, a chodzi o przepisy podatkowe (art. 114a kodeksu karnego skarbowego i art. 70 par. 6 pkt 1 ordynacji podatkowej). Prawo przewiduje, że roszczenia podatkowe państwa w stosunku do podatnika przedawniają się po 5 latach. Zaskarżone przez RPO przepisy niejako unieważniają tę zasadę. Pozwalają bowiem na wszczęcie postępowania karnego skarbowego nawet ostatniego dnia przez przedawnieniem. I to nie „przeciwko” podatnikowi, ale „w sprawie”. A takie postępowanie wstrzymuje bieg przedawnienia. Może się de facto wcale nie toczyć, ale daje służbom skarbowym nieograniczony czas na zbadanie PiT-u czy CIT-u. Dotknięty tym podatnik, jeśli postępowanie toczy się „w sprawie”, nie ma uprawnień strony: nie może się skarżyć na przewlekłość postępowania, nie ma dostępu do akt, nie wie, co wzbudziło wątpliwości organów skarbowych. To wszystko –  zdaniem RPO – sprawia, że przepisy naruszają zasadę zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa (art. 2 konstytucji) i prawo do sądu (art. 45).

Rzecznik powołał się na skargi od osób dotkniętych tymi przepisami. Jego zdaniem państwo gra z podatnikami nie fair, gwarantując z jednej strony prawo do przedawnienia zaległych podatków po pięciu latach, z drugiej blokując to prawo. A wszczyna postępowanie „w sprawie” nie dlatego, że mają jakieś konkretne podejrzenia w stosunku do osoby lub firmy, ale po to, by, na wszelki wypadek, zablokować bieg przedawnienia.

Sejm – pisemnie, a Prokurator Generalny  ustami prokuratora Prokuratury Krajowej Wacława Michrowskiego przedstawili stanowisko, że zaskarżone przepisy są zgodne z konstytucją i mają zabezpieczyć interes finansowy państwa. Prokurator Michrowski zapewniał przy tym, że nie są nadużywane. Choć przyznał, że się tego nie bada.

Sędzia Rymar zamkną rozprawę i zapowiedział ogłoszenie wyroku za dwie godziny. Po tym czasie otworzył ją jednak na nowo i bezterminowo odroczył. Tak się zdarza, gdy nie ma większości głosów do wydania wyroku. Czyli bardzo rzadko, bo zwykle sprawę sędziowie dyskutują przez wiele miesięcy, a rozprawę wyznacza się, gdy większość zgodzi się na konkretne rozstrzygnięcie.

W tym przypadku  możliwe, że po włączeniu Mariusza Muszyńskiego nie było większości. Albo, że „starzy” sędziowie uznali, że nie mogą podpisać się pod wyrokiem wydanym z udziałem dublera.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że mianowana 21 grudnia prezesem Julia Przyłębska, i Mariusz Muszyński, którego uprawniła do zastępowania jej we wszystkich czynnościach, zmieniają teraz składy sądzące w przydzielonych wcześniej sprawach, dołączając do nich dublerów.

Okazało się też, że media nie mogą samodzielnie utrwalać rozprawy. Fotoreporter „Wyborczej” dowiedział się, że może wejść na salę, ale nie wolno robić zdjęć. Podobno takie są nowe wytyczne. Żadnej informacji w tej sprawie nie ma na stronie internetowej Trybunału.

Zwróciliśmy się do Biura Prasowego Trybunału z pytaniem, kto wydał takie dyspozycje, czy mają formę pisemną, czy dotyczą tej jednej rozprawy, czy to będzie już stały obyczaj, co jest przyczyną zmiany i na jakiej podstawie prawnej się opiera. Czekamy na odpowiedź.

Do tej pory w TK obyczaj był taki, jak w sądach powszechnych: media zgłaszały przed rozprawą chęć utrwalania i dostawały zgodę. W sądach powszechnych zgoda jest regułą, niezgoda – wyjątkiem, w szczególności w sprawach karnych. W sprawach cywilnych, jeśli dotyczą życia osobistego, sąd odmawia częściej. Uważa się, że dostęp mediów do rozpraw jest formą kontroli władzy (sądowniczej) przez społeczeństwo. I realizacją prawa do informacji o działaniach władzy (art. 61 konstytucji).

tk

wyborcza.pl

Janusz Anderman

Błędy i wypuczenia albo zabójcza siła rażenia kanapek

10 stycznia 2017

Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Jarosław Kaczyński został niespodziewanie Człowiekiem Wolności tygodnika „wSieci”. Posła wyróżniono tak zaszczytnym tytułem, ponieważ z naddatkiem spełnia wyśrubowane kryteria: należy do nielicznych osób, które „przysługują się obronie wolności – zarówno wolności słowa, jak i wolności obywatelskich” – wyjaśnia bez zająknienia redaktor naczelny. Obrona wolności przez posła, choć żarliwa, nie jest łatwa, gdyż „siły starego porządku […] nie godzą się na realny, a nie pozorowany pluralizm w mediach, w wymiarze sprawiedliwości, w gospodarce, w – tak naprawdę – żadnej sferze” – podziwia nagrodzonego nagradzający.

Gdyby siły jedynie się nie zgadzały, dałoby się jakoś wytrzymać. Ale – jak twierdzi poseł – one przeprowadziły pucz. Pucz, jak wiadomo, to przejęcie władzy w państwie przez jednostkę lub grupę ludzi z użyciem armii albo przy jej biernym poparciu.

Ale nie czepiajmy się szczegółów. Jeśli poseł Kaczyński twierdzi, że pucz miał miejsce, to miał. „Byli przygotowani na tę akcję. Zamówili kanapki w Sejmie” – poseł rzuca twarde dowody na stół w wywiadzie zamieszczonym na łamach „wSieci”.

Zobacz: Cała Polska dziś się śmieje ze słów Jarosława Kaczyńskiego o „puczu” – komentuje Jarosław Kurski 

Tu jednak mamy do czynienia z niezwykle mroczną i zagmatwaną sytuacją, bo jak wynika z oświadczenia posła Ryszarda Petru, kanapki zamówił marszałek Sejmu, a „większość tych kanapek zjedli posłowie PiS”. Nie jest jasne, czy kanapek było 500, czy 1000, ale świadkowie utrzymują, że prawie wszystkie pochłonęła wiecznie głodna posłanka tej partii, zostawiając kolegów partyjnych niemal o suchym pysku.

