Nowoczesna w opozycji do opozycji
Zdiagnozowany stan państwa po roku rządów PiS jest nader trafny i ta ocena nie tylko jest własnością autorów Nowoczesnej, ale wielu piszących. PiS zepchnął Polskę w Unii Europejskiej w izolację, a wewnątrz kraju w inercję plemiennej nienawiści.
Lubnauer i Rabiej piszą: „Podsumowanie roku rządów PiS nie pozostawia wielu złudzeń. Rząd Beaty Szydło nie jest w stanie wdrożyć wiarygodnego planu rozwoju. Doprowadził do spadku zaufania do Polski w świecie. Zwiększył zadłużenie finansów publicznych i rozchwiał gospodarkę. Wstrząsnął podstawami państwa prawa i podzielił społeczeństwo. Gdzie nie spojrzeć – chaos, spory i niekompetencja”.
Po tym zdefiniowaniu przechodzą do konkluzji i w tym momencie waham się, bo autorzy uważają, że wchodzimy w erę post-Kaczyńskiego. Zgrabniej byłoby ująć: post-kaczystowską, post-pisowską, lecz nie w tym rzecz. Lubnauer i Rabiej uważają, iż zawiodły elity, ale nie oni jako elita, tylko uległy wyczerpaniu dotychczasowe elity, które rządziły. Nie wchodząc głęboko w ten postmodernizm polityczny, który nie jest żadnym novum, mam niejakie wątpliwości, bo powołują się na autorstwo politologiczne Rafała Matyi, acz cennego intelektualisty, to wystarczająco poobijanego przez samego Kaczyńskiego w poprzednim wydaniu IV RP lat 2005-07.
Niestety, po trafnej diagnozie mamy zaserwowaną rzadką konsystencję intelektualną, lecz w polityce niedopuszczalną, bo Lubnauer i Rabiej uważają, iż opozycja winna konkurować. Nie wiem, czy Kaczyński pije szampana, ale korki powinny strzelać przy Nowogrodzkiej na takie dictum Nowoczesnej. Lubnauer i Radbiej dają się złapać na stary lep mitologii politycznej zaczerpniętej z literatury, która wyszła z kręgu Matyi, na którego diagnozach zasadzają swoją strategię „konkurowania w opozycji”. Wówczas było królobójstwo zaczerpnięte z „Króla Leara”, dzisiaj odżyło w „bezkrólewiu”, bowiem post-kaczyzm to dalszy ciąg post-Króla Leara.
Otóż polityka świetnie opisywana jest w literaturze, ale literatura w polityce się nie sprawdza. Nie mamy bezkrólewia, bo Kaczyński nie narzeka na brak delfinów, wyznaczy takiego Brudzińskiego i otrzymamy jeszcze bardziej niebezpieczną jazdę po muldach.
Mogę się mylić, ale genezę tej nowej strategii Nowoczesnej, nazwanej dla niepoznaki „współkonkurowaniem w opozycji”, uznaję jako odpowiedź na Gabinet Cieni Platformy Obywatelskiej, którego skład ma zostać ogłoszony 16 listopada w rocznicę powołania rządu Beaty Szydło.
Po cholerę te piruety polityczno-literackie, bo już w tym tekście autorzy lądują zadkami na twardej powierzchni polityki. Zauważył to od razu Schetyna, który wskazał kierunek emocji dla bojowych autorów Nowoczesnej: „opozycja ma walczyć ze złą władzą”. Chciałbym, abyśmy mieli erę post-kaczystowską, ale patrzę na sondaże i nie widzę. Nie chciałbym z mojego umysłu robić kisielu, więc zamiast konkurować w opozycji, to – pod rozwagę dla Schetyny – może PO winna pomyśleć o stworzeniu Gabinetu Cieni wraz z Nowoczesną, a nawet dorzucić do tego grona Barbarę Nowacką.
Konkurujcie w odebraniu władzy PiS-owi, a nie między sobą, bo wróg mojego wroga jest przyjacielem. Przynamniej nie pomagajcie Kaczyńskiemu.
Waldemar Mystkowski
MON UKRYWA ZADOŚĆUCZYNIENIA ZA KATASTROFĘ SMOLEŃSKĄ
BIANKA MIKOŁAJEWSKA, 2 LISTOPADA 2016
Trzy miesiące czekaliśmy na odpowiedź Ministerstwa Obrony Narodowej w sprawie rekompensat wypłacanych rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej. Dostaliśmy ją, gdy skierowaliśmy sprawę do sądu i prokuratury. Niestety – resort przekazał nam niepełne i nieprawdziwe informacje
Pytania do MON wysłaliśmy 26 lipca br., czyli ponad trzy miesiące temu. Chcieliśmy wiedzieć m.in.: ile osób wystąpiło z wnioskami o rekompensaty za śmierć bliskich w katastrofie TU-154 oraz kto i jakiej kwoty żąda. Pytaliśmy również, w ilu sprawach wypłacono już pieniądze. Powoływaliśmy się na ustawę o dostępie do informacji publicznej, zgodnie z którą urzędy mają 14 dni na udzielenie odpowiedzi.
Po dwóch tygodniach ministerstwo poinformowało nas, że nasze „pytania znajdują się w realizacji”. Kilkakrotnie przypominaliśmy o nich urzędnikom. W końcu, 1 września, poinformowali nas, że nie dostaniemy odpowiedzi, dopóki MON nie zbada „statusu prawnego” OKO.press.
Sprawę skierowaliśmy wówczas do sądu administracyjnego (by zobowiązał MON do udzielenia nam odpowiedzi) oraz do prokuratury (by zbadała, czy Antoni Macierewicz, jako szef MON i urzędnicy resortu nie popełnili przestępstwa polegającego na nieudzieleniu informacji publicznej).
Przeczytaj też:
PROKURATURA SPRAWDZI, CZY MACIEREWICZ I MISIEWICZ POPEŁNILI PRZESTĘPSTWO
„Pewna trudność” ministerstwa
W ubiegłym tygodniu, niemal równocześnie, otrzymaliśmy pismo, które MON przesłało do sądu w odpowiedzi na naszą skargę oraz e-mail z „odpowiedziami” na nasze pytania.
W piśmie do sądu prawniczka resortu tłumaczy, że „od kilku miesięcy trwają w MON zmiany kadrowe i organizacyjne. Zmiany te objęły również strukturę komórek organizacyjnych odpowiedzialnych za realizowanie wniosków o udostępnianie informacji publicznych.”
I wyjaśnia, że w związku z tymi zmianami „w urzędzie istniała pewna trudność z realizowaniem wpływających wniosków, w krótkim ustawowym terminie”.
Przekonuje również, że aby zgromadzić dane, o które wnioskowało OKO.press „należało zwrócić się do kilku podmiotów”. W rzeczywistości wszystkimi niezbędnymi informacjami dysponował mecenas Andrzej Lew- Mirski, reprezentujący MON w sprawach o odszkodowania za katastrofę smoleńską.
Przeczytaj też:
RACHUNKI KRZYWD SMOLEŃSKICH. MON PŁACI ODSZKODOWANIA RODZINOM OFIAR KATASTROFY
MON odpowiada, nie odpowiadając
Czytając „odpowiedzi”, które przesłał nam MON, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wysłano je tylko po to, by w przyszłości, składając wyjaśnienia przed sądem i prokuratorem, urzędnicy mogli zapewnić, że udzielili nam informacji. Ministerstwo nie podało nam właściwie żadnych konkretnych danych, o które się zwracaliśmy (poza tym, że o przyznanie odszkodowań wystąpiły 53 rodziny ofiar katastrofy). Napisało też, że „nie została zawarta żadna ugoda”, w której resort zobowiązałby się do wypłaty odszkodowania rodzinom ofiar katastrofy. Zaznaczając, że dane te dotyczą stanu na koniec lipca br.(!)
Urzędnicy MON kazali więc nam czekać trzy miesiące na odpowiedź, by w końcu podać nam niepełne i nieaktualne informacje. Ale to nie wszystko. Okazuje się bowiem, że nawet dane, które mają przedstawiać stan na koniec lipca, nie są prawdziwe.
