Szydło: Pracujemy nad takim systemem podatkowym, który będzie prosty i sprawiedliwy
– Wypełnimy to zobowiązanie dotyczące kwoty wolnej. Ale pomyśleliśmy, że można spróbować poszukać innego rozwiązania, przy tej okazji wprowadzić podatki proste i sprawiedliwe. Żeby to były podatki, które będą [takie] aby progresywny podatek rozwiązywał fakt, który jest w Polsce: że ci którzy mają niskie dochody płacą wyższe podatki niż ludzie, którzy mają wysokie dochody. Pracujemy nad takim systemem podatkowym, który będzie prosty i sprawiedliwy. Ale w naszym założeniu nie jest podwyższanie podatków. Ale mówimy o takim rozwiązaniu, aby te różnice zniwelować. Do końca roku będzie decyzja, czy wprowadzimy ten jednolity podatek czy też nie. Tu jest kilka warunków, które muszą być spełnione – mówiła premier Szydło w TVP Info.
Szydło: Nie będzie podwyżki podatków dla przedsiębiorców
Jak mówiłam: jeszcze nad tym pracujemy. Nie będzie zwyżki podatków dla przedsiębiorców. My słuchamy ludzi. Zobowiązaliśmy się do tego w kampanii.
Szydło: Nie uniknęliśmy błędów. Różnimy się od naszych poprzedników tym, że z błędów wyciągamy wnioski
„Nie uniknęliśmy błędów. Różnimy się od naszych poprzedników tym, że z błędów wyciągamy wnioski. I naprawiamy to co nam nie wyszło. Nie udało nam się pewnych zmian wprowadzić. Jak np. podatek handlowy. Ale z drugiej strony wysłuchaliśmy głosu ludzi” – mówiła w TVP Info premier Beata Szydło.
Szydło: Naszym największym osiągnięciem jest to, że potrafiliśmy się zwrócić do zwykłych ludzi
„My zrobiliśmy więcej w rok niż przez 8 lat PO-PSL. Te rozwiązania były skierowane do zwykłych ludzi. My wysłuchaliśmy prezesa Kaczyńskiego, który zainicjował objazd Polski. Jeździliśmy intensywnie, później premier Kaczyński polecił nam napisać program. Teraz ten program realizujemy. To jest program zwykłych Polaków, my go realizujemy. O nim powiedzieli nam ludzie w kampanii. Największym osiągnięciem nie tylko rządu, ale i klubu, jest to, że potrafiliśmy zwrócić się do zwykłych ludzi. Oczywiście jest projekt Rodzina 500+, ale też to, że ludzie mają poczucie bezpieczeństwa. To pokazały obchody 11 listopada” – mówiła w TVP Info premier Beata Szydło.
KOD bez Kijowskiego na czele? To może być już tylko kwestia czasu. „Zawodzi i nie nadaje się do polityki”
Mateusz Kijowski podczas piątkowego marszu „KOD Niepodległości” wciąż był główną twarzą Komitetu Obrony Demokracji. I znowu wyraźnie widać było, jak dobrze czuje się w roli lidera. W opozycyjnej codzienności tej pozycji wkrótce może nie być jednak tak pewny. Kijowski dawno stracił szanse na konkurowanie z Petru i Schetyną o rząd dusz nad całą opozycją. Teraz pojawia się coraz więcej głosów, by wymienić go na czele KOD.
Czas na dyskusję…
Pierwsza głośno powiedziała to na początku minionego tygodnia Eliza Michalik. „A może przyszedł czas, żeby KOD przedyskutował przywództwo Mateusza Kijowskiego? Jest tam przecież tak wielu mądrych, charyzmatycznych ludzi” – napisała na Twitterze.
A może przyszedł czas, żeby KOD przedyskutował przywództwo Mateusza Kijowskiego? Jest tam przecież tak wielu mądrych,charyzmatycznych ludzi.
Za co z jednej strony spotkał ją bezpardonowy atak osób ślepo zapatrzonych w twórcę Komitetu Obrony Demokracji. Jednocześnie publicystka otworzyła dyskusję wśród tych, którzy sens istnienia KOD generalnie popierają, ale nie utożsamiają go z jednym tylko człowiekiem. Czyli prawdopodobnie wśród większości ludzi opozycji.
Zaledwie dzień później Elizie Michalik wtórował w „Krytyce Politycznej” Jan Śpiewak. Lider warszawskich aktywistów miejskich nie poprzestał jednak tylko na delikatnej sugestii skierowanej do sympatyków KOD, ale sformułował wręcz mały „akt oskarżenia” przeciwko Mateuszowi Kijowskiemu, wytykając przede wszystkim ideologiczne rozchwianie w największym opozycyjnym ruchu.
Kodzie zmień lidera (i dilera) – piszę dlaczego uważam, że KODowi przydałoby się nowe przywództwo http://www.krytykapolityczna.pl/felietony/20161107/kodzie-zmien-lidera-i-dilera …
Jan Śpiewak celnie punktował Kijowskiego za prowadzenie KOD drogą, która przed rokiem prezydenta Bronisława Komorowskiego, a później Platformę Obywatelską zaprowadziła do klęski. Oraz za to, że coraz częściej można odnieść wrażenie, iż KOD – albo przynajmniej sam Mateusz Kijowski– mówi trochę tym samym językiem, co rządząca prawica.
„To, że KOD zaczął używać języka ‚dobrej zmiany’ pokazuje, w jakim impasie intelektualnym znalazł się ten ruch. Nie potrafi zaproponować żadnych własnych treści i może jedynie importować je od przeciwnika” – napisał. Liderowi KOD oberwało się też za to, jaką rolę w narracji Komitetu zaczął odgrywać Władysław Bartoszewski. „Kijowski zasłania się bezmyślnie autorytetem Bartoszewskiego jak część prawicy autorytetem Jana Pawła II. Wielkie symbole mają zasłonić prawdziwy obraz sytuacji i intelektualną nędzę” – krytykował Śpiewak.
Cała ta krytyka była przede wszystkim efektem serii wizerunkowo-ideologicznych wpadek KOD. Najpierw burzę wywołał tekst szefa Komitetu o wykorzystywaniu w polityce pojęcia „lewak”, które dla niego zdaje się mieć tylko znaczenie pejoratywne, a polska lewica zaczyna nazywać się tak z dumą.
Ileż razy czytałem o sobie w Internecie, że jestem lewacką k…ą. Ileż razy nazywano mnie komunistą. Jakże często słyszałem, że „z lewakami nie pójdę”… Każdy, kiedy otwiera usta, daje najpierw świadectwo samemu sobie. Dopiero później temu, o kim mówi. Kiedy mówię o kimś, że jest idiotą, to po pierwsze oznacza, że sam mam niedostatki intelektu… Czytaj więcej
Chwilę później KOD zapraszał na organizowany 11 listopada marsz plakatem z Romanem Dmowskim. Człowiekiem zasłużonym dla odzyskania niepodległości w 1918 roku, który jednak później wpisał się do historii Polski za sprawą swego antysemityzmu, ksenofobii i zamiłowania do brutalnego nacjonalizmu.
Opozycja w opozycji
O ile dyskusję o „lewactwie” pewnie szybko udałoby się uciszyć, bo żyła nią tylko marginalna w polskiej polityce lewica, o tyle akcja promocyjna z Dmowskim podgrzała już atmosferę w szerszym kręgu. Niby to wszystko błahostki przy wadze sprawy, o którą toczy się prowadzona przez KOD walka. Tylko że limit błędów i wytrzymałości działaczy wobec Kijowskiego zaczyna się coraz bardziej wyczerpywać.
Przez długi i bardzo ważny w polityce weekend grzechów znowu się nazbierało. Najwięcej uwagi przykuł kolejny ra ten związany z „flirtem” z nacjonalistami. Mateusz Kijowski w wywiadzie podsumowującym marsz zorganizowany 11 listopada powiedział, że w przyszłości chciałby maszerować z tymi, którzy teraz wybrali Marsz Niepodległości.
– Mam nadzieję, że następnym razem albo za dwa lata pójdziemy razem z narodowcami. Mam nadzieję, że zobaczymy, jak wiele mamy wspólnego i będziemy się starać działać razem – oznajmił. Choć idea zjednoczenia politycznie podzielonej Polski jest słuszna, dla większości z jednej i drugiej strony politycznej barykady jest aktualnie raczej nie do przyjęcia.
Poza tym kolejny raz okazało się, że szefostwo organizacji mającej w nazwie obronę demokracji na co dzień woli zarządzanie w mniej wysublimowany sposób. Tym razem pretekstem do stawiania Kijowskiemu takich zarzutów było to, jak potraktował zaangażowanego w działalność opozycyjną ekonomistę i publicystę Waldemara Kuczyńskiego.
Byłemu działaczowi pierwszej „Solidarności”, a później szefowi resortu przekształceń własnościowych i człowiekowi, z inicjatywy którego Leszek Balcerowicz dostał szansę na wprowadzenie swojego planu, nie pozwolono przemówić 11 listopada. „Nawet nie powiedział: odwal się Pan” – tak Kuczyński skomentował to, jak go potraktowano.
@ZbigniewHoldys Tak chciałem. Nawet nie powiedział odwal sie Pan. W ogóle nie zareagował na 2 maile.
Najlepsze lider KOD jednak zachował na sobotę. Z tego, że marzy jedynie o sojuszu z tymi narodowcami, którzy nie sieją nienawiści, Mateusz Kijowski tłumaczył się podczas imprezy założycielskiej nowej Unii Europejskich Demokratów. Obok Lecha Wałęsy był tam głównym gościem honorowym.
Były prezydent przyzwyczaił Polaków do niespodziewanych politycznych wolt. Jednak błogosławieństwo szefa KOD dla tej marginalnej formacji nie zaskakuje, a szokuje. UED składa się bowiem z maleńkiego koła poselskiego, w którym są jedynie politycy tak nieprzewidywalni, jak Stefan Niesiołowski, Michał Kamiński, Jacek Protasiewicz i szerzej nieznany Stanisław Huskowski, oraz działaczy Partii Demokratycznej, która istnieje od ponad 11 lat i w zasadzie cały ten czas spędziła w głębokiej pozaparlamentarnej pozycji. To polityczny plankton i to nie pierwszej świeżości…
– Po ostatnich tygodniach można odnieść wrażenie, że Mateusz obrał dziwny kierunek. I to delikatnie mówiąc. Dość argumentów za tym przekonaniem było już przed weekendem, a teraz to już one tylko pączkują – oburza się w rozmowie z naTemat jeden z pomorskich działaczy KOD, którzy miewają to szczęście, że lider ich czasem wysłucha.