Mamy więc rozumieć, że pucz poparli pożerający kanapki posłowie partii rządzącej? To musi być niezwłocznie zbadane przez służby, a zwłaszcza powinno się dokładnie prześwietlić rolę i intencje zamawiającego kanapki marszałka. Dlaczego doszło do puczu? To jasne, odpowiada poseł Kaczyński: „Tamta strona po prostu uznała, że nie podlega prawu, konstytucji, niczemu”.

Szczególnie wyróżniał się „zdumiewający, jakby czymś stale nakręcony poseł Nitras” – zdradza tajniki przewrotu poseł. Nie ma tu miejsca, by wyczerpująco omówić „specjalny – jak zaznacza redakcja – wywiad” z posłem, ale dwie wypowiedzi zwracają natychmiast uwagę. Pierwsza dotyczy „tamtej strony”: „Zwycięstwo tamtej strony oznacza w ogóle likwidację w Polsce wolności”. Według zapowiedzi „tamtej strony […] wszyscy, którzy nie są dzisiaj z nami […], będą siedzieć” – czytamy.

Druga wypowiedź dotyczy Donalda Tuska. Poseł Kaczyński pytany, czy poprze jego kandydaturę na drugą kadencję szefa Rady Europejskiej, wyjawia: „Nie. Ja bym tego nie zrobił i mówię to jasno” – mówi jasno.

Z dalszej części wypowiedzi posła wynika, że po zakończeniu kadencji Tusk powinien poprosić na Zachodzie o azyl i to byłoby najrozsądniejszym pociągnięciem z jego strony. Tu nie ma już czego szukać, ale gdyby jednak wrócił, nie może się tłumaczyć, że poseł Kaczyński go dobrotliwie nie ostrzegał: „To człowiek, który wedle mojej wiedzy może stanąć w obliczu zarzutów karnych i wedle mojej wiedzy nie chodzi tylko o Smoleńsk”.

Jasne? Być może zwolennikami puczu są też Fundacja Pro – Prawo do Życia i internauci, którzy głosowali na jej stronie za przyznaniem posłowi Kaczyńskiemu tytułu Hiena Roku 2016. Wyróżnienie zostało przyznane za odrzucenie przez posła projektu ustawy sejmowej „Stop aborcji”, przez co przyczynił się on „do pogromu nienarodzonych”.

Fundację i internautów też należy dokładnie prześwietlić i zdecydować, czy w odwecie nie powinno im się urządzić jakiegoś pogromu.

pucz

wyborcza.pl

„Kompromis” według PiS

„Kompromis” według PiS

Obłuda to czy strach? Poseł Kaczyński w porannym programie TVP 1 – komentując trwający kryzys parlamentarny – wezwał opozycję do zejścia ze ścieżki niezgody. Powiedział, że innej drogi niż porozumienie nie ma. Wyraził nadzieję, że dzisiejsza runda rozmów z opozycją odbędzie się z udziałem lidera Platformy Obywatelskiej. – „Bardzo bym sobie tego życzył” – oświadczył poseł. Uważa, że tylko porozumienie zagwarantuje zgodne z regulaminem obrady 34 posiedzenia Sejmu RP.

Oceniając obecną sytuację w parlamencie, powiedział, że blokowanie obrad Sejmu, mównicy, stołu prezydialnego to jest stan, który nigdy już się nie powinien powtórzyć i wyraził nadzieję, że wszyscy są o tym przekonani. Uznał że kwestie, o których mówi PO czy Nowoczesna, „można rozstrzygać poprzez zwrócenie się do Trybunału Konstytucyjnego”.

Poseł Kaczyński oświadczył, że 33-cie posiedzenie Sejmu jest definitywnie zakończone, a w środę rozpocznie się 34-te. Dodał, że marszałek Sejmu powinien zrobić wszystko, aby przebiegało normalnie. Bez najmniejszej żenady zaakcentował, że ekspertyzy prawne wskazują, iż posiedzenie Sejmu 16 grudnia przebiegało zgodnie z prawem, a podjęte na nim decyzje są prawomocne. Powiedział, że PiS proponuje, aby jego senatorowie przyjęli w Senacie część poprawek, zaproponowanych przez opozycję. Następnie tymi poprawkami zająłby się Sejm i zaznaczył, że jest to bardzo daleko idące ustępstwo ze strony jego partii. Propozycję samorozwiązania Sejmu zlekceważył.
(Źrodło: Onet)

kompromis

koduj24.pl

c10hhffxcaatkj2

 

jaroslaw

 

skarzynski

15.12 wicemin. sprawiedliwości zapewniał,że nie toczą się żadne prace ws.konwencji antyprzemocowej. Ten rząd kłamie nawet z sejmowej mównicy.

c1zev2rxcaabz_s

 

c1zev2vxeaefj63

 

c1zev2qweaeb4wq

 

pis-wypowie

Jest projekt ws. wypowiedzenia konwencji antyprzemocowej. Biuro RPO pokazuje dowód

mk, PAP, 10.01.2017

Zbigniew Ziobro

Zbigniew Ziobro (Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta)

• Jest projekt ws. wypowiedzenia konwencji antyprzemocowej
• Autorem projektu jest ministerstwo sprawiedliwości
• Taką informację otrzymało biuro Rzecznika Praw Obywatelskich

Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt dot. wypowiedzenia tzw. konwencji antyprzemocowej. Trafił do uzgodnień międzyresortowych. Taką informację otrzymał z KPRM Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. W grudniu w wywiadzie dla tygodnika „wSieci” premier Beata Szydło zapewniła, że rząd nie pracuje nad wypowiedzeniem konwencji. Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak w grudniu mówił: „Nie ma żadnego stanowiska rządu, które by zmierzało do wypowiedzenia konwencji antyprzemocowej, co nie oznacza, że członkowie rządu o tym nie dyskutują”.

Dowiedz się więcej:

Jak publikację dokumentu skomentowali przedstawiciele rządu?

– Rząd nie podjął żadnego postanowienia i aktualnie nie pracuje nad wypowiedzeniem konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej – mówi rzecznik ministra sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Rzecznik rządu Rafał Bochenek powiedział, że rząd zawsze przygląda się temu, jak funkcjonują zapisy, które są włączane z prawa międzynarodowego do krajowego. – Natomiast zobaczymy, jakie będą efekty funkcjonowania tej konwencji. Nam oczywiście zależy na tym (…), żeby wszystkie kobiety w Polsce czuły się bezpieczne i na pewno nie jesteśmy za tym, aby w jakikolwiek sposób mogły czuć się zagrożone w naszym kraju – dodał rzecznik rządu.