W ostatnich tygodniach zapoznaliśmy się z aktami 57 z co najmniej 71 spraw, które skierowali do sądów bliscy ofiar katastrofy smoleńskiej, wzywając MON do podpisania ugód w sprawie odszkodowań. Część z tych spraw już się zakończyła. W czterech ugody podpisano przed końcem lipca br.! 10 czerwca zawarto porozumienie z Małgorzatą Biernacką- Posadzką (siostrą Izabeli Tomaszewskiej), 20 czerwca z Kazimierzem Lubińskim (ojcem Wojciecha Lubińskiego), osiem dni później z Marią Lubińską (matką Wojciecha Lubińskiego), a 26 lipca – z Jerzym Mamontowiczem (bratem Bożeny Mamontowicz- Łojek). Łącznie w tych czterech sprawach, resort zobowiązał się wypłacić bliskim ofiar 630 tys. zł zadośćuczynienia.
W naszych pytaniach do resortu określeń rekompensata, zadośćuczynienie i odszkodowanie używaliśmy zamiennie – pytając o wszystkie roszczenia rodzin ofiar katastrofy. Urzędnicy MON nie mogą więc tłumaczyć, że udzielając odpowiedzi uwzględnili tylko odszkodowania, a nie brali pod uwagę zadośćuczynień. Mało prawdopodobne wydaje się również, by urzędnicy nie wiedzieli o porozumieniach z Biernacką- Posadzką, Lubińskimi i Mamontowiczem. Uzasadnienie przyznania pieniędzy w pierwszej z tych spraw podpisał osobiście Antoni Macierewicz.
Abdykacja prezydenta i szef MON, co może wszystko – Tomasz Siemoniak w Temacie Dnia „Gazety Wyborczej”
Szkoła o. Rydzyka dostanie prawie 300 tys. zł od NFOŚiGW – formalna decyzja zapadnie lada dzień
• To będzie pierwsza dotacja z Funduszu dla toruńskiej uczelni po wygranych przez PiS wyborach
• Lada dzień na biurko zarządu Funduszu ma trafić dokument z decyzją o przyznaniu pieniędzy – dowiaduje się WP
• Marek Suski: to nie jest góra złota ani nawet duży mieszek
• Katarzyna Lubnauer: dotacja wynika z czystej wdzięczności
Po wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach parlamentarnych instytucje związane z o. Tadeuszem Rydzykiem otrzymują kolejne dofinansowania bądź wygrywają konkursy. Na największa kwotę (26,49 mln zł) opiewała ugoda zawarta przez NFOŚiGW z fundacją Lux Veritatis zajmującą się odwiertami geotermalnymi w Toruniu.
Z kolei Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej, wygrała (ofertą za 3 mln zł) organizowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości konkurs na „usprawnienie procesów komunikacji w polskim wymiarze sprawiedliwości”.
Po wyborach NFOŚiGW nie dofinansował jeszcze żadnej inicjatywy WSKSiM. To ma się jednak zmienić. Fundusz szykuje bowiem 285,6 tys. zł dla tej toruńskiej uczelni. Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu aplikowała o pieniądze na przedsięwzięcie o nazwie: „Studia podyplomowe ‚Polityka ochrony środowiska i zarządzenie’ – I edycja 2017/2018”.
Wniosek przeszedł ocenę formalną i merytoryczną. – Obecnie ma status „zarekomendowany do dofinansowania”, jednak nie ma jeszcze decyzji zarządu NFOŚiGW o udzieleniu dofinansowania – informuje WP Fundusz. Wniosek jest obecnie w trakcie przygotowania do przedstawienia zarządowi Funduszu do ostatecznej decyzji o dofinansowaniu, a to ma nastąpić lada dzień. Przed szkołą o. Tadeusza Rydzyka pozostają więc formalne decyzje zarządu Funduszu o dofinansowaniu i podpisanie umowy z uczelnią. Do tego czasu Fundusz nie chce udzielać żadnych informacji o możliwym terminie zrealizowania przelewu.
Na liście rankingowej wniosek Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej znalazł się na przedostatnim miejscu – jest piąty na sześć projektów z punktacją 63 na 100 punktów. Tak ocenili go eksperci Funduszu. Niżej spośród zaopiniowanych pozytywnie wniosków został oceniony tylko projekt Międzynarodowej Wyższej Szkoły Logistyki i Transportu we Wrocławiu – 61,5 pkt. Wyższa Szkoła Bankowa w Poznaniu – projekt o jedno miejsce lepszy niż ten szkoły o. Rydzyka – zyskał ich 67. Z kolei lider zestawienia (Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie) – 76 pkt.
Natomiast pod względem kwoty, na jaką ma opiewać dotacja dla WSKSiM, jest druga pod względem wysokości. Wnioskowana kwota dotacji to 285,6 tys. zł. Z kolei cały projekt studiów podyplomowych organizowanych na uczelni o. Rydzyka ma wynieść 408 tys. zł.
– To nie jest góra złota ani nawet duży mieszek – komentuje Marek Suski. Jak dodaje poseł PiS, do tej pory „mieliśmy dyskryminację jednej uczelni, więc teraz od tego odchodzimy”. – Jak demokracja, to demokracja. Poprzednia władza odmawiała dotacji ze względów politycznych, a my takich kryteriów politycznych nie stosujemy – mówi Suski.
Na uczelni o. Rydzyka wykładają minister środowiska prof. Jan Szyszko (PiS) i jego córka dr inż. Katarzyna Szyszko-Podgórska. – Wielu profesorów wykłada na WSKSiM. Wielu ministrów poprzednich rządów również wykładało na różnych uczelniach. Minister nie ma w tej szkole udziałów, więc nie ma żadnej niestosowności – ocenia Suski.
– Pieniądze z Funduszu dla toruńskiej uczelni to dalsza konsekwencja tego, że po wyborach pieniądze szerokim strumieniem płyną do o. Rydzyka. A są przecież uczelnie dużo bardziej uznane i to one mogłyby organizować studia z zakresu ochrony środowiska. Szkoła o. dyrektora nie zna się przecież na wszystkim – mówi z kolei Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży.
Jak ocenia posłanka opozycji, nie najlepiej świadczy o projekcie toruńskiej uczelni fakt, że uzyskał on bardzo niską punktację. – Widać, że dotacja nie ma podstaw merytorycznych, ale wynika z czystej wdzięczności – kończy Lubnauer.
Program „Za życiem” zakłada wprowadzenie jednorazowego zasiłku 4 tys. zł za urodzenie niepełnosprawnego dziecka
Program „Za życiem” zakłada wprowadzenie jednorazowego zasiłku 4 tys. zł za urodzenie niepełnosprawnego dziecka
Wniesiony dzisiaj do Sejmu rządowy projekt ustawy dot. programu „Za życiem” zakłada m.in. jednorazowe świadczenie w wysokości 4 tys. zł z tytułu urodzenia dziecka, u którego stwierdzono ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę zagrażającą życiu.
Jednorazowe świadczenie przysługuje matce lub ojcu dziecka, opiekunowi prawnemu albo opiekunowi faktycznemu dziecka bez względu na dochód. Świadczenie przysługuje ponadto, jeżeli kobieta pozostawała pod opieką medyczną nie później niż od 10 tygodnia ciąży do porodu.
Projekt zakłada też wsparcie dla kobiet, realizowane przez zapewnienie dostępu do informacji w zakresie rozwiązań wspierających rodziny, a także poprzez zapewnienie kobietom w ciąży dostępu do diagnostyki prenatalnej.
Platforma reaguje na przekaz Nowoczesnej o „współkonkurowaniu w opozycji”
„Prezentem dla PiS” nazwał Grzegorz Schetyna przekaz Nowoczesnej o „współkonkurowaniu w opozycji”. Jak piszą Paweł Rabiej i Katarzyna Lubnauer: „Uważamy, że opozycja jest i powinna być różna – i ze sobą konkurować. Dlatego odrzucamy mit jednoczenia się, jako szkodliwy i asekurancki. To byłaby fałszywa jedność. Może służy ona wygodzie partii, ale na pewno nie poprawia jakości idei i rozwiązań w polityce.”
Pełny tekst można przeczytać tutaj.
Schetyna: Przedstawienie gabinetu cieni 16 listopada
– Mówię, że zawsze jest taka szansa, że stanę na jego czele [gabinetu cieni]. Chcemy to zrobić w rok po powołaniu rządu premier Beaty Szydło, czyli to będzie 16 listopada – mówił na konferencji prasowej w Opolu szef PO Grzegorz Schetyna.
Wraca lustracja, tęskniliście? IPN odtajni tzw. zbiór zastrzeżony, a Cenckiewicz ogłasza: „Polska potrzebuje prawdy!”
