Polityka, 01.02.2017

 

Waldemar Mystkowski

Misiewicze i Macierewicze powodują upadek morale WP

Wychodzi na to, że Bartłomiej Misiewicz jest ważniejszy od Antoniego Macierewicza, choć ten go kolejny raz urlopował, czy ten zawiesił. A jeżeli ważniejszy od ministra, który w sprawach wojskowych zyskał więcej władzy niż konstytucyjny zwierzchnik Wojska Polskiego Andrzej Duda, logicznym jest, że Misiewicz jest kimś znaczniejszym od prezydenta RP.

Nie jest to gołosłowne stwierdzenie na temat tego niedouczonego farmaceuty, który nie potrafi posługiwać się jezykiem polskim. I wcale nie opowiadam skeczu z kabaretu, bo żaden kabaret nie jest w stanie opisać i ośmieszyć obecnej władzy. Zęby połamał sobie Robert Górski wraz z Kabaretem Moralnego Niepokoju, zamiast obnażyć, ukazać w krzywym zwierciadle w serialu „Ucho prezesa”, ocieplił wizerunek PiS i prezesa.

Dlaczego tak się dzieje? Obecna władza straciła kontakt z rzeczywistością, zainstalowała się ponad krytyką i dialogiem społecznym, niekoniecznie wywyższyła się (bo to także), ale przede wszystkim nie ma wśród niej przedstawicieli, którzy potrafiliby się obronić poprzez polemikę, marni są intelektualnie i nie posiadają rzeczywistych argumentów.

Mamy monolog tych samych postaci nieprofesjonalnie sprawujących władzę. W takim układzie wszelacy cwani faworyci są sięgnąć po władzę nieformalną, nawet większą w tym wypadku niż ma ją Duda. Faworyt Macierewicza powiela gesty swego ministra, bo jest wyjątkowo niedouczony i nieinteligentny, wie, że nic mu się nie stanie, zostanie urlopowany, schowany pod prześcieradło, aż plama przyschnie.

Misiewicz narobił w Białymstoku, tak się sfajdał, iż znowu toczy się jakieś postępowanie w jego sprawie. Guzik prawda, że mają być wyciągnięte konsekwecje, po prostu coś trzeba z Misiewiczem było zrobić, wyjdzie jeszcze z tego silniejszy. Dlaczego tak jest? Proste. Prawda stara jak świat, w stosunkach interpersonalnych rządzą zupełenie inne walory, o czym wiedziała madame Pompadour. Ludwik XV był narzędziem w rękach metresy.

Misiewicz na urlopie zapowiedział, że zdgreaduje generała Waldemara Skrzypczaka, skądinąd wybitnego żołnierza. Zestawmy to z inną degradacją, jaką zapowiedział Ludwik XV, pardon: Macierewicz w stosunku do generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka. Ci nawet nie mogą się bronić, acz nie wykluczam, iż będą protestować jako zombie.

Misiu Macierewicza chce zdegradować żyjącego generała Skrzypczaka, bo ten śmiał upomnieć się o przestrzeganie regulaminu Wojska Polskiego. Generał broni napisał: „Jeżeli żołnierz jest zmuszany do oddawania honoru osobie, która na dobrą sprawę nie ma żadnych uprawnień do tego, żeby być tym, za kogo się podaje, to pomijam, że to łamanie prawa i regulaminów wojskowych, ale jest to pogardzanie żołnierzem i mundurem.”

Chodzi o nadużycia zawieszonego rzecznika Macierewicza, który rozbija się po jednostkach wojskowych limuzną wartą przeszło milion złotych, pułkownikom i generałom nakazuje oddawać honory. Misiu na urlopie napiął się i napisał na Facebooku o generale Skrzypczaku, który wg niego ma być skażony genetycznie, co jest nieprawdą i swoistym splunięciem na naszą historię. Mianowicie Skrzypczak ma lepsze geny niż wszyscy pisowcy razem wzięci, jeden dziadek był oficerem WP, kurierem AK, za co siedział w więzieniu w stalinizmie, a drugi zginął w 1939 roku w Twierdzy Modlin.

No i ten język polski w wydaniu Misiewicza, który tak naprawdę jest sowieckim. Misiu napisał: „złożyłem skargę do MON w sprawie pozbawienia stopnia generalskiego Waldemara Skrzypczaka”. Czyli wcześniej generał Skrzypczak został pozbawiony stopnia generała, Misiewicz zaskarży więc tę niesprawiedliwość i będzie domagał się przywrócenia gwiazdek na pagonach Skrzypczaka.

Taki niedorobiony ten Misiewicz, oczywiście chodziło mu o to, że wystąpił do MON ze skargą na generała, w której domaga się jego degradacji za to, że ten śmiał przypomnieć regulamin WP, a wg niego żołnierze nie powinni oddawać honoru salutu dyrektorowi gabinetu politycznego MON (bo taka jest oficjalna funkcja zawieszonego Misiewicza).

Guzik mnie obchodzi, czym salutują sobie Macierewicza z Misiewiczem w ciszy gabinetu, obydwaj uwłaczają publicznie honorowi żołnierzy, a tym samym niszczą ich morale. W dawnej Polsce obydwaj zostaliby wypłazowani, polska szlachta (ówczesne wojsko), a także ułani, takich gościów jak minister i jego Misiu okładaliby płaską stroną szabel po czterech literach, aż wybiliby im z głowy łamanie dobrych zasad, regulaminu. A możliwe, że doszłoby do krawędziowania, czyli użycia ostrej strony szabel, a tak traktowani byli recydywiści.

Moi przodkowie, a herb w moim rodzie jest hen od Piastów, mają na sumieniu takich Macierewiczów i Misiewiczów, którzy pałętali się w taborach.

Gliński i skarlały patriotyzm. Taka to polityka pamięci. Prowincjonalizm

minister-glinski

Piotr Gliński to prowincjusz pełną gębą – i to w złym znaczeniu. Można być prowincjuszem centralnym – i nie być oksymoronem. Bo kultura niezależnie, gdzie jest tworzona i w jakim miejscu, znajduje sobie miejsce przez talent i odwagę.

Yoknpatawha to prowincja amerykańskiego Południa (acz fikcyjna), jednak w kulturze to centrum, bo stworzył ją wielki William Faulkner. I jest bardziej uniwersalna od Starego i Nowego Testamentu.

Nasz Gliński to prowincjusz w nauce, żadna jego książka nie przebiła sie do świadomości czytelniczej, był/jest naukowcem żadnym. Gliński w rodzinie jest nawet prowincjuszem, bo jego brat Robert coś znaczy, a Piotr to nie tylko prowincjusz, ale margines, zapisek na marginesie. Jest ktoś taki, ktoś nieważny.

Jarosław Kaczyński nawet z braku laku (braku kadr) niegdyś uczynił go premierem technicznym in spe, wyszedł z tego tylko Tablet, acz za wierność Gliński został nagrodzony wicepremierem i ministrem od kultury.

Wszystkie jego dotychczasowe przedsięwzięcia w świecie kultury odbiły się śmiechem, a niektóre nawet rechotem. Obca mu jest kultura, mimo – jako napisałem – posiadania brata reżysera.

Przykucnął na jakiś czas Gliński, a ostatnio wyskoczył z Muzem II Wojny Światowej, które kroiło się na przedsięwzięcie dużego formatu, ale PiS chce przykrawać je do wielkości prezesa Kaczyńskiego, czyli do prowincji i skansenu.

Gliński wyskakuje z nowym projektem „Niepodległa”, na który ma zostać przyznaczone przynajmniej 200 mln zł. Okazją jest okrągła rocznica odzyskania niepodległości w przyszłym roku.

Ta „niepodległa”z daleka waniajet nieudacznictwem, sklarleniem wg wzorca patriotycznego. Wyjdzie jak z tym wielkim filmem hollywoodzkim.

Słyszę PiS to żałość pośladki ściska. A z takiego sentymentu zawsze wychodzi sraczka. Nawet gdyby dzisiaj urodził się pierwszorzędny geniusz drugorzędnego formatu (Gombrowicz o Sienkiewiczu) to na dźwiek PiS, udałby sie na emigrację – niekoniecznie wewnątrzną. Od skansenu i małości PiS należy uciekać, gdzie pieprz rośnie. Od czasu do czasu wykorzystywać ich, dmuchać w ich balony ego, bo to prowincjusze w złym znaczeniu.

Więcej >>>

STANISŁAW SKARŻYŃSKI, 2 LUTEGO 2017

Misiewicz degraduje generała. „Skażony genetycznie”, choć ojciec był kurierem AK, a dziadek oficerem w II RP

Bartłomiej Misiewicz na urlopie wojskiem zarządza przez Facebook. Ogłosił, że pozbawi stopnia generalskiego Waldemara Skrzypczaka. Przy okazji dopuścił się plagiatu, plagiatując pomylił wojskowych i obraził nieżyjących dziadków generała. Jeden był oficerem Wojska Polskiego w II RP, za co siedział w stalinizmie, a drugi zginął we wrześniu 1939 r.

Generał Skrzypczak podpadł Misiewiczowi, gdy skrytykował salutowanie „osobie bez żadnych uprawnień” przez oficerów i żołnierzy Wojska Polskiego, przy okazji nazywając po imieniu kwalifikacje Misiewicza.


Jeżeli żołnierz jest zmuszany do oddawania honoru osobie, która na dobrą sprawę nie ma żadnych uprawnień do tego, żeby być tym, za kogo się podaje, to pomijam, że to łamanie prawa i regulaminów wojskowych, ale jest to pogardzanie żołnierzem i mundurem.

Waldemar Skrzypczak, Polsat News – 30/01/2017

fot. Polsat News


PRAWDA. CHYBA, ŻE MISIEWICZ JEST FLAGĄ MINISTRA OBRONY NARODOWEJ.


Waldemar Skrzypczak ma rację. Regulamin Ogólny Sił Zbrojnych w art. 35-44 dokładnie opisuje zasady oddawania honorów przez wojskowych, a w art. 45-58 przez oddziały wojskowe. Z przepisów wynika jednoznacznie, że „żołnierze są obowiązani oddawać honory” tylko:

  • Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej;
  • Marszałkom Sejmu i Senatu;
  • Prezesowi Rady Ministrów;
  • Ministrowi Obrony Narodowej;
  • przełożonym, starszym i równym stopniem;
  • kombatantom występującym z widocznym oznaczeniem stopnia wojskowego;
  • fladze państwowej, proporcowi Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, fladze Ministra Obrony Narodowej, Marszałka Polski, Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, flagom rodzajów sił zbrojnych i banderze wojennej – w czasie ich oficjalnego podnoszenia i opuszczania (eksponowania), sztandarom wojskowym oraz banderze wojennej podczas wchodzenia na okręt i schodzenia z okrętu;
  • przed Grobem Nieznanego Żołnierza; symbolom i miejscom upamiętniającym bohaterską walkę i męczeństwo Narodu Polskiego i innych narodów, jeśli są tam wystawione posterunki honorowe;
  • pogrzebom z wojskową asystą honorową.

Dodatkowo art. 6 stanowi, że „Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, Prezes Rady Ministrów i Minister Obrony Narodowej są przełożonymi wszystkich żołnierzy”.

Salutowanie Bartłomiejowi Misiewiczowi jest łamaniem Regulaminu Ogólnego Sił Zbrojnych. Rzecznik prasowy i dyrektor gabinetu politycznego MON nie jest przełożonym żołnierzy. Nie spełnia też żadnego innego kryterium.


Przeczytaj też:

„Afera misiewiczowa” newsem roku 2016

OKO.PRESS  13 GRUDNIA 2016


Misiewicz odpowiada plagiatem

Na odpowiedź rzecznika MON nie trzeba było długo czekać. Choć jest na urlopie, na który został wysłany po tym, jak „Fakt” opisał jego zakrapianą imprezę w białostockim klubie „WOW”, Bartłomiej Misiewicz zamieścił na Facebooku spory tekst o generale Skrzypczaku. Post później skasował, ale jego liczne kopie krążą po Facebooku i Twitterze.

