KOD, 13.11.2016

 

Witaj Królu Lulu…

Witaj Królu Lulu…

Na początku myślałam, że to jakiś głupkowaty żart, może ukryta kamera, ale nie… Wyraźnie widzę na filmie umieszczonym na FB kroczącego energicznie, w kierunku pomnika Romana Dmowskiego – Jarosława Kaczyńskiego. Obok niego jak żywy pierwszy as PiS – Joachim Brudziński, tuż za nimi drepcze drobnym kroczkiem pani rzecznik Beata Mazurek i cała świta ochroniarzy. A z megafonów płyną słodkie dźwięki: „Panie Naczelniku, Prezes Stronnictwa Narodowego imienia Dmowskiego Romana, Ludwik Wasiak melduje Rozdroże na przyjęcie Pana Naczelnika Państwa Polskiego”.

Tak zabrzmiało oficjalne powitanie, z jakim spotkał się na pl. Na Rozdrożu w Warszawie zwykły poseł polskiego Sejmu, przybywszy tam, by złożyć kwiaty u stóp pomnika Romana Dmowskiego. Nie koniec na tym. Z głośników słychać też, że Jarosław Kaczyński jest „niekoronowanym królem polskiej polityki”.

Można oczywiście organizatorom uroczystości przypisać skłonność do dowcipów, ale sam Kaczyński wcale nie wyglądał na zbytnio zakłopotanego. Raczej duma i blask biły z jego oblicza.

Film stał się chyba teraz największym hitem Facebooka. Internauci od rana kulają się ze śmiechu, a niektórzy po prostu są wkurzeni i pytają, jak tak można? Są setki komentarzy, a ich autorzy budują przezabawne karambole retoryczne. Bo jak inaczej reagować na podobny nonsens?

Nawiasem mówiąc warto przypomnieć, że tytuł Naczelnika Państwa przysługiwał w latach 1918-1922 marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Obecnie niektórzy mówią, że w związku z kontrolną rolą, jaką Kaczyński sprawuje nad premier polskiego rządu i prezydentem, w partii tak się go właśnie tytułuje.
(Źródło: FB)

 

koduj24.pl

Kaczyński kradnie rolę Witosa

Kaczyński kradnie rolę Witosa

Jarosław Kaczyński kontynuuje swoją karierę wcielania się w role złodziei. Z bratem Lechem kradli Księżyc w klasyce dla dzieci „O dwóch takich, co ukradli Księżyc”. Teraz prezes kradnie Wincentego Witosa partii chłopskiej PSL.

Kaczyński udał się ze swoim sztabem do Wojnicza blisko Wierzchosławic (Małopolska), gdzie Witos się urodził, prowadził gospodarstwo, z którego to gumna awansował na premiera II Rzeczpospolitej i to trzykrotnie, taki przedwojenny Waldemar Pawlak. Tym szlakiem odtwórczym może podążać prezes PiS. I gdy poskrobie się w jego osobowości, to może być ten kierunek kariery, acz Kaczyński musi się spieszyć. Był tylko raz premierem. Teraz winien strącić Beatę Szydło. To byłoby drugie premierostwo.

A kiedy trzecie? A kiedy do tego Piłsudski przyjdzie po niego i ześle go do Berezy Kartuskiej? W tym ostatnim wypadku myślę o Mateuszu Kijowskim, znając jednak gołębie serce lidera KOD, z wielkim prawdopodobieństwem mogę założyć, iż pozwoli prezesowi salwować się, jak Ukraińcy z Majdana Janukowyczowi, który dał nogę do Putina, Kaczyński może udać się do Budapesztu, do Orbana. Antycypuję? A czym jest polityka? Przewidywaniem. Wizją, jak niektórzy opisują te halucynacje prezesa.

Tymczasem prezes przebrał się w sukmanę Witosa i jako lider PSL, tj. PiS, pochwalił się na konwencji swoją partią, która jakoby broni wsi. Retoryka prezesa aż prosi się cytowania, jaki to jego PiS jest wspaniały: „Czy broni polskiej ziemi, polskich lasów? Tak, broni. Czy broni religii chrześcijańskiej? Tak, broni. Czy broni interesu narodowego? Tak, bronimy interesu narodowego. Idziemy tą drogą, która była drogą ruchu ludowego”.

Nie zrozumiałem retoryki prezesa, który mówił o sprzedaży polskiej ziemi: „Dobry gospodarz chce powiększać swoją ojcowiznę, dba o nią, a nie myśli o tym, że będzie ją sprzedawał. Stąd nasze decyzje o powstrzymaniu sprzedaży ziemi państwowej, a to ciągle jest 1,5 mln hektarów. To słuszna decyzja”. Czyli rolnik nie może sprzedać ziemi ani kupić państwowej, która leży odłogiem po PGR-ach. O co chodzi? Jak to o co, Unia płaci za te ugory, za półtora miliona hektarów spływa do kasy państwa kilka miliardów zł. A gdyby rolnicy ja nabyli, to by spłynęło do ich kiesy.

Och, prezesie, coś mi się widzi, że chłop się nie da nabrać na ten przekręt. Garnitur to nie sukmana. Zresztą chłopi protestowali przed konwencją partii Kaczyńskiego, równając PiS z hipokryzją i kłamcami. W czasie kampanii wyborczej pisowcy obiecywali podwojenie dopłat unijnych dla rolników, co było tylko klasyczną kiełbasą wyborczą, bo dzisiaj grozi, iż Komisja Europejska może część dopłat wstrzymać.

I chyba w tym spektaklu o to chodziło. Kaczyński przebiera się, a to w Piłsudskiego, a to w jego wrogów Dmowskiego, a teraz osadzonego za kratami przez Naczelnika Witosa, bo czuje pismo nosem, że nabrał wieś, więc może skończyć jak trzykrotny przedwojenny premier. Kaczyńskiego też dotyczą mechanizmy psychoanalityczne: „I tak zrobisz to, co musisz zrobić, a nie to, co dyktuje rozum”. Więc tym za tym freudyzmem zmierza prezes, a wraz z nim jego dwór i fraucymer Beaty Szydło.

Waldemar Mystkowski

kaczynski-kradnie

koduj24.pl

cxksvanxaaeuqcn

 

cxkpkj7xgaaplw1

Waldemar Mystkowski:

phil

Dominika Wielowieyska

Polityka zagraniczna PiS, czyli minister Waszczykowski wie niewiele albo nic

13 listopada 2016

Witold Waszczykowski

Witold Waszczykowski (Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta)

Zaraz po wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski powiedział w TVN 24, że teraz „trzeba będzie natychmiast uruchamiać wszystkie kanały”, aby nawiązać kontakt z ekipą prezydenta elekta.

Tę wypowiedź opozycja uznała za dowód, że nasza dyplomacja jest zaskoczona rozwojem wypadków w USA. Czyżby?

– Wypowiedź ministra została opacznie zrozumiana – tak skomentował w Onecie słowa Waszczykowskiego wicemarszałek Senatu Adam Bielan. Wyjaśniał, że on i Ryszard Czarnecki spotykali się w czasie kampanii z „czołowymi przedstawicielami” obu amerykańskich partii, a o efektach informowali prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. – Waszczykowski nie musiał o tych działaniach wiedzieć – stwierdził Bielan, tłumacząc się nieformalnym charakterem spotkań.

Czarnecki potwierdził to w niedzielnym programie „Wybory w toku” w TOK FM. Dodał, że rozmawiając z amerykańskimi politykami, reprezentował frakcję konserwatystów i reformatorów w Parlamencie Europejskim. Relację ze swoich rozmów zdał… prezesowi Kaczyńskiemu.

Okazuje się, że szef polskiej dyplomacji nie ma pojęcia, co robią i o czym rozmawiają przedstawiciele partii rządzącej. A ci z kolei nie informują ani jego, ani prezydenta, tylko Kaczyńskiego, który formalnie nie pełni żadnej funkcji – jest tylko posłem.

To norma, że politycy prowadzą nieformalne rozmowy, wypełniają różne misje w imieniu rządu. Ale wtedy są zobowiązani złożyć przynajmniej ustną relację ministrowi. A najlepiej, by powstała notatka służbowa. Wygląda na to, że w przypadku PiS zarządzanie państwem i polityką zagraniczną odbywa się poza strukturami rządu Szydło. Może to też oznaczać, że notowania Waszczykowskiego tak gwałtownie spadają w PiS, że nikt nie fatyguje się zawiadamiać go o faktach. I musi się o tym dowiadywać z mediów.

