Caracale, 14.10.2016

 

top14-10-2016

 

Mieliście wątpliwości, jakie zmiany w sprawie aborcji planuje Kaczyński? Prezes odpowiedział w wywiadzie

lulu, 14.10.2016
Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Ostatnie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o aborcji wywołały spór na temat tego, czy i jak PiS chce zmienić obowiązujące prawo. W wywiadzie dla Onetu prezes znów odniósł się do tego tematu.

Jarosław Kaczyński przyznał w wywiadzie dla Onetu, że zaskoczyła go skala Czarnego Protestu.

Protest był groźny, ale mniej może dla partii, a bardziej dla fundamentów naszego narodowego jestestwa

– stwierdził. Dziennikarze dopytywali: dlaczego? „Bo był w istocie atakiem na Kościół i to atakiem bardzo ostrym” – odpowiedział prezes PiS.

Kaczyński odciął się od projektu Ordo Iuris, w którym postulowano zakaz aborcji. Podkreślił: „ja z tym projektem nie miałem nic wspólnego”.

Pytany z kolei o to, czy PiS chce zmienić obowiązujący kompromis aborcyjny, najpierw mówił tak:

Z całą pewnością będzie dużo różnych przedsięwzięć, które będą miały na celu doprowadzenie do sytuacji, by aborcji w Polsce było jak najmniej. Ale w jednym obszarze należy doprowadzić do zmian. Chodzi o aborcję eugeniczną, czyli ze względu na wady płodu

Sprecyzował, że ma na myśli „zwłaszcza chore dzieci z zespołem Downa”. Zaznaczył, że „trzeba zrobić to w sposób delikatny i z odpowiednim wsparciem dla kobiet, które znalazły się w takiej sytuacji”.

Kiedy dziennikarze dopytywali dalej o zmianę kompromisu, Kaczyński odparł:

A ja mówię teraz o moim osobistym poglądzie: uważam, że powinna nastąpić zmiana, by dzieci z zespołem Downa mogły normalnie żyć. Nie widzę powodu, aby wyrażać zgodę państwową na ich eliminację.

I dodał:

Ale kierunek działań, zmierzający do ograniczenia liczby aborcji, będzie miał przede wszystkim charakter socjalny. Będzie się on odnosił nie tylko do dzieci z zespołem Downa, ale do wszystkich chorób dzieci.

Zaznaczył, że chodzi też o wypadki, w których – w jego przekonaniu – „o stosowaniu państwowego przymusu rodzenia nie może być mowy”.

Pytany, czy PiS zakaże usuwania ciąży z gwałtu stwierdził: „będziemy proponowali, żeby jednak to dziecko zostało urodzone, a potem oddane do adopcji. Ale będzie to tylko propozycja, a nie nakaz państwowy.”

Dla Onetu mówił też o Trybunale Konstytucyjnym. Kolejna część rozmowy ma się ukazać jutro.

A TERAZ ZOBACZ: Jak PiS zmieniał zdanie w sprawie aborcji

mieliscie

gazeta.pl

POLITICO: Rządy państw UE uważają, że Tusk jest za silny. Ale nie pozwolą na jego detronizację

ar, 14.10.2016

Donald Tusk

Donald Tusk (VALENTYN OGIRENKO / REUTERS / REUTERS)

– Podczas gdy większość państw UE nie zamierza pozwolić prawicowemu polskiemu rządowi na zablokowanie reelekcji Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej w przyszłym roku, jednocześnie byłaby zadowolona z ograniczenia jego wpływów w Brukseli – pisze portal POLITICO.

 – Po niezbyt spektakularnym starcie na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej na jesieni 2014 r. Donald Tusk przejął w zeszłym roku bardziej zdecydowane przywództwo, często w opozycji do Komisji Europejskiej. To z kolei spotkało się z mieszanymi reakcjami ze strony 28 państw członkowskich, które wolałyby, by szefowie Rady i Komisji Europejskiej odgrywali mniej widoczną rolę –pisze POLITICO.

POLITICO przypomina wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego dla PAP sprzed dwóch dni, w której stwierdził on, że dalsze przewodnictwo Tuska byłoby szkodliwe dla Unii Europejskiej.

Jak zaznacza POLITICO, europejscy dyplomaci i decydenci podkreślają, że podobne wypowiedzi i działania Kaczyńskiego w stosunku do Tuska noszą znamiona zemsty. – Kaczyński ma plan. Chce utrzymania słabej UE. Dlatego atakuje instytucje europejskie. Tusk stoi mu na drodze – mówi POLITICO jeden z włoskich dyplomatów w Brukseli.

Portal powołuje się na przedstawicieli rządów 18 państw UE, którzy w rozmowie z POLITICO zadeklarowali, że chcieliby, żeby Tusk został na drugą kadencję. Przypomina też, że zgodnie z traktatem lizbońskim prezydent Rady Europejskiej wybierany jest kwalifikowaną większością głosów wszystkich państw członkowskich, co sprawia, że zablokowanie przez polski rząd wyboru Tuska na drugą kadencję nie będzie takie proste. Kadencja Tuska wygasa z końcem maja przyszłego roku.

– Kto inny miałby objąć to stanowisko? Jest odpowiedzialny, można mu zaufać, potrafi utrzymać tajemnicę  – mówi POLITICO anonimowo hiszpański dyplomata.

POLITICO podkreśla, że kluczowe jest poparcie Berlina, którym cieszy się Tusk. – Wszyscy mają świadomość, że kanclerz Angela Merkel rozpaczliwie potrzebuje Tuska, by utrzymywać spokój w państwach na Wschodzie – mówi anonimowy przedstawiciel Socjaldemokratycznej Partii Niemiec, SPD. I dodaje: – Merkel nie pozwoli Tuskowi upaść.

Portal zaznacza, że Tusk cieszy się także poparciem państw Grupy Wyszehradzkiej oraz mniejszych państw UE, jak Austria, Dania, Estonia i Portugalia. Przypomina, że Tusk ma też przeciwników, m.in. Włochów oraz Francuzów. Włosi podkreślają, że Tusk powinien zająć się raczej koordynacją szczytów Rady Europejskiej, niż podejmować próby nadawania tonu rozmowom.

– Co może ostatecznie ocalić Tuska to fakt, że jego odejście stworzyłoby kolejny problem dla UE, w czasie, gdy nie narzeka ona na brak wyzwań, takich jak stagnacja ekonomiczna, rosnący populizm i migracja – pisze POLITICO. Podkreśla też, że w przyszłym roku w Niemczech, we Francji i w Holandii odbywają się wybory, co również nie sprzyja zmianom personalnym w instytucjach europejskich.

Zobacz także

rzady

wyborcza.pl

Błaszczak broni tabletu jak niepodległości

Błaszczak broni tabletu jak niepodległości

Minister Mariusz Błaszczak był łaskaw powiedzieć o KOD, że jego przestrogi o 11 listopada zmniejszyły zagrożenie ze strony KOD. Jak to sensownie rozebrać na czynniki pierwsze nie wiadomo, ale jak nie można od przodu, to może od tyłu. I tak starał się podejść Błaszczaka rozmawiający z nim w Radiu Zet Konrad Piasecki: – Ja panu zabiorę ten tablet – stwierdził i sięgnął po urządzenie. – Ale niech mi pan nie zabiera – prosił Błaszczak. – Ja bym chciał pańskie zdanie poznać – tłumaczył dziennikarz.

Błaszczak udzielał wywiadu, czytając z tabletu, toteż wiedza jego nie pochodzi z ministerialnej głowy. Piasecki niemal błagał: – Panie ministrze, no nie może mi pan odpowiedzieć na pytanie, no nie może. Próbuję pana zachęcić do powiedzenia, czy zmieniać prawo, czy nie zmieniać i pan unika tej odpowiedzi – mówił dziennikarz w programie „Gość Radia ZET”. – Odpowiedziałem panu. W życiu nie sposób odpowiedzieć ”tak” lub „nie” – przekonywał Błaszczak.

Błaszczak w tablecie przeczytał ponadto o języku agresji, którego ponoć ma używać Mateusz Kijowski, m.in. pisząc na Twitterze: „Nie damy zawłaszczać biało-czerwonych barw, nie damy zawłaszczać święta narodowego”. – To język agresji: „nie damy zawłaszczać”. Gdyby powiedział: „każdy ma prawo demonstrować, my również chcemy demonstrować”, ale ten język, to jest język konfrontacji.

Swoiste pojmowanie sprawowania władzy – poprzez tablet. Na portalu OKO.press przypomniano Błaszczakowi przebiegi Marszów Niepodległości 11 listopada. I tak – w roku 2011, 4 lata przed powstaniem KOD – po bijatykach z policją zatrzymano 210 osób. Ugrupowania prawicowe nawalały się z anarchistami. W kolejnych latach zatrzymani zostali tylko prawicowi demonstrujący i kibole. W 2012 roku zatrzymano 176 osób. W 2013 r. 72 osoby. Rekordowy był rok 2014 – 308 zatrzymanych osób. Warto też przypomnieć Błaszczakowi, iż KOD powstał 18 listopada 2015 roku, czyli tydzień po ubiegłorocznym Marszu Niepodległości.

A jeszcze bardziej istotna wiadomość jest taka, iż od listopada 2015 odbyło się ponad 20 marszów i manifestacji KOD w największych miastach w Polsce i kilkadziesiąt w mniejszych miejscowościach. Przez policję zostało zatrzymanych zero osób (cyfrowo: 0).

Tego Błaszczak może nie wiedzieć, bo nie ma napisane w tablecie. Dlatego mam prośbę do tych, którzy podrzucają teksty ministrowi spraw wewnętrznych, aby tego mojego artykuliku nie blokowali i mógł minister przeczytać o sobie i KOD.
Błaszczak, jak jego zwierzchnik Jarosław Kaczyński, oskarża absurdalnie. Mianowicie prezes PiS powiedział dla Onetu, iż Czarny Protest kobiet był atakiem na Kościół. Kaczyńskiemu z tabletu wystaje najwyżej Piotr Gliński, bo przecież kobiety nie protestowały przeciw Kościołowi, bo przedstawiciele tej instytucji nie zasiadają w Sejmie, a posłowie PiS nie chodzą w sutannach, najwyżej w komżach.

Błaszczakowi z tabletu wystaje prezes Kaczyński, a Kaczyńskiemu diabelski ogon zakłamania. Tak do tych zacofanych polityków dociera nowoczesność. Niestety, tablet nie zastąpi głowy ani charakteru.

Waldemar Mystkowski

blaszczakbroni

koduj24.pl

Prawdziwy program PiS-u

Prawdziwy program PiS-u

1.- „Będziemy dążyli do tego, żeby nawet przypadki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, kończyły się jednak porodem, po to, by mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię”. Tako rzecze prezes di tutti prezesi. Czy można wyrazić jaśniej stosunek do kobiet? Także do ich mężów, partnerów, matek, ojców? Jak łatwo się mówi, mając otwór gębowy i sprawne struny głosowe, rzeczy tak straszne dla kobiet! Masz urodzić, w bólach rodzić będziesz mówi Pismo, a więc uzurpuje sobie prezes di tutti prezesi rolę boską! Choć w Piśmie o aborcji i rodzeniu martwych płodów nie ma słowa. A jeśli rodzice dziecka są niewierzący to, co? Ochrzci się je z rozdzielnika.

2. Katastrofa smoleńska ma okazać się zamachem, w związku z czym trzeba ekshumować wszystkich, którzy w niej zginęli. To nic, że cztery ciała zostały spalone, że część rodzin dobrze rozpoznała swoich bliskich. Nic się nie liczy, ani wola rodzin, ani poczucie krzywdy i niepotrzebnej traumy. Macie cierpieć, bo ekspertom Macierewicza nie wystarczą już puszki i parówki do przeprowadzania eksperymentów. Pędząca brzoza też się nie sprawdziła. Chcą robić doświadczenia na żywym, sorry, martwym organizmie ofiar. Żywe organizmy ich żon, mężów, dzieci, innych krewnych oraz przyjaciół będą cierpieć, bo tak chce Macierewicz ze swoimi konsultantami. O co im chodzi? Szepczą ludzie, że może podłożą do którejś trumny trochę prochu, ale ja w to nie wierzę. Ekshumacja to sztuka dla sztuki. Zbliża się Wszystkich Świętych, każdy chce odwiedzić groby. Rodzinom pozostaje chyba tylko jeden sposób. Uprzedzić ekshumacje i spalić zwłoki bliskich. Do tego rodzina ma pełne prawo.