Zdecydowaną większość tekstu Misiewicz po prostu przekleił  z artykułu „Syn generała idzie na wojnę”, opublikowanego w „Gazecie Krakowskiej” w 2008 roku. To stamtąd pochodzą słowa o dorastaniu na wojskowym osiedlu i o „skażeniu genetycznym”.

Problem w tym, że fragment tekstu, który skopiował Bartłomiej Misiewicz, nie dotyczy Waldemara Skrzypczaka lecz jego syna – Renarta, który jak przystało na Skrzypczaka także jest żołnierzem.

Misiewicz najprawdopodobniej wiedział, że fałszuje opowieść o rodzinie Skrzypczaków. W skopiowanym z gazety tekście wprowadził zmianę – lata 80. zamienił na lata 70.

W oryginalnym artykule czas akcji określono tak: „był początek lat 80., ojciec chodził w pięknym zielonym mundurze, dowodził ludźmi”. W swoim tekście Misiewicz cofnął akcję o dziesięć lat: „był początek lat 70., ojciec chodził w pięknym zielonym mundurze, dowodził ludźmi”. Dzięki tej zmianie opowieść pasuje do urodzonego w 1956 roku Waldemara Skrzypczaka. Ale tylko do wieku, bo w latach ’70 ojciec Waldemara, Zdzisław, pracował w Wojskowej Komendzie Uzupełnień.



Saga wojskowej rodziny Skrzypczaków

Obrażeni przez Misiewicza dziadkowie Waldemara Skrzypczaka nie byli żołnierzami komunistycznego wojska. Ich historia jest dobrze znana dzięki wywiadowi-rzece „Moja wojna”, którego Skrzypczak udzielił Pawłowi Reszce i Michałowi Majewskiemu w 2010 roku. Pierwszy został zmobilizowany w 1939 roku i zginął po tygodniu wojny podczas bombardowania Twierdzy Modlin.

Drugi dziadek Waldemara Skrzypczaka był oficerem Wojska Polskiego w II Rzeczpospolitej. W 1939 walczył z Niemcami, został wzięty do niewoli, wypuszczony, wstąpił do Związku Walki Zbrojnej, a po aresztowaniu za sabotaż na kolei trafił do obozu w Buchenwaldzie, skąd wyszedł dopiero w 1945 roku.

Do Polski wrócił w 1947, wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego. Niemal od razu trafił na dwa lata do kopalni za obrażenie po pijanemu Józefa Stalina. Potem siedział znowu – za to, że był przedwojennym oficerem, aż do 1951 roku. Do armii w PRL już nigdy nie wrócił.

Ojciec Waldemara, Zdzisław, podczas II wojny światowej był kurierem Armii Krajowej. Po wojnie, w wieku 18 lat, poszedł do szkoły wojskowej.W 1950 roku został skierowany najpierw do Szczecina, a później do Kołobrzegu, gdzie służył w jednym garnizonie z Ryszardem Kuklińskim. Pułk Zdzisława Skrzypczaka brał udział w wydarzeniach Grudnia ’70, gdy pracownicy stoczni Gdynia zostali ostrzelani przez wojsko, a zginęło dziesięć osób – jednak Zdzisław Skrzypczak nie brał bezpośredniego w  udziału w tych wydarzeniach. Znajdował się w punkcie dowodzenia. Po 1970 roku przeszedł do pracy w administracji, dokładniej w Wojskowej Komendzie Uzupełnień.

Wreszcie nieprawdą jest, że generał Skrzypczak przysięgał na wierność Związkowi Sowieckiemu. Choć służył w Wojsku Polskim w PRL, to karierę zrobił dopiero w wolnej Polsce. Podpułkownikiem został w 1993 roku.


Język polski nie jest niestety mocną stroną rzecznika prasowego Antoniego Macierewicza. Sformułowanie „złożyłem skargę do MON w sprawie pozbawienia stopnia generalskiego Waldemara Skrzypczaka” oznacza, że ktoś pozbawił generała Skrzypczaka stopnia, a Misiewicz zaskarżył tę decyzję. Zakładam jednak, że dyrektorowi Misiewiczowi chodzi o to, że do MON trafiła jego skarga na generała, w której domaga się pozbawienia Skrzypczaka stopnia wojskowego za przypomnienie żołnierzom, że nie powinni salutować dyrektorowi gabinetu politycznego MON.

misiewicz

oko.press

02.02.2017

Tomasz Lis: Sorry, takich jaj to nawet w PRL-u nie było

Tabliczka na cześć Antoniego Macierewicza zawisła w… żłobku na Pomorzu. „Zadziałał, aby ten obiekt powstał”

efpcldag

. chce degradacji gen. Skrzypczaka, który przypomniał, że wojsko nie salutuje rzecznikom prasowym.

okopress

 

c3pevhcxaaahgin

 

c3pee9twmaurc-m

Czystka w Ministerstwie Finansów. Dyrektorzy departamentów podatkowych odwołani

Piotr Miączyński, Anna Popiołek, 01 lutego 2017

Siedziba Ministerstwa Finansów przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie

Siedziba Ministerstwa Finansów przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)

Jak wynika z informacji „Wyborczej”, w środę rano odwołano najważniejsze osoby w Ministerstwie Finansów odpowiedzialne za podatki. Chodzi o dyrektorów departamentów zajmujących się VAT oraz podatkiem dochodowym

Starych dyrektorów zastąpią ludzie z zewnątrz. Wśród nowych jest m.in. były dyrektor działu podatków w Banku Millennium.

Informację potwierdził nam resort. – 1 lutego 2017 r. na stanowisko dyrektora Departamentu Podatku od Towarów i Usług został powołany Wojciech Śliż, natomiast na stanowisko dyrektora Departamentu Podatków Dochodowych – Maciej Żukowski – napisało „Wyborczej” ministerstwo.

Wcześniej stanowisko dyrektora Departamentu Systemu Podatkowego objął Filip Świtała.

Ministerstwo Finansów szykuje się do przyspieszenia uszczelniania

To kolejna w ostatnich dniach decyzja personalna w Ministerstwie Finansów wśród osób odpowiedzialnych za podatki. W poniedziałek zrezygnował „z przyczyn osobistych” wiceminister Wiesław Jasiński.

Jasiński był szefem wywiadu skarbowego oraz Generalnym Inspektorem Kontroli Skarbowej. Przez środowisko podatkowe oceniany jest jako fachowiec dużej klasy. Według pracowników ministerstwa był jedną z nielicznych osób na stanowisku kierowniczym, która dobrze znała się na tym, co robi.

Wiceminister nadzorował m.in. wprowadzony w sierpniu zeszłego roku pakiet paliwowy. Wpływy z VAT od paliw wzrosły od tego momentu o 200 mln zł miesięcznie. W zeszłym tygodniu PKN Orlen poinformował, że w ostatnim kwartale 2016 r. sprzedaż oleju napędowego w Polsce zwiększyła się aż o jedną czwartą, licząc rok do roku.

Odejście Jasińskiego, podobnie jak wymiana dyrektorów, to efekt wewnętrznych tarć w resorcie, który szykuje się do przyspieszenia procesu „uszczelniania podatków”.

Skarbówka zaraz przejdzie rewolucję. Od 1 marca będzie działała połączona kontrola skarbowa oraz celna – jako Krajowa Administracja Skarbowa (KAS).

Premier Beata Szydło na szefa KAS powołała Mariana Banasia, wcześniej wiceministra finansów i szefa Służby Celnej. Według naszej informacji Jasiński i Banaś nie dogadywali się ze sobą. A Jasiński od marca byłby podwładnym nowego szefa KAS.

Skarbówka na tropie cen transferowych

Nie ulega wątpliwości, że wicepremier oraz minister finansów i rozwoju Mateusz Morawiecki nie jest zadowolony z dotychczasowych efektów prac skarbówki. To, co działo się do tej pory, to według niego o wiele za mało.

Owszem, skarbówka zaczęła działać energiczniej. Kontroli jest mniej niż do tej pory, ale skupiają się one na „grubych rybach”.

Urzędnicy przyglądają się przede wszystkim spółkom notorycznie przynoszącym straty oraz cenom transferowym. O ile w 2014 r. urzędy skarbowe przeprowadziły 139 kontroli podatkowych dotyczących cen transferowych, to w ubiegłym roku było ich już 376. Aż 310 zakończyło się ujawnieniem nieprawidłowości podatkowych. Efekty nie są jednak powalające – łączna kwota uszczupleń podatkowych dotyczących cen transferowych wyniosła 37 613 195,88 zł.

Są też bardziej medialne sukcesy. Właśnie zostali zatrzymani „Słowik”, „Parasol” i „Wańka” – przedstawiciele tzw. grupy pruszkowskiej . Są podejrzewani o udział w karuzeli VAT-owskiej.

Wszystko to nie zmienia to faktu, że uszczelnianie podatków ma pewne efekty, choć nie tak spektakularne jak oczekiwano.

Morawiecki jest niezadowolony z wpływów podatkowych

Potwierdzają to najnowsze dane dotyczące realizacji ubiegłorocznego budżetu. Mimo, że zarówno wydatki, jak i dochody budżetu były zbliżone do planowanych, to jednak dużo gorzej szła ściągalność podatków. Rząd zyskał dodatkowo z podatku PIT i akcyzy, ponad 3 mld zł w stosunku do pierwotnego planu. Dochody z CIT były nieznacznie niższe do zakładanych przez resort finansów. Największym zaskoczeniem są kiepskie wyniki ściągalności podatku VAT. Plan zakładał, że w skali całego roku będzie to ok. 130 mld zł. W rzeczywistości było to jednak tylko 126,6 mld zł.

Dochody z podatków w stosunku do PKBE&Y

A zwiększenie dochodów z VAT poprzez walkę z przestępcami podatkowymi to w tym roku jeden z priorytetów rządu PiS. – Rzeczywiście mimo uszczelnienia systemu podatkowego jest tak, że dochody z VAT były niższe od planu. Ale mieliśmy niższy wzrost gospodarczy i niższą inflację, więc nie można z tego wywodzić, że działania rządu polegające na uszczelnieniu systemu były nieskuteczne – twierdzi Jakub Borowski, główny ekonomista Banku Credit Agricole

Jak oceniają ekonomiści ING Banku Śląskiego, spadek dochodów podatkowych w końcówce ubiegłego roku wynika prawdopodobnie z chęci przeniesienia przez rząd części deficytu z 2017 r. na 2016 r. poprzez przyspieszenie zwrotów VAT dla przedsiębiorstw przez urzędy skarbowe. – Tak duża skala zwrotów VAT w grudniu – rzędu 5 mld zł – stawia pod znakiem zapytania skuteczność uszczelnienia systemu podatkowego we wcześniejszych miesiącach. Obserwowany wówczas wzrost przychodów z VAT mógł bowiem wynikać z wstrzymywania zwrotów VAT przez urzędy skarbowe – komentują ekonomiści ING.

Państwo rusza na wojnę

Państwo ma teraz ruszyć na wojnę z mafiami podatkowymi. – Mafie vatowskie nie mogą hulać po Polsce jak wiatr po dzikim polu. Będziemy uszczelniać system, – zapowiedział na początku tygodnia wicepremier Morawiecki.

Służą temu gruntowne zmiany prawa. Wróciła z początkiem tego roku zniesiona w 2008 r. 30-procentowa sankcja karna za zaniżenie VAT lub zawyżenie zwrotu tego podatku. Co to znaczy? Jeśli ktoś zaniży kwotę podatku o 1000 zł, to wraz z karną sankcją będzie musiał wpłacić do urzędu skarbowego 1300 zł.

