Schetyna na konferencji z Kijowskim: Rozmawiamy o koordynacji działań z KOD-em – nie tylko w Warszawie, ale też w regionach
Schetyna na konferencji z Kijowskim: Rozmawiamy o koordynacji działań z KOD-em – nie tylko w Warszawie, ale też w regionach
Jak mówił Grzegorz Schetyna na konferencji prasowej z Mateuszem Kijowskim:
„Chcemy przeciąć spekulacje. Współpraca między KOD a PO jest od pierwszego dnia i oby trwała jak najdłużej. Rozmawiamy o koordynacji działań – nie tylko w Warszawie, gdy organizujemy razem demonstracje, czy kiedy PO wpiera KOD. Ale też chcemy koordynować współpracę w regionach, subregionów, później powiatów. Przychodzi czas debaty programowej w KOD. My organizujemy kluby obywatelskie. Zależy nam na tym, by koordynacja działań była dobra i pomagała rozwijać debatę. Te elementy społeczeństwa obywatelskiego to jest to co nas łączy: szacunek dla państwa prawa, konstytucji, praworządności. Ale jest też czysta codzienna polityka. Deklarujemy chęć współpracy, otwartości i dużą sympatię”.
Jak dodał: Przecinamy spekulacje, by nikt nie mówił za nas.
Kijowski: Sensacje, które narosły, że coś się dzieje między nami nie są prawdziwe
Jak mówił Mateusz Kijowski:
„Nasze spotkanie jest jednym z wielu spotkań. Sensacje, które narosły, że coś się dzieje między nami nie są prawdziwe. Przekonuje Schetynę do przyłączenia się do koalicji. Dyskusje się toczą. Trzeba szukać obrony wartości podstawowych. Niesnaski są bardziej wymyślone niż realne”
Petru: W naszym wspólnym interesie jest to, aby Polska była bezpieczna. I aby szczyt NATO był wielkim sukcesem
Jak mówił o spotkaniu RBN Ryszard Petru:
„W naszym wspólnym interesie jest to, aby Polska była bezpieczna. I w związku z tym, ważne jest to, aby ten szczyt NATO w Polsce – pomimo wewnętrznych sporów politycznych – był wielkim sukcesem. Obecność wojsk NATO w Polsce jest w naszym żywotnym interesie. Będziemy robić wszystko, aby tu działać ponad podziałami. To jest nasz wspólny interes – mówię to w imieniu mojego ugrupowania. Ważne, aby ŚDM i szczyt NATO były bezpieczne. Trzymam za to kciuki. Ale nie jestem w stanie powiedzieć do końca, czy te deklaracje, które dziś usłyszeliśmy będą w 100% zrealizowane. I czy wszystko przebiegnie bez problemów. Mam nadzieję, że tak będzie. Mam nadzieję, że będzie sukces. To nie jest kwestia rządu PiS czy rządu Nowoczesnej. Rządy przemijają, bezpieczeństwo Polski jest ponad podziałami”.
Jak dodał:
„Cały czas oczekiwałbym przekazania opozycji opinii KE. Ten dokument dotyczy żywotnych polskich interesów. Nie rozumiem, dlaczego szefowie klubów opozycyjnych nie mogli się z nim zapoznać”.
PAD apeluje o spokój do polityków przed szczytem NATO i ŚDM: Nie prowokujmy sporów, zachowajmy wstrzemięźliwość
Jak mówił dziś w oświadczeniu po Radzie Bezpieczeństwa Narodowego prezydent Duda:
„Zapoznaliśmy uczestników RBN ze stanem negocjacji w ramach szczytu NATO, z kwestiami związanymi z bezpieczeństwem – wokół szczytu NATO i Światowych Dni Młodzieży. Uczestnicy mogli zadawać pytania. W sprawach bezpieczeństwa wszyscy mówimy jednym głosem. W sprawach wzmocnienia wschodniej flanki NATO, także mamy tutaj podobne zdanie. Z wielką satysfakcją przyjmuję, że w tych kwestiach jest absolutna jednomyślność”
Prezydent zaapelował do polityków:
„Apeluję o zachowanie wstrzemięźliwości słownej, nie prowokowanie politycznych sporów, apelują o spokojną atmosferę w związku z tymi wielkimi wydarzeniami w Polsce. Nie podgrzewajmy sporów, zachowajmy kulturę polityczną. Ważne są kwestie wizerunku, zachowajmy wstrzemięźliwość na scenie politycznej. Liczę, że poważni politycy – a tacy się dziś spotkali na RBN – zgodzą się z moją prośbą”
Jarosław Kaczyński oczekuje ostrej gry od piłkarzy na Euro 2016 i nie tylko. „Koniec mikromanii”
Jarosław Kaczyński wiąże duże nadzieje z męską reprezentacją w piłce nożnej. Oczekuje, że polscy piłkarze na Euro 2016 będą grali ostro. Zdaniem prezesa PiS taki zdecydowany styl powinien obowiązywać nie tylko w sporcie.