Nie jest to pierwszy przypadek chaosu w obozie rządzącym. Ostatnio szef MON Antoni Macierewicz oświadczył, że Egipt sprzedał Rosji za dolara francuskie okręty Mistral. Prezydent Duda oświadczył, że ma zupełnie inne informacje. Wydawałoby się, że obaj panowie powinni być informowani przez te same służby dyplomatyczne i służby specjalne.

Zamieszanie będzie trwało, bo w normalnym układzie kontrolę nad polityką krajową i zagraniczną sprawuje silny premier, panujący nad ministrami, pozostający cały czas w kontakcie z Pałacem Prezydenckim. Tak działa sprawne państwo, w którym jest jasne, kto za co bierze odpowiedzialność.

polityka

wyborcza.pl

NIEDZIELA, 13 LISTOPADA 2016

Kosiniak-Kamysz: PiS wyzyskał polską wieś i ją odrzucił

19:35
Zrzut ekranu 2016-11-13 o 19.31.21

Kosiniak-Kamysz: PiS wyzyskał polską wieś i ją odrzucił

Jak mówił w programie „Gość Wydarzeń” w Polsat News lider PSL-u Władysław Kosiniak-Kamysz:

„Ten wyjazd dzisiaj do Wierzchosławic, to jest chyba oznaka, że nie jesteśmy tak mało ważni, bo gdyby wszystko szło dobrze, nie sądzę, żeby po roku czasu, PiS organizowało tak dużą konferencję dotyczącą wsi, jeżeli by nie czuło zagrożenia”

„PiS wyzyskał polską wieś i ją odrzucił”

„PiS wyzyskał polską wieś i ją odrzucił. Wyzyskał, bo obiecał bardzo dużo, oszukując, będąc fałszywym prorokiem i ją odrzucił. Myślę, że w tym środowisku nigdy nie było umiłowania dla polskiego chłopa, polskiego rolnika, gospodarza i polskiej wsi”

15:50

Kaczyński o Szydło: Mamy gospodynię. Mamy panią premier, która pięknie od roku pracuje i walczy o Polskę

Chcę podziękować wszystkim polskim gospodarzom, ale także chcę podziękować jeszcze jednej osobie. Kiedy mówi się o wsi i gospodarstwach, to zwykle używa się rodzaju męskiego – gospodarz. My przecież dzisiaj – i to znak czasu – mamy gospodynię. Mamy panią premier, która tak pięknie od roku pracuje i walczy o Polskę, ale także o polską wieś, którą zna i rozumie. Chciałem jej w rocznicę dnia, w którym otrzymała misję utworzenia nowego rządu, bardzo serdecznie podziękować – stwierdził Jarosław Kaczyński w trakcie konwencji „Zgromadzenie Wsi Polskiej” w Wojniczu.

15:50

Szydło: Zajęliśmy się sprawami Polaków, naszymi sprawami. Tymi, którymi nie zajęła się zajęta sobą opozycja, gdy rządziła


– Chcemy aby polska wieś stała wartościami, które są ciągle tak żywe – rodzina, wiara, ale i nowoczesność. Chcemy nowoczesnej, tradycyjnej wiernej polskiej wsi. Kiedy w kampanii wyborczej mówiłam na spotkaniach z wami że każdy ma mieć takie same szanse rozwoju, to mówiłam to z pełnym przekonaniem. To założenie wyrównywania szans, sprawiedliwości społecznej legło u podstaw naszego programu.
– mówiła w Wojniczu premier Szydło.

Szydło: Zajęliśmy się sprawami zwykłych obywateli,

Zajęliśmy się sprawami zwykłych obywateli, zajęliśmy się sprawami Polaków. Naszymi sprawami. Tymi, którymi nie zajęła się zajęta sobą opozycja wtedy kiedy rządziła, którymi nie chce zajmować się i teraz. My konsekwentnie i ze spokojem przeprowadzimy wszystkie te zmiany, których wy oczekujecie. Nie zejdziemy z drogi reform. Każdego, kto chce rozwoju polskiej wsi, zapraszamy do współpracy. Dla nas godne życie Polaków na wsi jest najwyższym priorytetem.

15:37

Szydło: Przed nami kolejna ważna reforma – służby zdrowia

– Przed nami kolejna ważna reforma – służby zdrowia. W tej reformie szczególny nacisk przywiązujemy do wzmocnienie podstawowej opieki zdrowotnej. To też rozwój szpitali powiatowych. To kolejny ważny krok do tego, by życie na polskiej wsi było coraz lepsze – mówiła w Wojniczu premier Szydło.

15:26

Szydło: To deklarowaliśmy i realizujemy. Chcemy dialogu, słuchamy ludzi i rozmawiamy z nimi

– Podwyższyliśmy kwotę zwrotu akcyzy na paliwa do 1 zł za litr. Był to jeden z postulatów Krajowej Rady Izb Rolniczych. Odpowiedzieliśmy na ten postulat pozytywnie. Ponieważ to deklarowaliśmy i w praktyce to realizujemy: chcemy dialogu, słuchamy ludzi i rozmawiamy z nimi – mówiła w Wojniczu premier Szydło.

15:17
szydloWojnicz

Szydło: Nikt nie zawróci nas z drogi, którą rozpoczęliśmy rok temu

– Rozpoczęliśmy tę drogę niemal dokładnie rok temu. Od tej pory każdego dnia ciężko pracujemy, by wywiązać się ze zobowiązań, które wam złożyliśmy. Rozpoczęliśmy tę drogę i będziemy nią konsekwentnie podążali. I nikt nas z niej nie zawróci. Bo wiemy doskonale, zdajemy sobie sprawę z tego, by Polska i Polacy zasługują na to, by ta zmiana, o której mówiliśmy w kampanii wyborczej i którą od roku realizujemy stała się rzeczywistością. Polska tego potrzebuje. Zapytacie państwo, co udało się w ciągu tych 12 miesięcy zrobić dla wsi. Zacznę od sztandarowego programu PiS: 500+. To 1 mln 360 tysięcy dzieci na wsi, do których trafiło 4 mld złotych. To największe wsparcie jakie kiedykolwiek otrzymała polska wieś. W przyszłym roku ta pomoc będzie dwukrotnie większa, bo program będzie realizowany od 1 stycznia. To jest realna pomoc dla polskich rodzin, dla rodzin na wsi –mówiła w Wojniczu premier Szydło.

15:04

Szydło: Jesteśmy rządem, który skierował polską wieś na realną drogę rozwoju

PiS szło do wyborów mówiąc, że każdy człowiek ma mieć równe szanse, że każdy człowiek musi być doceniony i że każdy musi czuć się jak u siebie w domu. Rząd PiS jest od pierwszego dnia pracy wierny tym zobowiązaniom, które wobec was podjęliśmy. Bo to wy powiedzieliście nam, czego oczekujecie. Dzięki rozmowom z wami na spotkaniach – a przejechaliśmy wiele tysięcy kilometrów przez wiele lat, zachęceni przez premiera Kaczyńskiego, gdy nie był łatwy czas, gdy byliśmy w opozycji. Te spotkania, ten dialog doprowadził nas do zwycięstwa. Do tego, że dziś rząd PiS z tych rozwiązań się rozliczyć. I zrobić to, co potrzebujecie, co potrzebuje Polska – mówiła w Wojniczu premier Beata Szydło.

Szydło: Musimy dbać o polską wieś, jak o największy skarb.

Jesteśmy rządem, który skierował polską wieś na realną drogę rozwoju. Ale wiedzieliśmy od początku, że musimy pamiętać, o tych których do nas mówili w kampanii. Wieś to nie tylko rolnictwo. To szkoła, to kultura, infrastruktura. To ogromne bogactwo o którym musimy nie tylko pamiętać, ale i pielęgnować. Musimy o nią dbać, jak o największy skarb.

15:034
lubnauer

Lubnauer: Reforma edukacji jest chaosem. Wokół niej jest dużo manipulacji i kłamstwa ze strony PiS

Jak mówiła na konferencji prasowej po debacie „Nie dla dobrej zmiany w szkole” Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej:

„Wokół tej reformy jest bardzo dużo manipulacji i kłamstwa ze strony Prawa i Sprawiedliwości. Szczególnie ostatnia konferencja „Dobra szkoła” pokazywała bardzo dużo faktów nieprawdziwych. Zadaniem wszystkich, wszystkich w ramach koalicji „Nie dla chaosu w szkole”, ale również „Rodzice przeciw reformie”, jest dotarcie do rodziców z informacjami, co rzeczywiście niesie za sobą ta reforma”

„Pani minister do dnia dzisiejszego nie przedstawiła żadnych ekspertyz”

„Mamy do czynienia z reformą, która będzie wprowadzana bardzo chaotycznie i na koszt samorządów. Ta reforma nie ma za sobą żadnych podstaw merytorycznych. Pani minister do dnia dzisiejszego nie przedstawiła żadnych ekspertyz, żadnych badań i opinii, które pokazywałyby, że taka reforma jest potrzebna, że likwidacja gimnazjów czemukolwiek służy. Natomiast posługuje się nieprawdziwymi danymi, posługuje się informacjami dotyczącymi poparcia dla tej reformy z wynikami sprzed roku”

„To nie my powinniśmy odpowiadać, dlaczego tej reformy nie powinno być”

„Ta reforma jest chaosem, jest reformą nieprzygotowaną, w dodatku wprowadzaną w środku cyklu edukacyjnego. To nie my powinniśmy odpowiadać, dlaczego tej reformy nie powinno być, tylko kiedykolwiek pani minister powinna nam odpowiedzieć na jedno pytanie: po co ta reforma jest”

W debacie nie uczestniczyli przedstawiciele Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego ani klubu Kukiz’15. Zaproszenia na spotkanie nie otrzymała minister edukacji.

