PiS, 05.04.2016

 

Gretkowska: Prezydent Duda jest ministrantem. Ale służy do czarnej mszy

05-04-2016

– W Polsce jest miłosierdzie dla dzieci nienarodzonych, ale nie dla kobiet – mówi pisarka Manuela Gretkowska.

– Kiedy patrzę na prezydenta Dudę, to mam nieodparte wrażenie, że jest ministrantem. Nie wiem tylko, czy on zdaje sobie sprawę, że służy do czarnej mszy, jaka jest właśnie  odprawiana przez rząd razem z Kościołem. A to, że projekt zaostrzenia ustawy aborcyjnej  został ogłoszony mniej więcej w tym czasie, gdy Kościół katolicki obchodzi dzień Miłosierdzia Bożego świadczy o tym, że w Polsce jest miłosierdzie, ale dla nienarodzonych a nie dla kobiet – mówi Manuela Gretkowska w rozmowie z Renatą Kim i podkreśla, że wojna o aborcję to rozgrywka polityczna. – Jeśli PiS zdecyduje się spłacić Kościołowi dług, za poparcie, jakie od niego dostał w czasie wyborów, to w efekcie w Polsce będziemy mieli współwładzę Kościoła i rządu – dodaje Gretkowska.

Posłuchaj całej rozmowy z pisarką.

Prof. Leszek Balcerowicz o Polsce i Jarosław Kuźniar o hejcie – przeczytaj, o czym rozmawiali z Tomaszem Lisem.

gretkowska

newsweek.pl

Posłanki Nowoczesnej piszą do Agaty Dudy w sprawie aborcji: „Prosimy panią o pomoc…”

Paweł Kośmiński, 05.04.2016

Agata Kornhauser-Duda

Agata Kornhauser-Duda (Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta)

„W imieniu tysięcy polskich kobiet prosimy o pomoc w powstrzymaniu kolejnego konfliktu społecznego i zatrzymaniu działań, które doprowadzą do krzywdy i cierpienia wielu z nas” – piszą w liście skierowanym do pierwszej damy posłanki Nowoczesnej. Agatę Kornhauser-Dudę proszą o spotkanie i zajęcie stanowiska w sprawie zaostrzenia ustawy aborcyjnej.
 

Petycja do Agaty Kornhauser-Dudy to następstwo przygotowanego przez organizacje pro-life projektu ustawy całkowicie zakazującej aborcji. Dla tych, którzy „powodują śmierć dziecka poczętego”, przewiduje on kary pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. W ustawie nie ma już mowy o „płodzie”, ale o „dziecku poczętym”, i nie o przerywaniu ciąży, tylko o „zabójstwie prenatalnym” czy „dzieciobójstwie prenatalnym”.

Z obowiązującej od lat 90. ustawy inicjatorzy zmian wykreślają zapis o ciążącym na organach administracji rządowej oraz samorządu terytorialnego obowiązku „zapewnienia swobodnego dostępu do informacji i badań prenatalnych”, a także o nauczaniu o „metodach i środkach świadomej prokreacji”.

– Celem inicjatywy jest przywrócenie pełni praw człowieka, ze szczególnym uwzględnieniem prawa do życia, osobom najsłabszym, które nie mogą samodzielnie się bronić – przekonują.

Za całkowitym zakazem aborcji opowiedział się już prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz premier Beata Szydło (choć w poniedziałek stwierdziła, że jest to tylko jej prywatna opinia). Na łamach poniedziałkowego „Super Expressu” poseł PiS Arkadiusz Czartoryski przekonywał wręcz: – W czasie drugiej wojny światowej w wyniku masowych gwałtów Niemców na Polkach po powstaniu warszawskim urodziło się wiele dzieci. Ci ludzie byli dobrymi Polakami, wspaniałymi ludźmi, naukowcami, budowali Polskę.

List w sprawie aborcji. „Każda z nas może się znaleźć w sytuacji…”

– Pierwsza damo, pani Agato, prosimy o to, aby zabrała pani głos. Wierzymy, że jest pani mądrą kobietą, mówiła pani, że nie boi się pani Jarosława Kaczyńskiego, bardzo prosimy o wsparcie w tej sytuacji – zaapelowała podczas wtorkowej konferencji przed Sejmem posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus.