3. Zniszczyć wszelkie autorytety, wszystkich prawdziwych bohaterów i zastąpić ich swoimi fałszywymi. Nieposłusznych pouczy się ostro. W tym celu minister Macierewicz przygotowuje obronę 500+ pistolet, daje 500 zł = pistolet każdemu zwerbowanemu wojakowi. Tyle, ile na dziecko, bo ta formacja to jego ukochane dziecię.

4. Oderwać Polskę od Europy, żeby nie było gdzie się poskarżyć, gdy zdobędzie się już prokuraturę i sądy. Zdjąć flagi europejskie, nazwane szmatami przez posłankę PiS-u ksywa Profesor. Na takie polecenie pani premier Szydło zdjęła flagi europejskie.

Te punkty programu PiS-u zajmą rząd, prezydenta i działaczy partyjnych do końca tego roku i przez cały następny. Według prezesa, suweren tego chce, właśnie tego potrzebuje. Z sądami i prokuratorami może nie pójść zbyt łatwo, na kobietach połamiecie sobie zęby! Zmiotą was. Więcej niż dwa lata tych rządów kraj nie zniesie!

Krystyna Kofta

prawdziwy

koduj24.pl

Według Ziemkiewicza jestem zdeformowana. Mama mnie urodziła, bo chciała, a my spotkamy się w sądzie

fot. twitter.com

Znajomi poinformowali mnie, że dzisiejsze „Wiadomości” TVP pokazały mnie podczas Czarnego Protestu pod domem posła Jarosława Kaczyńskiego. Pan poseł na łamach prasy bawi się myślą o wejściu w najbardziej intymne sprawy kobiet i odebrania im możliwości przerwania uszkodzonej ciąży – stąd lokalizacja pikiety. Sprawę skomentował na Twitterze konserwatywny publicysta Rafał Ziemkiewicz.

Jak powiedział minister Gowin, który kilka lat temu ostro sprzeciwiał się Konwencji antyprzemocowej, Polska to państwo, w którym panuje szczególny szacunek do kobiet. Lektura wpisu znanego konserwatysty po raz kolejny każe mi przyznać mu rację.

– Właśnie widziałem w TV p. Annę Dryjańską – zaczyna uprzejmie Ziemkiewicz (forma grzecznościowa: pani), by zakończyć w inny sposób. – To wyjątkowa czelność, że pyskuje pod domem Jaro, sama jest zdeformowana, a jednak ją mama urodziła – napisał prawicowy publicysta.

Po pierwsze Czarny Protest pod domem posła Kaczyńskiego nie był pyskowaniem, lecz upomnieniem się o prawa człowieka, bo kobiety są ludźmi. 3 października protestowałyśmy przy siedzibie PiS na Nowogrodzkiej, ale kolejne wywiady posła Kaczyńskiego dowodzą, że nas wtedy nie usłyszał.

Po drugie, zarzucanie kobietom walczącym o swoje prawa szpetoty, deformacji i innych negatywnych cech, to stara jak świat strategia patriarchatu, by zakneblować kobiety. Liczyłam na większą oryginalność, po tysiącach lat dyskryminacji kobiet mizogini naprawdę mogliby wymyślić coś nowego. Mam nadzieję, że czytające to kobiety wykorzystają tę wiedzę, by utwardzić skórę na tego typu zarzuty. To nic osobistego, po prostu zwolennicy upodlenia kobiet chcą, żebyście się zamknęły. No cóż, ze mną to się nie uda – mam nadzieję, że z Wami też nie.

Po trzecie moja mama urodziła mnie w 1983 roku dlatego, bo chciała. Miała wybór. Zakaz przerywania ciąży posłowie w zmowie z biskupami przeciwko społeczeństwu wprowadzili 10 lat później. Nie chciałabym się urodzić, gdyby matka mnie nie chciała. Wystarczy wyobrazić sobie los niechcianego dziecka.

Ci mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet życzą sobie, by kobiety musiały rodzić gdy nie chcą (zakaz przerywania ciąży) lub nie mogły rodzić, gdy chcą (zakaz in vitro).

Będę nadal domagać się wszystkich praw dla wszystkich kobiet – rzetelnej edukacji seksualnej, dostępnej antykoncepcji, legalnego przerywania ciąży, legalnego i refundowanego z podatków in vitro, legalnej sterylizacji z wyboru, znieczulenia porodowego i wielu innych rzeczy, które należą się kobietom, bo są ludźmi.

Mam jedynie nadzieję, że inne uczestniczki i uczestnicy Czarnego Protestu nie dadzą się zastraszyć opinią faceta, który swego czasu pochwalił się, że wykorzystanie seksualne nietrzeźwej to normalna sprawa.

Dzisiejsza wypowiedź, podobnie jak wiele innych po Czarnym Proteście pokazuje, jak wielka jest w Polsce pogarda dla kobiet i dlaczego Czarny Protest musi trwać. Zbyt długo znosiłyśmy pogardę w milczeniu lub kwitowałyśmy ją wzruszeniem ramion. DOSYĆ TEGO. Z panem Ziemkiewiczem spotkam się w sądzie.

 

natemat.pl

MINISTRZE BŁASZCZAK, KTO DEMOLUJE WARSZAWĘ 11 LISTOPADA?

KAMIL FEJFER, 13 PAŹDZIERNIKA 2016

Minister „odnotowuje napastliwe wypowiedzi KOD” i obawia się, że organizacja może prowokować starcia 11 listopada. Tymczasem marsze KOD są zawsze nadzwyczaj spokojne, a podczas Marszów Niepodległości organizowanych przez narodowców regularnie dochodziło do burd. Po co Mariusz Błaszczak wygaduje takie rzeczy?


[W kontekście 11 listopada] Odnotowujemy napastliwe wypowiedzi ludzi związanych z KOD-em. Kiedy weźmiemy pod uwagę to, co wydarzyło się w Gdańsku, (…) to była prowokacja (…). KOD (…) będzie pewnie zmierzał [11 listopada] do prowokacji.

Mariusz Błaszczak, „Rozmowa Poranka”, Polskie Radio24 – 12/10/2016

Fot . Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta


DO TEJ PORY TO ŚRODOWISKA NARODOWE DEMOLOWAŁY WARSZAWĘ, A NIE KOD


Polskie Radio24 (stacja publiczna) zapytało Mariusza Błaszczaka, czy 11 listopada będzie spokój. Minister, stwierdził, że „odnotowuje napastliwe wypowiedzi ludzi związanych z KOD-em”, sugerując, że zagrożeniem dla mieszkańców stolicy podczas listopadowego święta mogą być działania ze strony sympatyków Komitetu Obrony Demokracji. Jako dowód przytoczył wydarzenia z Gdańska, które miały miejsce w związku z pogrzebem Inki i Zagończyka. Zdaniem ministra „to była prowokacja”.

Nie po raz pierwszy Mariusz Błaszczak manipuluje, opisując tę sprawę. Pisaliśmy już o tym, że to nie Komitet Obrony Demokracji wywołał awanturę podczas uroczystości pogrzebowych, ale narodowcy. Całe zdarzenie można obejrzeć na wideo i wnioski sa jednoznaczne: grupka KOD-owców była atakowana słownie i fizycznie.


Fot . Bartosz Banka / Agencja Gazeta
Przeczytaj też:

BŁASZCZAK: KOD ZAKŁÓCAŁ. PRAWDA: ONR ZAKŁÓCAŁ

PIOTR PACEWICZ  31 SIERPNIA 2016


Przypomnijmy natomiast jaki przebieg miały Marsze Niepodległości. Być może minister Błaszczak nie wie – chociaż trudno w to uwierzyć – kto wzniecał burdy podczas tych wydarzeń.

Zadyma rok w rok

Pierwsze większe zadymy podczas Marszu Niepodległości miały miejsce w 2011 roku. Po bijatykach z policją zatrzymano 210 osób. Ugrupowania prawicowe tłumaczyły, że burdy były wynikiem prowokacji ze strony zagranicznych organizacji anarchistycznych, w tym „Antify”. Rzeczywiście, w starciach brali udział obcokrajowcy. Wśród zatrzymanych znalazło się 95 obywateli innych narodowości, w tym 92 Niemców. Resztę, czyli 115 osób stanowili Polacy.

Na kolejnych marszach zatrzymywani byli już sami Polacy. W 2012 roku zatrzymano 176 osób. W 2013 r. 72 osoby. Rekordowy był rok 2014 – 308 zatrzymanych osób.

 


Christmas_Island_Immigration_Detention_Centre_(5424313602)
Przeczytaj też:

BŁASZCZAK CHCE BUDOWAĆ DRUGĄ AUSTRALIĘ, CZYLI KOSZMAR UCHODŹCÓW

PAULINA MILEWSKA  4 WRZEŚNIA 2016


Spokojnie było natomiast w roku 2015, już za rządów PiS. Marsz był hałasliwy, poleciało sporo petard, dochodziło do przepychanek, ale policja zatrzymała tylko kilka osób, które prawdopodobnie nie brały udziału w samym Marszu.

Możemy rozsądnie założyć, że osoby zatrzymywane, to ludzie związani ze środowiskami skrajnej prawicy i kibicowskim. Obie grupy zresztą często się pokrywają. Od 2011 do 2015 roku zatrzymano około 670 Polaków i 95 obcokrajowców.

Przypomnijmy, że Komitet Obrony Demokracji powstał 18 listopada 2015 roku, a więc już po ostatnim Marszu Niepodległości. Nie mógł więc być tą organizacją, która prowokowała starcia z policją.

KOD czyli siła spokoju

Piotr Wieczorek z Komitetu Obrony Demokracji szacuje, że od listopada 2015 odbyło się ponad 20 marszów i manifestacji KOD w największych miastach w Polsce i kilkadziesiąt w mniejszych miejscowościach. Nie pamięta, aby na którejkolwiek doszło do zatrzymania przez policję choćby jednej osoby.

Mamy więc do czynienia z jednej strony z wydarzeniem, które cyklicznie (z wyjątkiem ubiegłego roku) kończyło się zadymami, a z drugiej strony z organizacją, która zorganizowała kilkadziesiąt pokojowych manifestacji, podczas których nikt nie został zatrzymany.

Za manipulację faktami by pognębić przeciwnika politycznego Mariusz Błaszczak zasłużył na co najmniej trzy dyzmy, ale możemy przyznać tylko jedną. Za to tak wielką, jak kibic, który właśnie opuścił siłownię.

OKO.press

Jarosław Kaczyński dla Onetu: dzieci z zespołem Downa muszą żyć

Andrzej Gajcy i Andrzej Stankiewicz Dziennikarze i publicyści Onetu

14.10.2016

W rozmowie z Onetem prezes PiS Jarosław Kaczyński ostatecznie wyjaśnia swoje stanowisko w sprawie zmian w ustawie antyaborcyjnej. – W jednym obszarze należy doprowadzić do zmian. Chodzi o aborcję eugeniczną, czyli ze względu na wady płodu. Mam na myśli zwłaszcza chore dzieci z zespołem Downa, a to jest ogromna większość legalnych aborcji w Polsce. Uważam, że powinna nastąpić zmiana, aby dzieci z zespołem Downa mogły normalnie żyć. Nie widzę powodu, aby wyrażać zgodę państwową na ich eliminację – mówi prezes PiS.

 

Kaczyński wyklucza zmuszanie kobiet do rodzenia w innych sytuacjach. Pozostanie więc możliwość usuwania ciąży z gwałtu, kazirodztwa czy wykorzystywania seksualnego nieletnich. – Będziemy proponowali, by jednak to dziecko zostało urodzone, a potem oddane do adopcji. Ale będzie to tylko propozycja, a nie nakaz państwowy – wyjaśnia lider PiS.