Choć wielu kojarzyło posła Kaczyńskiego raczej jako fana rodeo, to okazuje się, że Jarosław Kaczyński jest zapalonym kibicem piłki nożnej. Choć nie targają nim tak silne emocje, jak w dzieciństwie, gdy mecz potrafił wywołać u niego gorączkę, to nadal z zainteresowaniem ogląda rozgrywki i zna piłkarzy z reprezentacji po nazwisku.
Poseł Kaczyński ma duże oczekiwanie wobec męskiej reprezentacji w piłce nożnej. Ma nadzieję, że zwycięży w mistrzostwach Euro 2016. Podkreśla także, że kibice źle robią bagatelizując przegrane mecze przyśpiewkami „nic się nie stało”. – Jak się przegrywa, to się stało. To trzeba sobie uświadomić – przekonuje Jarosław Kaczyński.
Mówi też, że piłkarze powinni grać ostro. Ale nie tylko oni. – Ten czas minimalizmu, mikromanii narodowej powinien minąć. I nie tylko w piłce nożnej. Ale w szerszej skali – ocenia Kaczyński.
Prezes partii Prawo i Sprawiedliwość marzy o powtórzeniu piłkarskich sukcesów z okresu PRL. – W głębi serca chciałbym, żeby Polska zaszła tak daleko jak w przeszłości, na mistrzostwach świata, kiedy zdobywaliśmy medale i stawaliśmy na podium – powiedział Kaczyński.
Dwa miesiące temu w wywiadzie dla Superstacji Jarosław Kaczyński przyznał, że w czasie wolnym ogląda rodeo, a czasem boks. Powiedział również, że nie ma czasu na oglądanie meczów w całości. – Lubię oglądać rodeo, ujeżdżanie byków, bardzo mnie to bawi, gdy komentator opisuje byki jak ludzi, że mają osiągnięcia – mówił wówczas prezes PiS.
źródło: se.pl
4 czerwca z prezesem w tle
Jarosław Kaczyński zapowiedział wprost – nie cofniemy się przed niczym, a to oznacza, że opowieści o jakimkolwiek kompromisie w sprawie Trybunału Konstytucyjnego to mydlenie oczu (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)
Opozycja ma kłopot, bo choć rebeliantów władza zaczęła się bać, to trochę za mało, żeby coś ugrać na przyszłość.
Jarosław Kaczyński zapowiedział wprost – nie cofniemy się przed niczym, a to oznacza, że opowieści o jakimkolwiek kompromisie w sprawie Trybunału Konstytucyjnego to mydlenie oczu. Właściwie wiadomo to było już od dawna, ale nigdy tak szczerze jak w sobotę prezes PiS nie powiedział, że nie ma na niego żadnych szans.
PiS będzie czekał cierpliwie do grudnia, gdy odejdzie znienawidzony – bo niepokorny i niezależny – Andrzej Rzepliński. A potem przejmie TK na własnych warunkach – nie jako element kontroli konstytucyjności poczynań władzy, ale jakiś twór, którego istnienie trzeba zaakceptować, bo jest zapisany w konstytucji.
Przecież Jarosław Kaczyński uważa, że suwerenem jest wyłącznie naród, który, akurat tak się złożyło, oddał władzę w ręce PiS. Jarosław Kaczyński nie uznaje, że władza raz zdobyta ma jakiekolwiek ograniczenia. Nawet te wynikające z konstytucji, bo przecież wtedy musiałby drukować orzeczenia Trybunału.
Sobotnie wystąpienie prezesa PiS miało choćby trochę odwrócić uwagę od obchodów 4 czerwca, których przecież PiS nie uznaje. Podobnie jak prezydent Andrzej Duda, który uciekł do Włoch, a Kancelaria Prezydenta ogłosiła, że właśnie wiesza w Pałacu Prezydenckim odzyskaną „Gęsiarkę”. Większej pogardy dla świętujących „obywateli gorszego sortu” nie można było już okazać.