14:48

Kaczyński: Dziś PiS jest kontynuatorem polskiego ruchu ludowego

– Uzyskaliśmy ten niezwykły sukces dzięki ogromnemu poparciu na polskiej wsi. Uzyskaliśmy go dzięki temu, że wśród rolników zdobyliśmy bezwzględną większość. Chciałbym za to podziękować. Chce powiedzieć, że jestem z tego poparcia dumny. Że wszyscy jesteśmy dumni z tego poparcia. Że jesteśmy partią zaufania polskiej wsi. Że jesteśmy dumni z tego, że wprowadziliśmy do parlamentu wielu prawdziwych rolników. Że jesteśmy dumni z tego, że jesteśmy kontynuatorem polskiego ruchu ludowego. Tak, dziś PiS jest kontynuatorem polskiego ruchu ludowego. To dla nas duma, to dla nas honor i zobowiązanie – powiedział w Wojniczu Jarosław Kaczyński.

14:45

Kaczyński: Będziemy bronić interesów Polski, niezależnie od ataków i nacisków

Oczywiście poprzez rolnictwo, wieś, będziemy tych interesów bronić, niezależnie od ataków i nacisków, tego wszystko, co dziś w Polsce się dzieje. Obronimy polskie interesy. Będziemy szli drogą, którą wskazywali m.in. Wincenty Witos i Stanisław Mikołajczyk. Jesteśmy już dobrymi gospodarzami Polski, którzy o Polskę dbają, a dobry gospodarz dba o ziemię. Witos mówił: Chłopi w najtrudniejszych chwilach zachowali ziemię. tak, ziemia to wielka wartość, którą trzeba chronić i podjęliśmy odpowiednie decyzje. Dziś polska ziemia nie jest dla spekulantów, dla obcych. Jest dla polskich rolników – powiedział Jarosław Kaczyński w trakcie konwencji „Zgromadzenie Wsi Polskiej” w Wojniczu.

14:40
kaczynski12a

Kaczyński: Obca nam jest całkowicie mentalność tych wszystkich, którzy się potrafią tylko kłaniać

– Tą drogą szedł też inny wybitny przywódca ruchu ludowego, Stanisław Mikołajczyk. On też oddał wielkie przysługi polskiej wsi, polskiemu narodowi.Czy Pi broni polskiej ziemi, polskich lasów? Tak, broni. Czy broni interesu narodowego? Idziemy tą drogą, którą też była drogą ruchu ludowego. I warto tu przypomnieć też inne słowa Witosa. Powiedział kiedyś: albo będziemy gospodarzami, albo niewolnikami. My chcemy być w Polsce gospodarzem. I jest gospodarzem. Obca nam jest całkowicie mentalność tych wszystkich, którzy się potrafią tylko kłaniać. Oni dziś najgłośniej przeciwko nam krzyczą – powiedział w przemówieniu na konwencji „Zgromadzenie Wsi Polskiej” w Wojniczu Jarosław Kaczyński.

300polityka.pl

Kaczyński czuje się jak Witos

Paweł Wroński, 13 listopada 2016Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński (Fot. Sławomir Kamiński/AG)

Prawo i Sprawiedliwość jest kontynuatorem polskiego ruchu ludowego; to dla nas duma i honor – mówił Jarosław Kaczyński w niedzielę podczas Zgromadzenia Wsi Polskiej w Wojniczu, obok Wierzchosławic, miejsca narodzin i pochówku przedwojennego premiera PSL Wincentego Witosa.

W mateczniku ruchu ludowego Kaczyński dziękował wsi i jej mieszkańcom za poparcie dla PiS. Chwalił, że wygrał ubiegłoroczne wybory głównie ich głosami, a do parlamentu wprowadzili „wielu prawdziwych rolników służących polskiej wsi”. Jest przekonany, że teraz jego partia jest kontynuatorem polskiego ruchu ludowego –  To dla nas zobowiązanie – obiecywał.

Mówił o Wincentym Witosie: „To był człowiek, który był jednym z twórców niepodległej Polski. To był człowiek, który stał na czele rządów w chwili, kiedy bolszewicy podchodzili pod Warszawę. Zwycięskiego rządu”. Przypominał zasługi premiera rządu w Londynie i prezesa PSL Stanisława Mikołajczyka.

W ich miejsce dziś mamy PiS. – Czy broni polskiej ziemi, polskich lasów? Tak broni. Czy broni religii chrześcijańskiej? Tak broni. Czy broni interesu narodowego? Tak bronimy interesu narodowego. Idziemy tą drogą, która była drogą ruchu ludowego – powiedział prezes PiS.

Łyżką dziegciu na spotkaniu były bannery przygotowane przez działaczy PSL, które przypominały o niespełnionych obietnicach rządu wobec wsi – chodzi np. o brak podwojenia dopłat bezpośrednich dla rolników i zapowiedź podwyższenia wieku emerytalnego rolnikom.

Kaczyński przekonywał, że obecny rząd PiS odrabia zaległości w polityce rolnej z okresu rządów PO-PSL. Bronił krytykowanej na wsi ustawy o ziemi, która faktycznie zablokowała obrót nią: – Polska ziemia nie jest dla spekulantów, nie jest dla obcych, jest dla polskich rolników – mówił – Nasłuchaliśmy się w tej sprawie krytyk, wielu ataków, ale pamiętajcie – dobry gospodarz chce powiększać swoją ojcowiznę, dba o nią, a nie myśli o tym, że będzie ją sprzedawał. Stąd nasze decyzje o powstrzymaniu sprzedaży ziemi państwowej, a to ciągle jest 1,5 mln hektarów. To słuszna decyzja. – dowodził. Jego zdaniem trzeba czekać do  momentu, gdy polscy rolnicy wzbogacą się i będą mogli ziemię kupować.

nowe

wyborcza.pl

Grupa Ziobry za pieniądze UE zrobiła konferencję, której nie było? „Newsweek” ujawnia skandal z udziałem polityków PiS

Ludzie Ziobry pieniądze na konferencję klimatyczną wydali na własny wiec.
Ludzie Ziobry pieniądze na konferencję klimatyczną wydali na własny wiec. fot. „Newsweek”

W nowym numerze „Newsweeka” redakcja przedstawia kulisy organizowania konferencji klimatycznej przez dzisiejszych polityków PiS. W międzynarodowym skandalu trop prowadzi do Zbigniewa Ziobry, Jacka Kurskiego i ich skarbnika.

Skandal opisywany przez „Newsweeka” miał zacząć się od Jacka Włosowicza, senatora Prawa i Sprawiedliwości, który kierował frakcją europejskiej partii MELD (Movement for a Europe of Liberties and Democracy, czyli Ruch na rzecz Europy Wolności i Demokracji) oraz był skarbnikiem Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry.

40 tysięcy na klimat, poszło na partię Ziobry
Redakcja dotarła do dokumentu, z którego wynika, że MELD za 40 tysięcy euro zorganizował w Polsce konferencję klimatyczną, która… nigdy się nie odbyła. „Newsweek” pisze, że w rzeczywistości za pieniądze z Brukseli zorganizowano partyjny kongres Solidarnej Polski.

Kiedy o sprawę zapytano Włosowicza i Ziobrę, z internetu zniknąć miał filmik z konwencji. Na żadnym z materiałów nie widać nic, co wskazywałoby, że zebranie Solidarnej Polski miało cokolwiek wspólnego z klimatycznym tematem, na który przekazano pieniądze.