 

Kaczyński przyznaje też, że zaskoczyła go skala „czarnego protestu”. I atakuje protestujące kobiety: – Protest był groźny dla fundamentów naszego narodowego jestestwa, bo był w istocie atakiem na Kościół.

W rozmowie z Onetem Kaczyński przedstawia też receptę na zakończenie innego głośnego konfliktu: wokół Trybunału Konstytucyjnego. Zapowiada „ostateczne oczyszczenie sytuacji”. – Może potrzebne będą nowe ustawy, by zmusić sędziów do stosowania prawa – mówi.

Składa przy tym ważną deklarację, że nie sięgnie po rozwiązania siłowe wobec sędziów. Takie plotki pojawiały się w ostatnim czasie intensywnie wśród polityków.

Z Jarosławem Kaczyńskim rozmawiają Andrzej Gajcy i Andrzej Stankiewicz.

Protesty przeciwko rządowi rodzą się jeden za drugim. Nie ma pan wrażenia, że powtarza się scenariusz z 2006 czy 2007 roku, kiedy to przez Polskę również przetaczała się fala protestów przeciwko rządom PiS?

Z całą pewnością są podobne elementy. Proszę tylko pamiętać, że mamy demokrację i wolno każdemu protestować. Nie robimy z tego żadnego problemu. Każdy, kto wie, jak wygląda życie w państwach o ugruntowanej demokracji, zdaje sobie sprawę, że tam protesty także pojawiają się często. I potrafią być dużo silniejsze niż te, z którymi mamy do czynienia w Polsce. Nie jest to nic nadzwyczajnego. Zdawaliśmy sobie sprawę, że ten obóz, który rządził w różnych odmianach z dwiema krótkimi przerwami – na rząd Jana Olszewskiego i wspomniany przez was rząd PiS w latach 2005–2007 – z utratą władzy się nie pogodzi.

To jest strata różnego rodzaju przywilejów czy szczególnego statusu społecznego dla pewnych grup mających szerokie poparcie w tzw. elitach. Stąd te protesty. Do tego dochodzą udane operacje socjotechniczne jak choćby ostatnio przypisanie nam projektu Instytutu Ordo Iuris w sprawie zakazu aborcji.

Zaskoczyła pana skala „czarnego protestu”?

Skala protestu i zaangażowanie: wątpliwe z punktu widzenia prawnego – klas szkolnych w ten protest zaskoczyło mnie w niemałym stopniu. Ale że będą protesty i że ten projekt będzie nie do zaakceptowania, to dla mnie było oczywiste.

W tej sprawie doszło do przedziwnej sytuacji. Ordo Iuris zgłosiło ten projekt, a następnie zniknęło z przestrzeni publicznej jako jego autor. W związku z tym znaleźliśmy się w trudnej sytuacji. Nasza partia w całości, a także i ja, jesteśmy za ochroną życia, więc wyszło na to, że jest to nasz projekt. Kiedy przed siedzibą PiS protestowały kobiety, ale też młode dziewczęta, wykrzykiwały różne rzeczy pod moim adresem, to była to kompletna pomyłka, bo ja z tym projektem nie miałem nic wspólnego.

Pęknięcie w PiS? Niczego takiego nie było

Jarosław Kaczyński

A może błędem było odrzucenie przez PiS drugiego obywatelskiego projektu „Ratujmy kobiety” liberalizującego przepisy aborcyjne? W ten sposób do sejmowych prac trafił tylko projekt Ordo Iuris i powstało wrażenie, że PiS prze do zaostrzenia prawa.

U nas dyscypliny w takich sprawach nie ma i nie było także w tym głosowaniu. Zatem, jeśli ktoś mówi, że nastąpiło jakieś pęknięcie w partii, to niczego takiego nie było. Rzeczywiście większość PiS nie była w stanie zagłosować za dalszymi pracami nad projektem liberalizującym aborcję. Trudno więc mówić o błędzie, choć rzeczywiście protest był efektem właśnie tego. Zresztą protest był groźny, ale mniej może dla partii, a bardziej dla fundamentów naszego narodowego jestestwa.

Dlaczego?

Bo był w istocie atakiem na Kościół i to atakiem bardzo ostrym.

Wpisuje pan „czarne marsze” w serię tych protestów, mających na celu, jak pan mówi, „obronę przez pewne grupy własnych interesów”?

W efekcie politycznym można tak to opisywać. Jeżeli ktoś by sobie zadał pytanie: co zrobić, żeby mający większość w parlamencie, a także prezydenta obóz polityczny postawić w trudnej sytuacji, to lepszej metody niż ta nie było.

Taki jest wymiar polityczny „czarnego protestu”. Jeżeli wykonaliśmy manewr polegający na odrzuceniu projektu Ordo Iuris, to właśnie z tego względu. Bo można było zmieniać tę ustawę, ale sprawa by trwała i antyrządowe protesty byłyby podsycane. Dlatego postanowiliśmy to zakończyć, co nie oznacza, że nie chcemy zrobić wszystkiego, by aborcji w Polsce było dużo mniej niż teraz.

jaroslaw-kaczynski

onet.pl

Kaczyński: „Czarny protest” był atakiem na Kościół. Dziecko z gwałtu powinno się urodzić

kospa, 14.10.2016

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

– W jednym obszarze należy doprowadzić do zmian. Chodzi o aborcję eugeniczną, czyli ze względu na wady płodu – zapowiada w rozmowie z Onetem Jarosław Kaczyński. W przypadku ciąży powstałej w wyniki czynu zabronionego PiS będzie „proponował, żeby jednak to dziecko zostało urodzone, a potem oddane do adopcji”. – Ale będzie to tylko propozycja, a nie nakaz państwowy – zastrzega prezes.

To już kolejny wywiad, w którym Jarosław Kaczyński przyznaje, że odrzucenie restrykcyjnego projektu ustawy przewidującego całkowity zakaz przerywania ciąży to nie koniec batalii o zaostrzenie prawa aborcyjnego w Polsce. W rozmowie opublikowanej w środę przez PAP zapowiedział dążenie do tego, „by nawet przypadki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, kończyły się jednak porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię”.

W najnowszym wywiadzie udzielonym portalowi Onet.pl Kaczyński twierdzi, że skala „czarnego protestu” „zaskoczyła go w niemałym stopniu”. Jednocześnie przekonuje, że „protest był groźny, ale mniej może dla partii, a bardziej dla fundamentów naszego narodowego jestestwa” – Bo był w istocie atakiem na Kościół i to atakiem bardzo ostrym – twierdzi.

Protesty, o których mówi Kaczyński, były odpowiedzią na skierowanie do dalszych prac w Sejmie projektu przewidującego całkowity zakaz aborcji. Za przerwanie ciąży przewidywał on kary pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. W przypadku kobiety sąd mógłby odstąpić od wymierzenia kary.

Prezes PiS podkreśla „wymiar polityczny” protestu. – Jeżeli ktoś by sobie zadał pytanie, co zrobić, żeby mający większość w parlamencie – a także prezydenta – obóz polityczny postawić w trudnej sytuacji, to lepszej metody niż ta nie było – opowiada. – Bo można było zmieniać tę ustawę, ale sprawa by trwała i antyrządowe protesty byłyby podsycane. Dlatego postanowiliśmy to zakończyć, co nie oznacza, że nie chcemy zrobić wszystkiego, by aborcji w Polsce było dużo mniej niż teraz.

Zakaz aborcji? Kaczyński: Jestem od zawsze za ochroną życia, ale…

Kaczyński deklaruje wiele „różnych przedsięwzięć” mających doprowadzić do tego, by aborcji w Polsce było jak najmniej. – Ale w jednym obszarze należy doprowadzić do zmian – deklaruje. – Chodzi o aborcję eugeniczną, czyli ze względu na wady płodu. Mam na myśli zwłaszcza chore dzieci z zespołem Downa, a to jest ogromna większość legalnych aborcji w Polsce. Tylko trzeba zrobić to w sposób delikatny i z odpowiednim wsparciem dla kobiet, które znalazły się w takiej sytuacji.

Kaczyński przekonuje, że „powinna nastąpić zmiana, by dzieci z zespołem Downa mogły normalnie żyć”. – Nie widzę powodu, aby wyrażać zgodę państwową na ich eliminację – mówi.

– Czyli nie zakażecie usuwania ciąży z gwałtu, kazirodztwa czy wykorzystywania seksualnego nieletnich? – pytają dziennikarze.

– Ale będziemy proponowali, żeby jednak to dziecko zostało urodzone, a potem oddane do adopcji. Ale będzie to tylko propozycja, a nie nakaz państwowy. Jestem od zawsze za ochroną życia, ale w ramach pewnych zasad: zdrowie i życie matki musi być chronione, godność kobiety musi być chroniona, trzeba brać też pod uwagę ciąże osób małoletnich, będące efektem przestępstwa – odpowiada.

TK. Kaczyński zapowiada „ostateczne oczyszczenie sytuacji”

Ale Kaczyński pytany jest również o konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego. Rząd do dzisiaj nie opublikował wyroków TK dotyczących kolejnych ustaw PiS o Trybunale – a więc ani marcowego, ani sierpniowego. W pierwszym sędziowie uznali ustawę z grudnia za niezgodną z konstytucją tak w całości, jak i w poszczególnych punktach. W drugim – orzekł niezgodność z konstytucją kilka przepisów ustawy lipcowej. Z kolei prezydent Andrzej Duda do dzisiaj nie przyjął ślubowania od trzech sędziów legalnie wybranych przez poprzedni parlament.

W rozmowie z Onetem prezes PiS zapowiada „ostateczne oczyszczenie sytuacji”. – Jest już ustawa o statusie sędziów, będzie ustawa o organizacji TK, może potrzebne będą inne, żeby zmusić sędziów do stosowania prawa – mówi. Jednak – jak twierdzi – „póki Rzepliński będzie prezesem, nie da się nic zrobić”. – Ostentacyjnie i bezczelnie łamie prawo. To świadczy o jego osobowości. Brak mu wyraźnie zasobów kulturowych potrzebnych do tej funkcji – twierdzi Kaczyński.

Pytany, co ma na myśli, stwierdza: – Zbyt szybki awans. Nie wyobrażałem sobie, że prezes TK może wyprawiać takie rzeczy.

Zobacz także

kaczynski1

wyborcza.pl

Ten wpis to odlot nawet jak na Krystynę Pawłowicz. Grozi TVN, pisze o „Petru.ru” i „faszystowskich metodach”

Krystyna Pawłowicz pobiła własne rekordy hejtu w internecie.
Krystyna Pawłowicz pobiła własne rekordy hejtu w internecie. Fot. Sławomir Kamiński / AG

Krystyna Pawłowicz przyzwyczaiła nas, że na swoim Facebooku emocjonalnie, a często wręcz brutalnie, krytykuje swoich politycznych i ideowych przeciwników. Ale jej ostatni wpis bije wszelkie rekordy hejtu, nawet jak na Pawłowicz.

Krystynę Pawłowicz rozsierdziła wizyta w Sejmie Guy’a Verhofstadta. Lider europejskich liberałów był gościem Ryszarda Petru i Nowoczesnej. Posłanka Prawa i Sprawiedliwości ma pretensje do swojego partyjnego kolegi Marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego.

 

o „Petru.ru” i „faszystowskich metodach”

Krystyna Pawłowicz pobiła własne rekordy hejtu w internecie.
Krystyna Pawłowicz pobiła własne rekordy hejtu w internecie. Fot. Sławomir Kamiński / AG

Krystyna Pawłowicz przyzwyczaiła nas, że na swoim Facebooku emocjonalnie, a często wręcz brutalnie, krytykuje swoich politycznych i ideowych przeciwników. Ale jej ostatni wpis bije wszelkie rekordy hejtu, nawet jak na Pawłowicz.