Przemówienie prezesa jednak nie przykryło obchodów 4 czerwca. Trudno milionom obywateli odebrać radość z odzyskania wolności i obalenia komunizmu. Ale wywołało smutek. I z powodu pogardy prezydenta, i z powodu wizji, którą na najbliższe lata nakreślił Jarosław Kaczyński dla Polski. To jest Polska zbudowana od podstaw według demokracji rozumianej przez PiS, a nie opierającej się na uniwersalnych wartościach. To nie jest Polska otwarta i tolerancyjna, bo musimy walczyć o naszą rzekomą suwerenność, nie będziemy wpuszczać obcych, bo multikulti jest zagrożeniem. Będziemy sobie tu sami rządzić według naszych własnych praw, nie oglądając się na świat wokoło. No nie wiem, czy taką Polskę wyobrażali sobie Polacy, gdy obalali komunizm 4 czerwca. Chyba jednak nie.
Ale nic nie da się zrobić. Opozycja tak naprawdę nic nie może, obywatele niewiele mogą. Mogą demonstrować, a i tak władza będzie robiła swoje.
A co się będzie działo do grudnia? Co ma zrobić opozycja w tym tygodniu w Sejmie, gdy rozpatrywana będzie nowa, trzecia już z kolei ustawa o TK? Pracować jak gdyby nigdy nic? I wpisywać się w scenariusz odwlekania, przeciągania, mamienia?
Większego wyboru opozycja nie ma, ale w kontekście sobotniego przemówienia Jarosława Kaczyńskiego powinna naprawdę gruntownie przemyśleć swoją strategię. Jak chce działać, aby Polska pozostała demokratycznym państwem prawa, a nie tylko państwem prawa ustanawianego przez PiS.
Posady w MON i SKW dla adwokatów Antoniego Macierewicza. Niejasne zasady zatrudnienia i konflikt interesów?
Do najbliższych współpracowników Antoniego Macierewicza należą mecenasi Andrzej Lew-Mirski i jego syn Maciej. Andrzej jest adwokatem Macierewicza, Maciej był członkiem komisji Macierewicza weryfikującej WSI, potem zatrudniał go PiS (PRZEMEK WIERZCHOWSKI)
Andrzej Lew-Mirski i jego syn Maciej to jedni z najbliższych współpracowników Macierewicza. Andrzej jest od lat jego adwokatem. Reprezentował go w procesach z osobami pomówionymi w raporcie z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Jak pisała „Polityka”, stworzył linię obrony opartą na tezie, że to dzieło zbiorowe komisji weryfikacyjnej, która podlegała MON. Skutecznie można więc było pozywać tylko MON. Każdy, kto w ostatnich latach pozywał Macierewicza, przegrywał. Odszkodowania wypłacało MON. Poszło na to ponad 2 mln zł.
Andrzej Lew-Mirski w procesie z Jarosławem Gugałą i innymi dziennikarzami reprezentował Jana Kobylańskiego, polonijnego milionera antysemitę. Gości często w TV Trwam i udziela wywiadów prawicowym mediom.
Maciej Lew-Mirski, syn Andrzeja, też jest adwokatem. W 2007 r. był członkiem komisji Macierewicza weryfikującej WSI, potem zatrudniał go PiS, a gdy Macierewicz przejął MON, dostał posadę w zarządzie Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Wykręty w komisji obrony
W marcu „Wyborcza” ujawniła, że Lew-Mirski senior zawarł z ministrem Macierewiczem umowę na reprezentowanie MON ws. „szkód osobowych” po katastrofie smoleńskiej. Za ponad 120 tys. zł.
Umowa obowiązuje od 1 lutego do 31 grudnia 2016 r. Widnieje pod nią podpis ministra. Andrzej Lew-Mirski ma „wykonać czynności wymagające szczególnej wiedzy i doświadczenia prawniczego”. To m.in.: „analiza roszczeń w zakresie ich zasadności i wysokości; ustalenie kręgu poszkodowanych; negocjacje z nimi; rekomendacja w odniesieniu do poszczególnych poszkodowanych; sporządzenie planu zaspokojenia pozytywnie zweryfikowanych roszczeń”. Adwokat ma też „świadczyć usługi zastępstwa skarbu państwa w postępowaniach odszkodowawczych”.
Na mocy umowy adwokat dostanie 10 tys. zł na rękę miesięcznie. Posłów komisji obrony Macierewicz przekonywał, że za to wynagrodzenie będzie stawać przed wszystkimi sądami w postępowaniach i ugodach będących w toku. Przeczy temu par. 4 umowy, który głosi, że będzie on występował w „sądowych postępowaniach cywilnych, wszczętych w związku z roszczeniami odszkodowawczymi, będącymi następstwem katastrofy”. A wynagrodzenie z tego tytułu „każdorazowo będzie ustalane odrębnie na podstawie przepisów rozporządzenia ministra sprawiedliwości w sprawie opłat za czynności adwokackie”. Czyli za każdą sprawę prawnik dostanie honorarium, niezależnie od kwoty z umowy.