W liście skierowanym do pierwszej damy posłanki Nowoczesnej „w imieniu tysięcy polskich kobiet proszą o pomoc w powstrzymaniu kolejnego konfliktu społecznego i zatrzymaniu działań, które doprowadzą do krzywdy i cierpienia wielu z nas”.

Parlamentarzystki przywołują słowa Lecha Kaczyńskiego, „postaci ważnej dla wielu Polaków, a szczególnie dla pana prezydenta Andrzeja Dudy”, z 2007 r. – Uważam, że osiągnięty kompromis jest kompromisem, którego nie wolno naruszać. Powtarzam – nie wolno naruszać – powiedział wtedy ówczesny prezydent. Z kolei Maria Kaczyńska podpisała się pod apelem do parlamentarzystów, by nie naruszali obowiązującego dotąd tzw. kompromisu aborcyjnego.

„My, posłanki Nowoczesnej, jesteśmy przekonane, że doskonale rozumie pani dramatyczne konsekwencje, jakie na wiele kobiet sprowadzi nowa ustawa. Każda z nas może się znaleźć w sytuacji, w której zostanie zmuszona, by urodzić dziecko ciężko upośledzone lub będące owocem gwałtu. Polskie kobiety są odpowiedzialne i chcą mieć wybór. A państwo, w tak fundamentalnych sytuacjach życiowych, powinno stać po ich stronie, dając wsparcie i gwarantując prawo do decydowania” – piszą autorki listu.

„Jest pani pierwszą damą, osobą dla nas, kobiet, ważną i znaczącą”

Zwracają uwagę, że zaostrzenie prawa nie zmniejszy liczby przerywanych ciąży, a przyczyni się do rozwoju podziemia aborcyjnego. Podkreślają, że ofiary gwałtu przestaną zgłaszać przestępstwo organom ścigania, co doprowadzi z kolei do „spadku wykrywalności tego typu przestępstw i tym samym poczucia bezkarności gwałcicieli”.

„Dopuszczalność aborcji w jasno określonych sytuacjach nie ma nic wspólnego z zachęcaniem do niej. Te decyzje dla każdej z kobiet są ogromnym dylematem moralnym. Państwo nie powinno w takich kwestiach zastępować ludzkich sumień” – czytamy w petycji.

„Jest pani pierwszą damą, osobą dla nas, kobiet, ważną i znaczącą. Prosimy o zajęcie stanowiska w tej sprawie oraz o spotkanie, na którym będziemy mogły omówić sposoby rozwiązania tego bardzo poważnego problemu” – apelują sygnatariuszki listu. I zachęcają również inne kobiety, by się pod nim podpisały. Na piątek na godz. 17 Nowoczesna planuje przed Sejmem protest przeciwko całkowitemu zakazowi aborcji.

Obowiązujące w Polsce prawo antyaborcyjne jest już i tak jednym z najbardziej restrykcyjnych w Europie. Całkowity zakaz przerywania ciąży obowiązuje jedynie na Malcie. Z najnowszego sondażu CBOS wynika, że większość Polaków opowiada się za utrzymaniem obowiązujących przepisów. Za tym więc, aby aborcja była dopuszczalna, gdy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety, gdy jest wynikiem czynu zabronionego (np. gwałtu) bądź w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

SLD rozpoczyna w tym tygodniu zbiórkę podpisów pod wnioskiem o referendum w tej sprawie.

Zobacz także

posłankiPiszą

wyborcza.pl

 

Upośledzone dzieci. Polityka godności w PiS

Agnieszka Kublik, 05.04.2016

Jarosław Kaczyński na uroczystych obchodach 24. urodzin Radia Maryja

Jarosław Kaczyński na uroczystych obchodach 24. urodzin Radia Maryja (Fot. Wojciech Kardas / Agencja Gazeta)

PiS walczy o zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej, a de facto o całkowity zakaz aborcji, szafując hasłami typu, że „życie musi być chronione od poczęcia do śmierci” albo że „każdy ma prawo do godnego życia”. Hasła tyleż piękne, co często puste.
 

I w przypadku PiS nie jest to zarzut gołosłowny, bo PiS test na człowieczeństwo – stosunek do słabszych, potrzebujących – przegrał.