Czym jest konwencja antyprzemocowa?

Od 1 sierpnia 2015 r. w Polsce obowiązuje konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Konwencja zobowiązuje do przestrzegania międzynarodowych standardów: wsparcia prawnego i psychologicznego dla ofiar, tworzenia schronisk, ośrodków wsparcia i infolinii dla doświadczających przemocy domowej, ścigania z urzędu sprawców gwałtów, prowadzenia adekwatnej edukacji.

Jakie zarzuty wobec konwencji ma rząd?

Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak mówił w grudniu, że wątpliwości budzi znajdujące się w konwencji pojęcie płci społeczno-kulturowej, czyli gender, „które, wydaje się, jest pojęciem nienaukowym i pojęciem, które wprowadza więcej zamieszania i złego niż dobrego”. „Na pewno ani teraz, ani w przyszłości (rząd) nie będzie wycofywał się z ochrony praw kobiet i dzieci” – powiedział Piebiak. Zaznaczył, że taka ochrona jest „na różne sposoby w prawie polskim zabezpieczona”, a rząd kładzie nacisk na te kwestie, zarówno w zakresie prawa karnego i rodzinnego, jak i w zakresie pomocy społecznej.

Zobacz także: Rząd wycofa się konwencji antyprzemocowej? „Niech kobieta w uświęconej rodzinie obrywa po głowie za drzwiami, w zaciszu domowego ogniska” 

 

gazeta.pl

MSWiA wysłało kuriozalny komunikat: Przekroczono poziom informowania społeczeństwa o ryzyku

jab, mn, 09.01.2017

MSWiA wysłało kuriozalny komunikat za pośrednictwem swojej aplikacji

MSWiA wysłało kuriozalny komunikat za pośrednictwem swojej aplikacji (fot. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji)

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji za pośrednictwem aplikacji postanowiło poinformować, że w regionie Opola istnieje ryzyko przekroczenia poziomu alarmowego. Przy okazji zaliczyło jednak zabawną wpadkę.

 

Za pośrednictwem aplikacji ‚Regionalny system ostrzegania’ Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji ostrzegło dziś użytkowników o tym, że:

przekroczono poziom informowania społeczeństwa o ryzyku wystąpienia przekroczenia poziomu alarmowego dla pyłu zawieszonego PM10.

Tak, dobrze czytacie: przekroczono poziom informowania społeczeństwa o ryzyku.Czyżby powiedziano nam na temat smogu już za dużo? Nie jesteśmy do końca pewni, co autor miał na myśli, ale brzmi to dość kuriozalnie.

Tak to wyglądało w aplikacji:

Ogłoszeniefot. Regionalny system ostrzegania

Na stronie Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Opolu komunikat brzmi zresztą identycznie:

http://www.opole.pios.gov.pl/info/komunikaty.htmlfo. http://www.opole.pios.gov.pl/info/komunikaty.html

Dalej nie wiemy, co o tym wszystkim myśleć, ale jedno jest pewne – dzieci, osoby starsze oraz te z problemami, z drogami oddechowymi, powinny w najbliższym czasie ograniczyć przebywanie na dworze.

Problem z zanieczyszczeniem powietrza w Polsce jest naprawdę poważny. W niedzielę odnotowano „bardzo złą” jakość powietrza m.in. w Warszawie, Łodzi, Kielcach i Krakowie.

Dziś w związku z tragiczną jakością powietrza w Rybniku prezydent Piotr Kuczera zdecydował o zawieszeniu zajęć 10 i 11 stycznia w miejskich przedszkolach i szkołach. Według magistratu stężenie pyłu zawieszonego ponad 1000 proc. normy.

A TERAZ ZOBACZ:

W ciągu zaledwie 20 minut stolica zniknęła w smogu. Ale problem z brudnym powietrzem ma tu więcej miast

mswia

gazeta.pl

Nie jest mi szkoda ludzi odpowiedzialnych za KOD. Szkoda mi ludzi, których Kijowski wyciągnął na ulice [KOMENTARZ]

Wiktoria Beczek Wiktoria Beczek
10.01.2017

Mateusz Kijowski

Mateusz Kijowski (Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta)

Nie jest mi jakoś specjalnie szkoda ludzi odpowiedzialnych za KOD, ale to strasznie przykre, że prawdopodobnie spora grupa ludzi, których KOD wyciągnął na ulice, pomyśli sobie „oszukano nas, więcej się w nic nie zaangażujemy” – pisze dziennikarka Gazeta.pl Wiktoria Beczek.

 

Jeśli prawdą jest to, co piszą rozgoryczeni aktywiści KOD (byli i obecni), to organizacja ma poważny problem, a być może nawet jest to sprawa dla prokuratury. Dlatego uporządkujmy wydarzenia:

  • Firma Mateusza Kijowskiego, i to wiemy na pewno, bo informację potwierdził, przyjęła od Komitetu Społecznego KOD wynagrodzenie rzędu 90 tys. złotych. Z tłumaczeń Kijowskiego wynika, że była to zapłata za pracę informatyka, choć według osób z branży, jest to stawka wielokrotnie wyższa od rynkowej. Żeby było śmieszniej, statut KOD-u przewiduje zapłatę za wykonaną pracę, ale właśnie po stawkach rynkowych.
  • Działacze KOD-u twierdzą, że zadeklarowana przez Kijowskiego praca była wykonywana przez kogoś innego, pro bono. Innymi słowy – zarzucają liderowi, że zainkasował niemałe pieniądze za pracę, której wcale nie wykonywał. Kijowski dosyć mętnie tłumaczy, że osób, które tak twierdzą, już od dawna w KOD-zie nie ma. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
  • Ten sam działacz twierdzi, że za pierwsze pieniądze KOD-u zakupiono iPhone’a i komputer dla lidera. Kijowski potwierdza i wyjaśnia, że zakup tak drogiego telefonu był konieczny ze względu na „wymagania technologiczne” przy realizowaniu transmisji na żywo. To jest oczywiście bzdura. W chwili powstania KOD-u nie było jeszcze Facebook Live. Periscope od kilku miesięcy był dostępny na telefony z systemem Android, które można kupić za wielokrotnie niższą cenę.
  • Inny rozgoryczony aktywista pisze o tym, że przez zaangażowanie w KOD stracił pracę i został bez środków do życia. Kijowski miał mu wówczas powiedzieć, że organizacja „nie ma środków na jakiekolwiek zatrudnienie”.
  • Firma Kijowskiego i jego żony wystawiała faktury na 15 tys. zł. On sam twierdzi, że pobierał z firmy wynagrodzenie w wysokości 2,5 tys. zł brutto, a jego żona nie miała z tej transakcji żadnych przychodów. Co się działo z resztą pieniędzy? W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Kijowski tłumaczył, że „szły na podatki, ZUS, koszty funkcjonowania spółki”. Podkreślam, to nie jest 100 ani nawet 1000 zł, a ponad 12,5 tys. zł na jednej fakturze. Co więcej, jeszcze niedawno Kijowski twierdził, że KOD w ogóle mu nie płaci. Rozumiem, że nie bezpośrednio, ale twierdzenie, że utrzymuje się dzięki „wsparciu rodzinnemu”, to już coś więcej niż zwykła manipulacja.