Ego Kijowskiego
– Tylko że jemu tego się powiedzieć nie da. Przede wszystkim dlatego, że jeśli powie mu się parę słów prawdy, to się obrazi i zacznie człowieka marginalizować. Będzie olewać, jak Dziadka Waldemara (Waldemara Kuczyńskiego – przyp. red). A to wynika z drugiego faktu, że nawet jak prawdę usłyszy, to ją oleje, bo ma ogromne, wciąż pęczniejące ego – dodaje nasz rozmówca.
I prosi o anonimowość, bo jest w kropce. Zbyt zaangażował się w działalność opozycyjną, by teraz wszystko rzucić. Tymczasem szczerość na temat lidera to byłby dziś koniec z szansami na dalsze realne działanie w KOD. – Mateusz zawodzi i nie nadaje się do polityki. I to się robi nasz największy kłopot, jak ten stan rzeczy zmienić – kończy.
Wiadomości z podobnymi opiniami o szefie KOD, szczególnie od niżej postawionych działaczy i zwykłych sympatyków ruchu otrzymujemy od dłuższego czasu coraz więcej. Jedni zawiedzeni są chaosem organizacyjny, z którym KOD borykał się do samego początku i mimo zapowiedzi, że będzie lepiej, niewiele zmieniło się po założeniu formalnych struktur. Innych coraz bardziej uwiera jednak chaos ideologiczny.
I nie chodzi tylko to, że raz KOD ciąży na lewo, a raz wychyla się na prawo i coraz rzadziej stoi w politycznym centrum, z którego pochodzi chyba większość jego sympatyków. Najbardziej niepokoi dziś chyba to, że z biegiem czasu główną ideologią w KOD może okazać się po prostu uwielbienie lidera. Czyli nic nowego względem tego, co oferują starzy polityczni wyjadacze, którzy polskiej demokracji w ten sposób najbardziej zaszkodzili. Taki KOD nie ma szans długo przetrwać.
Życie jest tylko przechodnim półcieniem,
Nędznym aktorem, który swoją rolę
Przez parę godzin wygrywasz na scenie
W nicość przepada- powieścią idioty,
Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą.
W. Szekspir
Pali się grunt pod Ziobrą? „Newsweek” ujawnia kulisy finansowania partii ministra sprawiedliwości
Scheuring-Wielgus: Dochodzenie ws. katastrofy smoleńskiej można było przeprowadzić lepiej. PO i PiS są jak awers i rewers tej samej monety
Scheuring-Wielgus: Dochodzenie ws. katastrofy smoleńskiej można było przeprowadzić lepiej
Jak mówiła w programie „4 strony” w TVP Info Joanna Scheuring-Wielgus:
„W przypadku katastrofy smoleńskiej jest trochę rzeczy niewyjaśnionych. Nie uważam, że śledztwo było prowadzone źle. Można było jednak przeprowadzić całe dochodzenie ws. katastrofy smoleńskiej lepiej. Ale mamy raport Millera, który bardzo dużo powiedział i myślę, że to śledztwo mogło się w tym momencie zakończyć”
„Do wczoraj miałam nadzieję, że ekshumacje się nie wydarzą”
Jak dodawała, pytana o ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej:
„Do wczoraj myślałam, że to się nie wydarzy, że ktoś w Prawie i Sprawiedliwości ma chociaż odrobinę empatii w tej sprawie i do tego nie doprowadzi. Mamy ten fakt, że to się dzieje. Ja bym chciała zadać podstawowe pytanie tym osobom, które zajmują się przeciąganiem tej tragedii rodzin, które straciły swoich bliskich, chciałabym zadać pytanie panu prokuratorowi Pasionkowi i prokuratorowi Kopczykowi, którzy byli na miejscu katastrofy, badali wtedy sprawę: dlaczego znowu zajmują się tą sprawą? Badają swoje błędy? Dlaczego to robią po raz drugi?”
„Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość są jak awers i rewers tej samej monety”
„Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość są jak awers i rewers tej samej monety. Oni bez siebie nie potrafią żyć, więc będą wykonywać takie działania, żeby móc się wyżywić wspólnie pewnymi sytuacjami, które ich łączą. Ja bym chciała, żeby w przypadku katastrofy smoleńskiej przestać nakręcać atmosferę strachu, smutku, szczególnie dla tych osób, które chciałyby w spokoju i normalnie żyć”
PiS – 38 procent, Nowoczesna – 17. SLD na granicy progu wyborczego [SONDAŻ CBOS]
GAZETA PRAWNA: TUSK NAJLEPSZYM PREMIEREM PO 1989 R.!
14 listopada 2016
Panel badawczy ARIADNA przeprowadził dla Gazety Prawnej sondaż, kto był najlepszym premierem po 1989 r. w Polsce. Zwyciężył obecny szef Rady Europejskiej Donald Tusk a tuż za nim obecna premier Beata Szydło!
fot./gazetaprawna.pl
Donald Tusk 19,1%
Beata Szydło 15,2%
Tadeusz Mazowiecki 13,6%
Włodzimierz Cimoszewicz 9%
Jerzy Buzek 6,7%, Jan Olszewski 6,6%, Leszek Miller 6%, Ewa Kopacz 5,8%, Kazimierz Marcinkiewicz 5,5%, Jarosław Kaczyński 3,8%, MarekBelka 2,8%, Józef Oleksy 2%, Waldemar Pawlak 1,8%, Hanna Suchocka 1,1%, Jan Krzysztof Bielecki 1%
.@donaldtusk najlepszym premierem po 1989 wg sondażu dla @Gazeta_Prawna. Jarosław Kaczyński jednym z najgorszych.
Jak się dziś robi „Wiadomości”? Sztuczka poprawiła wyniki oglądalności
„Celem Kaczyńskiego jest uśmierzenie bólu, jakie wywołuje poczucie winy za katastrofę smoleńską. Nie cofnie się przed niczym”
Zdaniem Wałęsy, celem prezesa PiS, „głównym i chyba jedynym motorem jego działalności”, jest „uśmierzenie bólu, jakie wywołuje poczucie winy za katastrofę smoleńską”.
„Przecież to była jego decyzja, aby rozpocząć kampanię prezydencką brata w Smoleńsku, zabrać na pokład samolotu całą armię ludzi. Po to, żeby było z przytupem. To była wielka nieodpowiedzialność. Dlatego teraz za wszelką cenę chce się tą winą podzielić z innymi. Znaleźć coś, obojętnie co, żeby można było zrzucić z siebie trochę tej odpowiedzialności odegrać się za Smoleńsk” – wyjaśnia były prezydent w wywiadzie dla „Newsweeka”.
„Podziwiam skuteczność Kaczyńskiego”
Dla Wałęsy zarządzenie przez prokuratorów ekshumacji wszystkich ofiar katastrofy, to „czyste wariactwo”. „Może należałoby zapytać podatników, czy chcą aby władza wydawała na takie działania ich pieniądze? Tyle że Kaczyński nie cofnie się przed niczym, bo mając tak obciążone sumienie, można albo zwariować albo popełnić samobójstwo, albo próbować je zagłuszyć, narzucając innym swoją wersję historii. Podziwiam skuteczność tego polityka, ale nie chciałbym być w jego skórze” – stwierdził.
Przypomnijmy, że ekshumacje zaczynają się dziś. Eksperci otworzą sarkofag na Wawelu, by zbadać szczątki Lecha i Marii Kaczyńskich.
„Budują swoją armię”
Zdaniem Lecha Wałęsy, nie można wykluczyć, że pod rządami PiS dojdzie do rozlewu krwi na ulicach. Bo jak ocenia były prezydent, w rozmowie z Aleksandrą Pawlicką, nie tylko Kaczyński, ale także Zbigniew Ziobro i Antoni Macierewicz, to politycy, których stać na wszystko.
„To są ludzie nieodpowiedzialni, ludzie chorzy. Gotowi na wszystko. Po to przecież budują tę swoją armię. To nie jest żadna obrona terytorialna, tylko obrona PiS. Oczywiście zrobią to po swojemu, spowodują bijatyki między nami, wyślą do akcji gówniarzy, co to nazywają się narodowcami, a w rzeczywistości to psy gończe obecnej władzy wypuszczone na polowanie na demokrację” – powiedział.
Krótsza kadencja prezydenta?
Wałęsa nie krył nigdy swoje opinii na temat obecnego prezydenta. Wielokrotnie krytykował Andrzeja Dudę.
W wywiadzie dla „Newsweeka” sugeruje, że prezydent może nie wytrwać do końca kadencji.
„Rozda, co ma rozdać i widelcami go zadźgają. Głowa państwa musi coś sobą reprezentować, a on nic nie reprezentuje i to jest nasz narodowy dramat. Prezydent, którego działalność sprowadza się do nocnego buszowania w internecie, jest nieszczęściem, ale cóż – w demokracji zdarzają się nieszczęścia. Właśnie po to, żeby wyciągnąć wnioski i naprawiać demokrację” – uważa były prezydent.
„Pojednanie? Dziękuję, poczekam…” – Passent odpowiada na apel prezydenta Dudy>>>
Partyjny kongres, który udaje konferencję o klimacie – za pieniądze europarlamentu
Setki tysięcy złotych w zleceniach dla kolegów. Emeryci wpłacający na partię dziesiątki tysięcy. W międzynarodowym skandalu trop prowadzi do Zbigniewa Ziobry, Jacka Kurskiego i ich skarbnika – ustalił „Newsweek”.
W Danii kilka miesięcy temu wybuchł polityczny skandal związany z przekrętami w Duńskiej Partii Ludowej, drugiej sile na duńskiej scenie. Partia ta ma też europosłów zrzeszonych w europejskiej partii MELD (Movement for a Europe of Liberties and Democracy, czyli Ruch na rzecz Europy Wolności i Demokracji). Finansowany przez europarlament MELD wydał przeznaczone na „unijne” przedsięwzięcia fundusze na sympozja i warsztaty, które w rzeczywistości nigdy się nie odbyły. Zdefraudowane setki tysięcy euro poszły na …kampanię Duńskiej Partii Ludowej.
Głównym podejrzanym w aferze jest Morten Messerschmidt, europoseł Duńskiej Partii Ludowej. Messerschmidt zrezygnował już z szefowania delegacji w europarlamencie. W wyniku postępowania unijnej agencji do spraw przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy (OLAF), ma też zwrócić kilkaset tysięcy euro zdefraudowanych funduszy.
„Newsweek” ujawnia polski wątek afery.
Przez kilka lat frakcją MELD w Brukseli rządzili Jacek Włosowicz, dziś senator PiS, wtedy skarbnik Solidarnej Polski i prawa ręka jej przewodniczącego Zbigniewa Ziobry, oraz Jacek Kurski, obecnie szef TVP.
Odnaleźliśmy dokument, z którego wynika, że MELD zapłacił ok. 40 tys. euro za zorganizowaną w Polsce konferencję na 800 osób. Temat: polityka klimatyczna Unii Europejskiej. Miejsce i data: Kraków, 30 czerwca 2013 roku. Tyle że tego dnia w Krakowie nie odbył się żaden kongres poświęcony ochronie środowiska. W największej sali kina Kijów miała za to miejsce partyjna konwencja Solidarnej Polski pod hasłem „Nowe państwo, nowa konstytucja”. Na imprezie, wśród 1200 sympatyków, brylowali Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski.