Nowy raport ekspertów o Brexicie ostrzega: „Największe legislacyjne wyzwanie w historii”
4.000 za urodzenie ciężko upośledzonego dziecka. 5.000.000 za śmierć męża-polityka w wypadku lotniczym. Czy tak?
To się naprawdę dzieje. Rząd będzie płacił za rodzenie uszkodzonych dzieci.
Ogłosiła to Beata Szydło w prezentując projekt ustawy „Za życiem”. Jak ją nazwać? Premier uszkodzona na umyśle? To nie dość silne określenie na jej uszkodzenie mentalne.
„Rząd chce zaoferować matkom, które zdecydują się donosić ciążę, jednorazowo 4000 złotych, 10 dni dla obojga rodziców w hospicjum perinatalnym, „opiekę specjalistyczną” do 18 roku życia dziecka dziecka oraz opiekę psychologiczną dla rodziny”
– piszą na portalu OKO.press.
Taki rząd należy usunąć politycznym skalpelem. Do kości wyciąć, aby nie straszył rodaków swym uszkodzeniem na umyśle.
Nowoczesna o „współkonkurowaniu w opozycji”: Odrzucamy mit jednoczenia się, jako szkodliwy i asekurancki [PEŁNY TEKST]
Tekst Pawła Rabieja i Katarzyny Lubnauer o „współkonkurowaniu w opozycji” z PO wywołuje od środy rano emocje wśród polityków PO. Oto pełny treść artykułu pokazującego jak zdaniem .N może wyglądać współpraca i rywalizacja między partiami Petru i Schetyny.
Współkonkurowanie w opozycji
Polska polityka wkracza w okres „bezkrólewia”. Rok rządów Prawa i Sprawiedliwości pokazał, że partia Jarosława Kaczyńskiego nie jest zdolna do przeprowadzania skutecznych zmian. To początek ery „post-PiSowskiej”. Jak powinna wykorzystać ten moment opozycja?
Podsumowanie roku rządów PiS nie pozostawia wielu złudzeń. Rząd Beaty Szydło nie jest w stanie wdrożyć wiarygodnego planu rozwoju. Doprowadził do spadku zaufania do Polski w świecie. Zwiększył zadłużenie finansów publicznych i rozchwiał gospodarkę. Wstrząsnął podstawami państwa prawa i podzielił społeczeństwo. Gdzie nie spojrzeć – chaos, spory i niekompetencja.
Choć PiS szedł do władzy z hasłami zmiany, nie potrafi zmiany skutecznie przeprowadzić. Przyczyną nie są wcale jakieś kłopoty wizerunkowe. Jest nią kłopot z rzeczywistością. PiS jest zakładnikiem samego siebie. Potyka się o własne nogi: nietrafne diagnozy, fobie i lęki, nieprzemyślane rozwiązania. Partia Jarosława Kaczyńskiego prowadzi nieudany, partacki, toksyczny eksperyment ustrojowy.
Okazało się, że nie ma pomysłów na dobre rozwiązania – teczki rzekomo pełne ustaw okazały się puste. Nie ma też kadr, które mogłyby zaproponować sensowne pomysły. Rzeczywistość okazała się dużo bardziej skomplikowana i niepodatna na propagandowe zaklęcia.
W efekcie PiS przeżywa największy od wyborów 2015 kryzys, który odbiera jej stopniowo legitymizacje do rządzenia. Do opinii publicznej dociera, że władza „nie daje rady”, król jest nagi, a ten rząd – to „rząd tymczasowy”.
Witajcie w erze „post-Kaczyńskiego”
To zapowiedź początku końca politycznej hegemonii PiS. Ostatnie wydarzenia pokazały, że społeczeństwo wyobraża sobie Polskę bez rządów PIS. Widzi, że to rząd incydentalny, demokratyczny wypadek przy pracy. Mimo swojej ewidentnej siły Jarosław Kaczyński traci kontrolę nad sceną polityczną. Zaczyna się okres bezkrólewia. Czas przejścia pomiędzy społecznymi ustaleniami, które się już wyczerpały, a tymi, które jeszcze nie zostały zdefiniowane.
Patrząc z szerszej perspektywy, nie sposób nie zgodzić się z niedawną diagnozą politologa Rafała Matyi. Bezkrólewie to efekt niemocy elit. Głównym obciążeniem rozwojowym w Polsce są dysfunkcjonalne w ten czy inny sposób elity i zablokowane tworzonym przez nie chaosem państwo.
Całe polityczne „pokolenie przełomu 1989” właśnie teraz ideowo dogorywa. Nie tylko nie ma już nic istotnego do zaproponowania. Teraz wręcz hamuje narodziny nowego. Elity „okrągłego stołu” nie są już wstanie zaprojektować przyszłości i przeprowadzić zmian, która przełożyłaby się na wzrost sprawności instytucji i odczuwalną poprawę jakości życia obywateli. Rządy Jarosława Kaczyńskiego to ostatni akord ich ery.
Między wieczną rewolucją a restauracjąNowych rozwiązań nie można jednak oczekiwać zarówno od PO, jak i od PiS. Obie partie są zamknięte na pomysły i idee. PiS zaoferował Polakom chaos, spory, lęki, Misiewiczów i wieczne rozedrganie zamiast bezpieczeństwa i stabilizacji. To wizja chaotycznej rewolucji, której cel nie jest w stanie wznieść się ponad traumy Jarosława Kaczyńskiego – a jak wiadomo, głowa zawsze psuje się od góry.
PO nie zaproponuje nowych metod rozwiązywania problemów w miejsce starych. Jej światem jest przeszłość, a nie czytelna alternatywa nastawiona na stworzenie nowej wizji przyszłości Polski. PO pragnie restauracji, powrotu i zakonserwowania tego co było: ładu jako bezruchu, zaprzeczenia cywilizacyjnej zmiany, przewidywalności, która staje się w praktyce rządzenia rutyną i bezrefleksyjnego spokoju.
Polacy zauważyli, że PO nie zrealizowała swoich obietnic z 2007 roku, że nie żyjemy i nie pracujemy jak Europejczycy. Część wyborców poczuła się wręcz oszukanych odejściem PO od wszystkich ideałów. Inni nie mogą im wybaczyć, że pozwolili PIS dojść do władzy – nie potrafiąc ani zdefiniować, ani odpowiedzieć na aspiracje i potrzeby Polaków. Zabrakło im też determinacji w postawieniu winnych przed Trybunałem Stanu i nikt nie może mieć nawet pewności, że mieli taką wolę.
Jedni są przyzwyczajeni do destrukcji, drudzy – do dryfowania jak korek na fali. Obie partie się nie zmienią. Owszem, taktyczną koniecznością jest dziś odsunięcie PiS od władzy, ale czy naprawdę rozwiąże to problem jeśli na jej miejsce wróci PO? Dopóki Polska tkwi w okowach PO-PiS, dopóty nie ma szans na rozwój.
Dlatego jak sądzimy wiele osób postrzega Nowoczesną jako alternatywę dla tej rzeczywistości. Generacyjnie, jesteśmy partią „innego sortu”. Ukształtowały nas doświadczenia lat 90. i początku nowego millennium. W nas nie ma nostalgii za PRL, ani kompleksu zachodu. Patrzymy na świat inaczej. Wnosimy również do polityki nowe spojrzenie i nowe idee – a także odwagę, by wprowadzać je w życie. Nie jesteśmy niewolnikami starych konfliktów, okowy starych pomysłów z przełomu wieku nie ograniczają horyzontu naszego myślenia.
Wiemy jedno – Polacy chcą żyć w dobrze zorganizowanym państwie. Zbudować go może nowe pokolenie. Dla ludzi ’89 roku punktem odniesienia do oceny własnego dorobku jest schyłkowy PRL i czas transformacji. Dla nas to już za mało – chcemy więcej, i nie zadawala nas to co było i jest.
Mit wymuszonej współpracy
Siłą rzeczy walka rozegra się pomiędzy starym a nowym: to raczej nieuchronne. Właściwie z jakiego powodu Polacy mają być skazani na wybór pomiędzy PiS i PO? Konkurencja na rynku telefonii komórkowej i innych rynkach pokazała, że pojawienie się nowych „operatorów” zdecydowanie zmienia sytuację na lepsze – dla klienta. Czy oferta „wartości” w polityce nie rządzi się podobnymi prawami? W imię jakiego masochizmu obywatele mają wybierać ofertę kogoś, kto niewiele robi – bo obawiamy się, że zwycięży ktoś inny, kogo oferta też nas nie zadowoli? Nie chcemy być wiecznie skazani na wybór mniejszego zła.