Od 1 marca kontrolę w dowolnym miejscu kraju będzie mógł przeprowadzić każdy z 16 naczelników urzędu celno-skarbowego. Zrobić to może bez uprzedniego zawiadomienia – dzień doręczania upoważnienia do przeprowadzenia kontroli będzie datą wszczęcia kontroli celnoskarbowej. Uprawnienia KAS będą szersze niż do tej pory skarbówki. Urzędnicy będą mogli żądać udostępnienia akt, ksiąg i dokumentów, poufnych dokumentów związanych z przedmiotem kontroli także za inny okres niż okres objęty kontrolą.

25 lat więzienia za faktury

A w ubiegłym tygodniu Sejm przyjął nowelizację kodeksu karnego i innych ustaw, która zakłada karę nawet 25 lat więzienia za wyłudzenia VAT na podstawie fikcyjnych faktur o wartości powyżej 10 mln zł. Fałszowanie faktur o wartości od 5 do 10 mln zł karane będzie więzieniem od 3 do 15 lat.

Morawiecki twierdzi, że dzięki podobnym ruchom znajdzie się w gospodarce 40-50 mld zł. – To kwoty są nie do uzyskania – ucina Jakub Borowski.

Główne źródła wzrostu dochodów podatkowych w 2017 roku w porównaniu z 2016E&Y

Cała luka w VAT jest szacowana w sumie na 40-50 mld zł, a karuzele VAT to maksymalnie połowa tej kwoty. A oprócz nich w luce VAT liczone są też błędy podatników, szara strefa czy oszustwa na stawkach podatkowych. Zdaniem ekonomistów z Instytutu Badań Strukturalnych już 10 mld zł z uszczelnienia podatków, założone w budżecie na 2017 r., to bardzo ryzykowne założenia. Z ich raportu wynikało, że najpoważniejsze wątpliwości budzą zwłaszcza wpływy z VAT – wzrost ma być, zdaniem rządu, dwukrotnie wyższy niż w 2016 r.

Zobacz także: Za parę lat nie będzie czym rządzić – Andrzej Olechowski w „Temacie dnia”

 

wyborcza.pl

 

c3mqycdweae3hqm

 

c3mrahfwiaykffj

Rafał Zakrzewski, „Gazeta Wyborcza”

Pojedzie pan do Ełku, panie prezydencie?

01 lutego 2017

- To bardzo ważny dzień, dziejowa chwila. Witamy z wielką radością naszych amerykańskich sojuszników - mówił w poniedziałek na poligonie w Żaganiu prezydent RP, Andrzej Duda

– To bardzo ważny dzień, dziejowa chwila. Witamy z wielką radością naszych amerykańskich sojuszników – mówił w poniedziałek na poligonie w Żaganiu prezydent RP, Andrzej Duda (KACPER PEMPEL/REUTERS)

Milczący Andrzej Duda przemówił w poniedziałek do mieszkańców Żagania. Jego słowa były bulwersujące: „Chcę państwu powiedzieć jedno: ten program będzie zrealizowany z żelazną konsekwencją. I nie zostanie zatrzymany przez żaden jazgot, przez żadne demonstracje. A jeżeli trzeba, to mam nadzieję, że państwo przyjedziecie i pokażecie swoją postawą, że właśnie takiej polityki chcecie”.

Zdziwiły mnie wielce komentarze do tej wypowiedzi niektórych politologów czy socjologów – że oto prezydent wciąż się waha, czy być prezydentem samodzielnym, czy wiernym członkiem PiS.

Podpowiadam: długopis, którym prezydent Duda podpisuje ustawy, takich rozterek nie doznaje.

A jego słowa w Żaganiu to nie był głos „prezydenta wszystkich Polaków” ani głos, który – jak niedawno sam deklarował – łagodzi konflikty. Było to wezwanie do walki z niezadowolonymi z rządów PiS elitami – jak wcześniej wyjaśnił Duda mieszkańcom zebranym w Sali Kryształowej Pałacu Książęcego.

Na zachętę prezydenta: „Przyjedziecie?!”, wyselekcjonowany suweren zakrzyknął: „Przyjedziemy! Przyjedziemy!”.

W tym czasie przed bramą pałacu trwała pikieta KOD-u. Uczestnicy nieśli flagi i egzemplarze konstytucji. – Protestujemy przeciwko „dobrej zmianie”, przeciwko całej liście grzechów, które popełnił obecny prezydent. Protestujemy przeciwko jego postawie i piastowaniu przez niego tego urzędu – powiedział PAP Dariusz Nocek z lubuskiego KOD-u.

Dorzucę swoje trzy grosze. Już nie o roli prezydenta w rozbijaniu Trybunału czy niszczeniu polskiej szkoły, ale o jego kontaktach z obywatelami.

Duda kieruje do nich albo orędzia, pełne pustej retoryki o jedności narodowej, albo z rzadka udzieli wywiadu telewizji narodowej czy prawicowym gazetom – co służyć ma „ocieplaniu” wizerunku. Wiemy też co nieco o nocnym tweetowaniu, ale to w czasie wolnym.

Nie pamiętam zaś, by prezydent zgodził się na wywiad w mediach niezależnych od władzy czy tłumaczył swoje decyzje na konferencjach prasowych. Na zakończenie szczytu NATO w Warszawie wygłosił oświadczenie i opuścił salę wypełnioną zaskoczonymi dziennikarzami z całego świata. Czyżby to nieśmiałość?

Całkiem ją jednak traci, gdy spotyka się z suwerenem – jak w Otwocku rok temu. Komentował tam protesty KOD-u: – Widzę często na tych manifestacjach twarze właśnie tych, którzy w ostatnim czasie bardzo dużo stracili. Jak to się niektórzy śmieją: „Ojczyznę dojną racz nam wrócić, Panie”, mówią ci ludzie.

W Żaganiu też zobaczył „niezadowolone elity” i pogroził im pisowskim palcem.

Może teraz – gdy poczuł w sobie siłę – prezydent Duda spotka się z suwerenem w Ełku czy w innych miastach, gdzie buzują nacjonalistyczne emocje, dochodzi do przemocy na tle rasowym. Może głośno powie, co o tym sądzi. Może zainicjuje akcję edukacyjną, by tonować niechęć rodaków do obcych, eliminować bezrozumną nienawiść.

Oto pola, gdzie naprawdę trzeba łagodzić konflikty. Pojedzie pan do Ełku, panie prezydencie?

Tylnymi drzwiami do władzy i na spotkania ze zwolennikami – wyjazdy prezesa PiS komentuje Wojciech Maziarski

 

milczacy

wyborcza.pl

Pierwszy półsyntetyczny organizm na Ziemi. Szansa czy… zagrożenie dla ludzkości?

Margit Kossobudzka, 31 stycznia 2017

Bakterie E. coli pod mikroskopem elektronowym. Ich nowy szczep stworzony w laboratorium ma DNA inne niż jakakolwiek istota na Ziemi

Bakterie E. coli pod mikroskopem elektronowym. Ich nowy szczep stworzony w laboratorium ma DNA inne niż jakakolwiek istota na Ziemi

Uczeni stworzyli pierwszy na świecie organizm, który ma po części sztuczne DNA. To może być początek zupełnie nowej formy życia

Ta historia zaczęła się trzy lata temu, kiedy uczeni powiększyli liczbę liter, z których może składać się alfabet DNA, służący do zapisu informacji genetycznej w każdej komórce organizmu.

To była nie lada sensacja.

W świecie ożywionym genetyczny zapis DNA opiera się jedynie na czterech literach, czyli zasadach azotowych. Adenina zawsze łączy się z tyminą, a guanina z cytozyną. Te dwie pary, oczywiście w unikalnej dla każdego człowieka kolejności, zawierają zapis naszej informacji genetycznej – przepis na to, jak będziemy wyglądać, jak się zachowywać, czasami na to, na co będziemy chorować itd., oraz informacje o funkcjonowaniu całego naszego ciała.

Nowe sztuczne DNA było wprawdzie oparte na tym, które istnieje w naturze, ale miało pewien drobny dodatek. Dwie nadprogramowe zasady azotowe. Można więc powiedzieć, że do alfabetu życia, który liczył do tej pory cztery litery (albo pięć, jeśli uwzględnimy, że RNA ma jedną cegiełkę inną od DNA), naukowcy dodali dwie nowe.

Uczeni twierdzili, że dodanie do DNA dwóch liter otwiera drogę do tworzenia organizmów skrojonych na miarę naszych potrzeb.

Nienaturalną, nieistniejącą w przyrodzie nową parę zasad stworzył zespół prof. Floyda Romesberga z Scripps Research Institute w Kalifornii. Na użytek medialny oznaczono je jako X i Y.

Uczeni poszli dalej i wprowadzili te nowe litery do DNA żywej bakterii – Escherichii coli. Udało, ale tylko na chwilę. Trwało to zbyt krótko, by ogłosić sukces.

Nieograniczone możliwości

Syntetyczna biologia to nowa dziedzina nauki, która stale się rozwija.

Wielu w nią nie wierzyło. Pisano, że to science fiction dla badaczy, zapaleńców, którzy marzą o stworzeniu sztucznego życia i zabawie w Pana Boga. Ale dziś naukowcy udowadniają, że fikcja staje się coraz bardziej realna.

Swoje badania tłumaczą lepszą chęcią poznania życia, ale też potrzebą rewolucji, która pchnęłaby świat na inne tory.

– Na Ziemi żyje dziś ponad 7 mld ludzi, a niedługo będzie nas 9 mld! Już teraz trudno zapewnić wszystkim jedzenie, wodę, prąd, nie mówiąc o nowoczesnej medycynie. Żeby utrzymać się jako gatunek i nie zniszczyć planety, potrzebujemy nowych technologii – twierdzi znany wizjoner zajmujący się tworzeniem sztucznego życia – prof. Craig Venter.

Celem jest więc stworzenie bakterii, w której DNA byłyby zapisane rzeczy, których normalne mikroby nie wykonują np. nowe leki czy biopaliwa.

Tworzenie organizmów z na wpół sztucznym DNA może dać początek boomu inżynierii genomowej – z czasem można będzie wstawiać do DNA, co nam się tylko podoba. I tworzyć choćby nowe aminokwasy, a zatem nowe białka o możliwościach, jakich dziś nie znamy.
Obecny alfabet DNA daje przepis na 20 aminokwasów, z których budowane są białka. Powiększenie go do sześciu liter zwiększa pulę już do 172!
Teraz jesteśmy o krok bliżej tej wizji.

Chorowite mikroby

Zespół kierowany przez Floyda Romesberga donosi, że stworzył pierwszy. wreszcie  trwały półsyntetyczny organizm. Wyhodował bakterie E. coli z rozszerzonym, sześcioliterowym kodem genetycznym. I co najważniejsze – mają się one całkiem dobrze.

– W naszym laboratorium żyje pierwszy na świecie organizm półsyntetyczny z kodem genetycznym, na który składają się dwie pary zasad naturalne występujących i dodatkowa obca para – tłumaczy prof. Romesberg. To tak jakbyśmy mieli na Ziemi Obcego. Tyle, że nie przyleciał do nas z kosmosu, ale został stworzony w laboratorium.

Zespół uważa, że to dopiero początek nowej formy, jaką powołał do życia.
– Możliwość wstawiania nowych zasad do DNA daje praktycznie nieograniczoną zdolność do zapisywania informacji genetycznej, do tworzenia organizmów z całkowicie nienaturalnymi atrybutami i cechami, których nie znajdziemy w naturze – tłumaczy.

Trzy lata temu próba przemycenia do bakterii dodatkowych cegiełek do budowy DNA zakończyła się fiaskiem. Mikroby były słabe i chorowite. Ginęły wkrótce po tym, jak otrzymały nową parę zasad, nie mogły utrzymać jej w materiale genetycznym podczas podziału komórkowego.