Mam następujące wnioski:

  • Osoby decyzyjne w KOD-zie twierdzą, że dowiedziały się o ujawnionych przez media fakturach na początku grudnia. Nie wykonały żadnego kroku wyprzedzającego, nie pozbawiły Kijowskiego członkostwa. Liczyły, że sprawa się nie wyda?
  • Kijowski – jak pisałam wyżej – broni się mętnie. Niestety, media swego czasu uznały lidera KOD-u za godnego zaufania, przyjęły, że jego zaangażowanie w „walkę o demokrację” (cudzysłów, bo dziś wyraźnie widać, że zbyt gorliwa nie była) usprawiedliwia jego wady i idiotyczne ruchy, które wykonywał niejako w imieniu KOD-u, licznego przecież i niejednorodnego ruchu. Przemawianie ex cathedra już się dziś nie sprawdza, ale mimo wszystko zastanawiam się, dlaczego autorytety nie krzyczały, gdy do KOD-u przyklejał się Roman Giertych, gdy Kijowski wychwalał Dmowskiego i deklarował chęć pójścia w marszu z narodowcami. Dlaczego broniono Kijowskiego, gdy wyszło na jaw, że ma problem ze spłatą zadłużenia alimentacyjnego?
  • Szkoda, że i media i KOD sankcjonowały jednoosobowe przywództwo Kijowskiego, bo – mimo starań, które zapewne podejmą działacze – dla przeciętnego Polaka ta afera zapewne oznacza kompromitację całego ruchu. Nie jest mi jakoś specjalnie szkoda ludzi odpowiedzialnych za KOD, ale to strasznie przykre, że prawdopodobnie spora grupa ludzi, których KOD wyciągnął na ulice, pomyśli sobie „oszukano nas, więcej się w nic nie zaangażujemy”
  • Mateusz Kijowski ma zasądzone alimenty na trójkę dzieci z pierwszego małżeństwa. Zakładanie spółki to powszechna praktyka dłużników, w tym alimentacyjnych, by uniknąć komornika, bo nie można przeprowadzić egzekucji z majątku spółki. Oczywiście zdarza się, że sąd przyznaje alimenty na podstawie wysokich zarobków rodzica, który wkrótce pracę traci i nie jest w stanie spłacać ich w takim wymiarze. Wówczas należy sprawę postawić jasno i zwrócić się ponownie do sądu. Natomiast jeśli (podkreślam – „jeśli”, bo wbrew zapowiedziom Kijowskiego, który twierdzi, że publicznie wytłumaczy się z każdej złotówki, nadal nie podał nawet zarysu rozliczeń) spółka lidera KOD-u i jego żony uzyskiwała przychód na poziomie ponad 15 tys. zł miesięcznie (żona jest większościowym udziałowcem, ale przychód zapewne – jak w przypadku większości małżeństw – trafia do wspólnego budżetu), ale oficjalnie Kijowski wypłacał sobie tylko 2,5 tys. zł, to widać jak na dłoni, że państwo nie potrafi ścigać alimenciarzy, i że prostym „trikiem” można obejść prawo.

Zobacz także: Kijowski tłumaczy się z faktur. „Było to mocno niefortunne”

nie-szkoda

gazeta.pl

Helikopter Macierewicza w ogniu. Nici z kolejnego pomysłu szefa MON

Bartosz T. Wieliński, 10 stycznia 2017

Antoni Macierewicz

Antoni Macierewicz (Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta)

Nowoczesnych polsko-ukraińskich helikopterów – zapowiadanych szumnie przez szefa MON Antoniego Macierewicza – nie będzie. Polska armia będzie używać starych Mi-17, które zmodernizuje ukraińska firma robiąca interesy z Rosją.

O takiej decyzji poinformowało samo Ministerstwo Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza w odpowiedzi na interpelację Krzysztofa Brejzy z PO.  Poseł dociekał o losy projektu nowoczesnego helikoptera transportowego, który miały wspólnie zbudować Polska i Ukraina.  Macierewicz zapowiadał to w październiku.

Z Caracalami się nie równają

– Mamy bardzo ciekawą propozycję ukraińskiego producenta silników samolotowych i śmigłowcowych Motor-Sicz. Silniki z tego zakładu są znakomite. To daje szansę na efektywne wykorzystanie sprzętu porosyjskiego, a także budowę zupełnie nowego śmigłowca, nieustępującego parametrami propozycjom zachodnim – mówił w wywiadzie dla prorządowego tygodnika „W Sieci”.

Wywiad był reakcją na dyplomatyczny skandal, który wybuchł tydzień wcześniej, gdy Polska niespodziewanie i bez konkretnych wyjaśnień zerwała rozmowy z Francją na dostawę 50 helikopterów Caracal (wybrał je dla polskiej armii jeszcze rząd PO-PSL). PiS uzasadniał, że Francuzi nie chcieli zaoferować Polsce korzystnego offsetu. Koncern Airbus stanowczo temu zaprzeczał. Dowodził, ze zamierzał zainwestować w Polsce całą wartość kontraktu czyli ponad 3 mld euro, stworzyć setki miejsc pracy. Polska dzięki tej inwestycji miała stać się też jednym z filarów europejskiej polityki obronnej.