Krystynę Pawłowicz rozsierdziła wizyta w Sejmie Guy’a Verhofstadta. Lider europejskich liberałów był gościem Ryszarda Petru i Nowoczesnej. Posłanka Prawa i Sprawiedliwości ma pretensje do swojego partyjnego kolegi Marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego.

Z wyrzutem pyta, dlaczego do Sejmy wpuszczono „polakożercę, nienawistnika demokracji”. A jeśli już go wpuszczono, powinno dojść do jego zatrzymania (przez Straż Marszałkowską?). Do tego Pawłowicz chce zatrzymania lidera Nowoczesnej, którego określiła mianem „Petru.ru” (to nawiązanie do rosyjskiej domeny internetowej .ru).

Ale na tym nie kończą się postulaty (czy zapowiedzi) posłanki Prawa i Sprawiedliwości. Krystyna Pawłowicz chce też odebrania koncesji telewizji TVN. Wymienia całą masę zastrzeżeń wobec stacji, wśród nich: „FASZYSTOWSKIE metody walki z Polską”.

naTemat.pl

Panie Marszałku!
KTO wpuścił dziś do polskiego Sejmu polakożercę, nienawistnika demokracji – bezczelnego „fryzjera” G. Verhofstadt’a?
Dlaczego nie go zatrzymano za lżenie polskich demokratycznie wybranych władz i antypolskie lewackie kłamstwa?
Dlaczego nie zatrzymano od razu, na gorącym uczynku, razem z tym pierwszym, zdrajcy Petru.ru?
Przy okazji, kto wreszcie zweryfikuje i odważnie ODBIERZE KONCESJĘ na nadawanie w Polsce programów tv TVN-owi za wykorzystywanie koncesji sprzecznie z prawem PRZECIWKO państwu polskiemu, nadającemu jaskrawie kłamliwe przekazy wymierzone w dzielenie Polaków w bezpieczeństwo Polski i otwarcie podburzającemu do buntu przeciwko konstytucyjnym legalnym władzom? Za powszechnie używaną wobec wybranych polityków mowy nienawiści, za podburzanie do rebelii, ulicznych zadym i aktów przemocy?
Za FASZYSTOWSKIE metody walki z Polską.

krystyna-pawlowicz

MSZ tropi za granicą „błędne kody pamięci”. Jest lista zakazanych sformułowań

mo, 14.10.2016

Ministerstwo Witolda Waszczykowskiego przygotowało na wpół oficjalną listę sformułowań zakazanych

Ministerstwo Witolda Waszczykowskiego przygotowało na wpół oficjalną listę sformułowań zakazanych (Fot. Marcin Wojciechowski / Agencja Gazeta)

Ministerstwo Spraw Zagranicznych zachęca Polonię do śledzenia „błędnych kodów pamięci”, czyli sformułowań, które w nieprawdziwy sposób przedstawiają rolę Polski w trakcie II wojny światowej. Jest specjalna lista.

„W związku z prośbą polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych o zachęcanie Polaków mieszkających za granicą i Polonii do wsparcia działań zmierzających do wykrywania w mediach przypadków występowania tzw. błędnych kodów pamięci, pozwalamy sobie zwrócić się do Państwa o wsparcie w niniejszej kwestii. Uprzejmie prosimy o zwracanie naszej uwagi na fałszywe zwroty o ‚polskich obozach koncentracyjnych’ i przekazywanie placówce informacji o publikacjach zawierających rzeczone ‚wadliwe kody pamięci'”.

Prośbę do Polonii w imieniu MSZ skierowała ambasada Polski w Meksyku. Do pisma dołączone były sformułowania nazwane „błędnymi kodami pamięci”. W większości to zwroty mylące działania nazistowskiego okupanta z terytorium, na którym się one odbywały, albo wręcz mylące Polaków z nazistami. Są więc takie zwroty jak „polskie obozy zagłady”, „polskie getta”, „polskie obozy pracy”, ale i „polskie SS”, „polskie Gestapo” czy „polskie masowe morderstwa”. Są też sformułowania typu „polskie zbrodnie wojenne”, „czy polscy zbrodniarze wojenni”.

Do trzech lat więzienia za „polskie obozy”

W lutym Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło projekt wprowadzający do polskiego prawa nowe przestępstwo – „publicznego i wbrew faktom przypisywania Rzeczypospolitej Polskiej lub narodowi polskiemu udziału, organizowania lub współodpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszy”. Za nowe przestępstwo ma grozić kara grzywny lub więzienia do trzech lat. Tydzień temu projekt został skierowany do dalszych prac w Sejmie.

– Ta ustawa jest po to, aby w mediach zagranicznych nie szkalowano Polski, nie przypisywano nam współodpowiedzialności za Holocaust – tłumaczył wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Ale nowy przepis będzie się za to stosować zarówno do obywatela polskiego, jak i cudzoziemca – „niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu”.

Ewa Siedlecka: Przepisy niczego nie rozwiążą

„Problem polega na tym, że choć śledztwo można wszcząć bez problemu, to do ścigania ‚pomawiających naród polski’ obywateli innych krajów trzeba, aby ‚pomawianie narodu polskiego’ było przestępstwem także w kraju, na terenie którego zostało popełnione – pisała w lutym o planowanych przepisach dziennikarka ‚Gazety Wyborczej’ Ewa Siedlecka. – W przeciwnym wypadku mimo wystąpienia przez prokuraturę o pomoc prawną czy przez ministra sprawiedliwości – o ‚przekazanie ścigania’ do Polski (umożliwia to art. 590 kpk) żaden kraj nie wyda nam swojego obywatela ani nie udzieli pomocy w jego przesłuchaniu”.

„Planowane przez rząd nowe przestępstwo można popełnić tylko umyślnie – kontynuowała. – To znaczy: trzeba chcieć pomówić naród polski o zbrodnie. Tymczasem sformułowanie „polskie obozy śmierci” najczęściej oznacza po prostu obozy umiejscowione w Polsce. A więc wystarczy, by np. gazeta, które użyła tego sformułowania, wyjaśniła, że to właśnie, a nie pomówienie miała na myśli, by prokuratura musiała umorzyć postępowanie z powodu braku cech przestępstwa. A więc koniec końców efekt będzie identyczny z tym, który już dziś osiąga polska dyplomacja, zwracając uwagę na tego typu sformułowania zagranicznym mediom i domagając się przeprosin”.

Lista „błędnych kodów pamięci”

polskie obozy koncentracyjne, polskie obozy śmierci, polskie obozy zagłady, polskie komory gazowe, polskie fabryki śmierci, polski Holocaust, polskie getta, polscy naziści, polskie ludobójstwa, polskie masowe morderstwa, polskie zbrodnie wojenne, polskie zbrodnie przeciw ludzkości, polscy zbrodniarze wojenni, polski udział w Holocauście, polskie SS, polskie Auschwitz, nazistowska Polska, polskie obozy przejściowe, polskie obozy dla internowanych, polskie obozy pracy, polska zagłada Żydów, polskie Gestapo, obozy koncentracyjne/śmierci/zagłady X w Polsce

Zobacz także

msz

wyborcza.pl

 

rozmowa-rmf-fm

10 powodów, dla których Trump może wygrać.

 piątek, 14 października 2016

Hillary Clinton wygrywa kolejne debaty (w percepcji widzów) i buduje solidną nadwyżkę na Donladem Trumpem. W swing states, jest ona na tyle duża, że republikanie w zasadzie już pożegnali się z wygraną. Trump zmaga się nie tylko z kampanią demokratów, ale także z popierającymi go (?)  partią i grzeszkami z przeszłości.

Wynik wyborów wydaje się przesądzony… Czy na pewno?

Lekceważenie szans Donalda Trumpa nie jest dobrym pomysłem. Warto przypomnieć, że stawiono na nim krzyżyk po konwencji demokratów. Oczywiście, że jego obecna pozycja jest słaba, ale… Jest kilka rzeczy, które należy wziąć pod uwagę przesądzając już o końcu jego marzeń o prezydenturze.

1. CI, którzy mówią, że Trump przegra to większości ludzie, którzy przekonywali, że nie ma on szans na republikańską nominację.

2. To, co powiedział Trump na obciążających go taśmach wcale nie jest gorze od tego, co dotychczas wyrzucił z siebie podczas kampanii. Mówił rzeczy znacznie bardziej oburzające i groźne.

3. Czy jesteście pewni, że amerykańscy wyborcy tak bardzo oburzeni jego słowami, jak mainstream?

4. Pierwsza debata miała ogromną oglądalność. Druga debata nie powtórzyła tego sukcesu. Zwycięstwo Clinton w kolejnych potyczkach ogląda zatem mniej wyborców. Tymczasem Trump wciąż ma ma sporo czasu, aby spróbować odbudować poparcie.

5. Mimo entuzjastycznych reakcji wspierających Clinton mediów i polityków, do tej pory, że zwykli wyborcy są porażeni taśmami Trumpa. Ostatni rok (z udziałem Trumpa) pokazał, że występki, które oburzają media niekoniecznie oburzają zwykłych amerykanów. Trump budował swoje poparcie za pomocą populistycznych haseł (imigracja), a nie w oparciu o swoją osobowość.

6. Według badań w ciągu dwóch miesięcy zmniejszył się odsetek wyborców republikańskich, którzy chcieliby rezygnacji Trumpa z kandydowania.

7. Po wykonaniu rynków finansowych przez dłuższy czas, można dowiedzieć się kilku rzeczy o histerii tłumu. Mogą wydawać się wszechogarniająca w tym czasie. Jednak mogą one przejść szybciej niż tropikalnej burzy.

8. Hillary Clinton delikatnie mówiąc nie jest pozbawiona wad i trupów w szafie.

9. Media myślą, że wyścig się skończył, ale bukmacherzy nie są tego samego zdania.

10. Do wyborów jeszcze 3 tygodnie. Wiele może się zdarzyć, –  WikiLeaks (zapewne pod dyktando Rosjan) publikuje nowe dokumenty i można spodziewać się, że najlepsze zostawiło na koniec. Można też liczyć na generowany przez Rosjan wzrost napięcia międzynarodowego, który będzie może wspierać tendencje izolacjonistyczne.

Na koniec jeżeli uważacie, że 3 tygodnie to stanowczo za mało, żeby odwrócić sytuację, to przypomnę, co stało się, że fatalny dla Hillary Clinton wrzesień zaczął się od przypadkowo nakręconego filmu z zasłabnięcia podczas obchodów rocznicy ataku na World Trade Center.

(tekst na podstawie publikacji Bretta Arendsa)

 

PIĄTEK, 14 PAŹDZIERNIKA 2016

Kaczyński: Nie widzę powodu, aby wyrażać państwową zgodę na eliminację dzieci z zespołem Downa

16:37
Kacz

Kaczyński: Nie widzę powodu, aby wyrażać państwową zgodę na eliminację dzieci z zespołem Downa

Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla portalu onet.pl kolejny raz odnosi się do sporu wokół ustaw aborcyjnych:

„A ja mówię teraz o moim osobistym poglądzie – uważam, że powinna nastąpić zmiana, by dzieci z zespołem Downa mogły normalnie żyć. Nie widzę powodu, aby wyrażać zgodę państwową na ich eliminację”

„Kierunek działań będzie miał charakter socjalny”

„Ale kierunek działań, zmierzający do ograniczenia ilości aborcji, będzie miał przede wszystkim charakter socjalny. Będzie się on odnosił nie tylko do dzieci z zespołem Downa, ale do wszystkich chorób dzieci. A nawet do tych wypadków, w których – w moim przekonaniu – o stosowaniu państwowego przymusu rodzenia nie może być mowy”

300polityka.pl

Forkgate. Kto potomków Karola Młota nauczył jeść widelcem

Maciej Nowak, 14.10.2016

Bartosz Kownacki

Bartosz Kownacki ($Fot. Lukasz Antczak / Agencja Gazeta)

Dla krytyka kulinarnego nie ma większej satysfakcji niż chwile, kiedy gastronomia zaczyna mieszać w polityce i ląduje na czołówkach gazet. A momentów takich nie brakuje, bo schyłkowy kapitalizm do jedzenia przywiązuje wagę nadzwyczajną, dużo większą niż przywiązywano w innych epokach historycznych.