– Problem w tym, że genom nie jest zaprojektowany, by trwał jeden dzień – mówi Romesberg. – On musi być stabilny w stosunku do skali całego życia. Jeśli półsyntetyczny organizm naprawdę ma być organizmem, to musi być zdolny do stabilnego utrzymywania swojej informacji genetycznej.

Zespół chciał zatem stworzyć bakterie E. coli, które „trzymają”  nowe pary zasad w nieskończoność. Zaprojektować DNA pozwalające im prowadzić normalne, zdrowe życie. I to się udało!

Pierwszym krokiem było stworzenie lepszego narzędzia do transportu sztucznych cegiełek do DNA i umieszczenia ich w odpowiednim miejscu.
– Transporter użyty przez nas w 2014 r. okazał się zbyt toksyczny dla bakterii – wyjaśnia Yorke Zhang, członek zespołu.
Długo szukano mniej szkodliwego. Nowa cząsteczka wydaje się znacznie lepsza. Potem uczeni zmienili cząsteczkę pierwotnie użytą do tworzenia zasady Y tak, by była łatwiej rozpoznawana przez bakteryjne enzymy, które syntetyzują cząsteczki DNA podczas procesu replikacji (powielania materiału genetycznego).
Wreszcie, zespół wykorzystał rewolucyjne narzędzie do edycji genów CRISPR-Cas9, by komórki E. coli nie traktowały sztucznych zasad jako cząsteczek „obcego najeźdźcy”

Organizmy mają mechanizmy, które bronią ich przed takimi modyfikacjami – choćby dlatego, że wirusy chętnie wbudowują się w bakteryjne DNA, by się namnożyć, korzystając z procesu replikacji samej bakterii. Trzeba to było ominąć.

To może być groźne?

W połowie sztuczny organizm? To brzmi trochę przerażająco. Nie tylko dla nas. Uczeni też mają swoje obawy.

Już w 2014 roku, po pierwszej publikacji Amerykanów, Jim Thomas z ETC Group, kanadyjskiej organizacji, która śledzi problemy związane z wprowadzaniem nowych technologii, powiedział „The New York Times”: – Pojawienie się nowej formy życia może mieć w przyszłości daleko idące konsekwencje etyczne, prawne i regulacyjne. Podczas, gdy biolodzy syntetyczni wymyślają nowe sposoby manipulowania podstawami życia, rządy nie są w stanie sklecić nawet podstawy do nadzoru, oceny lub regulacji tego typu tworów.

A wtedy przecież bakterie coli ledwo żyły. Teraz ponoć są zdrowe i teoretycznie gotowe do pracy, jaką zlecą im badacze.
Jednak prof. Romesberg uważa, że nie ma powodów do obaw, bo jedna syntetyczna para zasad „wmontowana” w DNA jest bezużyteczna. Na razie nie może być ona odczytywana i przetwarzana przez bakterie na coś wartościowego. Istnienie tych mikrobów to tylko dowód, że możemy uzyskać takie formy życia.
Następnym krokiem byłoby wstawienie par zasad, które mogą być faktycznie odczytane, tak by na podstawie nowego zapisu bakterie mogły stworzyć białka.

– Drugim powodem, dla którego nie należy wariować z powodu naszego doświadczenia jest fakt, że sztuczne zasady nie zostały zaprojektowane do pracy w komórkach eukariotycznych, w tym ludzkich. Naszych cegiełek: X i Y nie ma nigdzie w naturalnym DNA. Nie ma więc z przyrodzie żadnych, choćby enzymatycznych mechanizmów zdolnych do włączenia tych sztucznych zasad do DNA innych organizmów.

Choć inni uczeni mogą mieć etyczne obiekcje to nie ma wątpliwości, że zespół zamierza kontynuować prace nad poprawą swojej technologii w nadziei, że zmodyfikowane bakterie, kiedyś będą nam służyć, a nie nam szkodzić.

Czy to rzeczywiście się uda? Sądząc po zaangażowaniu uczonych chyba nie będziemy długo czekali na odpowiedź.

Badanie zostało opublikowane w piśmie „Proceedings of National Academy of Sciences”.

 

wyborcza.pl

andrzej-saramonowicz

Cezary Gmyz na tropie. Kaczyński nie pił wódki w Magdalence, a kto twierdzi inaczej, ten „łże”

WB, 01.02.2017

Cezary Gmyz

Cezary Gmyz (Agencja Gazeta | Zrzut ekranu z YouTube.com/Kalumniok)

Tuż przed rocznicą obrad Okrągłego Stołu jak co roku słychać głosy o zdradzie i spisku. Tym razem tematem kłótni stała się też wódka i to, czy podczas rozmów w Magdalence pił ją Lech Kaczyński.

 

Czy Lech Kaczyński pił wódkę z komunistami w Magdalence? Ta pozornie błaha kwestia rozpaliła komentatorów z prawej strony politycznej barykady. Na sugestię dziennikarza „Rzeczpospolitej” Jacka Nizinkiewicza, że tak właśnie było, Cezary Gmyz odpowiedział ostro: „Nie łżyj. Przejrzałem 9 godzin taśm z Magdalenki. Nie ma na nich ani jednego kadru na którym Lech Kaczyński pije wódkę z kimkolwiek”.

 jacek-nizinkiewicz

My, w przeciwieństwie do Cezarego Gmyza, nie widzieliśmy 9 godzin taśm z Magdalenki. Wystarczyło bowiem kilkanaście minut materiału emitowanego na antenie Telewizji Polskiej, by zobaczyć, że to z całą pewnością nie Nizinkiewicz „łże”.

O alkoholu podczas rozmów strony rządowej z opozycją mówił sam Lech Kaczyński. – Komunistom chodziło o osobiste poznanie nas. To miał być też pierwszy etap fraternizacji. Na jednym z przyjęć w Magdalence generał Kiszczak powiedział, że 25 pierwszych kieliszków jest obowiązkowych, a potem jak kto chce – mówił w rozmowie z „Newsweekiem” w 2009 roku. – Po oficjalnych obradach odbywających się przy wodzie sodowej odbywała się kolacja – precyzował ówczesny prezydent.

„Szokujące” taśmy Gmyza

Cezary Gmyz jest korespondentem TVP w Niemczech. Zanim przeniósł się za Odrę, stworzył dla Telewizji Polskiej film „Taśmy z Magdalenki”. Zostały w nim zaprezentowane niepublikowane dotąd nagrania z rozmów w ośrodku rządowym. Dziennikarz przed publikacją mówił o „szokujących fragmentach”, jednak komentatorzy – nawet przychylni Gmyzowi – zdawali się mieć inne zdanie na temat obrazu. „Uważam film za bardzo słaby. Niejasny przekaz, brak osi narracyjnej, zły montaż, oś czasu…” – pisał lustrator Lecha Wałęsy Sławomir Cenckiewicz.

gmyz

gazeta.pl

Minister Gliński powołał nową instytucję. Biuro Programu „Niepodległa” zajmie się polityką pamięci i utrwali nam tożsamość narodową

Witold Mrozek, 01 lutego 2017

Piotr Gliński

Piotr Gliński (Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta)

Zadaniami związanymi z wartym 200 mln zł wieloletnim programem „Niepodległa 2018” zajmuje się od 1 lutego nie Narodowe Centrum Kultury, lecz nowa instytucja powołana przez ministra kultury Piotra Glińskiego. Kto nią pokieruje, jaki będzie budżet? Na razie nie wiadomo.

Od dziś mamy nową państwową instytucję kultury. To Biuro Programu „Niepodległa”. Choć powstało specjalnie do realizacji jednego programu, ma taką samą rangę, jak np. Instytut Książki, Muzeum Narodowe w Warszawie czy Narodowy Instytut Audiowizualny.

Polityka pamięci przede wszystkim

Rozporządzenie w tej sprawie wicepremier Piotr Gliński podpisał we wtorek. Jak mówi dokument, „celem działalności Biura jest realizacja zadań z zakresu polityki pamięci”. Jego podstawowym zadaniem będzie koordynacja obchodów stulecia odzyskania niepodległości, czyli programu „Niepodległa 2018”.

>>KULISY ZAKUPU CZARTORYSKICH – CZY MINISTER GLIŃSKI PRZEKROCZYŁ PRAWO?

Nie wiemy jeszcze, kto zostanie dyrektorem nowej instytucji, jaki będzie ona miała budżet ani ilu pracowników. Czekamy na odpowiedzi z resortu. Pierwotnie nad założeniami i identyfikacją programu „Niepodległa” pracowało Narodowe Centrum Kultury. Na razie nie wiadomo, dlaczego ministerstwo zdecydowało się powołać dla „Niepodległej” osobną instytucję.

200 mln zł do podziału

Wicepremier Gliński zapowiedział w listopadzie 2016 r., że na program „Niepodległa” przeznaczone będzie w latach 2017-21 około 200 mln zł, z czego w bieżącym roku 12 mln.

Pieniądze te mają być rozdysponowane w ramach trzech priorytetów. Pierwszy obejmuje „duże projekty ogólnopolskie” realizowane przez narodowe instytucje kultury oraz inne resorty, a także wojewodów. Drugi – to programy partycypacyjne i dotacyjne. Trzeci – program zagranicznych obchodów i działań międzynarodowych, ze szczególnym uwzględnieniem krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Jednym z głównych celów programu „Niepodległa” jest „utrwalanie tożsamości kulturowej i narodowej”. Znaczenie analogicznych zapisów podkreślono w innych programach grantowych ministerstwa, z których dofinansowuje się wydarzenia artystyczne czy np. powstawanie czasopism kulturalnych.

Historia – oczko w głowie wicepremiera Glińskiego

Polityka historyczna jest priorytetem dla Glińskiego, pierwszego w III RP ministra kultury w randze wicepremiera. Resort podjął się współprowadzenia Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce, powołał też Ośrodek Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego, który ma m.in. przetłumaczyć na język angielski – na potrzeby zagranicznych historyków – zeznania złożone przed Główną Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich.

Priorytetem ministerstwa pozostają muzea – Gliński próbuje de facto zlikwidować Muzeum II Wojny Światowej (przez połączenie z powołanym przez siebie Muzeum Westerplatte). Zdaniem ministerialnych recenzentów MIIWŚ pokazuje wojnę ze zbyt uniwersalistycznej perspektywy i zbyt wiele uwagi poświęca cywilom, zamiast eksponować „pozytywne cechy wojny”, jak ofiarność czy patriotyzm.

>>JAK GLIŃSKI STWORZYŁ MINISTERSTWO PRAWDY I DOBREGO IMIENIA – KOMENTARZ

Resort zwiększył nakłady na muzea Historii Polski i Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Nie ustają też deklaracje wspierania wielkich filmowych produkcji historycznych, które zdaniem polityków PiS miałyby przynieść Polsce uznanie w świecie.

glinski

wyborcza.pl

ŚRODA, 1 LUTEGO 2017 ,12:59

Waszczykowski: Kończymy proces pisania skargi do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości ws. wraku Tupolewa

Jak mówił Witold Waszczykowski na briefingu w MSZ:

„Najpierw staraliśmy się przez ten rok sprawdzić, czy jest możliwość bezpośredniego dotarcia do Rosjan. Rosjanie, jak państwo wiedzą, odpowiadają w sposób negatywny, czasami arogancki. Publicznie odpowiedział nam prezydent Putin, ambasador rosyjski. Próbowaliśmy również uzyskać wsparcie od różnych naszych sojuszników, instytucji, do których należymy. Ponieważ sprawa jest już sprzed 7 lat, nasze możliwości się wyczerpały. Rzeczywiście w tej chwili trwa proces kończenia pisania skargi do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. W najbliższym czasie taką skargę przedstawimy. To zależy od prawników, jak będą w stanie szybko tę skargę napisać, sprawdzić pod względem merytorycznym. To mogą być dni bądź tygodnie”

12:51

Waszczykowski: Nie znam planów Donalda Tuska. Nic nie wiem o drugiej kadencji

Jak mówił Witold Waszczykowski na briefingu w MSZ:

„Nie zgadzam się z pewnymi koncepcjami, które zostały zawarte w tym liście [Donalda Tuska]. Uważam, że wystosowanie takich listów, takich apeli jest nie na miejscu w tej chwili. Tak, jak my przed miesiącami nie życzyliśmy sobie, aby polska demokracja była oceniana przez kogokolwiek innego poza polskimi obywatelami, którzy nas wybierają i w tej demokracji funkcjonują, tak uważam, że ocena przez polityków europejskich stanu demokracji w USA jest niepotrzebna. Nie na  miejscu. Nic takiego się tam nie stało, co wymagałoby tego typu wyrażania ocen”

Nie znam planów Donalda Tuska. Nic nie wiem o drugiej kadencji. Kończy się jego pierwsza kadencja. Jeśli przedstawi jakieś swoje stanowisko, co chce robić przez następne 2,5 roku, będziemy się do tego odnosić. Dzisiaj nie muszę się do tego odnosić, bo nie znam żadnych zamierzeń, planów Tuska – dodał szef MSZ.