Po zerwaniu rozmów francuski prezydent Francois Hollande odwołał przyjazd do Warszawy na polsko-francuskie konsultacje rządowe, stosunki między krajami gwałtownie się ochłodziły.

Zastępca Macierewicza wiceminister Bartosz Kownacki, w swym oburzeniu na reakcję Paryża posunął się do wypowiedzi, że to Polacy uczyli Francuzów jeść widelcem. A sam Macierewicz snuł wizję zamienników dla Caracali, które powstawałyby w Polsce przy współpracy ukraińskiego koncernu. Pomysł podchwycili politycy PiS.

Teraz okazało się, że polsko-ukraińskich nowoczesnych helikopterów nie będzie.  MON w odpowiedzi na interpelację posła PO pisze, że „polskie podmioty podjęły w czerwcu  bieżącego roku z ukraińskim Motor Sicz pracę nad przygotowaniem rozwiązania, które zapewni lepszą eksploracją śmigłowców rodziny Mi, znajdujących się w zasobach polskich i ukraińskich”.

Z tych tłumaczeń MON wynika, że chodzi  o wymianę silników w używanych obecnie przez Polskę helikopterach Mi-17 na nowe, o lepszych osiągach.

Stare helikoptery po modernizacji  nie będą mogły jednak równać się z Caracalami czy produkowanymi przez Amerykanów Blackhawkami. Wymiana silników w starych maszynach będzie za to tańsza niż zakup nowych. I to wskazuje prawdziwy powód rezygnacji z Caracali. Rząd PiS po realizacji różnych obietnic wyborczych nie ma pieniędzy na nowe helikoptery.

Zobacz: Czy Antoni Macierewicz przyznaje się do błędu?

Ukraińska firma omija sankcje nałożone na Rosję

Problem polega jednak na tym, że Motor Sicz – co „Wyborcza” ujawniła jeszcze w październiku – to spółka o podejrzanych powiązaniach z Rosją.

Koncern z Zaporoża przejął radzieckie technologie i linie produkcyjne silników lotniczych i dziś jest ich największym producentem na obszarze postsowieckim. Specjalizuje się w się też modernizacji starych radzieckich helikopterów, m.in. transportowych Mi-8 i właśnie  Mi-17.  Rosja zaś to jego główny rynek zbytu. Tylko w 2015 r. spółka dostarczyła tam aż 250 nowych silników lotniczych i wyremontowała dziesiątki starych w działających tam centrach serwisowych.

To wszystko mimo nałożonych przez Kijów po wybuchu wojny sankcji na handel z Rosją. Firma omija je dzięki fabryce silników działającej pod Witebskiem na Białorusi. Zaś według ukraińskich  mediów najważniejszym klientem Motor Sicz w Rosji jest administracja prezydenta Władymira Putina. W maju i czerwcu 2015 r. ukraińska spółka miała zarobić 6,4 mln rubli (ok. 100 tys. euro) za obsługę silników samolotów z prezydenckiej floty.

Za sukcesem firmy stoi urodzony w Kazachstanie Wiaczesław Bogusłajew, który za czasów ZSRR przeszedł w niej przez wszystkie stanowiska – od ślusarza po konstruktora i szefa zakładów. W latach 90. podczas prywatyzacji przejął lwią cześć jej akcji i został prezesem. Pomogła w tym zapewne osobista znajomość z prezydentem Ukrainy Leonidem Kuczmą. Do 2014 r. Bohusłajew zasiadał w ukraińskiej Radzie Najwyższej jako poseł prorosyjskiej Partii Regionów ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza, który nie był w stanie stłumić protestu Euromajdanu i zbiegł do Rosji. Magazyn „Forbes” oceniał wówczas majątek Bohusłajewa na 234 mln dol.

Dziś 78-letni biznesmen znów jest posłem, tym razem frakcji Wola Narodu, oraz udziałowcem firmy Motor-Sicz z 15,3-procentowym pakietem akcji. Większy pakiet ma tylko zarejestrowana w raju podatkowym w Panamie spółka Business House Helena. Nie wiadomo, kto za nią stoi, jednak Helena to imię żony Bohusłajewa.

Polsko-ukraiński nowoczesny helikopter to nie jedyny projekt Macierewicza, który tak kończy. W listopadzie minister zapowiadał, że  Polska kupi tysiące dronów. Miesiąc później okazało się, że będzie ich parędziesiąt sztuk.  Wcześniej szef MON zapowiadał też zakup helikopterów Blackhawk dla polskich sił specjalnych. Pierwsze miały zostać dostarczone wojsku do końca 2016 r. Tak się nie stało.

helikopter

gazeta.pl

Kto rządzi w Trybunale Konstytucyjnym? Mariusz Muszyński. Prezes Julia Przyłębska przekazała mu swoje kompetencje. Bezprawnie

Ewa Siedlecka, 10 stycznia 2017

Przedstawiając kandydatury na prezesa Trybunału Konstytucyjnego prezydentowi, p.o. prezesa Julia Przyłębska (n/z) naruszyła przepisy uchwalone przez PiS

Przedstawiając kandydatury na prezesa Trybunału Konstytucyjnego prezydentowi, p.o. prezesa Julia Przyłębska (n/z) naruszyła przepisy uchwalone przez PiS (Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta)

„Wyborcza” ma kopie dwóch pełnomocnictw udzielonych przez prezes Przyłębską sędziemu Muszyńskiemu: z 20 i 21 grudnia. Wydała je bez podstawy prawnej, a więc w myśl prawa są nieważne. A skoro tak, to czynności, które w jej zastępstwie podejmie Muszyński, również są prawnie nieważne.

20 grudnia, zaraz po mianowaniu przez prezydenta „osobą pełniącą obowiązki prezesa TK”, sędzia Julia Przyłębska podpisała „pełnomocnictwo”:

Upoważniam sędziego TK Mariusza Muszyńskiego do zastępowania mnie w realizacji uprawnień sędziego TK pełniącego obowiązki prezesa TK i prezesa TK

– Wyznaczony przez tak ustanowionego pełnomocnika skład sądzący będzie ustanowiony wadliwie, więc będą wątpliwości co do prawomocności wyroku – mówi „Wyborczej” konstytucjonalista, dr hab. Ryszard Piotrowski.