Znikający film
Po pytaniach o konferencję klimatyczną do Jacka Włosowicza i Zbigniewa Ziobry filmik z konwencji znika z serwisu YouTube.
Z innego, niepublikowanego filmu z tej samej imprezy, do którego dotarł „Newsweek”, trudno się zorientować, że w kinie Kijów odbywa się konferencja poświęcona polityce klimatycznej Unii. Na budynku zwisa czerwony baner z hasłem imprezy „Nowe państwo, nowa konstytucja” a przed wejściem powiewają partyjne sztandary Solidarnej Polski. W oknach – plakaty wabiące wyborców: „Szybki sąd dla polityków”.
Na nagraniu pod kino podjeżdża autokar z działaczami w odświętnych strojach. Dalej – poczęstunek w kuluarach i kadry z sali: wspólne odśpiewanie hymnu, propagandowe slajdy na telebimie i przemówienia liderów. Zbigniew Ziobro mówi na tym nagraniu: – Chcemy władzy nie dla blichtru, nie dla synekur.
Patryk Jaki na nagraniu: – Dlaczego jest tak, że lekarze uzależniają zrobienie operacji od łapówki? Dlaczego mieliśmy lekarzy, którzy sprzedawali organy za pieniądze? Na koniec wszyscy łapią się za ręce i pląsają w rytm piosenki „We are the champions”.
Groźby
Włosowicz, dzisiejszy senator PiS, podkreśla, że był „jedyną osobą odpowiedzialną za sprawy organizacyjno-finansowe związane z konferencją w Krakowie i w innych miastach oraz współpracę z MELD” i straszy nas pozwem sądowym. Utrzymuje, że wszystko jest w porządku, bo MELD zatwierdził tytuł określający zakres tematyczny programu konferencji – „Reforming European Union – Reforming Poland” (reformując UE – reformując Polskę). I zapewnia, że MELD zgodził się na zorganizowanie wydarzenia poświęconego polityce klimatycznej, reformie Unii i reformie Polski. Tyle że Solidarna Polska za te pieniądze urządziła wielką konwencję partyjną, na której podczas wystąpień poświęcono klimatowi dosłownie siedem niepełnych zdań (tyle w swoim liście wskazuje sam Włosowicz). Senator przysyła też rzekome dowody na to, że konwencja na temat nowej konstytucji dotyczyła środowiska: to zdjęcie ścianki „klimatycznej” i dwóch niedużych stojaków stojących w holu kina Kijów.
Konwencja czy konferencja?
Dalej pisze: „Określenia konferencja i konwencja były stosowane zamiennie. Ten ostatni termin wynikał z uproszczenia (…), ponieważ dziennikarze skupili się na relacjonowaniu propozycji zmian ustrojowych prezentowanych przez niektórych polityków Solidarnej Polski. Pomijali szerszy kontekst spotkania, w tym kwestie dotyczące polityki klimatycznej”.
To odwracanie kota ogonem. Tuż przed krakowskim spotkaniem polityk SP Patryk Jaki, dziś zastępca Ziobry w ministerstwie sprawiedliwości, mówi w TVN24: — Konwencja (…) odbędzie się w stylu amerykańskim. Będzie dużo spotów, grafik, gra świateł i dynamiczna muzyka.
SP grozi „Newsweekowi” sądem za tekst o nadużyciach finansowych. „Czy podległa Ziobrze prokuratura będzie bezstronna?”
– Widziałam na Twitterze zapowiedź, że Solidarna Polska złoży pozew przeciwko „Newsweekowi”. Jeżeli prokuratura miałaby się zając finansowaniem działań partii Zbigniewa Ziobry to jest pytanie, na ile owa prokuratura będzie bezstronna… – mówiła w TOK FM Dominika Wielowieyska.
Pytania o bezstronność prokuratury są uzasadnione, bo prokuratorem generalnym jest dziś prezes SP – Zbigniew Ziobro.
– Zastanawiam się, czy prokurator będzie miał siłę stawić czoła naciskowi politycznemu, bo jak wiemy Zbigniew Ziobro w wielu sprawach interweniował. Jak będzie tym razem? Zastanawiam się, czy rzeczywiście prokuratura będzie tutaj niezależna – mówiła Dominika Wielowieyska w „Poranku Radia TOK FM”.
„Nieprawdą jest, że Solidarna Polska z pieniędzy UE zamiast konferencji klimatycznej zorganizowała konwencję partyjną” – informuje na Twitterze SP, nazywając „kłamstwami” informacje zamieszczone w najnowszym wydaniu „Newsweeka”.
Tysiące na partię
Dziennikarze tygodnika dotarli do polskich wątków afery, która wstrząsnęła polityczną sceną w Danii. Chodzi o europejską partię MELD, która wydawała unijne pieniądze na warsztaty, sympozja, które w ogóle się nie odbyły. Do frakcji należy m.in. Solidarna Polska.
Sprawą zajmuje się już unijna agencja przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy.
Jak informuje „Newsweek”, przez kilka lat „frakcją MELD w Brukseli rządził Jacek Włosowicz dziś senator PiS, wtedy skarbnik Solidarnej Polski oraz Jacek Kurski, obecnie szef TVP”.
Dzięki nim pieniądze z MELD szły do znajomych w Polsce, którzy następnie wpłacali duże darowizny na Solidarną Polskę” – wynika z ustaleń dziennikarzy tygodnika, na liście tych, którzy wpłacali gigantyczne pieniądze na konto SP są rodziny liderów partii.
To m.in. brat, matka, żona i teściowie Zbigniewa Ziobry. Tylko Witold Ziobro wpłacił na konto partii swojego brata 55 tys. złotych. Żona prezesa – i obecnego ministra sprawiedliwości – Patrycja Kotecka wpłaciła 58 tys. zł. Wśród darczyńców SP wpłacających od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych są też m.in. córka i matka Jacka Kurskiego.
Miało być o klimacie, a było o konstytucji
Wpłaty to nie jedyny trop, na jaki wpadli dziennikarze „Newsweeka”.
Okazuje się, że z pieniędzy MELD sfinansowano konferencję organizowaną przez Solidarną Polskę. Spotkanie zorganizowane w Krakowie w czerwcu 2013 roku. Z dokumentów wynika, że miał być to „kongres klimatyczny”. W praktyce była to partyjna konwencja pod hasłem „Nowe państwo, nowa konstytucja”.
Liderzy Solidarnej Polski, Ziobro i Kurski, nie odpowiedzieli na pytania dziennikarzy – Wojciecha Cieśli i Michała Krzymowskiego – na temat krakowskiej konferencji.
„Studiujemy w PKW wyciągi z kont Solidarnej Polski. Po wynajmie krakowskiej sali, nagłośnienia i autokarach dla działaczy nie ma śladu. Jakby konwencji w ogóle nie było. Szukamy programu konwencji, listy mówców. Może któryś jednak mówił coś o klimacie? Na jednym ze zdjęć wśród partyjnych transparentów, sztandarów i ścianek widać baner, który mówi : stop konwencji klimatycznej. W serwisie YouTube odnajdujemy klip z konwencji – rozmach w amerykańskim stylu, flagi, płomienna przemowa Ziobry o nowej konstytucji” – czytamy w „Newsweeku”.
Co ciekawe, filmik znika z serwisu, „urywają się też ślady na partyjnej stronie”, po konwencji zostają jedynie ”
archiwalne zdjęcia na stronach trzech lokalnych kół partii”.
Rabiej: Jedną z niewątpliwych zasług rządu PiS jest inna redystrybucja godności
Rabiej: Jedną z niewątpliwych zasług rządu PiS jest inna redystrybucja godności
– Jedną z niewątpliwych zasług rządu PiS, co w rok funkcjonowania rządu trzeba przyznać, to inna redystrybucja godności czy uznania. Mamy w Polsce osoby, które mają bardzo mocne poglądy narodowe, nacjonalistyczne. W tym sensie, że uważają, że takie narodowe pokazywanie emocji nie miało miejsca wcześniej i warto to do przestrzeni publicznej wpuścić (…) Niewiele jest rzeczy, za które PiS można pochwalić, ale redystrybucja godności jest ok. Każda grupa społeczna potrzebuje uznania, niektóre grupy w Polsce takiego uznania nie miały. Te grupy, które określają się mianem narodowo-patriotycznych, takiego uznania też potrzebują. O ile nie przekraczają prawa – mówił Paweł Rabiej w audycji „Polityka w samo południe” w RDC.
Petru o wspólnej liście opozycji: Wszelkie takie spekulacje są przedwczesne. Żadnych rozmów nie prowadzimy
– Wszelkie takie spekulacje są przedwczesne. Żadnych rozmów nie prowadzimy. Decyzje co do tego czy będzie koalicja czy też nie będą zapadać na rok przed wyborami. Będziemy pragmatyczni, zrobimy wszystko by wygrać z Kukiz’15 i PiS. Klub Kukiz’15 jest ukrytym sojusznikiem PiS. Chcielibyśmy wygrać jako Nowoczesna z PiS. Jeśli sondaże będą na rok przed wyborami pokazywać, ze właściwa jest koalicja, to zrobimy wszystko aby się porozumieć i w imię racji stanu stworzyć taką koalicję. Mogę zapewnić, że żadne rozmowy tej sprawie nie są [teraz] prowadzone – powiedział na konferencji prasowej w Sejmie Ryszard Petru.
W poniedziałek rano Jacek Protasiewicz stwierdził: Będzie na pewno wspólna lista pod auspicjami KOD-u, w której będzie Nowoczesna, będziemy my.
Petru o roku rządów PiS: To był zły rok dla Polski
– To był zły rok dla Polski. Dużo złego się wydarzyło, miał być wzrost, a jest spowolnienie. Miało być łatwiej dla przedsiębiorców, mamy dożynki. Wprowadzono nowe podatki. Miał być VAT obniżony, a zostanie na poziomie 23%. Spadły inwestycje, bardzo spadły inwestycje ze środków unijnych – mówił na konferencji prasowej w Sejmie Ryszard Petru. Nowoczesna zaprezentowała nową edycję „Czarnej Księgi” rządów PiS.
Petru: Mamy historycznie słabą pozycję w UE
Mieliśmy być silnym krajem w UE, a mamy historycznie słabą pozycję. Jesteśmy skłóceni z naszymi sąsiadami, z Niemcami. Po szarży Macierewicza jesteśmy skłóceni z Francją. Polska jest w Europie sama. Mówiłem rok temu w trakcie expose, że nie dadzą rady. To widać, że nie dają rady. Prezydent Duda zapewniał, że na wszystkie obietnice będą pieniądze, widać że nie ma pieniędzy. Słyszymy, że będą 40% podatki dla przedsiębiorców.
