Clinton, 20.05.2016

 

Kaczyński, Ziobro, Szydło i list od Dudy. Tak wyglądała konsekracja kościoła ojca Rydzyka [WIDEO]

19-05-2016

Choć świątynia była współfinansowana z datków od wiernych, nie pozwolono im na przekroczenie progu kościoła. W środku znalazło się za to miejsce dla polityków PiS. Nasz reporter był na konsekracji zbudowanego przez ojca Tadeusza Rydzyka kościoła pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II w Toruniu. Oto co widział.

 

Co ciekawe, choć świątynia została ufundowana z cegiełek od wiernych, to nie wolno było im wejść do środka. Większość osób oglądała więc ceremonię na wystawionych przed kościół telebimach. Najbardziej ciekawscy próbowali podglądać wystrój przez w drzwiach i oknach, ale o dostaniu się do środka nie mogło być mowy – wszystkie wejścia były albo zamknięte albo obstawione przez ochronę. A wierni zjechali się tłumnie – przedstawicieli Rodziny Radia Maryja i sympatyków związanych z ojcem dyrektorem mediów przywiozło kilkaset autokarów.

Miejsce w środku kościoła znalazło się jednak jedynie dla ojca Tadeusza Rydzyka oraz towarzyszących mu księży i notabli: w tym premier Beaty Szydło, prezesa Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobry, Antoniego Macierewicza i całej rzeszy innych prominentnych polityków PiS. Kiedy nadszedł moment odczytania listu, skierowanego do uczestników konsekracji przez Andrzeja Dudy, organizatorzy wezwali wszystkich, by powstali i wysłuchali słów prezydenta na stojąco – relacjonuje nasz reporter.

Zrealizowane marzenie ojca dyrektora

Świątynia znajduje się na obrzeżach Torunia w pobliżu dawnego Portu Drzewnego na Wiśle. Sąsiaduje z Wyższą Szkołą Kultury Społecznej i Medialnej oraz słynnymi odwiertami geotermalnymi. Budowa kościoła, którego pomysłodawcą był sam ojciec dyrektor, trwała niecałe cztery lata.

Ponieważ zaprojektowanej przez Andrzeja Ryczka świątyni patronuje Jan Paweł II nie mogło w niej zabraknąć nawiązań do papieża Polaka. Prezbiterium świątyni jest repliką prywatnej kaplicy papieża Jana Pawła II w Watykanie z obrazem Matki Bożej Częstochowskiej. Jest też tu figura papieża modlącego się na klęczniku i jego relikwie (krew), którym na koniec uroczystości konsekracji hołd oddała premier Szydło.

 

W kościele znajduje się też kaplica pamięci jako wyraz wdzięczności dla Polaków, którzy w czasie hitlerowskiej okupacji z narażeniem życia ratowali Żydów. Wmurowano w nią kamień, pochodzący z pierwszej bazyliki św. Piotra w Watykanie, zbudowanej w czasach Konstantyna w IV w.

W uroczystej mszy świętej wzięło udział kilkuset duchownych, w tym kilkudziesięciu hierarchów. Obecni byli m.in. współpracownicy papieża Jana Pawła II – metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz i metropolita lwowski abp Mieczysław Mokrzycki, a także nuncjusz apostolski abp Celestino Migliore. Obecni byli również politycy: premier Beata Szydło, prezes PiS Jarosław Kaczyński, ministrowie – m.in. Mariusz Błaszczak, Beata Kempa, Antoni Macierewicz, Jan Szyszko i Zbigniew Ziobro oraz parlamentarzyści z marszałkiem Senatu Stanisławem Karczewskim. W uroczystości wziął udział także ambasador Stanów Zjednoczonych Paul Jones.

newsweek.pl

 

Rocznica 4 czerwca to dzień wolności

Jarosław Kurski, 20.05.2016
Manifestacja

Manifestacja „Solidarności” w Gdańsku, maj 2012 (fot. Łukasz Głowala / Agencja Gazeta)

Gdy brakuje powietrza, gdy demontowane jest demokratyczne państwo prawa, każda data przypominająca o wolnościowych zdobyczach ostatnich 27 lat urasta dziś do rangi symbolu, wokół którego na protestach zbierają się wolni ludzie.
 
I tak 2 kwietnia wielotysięczne tłumy przyciągnęła rocznica uchwalenia obowiązującej od 1997 r. konstytucji, którą PiS zamierza zmienić, a której ludzie chcą bronić.