A jednak wciąż wiele osób mówi o konieczności jednoczeniu się, opozycji, a nie o zdrowej rywalizacji na idee i poglądy. Zewsząd słychać głosy, że trzeba współdziałania opozycji, wspólnych list wyborczych, ścisłej koordynacji.
Mit o „pospolitym ruszeniu” przeciwko PiS, i przekonanie, że tylko jednoczenie się, KOD, PO, Nowoczesnej i innych sił może ocalić Polskę jest oczywiście atrakcyjny. Ale jak wiele mitów, ma on niewiele wspólnego z rzeczywistością. Pospolite ruszenie ładnie brzmi. Ale do zwycięstwa potrzebna jest zwarta, silna, dobrze wyszkolona, złączona wspólną wizją i wartościami armia.
Uważamy, że opozycja jest i powinna być różna – i ze sobą konkurować. Dlatego odrzucamy mit jednoczenia się, jako szkodliwy i asekurancki. To byłaby fałszywa jedność. Może służy ona wygodzie partii, ale na pewno nie poprawia jakości idei i rozwiązań w polityce. Nie ma sensu tworzyć sztucznej zgody tam, gdzie są ewidentne różnice. To nie rozwiązuje problemów, a tylko je konserwuje.
Jeśli nie jednoczenie się, to co?
Naszym zdaniem jedynym rozsądnym sposobem współżycia opozycji jest współkonkurowanie. Termin ten, stosunkowo mało znany w Polsce, opisuje „współpracującą rywalizację” (ang. coopetition). W rzeczywistym świecie wiele firm ze sobą zarazem rywalizuje i współpracuje. Konkuruje tam, gdzie może i współpracuje tam, gdzie musi.
Nie ma co ukrywać, że dwie największe siły opozycji – Nowoczesna i PO bardzo różnią się między sobą. Nowoczesna powstała jako sprzeciw wobec „polityki ciepłej wody w kranie”. Inaczej definiuje główne wyzwania rozwojowe. Ma inne wartości niż PO: odwagę, odpowiedzialność, otwartość, troskę i porozumienie. PO i Nowoczesną różnią sposób działania, doświadczenia, wizja świata i podejście do polityki. Dla posłów Nowoczesnej obok spraw gospodarczych szczególnie ważne są także swobody obywatelskie, prawa kobiet, rozdział Kościoła i państwa. Nie akceptujemy tego, że PO nie chce się oczyścić, i do dziś nie wyciągnęło wniosków ze swojej porażki.
To niestety też przykład, że doświadczenie nie zawsze musi być przewagą – bo często jest to złe doświadczenie. A kwestia różnicy zasobów obu ugrupowań, nic nie oznacza, bo w polityce to determinacja i wiara dają lepsze efekty niż nawet duże środki finansowe, których partia nie potrafi skutecznie wykorzystać.
Nie ma więc sensu budować sztucznej, a tym bardziej fałszywej jedności. Programy Nowoczesnej i PO powinny konkurować między sobą o poparcie wyborców, obie partie – o ich uwagę, a liderzy obu ugrupowań – o szacunek i zaufanie Polaków. Różnice nie muszą niszczyć. Mogą także wzmacniać i wzbogacać. Różnice programowe między nami pozwolą ludziom wybrać lepszą wizję postępowej Polski.
Rywalizacja i współdziałanie
Nowoczesna powinna konkurować z Platformą Obywatelską wszędzie tam, gdzie Polacy mogą wybrać tę partię, która skuteczniej przeciwstawi się niszczącej sile PiS. Tak, jak zaproponowaliśmy to przy akcji #Misiewicze. Ale proponujemy wspólne działania wszędzie tam, gdzie wymaga tego racja stanu i obrona państwa przed destrukcją obecnego rządu. Możemy wspólnie przeciwstawiać się niszczeniu edukacji, ochrony zdrowia, wymiaru sprawiedliwości. Tu wspólne działania będą bardziej skuteczne. W te działania powinniśmy włączać także inne podmioty: organizacje pozarządowe i ruchy społeczne.
Platforma Obywatelska i Nowoczesna różnią się od siebie. Współkonkurowanie może jednak być formułą, która pomoże wzmocnić obie partie i odsunąć PiS od władzy. „Bezkrólewie” czy też „próżnia władzy” stworzona dziś przez PiS to szansa na zaproponowanie przez polityków młodego pokolenia nowej, bardziej ambitnej wizji Polski w Europie. Szansa na nowe rozwiązania, sprawne instytucje, które stoją na straży nieprawicowej tożsamości i niefetyszyzowana gospodarka, która służy ludziom.
Wizja taka nie będzie łatwa do urzeczywistnienia – stare nie działa, a młode i nowe jeszcze nie zaczęło działać, ponieważ „Pokolenie 89” trzymają się kurczowo starych pomysłów i form. Ale bezkrólewie, jak każdy okres przejściowy, to także szansa przedstawienia własnej narracji i swojej wizji Polski. W czasie bezkrólewia rozglądamy się za nowym królem. Taki jest jego sens.
Katarzyna Lubnauer jest wiceprzewodniczącą Nowoczesnej, a Paweł Rabiej członkiem zarządu partii.
Kazimierz M. Ujazdowski: W sprawie Tuska bałamucą opinię publiczną
Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński
Kazimierz M. Ujazdowski: Spodziewam się, że szef Rady Europejskiej zachowa stanowisko – mówi eurodeputowany.
Rzeczpospolita: Rząd nie wdroży rekomendacji Komisji Europejskiej ws. ochrony praworządności w Polsce.
dr hab. Kazimierz Michał Ujazdowski, europoseł PiS: Gdy w marcu przedstawiałem propozycję kompromisu w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, podkreślałem, że trzeba go zawrzeć ze względu na interes państwa, nie zaś opinię KE. Nawet gdyby nie było zainteresowania opinii międzynarodowej, obóz rządzący powinien działać z dobrą wolą na rzecz uzdrowienia sytuacji. Uważałem, że kompromis trzeba zawrzeć jak najszybciej i w formach suwerennych.
Do czego nie doszło.
Niestety, zawziętość wzięła górę, a spór przeniósł się na arenę międzynarodową. Sprawa ma dwa wymiary: prawny i faktyczny. KE nie ma silnych argumentów dlatego, że w myśl traktatów ocena postępowania państw w zakresie praworządności należy do Rady UE, a wiec instytucji, w której reprezentowane są państwa. Jednak zainteresowanie KE jest faktem, a ciągnący się w nieskończoność spór o TK obniża aktywa polityki polskiej w UE.
Co to oznacza dla Polski?
Polska ma wspaniałą wolnościową tradycję prawną i mogłaby być promotorem praw podstawowych w Europie. Wzmacniałoby to naszą politykę wobec imperializmu Putina. Spór o TK zamraża te aktywa. Sprawia także, że nasze zdolności sojusznicze są mniejsze.
Rządzący twierdzą, że wykonanie zalecenia publikacji wyroków TK z grudnia ubiegłego roku (dotyczących wyboru sędziów Trybunału) oraz z marca br. (w sprawie konstytucyjności ustawy o Trybunale) stało się bezprzedmiotowe w związku z uchwaleniem nowej ustawy 22 lipca. Wskazują też, że polskie prawo nie nakazuje automatycznej publikacji wyroków TK, a także że Komisja Europejska nie ma kompetencji, by oceniać zgodność z konstytucją polskich aktów prawnych. Ile w tym wszystkim prawdy?
Upieram się, że nieodzownym elementem kompromisu jest wejście w skład TK trzech sędziów wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji. Pokonanie tego progu uruchomiłoby porozumienie w innych sprawach. Przypomnę, że jeszcze w październiku ubiegłego roku PiS we wniosku do TK kwestionował wybór czwartego i piątego sędziego, uznając wybór trójki za konstytucyjny. Uzdrowienie sytuacji jest zatem do wyobrażenia, byłoby po prostu powrotem do pierwotnego stanowiska. Dziś jednak mamy dwie konfrontujące się logiki i dwie legalności. Każda ze stron używa argumentów prawnych po to, by podtrzymać własną linię, skutkuje to tylko zaognianiem sytuacji.