Macierewicz nie powiedział posłom, o jakie „szkody osobowe chodzi”. I dlaczego to Lew-Mirski ma się tym zajmować, a nie prawnicy ministerstwa lub Prokuratoria Generalna. Na dodatek, według umowy z MON, Lew-Mirski ma prawo zawierać ugody z poszkodowanymi, w tym także pozasądowe.
Sprawa odszkodowań
Przypomnijmy, że skarb państwa do 2012 r. uporał się z większością roszczeń rodzin i bliskich ofiar katastrofy, w której zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego żona. Lot delegacji do Smoleńska nie był ubezpieczony od wypadku, a para prezydencka była jedyną, która miała ubezpieczenie (ok. 3 mln zł) z tytułu wykonywanej funkcji.
Pozostałym rodzinom zaproponowano po 250 tys. zł dla każdego z bliskich ofiary. Jeżeli więc któryś z pasażerów miał np. żonę i kilkoro dzieci, to taką kwotę dostało każde z nich. Większość rodzin uznała to za godziwe zadośćuczynienie. Jednak część krytykowała ugodę.
– To skandaliczne, żenująco niskie propozycje – mówił PAP mec. Bartosz Kownacki reprezentujący rodziny sześciu ofiar katastrofy. Dziś jest wiceministrem u Macierewicza.
W opinii pełnomocnika Marty Kaczyńskiej mec. Marcina Dubienieckiego propozycja odszkodowań była „propagandową zagrywką rządu”. – Kwota 250 tys. zł jest w ogóle nie do przyjęcia – mówił.
Sprawa była delikatna i niechętnie ujawniano informacje na ten temat. Żal miały rodziny wojskowych, którzy zginęli w katastrofie samolotu CASA w 2008 r., a które dostały mniejsze pieniądze.
Co ważne, przyjęcie rządowej propozycji zadośćuczynienia nie zamykało rodzinom drogi do innych roszczeń, takich jak renta po zmarłym czy odszkodowanie za znaczne pogorszenie sytuacji życiowej. Przez lata trwały procesy w tych sprawach. Większość skończyła się porozumieniem.
Do 2014 r. skarb państwa wypłacił 270 bliskim ofiar 68 mln zł. Z dodatkowymi roszczeniami wystąpiło tylko pięć rodzin tych ofiar, które wykonywały dobrze płatną pracę, a ich śmierć obniżyła standard życia najbliższych. Chciały od 750 tys. do 2 mln zł. Nie wiadomo, jak skończyły się te sprawy.
W marcu do biura prasowego MON wysłaliśmy pytania o to, jakich ważnych roszczeń z tytułu szkód osobowych po katastrofie smoleńskiej państwo jeszcze nie zaspokoiło. Dlaczego MON zleciło sprawę odszkodowań mec. Lwu-Mirskiemu, skoro resort ma kilkudziesięciu prawników w departamencie prawnym, oraz jakie jeszcze czynności prawne wykonuje dla MON kancelaria mecenasa i jakie pobiera za to wynagrodzenie.
MON nie odpowiedział.
Młody Lew w SKW
Nie ma również odpowiedzi na pytania o syna mecenasa, Macieja, który został członkiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Do PGZ weszli zaufani ludzie PiS, w tym szef Klubu Gazety Polskiej w Łomiankach, z zawodu aptekarz.
Maciej Lew-Mirski został też zatrudniony na umowę-zlecenie w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. Decyzję podjął szef SKW Piotr Bączek, prawa ręka Macierewicza. Według naszych źródeł Lew-Mirski junior dostaje w SKW ok. 10 tys. zł miesięcznie.
Zdaniem jednego z prawników MON praca równocześnie w SKW i PGZ tworzy konflikt interesów, bo kontrwywiad ma nadzorować podmioty handlujące bronią. Jest też niezgodna z ustawą o ograniczeniu działalności gospodarczej dla osób pełniących funkcje publiczne, a taka jest funkcja w zarządzie PGZ.
W grudniu 2015 r. Maciej Lew-Mirski brał udział w opisywanym przez „Wyborczą” nocnym wtargnięciu do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu. Nie wiadomo, w jakim charakterze, bo nie pełnił żadnej formalnej funkcji w SKW.
Źródła w SKW twierdzą, że dzisiaj Lew-Mirski junior ma nieograniczony dostęp do tajnych dokumentów tej służby, w tym do akt personalnych żołnierzy i oficerów. Jego zadaniem ma być m.in. typowanie kandydatów do zwolnienia.