Latem 2014 r. Sejm głosował nad nowelizacją ustawy o wspieraniu rodziny i pieczy zastępczej. Chodziło o naprawę błędu sprzed lat, kiedy to posłowie zapomnieli o dzieciach nieuleczalnie chorych, które żyją w zakładach opiekuńczo-leczniczych. ZOL-i nie wpisali do ustawy, więc państwo nie miało obowiązku tych dzieci utrzymywać. ZOL-e musiały żebrać, by dzieci (w całym kraju jest ich ok. 350) mogły w ogóle przeżyć. Nie było pieniędzy na jedzenie, ubrania, ogrzewanie, całodobową opiekę, dentystę, okulistę, sprzęt ortopedyczny, pampersy. Ledwo starczało na leki. A to dzieci niezwykle ciężko, często nieuleczalnie i śmiertelnie chore, niezdolne do samodzielnego życia, cierpią m.in. na porażenie mózgowe, zapalenie mózgu, porażenie kończyn, epilepsję, wady serca, wodogłowie, niewydolność krążenia, niedowład wiotki kończyn dolnych.

W tym przypadku miarą człowieczeństwa członków Klubu Parlamentarnego PiS był ich stosunek do tych dzieci błagających od lat o pomoc państwa.

W Sejmie poprawkę poparło 296 posłów z PO, PSL, SLD, Twojego Ruchu i Solidarnej Polski. Większość PiS wstrzymała się od głosu. Za głosowała tylko trójka – Antoni Macierewicz, Jolanta Szczypińska, Wojciech Jasiński. Prezes Jarosław Kaczyński oraz m.in. Mariusz Błaszczak, Joachim Brudziński, Adam Hofman, Adam Lipiński i Krystyna Pawłowicz wstrzymali się od głosu. Hofman, ówczesny rzecznik partii, tłumaczył, że była „szeroka dyskusja na klubie” i pamięta „zastrzeżenia, jak te dzieci zabierać rodzicom”. A w tej noweli w ogóle o to nie chodziło – nikt dzieci rodzicom nie zabierał. Przeciwnie, rodzice oddali je do ZOL-i, by tam mogły pod specjalistyczną opieką żyć i umierać. PiS nie miał zielonego pojęcia ani o jakie prawo chodzi, ani o jaką sprawiedliwość.

I wcale nie była to pomyłka w głosowaniu. Tak samo PiS zachował się potem w Senacie. 17 senatorów Prawa i Sprawiedliwości (na 21 głosujących) wstrzymało się od głosu.

Te dzieci zostały wcześniej porzucone dwa razy. Pierwszy raz – przez rodziców, którzy nie chcieli lub nie byli w stanie zająć się nieuleczalnie chorym dzieckiem. Drugi – przez państwo, które o nich zapomniało, a potem nie potrafiło naprawić swojego błędu.

I wreszcie po raz trzeci – przez PiS, który tak chętnie mówi o godnym życiu, ale tak niechętnie pomaga, by życie – a w zasadzie umieranie – mogło być choć trochę godne.

Zobacz także

piSbroni

wyborcza.pl

 

Wiceszef KE w Polsce: Punktem wyjścia dla dialogu musi być opublikowanie i wdrożenie wyroku TK z 9 marca

Tomasz Bielecki, Bruksela, kospa, 05.04.2016

Frans Timmermans, wiceszef Komisji Europejskiej, rozmawia dziś w Warszawie o Trybunale Konstytucyjnym

Frans Timmermans, wiceszef Komisji Europejskiej, rozmawia dziś w Warszawie o Trybunale Konstytucyjnym (Fot. Sawomir Kamiski / Agencja Gazeta)

Frans Timmermans, wiceszef Komisji Europejskiej, rozmawia dziś w Warszawie o Trybunale Konstytucyjnym. Punktem startu dla dialogu musi być poszanowanie wyroków TK, wyroków które powinny być ogłoszone i wdrożone i to powinien być punkt startu dla dialogu, na rzecz wypracowania długofalowych rozwiązań konfliktu – stwierdził.
 

– Zostałem poinformowany, że jest podjęta próba, przez wszystkie strony, by rozpocząć dialog, by znaleźć wyjście z kryzysu. Komisja Europejska zrobi wszystko by znaleźć wyjście z kryzysu i wesprzeć prowadzenie tego dialogu, a także by znaleźć rozwiązanie problemu. Jest to kwestia nagląca, bo państwo UE musi działać zgodnie z poszanowaniem procedur praworządności – powiedział Frans Timmermans, I wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej.