„NEWSWEEK”

Wyjaśnienie Włosowicza

Włosowicz, dzisiejszy senator PiS, podkreśla, że był „jedyną osobą odpowiedzialną za sprawy organizacyjno-finansowe związane z konferencją w Krakowie i w innych miastach oraz współpracę z MELD” i straszy nas pozwem sądowym. Utrzymuje, że wszystko jest w porządku, bo MELD zatwierdził tytuł określający zakres tematyczny programu konferencji – „Reforming European Union – Reforming Poland” (reformując UE – reformując Polskę). Czytaj więcej

Było o klimacie, ale w holu
„Newsweek” podaje, że według polityka PiS MELD o wszystkim wiedział i nie ma mowy o defraudacji. Mało tego – kwestia klimatyczna została poruszona, tylko media nie były nią zainteresowane. Dowód? Zdjęcie ścianki z informacjami o środowisku i kilka niedużych stojaków w holu.

„Newsweek” zauważa, że na głównych dekoracjach nie ma nic o klimacie. Jest za to hasło konwencji Solidarnej Polski: „Nowe państwo, nowa konstytucja”. Na nagraniu słychać jak Ziobro mówi „Chcemy władzy nie dla blichtru, nie dla synekur”. W innej minucie słychać Patryka Jakiego. „Dlaczego jest tak, że lekarze uzależniają zrobienie operacji od łapówki? Dlaczego mieliśmy lekarzy, którzy sprzedawali organy za pieniądze?”. Materiał kończy impreza w rytmie piosenki „We are the champions”.

Więcej o międzynarodowym skandalu i partyjnej konwencji Solidarnej Polski przeczytasz w najnowszym „Newsweeku”.

 

natemat.pl

 

cxikbyaweaat2gv

Lego nie będzie się reklamować w brytyjskim tabloidzie. Za hejt na sędziów

Bartosz T. Wieliński, 13 listopada 2016

Legoland w Danii

Legoland w Danii (Fot. Wikipedia/Creative Commons)

Jedna ostra pierwsza strona i list fana klocków wystarczyły, by duński koncern zerwał współpracę z „Daily Mail”, największym tabloidem Wielkiej Brytanii. W tle zaś jest Brexit.

– Wrogowie narodu – taki napis „Daily Mail”, jedna z najważniejszych brytyjskich gazet o półtoramilionowym nakładzie, wybiła na swojej czołówce w piątek 4 listopada. Nad nim widniały trzy zdjęcia mężczyzn w togach i perukach. To sędziowie Wysokiego Trybunału, którzy dzień wcześniej orzekli, że wyjście z Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, mimo że w referendum opowiedziała się za nim większość obywateli, musi jeszcze zostać zatwierdzone przez Izbę Gmin i Izbę Lordów.

Spisek sędziów

Gdy zapadł wyrok, wśród zwolenników Brexitu zawrzało. Nigel Farrage, do niedawna szef Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, główny zwolennik rozwodu z UE, oskarżył brytyjskie elity, że spiskują przeciwko narodowi, chcąc nie dopuścić do Brexitu. Konserwatywne gazety również nie kryły oburzenia. Ale „Daily Mail”, piętnując sędziów jako „wrogów narodu”, pozwolił sobie na najwięcej. Była to zresztą przygrywka do wielkiej nagonki na sędziów. Jednemu z nich „Daily Mail” wyciągnęła nawet, że jest homoseksualistą. Takiego ataku na sądy w najnowszej historii kraju jeszcze nie było.

Stowarzyszenia prawników domagały się, by sędziów wzięła obronę minister sprawiedliwości Liz Truss. Usłyszeli od niej jedynie, że „niezależność sądów to fundament praworządności”. Z kolei premier Theresa May wzięła w obronę sądy i  atakujących je dziennikarzy. – Wierzę w wartość niezależności wymiaru sprawiedliwości. Cenię jednak wolność prasy. Jedno i drugie spaja naszą demokrację i jest ważne – oświadczyła.

Lego nie po drodze z nienawiścią

Wówczas do akcji przystąpił Bob Jones, który napisał na swoim profilu na Facebooku list do koncernu Lego produkującego słynne klocki: – Kocham lego, mój sześcioletni syn je kocha. Odziedziczył wszystkie moje klocki trzy lata temu, a jego kolekcja od tego czasu powiększyła się kilkakrotnie. Ale mam problem. Od kilku lat do „Daily Mails” dodawane są bezpłatne zestawy w ramach promocji – stwierdził Jones, dodając, że jego syn nie będzie już po nie sięgał, bo tabloid posunął się za daleko.

– „Daily Mail” tworzy atmosferę strachu przed obcokrajowcami, obwinia za wszystko imigrantów, a wczoraj oskarżyła najważniejszego sędziego kraju, że jest gejem – wyjaśnia Jones, przypominając, że klocki Lego zawsze były produktem, który łączył, a nie dzielił ludzi, łamał bariery między płciami, rozwijał dziecięcą wyobraźnię i ich wiarę w siebie. – Wasze związki z „Daily Mail” są złe. Firma taka jak wasza nie powinna ich wspierać. Czuję się fatalnie, mówiąc mojemu synowi, że nie może wziąć darmowego zestawu, który jest sprzedawany razem z „Daily Mail”. Wyjaśniłem, że gazeta, do której jest dodawany zestaw, rozpowszechnia kłamstwa o ludziach, takich jak, ci z którymi chodzi do szkoły. Nawet mój sześcioletni syn rozumie, że to, co pisze „Daily Mail”, jest złe – przekonywał.

List Jonesa ponownie udostępniono ponad 13 tys. razem. Lego musiało na niego zareagować. W sobotę na jego facebookowym profilu koncern odpowiedział: – Cześć, Bob. Nasza umowa z „Daily Mail” została zakończona. Nie planujemy żadnych akcji promocyjnych w najbliższym czasie.

Rzecznik koncernu oświadczył z kolei, że Lego jest „zaszczycone tym, jak bardzo klienci na całym świecie wyrażają swoją troskę o firmie i o jej markę”, oraz tym, że rodzice i dziadkowie poświęcają czas, by powiedzieć, co czują. – My zawsze słuchamy – dodał.

W brytyjskiej cyberprzestrzeni się zagotowało. Wielu internautów poparło jednak decyzję duńskiego koncernu.

Powstała trzy miesiące temu organizacja Stop Funding Hate (skończyć z finansowaniem nienawiści) apelowała do wielu koncernów, by przestały reklamować się w gazetach, które sieją nienawiść wobec uchodźców czy imigrantów z Europy Wschodniej. Lego to pierwsza duża firma, która postanowiła posłuchać apelu. Niewykluczone, że następny będzie producent chipsów Walkers, który może przestać reklamować się w tabloidzie „The Sun”. Powodem miały być ataki na nieletnich imigrantów koczujących w Calais i próbujących przedostać się do Wielkiej Brytanii.

lego

wyborcza.pl

SOBOTA, 12 LISTOPADA 2016

Trump dla WSJ: Dostałem „piękny” list od Putina, wkrótce rozmowa telefoniczna

trump1

Trump dla WSJ: Dostałem „piękny” list od Putina, wkrótce rozmowa telefoniczna

W rozmowie z WSJ Donald Trump przyznał, że wkrótce odbędzie się jego pierwsza rozmowa telefoniczna z Władimirem Putinem. Jak stwierdził prezydent-elekt, odebrał sygnały od „większości” światowych liderów, chociaż nie rozmawiał jeszcze z prezydentem Chin. Dodał też, że otrzymał „piękny” list od Władimira Putina.

Trump zasugerował też – co może być jednym z pól porozumienia z Rosją – że nie będzie kładł dużego nacisku na obalenie Assada w Syrii, a chce zamiast tego mocniej skupić się na ISIS. „Jeśli zaatakujemy Assada, to skończy się to atakiem na Rosję”. Zasugerował również, że skończy się polityka uzbrajania umiarkowanej syryjskiej opozycji.

Prezydent-elekt potwierdził też, że dużą rolę w jego administracji będzie pełnić wiceprezydent Mike Pence, który ma być m.in. łącznikiem z Kongresem. Pence jest przyjacielem Paula Ryana, spikera Izby Reprezentantów, który będzie (jeśli zostanie ponownie wybrany) istotny dla realizacji wewnętrznych priorytetów administracji Trumpa.

300polityka.pl

NIEDZIELA, 13 LISTOPADA 2016

„PiS=Kłamcy. Gdzie podwójne dopłaty?”. Akcja rolników w Wierzchosławicach przed konwencją PiS

11:58
PSL2

„PiS=Kłamcy. Gdzie podwójne dopłaty?”. Akcja rolników w Wierzchosławicach przed konwencją PiS

Kilkanaście transparentów dotyczących postulatów rolników – to akcja młodych rolników (i działaczy PSL) w Wierzchosławicach, przed planowaną na 14:00 konwencją rolniczą PiS. Transparentny dotyczą m.in. emerytur i dopłat bezpośrednich.

psl

PSL3

11:45

Mucha: Ja jestem optymistą jeśli chodzi o relacje z USA. Są robocze kontakty ze strony KPRP, MSZ

– Są kontakty robocze ze strony MSZ, KPRP. Ja jestem optymistą jeśli chodzi o relacje z USA. Na pewno z naszej strony jest pełna wola współdziałania, prezydent Duda wystosował takie zaproszenie do prezydenta Trumpa – mówił w „Kawie na ławę” Paweł Mucha z KPRP.