Petru: Mamy odpowiedź na Czarną Księgę
Doszło do tego, że PAD wpadł na genialny pomysł zagwarantować jeden dzień ponad podziałami. To pokazuje nastrój w państwie. Na tą czarną księgę PiS mamy odpowiedź – to program Nowoczesnej. Będziemy punktować PiS, będziemy punktować pseudo-odnowę moralną, które polega na obsadzeniu w SSP misiewiczów.
UE przygotowuje się na wyjście Amerykanów z Europy, ma powstać unia obronna
Trump okazał się blagierem. Zakwestionował większość swoich obietnic przedwyborczych
Panie Marcinie Wolski, może warto się przebudzić i szybko przeprosić? Albo zmienić repertuar
Nowe priorytety Ministerstwa Kultury. Dodatkowe punkty za „utrwalanie tożsamości”
STAN GRY: Gadomski gani poprawność, Szczerski: Europa nie będzie anty-Ameryką, Współczesna: Ministrowie z PO będą przesłuchani ws budki
— WITOLD GADOMSKI O POPRAWNOŚCI POLITYCZNEJ I NATRĘTNEJ PEDAGOGICE – pisze w Gazecie Wyborczej: “Ale najgorsze, że jest wybiórcza. Broni godności homoseksualisty, jednak nie ma nic przeciwko kpinom z “katoli”, domaga się zakazu wiersza Tuwima o Murzynku Bambo (zresztą mającego przełamywać uprzedzenia), lecz operuje schematami, gdy przedstawia ludzi z prowincji. (…) Zbyt natrętny język poprawności politycznej pogłębia podziały społeczne i w Ameryce, i w Polsce. A odpowiedzią bywa chamski język kiboli i prawicowych “niepokornych” publicystów. Nie przesadzajmy więc z poprawnością polityczną, nie uprawiajmy natrętnej pedagogiki, jeśli nie chcemy zwycięstw kolejnych Trumpów”.
— GADOMSKI O OPRESJI POLITYCZNEJ POPRAWNOŚCI – dalej w GW: “Sam doświadczyłem opresji poprawności politycznej, gdy w mailu do innego działu napisałem “Koledzy” zamiast „Koleżanki i Koledzy”. Szybko się poprawiłem, ale reakcja – moja i niektórych adresatów – na ten drobiazg była znamienna”.
— MINISTROWIE Z PO ZOSTANĄ PRZESŁUCHANI WS PODPALENIA BUDKI – pisze Gazeta Współczesna: “Suwalscy śledczy mają ponownie przeanalizować sprawę. Zaczną od przesłuchania głównych świadków. W przypadku Bieńkowskiej i Wojtunika odbędzie się to w drodze pomocy prawnej, bo oboje są poza Polską. Śledztwo ma nabrać tempa w styczniu 2017 r”. http://wspolczesna.pl/wiadomosci/suwalki/a/sprawa-podpalenia-budki-wartowniczej-przy-ambasadzie-rosji-sledczy-przesluchaja-ministrow-z-po,11454211/
— RYSZARD PETRU W GAZECIE WSPÓŁCZESNEJ: “Dobrze by było, gdyby rząd ujawnił treść rozmowy między braćmi Kaczyńskimi tuż przed wypadkiem smoleńskim”.
— LIVEBLOG 300POLITYKI:
Protasiewicz: Kijowski jest idealistą. Z narodowcami nigdzie nie pójdziemy
Protasiewicz: Będzie wspólna lista pod auspicjami KOD-u
Protasiewicz: Wałęsa lepiej rozumie współczesny świat niż np. lider PO. Schetyna czyni gesty pod adresem elektoratu PiS-u
Protasiewicz: Wałęsa powiedział mi, że zawiódł się na Schetynie
Polityczny plan poniedziałku: ekshumacja Pary Prezydenckiej, Rada Miasta Lublina o przyszłości prezydenta
http://300polityka.pl/live/2016/11/14/
— SĄ PAŃSTWA, KTÓRYM ZALEŻY, ŻEBYŚMY UWIERZYLI, ŻE TRUMP JEST RUSOFILEM – KRZYSZTOF SZCZERSKI W SE: “Oczywiście nie jestem hurraoptymistą, ponieważ wiele jest znaków zapytania i wiele spraw wymaga intensywnego dialogu z nową administracją. Oczywiste jest też to, że są państwa, którym zależy na tym, żebyśmy uwierzyli, że Trump jest rusofilem i nie ma z nim co rozmawiać. Jednak naszym obowiązkiem jest rozmawiać z jego ekipą, a tam, gdzie mamy rozbieżne punkty widzenia, trzeba do skutku tłumaczyć nasz”.
— NIE MOŻNA WYCIĄGAĆ WNIOSKÓW, ŻE AMERYKA JEST STRACONA I ŻE EUROPA BĘDZIE ANTY-AMERYKĄ – DALEJ SZCZERSKI: “Nie można z tych wyborów wyciągnąć wniosków, że Ameryka jest teraz stracona i trzeba postawić na Europę jako anty-Amerykę. (…) To bardzo jednostronna ocena sytuacji. Prosiłbym o jedno – nie budujmy alternatywy, że albo budujemy sojusz z Europą, albo z Ameryką. Jako Europa musimy zrobić wszystko, by Ameryka się od nas nie oderwała, a więź atlantycka nie przestała istnieć”.
— TO POLACY Z PENNSYLWANII PRZESĄDZILI O ZWYCIĘSTWIE TRUMPA – jedynka GPC.
— FIZYCZNIE POLSKA JEST JEDNA, W SERCACH I GŁOWACH NIE – Jacek Żakowski w GW: “Fizycznie Polska jest jedna. Żyjemy tu razem. Ale w sercach i głowach Polaków jednej Polski nie ma. Nasze Polski są tak bardzo inne, że politycznie nie może nas połączyć nic poza frazesami, które fałszują rzeczywistość. Od kilku lat polscy demokraci robią groźny błąd, próbując rywalizować o symbole i święta autorytarnej prawicy. Polska jest jedna, łączy nas bycie Polakami, a Biało-Czerwona i Orzeł Biały są wspólne (choć oni często wolą orła z płasko rozłożonymi skrzydłami – jak “gapa” III Rzeszy). Ale incydent z portretami Romana Dmowskiego, politycznego patrona polskiej ksenofobii, które zapraszały na marsz KOD, pokazał grozę jednościowej pułapki”.
— ŚWIĘTEM DEMOKRATÓW JEST 3 MAJA – Żakowski dystansuje się od KOD: “Świętem polskiej demokracji i polskich demokratów jest rocznica Konstytucji 3 maja. Dzień wielkiego, choć spóźnionego, zrywu patriotycznego ducha i rozumu w I RP. Dla obrońców demokracji to idealna okazja, by świętować z wszystkimi zwolennikami wolności, niepodległości, demokracji i praworządności – a nie byle jakiej państwowej suwerenności. Jeśli KOD chodzi o demokrację, powinien czcić 3 maja, zamiast się jednoczyć i rywalizować w hołdach dla szowinistycznej dyktatury”.
— ŻAKOWSKI O PROPOZYCJI KIJOWSKIEGO – BEZE MNIE: “Następnym razem pójdziemy w Święto Niepodległości razem z narodowcami? Beze mnie, panie Mateuszu!”
— PRZYSZLI EMERYCI NIE DOROBIĄ – Magdalena Rubaj w Fakcie: “Partia Jarosława Kaczyńskiego (67 l.) chce wrócić do postulatu „Solidarności”, która domagała się możliwości przechodzenia na emeryturę po 35 latach pracy dla kobiet i 40 latach dla mężczyzn. Jeśli rząd i parlament się na to zgodzą, Polki na emeryturę będą mogły przechodzić nawet w wieku 53, a Polacy – 58 l. (w przypadku, gdy zaczną pracę po 18 roku życia i przez cały czas pracować będą na umowie, od której odprowadzane będą składki ZUS). Jednak emerytury stażowe nie będą wysokie – większość osób będzie mogła liczyć tylko na emeryturę minimalną (dziś to 780 zł na rękę). Mało tego, jak ustaliliśmy, jeśli emerytury w zależności od stażu pracy zostaną wprowadzone, to jedynie z zakazem dorabiania. Dlatego nie ma co się łudzić – po przejściu na taką emeryturę Polacy nie będą żyć w dostatku. – Na inne rozwiązania stać nas nie będzie – mówi nam ważny polityk PiS. Pytany o zakaz dorabiania poseł Mosiński przyznaje, że taki postulat już padał podczas konsultacji społecznych w sprawie obniżenia wieku emerytalnego do 60 i 65 lat”.
— POBUDZENIE INWESTYCJI NIE JEST PROCESEM TAK SZYBKIM JAK PODGRZANIE OBIADU W MIKROFALÓWCE – mówi Mateusz Morawiecki w rozmowie z RZ: “Przecież ci, którzy nas za to krytykują, doskonale wiedzą, że pobudzenie inwestycji nie jest procesem tak szybkim jak podgrzanie obiadu w mikrofalówce. To po pierwsze, a po drugie – nie można prowadzić polityki gospodarczej w oderwaniu od społeczeństwa. To jak sadzić drzewa na betonie”.
— W POLSCE OD 27 LAT ZA MAŁO OSZCZĘDZAMY – mówi dalej Morawiecki: “W Polsce od 27 lat za mało oszczędzamy. To w dużej mierze wina dogmatycznego neoliberalizmu, który hulał u nas przez ostatnie ćwierćwiecze i odcisnął swoje potężne piętno na jakości rynku pracy oraz strukturze jakościowej i własnościowej polskiej gospodarki. Próbujemy wiele zmienić, m.in. poprzez przebudowę systemu emerytalnego i odbudowę rynku kapitałowego, który niemal zamarł w ostatnich latach”.
— PRACUJEMY NAD ZMIANAMI W SYSTEMIE EMERYTALNYM, KTÓRE MAJĄ MOTYWOWAĆ DO POZOSTANIA NA RYNKU PRACY – jeszcze Morawiecki: “Chciałbym, żeby wszyscy ludzie, którzy mogą pracować, zostali na rynku pracy niezależnie od wieku. Jeśli ktoś ma 70 lat i wciąż ochotę oraz siłę do pracy, warto, żeby pozostał aktywny zawodowo. Pracujemy też nad zmianami w systemie emerytalnym, które mają motywować ludzi do pozostania na rynku pracy. Ale przywrócimy wiek emerytalny na poziomie 60 i 65 lat, bo ta cezura wiekowa stała się istotnym i symbolicznym elementem sporu politycznego”.