7 maja w Warszawie wielkie tłumy demonstrowały pod hasłem „Jesteśmy i będziemy w Europie”, sprzeciwiając się naruszaniu przez rząd wartości europejskich i dewastacji naszej pozycji w UE.

Protestów było przez ostatnie pół roku wiele. Nigdy nie brakło uczestników. Zaczyna raczej brakować chwalebnych dat.

Nadarza się jednak kolejna okazja: 4 czerwca.

To data latami dezawuowana przez rządzącą dziś formację. Łączy w sobie wszystkie wartości, którymi PiS gardzi: przełamywanie podziałów, cierpliwy dialog, mądry kompromis, umiar i odpowiedzialność. Polacy sami rozmontowali komunizm, przeprowadzając wybory w czerwcu 1989 r. Powołali pierwszy niekomunistyczny rząd – a w konsekwencji wyznaczyli drogę do wolności i demokracji w tej części Europy.

Dla PiS Okrągły Stół to wspólny spisek elit postsolidarnościowych i postkomunistycznych. Zmowa Okrągłego Stołu to jedna z założycielskich bredni obozu obecnej władzy. Jeśli uznać ją za prawdziwą, uczestnikami zdrady przeciw narodowi czyni oprócz Kiszczaka i Wałęsy także Kościół katolicki, braci Kaczyńskich, a zwłaszcza Lecha, który w rozmowach w Magdalence aktywnie uczestniczył.

Pamiętam, że 4 czerwca był spokojnym, nieco leniwym słonecznym dniem. Nie było tłumów na ulicach, okrzyków radości, symbolicznego podeptania ancien régime’u. Nie było rewolucji, bo rewolucja dokonała się przy negocjacyjnym stole. Wywalczyli ją pokojowo ojcowie założyciele III RP: Wałęsa, Mazowiecki, Geremek, Kuroń, Michnik, Lech Kaczyński.

Ale dziś, gdy tamto zwycięstwo jest niszczone, ludzie protestują i mają swoją spóźnioną rewolucję. Komitet Obrony Demokracji „rządzi” dziś na ulicach polskich miast. Uczestnicy manifestacji dumnie noszą flagi nie tylko europejskie, ale także polskie. Odzyskują symbole, pokazując, że kibole i narodowcy z pochodniami nie mają monopolu na czerwień i biel.

4 czerwca pokażmy, że to my, Polacy, obywatele, a nie władza, decydujemy, które święto jest dla nas ważne. Nawet jeśli tego samego dnia, jak za czasów słusznie minionych, Beata Kempa wyznacza administracji dzień pracy.

„Wyborcza” objęła patronatem organizowany przez KOD Weekend Wolności 4 i 5 czerwca.

Oprócz warszawskiego marszu rocznicę pierwszych wolnych wyborów KOD chce świętować w jak największej liczbie miejscowości. „Wyborcza” wraz ze wszystkimi regionalnymi oddziałami będzie wspierać organizacyjnie i relacjonować manifestacje, pikniki, spotkania – cokolwiek państwo do nas zgłosicie pod adresem 4czerwca@wyborcza.pl.

Czekamy na informacje i zapraszamy!

Zobacz także

kurski

wyborcza.pl

 

Statek szaleńców

Monika Olejnik, 20.05.2016
Okładka

Okładka „Do Rzeczy” z tytułem o otaczającym PiS obłędzie wśród Polaków

„PiS-obłęd” to niepokojący tytuł z okładki ostatniego tygodnika „Do Rzeczy”. Poniżej zdanie: „Jak miliony Polaków wpadły w jego sidła”. A wszystko na tle tłumu zwielokrotnionych sylwetek człowieka w białym kaftanie z chorągiewkami: Nowoczesna, „Gazeta Wyborcza”, Platforma Obywatelska, „Newsweek” i KOD.
 
W „Do Rzeczy” psychiatra prof. Łukasz Święcicki zdiagnozował, że część narodu myśli od rzeczy. Ta część to ci, którzy maszerują w marszach KOD. Co prawda tygodnik pisze, że miliony Polaków wpadły w obłęd antypisowski, ale to przecież nie miliony, nie dwieście tysięcy, tylko kilkadziesiąt tysięcy. Pan prof. Święcicki stwierdził, że mamy do czynienia z obłędem udzielonym.