Przyłębska sama napisała i podpisała uchwałę

Sędzia Przyłębska podpisując „pełnomocnictwo” powołała się na art. 18 ust. 1 „wprowadzającej” ustawy o trybie działania TK i o statusie sędziów TK. Wymienia się w nim kompetencje p.o. prezesa TK. Przepis nie mówi jednak nic o możliwości przekazania ich komukolwiek. W dodatku p.o. prezesa nie może przekazać obowiązków prezesa, bo nim nie jest. W tym pełnomocnictwie sędzia Przyłębska przekazała też sędziemu Muszyńskiemu kompetencje szefa Biura TK, czyli zarządzanie kwestiami administracyjnymi.

Tego samego dnia Przyłębska zwołała Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK, na którym wybrano ją i Muszyńskiego jako kandydatów na prezesa. Jednak nie podjęto uchwały o przedstawieniu ich prezydentowi, czego wymaga PiS-owska ustawa. Uchwały nie głosowano, bo w Zgromadzeniu, oprócz „nowych”, wzięło udział również siedmiu „starych” sędziów, więc uchwała by nie przeszła. W tej sytuacji Przyłębska sama napisała i podpisała uchwałę. A następnego dnia – 21 grudnia – prezydent mianował ją prezesem.

Tego samego dnia Przyłębska napisała drugie pełnomocnictwo dla Muszyńskiego: do zastępowania jej w roli prezesa

Tym razem powołała się na art. 12 ust. 3 ustawy o trybie działania TK, który mówi: „W szczególnych sytuacjach Prezes Trybunału może upoważnić innego sędziego Trybunału do wykonywania niektórych kompetencji” prezesa. Przyłębska nie wyjaśniła, jakie „szczególne okoliczności” ją do tego skłoniły.

Można się domyślać, że motywem była m.in. chęć odsunięcia od władzy wiceprezesa TK Stanisława Biernata. Już pierwszego dnia urzędowania jako prezes TK, Julia Przyłębska usiłowała odebrać mu gabinet wiceprezesa i dać go Muszyńskiemu. Teraz – jak poinformował b. pracownik TK Kamil Zaradkiewicz – nakazała prezesowi Biernatowi wykorzystać sto dni zaległego urlopu. Kadencja kończy mu się pod koniec czerwca, czyli w pracy nie może się pojawić do połowy maja. Potem wiceprezesem zostanie prof. Muszyński.

Ale do tego czasu jest upełnomocniony. Tyle, że bezprawnie. Bo sędzia Przyłębska 21 grudnia upełnomocniła go na mocy przepisu (art. 12 ust. 3), który wszedł w życie dopiero 4 stycznia, czyli dwa tygodnie później. Można się zastanawiać, jak to możliwe, że ani Przyłębska ani Muszyński tego nie zauważyli.

Przyłębska i Muszyński nie zauważyli też, że zwołane przez nich Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK wybrało ich kandydatami na prezesa na podstawie przepisu, który nie wszedł jeszcze w życie. Art. 22 ustawy „wprowadzającej” mówi, że do pierwszego wyborczego Zgromadzenia nie stosuje się przepisów ustawy o trybie działania TK wymagających co najmniej 11 sędziów, by było kworum. Ale ten przepis wszedł w życie dopiero dwa tygodnie po Zgromadzeniu. A więc nie można było go pominąć, skoro nie obowiązywał. Do Zgromadzenia należało zastosować przepis ustawy „wprowadzającej”, który mówi, że w Zgromadzeniu Ogólnym wybierającym kandydatów na prezesa „uczestniczą sędziowie Trybunału, którzy złożyli ślubowanie wobec Prezydenta RP”. Czyli piętnastu. A zwołano je, gdy jeden sędzia był na urlopie.

Dla „Wyborczej”:

Dr hab. Ryszard Piotrowski, adiunkt w Katedrze Prawa Konstytucyjnego UW:

Pełnomocnictwo z 21 grudnia zostało wydane z powołaniem się na przepis, który nie wszedł jeszcze w życie. Więc jest prawnie nieważne. Przynajmniej jeśli chodzi o czynności upoważnionego związane z orzecznictwem. Np. wyznaczanie składów sądzących poszczególne sprawy. Wyznaczony przez tak ustanowionego pełnomocnika skład będzie ustanowiony wadliwie, więc będą wątpliwości co do prawomocności wyroku.

Widzę też inne naruszenia konstytucji i ustawy o trybie działania TK. Prezes nie może upoważnić jednego z sędziów do zastępowania go „generalnie”, bo od tego jest wiceprezes TK, który ma umocowanie konstytucyjne i jest mianowany przez prezydenta. Ani w konstytucji, ani w ustawie nie ma funkcji „zastępcy prezesa”. Ustawa mówi, że można „w szczególnych sytuacjach” upoważnić sędziego do wykonywania niektórych kompetencji prezesa, ale trzeba napisać, których konkretnie. Ustawa nie przewiduje uniwersalnego zastępcy. Poza tym ustawa nie przewiduje „pełnomocnictwa”, tylko „upoważnienie”. Dlatego uważam, że to pełnomocnictwo jest prawnie nieważne.

teraz

wyborcza.pl

Z kim i kiedy spotykał się prezydent Andrzej Duda ws. reformy edukacji?

Justyna Suchecka, 10 stycznia 2017

Prezydent Andrzej Duda poinformował o podpisaniu ustaw reformujących oświatę

Prezydent Andrzej Duda poinformował o podpisaniu ustaw reformujących oświatę (PRZEMEK WIERZCHOWSKI)

Jest wniosek o udostępnienie informacji na temat konsultacji, którymi w poniedziałek chwalił się prezydent Andrzej Duda. Społecznicy chcą wiedzieć, na jakiej podstawie stwierdził, że gimnazja należy zlikwidować jak najszybciej.

– Po wielu konsultacjach, rozpatrzeniu zastrzeżeń, po niedzielnej wieczornej rozmowie z minister Zalewską zdecydowałem się podpisać ustawy wprowadzające reformę edukacji – powiedział w poniedziałek prezydent Andrzej Duda. Powołał koordynatora w swojej kancelarii ds. reformy (został nim dr hab. Andrzej Waśko z Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek prezydenckiej Rady Rozwoju, lider zespołu piszącego podstawę programową z języka polskiego).