11:32
tyszkaKnŁ

Tyszka o zwycięstwie Trumpa: Daje nam to wiatr w żagle. To tryumf demokracji

– Daje nam to wiatr w żagle. To nie chodzi o samego Trumpa – jakim będzie prezydentem, to zobaczymy. My postrzegamy zwycięstwo Trumpa jako tryumf demokracji, jako trymuf nad establishmentem. Mamy do czynienia z ogólnoświatowym trendem, w którym ludzie odrzucają oderwane elity – mówił o zwycięstwie Donalda Trumpa w „Kawie na ławę” Stanisław Tyszka.

11:09
neumannn1

Neumann o deklaracji Kaczyńskiego: To są słowa, nic więcej. Nie dajmy się oszukać kolejnymi wypowiedziami

To są słowa, nic więcej. Nie dajmy się oszukać kolejnymi wypowiedziami. Nasze relacje w UE są dewastowane przez PiS. To jak rozumiem jest rytuał PiS, takie wypowiedzi – mówił o deklaracji Jarosława Kaczyńskiego w Krakowie o poszukiwaniu zgody w. UE Sławomir Neumann w „Kawie na ławę”.

11:01
wkk1Kosiniak

Kosiniak-Kamysz: Godność ciężko pracującego rolnika jest dziś zagrożona przez PiS

– Dziś przed pomnikiem Witosa upominamy się o polska wieś. Godność ciężko pracującego rolnika. Ona dziś jest zagrożona przez PiS, które chce z dnia na dzień podnieść wiek emerytalny rolnikom. Dziś kwestia fundamentalna jest obrona polskiej wsi przed tymi którzy dostali najwięcej głosów właśnie na wsi. Faryzeusze musza uderzyć się we własne piersi i rozliczyć z programu wyborczego w którym oszukali rolników. Od wczoraj w całej Polsce odbywa się akcja informacyjna PSL. Wyliczyliśmy, ile stracą rolnicy przez decyzje PiS – mówił w Warszawie na konferencji prasowej Władysław Kosiniak-Kamysz.

10:00

Sawicki: Polska dyplomacja była w kontakcie z jednym i drugim sztabem. Rozmawiałem o tym z europosłem Czarneckim

Z tego, co wiem, polska dyplomacja była w kontakcie i z jednym, i drugim sztabem. Rozmawiałem z europosłem Czarneckim na ten temat. Myślę, że to wiarygodne źródło. Warto go zapytać. Rozmawiałem o tym z Ryszardem Czarneckim i on potwierdził, że rzeczywiście był kilka razy w tym czasie – mówił Marek Sawicki w Śniadaniu Radia Zet i Polsat News.

09:55

Sawicki: Wolę Rosję rozmawiającą ze Stanami Zjednoczonymi, niż Rosję wojującą ze Stanami

Wolę Rosję rozmawiającą ze Stanami Zjednoczonymi, niż Rosję wojującą ze Stanami. Jeżeli są nawiązywane kontakty i rozmowy, to dobrze. Natomiast warto zauważyć, że mamy do czynienia z sytuacja w której rozwarstwienia społeczne w USA doprowadziły do tego, że Demokraci zostali odsunięci od władzy. Donald Trump nie jest rzecznikiem i przedstawicielem najbiedniejszych, ale jeśli chcemy, żeby NATO i świat było silne, to gospodarka amerykańska także musi być silna. Wzmocnienie amerykańskiej gospodarki jest nadzieją – mówił Marek Sawicki w Śniadaniu Radia Zet i Polsat News.

09:47

Sadurska: Zarówno dyplomacja rządowa, jak i Kancelaria Prezydenta mają kontakty z przyszłą administracją Donalda Trumpa

Bezpośrednio po wyborach prezydent Duda wysłał gratulacje prezydentowi elektowi. Myślę, żę polska dyplomacja w tym momencie, kiedy w czasie wyborów, kiedy wiadomo było, że zostało dwóch kandydatów, pracowała i z jednymi, i drugimi przedstawicielami sztabów wyborczych. Polska dyplomacja [rozmawiała] – mówiła Małgorzata Sadurska w Śniadaniu Radia Zet i Polsat News.

Jak dodała: – Zarówno dyplomacja rządowa, jak i Kancelaria Prezydenta mają kontakty z przyszłą administracją Donalda Trumpa.

09:42

Sawicki: Wbrew faktom, nadal wierzę, że inicjatywa prezydenta może zyskać powodzenie

Wbrew faktom, nadal wierzę, że inicjatywa pana prezydenta może zyskać powodzenie. Wbrew faktom, bo co innego mówi Jarosław Kaczyński, co innego prezentuje prezydent Duda– mówił Marek Sawicki w Śniadaniu Radia Zet i Polsat News.

09:25

Sadurska: Pani premier jest bardzo dobrym premierem. Chyba wszyscy to widzą

Trzeba mieć bardzo dużo złej woli w sobie, żeby nie zauważyć faktycznych działań tego rządu. 500+, o tym mówią wszyscy. Ale już państwo zapomnieli, że właśnie została spełniona deklaracja zarówno z programu pani premier, jak i pana prezydenta – przywrócenia podmiotowości rodzicom i pozwolenia im decydować, kiedy ich dzieci mogą pójść do szkoły, czy w wieku 6 czy 7 lat. Przyjęcie ustawy o tym, żeby nie zabierać dzieci z powodu biedy. Kolejna ustawa to ochrona polskiej ziemi, wyższa płaca minimalna, Mieszkanie+ i tak można wymieniać – mówiła Małgorzata Sadurska w Śniadaniu Radia Zet i Polsat News.

Szefowa KPRP powtórzyła swój przekaz o tym, że ustawa dot. obniżenia wieku emerytalnego ma być przyjęta do końca roku. – Pani premier jest bardzo dobrym premierem. Chyba wszyscy to widzą. Styl spokoju, opanowania i konsekwencji. To trzy przymioty, którymi można scharakteryzować panią premier – dodała.

09:19

Sellin: Społeczna popularność pani premier bierze się stąd, że jest osobą niezwykle wiarygodną

Społeczna popularność pani premier bierze się stąd, że jest osobą niezwykle wiarygodną. Zdecydowana większość Polaków uznała – niezależnie od tego, czy sympatyzuje z nami, czynie – że jedno trzeba PiS-owi i temu rządowi oddać: spełnia obietnice wyborcze, które były formułowane w kampanii. Jest dopiero 1/4 kadencji, a już jest ich sporo wykonanych i będą kolejne – mówił Jarosław Sellin w Śniadaniu Radia Zet i Polsat News.

300polityka.pl

Jestem z KOD, z nacjonalistami nigdzie nie pójdę.

Wczoraj, jak wielu Polek i Polaków, brałem udział w marszu KOD Niepodległości i uważam, że było warto. Było warto, ponieważ nie wolno nam oddawać dat, miejsc i symboli, które są święte dla całej polskiej wspólnoty.

Dziś toczy się dyskusja wokół frekwencji na marszach, a w gronie zwolenników Komitetu Obrony Demokracji na temat ostatnich wypowiedzi Mateusza Kijowskiego.
Moim skromny zdaniem 27. tysięcy uczestników może nie poraża,
ale trudno mówić o porażce. Pamiętajmy, że minister Błaszczak za wszelką cenę próbował stworzyć wokół naszego marszu atmosferę zagrożenia bezpieczeństwa. Wielu ludzi zrezygnowało z uczestnictwa ponieważ zwyczajnie obawiało się zamieszek.
Pamiętajmy też, że ściganie się na frekwencję w tym dniu z narodowcami nie ma sensu. Mówiłem już o tym w swojej wypowiedzi dla Onetu kilka dni temu. Oni mają jeden taki marsz w roku, podczas gdy my w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy w Warszawie i w dziesiątkach miast w Polsce zebraliśmy pewnie łącznie jakieś 600 tysięcy uczestników. A jeśli doliczymy inne środowiska protestu, które identyfikują się z hasłami wolnościowymi,
to byłoby nas jeszcze więcej. Warto też pamiętać, że środowiska Komitetu Obrony Demokracji spotykały się wczoraj również w kilku innych miejscach w Polsce, w tym w Łodzi, Krakowie i Wrocławiu.
Uważam zatem, że biorąc pod uwagę różne konteksty pokazaliśmy, z dużą klasą, że ta część społeczeństwa jest i ma się dobrze.