12:39

Schetyna: Będziemy twardo bronić i legendy i historii – także tej trudnej – Lecha Wałęsy

Jak mówił Grzegorz Schetyna na Pomorzu Zachodnim:

„To bardzo trudny czas dla niego [dla Lecha Wałęsy] i zawsze wyrazy wsparcia i solidarności może od nas usłyszeć, od Platformy. To bardzo trudna historia, zresztą Lech Wałęsa mówił o tym wielokrotnie. Wszyscy o tym wiedzą, że miał trudny epizod w wielkim życiorysie. Nikt tego nie kwestionuje. Sposób politycznej egzekucji i linczu wygląda właśnie tak, jak to opisujemy. Jest na zlecenie polityki PiS, historycznej, która map okazać, że nie tylko lata 80, Solidarność, 1989 rok były dziełem nie tylko agentów, ale przede wszystkim tych mocodawców, którzy za nimi stali, ale słyszę teraz, że także późniejsze lata 90-te, prezydentura Lecha Wałęsy, wszystko to, co działo się później też było efektem tego spisku i pracy, angażowania się tych złych sił oraz wpływu na Polskę. To fałsz i kłamstwo”

Dlatego tak bardzo twardo będziemy bronić i legendy i historii – także tej trudnej – Lecha Wałęsy. Będziemy bronić tak samo twardo, jak będziemy bronić 27 lat wolnej Polski. Tego wszystko, co było po 4 czerwca. Łącznie z tymi rzeczami, które były trudne, przez które nasz kraj przechodził, ale dzisiaj jesteśmy tu, w wolnej Polsce i jesteśmy z tego dumni. Wiemy, że tę wolność my wszyscy i nasz kraj zawdzięcza Lechowi Wałęsie. Takim ludziom, jak Lech Wałęsa – dodał przewodniczący PO.

12:15

Schetyna: Dwukadecyjność wsteczna jest absurdalna i niekonstytucyjna. Ona ma zmienić całą elitę samorządową

– Ta dwukadecyjność wsteczna – jak ją nazywamy – jest absurdalna i niekonstytucyjna. Ona ma zmienić całą elitę samorządową, czyli spowodować, żeby ci samorządowcy, którzy są akceptowani i wybierani z kadencji na kadencję, nie mogli kandydować – mówił Grzegorz Schetyna na Pomorzu Zachodnim.

12:10

Schetyna: Zamach na samorząd będzie dokonywał się w najbliższych tygodniach czy miesiącach, do wyborów

Jak mówił Grzegorz Schetyna na Pomorzu Zachodnim:

„Będziemy rozmawiać także o tym, w jaki sposób Platforma będzie bronić polskiej regionalnej samorządności, w jaki sposób będziemy dawać tamę i blokować, zrobić wszystko, aby nie doprowadzić do złej zmiany, którą planuje prezes Kaczyński i PiS, czyli taką centralizację, odsamorządowienie tej lokalnej Polski, narzucenie centralnych wzorców i centralnej władzy. Tego, czego tak naprawdę zapomnieliśmy, że kiedyś w Polsce przed 1989, przed 1990 rokiem panowało poczucie resortowości. Decyzji, które są podejmowane w centrali i które decydują, czy wpływają na życie obywateli wszędzie, także w polskich województwach i powiatach, miastach. O tym będziemy rozmawiać, bo to dzisiaj dla nas duże niebezpieczeństwo. Pokusa sięgnięcia, podniesienia ręki na samorządy”

Przewodniczący PO przypomniał o projekcie dot. odbicia Warszawy, który politycy PiS złożyli w Sejmie. – To tylko daje przykład tego, że ten zamach na samorząd będzie dokonywał się w najbliższych tygodniach czy miesiącach. Do przyszłego roku, do wyborów. Chyba, że będą przyspieszone, co także bierzemy pod uwagę. Będziemy świadkami demolowania polskiego samorządu. Będzie to robił Jarosław Kaczyński, politycy PiS-u – dodał.

Zobacz obraz na TwitterzeZobacz obraz na Twitterze

Dziś Pomorze Zachodnie.Odległość od Warszawy duża,podobnie jak poparcie dla Platformy w regionie. Czujemy się jak u siebie 🙂 Do zobaczenia!

10:54

Petru we Wrocławiu: Zrobimy wszystko, aby Wrocław nie był PiS-owski

– Rafał Dutkiewicz swego czasu deklarował, że nie będzie kandydował na kolejną kadencję. Zrobimy wszystko, aby Wrocław nie był PiS-owski. Aby prezydentem miasta była osoba, która będzie kontynuowała to, co działo się w mieście od upadku komunizmu. Ja to mówię jako wrocławianin. Ważne, jest to, by wszystko co jest dobre zostało kontynuowane. Temu służy to porozumienie. Będziemy szukać najlepszego kandydata, który by miał szanse na wygranie i aby był dobrym gospodarzem miasta. Porozumienie mówi o tym, że wszystkie takie rzeczy będziemy konsultować. To jest porozumienie między Dutkiewiczem a Nowoczesną – mówił na konferencji prasowej we Wrocławiu Ryszard Petru.

Dutkiewicz: To porozumienie jest po to, by uspokoić wrocławian i pokazać, że jesteśmy razem

To porozumienie jest po to, by uspokoić wrocławian i pokazać, że jesteśmy razem. Po drugie po to, by pokazać opinii publicznej w Polsce, że po stronie którą zajmujemy da się zawierać dobre porozumienie. Po trzecie, by jeszcze raz opisać najważniejsze projekty dla wrocławian. Sądzę, że ten sygnał jest bardzo ważnym sygnałem.

Jak powiedział prezydent Dutkiewicz, jutro zostanie oficjalnie zaprezentowany nowa wiceprezydent miasta – Magdalena Piasecka – miasta i jej zakres obowiązków.

10:30

Kosiniak-Kamysz: PiS proponuje recydywę PRL. To jest zawłaszczanie Polski i samorządów lokalnych

PiS proponuje recydywę PRL. To jest zawłaszczanie Polski i samorządów lokalnych. To Polacy a nie prezes PiS powinni decydować, co dzieje się w ich miejscowościach. Dziś jest z nami burmistrz Grodziska – tam w ostatnich latach przeprowadziło się ponad 15 tysięcy warszawiaków – mówił w Sejmie Władysław Kosiniak-Kamysz.

Grzegorz Benedykciński: Od 27 lat wybijamy się na niepodległość

Od 27 lat wybijamy się na niepodległość, mieszkańcy mojej gminy włożyli olbrzymi wkład w to by budować sile całej gminy, wejście gminy Grodzisk do metropolii zmniejszy jej znaczenie. Ta decyzja powinna być w gestii mieszkańców, których kosztem powstawały np. strefy przemysłowe.

Kosiniak-Kamysz: Na najbliższym posiedzeniu sejmu składamy wniosek o informacje na temat niszczenia polskich samorządów przez PiS

Jakie będą koszty dla mieszkańców ? Propozycja PiS to demontaż województwa, czy nie stracimy środków z Unii Europejskiej? Czy PiS będzie likwidować powiaty – te pytania trzeba zadać PiS-owi. Na najbliższym posiedzeniu sejmu składamy wniosek o informacje na temat niszczenia polskich samorządów przez PiS. PiS może też uznać to za przyczynę wcześniejszych wyborów samorządowych. Niech to wyjaśnią. Brak Podkowy Leśnej – bo tam nie zyska PiS głosów, to tylko pokazuje nikczemność PiSu i tej propozycji. Jak tak dalej pójdzie to PiS może będzie chciało połączyć Poznań z Podlasiem bo oba są na P.

09:47

Nowoczesna o zmianach w ustroju Warszawy: Tu chodzi o manipulację. PiS chce łatwiej wygrać wybory

– Widać bardzo wyraźnie, że nie chodzi o troskę o aglomerację warszawską, tylko tu chodzi o manipulację. PiS poprzez włączenie gmin ościennych chce łatwiej wygrać wybory w Warszawie. Bo w Warszawie jest słaby. Te zmiany idą w stronę osłabienia systemu zarządzania Warszawą. To będzie miasto, które będzie molochem, ale źle zarządzanym. Po trzecie, te zmiany będą prowadziły do pogorszenia jakości życia mieszkańców. Po czwarte, te zmiany zostały wprowadzone bez dialogu – mówił na konferencji prasowej mazowieckiej i warszawskiej Nowoczesnej Paweł Rabiej.

Gasiuk-Pihowicz: PiS działa w sposób autorytarny

W tej sprawie powinni wypowiedzieć się mieszkańcy Warszawy i gmin podwarszaskich. Ale PiS działa w sposób autorytarny. Narzuca swoje rozwiązania i to wrzutką poselską, która nie musi być konsultowana. My te konsultacje przeprowadzali sami. 20 lutego odbędą się konsultacje w Sejmie, będą dotyczyły spraw samorządowych i ustroju Warszawy. Będziemy rozmawiać też z przedstawicielami wszystkich partii, z mieszkańcami i samorządowcami o referendum lokalnymi.

08:41

Zalewska o propozycji ZNP i opozycji: Rzeczywiście jest to referendum bardzo polityczne

Tak, rzeczywiście jest to referendum bardzo polityczne. Tym bardziej zaskakujące, że jeszcze 3 lata temu właśnie referendum ws. gimnazja, 6-latka, historii zostało wyrzucone do kosza. PiS szło z określonym programem, odbyło się referendum w 2015 roku. [W 2013 i 2014 roku] głosowałam za referendum, dlatego realizuję to referendum – mówiła Anna Zalewska w rozmowie z Robertem Mazurkiem w Porannej rozmowie RMF FM, pytana, czy jest pewna, że nie należy przeprowadzać referendum proponowanego przez ZNP i opozycję.

08:33

Zalewska: Podręczniki będą gotowe do końca czerwca. Jesteśmy po spotkaniu z wydawcami

Jak mówiła Anna Zalewska w rozmowie z Robertem Mazurkiem w Porannej rozmowie RMF FM:

„Podręczniki będą gotowe do końca czerwca. Jesteśmy po spotkaniu z wydawcami. To wydawcy, na podstawie podstaw programowych piszą podręczniki, a na podstawie podstaw programowych również nauczyciele piszą programy. Ponieważ w pełnej glorii i chwale wraca historia, a nauczyciele uczą się odwagi i dyskusji o prawdzie i fałszu, w związku z tym to oni będą podejmować decyzje, bo Lecha Wałęsy jak nie było, tak nie ma we wcześniejszych podstawach programowych”

W podstawie programowej było i jest „Solidarność” i jej bohaterowie – dodał szefowa MEN.