Magierowski: Trzy tygodnie konsultacji Dudy

– Prezydent spędził trzy tygodnie, zajmując się wyłącznie ustawą edukacyjną i rozmawiając z różnymi środowiskami, których ta ustawa dotyczy. Miał poważny dylemat, bo było dużo wątpliwości w tej kwestii – mówi we wtorek w Radiu ZET dyrektor prezydenckiego biura prasowego Marek Magierowski. Dodał, że Andrzej Duda miał wątpliwości związane z przygotowaniem samorządów i tempem wdrażania reformy.

– Prezydent długo rozmawiał też z pierwszą damą, która zwracała uwagę na przyszłość szkół dwujęzycznych, artystycznych i zawodowych – mówił Magierowski. – Większość wątpliwości została rozwiana przedwczoraj podczas spotkania z panią premier i minister Zalewską. Prezydent oczekuje, że minister będzie współpracowała z samorządami i samorządy z nią – dodał. I stwierdził, że zdaniem prezydenta to najważniejsza reforma PiS-u, która powinna zostać wdrożona jak najszybciej, żeby nie tracić czasu.

– Z ust prezydenta padło wiele słów, więc teraz czas powiedzieć „sprawdzamy” – mówi Iga Kazimierczyk z fundacji Przestrzeń dla Edukacji, która od wielu miesięcy monitoruje wdrażanie reformy.

Zobacz: Ta reforma skazuje wiejskie dzieci na drugi sort – w 3×3 o zmianach w oświacie

Społecznicy: Fasadowe konsultacje MEN

Fundacja złożyła dziś wniosek o udostępnienie w ramach dostępu do informacji publicznej m.in. raportów i analiz, na które powoływał się Andrzej Duda. Społecznicy chcą poznać liczbę spotkań konsultacyjnych, w których brał udział Duda, i pełną listę ich uczestników. Publicznie chwalił się spotkaniami z minister Anną Zalewską, przedstawicielami Związku Nauczycielstwa Polskiego i rodzicami z ruchu Rodzice przeciw Reformie Edukacji. Czy spotkań było więcej? Nie wiadomo.

Przedstawiciele fundacji chcieliby otrzymać kopie listów, których autorzy poprosili prezydenta o weto. Chcą też wiedzieć, w jakim trybie powołano na stanowisko Waśkę, jaki jest zakres jego obowiązków i jakie wynagrodzenie będzie pobierał.

Fundacja Przestrzeń dla Edukacji ostro krytykowała fasadowe konsultacje minister Anny Zalewskiej. – Do dziś tego nie wiemy, jak naprawdę te konsultacje wyglądały, bo minister nie chce ujawnić raportów z debat „Uczeń – rodzic – nauczyciel. Dobra zmiana” – mówiła w listopadzie „Wyborczej” Kazimierczyk. Fundacja czeka na postępowanie przed Naczelnym Sądem Administracyjnym, które dotyczyć będzie upublicznienia materiałów dotyczących przebiegu spotkań z MEN – resort się nimi chwali i na nie powołuje, ale uparcie powtarza, że mają charakter wewnętrzny.

Kazimierczyk podkreślała: – Wiosną odbyło się rzeczywiście dużo spotkań, ale one były o szkolnictwie specjalnym, awansie zawodowym nauczycieli, szkolnictwie zawodowym, podstawach programowych. Dotyczyły bardzo wielu technicznych rzeczy, nie rozmawiano o strukturze szkoły i likwidacji gimnazjów.

trzy

wyborcza.pl

My, Pierwsza Kadrowa z Plenarnej. Tak rodzi się prawdziwa opozycja

Agnieszka Kublik, 09 stycznia 2017

17 grudnia, dzień po rozpoczęciu protestu opozycji w sali plenarnej Sejmu

17 grudnia, dzień po rozpoczęciu protestu opozycji w sali plenarnej Sejmu (TWITTER / /RAFAŁ TRZASKOWSKI)

W tej sali dzieją się ważne rzeczy. Ci ludzie zaczynają się poznawać, integrować. Także poziomo, między partiami. To jest kapitał zaufania i doświadczenia na przyszłość

Ze Sławomirem Sierakowskim rozmawia Agnieszka Kublik

Agnieszka Kublik: Marszałek Senatu wyciągnął rękę do zgody. Zaprosił opozycję na rozmowy w sprawie protestu w sali plenarnej i nieprawidłowego głosowania nad budżetem w Sali Kolumnowej. Mimo że Jarosław Kaczyński uważa jakikolwiek kompromis za słabość i błąd.

Sławomir Sierakowski: Dlatego każda pisowska zapowiedź kompromisu to blef.

Jedyną skuteczną opozycją wobec kogoś takiego może być ta, która nauczy się bezkompromisowości. Opozycja, która będzie równie twarda, konsekwentna i zdeterminowana jak PiS, a jedyną różnicą powinno być to, że działać ma zgodnie z prawem i interesem ludzi i kraju, a nie partii i władzy.

Pierwszą taką próbą charakteru i dobrze zastawioną na Kaczyńskiego pułapką był właśnie ten okupacyjny protest. Kaczyński nie ma dobrego ruchu. Musi użyć przemocy albo przyznać się do spektakularnej porażki. Tyle że ten protest został w dużej mierze zinfantylizowany.

Opozycja może jeszcze wyjść z Sejmu z twarzą?

– Chyba już tylko Platforma Obywatelska, która jako jedyna zachowuje się poważnie, konsekwentnie i czytelnie. Ludzie oczekują od opozycji jedności i zajęcia się Kaczyńskim, a nie sobą nawzajem. Tymczasem opozycja zachowuje się niepoważnie. Kaczyński właściwie nic nie musi robić poza czekaniem, aż po drugiej stronie wszyscy pozagryzają się nawzajem albo przewrócą o własne nogi jak Ryszard Petru.

Który najpierw wybrał się do Portugalii na sylwestra, gdy jego posłowie protestowali w ciemnym, zimnym Sejmie, a potem zaproponował, by w Senacie PiS głosował poprawki Platformy do budżetu.

– To dwa błędy czy raczej absurdy. Jeśli Senat ma zgłaszać poprawki do ustawy budżetowej, to oznacza, że według Petru Sejm 16 grudnia ją legalnie uchwalił. Ale skoro przyznaje rację PiS, to po co Nowoczesna okupuje salę plenarną? Absurd. Po drugie, nie uzgodnił tego ze Schetyną i jeszcze chce zgłaszać w Senacie poprawki Platformy. Kolejny absurd.