Inną sprawą, wartą uwagi i dyskusji, są wypowiedzi Mateusza Kijowskiego, zarówno te sprzed tygodnia jak również te z wczoraj.
Na początku chcę stanąć w obronie Mateusza.
On, jak każdy z nas, jest człowiekiem absolutnie wolnym. Ma prawo
do wyrażania swoich dowolnych poglądów i opinii.
Wiem, że kieruje się szlachetnymi pobudkami, w których wyraża marzenie
o budowaniu świata idealnego. Wiem, że jego intencje nie zawsze są właściwie odczytywane i interpretowane i często trzeba je tłumaczyć na język bardziej zrozumiały.

I tu rodzi się problem i pytanie zarazem.

Po pierwsze, lider ruchu społecznego, środowiska protestu, musi pamiętać
o tym, że jeżeli wyraża jakiś pogląd w swoim imieniu, to o ile tego bardzo wyraźnie nie podkreśla, postrzegane jest to jako stanowisko całej organizacji. W sytuacji medialnej, w jakiej znalazł się KOD, który nie ma innych tak rozpoznawalnych liderów jak Mateusz Kijowski, każda wypowiedź Mateusza, która jest kontrowersyjna lub pozostawia pole
do dowolnej interpretacji, sprawia, że sympatycy ruchu nie tylko odwracają się od lidera, ale odwracają się od całego ruchu.
Nie żyjemy w roku 1981, w którym jeśli ktoś obraził się na Wałęsę mógł swoje pozytywne emocje skierować do Gwiazdy, Frasyniuka, Lisa, Borusewicza i wielu innych, nie odwracając się od Solidarności i idei, która za nią stała.

Po drugie, jest wiele spraw, które powinny pozostać domeną publicystów, politologów i historyków. Od lidera oczekuje się jasnej interpretacji tego
co tu i teraz oraz czytania nastrojów swojego środowiska, definiowania postulatów i celów.
Dziś niewielu zgodzi się z tezą, że za dwa lata być może będzie można maszerować wspólnie z narodowcami, bo jakikolwiek konsensus z nimi
po prostu nie jest możliwy. Dziś większość z nas wie, że to co jest przesłaniem narodowców leży w skrajnej sprzeczności wobec wartości, wokół których my się zebraliśmy.
Dziś większość z nas oczekuje działań, które doprowadzą do pokojowego
i demokratycznego odsunięcia PiSu od władzy, bo postrzegamy ten obóz polityczny jako siłę destrukcyjną, niszczącą dorobek pokoleń Polaków.
Dziś oczekujemy, w ramach planu długookresowego, podejmowania takich działań edukacyjnych, które podniosą świadomość społeczną wobec zagrożeń, jakie niosą za sobą nacjonalizmy, faszyzmy i inne radykalne postawy w życiu publicznym.
Dziś oczekujemy skutecznego przymuszania klasy politycznej tej, która stoi po stronie demokracji, aby używała pojęcia solidarności nie tylko jako narzędzia w marketingu politycznym, ale żeby ta solidarność i jedność stawała się faktem.
Dziś oczekujemy deklaracji od polityków, że staną twardo po stronie odbudowy instytucji demokratycznych i już nigdy więcej nie będą odwracali się plecami do obywateli w imię własnych interesów partyjnych.
W moim przekonaniu to o tych sprawach częściej powinien mówić lider ruchu społecznego.

Po trzecie, lider powinien skupiać się na tych rzeczach, które łączą środowiska liberalno – demokratyczne i unikać tych, które jakkolwiek mogą je dzielić.
I tak jesteśmy dziś dość słabi w stosunku do obozu władzy. I tak mamy dziś zbyt mało narzędzi, nie mamy pieniędzy, mamy wiele wewnętrznych problemów. Trzeba nam przesłań wzmacniających, a nie tych dzielących.

Po czwarte, lider czasem musi umieć powiedzieć publicznie: przepraszam, pomyliłem się. Zdolność do uznawania swoich błędów jest cechą ludzi wielkich.

Mateusz Kijowski jest człowiekiem o olbrzymim potencjale, tak po ludzku jest fantastycznym kompanem, ale zdaje się, że limit niefortunnych wypowiedzi, pod którym coraz więcej ludzi ma problem, żeby się podpisać, wyczerpuje się.

Wszyscy chcemy jedności, ale ona nie weźmie się znikąd.
Musi się brać z wewnętrznego dialogu.
To oczywiście moje prywatne refleksje. Nie mam żadnego mandatu,
żeby wyrażać poglądy w czyimkolwiek imieniu, poza własnym.

Pozdrawiam serdecznie

limit

naTemat.pl

 

podgryzanie

Kiedy rozum śpi, budzą się upiory…

Znamy się od wielu miesięcy. Zaczynaliśmy od Manifestu – ideowej deklaracji KOD-u. Znalazło się w nim chociażby takie stwierdzenie: »Chcemy, żeby w Polsce było miejsce dla wszystkich Polaków, równych wobec prawa, z ich przekonaniami, opiniami, etyką i estetyką. Nie godzimy się na zawłaszczanie państwa, dzielenie Polaków na lepszych i gorszych, pogardę dla „innego”«. Czy ci, którzy chcą nieść dzisiaj wysoko sztandar KOD-u jeszcze pamiętają te słowa?

Nie mogę oczekiwać od członków partii Razem, antyfaszystów, ONR-owców czy Młodzieży Wszechpolskiej, żeby przestrzegali Manifestu KOD-u. Oni mogą działać według swoich zasad i swoich reguł. Jeżeli chcą pisać, z kim walczą, kogo sobie nie życzą, od kogo zawsze będą osobno i dla kogo nie widzą miejsca w Polsce, dopóki nie łamią prawa, mogą.

Od członków KOD-u, a zwłaszcza członków władz KOD-u oczekiwałbym jednak szacunku dla deklaracji, która legła u podstaw naszego ruchu. To po publikacji tego Manifestu KOD urósł z kilkuset osób do kilkudziesięciu tysięcy. W ciągu dwóch dni. Czy teraz możemy odwołać tamte deklaracje?

Napisaliśmy również w naszym Manifeście „Nie ma też naszej zgody na poglądy godzące w zasady demokracji i prawa człowieka.” Czy coś może nas zwolnić z tej deklaracji? Mnie na pewno nic i nikt nie zwolni.

Okazuje się jednak, że są w Polsce ludzie, którzy nie znają (lub celowo pomijają) kontekst, historię i doświadczenie. Zachowują się jak mąż, który po pięćdziesięciu latach małżeństwa, kiedy zobaczył swoją żonę w kawiarni z młodym mężczyzną, składa wniosek rozwodowy, nie zauważywszy, że ten młody mężczyzna to ich wspólny wnuk. Oczywiście, kiedy atakują nas ludzie, którzy chcą z KOD-em konkurować, którzy mu czegoś zazdroszczą, którzy chcieliby, żeby zwolennicy KOD-u poszli za ich ideologicznymi postulatami, można zrozumieć przyczyny, choć trudno je zaakceptować lub chociaż intelektualnie przyswoić. To nie ma sensu, ale to nie nasz problem.

Radomir Szumełda, wiceprzewodniczący KOD-u od samego początku, działa w KOD-zie od pierwszego chyba dnia, był na pierwszym spotkaniu dziesięciu najaktywniejszych osób służącym ustaleniu strategii i planów działania na pierwsze dni. Dzisiaj dzieli Polaków na takich, z którymi mógłby iść i takich, z którymi na pewno nie pójdzie. Nie mówi o wartościach, o poglądach, o postawach. Mówi o ludziach. Wyklucza, dzieli i sortuje. Pisze o narodowcach, czyli o ludziach często zagubionych, którzy rozpaczliwie szukają jakiejś identyfikacji, ale nie znajdują zainteresowania ze strony środowisk innych, niż radykalnie nacjonalistyczne. Zarzuca rządzącemu obozowi działania destrukcyjne, niszczenie dorobku pokoleń Polaków. Ale jednocześnie sam robi to samo. Wszystko to napisał w swoim tekście na portalu naTemat.

Przy okazji stawia wobec mnie zarzuty oparte na niezrozumieniu moich wypowiedzi. Nie zadzwonił zapytać, o co chodziło. Nie porównał z wypowiedziami wcześniejszymi. Nie odwołał się do tego, co wcześniej wspólnie ustalaliśmy i realizowaliśmy. Wystarczyło jedno zdanie w nieprzychylnych nam mediach, w dodatku nieautoryzowane. Oczywiście, że ruch społeczny, tak szeroki jak KOD, powinien mieć wiele twarzy i wiele osób, które go w różnych sytuacjach i na różne sposoby reprezentują. Od początku niemalże zabiegamy o to, żeby więcej osób nas reprezentowało i więcej osób pełniło rolę liderów. Pojawia się zatem pytanie, dlaczego tak się nie dzieje? Dlaczego nikt nie wypracował sobie samodzielnej pozycji? A może to ja zakazuję wszystkim wypowiadania się? Zabroniłem współpracownikom udzielenia wywiadu? Pójścia do telewizji? Pisania na fejsbuku? A może pomagałem? Warto sobie przypomnieć.