Najnowszy projekt PiS o TK wprowadza m.in. zasadę, że kadencja prezesa TK trwa sześć lat, reguluje tryb wyłaniania przez Zgromadzenie Ogólne TK kandydatów na prezesa Trybunału przedstawianych prezydentowi. Zgodnie z projektem, prezesa powołuje prezydent spośród kandydatów przedstawionych mu przez ZO. Prezydentowi mają być przedstawieni jako kandydaci wszyscy ci sędziowie, którzy w głosowaniu otrzymali co najmniej pięć głosów.
Przewiduję, że przed nami ostra batalia o prezesa TK. Jednakże chcę zwrócić uwagę, że spór o Trybunał nie zakończy się z chwilą odejścia prezesa Rzeplińskiego i wyboru jego następcy. Trzeba myśleć w kategoriach uzdrowienia instytucji, a nie opanowania TK. Dlatego też kolejna ustawa o organizacji TK nie przełamie kryzysu, jeśli nie usunie się jego pierwotnych przyczyn. Opanowywanie Trybunału to działanie krótkowzroczne. Obawiam się złego precedensu, na podstawie którego każda następna władza będzie budować TK od nowa. Wtedy wszystko można będzie podważyć, także dorobek w takich sprawach, jak ochrona życia, klauzula sumienia, wolność słowa i prawa podatnika. Nie można jednocześnie opanować TK i dać mu długie trwanie. W interesie państwa leży niezależny sąd konstytucyjny, dzięki któremu zasady prawne i podstawowe prawa jednostki nabierają trwałej mocy.
PiS złożył też projekt o statusie sędziów TK. Czy rzeczywiście ten projekt zmierza do zakneblowania sędziów w stanie spoczynku?
W normalnej sytuacji można debatować nad przywilejami emerytalnymi sędziów. Ale w atmosferze ostrego sporu to musi wyglądać na dyscyplinowanie sędziów w stanie spoczynku. Poza tym w Polsce takie posunięcia przynoszą odwrotny skutek. Jesteśmy wszakże społeczeństwem krnąbrnym.
Czy bulwersujący jest fakt finansowania przez ministerstwa z czasów rządów PO–PSL Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej, w radzie której zasiada były prezes TK Jerzy Stępień? To wpływa na jego bezstronność jako sędziego w stanie spoczynku?
Fakt prowadzenia fundacji realizującej cele społeczne nie jest niczym złym. Wiele fundacji o różnym profilu ideowym dostaje dotacje publiczne. Kluczowe jest przestrzeganie neutralności politycznej przez sędziów w stanie spoczynku. Myślę, że sędziom nie przystoi permanentna obecność w mediach. Dlatego tak wysoko cenię tych byłych sędziów TK, którzy dają wzór postawy bezstronnej i powściągliwej. Zdecydowana większość byłych sędziów TK honoruje te zasady.
Rząd PiS radykalizuje swoje stanowisko w sprawie poparcia dla Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej, ale stanowiska jeszcze nie podjął. Czy rząd Beaty Szydło powinien poprzeć Tuska?
Nie słyszałem żadnych zastrzeżeń w odniesieniu do Tuska z ust ministrów i ludzi piastujących stanowiska publiczne. Nie odnoszę się do oskarżeń nieumotywowanych.
Premier Szydło mówiła, że wyobraża sobie brak poparcia dla Tuska. Szef MSZ mówił o jego „ponurej roli” w kwestii Brexitu i dodawał, że poparcie dla obecnych władz UE powinno ustać.
Uważam, że polityka zagraniczna nie może być podporządkowana rywalizacji wewnętrznej. Dojrzałe państwa dają przykład solidarności na zewnątrz.
Dla Polski dobrze byłoby, gdyby Donald Tusk został szefem RE na drugą kadencję?
Polska dyplomacja powinna myśleć o zwiększeniu, nie zaś o zmniejszeniu liczby Polaków piastujących wysokie funkcje międzynarodowe. Spodziewam się, że Donald Tusk pokieruje Radą Europejską kolejne 2,5 roku. Nie mogę jednak wykluczyć, że osłabienie Donalda Tuska mogą wykorzystywać ci politycy, którzy chcą zredukować integrację do państw dawnej UE i pomniejszyć znaczenie naszej części Europy. Wyczuwałem ten ton w wypowiedziach premiera Mattea Renziego i oczywiście lidera liberałów Guya Verhofstadta. Obaj krytycznie reagują na realizm Donalda Tuska w sprawach ochrony granic i polityki imigracyjnej. Verhofstadt nie ukrywa swych intencji, jego raport o zmianie traktatów wyraża wizje małej Unii, w której może zabraknąć miejsca dla Europy Środkowej. Tym większa odpowiedzialność rządu za wsparcie dla Donalda Tuska.
Beata Kempa, szefowa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, powiedziała: „Dlaczego Donald Tusk? Być może będzie inny, lepszy Polak”. Co pan na to?
Wybór innego Polaka nie jest dziś możliwy. Ci, którzy to sugerują, bałamucą opinię publiczną. Z polskiego punktu widzenia nie dojdzie do zmiany in plus na tym stanowisku. Istnieje natomiast ryzyko zmiany in minus, czemu należy zapobiec w interesie Polski i samej UE.
Wkrótce dojdzie do ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej. Zakłada pan, że prokuratura odkryje, że doszło do zamiany ciał przy pochówku, ich zbezczeszczenia lub że na ciałach znajdują się materiały wybuchowe świadczące o wybuchu?
Proszę mi wybaczyć, ale nie będę odnosił się do szczegółów śledztwa. Powaga sprawy wymaga, by nie komentować jego postępów, nie ogłaszać nowych dowodów, nie formułować hipotez i prognoz. To domena prokuratury, nie polityków. Uważam, że powierzenie śledztwa zespołowi w prokuraturze krajowej jest właściwe. W kategoriach profesjonalnych nie da się obronić działań prokuratury w latach 2010–2015, które przecież – zwracam na to uwagę – nie skończyły się żadnymi konkluzjami. Rzetelność i profesjonalizm wymaga, by ustalić prawdę i nie popełniać błędów poprzedników.
Czy ekshumacje wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej, mimo protestu części rodzin, są niezbędne?
Ekshumacja jest działaniem nadzwyczajnym, uzasadnionym tylko koniecznością przeprowadzenia postępowania dowodowego. Dobre działanie wymaga często godzenia racji.
Prokuratura mogłaby zbadać hipotezę o zamachu tylko w oparciu o te ekshumacje, na które jest zgoda rodzin.
Nie wiem, czy można pogodzić efektywność śledztwa z prośbami rodzin o nieprzeprowadzanie ekshumacji. Ale jeśli to tylko możliwe, ich wola powinna być uszanowana.
Nowy zarząd Banku Pocztowego zamówił mszę w Licheniu. Pracownicy: Ale my nie chcemy, by się za nas modlono
Program mieszkaniowy PiS nie daje nadziei: bezdomnym jesteś, bezdomnym zostaniesz. W Europie robią to inaczej
STAN GRY: Fakt: PiS oszukał z kwotą wolną, RZ i GW: Brudziński umocniony, Ujazdowski: Tusk raczej zostanie w Brukseli
— POLITYCZNY TYDZIEŃ WEDŁUG 300POLITYKI: Sejm o TK i odwołaniu Zalewskiej, komisja o cofnięciu 67, rząd o programie “Za życiem”. http://300polityka.pl/news/2016/11/01/polityczny-tydzien-sejm-o-tk-i-odwolaniu-zalewskiej-komisja-o-cofnieciu-67-rzad-o-programie-za-zyciem/
— LIVEBLOG 300POLITYKI:
Ujazdowski: Obawiam się, że odejście Rzeplińskiego nie kończy sporu o TK
Ujazdowski o Tusku: Polski rząd nie może podkruszać pozycji polskiego przedstawiciela na tak wysokim stanowisku
Ujazdowski o słowach Macierewicza: Nie było to zgodne ze sztuką dyplomatyczną
Siemoniak: Program 500+ będzie wymagał naprawy, ale nikt w PO nie myśli, by te pieniądze odebrać
Polityczny plan środy: sejmowa komisja o wniosku PO o odwołanie minister Zalewskiej
http://300polityka.pl/live/2016/11/02/
— POLAKU, RZĄD OSZUKAŁ CIĘ NA 5000 ZŁ – jedynka Faktu o zamrożeniu kwoty wolnej.