Ledwie dwa lata temu kelnerzy przemeblowali rząd Rzeczypospolitej, potoczyły się ministerialne dymisje, niczym główki kapusty, wpadające do szatkownicy. Również w światowej polityce czynnik gastronomiczny ma swoją siłę. Unia Europejska od czasu aneksji Krymu próbuje rzucić na kolana Rosję poprzez odcięcie od dostaw prosciutto i toskańskiej oliwy. Kiedy w 2003 r. słodka Francja nie poparła wojny w Iraku, Stany Zjednoczone ogłosiły bojkot wyrafinowanych serów i win ze starego świata. Ostentacyjnie wylewano do ulicznej kanalizacji galony burgunda i bordeaux, opowiadano głośno o obrzydzeniu, jakie budzą pokryte pleśnią camembert i brie. Jak policzyli wówczas eksperci, przyniosło to Francji straty w wysokości co najmniej 112 mln dolarów.

Dzisiaj potomkowie Karola Młota znaleźli się w jeszcze trudniejszej sytuacji. Stolica światowej gastronomii, centrum kulinarnych mód oskarżone zostało o skłonność do barbarzyństwa, z którego uratowani zostali przez Sarmatów. „Polacy pokazali Francuzom widelec” – zawistował jeden z polskich wiceministrów, nawiązując do legendy o tym, że to w Krakowie francuskie książątko obrane królem Rzeczypospolitej po raz pierwszy zapoznało się z rogatym sztućcem.

Ruch w paryskich restauracjach zamarł, zbladły, a następnie zaczęły chorobliwie migotać, gwiazdki Michelina

Ruch w paryskich restauracjach zamarł, zbladły, a następnie zaczęły chorobliwie migotać, gwiazdki Michelina. Sommelierzy donoszą, że skokowo zwiększyła się ilość win korkowych, a zamiast lekkich sufletów z francuskich pieców wychodzą wyłącznie zakalce. Jak żyć? Jak gotować, gdy hańba francuskiego stołu okazała się tak ewidentna?

Kiedy zajrzymy do źródeł, opowieść o polskim odkryciu króla Henryka Walezego, we Francji znanego jako król Henryk III, nie wygląda na całkowicie niewiarygodną. W inwentarzach paryskiego dworu widelec pojawia się po raz pierwszy w roku 1574, czyli w chwili, gdy Walezjusz uciekł z Polski, by objąć liliowy tron. Ale czy rzeczywiście widelec ujrzał dopiero w Polsce? Jak wieść niesie, instrument ten przywiozła na Wawel wraz z innymi włoskimi dziwactwami księżniczka Mediolanu, późniejsza polska królowa Bona. Italia była wówczas liczącą się eksporterką błękitnej krwi w dorodnych dziewczęcych ciałach, więc Walezy na kontakt z włoską kulturą nie musiał czekać aż do wyboru na władcę Rzeczypospolitej. Jego matką była florencka księżniczka, a późniejsza królowa Francji Katarzyna Medycejska, więc kultury nie musiał się uczyć u Słowian.

Inna sprawa, czy umiejętność posługiwania się sztućcami należała wówczas do dobrego tonu?

Inna sprawa, czy umiejętność posługiwania się sztućcami należała wówczas do dobrego tonu? Noże, szpikulce, łyżki były przyborami kuchennymi, a nie stołowymi. W Azji zasada ta obowiązuje do dzisiaj, gdyż zgodnie z mądrościami Konfucjusza narzędzia zbrodni należy trzymać z dala od biesiadników. Porcje kroi się w kuchni, a przy stole posługuje pałeczkami, których użycie przypomina czułość, z jaką ptaki karmią swoje pisklęta. Tymczasem europejskie ostrza noży czy zęby widelców budzą krwawe skojarzenia. Wielkie widelce, znane w kuchniach od czasów Bizancjum, pomagały w obróbce produktów i nie przez przypadek ich nazwa w języku polskim kojarzy się z widłami. Analogicznie jest też w języku francuskim, gdzie „fourchette” to zdrobnienie od „fourche”, czyli wideł. To były masywne narzędzia do przenoszenia dużych połci mięsa. Proces ich miniaturyzacji i oswajania przez ucztujących trwał bardzo długo.

Jeszcze w XVIII w. w kręgach konserwatywnego duchowieństwa widelec uznawano za atrybut piekielny, wiązany z Arma Christi, czyli narzędziami Męki Pańskiej

Jeszcze w XVIII w. w kręgach konserwatywnego duchowieństwa widelec uznawano za atrybut piekielny, wiązany z Arma Christi, czyli narzędziami Męki Pańskiej. Posługiwanie się nim było fanaberią oświeceniowych fircyków. Człowiek stateczny i nie uganiający za bezbożnymi modami do jedzenia potrzebował noszonej za cholewą łyżki i chleba, którym zagarniał tłuszcz czy sos. Osoby o wyższym statusie używały też noża, którego końcówką wkładano do ust smakowite kąski.

Antropolog kultury prof. Waldemar Kuligowski z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu zwraca uwagę, że widelec jest charakterystyczny dla kręgu europejskiego. W kulturach mniej wojowniczych od naszej, jada się nadal rękoma. Jest to powszechny zwyczaj w Afryce, wśród ludów tubylczych Ameryki Południowej oraz w Indiach, gdzie w tym celu używa się wyłącznie prawej dłoni. Ręką formuje się z manioku, kuskusa czy ryżu małe grudki. Zanurza się je następnie w rozmaitych ragout i zawiesistych potrawkach, które w ten sposób transportowane są do ust.

Kulinarni trendsetterzy coraz częściej zwracają ostatnio uwagę na szczególną radość jedzenia dłońmi. Bez pośrednictwa metalowych czy plastikowych narzędzi zbrodni potrawy smakują bardziej naturalnie, a przede wszystkim – działają bardziej zmysłowo. Namawia się współczesnych konsumentów do bezpośredniego sięgania palcami po frytki, kawałki owoców i warzyw, kąski pieczystego, fragmenty ryb czy skorupiaków. Wiktoriańskie z ducha wielkie komplety sztućców, często o trudnym do rozszyfrowania zastosowaniu, lądują w lamusach. Wyzwolenia ze staroświeckich konwenansów szukamy również w sposobie jedzenia. I dlatego #forkgate, czyli wojna widelcowa, wydaje się dziś czymś nieco anachronicznym…

Zobacz także

maciej-nowak

wyborcza.pl

 

cuuxkueukaapffm

„PiS jest słaby i tchórzliwy. Ucieka w popłochu, jak tylko tupnąć. Gniew ludu zmiecie go ze sceny”

jsx, 14.10.2016

Konferencja Szydło o rekonstrukcji rządu

Konferencja Szydło o rekonstrukcji rządu (Sławomir Kamiński)

„Zjednoczone siły demokratycznej prawicy i demokratycznej lewicy odepchną recydywistów komuny i pogrzebią ten odrażający klerykalno-nacjonalistyczny reżim, oparty na małych karierowiczach i lizusach o mentalności ministranta” – pisze Jan Hartman na swoim blogu.

 

Dziś PiS ma poniżej 30 proc. poparcia, za rok, wieszczy Jan Hartman na swoim blogu, będzie miał 25. „W 2018 r. przegrają wojnę o duże miasta. W 2019 r. przegrają zaś wybory do Sejmu” – dodaje. „Gniew ludu zmiecie PiS ze sceny. Bo PiS jest słaby i tchórzliwy, a przede wszystkim potwornie nieudolny i groteskowo niekompetentny” – uważa filozof.

„Ucieka w popłochu, jak tylko tupnąć, i na gwałt szuka jakichś fachowców do rządzenia tym państwem, lecz ich po prostu w PiS nie ma” – pisze Hartman. I wymienia powody, dla których PiS straci władzę.

„Powoli stajemy się jednym wielkim Janowem”

A to m.in. osłabienie roli Kaczyńskiego w partii, powrót Tuska, znudzenie ludzi 500+, niespełnione obietnice, mobilizacja opozycji, wycofanie poparcia przez Kościół, izolacja dyplomatyczna i odcięcie od UE czy w końcu rozpad państwa. „Powoli już stajemy się jednym wielkim Janowem. PiS nie ma kadr. Partyjne tłumoki na stołkach rozwalą każdą instytucję” – ocenia.

„Zjednoczone siły demokratycznej prawicy i demokratycznej lewicy odepchną recydywistów komuny i pogrzebią ten odrażający klerykalno-nacjonalistyczny reżim, oparty na małych karierowiczach i lizusach o mentalności ministranta” – pisze Hartman.

„A więc głowa do góry!” – woła polityk. „PiS już dzisiaj jest w defensywie. Jutro będzie w panice (będą zamykać?), a pojutrze będzie miał 20 proc. A wtedy to już jakby go nie było. Właśnie odbiliśmy się od dna i za chwilę zobaczymy światło nad nami. Jeszcze Polska nie zginęła!” – kończy.

Cały felieton tutaj.

hartman

TOK FM

Mike Tyson chce pomóc polskiemu rządowi

mike-tyson

14.10.2016

Rząd chce, by powstał film o historii Polski. Konkurs na najlepszy scenariusz już trwa. Ministrom marzy się o wielka produkcja z hollywoodzkimi aktorami, która zawojowałby kina na całym świecie! Choć pomysł wywołał wiele drwin, znalazł się ktoś, kto chętnie pomoże zrealizować te marzenia. To bokser Mike Tyson (50 l.)!

„Bestia”, były mistrz świata w wadze ciężkiej, spotkał się z Faktem w trakcie swojej wizyty w Rumunii, gdzie złożył zaskakującą deklarację. Tyson zdradził nam, że nieźle orientuje się w polskiej historii i aż pali się do zagrania w historycznym dziele. Konkrety w sprawie roli jeszcze nie padły, ale ze znalezieniem postaci nie powinno być problemu. Swój kunszt aktorski, Mike Tyson pokazał już w obu częściach hitowego „Kac Vegas”. Grał tam… samego siebie.

 

Co na to specjaliści? – Będzie trudno. Budżet takiej produkcji pochłonąłby cały budżet PISF. Chodzi o dziesiątki milionów dolarów, a to i mogłoby być za mało, by odnieść sukces – ocenił Patryk Vega (39 l.), reżyser kultowego „Pitbulla”. „Trudne” to jednak nie to samo co „niemożliwe”, a chęci przecież są! – Jestem gotowy! – deklaruje żelazny Mike. O zdanie zapytaliśmy także samego ministra kultury. Piotr Gliński (62 l.) był tą informacją tak zaskoczony, że nie był w stanie jej skomentować!

Fakt: Mike Tyson to marka rozpoznawalna na całym świecie. Twoją popularność wykorzystuje się też w Polsce m.in. w reklamach jednego z polskich produktów. Masz poczucie, że przyczyniasz się także do promowania naszego kraju?

Mike Tyson: Najlepszą pracę wykonujecie wy sami. Wnosicie naprawdę wiele do dzisiejszego świata. Np. w Ameryce jest wielu wspaniałych Polaków.

Pytam o promowanie Polski nieprzypadkowo. Niedawno jeden z naszych ministrów stwierdził, że potrzebujmy hollywoodzkiej superprodukcji o naszej historii. Z Melem Gibsonem i Tomem Cruisem w rolach głównych. Poleciłbyś kogoś jeszcze?

– Myślę, że Mel Gibson i Tom Cruise to wielcy aktorzy, ale jest jeszcze jedna wielka gwiazda, która mogłaby w tym zagrać. Polecam samego siebie i sądzę, że mógłbym być ważną częścią takiej produkcji. Jestem gotowy!

Musiałbyś się przygotować z naszej historii.