Nie jestem nieomylny i nigdy nie uzurpowałem sobie prawa do tego. Umiem przeprosić, wycofać się, zmienić zdanie pod wpływem argumentów. Ale najpierw muszę je usłyszeć. Nie umiem ich zgadywać. Mam prawo do błędów, jak każdy człowiek i z pewnością je popełniam. Zwłaszcza, że od roku pracuję dość intensywnie i nie mam sztabu doradców. Ani nawet sztabiku. Nie zależy mi też na tym, żeby osoby, z którymi współpracuję, były moimi klakierami. Wprost przeciwnie. Marzę o tym, żeby usłyszeć konkretne propozycje, wymienić myśli, a nawet się konstruktywnie pokłócić. Żeby ucierały się idee i pomysły. Ale one muszą być. Nie mogę dyskutować sam ze sobą, bo to kompletnie nieproduktywne. I nie będę się domyślał, o czym mogą myśleć moi współpracownicy.

Kiedy członek Zarządu KOD-u i jego wiceprzewodniczący, Radomir Szumełda, odpowiedzialny, zgodnie z podziałem kompetencji, za organizację akcji ogłasza, że samodzielnie i bez uzgodnień z kimkolwiek nawołuje do ogólnopolskiego strajku obywatelskiego 13 grudnia, ale nie będzie to akcja KOD-u, to jest to samo w sobie dosyć kuriozalne i wskazuje na totalne zagubienie. Bo albo się działa w organizacji, albo się z nią konkuruje. Bo jak się nie uda, okaże się, że odpowiedzialny za akcje w KOD-zie nie umie, a jak się uda, to dlaczego nie zrobił tego jako KOD? No i jeszcze dwa aspekty. Co to znaczy dzisiaj ogólnopolski strajk? Kto z Państwa pracuje w przedsiębiorstwie państwowym, w którym strajk wywarłby jakąkolwiek presję na rząd? Mógłby coś zmienić w naszej sytuacji? No i po drugie – dlaczego świętować 13 grudnia? Czy to na pewno „nasza” data? Chcemy się wpisać w tradycję stanu wojennego, czy w tradycję skrajnej prawicy chodzenia pod dom Jaruzelskiego? A może chcemy uczcić pierwszą rocznicę pamiętnego marszu PiS-u w proteście chyba przeciwko objęciu władzy? W Poznaniu otrzymałem oficjalny list byłych działaczy Solidarności z lat 80-89, którzy stanowczo oprotestowali ideę takiej akcji w takim dniu. No dobra – zagubienie, złe intencje czy sabotaż? Pierwszy raz publicznie o tym mówię, ale wątpliwości co do formy i treści, a także braku jakichkolwiek uzgodnień zgłaszałem Ci Radomirze natychmiast po ogłoszeniu przez Ciebie tego pomysłu. W prywatnej rozmowie przez telefon, jak to ludzie mają w zwyczaju robić, jeżeli chcą coś wyjaśnić. Później również rozmawialiśmy o twoim pomyśle na posiedzeniu zarządu.

Tak, jestem idealistą. Gorąco wierzę w to, że trzeba rowy między rodakami zasypywać, a nie wykopywać lub pogłębiać. Szacunek należy się każdemu człowiekowi. Nawet temu, z kim się fundamentalnie nie zgadzam. Jeżeli więc mówię o tym, że święto narodowe warto obchodzić wspólnie, to nie dlatego, że chcę iść pod rękę z ludźmi, którzy łamią demokrację i chcą państwa totalitarnego. Nie dlatego, że chciałbym pokrzykiwać te absurdalne hasła, z których tylko niektóre nadają się do powtórzenia tutaj. Czy ktokolwiek uwierzy, ze chciałbym iść krzycząc „Polska to my, Polska to my, a nie Kijowski i jego psy”? A może, że chciałbym, aby KOD poszedł ze mną z okrzykiem „Je.ać KOD”? Nie. Mówię o tym dlatego, że warto próbować ich przekonać, że można inaczej. I bardzo cieszę się z naszego marszu 11 listopada, który był pochodem życzliwych sobie i innym ludzi, bo pokazał wszystkim Polakom, że można inaczej świętować. Niekoniecznie wykrzykując przekleństwa i demolując stolicę. Nie pójdę z pod faszystowskimi czy nacjonalistycznymi hasłami. Ale pójdę z młodymi ludźmi, którzy porzucą agresję i nienawiść, nawet, jeżeli będą hołdowali tradycji narodowej demokracji tak, jak ją wspiera Aleksander Hall, jak ją rozumiał Ruch Młodej Polski. Pójdę, jeżeli przestaną głosić niezgodne z prawem poglądy i zaczną uznawać reguły gry. Pójdę na naszych, KOD-owskich warunkach, zgodnych z Manifestem.

Wczoraj kilku narodowców pomyliło marsz. Przyszli, wrzucili coś do puszki i wzięli znaczki. Kiedy zorientowali się, że są na naszym marszu, to poleciały słowa na k… i ch…, ale zostali. Nikt ich nie wyganiał. Na koniec ucieszyli się, że u nas to i hymn umieją śpiewać i piosenki patriotyczne, a na ich marszu rok temu nic takiego nie było. Może przyjdą za rok, już świadomie? Liczę na to.

Pamiętasz Radomirze, jak w Gdańsku na pogrzebie Inki i Zagończyka zza wielkiego banera Arki Gdynia chyba, trzymanego przez agresywnych, młodych ludzi, wyszedł 17-latek z Tczewa, podszedł do naszej zaatakowanej koleżanki, pomógł jej pozbierać rozsypane rzeczy do torebki i odprowadził? Czy pamiętasz, że 4 września na marszu w Gdańsku ktoś dyskretnie przekazał przez służbę porządkową wyprane i wyprasowane dwie flagi KOD-u wrzucone do toi toi’a na tym samym pogrzebie? Czy tych ludzi też chciałbyś wykluczyć? Skąd wiesz, ilu z obecnych pod Bazyliką czuło się niekomfortowo, ale nie miało dość wewnętrznej siły, żeby otwarcie sprzeciwić się setkom agresywnych współtowarzyszy? Czy chcesz ich na zawsze wepchnąć w szpony ideologii nienawiści? Nie dać im szansy na zmianę? Ja tak nie potrafię. Nie ma na to mojej zgody. Bo dla mnie każdy człowiek jest ważny.

Piszesz, Radomirze, że lider powinien słuchać ludzi. To prawda. Pytanie tylko, czy powinien się koncentrować na tych najbliższych ludziach, członkach Zarządu? A może na tych, którzy nigdy by z nami nie poszli, za to są nadzwyczaj aktywni w internecie? A może lepiej, żeby słyszał głos powszechniejszy? Tych, którzy przychodzą na marsze, którzy działają w powiatach i gminach, tych, którzy na ulicy opowiadają, co dla nich ważne? Taksówkarz, który odwoził mnie dzisiaj po programie, zapytał: „Panie Mateuszu, to jak, są szanse, że pójdziemy kiedyś wszyscy razem?” Mam głębokie przekonanie, że odpowiedź na to pytanie jest twierdząca.

Drogi Radomirze, pójdziemy razem? Będziemy wspólnie budować KOD? Bo podgryzanie lidera niekoniecznie wystarcza, żeby samemu zostać liderem. Ale we współpracy można wiele zbudować. Również swoją pozycję. Pamiętaj, KOD łączy, nie dzieli!

podgryzanie-1

naTemat.pl

Wybory w USA. Dość!

Thomas Frank, 11 listopada 2016

Donald Trump

Donald Trump (Pablo Martinez Monsivais (AP Photo/Pablo Martinez Monsivais))

Donalda Trumpa wprowadzili do Białego Domu liberałowie.

Przed miesiącem próbowałem napisać felieton z propozycjami złośliwych przezwisk dla prezydenta elekta Donalda Trumpa, wychodząc z założenia, że byłoby zabawne takie jego potraktowanie w zamian za okrutne, uwłaczające określenia, jakimi się posługiwał wobec innych ludzi.

Nie udało mi się tego zrobić. Wokół Trumpa istnieje ciemność, która uniemożliwia tego rodzaju humor: szaleństwo tak zdumiewające, niekompetencja tak głęboka, że żadna obelga nie zdołałaby przeniknąć jej głębi.