„Trzeba tutaj zacytować prezesa IPN. To bardzo rozsądne zdanie, że dla jednych Wałęsa będzie bohaterem, dla drugich TW i nie jest to jedna prawda. To postać złożona i trzeba o niej w wieloraki sposób dyskutować. To opinia prezesa IPN. Ja historii uczyć nie będę. Zachęcam do odwagi historyków, dzieci potrzebują takiej odwagi, muszą znać fakty, po czym sami będą oceniać”

08:12

Zybertowicz: Nie wiemy, jak wiele przedsięwzięć Wałęsy z lat 80-tych było elementem manipulacyjnej gry służb

– Nie wiemy, jak wiele z jego przedsięwzięć z lat 80-tych było elementem manipulacyjnej gry służb, także sowieckich. Wiemy, że jego zachowanie jako prezydenta narażało Polskę na szwank jak np. podpisanie w Moskwie umowy o eksterytorialności terytoriów. Rząd Olszewskiego się temu sprzeciwiał. Wałęsa jako prezydent miał przedsięwzięcia rażąco naruszające polską rację stanu, jak pomysł NATO-bis – powiedział Andrzej Zybertowicz w rozmowie z Konradem Piaseckim w „Gościu Radia ZET”.

07:59

Rafalska: Powinniśmy częściowo ograniczyć handel w niedziele

Jak mówiła Elżbieta Rafalska w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24, odnosząc się do obywatelskiego projektu dot. ograniczenia handlu w niedziele:

„Nie ma mowy. Wycofanie to wycofanie, czy ono jest eleganckie czy mniej eleganckie. Mówimy: mamy projekt, zbieramy opinie innych resortów do tego projektu. Nie ukrywałam, że jestem za ograniczeniem handlu w niedziele i swoje stanowisko przedtem, jeszcze zanim byłam ministrem, wyrażałam. Uważam, że powinniśmy częściowo ograniczyć, nie wszystkie niedziele. Zakaz nie powinien dotyczyć wszystkich niedziel i z całą pewnością powinniśmy natychmiast wycofać się z karalności, która jest wpisana w obywatelski projekt. Gdybyśmy podlegali karze, to na pewno nie więzienia. Jestem raczej za wprowadzeniem wyższych kar finansowych, a nie kar więzienia”

07:50

Rafalska: Wałęsa jest wielowymiarową postacią. Żałuję, że nie przyznał się do współpracy

Jak mówiła Elżbieta Rafalska w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24:

„To nie jest taka ocena, że można powiedzieć, że to zdrajca czy bohater. [Lech Wałęsa] jest wielowymiarową postacią. Rozumiem, że to odwołanie do tego, o czym wczoraj mówił IPN, że dzisiaj wiemy jednoznacznie, że te dokumenty, które były w zasobach Kiszczaka, które potwierdzają powiązania Lecha Wałęsy z SB, że współpracował, są prawdziwe. Ogromnie żałuję, że Wałęsa po 1989 roku nie zdobył się na tę odwagę i nie przyznał się do współpracy, nie wyjaśnił tej współpracy, tylko uporczywie, dalej – mimo tego, co mówił IPN – Wałęsa nie przyznaje się do tego, co dzisiaj wydaje się nam oczywiste”

Chociażby tym, z którymi współpracował, wszystkim działaczom „Solidarności” powinien powiedzieć naprawdę „przepraszam” – dodała minister.

„Ocena Schetyny jest oceną czysto polityczną. IPN próbuje pokazać historię prawdziwą taką, jaka ona była. Czy chcemy, żeby ze względów zachowania mitu wielkiego, nieskazitelnego bohatera Lecha Wałęsy przekłamywać historię? Historia musi się opierać o fakty i prawdę. Kompletnie nie podzielam opinii Grzegorza Schetyny. Dzisiaj Wałęsa stoi od dłuższego czasu po stronie PO, KOD-u, wspiera tych, którzy od samego początku mówili, że Wałęsa ma ze wszystkim rację”

07:34

Karczewski: Trzeba konsolidować i tworzyć metropolię warszawską. To jest bardzo dobry kierunek

– Trzeba popatrzeć również na nasz program wyborczy. To śp. Lech Kaczyński powiedział, że trzeba popatrzeć na wydzielenie Warszawy z woj. mazowieckiego. Trzeba konsolidować i tworzyć metropolię warszawską. To jest bardzo dobry kierunek. Różnice w dostępie do kultury, edukacji, służby zdrowia w Warszawie i [poza nią] są ogromne – powiedział w „Sygnałach Dnia PR1” marszałek Senatu Stanisław Karczewski.

300polityka.pl

Kolejne „serdeczne” przywitanie Dudy z Kaczyńskim. Prezydent wyciąga rękę, a prezes…

mast, wideo: TVN24/x-news, 15.04.2016
http://www.gazeta.tv/plej/19,114871,19927235,video.html?embed=0&autoplay=1
Pojawił się kolejny argument za tezą forsowaną przez część komentatorów, że Jarosław Kaczyński nie pała szczególną sympatią do Andrzeja Dudy. Podczas przywitania obu polityków w Gnieźnie, prezes PiS nie zaszczycił „swojego prezydenta” choćby spojrzeniem.

 

Chodzi o sytuację, która miała miejsce przed uroczystą mszą w Gnieźnie z okazji jubileuszu 1050-lecia chrztu Polski.

Po wejściu prezydenta do katedry, prezes PiS przywitał głowę państwa w chłodny, zdawkowy sposób. Mało tego – jak uchwyciły kamery telewizji TVN24, Kaczyński nawet nie zaszczycił Andrzeja Dudy spojrzeniem. Na nagraniu widać wyraźnie, że polityk patrzy w dokładnie przeciwnym kierunku niż prezydent.

Fot. TVN24/X-news

Niektórzy komentatorzy wychwycili również, że Kaczyński nie podniósł się z miejsca podczas wejścia prezydenta do katedry, czego wymaga protokół dyplomatyczny.

PAD wchodzi do Katedry. Wszyscy stoją, a Prezes siedzi.
Kiedy Jarosław Kaczyński powie: to nie mój prezydent?
via FB

To jednak wyjaśnić już łatwiej – choćby wiekiem prezesa czy zwykłym zmęczeniem. Tym bardziej, że nagranie z katedry pokazuje, jak Kaczyński chwilę później już stoi i wita się z Dudą. Trudniej zrozumieć natomiast jego zimne, „puste” spojrzenie.

„Dwugłos władzy” i filmik z internetu

Dociekania na temat tego, kto wyznacza w Polsce faktyczne kierunki władzy, a kto jest politycznym „pionkiem”, zaostrzyły się po wystąpieniach Dudy i Kaczyńskiego podczas obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej. Część obserwatorów życia politycznego oceniła jednoznacznie – smoleński „dwugłos władzy” ujawnia, że to prezes PiS rozdaje karty.

Ich teza dostała nieoczekiwane wsparcie. Po sieci zaczął krążyć filmik, na którym uchwycono moment przywitania obu polityków w rocznicę katastrofy. Widać tam wyraźnie, jak prezydent zabiega o uścisk dłoni Kaczyńskiego, co ostatecznie kończy się chłodnym wyciągnięciem ręki ze strony prezesa.

Fot. TVN24/X-news

Czy są to wystarczające dowody na potwierdzenie tezy, że faktyczną władzę w Polsce sprawuje Kaczyński – trudno powiedzieć.

gniezno

gazeta.pl

„Polityka” pokazuje Kaczyńskiego i jego świtę. To zdjęcie przejdzie do historii

OK, 01.02.2017

Okładka 'Polityki'

Okładka ‚Polityki’ (fot. Ł.Cynalewski/AG/ ‚Polityka’/Facebook)

„Limuzyny, asystenci, ochroniarze, przywileje, celebra”. „Polityka” pisze, że PiS dba tylko o swoje interesy.

Jarosław Kaczyński w samym centrum, wokół niego jego najbliżsi współpracownicy: Beata Szydło, Antoni Macierewicz, Mariusz Błaszczak, Marek Kuchciński. Prezes siedzi, oni klaszczą. Właśnie ogłoszono, że prezes Prawa i Sprawiedliwości został laureatem nagrody „Człowiek Wolności” tygodnika wSieci”. W końcu Kaczyński prosi klaszczących, by usiedli, macha ręką na Szydło, kiwa na Kuchcińskiego. Zdjęcie, na którym widać oklaskiwanego prezesa pojawiło się na okładce najnowszego numeru „Polityki”. „Dygnitarze” – głosi wielki napis nad zdjęciem.

„Tempo, w jakim władza deprawuje ludzi z PiS, porównać można jedynie z tym, w jakim Antoni Macierewicz pokonał trasę od ojca Rydzyka do prezesa Kaczyńskiego” – pisze „Polityka” i dodaje: „Miało nie być Bizancjum, nepotyzmu, celebry i arogancji władzy. Wyszło jak zawsze. A nawet znacznie lepiej”.

„Limuzyny, ochroniarze, przywileje…”

„Polityka” bierze na cel czołowych polityków PiS: m.in. prezesa Jarosława Kaczyńskiego, premier Beatę Szydło, ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, czy minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbietę Rafalską. Słów krytyki nie szczędzi też prezydentowi Andrzejowi Dudzie i rzecznikowi MON Bartłomiejowi Misiewiczowi.

Tygodnik zarzuca im „dbanie o siebie i swoich”, popieranie się przy obsadzaniu stanowisk w spółkach Skarbu Państwa i gwarantowanie sobie licznych przywilejów. „Polityka” pisze np., że Macierewicz „rozbudował własną ochronę do rozmiarów absurdalnych i niespotykanych w MON”, Misiewicz rozbija się rządowymi limuzynami i domaga się honorów od wojskowych, a Szydło i Duda za „wsparcie” przyznają swoim współpracownikom bardzo wysokie nagrody.

Zobacz także: Antoni Macierewicz chwalił kierowcę: „Oklaski dla pana Kazimierza”. Gdy wracał, doszło do karambolu

gazeta.pl

ŚRODA, 1 LUTEGO 2017

STAN GRY: Prasa o pomyśle PiS dot. odbicia Warszawy, RZ: PiS na drodze do utraty władzy, Fakt: PO uratuje Misiewicza?

— PANIE MARSZAŁKU KOCHANY. – PANIE REDAKTORZE KOCHANY – 300POLITYKA U MARSZAŁKA SENATU.
Wie pan o tym, że na pana w kampanii mówiono Stanley. Skąd to się wzięło?
– Tak brzmi moje imię po angielsku.
Wygląda pan, jak amerykański senator.
– Nie, nie wiem. Wiele osób się tak do mnie zwracało. Stanley.
A prezes mówi Stanley?
– Nie. Nie mówi.
http://300polityka.pl/news/2017/01/31/panie-marszalku-kochany-panie-redaktorze-kochany-300polityka-u-marszalka-senatu/

— LIVEBLOG 300POLITYKI:
Nowoczesna o zmianach w ustroju Warszawy: Tu chodzi o manipulację. PiS chce łatwiej wygrać wybory
Zalewska: Jutro w MEN konferencja nt. podstaw programowych
Zalewska o propozycji ZNP i opozycji: Rzeczywiście jest to referendum bardzo polityczne
Zalewska: Podręczniki będą gotowe do końca czerwca. Jesteśmy po spotkaniu z wydawcami
Zybertowicz: Nastąpiło wzmocnienie naszego bezpieczeństwa i pod tym parasolem można zrobić reorganizację w wojsku
Zybertowicz: Nie wiemy, jak wiele przedsięwzięć Wałęsy z lat 80-tych było elementem manipulacyjnej gry służb
Rafalska: Jestem zwolennikiem rozmawiania na gruncie przygotowanych, konkretnych propozycji
Rafalska: Powinniśmy częściowo ograniczyć handel w niedziele
Rafalska: Wałęsa jest wielowymiarową postacią. Żałuję, że nie przyznał się do współpracy
Karczewski: Trzeba konsolidować i tworzyć metropolię warszawską. To jest bardzo dobry kierunek
Karczewski: Akcja referendalna ws. reformy edukacji jest spóźniona
Polityczny plan środy: Spotkanie Szydło ze Streżyńską i Gróbarczykiem, Senat o SKOK-ach
http://300polityka.pl/live/2017/02/01/

— ODBIĆ WARSZAWĘ – tytuł na jedynce GW: “Pomysł PiS przewiduje powołanie ogromnego powiatu, który utworzyłaby Warszawa (ok. 1,7 mln mieszkańców) wraz z 32 okolicznymi gminami (łącznie ok. 270 tys.). W 30 z 32 przyłączanych do Warszawy gmin w ostatnich wyborach do Sejmu wygrał PiS. Na liście do przyłączenia brakuje Podkowy Leśnej, gdzie wygrała PO. Zgodnie z projektem Podkowa byłaby enklawą oblaną ze wszystkich stron gminami włączonymi do Warszawy. – Przypadek, zwykłe niedopatrzenie – przekonuje poseł Sasin. Powiększona Warszawa miałaby 50-osobową radę, w której po jednym przedstawicielu miałyby obecne podmiejskie gminy oraz warszawskie dzielnice. Gdyby powtórzyły się wyniki z ostatnich wyborów, to 40 z 50 miejsc dostałaby rządząca dziś w kraju ekipa”.