— REFERENDUM WISI NA WŁOSKU – pisze RZ: “We wrześniu Guział złożył na sesji Rady Warszawy następny wniosek, jednak utknął on z powodów proceduralnych. Dlatego 6 października podjął jeszcze jedną próbę wraz z przedstawicielami stowarzyszeń lokatorskich oraz działaczami społecznymi. To właśnie pod tym wnioskiem trwa zbiórka podpisów. Przez dwa miesiące, czyli do 5 grudnia, komitet ma czas, by zebrać ich 132 tysiące. Jakie są na to szanse? Guział nie ukrywa, że jak dotąd plany inicjatorów krzyżowała pogoda. – Na dworze nie ma szans zebrać podpisów. Przez pierwszy miesiąc ciągle padało, teraz mamy przymrozki – zauważa. Jednak jego zdaniem dzięki wysyłce listów zbiórka się powiedzie, bo jak dotąd komitet zebrał już ponad połowę podpisów, czyli 80 tysięcy”.
— PIS UNIKA OTWARTEGO POPARCIA POMYSŁU REFERENDUM – pisze dalej RZ: “Dlatego obecna inicjatywa nie ma większych szans powodzenia, chyba że swoich wyborców zmobilizuje PiS. A partyjne władze jak dotąd unikają otwartego poparcia pomysłu referendum. Powód? – Nie chcemy upolityczniać tego referendum, bo to inicjatywa obywatelska. Nie chcemy tworzyć wrażenia, że tylko PiS jest przeciwne Hannie Gronkiewicz-Waltz i PO – mówi poseł PiS Jarosław Krajewski”.
— PIS OTWIERA GROBY – jedynka GW: “ – Po katastrofie smoleńskiej z oczywistych względów nie podawano szczegółów na temat tego, w jakim stanie są zwłoki. Nigdy się tego nie robi, to niepotrzebne i bolesne dla bliskich ofiar. Może jednak trzeba teraz ludziom uświadomić, że część ciał nie nadawała się do rozpoznania. Nie chcę wchodzić w detale, ale skoro poruszająca się jeszcze turbina jednego z silników przeszła przez odcinek kabiny pasażerskiej, to proszę sobie wyobrazić skalę zniszczeń. A to tylko jeden przykład – tłumaczy polski urzędnik, który 10 kwietnia 2010 r. był na miejscu tragedii”.
— EKSHUMACJE BĘDĄ KOSZTOWAŁY CO NAJMNIEJ 10 MLN ZŁ – piszą Wojciech Czuchnowski i Agnieszka Kublik: “Ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej będą kosztowały co najmniej 10 mln zł. Prace są kiepsko przygotowane. W nocy z poniedziałku na wtorek prokuratura planuje otwarcie grobu pary prezydenckiej na Wawelu”.
— ZAŻĄDAŁA ODSZKODOWANIA NA SPŁATĘ KREDYTU – SE o córce gen. Potasińskiego: “Jak wynika z sądowych akt, do których dotarł „Super Express”, wśród osób, który wystąpiły do MON o zadośćuczynienie, jest Aleksandra Potasińska, córka generała Włodzimierza Potasińskiego (+54 l.). W wezwaniu do zawarcia ugody zażądała ona pieniędzy na spłatę jej kredytu hipotecznego. Dokładnie 161 317 zł, 70 groszy…”.
— STOSUJĄC TAKĄ LOGIKĘ JAK WS GIMNAZJÓW, MOŻNA ZAPROPONOWAĆ BURZENIE STADIONÓW – Justyna Suchecka w GW: “To przecież zbiór wyrwanych z kontekstu haseł. Stosując taką logikę, można zaproponować burzenie stadionów – wszak dochodzi tam do burd kiboli. Czy likwidację podstawówek i liceów – tam też są uczniowie, którzy znęcają się nad kolegami. Co więcej, raporty Instytutu Badań Edukacyjnych pokazują, że tego znęcania się jest więcej w podstawówkach niż w gimnazjach”.
— ONI CHCĄ ZMIENIĆ POLSKĘ?! – tytuł w Fakcie do zdjęcia Niesiołowskiego, Protasiewicza, Kijowskiego i Wałęsy.
— WYBÓR TRUMPA UCIESZYŁ PUTINA – mówi Aleksander Kwaśniewski w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem w RZ: “Putin nigdy nie znalazł porozumienia z Hillary Clinton. Ona nie miała złudzeń co do polityki włodarza Kremla. Trump o Putinie wypowiadał się z estymą i widać, że mu imponuje. Nie ma wątpliwości, że wybór Trumpa ucieszył prezydenta Rosji”.
— TRUMP NIE ZAINTERESUJE SIĘ KWESTIĄ DEMOKRACJI W POLSCE – mówi dalej Kwaśniewski: “PiS liczy, że relacje Polski z USA będą lepsze teraz niż za czasów prezydentury Obamy. Obama zgodził się na wprowadzenie wojsk amerykańskich do Polski. Odwiedził Polskę kilka razy. Czy na podobne gesty będzie stać Trumpa? Nie zlikwiduje wiz, bo to nie od niego zależy. PiS może być pewien, że Trump nie zainteresuje się kwestią demokracji w Polsce i sprawą ubezwłasnowolnienia Trybunału Konstytucyjnego. Z tego punktu widzenia dla PiS wybór Trumpa jest sukcesem”.
— SUPERADWOKAT RP – tytuł na jedynce RZ: “Wszystkie umowy ze Skarbem Państwa, które będą opiewały na więcej niż 100 mln zł, ma obowiązkowo opiniować Prokuratoria Generalna RP – przewiduje projekt nowej ustawy przygotowany przez resort skarbu. – Opinie wydłużą proces zawierania umów – twierdzi Krzysztof Kajda, dyrektor departamentu prawnego Konfederacji Pracodawców Lewiatan. – Miejmy nadzieję, że będą sprawnie wydawane, bo takich kontraktów nie ma dużo”.
Poradnik dla opozycji. Gdyby to PiS było na waszym miejscu, nie zawahałoby się użyć przeciw władzy takich argumentów
Politycy partii rządzącej co dnia lubią utyskiwać na to, jak rzekomo bezwzględnie traktuje ich opozycja. Mówią, że to przez zajadłe ataki konkurentów nie dają rady rządzić tak, jak obiecywali i czasem popełniają wielkie błędy. Polska rzeczywistość polityczna tak naprawdę jest jednak zupełnie inna. PO, Nowoczesna i ludowcy non-stop przegapiają motywy, które mogliby łatwo wykorzystać, by naprawdę mocno zaszkodzić PiS.
„Dobra zmiana” dla Rosji
– Zastanawiam, czy emerytura pana Antoniego Macierewicza nie będzie kiedyś płacona w rublach – stwierdził po w jednym z wywiadów Roman Giertych. Po serii decyzji Ministerstwa Obrony Narodowej, które zdają się być korzystne głównie dla geopolitycznej strategii Rosjan tylko były wicepremier i minister edukacji, oraz emerytowany dowódca płk Adam Mazguła zdecydowali się otwarcie zwrócić uwagę na ten fakt.
A przecież odwleczenie modernizacji polskiej armii, decyzja o zakupie sprzętu mniej odpowiadającego potrzebom żołnierzy i otwarcie drogi do służby w Obronie Terytorialnej ludziom o otwarcie prorosyjskich sympatiach to nie wszystko, przez co opozycja mogłaby bić na alarm, że obecny rząd pcha Polaków w ramiona Władimira Putina.
Wschodnie zafiksowanie ekipy „dobrej zmiany” można dostrzec przecież także w konsekwentnym zacieśnianiu relacji z ostatnią dyktaturą Europy, czyli Białorusią. Mińsk to był jeden z pierwszych kierunków, w które udał się szef MSZ Witold Waszczykowski po przejęciu władzy przez PiS. Spotkał się tam z samym Aleksandrem Łukaszenką, który od 2010 roku był przez polską dyplomację izolowany ze względu na represje wobec opozycji demokratycznej. Witold Waszczykowski w stolicy Białorusi oznajmił natomiast, że chce dialogu „bez jakichkolwiek warunków wstępnych”.
By o tym przypomnieć szef polskiej dyplomacji wrócił na Białoruś w połowie października. – Ostatnie miesiące to czas zbliżenia w relacjach polsko-białoruskich. Będziemy pracować, aby kontynuować ten proces – zadeklarował wspólnie z szefem białoruskiego MSZ Uładzimirem Makiejem. Chwilę po Waszczykowskim „normalizować” stosunki z podporządkowanym Rosji białoruskim reżimem postanowił polecieć także wicepremier Mateusz Morawiecki.
Gdyby tak działał rząd, dla którego opozycją byłoby Prawo i Sprawiedliwość, partia Jarosława Kaczyńskiego co dnia nie zostawiałaby za to na przeciwnikach suchej nitki. A co robi obecna opozycja? W narracji Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej i ludowców temat prowschodniego zwrotu praktycznie nie istnieje. Jeśli już się pojawia, to co najwyżej w porównaniach działań z Trybunałem Konstytucyjnym i mediami publicznymi do kremlowskich wzorców. Tymczasem do dyspozycji jest mnóstwo o wiele bardziej twardych dowodów.
A nie bez przyczyny w znakomitej większości Polacy najbardziej obawiają się sąsiadów z Rosji. Ta od dawna nie ukrywa też, że skorzysta z każdej okazji, by odbudować dawny blok wschodni. Czyli oderwać od Zachodu do swojej strefy wpływów między innymi Polskę. Niby skomplikowana z założenia geopolityka, ale i temat, o którym rozmawia się na porządku dziennym w polskich domach. Wielu uspokaja wciąż co prawda powierzchowna rusofobia PiS, ale opozycja powinna tym głośniej przypominać, że dla Kremla ważniejsze od słów mogą być czyny obecnej ekipy rządzącej i ich pozytywne dla Rosjan efekty.
PiS to „banksterzy”
Aż dziw bierze, że po to działo nie sięgają w walce z PiS przede wszystkim w Nowoczesnej. Bo to przecież partia Ryszarda Petru najczęściej nazywana jest przez przeciwników „banksterami”. Choć ludzi z przeszłością w niezbyt poważanym przez Polaków świecie bankowości jest w Nowoczesnej niewielu, to tej formacji wciska się odpowiedzialność za kłopoty frankowiczów i podporządkowanie gospodarki instytucjom finansowym.
Nikt na opozycji nie odpowiada wtedy, że „banksterskimi” można prędzej nazwać rządy PiS. A byłby to strzał bardzo celny. W świadomości społecznej słabo funkcjonuje bowiem fakt, iż w gronie wicepremierów jest człowiek, który do rządu wszedł wprost z fotela prezesa jednego z największych banków. Mateusz Morawiecki praktycznie nie musi tłumaczyć się z tej przeszłości. Ani z tego, że jego nagły zwrot w karierze wygląda trochę tak, jakby w rządzie był reprezentantem jeszcze jednego koalicjanta. Czyli banków właśnie.