– Punktem wyjścia dla dialogu musi być poszanowanie wyroków TK, wyroków które powinny być ogłoszone i wdrożone i to powinien być punkt startu dla dialogu, na rzecz wypracowania długofalowych rozwiązań konfliktu – dodał.

Na pytanie jak odbiera decyzję, że rząd nie zamierza publikować wyroku odpowiedział, że „punktem wyjścia powinno być uznanie ładu konstytucyjnego jaki istnieje, co oznacza publikowanie stosowanie wyroków TK. (…) Komisja Wenecka wyraziła się jednoznacznie, że TK ma prawo działać bezpośrednio na podstawie konstytucji. A to polski rząd tak wyraźnie sam zwrócił się o opinię do Komisji Weneckiej. Punktem wyjścia w obecnej sytuacji musi być obecny ład konstytucyjny – podkreślił.

Timmermans spotkał się dziś w Warszawie z szefem MSZ Witoldem Waszczykowskim, wicepremierem Mateuszem Morawieckim, oraz prezesem Trybunału Konstytucyjnego Andrzejem Rzeplińskim. Po południu spotka się z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą. Stwierdził także, że – zachęcony obecnym dialogiem – będzie ponownie w Polsce za dwa tygodnie.

Zaproszenie nadeszło do Brukseli dopiero w zeszłym tygodniu

Timmermans pilotuje postępowanie KE na rzecz praworządności w Polsce, które Bruksela wszczęła 13 stycznia głównie z powodu Trybunału Konstytucyjnego. Timmermans, były szef holenderskiego MSZ, już wówczas deklarował chęć szybkiego spotkania z przedstawicielami polskiego rządu, ale Waszczykowski bardzo długo opierał się z zaproszeniem Holendra do Polski. Zaproszenie nadeszło do Brukseli dopiero w zeszłym tygodniu.

Korespondencja Waszczykowskiego i Ziobry z Timmermansem często tylko zaogniała stosunki rządu Beaty Szydło z KE. Ale w zeszłym tygodniu swój list skierowany do Timmermansa (i wysłany do wszystkich komisarzy UE) napisał – uchodzący w Brukseli za wyważonego – minister ds. europejskich Konrad Szymański (wiceminister spraw zagranicznych). Pomimo że list, do którego dotarła „Wyborcza”, jest utrzymany w spokojnym tonie, to powtarza toczka w toczkę dotychczasowe argumenty rządu Beaty Szydło. A szczegółowo tę linię wykłada pięciostronicowy załącznik podpisany przez wiceministra spraw zagranicznych Aleksandra Stępkowskiego.

Szymański pisze, że Trybunał Konstytucyjny nie miał prawa zajmować się 9 marca nowelizacją ustawy o TK („ustawą naprawczą”), a czyniąc to, miał zignorować zasadę domniemania konstytucyjności ustaw. I tym samym miał – zdaniem Szymańskiego – naruszyć m.in. 7 artykuł konstytucji („Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”). „To jest bezpośrednia przyczyna, dla której prawne rozstrzygnięcie z 9 marca 2016 r. nie może być uznawane za wyrok i rząd nie jest w stanie go opublikować” – tłumaczy Szymański.

Duda nie zaprzysięga sędziów, MSZ powołuje się na Kaczyńskiego

Minister Szymański pisze o grupie ekspertów powołanej przez marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, której celem ma być opracowanie zaleceń dla prac parlamentarnych w celu wdrożenia „w możliwie największym stopniu” zaleceń Komisji Weneckiej w „obszarze systemowym”. „Parlamentarna większość w Sejmie nie rezygnuje z wysiłków na rzecz znalezienia kompromisu politycznego” – przekonuje Szymański. Ale pod koniec listu nadmienia, że „zewnętrzne rekomendacje, przyjmowane z uwagą, mogą czasem tworzyć fałszywe wrażenie, że nie jest potrzebny kompromis ze strony wszystkich uczestników sporu”.

Ponadto Szymański pisze, że Komisja Wenecka – wykraczając poza prośbę polskiego rządu – zajęła się nie tylko ustawą o TK, ale też sporami wokół składu TK. „To jest kwestia nadal politycznie nierozwiązana. Mamy tu poważne różnice opinii co do roli zaprzysięgania sędziów przez prezydenta” – pisze Szymański.