— NAJBARDZIEJ WSTYDLIWY PROJEKT PIERWSZEGO ROKU RZĄDÓW PIS – pisze w Fakcie Mikołaj Wójcik: “W ciągu kilkunastu dni, z nadzieją, że przejdzie to po cichu, PiS chce przepchnąć przez parlament chyba najbardziej wstydliwy projekt pierwszego roku swoich rządów: utrzymania kwoty wolnej od podatku w wysokości 3091 zł. I robi to wbrew orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego z 28 października ubiegłego roku, który nakazał rządowi i Sejmowi podnieść tę kwotę co najmniej do 6500 zł! Więcej – wówczas PiS zapewniało, że to doskonałe orzeczenie, a oczekiwania Trybunału nie dość, że spełni, to jeszcze da Polakom więcej, bo są na to pieniądze. To gdzie się podziały te pieniądze?!”.
— SPODZIEWAM SIĘ, ŻE TUSK POKIERUJE RADĄ EUROPEJSKĄ KOLEJNE 2,5 ROKU – mówi Kazimierz Michał Ujazdowski w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem w RZ: “Polska dyplomacja powinna myśleć o zwiększeniu, nie zaś o zmniejszeniu liczby Polaków piastujących wysokie funkcje międzynarodowe. Spodziewam się, że Donald Tusk pokieruje Radą Europejską kolejne 2,5 roku. Nie mogę jednak wykluczyć, że osłabienie Donalda Tuska mogą wykorzystywać ci politycy, którzy chcą zredukować integrację do państw dawnej UE i pomniejszyć znaczenie naszej części Europy. Wyczuwałem ten ton w wypowiedziach premiera Mattea Renziego i oczywiście lidera liberałów Guya Verhofstadta”.
— UJAZDOWSKI O SŁOWACH KEMPY: WYBÓR INNEGO POLAKA NIE JEST MOŻLIWY: “ – Beata Kempa, szefowa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, powiedziała: “Dlaczego Donald Tusk? Być może będzie inny, lepszy Polak”. Co pan na to?
– Wybór innego Polaka nie jest dziś możliwy. Ci, którzy to sugerują, bałamucą opinię publiczną. Z polskiego punktu widzenia nie dojdzie do zmiany in plus na tym stanowisku. Istnieje natomiast ryzyko zmiany in minus, czemu należy zapobiec w interesie Polski i samej UE”.
— PRZEWIDUJĘ OSTRĄ BATALIĘ O PREZESA TK – dalej Ujazdowski: “Przewiduję, że przed nami ostra batalia o prezesa TK. Jednakże chcę zwrócić uwagę, że spór o Trybunał nie zakończy się z chwilą odejścia prezesa Rzeplińskiego i wyboru jego następcy. Trzeba myśleć w kategoriach uzdrowienia instytucji, a nie opanowania TK. Dlatego też kolejna ustawa o organizacji TK nie przełamie kryzysu, jeśli nie usunie się jego pierwotnych przyczyn. Opanowywanie Trybunału to działanie krótkowzroczne. Obawiam się złego precedensu, na podstawie którego każda następna władza będzie budować TK od nowa”.
— UJAZDOWSKI PRZYPOMINA, ŻE ROK TEMU W PAŹDZIERNIKU PIS UZNAWAŁ WYBÓR TRÓJKI SĘDZIÓW ZA KONSTYTUCYJNY: “Upieram się, że nieodzownym elementem kompromisu jest wejście w skład TK trzech sędziów wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji. Pokonanie tego progu uruchomiłoby porozumienie w innych sprawach. Przypomnę, że jeszcze w październiku ubiegłego roku PiS we wniosku do TK kwestionował wybór czwartego i piątego sędziego, uznając wybór trójki za konstytucyjny. Uzdrowienie sytuacji jest zatem do wyobrażenia, byłoby po prostu powrotem do pierwotnego stanowiska. Dziś jednak mamy dwie konfrontujące się logiki i dwie legalności”.
— NOWA USTAWA O TK MUSI WYGLĄDAĆ NA DYSCYPLINOWANIE SĘDZIÓW W STANIE SPOCZYNKU – jeszcze Ujazdowski: “W normalnej sytuacji można debatować nad przywilejami emerytalnymi sędziów. Ale w atmosferze ostrego sporu to musi wyglądać na dyscyplinowanie sędziów w stanie spoczynku. Poza tym w Polsce takie posunięcia przynoszą odwrotny skutek. Jesteśmy wszakże społeczeństwem krnąbrnym”.
— PREZES WSKAŻE, LOKALNY PIS PRZEGŁOSUJE – Agata Kondzińska w GW o wyborach w PiS: “W terenie rewolucji nie będzie, a już na pewno do władzy nie dojdą ludzie, którzy mogliby w ten sposób budować swoją pozycję w partii – mówi polityk z władz PiS”.
— BRUDZIŃSKI WZMOCNIONY – Kondzińska: “W partii panuje przekonanie, że jedynym, który będzie poszerzał strefę wpływów, jest wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński. To jemu jako szefowi komitetu wykonawczego podlegają struktury partii. Przez swoich ludzi Brudziński może budować zaplecze w regionach. Ale z pominięciem tych regionów, które już dziś są pod kuratelą innych wiceprezesów PiS Antoniego Macierewicza, Beaty Szydło, Mariusza Kamińskiego i Mariusza Błaszczaka”.
— PREZES PIS ROBI PORZĄDKI NA DOLE – pisze w RZ Zuzanna Dąbrowska: “Prawo i Sprawiedliwość przygotowuje się do zjazdów okręgowych, podczas których zostaną wybrani szefowie partii w terenie. Pierwsza tura zjazdów odbędzie się 19-20 listopada. PiS podzielony jest w kraju na okręgi, które dostosowane są do 41 okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu. – Trzeba przygotować się do nich, zweryfikować bazę członkowską, uporządkować struktury – mówi “Rzeczpospolitej” rzeczniczka PiS, poseł Beata Mazurek. – Prezes powołał w kilku okręgach nowych pełnomocników, którzy będą się tym zajmować. A podczas zjazdów odbędzie się głosowanie nad kandydatami wskazanymi przez prezesa. Każdy z nich, by pełnić funkcję, musi uzyskać bezwzględną większość głosów. A z tym bywało w przeszłości różnie… – dodaje Mazurek”.
— BRUDZIŃSKI TO OSOBA NUMER DWA W PIS, MA PRZYGOTOWAĆ PARTIĘ DO WYBORÓW SAMORZĄDOWYCH – pisze dalej Dąbrowska: “Joachim Brudziński to teraz osoba numer dwa w partii. Wicemarszałek Sejmu ma za zadanie przygotować partię do wyborów samorządowych, które w 2018 rozpoczną wyborczy serial. Mimo swojej wieloletniej współpracy z Jarosławem Kaczyńskim nie przejawia szczególnych sentymentów ani do “rycerzy zakonu PC”, ani do opozycyjnej przeszłości niektórych polityków, ani też do idei… męskiej dominacji. – Joachim często stawia na kobiety – tłumaczy jeden z posłów. – Annę Zalewską, Elę Witek czy jeszcze przed wyborami na Beatę Szydło. Są lojalne i obliczalne – dodaje”.
— IZOLOWANI NIE ODNIESIEMY SUKCESÓW – pisze w RZ Michał Szułdrzyński: “W efekcie bowiem mamy niewiele do powiedzenia w trójkącie Berlin-Paryż-Warszawa, zaś budowa bloku środkowoeuropejskiego wcale nie idzie tak, jak zaplanowali to sobie stratedzy obozu rządzącego. Dość powiedzieć, że Czesi, Słowacy i Węgrzy wcale nie palą się do pomocy Polsce w blokowaniu wyboru Donalda Tuska na drugą kadencję w Radzie Europejskiej, a państwa bałtyckie są znacznie bardziej skore do tego, by opierać regionalne sojusze o Niemcy, z którymi łączą ich również więzy gospodarcze. Całkiem realny wydaje się więc scenariusz, w którym Polska będzie nie tylko izolowana, ale w efekcie jej zdolność do realizacji własnej polityki zostanie gwałtownie zredukowana”.