A gdyby opozycja była w nieco lepszej formie, na tym nie kończyłyby się rządowe problemy. Na kolejne władza wystawiła się przecież tworząc flagowe Ministerstwo Rozwoju nie tylko na nazwisku byłego prezesa BZWBK Mateusza Morawieckiego, ale i innym człowieku znanym wcześniej ze ścisłego kierownictwa tej korporacji, czyli Tadeuszu Kościńskim.
Dla opozycji świetnym momentem, by o tym przypomnieć było zamieszanie wokół forsowanego przez ekipę Morawieckiego pomysłu, by zachodnie karty płatnicze wyparł znad Wisły państwowy, prawdziwie polski system. Za ten pomysł w rządzie odpowiadał właśnie Kościński. I jak powszechnie przypominali eksperci od bankowości, w roli wiceministra przedstawił projekt, który rodził się, gdy z Mateuszem Morawieckim pracowali jeszcze w BZWBK.
W czasach, gdy dla wielu wszelkie korporacje to zło wcielone, opozycja zupełnie zapomina o tym, że na polskim podwórku można poruszyć w tym temacie znacznie bardziej gorącą dyskusję niż te o CETA, czy TTIP.
Grupa trzymająca władzę 2.0
Jakiś czas temu Platforma Obywatelska przytomnie postanowiła kontratakować w sprawie rozpowszechniania przez władzę teorii spiskowych na temat katastrofy smoleńskiej. Niedługo powstać ma więc opozycyjna komisja, która będzie publicznie obalała mity kreowane przez Antoniego Macierewicza i jego „ekspertów”.
W ten sposób przypomniano sobie wreszcie, że opozycja to nie położenie, w którym nie można robić nic konstruktywnego. Niczego nie można kreować, a jedynie pokrzyczeć przeciwko władzy. Jednocześnie wcale nie skorzystano z najbardziej nośnego tematu, którym mogłaby zajmować się opozycyjna „komisja śledcza”. Parlamentarna mniejszość takiej sejmowej nie ma szans powołać, ale kto zabroni posłom i działaczom opozycji zamienić się w śledczych na własną rękę?
A wówczas najwięcej uwagi mogliby przyciągnąć monitorując to, jak funkcjonuje obecna „grupa trzymająca władzę”. Czy raczej grupa najwyższych rangą osób w państwie trzymana twardą ręką przez szeregowego posła, którego najwyższa funkcja to prezesostwo w partii. Specyficzny układ podległości premier Beaty Szydło, prezydenta Andrzeja Dudy i marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego posłowi Jarosławowi Kaczyńskiemu aż się prosi o dokładne dokumentowanie i analizę. Opozycja mogłaby też to robić bardzo głośno. Tymczasem nie robi w tej sprawie prawie nic.
Jedynym politykiem obozu przeciwnego „dobrej zmianie”, który zdaje się dostrzegać ten problem jest europoseł PO i dyrektor Instytutu Obywatelskiego Jarosław Wałęsa. – Taka powinna być deklaracja całej opozycji: gdy zmieni się władza w Polsce, to ci wszyscy ludzie, którzy łamią teraz konstytucję i niszczą instytucje publiczne bądź – tak jak Antoni Macierewicz – polską armię, muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu – oznajmił w jednym z ostatnich wywiadów.
Czym wzbudził gorące emocje wielu sympatyków opozycji. Jego słowa nie znalazły jednak nawet wsparcia partyjnego szefostwa. Tym bardziej nie poszły za nimi żadne działania…
Macierewicz o roku rządów PiS: Podsumowanie odbędzie się w najbliższym czasie, w obecności pani premier
Macierewicz o roku rządów PiS: Podsumowanie odbędzie się w najbliższym czasie, w obecności pani premier
– Podsumowanie [rządu] odbędzie się w najbliższym czasie, w obecności pani premier. W żadnym wypadku nie śmiałbym wyprzedzać tej decyzji i tego przedstawienia – zarówno blasków, osiągnięć, jak i tego, czego się nie udało w tym czasie zrobić, także w armii – mówił Antoni Macierewicz na konferencji, dodając, że podsumowanie nastąpi w najbliższych dniach.
Macierewicz: WOT wchodzą w ostatnią fazę swojej realizacji. W tym tygodniu II czytanie projektu ustawy
– Wojska Obrony Terytorialnej wchodzą w ostatnią fazę swojej realizacji. Jak państwo zapewne wiecie, w tym tygodniu odbędzie się II czytanie projektu ustawy. Ustawy, która formułuje podstawowe zasady, a także zawiera wszystkie elementy ze strukturą organizacyjną, liczebnością oraz niezbędnymi na to funduszami. WOT będą kolejnym rodzajem SIł Zbrojnych – mówił Antoni Macierewicz na konferencji.
Siemoniak o wspólnych obchodach 11.11: Nie ma dialogu obozu rządzącego z opozycja, są obelgi z tamtej strony.
– Prezydent reprezentuje ten obóz polityczny, który nazywa opozycje a to komunistami, a to Targowicą. Cóż prezydent zaprezentował? Ze będzie ustawa o wspólnych obchodach? Nie buduje się wspólnych obchodów ustawą. Jeśli Schetyna nie przyjdzie na spotkanie komitetu, to dostanie mandat? Nie ma dialogu obozu rządzącego z opozycja, są obelgi z tamtej strony. RBN spotyka się rzadko. Złudzenie ze ustawa się narzuci dialog z opozycją jest bardzo krótkowzroczne. Prezydent niestety reprezentuje obóz rządowy, który każdą gałązkę oliwna wytrącą z ręki. – mówił w „Kwadransie politycznym” TVP1 Tomasz Siemoniak.
Komorowski: Jaki ma sensu, także z medialnego punktu widzenia, rozliczanie poprzednich ekip?
– Jaki ma sens z punktu widzenia także medialnego rozliczanie poprzednich ekip? Dzisiaj, panie redaktorze, weź się pan za robotę – zacznij rozliczać obecną. Obecną opozycję niech pan rozlicza z jej słabości, a nie z czasów kiedy rządziła lepiej czy gorzej – mówił do Konrada Piaseckiego w Radiu Zet były prezydent Bronisław Komorowski.
Siemoniak o gabinecie cieni PO: To będzie mieszanka rutyny i zupełnie nowych twarzy
– Zobaczymy [czy będę w gabinecie cieni]. Do czwartku nie zostało dużo czasu, prośba o chwilę cierpliwości. Znajdą się w tym gabinecie wszyscy, którzy chcą pracować dla PO. Mieszanka rutyny i zupełnie nowych twarzy – mówił Tomasz Siemoniak w „Kwadransie politycznym” TVP1.
Komorowski o wspólnym marszu 11.11.: Na razie trudno mi stawać obok prezydenta, kiedy uważam, że złamał konstytucję
Jak mówił w Radiu Zet były prezydent Bronisław Komorowski:
„Byłoby dobrze, gdyby to było możliwe [pójść w jednym marszu], ale to wymaga od rządzących tego, aby udowodnili, że dobrze sprawują swoje funkcje. Na razie trudno mi jest stawać obok prezydenta Dudy, kiedy uważam, że złamał konstytucję, czyli nie wypełnił w sprawie trybunału swoich podstawowych obowiązków”
„Na razie słyszę o ustawie, ale nie widzę żadnego realnego działania„
„Ja nie wiem, kogo mam na myśli pan prezydent Duda. Życzę mu jak najlepiej. Musi się nastawić na przekonanie nie tylko innych polityków, ale przede wszystkim opinii publicznej, że jest prezydentem wszystkich Polaków, a nie jednej partii politycznej. Dzisiaj zachowuje się tak, jakby był prezydentem jednej opcji politycznej. Na razie słyszę o ustawie, ale nie widzę żadnego realnego działania, które mogłoby przekonać kogokolwiek z opozycji, że mogliby się pojawić na tego rodzaju uroczystości w sposób ideowo bezpieczny dla siebie, a nie żeby mieli się pojawić w roli dekoracji”
Komorowski: To nie błędy po katastrofie zdecydowały, że zrobiono z niej maczugę polityczną do okładania konkurencji politycznej
Jak mówił w audycji „Gość Radia Zet” były prezydent Bronisław Komorowski:
„Prawie w 99% katastrof, i lotniczych, i nielotniczych, zawsze wina na końcu jest winą człowieka. Na ogół zawodzą ludzie, organizatorzy. To nie błędy [po katastrofie] zdecydowały, że z katastrofy smoleńskiej zrobiono maczugę polityczną do okładania konkurencji politycznej po głowie. Jeżeli ktoś chce kogoś walnąć w głowę, to zawsze znajdzie maczugę. W tym wypadku znaleziono sposób w postaci złamania nastroju żałoby narodowe”
„W dalszym ciągu trwa ten festiwal zamieniania żałoby narodowej w jakiś konflikt polityczny”
„W dalszym ciągu trwa ten festiwal zamieniania żałoby narodowej w jakiś konflikt polityczny. To śledztwo prokuratorskie wznowione ono według mnie ma to dodatkowe dno polityczne. Po co PiS te ekshumacje? Po to, żeby cały czas wokół katastrofy smoleńskiej snuć różnego rodzaju insynuacje, przypuszczenia. Nie, nie dostrzegam potrzeby ekshumacji. Prokuratura pod kierownictwem polityka, zaangażowanego politycznie narzuca ekshumacje także tym rodzinom, które sobie tego wyraźnie nie życzą, chcą spokoju, zamknięcia tych trumien raz na zawsze”
Protasiewicz: Kijowski jest idealistą. Z narodowcami nigdzie nie pójdziemy
– Kijowski jest idealistą, trochę większym, niż ja, bo jest krócej w polityce. Jest też młodszym ode mnie człowiekiem. Z narodowcami nigdzie nie pójdziemy, bo mamy dwie różne wizje Polski – mówił Jacek Protasiewicz w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.
Protasiewicz: Będzie wspólna lista pod auspicjami KOD-u
– Będzie na pewno wspólna lista pod auspicjami KOD-u, w której będzie Nowoczesna, będziemy my. To decyzja Platformy, która – jak pamiętam – zapowiedziała, że decyzje podejmie nie 3 lata przed wyborami, tylko 3 miesiące przed – mówił Jacek Protasiewicz w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.
Protasiewicz: Wałęsa lepiej rozumie współczesny świat niż np. lider PO. Schetyna czyni gesty pod adresem elektoratu PiS-u
– Moim zdaniem Lech Wałęsa, niezależnie od języka i metafor, jakich używa, lepiej rozumie współczesny świat niż np. lider PO. Myślę, że dlatego on się zawiódł na Schetynie, żę wiedział, iż Schetyna 11 listopada czy dzień wcześniej był w Krakowie, składał wieńce na grobie Lecha i Marii Kaczyńskich. Dokonuje się demonstracji politycznej. Schetyna zapowiedział zwrot na prawo i ten zwrot wykonuje. Czyni gesty pod adresem elektoratu PiS-u – mówił Jacek Protasiewicz w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.