– Jasne. Wiem, że wszystko zaczęło się około X w. Potem były różne historie ze Szwedami I Rosjanami…

Rozmawiał Dariusz Grzędziński

 

fakt.pl

„FRANCJA NIE CZUJE SIĘ URAŻONA”. NIEUDOLNA DYPLOMACJA BEATY SZYDŁO W SPRAWIE CARACALI

STANISŁAW SKARŻYŃSKI, 14 PAŹDZIERNIKA 2016

Beata Szydło w telewizji Trwam próbowała przekonywać, że Francja nie uznała za afront zerwania kontraktu na śmigłowce Caracal. Niestety, jej słowom przeczą zarówno oficjalne, jak i nieoficjalne głosy z Paryża. Wynika z nich, że Francuzi są nie tyle urażeni, co po prostu wściekli na Polskę


Nie wpłynęły do nas oficjalne pisma, które by sugerowały, że strona francuska czuje się urażona. Były planowane konsultacje międzyrządowe, termin będzie zmieniony na prośbę strony francuskiej. Mam nadzieję, że ta decyzja nie jest dyktowana kontraktem.

Beata Szydło, „Rozmowy niedokończone”, Telewizja Trwam – 12/10/2016

fot. TV Trwam / YouTube


FAŁSZ. ZUPEŁNIE WPROST POLSKĘ SKRYTYKOWAŁ PREMIER FRANCJI.


Informacja o zakończeniu przez Ministerstwo Rozwoju negocjacji offsetowych w sprawie zakupu śmigłowców Caracal produkowanych przez koncern Airbus Helicopters została ogłoszona 4 października 2016 roku. Komunikat super-resortu Mateusza Morawieckiego zawiera tylko cztery akapity, z których najważniejsze są słowa „dalsze prowadzenie rozmów jest bezprzedmiotowe”.

Na reakcję Francji nie trzeba było długo czekać – trzy dni później, 7 października, Francja ogłosiła, że 10 października w Polsce nie będzie ministra obrony, a zaplanowane na 13 października konsultacje międzyrządowe zostają przełożone, więc do Polski nie przyjedzie prezydent Francois Hollande.

Związek tych decyzji z kontraktem na śmigłowce wielozadaniowe jest oczywisty, ale w oficjalnych komunikatach rzeczywiście nie ogłoszono tego tak wprost, jak relacjonowały to polskie media – również bliski PiS serwis wSieci: „w piątek Pałac Elizejski podał, że prezydent Francji Francois Hollande odłożył planowaną wizytę w Polsce na skutek fiaska rozmów w sprawie śmigłowców Caracal”.

W przeciwieństwie do innych polityków – choćby Bartosza Kownackiego, który palnął, że „Polacy uczyli Francuzów jeść widelcami” – premier Beata Szydło podjęła próbę łagodzenia sytuacji i w programie „Rozmowy niedokończone” w telewizji Trwam przekonywała, że Francja rozumie, że sprawa śmigłowców Caracal to tylko kwestia biznesowa.

Na nieszczęście dla premier Szydło zupełnie bez ogródek wypowiedzieli się premier oraz minister obrony Republiki Francuskiej. Według rzeczniczki francuskiego rządu minister Jean-Yves Le Drian nazwał formę decyzji „niedopuszczalną” (fr. „la manière inacceptable”), natomiast premier Manuel Valls chwilę później wypomniał Polsce, że podjęła decyzję w momencie, gdy Unia Europejska stara się wzmacniać swoją wspólną politykę obronną w obliczu rosnących obaw dotyczących polityki zagranicznej Rosji, działalności Islamskich bojówek oraz kryzysu uchodźczego.

„Polska jest dużym krajem, ale musimy zadać teraz Polsce kilka pytań. Przede wszystkim jej przemysłowi zbrojeniowemu. Z powodu decyzji, które właśnie zostały podjęte” – groził Valls.

Wypowiedzi Beaty Szydło przeczą też doniesienia francuskiego Le Monde oraz polskiego serwisu wSieci, które donosiły, ze ministrowie spraw zagranicznych Francji i Polski odbyli rozmowę telefoniczną na temat sprawy zerwanych negocjacji.


fot. Radio ZET
Przeczytaj też:

„13 MILIARDÓW NA OBIETNICE PIS”. SIEMONIAK CELNIE KRYTYKUJE RZĄD ZA BRAK CARACALI

STANISŁAW SKARŻYŃSKI  6 PAŹDZIERNIKA 2016


Półoficjalnie Francja jest wściekła

W nieoficjalnych wypowiedziach francuskie władze już zupełnie wprost komunikują, że odwołanie wizyt w Polsce jest protestem przeciwko zerwaniu przez Polskę ponad rocznych negocjacji, a decyzja polskiego rządu spowoduje mocną odpowiedź ze strony Francji.

Źródło „z otoczenia prezydenta Hollande’a” w obszernej wypowiedzi dla francuskojęzycznego serwisu agencji Reuters wypowiada się zupełnie wprost: „Francja zdecydowała się odwołać konsultacje francusko-polskie zaplanowane na 13 października po potwierdzeniu przez polskie ministerstwo obrony anulowania przetargu, który wygrał w kwietniu 2015 roku Airbus Helicopters”.

Również nieoficjalnie Francja informuje o planach ograniczenia relacji gospodarczych z Polską. Znów Reuters – dla którego polskie Ministerstwo Obrony i Ministerstwo Rozwoju nie znalazły czasu na komentarz – publikuje opinię „źródła bliskiego sprawie” przetargu: „Ta decyzja będzie mieć niewątpliwie olbrzymi wpływ na relacje polsko-francuskie.

Zerwanie kontraktu zmusi nas do przejrzenia wszystkich wątków współpracy w zakresie obronności, jakie mamy z Polską. Zobaczymy, co w obecnej sytuacji może zostać utrzymane, a co, niestety, nie” – mówi anonimowy francuski urzędnik.

Rząd – który kontroluje 11 procent akcji śmigłowcowego koncernu Airbus – miał już polecić firmie, by sprawdziła możliwości ograniczenia współpracy z Polską, również w zakresie już istniejących inwestycji.

francja

OKO.press

Z FB znajomego, sytuacja z dzisiaj. Brunatna hołota w Europejskiej Stolicy Kultury…

cuubytkwyaeg5zc

PiS: Opinia Komisji Weneckiej jest nierzetelna. Szef komisji: Zarzuty wobec nas są obraźliwe

bc, PAP, 14.10.2016

Komisja Wenecka wydała opinię ws. noweli ustawy dot. Trybunału Konstytucyjnego

Komisja Wenecka wydała opinię ws. noweli ustawy dot. Trybunału Konstytucyjnego (Gazeta.pl)

Komisja Wenecka wyda dzisiaj opinię na temat nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Na początku obrad jej przewodniczący wyraził ubolewanie z powodu „obraźliwych zarzutów”, które w formie polskiego stanowiska zostały przesłane członkom komisji.

 

Komisja Wenecka przyjmie dzisiaj opinię na temat nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, którą uchwalił w lipcu polski Sejm. W obradach komisji nie bierze udziału polska delegacja, która zbojkotowała posiedzenie, zarzucając KW „stronnicze działania”. Projekt opinii został rozesłany kilka dni temu do wszystkich członków komisji, więc strona polska ze względu na nieobecność, wyraziła swoje stanowisko na piśmie.

Jak donosi RMF FM, przewodniczący Komisji Gianni Buquicchio tuż przed rozpoczęciem posiedzenia ujawnił, że otrzymał od strony polskiej pisemne uwagi. – Komisji było bardzo przykro z powodu tonu tych uwag, ponieważ były w nich także liczne obraźliwe zarzuty pod adresem komisji: nieuczciwości i niekompetencji – oznajmił.

„Opinia Komisji Weneckiej jest nierzetelna”

Do polskiej opinii dotarła PAP. Zdaniem rządu PiS, opinia Komisji Weneckiej w sprawie nowej ustawy o TK jest „nierzetelna i jednostronna, zawiera też błędy rzeczowe”. „Wykracza też poza zakres wyznaczony we wniosku o zbadanie sprawy oraz ujawnia także jednoznacznie polityczne zaangażowanie ekspertów, przygotowujących tekst po stronie opozycji” – brzmi stanowisko polskie.

Jak w nim oceniono, „Komisja Wenecka nie jest w stanie zagwarantować opinii na wystarczającym poziomie merytorycznym, nie działała bezstronnie i apolitycznie”. „Dlatego efekt jej pracy budzi graniczące z pewnością wątpliwości, co do jej rzetelności. Pokazuje ukryty cel polityczny – wsparcie opozycji i bezprawnych działań prezesa TK w kwestii wskazania kandydatów na przyszłego prezesa TK” – podkreślono w stanowisku.

Według polskiej strony, w świetle ocen „odnoszących się do stronniczego i wadliwego prawnie projektu opinii, rząd wątpi w celowość dalszej współpracy z Komisją Wenecką w tym aspekcie”. „Rząd pozostaje na stanowisku, że problem – jako należący do spraw wewnętrznych Polski – zostanie rozwiązany przez Sejm przy współpracy z innymi organami państwa”.

„Trybunał Konstytucyjny nie jest ostatecznym arbitrem”

Parlament zakończył prace nad ustawą o TK 22 lipca. Zdaniem PiS – które było autorem jej projektu bazowego – ustawa jest odpowiedzią na kryzys, jaki od wielu miesięcy trwa wokół TK. Według opozycji tryb pracy nad ustawą naruszył procedury legislacyjne, zaś część jej zapisów jest niekonstytucyjna. Ustawa weszła w życie 16 sierpnia. 11 sierpnia TK niejednogłośnie uznał, badając skargi opozycji oraz RPO, że kilkanaście zapisów ustawy jest niezgodnych z konstytucją. Sierpniowy wyrok TK nie został opublikowany, podobnie jak wyrok z 9 marca, ponieważ – zdaniem rządu – oba zostały wydane z naruszeniem prawa.

W stanowisku zauważono, że Komisja – jako punkt wyjścia swojej oceny – przyjęła dwa standardy: niezależność władzy sądowniczej i pozycję TK jako ostatecznego arbitra w sprawach konstytucyjnych. „To bezkrytyczne założenie jest dowodem na nierzetelne podejście Komisji do przygotowywanej opinii” – oceniła strona polska. „Komisja jako aksjomat przyjęła, że Trybunał jest ostatecznym arbitrem, ale nie włożyła wysiłku, by zapoznać się ze strukturą ustrojową państwa polskiego. Lektura konstytucji pozwoliłaby Komisji zrozumieć, że w Polsce TK nie jest jedynym organem, który decyduje w sprawach konstytucyjnych” – można przeczytać w stanowisku.

„Czy komisja może ingerować w sprawy Polski?”

W opinii polskiej strony zawarta jest wątpliwość, czy Komisja Wenecka jest uprawniona do wyznaczania standardów konstytucyjnych i ingerowania w wewnętrzne sprawy państwa. „Brak rzetelności w przygotowaniu opinii o ustawie o TK i niezrozumienie zależności między konstytucyjnymi organami państwa w zakresie spraw konstytucyjnych powoduje, że wątpliwa jest zasadność wydawania tego typu opinii” – ocenia strona polska.

Bezstronność Komisji – podkreślono – podważa też sugerowanie i proponowanie pozaprawnych kryteriów wyboru kandydatów na stanowisko prezesa TK oraz projektowanie treści dotyczących mechanizmu wyboru prezesa TK, które nawiązują, albo kopiują wręcz zarzuty posłów opozycji.

W ocenie strony polskiej, argumentacja Komisji ma „charakter polityczny”, a nie prawny i po raz kolejny pokazuje brak obiektywizmu Komisji, która „przypisuje z góry negatywne intencje organom władzy publicznej w Polsce”.

pis

gazeta.pl

cul9sjpwgaao3-4

Czarny Protest przed domem Jarosława Kaczyńskiego

Czarny Protest przed domem Jarosława Kaczyńskiego

Nie jesteśmy maszynką PiS do rodzenia dzieci – mówiły uczestniczki demonstracji.