— PARADOKSALNIE TO BERLIN MOŻE BYĆ NAJWIĘKSZYM SOJUSZNIKIEM POLSKI – pisze dalej Szułdrzyński: “Paradoksem jest fakt, że największym zwolennikiem pozostania Unii w obecnej postaci, bez zmiany traktatów, jest Angela Merkel. Oczywiście dla Niemców Europa Środkowa jest ważna politycznie – jako przestrzeń swych wpływów – oraz gospodarczo, jako pole ekspansji. Ale to właśnie wizja UE, jaką dziś promuje Berlin, wydaje się być najbliżej tego, co leży w interesie Polski. I paradoksalnie to Berlin może być największym sojusznikiem Polski, Angela Merkel zaś może uniemożliwić całkowitą marginalizację naszego kraju”.
— CENZURA NA FACEBOOKU? – tytuł w SE.
— NARODOWCY KONTRA FACEBOOK – pisze GW: “Działacze i sympatycy prawicowych organizacji, którym Facebook zablokował w ostatnim czasie konta, napisali petycję do założyciela firmy Marka Zuckerberga. Chcą też pomocy od szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka i minister cyfryzacji Anny Streżyńskiej. – Poprosiłam o rozmowę z przedstawicielami Facebooka – poinformowała minister”.
— DARIUSZ WIEROMIEJCZYK TYPOWANY NA SZEFA INSTYTUTU AUDIOWIZUALNEGO – czytamy w GW: “Pracownicy obu instytucji oraz obserwatorzy procesu ich łączenia widzą na tym stanowisku Dariusza Wieromiejczyka, dyrektora Departamentu Narodowych Instytucji Kultury w ministerstwie – czyli szefa komórki ministerialnej nadzorującej już teraz obie instytucje. Wielu uważa, że jest on typowany na przyszłego dyrektora FIn-y. Resort nie odpowiedział dotąd na pytanie “Wyborczej”, w jaki sposób zamierza wyłonić szefa Filmoteki Narodowej – Instytutu Audiowizualnego i czy zamierza przeprowadzić otwarty konkurs. Nie odpowiedział także, jaką rolę przy i po połączeniu będzie odgrywał Dariusz Wieromiejczyk”.
— NOWE STAWKI AKCYZY – NOWE AUTA STANIEJĄ, IMPORT STARYCH UŻYWANYCH ZDROŻEJE – jedynka GW: “Nowe auta stanieją, a import najstarszych używanych pojazdów zdrożeje – tak efekty proponowanych przez Ministerstwo Finansów zmian w akcyzie od aut oceniają eksperci”.
— NABYWCA LAMBORGHINI ZAOSZCZĘDZI ĆWIERĆ MILIONA – dalej GW: “Najbardziej zyskają amatorzy samochodów luksusowych. Samar jako skrajny przypadek podaje sportowe auto Lamborghini Aventador z silnikiem 6,5 litra. Obecnie takie nowe auto kosztuje 2,1 mln zł, w tym prawie 268 tys. zł akcyzy. Od przyszłego roku akcyza od tego auta ma wynieść 12,6 tys. zł. Czyli nabywca oszczędzi ćwierć miliona złotych”.
— GW O ODWROCIE BŁASZCZAKA OD REFORMY ZWOLNIEŃ L4 W POLICJI – jak piszą Leszek Kostrzewski i Piotr Mączyński: “Po zmianach mundurowi będą więc mieli prawo do pełnego, 100-proc. zwolnienia lekarskiego przez pełne 30 dni każdego roku. Dopiero za każdy następny dzień choroby (ponad 30 dni) będą mieli obniżkę pensji do 80 proc. Związkowcy chcieli, aby pełnopłatne było pierwszych 90 dni w roku, ale z propozycji ministra też się cieszą. – Idzie ona w dobrym kierunku, może w ciągu dalszych prac nad ustawą uda nam się jeszcze okres pełnopłatnego zwolnienia wydłużyć – mają nadzieję związkowcy”.
— NFZ WALCZY O PRZETRWANIE – Fakt: “Kolejna wyborcza obietnica PiS nie zostanie zrealizowana? A może to tylko próba obrony stołka dla siebie i tysięcy podległych urzędników? Tak czy owak Narodowy Fundusz Zdrowia walczy o przetrwanie. Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł (58 l.) zapowiedział już, że od 2018 roku NFZ zostanie zlikwidowany. Tyle że szef Funduszu Andrzej Jacyna (55 l.) przyznał właśnie, że termin zaproponowany przez Radziwiłła „może okazać się, z różnych powodów, trudny do dotrzymania”. Jacyna tłumaczy, że w tym samym czasie co likwidację NFZ, rząd planuje przeprowadzić inne reformy w obszarze zdrowia, w tym zmienić zasady finansowania szpitali oraz dać wszystkim prawo do leczenia się za darmo. Według Jacyny to wszystko może “spowodować pewne zamieszanie w systemie””.
— IRENA WÓYCICKA W GW – jak mówi w rozmowie z Agnieszką Kublik: “Nawet gdyby istniał idealny system pomocy, a nie istnieje, to i tak największy ciężar psychiczny, fizyczny i materialny ponosi rodzina. Postawa rządu: my wam pomożemy, a wy cierpcie, jest nie do zaakceptowania. W sytuacjach skrajnych, kiedy dziecko nie ma szans przeżycia czy poprawy jakości życia, to oczywiście każda pomoc jest ważna, ale ona nie może zastąpić tej decyzji. Rodzice muszą mieć do niej prawo, bo to jest ich tragedia”.
— PROJEKT X DLA GOSPODARKI – tytuł RZ na jedynce: “Projekt X, w ramach którego będą finansowane badania nad nowymi technologiami, wystartuje w listopadzie. Zakłada on, że Narodowe Centrum Badań i Rozwoju będzie wzorować się na amerykańskiej agencji DARPA, realizującej najbardziej innowacyjne zamówienia dla armii USA”.
— URODZINY: Barbara Borys-Damięcka, Jerzy Osiatyński, Grażyna Staniszewska, Tomasz Zdzikot, Karol Tokarczyk, Paweł Adamowicz.
Najwyższy kościół na świecie jest zagrożony. Ludzie tak często na niego sikają, że zaczął się rozpadać
Odpowiedzialny za dbanie o stan murów katedry w Ulm, Michael Hilbert, zauważył, że ludzie coraz ludzie coraz częściej sikają i wymiotują przy murach zabytkowej budowli. Zawarte w płynach ustrojowych kwasy powoli wyżerają fundamenty. Jeśli to się nie zmieni, konstrukcja będzie w bardzo poważnym niebezpieczeństwie – podaje thelocal.de.
Zdaniem Hilberta w okolicy zabytku jest za mało publicznych toalet, co jest ewidentnie widoczne przy takich okazjach jak lokalne festiwale wina czy targi świąteczne – czytamy w artykule CNN.
Uczestniczący w nich ludzie opróżniają pęcherze na ściany kościoła, zamiast udać się bardziej intymne miejsce. Co gorsza, choć okolica jest patrolowana, bardzo trudno ich złapać na gorącym uczynku.
fot. pixabay.com | Domena publiczna
Od tej pory, jeśli ktoś zostanie przyłapany na opróżnianiu pęcherza przy katedralnych murach, dostanie mandat w wysokości nawet 100 euro.
A stawka jest poważna – katedra w Ulm ma najwyższą na świecie kościelną wieżę. Ta mierzy 161, 53 metra. Sama katedra jest też czwartym najwyższym budynkiem zbudowanym przed XX wiekiem.
Budowa kościoła zaczęła się w 1377 roku i z przerwami trwała do 1890 roku. Mimo że prace renowacyjne nad kościołem w Ulm trwają nieustannie od lat, to teraz fundamenty budynku są zagrożone z powodu, którego nikt wcześniej nie przewidział.