Protasiewicz: Wałęsa powiedział mi, że zawiódł się na Schetynie
Jak mówił Jacek Protasiewicz w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24:
„Lech Wałęsa na pewno popiera Unię Europejskich Demokratów. Ta nazwa UE jest prostym nawiązaniem do UD – Unii Demokratycznej. Kiedy pojechaliśmy razem ze Stefanem Niesiołowskim zapraszać pana prezydenta, żeby wystosować list do naszego kongresu, powiedział: mogę przyjechać, tylko wtedy pamiętajcie, że zamiast pisać powiem, co myślę. Mówimy: zapraszamy, panie prezydencie. Zapytałem: czy to nie przeszkadza pana relacjom z PO? On powiedział: zawiodłem się na Schetynie. Kropka, więcej nie komentuje”
Reforma edukacji PiS. Likwidacja gimnazjów wpłynie na przedszkola. Zabraknie miejsc
PiS otwiera groby. Koszmarny pasjans mimo protestów części rodzin smoleńskich
PiS otwiera groby. Koszmarny pasjans mimo protestów części rodzin smoleńskich
11 listopada. Złe święto
Ryszard Marek Groński: „Piękni chłopcy! Faszystowscy!”
LISTOPAD 13, 2016;
Jednym z haseł przedwojennych narodowców było „umundurowanie dusz”. Czym innym, jak nie umundurowaniem dusz są lekcje wychowania obywatelskiego czy obrona terytorialna? Znów mamy być potęgą i mocarstwem od morza od morza, choć wiadomo, że to są tylko hasła i mrzonki. Znowu manifestacje, krzyki, sztandary, znowu lekcje patriotyzmu dla sześciolatków, dla których wzorcem nie będzie już Korczak. Patrząc na to, co dziś w Polsce dopiero się rozwija, musimy zdawać sobie sprawę, do czego to może prowadzić – mówi wiadomo.co Ryszard Marek Groński, historyk, pisarz, poeta, satyryk, współpracownik legendarnych kabaretów, takich jak Szpak, Wagabunda, Dudek czy Pod Egidą
Przemysław Szubartowicz: Życie polityczne przerosło kabaret?
Ryszard Marek Groński: Gdy słyszę to pytanie, natychmiast przypomina mi się inne, zadane przez zapomnianego historyka. Co nam zostało z dwudziestolecia międzywojennego? Nazwisko Piłsudski i światopogląd endecki.
11 listopada słyszałem i jedno, i drugie.
Tak, ale pamiętajmy, że w latach dwudziestolecia, gdy ruchy narodowe były silne, wiedziano, że najlepszą odtrutką na to wszystko jest satyra, dowcip i żart. Wtedy ukazywało się sporo tekstów wyśmiewających ideały narodowe. Dziś nad śmiechem przeważa jednak lęk.
Co nam zostało z dwudziestolecia międzywojennego? Nazwisko Piłsudski i światopogląd endecki.
Jak wyśmiewano narodowców?
Na przykład Tadeusz Hollender, znany wówczas satyryk, później bohater konspiracji w czasie okupacji, napisał piosenkę “Narodowcy”:
Ulicami idą chłopcy
i śpiewają bycze pieśni,
żeby Polskę wszyscy obcy
opuścili jak najwcześniej.
Idą, idą szeregami
i tak piszą na parkanach:
Precz z komuną! Precz z Żydami!
– cała Polska zapisana.
Wali marszu tupot, stukot,
aż tu serce chce wyskoczyć.
Temu szybkę bombką stłuką
tego pięścią między oczy.
Oni polscy bohaterzy,
Politycy, świetni mówcy,
Kwiat młodzieży w ONRze
Piękni chłopcy, dziarscy chłopcy,
Dzielni chłopcy faszystowscy!
To z żydowską walczą hydrą,
Narodowych chłopców szyki.
Jak Żyd zbroi to mu wydrą
podłe ślepia scyzorykiem!
Każdy z nich ojczyzny broni,
toteż patrzeć na nich miło.
Pewnie gdyby dziś nie oni,
już by Polski tej nie było.
Przed komuny wrażą tonią,
Oni dzierżą straż nad Wisłą,
Oni jedno dzisiaj bronią
I rolnictwa i przemysłu!
Oni polscy bohaterzy…
Oni kupców katolików
podtrzymują dzielnie sami.
Oni nawet robotników
bronią przed robotnikami!
Dzięki nim dziś Polska idzie
pełnić misję swą na zachód.
Im bogaci nawet Żydzi
pomagają dziś ze strachu.
Z pomocą boską i niemiecką
oni górą będą wszędzie!
Jak dorośniesz moje dziecko
Narodowcem takim będziesz!
Oni polscy bohaterzy…
Narodowcy! Narodowcy!
Piękni chłopcy! Faszystowscy!
Tak to właśnie wyglądało. Inny znowu satyryk, bardzo lewicowy, Leon Pasternak, pisał o młodych faszystach, którzy mieli „rynsztunek aż po zęby”: „Gdy walić masz, to wal, lecz prosto między oczy, niech kości miażdży stal, aż wróg twój krwią się zbroczy, na resztę, brachu, pluj, na bój, na bój, na bój”…
Czy ta satyra, dziś jednak bardzo zapomniana, była skuteczna?
Myślę, że była skuteczna, ponieważ nie należało do specjalnych honorów i zaszczytów należeć do ugrupowań faszystowskich. Pamiętajmy, że marsze faszystów były wówczas dosyć tłumne, ale marsze przeciwko nim były znacznie bardziej okazałe.
Faszyści walczyli o getta ławkowe, a równocześnie wielu polskich studentów i profesorów solidaryzowało się z prześladowanymi Żydami. Na przykład profesor Tadeusz Kotarbiński siadał z tymi, których getto ławkowe obejmowało.
Ludzie wierzyli w siłę postawy obywatelskiej?
Z pewnością bardzo wielu ludzi było aktywnych pod tym względem. Spójrzmy na to, co działo się na uniwersytetach. Faszyści walczyli o getta ławkowe, a równocześnie wielu polskich studentów i profesorów solidaryzowało się z prześladowanymi Żydami. Na przykład profesor Tadeusz Kotarbiński siadał z tymi, których getto ławkowe obejmowało. Były to ładne przykłady na to, jak naprawdę ludzie myślą i o co im naprawdę chodzi. To było bardzo ważne.
Ale jednak narodowcy byli głośni, mieli swoje media.
Tak, mieli dużo gazet, które zresztą bardzo przypominały te współczesne. Panoszyły się w nich różne straszliwe sformułowania. Przede wszystkim jednak należy pamiętać, że oni sympatyzowali z Hitlerem i Mussolinim. Nawet powiadano, że ambasada włoska finansowo wspierała ruchy narodowe. Wtedy wyglądało to ostrzej niż dzisiaj. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że na przykład atak na pierwszomajowy pochód Bundu doprowadził do ofiar śmiertelnych, a we Lwowie na uniwersytecie zamordowano trzech studentów. Patrząc na to, co dziś w Polsce dopiero się rozwija, musimy zdawać sobie sprawę, do czego to może prowadzić.
Pewne hasła są wspólne. Podobnie jak poczucie różnic społecznych. Demony narodowe są budzone przez świadomość młodego pokolenia, że nie będzie mu łatwo. Że lepsze posady są rozdzielone, nie jest lekko zrobić karierę, przebić się, znaleźć pracę. To jest zachęca to radykalizacji i odrodzenia ruchów narodowych.
Ku gorszemu?
Nie można tego wykluczyć. Pamiętajmy, że przed wojną obok ONR-u istniała Falanga, czyli jeszcze bardziej radykalne ugrupowanie Bolesława Piaseckiego. Falangiści doprowadzali do starć, pogromów, mordowania, bicia na ulicy ludzi, którym nie odpowiadały ich poglądy. Nie można zapominać, że mieli poważne wsparcie Kościoła. Przemilczane jest dziś słynne ślubowanie młodzieży narodowej w 1936 roku w Częstochowie. Na szczęście tak się złożyło, że jeden z najwybitniejszych polskich dziennikarzy tamtych, ale i późniejszych czasów, Ksawery Pruszyński, zainteresował się tym. Pojechał do Częstochowy i opisał, jak to wyglądało. W swoim tekście pisał tak:
(…) Mieczyki Chrobrego błyszczą w klapach.
– Niech żyje Obóz Narodowy!
– Niech żyje. Niech żyje.
To jeszcze nie jest entuzjazm tłumów. Jest zresztą piąta rano. To ci z tej młodzieży którzy jedni przybyli tu zorganizowani i karni. Odpowiadają im tylko inni zorganizowani. Oddział kroczących przecina niegęsty tłum krótkim mieczem swego przejścia. Nieco rąk podnosi się po faszystowsku. Kilkanaście kroków dalej znowu to samo. Za tymi co przeszli idzie nowa kolumna mieczyków.
– Niech żyje Obóz Narodowy!
Znowu to samo. I znowu tak samo i to samo:
– Niech żyje. Niech żyje.
Trzy, cztery, pięć razy to samo. Aż naraz z jakiegoś boku wydziera się niezareżyserowany jeszcze, krzykliwy, suchotniczy głos:
– Niech żyje Polska narodowa, precz z Żydami!
Ale teraz masy są już rozgrzane, rozhuśtane. Wznosi się z wielu, ze wszystkich stron, spływające w jedno:
– Preeeecz!!!…
Teraz 11 listopada mieliśmy bardzo podobne hasła, jak choćby „Raz sierpem, raz młotem żydowską hołotę” czy słynne już „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”. Ale były i takie, które dotyczyły uchodźców: „Płaczą Niemcy, płacze Francja, oto czym jest tolerancja”. To jest zachęta do tego, by Polska była krajem z zamkniętymi, okratowanymi drzwiami, do którego nikogo się nie wpuszcza, by nikt nie mógł się zasymilować i być owym mitycznym prawdziwym Polakiem.
Ta prawicowa, narodowa, populistyczna radykalizacja wraca cyklicznie. Dziś jednak dotyczy nie tylko Polski. Przyczyny wszędzie są te same?
Pewne hasła są wspólne. Podobnie jak poczucie różnic społecznych. Demony narodowe są budzone przez świadomość młodego pokolenia, że nie będzie mu łatwo. Że lepsze posady są rozdzielone, nie jest lekko zrobić karierę, przebić się, znaleźć pracę. To jest zachęca to radykalizacji i odrodzenia ruchów narodowych. One deklarują, że będzie wspaniale, pozbędziemy się Żydów i komunistów, wtedy będziemy rządzić. A ponieważ świadomość historyczna jest w społeczeństwie dosyć marna, można łapać do takich pułapek młodych ludzi, którzy chcą żyć, zarabiać, mieć mieszkania. Stąd się bierze zwrot w kierunku prawicy, bardzo wyraźny, zaznaczający się już nie tylko w Polsce, ale też w Europie i Stanach Zjednoczonych.