Przychodzą do niego ludzie, którym musi tłumaczyć, że skoro są demonstracje, to znaczy, że mamy demokrację. Ci ludzie się niepokoją, że padły konie, i nie wierzą w to, że kiedyś też padały. Pan profesor uważa, że cechą naszego narodu jest dwubiegunowość, ci, co chodzą w demonstracjach, sami nie potrafią myśleć, tylko dostają „coś medialnie przygotowanego do strawienia, takie prefabrykaty, gotowe dania, to się tym bardzo przejmują”. Profesor lekko wspomina o leczeniu prądem, ale to dla żartu. Na pytanie, co możemy zrobić, pan doktor odpowiada: „Najlepsze byłyby elektrowstrząsy, ja robię sześćset zabiegów rocznie”.

W psychozę, którą można nazwać indukowaną, wpadł według niego Władysław Frasyniuk, który uważa, że w Polsce jest zupełnie tak jak po 13 grudnia i że Jarosław Kaczyński wprowadził stan wojenny.

Pan profesor zauważył u niektórych rozmówców system potwierdzonych urojeń. Ci, którzy chodzą na marsze, to są ludzie niepewni, zagubieni, mają zaniżoną samoocenę i wyższy poziom lęku.

Jeżeli ktoś się martwi o to, że sparaliżowany jest Trybunał Konstytucyjny, to też podlega jednostce chorobowej. To rodzaj obsesji.

Pan profesor Święcicki uważa, że w Polsce jest dobrze, a przecież nie może tego wytłumaczyć całemu narodowi, bo nie jest profesorem całego narodu, choć pan profesor musi być wybitny, skoro jest ordynatorem oddziału chorób afektywnych Instytutu Psychiatrii i Neurologii.

Obłęd rzeczywiście się rozszerza. Oto słyszymy, że Bill Clinton jest wysyłany przez Jarosława Kaczyńskiego do lekarza. Prezes Kaczyński tak odpowiedział na supozycje Clintona, że w naszym kraju marzy się o rządach Putina.

Ale tę zagadkę szybko rozwiązała jedna z gazet prawicowych, ujawniając publiczności, że żona Clintona jest finansowana przez Rosjan.

Nie wiem, co na to profesor. Nie wiem też, co profesor na to, że Radosław Sikorski mówi: „Antek, ty świrze!”, i to nie do byle kogo, tylko do szefa MON Antoniego Macierewicza, a to za to, że ten z mównicy sejmowej powiedział, że Radosław Sikorski stwierdził, iż Rosja wkrótce będzie członkiem NATO. Sikorski zaprzecza, ale Macierewicz słyszał o tym.

Była premier, skądinąd lekarz, uważa, że Antoni Macierewicz ma rozmagnesowaną głowę, i zgadza się, że nakłady na psychiatrię powinny być większe.

Może coś jest na rzeczy, bo oto wicepremier polskiego rządu, minister nauki i szkolnictwa wyższego nie ma pewności, czy Jan Kulczyk naprawdę nie żyje. Ostatnio stwierdził w telewizji publicznej: „Nie żyje, przynajmniej taka jest wersja oficjalna”. Minister nauki stwierdził, że „przyszłość pokaże, czy nie ma tu drugiego dna”. I w tym momencie myślami połączył się z doradcą prezydenta do spraw bezpieczeństwa, który nie wykluczył, że Jan Kulczyk bawi gdzieś na Bali.

Być może za chwilę trafi się nam polityk, który stwierdzi, że Elvis żyje?

pisobłęd

wyborcza.pl

 

Ministerstwo organizuje wakacje z „wyklętymi” dla dzieci rolników. Na wyraźne życzenie prezesa Kaczyńskiego

Bartłomiej Kuraś, 20.05.2016
Prezydent Andrzej Duda i generał Jan Podhorski ps. Zygzak podczas lekcji historii z udziałem licealistów ze szkół im. rtm. Witolda Pileckiego. Pałac Prezydencki, 1 marca 2016 r. - Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych

Prezydent Andrzej Duda i generał Jan Podhorski ps. Zygzak podczas lekcji historii z udziałem licealistów ze szkół im. rtm. Witolda Pileckiego. Pałac Prezydencki, 1 marca 2016 r. – Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)

Ministerstwo Rolnictwa rozpisało konkurs na organizację obozów wakacyjnych dla dzieci rolników. Jest jeden warunek – dzieci mają jeździć śladami „żołnierzy wyklętych”. Resort przeznaczy na ten cel ponad ćwierć miliona złotych.
 