A TERAZ ZOBACZ:
Od 19 lat budują twierdzę. Wszystko przy użyciu średniowiecznych metod i narzędzi
Katastrofa smoleńska. Paweł Deresz: Ustalono kolejność ekshumacji
List otwarty do Beaty Gosiewskiej
Jaki: Mówi się, że niektóre osoby, które odpowiadają za Facebooka w Polsce, są sympatykami KOD-u
Jaki: Mówi się, że niektóre osoby, które odpowiadają za Facebooka w Polsce, są sympatykami KOD-u
Jak mówił w „Sygnałach dnia” w radiowej Jedynce wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki:
„Będziemy analizowali pod kątem prawnym, co możemy w tej sprawie zrobić. To, co się dzieje na Facebooku i Twitterze, woła o pomstę do nieba. Mogą być tam strony, które obrażają Kościół katolicki, nawiązują do ideologii komunistycznej, a nie może być polskich haseł patriotycznych. To jest absolutnie nie w porządku. Polskie strony patriotyczne są często szykanowane. Myślę, że to jest kwestia tych osób, które odpowiadają za te portale. Facebook i Twitter wybrali sobie osoby, które odpowiadają za te portale w naszym kraju. Mówi się, że niektóre są sympatykami KOD-u. To jest wszystko do zweryfikowania i może stąd biorą się tak duże problemy ludzi, którzy chcą promować plakaty patriotyczne na Facebooku”
Z PKO do MF. Resort finansów ma nowego rzecznika prasowego
– 7 listopada Łukasz Świerżewski obejmie stanowisko dyrektora Biura Komunikacji i Promocji oraz Rzecznika Prasowego Ministerstwa Finansów – podaje resort w komunikacie.
„Łukasz Świerżewski przez ostatnie trzy lata był związany z PKO Bankiem Polskim, gdzie m.in. pełnił obowiązki dyrektora Departamentu Komunikacji Korporacyjnej oraz Rzecznika Prasowego. Wcześniej zastępca redaktora naczelnego Harvard Business Review Polska i dyrektor ICAN Research, działu badawczego wydawcy HBRP”
Kidawa-Błońska: Bardzo chciałabym, żeby PAD pokazał kiedyś, że jest prezydentem niezależnym
– Bardzo bym chciała, żeby kiedyś prezydent Duda pokazał, że jest prezydentem niezależnym i że dobro Polek i Polaków leży mu na sercu i podjął samodzielnie decyzje, ale do tej pory, przez pierwszy swojej prezydentury, nigdy takiego działania nie zrobił – mówiła Małgorzata Kidawa-Błońska w rozmowie z Dariuszem Ociepą w „Politycznym Graffiti” Polsat News.
Stępień: Fundacja więcej pieniędzy przerabiała w latach 2005-2007
– Wyszły takie zabawne historie, że więcej pieniędzy Fundacja przerabiała w okresie rządowym w latach 2005-2007, gdy były rządy PiS. Okazuje się, że mieliśmy ponad 25 różnego rodzaju programów, które wygraliśmy w konkursach. Trzeba pamiętać, że to konkursy. Myśmy wygrywali te programy w ramach konkursów. To nie jest tak, że urzędnik przyznaje jakieś pieniądze. Tylko są konkursów. Około 25% składanych przez nas wniosków wygrywaliśmy – mówił w „Gościu Radia ZET” Jerzy Stępień.
Stępień: Wezwałem Piotrowicza, aby mnie przeprosił. Będą konsekwencje prawne, Fundacja też będzie wytaczała procesy
Wezwałem Stanisława Piotrowicza, aby mnie przeprosił. Będą konsekwencje prawne. Wytoczę mu proces [cywilny]. Fundacja też będzie wytaczała procesy. Na pewno pan Żaryn doczeka się procesu, być może doczeka się go również Kamil Zaradkiewicz. Jego fundacja będzie skarżyła. Jeśli prof. Żaryn związany z IP mówi o mnie „post-PZPR-owiec”, to znaczy że kłamie albo ma słaby warsztat. Ja nigdy nie byłem w PZPR, na nim ciąży większa odpowiedzialność, by to sprawdzić – mówi w „Gościu Radia ZET” Jerzy Stępień.
Stępień: Procesów szykuje się wiele
Procesów szykuje się wiele, bo to jest stek kłamstw, półprawdy. Fundacja to jest najstarsza organizacja pozarządowa w Polsce. Przeszkoliliśmy 1,5 mln ludzi, ja nigdy przez te 27 lat nie dostałem ani złotówki z Fundacji, z racji pełnienia swoich funkcji tam. To jest działalność pro bono, społeczna.
Ujazdowski: Obawiam się, że odejście Rzeplińskiego nie kończy sporu o TK
– Obawiam się, że odejście prezesa Rzeplińskiego tego sporu nie kończy. Jeżeli prezydent okaże bezstronność, będzie działać w imieniu interesu państwa, to będzie to jak najbardziej zasadne [wyjście z inicjatywą]. Dzisiaj prezydent nie podejmuje inicjatywy w tej sprawie – mówił Kazimierz Michał Ujazdowski w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.
Ujazdowski o Tusku: Polski rząd nie może podkruszać pozycji polskiego przedstawiciela na tak wysokim stanowisku
– Przypuszczam, że tak [Donald Tusk ma szanse pozostać na stanowisku szefa RE]. Zakładam, że jest to w polskim interesie. Jestem wielkim przeciwnikiem przenoszenia sporu wewnętrznego na arenę międzynarodową. To powinno zobowiązywać opozycję do tego, by nie przenosić sporów wewnętrznych na płaszczyznę PE, ale także rząd do tego, by dbać o polskie aktywa w UE i poprzeć przewodniczącego Tuska – mówił Kazimierz Michał Ujazdowski w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.
Pytany, czy jest wielkim przeciwnikiem tego, co mówił ostatnio Jarosław Kaczyński nt. Donalda Tuska, bo on mówił o postępowaniu, europoseł PiS stwierdził:
„Nie będę komentował wypowiedzi nieumotywowanych, natomiast to elementarz elementarza polityki. Polski rząd nie może podkruszać pozycji polskiego przedstawiciela na tak wysokim stanowisku w instytucjach unijnych, w sytuacji, w której nie wchodzi w rachubę zmiana jego kandydatury na inną polską kandydaturę”
– Tusk wniósł do polityki europejskiej ton realizmu w dziedzinie polityki imigracyjnej, ochrony granic zewnętrznych i potrafi dokonać syntezy między wrażliwością Europy Zachodniej a Europy Środkowej. Jeżeli nie będzie przewodniczącym RE, przyjdzie polityk z znacznie mniejszą wrażliwością w stosunku do polskiego podejścia czy szerzej, Europy Środkowej – dodał Ujazdowski.
Ujazdowski o słowach Macierewicza: Nie było to zgodne ze sztuką dyplomatyczną
– Rząd miał prawo zrewidować umowę z Francuzami, ale trzeba to partnerom komunikować z dużym wyprzedzeniem czasu i przestrzegać dyplomatycznej formy. Jeśli pan prezydent – znam jego wypowiedzi – ma wątpliwości co do tej formy, to są te same wątpliwości, które podzielam. Nie było to zgodne ze sztuką dyplomatyczną [słowa Antoniego Macierewicza]. Zamknijmy to – mówił Kazimierz Michał Ujazdowski w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24. Europoseł PiS dodał, że pod względem komunikacji szef MON powinien być bardziej zdyscyplinowany.
Siemoniak: Program 500+ będzie wymagał naprawy, ale nikt w PO nie myśli, by te pieniądze odebrać
Pierwszy czas po porażce PiS będzie czasem naprawy, także w tym obszarze [sferze socjalnej], również w sferze konstytucyjnej. Program 500+ będzie wymagał naprawy, ale nikt w PO nie myśli by te pieniądze odebrać – mówił w „Sygnałach Dnia” PR1 Tomasz Siemoniak.
Polityczny plan środy: sejmowa komisja o wniosku PO o odwołanie minister Zalewskiej
O 17:00 sejmowa Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży rozpatrzy i zaopiniuje wniosek PO o wyrażenie wotum nieufności wobec minister edukacji Anny Zalewskiej. Wszystko wskazuje na to, że jutro wnioskiem zajmie się Sejm. Regulamin mówi, że rozpatrywanie wniosków o odwołania ministrów następuje na najbliższym posiedzeniu. Także jutro projektem reformy edukacji ma zająć się Komitet Stały Rady Ministrów.
12:00 – briefing prasowy Grzegorza Schetyny w Opolu
17:00 – posiedzenie sejmowej komisji edukacji o wniosku PO o odwołanie minister Zalewskiej
Rymanowski dopytywał także o ocenę działań prezydenta Andrzeja Dudy, który nie angażuje się w sprawę Trybunały Konstytucyjnego. – Z wielką nadzieją i zadowoleniem przyjąłbym jego aktywność w tej sprawie – powiedział Ujazdowski. Jego zdaniem, gdyby Duda zaangażował się w sprawę TK, działałby na rzecz dobra państwa.