W tarapatach jest jedyny naprawdę społeczny ruch, który łączył przeciwników władzy z różnych środowisk, również tych niechętnych partyjnym barwom. W zeszłym tygodniu wyszło na jaw, że Mateusz Kijowski występował w dwóch rolach – jako lider KOD i usługodawca KOD.

– Tu mam więcej empatii, choć nie mam wątpliwości, że on powinien od razu zawiesić swoje przywództwo do czasu wyborów lidera. Ale należy pamiętać, że Kijowskiemu ten ruch społeczny się przydarzył. On nie miał szans być na to przygotowany. Tak jak Wałęsa nie był gotowy na „Solidarność”. Gdyby wtedy istniał Facebook i hejterzy albo nawet zwykłe nieskrępowane media, to zapewne nie byłoby ani jego, ani „Solidarności”, bo szybko by go pogrążyły błędy z przeszłości.

Ale i tak wolę Kijowskiego, który nie umie przyzwoicie wyjść na prostą finansowo, niż zamordystę Kaczyńskiego. Rozliczając Kijowskiego, trzeba pamiętać o jego zasługach, wciągnięciu masy ludzi do zaangażowania politycznego. Inni się nie garnęli albo garną się niemrawo. On rozkręcił ten ruch i teraz gdzieś tam w KOD kształtują się następni liderzy, którzy dostali czas na uporządkowanie swoich spraw i przygotowanie do bycia osobą publiczną.

Niesamowita jest ta schadenfreude, która rozlewa się po opozycji, gdy komuś powinie się noga. Porażka Kijowskiego czy Petru cieszy bardziej, niż gdyby samobójstwo popełnił Kaczyński. To świadczy o frajerstwie po naszej stronie. Dopóki będą wśród nas panowały takie emocje, dopóty możemy zapomnieć o zwycięstwie. Prędzej my dogonimy Węgry słabością opozycji niż Kaczyński siłą rządzących.

Zobacz: Opozycja musi wiedzieć, co zrobić „the day after”, dzień po odejściu PiS – prof. A. Smolar w „Temacie dnia”

A jeśli ten protest w Sejmie mimo to przetrwa, to co się wydarzy?

– PiS na pewno będzie opozycję brał na przeczekanie, na przykład przesunie posiedzenie Sejmu z 11 na 25 stycznia albo zwoła je w Sali Kolumnowej. Rozważane jest też rozwiązanie siłowe, ale utajnienie obrad i wyprowadzanie posłów siłą oznaczałoby przekroczenie czerwonej linii, za którą jest Rosja. Tylko że tu nie jest Rosja i taka polityka na dłuższą metę nie przejdzie. Im bardziej radykalizuje się Kaczyński, im mniej jest pragmatyczny, tym szybciej kopie sobie grób na scenie politycznej.

Ale czy ludzie w ogóle rozumieją protest opozycji? Niektórzy komentatorzy mówią, że to wygląda śmiesznie.

– Niech wreszcie politycy opozycji przestaną myśleć o polityce w kategoriach estetycznych. PiS nigdy dobrze nie wyglądał. PiS zawsze wyglądał obciachowo, zawsze był śmieszny, groteskowy, z każdego z tych polityków można było się śmiać. Kaczyński był bohaterem żartów, jest jednym z najbardziej nielubianych polityków, a zdobył w Polsce władzę absolutną. Gdyby się przejmował tym, co ludzie o nim powiedzą, toby się bał z domu wyjść.

Inny przykład: nie ma nic bardziej żenującego niż miesięcznice smoleńskie. Jakieś pochodnie, jacyś rozmodleni ludzie co miesiąc, nikt tego nie rozumie. Tam jest raptem parę tysięcy ludzi, a nie jakieś gigantyczne masy. Kaczyński sam zresztą na tych miesięcznicach pojawił się dużo, dużo później, bo najpierw je wymyśliła „Gazeta Polska”. I proszę, jak bardzo skuteczna okazała się ta polityka.

Kaczyński nie myli estetyki z polityką. Wie, że liczy się tylko skuteczność. Czas, żeby podobnie potrafiła zachować się opozycja.

Czyli co konkretnie miałaby robić?

– Nie poddawać się w żadnym wypadku. Nie iść z PiS na żadne kompromisy. Zachowywać się poważnie. Być gotowym na poświęcenie, a nie na wakacje w Portugalii. I wokół najważniejszych spraw działać razem. Ludzie nie wybaczą małostkowych walk między sobą, gdy władza topi demokratyczny parlament. Żadna partia nie dostanie wtedy szansy na pokonanie PiS.

A jeśli protest się uda?

– Po pierwsze, jeśli PiS zgodzi się na powtórne procedowanie głosowania nad budżetem, to będzie oznaczało, że przyznaje się do porażki. I to by było pierwsze poważne zwycięstwo opozycji po wyborach. Tak bardzo potrzebne po tej stronie.

Po drugie, PiS przyzna się do skrajnej arogancji. Już się przyznał. Wykrzywiona uśmiechem, ni to sarkastycznym, ni to ironicznym, twarz Kaczyńskiego wyjeżdżającego po nocy z Sejmu limuzyną w asyście policji jest dzisiaj symbolem tej władzy.

I po trzecie, PiS przyzna się do łamania prawa.

Przecież to oczywiste…

– …że tego nie zrobi. I dlatego myślę, że Kaczyński się zapędził w pułapkę. Pozwolił się złapać opozycji. Dał jej szansę zachować się w sposób, który czyni ją – a przynajmniej jej część – partnerem dla takiej polityki, jaką on sam uprawia. W każdym razie ten krok, żeby zareagować strajkiem w Sejmie, jest jak najbardziej słuszny i właściwy. Tak się powinna zachowywać opozycja.

W tej sali dzieją się ważne rzeczy. Po pierwsze, pokazują się młodzi politycy, co jest bardzo ważne dla przyszłości opozycji. Po drugie, ci ludzie zaczynają się poznawać, integrować. Także poziomo, między partiami. To jest kapitał zaufania i doświadczenia na przyszłość.

Jeszcze raz powtórzę: opozycja ma siedzieć w tej sali do oporu albo dać się wyprowadzić siłą.

* Sławomir Sierakowski – socjolog, wydawca, założyciel „Krytyki Politycznej”. Pisze m.in. dla „New York Timesa”, „Die Zeit” i Project Syndicate

porazka

wyborcza.pl