Nabór do projektu „Śladami Żołnierzy Wyklętych – wyjazdy naukowe ukierunkowane na zdobywanie i poszerzanie wiedzy o polskim podziemiu niepodległościowym w latach 1945–1963” rozpoczął się w poniedziałek, a zostanie zamknięty 7 czerwca.

Ogłoszenie zostało już opublikowane w Biuletynie Informacji Publicznej Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Wysokość środków przeznaczonych na realizację zadania to 272 tys. zł. Pieniądze mają pochodzić z budżetu państwa przeznaczonego na rolnictwo.

Mają to być obozy wakacyjne w lipcu i sierpniu. W jednym wyjeździe ma wziąć udział przynajmniej 150 uczniów z terenów wiejskich.

Na stronie internetowej ministerstwa można przeczytać, że „zakres merytoryczny zadania będzie obejmował: zorganizowanie trzech pięciodniowych wyjazdów naukowych połączonych z odpoczynkiem oraz ze zwiedzaniem miejsc pamięci w trzech regionach Polski związanych z działalnością Żołnierzy Wyklętych. (…) Wykonanie wyżej wymienionego zadania będzie połączone z organizacją warsztatów/seminariów/wykładów tematycznych oraz zostanie zakończone testem wiedzy, w którym trzy pierwsze miejsca (w każdej z grup) zostaną nagrodzone nagrodami rzeczowymi. W ramach wykonania zadania należy przygotować materiały na temat Żołnierzy Wyklętych w formie prezentacji (wersja papierowa bądź na nośnikach danych), które będą rozdystrybuowane do szkół rolniczych nadzorowanych przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz do szkół, do których uczęszczają uczestnicy wyjazdów naukowych”.

I dalej: „Zadanie ma na celu upowszechnianie wśród młodzieży wiejskiej wiedzy na temat działalności i historii Żołnierzy Wyklętych; poszerzenie wiedzy wśród młodzieży z obszarów wiejskich na temat patriotyzmu; poznanie zapomnianej historii Polski związanej z działalnością Żołnierzy Wyklętych; kształtowanie przywiązania do tradycji wśród młodzieży”.

„Ogień”, „Bury”i Brygada Świętokrzyska

Ministerstwo bierze pod uwagę możliwość organizacji takich obozów wakacyjnych w Gorcach, gdzie podczas wojny i po 1945 r. działały m.in. grupy partyzanckie Józefa Kurasia „Ognia” i Jana Wąchały „Łazika”. Na Podlasiu, w rejonie Białegostoku – by upamiętnić Romualda Rajsa „Burego”. A także w Górach Sowich, przez które w 1945 r. przeszła Brygada Świętokrzyska NSZ.

Dlaczego Ministerstwo Rolnictwa zajęło się „żołnierzami wyklętymi”? – Temat został wybrany z uwagi na to, że w ostatnich pięciu latach ta historia stała się przedmiotem zainteresowania społecznego, także wśród młodzieży – podaje Małgorzata Książyk, dyrektor biura prasowego Ministerstwa Rolnictwa.

Tak polecił prezes Kaczyński

O promowaniu „żołnierzy wyklętych” zdecydował minister Krzysztof Jurgiel. Zrobił to na wyraźne życzenie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który po wygranych ostatniej jesieni wyborach zapowiedział prowadzenie przez rząd jego partii „globalnej polityki kulturalnej, oświatowej i historycznej”. W realizację tego zadania mają się zaangażować wszystkie resorty.

Zdziwione zajmowaniem się przez Ministerstwo Rolnictwa taką tematyką są poprzednie władze resortu, z czasów koalicji PO-PSL. – Za mojej kadencji też pomagaliśmy młodzieży, ale przede wszystkim zależało nam na wsparciu rodzin z ubogich obszarów wiejskich – mówi Stanisław Kalemba z PSL, minister rolnictwa w latach 2012-14.

Ministerstwo Rolnictwa nie zna jeszcze treści referatów, które będą prezentowane uczniom. Przed upraszczaniem historii „żołnierzy wyklętych” przestrzegają znawcy tematu.

– Takie podejście doprowadza do wypaczania nauczania historii naszego kraju. Bo przecież młodzież podczas tych obozów zapewne nie usłyszy, że na przykład podkomendni Romualda Rajsa „Burego” mordowali cywilów. Władze, tworząc taką politykę historyczną, spychają na drugi plan działalność Armii Krajowej podczas okupacji, która stworzyła Polskie Państwo Podziemne. O tym się już prawie nie mówi. Za to promuje się pojęcie „żołnierzy wyklętych”, jakby walka partyzantów zaczęła się dopiero w 1945 r. – zauważa historyk prof. Jacek Chrobaczyński.