— W PODOBNY SPOSÓB FIDESZ ORBANA PRZEJĄŁ WŁADZĘ NAD STOLICĄ WĘGIER – pisze w GW Michał Wojtczuk: “Kiedy ustawa miałaby wejść w życie: od najbliższych wyborów czy wcześniej, skracając kadencję i powodując przedterminowe wybory samorządowe? W projekcie zapisano tylko, że wejście w życie określi osobna ustawa. Może chodzić o sygnalizowaną przez PiS ustawę zmieniającą ordynację wyborczą w samorządach, m.in. wykluczającą z kandydowania prezydentów i burmistrzów, którzy rządzili już co najmniej dwie kadencje. W podobny sposób Fidesz Viktora Orbána przejął władzę nad stolicą Węgier – Budapesztem. Tam też rządzą burmistrzowie dzielnic. W 2014 r. stali się oni automatycznie członkami rady miejskiej, co praktycznie wyeliminowało z niej opozycję, bo wcześniej Fidesz wygrał wybory w większości dzielnic”. http://wyborcza.pl/7,75398,21318266,pis-probuje-odbic-warszawe-chce-powolac-ogromny-powiat-w-ktorym.html

— PIS PRZYŁĄCZA 33 GMINY DO WARSZAWY – tytuł na jedynce SE: “Czyżby PiS znalazł wreszcie sposób, jak zwyciężyć z wielkomiejskim elektoratem głosującym w Warszawie na PO? Do Sejmu trafił projekt ustawy, który może zmienić stolicę w gigantyczną metropolię. Wielka Warszawa wchłonie aż 32 sąsiednie gminy! PiS tłumaczy zmiany dobrem stolicy, jednak zdaniem przeciwników tej partii to skok po władzę. Dzięki temu ruchowi PiS przybędzie wyborców, bo wchłaniane do aglomeracji samorządy to bastiony wyborcze partii rządzącej”.

— BEATA MAZUREK CYTOWANA PRZEZ SE: “ – Argument, że chcemy wygrać wybory w stolicy i dlatego zmieniamy granice, jest obraźliwy dla mieszkańców terenów podwarszawskich, dlatego że są wtedy traktowani jako maszynki nieświadome tego, na kogo oddają głos – odbija piłeczkę Beata Mazurek (50 l.), rzecznik klubu PiS”. http://se.pl/wiadomosci/polityka/pis-bierze-warszawe_943261.html

— DLA WAS TYLKO “BOLEK”, DLA NAS PRZEDE WSZYSTKIM BOHATER – pisze w GW Jarosław Kurski: “Paradoks polega na tym, że destrukcja mitu Wałęsy nie była możliwa w PRL, a staje się możliwa dopiero dziś. Bezpieka triumfuje zza grobu. Oto ubecka operacja dyskredytowania Wałęsy jako narodowego przywódcy zostaje dokończona rękoma współczesnych. Sprawa sprzed 47 lat, kiedy w tragicznym grudniu 1970 r. młody robotnik podejmuje nieczystą grę z komunistyczną bezpieką, nie może zmienić pozytywnego bilansu jego zasług. Ale może im nadać głębszy wymiar – ukazać człowieka pokonującego własną słabość. Ukazać w nowym świetle chłopaka spod Lipna, który najpierw odnosi zwycięstwo nad samym sobą, potem nad oprawcami, którzy chcą go złamać, i wreszcie nad komunizmem w Polsce”. http://wyborcza.pl/7,75968,21316073,dla-was-tylko-bolek-dla-nas-przede-wszystkim-bohater.html

— RZĄD ZWALNIA SZEFOWĄ BIURA RADY EUROPY – pisze w GW Ewa Siedlecka: “MSZ po ponad 25 latach pracy zwolnił Hannę Machińską, dyrektorkę Biura Rady Europy w Warszawie. – Powiedziano mi, że przyczyny są polityczne – mówi zwolniona (…) Wycofanie przedstawiciela przez państwa członkowskie zdarza się w Radzie Europy bardzo rzadko. Zrobiły to Węgry Orbána i Turcja Erdogana. Następcą dyr. Machińskiej jest Paweł Wierdak. W MSZ był m.in. zastępcą dyrektora departamentu narodów zjednoczonych i praw człowieka”. http://wyborcza.pl/7,75398,21318315,rzad-zwalnia-szefowa-biura-rady-europy-do-tej-pory-zrobily.html

— PIS JEST JUŻ NA DRODZE DO UTRATY WŁADZY – pisze w RZ Marcin Piasecki: “To także jeden z elementów decydujących o tym, że PiS wjeżdża w ślepą polityczną uliczkę. Nie ma z niej wyjścia także dlatego, że przy wszystkich popełnianych istotnych błędach partii Jarosława Kaczyńskiego brakuje pozytywnego paliwa niezbędnego podczas rządzenia. Kiedyś takim paliwem było wspomniane 500+ czy obniżony wiek emerytalny. Ale teraz? PiS poza drobiazgami nie ma nowej oferty dla ludzi. Wyborcy mogą tylko biernie oczekiwać na ciosy w postaci reformy edukacji czy zmian w służbie zdrowia. Skutek tego zapętlenia się PiS wydaje się oczywisty – postępujący spadek poparcia i w końcu wyborcza porażka. O ile, rzecz jasna, kolejne wybory będą się rządziły takimi samymi prawami jak dotychczasowe, co Jarosław Kaczyński, być może kierując się przeczuciem, ostatnio zdaje się kwestionować”. http://rp.pl/Rzecz-o-polityce/301319908-PiS-jest-juz-na-drodze-do-utraty-wladzy.html

— PKB: ŁASKAWY BOŻEK – tytuł na jedynce RZ: “Paradoks polega na tym, że Morawiecki ma rację, iż PKB nie jest szczególnie dobrą miarą rozwoju. Nie oddaje tego, jak zmienia się sytuacja bytowa przeciętnego obywatela. Jest bardzo prawdopodobne, że w 2017 r., pomimo szybszego wzrostu PKB, sytuacja gospodarstw domowych poprawi się mniej zauważalnie niż w roku spowolnienia”. http://rp.pl/Blogi/301319857-PKB-laskawy-bozek.html

— WZROST GOSPODARCZY BYŁ NAJSŁABSZY OD TRZECH LAT, ALE NIECO LEPSZY, NIŻ SIĘ SPODZIEWANO – pisze w GW Anna Popiołek: “W ubiegłym roku polska gospodarka urosła o 2,8 proc. – podał Główny Urząd Statystyczny. Gdyby nie zakupy Polaków napędzane programem 500+ wzrost gospodarczy byłby gorszy. Ale zdaniem ekonomistów w kolejnych kwartałach powinno być lepiej”. http://wyborcza.pl/7,155287,21314636,pkb-polski-wzrosl-w-2016-r-o-2-8-proc-to-dzieki-zakupom-za.html

— CZABAŃSKI ZAMIAST WALCZYĆ O ABONAMENT TĘPI DISCO POLO – pisze SE: “Muzykę disco polo uwielbiają miliony Polaków, czego dowodem była bijąca rekordy popularności impreza sylwestrowa w Telewizji Polskiej. Między innymi na taką muzykę stawia prezes TVP Jacek Kurski (51 l.). – Telewizja publiczna musi być dla wszystkich. I dla tych, którzy kochają disco polo, i dla tych, którzy lubią Teatr Telewizji – potwierdza prof. Maciej Mrozowski (67 l.), medioznawca z UW. Najwyraźniej nie rozumie tego przewodniczący Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański (69 l.)”. http://se.pl/wiadomosci/polityka/zamiast-walczyc-o-abonament-tepi-disco-polo_943292.html

— SE: BRZESZCZE DOSTAŁY POCIĄG. DZIĘKI SZYDŁO?: “Mieszkańcy gminy Brzeszcze mogą zacierać ręce z radości! Od niedawna na ich stacji PKP zatrzymuje się międzynarodowy pociąg, który jedzie do Pragi, Wiednia, a nawet Budapesztu. To jedyny pociąg, jaki zatrzymuje się na tej stacji. W gminie mieszka szefowa rządu Beata Szydło (54 l.), ale PKP przekonuje, że to nie pani premier stoi za decyzją, ale „duży potencjał pasażerów””. http://se.pl/wiadomosci/polityka/brzeszcze-dostay-pociag-dzieki-szydo_943182.html

— 2,5 MLN ZŁ ŁAPÓWKI ZA DZIAŁKĘ W STOLICY – tytuł na jedynce Faktu.

— SĘDZIA RYMAR BYŁ SĘDZIĄ WE WŁASNEJ SPRAWIE – pisze Fakt: “Równość wobec prawa? Ta konstytucyjna zasada powinna obowiązywać wszystkich. Są jednak równi i równiejsi! Gdy obywatel Stanisław Rymar był stroną w toczącym się postępowaniu o zwrot gruntów… sędzia Stanisław Rymar orzekał w sprawach dotyczących zgodności z Konstytucją przepisów, które dotyczą reprywatyzacji warszawskiej! W maju 2015 r. był w składzie orzekającym w sprawie braku ograniczenia czasowego, co do stwierdzenia nieważności decyzji wydanej z rażącym naruszeniem prawa, a w lipcu 2016 r. w sprawie tzw. dekretu Bieruta, o zasadach zwrotu nieruchomości”. http://fakt.pl/wydarzenia/polityka/rymar-byl-sedzia-we-wlasnej-sprawie/zd68lvf

— PO URATUJE MISIEWICZA? – tytuł w Fakcie: “Jeszcze w tym tygodniu PO przypuści atak na ministra obrony Antoniego Macierewicza (69 l.). Pretekst? Nocne wyczyny rzecznika resortu Bartłomieja Misiewicza (27 l.) w białostockim klubie (…) Atak na Misiewicza może paradoksalnie… uratować mu posadę. Tak to już jest w polityce – wniosek nieufności wobec nawet najgorszego ministra sprawia, że premier go nie odwoła. Zresztą już rzecznik rządu Rafał Bochenek (31 l.) zasugerował, że Misiewicz nie odejdzie. – Mam nadzieję, że szybko wróci z urlopu, bo jest wzmocnieniem dla resortu – mówił wczoraj w Radiu ZET”. http://fakt.pl/wydarzenia/polityka/platforma-zaatakuje-frontalnie-macierewicza-misiewiczem/mpngt2k