Witek o konflikcie w CZD: Nie wiemy, skąd ten strajk się wziął
Elżbieta Witek (Fot. Sawomir Kamiski / Agencja Gazeta)
Witek była gościem Bogdana Rymanowskiego w TVN24. Zapytana o strajk pielęgniarek w Centrum Zdrowia Dziecka, powiedziała, że rząd „nie bierze pod uwagę, że nie dojdzie do porozumienia”.
– Jednak rozmowy rozpoczęły się po raz kolejny i po raz kolejny na stole znalazła się propozycja rozwiązania konfliktu między dyrekcją i pielęgniarkami. Mam nadzieję, że ten kompromis, dla dobra pacjenta, będzie osiągnięty – powiedziała minister.
Witek odpierała zarzuty, że minister Konstanty Radziwiłł dopiero po tygodniu zaangażował się w rozwiązanie konfliktu w CZD. Podkreślała, że resort od początku wiedział o sprawie, ale chciał, by pielęgniarki i dyrekcja same osiągnęły porozumienie.
Witek dodała też, że nie wie, dlaczego strajk się rozpoczął akurat teraz. – W tym porozumieniu, które podpisał z pielęgniarkami minister Zembala, została zawarta zasada, że pielęgniarki nie strajkują, a rząd zapewnia im 400 zł więcej wynagrodzenia. Nasz rząd tego zobowiązania dotrzymuje – mówiła.
Witek dodała, że rząd robi wszystko, by zapewnić dzieciom bezpieczeństwo. Działają oddziały, gdzie leczeni są najciężej chorzy pacjenci. Dała też do zrozumienia, że na razie nie ma szans na spotkanie Beaty Szydło z pielęgniarkami:
– Drzwi pani premier są otwarte dla każdego, ale jest minister zdrowia. Gdyby pani premier chciała osobiście w każdej jednej sprawie spotykać się z każdym, kto chciałby, to zabrakłoby doby. Po to są ministrowie, rząd. Premier wkracza dopiero wtedy, gdy sytuacja jest kompletnie patowa – powiedziała minister. Jej zdaniem na razie taka nie jest. – Skoro zostały wznowione rozmowy, to znaczy, że jest pole do porozumienia i liczymy na to, że to porozumienie zostanie podpisane – tłumaczyła.
Opole 2016. Kuba Sienkiewicz zaśpiewał o „dobrej zmianie”. Teraz tłumaczy: Chciałem…
Kuba Sienkiewicz był bohaterem pierwszego dnia festiwalu w Opolu. Podczas swojego występu nieoczekiwanie odniósł się do bieżącej sytuacji politycznej i sparodiował język, jakim posługuje się obecna władza.
Widzowie piosenkę o „Kilerze skazanym na dobre zmiany” przyjęli entuzjastycznie, a dzień później media szeroko opisywały figla, jakiego Kuba Sienkiewicz spłatał przejętej przez ludzi z kręgu PiS TVP. Artysta na Facebooku wyjaśnił swoje motywy.
Celem mojego żartu na estradzie amfiteatru opolskiego było wytknięcie obecnego w mediach i nasilającego się od około roku języka manipulacji i agresji. Słowa i wyrażenia takie jak „ruina”, „wyklęty”, „dobra zmiana„, „sort”, „kategoria”, „wstawanie z kolan” pojawiają się w kontekście obraźliwym dla wielu Polaków i w celach kłamliwych. Jako błazen (bo tym się zajmuję) będę z tego szydził przy każdej okazji – napisał.
Zaproszenie lidera Elektrycznych Gitar na festiwal w Opolu jest teraz zapewne przez TVP traktowane w kategoriach wpadki lub zgoła niedopatrzenia. Kuba Sienkiewicz jeszcze w lutym w wywiadzie dla „Dużego Formatu” mówił:
Mam wrażenie psucia państwa, złego smaku i złego stylu uprawiania polityki, manipulacji. Nie znam się na gospodarce, jednak intuicja podpowiada mi, że ci, którzy rządzą teraz, też się na niej nie znają i mogą bardzo zaszkodzić.
A oto pełna treść ostatniej zwrotki, która w zmienionej postaci pojawiła się na scenie opolskiego amfiteatru:
Już tylko Kiler/ Polska w ruinie/ Siedzę na minie/ Kiedy to minie?/ Same zakręty/ Kiler wyklęty/ Kiler skazany/ Na dobre zmiany/ Czy to dla sportu/ Lepszego sortu/ W tej kategorii/ Nowej historii/ Jak naród Polan/ Powstaje z kolan/ I łuk triumfalny
JZ