Inteligenci nie są pałkarzami. Inteligent nie posługuje się żyletką i pałką, a ta ostatnia była ulubioną bronią przedwojennych narodowców. A dziś jako symbol wraca mieczyk Chrobrego, ta ręka z podniesionym mieczem. On jest przeciw komuś.
A co z rolą inteligencji? Przecież satyra – a od tego zaczęliśmy – to jej domena. To artyści, ludzie kultury, te znienawidzone elity są od tego, by symbolizować i nazywać sprawy po imieniu. Niedawno w wiadomo.co nasz publicysta Marcin Wojciechowski pisał o lenistwie, pięknoduchostwie, wydelikaceniu inteligencji.
Bo inteligenci nie są pałkarzami. Inteligent nie posługuje się żyletką i pałką, a ta ostatnia była ulubioną bronią przedwojennych narodowców. A dziś jako symbol wraca mieczyk Chrobrego, ta ręka z podniesionym mieczem. On jest przeciw komuś. Inteligencja czuje się w jakimś sensie zagrożona. Dziś trudno być inteligentem o lewicowych czy liberalnych przekonaniach, gdy ma się kontakt z ludźmi, którzy nawrócili się na prawicowość i uważają, że to będzie szczęście i zbawienie dla Polski. A wiadomo, jak te „dobre zmiany” wyglądają.
Ta świadomość i historia nie uczą hardości?
W jakimś stopniu pewnie tak, ale pamiętajmy, że inteligenci zawsze byli ofiarami prawicowych aktów przemocy. Przed wojną stosunkowo często zdarzały się napaści na inteligentów, którzy się przeciwstawiali ruchom narodowym. Nie pamięta się na przykład tego, że znany satyryk Jerzy Paczkowski został pobity na ulicy…
Autor Między innymi „Refleksji patrioty”:
Są dwa poważne powody,
Dla których Polska mi zbrzydła:
Za dużo święconej wody,
Za mało zwykłego mydła.
Tak. I właśnie wtedy, po tym pobiciu, przy protekcji swojego przyjaciela Jana Lechonia, zdecydował się na wyjazd do Francji. Pamiętajmy o głośnym napadzie na Antoniego Słonimskiego za słynny wiersz „Dwie ojczyzny”, gdzie pisał, że ci narodowcy nie bardzo mają pojęcie o prawdziwej ojczyźnie. Przyszedł do kawiarni i został zaatakowany przez faceta, który później okazał się kolaborantem hitlerowskim. Takich wypadków było znacznie więcej, zwłaszcza na terenie uniwersytetów. Inteligenci byli zawsze w stanie zagrożenia. Nie potrafili sięgnąć po tak drastyczne środki i sposoby walki, jak inni. Dlatego być inteligentem nigdy nie było wesoło.
Są ludzie, którzy uważają, że twórczość literacka czy satyryczna może być formą przylizania się władzy. Zamiast działalności krytycznej preferują lizusostwo, sądząc, że zostanie to hojnie wynagrodzone.
A jak pan ocenia przeobrażenia osób, które przy władzy Prawa i Sprawiedliwości kwitną, choć bywało, że wcześniej krytykowali pomysły tej partii? Działacze partyjni, dziennikarze, satyrycy. Zwykły oportunizm?
Są ludzie, którzy uważają, że twórczość literacka czy satyryczna może być formą przylizania się władzy. Zamiast działalności krytycznej preferują lizusostwo, sądząc, że zostanie to hojnie wynagrodzone. Poglądy takich ludzi, jeśli obserwować je na przestrzeni lat, były różne. Kiedyś zachwycali się Wałęsą, a dziś wygrażają mu od Bolków. Pisali peany na jego cześć, a dziś wypisują najgorsze rzeczy, jakie są w ogóle możliwe. Kiedyś bohater, a dziś wróg, skazany na zagładę. Cóż, jak się nie wie, dokąd iść, to każda droga tam prowadzi. Wiele jest takich przykładów.
Jan Pietrzak? Pan był w pewnym okresie jednym z filarów jego Kabaretu pod Egidą, pisał pan skecze, występował na scenie…
Tak, występowałem tam, ale nie chcę na temat Pietrzaka mówić. Pewnych rzeczy nie rozumiem. Nie jestem w stanie ogarnąć tej ewolucji i przemiany. Za dużo na ten temat wiem, za dużo widziałem, zbyt wielu rzeczy byłem świadkiem. Ciężko mi jest zrozumieć, że po tym wszystkim można się tak całkowicie zmienić. Świadczy to o niebywałej elastyczności kręgosłupa.
Jeśli się śledzi przemiany ludzkie, to widzi się, że tak było zawsze. To jest swoisty pęd do tego, by być na świeczniku, ale ponieważ ciągle ten świecznik zapala ktoś inny, trzeba się do tego dostosowywać.
A może to jest normalne w perspektywie historycznej? Może koniunkturalizm to norma, która dotyczy każdych czasów?
Och, tak! Przed wojną tak było, ale po wojnie tym bardziej. Przecież znalazło się wielu ludzi, którzy nagle zaczęli sympatyzować z komunizmem. To się zaczęło w Lublinie już w czasie wojny, gdzie wielu ludzi przyłączyło się do tego ruchu, zajęło jakieś stanowiska w redakcjach, zaczęło zwalczać tych, których dotychczas popierali. Dobrym przykładem jest Stanisław Mikołajczyk. Jeśli się śledzi przemiany ludzkie, to widzi się, że tak było zawsze. To jest swoisty pęd do tego, by być na świeczniku, ale ponieważ ciągle ten świecznik zapala ktoś inny, trzeba się do tego dostosowywać. Jako mechanizm to mnie nie zaskakuje, ale w przypadku pewnych ludzi, których dobrze znałem, to oczywiście dziwi. Jednak zapewne oni są tak samo zdziwieni, że inni nie przyłączają się do nich.
Może to ułatwia życie?
Cóż, jeśli ktoś ma tak zdecydowane poewolucyjne poglądy, to zapewne łatwiej jest pisać. Wiadomo wówczas, w kogo uderzyć, kogo pochwalić, kogo pogłaskać i kogo uważać za ideał. I nie widzieć własnej śmieszności.
Dziś mamy prorządowych dziennikarzy, byłych pracowników Trybunału Konstytucyjnego, nagle nawróconych urzędników. A czy satyra może być prorządowa?
Oczywiście, choć prorządowość prorządowości nierówna. Nie zawsze oznacza koniunkturalizm. Przed wojną przecież w znacznym procencie satyra była związana z władzą, bo kierowała się przeciwko endekom, Piaseckiemu, narodowcom. Dla satyryków zresztą było to dość wygodne, ponieważ mieli kontakty rządowe, dzięki czemu załatwiali sobie apanaże. Ale jeśli uważali, że jest już bardzo źle, starali się emigrować. Woleli nie ryzykować. Dziś wielu woli jednak zmienić poglądy tak, by było przyjemnie, miło i wygodnie.
Nagle okazało się, że taki ktoś jak Kaczyński staje się wielkim bohaterem ruchów konspiracyjnych, chociaż wiemy, że to jest nieprawda, bo był postacią z dalszego planu i nawet nie był internowany.
Gdyby narodowcy doszli do władzy, też znaleźliby się tacy nawróceni?
A czemu nie? Przecież oni chcą dojść do głosu. I robią to hucznie. Lubią manifestacje i zgromadzenia, dzięki czemu zyskują nowych zwolenników, którzy choćby z zaciekawienia biorą w tym udział. Warto wspomnieć słynne spotkanie sympatyków ruchów narodowych Piaseckiego w Cyrku Braci Staniewskich w latach 30. Wielka manifestacja poparcia dla faszyzmu w Polsce. Wprawdzie, jak twierdzą fachowcy, nie udało się zapełnić całej przestrzeni tego cyrku, ale i tak wielu zaciekawionych ludzi przyszło. Dziś też przychodzą na manifestacje, przyjeżdżają z innych miast i nie wiedzą, że to będzie procentowało.
Czy dla pana jest zagadką Jarosław Kaczyński? To on dziś rządzi niepodzielnie, choć przecież pojawiają się doniesienia o przychylności PiS wobec ruchów narodowych.
Zagadką nie jest, choć dziwi mnie, że udało mu się dorobić do swojej biografii tak silną legendę. Człowiek, który nie był w pierwszym szeregu, nie był najważniejszą postacią, nagle wykazał zdolności przywódcze, zgromadził wokół siebie sztab ludzi, którzy w niego wierzą, i przejął z nimi władzę. Nagle okazało się, że taki ktoś staje się wielkim bohaterem ruchów konspiracyjnych, chociaż wiemy, że to jest nieprawda, bo był postacią z dalszego planu i nawet nie był internowany. A gorliwość, z jaką Kaczyńscy służyli Wałęsie, przywołuje anonimowy dwuwiersz z lat 90.: „Nie matura, lecz bliźnięta zrobią z ciebie prezydenta”. Później się od prezydenta odwrócili, uznając, że sami znakomicie nadają się do sprawowania władzy.
Silna pozycja Antoniego Macierewicza, który jest swoistym wychowawcą młodzieży patriotycznej, pokazuje, do czego to zmierza. Chyba że opozycja w porę zrozumie, że naprawdę jest dziś o co walczyć. Może nawet bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Marzenie Jarosława Kaczyńskiego o władzy niepodzielnej, z którego zwierzał się kiedyś Teresie Torańskiej, spełnił się.
Tak. A silna pozycja Antoniego Macierewicza, który jest swoistym wychowawcą młodzieży patriotycznej, pokazuje, do czego to zmierza. Jednym z haseł przedwojennych narodowców było „umundurowanie dusz”. Czym innym, jak nie umundurowaniem dusz są lekcje wychowania obywatelskiego czy obrona terytorialna? Udało się przekonać, że to jest niebywale ważne i potrzebne, bo wróg czai się wszędzie, a zewsząd czyha zagrożenie. I znów mamy być potęgą i mocarstwem od morza od morza, choć wiadomo, że to są tylko hasła i mrzonki.
Czyli: wszystko już było, historia nie jest nauczycielką życia, a wylany przez Tuwima czy Słonimskiego atrament okazał się atramentem sympatycznym…
Wszystko zaczyna się od nowa. Ludzie traktują to niczym wielką, wspaniałą przygodę. Znowu manifestacje, krzyki, sztandary, znowu lekcje patriotyzmu dla sześciolatków, dla których wzorcem nie będzie już Korczak. Znowu agresja i uderzanie pięścią nie tyle w stół, ile w twarz wroga. Tak to będzie wyglądało. Chyba że opozycja w porę zrozumie, że naprawdę jest dziś o co walczyć. Może nawet bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.