– Po czasach PRL-u, w których władza ludowa o walczących z nią partyzantach mówiła tylko źle, nastąpiło zupełnie bezrefleksyjne odreagowanie w drugą stronę – dodaje Jerzy Wójcik, autor wydanej w tym roku książki „Oddział”. – Losy partyzantów z Gorców są splątane bardziej, niż się wielu wydaje. „Łazik”, dowódca mojego ojca z AK, dostał rozkaz wykonania na „Ogniu” wyroku śmierci. „Ogień” z kolei kazał zabić „Łazika” za zamordowanie kupców. A podczas wykonywania egzekucji na „Łaziku” „ogniowcy” rozstrzelali grupę Żydów ocalałych z Holocaustu – opowiada Wójcik.

Zobacz także

wakacje

wyborcza.pl

Ci2DaRaWEAAN84R

 

Ci4F_hLVAAIoJD9

 

Ci4PARBUUAIheN0

http://polska.newsweek.pl/kosciol-rydzyka-gwiazdy-nowej-ewangelizacji-konsekrowany-w-toruniu,film,385928.html

choć

Atak na Clintona, czyli PiS nie wybacza

AOS, 19-05-2016

Clinton

 fot. Thinkstock/PAP  /  źródło: PAP

Prezydent Clinton ma kłopoty. Bo zadarł z „najbardziej mściwym gangiem w Europie”.

Tak właśnie PiS określił prof. Norman Davies. Kolejne wydarzenia potwierdzają jego słowa.

Bill Clinton postanowił wykorzystać w kampanii wyborczej Polskę i Węgry. Porównanie sytuacji w Polsce z tym, co się dzieje w Rosji Putina było niezbyt mądre. Ale kwestią czasu było, kiedy granice absurdu przekroczy wywołana do tablicy przez Clintona prawa strona sceny politycznej.

Na antenie TVP Info Jarosław Krajewski z PiS, podczas dyskusji z politykiem PO, Ireneuszem Rasiem, połączył słowa Clintona z określeniem… „polskie obozy koncentracyjne”. – Osoby, które szkalują Polskę muszą mieć poczucie, że za takie słowa poniosą odpowiedzialność, także finansową. Nie może być tak, że to obrażanie Polski i mówienie choćby o polskich obozach koncentracyjnych w kontekście Auschwitz nie powinno się zdarzyć wśród poważnych polityków zagranicznych – powiedział Krajewski komentując słowa Clintona i zapowiedź premier Beaty Szydło, że są szykowane odpowiednie przepisy prawne w sprawie obrony „dobrego imienia Polski”.

Reduta Dobrego Imienia chce przeprosin

Bardziej wyważone stanowisko zajęła Reduta Dobrego Imienia, fundacja, w której radzie zasiadają politycy PiS oraz sympatycy tej partii (m. in wicepremier Piotr Gliński i prof. Andrzej Nowak). Napisała ona do Clintona długi list. Jest w nim wszystko: przypomnienie Solidarności Walczącej – bo Kornel Morawiecki zasiada w Sejmie a jego syn Mateusz w rządzie, co jest dowodem na demokrację panującą w Polsce (bo SW była antykomunistyczna). Jest wypomnienie Jałty a nawet faktu, że Franklin Delano Roosevelt nazywał Stalina „wujkiem Joe”.

Jest wreszcie płk Kukliński i jego zasługi.  I jest Jan Karski, którego opowieści o Holocauście nie chcieli słuchać Amerykanie.

 

Znajomy ton pobrzmiewa we fragmencie, w którym autorzy listu „wyjaśniają” Clintonowi aktualną sytuację polityczną w Polsce. „To co w tej chwili dzieje się w Polsce wynika z faktu, że ludzie, którzy przez ostatnie 27 lat z małymi przerwami sprawowali władzę nie chcą uznać wyniku demokratycznych wyborów w Polsce i wszelkimi sposobami chcą zdyskredytować nowy polski rząd, niestety docierając z fałszywymi informacjami także do Pana. A robią to, ponieważ są w dużej mierze spadkobiercami komunistycznego systemu władzy, który po 1989 roku nie został w pełni przezwyciężony.”

Czyli – komuniści i złodzieje, jak określają politycy PiS tych, którzy się z nimi nie zgadzają.