Kilkaset osób zjawiło się wieczorem przed domem prezesa PiS. Protestowali przeciwko wypowiedzi Kaczyńskiego, według którego każda ciąża, nawet ta bardzo trudna, powinna kończyć się porodem. Wśród demonstrujących były zarówno młode kobiety, jak i matki z dziećmi, mężczyźni, a także osoby starsze. Protestujący mieli ze sobą czarne flagi i trąbki. Na transparentach widniały m.in. hasła: „Jestem. Myślę. Decyduję”, „Aborcja prawem kobiety”.

Policja musiała zamknąć całą ulicę Mickiewicza, przy której stoi dom Jarosława Kaczyńskiego. Wypełniło ją co najmniej 500 osób. „Nie ma zgody, nie ma zgody” – skandowali manifestujący – „Nikt nas do niczego nie będzie zmuszał!”, „Dziewczyny, nie składamy parasoli!”, „Kobiet prawa, wspólna sprawa”. Na ogrodzeniu protestujący powiesili też baner z wizerunkiem żony prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Marii Kaczyńskiej i jej wypowiedzią, w której sprzeciwiała się zaostrzeniu prawa aborcyjnego.

Uczestniczki odczytywały apele, wyrażając w nich swój gniew i sprzeciw wobec barbarzyńskich zamiarów rządzących. Opowiadały o swoich własnych wstrząsających przeżyciach związanych z trudną, zakończoną nieszczęśliwym rozwiązaniem ciążą.

Jedna z uczestniczek manifestacji mówiła, że Kaczyński nie rozumie, iż „nie może zaglądać do łóżek Polek”. Jak oceniła, słowa prezesa PiS dowodzą, że aby przypodobać się biskupom, jest gotów na wszystko. „Sprzeciwiamy się uprzedmiotowianiu kobiet, jesteśmy wściekłe, że musimy robić Czarny Czwartek pod domem prezesa PiS. Może teraz nas usłyszy. Prezes się bawi myślą, że będziemy musiały rodzić zdeformowane dzieci, po to, żeby je ochrzcić” – mówiła inna uczestniczka protestu.

Protest odbił się szerokim echem na portalach społecznościowych i sprowokował komentarze w programach telewizyjnych. – ”Ten protest dotyczy zarówno partii, jak również osobistej wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego. Nigdy nie słyszałem tego typu wypowiedzi. Ona w żadnym miejscu jest nie do przyjęcia. Te panie chcą powiedzieć Kaczyńskiemu w twarz, co myślą” – powiedział w „Faktach po Faktach” prof. Paweł Śpiewak. W tym samym programie wyraz dezaprobaty dla tego, co się dzieje dał również szef partii Razem Adrian Zandberg: – „Jarosławowi Kaczyńskiemu bez wątpienia udało się wywołać gniew setek tysięcy polskich kobiet. To oburzająca próba narzucenia kobietom wyborów, których ani prokurator, ani policjant, ani Jarosław Kaczyński nie powinni za nie dokonywać”– ocenił.

Wcześniej rzeczniczka klubu PiS Beata Mazurek, komentując wzburzenie wywołane słowami Kaczyńskiego, powiedziała do dziennikarzy: „Naprawdę wy się zastanówcie, co piszecie. Puknijcie się wszyscy w głowę, ci, którzy mówią o tym, że Jarosław Kaczyński chce zaostrzenia przepisów. To jest nieprawda” – dodała.

A jednak wszyscy to usłyszeli wyraźnie, niektórzy nawet przeczytali i dlatego wieczór tłumnie spędzili w Warszawie przy ul. Mickiewicza. Na zakończenie umówili się na kolejny, wielki Czarny Protest 23 i 24 października.
(Źródło: pap, tvn.24)

koduj24

koduj24.pl

Przecież posłowie z mocy prawa nie mogą być honorowani polskimi odznaczeniami?

cuqzx-0waae_ipk

„Tak postępuje Putin, komunistyczni przywódcy”. Roman Giertych nie pozostawia na Kaczyńskim suchej nitki

mk, mn, PAP, 14.10.2016

Roman Giertych

Roman Giertych (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

– To największy szkodnik ostatnich 27 lat. Szkodzi Polsce – tak o Jarosławie Kaczyńskim mówi w wywiadzie dla „DGP” mecenas Roman Giertych

Roman Giertych w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” odniósł się do słów Jarosława Kaczyńskiego o tym, że „nie można wykluczyć zarzutów wobec Donalda Tuska w różnych sprawach”. Zdaniem prezesa PiS, miałoby chodzić m.in. o katastrofę smoleńską, aferę Amber Gold i prywatyzację Ciechu-u.

Jak ocenił Roman Giertych, prezes PiS „po prostu nie lubi” Tuska. Przypomniał, że Kaczyński kilkukrotnie przegrał wybory z Tuskiem. – To jest zemsta niespotykana w żadnym cywilizowanym kraju. Tak postępuje Putin, tak postępują komunistyczni przywódcy. To jest działanie z piekła rodem – mówił Giertych.

– Uważam, że to szkodnik. I to największy szkodnik ostatnich 27 lat. Szkodzi Polsce – dodał mecenas. Potem jednak przyznał, że to „wybitny człowiek”, który swoją „inteligencję i wybitność kieruje w złą stronę”.

Giertych: Macierewicz zastąpił Kaczyńskiemu brata

Były szef Ligi Polskich Rodzin zwrócił uwagę na dużą rolę Antoniego Macierewicza, który miałby wpływać na decyzje prezesa Prawa i Sprawiedliwości.

– Szkoda, że dał się tak omamić Macierewiczowi. Uważam, że Antoni zastąpił mu brata i stanowi demiurga tego wszystkiego, co się dzieje w Polsce. Jarosław Kaczyński jest trochę bezwolny przez tę swoją ranę smoleńską i Antoni de facto nim kieruje – mówił Giertych.

Powrót do polityki

Roman Giertych nie wykluczył, że będzie startować w przyszłych wyborach parlamentarnych. – Chciałbym w następnym Sejmie być szefem komisji śledczej do spraw funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości w latach 2015-2019 – zapowiedział. Mecenas chce wyjaśniać brak publikacji niektórych wyroków TK i kontrowersje wokół zaprzysięgania sędziów Trybunału. – Byłbym bezstronny – zapowiedział Giertych.

– Po tym wywiadzie zaufanie spadnie panu z 30 proc. do 15 proc. – skomentowała autorka wywiadu Magdalena Rigamonti. – Myślę, że skoczy. Bo jestem uczciwy. Udawałem już w polityce poglądy, które nie do końca były moje. Nie mam zamiaru tego powtórzyć – zapewnił na koniec mecenas.

Zobacz także: Roman Giertych o TK i „jedynej szansie, żeby plan Kaczyńskiego nie wypalił” 

to

gazeta.pl

 

https://oko.press/ministrze-blaszczak-demoluje-warszawe-11-listopada/

Błaszczak o 11 listopada: Dzięki moim jasnym wypowiedziom o zagrożeniu ze strony KOD, zagrożenie to będzie mniejsze

apa, pap, 14.10.2016

Mariusz Błaszczak na temat zabezpieczeń 11 listopada

Mariusz Błaszczak na temat zabezpieczeń 11 listopada (#Fot.Micha Walczak / Agencja Gazeta)

Policja będzie gotowa zapewnić bezpieczeństwo 11 listopada – zapewnił minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak. Ocenił, że dzięki jego jasnym wypowiedziom na temat zagrożenia podczas Święta Niepodległości ze strony KOD, zagrożenie to będzie mniejsze.

Błaszczak był pytany w porannym wywiadzie w Radiu ZET, czy uważa, że Komitet Obrony Demokracji 11 listopada może protestować, a zarazem czy uwrażliwi podlegającą mu policję na te protesty – odparł, że nie jest to kwestia wrażliwości, tylko odpowiedzialności.

– Policja będzie przygotowana do tego żeby zapewnić bezpieczeństwo 11 listopada. A, no cóż, ja mam nadzieję, że poprzez wskazanie, bo ja w swoich wypowiedziach publicznych wskazałem na zagrożenie, no mam nadzieję, że to zagrożenie jest mniejsze dzięki temu – dodał.

W ocenie Błaszczaka lider KOD Mateusz Kijowski używa języka agresji, m.in. pisząc na Twitterze: „nie damy zawłaszczać biało-czerwonych barw, nie damy zawłaszczać święta narodowego”. – To język agresji: „nie damy zawłaszczać”. Gdyby powiedział: „każdy ma prawo demonstrować, my również chcemy demonstrować”, ale ten język, to jest język konfrontacji – ocenił minister spraw wewnętrznych.

To nie złośliwość tylko stosowanie prawa

Minister SWiA pytany, czy „złośliwostką” było zabranie b. prezydentom ochrony BOR za granicą, powiedział, że nie została ona odebrana, tylko zaczęło być stosowane prawo, zapisane lata temu w ustawie przyjętej przez rząd SLD i podpisanej przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. – Trzeba wprowadzać porządki, elementarne porządki, żeby prawo było w Polsce przestrzegane – tłumaczył.

Powiedział, iż Lech Wałęsa najpierw mówił, że nie chce ochrony BOR, bo go inwigiluje, teraz mówi, że chce tego BOR-u. – Sam się nie może zdecydować. Tak już jest – uważa Błaszczak.

Zgodnie z ustawą o uposażeniu byłego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, były prezydent zachowuje uprawnienie do ochrony na terytorium RP na zasadach określonych przez Ministra Spraw Wewnętrznych.

szefmsw

wyborcza.pl

Olejnik: Nóż w kieszeni się otwiera [GOŚCINNE WYSTĘPY]

Monika Olejnik „Kropka nad i” TVN 24, 14.10.2016

To szczyt wszystkiego, żeby prezes Kaczyński decydował o tym, czy kobieta ma rodzić zdeformowane dziecko

To szczyt wszystkiego, żeby prezes Kaczyński decydował o tym, czy kobieta ma rodzić zdeformowane dziecko(Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

To szczyt wszystkiego, żeby prezes Kaczyński decydował o tym, czy kobieta ma rodzić zdeformowane dziecko. Rozumiem, że pan prezes zna się na wszystkim, ale może kobiety niech zostawi w spokoju.

Można jeść nożem i widelcem, a można też łapami, jak to czynią obecnie rządzący. Wiceminister obrony Bartosz Kownacki oburzony tym, że wyrzucono nas z Euronavalu (targi uzbrojenia morskiego), powiedział w TVN 24, że Francuzi uczyli się od nas jeść widelcem parę wieków temu.

To, co zrobili Francuzi, jest małostkowe, ale pewnie wkurzyli się tym, że choć wygrali przetarg na helikoptery, to przegrali, i to z Amerykanami, którzy brali w nim udział.

Szef MON Antoni Macierewicz, niczym w sklepie z zabawkami, wskazał, który chce helikopter, bez żadnych dokumentów, rozmów, zrobił to z wolnej ręki. Ale nawet z wolnej ręki nie jest z wolnej łapy, trzeba wszystko przygotować.

Wstaliśmy z kolan i pokazujemy Europie i światu, na co nas stać, bo jeszcze niedawno Macierewicz mówił, że Amerykanie nie będą uczyli nas demokracji, bo mają ją dopiero od XVIII w. Kiedyś pouczał nas prezydent Chirac, że powinniśmy siedzieć cicho, nie siedzieliśmy, teraz też nie siedzimy. Cały świat już pisze o Forkgate (widelecgate).

Partia rządząca pokazuje klasę i styl. Dobiera się łapami do tego, co zostało wywalczone w 1993 r. Prezes Kaczyński zapowiedział właśnie, że „będziemy dążyli do tego, by nawet przypadki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, kończyły się jednak porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię”.

To szczyt wszystkiego, żeby prezes Kaczyński decydował o tym, czy kobieta ma rodzić zdeformowane dziecko. Rozumiem, że pan prezes zna się na wszystkim, ale może kobiety niech zostawi w spokoju.

O jego wrażliwości świadczy to, że mówi, że będziemy namawiać kobiety, a gdzie są mężczyźni? Może PiS nie zdaje sobie sprawy z tego, że bardzo często kobiety, które mają niepełnosprawne dzieci, są opuszczane przez mężów. To mężczyźni tchórzą.