A wiceminister Stępkowski w swym załączniku do listu przekonuje, że prezydenckie uprawnienie do niezaprzysięgania sędziów miało być potwierdzone już w 2006 r., gdy ówczesny prezydent Lech Kaczyński długo odmawiał zaprzysiężenia Lidii Bagińskiej. Wiceminister Stępkowski przekonuje, że prezydent Kaczyński zaprzysiągł ją dopiero po upewnieniu się, że Bagińska zaraz potem zrezygnuje z TK („Bagińską wybrano z rekomendacji Samoobrony i LPR przy poparciu PiS, ale okazało się, że zachowywała się nieetycznie jako syndyk, co stwierdził sąd, odbierając jej uprawnienia syndyka”).

Po wizycie w MSZ: Najwięcej wątpliwości budzi to, czym jest wyrok

Po wtorkowej wizycie Timmermansa w polskim MSZ wiceminister spraw zagranicznych Aleksander Stępkowski relacjonował, że strona polska akcentowała doniosłość kompromisu politycznego w sprawie TK. – Osobną kwestią był wątek prawny – podkreślił. Jak przekonywał, „okazało się, że trzeba wyjaśnić szereg kwestii”, co bardzo poprawi atmosferę. – Dostrzegliśmy bardzo dużą wolę współpracy ze strony komisarza, natomiast pewna dotychczasowa stanowczość ewidentnie wynika z pewnych interpretacji w gruncie rzeczy bazujących na niedokładnej analizie prawnej – przekonywał.

– Najwięcej wątpliwości budzi kwestia tego, co to znaczy wyrok TK – mówił Stępkowski. – Przewodniczący Timmermans skonstatował dzisiaj, że rzeczywiście ogląd tej sytuacji, taki jaki do tej pory posiadał, może nie być oglądem w pełni wyczerpującym i może być cały szereg wątpliwości i niejasności.

Szymańskiego dziennikarze pytali o szansę na zaprzysiężenie trzech sędziów legalnie wybranych przez poprzedni parlament i opublikowanie ostatniego wyroku TK. – Wydaje mi się, że tego typu sugestie powtarzane przez dłuży czas oznaczałyby, że powtarzamy oczekiwania wobec jednej ze stron tego konfliktu, aby w 100 proc. wyrzekła się swoich racji prawnych i politycznych, które stały za tymi aktami. One nie były przypadkowe. Więc wydaje się, że to nie jest dobry początek do rozmowy na temat kompromisu – odpowiedział wiceminister.

Będą kolejne etapy procedury monitorowania praworządności?

Wizyta Timmermansa w Warszawie, na którą Komisja Europejska już zaczynała tracić nadzieję, prawdopodobnie odsunie jej debatę o Polsce, wcześniej planowaną na tę środę. – Timmermans chyba będzie potrzebować trochę czasu na przygotowanie pełnego sprawozdania uwzględniającego rozmowy w Warszawie oraz wniosków – tłumaczy nasz rozmówca w euroinstytucjach.

Timmermans na środowym posiedzeniu KE ma zdać innym komisarzom krótką relację ze spotkań w Warszawie, ale regularna dyskusja oraz ewentualne decyzje – jak nieoficjalnie tłumaczono wczoraj w Brukseli – zapewne zostaną odsunięte na najbliższe tygodnie.

KE powinna wkrótce podjąć decyzję, czy nadal prowadzić – głównie korespondencyjny – dialog z Polską, czy też rychło zatwierdzić oficjalną „opinię o zagrożeniu praworządności” w Polsce, co byłoby krokiem ku kolejnym etapom procedury – wydaniu zaleceń naprawczych oraz sięgnięciu po artykuł 7 z traktatu UE. Ten artykuł przewiduje sankcje, ale – co teraz wydaje się mało prawdopodobne – musiałyby je poprzeć wszystkie pozostałe kraje Unii. Dla KE kluczowa jest opinia Komisji Weneckiej (w poniedziałek w Warszawie powoływał się na nią szef Rady Europy Thorbjorn Jagland), z której wynika obowiązek publikacji wyroku TK z 9 marca i zaprzysiężenia trzech sędziów wybranych prawidłowo przez poprzedni Sejm.

Zobacz także

wiceszefKE

wyborcza.pl