W treści znajdziemy też stwierdzenie, że obecny spór wokół Trybunału Konstytucyjnego w Polsce przypomina to, co się dzieje w USA wokół Sądu Najwyższego w USA po tym, jak śmierć poniósł jeden z zasiadających w nim sędziów. To już jawna manipulacja, ponieważ na zaistniały wakat prezydent Barrack Obama powołał Merricka Garlanda, który i tak był faworytem do zajęcia miejsca w składzie orzekającym, ponieważ cieszył się ogromnym szacunkiem zarówno wśród Demokratów jak i Republikanów. Jedyne podobieństwo do sytuacji w Polsce to fakt, że ci drudzy protestowali przeciwko nominacji nowego sędziego przed wyborami prezydenckimi, podobnie jak PiS, kiedy koalicja PO-PSL powoływała piątkę nowych sędziów tuż przed końcem kadencji poprzedniego Sejmu.

Poza tym Clinton może przeczytać, że, oczywiście nie zna historii Polski ani, a jakże!, „rzeczywistej sytuacji w Polsce”. Jaka jest przyczyna tego stanu rzeczy dowiadujemy się z komentarzu Reduty do listu: „wydaje się, ze Prezydent Clinton czerpie swą wiedzę z przekazu medialnego pochodzącego z polskiego mainstreamu”.

Czyli mówiąc krótko – do porannej kawy czyta „Wyborczą” i „Newsweeka”.

atak

newsweek.pl

 

Kaczyński wysyła Clintona do lekarza. Za słowa o PiS

HO, 17-05-2016

Bill Clinton

Były prezydent USA Bill Clinton  /  fot. CRISTOBAL HERRERA  /  źródło: PAP/ EPA

– Jeżeli ktoś twierdzi, że dziś w Polsce nie ma demokracji, to jest w stanie, który trzeba zbadać metodami medycznymi – stwierdził prezes PiS poproszony o komentarz do słów byłego prezydenta USA, Billa Clintona.

Chodzi o słowa Clintona wygłoszone w zeszły piątek na uniwersytecie w New Jersey. Podczas wiecu poparcia dla kandydatury swojej żony Hillary na prezydenta USA podał przykład Polski i Węgier, jako krajów, które odzyskały wolność dzięki USA, ale teraz stwierdziły, że z „demokracją jest za dużo kłopotu”. – Pragną rządów w stylu Putina. Autorytarnej dyktatury i trzymania cudzoziemców z daleka. Czy to wam czegoś nie przypomina? – Clinton pił w ten sposób do republikańskiego kandydata w wyścigu prezydenckim, czyli Donalda Trumpa.

Kaczyński nie pozostał Clintonowi dłużny. – Mogę powiedzieć tylko jedną rzecz: media, różne czynniki na świecie tworzą sytuację gigantycznego nieporozumienia i być może to wpływa na świadomość eksprezydenta Stanów Zjednoczonych. Inaczej nie potrafię tego sobie wytłumaczyć. Jeżeli ktoś twierdzi, że dziś w Polsce nie ma demokracji to jest w stanie, który trzeba zbadać metodami medycznymi – stwierdził Kaczyński.

Wcześniej o słowa byłego prezydenta USA pytany był przewodniczący PO Grzegorz Schetyna. Jego zdaniem słowa Clintona są przykre, ale „wpisane w logikę, w temperaturę, w emocje kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych”. – Ale to nas nie interesuje, ona dotyka bardzo nas, nasze dobre imię i dobrą historię ostatnich 26 lat – zaznaczył szef PO. Przypomniał, że kilka miesięcy wcześniej b. kandydat Republikanów na prezydenta, senator John McCain równie krytycznie oceniał obecną sytuację w Polsce.

Wcześniej krytycznie o słowach Clintona wypowiedział się także polski MSZ. – Opinia Prezydenta Clintona jest niesprawiedliwa. Rozumiemy jednak, że została wypowiedziana w kontekście wewnętrznej kampanii wyborczej w USA – zaznaczył dyrektor Biura Rzecznika Prasowego MSZ Rafał Sobczak.

 

Przeciwko stwierdzeniu byłego prezydenta USA protestowali także Węgrzy. Zdaniem tamtejszego szefa MSZ, Peter Szijjarto niedopuszczalne jest umniejszanie poświęceń Węgrów w walkach na rzecz niepodległości.

Źródło: TVN24

newsweek.pl