Wrażliwości wszędzie brak.

Oto część rodzin protestuje przeciwko ekshumacji, ale co nam to, nie będziemy posługiwali się widelcem, tylko zrobimy to na siłę.

Za chwilę się okaże, że Donald Tusk już w Smoleńsku razem z Putinem zdecydował, jak ma wyglądać śledztwo w sprawie katastrofy.

Swoją wrażliwością wykazała się też „Solidarność”, związek, który walczył o wolność, chce zamykać usta kobietom. Składa donos na „czarny protest”, a prokuratura ściga organizatorki. Ale siła kobiet jest olbrzymia, już się pojawiło cztery tysiące organizatorek.

Prokuratura będzie miała mnóstwo roboty.

Zobacz także

monika

wyborcza.pl

Błaszczak triumfalnie: „Dotąd byłem osamotniony. Teraz w Unii nastąpiło otrzeźwienie”

mk, PAP, 14.10.2016

Mariusz Błaszczak

Mariusz Błaszczak (Fot. Olaf Nowicki / Agencja Gazeta)

• Szef MSW: W UE nastąpiło otrzeźwienie ws. kryzysu migracyjnego
• M. Błaszczak uważa, że część państw UE podziela polski punkt widzenia
• W Luksemburgu doszło do spotkania unijnych ministrów

– Nastąpiło otrzeźwienie w sprawie kryzysu migracyjnego i jego rozwiązywania – mówił po spotkaniu z unijnymi ministrami w Luksemburgu szef MSW Mariusz Błaszczak. – W kwietniu byłem osamotniony, kiedy mówiłem o tym, że należy skorzystać z programu odsyłania emigrantów. A dziś było kilka głosów ministrów, którzy mówili o tym wprost – twierdzi minister. Polskę miała poprzeć m.in. Belgia. Mariusz Błaszczak zadeklarował, że jeżeli będzie taka potrzeba, to Polska wyśle większą liczbę pograniczników do ochrony zewnętrznych granic UE.

Dowiedz się więcej:

Gdzie obecnie są ulokowani polscy strażnicy graniczni?

– Polscy strażnicy graniczni przede wszystkich chronią polskich granic, które są granicami zewnętrznymi UE. Zatrzymaliśmy próbę utworzenia nowego szlaku przerzutu imigrantów ze wschodu przez granicę polsko-białoruską – mówił minister Błaszczak. – Nasi strażnicy graniczni są także na granicy bułgarsko-tureckiej, węgiersko-serbskiej, macedońsko-greckiej – wymieniał.

Jakie stanowisko wobec uchodźców przedstawia Polska?

Polska sprzeciwia się propozycjom reformy przedstawionym przez Komisję Europejską w maju. Projekt zakłada stały system dystrybucji uchodźców. Kraj, który nie przyjąłby uchodzćów, miałby zapłacić 250 tys. euro za każdą nieprzyjętą osobę. Polski rząd skłania się ku koncepcji „elastycznej solidarności”. Zakłada ona, że kraje członkowskie same decydowałyby o tym, w jakiej formie będą uczestniczyć w polityce migracyjnej UE i rozwiązywaniu kryzysu uchodźczego.

Zobacz także: M. Błaszczak po zamachu w Nicei: „Poprawność polityczna i multi-kulti przynoszą tragiczne rezultaty”

blaszczak

gazeta.pl

Mike Tyson

http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/mike-tyson-dla-faktu-chce-zagrac-w-filmie-o-historii-polski/8bx37v3

Kuriozalna konferencja w Sejmie. Marszałek i minister będą rozważać, „co oznacza, że Bóg jest stwórcą Świata”

Politycy PiS będą zastanawiać się, co wynika z tego, że Bóg stworzył świat.
Politycy PiS będą zastanawiać się, co wynika z tego, że Bóg stworzył świat. Fot. Jakub Orzechowski / AG

Politycy Prawa i Sprawiedliwości zdążyli już wyrobić w nas odporność na absurdy. Ale cały czas dostarczają ich kolejne dawki. W sobotę w Sejmie odbędzie się konferencja pod tytułem „Zrównoważony rozwój w świetle encykliki Laudato Si’”. Pierwszy panel będzie poświęcony rozważaniom nad pytaniem „Co oznacza, że Bóg jest stwórcą Świata”. To kwestionowanie przez instytucje państwa teorii ewolucji i promowanie kreacjonizmu.

Marszałek Sejmu Marek Kuchciński i minister środowiska Jan Szyszko z Prawa i Sprawiedliwości oficjalnie kwestionują nauczaną w polskich szkołach teorię ewolucji. Do nich bardziej przemawia teoria kreacjonizmu, która mówi, że świat został stworzony przez Boga. Nad tym zagadnieniem będą debatować uczestnicy konferencji, która w sobotę 15 października odbędzie się w Sejmie.

Wydarzenie będzie poświęcone encyklice papieża Franciszka „Laudato Si”. Organizatorami są Ministerstwo Środowiska i Watykan. Wspiera ich m.in. Sejm i uczelnia o. Tadeusza Rydzyka. To właśnie na jej stronie można znaleźć pełen program wydarzenia. Bliżej mu do konferencji religijnej, niż naukowej.

W dodatku konferencja została sfinansowana ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, który podlega Janowi Szyszko. Może jednym z rezultatów konferencji będzie wycofanie ze szkół teorii Darwina i zastąpienie jej rozważaniami nad kreacjonizmem.

kuriozalna

naTemat.pl

PIĄTEK, 14 PAŹDZIERNIKA 2016

08:37

Błaszczak o BOR dla ex-prezydentów: Kwaśniewski zapomniał, że podpisywał taką ustawę w 1996 roku. Krótka pamięć. Może był zmęczony

Mariusz Błaszczak był pytany przez Konrada Piaseckiego w Gościu Radia Zet, czy zabranie byłym prezydentom ochrony podczas ich wizyt zagranicznych to złośliwostka:

„Nie zabranie, tylko przestrzeganie prawa. Ustawa z 1996 roku, złożona przez SLD i podpisana przez Kwaśniewskiego. Trzeba wprowadzać elementarne porządki, doprowadzać do tego, by prawo w Polsce było przestrzegane. Najpierw Wałęsa mówił „nie”, sugerował, że BOR go inwigiluje i że go nie chce, teraz mówi, że chce. Sam się nie może zdecydować. Tak już jest”

„Kwaśniewski zapomniał, że taką ustawę podpisywał”

„[Prezydent Kwaśniewski] sam podpisał taką ustawę w 1996 roku. Szef BOR mówił o tym, że w sytuacji jeżeli będzie zagrożenie, to taka ochrona będzie. Tu chodzi o ocenę działań i postępowanie zgodnie z obowiązującą ustawą. Kwaśniewski zapomniał, że taką ustawę podpisywał w 1996 roku. Krótka pamięć. Może był zmęczony, nie wiem”

08:25

Błaszczak: Słowa premiera Kaczyńskiego są przekręcone, wykorzystane przez hejterów. Chodziło o pomoc

Mariusz Błaszczak był pytany przez Konrada Piaseckiego w Gościu Radia Zet, czy „puknijcie się w głowę” to nowy język dialogu rządzących z obywatelami:

„Nie, to obrazowa forma, która można być odbierana różnie. Można to obrócić w żart. To wszystko zależy od podejścia. Wiadomo, że pewna część mediów będzie podchodzić w taki sposób (…) Można wszystko obrócić w żart i mieć do tego dystans albo wykorzystać to do hejtu. To różnie z tym bywa. Różne są postawy, natomiast zgoda co do tego, że niepotrzebnie. Lepiej mówić merytorycznie”

Słowa premiera Jarosława Kaczyńskiego są przekręcone, wykorzystane przez hejterów. Słowa są precyzyjne. Chodziło o pomoc – dodał szef MSWiA.

300polityka.pl

Polska zapłaci za caracale – ale odszkodowanie

Paweł Wroński, 14.10.2016

H225M Caracal podczas salonu przemysłu obronnego w Kielcach, wrzesień 2016 r.

H225M Caracal podczas salonu przemysłu obronnego w Kielcach, wrzesień 2016 r. (PAWEŁ MAŁECKI)

Airbus ma podstawy, by domagać się rekompensaty za nakłady w związku z przetargiem śmigłowcowym – uważają prawnicy. Proces może być długi – ewentualne odszkodowanie zapłaci następny rząd.

Według naszego rozmówcy, który do niedawna współpracował z MON, „wszystko wskazuje, że Francuzi będą się domagali zapłaty za prace przy zamówionych przez Polskę ośmiu pierwszych śmigłowcach”. Możliwe są również roszczenia zwrotu nakładów poniesionych na rekrutację pracowników i same negocjacje.

O tym, że Airbus Helicopters będzie się domagał odszkodowania za zerwanie kontraktu na zakup 50 helikopterów H225M Caracal, poinformował trzy dni temu Tom Enders – dyrektor generalny firmy. Zdaniem polskiego rządu nie ma do tego podstaw, bo negocjowano w dobrej wierze.

Co Airbus może zaskarżyć?

Rząd polski nie podpisał kontraktu na dostawę 50 śmigłowców, bo – twierdzi – Francuzi nie spełnili oczekiwań podczas negocjacji umowy offsetowej. Negocjacje trwały rok. Ale dużo wcześniej – 27 maja – MON ogłosił, że caracale pozytywnie przeszły testy i zostaną zakupione po zakończeniu negocjacji offsetowych.

– Umowa zakładała, że pierwsze caracale dostaniemy w 2017 r. Szybkość dostawy była kluczowym warunkiem polskiego rządu. Dlatego pierwsza partia 25 śmigłowców miała być zmontowana we Francji. Kolejne 25 sztuk w Polsce, a następne 25 śmigłowców zmontowane w Łodzi miał odebrać kontrahent francuski. Dzięki takiemu rozwiązaniu 50 śmigłowców powstałoby w Polsce – mówi nasz rozmówca.

Najprawdopodobniej Airbus ma ok. 10 śmigłowców dla Polski na linii montażowej. – Domyślam się, że będzie domagał się odbioru i zapłaty ze nie albo odszkodowania – twierdzi nasz rozmówca. Jego zdaniem francuska firma znalazła się w niewygodnej sytuacji, z jednej strony polski rząd przedłużał negocjacje offsetowe, a z drugiej musiała wypełnić zobowiązania kontraktu, z którego nikt jej nie zwolnił.

I jeszcze proch nam dajcie

Zdaniem strony francuskiej przykładem negocjacji w złej wierze i mnożenia postulatów ponad miarę był warunek przekazania w sierpniu Polsce technologii prochu wielobazowego (koniecznego do konstruowania najnowszych typów amunicji, w tym czołgowej, do leopardów), której Airbus nie posiada.

Prawnicy związani z kontraktem twierdzą, że uzyskanie odszkodowania od Polski byłoby ze strony koncernu Airbus Helicopters trudne, ale nie niemożliwe. Podstawowym elementem musiałoby być wykazanie, że strona polska faktycznie jednostronnie zerwała negocjacje i prowadziła je w złej wierze. Dlatego polski MON oraz Ministerstwo Rozwoju używają stwierdzenia „zakończenie negocjacji”.

Argument do ręki dał stronie francuskiej minister Antoni Macierewicz, bo jego ostatnie działania budzą podejrzenia, że negocjacje offsetowe były pozorowane. – Jeśli minister odrzuca stosunkowo szeroki offset francuski, a równocześnie kupuje śmigłowce Black Hawk w Mielcu bez negocjacji i offsetu, rodzi to pytanie, czy o offset w tych negocjacjach chodziło – mówią nasi rozmówcy.

Podkreślają, że proces przed trybunałem arbitrażowym może być bardzo skomplikowany, długi, a jego wynik niepewny. – Pewne jest jedno, że ewentualne odszkodowania za działania w sprawie śmigłowców Caracal zapłaci nie ten, ale następny rząd – stwierdza nasz rozmówca.

Zobacz także

polska

wyborcza.pl