Prowadził jedną z najobrzydliwszych kampanii prezydenckich w historii. Mówiąc to, nie mam na myśli jego mocno krytykowanych praktyk biznesowych czy wulgarnych uwag o kobietach. Chodzi mi o to, że rozwalił własną partię. Jego konwencja była fiaskiem. Nie miał żadnej strategii, która zasługiwałaby na wzmiankę. Lista celebrytów, ekspertów i substytutów biorących jego stronę w trakcie kampanii była bardzo krótka. Niepotrzebnie obrażał niezliczone grupy ludzi, m.in. kobiety, Latynosów, muzułmanów, niepełnosprawnych, matki płaczących niemowląt, rodzinę Bushów i konserwatystów w stylu George’a Willa. Na litość boską, utracił nawet Glenna Becka.

A teraz zostanie prezydentem USA.

Kobieta, o której zapewniano nas, że jest najbardziej wykwalifikowaną kandydatką wszech czasów, przegrała z najmniej wykwalifikowanym kandydatem wszech czasów.

Każdy, kto był kimś, skupiał się wokół niej, ale to nie miało żadnego znaczenia. Człowiek zbyt niekompetentny, żeby go można było obrażać, będzie teraz siedział w Gabinecie Owalnym, z którego będzie wydawał swoje werdykty w konkursach piękności ważnych figur i mędrców z dawnego porządku.

Być może jest jakaś jasna strona zwycięstwa Trumpa. W końcu z jakiegoś powodu głosowały na niego wczoraj dziesiątki milionów dobrych ludzi; być może sprosta ich wysokiemu mniemaniu o nim. Zobowiązał się do „osuszenia bagna” korupcji w Waszyngtonie i być może szczerze się tym zajmie. Obiecał renegocjować układ NAFTA; być może i do tego w końcu dojdzie. Może tak wiele dla nas wygra (jak to kiedyś zapowiadał w jednym z przemówień kampanijnych), że będziemy mieli dość wygranych.

Nie łudźmy się jednak. Niczego nie wygramy. To, co się stało we wtorek, jest katastrofą, zarówno dla liberalizmu, jak i dla całego świata. W miarę tego, jak prezydent Trump zajmie się wyrównywaniem rachunków ze swoimi dawnymi rywalami, wchodzeniem w konflikty z innymi krajami i nasyłaniem swojej specjalnej policji deportacyjnej na tę czy inną grupę ludzi, wszyscy będziemy mieli powody do żałowania jego wstąpienia na tron.

Powinniśmy teraz skupić uwagę na oczywistym pytaniu: co do diabła poszło nie tak? Jakich wskazówek brakowało przywódcom naszej Partii Demokratycznej, gdy wzięli się za przegrywanie tego, co, jak nam mówili, było najważniejszymi wyborami w trakcie naszego życia?

Zacznijmy od góry. Dlaczego, och, dlaczego musiała to być Hillary Clinton? Tak, ma imponujący życiorys; tak, ciężko pracowała w trakcie kampanii.

Była jednak akurat najbardziej nieodpowiednim kandydatem w tym gniewnym, populistycznym momencie. Kimś z wewnątrz, gdy kraj wołał o kogoś z zewnątrz. Technokratką, która proponowała precyzyjne dostrojenie, gdy kraj chciał potraktowania maszyny młotem pneumatycznym.

Została kandydatką Partii Demokratycznej dlatego, że nadeszła jej kolej i że wygrana kogoś o nazwisku Clinton zapewniłaby każdemu demokracie w Waszyngtonie awans o jedno oczko. To, czy wygra, było uważane za sprawę drugorzędną, traktowaną jako oczywistość.

Gdyby partia potraktowała wygraną jako najważniejszy problem, gotowych było kilku innych kandydatów. Był Joe Biden ze swoim skutecznym stylem otwartego mówienia, był też Bernie Sanders, postać inspirująca i niezamieszana w jakieś skandale. Jeden i drugi zapewne wygraliby z Trumpem, ale ani jeden, ani drugi nie służyłby tak naprawdę interesom partyjnych dygnitarzy.

A więc przywódcy Partii Demokratycznej zrobili z Hillary swoją kandydatkę, chociaż wiedzieli o jej związkach z bankami, o jej upodobaniu do wojen, o jej wrażliwości na zagadnienia układów handlowych – a Trump wszystko to wykorzystał do maksimum. Wybrali Hillary, chociaż wiedzieli o jej prywatnym serwerze e-mailowym. Wybrali ją, chociaż nawet niektórzy z tych, którzy analizowali fundację Clintonów, podejrzewali, że jest to niejasna sprawa.

Wystawiać takiego kandydata, kiedy się wrzeszczy, że ten republikański jest prawicowym potworem, to staranie się o to, żeby być niewiarygodnym. Jeżeli Trump jest faszystą, jak często mówili liberałowie, to żeby go powstrzymać, Partia Demokratyczna powinna była wystawić swojego najsilniejszego kandydata, a nie partyjną funkcjonariuszkę, bo nadeszła jej kolej. Wybranie jej wskazywało, że Demokraci sami nie wierzyli w to, co mówią o ryzykowności Trumpa, lub że ich oportunizm był dla nich ważniejszy niż dobro kraju, albo jedno i drugie.

Niewiele też pomogli zwolennicy Clinton w mediach. Zawsze mnie dziwiło to, że tak niepopularna kandydatka zyskuje tak obszerne i jednogłośne poparcie na redakcyjnych stronach i w opiniach zamieszczanych w ogólnokrajowych gazetach. Tak naprawdę jednak zaszkodziła jej jakość entuzjazmu mediów. Przy powtarzaniu dwa lub trzy razy dziennie raz po raz tych samych argumentów, przy skreślaniu wszelkich przeciwnych czy zniuansowanych poglądów, czytanie gazety zaczęło przypominać podłączenie się do radiowej stacji propagandowej z czasów zimnej wojny. Oto, jak wyglądały te argumenty:

* Hillary, praktycznie biorąc, była pozbawiona jakichkolwiek wad. Była niezrównanym przywódcą, odzianą w biel świętości superprawniczką, troskliwym dobroczyńcą kobiet i dzieci, bojowniczką o sprawiedliwość społeczną.

* Jej skandale nie były prawdziwe.

* Gospodarka działa dobrze – Ameryka już jest wielka.

* Ludzie z klas pracujących nie popierają Trumpa. A jeżeli to robią, to jedynie dlatego, że są omylni. Rasizm jest jedynym możliwym powodem popierania kandydata Partii Republikańskiej.

Dlaczego krucjata dziennikarzy okazała się nieskuteczna? Czwarta władza cechowała się bezprecedensowym konsensusem zawodowym. Jej członkowie decydowali się na obrażanie drugiej strony, zamiast próbować zrozumieć, co ją motywuje. Przekształcili pisanie opinii w przechwalanie się wysoką moralnością.

Co mogło pójść źle przy takim podejściu?

Postawmy to pytanie w nieco ogólniejszej postaci, a dojdziemy do wielkiej tajemnicy 2016 roku. Amerykańska klasa białych kołnierzyków właśnie spędziła ostatni rok, gromadząc się wokół superkompetentnej profesjonalistki (która w rzeczywistości nie była aż tak kompetentna) i albo obrażając, albo uciszając każdego, kto nie podzielał jej ocen. A następnie przegrała. Chyba czas zastanowić się nad tym, czy we wrzaskliwym przekonaniu o własnej nieomylności, wykrzykiwanym z pozycji wysokiego statusu społecznego, być może nie ma czegoś, co zniechęca ludzi.

Jeszcze większym problemem jest to, że od lat w amerykańskim liberalizmie istnieje jakieś zgniłe zadowolenie z siebie, nieposkromiona pycha mówiąca członkom Partii Demokratycznej, że niczego nie muszą robić inaczej, nie muszą nikomu niczego dawać – poza swoimi przyjaciółmi w Google’u i tymi miłymi ludźmi u Goldmana.

To liberalizm bogatych. Zawiódł klasę średnią, a teraz zawiódł własne szeregi. Dość tych wygodnych demokratów i ich przytulnego systemu w Waszyngtonie. Dość clintonizmu i jego zadufanej w siebie atmosfery cnotliwej klasy profesjonalistów. Dość!

Przełożył Andrzej Ehrlich

Tekst ukazał się w „The Guardian”

Thomas Frank – ur. w 1965 r., lewicowy publicysta amerykański, autor m.in. „Co z tym Kansas? Czyli jak konserwatyści zdobyli serce Ameryki” (wyd. pol. 2008)

 

analityk

wyborcza.pl