— KIEROWCY WON! JEDZIE SZEF MON – tytuł w Fakcie: “Fakt, w imieniu użytkowników dróg, apeluje do pani Premier, Rady Mediów Narodowych i Polskiego Radia – trzeba uzupełnić cogodzinne serwisy popularnego “Radia Kierowców”. Oprócz informacji o zdarzeniach drogowych i pogodzie, powinny uwzględniać planowane przejazdy szefa MON. Ministra, który dba tylko o własne bezpieczeństwo, a rozwój rozumie jako… rozwijanie szalonych prędkości”. http://fakt.pl/wydarzenia/polityka/kierowcy-won-jedzie-szef-mon/0hh6r6m

— GW PRZYPOMINA, JAK POLITYCY ZMIENIALI ZDANIE WS REFERENDUM O EDUKACJI. http://wyborcza.pl/7,75398,21317277,jak-politycy-zmieniali-zdanie-ws-referendum-o-edukacji-przypominamy.html

— EWA SIEDLECKA PRZECHODZI Z “GAZETY WYBORCZEJ” DO “POLITYKI”. http://wirtualnemedia.pl/artykul/ewa-siedlecka-gazeta-wyborcza-polityka

300polityka.pl

 

Michał Wilgocki

Laudacja na cześć zasług Ludzi Wolności

01 lutego 2017

25.01.2017 , Warszawa , Gala nagrody Czlowiek Wolnosci organizowana przez tygodnik W Sieci n/z Jaroslaw Kaczynski Fot. Rafal Oleksiewicz/REPORTER 30.01.2017 , Warszawa , Gala Czlowieka Roku Gazety Polskiej n/z Premier Beata Szydlo Fot. Rafal Oleksiewicz/REPORTER

25.01.2017 , Warszawa , Gala nagrody Czlowiek Wolnosci organizowana przez tygodnik W Sieci n/z Jaroslaw Kaczynski Fot. Rafal Oleksiewicz/REPORTER 30.01.2017 , Warszawa , Gala Czlowieka Roku Gazety Polskiej n/z Premier Beata Szydlo Fot. Rafal Oleksiewicz/REPORTER (Rafal Oleksiewicz/REPORTER (2))

Jarosław Kaczyński został mianowany przez tygodnik „wSieci” Człowiekiem Wolności. Premier Beata Szydło została natomiast „Człowiekiem Roku Strefy Wolnego Słowa”. Będąc pod wielkim wrażeniem laudacji, jakie Ludzie Wolności usłyszeli na swoją cześć, przygotowaliśmy własną. Uzupełnioną.

Do ustalenia wszystkich zasług obu laureatów posłużyły mi wolności wymienione w konstytucji. Lista jest oczywiście niepełna, ponieważ dla wyliczenia wszystkich zasług zabrakłoby miejsca nawet w internecie. Przypomnijmy zatem te najważniejsze.

Wolność parlamentu

Sejm RP za rządów Ludzi Wolności stał się prawdziwą Wyspą Wolności. Wolno w nim już niemal wszystko.

Wolno głosować w sali plenarnej. Wolno też w kolumnowej.

Wolno uchwałami unieważniać wybory poprzedniego parlamentu.

Wolno uczestniczyć w obradach, wolno też być z nich wykluczonym bez powodu.

Wolno przegłosowywać ustawy, kiedy jest kworum. Wolno też, kiedy go nie ma, albo kiedy nie wiadomo, czy jest.

Wolno dokonywać reasumpcji głosowania, kiedy wynik jest niekorzystny.

Wolno wreszcie głosować jedną ręką. Wolno też dwiema, jeśli akurat kolegi nie ma.

Wolność słowa

Dzięki staraniom Ludzi Wolności zakończyła się nareszcie dyktatura politycznej poprawności. Wolność słowa w Polsce przeżywa właśnie swój renesans. Każdy może powiedzieć wszystko na dowolny temat.

Na przykład, że rzucanie petardami i kamieniami w stronę baru prowadzonego przez obcokrajowców jest „całkowicie zrozumiałe” bo ludzie boją się terroryzmu (Mariusz Błaszczak).

Albo, że Egipt sprzedał Rosji mistrale za jednego dolara (Antoni Macierewicz).

Albo, że Francuzi uczyli się od Polaków jeść widelcem (wiceszef MON Bartosz Kownacki).

Albo wreszcie, że na antyrządowych demonstracjach widać twarze osób specjalnej troski (Człowiek Wolności).

Wolność prasy i innych środków społecznego przekazu

Dzięki Ludziom Wolności dziennikarze mogą czuć się w końcu bezpiecznie. Prokuratura w końcu zaczęła korzystać z martwego dotąd przepisu kodeksu karnego o utrudnianiu krytyki prasowej, czego efektem są zarzuty dla protestujących przed Sejmem, którzy próbowali zasłaniać kamery TVP.

Zobacz: Poszedłem pod Sejm i zagrałem w filmie „Pucz”. Rozmowa z Wawrzyńcem Hłaską

Troska o komfort pracy dziennikarzy towarzyszyła również planom poprawienia ich warunków pracy w parlamencie. Centrum Prasowe – jeśli powstanie – będzie doskonałym, nowoczesnym miejscem, dzięki któremu dziennikarze już nie będą musieli biegać po sejmowych korytarzach z językiem na brodzie i łapać polityków „nad pisuarem”. Teraz będą mogli siedzieć wygodzie i czekać, aż politycy sami do nich przyjdą. Ten pomysł domaga się twórczego rozwinięcia: politycy mogliby sami przygotowywać gotowe materiały i przesyłać je do publikacji.

Dowartościowani zostali również wieloletni sejmowi korespondenci – w czasie kryzysu parlamentarnego Straż Marszałkowska i biuro przepustek dbały o to, by w pracy nie przeszkadzali im amatorzy bez stałych sejmowych przepustek – tacy jak chociażby Paweł Reszka z „Tygodnika Powszechnego”, który do parlamentu nie został wpuszczony.

Dużo sprawiedliwiej rozdzielane są teraz publiczne komunikaty i reklamy spółek skarbu państwa. Zrezygnowano z niesprawiedliwego kryterium kioskowej sprzedaży, teraz liczy się „niepokorność”.

Wolność gospodarcza

Ludzie Wolności wspierają również innowacje i nowe pomysły na biznes. Stąd miliony dla fundacji Tomasza Sakiewicza na portal o Puszczy Białowieskiej czy szkoły ojca Tadeusza Rydzyka na medialne szkolenia dla pracowników sądów i prokuratur.

Wolność Trybunału Konstytucyjnego

W tym aspekcie Ludzie Wolności wielokrotnie podkreślają zasługi poprzednich ekip. Trybunał Konstytucyjny był wolny. Być może nawet zbyt wolny. Ale teraz będzie jeszcze wolniejszy. Ostatni wyrok wydał 13 grudnia roku ubiegłego, jeszcze za kadencji prezesa Andrzeja Rzeplińskiego.

Wolność zgromadzeń

Nowe prawo o zgromadzeniach, jak tylko wejdzie w życie, zapewnia komfort i bezpieczeństwo uczestnikom publicznych demonstracji.

Za sprawą niezłomnej działalności Biura Ochrony Rządu, do minimum zostało zredukowane zagrożenie pożarowe podczas demonstracji. Na przykład w grudniu funkcjonariusze podczas miesięcznicy smoleńskiej (i kontrmanifestacji Obywateli RP) przeprowadzili niezapowiedzianą kontrolę ppoż.

Pod nadzorem Mariusza Błaszczaka policja troszczy się o zdrowie demonstrujących. Kiedy 16 grudnia przed Sejmem demonstracja przeciągała się do późnych godzin nocnych, policja użyła wszelkich możliwych środków, by protestujący rozeszli się do domów, poszli spać i umożliwili to samo posłom, którzy chcieli opuścić Sejm.

Godne odnotowania jest również, że Straż Marszałkowska przeprowadziła ostatnio bezpłatny kurs sztuk walki dla uczestników demonstracji Obywateli RP. Na wypadek, gdyby Obywatele wstydzili się brać udziału w ćwiczeniach przy obcych, Straż grzecznie poprosiła reportera „Wyborczej” Igora Nazaruka, by nie filmował i opuścił teren Sejmu.

Wolność tworzenia i działania związków zawodowych

Przestrzegania tej konstytucyjnej zasady pilnuje największy związek zawodowy, czyli „Solidarność”. Charakteryzuje go pełna wolność działania. W tej wolności wybrał wspieranie polityki Ludzi Wolności na wielu płaszczyznach. Ostatnio na płaszczyźnie opisanej akapit wyżej – czyli wolności zgromadzeń. W trosce o komfort demonstrujących przeciw rządowi, przewodniczący „S” Piotr Duda zapowiedział, że jego ludzie wyjdą na ulicę i nakryją ich czapkami. Miło z ich strony, bo temperatury na zewnątrz wciąż poniżej zera.

Wolność sumienia i wyznania

Za symbol wolności wyznania w Polsce niech posłużą słowa arcybiskupa Stanisława Gądeckiego ze stycznia ubiegłego roku.

– Gdy prześledzimy kilkadziesiąt lat po wojnie, nie było takiego momentu zjednoczenia myślenia o państwie i Kościele. To jest chwila przełomowa – powiedział. Z wolności wyznania korzystają garściami przedstawiciele władzy. Za zgodą Człowieka Wolności, prezydent Andrzej Duda, jako pierwsza głowa państwa w historii, świętował urodziny Radia Maryja.

Ale rządzący dbają również o wolność wyznania innych religii. Żeby nie psuć święta protestantom, prezydent nie udzielił patronatu obchodom 500-lecia reformacji.

Swoją wiarę swobodnie mogą wyznawać również uciekający przed wojną muzułmanie – w najlepszych możliwych do tego warunkach, czyli w swoich krajach.

Wolność twórczości artystycznej

Rok 2016 przejdzie do historii jako czas rozkwitu polskiej kinematografii i kabaretu. W marcu na ekrany kin weszło długo zapowiadane, przełomowe dzieło „Smoleńsk” wyreżyserowane przez Antoniego Krauze. Przynajmniej oficjalnie, bo wieść niesie, że produkcję osobiście nadzorował jeden z Ludzi Wolności, który po zamkniętym pokazie filmu miał wyjść zniesmaczony z kina i powiedzieć „to nie tak było”.

Jego konstruktywne uwagi przesunęły premierę, ale okazały się nie do przecenienia. Powstał sukces kasowy na miarę polskiego „JFK”. To nie tylko przełomowe wydarzenie kulturalne, ale również ważny krok w dochodzeniu do Prawdy, której – co podkreśla Człowiek Wolności na każdej smoleńskiej miesięcznicy – z każdym dniem jesteśmy coraz bliżej.

Innym ważnym osiągnięciem jest wprowadzenie w TVP pluralizmu poczucia humoru. Do dominujących do tej pory na antenie kabaretów nieśmiesznych (z których można było się nie śmiać) dołączyły wyjątkowo nieśmieszne, a także żenujące (z których śmianie się jest obowiązkowe).

Poza skeczami z udziałem krzykliwych mężczyzn przebranych za kobiety, można teraz w telewizji publicznej oglądać gagi Jana Pietrzaka (np. taki, w których o elektoracie PO mówi: „wszy, mendy, gnidy”), czy spektakle Marcina Wolskiego – jak wspaniała noworoczna szopka, z której niestety trudno wybrać jeden wyróżniający się żart, bo wszystkie trzymają poziom (żenujący).

Warto też odnotować, że to właśnie w 2016 roku powstał nowy gatunek w kabarecie cyklicznym. Jego założenia w dużym skrócie: najpierw zrobić kilka programów pełnych fatalnych i nieśmiesznych gagów, a w następnych odcinkach udawać, że „to było zamierzone” i do kiepskich żartów dołączyć śmianie się z własnej nieporadności. Zdjęcie z anteny kultowego „Studia Yayo”, bo o nim mowa, to jedyna skaza, jaką dostrzegliśmy na całokształcie twórczości Ludzi Wolności.

pytaja przygotowalismy

wyborcza.pl